gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
numer.

Powinna się cieszyć, że stąd wyjdzie, a jednak całą noc nie zmrużyła oka i było to po niej widać. Co chwila się zawieszała, ze wzrokiem utkwionym na ścianie bądź oknie, zamiast na twarzach osób, które przewinęły się dziś przez jej salę. Musiała dość mocno się zawiesić i tym razem, skoro Remigius zdecydował się sam zawiązać jej adidasy na nogach, które zwisały smętnie wzdłuż łóżka. Z jakiegoś powodu świat, który pozostawiła poza tym pokojem, napawał ją lękiem. Wcale jej się do niego nie spieszyło, bo tam był ogrom konsekwencji związanych z jej wyborami. Tutaj była jedynie zagubioną pacjentką, nawet jeśli nieszczególnie lubianą, to jednak traktowaną z pobłażaniem, którego tylko pozornie odmawiała.
Złapała za dużą i ciepłą dłoń Remigiusa, a potem wraz z nim ruszyła w kierunku wyjścia. Nogi miała lekko zastanę, ale w ostatnich dniach chodziła więcej, by wrócić do formy. Przy kontuarze oddziałowym spotkał ich Jonathan, tłumaczący, że jakby coś się działo, ma dzwonić. Raz jeszcze zaproponował, że może zatrzymać się u niego i Mari, ale Remy wtrącił, że sobie poradzą, co Wainwright skwitował bliżej nieokreślonym mruknięciem. Zjechali windą na sam dół, nie niosąc za wiele, bo po jej rzeczy już wcześniej przyjechał asystent Soriente. Miało pójść lekko, ale komplikacje zaczęły się szybciej, niż sądziła.
- Przed szpitalem są jakieś pismaki, próbowaliśmy ich przegonić, ale nie dało się - zatrzymał ich ochroniarz, a Lisa z miejsca się ocknęła, patrząc pytająco na Remigiusa, jakby chciała się dowiedzieć, czy wiedział o tym wcześniej. Ten jednak uśmiechnął się do niej, zakładając jej na głowę kaptur i okulary przeciwsłoneczne. Sam miał na nosie podobne.
- Myślałam, że to tylko stylowy dodatek - odezwała się w końcu, gdy objął ją ramieniem, kierując się do drzwi. Wzięła głębszy wdech, a potem szklana konstrukcja się rozsunęła i zaczął się gwar. Nic nie mówiła, nie odpowiadała na zaczepki, pozwalała na to, aby Remy prowadził ją do samochodu, w którym najpierw usadził ją, a potem ignorując zamieszanie, zajął miejsce kierowcy. Był całkiem opanowany, jak na to wszystko, Lisa natomiast skuliła się lekko i próbowała zasłaniać twarz.
- Pewnie ktoś z personelu doniósł... będziesz miał przez to problemy? - podpytała, gdy udało im się wyjechać na autostradę prowadzącą do Lorne Bay. Sama nie chciała myśleć o tym, co znów będą pisać o niej. Nienawidziła tych wszystkich plotkarzy.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Nienaturalnie normalnym stało się dla Remigiusa odwiedzanie Lisbeth w szpitalu. Właściwie to Soriente, chociaż udawał opanowanego, bał się tego co spotka ich, gdy Westbrook uda się wreszcie opuścić placówkę. Niby mieli zacząć od nowa, a pomoc jaką otrzymała Lisbeth powinna im pomóc zbudować silniejsze fundamenty pod ich związek, ale niepokój nie umiał opuścić Remy'ego.
W końcu nadszedł dzień, w którym Lisbeth mogła wreszcie wrócić do domu chociaż i to miało być tylko tymczasowym rozwiązaniem. Z polecenia specjalistów Westbrook miała udać się niebawem do ośrodka, w którym weźmie udział w terapii, a do tego czasu mogła odpocząć chwilę w bezpiecznym dla siebie środowisku. Obecność Soriente w szpitalu oczywiście nie obyła się bez echa. Każdego dnia coraz więcej osób pojawiało się w okolicy szpitala licząc na odrobinę sensacji. Tanie burkowce i portale plotkarskie pisały denne artykuły dotyczące prywatnego życia producenta, a on nauczony doświadczeniem miał to wszystko w nosie. Niestety Lisbeth podchodziła do tych spraw inaczej, ale póki co Remy skutecznie blokował jej dostęp do tego typu informacji. Jednak nie mógł mieć wpływu na to co robią sami paparazzi. Spodziewał się jednak ich obecności i odpowiednio przygotował ( zresztą podobnie postępował każdego dnia), jednak ktoś ewidentnie musiał donieść o tym, że tym razem nie będzie to tylko standardowa wizyta w szpitalu, a coś więcej.
