sprzedawczyni — gia's candlewick
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I care not.
008.
{outfit}
Praca, praca ciągle praca. Nawet jak nie była w pracy to sobie wymyślała kolejne rzeczy do roboty. Na takiej farmie było ich sporo, szczególnie, że niedawno razem z Harper ukradły psa z patologii i teraz Cece się nim zajmowała. Trzymała go na razie w stodole, żeby nie miał za bardzo kontaktu z psem Morgan. Nie chciała żeby tamten się zaraził od niego jakimiś pchłami czy innym syfem. Nie, nie. Wszystko było przemyślane. Cece miała łeb na karku i na początek postanowiła nowego psa umyć i zawołać weterynarza, który miałby się tym zwierzakiem zająć i określić czy można go dopuścić do obcowania z innymi zwierzakami, czy na razie nie. Poza tym, był strasznie wychudzony i na bank trochę mu zajmie dochodzenie do siebie. Tak samo jak i Callaway potrzebowała czasu żeby wrócić do żywych po sylwestrze. To była zacna impreza i bawiła się wyśmienicie, głównie dlatego, że była mocno pijana i przez kilka kolejnych dni odczuwała tego skutki. Pewnie bawiłaby się lepiej, gdyby na imprezie pod jej dachem nie pojawił sie ON. Obrzydliwy Zimmerman. Nie rozumiała dlaczego Morgan się z nim zadaje, w końcu był bratem tej zjebki Gai. Poza tym cała ich rodzina była powalona i Cece dobrze o tym wiedziała. Trochę była więc naburmuszona z tego faktu, bo po prostu martwiła się o przyjaciółkę i jej zdrowie psychiczne. Z takimi ludźmi to nigdy nic nie wiadomo.
Wróciła do domu po tym jak tego psa wykąpała, dała mu krople na pchły i nakarmiła najlepszej jakości karmą jaką miała akurat pod reką. Miała nadzieję, że weterynarz niedługo się zjawi i pozna więcej informacji o stanie zdrowia zwierzaka. Była też pewna, że kiedyś trafi przez to wszystko do więzienia, ale trudno. To było warte takiego naginania prawa (albo raczej jawnego łamania prawa). W każdym razie poszła do kuchni i zaczęła przygotowywać jakieś jedzenie (oczywiście wczesniej myjąc ręce, nie była obrzydliwa). Wtedy też dołączyła do niej Morgan. – Będę robić zupę krem z pomidorów, masz ochotę? – Zapytała, bo może i nie w smak było jej spędzanie czasu z Brunem Zimmermanem pod jednym dachem, ale nie na tyle, żeby się całkowicie do Morgan nie odzywac, szczególnie, że ledwo co swoją przyjaźń naprawiły.

morgan adler
sex on the beach
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruna - eric - caitriona - benedict - owen - mira - olgierd
żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
024.
Morgan oficjalnie mogła sobie czilować bombę i prowadzić swoje życie ze spokojem. Dostała oficjalnie pracę na siłowni, więc miała teraz dwie roboty. Nie zarabiała jakiś kokosów, ale czy czuła się przy tym jak młody bóg, który mógł osiągnąć wszystko? Owszem. Najbardziej oczywiście jarało ją to, że przy okazji otrzymania pracy na siłowni mogła sobie wrócić do trenowania i do bardziej aktywnego trybu życia. Zmotywowało ją to tak bardzo, że nawet dzisiaj wstała wcześniej. Jak otworzyła oczy to dosłownie słyszała jak kogut Cece piał. Chyba, że nie miała koguta, to wtedy po prostu słyszała sąsiednie koguty. No, ale ubrała się i poszła sobie pobiegać. Pobiegała w okolicy farmy (oczywiście w towarzystwie psa, bo to był też jego spacer) i była gotowa wrócić do domu. Wzięła sobie szybki prysznic i poszła spać. Miała dzisiaj wolne, więc mogła sobie na to pozwolić. Oczywiście miała to być niesamowicie krótka drzemka, taka na maksymalnie czterdzieści minut, a wyszło na to, że Morgan spała pół dnia i przebudziła się dopiero w porze obiadowej. Dobrze, że nie miała dzisiaj dnia pracującego, bo z pewnością, którąś pracę by właśnie straciła, bo w ogóle nie pojawiłaby się na swojej zmianie.
Zeszła na dół w celu napicia się jakiejś wody. Wyglądała jakby wstała z jakiegoś półrocznego letargu. Podciągnęła dresy, które trochę jej zlatywały z tyłka. – Siema. – Przywitała się z Cece zaspanym głosem. – No jasne, że tak. Dawno nie jadłam pomidorówki. – Ja też nie. Może zrobię w przyszłym tygodniu. Podeszła do lodówki, wyjęła sobie butelkę soku pomarańczowego i się napiła. – Jezu, czuje się jakbym przez cztery tygodnie piła non-stop i dopiero dzisiaj miała pierwszy dzień na trzeźwo. – Nie wiedziała co to za uczucie, bo ona przez całe swoje życie nie miała nawet dwóch dni gdzie piła dwa dni z rzędu. Nie mogła za bardzo pić, bo miała słaby łeb i robiła głupoty, albo tworzyła teorie spiskowe. – Który mamy rok? – Zapytała w ramach żartu i usiadła sobie przy blacie i wolno piła ten sok. Przez cały czas patrzyła na Claudię i zazdrościła jej tego, że wygląda na taką ogarniętą i poradną życiowo.
