baristka l cam girl — hungry hearts
28 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
See, I've been having me a real hard time, but it feels so nice to know I'm gonna be alright. So I just kept dreaming, it wasn't very hard. I spent all this time tryna figure out why nobody on my side.
potem to policzę!

To były całkiem niezłe święta - do takiego wniosku doszła Bowie, gdy policzyła, ile zarobiła przez tych kilka dni. Spodziewała się tego, bo przecież Boże Narodzenie zawsze sprzyjało dość łatwej kasie: wszyscy ci faceci, sfrustrowani grillem z teściową, doprowadzani do szału przez ojca albo wyśmiani przez rodzeństwo przy świątecznym stole (albo po prostu ci, którzy czuli się w święta okrutnie samotni, ale o tym wolała nie myśleć - wtedy zaczynała im współczuć, co utrudniało byciu wyrachowaną, do czego widocznie Bowie postanowiła dążyć od nowego roku) łatwiej niż zwykle decydowali się wydać trochę pieniędzy na dziewczynę z internetu. I jasne, zdarzali się tacy, którzy zdążyli już trochę wypić i zachowywali się zwyczajnie nieprzyjemnie, ale zwykle to były dość łatwe rozmowy: Bowie musiała dużo potakiwać z miną wyrażającą pełne zrozumienie, a gdy faceci kończyli wściekły rant na swoją rodzinę, byłą dziewczynę i szefa, zostawało już mało czasu na resztę.
Oczywiście była też druga strona: czuła się okropnie zmęczona, jej święta trwały jakieś dwie godziny - tyle wytrzymali z matką i bratem, zanim nie wybuchła awantura, a Bowie pojechała do domu - i czasami myślała, że nienawidzi swojego życia, ale przynajmniej próbowała skupiać się na pozytywach. I na tym, że zaczęły się właśnie poświąteczne wyprzedaże, więc przynajmniej stać ją teraz na to, żeby kupić sobie coś ładnego.
Na spotkanie z Flynnem poszła prosto z pracy (tej normalniej), dlatego w ramach powitania wręczyła mu pudełeczko z kilkoma kawałkami ciasta. - Powinno iść już do wyrzucenia, ale dalej jest dobre - wyjaśniła od razu, stawiając sprawę jasno. - Zwłaszcza to z czekoladą, chociaż nie mogę już na nie patrzeć. W ogóle na żadne ciasto nie mogę już patrzeć. Może zmienię pracę? - zasugerowała to takim tonem, jakby pytała Flynna, do którego sklepu powinni wejść najpierw. O to go jednak nie spytała, po prostu pociągnęła go do tego, który sama chciała odwiedzić. Spojrzała na niego i powiedziała po prostu: - Reyah mówiła mi, że się spotkaliście.


flynn rawlings
santa, i can explain
sekunda
Carson, Leander
mechanik — stocznia
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
The more that you say the less I know
Wherever you stray I follow
007.
Flynn tego zdania nie podzielał. Może jakby zarabiał hajs na kamerce to miałby inny ogląd na sytuację, a nie wątpił, że gdyby się na to zdecydował to by zarabiał kokosy, bo starsze, samotne kobiety miałyby z nim używanie, ale jeszcze nie czuł się na tyle przyciśnięty do ściany, żeby uciekać się do takich zabiegów. Zdecydowanie lepiej czuł się obrywając w ryj i oddając z nawiązką. I bardzo chętnie by się udał na ring prosto ze świątecznej kolacji, ale, niestety, nie zabookował sobie żadnej walki zawczasu. A przecież mógł przewidzieć, że tak się sprawy potoczą. Ale szkoda było sobie strzępić języka na jego rodzinę i na pewno nie planował tego robić. Ani przed swoją “dziewczyną” Theą, ani przed Rey, z którą próbował się “zaprzyjaźnić” ani przed Bowie, jedną z niewielu kobiet w jego życiu, przy której nie musiał używać cudzysłowów by określić ich relację.
