barman — shadow
30 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
chłopiec o smutnym spojrzeniu, który miał zostać słynnym astrofizykiem, a w zamian tego barmanuje w Shadow, po tym jak wrócił ze swoich wielkich podróży
008.
{outfit}
Ostatnie dni grudnia były dla niego strasznie męczące. Ciągle siedział w pracy, bo każdy chciał mieć jakieś wolne, a ludzi w okresie świątecznym było w Shadow jeszcze więcej niż normalnie. Gdy wracał do domu, to zazwyczaj szedł spać i później miał tylko chwilę jakiegokolwiek życia zanim znów musiał wyruszyć w drogę do pracy. Było to męczące i jednocześnie nieco irytujące, bo nie miał za bardzo czasu na jakiekolwiek normalne funkcjonowanie czy spotykanie się z Mati. Pewnie widywali się tylko w te dni, w których Josh miał wolne, bo tak to się trochę mijali. W każdym razie cieszył się, że ten okropny okres już prawie ma za sobą. Najgorszy był oczywiście sylwester, bo nie chciał go spędzić w pracy. Wolałby byc wtedy z Mati i dobrze sie bawić w jej towarzystwie, no ale nie miał za bardzo wyjścia jeżeli chciał mieć możliwość zakupienia jakiegoś jedzenia w najbliższym czasie. Coraz bardziej poważnie myślał o tym żeby pracę zmienić. Może jednak bycie nauczycielem nie byłoby takie tragiczne? Przynajmniej miałby wolne.
Luźniej zrobiło się dopiero po nowym roku, ale wtedy akurat Mati miała inwentaryzacja więc spotkać mogli się dopiero na pierwszy weekend po nowym roku. On miał akurat wolne, ona też więc mogli spędzić ze sobą czas, w normalnym, realnym życiu, a nie siedząc na telefonie czy pisząc ze sobą na instagramie. Umówili się jakoś na dosć wczesną, jak na nich, godzinę i jakoś po 11 byli juz w drodze do miejsca, które Josh już od jakiegoś czasu chciał jej pokazać. Nie szli jakoś super długo, a w końcu pojawili się na osiedlu, gdzie stało kilka domków. Flint podszedł do jednego z nich, wszedł na werandę i otworzył drzwi. - Nie włamuje się tu, żeby nie było - powiedział od razu, tak na wszelki wypadek. - To dom mojej babci - dodał szybko, a później otworzył szerzej drzwi. - Zapraszam panienkę do środka - już trochę udało mu się tam gratów ogarnąć więc domek nie straszył. Co prawda wciąż było tu sporo babcinych rzeczy, ale Josh nie za bardzo wiedział co powinien z tym zrobić, bo jednak miał do nich jakiś sentyment. W końcu były to rzeczy jego zmarłej babci.

mathilda brubaker
sumienny żółwik
catlady#7921
luna - zoey - bruno - ellasandra - cece - eric - caritriona - judith - benedict - owen
wykładacz towarów w supermarkecie — supermarket
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Pracownik sklepu Coles. Wykłada towar na półki, odnosi jogurty z działu elektroniki na miejsce. Pomaga jak trzeba, a nawet sprawdzi na zapleczu czy jest inny rozmiar tego sweterka, który tak bardzo ci się podoba
019.
