stolarz — plane wood carpenter
36 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
gburkowaty stolarz, którego żona uciekła wraz z córką jednego dnia, zostawiając go bez jakichkolwiek wyjaśnień
007.

To, co zdarzyło się między nimi ostatnio — chociaż zdecydowanie przyjemne — nie do końca powinno mieć miejsce. Waldo skutecznie oddzielał życie osobiste od pracy — co nie było dotychczas ciężkie, bo z większością klientów zamieniał w trakcie współpracy dokładnie kilka, krótkich i dość konkretnych zdań. Ten jeden raz dał się ponieść nie tylko przez alkohol, ale i lekką sympatię w stosunku do Fawn.
A takie połączenie było jeszcze gorsze. I o ile wcale się o siebie nie martwił, to mimowolnie miał obawy, że jednak w stosunku do niej nie było to fair. Napompowane ego nie było czymś, z czego słynął Waldo, więc nie zakładał wcale, że był o krok od brutalnego złamania jej serca, gdy zabije wszelkie, zrodzone w jej głowie oczekiwania. Gdyby miał jednak wystawić sobie szczerą opinię — przyznałby, że nie do końca ładnie traktował kobiety. Bardzo jednorazowo i czasami wręcz mechanicznie, przyzwyczajony po prostu do tego, że na jego drodze stawały te, które były równie samotne i chętne na razie pojedynczą przygodę. W kwestii Fawn nie mógł mieć takiej pewności, a potraktowanie jej tak, jak większości, wydawało się krzywdzące.
Niestety nie znaczyło to wcale, że zamierzał odstępować od tej reguły.
Czuł za to ulgę związaną z faktem, że to ostatni dzień tego zlecenia. Musiał skręcić ostatnie krzesła, rozliczyć się z nią i w końcu pożegnać. I chociaż pracy nie było jakoś dużo, zaczął możliwie najwcześniej, by chwilę przed jej pojawieniem się, być prawie na jej finiszu. Wzdrygnął się nieznacznie, słysząc dźwięk otwieranych drzwi i sięgnął po przygotowaną sobie wcześniej butelkę z wodą. Pociągnął kilka dużych łyków, bo suchość w ustach, po przesadzonym poprzedniego wieczora alkoholu, była odrobinę irytująca.
— Hej — przywitał się krótko, zaszczycając ją aż jednym, pospiesznie rzuconym spojrzeniem. Wyglądała ładnie — i chociaż nigdy nie odmówiłby jej urody, to tak długo, jak nie widział jej nago, mógł to wygodnie ignorować. Trochę się to w jego głowie zmieniło, teraz gdy już miał okazję ją w swojej sypialni rozebrać. Dlatego uciekł wzrokiem dość szybko z jej twarzy, skupiając się znowu na butelce, którą trzymał w dłoni. Pociągnął z niej kolejne dwa łyki, zanim odłożył ją na bok, tuż obok telefonu. — Skończę to i będziemy mogli przejść do rozliczeń — dodał, chcąc, by wiedziała, jak wyglądał aktualny status jego pracy. Nie miał pojęcia, czy spodziewała się rozmów dotyczących tego, co wydarzyło się między nimi ostatnio. Jeśli tak, to niestety — musiała sobie przypomnieć zarzut, który dość często mu wytykała, mówiąc, że nie potrafi komunikować się z ludźmi. Teraz bardziej, niż kiedykolwiek, postanowił z tego skorzystać. A jeśli wcale tego nie oczekiwała to tym lepiej, może szybciej przestanie czuć się tak, jakby nagle znalazł się nie w tym miejscu, w którym powinien.
właścicielka — once upon a tart
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
and I should just tell you to leave 'cause I know exactly where it leads, but I watch us go 'round and 'round each time
005.
