wychowawca przedszkolny — lorne bay community kindergarten
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Nauczycielka wychowania przedszkolnego, która przeprowadziła się do Lorne Bay dla narzeczonego, by pod jego nieobecność zająć się przygotowaniem wesela i odnowieniem ich wspólnego domu.
004.
you came?
you called
{outfit}
Nigdy nie uważała siebie za osobę, która nie potrafiła radzić sobie z problemami, niezależnie od tego, czy dotyczyły kwestii uczuciowych, czy może raczej miały bardziej cielesną formę. W chwili obecnej zmagała się z obiema kwestiami na raz, pod nieobecność swojego narzeczonego raz po raz uciekając w jego stronę myślami, zwyczajnie martwiąc się o to, aby wyszedł z tej misji cało. Nie chciała dokładać sobie zmartwień, dlatego próbowała skupiać się na tym, jak dobrym był żołnierzem, jednak wystarczyło, że brak kontaktu z jego strony przeciągał się trochę, a Georgie stopniowo zaczynała panikować. Dziś jednak sen z powiek spędziło jej coś innego, co zresztą doskwierało jej już od pewnego czasu, jednak nigdy dotąd nie działo się to o tak późnej porze. Dom, który kupili przed kilkoma miesiącami, według informacji, których udzielił im agent nieruchomości, był budynkiem zajętym przez bank. Poprzedni właściciel nie spłacał należności, więc w końcu pozbawiono go tego miejsca, natomiast oni mieli szansę kupić je po okazyjnej cenie. I to najwyraźniej okazało się błędem.
Podejrzany mężczyzna, prawdopodobnie bezdomny, od kilku dni kręcił się po okolicy. Dwukrotnie zaczepił Fanning w drodze do domu, podpytując o to miejsce, a chociaż udzieliła mu zdawkowych odpowiedzi, starała nie wdawać się w zbędne szczegóły. Dziś jednak późnym wieczorem jej uwagę przykuło pukanie - a może raczej głośne walenie w drzwi, za którymi zastała tego samego mężczyznę. Gdyby nie fakt, że nie otworzyła zasuwy, ten prawdopodobnie wdarłby się do środka, wykrzykując przy tym, że było to jego mieszkanie. Choć udało jej się go przegonić, Fanning naprawdę najadła się strachu, w zwalczeniu czego nie pomógł jej fakt, że ten mężczyzna najwyraźniej nie zamierzał opuścić jej podwórka. Wytrzymała w ten sposób pół godziny, dopiero po tym decydując się na wykonanie telefonu do Declana, który obiecał do niej zajrzeć. Nie chcąc całkowicie poddać się panice, nalała sobie lampkę wina i zaszyła się w salonie, jedynie od czasu do czasu zerkając na podwórko spomiędzy zaciągniętych zasłon. Nie była stuprocentowo pewna, jednak wydawało jej się, że mężczyzna z podwórka musiał w końcu wrócić tam, skądkolwiek przyszedł. Mimo to ponowny dźwięk pukania znów ją zaniepokoił. - Przepraszam, że cię tu ściągnęłam. Nie bardzo wiedziałam, do kogo jeszcze mogłabym zadzwonić - odezwała się, kiedy chwilę po tym, jak wyjrzała przez wizjer, otworzyła drzwi Declanowi. Nie kłamała - poza nim nie było nikogo, do kogo mogłaby zwrócić się ze swoim problemem, choć ściągając go tutaj i tak nie czuła się dobrze. Nie chciała, żeby przez nią psuł sobie plany.

pracownik — złomowiska
37 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
po zakończeniu kariery wojskowej i pobycie w więzieniu stara się rozgryźć, co tak właściwie chce robić w życiu
004.
you came?
you called
{outfit}
Nie miał obowiązku zajmować się narzeczoną brata pod jego nieobecność, prawdę powiedziawszy Myles nawet tego nie oczekiwał. Może chciał, żeby się poznali, dlatego zaproponował, żeby Declan pomógł jej z meblami, ale przeczucie podpowiadało blondynowi, że jego brat mógł nie chcieć, żeby zakolegowali się za bardzo. I to przeczucie potwierdziło się, gdy ostatnio rozmawiali przez telefon. Myles raczej nie dzwonił do niego z misji - te rzadkie chwile, gdy mógł skontaktować się z bliskimi, wykorzystywał na rozmowy z innymi, panowie raczej preferowali nadrabianie wszystkiego po powrocie. A jednak zadzownił do Declana i cóż, choć wprost niczego niepokojącego nie powiedział, była to bardzo dziwna rozmowa, po której odniósł wrażenie, że Mylesowi mogło przeszkadzać to, że jego brat spędza tak czas z jego partnerką. Blondyn za sprawą tej rozmowy poczuł między nimi jakiś dziwny dystans, który sprawił, że inaczej odebrał swojego brata - jakby ta akceptacja, którą mu okazywał, była w pewnym stopniu na pokaz, dla innych. Nie spodobało się to starszemu Burkettowi, dlatego zamiast uszanować ewentualne życzenia brata, postanowił zignorować te alarmujące sygnały, może trochę robiąc to ze złości. Nie miał przecież powodów, żeby walczyć o znajomość z Georgie, nie byli sobie tak bliscy, a jednak nie zamierzał jej kończyć. Tym bardziej, że naprawdę dobrze odnajdywał się w jej towarzystwie i kto wie, choć teraz nie byli sobie szczególnie bliscy, może z czasem zostaliby przyjaciółmi? Declan wiedział tylko, że lubił tę dziewczynę i że wkurzało go dziwne zachowanie brata, a te dwa powody wystarczyły mu, by postąpić wbrew woli Mylesa.
