opiekunka koali — LORNE BAY WILDLIFE SANCTUARY
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda weterynarz, która opiekuje się koalami. Niedawno została narzeczoną Jacoba i dowiedzieli się, że zostaną rodzicami. Jej życiu cudownie się układa.
Fera jakoś dziwnie spała w nocy, śniły się jej jakieś głupoty, ale nie było to jakieś koszmary, tylko po prostu takie bzdury, po których człowiek się budzi i zastanawia się jaki mamy dzień, miesiąc czy rok, bo tak nam się poprzestawiało. Po czymś takim człowiek jest sto razy bardziej zmęczony niż po nieprzespaniu całej nocy, w każdym razie ona była. Nie lubiła czegoś takiego, bo wtedy jest bardzo wybita z rytmu i po prostu zmęczona. Domyślała się, że to pewnie pogoda trochę na nią wpływa i zmęczenie, które ostatnio nie dawało jej spokoju. Nie mogła spać, nie mogła odpocząć – takie trochę okropne koło, z którego nie mogła się wyrwać, jednak nie zniechęciło jej to w żaden sposób do niczego. Miała swoją codzienną rutynę.
Wzięła prysznic, trochę chłodniejszy niż zazwyczaj, ale nie w lodowatej wodzie. Chciała się obudzić i pobudzić organizm do pracy, wykonała poranna toaletę i poszła przygotować śniadania dla siebie i swojego narzeczonego, uwielbiała to określenie! Nie miała ochoty na nic ciężkiego, więc przygotowała dla siebie sałatkę z owocami i jogurtem naturalnym do tego pudding ryżowy, który kochała. Jak wychodziła z domu to Jacob jeszcze spał. Oczywiście nakarmiła Pepsi, a ta kiedy zjadła po prostu dalej poszła spać. Ten pies naprawdę potrafi być leniwy.
Dzisiaj w pracy miała dość fajny dzień, co prawda musiała wykonać swoje obowiązki jako opiekunka koali, z czym nie miała żadnego problemu, gdyby było inaczej to nie pracowałaby w tym miejscu na stanowisku opiekunki niedźwiadków, prawda? No właśnie.
Dzisiaj z Renley miała do wykonania prace, która była bardziej w gestii weterynarza, którym przecież Feraye również była, bo już skończyła studia. Czasem zdarzało jej się pomagać pani weterynarz w jej obowiązkach, kiedy było więcej do pracy jak dzisiaj, a co się działo dzisiaj? Przegląd zwierząt czy wszystko z nimi w porządku oraz szczepienia. Sporo roboty.
Kiedy skończyła doglądać koal przyszła do gabinetu Renley.
- Hejka! Jak wygląda nasz plan dnia? - Zapytała Feraye z uśmiechem.

Renley A. Shepherd
weterynarz — w lorne bay wildlife sanctuary
32 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Uciekła od agresywnego partnera, by objąć stanowisko weterynarza w sanktuarium w Tingaree i stara się zacząć układać życie w rodzinnym mieście.
003.
feraye & renley
We can judge the heart of a man by his treatment of animals
{outfit}
Rutyna była czymś dobrym. Niezmienne – wartościowe – przyzwyczajenia tudzież wypracowane nawyki pomagały w osiągnięciu systematyczności, która była podstawą każdego sukcesu. W przypadku Renley nie było to takie oczywiste. Kobieta wychowywała się w s z a l o n e j rodzinie. Ojciec gubił wszystko (łącznie z noszonymi na nosie okularami), a matka (z farbą we włosach, a nawet między zębami) próbowała namalować go w stroju średniowiecznego rycerza. Byli ekscentryczni. Byli s z a l e n i. Renley musiała ciężko nad sobą pracować, by wywodząc się z takiego domu, zmusić się do zmian i przede wszystkim nauczyć ciężkiej pracy, której sednem nie było żadne dziwactwo. Weterynaria była dla niej oczywistym wyborem, gdyż od najmłodszych lat lubiła kontakt ze zwierzętami. Jeśli za coś naprawdę kochała swoich rodziców to za możliwość przygarniania każdego napotkanego stworzenia – wielu z nich udało się znaleźć wspaniałe domy.
W sanktuarium pracowała od niedawna, a posadę zawdzięczała przyjaciółce, która poleciła ją na to stanowisko. Wciąż poznawała tutejsze zasady. Nie chciała narzucać nikomu własnych przyzwyczajeń, dlatego przede wszystkim próbowała się dostosować. Na szczęście otaczali ją wyrozumiali ludzie!
Cześć, Fera — rzuciła, ponosząc głowę znad klawiatury komputera. — Dobrze, że jesteś. To ustrojstwo nie chce ze mną współpracować. Muszę zamówić kilka rzeczy do operacyjnego, a nie mogę znaleźć hasła, żeby zalogować się do sklepu — wyjaśniła, przerzucając kartki w notatniku, który znalazła w szufladzie biurka. — Widzę, że poprzedni weterynarz lubił porządek tak samo jak ja. Zginiemy tutaj, poważnie mówię — westchnęła i wychyliła się na krześle. Zaopatrzenie i pilnowanie formalności było najmniej lubianą przez Rene częścią ich pracy.
opiekunka koali — LORNE BAY WILDLIFE SANCTUARY
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda weterynarz, która opiekuje się koalami. Niedawno została narzeczoną Jacoba i dowiedzieli się, że zostaną rodzicami. Jej życiu cudownie się układa.
