doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
#6

Zoya wróciła do domu w cholerę zmęczona. Po pracy pojechała jeszcze zrobić drobne zakupy i nie oszukujmy się, że nie było tam dość sporej kolekcji alkoholu. Henderson lubiła być przygotowana na każda okazję, zawsze trzymała rękę na pulsie, nawet w kwestiach alkoholu. Nie wiadomo kiedy następnym razem Sameen jej tu wpadnie i wypije wino... a jak wiemy, już niedługo. No więc Zoya się dobrze zaopatrzyła, ale nie tylko w wino. Oczywiście oprócz tego kupiła też jakieś jedzenie, bo nie była idiotką, żeby żyć samym alkoholem... już nie, bo na studiach pewnie trochę próbowała, zanim poznała Corvo. Teraz wiedziała, że to słabe więc jedzenie też wylądowało w jej koszyku. Dopiero później wróciła do apartamentu ciesząc się, że udało jej się tu dotrzeć, bo nogi ją bolały niemiłosiernie. Chodzenie w szpilkach przez 10 czasem nawet 12 godzin, dawało się jej we znaki. Obiecała sobie, że cały weekend przelata w adidasach!
Rozpakowała zakupy i zaczęła się trochę ogarniać czekając na przyjście Logana. Nie miała co robić więc postanowiła się trochę zrelaksować i obejrzeć jakieś pierdoły w TV. Leciał jakiś serial, który bezmyślnie oglądała, nie wiedząc nawet co się w nim dzieje, jednym uchem słuchała dialogów, a drugim wypuszczała. Oczy jej się też powoli zaczynały same zamykać i miała nadzieję, że Blackwell zaraz przyjdzie, bo inaczej zaśnie. Spoglądała nawet od czasu do czasu na telefon, ale gdy wybiła 22, a go dalej nie było to doszła do bardzo prostego wniosku. Jebać to. Wiedziała, że spotkania biznesowe mogą człowieka wymęczyć więc może wrócił do domu i zasnął... bo niby czemu nie? Zoya nie była jedną z tych kobiet, które wydzwaniały po facetach. Nie ma to nie ma. Jak się jutro nie odezwie to wtedy będzie się martwić, na razie nie było jednak takiej potrzeby. Ogarnęła więc sobie relaksującą kąpiel, poczytała książkę, wypiła lampkę wina i poleciała do śpiunkolotu.
Zasnęła bardzo szybko, nawet nie wiedziała kiedy. Ledwo zamknęła oczy i już odpłynęła. Gdy się obudziła, dość nerwowo, słysząc jak ktoś dzwoni dzwonkiem, to nie wiedziała nawet jak się nazywa. Zwlekła się z łózka łapiąc za telefon, żeby sprawdzić, która godzina i cóż, było już koło pierwszej. - Sam, kurwa, masz klucze, jak się wkurwię to nawet Twoje mordercze sztuczki Cię z moich rąk nie uratują - warknęła, gdy stała już pod drzwiami zakładając jeszcze na siebie szlafrok. Była przekonana, że to Sam znowu wróciła w środku nocy i chce się u niej przekimać. Trochę się zdziwiła, gdy się okazało, że to nie ona. Gdyby wiedziała, że Logan jednak postanowi zawitać w jej skromne progi, to pewnie by ubrała bardziej kobiecą pidżamę i zamiast zmywać całkiem makijaż to by go po prostu odświeżyła. No, ale trudno. - Hej, przepraszam, myślałam, że to Sam - westchnęła otwierając drzwi szerzej żeby mógł wejść. - Myślałam, że już nie przyjdziesz - dodała jeszcze zamykając za nim jeszcze drzwi, na te miliony zamków, które przyjaciółka jej zamontowała.

Logan Blackwell
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
It isn’t the whole process of falling in love that scares me. No, it’s the worry that I’ve fallen for the wrong person again that does.
#5

Do Logana powoli zaczęło docierać to, że życie, które prowadził robiło się męczące. I wcale nie miał tutaj na myśli swojej pracy i tego, że nawet zawodowo prowadził podwójne życie. W sumie zajebiście ciekawe było to, że nikt jeszcze się nie zainteresował tym, że taki niepozorny typek jak on zamieszkał sobie w tak wyjebanej willi. Nie żeby narzekał. Ale dobra, powrót do konkretów. Logan poważnie zaczął rozważać to, żeby skupić się tylko na jednej dziewczynie. Brylowanie między Zoyą, a Yarą bardzo go męczyło. Yara męczyła go psychicznie, był przez nią wrakiem człowieka, ale myślał, że ją kocha. No i mieli wspólną przeszłość, mieli już jakiś staż. Natomiast Zoya przynosiła mu ukojenie. Samo jej towarzystwo leczyło jego duszę. Fascynowało go to jak taka pewna siebie babka, która nie dała sobą pomiatać była jednocześnie tak delikatna i potrafiła go uzdrowić dotykiem czy nawet słowami. Nie potrafił jednak zrezygnować z żadnej z nich, więc po prostu tkwił w tym swoim bagnie utrzymując je obie w sekrecie. A Zoyę to przy tym raniąc, bo ją chyba okłamywał najbardziej. No i ona była bardziej stratna niż Yara. Tak jak na przykład teraz. Jechał do niej spóźniony parę godzin, bo musiał sprawdzić dlaczego Yara nie odbierała od niego telefonów. Oczywiście nie wierzył w to, że mogło to być związane z faktem, że ze sobą zerwali.