- Coś się stało? – Zapytała, bo wydawało jej się, że Cece jakaś zgąswiona jest. Ogarnęła, że to może przez to, że Morgan przyszła i siedzi i czeka na zupę. – Pomóc ci z czymś? – Zapytała i nawet lekko się spoliczkowała, żeby się rozbudzić.
sprzedawczyni — gia's candlewick
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I care not.
Cece nie była w stanie nawet za bardzo patrzeć na Morgan, bo dalej czuła w ustach ten zgniły posmak pobytu z jakimś Zimmermanem pod jednym dachem, a nawet się z Brunem nie dotknęła małym palcem. Obstawiała, że gdyby to zrobiła to zaraziłaby się drożdżycą i umarłaby tak jak taka jedna dziewczyna z USA, o której czytała jakiś czas temu. Była pewna, że Zimmermanowie roznoszą jakieś obrzydlistwa. W końcu bogaci ludzie są obrzydliwi i robią jakieś chore rzeczy, więc wcale, by jej nie zdziwiło, gdyby okazało się, że taka Gaia kąpie się we krwi małych dziewczynek. Jak Morgan mogła się zadawać z kimś takim? Cece tego nie rozumiała.
- Świetnie - odpowiedziała krótko skupiając się dalej na tym gotowaniu. Nie żeby było jakoś super dużo do skupiania się przy robieniu pomidorówki. Najwyraźniej jednak Cece bardzo poważnie traktowała przygotowywanie posiłków w domu. - Może coś złapałaś - drożdżyce na przykład, ale o tym już nie chciała mówić. Chociaż może powinna? Może powinna zapytać dlaczego nagle zniknęła gdzieś z tym cepem Brunem? Z drugiej strony nie chciała sie wtrącać, bo to jednak było życie Morgan i najwyraźniej sama musi wydać dużo kasy na antybiotyki żeby się przekonać. - Chciałabym żeby był jeszcze 2023, ale niestety nie - wtedy jej posiadłość nie zostałaby skażona Zimmermanem. Uhhh... calm down girl. Musiała sobie to kilka razy powtórzyć w myślach żeby przestać się tak niepotrzebnie nakręcać. Przesadzała i byłą tego swiadoma, ale martwiła się o przyjaciółkę. Nie chciała żeby Morgan wpadła w złe towarzystwo i później skończyła ze złamanym sercem, tak jak ostatnia przyjaciółka Jaida Essence Hall. Widziała na własne oczy jak ZImmermanowie traktowali innych ludzi, nie przejmowali się ich uczuciami i ranili ich. Nie chciała tego dla Morgan i całe szczęście, że nie wiedziała z kim się tak naprawdę Adler spotykała.
- Trochę tak - postanowiła jednak nie udawać, że wszystko jest ok i, że ją nie zastanawia gdzie Morgan straciła rozum. - O co chodzi z Tobą i z tym na***tą? - Zapytała przyglądając się przyjaciółce. - Nie, nie musisz... już niewiele zostało. Chcesz grzanki czosnkowe do tego? - Wiadomo, że z takim dodatkiem to zupa krem zawsze była jeszcze smaczniejsza. - Wracając do tematu... Bernard to zjeb jak i cała jego rodzina. - Tak, bo postanowiła udawać, że wcale nie wie jak sie ten człowiek nazywa, chciała tym pokazać jak ich lekceważy.

morgan adler
sex on the beach
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruna - eric - caitriona - benedict - owen - mira - olgierd
żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
Morgan jak zapraszała Bruna na tego Sylwestra to nawet nie myślała o tym jak to będzie mogło wpłynąć na biedną Cece. Oczywiście Adler miała świadomość tego, że jeszcze w liceum, Cece pokłóciła się z Zimmermanami i dosłownie każdemu z nich wypowiedziała wojnę. Może nie na głos i dosłownie, ale coś się zadziało. Teraz jednak Morgan o tym nie pamiętała. Głównie dlatego, że sama jakimś cudem z tej całej wojny była wykluczona. Pewnie dlatego, że ona w przeciwieństwie do nich nie była piękna i bogata. Morgan wtedy była po prostu blobem, nad którym Cece się zlitowała i zaakceptowała ją jako przyjaciółkę. Była jej za to wdzięczna. Tak jak była wdzięczna teraz za to, że mogła z nią mieszkać.
Zauważyła ostry ton głosu Cece, ale postanowiła niczego nie komentować. Przyjaźń i mieszkanie z Cece nauczyło ją jednego – tej dziewczyny nie ma co prowokować. Lepiej dać jej trochę czasu, żeby sama mogła w końcu wyjawić o co tak naprawdę chodzi. – Myślisz, że coś panuje? – Zmartwiła się. Nie słyszała o żadnej grypie czy jelitówce. Nie chciała być chora. Miała dwie prace, do których musiała uczęszczać. – Chyba, że to coś z zakładu pogrzebowego. – Będzie musiała podpytać Mii czy zbyt częste siedzenie w kostnicy może doprowadzić do jakiś schorzeń, albo dziwnego samopoczucia. W sumie nie dotykała zwłok, więc nie powinno być źle. Nie nosiła też maseczki ochronnej, więc mogło być tragicznie. – Już 2024 źle cię przywitał? – Zapytała zatroskana, bo teraz to już założyła, że może coś się stało i raczej warto pocisnąć przyjaciółkę, żeby ta jej się zwierzyła. Od tego Morgan tutaj była. Żeby wprowadzić w jej życie chaos, ale też żeby ją wesprzeć jak nadejdzie taka potrzeba. Chciała nawet podejść bliżej, ale nie zrobiła tego tylko dlatego, że nadal miała obawę, że coś złapała. Może nie drożdżycę, ale nie chciała przekazać zarazków Cece i nie chciała niczego wrzucić do pomidorówki.
