kelnerka — salsa bar and grill
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Sometimes I wonder, when you sleep are you ever dreaming of me?
006.
Po zakończeniu sprzątania, przebrała się z powrotem w cywilne ciuchy i wyszła z Salsy nie oglądając się na Marcy’ego. W towarzystwie barmana i dwóch kelnerek udała się na miasto, choć było to dość szumne określenie jak na to, że udali się do jednego z pubów w Lorne Bay. Nie chcieli roztrwonić swoich napiwków jakimś klubie w Cairns tylko trochę odreagować robotę, w której było ciężko. Upały dawały w kość nie tylko im, ale i klientom, którzy uciekali od wysokich temperatur prosto w objęcia klimatyzowanego wnętrza restauracji, ale zdawało się to odbijać na ich mózgach i temperamencie. Elena kruszyła sobie zęby jak zaciskała szczękę, żeby im czasami czegoś nie wygarnąć i paliła w przerwach jak smok, próbując się zrelaksować. Sytuacja z Marcym jej nijak nie pomagała, więc tym bardziej potrzebowała mentalnego resetu po wyjściu z Salsy. Dlatego przekraczali właśnie we troje próg Rudd’s, trzymając się pod ręce. Puścili się by ona mogła podejść do baru i złożyć zamówienie, a oni znaleźć dla nich wolną przestrzeń.
Problem pojawił się, gdy odkryła, że za barem nikogo nie ma. Jej cierpliwość skończyła się po dwóch minutach oczekiwania (oczywiście z nosem wbitym w telefon, gdzie opisywała tę absurdalną sytuację dwójce znajomych). Odwróciła się do gościa, który zajmował stołek barowy najbliżej niej i zmierzyła go szybko wzrokiem zanim się odezwała. Był przystojny i dość pijany, ale nie na tyle by nie wiedzieć co się dookoła niego dzieje. Cztery lata za barem i kilka miesięcy w restauracji pozwalało jej oceniać stan trzeźwości ludzi niemal bezbłędnie.
Wiesz gdzie zniknęła cała obsługa? — zapytała tajemniczego blondyna, opierając się jedną dłonią o kontuar. — Dlugo juz nikogo nie ma? — dorzuciła jeszcze. Serio, niedorzeczne to było.

waldo rawlings
stolarz — plane wood carpenter
36 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
gburkowaty stolarz, którego żona uciekła wraz z córką jednego dnia, zostawiając go bez jakichkolwiek wyjaśnień
006.

Przyszedł na jednego drinka, którego wypił w trzech łykach — z czego zdał sobie sprawę dopiero gdy pusta szklanka wylądowała na barze. Mógł w tamtym momencie wrócić do pustego domu, pustej lodówki i przygnębiającego bałaganu, który wkradał się już na każdym, życiowym polu Waldo lub — na co ostatecznie się zdecydował — zostać tutaj i kontynuować upijanie się.
To nie tak, że dzień był dla niego jakkolwiek niełaskawy. Pojawił się przecież w pracy, zrobił wszystko to, co powinien, nie uciął sobie żadnych palców, nie pokłócił z klientem i zakończył zmianę. W gruncie rzeczy był to jeden z lepszych dni w ostatnim czasie, ale nawet to nie sprawiło, że poczuł się mniej pusty i podirytowany, gdy żegnając się krótkim do jutra z kolegami z pracy, zdał sobie sprawę, że nie bardzo spieszyło mu się do domu. Był przecież pusty tak samo jak ostatnio, cichy i zachęcający do pojedynkowania się z myślami w sposób, jakiego nie chciał robić. Bar był bezpieczniejszym miejscem — nawet jeśli przepłacał za alkohol, uszczuplając swój domowy budżet, który i tak miał się raczej żenująco.
Kiedy Elena pojawiła się obok, Waldo nie tylko dopijał piątą kolejkę, ale początkowo jej nawet nie zauważył. Siedział przy barze — by nie kursować stale po kolejne szklanki, więc co i rusz ktoś zatrzymywał się obok. Nic więc dziwnego, że w pierwszej chwili spojrzał na nią prawie nieprzytomnie, nie do końca wiedząc, o co pytała. Była młoda, ładna i pytała go o coś, na co nie do końca potrafił znaleźć w głowie odpowiedź, więc lekko wzruszył ramionami.