- Trzymaj - mruknął, uśmiechając się przy tym, gdy po słowach jednego z pracowników szpitala, Remy odwrócił się w stronę Lisy, aby pomóc jej w zakamuflowaniu swojej twarzy. - Stylowy i użyteczny dodatek - dodał, gdy skierowali się w stronę drzwi. Po niemałych problemach znaleźli się w końcu w aucie, jeszcze odrobinę powalczyli z ciekawskimi pismakami opuszczając parking, a potem wreszcie poczuli się wolni. - Nie, czemu miałbym je mieć? Olewam co tam sobie piszą na tych gówno portalach - odpowiedział zgodnie z prawdą. - A ty też o tym teraz nie myśl, tylko o Kawie i Majonezie, bo czekają na nas w domu - zagadnął Soriente. - Cieszę się, że uda nam się spędzić trochę czasu razem. Octavian mówił, że oczekiwanie na wolne miejsce może potrwać do miesiąca - dodał, przy okazji wspominając o osobliwym człowieku, który w ostatnich dniach odegrał w ich życiu nie małą rolę.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Nie umiała z taką łatwością odciąć się od tego, co zastali przed szpitalem, tym bardziej, że to właśnie prasa poniekąd była jednym z decydujących czynników, jeśli chodzi o ich rozstanie. Miała więc coś na kształt ataku paniki, jakby z obawy, że historia się powtórzy. Próbowała jednak tego po sobie nie pokazywać, bo chciała teraz mocno nad sobą pracować i zapewnić Soriente, że z nią wszystko będzie dobrze. Szczególnie przez to, co ostatnio działo się w jej życiu. Zgodziła się na spotkania z Octavianem, chociaż skłamałaby mówiąc, że jej się one podobały. Poza tym miała też pogadankę z nim, Jonathanem i Remigiusem, odnośnie potencjalnego pobytu w ośrodku, w którym mogliby jej pomóc z chorobą, jaka doprowadziła ją do obecnego stanu. Dla Lisy kluczowe było to, że był to pobyt potencjalny. Póki co unikała rozmów na ten temat, ale obiecała - jak przystało na dojrzałą i chcącą się odbić od dna kobietę - że weźmie to pod uwagę i się nad tym zastanowi. Dlatego też była zdeterminowana, by póki co pokazywać, jak świetnie sobie radzi i brać względnie czynny udział w terapii.
- Staram się nie myśleć, ale to nie takie łatwe - w pierwszej chwili chciała po prostu skłamać, że nie myśli, ale potem przypomniało jej się, że i to było przedmiotem jej spotkań z Beveridgem. Jej kłamstwa. To, że nie mówi wprost i udaje. Dlatego też próbowała iść w kierunku jasnych komunikatów, tak jak teraz. Uśmiechnęła się przy tym na wzmiankę o jej zwierzątkach. - Mam wrażenie, że wieki ich nie widziałam. Myślisz, że mnie poznają? - zerknęła za okno, wyobrażając sobie, jak to będzie ponownie bawić się z maluchami. Dość miała wizja, którą zepsuła jedna wypowiedź Remigiusa. Miała brać ten temat na spokojnie, ale wciąż się nie nauczyła panować nad paniką, która uderzała w nią w takich momentach.
- Mówił też, że być może będzie to konieczne, a nie, że jest to nieuniknione - miała wrażenie, że krew ze stresu zaczęła odbiegać jej od palców, przez co te nieprzyjemnie mrowiły. Wizja pobytu w szpitalu po prostu ją przerażała. Nie było innego określenia na jej stan, kiedy ten temat wychodził na wierzch. - Mówił też, że zauważa postępy w naszych rozmowach - dodała pospiesznie, z pewną dozą nadziei, jakby chciała tym samym jakoś zapunktować. Teraz jednak bała się, że pobyt w domu producenta przybliża ją do czegoś gorszego, więc może lepiej faktycznie było zostać w szpitalu? Nieszczególnie podobała jej się ta myśl, ale mimowolnie zajaśniała w jej głowie. - Jestem mocno zaangażowana i nie chcę robić już głupstw, naprawdę się staram - zauważyła jeszcze, licząc, że ktoś faktycznie zauważy, ile pracy wkładała w przekraczanie swoich barier na tym polu. - Nawet miałabym ochotę na pizzę...