Nie spodziewał się nocnego telefonu od Georgie. Siedział już u siebie, a raczej obecnie stał przed domem, bo właścicielka, od której wynajmował mieszkanie na piętrze, zabraniała mu palić w środku. A węch miała niczym pies policyjny, więc nawet nie próbował kombinować i grzecznie wychodził na papierosa na zewnątrz. I właśnie tam odebrał telefon od Fanning. Nie miał na dziś już żadnych planów, miał tylko oglądać telewizję, więc nawet nie musiał niczego odwoływać, postanawiając zajrzeć do niej, bo musiał przyznać, że zaniepokoiło go to, co usłyszał. Na tyle, że postanowił wziąć ze sobą broń. Nielegalną tak w ogóle, bo po tym, jak wyleciał z wojska, stracił wszelkie uprawnienia. Nie miał pojęcia, co za człowiek kręcił się koło jej domu, ale uważał, że nie ma czegoś takiego, jak zbytnie przygotowanie, a on wolał być gotowy na każdą ewentualność, dlatego wetknął sobie pistolet za spodnie z tyłu i zasłonił go jeszcze koszulą, raczej nie zamierzając go używać, ale może postraszyć namolnego bezdomnego? Tylko po dotarciu na miejsce nie zastał go na podwórku, po którym nawet rozejrzał się zanim zapukał do drzwi, żeby sprawdzić w końcu co z Georgie. - Nie, dobrze, że zadzwoniłaś - stwierdził szczerze. Akurat do pomocy w takich sytuacjach był odpowiednią osobą, więc dobrze zrobiła, mówiąc mu, że działo się coś niepokojącego u niej w domu. - Dobijał się jeszcze po tym, jak zadzwoniłaś? - zapytał, oglądając się jeszcze za siebie, by sprawdzić, czy ktoś nie kręcił się czasem w pobliżu po tym, jak otworzyła drzwi.
wychowawca przedszkolny — lorne bay community kindergarten
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Nauczycielka wychowania przedszkolnego, która przeprowadziła się do Lorne Bay dla narzeczonego, by pod jego nieobecność zająć się przygotowaniem wesela i odnowieniem ich wspólnego domu.
Nie miała pojęcia o ewentualnych obiekcjach swojego narzeczonego, ponieważ jej o niczym takim nie mówił. Nie wspominał, że kontakt, jaki złapała z jego bratem, w czymkolwiek mógł mu przeszkadzać, a sama też nie dostrzegała powodów, dla których miałoby tak być. Declan być może nie zaskarbił sobie w jej sercu szczególnego miejsca, choć odkąd zaczęli w miarę regularnie się ze sobą spotykać, Georgie doszła do wniosku, że udało mu się skraść jej sympatię. Polubiła go, co w jej odczuciu było dokładnie takim obrotem spraw, jakiego musiał oczekiwać Myles wiedząc, że za pewien czas i tak staną się dla siebie rodziną. Zresztą, nie chciała pod jego nieobecność pogrążyć się w swojej samotności, a poza starszym Burkettem nie było tu wielu osób, z którymi nawiązałaby nić porozumienia, dlatego starała się korzystać z tego, co miał jej do zaoferowania blondyn. Dziś zresztą miała wrażenie, że trochę nadużywała tego, co jej oferował, jednak była przekonana o tym, że gdyby nawet położyła się teraz do łóżka, nie byłaby w stanie zasnąć spokojnie, ponieważ jej myśli oscylowałyby już nie tylko wokół znajdującego się na misji Mylesa, ale również wokół wydarzeń dzisiejszego wieczora, które wprawiły brunetkę w iście podły humor. Potrzebowała rozproszenia, a to mogła zyskać za sprawą Declana, który do tej pory nienagannie odnajdywał się w rozweseleniu jej. Pozwoliła zatem, aby do głosu doszedł jej egoizm, który nie pojawiał się zbyt często. Teraz jednak całkowicie mu uległa.