Fawn zupełnie nie wiedziała co o tym myśleć. Z jednej strony faktycznie, nie powinno się to nigdy zdarzyć, ale skoro się zdarzyło to znaczyło, że może zdarzyć się teraz po raz kolejny? Ona nie miałaby nic przeciwko, zupełnie nie, chociaż miała pewne obawy. Nie związane w żaden sposób z uczuciami, znaczy innymi niż pożądaniem bo takie uczucie było obecne, wypierać się go nie zamierzała. Niemniej w jej głowie paliła się jakaś lampka, która wskazywała, że może to być zły pomysł. W końcu na filmach sypianie z przyjacielem brata zawsze sie tak kończyło.
Do domu wróciła zmęczona, więc usnęła od razu porzucając analizowanie i myślenie o tym co miało miejsce. Niestety kiedy się obudziła z kacem, moralnym trochę też, zupełnie nie mogła go ze swojej głowy wyrzucić. Tak samo jak tego co teraz? Mogli się zachowywać jakby nic sie nie stało, jasne. Była to jakaś opcja. Rozmawiania o tym nie brała pod uwagę, w końcu to Waldo. Chyba już i tak zużyła limit słów przeznaczony przez niego na osobę, także to można skreślić od razu. Pytanie jak zapatrywał się na powtórkę. Tego mogła dowiedzieć się tylko od niego, dlatego zebrała się dość szybko, żeby się tego dowiedzieć. I pozałatwiać wszystkie sprawy w ostatni dzień jego pracy, bo oczywiście pamiętała o tym. Przynajmniej nie musiała się martwić o pracę w niezręcznych warunkach.
Nie przeszło jej przez myśl, że nie będzie go tu kiedy wejdzie do cukierni. Z góry założyła, że będzie chciał wszystko załatwić, nie to odwlekać i jej unikać. Co było pewnego rodzaju komplementem, ale no nie było to pewne. Zdała sobie sprawę, kiedy znalazła sie w lokalu i przez chwilę nasłuchiwała. Był tu. Poszła od razu do pomieszczenia, w którym pracował - Hej - odpowiedziała uśmiechając sie lekko i zawieszając na nim wzrok zdecydowanie dłużej niż powinna. Myślenie o nim nago, o tym co robili poprzedniej nocy nie było wskazane, ale nie potrafiła nad tym zapanować zupełnie. Dopiero jego słowa sprawiły, że wróciła na ziemię - Super, świetnie - powiedziała - Wygląda świetnie - dodała, jakby dzięki temu miało być mniej dziwnie. Efekt chyba osiągnęła odwrotny - Chcesz kawę? - zapytała czując, że musi na chwilę wyjść to raz. A dwa kawa zdecydowanie jest jej potrzebna. Między innymi po to, żeby trzeźwy umysł zachować.

stolarz — plane wood carpenter
36 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
gburkowaty stolarz, którego żona uciekła wraz z córką jednego dnia, zostawiając go bez jakichkolwiek wyjaśnień
Waldo bez problemu przedstawiłby jej co najmniej kilkanaście powodów, dla których nie byłoby to rozsądne. Zaczynały się faktycznie od wspomnienia, że był przyjacielem jej brata, a kończyły na, dość istotnym, fakcie, że wcale nie uznałby siebie za fajnego gościa. Niby to jej sprawa, czy chciałaby się wpakować w relację z kimś takim, ale zdążył ją polubić w czasie tej krótkiej współpracy na tyle, by uważać, że nie wyszłaby na tym za dobrze. Ona była małym słoneczkiem, które zamęczało go ilością słów, Waldo był sobą. Często pijaną wersją tego, kim był kiedyś.
Zdecydowanie rozsądniej byłoby się rozejść — tym bardziej że pilnował przecież w ostatnim czasie, by trzymać się raczej krótkotrwałych relacji. Takie, które miałyby przeciągnąć się na więcej spotkań, niekoniecznie do niego trafiały. W planach miał więc dokończenie współpracy i pożegnanie się, by wrócić do znanej codzienności — z nadmiarem pracy zarówno u niego, jak i u niej, skoro lada chwila miała otworzyć lokal.