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Nie chciałam mocniej koncentrować rozmowy na temacie ewentualnych wpisach na swój i Lisy temat, jakie mogą pojawić się gdzieś w prasie i sieci. Skinął tylko głową na znak, że rozumie jej słowa i zgadza się z tym, że nie jest to takie proste jakby mogło się wydawać, aby wszystko ignorować, ale nie pokusił się o żaden komentarz.
- No raczej - potwierdził. - Pewnie tęsknią i nie dadzą ci spokoju jak już przyjdziesz do nich - dodał, po czym na moment spojrzał w stronę Lisbeth.
Zbliżali się już do Lorne Bay, a temat pobytu Westbrook w ośrodku wypłynął szybciej, niż zapewne Lisa by tego chciała. Soriente starał się bardzo spokojnie i dość pobieżnie o tym wspomnieć, aby powoli robić grunt pod informację, której nie przekazał jeszcze swojej kobiecie w obawie jak mogłaby ona na nią zareagować. W zasadzie już takie zachowanie nie było oznaką niczego dobrego, ale Remy usprawiedliwiał swoje postępowanie dbałością i kruchą psychikę Westbrook, która nadal nie wzmocniła się po ostatnich przejściach. W przyszłości liczył na to, że obędzie się bez tego typu zatajeń.
- Pizza brzmi świetnie - Soriente postanowił podkreślić na początek to co uznał za najbardziej konkretne. Chwilę później wbił kierunkowskaz, aby skręcić w stronę Pearl Lagune. - Cieszę się, że coraz lepiej dogadujesz się z Octavianem. Wydaję się niesamowicie kompetentny, chociaż trochę stresuje się, gdy na mnie spogląda. Mam wrażenie, że czyta mi w myślach i od razu przychodzą mi do głowy same najdurniejsze i najbardziej bezwstydne rzeczy... Założę się, że on o tym wie - dodał, nadal utrzymując rozmowę w delikatnym klimacie pogadanki. - Kochanie, ja wiem, że mocno się starasz, ale myślę, że nie tylko o staranie się, ale też o pracęi wyjście poza swoją strefę komfortu chodzi w tym wszystkim.... Nie jestem terapeutą, ani nie znam się na pomaganiu ludziom tak jak Jona, czy Otto, ale skoro jeden i drugi twierdzi, że taka wizyta w ośrodku to dobry pomysł, to i ja się z nimi zgadzam. - Zatrzymali się przed bramą garażową, która powoli zaczęła się podnosić. Remigius korzystając z okazji zerknął więc na Lisę, po czym na jego twarzy pojawił się ponownie uśmiech. - Skoro Octavian już szukał dla ciebie miejsca to chyba uznał, że jednak to nieuniknione. Sądziłem, że na to przystałaś - dodał, po czym ponownie ruszył, aby ostatecznie zatrzymać auto kilka metrów dalej na odpowiednim miejscu parkingowym.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Uśmiechnęła się pod nosem, kiedy wspomniał o tym, że jej zwierzątka będą się cieszyć na jej widok. Sama dość mocno się za nimi stęskniła i teraz ta rozłąka wydawała się czasem, którego nawet nie potrafiła zamknąć w jakiś ramach. Jakby te dnie, których nie spędzała u Soriente, nie liczyły się do ogólnego przemijania świata. Porzuciła jednak tę myśl, dochodząc do wniosku, że nie jest to dobry czas na dołowanie się. Zależało jej na tym, by pokazywać Remigiusowi, że jest z nią lepiej i nie wpada tak często w negatywny nastrój.
Sądziła, że Remy od razu odniesie się do jej słów, ale niestety wyłapał tyle te z pizzą i to już sprawiło, że nico entuzjazm jej oklapł. Mimo to próbowała robić dobrą minę do złej gry i uniosła kącik ust w uśmiechu. Może nie najszczerszym, ale zawsze.