Była mu wdzięczna za to, że znalazł dla niej czas. Naprawdę cieszyła się, że nie zostawił jej samej sobie, choć przecież nie był zobowiązany do tego, by gnać jej na ratunek, kiedy akurat go o to poprosiła. Mógł być zajęty swoimi sprawami, mógł poświęcać ten czas komuś innemu - właściwie nie wiedziała, wokół czego kręciło się obecnie jego życie, ale… To właściwie nie miało żadnego znaczenia. Najważniejsze było to, że w chwili obecnej był tutaj, a ona mogła odetchnąć z ulgą. Bo tak, przy nim momentalnie poczuła się bezpieczna, choć nie miała pojęcia, z czego to uczucie wynikało. Chyba zaufała mu i wierzyła, że przy nim nic złego się jej nie stanie. - Nie. Po tym, jak zatrzasnęłam drzwi, nie próbował się tu dostać, ale jeszcze przez pewien czas kręcił się po podwórku. Nie mam pojęcia, w którym momencie sobie poszedł, bo zaszyłam się w salonie i tylko od czasu do czasu zerkałam przez okno - wyjaśniła, zwyczajnie nie czując się komfortowo z tym, aby cały czas się rozglądać. Zresztą, towarzyszyła jej ta nieprzyjemna obawa, że kiedy zacznie sprawdzać podwórko, nagle zobaczy tam coś podejrzanego. Nie chciała jeszcze bardziej się denerwować. - Widziałam go już kilka razy, ale nigdy dotąd nie wydawał mi się szczególnie podejrzany. Teraz zachowywał się trochę tak, jakby brakowało mu kontaktu z rzeczywistością - dodała, po czym niedbale wzruszyła ramionami. Przez tę chwilę, kiedy próbował wtargnąć do jej domu, Georgie naprawdę się wystraszyła. Nawet teraz, kiedy myślami wracała do tamtej chwili, czuła niepokój. Nie chciała, żeby to uczucie jeszcze kiedykolwiek się powtórzyło.

pracownik — złomowiska
37 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
po zakończeniu kariery wojskowej i pobycie w więzieniu stara się rozgryźć, co tak właściwie chce robić w życiu
Declan zaś kompletnie nie rozumiał, na czym polegał problem jego brata. Co mogło mu przeszkadzać w tym, że starszy Burkett zakolegował się z jego narzeczoną? Zdołał jednak wyczuć, że coś nie grało i Mylesowi, choć nie chciał tego przyznać, nie do końca odpowiadało to, jak dobrze ta dwójka zaczęła się ze sobą dogadywać. Tym dziwniejsze to było, jeśli weźmie się pod uwagę to, że też nie spędzali ze sobą nie wiadomo ile czasu, więc o co w tym chodziło? Declan nie potrafił racjonalnie uzasadnić dziwnego podejścia brata i też nie zamierzał poświęcać więcej czasu na zastanawianie się nad tym. Uznał, że to nie było tego warte. Jeśli Mylesowi coś przeszkadzało, powinien mieć w sobie dostatecznie dużo odwagi, żeby powiedzieć o tym swojemu bratu i swojej narzeczonej, zamiast stroić dziwne fochy na odległość. Blondyn nie znosił takiego zachowania, więc nic dziwnego, że ani trochę nie zamierzał przejmować się sygnałami brata i planował dalej robić to, na co miał ochotę - a w to wliczało się kontynuowanie rozwijania znajomości z Georgie. Lubił ją, no i właśnie, wkrótce mieli zostać rodziną, więc czemu mieliby trzymać się na dystans? Tym bardziej, że obecnie oboje byli samotni i potrzebowali siebie. Declan nie próbował jednak wkraść się na miejsce swojego brata, więc jeśli o to Mylesowi chodziło, to niepotrzebnie odstawiał jakiś cyrk. Starszy Burkett nie miał jakiegoś chorego pragnienia odbierania mu wszystkiego po tym, jak nie wypaliło z uszczypnięciem dla siebie choć odrobiny sympatii ojca, która była skierowana do młodszego z braci.
Sprawa brzmiała poważnie, więc nie było mowy, by zostawił ją z tym samą. Gdyby to zrobił, ta sprawa później by go męczyła. Postanowił więc zajrzeć do brunetki i przekonać się, jak wyglądała sytuacja na miejscu, ale odniósł wrażenie, że się uspokoiło. Może dlatego, że zjawił się pod domem? Jeśli tak, to akurat nie było w pełni pocieszające, bo co jak stąd pójdzie? - Może był pijany? Albo nawąchał się jakiegoś gówna? - rzucił, w sumie nie oczekując konkretnej odpowiedzi, bo skąd ona miała to wiedzieć? - Jeśli chcesz, to mogę dziś zostać tu z tobą na wypadek, jakby wrócił - zaproponował, dochodząc do wniosku, że musiała być zdenerwowana i wcale się temu nie dziwił - była sama w domu, koło którego kręcił się jakiś dziwny i może niebezpieczny typ. Burkett uznał, że towarzystwo może jej się przydać, a sam też nie miał problemu z zostaniem tu. To nie tak, że w domu ktoś na niego czekał, albo było jakieś inne miejsce, gdzie powinien teraz być. Dlatego jeśli jego obecność miała zapewnić jej komfort, dzięki któremu mogłaby w spokoju przetrwać tę noc, to chętnie jej potowarzyszy, nawet jeśli miałoby to oznaczać po prostu spanie u niej na kanapie w salonie. Po prostu nie chciał zostawić jej samej z problemem.
wychowawca przedszkolny — lorne bay community kindergarten
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Nauczycielka wychowania przedszkolnego, która przeprowadziła się do Lorne Bay dla narzeczonego, by pod jego nieobecność zająć się przygotowaniem wesela i odnowieniem ich wspólnego domu.