Mathilda nie miała pretensji do Josha o to, że nie byli w stanie się widywać. Tym bardziej, że każdy normalny człowiek chciałby widywać się z drugą osobą częściej biorąc pod uwagę, że w końcu się pocałowali. Mati była wyrozumiała głównie dlatego, że sama nie miałaby za bardzo czasu na to, żeby spotkać się z Joshuą. Zbliżał się koniec roku, okres świąteczny, miała co robić. Do sklepu trafiały dodatkowe towary – najczęściej były to zabawki, albo zestawy kosmetyków. Wszystko co przeszłoby jako prezent świąteczny. Mieli więc ręce pełne roboty, a Mathilda nie miała nic przeciwko temu, żeby brać dodatkowe zmiany. Chciała mieć więcej pieniędzy. Poza tym w związku z końcem roku zbliżał się również konkurs na pracownika roku. Może nie udawało jej się zostać pracownikiem miesiąca, ale upewniła się i zasady nie mówiły nic o tym, że to ją wykluczy z udziału w konkursie na pracownika roku. A wiadomo, że w czymś takim będą lepsze nagrody. W końcu pracowała tutaj dłużej niż rok. Miała cały rok zaliczony. No, a później rzeczywiście do tego wszystkiego doszły inwentaryzacje, więc nawet jakby Mati nie była zainteresowana robieniem nadgodzin to tak czy siak by je dostała. No, ale na szczęście życie się nieco uspokoiło i w końcu mogła się spotkać z Joshuą na dłużej niż te pięć minut, które czasami odbębniali, żeby nie było dziwnie. No i żeby relacja nie podupadła, bo jednak mieszkali dosłownie obok siebie, Mati byłoby przykro jakby nie mogła na niego spojrzeć chociaż na ułamek sekundy. A nie chciała być też typiarą, która siedzi w domu i co jakiś czas zerka przez okno, żeby zobaczyć czy ten przyszedł czy nie.
Kłamałaby twierdząc, że nigdy nie spacerowała sobie tym osiedlem domków i nie myślała o tym jakby to było mieszkać w czymś większym. W czymś co nie jest ulokowane na obrzeżach miasteczka, zupełnie jakby inni mieszkańcy nie chcieli się otaczać biedniejszą częścią miasta. Odkąd zaczęła biegać to bywała tutaj często. Nie zaglądała co prawda ludziom po oknach, ale lubiła myśleć o życiu, które mogłaby tu mieć. Nic więc dziwnego, że Joshua otwierający drzwi, któregoś z tych domków był nieco szokującym widokiem.
- No mam nadzieję. Bo jeżeli się włamujesz to wybrałeś naprawdę dziwną porę. – Kto to widział, żeby się włamywać do czyjegoś domu o 11. Chociaż w sumie jak tak teraz o tym myślała to może był to dobry plan, bo nikt, tak jak ona, nie spodziewał się włamania o 11.
- Dlaczego wcześniej o nim nie wspominałeś? – No nie musiał wspominać o babci, a przynajmniej tak dużo jak przy ich ostatniej rozmowie. Po prostu Mati była zadziwiona faktem, że miał dom, a wolał mieszkać w przyczepie, w pobliżu terenów bagiennych. Tutaj wszystko wydawało się ładniejsze.
Przekroczyła próg domu, ale nie szła zbyt daleko, nie bez jego zgody. Wiedziała ile babcia dla niego znaczyła, nie chciała się wpraszać. – Bardzo tutaj…. Ładnie. Babcinie. Ale ładnie. – No i przynajmniej nie śmierdziało tak jak potrafiło śmierdzieć w babcinych domach. To był spory plus. – Masz tutaj coś do zrobienia? – Zakładała, że miał jakiś cel skoro ją tutaj przyprowadził. Mati tylko nie wiedziała w czym mogłaby się przydać.
barman — shadow
30 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
chłopiec o smutnym spojrzeniu, który miał zostać słynnym astrofizykiem, a w zamian tego barmanuje w Shadow, po tym jak wrócił ze swoich wielkich podróży
Joshua był dumy z Mati i tego, że zaczęła biegać. On nie miał zamiaru, przynajmniej na razie nie. Nie chciał byc jednak gorszy więc pomyślał, że zacznie po prostu spacerować i być może, ale tylko BYC MOŻE, spróbuje jeździć na rowerze. Straszne to były plany, bo jego płuca prawdopodobnie tego nie wytrzymają, ale odkąd wiedział, że chce zostać w Lorne i chce rozwijać swoją relację z Mati to zdał sobie sprawę z tego, że powinien nieco lepiej o siebie zadbać. Nie chciał umrzeć na zawał w wieku 35 lat. To wiec było jego postanowienie noworoczne. Jeszcze nie zaczął tego wdrażać w życie, ale wszystko w swoim czasie.