- O co chodzi? – Dopytała dumna z siebie, że dobrze rozgryzła, że coś gryzło Cece i że teraz będzie mogła jej pomóc z rozwiązaniem problemu. – Wow. Co… – Aż się wyprostowała i uniosła ręce w geście obronnym. – O kim ty mówisz? – Zestresowała się, bo przecież nie pomyślała o Brunie. Nie mogła o nim pomyśleć, bo przecież Bruno, którego znała nie był na****ą. Nie, nie. Dopiero jak wypowiedziała imię, które nie było imieniem Bruna, ale już jednak Morgan miała okazję się domyślić o kim mowa, to trochę posmutniała. – Mówisz o Brunie? – Postanowiła zapytać na wszelki wypadek. – Nie wiedziałam, że jest na****ą. Naprawdę nim jest? – Dopytała nieco smutniej, bo to jednak trochę łamało jej serce. – Mam korzenie żydowskie od strony ojca. – Wyznała. – Kumplujemy się. I byłam z nim na randce. To on wpadł na mnie wtedy rowerem. – Wyjaśniła origin story skąd zna Bruna. Aż walczyła ze sobą, żeby nie napisać do niego i nie zapytać go o jego… preferencje.
sprzedawczyni — gia's candlewick
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I care not.
Cece zrobiła mine niewiniątka, bo co ona tam wiedziała... nie wiedziała nawet tego, że jej najlepsza przyjaciółka ma zapędy do TAKICH mężczyzn. Znaczy mężczyzn to za wiele powiedziane... Bruno to akurat miał koper pod nosem i pewnie nigdy nie widział nagiej kobiety... chyba, że sobie za nią zapłacił wtedy i owszem. Pewnie jakąś starą, bez zęba na przedzie i z petem w tej szparze po utraconym zębie. - Yhym, możliwe. Jakiś syf. - Pewnie jakiś obrzydliwy wirus, który zabrał Morgan pół mózgu, że zdecydowała się spotkać akurat z tym człowiekiem. Chociaż lepszy on niż jego popierdolona siostra. Nie widziała świata, w którym Morgan przyprowadziłaby do tego domu Gaie Zimmerman. Dla niej, ten dom był jak dom Syriusza na Grimmauld Place 12, bez zaproszenia go nie widzisz. Szkoda, że Morgan najwyraźniej dała zaproszenie temu zjebowi Brunowi. Ugh. Nie mogła się skupić na zupie przez to. - No nie najlepiej. Niby się przelizałam z tym synem sąsiadów o północy, ale... mam pewien niesmak przez tą imprezę. - I nie miało to nic wspólnego z tym synem sąsiadów. On był całkiem spoko. Taki farmer, nie w jej stylu, ale też nie narzekała. Nawet byłoby fajnie.
- Jak to o kim mówię? A z kim się bawiłaś na sylwestra? - No przecież nie była ślepa. Widziała, że stali koło siana, a później znikneli. Ciekawe gdzie. Fuj, aż ją mdliło na samą myśl, że jej kochana Morgan mogłaby dać się dotknąć komuś takiemu. - No jasne, że o nim. - Cece patrzyła na Morgan i aż nie wiedziała co ma powiedzieć. Widziała, że jest jej smutno i przez to Cece też było smutno, ale przecież musiała jej powiedzieć prawdę. Chciała ją chronić przed całym złem, gdyby mogła to by ją schowała sobie pod koszulkę, żeby nikt nawet krzywym spojrzeniem jej nie obdarzył. - Jego cała rodzina jest popierdolona. Słyszałaś o tym, że niby są z niemieckiej arystokracji? Jestem pewna, że się wzbogacili na wywozie wiadomo kogo wiadomo gdzie - nie bedę pisac, bo jeszcze dostanę bana. - O mój boże... - teraz to wszystko miało sens. Ten zjeb chciał podejść Morgan żeby później zrobic jej krzywdę w imię swojej chorej ideologii. - Byłaś z nim na randce? To on nie jest jakiś upośledzony? - Zapytała opierając się tyłkiem o szafki kuchenne. - Wygląda jakby coś z nim było nie tak i masz dowód, że chciał Ci zrobić krzywdę już od pierwszego spotkania. Pewnie ma to w krwi. - Pewnie krzywdzi ludzi nałogowo, jak każdy człowiek z tej rodziny. - Poza tym już walić go... serio, tam nie ma normalnego człowieka. Pewnie tak są wychowywani. Mają w dupie innych ludzi, nie liczą się z nimi. A jego siostra... szkoda gadać. Złamała serce Bianci i nawet nie zamrugała tymi swoimi sztucznymi rzęsami. - Cece nigdy nie przestanie nienawidzić Zimmermanów. Może przestanie mówić o Brunie, że jest upośledzonym na****ą o ile Morgan będzie się z nim dalej widywać i będzie szczęśliwa, ale nigdy nie zapomni o tym jaka ta rodzina jest negatywna. - Zasługujesz na lepszych znajomych - dodała z troską i podeszła do Morgan żeby ją objąć. - Może i nie znam Bruna bezpośrednio, ale nie chciałabym żeby coś Ci zrobił. Po prostu uważaj na niego okej? - Dodała zatroskana kładąc Morgan dłoń na policzku. Morgan była jej słoneczkiem, biednym maleństwem, zasługiwała na coś lepszego niż ktoś taki jak BZ.