— Musisz uwierzyć na słowo, ale nadal nie zapłacili mi za pilnowanie ich — zapewnił ją, bo przecież miał ciekawsze rzeczy na głowie niż kontrolowanie, czy aby na pewno wykonywali swoją pracę. Mogli gdzieś zniknąć i tak długo, jak Waldo ich nie potrzebował, nie przejmował się faktem, że pozostawali poza zasięgiem jego wzroku. — Możliwe, że zaraz wrócą. Jak nie to możesz tam wejść, ciebie też nie muszę pilnować — zapewnił ją. Może mu nalać wtedy, o jego piąty drink z kolei powoli się kończył, a Waldo nie czuł się jeszcze gotowy na to, by opuścić bar i udać się do domu. Lada chwila więc i on będzie potrzebował obsługi. Miło by było, gdyby do tego czasu się odnaleźli.
kelnerka — salsa bar and grill
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Sometimes I wonder, when you sleep are you ever dreaming of me?
Lenny wołała się nie pochylać nad powodami, dla których tutaj dzisiaj była. Chciała się przede wszystkim zrelaksować, to było oczywiste. Powody, dla których potrzebowała rzeczonego relaksu były natomiast już bardziej zagmatwane i czuła się jak głupia małolata, kiedy myślała o niektórych z nich. Dlatego starała się o nich nie myśleć. Zająć się czymś innym. Kimś innym też by mogła, ale nie chciało jej się jakoś aktywnie szukać.
Nie zagadała go na pewno w tym celu. Nawet jej to przez myśl z początku nie przeszło. Kiedy jednak tak obok niego stała, pojawiło się to w jej głowie. Na chwilę. Nie musiał to być konkretnie on. Nie był jedyną osobą w tym barze. Ale po kolei. Miała ogarnąć drinki dla siebie i swoich znajomych. Jakby był barman to by wyflirtowała sobie zniżkę, ale żadnego wciąż nie było. Pracowała w miejscu niewiele od tego lepszym, również za barem i w życiu nikomu z obsługi by nie przyszło do głowy, żeby miejsce za ladą było choćby przez sekundę pustę. Nawet jakby się zaplecze paliło to ktoś by stał na froncie i dzielnie obsługiwał gości albo krzyczał, że mają wypierdalać zanim spłoną. W Salsie to już w ogóle obsługa była na innym poziomie, więc nie było nawet co porównywać.
A dałeś im znać, że powinni? — zapytała, unosząc brew. Znała typów takich jak. Nie był to z pewnością pierwszy raz jak zapijał swoje smutki albo pustkę w swoim życiu siedząc tuż przy barze, żeby się nie fatygować w tę i z powrotem. Podręczniki by mogła o takich pisać. W jej głowie formował się już plan, który on po chwili wypowiedział na głos. — Tak zrobię, bo nie będę tu stała i się starzała, czekając aż ktoś łaskawie ruszy tu tyłek — stwierdziła i obróciła się tyłem do baru, a następnie położyła na nim dłonie i podskoczyła, przesuwając się do tyłu by usiąść na blacie. Przerzuciła nogi na drugą stronę i zeskoczyła tam. Złapała bez wahania za whisky i odwróciła się z powrotem do nieznajomego.
Skoro już tu jestem to podać coś? — zaproponowała, kiedy sięgała po trzy szklanki. Znalazła też shaker, który musiała umyć, bo był brudny. Co za kurwa syf.

waldo rawlings
stolarz — plane wood carpenter
36 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
gburkowaty stolarz, którego żona uciekła wraz z córką jednego dnia, zostawiając go bez jakichkolwiek wyjaśnień
Waldo od kilku lat starał się spychać na dno podświadomości wszystko to, co niewygodne, a roztrząsanie zupełnie bezużyteczne. Nie wykształcił tej umiejętności, nadal zadręczając się sprawami, na które już dawno przestał mieć jakikolwiek wpływ — a później tez i środki, by podjąć próbę. Dlatego doskonale wiedział, czemu pił i dlaczego nawalenie się tak, że ledwo trzymał się na nogach, wydawało się zbawienne.
Gdyby nie ona prawdopodobnie nawet nie zauważyłby pustki za barem. Zajęty swoją szklanką i bezsensownym wpatrywaniem się w jeden punkt, wcale nie skupiał się na otoczeniu. Zdałby sobie z niej sprawę, dopiero gdy jego szklanka stałaby się całkowicie pusta, a chęć napicia się jeszcze nie zniknęła. Gdyby nie zauważył barmana, prawdopodobnie by się zawinął — sam na pewno nie wkroczyłby za bar, bo nie potrzebował do całej masy życiowych problemów nieprzychylnego wyroku. Już i bez tego bywał wytykany palcami przez najbliższych sąsiadów doskonale znających nie tylko historię z Lorien w roli głównej, ale też najczęstszy stan, w jakim Waldo wracał do domu. Zupełnie nie zdziwiłoby go, gdyby okazało się, że każdego miesiąca obstawili, czy w końcu straci rękę podczas pracy. Sam poniekąd zastanawiał się, jakim cudem wciąć miał pełen komplet palców.