Oczywiście jak debil liczył też na to, że Zoya będzie na niego czekała w nieskończoność. Taką miał pewność siebie. Nie miał więc żadnych oporów, żeby się dobijać do jej mieszkania. Trochę zaczął się niepokoić kiedy za długo mu nie otwierała. Próbował nasłuchiwać czy stoi za drzwiami po drugiej stronie, ale miała dobre, pancerne drzwi. Nie słyszał nic, więc jak debil dzwonił i nawet pukał. Dobrze, że mieszkanie obok było puste. Jeszcze. –Twoja morderczyni odwiedza cię w środku nocy? – Uniósł brwi. Interesujące. Relacja Zoyi i Sam była bardziej zażyta niż mu się wydawało. –Poza tym, to ja przepraszam. Zeszło mi trochę dłużej niż myślałem. – Posłał jej smutny uśmiech i wszedł do środka. Było już tak późno, że nawet nie miał okazji kupić jej nic na przeprosiny. –Jakbym miał nie przyjść to dałbym ci znać. – Podszedł do niej i złapał ją za rękę. –Chciałem się z tobą zobaczyć. – Wyjaśnił swoją późną wizytę i nachylił się żeby ją pocałować. –Seksowne wdzianko. – Spojrzał na jej pidżamkę.

Zoya Henderson
sumienny żółwik
alemalpa#7279
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
Trzeba powiedzieć wprost, że gdyby Zoya wiedziała o tych podejrzeniach Sam już teraz, to na pewno, by nie była skora do tego, by te drzwi otwierać. Nawet jeżeli myślała, że to Sameen. W końcu mogła się wyłgać tekstem, że jest zmęczona i chce wrócić do spania, a on stracił swoją szansę. No i w sumie pewnie powinna tak zrobić nawet teraz, żeby zachować jakikolwiek szacunek do siebie i swojego wolnego czasu. Teraz jednak była jeszcze głupia i naiwnie wierzyła w jego słowa nie podejrzewając, że były jednym wielkim kłamstwem. Dlatego wcale nie była zła, smutna, czy zdenerwowana tym, że przerwał jej spanie, bo to przecież nie jego wina, że się spotkanie biznesowe przedłużyło. Rozumiała to doskonale i nie miała do Logana żadnych pretensji, bo niby czemu miałaby mieć? Wiedziała ile poświęcał dla firmy, nie dziwiło jej więc to, że zarywa nocki pracując, ona zresztą też często robiła siedząc nad księgowością swoich szkół nurkowania. Za dnia nie zawsze miała czas, by się tym zająć.
- Moja morderczyni? - Zaśmiała się trochę z tego określenia. - Moja przyjaciółka Sam - poprawiła go, bo nie chciała żeby myślał o blondynce tylko w tej jednej kategorii. - Tak, czasem przychodzi jak wraca z pracy, a tu ma bliżej niż do domu - z dworca czy jakiegoś innego miejsca, a Zoya nie miała nic przeciwko temu, bo bardzo często nawet nie wiedziała, że Sam u niej była. - W porządku, nic się nie stało, rozumiem. - Nie była na niego zła, ani obrażona. Zoya w ogóle raczej była dość wyrozumiałą osobą dla ludzi, którzy poświęcali się swojej pracy, bo sama to robiła. - Tak czy inaczej, cieszę się, że przyszedłeś - powiedziała spokojnie uśmiechając się do niego delikatnie. - Naprawdę? A to bardzo miło z Twojej strony - rzuciła troszeczkę rozbawiona i odwzajemniła jego pocałunek stając oczywiście na palcach, bo życie niskiej kobiety już takie było. Pozdrowienia też dla jego kręgosłupa szyjnego, skoro dzieli ich prawie 30 centymetrów, jak dobrze, że Zoya nosi zazwyczaj szpilki, oczywiście nie na chacie, bo nie była az tak pojebana, żeby sobie spać w obcasach. - Wdzianko? Nie, to tylko ja - zaśmiała się poruszając przy tym brwiami, bo wcale nie uważała, żeby to była jakoś wybitnie seksi pidżama. - Jesteś pewnie zmęczony co? - Zapytała z troską kładąc mu rękę na policzku, wiedziała, że praca mogła człowiekowi dać w kość. - Usiądź sobie, chcesz coś do picia, albo do jedzenia? Nie zamawiałam nic jednak, a teraz to juz otwarte są chyba tylko te obrzydliwe całonocne pizzerie, ale mogę Ci coś zrobić - nie ma co ukrywać, że Zoya była zajebistą gospodynią. Tak naprawdę to nie, tak naprawdę to było jej głupio, że zwątpiła w to, że Logan przyjdzie i rzeczywiście niczego nie zamówiła. MÓJ BOŻE, JAKA ONA JEST GŁUPIA, WEŹ SIĘ OGARNIJ ZOYA.