morgan adler
sex on the beach
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruna - eric - caitriona - benedict - owen - mira - olgierd
żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
Morgan to nawet nie pomyślałaby o tym, żeby zaprosić do tego domu Gaię Zimmerman. Nie była głupia. Wiedziała, że z jakiegoś powodu, Cece i Gaia się nienawidzą. Z jakiego powodu? Tego Morgan nie wiedziała, bo chyba nigdy tego z żadną z Was (mam na myśli Biancę, a nie moją drugą jaźń) nie ustaliłam. Pewnie gdzieś tam Morgan w tle była obecna, ale za bardzo nie wiedziała o co chodzi. Po prostu pewnego dnia wybuchła wielka drama i Adler cieszyła się, że nie jest w nią zamieszana i że może się dalej z Callaway przyjaźnić. – Z synem sąsiadów? Czy on nie chodzi jeszcze do liceum? – Zmarszczyła brwi. Miała nadzieję, że sąsiedzi mają więcej niż jednego syna. Albo, że mówią o różnych sąsiadach. Cece była zbyt ładna, żeby się zadawać z nieletnim, rudym farmerem. Chociaż to, że był rudy to nie taka zła rzecz. Dużo było ładnych rudych ludzi. Na przykład stary Bianci. – Zostawił ci opryszczkę? – Zatroskała się i nawet podeszła bliżej, żeby obczaić usta Cece. Były jednak idealne, jak cała jej osoba.
- Myślałam, że mogę zaprosić kogo chcę. – Oczywiście od razu pomyślała o tym, że może nie powinna zapraszać swoich gości. Co w sumie wyszłoby na dobre, bo jej lista znajomych to ludzie pracujący w zakładzie pogrzebowym, a poza Mią to nie było tam zbyt wielu rówieśników. Także chyba dobrze, że ostatecznie nie zaprosiła nikogo z pracy. Zajeżdżałoby śmiercią.
- Mówił mi o tym… ale mu nie uwierzyłam, bo to brzmiało jednak absurdalnie. Niemcy są daleko od Australii. – Próbowała jakoś wytłumaczyć Bruna. Zaraz jednak do niej dotarło, że może właśnie dlatego są w Australii. Bo była tak daleko od Niemiec. Może w Niemczech jego rodzina jest spalona (wow). Może muszą się ukrywać i taka Australia była bezpieczną przystanią. Może inna jurysdykcja czy coś.
- Tak. Tańczyliśmy jakieś stare tańce. Mówił, że to jego hobby. – Pewnie to był jakiś nazistowski taniec i zaraz wyjdzie, że Morgan nieświadomie dołączyła do jakiegoś tajnego stowarzyszenia. – Myślisz, że naprawdę chciał mnie specjalnie przejechać? – Może się dowiedział o jej żydowskich korzeniach i to, że na nią wpadł tym rowerem, to wcale nie był przypadek. Może wszystko było misternie zaplanowane. Kurde. A tak go polubiła. Ale przecież musiała wierzyć Cece, prawda? Cece nigdy by jej nie okłamała i nie chciałaby dla niej źle. Przecież tak dobrze się dogadywały.
- To o to się pokłóciłyście? O to, że złamała serce Bianci? – Aż Morgan się wyprostowała. To był dla niej ten moment, gdzie miała w końcu okazję poznać sekret, który ją nękał przez ostatnie 10 lat. Dobra, może nic jej nie nękało, bo o tym nie myślała, ale wiedziała, że coś się kiedyś wydarzyło. I może nie 10 lat temu, ale troszkę później. – I to was poróżniło? Nie mogłyście się dogadać? – Bo dla niej to wygląda bardziej jak sprawa między Biancą i Gaią, ale może Morgan nadal była niedoinformowanym flopem. To było bardzo prawdopodobne. Nie miała vibe’u seksownej laski jak one wszystkie. Czuła się jak taki outsider w tej grupie.
- Mam lepszych znajomych. Ciebie. – Uśmiechnęła się, ale naturalnie Cece nie była byle jaką znajomą. Była przyjaciółką. I to taką, która dała biednej Morgan dach nad głową i zaopiekowała się nią jak była brudna, śmierdząca i mieszkała na ulicy. – Z takimi informacjami jakie mi przekazałaś to zdecydowanie będę na niego uważała. Chociaż w sumie to wątpię, żebym w ogóle się z nim jeszcze widywała. – No bo jak on był jakimś rzeczywiście niemieckim arystokratą, to z jakiej paki nagle miałby chcieć się znowu spotkać z taką Morgan, która wnosiła do świata absolutnie nic. Pewnie już siedział i czilował bombę z jakimiś szwedzkimi modelkami. Nie żeby się tym przejmowała co nie. Bruno był jej obojętny. A przynajmniej tak próbowała sobie wmówić. – Dziękuję, że mi powiedziałaś. Jeszcze wpakowałabym się w jakieś bagno. – Wyszłoby, że typ jest kanibalem albo bratem Armiego Hammera.
sprzedawczyni — gia's candlewick
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I care not.