- A od kiedy to ty nie dzielisz się najdurniejszymi i najbardziej bezwstydnymi myślami otwarcie, Remy? - nawet pozwoliła sobie na żarcik. Sama nie miała jakiegoś dużego problemu z Octavianem. Lubiła go na swój sposób, ale jednocześnie nie potrafiła tak po prostu nie myśleć o nim, jak o powodzie swojej niedoli.
- Nie przystałam na to, nikt nigdy nie zapytał mnie wprost, jak się do tego odnoszę, a ja nie wiem, czy chcę się porywać na coś takiego. To mnie bardzo przeraża, a ostatnio w moim życiu strach grał już i tak główne skrzypce - zauważyła, bo miała wrażenie, że nikt nie zwrócił uwago na to, że potrzebowała też jakiejś stabilizacji. Nikt nie przewidział dla niej momentu, w którym tak po prostu mogłaby wziąć oddech i zrozumieć, że już nie ma czego się obawiać. Po prostu z jednej traumatycznej historii, w drugą, a jeszcze ciążyła jej myśl, że nie powinna się za bardzo skarżyć.
- Uważam, że Octavian w ogóle nie dał mi szansy... pewnie wcale nie chce się mną zajmować i dlatego postanawia przerzucić problem dalej - podzieliła się swoim odczuciem, sięgając do klamki tylko po to, by zaraz stanąć, jak posąg. Wystarczyło, że postawiła nogi na podłodze i uświadomiła sobie, jak dawno jej tutaj nie było. W miejscu, który kiedyś uważała już za swój dom. Nigdy by nie przypuszczała, że będzie miała od niego taką przerwę.
- Mam wrażenie, że wieki mnie tu nie było - zauważyła niesmiało. - Trochę też nie wiem, jak się tu zachowywać - przyznała, bo nie miała pojęcia, czy przysługuje jej podobna swoboda do tej, sprzed ich zerwania.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Szeroki uśmiech pojawił się na jego twarzy, gdy Lisa skomentowała jego bezwstydną otwartość.
- W zasadzie to masz rację, ale zanim pójdziemy pływać nago to należało by coś zjeść i przywitać się z Kawą i Majonezem, bo mi nie wybaczą - rzucił więc swobodnie, a jego wzrok z lubieżnością zlustrował sylwetkę Lisy.
Sam zapomniał już o tym jak kiedyś cudownie spędzali chwile w tym domu. Wtedy nie było żadnych problemów, a przynajmniej Soriente ich nie dostrzegał. Tamte dni były jakby zatarte w jego pamięci, a co za tym idzie i obraz jego samego nieco się zmienił na przestrzeni tych wszystkich lat. Sam już nie wiedział, czy to dlatego, że dojrzał i zmieniły się w jego życiu pewne priorytety, czy zasiedział się zbyt długo w tym pieprzonym Lorne Bay. Wiedział jednak, że zbliżająca się podróż już zaczynała na niego działać i miał wrażenie jakby powoli wracały do niego dawne siły i nadzieje, którymi kiedyś nieustannie się żywił.
- Lisa, ja wiem, że się boisz, ale wszystko co się dzieje ma na celu ci pomóc. Wiele się działo i nadal wiele będzie się dziać, bo to przez co przeszłaś nie może być przez nas po prostu zapomniane. Z drugiej strony ani ja i mam nadzieję, że także ty, nie chcemy powtórki. Dlatego musisz uzyskać pomoc. Konkretną i specjalistyczną, nawet jeśli będzie to dla ciebie ciężkie i niewygodne to później już nigdy do tego nie wrócisz - odparł, będąc przy tym nad wyraz stanowczym. Sam, po długich rozmowach z Octavianem, zrozumiał, że nie może odpuścić Lisbeth. Skoro nikt poza nim nie miał na nią tak wielkiego wpływu, to wziął na swojego barki przekonanie jej do wzięcia udziału w terapii i wyjechanie do ośrodka. Wcale nie spodziewał się, że będzie to łatwe dla Lisbeth, ale z drugiej strony nie zamierzał się poddawać. Poza tym sam chciał wyjechać, bo tego potrzebował i może doskonale zgrywało się to w czasie, bo Lisbeth zdecydowanie powinna myśleć teraz o sobie, a on był dla niej wielkim rozpraszaczem w tym temacie.