Logan Blackwell
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
It isn’t the whole process of falling in love that scares me. No, it’s the worry that I’ve fallen for the wrong person again that does.
Już nie bądźmy takie okrutne. Nie wszystkie słowa Logana były kłamstwami. Lubił Zoyę, lubił spędzać z nią czas. Po prostu wszystko komplikowała jego relacja z Yarą, która już dawno by umarła gdyby Logan po prostu o tym zadecydował. A on jak skończony debil wracał do tej Yary. A mógł przecież zaplanować sobie coś stałego i zdecydowanie lepszego z Zoyą. Z nią miałby spokój. Ona nie robiła mu awantur o nic. Przynajmniej na razie, hehe.
-Twoja mordercza przyjaciółka Sam. – Poprawił jej poprawienie. I wcale nie poprawiło mu humoru to, że ona już nawet nie jest morderczynią tylko przyjaciółką. W sensie… wiedział zawsze, że się przyjaźnią, ale nadal brzmiało to w chuj dziwnie. Zwłaszcza jak teraz poznał fun fact, że Sam odwiedza ją nocami. Czyli co, jest szansa, że teraz też może się pojawić? –Jak wraca z pracy. – Powtórzył sobie, bo ta jej praca wiadomo na czym polegała i Logan sobie wyobraził jak przychodzi do Zoyi pokryta krwią, żeby się umyć. –Cieszę się, że nie gniewasz się za to, że cię obudziłem. – Bo przecież mogła na niego naskoczyć, że zabiera jej sen, a wiadomo, że niedobór snu szkodzi piękności. Chociaż nie był pewien czy takiej Zoyi cokolwiek jest w stanie zaszkodzić. Nawet taka rozespana prezentowała się ślicznie.
-Ty to wiesz… zawsze jesteś seksowna. Uśmiechnął się. –Jestem. Ale nie aż tak bardzo, żeby umyślnie przegapiać spędzenie z tobą czasu sam na sam. Oczywiście takiego poza pracą. – Wiadomo, że w pracy to jednak musieli zachować jakieś pozory itp. A tutaj? Tutaj mogli być sobą.
-W sumie to napiłbym się herbaty, ale tylko jeśli nie jesteś zbyt zaspana i zmęczona. Bo jak wolałabyś wrócić do łóżka to mogę sobie zrobić sam, albo po prostu napiję się rano. – Tak, trochę jej sugerował, że chciałby zostać na noc. Pewnie miał w aucie ciuszki na przebranie, albo już przyjechał w jutrzejszych. –Jeść nie. Zjemy razem śniadanie. Wyjdziemy gdzieś. – Ponownie zasugerował, że chce zostać. A takie wyjście na śniadanie było bardzo niewinne. W końcu to mogło być biznesowe śniadanie!

Zoya Henderson
sumienny żółwik
alemalpa#7279
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
No Zoya zdecydowanie nie robiła awantur za nic. Robiła awantury o coś i to też tak nie od razu. Czekała na odpowiedni moment, żeby człowiekowi dojebać, wtedy gdy sie tego nie będzie spodziewać. Tak zrobiła z wujkiem, gdy rzuciła pracę u niego, by zatrudnić się u Logana. Tak zrobiła ze swoim ukochanym zdradzając go i zrywając zupełnie niespodziewanie. Blackwell jeszcze nie wiedział co go czeka, bo do tej pory Henderson raczej nie miała powodów, żeby się na niego denerwować czy gniewać jakoś wybitnie. Najwyraźniej ten czas dopiero nastąpi.