Mówiłem Ci kiedyś, że jesteś wspaniała i gdybym mógł to bym się z Tobą ożenił? — zapytał, kiedy dostał paczkę z ciastami. Droga do jego serca wybrukowana była wypiekami z czego BowWow doskonale musiała zdawać sobie sprawę, skoro znali się jak dwa łyse konie i mnóstwo razy widziała jak pożera każdą rzecz, która miała dużo cukru w składzie. — To lepszy prezent niż jakikolwiek, który dostałem — stwierdził bez cienia wątpliwości, ale tylko tyle miała usłyszeć o jego świętach. — Nie możesz — powiedział od razu, otwierając szerzej oczy. — Od kogo będę wtedy dostawał darmowe słodycze? — zapytał egoistycznie. Wiadomo, że takie za darmo smakowało najlepiej. Lepsze było tylko takie, które ktoś sam upiekł, ale nie wymagał od niej tak wiele. — A w co byś poszła? Na kelnerkę w restauracji, żeby przerzucić się na wytrawne resztki? — zażartował sobie, gdy zmierzali do sklepu, który Rutherford sobie wypatrzyła. Nie miał nic przeciwko, sam mógł tam znaleźć dla siebie kilka rzeczy. Wytrwale czekał z zakupami na te właśnie wyprzedaże i miał zamiar się obkupić.
Mhm — przytaknął niechętnie, bo już czuł do czego to zmierza. — Którą rozmowę masz na myśli? Te, gdzie się kłóciliśmy czy tę, gdzie uznaliśmy, że jesteśmy na to za starzy?

bowie m. rutherford
baristka l cam girl — hungry hearts
28 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
See, I've been having me a real hard time, but it feels so nice to know I'm gonna be alright. So I just kept dreaming, it wasn't very hard. I spent all this time tryna figure out why nobody on my side.
Gdyby interesowała go fachowa opinia fachowczyni Bowie (jeśli to słowo nie istnieje - tym lepiej, nieźle oddaje poziom jej profesjonalizmu, skoro aż trzeba było znaleźć nową nazwę), to jako koleżanka z branży wcale nie była pewna, czy Flynn zarabiałby takie kokosy, gdyby zamienili się rolami. Oczywiście, patrząc na niego obiektywnie, całkowicie rozumiała, czemu jakieś kobiety chciałyby sobie na niego popatrzeć. Problem polegał na tym, że kamerki w dużej mierze polegały na nawiązywaniu kontaktu z ludźmi po drugiej stronie i byciu dla nich miłym, a nie na pokazywaniu penisa. Na całe szczęście, seks branża była dość szeroka i Flynn z pewnością znalazłby swoją niszę, gdyby tylko chciał.
- Jeśli nie, to zdecydowanie powinieneś - wzruszyła lekko ramionami. Pod tym względem miała w sobie zero skromności, wiedziała, że darmowym ciastem trudno wzgardzić. - Powinieneś mówić mi, że jestem super, bo totalnie jestem wspaniałą przyjaciółką. Ale nawet nie myśl o braniu ze mną ślubu, zniszczyłabym ci życie - uśmiechnęła się szeroko, gotowa udawać, że tylko żartuje i wcale tak nie myśli. Oddała mu jedzenie i spojrzała na niego z lekko zmarszczonym czołem. - W święta czy ogólnie? - dopytała, zupełnie niewrażliwa na to, czy miał ochotę opowiadać jej więcej. Chciała wiedzieć, także po to, by ocenić, jak smutnym był człowiekiem.
Mówienie Bowie, że nie może czegoś zrobić, zwykle działało odwrotnie, dlatego teraz, gdy usłyszała jego protest, spojrzała na Flynna z taką miną, jakby chciała go poprosić, żeby jej nie prowokował niepotrzebnie. - Poznam cię z moją następczynią, zanim odejdę - zaproponowała, żeby nie został z pustymi rękami (i brzuchem), a potem roześmiała się. - Myślałam o tym - przyznała. - O knajpie, bo wtedy odpadłoby mi robienie sobie obiadów. Hipotetycznie: wolimy Beach Restaurant, Salsę czy pizzę? - wymieniła lokalne knajpy, gotowa wziąć jego zdanie pod uwagę podczas wysyłania CV.
- Jesteśmy w tym samym wieku, nie możesz mówić, że jesteś na coś za stary - wycelowała w niego palcem, bo Bowie nie była jeszcze gotowa na podobne rewelacje. - Słyszałam o tym, że ją ganiałeś po mieście i się kłóciliście - wyjaśniła i choć zupełnie na to nie wyglądało, właśnie starała się być delikatna.