- Octavian będzie się z tobą kontaktował przez cały ten czas. Przecież ci powiedział, że zostanie przy tobie i możesz zawsze do niego zadzwonić jakbyś potrzebowała - rzucił, bo akurat Beveridge sam powiedział Soriente, że gdy ten wyjedzie to on będzie nieustannie kontaktował się z Westbrook, aby nie czuła się tak samotna i opuszczona. Poza tym miała tutaj rodzinę i przyjaciół, którzy pewnie też będą do niej przyjeżdżać, a sam Sorinete nie zamierzał przecież nigdy nie wracać. To miało być tylko kilka miesięcy, które pewnie też będą mieć przerwy na wpadanie do Australii by spotkać się z Lisą.
- Tak jak dawniej. Nic się nie zmieniło, Liso - oznajmił odkładając bagaże na bok, aby znaleźć się bliżej Lisy i móc ją objąć. - Cieszę się, że znów tu jesteś - dodał lekkim szeptem opierając przy tym czoło o jej własne. - Kocham cię - mruknął cicho, a po pocałowaniu Westbrook w czubek głowy objął ją swoimi silnymi ramionami, kompletnie pozbawiając możliwości ruchu. - Co tam mówisz? - Spytał po chwili, bo poza cichym mruczeniem niewiele rozumiał ze słów jakie wypowiadałaby Lisa. - Cicho, daj mi jeszcze moment - dodał, a gdy nacieszył się tą chwilą, pozwolił jej w końcu na wyswobodzenie się.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Naturalnie, jak zawsze, tak tez teraz na samą wzmiankę o tego typu planach, Lisbeth spłonęła rumieńcem. Z drugiej strony wywołało w niej to coś podobnego do ulgi. Dawno tego nie czuła... nadziei, że faktycznie mogłoby być między nimi tak, jak kiedyś. Po prostu radośnie, wesoło i zabawnie, a przy tym emocjonująco.
- Chcesz pływać nago? Myślałam, że będziemy jeść pizzę - póki co próbowała chociaż ignorować fakt, że jej policzki przyjmują kolor czerwieni. Tym bardziej, że mimo tego błahego tematu, w powietrzu wisiały też inne, nie takie przyjemne.
- Ale to mogłabym uzyskać ją w domu, nie chcę być zamknięta w ośrodku... przeraża mnie to tak strasznie, jakbym była od czegoś uzależniona - wyjaśniła, bo chciała stanąć na nogi, chciała też zmądrzeć i pokazać, że jest gotowa wiele w swoim życiu zmienić, ale sęk w tym, że ośrodek terapeutyczny ją po prostu przerażał. Od zawsze była skrajnym introwertykiem, zamkniętym w sobie, jak stara konserwa, a oni wszyscy zdawali się w ogóle o tym nie myśleć. Nie planowała się kłócić, ale po prostu... sama nie była pewna, jak ma to rozumieć, bo była jeszcze jedna kwestia, która ją męczyła. - Ciebie w ogóle nie przeraża fakt, że nie będziemy się widzieć? - zapytała więc wprost, chociaż przerażało ją to, że miałaby się dowiedzieć, że jedynie ona źle znosi myśli o ewentualnej rozłące.
- Ale ja nie potrzebuję wcale towarzystwa Octaviana, to nie za nim będę tam tęsknić, czy ja zaczęłam mówić w jakimś innym języku? - powoli zaczynała odzywać się w niej frustracja, chociaż nieszczególnie chciała dopuszczać ją do głosu. To miał być dla nich pozytywny dzień, bardzo się starała by tak było. Pewnie gdyby wiedziała, co planuje Remigius, po prostu już teraz by się załamała. Ona się za nim stęskniła i teraz nie potrafiła sobie wyobrazić kolejnej rozłąki, a on już jedną nogą był w podróży, kompletnie nie martwiąc się tym, że nie będzie miał jej obok siebie.
Rozglądała się po pomieszczeniu, chłonąc każdy detal, jakby na nowo miała się go nauczyć. Tyle wspomnień napływało do niej z każdej strony, sama nie potrafiła już ocenić, jak dawno jej tutaj nie było. Uśmiechnęła się jednak, gdy powiedział, że cieszy się z jej obecności, a kiedy wyznał jej miłość, uśmiech stał się jeszcze szerszy, a puls szybszy. Próbowała powiedzieć, że ona go też, ale jej usta dociśnięte do jego ciała, nie sprzyjały poprawnej dykcji.