Wyglądała pięknie — w końcu nie był ślepy, wiedział, że była piękną kobietą od pierwszego, wspólnego spotkania. Nie skupiał się nad tym jednak wcześniej, z jednego prostego powodu: był od wykonywania swoich obowiązków, a nie debatowania nad jej urodą. Nieco komplikował to jednak fakt, że miał okazję widzieć ją nago. Samo to sprawiało, że trochę w jego głowie się ta granica zatarła i ciężej było skupić się na tych rozsądnych myślach i wnioskach.
— To dobrze — mruknął, zerkając na krzesło, o którym mówiła. Nie był mistrzem komunikacji w normalnych warunkach, ale gdy sprawa stawała się bardziej nerwowa i napięta, to jeszcze trudniej było mu układać słowa niestety. Spróbował jej jednak posłać coś na kształt krzywego uśmiechu — czy z sukcesem, sama musiała ocenić. — Tak, poproszę — dodał, bo zdecydowanie by mu się przydała. I jemu też byłoby na rękę, gdyby zniknęła za drzwiami, prowadzącymi do kuchni, by mógł w spokoju, z dala od jej czujnego spojrzenia, skończyć swoją pracę. Nie potrzebował więcej wypadków, podczas których prawie tracił palce. Nawet jeśli już przetestował, że całkiem nieźle sprawdzała się w momencie, w którym trzeba było się niespodziewanie wcielić w pielęgniarkę.

właścicielka — once upon a tart
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
and I should just tell you to leave 'cause I know exactly where it leads, but I watch us go 'round and 'round each time
Pewnie z większością tych powodów by się zgodziła, tylko właśnie była ta jedna kwestia, która sprawiała że wszystkie one schodziły na drugi plan. Bo ona też zdążyła go polubić. Było to dla niej zaskakujące tak jak dla niego to, że on mógł to powiedzieć o niej, bo byli trochę jak z innych planet. Ona z jakieś planety słońca, a on z planty gburków, ale mimo to widziała w nim teraz wiele więcej. Zdążyła też polubić rzeczy, na które na początku kręciła nosem i narzekała swojemu bratu, który w sumie powinien być usunięty z tej rozmowy. Dorosłymi ludźmi w końcu byli, mogli ze sobą sypiać jak chcieli i nic mu do tego.
Krótkotrwałe relacje zdecydowanie miały swoje plusy. Ona coś o tym wiedziała. Natomiast niezobowiązujące długie relacje też nie brzmiały tak źle, przynajmniej dla niej. Nie chciała niego nic więcej niż to. To że zdążyli się polubić nie znaczyło wcale, że jakoś poważnie o nim myślała, bo zupełnie nie. Po prostu dobrze się wczoraj dogadywali nago, dobrze się bawili bardzo, więc czemu z tego rezygnować. Żadnych randek czy wspólnych obiadków nie chciała na pewno. Co najwyżej wspólna kawa, to maks co może mu zaoferować.
Jemu też nic nie brakowało. Czasem zdarzało jej się zawiesić na nim oko, ale chyba nikt się temu dziwić nie może. Jej znajome, które jej wczoraj towarzyszyły na pewno nie będą. Wręcz przeciwnie, pogratulują albo będą zazdrościć. Albo to i to. Się okaże.
Ona należała do tych ludzi, którzy zawsze wiedzieli co powiedzieć. A przynajmniej tak jej się wydawało do tej pory, bo akurat teraz trochę brakowało jej słów. Nie wiedziała czy w ogóle powinna coś mówić o tym co zdarzyło się zeszłej nocy. Mogłaby go pochwalić również za to, bo było za co zdecydowanie, ale było ryzyko że będzie jeszcze bardziej niezręcznie. Jego niby uśmiech wystarczył. Dlatego kiwnęła głową, kiedy poprosił o kawę i po prostu zniknęła w innym pomieszczeniu, gdzie najpierw powtarzała sobie, że musi się ogarnąć, a potem prawie zrzuciła pełny kubek na podłogę. Dobrze, że on tego nie widział i mogła do niego wrócić nie tylko z kawą, ale też uśmiechem na ustach - Proszę - powiedziała podając mu kubek. Wiadomo, czarna bez cukru - Masz już coś w planach jak tu skończysz? - zapytała co w sumie zabrzmiało bardzo dwuznacznie, ale chodziło jej o kolejną pracę.