Ciężko byłoby jej się do tego odnieść, ponieważ nie zdawała sobie z tego sprawy. Myles nie dał jej odczuć, że cokolwiek mogło być nie tak, dlatego sama Georgie nie próbowała odsuwać się od Declana, ponieważ polubiła jego towarzystwo, a postawiona w obliczu sytuacji, z którą najwyraźniej nie umiała sobie poradzić, nie bała się sięgnąć po jego pomoc. Nie znaczy to jednak, że jej partner miał jakiekolwiek powody do obaw, co najwyżej powinien cieszyć się tym, iż miał wokół siebie osoby, które nie wzbraniały się przed tym, aby się o nią zatroszczyć, choć przecież wcale nie były do tego zobowiązane. Ta dwójka natomiast dogadywała się naprawdę dobrze, a starszy Burkett nie był jedynym, który doszukiwał się w tej znajomości zadatków na coś więcej - na szczerą przyjaźń, zbudowaną częściowo dzięki osobie, która dla nich obojga była naprawdę ważna. I która najwyraźniej im nie ufała? A zaufanie było jedną z tych rzeczy, które Fanning uważała za niezwykle ważne, co wyjaśniało, dlaczego Myles o niczym jej nie powiedział. Wiedział, że gdyby zasugerował coś takiego, ona zwyczajnie by się wściekła. I słusznie, bowiem jego zachowanie było irracjonalne, choć ona nadal nie była tego świadoma i nic nie wskazywało na to, że w tym aspekcie cokolwiek miałoby się zmienić.
Nie było nikogo innego, do kogo mogłaby się teraz zwrócić, dlatego naprawdę potrzebowała mieć go teraz obok. Jako jedyny był w stanie przynajmniej częściowo zapewnić jej komfort, co poczuła już chwilę po tym, jak przekroczył próg jej domu. Nie miałaby jednak odwagi prosić go o to, aby przy niej został, ponieważ już teraz czuła, jakby nadwyrężała jego życzliwość. Czy to jednak znaczy, że zamierzała mu odmówić, kiedy sam wyszedł z taką propozycją? Zanim cokolwiek powiedziała, wzruszyła lekko ramionami, nie będąc przekonaną co do tego, czy za zachowanie tamtego mężczyzny odpowiadały jakiekolwiek używki. Wydawało jej się, że była to wyłącznie kwestia nieszczęścia, a to z kolei wprawiało ją w podły nastrój. Gdy o tym pomyślała, znów poczuła potrzebę sięgnięcia po alkohol, dlatego wolnym krokiem ruszyła w stronę salonu, dzięki temu kupując sobie też chwilę, zanim zmuszona była odpowiedzieć na jego propozycję. - Jesteś pewien, że to nie żaden problem? - zapytała, nie chcąc zbytnio zawracać mu głowy własnymi kłopotami. Dało się jednak zauważyć, że gdyby zależało to wyłącznie od niej, na pewno by go stąd nie wygoniła. Potrzebowała dzisiaj czyjegoś towarzystwa. - Napijesz się ze mną? - odezwała się po chwili, spojrzeniem uciekając w stronę czekającej na nią w salonie lampki z winem. Po wrażeniach dzisiejszego dnia naprawdę potrzebowała się odstresować.

pracownik — złomowiska
37 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
po zakończeniu kariery wojskowej i pobycie w więzieniu stara się rozgryźć, co tak właściwie chce robić w życiu
Declan na pewno nie zamierzał jej o tym wspominać, ponieważ uważał to za bzdurę, która miał nadzieję, że szybko się rozejdzie, a jego brat się ogarnie. Jeśli był zazdrosny, to nie miał o co - między blondynem a Georgie nie miało być nic ponad ewentualną przyjaźń, jeśli w ogóle do niej dojdzie. Nie zamierzał wbijać swojemu bratu noża w plecy i nie rozumiał, dlaczego on go o to podejrzewał. Było to nie w porządku i miał to Mylesowi za złe. I domyślał się, że jeśli to samo zasugerował swojej narzeczonej, to ona również nie była zadowolona. Miał jednak nadzieję, że jego brat miał wystarczająco dużo rozsądku, żeby z podobnymi sugestiami nie wyjeżdżać przed kobietą. Zdaniem starszego Burketta byłby idiotą, gdyby to zrobił i sam by sabotował swój związek brakiem zaufania. Nie znał Georgie na tyle, żeby wiedzieć, na ile było ono ważne, ale zakładał, że jak każdy musiała je sobie cenić, szczególnie, gdy planowała z kimś wspólną przyszłość. I z tego też powodu Declan również nie zamierzał z nią o tym rozmawiać. Nie zamierzał wchodzić między nich i przykładać ręki do ich problemów - jeśli coś nie grało, sami musieli sobie z tym poradzić, to nie było jego sprawą.