- Logan, jak będziesz to w kółko powtarzać to wcale nie sprawi, że się to stanie nagle mniej dziwne - powiedziała i nawet się lekko uśmiechnęła. - Wiesz jak niewiele osób wie kim ona jest i czym się zajmuje? Może ze cztery? Pięć? Także doceń jak Ci ufam, że w ogóle wiesz o jej istnieniu - no bo taka prawda, chociaż obstawiam, że Sam jej specjalnie powiedziała, że może mu powiedzieć, żeby go nastraszyć. - Kto wie, może kiedyś ją poznasz - bo oczywiście, że chciałaby go przedstawić swoim znajomym, czy wyjść na wspólne piwo z bratem, który teraz przechodził ciężkie chwile i pewnie towarzystwo, by mu się przydało. No, ale nie wiedziała, czy powinna coś takiego proponować, bo może to nie był jeszcze ten etap w ich relacji. - Miałam gorsze pobudki, ta jest całkiem przyjemna - mruknęła i pocałowała go, bo no nie narzekała, że sie tu pojawił, nawet o takie późnej porze. Była w stanie mu to wybaczyć.
- Yhym... no to sie cieszę, że tak uważasz, chociaż nie wiem, czy szef tak powinien mówić do pracownicy - całe szczęście ta pracownica nie miała nic przeciwko, a wręcz bardzo się cieszyła na możliwość spędzenia z nim większej ilości czasu poza pracą, w której też, no nie oszukujmy się, trzeba było pracować, a nie tylko flirtować.
- Zrobię herbatki - kiwnęła głową - jak chcesz się odświeżyć to wiesz gdzie jest łazienka, nie mam co prawda męskiego żelu pod prysznic, ale prawdziwy facet się nie boi pachnieć arbuzem - rzuciła żartobliwie, chociaż no to było chyba jej takie ciche pozwolenie na to, że może zostać na noc jeżeli tylko ma ochotę. - Wesołe miasteczko, wyjście na śniadanie czy ja przegapiłam jakąś fazę socjalizacji? - No po raz kolejny ją zaskoczył, bo do tej pory nie wychodzili nigdzie wspólnie tak oficjalnie, bo dla niej to właśnie takie było. Ona naiwnie sądziła, że gdyby ich ktoś tam spotkał to, by jej Logan nie przedstawiał jako "Zoya- pracujemy razem" albo "Zoya-sypiamy ze sobą" tylko "Zoya-moja dziewczyna". - Ale podoba mi się, znam fajne miejsce niedaleko - Henderson nie zawsze miała czas na to żeby zjeść śniadanie w domu, więc często kupowała coś na wynos w knajpie, która była zaraz obok. - Dobra, zrobię herbatę - no więc poszła do kuchni żeby nastawić wodę i co z tego, że mówił, że niby nie chce jeść, jak Zoyi było strasznie głupio, że o nim nie pomyślała z tym jedzeniem. Całe szczęście miała lody w zamrażalniku, a to jest dobra przekąska na każdą godzinę, nawet taką późną, więc nałożyła im porcje do miseczek i wróciła do salonu i z lodami i herbatą. - Może przegapiliśmy kolację, ale deser pasuje o każdej godzinie - stwierdziła podając mu miseczkę i rozsiadła się wygodnie na kanapie poprawiając szlafrok.

Logan Blackwell
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
It isn’t the whole process of falling in love that scares me. No, it’s the worry that I’ve fallen for the wrong person again that does.
No na chwilę obecną Logan czuł się bezkarny i wcale nie spodziewał się tego, że coś może mu grozić ze strony Zoyi. Nie wiedział, że mógłby zostać przyłapany na swoim okropnym kłamstwie. Które oczywiście w jego oczach nie do końca było kłamstwem. Boże, jaki on jest zadufany w sobie. Powinien się zderzyć z rzeczywistością i ogarnąć jakie życie potrafi być chujowe. Może przestałby wtedy wykorzystywać ludzi.
-Wiem. Nie wiem dlaczego to powtarzam, bo za każdym razem jak to powtarzam to to jest właśnie coraz bardziej dziwnie. – Po prostu jakoś mu nie grało to, że ze wszystkich ludzi na świecie to właśnie Zoya musiała sobie znaleźć przyjaciółkę, która powinna siedzieć w więzieniu. –Najbardziej mnie przeraża to, że dla mnie ta kobieta nie ma twarzy. Wiem tylko o jej istnieniu i ta świadomość mnie przeraża. – Aż go przeszedł zimny dreszcz, bo co jak już ją kiedyś spotkał? Co jak z nią rozmawiał nieświadom tego, że rozmawia sobie z morderczynią od Zoyi. Masakra. –Chce ją w ogóle poznawać? – Nie był pewien czy takie spotkanie byłoby dobrym rozwiązaniem. Jeszcze by go nie polubiła albo poczuła od niego jakiś zły vibe i zamordowałaby go w mgnieniu oka.