flynn rawlings
santa, i can explain
sekunda
Carson, Leander
mechanik — stocznia
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
The more that you say the less I know
Wherever you stray I follow
Totalnie nie rozumiał, dlaczego tak wiele osób zakładało, że nie był miłym człowiekiem i nie potrafił rozmawiać z ludźmi. Tylko dlatego, że był zwalistą górą mięśni i był w stanie powalić kogoś jednym chuchnięciem i dmuchnięciem? Bowie go przecież lubiła i miał w swoim życiu więcej niż jedną dziewczynę, niektóre nawet dłużej i raczej nie zostawały z nim tylko dlatego, że był dobry w łóżku. Może i nie znał zbyt wielu mądrych słów, ale potrafił się dogadać jak trzeba było. Tak naprawdę to wcale nie rozważał zmiany kariery poważnie. O wiele bardziej odpowiadało mu napierdalanie się z ludźmi.
Jesteś wspaniała i powinniśmy wziąć ślub — powiedział, skoro tak mu radziła. — Przesadzasz. Myślisz, że coś tu jeszcze zostało do niszczenia? — rzucił żartobliwie, ale nie mijał się z prawdą. Poza tym nie wierzył by mogła być taka zła jak się malowała teraz. Znali się nie od dziś i mógł śmiało twierdzić, że znał dużo lasek, które się na żonę totalnie nie nadawały i nie wrzuciłby ich do jednego wora z Bowie. — Możemy uznać, że w święta — stwierdził i przełożył sobie ciasto do plecaka. Nie chciał teraz rozmyślać o wszystkich prezentach, jakie dostał. — Ja nic dla Ciebie nie mam. Mogę Ci kupić skarpetki na wyprzedaży — zaproponował. Skarpetki to zawsze był sensowny prezent, kiedy osiągało się pewien wiek.
Mogę na to przystać — zgodził się ostrożnie, spoglądając na nią podejrzliwie. Nie był pewien czy wierzył, że naprawdę by to zrobiła, czy tylko tak mówiła, żeby dał jej spokój. Nie będzie rozpaczał, jeśli naprawdę zmieni pracę i odetnie go od ciast ze zniżką lub za darmo. To były tylko żart, stać go było na ciasto. — Salsa chyba nie jest w Lorne? — zapytał, bo nie przypominał sobie takiej knajpy w okolicy. Nie był częstym gościem w Port Douglas, więc się nie orientował do końca. — Samolubnie bym powiedział, że powinnaś iść w pizzę, ale będę miły — przyznał się. — Idź tam, gdzie Ci najwięcej zapłacą i będą dobre napiwki — poradził jej już bardziej serio. Oboje wiedzieli jak to jest żyć bez grosza przy duszy, więc na stare lata Flynn wyjątkowo uważał na to by ponownie się w takiej sytuacji nie znaleźć.
Mogę, możesz też być na to za stara — wzruszył ramionami. Najwyraźniej potrzebowała trochę tough love i zderzenia z rzeczywistością. — Tak, to się stało — zgodził się, bo jej słowa były zgodne z prawdą. — Najwyraźniej wiesz już wszystko — dodał tonem sugerującym, że nie było o czym gadać. — Widzisz gdzieś pięciopak żonobijek w rozmiarze XL? — zapytał, bo sam nie potrafił go odnaleźć w stercie, którą przeglądał.

bowie m. rutherford
baristka l cam girl — hungry hearts
28 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
See, I've been having me a real hard time, but it feels so nice to know I'm gonna be alright. So I just kept dreaming, it wasn't very hard. I spent all this time tryna figure out why nobody on my side.
Może Bowie była lekko stronnicza, skoro ostatni update dotyczący flynnowego życia, jaki otrzymała, można streścić jako “Flynn się wkurwił, gonił Rey, a potem zaczęli się kłócić” - miała prawo na chwilę zapomnieć, że na co dzień Rawlings bywał czarującym młodym człowiekiem. A bardziej na poważnie: oczywiście, że lubiła Flynna. Ale nie miało to żadnego związku z tym, czy był sympatyczny. Nigdy nie uważała zresztą, że to jakaś ogólnie przyjęta norma, do której wszyscy muszą się dostosować.