- To chodźmy zobaczyć Majonez i Kawę - zawyrokowała, wyciągając do niego rękę. Kiedy ją ujął, skierowała się w odpowiednim kierunku, mając nadzieję, ze znajdzie zwierzątka w pokoju, który kiedyś dla nich wybrali. Faktycznie po przejściu przez próg, odnalazła malutkie lotopałanki, skupiając się na witaniu z nimi, kiedy Remy zamawiał pizzę. Nawet nie wiedziała, gdzie jej czas uciekł, a już siedzieli nad basenem, trzymając w dłoniach jedzenie.
- Teraz będzie już dobrze - powiedziała w którymś momencie nieśmiało. - Jeśli przetrwaliśmy to, to przetrwamy wszystko, prawda? - uśmiechnęła się, a jako, że było dość ckliwe - Nawet moment, w którym zaczniesz łysieć i przytyjesz - dodała więc, dla rozładowania napięcia.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
- Dlatego mówię, że najpierw pizza, dzieciaki, a potem zabawa dla dorosłych - wyrecytował zadowolony ze swojego planu.
Soriente, w porównaniu do Lisbeth, nie miał tak wielkiego problemu z tym, aby jeszcze przez pewien czas ich "normalność" była nieco zagmatwana. Po pierwsze dla niego samego stabilizacja i spokój były czymś nowym i nie do końca do tego przywykł, a po drugie chciał, aby Lisa na pewno poczuła się lepiej i przestała wracać do swoich dawnych schematów. Wiedział, że wiąże się to z wysiłkiem i kolejnymi wyrzeczeniami z ich strony, ale patrzył na ich przyszłość w perspektywie długoterminowej.
- Wiem, ale takie rozwiązanie w twoim przypadku jest najbardziej efektywne i najszybsze. I wiesz, że to nie moje stwierdzenie, ale zarówno Jonathan, Octavian jak i szpitalny psychiatra twierdzą to samo, Lisku - odpowiedział kolejnym cytatem, który miał wrażenie nie po raz pierwszy padł z jego ust w podobnej, lub nieco zmienionej formie. - Trochę, ale też... Twój pobyt w ośrodku przypada na czas, gdy ja sam chciałbym zrobić małą terapię sobie - dodał, nieco nie pewniej, bo w zasadzie nie miał pojęcia jak przekazać Westbrook wieści o swoich planach, a jednocześnie zdawał sobie sprawę z tego, że nadszedł czas, aby ja o nich poinformować.
Całe szczęście temat wycichł, bo ktoś do Remigiusa zadzwonił, a potem ten sam musiał zamówić pizzę. W tym czasie Lisa przywitała się z łopatankami i minęło nieco czasu nim ponownie w spokoju mogli porozmawiać.
- Oczywiście, że będzie dobrze, od dawna ci to powtarzam, ale ty jak zwykle mnie nie słuchasz - rzucił psotnie, aczkolwiek faktycznie wielokrotnie Soriente zapewnił Lisę, że wszystko się ułoży, a ona nadal snuła swoje czarne scenariusze. - Czyli nigdy, bo ja wiecznie będę piękny i młody - ogłosił dumnie, po czym rozłożył się wygodniej na leżaku sięgając przy okazji po kawałek pizzy, a pepperoni spadł na jego tors. - Shhh! Ani słowa - burknął zerkając na Lisę spod okularów przeciwsłonecznych. - Chcesz jeść mokrą pizzę? - Zapytał z groźbą wymalowaną na twarzy, aby Westbrook nie śmiała komentować jego poczynań.
Było przyjemnie, ale niestety Soriente nie mógł w nieskończoność zwlekać. Musiał powiedzieć Lisie o swoich planach, ale pojęcia nie miał jak się do tego zabrać.