Uniósł lekko brew na jej słowa, jakby zapomniał, o czym chwilę wcześniej wspomniał. Urwał jednak temat, odpuszczając sobie przeciąganie dyskusji, która nie miała większego celu. — Prawidłowo — mruknął w ramach dziwnej pochwały. Był niemal pod wrażeniem, dlatego obserwował ją jedynie, leniwie popijając ze swojej szklanki, dopóki ta nie stała się całkowicie pusta. Przesunął ją wówczas nieco na bok, by nie znajdowała się tuż przed nim — robiąc sobie wygodne miejsce na następną kolejkę.
— A znasz się w ogóle na rzeczy, czy nie bardzo? — zapytał, najwidoczniej oszukując siebie, że zależało mu na smaku, a nie tym, by było po prostu alkoholem. Nie ł przecież po trunki z najwyższej półki, gdy upijał się samodzielnie, nie miało to zbyt wiele sensu, skoro przy czwartej szklance ginął mu już smak. — Może być szkocka — dodał w końcu. Do tego nawet nie potrzebowałaby specjalnych umiejętności. — Albo dwie. Z lodem — poprosił, nie przejmując się, że jeśli ktoś ich przyuważy, mógłby wylecieć na pysk z miejsca, w którym przecież tak często kończył po pracy.
kelnerka — salsa bar and grill
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Sometimes I wonder, when you sleep are you ever dreaming of me?
Jej daleko było do takiego stanu, jaki on osiągnął. Miała obecnie jedynie dość spory konflikt na linii praca-uczucia, którego nie potrafiła rozwiązać. Żaden sposób nie przychodził jej do głowy i naiwnie liczyła, że jak przeczeka to sam się rozwiąże. Nie rozejdzie po kościach na pewno, ale jakoś inaczej. W teorii powodów do picia mogłaby mieć więcej, ale to alkohol, chęć dobrej zabawy i lekkiego życia doprowadziły do tego, że w jej umyśle rosła lista powodów, które mogłyby ją skłonić do sięgnięcia po butelkę czegoś mocniejszego. Skutecznie powstrzymywało ją to przed ucieczką na dno szklanki, przez które świat wydawał się nieco łatwiejszy. Tylko teraz potrzebowała się rozluźnić, odpocząć po robocie i na chwilę zapomnieć o swoich problemach.
Nie obawiała się, że ktoś wezwie policję. Była młoda, ładna. i potrafiła użyć swojego języka do wyplątania się z przeróżnych sytuacji. Gdyby to zawiodło to najwyżej by uciekła. Próbowała być rozsądniejsza od czasu wypadku rodziców, ale nie zawsze jej się udawało. W końcu miała na karku dwadzieścia dwa lata, podczas których rozsądek nie znajdował się wysoko na liście jej cech charakteru.
Znam — potwierdziła krótko, bo nie wyglądał na typa, przed którym trzeba się tłumaczyć i rozwodzić nad posiadanym doświadczeniem. A tego miała aż nadto, skoro spędziła prawie cztery lata za podobnie wyglądającym barem. — Do tego zbyt wiele umiejętności nie potrzeba — zauważyła z uniesioną brwią. Sięgnęła jednak po dwie szklanki do whisky, nasypała do nich odpowiednią ilość lodu, a potem odwróciła się, żeby zlokalizować jakąś porządną szkocką. Wspięła się na palce i ściągnęła jedną z tych lepszej klasy, żeby nalać mu po porcji. Zabrała jego brudną szklankę, którą odłożyła na tacę, na której zbierano naczynia do zmywarki. Następnie przesunęła w to miejsce dwie pełne. — Proszę nie wrzucać napiwków do słoika — powiedziała mu fałszywie miłym tonem, przedrzeźniając to, co czasem mówiły barmanki przystojnym klientom. — _Nikt tu na to nie zasłużył — stwierdziła już normalnym tonem, w którym pobrzmiewała pogarda. Przyszła pora wziąć się za drinki dla niej i znajomych, które wykonała szybko i sprawnie. Zdążyła nawet po sobie posprzątać. — Powinnam wrzucić im coś do słoika czy raczej nie? — zapytała blondyna, bo nie była pewna co było przyzwoite, a co nie w tej sytuacji. A starała się być przyzwoita. Może on nie był odpowiednią osobą by o to pytać, ale nikogo innego dookoła nie było.