- Lol Morgan... - aż się skrzywiła - masz mnie za jakąś pedofilkę? - Teraz to aż jej było smutno. Widać, że Morgan spędzała czas z Zimmermanami skoro miała takie myśli. Masakra. - Mamy więcej niż jednego sąsiada - pokręciła głową, bo jak Adler mogła w ogóle tak pomyśleć o niej. Cece może i robiła głupoty, ale nigdy nie az takie. Ona dobrze się prowadzała, a już na pewno nie prowadzała się z dziećmi. Okropne. Nawet nie chciała o tym myśleć. Tragiczne. Ona w swoim życiu nie zrobiła nawet jednej patologicznej rzeczy, ani wybitnie obrzydliwej. - Ugh... nie. Ty myślisz, że z kim ja się zadaje? - Nie całowała się z nikim obrzydliwym miała swoje standardy. To o Morgan powinna się martwić.
- Oczywiście, że możesz kochanie moje. Masz pełne prawo do zapraszania kogo chcesz... ale Bruna? Serio? Stać Cię na więcej. - Dosłownie kurwa prawie każdy byłby lepszy. Gorszy byłby tylko jego brat i siostra. Ale tak poza tym? Na pewno kogoś, by sobie znalazła. Moze jakąś inną patologię, skoro kręcili ją Zimmermanowie. - No widzisz, to nie kłamał. Oni serio są z Niemiec - a wiadomo, że Niemcy to okropny kraj. Ludzie chodząc tam w białych skarpetkach i sandałach. Obrzydliwość.
- Ugh... ale dziwak. Pewnie lubi te tańce, które sobie jego rodzina tańczyła na balach, kiedy ich ciemnoskórzy niewolnicy zapierdalali na uprawach - albo słowiańscy niewolnicy, co chyba było bardziej prawdopodobne, ale nie brzmiało tak dobrze więc trudno. - Całkiem możliwe, oni uważają, że mogą wszystko, bo są bogaci, że nic im się nie stanie. - Oglądała dokument o Epsteinie i wiedziała do czego są zdolni bogaci ludzie. Obrzydliwe. Pewnie kiedyś nakręcą taki dokument o Zimmermanach, nie zdziwiłaby się.
- To nie było takie po prostu złamanie serce Morgan... ona ją zostawiła i wyjechała balować chuj wie gdzie. Zrobiła dokładnie to samo co Bjorn zrobił mi. Ta rodzina jest popierdolona, mówię serio. Nie chcę żebyś skończyła ze złamanym sercem tak jak ja i Bianca. - No, bo chuj wie. Może Bruno ją w sobie rozkocha (co brzmi debilnie, bo pewnie, by nie umiał), a później wypierdoli na biegun północy i tyle go będzie Morgan widzieć na oczy. - Nie mogłyśmy. Nie będę rozmawiać z nikim kto krzywdzi niewinne osoby. To nie jest tak, ze Gaia zostawiła jakąś randomową laskę. Zostawiła Biance. Może gdyby tu chodziło o kogoś innego to jeszcze byłabym w stanie z nią się dogadać, ale nie wybaczę jej tego, że zraniła kogoś mi bliskiego. Ty i Bianca jesteście moimi najlepszymi przyjaciółkami, zabiłabym dla was kogoś jakby było trzeba - nie miałaby z tym najmniejszego problemu. Poza tym to było dla niej też personalne, bo jednak ona też była zraniona.
- No oczywiście, że masz mnie. A ja mam Ciebie. - Nawet ją dotknęła w czubek nosa i uśmiechnęła się. - Z jednej strony bym się cieszyła, gdyby sobie odpuścił, a z drugiej... to by tylko pokazywało, że jest upośledzonym kretynem jeżeli, by się do Ciebie nie odezwał... widzisz Morgan, czasem mieszkają we mnie dwa wilki - jeden chciał jak najlepiej dla jej przyjaciół, a drugi lubił obrażać niewinnych ludzi. Bruno niestety obrywał za czyny, których nie popełnił, ale Cece to nie interesowało. - Nie ma za co kochanie - powiedziała z uśmiechem i złapała twarz Morgan w obie ręce. - Jesteś moim aniołkiem i muszę Cie chronić - dodała i ucałowała ją w czoło. - Chyba bym umarła jakby ktoś o kim wiem, że jest chujowy Cię zranił... - oczywiście nie wiedziała, że Bruno jest chujowy, mogła tylko podejrzewać i to jej wystarczyło.
- Wiesz już na co przeznaczysz hajs po babci? - Zapytała, bo w sumie była ciekawa, puściła też jej twarz żeby nie przesadzać. - Ja już zamówiłam kurnik, ma niedługo przyjść. Pomożesz mi go skręcać? - Na pewno przyda jej się kolejna para rąk, bo to nie przelewki!