- Wiesz... Wiem, że było nam ciężko przez ostatnie tygodni, gdy żyliśmy osobno i obawiasz się tej rozłąki teraz, ale to nam dobrze zrobi. Teraz będzie inaczej - zaczął, aczkolwiek nawet nie umiał znaleźć słów by zbudować dobry grunt pod swoją wypowiedź.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Przewróciła niby oczami, z rumieńcem na twarzy, ale skłamałaby mówiąc, że nie brakowało jej czegoś takiego. Tej ich normalności, dwuznacznych i niepoprawnych żartów Remigiusa i jej udawania, że nie wie do czego nawiązuje. Codzienności, która kiedyś sprawiała, że była lepszą wersją siebie. Kiedyś, zanim inni próbowali się między nich wcisnąć, mówiąc im jak powinni, a jak nie powinni żyć.
- Jonathan akurat tyle się zna na psychologii, co ja na skoku wzwyż. Niby też gimnastyka, ale jednak nie powinnam - zauważyła markotnie, bo chociaż kochała swojego chrzestnego z całego serca, to denerwowało ją powoływanie się na niego, jak na jakiś autorytet w kwestii jej przypadku. Serce miała w końcu zdrowe, więc poza wsparciem rodzinnym, nie powinien aż tak naciskać na uwzględnianie jego porad. Porad, które były Lisie mocno nie na rękę. - Jaką małą terapię? - przekrzywiła głowę, bo ten temat nie tylko ją zainteresował, ale też wydał jej się po prostu lepszy, od gadania o jej wyjeździe do ośrodka. To wciąż sprawiało, że robiło jej się niedobrze z nerwów. Miała się nie stresować, ale tymczasem stale nawiązywano do czegoś, co uważała za najgorszy możliwy scenariusz w jej aktualnym życiu. Tylko, że temat jak na razie został zrzucony na inny tor.
Można powiedzieć, że bylo nawet zabawnie. Śmiali się i dowcipkowali, jedli pizzę, patrzyli na morze, które przyjemnie falowało w oddali. Jakby wcale nie przechodzili dopiero co przez cały ten koszmar.
- To ty nie chcesz jeść mokrej pizzy, więc tak nie kozacz, Remy - odbiła piłeczkę, gdy jej pogroził, ale rzeczywiście już nie dorzucała od siebie żadnego wątpiącego w jego wieczną młodość, tekstu. Niech juz ma, ostatecznie sama chciała wierzyć, że właśnie tak będzie. Sięgnęła więc po kolejny kawałek pizzy, odgryzła spory kęs i żuła go, gdy Remigius postanowił znów ściągnąć nad nią czarne chmury, których wolałaby unikać w nieskończoność.
- Niby jak inaczej? - zmarszczyła nos i poczuła to znane sobie uczucie zaciskania na żołądku, które całkowicie odbierało jej apetyt. Wprost doskonale. - Najgorsze jest chyba dla mnie to, że ciebie w ogóle nie martwi nasza rozłąka - powiedziała bez ogródek, ale nie patrzyła na niego. Wolała wlepić wzrok gdzieś w miejsce, w którym morze kończyło sie na horyzoncie. - No, to jest najgorsze... bo mówiłeś, że za mną tęskniłeś, ale teraz sama nie wiem... nie brzmi to zbyt wiarygodnie, w kontekście namawiania mnie do kolejnego wyjazdu. Czuję się, jak problem, którego wszyscy chcą się pozbyć - wzruszyła ramionami z obojętnością, a jej twarz straciła trochę z wyrazu.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Nie powinien, ale jednak zaśmiał się pod nosem, gdy Lisbeth skomentowała kompetencje Jonathana. Coś było w jej słowach, co kazało i Soriente zastanowić się nad sprawą, ale z drugiej strony nie tylko Wainwright miał rację. Wiele osób, które zajmowały się przypadkiem Lisy; które ją znały, także uważały, że powinna w końcu odbyć konkretną terapię, aby pozbyć się się swoich problemów. Owszem, może one nie znikną na zawsze, ale istniała sporo szansa na to, że przynajmniej pozwolą jej normalnie funkcjonować i żyć.
- Taką dla mnie. Wiesz, nie czuję się ostatnio najlepiej i nim zaczniesz się obwiniać to od razu ci powiem, że nie jesteś temu winna. Po prostu wiele się zmieniło w moim życiu w ostatnim czasie i chyba nieco zgubiłem w tym samego siebie, ale mam nadzieję, że niebawem znów będzie tak jak wcześniej - odparł, ale nie chciał ciągnąć tego dalej, a przynajmniej nie do chwili, gdy wszystko będzie spokojniejsze.