- Jestem pewien, że o tej porze właścicieli nie ma w domu - rzucił rozbawiony, ale prawdę mówił chłopak! Obecnie jedyny właściciel stał pod drzwiami i próbował je otworzyć. Josh pewnie uważał, że nawet gdyby złodzieje chcieli ten dom okraść to za wiele, by nie mieli co z niego wynieść. Kto by chciał babcine rzeczy? No okej, pewnie miała jakąś biżuterię, ale bez przesady. Diamentów w tej rodzinie nie było... chociaż jak tak teraz myślę, to powinna mieć jakiś pierścień rodowy z kamieniem szlachetnym żeby Josh miał na czarną godzinę.
- Nie wiedziałem co z nim zrobić. Niedawno się zakończyła sprawa spadkowa i oficjalnie go dostałem, ale wiesz... nie byłem pewien czy zostanę w Lorne. - Jakby się miał przepakowywać z przyczepy do domu i później z powrotem z domu do przyczepy to trochę, by mu to zajęło, a tak to w każdej chwili mógł po prostu odpalić silnik i odjechać. - Teraz już wiem, że zostanę więc pomyślałem, że warto się nim zainteresować - jego myślenie o życiu się nieco zmieniło w ciągu ostatnich tygodni i w większości była to zasługa tej tu dziewczyny co sie kręciła obok niego. Był jej za to wdzięczny, bo kto wie ile rzeczy, by go ominęło, gdyby tak wiecznie uciekał w te swoje podróże zamiast zająć sie swoim życiem tutaj.
- Dzięki - uśmiechnął się, bo no było tu widać jego babcię czy tego chciał czy nie. Z jednej strony cieszył się, że wciąż była obecna w tych ścianach, a z drugiej strony byłoby łatwiej, gdyby ciągle nie musiał sobie przypominać, że jej już nie ma. Chciałby móc przedstawić jej Mati i zobaczyć jak będzie mówić, że jest taka chuda i potrzebuje więcej jedzenia. Uśmiechnął się na samą myśl o tym. - Trochę tak - nie wiedział jak ma zacząć ten temat więc przeszedł do salonu łapiąc ją za rękę i prowadząc ze sobą. - Wiem, że to pewnie głupio zabrzmi i możesz sobie pomyśleć, że mi odbiło, ale chciałbym się tu wprowadzić - powiedział przyglądając się jej, chociaż w sumie to akurat chyba w tych słowach nie było nic dziwnego. Z czego sobie zdał dopiero co sprawę. - Gdybyś chciała to mogłabyś sie tu wprowadzić ze mną. - Dodał pospiesznie, bo to była ta dziwna część. - Wiem, że to może być szokujący pomysł - ich relacja była w bardzo początkowej fazie ale lubił Mati, dogadywali się i w sumie co mieli do stracenia? - Oboje moglibyśmy na tym zaoszczędzić i mieszkalibyśmy w nieco lepszych warunkach niż tam. Oczywiście, żeby nie było... nie musielibyśmy spać w jednym pokoju. - Było tu trochę miejsca. - No chyba, że byś chciała - on by chciał. Trochę czasu już im przepadło, z jego winy co prawda, ale może warto było wskoczyć na głęboką wodę i trochę zaryzykować.

mathilda brubaker
sumienny żółwik
catlady#7921
luna - zoey - bruno - ellasandra - cece - eric - caritriona - judith - benedict - owen
wykładacz towarów w supermarkecie — supermarket
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Pracownik sklepu Coles. Wykłada towar na półki, odnosi jogurty z działu elektroniki na miejsce. Pomaga jak trzeba, a nawet sprawdzi na zapleczu czy jest inny rozmiar tego sweterka, który tak bardzo ci się podoba
No cóż, Mati miała naprawdę dobrą motywację. Nie chciała po raz kolejny zostać zaskoczona przez jakiegoś typa, który zdecyduje się na to, żeby ukraść jej jedzenie. Co prawda odkąd trochę poluzowała z paleniem i piciem, to okazywało się, że dzięki temu mogła zaoszczędzić trochę pieniędzy i nie klepała już takiej biedy. Dobra, nadal tą biedę klepała, bo dużo musiała się nauczyć o prawidłowym rozporządzaniu pieniądzem, ale przynajmniej nie musiała się już tak stresować tym, że nie starcza jej do końca tygodnia. Także teraz jak ktoś ją napadnie to nie dość, że będzie w stanie go dogonić, to jeszcze nie będzie musiała się martwić o jedzenie jak jej nie dogoni.