morgan adler
sex on the beach
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruna - eric - caitriona - benedict - owen - mira - olgierd
żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
- Nie! Boże. Jezu, nie! Absolutnie nie! – Od razu zaczęła zaprzeczać, bo nigdy w życiu nie oskarżyłaby nikogo bezpodstawnie o coś tak obrzydliwego. – Mówiłam o tym co jest nastolatkiem. Ma chyba siedemnaście lat! To jest chyba legalne, nie? – Skrzywiła się, bo nie wiedziała czy w tym momencie nie wpakowuje się w jeszcze większe gówno. – Wiem, że mamy ich więcej, ale czasami ich nie rozróżniam, bo za mocno świeci słońce. – A nie była Zimmermanem i nie wiedziała, że może sobie po prostu zmrużyć oczy ja chora osoba i do tego dołożyć daszek z dłoni. Wtedy byłaby w stanie zobaczyć wszystko i rozróżnić każdego człowieka. Na razie bała się, że podpadała Cece i że Cece ją pogoni nie mogąc znieść takiego chamstwa.
- Nie znam zbyt wielu ludzi. A Bruno był dla mnie miły. A wiesz, że po tej sytuacji z moim ojcem to ciężko mi znaleźć kogoś kto byłby miły. – Jak ludzie ogarniali kim była to krzywili się i zmywali nie chcąc mieć z nią nic do czynienia. W sumie to Salma była jeszcze dla niej super miła. Salma była super. Gdyby nie była szefową Morgan to Morgan by się w niej totalnie podkochiwała. Nie chciała jednak przekroczyć pewnych granic. – Nie wyglądają jak Niemcy. – Przyznała oczekując, że będą mieć platynowe włosy i jasnoniebieskie oczy i nietolerancje na słońce. Tymczasem wyglądali tak bardzo… ciemno. Dobrze, że dzisiaj dzięki Monice Zimmerman dowiedzieliśmy się, że mają też włoskie korzenie.
- Wow… – Teraz dopiero dostrzegała jak tragiczni są Zimmermanowie. W sumie to tego nie wiedziała, bo nie myślała jakoś specjalnie o tej rodzinie. No, a Brunowi to nie do końca wierzyła z tymi jego korzeniami. Po prostu wydawało się to mało prawdopodobne. A skoro Cece teraz to potwierdzała to musiała w to wierzyć. Jak nie będzie wierzyć Cece to czy mogłaby uwierzyć komukolwiek innemu? Nie sądzę. – Typowe myślenie bogatych ludzi, co nie? – Prychnęła w ogóle zgorszona tym, że ktoś był lepszy tylko dlatego, że miał pieniądze. Morgan miała teraz dodatkowe piętnaście tysięcy i co, nie srała wyżej niż dupę miała. Była normalna.
- Nie wiedziałam. To okropne zachowanie. – Aż jej się przypomniało jak Benedict ją zostawił i sobie gdzieś pojechał. Ale myślała o tym przez chwilę, bo zaraz ogarnęła, że rozmawiają o ludziach, których imię zaczyna się na B. Bruno, Bianca, Bjorn, Benedict. Przypadek? Nie sądzę. Coś było na rzeczy. – Nie no masz rację. Totalnie. Powinnyśmy chronić Biancę. Masakra. Jak ona się w ogóle trzyma? Żyje jeszcze? Wie, że ci Zimmermanowie są w mieście? – No Morgan nie wiedziała, bo była trochę odcięta od tego życia. Dawno się z Biancą nie wiedziała. Nie wiedziała nawet czy Bianca wie, ze Morgan pomieszkuje teraz u Cece. Co za pojebane czasy.
Trochę kusiło Cece powiedzieć, że w sumie to nawet się z tym Brunem na Sylwestra całowała, ale nie wiedziała czy to nie zniszczy Cece emocjonalnie. Nie chciała jej tego robić. Poza tym jest mała szansa, że Bruno się odezwie, prawda? Jakby miał się odezwać to zrobiłby to już dawno. Może ona powinna się odezwać. – Powinnam do niego napisać? – Zapytała Cece, bo tylko tutaj dostanie najszczerszą odpowiedź.
- Nie. Chyba będę to trzymać. Myślałam o spłacie kredytu studenckie, ale jednak wolę to trzymać na czarną godzinę. – naprawdę bała się posiadania takiej ilości pieniędzy. Wpłąciła to sobie już do banku, ale ciężar na sercu czuła nadal. – Poważnie? Ale ekstra. Nigdy nie widziałam kury na żywo. – Ale się podekscytowała. – Pewka, ze pomogę. Umiem robić takie rzeczy. – Skręcać. Ale czy skręcać kurnik to raczej nie. – A mówiłam ci, że dostałam pracę? Będę teraz pracować na siłowni jako instruktorka i pomoc. – Pochwaliła się.
sprzedawczyni — gia's candlewick
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I care not.
-Może ma, nie wiem nie zaprosili mnie na urodziny... powinnam się chyba obrazić. – Jak to tak młodzi sąsiedzi nie zapraszali swojej ulubionej starszawej sąsiadki na imprezy!? No przecież Cece idealnie, by się odnalazła wśród licealistów, którzy pewnie jeszcze nigdy cycków na oczy nie widzieli. Byłaby królową. – No czasem rzeczywiście świeci, okulary nie zawsze dają radę. Może powinnysmy kupić jakiś daszek? Albo parasol żeby go w ogrodzie wyłożyć i wtedy może łatwiej będzie patrzeć – co ona tam wiedziała, nie była znawcą w sprawie ochrony przed słońcem, a przecież nie zapyta o to żadnego Zimmermana. Szanowała się. Niektórzy mogliby się od niej uczyć. Już znam przynajmniej 3 osoby.