waldo rawlings
stolarz — plane wood carpenter
36 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
gburkowaty stolarz, którego żona uciekła wraz z córką jednego dnia, zostawiając go bez jakichkolwiek wyjaśnień
Waldo nie miał aktualnie zbyt wielu ludzi po swojej stronie, więc naturalnie komplikowanie relacji, które się jeszcze ostały, nie było czymś, co powinien robić. Jakaś logiczna myśl podpowiadała mu, że lepiej było zachować wieloletniego kumpla, niż pozwolić sobie na kilka przyjemnych nocy spędzonych z jego siostrą — z których i tak nie wyjdzie nic poza ewentualnym bałaganem.
Niby nie był osobą, która słynęła z rozsądku i niekoniecznie zdarzało mu się przejmować innymi, więc zahamowania, które odczuwał, nie były czymś typowym dla niego. Niemniej utrudniały mu one zmianę podejścia w tej chwili — mimowolnie uznając, że lepiej byłoby, gdyby ich drogi po prostu się rozeszły i gdyby wynieśli stąd nic ponad jedno, miłe spotkanie. I prawda była taka, że Waldo w żadnym momencie nie zakładał nawet, że Fawn chciałaby czegoś innego. Nie podejrzewał jej nie tylko o jakąś desperacką próbę znalezienia sobie mężczyzny na dłużej, ale też o chęć spotkania się z nim bez ubrań raz jeszcze. Mniemania o sobie przesadnie wysokiego nie posiadał i może to wpływało na jego odbiór.
Uważał za to, że nie było nic, co musieliby w tej chwili powiedzieć. Gratulacje nie wydawały się szczególnie na miejscu, ale i samo roztrząsanie — w głowie Waldo — rysowało się raczej jako niepotrzebne rozgrzebywanie tematu, który można było porzucić. Zamierzał uporać się z obowiązkami, rozliczyć z Fawn i zniknąć, żeby mogła kontynuować przygotowania do otwarcia w swoim własnym rytmie.
— Dzięki — mruknął na widok kawy, a potem odłożył narzędzia, które chwilowo trzymał w dłoniach i przejął kawę. Napił się trochę gorącego napoju, zanim odstawił go na stolik tuż obok, na którym leżał też jego telefon. — W sensie? — zapytał odrobinę zagubiony, nie rozumiejąc początkowo, co takiego miała na myśli. Jego myśli powędrowały raczej ku temacie dzisiejszego popołudnia, więc ściągnął brwi.
— Dzisiaj? Bo jeśli chcesz mnie gdzieś zaprosić, to chyba nie jest to najlepszy pomysł — przyznał, przekonany, że o to jej chodziło. Do głowy nie wpadło mu, że zagadywała tylko o kolejne zlecenia. Nijak się to nie miało wprawdzie do skromności, którą naprawdę na co dzień się wyróżniał, ale najwidoczniej widok nagiej Fawn odrobinę mu w głowie trochę pomieszał. Wolał więc postawić sprawę jasno, by wiedziała, że nie było to coś, co powinni teraz robić. Materiałem na randki był jeszcze gorszym, niż rozmówcą. Słowo.
właścicielka — once upon a tart
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
and I should just tell you to leave 'cause I know exactly where it leads, but I watch us go 'round and 'round each time
Miało to sens. Dużo nawet, chociaż umykało mu to, że aktualnie miał też Fawn po swojej stronie. Więc może faktycznie kontynuowanie relacji opartej na seksie skończyło by się tylko bałaganem. Chociaż ona chciała wierzyć w to, że są dorośli i potrafiliby coś takiego zrobić. Bez komplikacji, czysta przyjemność do momentu, kiedy każde będzie chciało iść w swoja stronę. Może naiwne to było patrząc, że żadne z nich nie ma jakiegoś poukładanego, dorosłego życia.