- Joshua! – Na ten komentarz to aż musiała go lekko uderzyć w ramię. Ale zrobiła to naprawdę bardzo lekko, bo po tym jak mu rozkwasiła nos, to bała się, że mu wyrządzi więcej krzywdy. A jednak miał taką bardzo ładną twarz i Mati nie chciała na niej oglądać żadnych ran i krwi.
- Dostałeś od babci dom? – Była pod wrażeniem, ale jednocześnie się zestresowała. Wiedziała, że to był bardzo krótki spacer i nadal mogliby się często widywać, ale no nie da się ukryć tego, że jednak oznaczałoby to, że nie będzie miała Josha pod ręką. A jednak zdecydowanie lepiej jej się spało jak wiedziała, że jest tuż obok. Niczego jednak nie dała po sobie poznać, bo nie była zaborczą laską, która na siłę będzie go unieszczęśliwiać. – Taka wiadomość mnie cieszy. – Już jej to mówił, ale dobrze było usłyszeć to po raz kolejny. Zwłaszcza, że nie pytała tylko po prostu dostała taką informację.
Z uśmiechem na ustach dała mu się porwać do tego salonu i było jej trochę głupio, bo nie zdążyła nawet zdjąć butów, a było widać, że dom był zadbany. Nie miała jakoś tych butów ujebanych i nie naniosłaby mu błota, ale jednak stawiała te kroki ostrożniej. Na tyle ostrożnie, żeby Joshua nie pomyślał, że Mati jakoś dziwnie pajacuje.
- To wcale nie brzmi głupio, Josh. – Odpowiedziała i skoro już ją złapał za rękę, to postanowiła go nie puszczać, więc wolną ręką poklepała go po klatce piersiowej. – Myślę, że to rozważny pomysł. Taki dorosły. Poza tym ten dom jest naprawdę ładny. – Nawet się jeszcze nieco rozejrzała. Pamiętała jak wchodziła do swojej chatki i myślała, że znalazła idealne miejsce. Szkoda marnować dom, który Joshua dostał. Poza tym… tym domem nigdzie jej nie odjedzie. Uśmiech zszedł jej z twarzy kiedy zaproponował, żeby i ona się tutaj wprowadziła. Nie dlatego, że była niezadowolona, albo że nie chciałaby tego. Po prostu… fakt, że mogłaby mieszkać w domu wydawał jej się być tak odległym i nierealnym marzeniem.
- Mówisz poważnie? – Zapytała, bo wiadomo, może zaraz doda, że nara frajerko to był żart, ale możesz wpadać czasami na imprezy, które będę tutaj organizował. – Pewnie, że bym chciała. – Prychnęła rozbawiona. – Spać w jednym pokoju i wprowadzić się tutaj z tobą. Mogłabym nawet spać z tobą w jednym łóżku. – Na koniec posłała mu ładny uśmiech, bo jednak wolałaby wyprzedzić plan, w którym Josh zaproponowałby piętrowe łóżko i musieliby się bić o to kto śpi na górze. Na potwierdzenie tego, że uważała plan za piękny chwyciła jego twarz w dłonie i go pocałowała. Teraz już na trzeźwo i bez pytań i bez oddechu zakraplanego alkoholem czy skrętem.
barman — shadow
30 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
chłopiec o smutnym spojrzeniu, który miał zostać słynnym astrofizykiem, a w zamian tego barmanuje w Shadow, po tym jak wrócił ze swoich wielkich podróży
Zaśmiał się z niej i tego jej oburzenia. - Taka mała, a tyle agresji ma w sobie - pokręcił głową rozbawiony, bo akurat to w jaki sposób teraz Mati go "uderzyła" było dość urocze. Naprawdę! To jak o ostatnio uderzyła no to cóż, nie było już takie fajne. Nawet można powiedzieć, że było dość bolesne. Całe szczęście już po tym nie było śladu. Znajomi w pracy się zanosili śmiechem jak im powiedział, że uderzyła go dziewczyna, ale on tam był z niej dumny, bo przynajmniej było wiadomo, że ma silny prawy sierpowy. Taka kobieta to skarb!