- Oczywiście, że jest miły. Oni wszyscy są mili na początku. Później tylko Ci zdepczą serce zanim się obejrzysz. I żeby tylko... nie wiadomo co takim zwyrodnialcom do głowy przychodzi. Pewnie sypiają ze sobą nawzajem, nie zdziwię się jak któreś z nich się hajtnie z własną kuzynką. – Słyszała o takich przypadkach w arystokratycznych rodzinach. Co z tego, że pewnie te przypadki to były z jakieś 500 lat temu. Nieważne. Cece miała bardzo jasne stanowisko w kwestii Zimmermanów. – Z tego co wiem to są w połowie faszystami więc to pewnie dlatego. Ich mama jest z Włoch. – Callaway zadziwiająco dużo wiedziała na temat europejskiej historii od razu widac, że nie była ze Stanów i miała porządną edukację.
Pokiwała głową na to morganowe wow. Teraz wszystko nabierało w końcu sensu. Bjorn pewnie po to wrócił do Niemiec, żeby obracać niewolnice. Chociaż akurat wtedy to Cece była bardzo podporządkowana. Biedna, naiwna dziewczyna, która ulokowała serce w Zimmermanie. Nawet gdyby przyjechał teraz z wielkim bukietem róż i prosił ją na kolanach żeby wróciła, to by się nie zgodziła. Obstawiała, że typ pewnie już jest pomarszczny i łysieje tak jak Ci wszyscy naziści. – Owszem, oni nigdy nie zrozumieją normalnych ludzi jak Ty czy ja – pokręciła głową, bo było jej w chuj smutno, że musza handlować z takimi ludźmi jak Zimmermanowie. Miała nadzieję, że Morgan będzie mądrzejsza niż ona czy Bianca.
- Trzyma się okej, nic mi nie mówiła o nich więc mam nadzieję, że się nie interesuje tą durną rodziną. To już było jakiś czas temu. Na pewno ruszyła do przodu. Przecież nie będzie się zadręczać typiara, która ją rzuciła ile.. 4, 5 lat temu? – No to było durne. Nie zmieniało to jednak faktu, że w sercu Cece uraza pozostała, ale to też nie tak, że ona myślała o Zimmermanach w dzień i w nocy. Dopiero wizyta Bruna ją striggerowała do tego żeby sobie o nich przypomnieć. – Nie, nie powinnaś. Niech się postara... albo niech się nie stara i miej go z głowy – dla dobra ich wszystkich. – A Ty chcesz się z nim jeszcze spotkać? – Zapytała mrużąc nieco oczy. Miała nadzieję, że nie, że teraz Morgan już wiedziała, że widywanie się z takim obrzydlistwem jak Zimmermany powinno być zabronione przez prawo. Gdyby Cece Callaway startowała w jakiś wyborach to właśnie tak, by to było. To byłby numer jeden w jej programie wyborczym.
- W sumie ma to sens, odłóż sobie. Dobrze, że nie pojechałyśmy na te święta nigdzie i tak było fajnie – spędzały je pewnie z Callawayami, a wiadomo, że znając życie to się we trzy z Harper najebały i śpiewały Helence sprośne wersje kolęd, aż ich Robin nie przegonił. – Serio? Nie byłaś nigdy w mini zoo... jezu Morgan, tyle rzeczy trzeba nadrobić. – Już była pewna, że zabierze Morgan do mini zoo. Nie wiedziała czy się kiedykolwiek dorobią kozy (ja już wiem, że tak) albo owcy (to też wiem, że tak) więc chciała Adler je wszystkie pokazać żeby sobie je pogłaskała. – O mój boże! Gratulacje! – Powiedziała z entuzjamem i złapała Morgan w swoje ramiona tuląc ją mocno. – Mogę być Twoją pierwsza stałą klientką? Poinstruujesz mnie trochę? – Nie wiedziała co Morgan instruuje, ale ona chciała do tego dołączyć cokolwiek, by to nie było. W końcu taka była jej rola na tym forum. Wspierać przyjaciółki i nienawidzić Zimmermanów. Tylko tyle i aż tyle. No i może jeszcze wyglądać zajebiście niczym szwedzka piosenkarka pop. – Ciesze się, że stajesz na nogi, ale nawet nie myśl, żeby się wyprowadzać ode mnie. – Cece już przywykła do tego, że ma Morgan obok i mieszkało jej się z nia tak dobrze. Nie mogła uwierzyć w to, że tak łatwo się kiedyś pokłóciły. Teraz już, by do tego nie dopuściła.