-Ej, ej! – Wycelował w nią palec. –Jesteśmy po godzinach pracy. Nie jestem twoim szefem, a ty nie jesteś moją pracownicą. – Uśmiechnął się i pogładził ją po policzku. Chciał powiedzieć, że teraz jest jej chłopakiem a ona jego dziewczyną, ale coś mu tu nie pasowało, bo chyba nie tym dla siebie byli. Nie wiedział kim dla siebie byli szczerze mówiąc. No i dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że nie wiedział z własnej głupoty.
-W sumie to skorzystam. Jeszcze nie pachniałem arbuzem. – A co mu tam, jak oferowała to why not. Tym bardziej, że nie chciałby siedzieć przy niej nieświeży, a może właśnie to mu sugerowała. Zaczął ściągać z siebie spodnie i koszulę i układał wszystko gdzieś, żeby się nie gniotło. –Nie podoba cię? Staram się. – Wyszczerzył się i jak już był w samych gatkach to podszedł do niej i jeszcze ją ucałował. –Super. W takim razie zdaje się na twój wybór. – Ukłonił się niziutko i pocałował ją jeszcze w szyję i w ramię i jak już zapadła decyzja o tym, że ona zaparzy herbatę to on poszedł się szybko umyć. Nawet wiedział gdzie Zoya trzyma świeże ręczniki więc się sam obsłużył i po kilku chwilach już był umyty i pachniał jak kobieta. Nawet sobie umył włosy i teraz stał przed lustrem i jarał się tym jakie są mięciutkie i pachnące. Ubrał z powrotem bokserki i wrócił do niej. Przeszło mu przez myśl to, że mógłby mieć u niej parę zapasowych ciuchów, ale raczej nie mógł od niej tego wymagać skoro nie byli w żadnym określonym związku.
-Ooo. Dzięki. Nie pamiętam kiedy ostatnio jadłem lody. – Wziął od niej miseczkę i usiadł sobie na kanapie obok niej. Logan nie był jak Morgan i cukry i słodycze ograniczał. Jego ciało było wynikiem wielu wyrzeczeń i ciężkiej pracy.

Zoya Henderson
sumienny żółwik
alemalpa#7279
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
Juz niedługo będzie miał zderzenie z rzeczywistością zamkniętych przed nosem drzwi od mieszkania Zoyi. Nie chcę pisać, że jak na razie to Zoya była głupia... no ale była, nie ma się co oszukiwać, albo przynajmniej mocno rozkojarzona żeby nie zauważyć tego jego krecenia. Smutne to było. Na dodatek zmieniła naprawdę wiele w swoim życiu dla relacji, która nawet nie była nazwana..
- No to nie rób tak, po prostu mysl o Sam jak o mojej przyjaciółce, która się zajmuje nieruchomościami - nie wiedziała czemu ale taki zawód jej jakos do Sam pasował. Mogłaby być kimś takim. - No to juz od Ciebie zależy, ale teraz się tym nie przejmuj - Nie było takiej potrzeby, bo Zoya i tak, by ich sobie nie przedstawia, głównie dlatego, że dobrze wiedziała, że Sam go nie lubi, nawet jeżeli go nie zna, ale kto wie, może kiedyś będą mieć okazję na siebie wpaść.
- No to byłoby dziwne, bo jednak nie chciałabym żebyś mi płacił za seks, nie po to studiowałam tyle lat - rzuciła żartując sobie, bo w tej chwili Henderson nie miała jeszcze problemów z własną wartością więc mogła się śmiać z takich rzeczy. - Oh, czyli jeszcze mi się trafił jakiś Twój pierwszy raz, powinno być delikatnie - uśmiechnęła się, no chyba że sobie wleje żel do oka, to wtedy delikatnie nie będzie. - Podoba, podoba, nie narzekam - zdecydowanie chciałaby z nim pewnie częściej wychodzić w różne miejsca, bo ona akurat nie widziała żadnych obiekcji żeby tak zrobić. Najchętniej to nawet, by gdzieś sobie pojechała z nim na krótkie wakacje, chociaż zdawała sobie sprawę, że jest to mało prawdopodobne ze względu na firmę. - Podoba mi się taki strój, powinieneś tak częściej chodzić, do biura czy coś - Zoya, by nie narzekała i skoro w tym wypadku akurat mogła sobie zmacać męskie mięśnie to postanowiła nie zmarnować okazji i sobie go trochę podotykać. W sumie trochę żałowała, że już wzięła prysznic, bo mogłaby wziąć razem z nim, ale już trudno. Zrobiła natomiast ta herbatę i tak między nami to Zoya pewnie mogłaby ku ciuchy przetrzymać, ale musiałby się trochę potłumaczyć dlaczego ona nie może zostawić u niego swojej szczotki do włosów czy zapasowej bielizny. Cóż.