waldo rawlings
stolarz — plane wood carpenter
36 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
gburkowaty stolarz, którego żona uciekła wraz z córką jednego dnia, zostawiając go bez jakichkolwiek wyjaśnień
Waldo znalazł się już na takim etapie, gdy na dnie tej szklanki wcale nie odnajdywał spokoju. Czasami miewał takie wrażenie, ale równie często czuł się jeszcze podlej, niż przed sięgnięciem po pierwszego drinka. Nie zniechęcało go to wcale do regularnego popijania, bo nawet jeśli odrętwienie znikało jedynie na kilka minut, to i tak dostawał więcej, niż bez alkoholu. Otrzymywał też kilka godzin pełnych niespokojnego snu. I gdyby rzadziej pojawiała się w nich Tate, to może nie budziłby się z walącym sercem i wkurwieniem, które nie mogło znaleźć ujścia, ale w ogólnym rozrachunku lepiej było widywać ją tam okazjonalnie, zamiast pozwolić głowie zapomnieć, jak wyglądała. Te kilka lat temu.
Jeśli ucieknie, mogła mieć pewność, że Waldo zapomni, jak wyglądała i nie będzie umiał wskazać, kto dokładnie wkradł się za bal.
— To prawda. Bez sensu cię sprawdzałem — przyznał, wzruszając ramionami. Przyglądał jej się, gdy przygotowywała drinki, nabierając pewności, że faktycznie znała się na rzeczy. I może jego życzenie nie było szczególnie trudne do spełnienia, ale wyglądała, jakby na co dzień pracowała za podobną ladą. Nie był tego jednak na tyle ciekawy, by zapytać. Po prostu czekał, aż poda mu dwie, zamówione chwilę wcześniej, kolejki. — Okej, skoro tak prosisz, to co ja mogę — przyznał i nawet uśmiechnął się lekko do niej, zanim uniósł podaną mu szklankę i napił się małego łyka. Pokręcił głową na pytanie, które mu w międzyczasie zadała. Było to ogólnie dość zaskakujące, że w tym czasie nadal nikt z obsługi się nie pojawił. Może umarł gdzieś na zapleczu? Bo jak inaczej niby wyjaśnić to, co miało tutaj miejsce? Waldo nie do końca wiedział.
— Nikt tu na to nie zasłużył — przypomniał jej, nie bez powodu używając słów, których sama użyła. Gdyby dbali o własny biznes, to nie zostawiliby go bez opieki — nie mówiąc już o tym, że jedynie nalali sobie odrobinę alkoholu, nie podkradli pieniędzy z kasy. Chociaż mieli ku temu idealną sposobność. — Nawet jakbym chciał być dżentelmenem, który zaproponuje ci, że kolejną kolejkę ja stawiam, to chyba nie mam jak — zauważył, lekko rozbawiony. Mógłby wprawdzie wziąć z niej przykład, ale gdyby to jego ktoś na gorącym uczynku przyłapał, to nie mógłby polegać ani na uśmiechu, ani gadce, ani ogólnym wrażeniu. Był na lekko przegranej pozycji.


kelnerka — salsa bar and grill
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Sometimes I wonder, when you sleep are you ever dreaming of me?
Lenny miała nadzieję, że nigdy nic jej nie pchnie do uciekania tak daleko od swoich problemów jak zrobił to Waldo. Widziała wystarczająco dużo przypadków takich jak on, kiedy pracowała za barem. Ludzi, którzy coś stracili i zamiast jakoś się po tym pozbierać, dawali się temu pochłonąć i utopić aż znajdowali się na dnie egzystencjalnym. Niektórzy potrafili się w końcu odbić, inni pozostawali tam do końca. Który zwykle nadchodził szybciej niż później. Można to było uznać za wybawienie w pewien sposób. Banalne historie jakich pełno, ale dla tej konkretnej osoby nie za bardzo. Na razie udawało jej się tego uniknąć i nawet ruszyć w drugą stronę. Była z siebie całkiem dumna, ale była to tylko wisienka na bardzo gorzkim torcie.
Uśmiechnęła się lekko na jego słowa i kiwnęła z uznaniem głową. Bardzo dobrze, że nikt tu napiwków za ten syf nie dostanie. Nawet jakby ktoś tam z tyłu umierał to na pewno cała obsługa do pomocy nie była potrzebna. Ktoś barem się powinien zajmować, choćby właśnie po to by do sytuacji takich jak ta dojść nie mogło, że goście sami sobie drinki robią.