Nie pomagało też na pewno to, że byli jak z dwóch różnych bajek. On może nawet z jakiegoś mrocznego komiksu, a ona miała aurę disneyowskiej księżniczki, więc nic dziwnego że razem mieli niewiele sensu. Nawet jako przyjaciele, chociaż to może w ogóle przesada. Nawet jako znajomy, którzy zdejmowali z siebie ubrania, o. Tylko dla niej miało to sens. Próbowała już życia, które się na logice opierało, które teoretycznie miało mieć sens, ale dla niej miało zupełnie i była najbardziej nieszczęśliwą osobą jaką znała. Więc może to był klucz? Wybierać w życiu ludzi, którzy na pierwszy rzut oka nie pasują.
Uśmiechnęła się lekko na jego słowa i tylko kiwnęła głową. Na kolejne chciała odpowiedzieć, ale zanim jej to się udało to on odezwał się znowu. Zaśmiała się krótko, bo zupełnie nie o to jej chodziło, natomiast przynajmniej zahaczyli o temat, który wisiał nad nimi jak ciemna chmura. I ona znała jego stanowisko, bo więcej nie musiał mówić. Jasne było dla niej, że wcale nie chciał powtórki. Ani teraz, ani kiedyś - Chodziło mi czy masz jakąś pracę zaplanowana po tej - wyjaśniła mając wrażenie, że jakimś cudem zrobiło się dziwniej, niż wcześniej. Co jej nie pasowało i było głupie po prostu. Dorosłymi ludźmi byli, nic złego nie zrobili przecież.
- Przynajmniej wiemy na czym stoimy tak ogólnie - stwierdziła bez żadnego wyrzutu w głosie. Ona miała na to inny pomysł, ale bez problemu dopasuje się do tego. Takie życie - Wczoraj było miło, ale masz racje że powtarzanie tego nie jest najlepszym pomysłem - zgodziła się kiwając nawet głową, żeby swoje słowa potwierdzić. Trochę też siebie samą do tego przekonać, co na pewno jej się uda jak nad tym pomyśli później - Tylko niech nie będzie między nami dziwnie okej? - poprosiła go. Może to przeczucie, może go znała na tyle żeby wiedzieć że mógłby teraz się odwrócić i jedyne co od niego dostanie jak się spotkają gdzieś kiedyś to tylko krótkie cześć - Chciałabym się z Tobą kiedyś jeszcze napić drinka. Albo kawy - było to poniekąd zaproszenie. W końcu obiecała mu darmową kawę do końca życia kiedyś.

waldo rawlings
stolarz — plane wood carpenter
36 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
gburkowaty stolarz, którego żona uciekła wraz z córką jednego dnia, zostawiając go bez jakichkolwiek wyjaśnień
Nie znał jej na tyle, by zakładać, ile chaosu wniosłaby ona sama. Wiedział za to doskonale, jak wiele komplikować potrafił on sam. Czego dowodem była aktualna sytuacja, która w ogóle nie powinna mieć miejsca, tak długo, jak razem pracowali. Co innego, gdyby ich drogi zdążyły się rozejść — wtedy byłoby to jedynie o dwadzieścia procent mniej głupie. Bo nadal istniało mnóstwo powodów, dla których nie należałoby tego powtarzać.
Chyba dopiero jej śmiech uzmysłowił mu, że mogło nie chodzić o to. Nie rozjaśniało to wprawdzie w jego głowie całej tej sytuacji w żadnym stopniu, bo nadal nie do końca rozumiał, o czym mówili, ale rzucało jakiekolwiek światełko. Dopiero kolejne słowa Fawn sprawiły, że powoli pokiwał głową, czując się niczym odrobinę żałosny dureń, gdy dotarło do niego, jak bardzo pokracznie to obrócił. Na swoją obronę miał jedynie reputację człowieka, który nie do końca radził sobie w rozmowy — skutecznie ją potwierdzał przy każdym spotkaniu, więc chociaż dawało to jakieś uzasadnienie.