- Smacznego - Zoya nie dbala o linie aż tak jak dobrze nam znana brytyjka. Ona jadła co chciała, a później dużo biegala. Mogła też podziękować rodzicom za świetne geny, pewnie, by to zrobiła gdyby żyli. - I jak poszło spotkanie? - Zapytała ciekawa przekładając swoje nogi przez jego kolana. - Wszystko tak jak chciałeś? - No była ciekawa szczególnie, że to była też jej praca.

Logan Blackwell
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
It isn’t the whole process of falling in love that scares me. No, it’s the worry that I’ve fallen for the wrong person again that does.
Nie wiesz tego. Może coś ci się odwidzi i jednak Logan nigdy nie będzie tym złym typem. Może okaże się, że jego związek z Yarą rzeczywiście umarł i nie udało się już niczego uratować. Może to Sam będzie w błędzie. Chociaż teraz jak wiemy, że Logan i Remus nie są identycznymi bliźniakami to szanse na to, że Sam się pomyli zdecydowanie maleją. Już nie będzie Loganowi tak łatwo zwalić wszystkiego na niewinnego brata.
-Wiesz, że to tak nie działa. Wolałbym w ogóle o niej nie myśleć, jeśli to nie problem. – Takie coś mu najlepiej pasowało. Chociaż nawet jak próbował nie myśleć o tym, to i tak ta myśl wkradała się do jego głowy i tam żerowała. –Myślisz, że istnieje szansa, że przestaniecie się kiedyś przyjaźnić? Albo, że ona kiedyś zostanie zabita? – Może to niemiłe z jego strony, ale naprawdę chciałby, żeby Sam nie była częścią życia Zoyi. Co jak Logan wybierze Zoyę i za kilka lat się hajtną? Mają zaprosić tam zabójczynie na zlecenie? Absolutnie nie.
-Jezu. Nawet bym nie chciał płacić za seks. – Trochę się zażenował, bo nawet wspomnienie o takiej praktyce było dziwne. Miał nadzieję, że Zoya nigdy czegoś takiego nie robiła. On na pewno nie. Nie musiał płacić za coś co dostawał za darmo, lol. –No na to wygląda. – Parsknął chociaż nie wiedział, czy nazywanie tego pierwszym razem było odpowiednie. Boże, jaki ten Logan delikatniutki. Nie to co Morgan, który pewnie sam sobie kupował damskie żele pod prysznic, bo chciał pachnieć ładnie, delikatnie i kobieco. –To nie wchodzi w grę. – On pewnie nawet na imprezie firmowej, która odbywałaby się na basenie, przyszedłby ubrany w jakiś garnitur. Jakoś nie uśmiechało mu się to, żeby jego współpracownicy widzieli go w takim jakimś letnim albo casualowym wdzianku. Jeszcze go przestaną szanować. Dobrze, że nie nosił joggerów do pracy.
-Wzajemnie. – Odpowiedział i zaczął sobie jeść te lody, ale trochę stracił apetyt jak go zapytała o to spotkanie. –Chujowo. – Odparł bez ogródek chociaż ciężko było mu o tym rozmawiać nie wspominając o tym jaką pizdą jest Yara, hehe. –Wszystko tak jak tego nie chciałem. – Wyjaśnił. –Nazwałbym to bardziej zmarnowanym czasem. Mogłem od razu przyjechać do ciebie. Wyszedłbym na tym zdecydowanie lepiej. – Posłał jej delikatny uśmiech.

Zoya Henderson
sumienny żółwik
alemalpa#7279
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
- Istnieje szansa, że jutro potrąci mnie samochód - wywróciła oczami, bo oczywiście wszystko się mogło zdarzyć. - Musiałabym przestać jej ufać, żeby przestała być moja przyjaciółka, a jak na razie q tej kwestii nie mogę na nią narzekać... tak, to drugie jest bardziej prawdopodobne, ale nawet bym o tym nie wiedziała. Musiałabym się tylko domyślać. - Westchnęła, bo to była ciężka rozmowa. - Wiem, że ciężko to zrozumieć i nie mogę Cię prosić żebyś to zrobił, więc po prostu nie zaprzątajmy sobie tym głowy, oboje - szczególnie, że to nie był czas na takie rozmowy. Było późno i Zoya nie chciała o tym wszystkim myśleć.
Zaśmiała się pod nosem słysząc jego kolejne słowa, bo nie chciała mu wytykać, że spotykał się ze striptizerką więc pewnie mu się zdarzało zapłacić za oglądanie kobiecego ciała, chociaż może nie był tego świadomy. Zaczynam się obawiać jak to jest, że Morgan staje się sporą częścią naszych postów. Zoya jednak dobrze się bawiła. - No weź, nowy sposób motywowanie do pracy po godzinach... pijama Sunday, myślę, że wszyscy chcieliby wpaść - zaśmiała się, ale pewnie przyjemnej ta kobieca samotna część ich pracowników by wpadła. No, ale Zoya się z nim w ten sposób zgrywala. Sama nie miała chęci aż tak spouchwalac się z pracownikami, bo jednak bez przesady. Pozartowac sobie jednak można było.