Pokiwała głową, gotowa zgodzić się z jego opinią, a potem po prostu się uśmiechnęła. - Nie podpuszczaj mnie - doradziła mu. - Poza tym: chciałbyś mieć duży ślub? W kościele czy nad jakimś strumieniem? To ważne rzeczy, zanim się na cokolwiek umówimy - wiedziała, że raczej nie wygląda na kogoś, kto marzy o sukni od projektanta, prawdziwym brylancie i weselu na trzysta osób, ale może go jeszcze zaskoczy.
- Nie musisz mi kupować skarpet, przecież to ciasto inaczej wylądowałoby w koszu - skarpetki (zwłaszcza na przecenie) zawsze były kuszące, ale skoro nie upiekła Flynnowi tego ciasta własnoręcznie, nie miał jej się za co odwdzięczać. - Zjesz je szybko, prawda? - upewniła się jeszcze.
Spojrzała na Flynna ze zmarszczonym czołem. - Nie jest? - powtórzyła za nim z lekkim zdziwieniem kogoś, dla kogo szczytem wyrafinowania była mrożona pizza, a nie wizyty w knajpach. - Może nie, ale jest niedaleko, mój Marcy tam pracuje - może nawet, w imię przyjaźni, dałby się namówić na wprowadzenie do menu pizzy, żeby Bowie i Flynn mieli co jeść na kolację. - W pizzerii chyba nie ma dużych napiwków? - z drugiej strony, napiwki za ładne cycki dostawała w drugiej pracy, może tutaj lepiej byłoby poszukać czegoś z ubezpieczeniem?
- Mogę też założyć, że faceci szybciej się starzeją - uśmiechnęła się, widocznie dumna ze swojego pomysłu. - Nie, ale poszukam - zapewniła, porzucając na chwilę temat Reyah. Rozejrzała się i po chwili podała mu koszulki w odpowiednim rozmiarze, po czym ruszyła dalej. - Nie musimy rozmawiać o Rey - zapewniła, grzebiąc w skarpetkach. - Ale gdybyś chciał się wygadać, to jestem, chętnie posłucham i obiecuję, że nic jej nie wygadam - chyba że Flynn chciałby zrobić z Bowie sowę - nie ma sprawy, ale potrzebowałaby jasnej informacji.

flynn rawlings
santa, i can explain
sekunda
Carson, Leander
mechanik — stocznia
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
The more that you say the less I know
Wherever you stray I follow
Miał mocne podstawy, żeby się wkurzyć, skoro typiara chowała się przed nim i sprawiła, że nabrał pewności, że podczas lat walk dostał w głowę wystarczająco dużo razy, żeby zacząć mieć zwidy i widzieć swoją byłą tam gdzie tak naprawdę jej nie było. Okazało się, że jednak była tylko zachowywała się jak tchórz, chowając się ilekroć go widziała, zamiast stawić mu czoła. Teraz jednak mieli spróbować się ponownie zaprzyjaźnić, więc Bowie nie powinna już otrzymywać takich wieści z drugiej strony frontu. Nie żeby byli na wojnie…
Zdecydowanie nie duży. Gdzie to już mi obojętne — odpowiedział po kolei na jej pytania skoro przeszli już do ustalania szczegółów. Nie był jedną z tych osób, które planowały swoje śluby i miały sprecyzowane marzenia dotyczące tego specjalnego dnia. Jednak na samą myśl o tym, że miałoby tam być więcej niż pięćdziesiąt osób, krzywił się wewnętrznie. Zewnętrznie też. Poza tym jednak nie interesował się tym co, jak i gdzie, tak długo jakby druga połówka się zjawiła i powiedziała „tak”. No i słodycze by musiały być na weselu, ale tego Bowie mogła się domyślić.
Okej, jak nie chcesz skarpet to nie — powiedział, bo nie miał zamiaru jej ich na siłę wciskać. Chciał okazać wdzięczność, ale miało to swoje granice. — Dzisiaj zamiast kolacji — słodycze nigdy nie stały u niego długo. Dobrze jak wytrzymywały dwadzieścia cztery godziny od czasu zakupu.