- Dostałem po babci dom - poprawił ją, chociaż wolałby żeby babcia żyła i mu ten dom po prostu oddała, no ale tak nie było. - Ogólnie nie polecam, strasznie dużo papierologii - pewnie jeszcze musiał za to zapłacić jakiś podatek ze swoich ostatnich oszczędności. Był goły i wesoły, ale przynajmniej miał dom i naprawdę sądził, żę jest to nowy początek jego życia, być może tym razem nawet nie samotnego. O ile Mati zgodzi się na jego propozycję. - Mnie też - teraz był pewien, że przez najbliższy czas nie chce ruszać dupska z Lorne, a nawet jeśli to na pewno nie zrobi tego z dnia na dzień i na bank nie sam. Nie chciał podróżować wiedząc, że Mati została tutaj, wziąłby ją ze sobą. Jakby nie chciała jechać to by ją porwał i powiedział, ze ją wypuści za 365 dni, ale że przez ten czas się w nim zakocha i nie będzie chciała wracać. 365 dni wersja w kamperze, dla biedaków.
- Chyba najwyższy czas podejmować dorosłe decyzje - mruknął przyglądając jej się bardzo intensywne tym swoim smutnym spojrzeniem, chociaż absolutnie nie byl smutny. Wręcz przeciwnie. Trochę się tylko stresował swoim kolejnym pytaniem, ale wiedział, że raz kozie śmierć. Musiał się jej zapytać i dostać jasną odpowiedź.
- Oczywiście, że tak. Nie chciałbym tutaj mieszkać wiedząc, że Ty sie musisz cisnąć w tej małej chatce i to jeszcze taki kawał stąd - to wcale nie był kawał, ale już przywykł do tego, że była obok, blisko. Poza tym byl pewien, że i tak by tu dość często wspólnie przesiadywali, więc dlaczego nie mieliby tego robić bez takiego funkcjonowania na dwa domy. Nie mógł się powstrzymać od uśmiechu, gdy okazało się, że chciała tu zamieszkać. Dawno nie był tak szczęśliwy i naturalnie odwzajemnił jej pocałunek przyciągając ją bliżej siebie i kładąc dłonie na jej talii, długo jednak tam nie pobyły bo po chwili zjechał nimi w dół na jej pośladki. Nie był wcale taki grzeczny, ale też nie aż tak obrzydliwy jak Ben Affleck łapiacy JLO wszędzie za tą dupę. - Chcesz zobaczyć resztę? - Zapytał, ale wcale nie ruszył się z miejsca, nawet się od niej nie odsunął, a gdy tylko skończył zadawać pytanie to jego usta ponownie szybko i delikatnie musnęły jej wargi, później żuchwę i szyję.

mathilda brubaker
sumienny żółwik
catlady#7921
luna - zoey - bruno - ellasandra - cece - eric - caritriona - judith - benedict - owen
wykładacz towarów w supermarkecie — supermarket
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Pracownik sklepu Coles. Wykłada towar na półki, odnosi jogurty z działu elektroniki na miejsce. Pomaga jak trzeba, a nawet sprawdzi na zapleczu czy jest inny rozmiar tego sweterka, który tak bardzo ci się podoba
Z uśmiechem na ustach przewróciła oczami. Tak dobrze bawiła się w jego towarzystwie. Odkąd wrócił to w jej życiu świeciło tylko i wyłącznie słońce. Nie było miejsca na łzy, smutki, chmury, deszcz. Było pięknie. – To nie agresja tylko… nie wiem co. Bycie ostrożnym! – Nie wiedziała w jakim kontekście, ale po prostu tak się dobrze bawiła, że nie miało to dla niej znaczenia. Nawet nie obrażała się za to, że nazwał ją agresywną.