- No to nie dobrze - westchnęła, bo jednak ona chciała żeby mu się wszystko układało jak najlepiej. Nawet sobie dala spokój z lodami i odłożyła miseczkę na stolik obok żeby móc go posmyrac delikatnie po włosach i pocałować w policzek. - Przykro mi, chociaż owszem, mogłeś od razu przyjechać do mnie - też się do niego uśmiechnęła i pocałowała go jeszcze w ramię. - Może powinnam pojechać z Tobą następnym razem? Udany z nas team w negocjacjach, może udałoby nam się uzgodnić dobra umowę jak z tym dupkiem Jensenem - biedna nie miała pojęcia o co tak naprawdę chodzi, bo wtedy jej reakcja byłoby zupełnie inna. - Hmm chyba trzeba Ci polepszyć humor, a nie wiem lody sobie z tym poradza - przynajmniej nie takie iks de. - Chyba trzeba wymyślicie cos innego - wyszeptała mu do ucha uśmiechając się przy tym jak typową kokietka, którą teraz trochę próbowała być.

Logan Blackwell
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
It isn’t the whole process of falling in love that scares me. No, it’s the worry that I’ve fallen for the wrong person again that does.
-Nie o to pytałem. – Bo tak to sobie mogą gdybać do usranej śmierci. Poza tym to nie Zoyi Logan wolałby nie mieć w swoim życiu. W sumie Sam nie miał w swoim życiu, ale Zoya ją miała, a jak miały iść w pakiecie to on się stresował. –Jezu… serio? – Spojrzał na nią i tym razem zapomniał o swojej niechęci do jej przyjaciółki. –Chcesz mi powiedzieć, że jeśli ona umrze, albo ktoś ją zabije to ty się nawet nie dowiesz? Nie ma żadnej rodziny czy coś? – Sory, ale to było przykre. Wiedział jak kobiety się przywiązują do przyjaciółek. A jednak Zoya o tej Sam paplała cały czas. Musiała więc być do niej przywiązana i Logan wątpił, żeby chodziło tutaj tylko i wyłącznie o chęć przyjaźnienia się z morderczynią.
Powiem ci tak fun fact, on nawet w grze z Yarą zapłacił za prywatny taniec z nią, żeby z nią porozmawiać. Więc w sumie trochę płacił. Ale też jest różnica między płaceniem za taniec a płaceniem za seks. On nawet tutaj za taniec nie płacił. A do takich miejsc chyba nie chodził. Głównie dlatego, że takie miejsca są strasznie brudne. Nawet ten, w którym pracuje Yara.
Pokręcił głową. –Absolutnie nie. Moja firma to nie jest jakaś korporacja dla zblazowanych bezmózgów, którzy potrzebują przyjść do pracy w pidżamie, żeby funkcjonować. – Absolutnie mu się nie podobał taki pomysł i miał nadzieję, że Zoya sobie żartuje i nie planuje przeprowadzić ankiety wśród współpracowników czy rzeczywiście ktoś byłby czymś takim zainteresowany. Już widzi jak jego mechanicy przychodzą do pracy w pidżamach. Nigdy w życiu.
-No będę musiał po prostu o to powalczyć przy innej okazji. – Nie wiedział w sumie czy ma na to ochotę o siłę. A rozmowa z bratem też dała mu trochę do myślenia. Spojrzał na Zoyę i zastanawiał się czy może oni też źle zaczęli swoją relację. Może powinien zerwać z Yarą zanim wdał się w cokolwiek z Henderson. Teraz mógł sobie taplać się w bagienku, które sam sobie zgotował. –Nie. Tym razem nie byłabyś pomocna. – Odpowiedział z uśmiechem. Pewnie byłoby jeszcze gorzej, lol. –Masz jakieś propozycje? – Zamachał brwiami i wziął sobie jeszcze sporą porcję lodów do ust i odłożył swoją miseczkę i objął Zoyę i pocałował ją w szyję.
sumienny żółwik
alemalpa#7279
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
- Tak, niestety - westchnęła - dla normalnego świata ona nie istnieje, więc nie może umrzeć, nie ma nikogo, kto by chciał łaskawie poinformować jakąś jej randomową koleżankę, że umarła. Nie ma rodziny, przynajmniej ja nic o tym nie wiem - jeszcze. Zoya miała chyba jakąś manię niedowiadywania się o różnych sprawach. Taka jej uroda? - Umawiałam się z gangsterem, wiem jak to działa... - pewnie o jego śmierci też, by się nie dowiedziała, gdyby nie była naocznym jej świadkiem. Henderson pogodziła się z tym, jak takie znajomości wyglądają, przez tyle lat udało jej się do tego przyzwyczaić.