No, coś mi gdzieś świta, ale nie wiem gdzie — stwierdził z miną głębokiego zamyślenia. Był z tych, po których widać było, że myślą. Nigdy nie wyjechał z Lorne i nie miał nigdy samochodu, więc znał całe miasteczko jak własną kieszeń. — Twój? — zapytał i uniósł brew, bo nigdy o typie nie słyszał. Albo zdążył zapomnieć imienia i potrzebował informacji pobocznych. — Wątpię — no a jednak był dość klasycznym klientem lokalnej pizzerii. W żadnych odjebanych miejscach się nie stołował, ta pizza była dla niego szczytem luksusu zwykle.
Możesz co chcesz, BowWow — zapewnił ją nieco sarkastycznie. Było bardzo dużo rzeczy, których żadne z nich nie mogło. Ale akurat w tym przypadku nie obchodziło go jak podchodzi do tego tematu. — Dzięki — mruknął, kiedy dostał do ręki to, co chciał. Włożył to do swojego koszyka i ruszyli dalej. — To dobrze, bo nie chcę. Nie wiem o czym tu gadać — wzruszył ramionami. Nie potrzebował by robiła za sowę ani nie miał żadnej zagwozdki, którą musiał z kimś przegadać. Wszystko było w miarę jasne między nimi. — A Ty chcesz coś zrzucić z barków? — zapytał, zerkając na nią znad kosza, w którym oboje grzebali w poszukiwaniu kolejnych okazji. To że on nie miał o czym mówić nie oznaczało, że ona nie mogła mieć jakiegoś tematu na sercu.

bowie m. rutherford
baristka l cam girl — hungry hearts
28 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
See, I've been having me a real hard time, but it feels so nice to know I'm gonna be alright. So I just kept dreaming, it wasn't very hard. I spent all this time tryna figure out why nobody on my side.
Może ta typiara - która, tak się składa, była nie tylko miłością życia Flynna, ale również, jak się okazuje, samej Bowie - tak naprawdę wszystko to zaplanowała? I chowała się przed Flynnem po całym Lorne Bay właśnie po to, żeby biedny pomyślał, że już go zupełnie powaliło od tych walk, pora zrobić sobie przerwę, skoro już ma zwidy i wydaje mu się, że wszędzie widzi swoją byłą. Lata praktyki nauczyły Bowie, że powinni doceniać geniusz Rey. Podchodziła więc do durnych decyzji przyjaciółki z ostrożnością, jak gdyby zawsze starała się założyć, że w tym szaleństwie wciąż mogła kryć się jakaś metoda. Starała się również nie myśleć o obecnej sytuacji Reyah i Flynna w kategoriach rozwodu rodziców, nawet jeśli odrobinę tak się czuła. I dlatego tym bardziej cieszyła się z tego zawieszenia broni: może uda jej się uniknąć wybierania stron i wciąż przyjaźnić się zarówno z jednym, jak i z drugim.
- Masz rację, byle było gdzie postawić stół z ciastem - przytaknęła mu z zupełną powagą, dlatego ciężko było stwierdzić, czy mówi teraz serio, czy trochę podśmiewa się z Flynna. Rozumiała jednak, że słodycze to ważna rzecz, zwłaszcza na takich imprezach. Nie wiedziała, co byłoby większym koszmarem: zostać zaproszoną na czyjś ślub (na przykład Rey i Flynna…) i sobie nie podjeść, czy nie zjeść niczego dobrego na własnej imprezie.
Uśmiechnęła się: - Może wcale nie jest w Lorne, przecież nie chodzę do miejsc, gdzie są przystawki - nie miała pewności, czy w knajpie Marcy’ego takie podają, ale zakładała, że Marcello szanował się trochę bardziej niż oni. - Przecież musisz go znać - powiedziała, gotowa wywrócić oczami na tę ignorancję. - Chodził z nami do liceum, taki… blondyn z kręconymi włosami. Ten brzydki, ale bardzo ładny, wiesz który? - spytała, przekonana, że nie można precyzyjniej opisać Marcy’ego. Po chwili dodała: - Przynosił mi śniadania w liceum - co brzmi, jakby Bowie była jakąś burżujką, a w rzeczywistości było dokładnie odwrotnie.