Był jednak inny problem, z którymi nie zamierzał zostawiać Fanning samej. Mianowicie chodzi o dziwną sytuację z człowiekiem, który kręcił się przy jej domu i ją straszył. Z tym na pewno nie zostawiłby jej samej, tym bardziej, że zdawał sobie sprawę z tego, iż było niewiele innych osób, do których mogłaby się zwrócić. A zresztą, nawet jakby były, to jeśli dalej zdecydowałaby się zadzwonić do niego, tak samo by przyszedł. Mogła na niego liczyć, tego mogła być pewna. I w związku z tym zaproponował jeszcze, że zostanie z nią dziś, aby upewnić się, że nic się nie stanie, a ona choć trochę się uspokoi. - Żaden problem. Pani Poonam o tej godzinie już i tak odcięła mi wodę w mieszkaniu, więc przynajmniej będę mógł normalnie skorzystać z toalety - odparł rozbawiony, ale niech jej to nie zwiedzie - wcale nie żartował. Naprawdę późnym wieczorem miał odcinaną wodę, ale cóż, jakoś nauczył się z tym żyć, a nawet żartował sobie z tego, bo co innego miał zrobić? Nie będzie rozpaczał przez coś takiego. Tym bardziej, że rano wszystko wracało do normy. - Pewnie - odparł, gdy udał się z nią w głąb domu i zerknął na wino, o którym mówiła. Zaraz też rozsiadł się wygodnie na kanapie, czując się tu jak u siebie. Jak widać, Declan jakoś specjalnie nieśmiały nie był, nie czekał też na specjalne zaproszenia, bo i po co? Doskonale wiedział, że zaraz i tak padłoby to dobrze znane rozgość się lub czuj się jak u siebie.
wychowawca przedszkolny — lorne bay community kindergarten
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Nauczycielka wychowania przedszkolnego, która przeprowadziła się do Lorne Bay dla narzeczonego, by pod jego nieobecność zająć się przygotowaniem wesela i odnowieniem ich wspólnego domu.
Wydawało jej się, że ten związek działał dokładnie tak, jak działać powinna każda taka relacja, jednak w rzeczywistości mogło się to okazać dalekie prawdy. Zależało jej na Mylesie oraz na tym, aby ich wspólna codzienność była wypełniona szczęściem, choć jednocześnie wiedziała, że ciężko mówić o tym, skoro praktycznie nie posiadali wspólnej codzienności. Jej narzeczony większość czasu spędzał w pracy - wykonywał powierzone mu misje, stacjonując gdzieś na drugim końcu świata, skąd nie zawsze mógł mieć z nią kontakt. Ich związek obrywał więc już na samym początku, ponieważ tak naprawdę nie zdążyli poznać się na wylot, a już zmuszeni zostali do tak dużych poświęceń. Georgie wierzyła oczywiście, iż ich relacja była dostatecznie silna, aby udało im się to przetrwać nie tylko teraz, ale też i za każdym razem, kiedy Myles zmuszony będzie do podobnego wyjazdu. Niejeden raz dali już sobie przecież z tym radę, jednak wówczas obok nie było jego brata. Georgie nie dostrzegała jednak powodów, dla których to cokolwiek miałoby między nimi zmienić To nie miałoby większego sensu.
Prawdopodobnie nie miał o tym pojęcia, jednak Georgie była mu naprawdę wdzięczna za to, że nie zostawił jej dziś na lodzie. Mógł być w wielu innych miejscach, spędzić ten czas z innymi osobami, a jednak był tutaj i wspierał ją, chociaż nie był do tego zobowiązany. Dzięki temu momentalnie zyskał w jej oczach, choć przecież i bez tego dostrzegała, że był naprawdę fajnym facetem. Nie bez powodu go polubiła, co niewiele miało wspólnego z faktem, że był bratem jej partnera. To przecież wcale nie musiało przesądzać o tym, że poczułaby do niego sympatię. - Mówisz poważnie? - zapytała, unosząc jedną brew ku górze. Jeśli miała być szczera, kompletnie sobie tego nie wyobrażała, a przecież to nie tak, że Fanning była przesadnie przyzwyczajona do jakichś wygód. Funkcjonowała dokładnie tak, jak funkcjonował każdy inny, przeciętny człowiek, najwyraźniej z wyjątkiem Declana. To jednak sprawiło, że wydał jej się jeszcze bardziej interesujący, choć o tym, oczywiście, nie zamierzała wspominać głośno. Zresztą, zamiast cokolwiek mówić, udała się do kuchni, gdzie napełniła kolejny kieliszek winem i chwilę później dostarczyła go blondynowi. Po tym sięgnęła po własny i ulokowała się na kanapie, upijając niewielki łyk alkoholu zanim zdecydowała się do niego odezwać. - Czemu zdecydowałeś się tu zostać? - zagaiła, najwyraźniej ciekawa tego, czy nigdy nie myślał o tym, aby wyrwać się z tego miejsca, zwłaszcza po tym, jak niefortunnie potoczyło się jego życie. Choć nie znała szczegółów, przypuszczała, że powrót do codzienności nie był dla niego łatwy i miała podstawy myśleć, że lepszy byłby dla niego start z czystą kartą. Był jednak tutaj, a Georgie najwyraźniej była ciekawa tego, co siedziało mu w głowie. Chyba naprawdę zależało jej na tym, aby go poznać.