Prawda, ja co najwyżej zasłużyłam — przyjęła do wiadomości odbicie swoich własnych słów i dodała do niego swoje trzy grosze. Jeszcze posprzątała część ich rozgardiaszu. Wyłożyła drinki dla znajomych i siebie na bar i znalazła normalne wyjście, bo nie miała ochoty na to by znów wdrapywać się na ladę, gdzie już poprzednim razem niemal pokazała blondynowi trochę za dużo. Przystanęła obok niego, chcąc zgarnąć trzy szklanki i zabrać do stolika. — Możesz to zrobić, jeśli ktoś tu się w końcu pojawi — zaproponowała, bo w zasadzie czemu nie? Rozmowa, choć niezbyt wylewna nawet się kleiła. Starszym ludziom należało podobno dotrzymywać towarzystwa, żeby nie czuli się tacy samotni, więc to prawie jak wolontariat by było… — Muszą w końcu wyjść, chociażby po to, żeby nas stąd wygonić w pewnym momencie — stwierdziła. Jej kumpel w tym momencie zjawił się obok nich, zniecierpliwiony brakiem drinków. Zapytał czy Lenny flirtowała z nieznajomym zamiast ogarniać im alkohol. Spojrzała na Waldo i przekrzywiła lekko głowę, a jednocześnie zmarszczyła brwi. — Flirtowaliśmy? — zapytała go. Był to jedynie żart, bo raczej trudno by było uznać, że cokolwiek z tego, co między nimi padło można by uznać za flirt. — Jeszcze nie raczej — stwierdziła więc zgodnie z prawdą. — Ale robiłam nam drinki, bo nikt z obsługi się nie pofatygował, więc mógłbyś okazać trochę wdzięczności zamiast mnie posądzać o to, że flirtowałam z przystojnym typem przy barze — oznajmiła znajomemu z przekąsem i wcisnęła mu dwie szklanki z trzech. Trochę się obraziła i nie za bardzo miała ochotę wracać do swoich ludzi z Salsy.

waldo rawlings
stolarz — plane wood carpenter
36 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
gburkowaty stolarz, którego żona uciekła wraz z córką jednego dnia, zostawiając go bez jakichkolwiek wyjaśnień
Mógł nie być najbardziej altruistyczną osobą, jaka po tym świecie chodziła, ale nie zmieniało to faktu, że też nie życzyłby nikomu, by i jego życie w jednej chwili zamieniło się z poukładanego (podobno) w taki bałagan. Nawet Flynnowi — chociaż może wówczas gówniarz nauczyłby się czegoś i możliwie spokorniał. Nie sądził przecież, by ktokolwiek zasłużył sobie na potraktowanie w podobny sposób, który był nie tylko krzywdzący, ale też kurewsko niesprawiedliwy. Nie znaczyło to jednak, że pomiędzy słowa, które kierował w stronę Lenny — a w których był przecież dość mocno oszczędny — przemyci pouczenie, że jeszcze niewiele wiedziała tylko dlatego, że była młoda. Stałby się wtedy jeszcze gorszą wersją samego siebie, chociaż i tej aktualnej nieszczególnie lubił.
Waldo też posiadał kiedyś swój biznes i z pewnością nie wyobrażał sobie sytuacji, w której jego pracownicy zaniedbali swoją pracę do tego stopnia. Na miejscu obecnego właściciela rozważyłby kadrowe zmiany. O ile się w ogóle dowie, bo Waldo był daleki, by mu jakkolwiek donosić, że musieli z obcą dziewczyną uskuteczniać samowolkę, by się czegokolwiek napić.
— Jakbyś miała słoik, to bym wrzucił — dał jej słowo. Nie miała jednak w dłoniach żadnego — co nie było takie złe, bo w połączeniu z jej urodą, sprawiałaby raczej, że wyglądałaby niemal jak harcerka sprzedająca ciastka, w zamian za wrzucenie do puszki. Lekko brwi do góry uniósł, zanim skinął głową. — Będę krzyczał — dał jej słowo, nie przejmując się tym, że pewnie ostatnie, o co można go było posądzić, to fakt, że będzie wykrzykiwał na cały bar cokolwiek, byleby tylko zwrócić na siebie jej uwagę. Istniał potencjał, że wówczas coś by w nim po prostu umarło.