Młoda weterynarz bardzo lubił porządek, ponieważ powodował on spokój w jej umyśle, a czasem działy się tam naprawdę dziwne rzeczy. Fera czasem za szybko myślała i miała miliony pomysłów na minutę, ale taki jest jej urok. Na szczęście z wiekiem jej się to poprawiło, co prawda ciężko nad tym pracowała, aby na studiach móc się skupić, bo nie ma co ukrywać – studia weterynaryjne są bardzo trudne i wymagające. W pewnym momencie Feraye nawet myślała, że nie da rady, ale wtedy zbiegło się wiele rzeczy, na które nie miała wpływu. Sytuacje prywatne bardzo na nią wtedy wpływały. Na szczęście miała przy swoim boku Jacoba, który dał jej wiele wsparcia i o to właśnie może pracować w sanktuarium. Uwielbia te prace i nie przeszło jej nawet przez myśl, aby ją zmieniać po ukończeniu stadiów. Ma tutaj naprawdę dobre warunki, fajna atmosfera, więc czego chcieć więcej, prawda? To jest większa połowa sukcesu, jeśli chodzi o pracę, bo na wynagrodzenie również nie mogła narzekać!
Zaśmiała się.
- Przyszłam w dobrym momencie - powiedziała z szerokim, typowym dla siebie uśmiechem Feraye. - Twój poprzednim bardzo często zmieniał hasła – dlaczego? Tego nie wie nikt, ale byłam przy ostatniej zmianie hasło, bo robiłam zamówienie - odpowiedziała Feraye i podała czarnowłosej odpowiedni ciąg liter, znaków specjalnych i cyfr. - Trzeba by tu było zrobić porządek, który będzie tobie odpowiadał, bo inaczej się nie da tego ogarnąć- dodała Feraye zgodnie z prawdą. Każdy z nas ma inny pogląd na porządek i trzeba sobie wiele rzeczy ułożyć pod siebie. - Mogę ci z tym pomóc jak chcesz, moje włochate maluchy mają się dobrze, więc możemy działać - uśmiechnęła się Feraye rozglądając się po gabinecie. Lubił robić porządku, Jacob czasem się z niej śmiał, że mieszka z pedantką.

Renley A. Shepherd
weterynarz — w lorne bay wildlife sanctuary
32 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Uciekła od agresywnego partnera, by objąć stanowisko weterynarza w sanktuarium w Tingaree i stara się zacząć układać życie w rodzinnym mieście.
Renley nie chciała przejąć w sanktuarium opieki nad konkretnym gatunkiem, pragnęła szerszego zakresu obowiązków, gdyż znała siebie na tyle dobrze, że wiedziała, że nie stawiając sobie wyzwań, prędko zacznie się nudzić. Na szczęście w zdobyciu posady pomogło jej doświadczenie zebrane podczas wyjazdu do Indonezji, gdzie poznawała faunę, o której dotychczas mogła uczyć się jedynie z licznych podręczników oraz niespełna trzy lata spędzone na etacie w jednym z większych ogrodów zoologicznych w kraju, gdzie spijała wiedzę od znacznie lepiej wykwalifikowanych lekarzy weterynarii. Oczywiście nie mogła nie wspomnieć o przyjaciółce, która podsunęła jej ofertę pracy pod sam nos i upewniła się, że zgłoszenie Rene trafi na szczyt stosu złożonych aplikacji.
Odchyliła się na krześle, by dać dziewczynie dostęp do klawiatury, na której szybko wprowadziła wymagane hasło. Renley zanotowała je w telefonie, obiecując sobie, że założy (naprawdę!) papierowy notatnik, w którym zbierze wszystkie niezbędne loginy oraz hasła. Może dzięki temu uda jej się zachować porządek? Choćby względny. Bo Shepherd nie należała do bardzo poukładanych ludzi. Podobnie jak jej poprzednik, zostawiała za sobą chaos, ale sama — zazwyczaj — potrafiła się w nim odnaleźć. Zdecydowanie trudniej miały osoby z nią współpracujące, z którymi musiała dzielić się informacjami. Jedynie w kartach zdrowia zwierząt pilnowała uzupełniania każdego szczegółu; nigdy nie wiadomo, jaka informacja może okazać się pomocna w przyszłości.
Dziękuję — powiedziała z widoczną ulgą. — Mamy zdecydowanie za mało kompresów, mam też wrażenie, że kończą się jednorazowe rękawiczki — mówiła, poniekąd do współpracowniczki, poniekąd do samej siebie. Kiedy na ekranie wyświetlił się dostęp do sklepu z medycznym zaopatrzeniem, od razu wrzuciła do koszyka duże ilości wspomnianych rzeczy.
Przejrzałam też niektóre umowy z przedstawicielami farmaceutyków i wydaje mi się, że przynajmniej dwie trzeba renegocjować — wspomniała, bazując na tym, jak podobne rzeczy działały w zoo.
Mogłabyś? — próbowała się upewnić, czy Fera rzuciła propozycję ze szczerymi intencjami, czy tylko po to, by wyjść na sympatyczną i za chwilę się z tego wykręcić. Renley nie znała jeszcze dobrze swoich współpracowników, wciąż badała grunt.
Jestem wzrokowcem, lubię mieć najważniejsze rzeczy w zasięgu wzroku, bo dzięki temu o nich nie zapominam. Ale tutaj chyba przydałby się lepszy system organizacji — rzuciła, szukając potwierdzenia u dziewczyny, która pracowała w sanktuarium dłużej od niej.
ODPOWIEDZ