pracownik — złomowiska
37 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
po zakończeniu kariery wojskowej i pobycie w więzieniu stara się rozgryźć, co tak właściwie chce robić w życiu
Ich związek to coś, co musieli rozgryźć we dwójkę. Declan na pewno nie miał się do tego mieszać, bo to nie jego sprawa. Jeśli jego brat miał jakieś problemy, musiał to rozwiązać z Georgie. Starszy Burkett zaś na pewno nie zamierzał im szkodzić. Nie chciał przecież źle dla Mylesa, wręcz przeciwnie, miał nadzieję, że będzie szczęśliwy. Uważał też, że trafiła mu się świetna kobieta, więc miał nadzieję, że jego brat będzie się jej trzymać, bo lepiej nie mógł trafić. Tym bardziej, jeśli weźmie się pod uwagę to, ile dla niego znosiła, a było to wiele. Czekała na niego w domu, ba, przygotowała ten dom dla niego, by wrócił już do prawdziwego rodzinnego gniazdka, nie wiedząc, co dokładnie się z nim działo i czy czasem nie spotka go jakaś krzywda. Nie wyjeżdżał przecież na jakąś konferencję, tylko na wojskową misję, podczas której mogło wydarzyć się wszystko. Declan wiedział to doskonale, sam przecież miał za sobą niejedną misję i cóż, uważał, że trzeba podziwiać tych, którzy czekali. Szczególnie zrozumiał to teraz, jak obserwował narzeczoną swojego brata.
Jeśli potrzebowała pomocy, nie mógł jej odmówić, a po tym, co usłyszał, wiedział, że nie panikowała na wyrost. Właśnie dlatego zjawił się u niej najszybciej, jak mógł, i zaoferował, że może dotrzymać jej towarzystwa przez tę noc. Nic go to nie kosztowało, a jaką różnicę robiło mu to, gdzie nocował? - Serio. Raz przyszła do mnie, mówiąc: “W nocy słyszałam, jak spuszczałeś wodę SIEDEM razy, to niedopuszczalne” - opowiadał, naśladując głos starszej kobiety z wyraźnie indyjskim akcentem. - No i po tym w ramach oszczędności zaczęła odcinać mi wodę, jakby sama wnosiła mi ją do spłuczki - dokończył historię rozbawiony, jak widać szczególnie nie przejmując się tym wszystkim. Był zdania, że nie ma czym tu się martwić, w końcu to nie była tragedia, mógł żyć bez tej wody w nocy. Można w życiu doświadczyć gorszych rzeczy - na przykład jakiś dziwak może dobijać się do twoich drzwi, próbując wtargnąć do twojego domu - szczególnie w obliczu tego problemy Declana wydawały się maleńkie.
Odebrał od niej kieliszek, uśmiechając się przy tym łagodnie, a kiedy zadała mu pytanie, na chwilę się zamyślił. No właśnie, czemu to został? - Szczerze? Nie wiem, gdzie indziej mógłbym pójść i co miałbym zrobić… Tego wszystkiego nie dało się przewidzieć i nie mam żadnego planu B, więc zanim zdecyduję się na wielkie zmiany, muszę najpierw to wszystko rozgryźć - objaśnił zgodnie z prawdą, po czym w końcu upił łyk trunku. Niestety, Burkett na razie czuł się cholernie zagubiony i zwyczajnie nie miał pomysł, jaki mógłby być jego następny ruch, dlatego trzymał się tego, co było znajome, dopóki jakoś sobie wszystkiego nie poukłada w głowie.
wychowawca przedszkolny — lorne bay community kindergarten
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Nauczycielka wychowania przedszkolnego, która przeprowadziła się do Lorne Bay dla narzeczonego, by pod jego nieobecność zająć się przygotowaniem wesela i odnowieniem ich wspólnego domu.
Wcale nie uważała, że czekając na swojego partnera robiła coś wyjątkowego. Nie uważała się również za tak świetną kobietę, za jaką mogli mieć ją inni, ale to prawdopodobnie miało wiele wspólnego z jej przeszłością. Georgie znała wszystkie swoje grzeszki, przez które spoglądała na siebie krytycznym wzrokiem, czego zdecydowanie nie można powiedzieć o bliskich jej narzeczonego. Można natomiast wnioskować, że razem z Declanem znajdowali się w podobnym położeniu, ponieważ posiadając jedynie zdawkowe informacje na swój temat, mogli w swoich umysłach stworzyć obraz tego drugiego, który wydawał się pełen pozytywów, jednak w rzeczywistości był on nieco przekłamany i niepełny. Tym jednak Georgie nie zaprzątała sobie głowy, ponieważ wcale jakoś mocno nie zależało jej na tym, by starszy Burkett widział w niej ideał. Chciała po prostu, by miał ją za godną swojego brata i aby polubił ją taką, jaka była. Tyle miało w zupełności jej wystarczyć, jednak zdecydowanie nie zamierzała narzekać na to, jaki obrót sprawy przybrały obecnie. Szczerze cieszyła się z tego, że nie było między nimi wyłącznie wymuszonej sympatii, a ona naprawdę mogła na niego liczyć.