— Chyba że umarli — zauważył, lekko wzruszając ramionami. Byłoby to logiczne i odpowiednio uzasadnione, by Waldo mógł zrozumieć, dlaczego to jakaś obca dziewczyna musiała mu ostatecznie zrobić drinka, którego teraz niespiesznie sączył. Lekko brwi uniósł brwi, słysząc jej pytanie i pokiwał głową. — Tak trochę — dodał. I to nie dlatego, że faktycznie w słowniku Waldo występowało to pod definicją flirtu, ale ze względu na proste pytanie, które prawie go rozbawiło. — To prawda. A jeszcze ten typ przy barze podobno radzi sobie z flirtem na tyle słabo, że musiała wykazać dużo cierpliwości i spokoju — wyjaśnił typowi. Odpowiednia dawka alkoholu sprawiła najwidoczniej, że był skłonny rzucić coś, co — w jego głowie — prawie uchodziło za żart. Należało być dumnym i uśmiechnąć się, chociaż z grzeczności, starał się.

kelnerka — salsa bar and grill
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Sometimes I wonder, when you sleep are you ever dreaming of me?
Mimo swojego wieku wiedziała już i tak całkiem sporo, choć w pewnych obszarach jej wiedza była bardziej ograniczona niż rówieśników, którzy mogli się często zwrócić ze swoimi problemami i rozterkami do rodziców, a ona nie miała tej możliwości od czterech lat. Poprawka, możliwość kiedyś miała, chęci na początku nie, a teraz już nie miała niczego. I to ze swojej własnej winy. Nie oczekiwała, że przypadkowo spotkany przy barze mężczyzna, któremu polała alkohol uzupełni jakiekolwiek luki w jej wiedzy i edukacji społecznej czy emocjonalnej. Właściwie to nie oczekiwała od niego niczego, ale i tak wyszło całkiem nieźle. Na razie nie zapowiadało się jakoś obiecująco, ale kto wie co noc przyniesie?
No ona też nie planowała nikomu się spowiadać z tego, że była za barem. I nie czuła się w obowiązku by pomagać właścicielowi innego biznesu. W Salsie zostaliby lepiej obsłużeni.
Cóż, nie przygotowałam się — stwierdziła z westchnięciem i wzruszyła ramionami. Nie brzmiała na specjalnie rozczarowaną i taka nie była. Obejdzie się bez napiwku od niego, nie będzie głodować. Aczkolwiek miło, że ocenił jej obsługę na tyle pozytywnie by wrzucić coś do słoika jakby takowy przy sobie miała. Uśmiechnęła się lekko na jego obietnicę i skinęła głową, przyjmując ją do wiadomości. Owszem, nie posądzała go o to by naprawdę miał krzyczeć, ale jakoś inaczej też mógłby jej dać znać. Nie obraziłaby się, wręcz przeciwnie. Przyszła i napiła z nim dość chętnie.
Chyba że — zgodziła się z nim i przekrzywiła lekko głowę, zerkając w stronę baru. Nie, tak na poważnie to nie brała takiej opcji pod uwagę. Wówczas ktoś by krzyczał i nie byłby to Waldo. Uśmiechnęła się pod nosem, kiedy usłyszała, że trochę flirtowali według niego, a potem szerzej, bo doceniła jego żarcik, nawet jeśli nie był szczytem poczucia humoru. — No także, chyba zostanę tu z… — zaczęła i wskazała na niego w momencie, w którym należało uzupełnić przerwę w jej wypowiedzi jakimś imieniem. — I pomóc mu podszlifować flirtowanie — dokończyła z przekorą i odwróciła się od swojego znajomego, a on wzruszył ramionami i odszedł. Przysiadła się na siedzeniu obok mężczyzny i napiła się trochę swojego drinka. Skoro jej nie olał, kiedy przyszedł jeden z jej towarzyszy i nie odprawił jej z kwitkiem to chciał kontynuować rozmowę. Albo zaraz się dowie, że wcale nie i sobie pójdzie. Nie płakałaby potem w poduszkę. — Tak naprawdę to do tej pory raczej mało flirtowaliśmy — stwierdziła zgodnie z prawdą. Trudno było uznać ich wcześniejszą rozmowę za próbę podrywu. Przynajmniej według jej standardów.
Lenny — przedstawiła się, skoro jego imię już poznała.