- Dobra - pokiwała głową, gotowa zaakceptować tę wersję wydarzeń. - Potrzebujesz czegoś jeszcze? - mogła pytać o gacie albo moralne wsparcie, niech Flynn sam sobie wybierze. Uśmiechnęła się do niego szeroko: - Zrzuciłam ciasto i dałam tobie do niesienia, na razie mi wystarczy. Ale dzięki.

flynn rawlings
santa, i can explain
sekunda
Carson, Leander
mechanik — stocznia
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
The more that you say the less I know
Wherever you stray I follow
Obiecywała mu, że wcale tak nie było i nie zrobiła tego specjalnie, tylko stchórzyła te pierwsze kilka razy, ale kto ją tak naprawdę wie? Mogła się mocno zmienić przez te kilka lat i już nie być tą samą osobą, co kiedyś, a to oznaczało, że Flynn nie potrafiłby już przewidzieć jej zachowań ani rozszyfrować znaczenia kryjącego się pod słowami, gestami, wyrazem twarzy i mową ciała. Chciał jednak wierzyć, że wcale tak nie było i wciąż pozostało z niej wystarczająco dużo tej Reyah, którą nazywał swoją, żeby mógł jej pod pewnymi względami zaufać. Z tego, co wiedział, nie miała pojęcia, że Flynn dalej walczy. Robił to dość rzadko i starał się umawiać z typami na to by nie walić się po ryjach. Wszystko inne dość łatwo było wyjaśnić pracą w stoczni, gdzie o obrażenia nie było trudno.
Mhm — mruknął nieco podejrzliwie, przyglądając się jej przez chwilę, ale ostatecznie porzucił temat, skoro do ślubu raczej nie miało dojść. Choć wydawał się on wciąż bardziej prawdopodobny niż taki, gdzie na ślubnym kobiercu będzie stała Reyah, a on będzie ku niej zmierzał. Tak więc Bowie pozostanie dzieckiem rozwodu, dzielącym czas pomiędzy rodziców. A czasem spędzający go z obojgiem naraz w miłych okolicznościach (na co Flynn mocno liczył), co się zdarzało rzadko w przypadku rzeczywistych rozwodów.
Ej, w pizzerii są jalapeno poppers — przypomniał jej z wyrzutem. Najwspanialsze przystawki na świecie. — I skrzydełka — dodał, aż mu zaburczało w brzuchu na samą myśl. — Możemy iść potem do food courtu? — zapytał całkiem poważnie. Gadanie o jedzeniu często się tak dla niego kończyło, nawet jeśli nie wydawał się głodny jak zaczynał rozmowę na tema jedzenia. — Nie pamiętam połowy ludzi z tej szkoły, a już na pewno nie ludzi, którzy brzydcy, ale ładni. Cokolwiek by to nie znaczyło — zapewnił ją. Spojrzał na nią nieco zdziwiony, kiedy dodała część o śniadaniach. — Rzeczywiście, jakiś frajer przynosił Ci śniadania — pokiwał głową, bo już przy tym coś mu w głowie zaczęło świtać. Ale żeby słońce wzeszło to jeszcze nie.
Stąd nie, ale potrzebuję iść do sklepu z elektroniką — poinformował ją, skupiając się na potrzebach sklepowych, nie personalnych, z którymi mogła mu pomóc panna Rutherford. Nie czuł w tej chwili, że może jej w pełni zaufać, a jeśli już czegoś potrzebował to w kwestiach związanych ze swoją byłą dziewczyną, która pozostawała miłością życia Bowie. To nie wróżyło dobrze temu by słowa, które wypowie pozostały między nimi dwojgiem. Miały dużą szansę dotrzeć do uszu Rey. — Mogę Ci ponosić torbę jeszcze — rzucił w formie nieco zgryźlwiego żartu, bo przecież wiedziała, że nie o to mu chodziło, ale zrozumiał aluzję. Nawet jeśli aluzja to nie było słowo, którego używał często. No ale trzeba było wrócić do polowania na promocje. Po to tu przede wszystkim przyszli, a nie po to by pierdolić o swoich uczuciach. Takie wycieczki do sklepów mogli sobie robić bogaci ludzie, oni musieli się obkupić w to, co niezbędne im do życia. I terapii na liście nie było.

koniec, bowie m. rutherford
ODPOWIEDZ