— No tak. To jeszcze nie mam nic konkretnego — przyznał. Oczywiście poza etatem, na którym stale pracował. Potrzebował jednak dodatkowego źródła dochodu, więc gdy tylko domknie formalności z Fawn, zacznie rozglądać się za czymś kolejnym — mając cichą nadzieję, że ta dziwna sytuacja, kończąca tę współpracę, nie rzuci się cieniem na ich relacje i ewentualne polecenia, które z pewnością by mu się przydały. — Tak założyłem, że i tak nie chciałabyś więcej — przyznał odrobinę może i zakłopotany, ale szczery. To nie tak, że miał ją za jakąś rozwiązłą, ale jednak wystarczająco rozsądną, by nie spodziewać się, że Waldo, który dość jasno wyrażał się na temat potencjalnych randek podczas tamtego spotkania, nagle zaproponuje jej coś więcej — układ, spotkanie, czy romans. Jakkolwiek by tego nie nazywać.
— Nie chciałbym tego — przyznał uczciwie. Polubił ją przecież. I chociaż nie do końca potrafił sobie wyobrazić sytuację, w której ich relacja miałaby jakkolwiek przetrwać — z wyjątkiem pojedynczych spotkań za sprawą jej brata, czy w kolejce do sklepu — to i tak wolałby, żeby pozostali na tej miłej, koleżeńskiej stopie. Bez kwasów i nieścisłości. — Pewnie. Możemy nawet napić się po zakończeniu pracy — zaoferował, zanim przemyślał tę propozycję jakkolwiek. A kiedy to zrobił, to poza uznaniem jej za odrobinę szaloną, pomyślał też, że może trochę faktycznie byłoby to rozsądne. Zakończyliby współpracę w miły sposób, łatwiej by im się rozmawiało i mieliby pewność, że rozchodzą się w zgodzie. Poza tym byli duzi i rozsądny (na swój sposób), więc nie podejrzewał, że mógłby pojawić się problem z trzymaniem rąk przy sobie tylko dlatego, że pojawił się alkohol.

właścicielka — once upon a tart
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
and I should just tell you to leave 'cause I know exactly where it leads, but I watch us go 'round and 'round each time
Na szczęście teraz zachowywali się jak odpowiedzialni dorośli, a przynajmniej tak jej się wydawało. Tak będzie, jak będą się trzymać tego co ustalili, ale pewności nigdy nie ma. Aż tak dorośli nie byli, a przynajmniej ona. Jakby się znowu znalazła w towarzystwie jego i odpowiedniej ilości alkoholu to wcale za siebie nie ręczy. Alkohol wcale jej nie był potrzebny, żeby go pocałować czy coś, tylko żeby po prostu miała na co zwalić w razie czego. Wiadomo. Tak dorośle.
Kiwnęła głową na jego odpowiedz - Ja mówię ludziom, ale jakbyś miał kogoś kto by chciał zasięgnąć opinii to możesz dawać namiar na mnie - powiedziała uśmiechając się lekko - Będę mówiła raczej dobrze - dodała jeszcze w ramach żartu, bo oczywiście że w superlatywach go przedstawi. W końcu nie ma powodu, żeby mówić o nim inaczej.
Nie bardzo wiedziała co na to odpowiedzieć. Nie miał wcale racji, ale miała obawę, że przyznanie mu tego może sprawić, że jednak będzie między nimi dziwnie. Wolała trzymać się wersji, gdzie zgodnie chcą tego samego czyli nie kontynuować tego w żaden sposób, nawet jeśli z jej strony to tak nie do końca się zgadzało. A nawet jeśli by chciała powiedzieć prawdę to co niby by miała powiedzieć? Chętnie Cię przelecę jeszcze raz? No słabo by to zabrzmiało, a to jedyne co się w jej głowie pojawiło. Znaczy pojawiły się też inne rzeczy, od których jej się gorąco zrobiło, ale nie o tym teraz przecież - Więcej to nie byłby najlepszy pomysł - powtórzyła, żeby nie kłamać że by nie chciała. Bo byłoby to kłamstwo ogromne, bo totalnie chciała więcej.