Niczego nie była w stanie poradzić na to, że jej usta samoistnie wygięły się w uśmiechu, kiedy słuchała jego opowieści. Wydawała się szalenie irracjonalna, a jednak Fanning nie miała powodów, by przypuszczać, że Burkett ją okłamuje. Przez to jego położenie wydawało jej się jeszcze ciekawsze, a on sam bynajmniej nie przestał jej intrygować. I być może przez to, że wcale nie uskarżał się na swoją sytuację, znów polubiła go trochę bardziej? - Nie wiem, czy byłabym w stanie wytrzymać ograniczanie mi wody. Za bardzo lubię kąpiele z bąbelkami - przyznała, ponieważ pod tym względem rzeczywiście nie była szczególnie oszczędna. Nie umiała też wyobrazić sobie swojego domu bez wanny, dlatego kiedy wraz z Mylesem wybierali swoje przyszłe gniazdko, Georgie szukała czegoś, co nie posiadało łazienki z prysznicem. W tej jednej kwestii na pewno nie poszłaby na ustępstwa, choć przecież w każdej innej musiała wydawać się dość ugodowa. No, może poza chęcią wpuszczenia tu dzisiaj tamtego pana. Na to również nie zamierzała przystać. - A gdybyś mógł teraz znaleźć się gdziekolwiek? Nie ma takiego miejsca, w którym chciałbyś teraz być? - zapytała, lekko przechylając głowę. Wiedziała, że w prawdziwym życiu istnieje ogrom czynników, które uniemożliwiają ludziom realizację takich marzeń, ale to nie sprawia, że przestają one istnieć. I najwyraźniej była ciekawa tych, które zrodziły się w umyśle blondyna, dlatego zdecydowała się go o to zapytać, jednocześnie nie uważając, że mogła przekraczać teraz jakąś granicę, ale może właśnie to robiła?

pracownik — złomowiska
37 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
po zakończeniu kariery wojskowej i pobycie w więzieniu stara się rozgryźć, co tak właściwie chce robić w życiu
Oczywiście, że nie wiedzieli o sobie wszystkiego, więc obraz siebie nawzajem, który mieli, był dość szczątkowy. Ale czy musieli znać się na wylot? Przy kształcie, jaki przybierała ich relacja, raczej nie musieli odkrywać przed sobą wszystkiego - wystarczyło, że wiedzieli o sobie to, jacy są i na tym bazując obdarzyć się sympatią. Jej grzeszki z przeszłości, były, no właśnie, przeszłością. Declan chciał, aby inni patrzyli tak na jego przewinienia, więc sam również w ten sposób zamierzał patrzeć na biografię innych, nie wnikając nazbyt w to, co było kiedyś. Jeśli jednak sama chciałaby mu o tym opowiedzieć, to na pewno by ją wysłuchał.
Wychodził z założenia, że od więzienia wszystko jest lepsze, a jemu naprawdę do szczęścia wiele nie było potrzeba, więc nie zamierzał skarżyć się na pewne niedogodności. Tym bardziej, że uważał je za dość drobne i był przekonany, że mógłby trafić znacznie gorzej. - O kąpieli z bąbelkami mogłabyś zapomnieć, ale za to ciasto od pani Poonam… Uwielbia piec, jeść już mniej, a mężowi przez cukrzycę nie daje nic, więc sporo podrzuca mi - wyjaśnił zadowolony. Wynajmowanie mieszkania nad tą kobietą miało sporo minusów, ale Declan dostrzegał też plusy, które sprawiały, że nawet jak była wymagająca i miała dziwne zasady, to za nią szalał. Głównie ze względu na to, że na swój sposób troszczyła się o niego i nie oceniała go przez pryzmat jego przeszłości. Widział, że akceptowała go i nie przejmowała się tym, co mówili o nim inni. I dlatego nawet nie myślał o szukaniu sobie innego kąta, tam było mu dobrze i to prawdopodobnie było najlepszym miejscem, do jakiego mógł teraz trafić. Potrzebował obok kogoś, kto był w stanie pokazać mu jeszcze, że nie przez wszystkich został przekreślony. - Gdybym mógł znaleźć się gdziekolwiek… - powtórzył po niej, na chwilę się zamyślając. Musiał zastanowić się nad odpowiedzią, ponieważ nie miał żadnej gotowej. Dla niego w tej chwili takie rzeczy były trudne do rozgryzienia, bo naprawdę czuł się zagubiony w temacie własnych pragnień i przyszłości. W końcu jednak na coś wpadł. - Gdzieś, gdzie mógłbym wyciągnąć się na leżaku na trawie, zamknąć oczy i po prostu zrelaksować się, nie myśląc o niczym - nie było to konkretne miejsce, ale pewna wizja jakiejś spokojnej oazy, w której mógłby wreszcie zrelaksować się. Właśnie tego potrzebował - miejsca, gdzie mógłby odciąć się od wszystkich swoich zmartwień i przestać się stresować. Może kiedyś uda mu się do niego dotrzeć?
wychowawca przedszkolny — lorne bay community kindergarten
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Nauczycielka wychowania przedszkolnego, która przeprowadziła się do Lorne Bay dla narzeczonego, by pod jego nieobecność zająć się przygotowaniem wesela i odnowieniem ich wspólnego domu.
Wolała zachować to wszystko dla siebie, ponieważ nie chciała, aby ktoś z osób bliskich Mylesowi, spojrzał na nią w inny, mniej przychylny sposób. Nie chciała, żeby jego rodzina dostrzegła w niej dziewczynę, która nie potrafiła się zdecydować i przez to mąciła w życiach innych osób, a właśnie tak mógłby odebrać ją ktoś, kto dowiedziałby się o jej przeszłości. Ta nie była przecież idealna - na pewno nie w kontekście związkowym, bowiem kiedy w jej życiu pojawił się młodszy brat Burketta, obecny w nim był ktoś jeszcze. Georgie nie rozegrała wszystkiego tak, jak powinna była to zrobić, a choć nie można jej zarzucić fizycznej zdrady, mimo to miała wrażenie, że nie popisała się, ponieważ zbyt późno się wycofała. Namieszała, narobiła nadziei komuś innemu, a po tym zmieniła zdanie, w dodatku będąc tą, która jako pierwsza sięgnęła po kontakt z innym mężczyzną. Z perspektywy osób trzecich, w dodatku takich, które troszczyły się o jej obecnego partnera, mogło nie wyglądać to dobrze. Miała tego świadomość i dlatego starała się nie poruszać tego tematu, choć może właśnie na tym polegał jej błąd? Może właśnie przez to wypadała podejrzanie?