Fan fact, nie wiedziałam, ale teraz mnie to śmieszy, że Zoya miała rację, nawet jeżeli tak nie do końca. Co za mądra dziewczyna, prawie. - Oczywiście, że nie. Pracują tam samo profesjonaliści i David, czy on zawsze podnosi rękę jak chce o cos zapytać? - To było mega urocze! Zoya go za to bardzo lubiła, bo czasem go ignorowała, a on tak stał i stał i stał, aż w końcu sobie szedł i do niej dzwonił. Zdarzały się takie sytuacje, nie często, ale jednak.
- Jestem pewna, że następnym razem pójdzie lepiej, będę trzymać kciuki - taką była wspierającą dziewczyną-nie-dziewczyną. Zoya uważała, że wszystko co w jakikolwiek sposób ich stopowało mają za sobą. Ona zerwała ze swoim chłopakiem, on ze swoją dziewczyną i mogli być razem starając się zbudować normalny i stabilny związek jak para dorosłych ludzi. Henderson by tego chciała, nie wiedziała jak on, a na razie za dobrze się z nim czuła, by o to pytać, bojąc się jaką może uzyskać odpowiedź. - Szkoda - westchnęła, no ale jak wolał. Jeszcze, by się Logan zdziwił, jak Zoey będzie życzyć mu i Yarze ładnych, biegających na golasa dzieci. - Hmmm no w sumie mogę coś zaproponować - mruknęła z rozbawieniem i wpakowała mu się na kolana. - Możemy uprawiać seks, a później iść spać - prosto z mostu, Zoya się nie bawiła w jakieś głupie podchody. - Wcześniej o tym nie pomyślałam, ale chyba bardzo pociągają mnie mężczyźni pachnący arbuzem - powiedziała starając się nie zaśmiać, ale było to bardzo trudne więc spróbowała to ukryć pochylając się i go całując.

Logan Blackwell
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
It isn’t the whole process of falling in love that scares me. No, it’s the worry that I’ve fallen for the wrong person again that does.
-Jezu Chryste… – Skrzywił się. Co za pojebana wizja. Co za w ogóle pojebane życie, że nawet jak umrzesz to twoje ciało zostanie pochowane jako Jane Doe, albo w ogóle nie zostaniesz pochowana. Nie dostaniesz nagrobku, zostaniesz pochowana w jakimś masowym grobie, o ile takie jeszcze istnieją. –Nie możesz sobie z nią załatwić, żeby ktoś cię jednak o tym poinformował? Na pewno nie ma rodziny? Nie da się chyba nie mieć nikogo. – Tak sobie gdybał, bo w sumie nie wiedział. No on się wychował w rodzinie, gdzie wpajano mu, że rodzina jest najważniejsza i nawet nie ma kwestionowania tego. –Umawianie się z gangsterem to raczej nie to samo. Gangsterzy chwalą się tym, że są gangsterami. A ona jest skrytobójczynią. Sama mówiłaś, że ile osób o niej wie… pięć? Popierdolona sprawa. Wolałem żyć w świecie gdzie nie wiedziałem w ogóle o tym, że płatni mordercy są tak blisko. – Taka wiedza potrafiła człowiekowi zniszczyć światopogląd. Zastanawiał się teraz… czy jeśli on wie o Sam to czy jego konkurencja też o niej wiedziała? Czy konkurencja byłaby kiedykolwiek gotowa skorzystać z jej usług? On nie chciał się mieszać w jakieś zabójstwa, ale wiadomo… nie wszyscy mogli mieć taki tok myślenia jak on. –Dokładnie. Innych nie zatrudniam. – Logan bardzo surowo podchodził do zatrudniania nowych ludzi w swojej firmie. Musiał mieć pewność, że ludzie są nastawieni na sukces równie mocno co on. –Z reguły tak. Chyba, że się rozkręci i ma za dużo myśli. – Logan już się przyzwyczaił do tego, że Davis był specyficzny. Nie zdziwiłby się gdyby wyszło, że ma jakąś dziwną odmianę autyzmu.
-Zobaczymy. – Wolał nie zapeszać, a też nie chciał kontynuować tej rozmowy, bo żadnego biznesu nie było tylko Logan ją okłamywał. Nie chciał dalej brnąć w kłamstwo wymyślając jakieś fikcyjne transakcje, które tak czy siak ona musiałby rozliczać. Pewnie by go zapytała o to gdzie są faktury z tego dnia. –Dlatego kazałaś mi się umyć w tych arbuzach. – Zaśmiał się. -Brzmi jak konkret plan. - Dodał jeszcze.

Zoya Henderson
sumienny żółwik
alemalpa#7279
ODPOWIEDZ