Uśmiechnęła się na jego słowa. Zabrzmiało to bardzo szczerze, więc nie podejrzewała, że powiedział to żeby w miłej atmosferze się pożegnać, a potem udawać że się nie znają na ulicy. Może nie powinna tego w ogóle podejrzewać, bo nie są w liceum już. Dorosłymi ludźmi byli, którzy jak widać radzili sobie w każdej sytuacji, natomiast sam jej ostatnio mówił jak zwykle wyglądają u niego tego typu relacje, także jakieś tam obawy były jak najbardziej podstawne - Jasne. Chętnie - odpowiedziała niemalże odruchowo bez zastanowienia się nad tym - Nie, jednak nie - rzuciła po chwili, jak jej się przypomniało, że nie bardzo zgrywa się to z jej planami - Muszę dzisiaj upiec kilka ciast dzisiaj - wyjaśniła. Nawet jeśli ryzykowaliby problemem z trzymaniem rąk przy sobie to ona by zaryzykowała. Nie ma problemu najmniejszego, znaczy tak by zrobiła jakby nie ustalili przed chwilą czegoś zupełnie innego. A tak jednak ten rozsądek pukał do drzwi i kazał jej się ogarnąć - Ale możemy się umówić innego dnia - zaproponowała, żeby nie pomyślał przypadkiem, że zastosowała tu jakąś pierwszą lepszą wymówkę, a tak naprawdę wcale tego nie chce.

stolarz — plane wood carpenter
36 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
gburkowaty stolarz, którego żona uciekła wraz z córką jednego dnia, zostawiając go bez jakichkolwiek wyjaśnień
Nie wiedziała tego wprawdzie — a przynajmniej miał taką nadzieję — ale spotkanie go w towarzystwie alkoholu nie było wcale takie rzadkie. Wręcz przeciwnie, sięgał po niego zdecydowanie za często. I chociaż zwykle robił dużo głupot, to jednak rzadko jakichkolwiek żałował. Nie był przecież typem, który rozliczał się z tego, co wyrabiał, gdy trochę za mocno mu w głowie zaszumiało. Akceptował świadomość, że czasami tak się działo. Kolejnego dnia i tak po niego sięgnie i zwiększy szansę na to, że znowu zrobić coś zupełnie nieprzemyślanego.
— Staniesz się moimi referencjami? Wykorzystam — przyznał z lekkim rozbawieniem, ale było to miłe bardzo. Nie wiedział, czy się przyda, ale przynajmniej miał pewność, że w razie czego, ktoś naprawdę będzie zachwalał jego pracę. I może nawet nie wspomni, że w jej trakcie najebany postanowił ściągać z niej sukienkę. Czego tak do końca nie mógł żałować — wystarczyło przecież na nią spojrzeć.
Gdyby zdecydowała się powiedzieć coś podobnego, to z pewnością pozostałby pod sporym wrażeniem. Nie wiedział, czy na tyle mocnym, by faktycznie skorzystać z tej propozycji, ale istniał ku temu potencjał. W końcu mógł być głupi i pseudo poukładany, ale czy to znaczyło, że pogardziłby piękną kobietą, która przyznawała wprost, że chciałaby go jeszcze przynajmniej raz rozebrać? Na pewno nie. Nawet odpowiednia dawka alkoholu nie wybiłaby mu tego z głowy po podobnych słowach Fawn.
— Właśnie — przyznał. Czy poczuł lekkie rozczarowanie? Możliwe, ale nie zamierzał się z tym zdradzać. Pokiwał za to głową, jakby chciał dodać do tego obrazka coś, co potwierdzałoby jego niezbyt zdecydowany ton. I po jego kolejnych słowach jego brwi uniosły się wysoko. Poczuł lekkie rozczarowanie, zasłonięte dość mocnym zażenowaniem, w związku z tym jawnie podarowanym mu koszem. I mimo zaciśniętych ust pokiwał powoli głową, uznając, że chyba trochę faktycznie się zapędził. Nie powinien jej nic podobnego proponować, nie było to w żadnym razie na miejscu.