Nie miała pojęcia, czego była to zasługa, jednak na jej ustach wymalował się szeroki uśmiech. Nie znikał w miarę tego, jak słuchała jego opowieści, rzeczywiście dochodząc do wniosku, że mieszkanie z kimś takim musiało posiadać swój urok. Zresztą, wystarczyło teraz na niego spojrzeć, by pojąć, że był tam szczęśliwy, a koniec końców to chyba właśnie to liczyło się najbardziej. - W takim razie chyba powinnam się obrazić, że jeszcze nie zaprosiłeś mnie na kawałek - stwierdziła, choć w rzeczywistości nie zamierzała go z tego rozliczać. Nawet jeżeli lubiła spędzać z nim czas, nie mogli spędzać ze sobą każdej wolnej chwili. Nie chciała też po prostu mu się narzucać. Nie miała natomiast oporów przed tym, aby zadać mu bardziej osobiste pytanie, co zrobiła, teraz z zainteresowaniem oczekując jego odpowiedzi. Naprawdę ciekawiło ją to, co siedziało mu w głowie. - Do tego mogę udostępnić ci własne podwórko - zażartowała, po czym pociągnęła kilka drobniejszych łyków z lampki z alkoholem. - Chociaż bardziej spodobałoby ci się to, które miałam w Hobart. Tam można było rozłożyć się na hamaku z porządną książką i odciąć się od wszystkiego. Naprawdę lubiłam takie popołudnia - przyznała, w ten sposób odkrywając przed nim cząstkę siebie, choć może wcale nie tak wyjątkową? W ciągu ostatnich dni zdołał przecież odrobinę ją poznać i musiał być w stanie stwierdzić, że coś takiego było w stu procentach w jej stylu.

pracownik — złomowiska
37 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
po zakończeniu kariery wojskowej i pobycie w więzieniu stara się rozgryźć, co tak właściwie chce robić w życiu
Może niepotrzebnie kryła się przed Declanem? Akurat on nie był w odpowiedniej pozycji do oceniania kogokolwiek i na pewno by tego nie zrobił, jeśli miał trzymać się swojego postanowienia i nie krytykować innych za to, co zrobili kiedyś. Nie mógł przecież zarzucić jej nic w związku z tym, jak zachowywała się względem jego brata. Co prawda nie znał każdego szczegółu na temat ich wspólnego życia, ale to, co zdążył sam zaobserwować, podpowiadało mu, że była dla niego dobra. I dla starszego Burroughsa tylko to się liczyło. Nie przejmowałby się tym, jak postąpiła wobec swojego byłego, bo to dotyczy tylko tamtej relacji. Nie mógł zakładać, że znów zrobi coś takiego, to nie byłoby w porządku. Po swoich przeżyciach blondyn naprawdę ostrożnie podchodził do takich kwestii, jak spoglądanie na innych przez pryzmat ich decyzji z przeszłości. Na to wpłynęły nie tylko własne doświadczenia, ale też ludzie, których poznał w więzieniu.
Trafienie pod dach pani Poonam było jedną z lepszych rzeczy, jakie spotkały go po wyjściu na wolność. Cieszył się, że na nią trafił, jednocześnie żałując, że własna rodzina nie potrafiła zapewnić mu takiej normalności, jakiej doświadczał dzięki obcym ludziom. Ostatnimi czasy to właśnie pani Poonam i jej mąż dbali o jego zdrowie psychiczne znacznie bardziej, niż robili to jego rodzice, nawet matka, która nie potrafiła postawić się mężowi. - A jesteś gotowa na wizytę przy otwartych drzwiach? Pani Poonam na pewno nie pozwoli mi ich zamknąć, żeby chronić twoją niewinność - stwierdził rozbawiony, teraz już tylko sobie żartując. Nie sądził, żeby kobieta to zrobiła, choć gdyby jednak do tego doszło, to prawdę powiedziawszy nie byłby zaskoczony. Jego zdaniem jak najbardziej by to do niej pasowało. Swoją drogą, Declan nie miałby nic przeciwko temu, żeby zaprosić Georgie do siebie. Mimo to dotychczas się do tego nie rwał, ponieważ warunki w jakich żył nie były nie wiadomo jak wyszukane i miał pewne opory przed chwaleniem się nimi. - I nie tęsknisz za Hobart? Przeprowadzka do Lorne Bay to musiała być duża zmiana - stwierdził, tym razem postanawiając pociągnąć ją za język. Nie mogło być tak, że tylko ona zadawała pytania, on również chciał czegoś się od niej dowiedzieć. Mógł też być ciekawy tego, jak wyglądało podejmowanie tak odważnych decyzji o znacznym odmienieniu swojego życia. W końcu kto wie, może jego też taka czekała?
ODPOWIEDZ