waldo rawlings
stolarz — plane wood carpenter
36 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
gburkowaty stolarz, którego żona uciekła wraz z córką jednego dnia, zostawiając go bez jakichkolwiek wyjaśnień
Pokiwał głową powoli, bo nie pozostawiało złudzeń to, że nie pojawiła się w tym barze po to, by dodatkowo pracować. Gdyby więc wyciągnęła słoik, byłby niesamowicie zaskoczony. Wrzuciłby jej oczywiście dolara, czy dwa (albo i pięć, bo była ładna, a on wystarczająco pijany), gdyby tylko nadarzyła się ku temu okazja. Patrząc jednak na to, jak się zachowywała, nie wykluczał, że możliwie ona w końcu nadejdzie. Jeśli pracowała w barze, to Waldo przecież prędzej, czy później do niego w końcu dotrze — jako naczelny bywalec wszystkich miejsc, gdzie polewali alkohol. Aż dziwne, że w takim układzie nie poznali się już wcześnie. Tym bardziej że powoli zaczynał godzić się ze smutną wizją, że większość pracujących w takich miejscach osób, zdawało sobie już sprawę z tego, że Waldo nie wpadał na drinka, czy dwa. Przychodził po to, by wyjść, kiedy nogi z trudem go utrzymywały.
— Waldo — wtrącił, w momencie, w którym znacząco urwała zdanie. Faktycznie, dotychczas zwracali się do siebie raczej bezosobowo, nie wymieniając imionami. Jeszcze chwilę temu nie sądził przecież, że ich rozmowa potrwa dłużej, niż kilka chwil, podczas których będzie przygotowywała im alkohol. A jednak — nawet jeśli z pewnością i ona zauważyła, że z Rawlingsa była raczej średnia gaduła.
Zaśmiał się krótko na jej słowa i zanurzył usta w szklance z alkoholem, pozwalając samodzielnie pozbawić się kolegi, z którym — jak łatwo wywnioskować — nie zamierzała w tej chwili wracać do stolika. Zadziwiająco mu to nie przeszkadzało. Nawet jeśli myśl o tym, że akceptował i jednak poszukiwał jakiegoś towarzystwa tego dnia, była co najmniej szokująca. — Wiem — przyznał krótko, zerkając na nią przelotnie. Przypomniało mu to ostatnią rozmowę z Fawn, którą odbył, która ostatecznie zahaczyła o całkiem podobne tematy przecież.
— To całkiem popularna opinia, że nie mogę być dobry we flircie, skoro nienawidzę układać długich zdań — przyznał bez wahania. Nie czuł wstydu z tego powodu. Może za sprawą alkoholu, a może dlatego, że niekoniecznie aspirował do tego, by zostać samozwańczym królem flirtu. — I wierzę, że czasami ładne kobiety bywają miłe, tak po prostu — zapewnił ją szczerze. On też bywał, chociaż bardzo rzadko. Nie wiedział jednak, jak to było w przypadku Lenny, w takim układzie. Nie wykluczał żadnej możliwości, także tej, że może faktycznie skorzysta z jej rzekomej pomocy i porady, by się trochę podszkolić.

kelnerka — salsa bar and grill
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Sometimes I wonder, when you sleep are you ever dreaming of me?
Przyszła tu odpocząć po męczącym dniu w pracy i zapomnieć o swoich problemach. Całkiem jej się to udało, choć nie w sposób, jakiego się spodziewała. Niestety, nie będzie im dane się spotkać ponownie po dwóch stronach baru, skoro pracowała teraz jako kelnerka w dość dobrej restauracji. Może się myliła i niedługo spostrzeże Waldo w swojej sekcji stolików. Nie będzie nawet potrzebowała, żeby miał na sobie koszulkę w biało-czerwone paski i czerwoną czapkę by go rozpoznać. Rozminęli się niestety, bo jeszcze nie pił, kiedy ona była barmanką. Spotkali się za to teraz i Lenny miała zamiar z tej okazji skorzystać.
Długie zdania nie są potrzebne, żeby kogoś poderwać — zauważyła nieco wyzywająco, ale kto jej zabroni? Nikt. Wątpiła w to, że na blondyna ktoś czekał w domu i martwił się, że tak długo nie wraca, więc nic nie stało na przeszkodzie temu by teraz naprawdę flirtowali. I kto wie co dalej. Na razie upiła kilka łyków swojego drinka, skoro tak się napracowała, żeby go zrobić. — Zdarza nam się — zapewniła go, bo przecież nie zawsze była jakaś ukryta agenda za czynami i słowami ładnych dziewczyn, do któregoż grona bezwstydnie się właśnie zaliczyła. Zdawała sobie sprawę ze swojej urody i nie próbowała się nigdy z tym kryć. Wręcz przeciwnie, zdarzało jej się wykorzystywać ją do swoich celów. Wówczas nie chciała być miła, zwykle chciała czegoś konkretnego. Dzisiaj może i nie miała jeszcze sprecyzowanego celu, ale nie rozmawiała z Waldo tylko po to by udzielić mu kilku lekcji na temat flirtowania. Na razie jeszcze nie zdążyła się przekonać jak mu idzie, chociaż początki były obiecujące. — Ale tym razem nie jestem miła tak po prostu — wyjaśniła mu na wypadek, gdyby miał jakieś wątpliwości.