- Wow. Nigdy nie znałam kogoś kto dostałby rzeczywiście po kimś dom. – Nie mogła w to uwierzyć. Myślała, że to są tylko takie filmowe rzeczy, gdzie ludzie dostają takie gigantyczne i fajne spadki, którymi muszą się gdzieś po drodze zaopiekować. A tu proszę, okazuje się, że można i jeszcze Mathilda kogoś takiego zna! Wow! – Żartujesz sobie, nie? – Spojrzała na niego unosząc brwi, ale po chwili już się uśmiechała. – Wolałabym przeżyć strasznie dużo papierologii i mieć swój własny dom niż przez całe życie ciułać i nie mieć nic. – Była pewna, że każdy wolałby przejść przez coś tak prostego jak papierologia. A przynajmniej papierologia wydawała się prosta w porównaniu do wizji przechodzenia przez starania się o kredyt, spłacanie tego kredytu i do końca życia byciem zamkniętym w wizji spłacania kredytu.
- To jest idealny moment na to, żeby podejmować dorosłe decyzję. – Zgraliby się z tymi dorosłymi decyzjami. Może ona go nie pytała o poradę w tej kwestii, ale po prostu gdzieś po drodze sama z siebie zadecydowała o tym, żeby ograniczyć alkohol i przestać palić skręty. Chociaż to też nie tak, że miała zamiar przestać palić wcale. To nadal była frajda, więc pewnie tutaj też po prostu ograniczy. A to, że zrobiła to dla niego, przez niego i ze względu na niego to już osobna sprawa. Nie musiał o tym wiedzieć.
- Oj tam. Jak jestem tam sama to nie muszę się tak wcale cisnąć. Jestem małą osobą i mam niewiele rzeczy. – Machnęła ręką. – Ale jakbym chciała zaprosić ciebie to pewnie już byśmy się tam trochę cisnęli. – No bo jasne, że myślała o tym, żeby go tam zaprosić. Pamiętała jak Bruno do niej wpadł i siedzieli obok siebie grając w Simsy. Byli tak blisko siebie, że Mati prawie brakowało powietrza.
- Chcę. Zdecydowanie chcę. – Skinęła głową na tyle na ile mogła, bo jednak odpowiedziała na to pytanie między pocałunkami Josha. Równie dobrze mogła resztę domu zobaczyć nieco później, albo jutro. Albo za kilka chwil. Nie zapytał kiedy, a ona teraz chciała go całować i dotykać. Pewnie z tym dotykaniem nie byłaby taka odważna, gdyby nie to, że on odważnie złapał ją za pośladki. Nie pozostała mu dłużna i też go za te pośladki złapała. – Może sprawdzimy najpierw czy ta kanapa jest wygodna, co? – Zaproponowała, bo jak wchodzili głębiej to zauważyła jakąś kanapę. Nawet go złapała za materiał koszulki i pociągnęła na tą kanapę, żeby mogła go sobie dalej całować.
barman — shadow
30 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
chłopiec o smutnym spojrzeniu, który miał zostać słynnym astrofizykiem, a w zamian tego barmanuje w Shadow, po tym jak wrócił ze swoich wielkich podróży
Spojrzał na nią z miną "Sure Jan", bo do bycia ostrożnym to wystarczy alarm przeciwwłamaniowy. On się nawet do niej wtedy nie włamał! Co nie zmienia faktu, że nie miał jej tego za złe, ale zawsze dobrze jest sie pośmiać. Wiedział, że sobie zasłużył i całe szczęście trwale to nie zmieniło układu jego mordy więc się też aż tak bardzo nie przejmował.
- Wow... czyli jednak będę Twoim pierwszym - rozbawiło go to jej stwierdzenie i aż nie mógł się powstrzymać przed głupim komentarzem. Miał nadzieję, że babcia gdzieś patrzy na niego z góry i widzi jaki jest teraz szczęśliwy, bo naprawdę był! Kto, by pomyślał, że musiał zjeździć pół świata żeby uzmysłowić sobie, że wszystko czego potrzebował i za czym tak gonił, było w Lorne Bay. Tuż pod jego nosem. - Postaram się być z tym delikatny - dodał jeszcze kolejną głupotę uśmiechając się ukazując przy tym swoje dołeczki, które zawsze robiły mu się na policzkach, gdy tylko szerzej się uśmiechał. Jak był dzieckiem to trochę się tego wstydził, bo ludzie mówili "o jaki słodki chłopiec", a on nie chciał być słodki. Chciał być chłopięcym chłopcem i męskim mężczyzną. Teraz to już nie robiło mu różnicy, bo zrozumiał, że niektórych rzeczy się nie da w życiu zmienić. - Niby tak, ale to strasznie stresujące. Jestem pewien, że mam przez to jeden siwy włos na głowie - nawet się pochylił żeby jej pokazać, że rzeczywiście ma siwy włos. Chociaż być może niewiele to miało akurat wspólnego ze stresem, a po prostu z jego wiekiem i, że być może będą się już mu siwe włosy powoli pojawiać. Co było przerażające.