Remy doskonale wiedział, że nie uda mu się unikać w nieskończoność tej rozmowy, ale niesamowicie bał się tego jak zareaguje Lisa. Z drugiej strony czuł jak znów zaczynała sobie wmawiać nieprawdę, co tylko potwierdziły jej słowa o tym, że czuje się jak problem, którego każdy chce się pozbyć.
- Jeju... Lisku nie, to wszystko jest nie tak jak myślisz - westchnął, a po tym jak na moment schował twarz w dłoniach, obrócił się do niej i objął palcami jej rękę. - Martwi mnie ta rozłąka. Nawet bardzo, ale wiem, że jest czymś co potrzebujemy, nawet jak wydaje się mega trudna - oznajmił na spokojnie. - A będzie inaczej, bo ja zamierzam też wyjechać. Potrzebuję tego. Więc nie, absolutnie nie chcę się ciebie pozbyć, jakbym wiedział, że tak będzie lepiej to uciekłbym gdzieś z tobą, ale wiem, że obecnie byłby to błąd. Musisz skupić się na sobie, a ja potrzebuję odetchnąć od tego miasteczka, bo zacząłem czuć się w nim jak w więzieniu, a nie chcę aby tak było - wyznał wszystko na raz, ale zgodnie z prawdą. Męczyło go niesamowicie to, że miejsce, które kiedyś traktował jak raj na ziemi, obecnie przyprawiało go o ból głowy i uczucie narastającej paniki. Potrzebował na jakiś czas powrócić do dawnego życia. Podróżować, nakręcić coś i po prostu skupić na tym, aby zapomnieć wszystko to co złego się wydarzyło w Lorne Bay.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Nieszczególnie podobał jej się fakt, że Remigius w swojej ocenie sam potrzebował trapi. NIe, żeby mu jej broniła, po prostu ją to martwiło. Zwyke wydawał się być taki silny, a teraz? Mógł mówić, co chciał, ale Lisa i tak wiedziała, że gdyby nie ona i zawirowania związane z ich związkiem, to nie byłoby takiej potrzeby.
- Mówisz, że nie jestem niczemu winna, ale przecież gdyby nie ja i to co nas spotkało, pewnie nie potrzebowałbyś takiej terapii. Nie wnoszę więc do Twojego życia tyle dobra, ile bym chciała - skwasiła się nieco, bawiąc kawałkiem pizzy, który miała w dłoni, ale teraz jakoś tak zapomniała o tym, że sięgnęła po niego w celu skonsumowania. Zabawne, że nawet nie wiedziała, w jakim stopniu Remy nie radzi sobie z tym wszystkim i jakie są jego plany na najbliższą przyszłość. Zabawne, bo nawet bez tej wiedzy, czuła, że ją to przerasta, a co dopiero, gdy pozna wszystkie fakty.
Spojrzała na drugą dłoń, za którą złapał blondyn i mimo wszystko odetchnęła przy tym, bo jego dotyk zawsze pomagał jej nad sobą zapanować. Potrzebowała go teraz nawet bardziej, niż zwykle, by upewnić się, że rzeczywiście wszystko między nimi jest dobrze.
- Czekaj... chcesz stąd wyjechać? - nawet nie była pewna, czy dobrze rozumie. Panika wezbrała w niej tak szybko, jak umysł połączył słowa w jedną całość. - Jak to wyjechać? Gdzie? Na ile? Nie będzie ciebie tu? - chciała być opanowana, ale zwyczajnie się nie dało. Nie teraz, gdy jej umysł zaczął podsyłać jej ogrom najgorszych scenariuszy, które nie chciały się skończyć. - Od kiedy wiesz o takich planach? Jak ja mam sobie bez ciebie poradzić? - jednak odłożyła kawałek pizzy, a nawet zabrała swoją dłoń z jego własnej i podniosła się na nogi. Musiała przejść kawałek, dla rozładowania napięcia. Ruszyła więc bez celu po trawie, aż nie zatrzymała się bliżej krawędzi ogrodu, skąd widok na plażę i morze był najlepszy. Nie chciała chyba wierzyć w to, czego się dowiedziała i dopuścić do siebie mysli, że właśnie teraz osypuje jej się grunt spod nóg. Ponownie.


remigius soriente
ODPOWIEDZ