Ktoś łaskawie wynurzył się w końcu z zaplecza i stanął w miejscu, w którym zawsze ktoś powinien stać w czasie godzin otwarcia baru. Lenny lekko się wychyliła, żeby zwrócić na siebie uwagę barmana.
Przepraszam, czekam tu już od dwudziestu minut, żeby zamówić drinka — zaczęła teatralnie oburzonym tonem. — Wydaje mi się, że za ten skandalicznie długi czas oczekiwania należy się drink na koszt batu — oświadczyła tonem kogoś, kto zawsze dostaje to, czego chce, choć rzeczywistość była od tego daleka. Być może się dowiedzą, że ktoś naprawdę tam na tyłach umierał i wówczas Lenny będzie odpowiednio skruszona i pełna pokory, ale na razie mogła się zachowywać jak ktoś, kto czekał cierpliwie na swój alkohol i wcale jej cierpliwość nie była na tyle krótka by stanęła za barem i sama sobie tego drinka zrobiła. — Dla mnie i mojego towarzysza, który tu o suchym pysku musiał siedzieć.

waldo rawlings
stolarz — plane wood carpenter
36 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
gburkowaty stolarz, którego żona uciekła wraz z córką jednego dnia, zostawiając go bez jakichkolwiek wyjaśnień
Jeśli czekałaby na koszulkę w paski i czapkę — prawdopodobnie spotkanie nie nadeszłaby szansa na ponowne spotkanie się. Jeśli zaakceptowałaby jego ciemne koszulki, nad którymi jego była żona załamałaby ręce, wtedy istniała szansa, że kiedyś faktycznie go dostrzeże w restauracji. Nie tylko pił przecież — czasami też jadał. A może na własne urodziny zapraszał samego siebie do eleganckich miejsc? Prawdopodobnie nie, bo już pewnie dawno temu zapomniał, kiedy dokładnie je obchodzi.
— Nie? — zapytał, oszczędzając oczywiście słowa. Uniósł jedną brew zaczepnie, czekając na argumentację, którą będzie mógł później przekazać Fawn. Zachowa ją w pamięci na wypadek gdyby ta znowu zdecydowała się podważać jego interpersonalne umiejętności — co najmniej, jakby Waldo dawał komukolwiek podstawy ku temu. — Lubię, gdy okazuje się, że mam rację — przyznał. I chociaż w rzeczywistości rzadko zwracał na to większą uwagę, to teraz sprawiło to, że mógł poczuć się mądry tak, że omal głowy nie podstawił, by go pacnęła pochwalnie w nią kilka razy. Nie zrobił tego, nie był jeszcze aż tak pijany. Kącik ust drgnął mu jednak lekko w reakcji na jej kolejne słowa. — To jeszcze milsza wiadomość — przyznał. Chwilę temu nie sądził, że będzie nią jakkolwiek zainteresowany. Chociażby dlatego, że pojawiła się w barze ze swoim towarzystwem, a na Waldo zwróciła uwagę jedynie dlatego, że wcisnęła się za bar, przy którym siedział. Nagle jednak jakoś ładniej zaczynało się to układać w całość.
Na chwilę przesunął wzrok z kobiety na młodego chłopaka, który pojawił się za barem. Uniósł nieznacznie brwi na jego widok, zapominając, że faktycznie — wcześniej faktycznie ktoś pracował po tamtej stronie, przygotowując mu pierwsze kolejki.
— Aż rozważaliśmy telefon do właściciela, bo to mój dawny znajomy, żeby upewnić się, czy ktoś nie zmarł na tyłach — przyznał, rozmijając się zupełnie z prawdą. Chciał jednak przemycić to drobne kłamstwo, by wywrzeć większą presję. Poskutkowało jednak tak, jak się spodziewał, bo niezadowolony chłopak nalał im dwie niedbałe kolejki, nie przejmując się ani proporcjami, ani tym, czy przypadkiem nie rozlewa trochę alkoholu. — Myślisz, że ogarnie? — zapytał chwilę później, ściszonym tonem Lenny. Nachylił się ku niej lekko, nie chcąc, by przypadkiem usłyszał to, co mówił. Nawet jeśli niewiele mógł z tego wyciągnąć, bo przecież równie dobrze mógł mówić o jakimś durnym żarciku, który zdecydowali mu się wyciąć — jakby byli licealistami na przykład.
ODPOWIEDZ