morgan adler
sex on the beach
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruna - eric - caitriona - benedict - owen - mira - olgierd
żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
- Mnie też w sumie nie zaprosili. – Zmarszczyła brwi. Chociaż ona to wiadomo… była lokatorką tej farmy od niedawna. Mieli prawo jej nie zaprosić. Cece to pewnie trochę tutaj mieszkała. – A ostatnio to chyba mieli tam jakąś imprezkę, co? Tak mi się wydaje. – No nie była pewna, ale chciała trochę zmienić temat, żeby Cece za bardzo się na nią nie gniewała o to, że prawie oskarżyła ją o randkowanie z nieletnim sąsiadem. No i o to, że jednak zaprosiła Zimmermana w progi jej farmy. W kilka minut Morgan pogrążyła się tak bardzo, że jakby straciła dach nad głową to nawet nie miałaby pretensji do Cece. Było to nieco obrzydliwe zachowanie. – W sumie taka wiata na tyłach nie byłaby głupim pomysłem. Z przodu w sumie też nie. Czasami jak widzę tuman kurzu i idę sprawdzić co się dzieje, to nic nie widzę, bo słońce. A tak to daszek by ułatwił sprawę. - Ona lubiła się czasami zachowywać jak bohaterka amerykańskiego filmu, która wyczekuje złych wieści i z oddali słyszy nadjeżdżający samochód więc wychodzi z domu i stoi piętnaście minut przed wejściem czekając aż to auto podjedzie. Wtedy wyjdzie do niej kobieta szeryf, z kapeluszem z szerokim rondem i oznajmi jej, że jej żona została przyszpilona do drzewa i ledwo zipie, ale Morgan będzie miała jeszcze chwilkę, żeby się z nią pożegnać. Okej, to brzmi jak opis sceny ze Strasznego Filmu.
Skrzywiła się, bo wizja hajtania się z własną kuzynką była naprawdę obrzydliwa. A jednocześnie Morgan wiedziała, że to rzeczywiście nie było nic szokującego. To nadal miało miejsce. Na przykład w Ameryce. – Myślisz, że… że oni są swoimi kuzynami? – No bo jeżeli byli to mieli jakąś zajebistą loterię genetyczną, bo zamiast urodzić się potworami, to rodzili się całkiem piękni. A przynajmniej w oczach Morgan, Bruno był piękną istotą. – To wiele wyjaśnia. – Pokiwała głową, bo rzeczywiście już mogła przyznać, że włoską urodę mają. Niemiecka? Absolutnie nie. Włoska? Jak najbardziej.
Trochę posmutniała. Nie myślała tak o tym, ale Cece miała racje. Jak Morgan mogła w ogole sobie myśleć, że ktoś taki jak Bruno by ją polubił? Pewnie ją wykorzysta jak w tych wszystkich filmach romantycznych, gdzie bogaty i piękny chłopiec zaczyna się spotykać z pasztetem, a później wychodzi, że to wszystko to był tylko jakiś zakład i cały świat będzie się śmiał z Morgan. A ona tego nie potrzebowała. Nie chciała, żeby cały świat się z niej śmiał. – Masz rację. – Powinny się trzymać od nich z daleka. Niby chciałaby poznać Bruna na własną rękę, wierzyła, że nie jest typowym Zimmermanem, ale jaką miała pewność? Żadną.
- No tak. – Zgodziła się. – To byłoby nieco dziwne. – Chociaż pewnie gdyby Morgan została rzucona przez kogoś z taką rangą jak Zimmerman to też by długo cierpiała z tego powodu. No bo jak się pozbierać po posiadaniu kogoś idealnego, dla kogo ostatecznie stajesz się nic nie wartym gównem? Przykre. Teraz już wiedziała jak będzie się czuła jak Bruno nie będzie chciał się z nią już widywać. – Dobra. To tak zrobię. – Pokiwała energicznie głową, chociaż głupia wiedziała, że na pewno tak nie zrobi. – Oczywiście, że nie! – Skłamała, bo wiedziała jak Cece jej się przygląda. Nie chciała jednak narazić się na niej gniew. Po prostu na razie… lubiła Bruna. Wydawał się tak niewinny i uroczy i absolutnie niepodobny do tego co Cece opowiadała o Zimmermanach. Może był rodzynkiem w swojej rodzinie?
- Tak. To były chyba najbardziej rodzinne święta jakie kiedykolwiek miałam. – Jej rodzinne święta zawsze były przypałowe i gówniane i w ogóle nie czuła się jakby obchodziła święta. Jak była bezdomna w poprzednie święta to bawiła się lepiej niż kiedykolwiek ze swoją rodziną. Przykre, ale co zrobisz? Absolutnie nic. – Nie byłam… – Ona nawet nie jeździła na wycieczki szkolne, bo rodzice nie wyrażali zgody. Jeździła tylko na zawody, a wiadomo, że tam nie było czasu na zwiedzanie. Tam była tylko praktyka i ćwiczenia i ostatecznie zawody. – Okej. Trochę nie mogę się doczekać tego nadrabiania. – Uśmiechnęła się, bo odkąd Cece ją przygarnęła to Morgan czuła, że w końcu żyje życiem, na które zasługuje. Było normalnie, nie płakała codziennie.
Przytuliła się do Cece i jednak trochę się rozpłakała. Dobra, może nie tak, że płakała, ale po prostu oczy zaszły jej łzami i trochę musiała otrzeć policzki. Nikt nigdy się tak nie cieszył z jej szczęścia. – Dziękuję. – Uśmiechnęła się i tuliła się do psiapsi. W końcu jednak się odsunęła. – Możesz. Jak najbardziej. – Przytaknęła i nawet nie powiedziała, że uczy boksu, bo w sumie głupio założyła, że jakimś cudem Cece o tym wiedziała, albo się domyślała. – O Jezu. Cieszę się, że to mówisz, bo trochę się bałam, że szybko będziesz miała mnie dosyć i będę musiała stąd spadać. A nie chcę. Podoba mi się tutaj. – Uśmiechnęła się szeroko. Poczuła przyjemne ciepło na sercu. Nie musiała się stresować tym, że Cece się jej pozbędzie.
ODPOWIEDZ