— Jasne. Pewnie — dodał, bo potraktował to raczej jako wymówkę, by odrzucić propozycję, która — gdyby doszła do skutku, miałaby potencjał na pozostanie cholernie niezręczną sceną, której, jak zakładał, najwidoczniej Fawn postanowiła sobie odpuścić. I wcale jej się nie dziwił. Potwierdzało to jedynie teorię, że mimo tych swoich lat na karku i doświadczeń z kobietami, zupełnie nie nauczył się, jak je rozczytywać, by nie robić z siebie pajaca. — Dzisiaj i tak będzie późno, gdy skończę — zauważył. Nie przeszkadzałoby mu to oczywiście w piciu — w końcu i tak sięgnie po butelkę na koniec dnia. Ale po tych słowach mógł znowu skupić się na pracy, przesuwając w końcu wzrok z kobiety.
właścicielka — once upon a tart
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
and I should just tell you to leave 'cause I know exactly where it leads, but I watch us go 'round and 'round each time
Głupoty po alkoholu są wskazane jak najbardziej, szczególnie że często wychodzą z nich zabawne historie potem. Dużo też zależy jak się człowiek zachowa kolejnego dnia. Popadanie w ten sam schemat nie było do końca zdrowe, ale Fawn faktycznie miała pojęcia, że Waldo do kieliszka zagląda częściej, niż to było wskazane, więc nie mogła się wypowiedzieć. W sumie nawet jakby wiedziała to nie powinna. Czy to by ją powstrzymało? Oczywiście, że nie. Znali ją obydwoje na tyle dobrze, żeby to wiedzieć. Przynajmniej na ogół tak było, bo dzisiaj to trochę z tego schematu wypadła i wcale mu nie powiedziała tego co chciała. Jak widać ona większe głupoty na drugi dzień robiła.
- Nie krępuj się - powiedziała uśmiechając się do niego ładnie. Zabrzmiało to dwuznacznie? Dla niej na pewno, ale jak to mówią głodnemu chleb na myśli. Mimo że dość dobrze jej wychodziło udawanie, że nie to w jej głowie jedna rzecz tylko była. I nie był to koksu pięć gram, przepraszam za to. Tak czy inaczej uciekła gdzieś przed nim wzrokiem, jak do niej dotarło, że mogło to zabrzmieć jakby z nim flirtowała teraz.
Głupie to było ogólnie, skoro obydwoje byli aktualnie rozczarowani. Zupełnie nie o to w tym wszystkim chodziło, szczególnie że dorosłymi ludźmi byli i mogli robić co chcieli. A chcieli tego samego, problem leżał w innym miejscu zupełnie, więc można ich głupcami nazwać bez wyrzutów sumienia. Pasowało idealnie. Kosza też mu nie chciała wcale dać, ale no wyszło jak wyszło. Ogólnie beznadziejnie. Czuła, jakby ją jakieś ruchome piaski wciągały, bo coraz głębiej się zapadała mając ochotę się uderzyć w łeb tylko teraz. Pewnie trochę za mocno by to zrobiła, skoro jej dzisiaj życie nie wychodziło za bardzo.
- Super - uśmiechnęła się delikatnie jakby faktycznie się umawiali teraz na potem, chociaż obydwoje wiedzieli że sie wcale nie umówią. Jedyne co ich może połączyć teraz, po tej całej sytuacji to los i zbyt duża ilość alkoholu. Taka prawda - W takim razie nie przeszkadzam. Jak będziesz coś potrzebował to wołaj - powiedziała, po czym się wycofała wracając do pracowni, gdzie faktycznie zabrała się za pieczenie. Nie kłamała wcale z tym. Tak jak z tym, że za mocno się palnie w tą głowę jak będzie miała okazję.

waldo rawlings koniec <3
ODPOWIEDZ