Skrzywił się, bo podejmowanie dorosłych decyzji brzmiało tak poważnie i odpowiedzialnie. Czy serio był na to gotowy? Powinien. W końcu teraz był już właścicielem nieruchomości i miał młodszą siostrę, o którą się musiał troszczyć. No i była też Mathilda, której też chciał zapewnić wszystko co najlepsze. Co jak sobie nie poradzi i wszystkich zawiedzie? To go stresowało mocno, ale musiał wziąć się w garść. Dla siebie, dla siostry i dla Mati. - Ech, myślałem, że powiesz "spoko Josh jeszcze mamy czas na dorosłe decyzje", no ale niech będzie - żartował sobie, lepsze to niż gdyby mu powiedziała, że powinien spędzić resztę życia w kamperze.
- Nie żebym miał jakiś problem z tym żebyśmy się we dwójkę gdzieś cisnęli, ale uważam, że tu będzie nam wygodniej - nawet przez to, że będą mogli mieć więcej rzeczy, bo będą mieć gdzie to trzymać. Może Josh w końcu kupi porządny telewizor, żeby można było oglądać filmy w lepszej jakości. Wcześniej tego nie robił, bo i tak nic się do kampera nie mieściło.
- Dobrze - odpowiedział krótko na jej słowa nie przerywając pocałunków. Mógłby się teraz świat zacząć walić, a i tak nie zrobiłoby to na nim wrażenia. Jedyne na czym teraz się skupiał to usta Mathildy. Poczuł, jak serce bije mu mocniej, gdy Amelia złapała go za pośladki w odpowiedzi na jego odważny ruch. Uśmiechnął się nawet, bo takiego zagrania z jej strony to się nie spodziewał. - Yhym, tak. Zdecydowanie. Sprawdźmy czy można na niej... odpoczywać - powiedział wciąż się uśmiechając, chociaż absolutnie nie miał w planach odpoczynku. Poszedł za nią do salonu i usiadł na kanapie przyciągając ją do siebie tak, by usiadła mu na kolanach. Flint nie był najlepszy w mówieniu o swoich uczuciach czy w ogóle o sobie, ale całe szczęście czasem gesty mówiły więcej niż słowa, nawet więcej niz Merci. Teraz tak właśnie było. Nie musiał mówić wprost o tym jak za nią szaleje, bo wyrażał to każdym swoim pocałunkiem. Może i był grzecznym chłopcem, ale nie na tyle, żeby nie wsunąć swoich dłoni pod koszulkę Mati, nie był też na tyle niedoświadczony, żeby nie wiedzieć jak dziewczynie ściągnąć stanik. Pani! Nawet jedną ręką potrafił. Nie zrobił tego jednak, przynajmniej jeszcze nie, bo na razie delikatnie gładził jej plecy jednocześnie nie przestając jej całować. Kto, by pomyślał, że bedzie całował sie z Mathildą na starej kanapie swojej zmarłej babci. I nawet nie było dziwnie!

mathilda brubaker
sumienny żółwik
catlady#7921
luna - zoey - bruno - ellasandra - cece - eric - caritriona - judith - benedict - owen
wykładacz towarów w supermarkecie — supermarket
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Pracownik sklepu Coles. Wykłada towar na półki, odnosi jogurty z działu elektroniki na miejsce. Pomaga jak trzeba, a nawet sprawdzi na zapleczu czy jest inny rozmiar tego sweterka, który tak bardzo ci się podoba
Będę szczera, Mati to by chyba sobie nigdy nie wybaczyła jakby się okazało, że tym jednym ciosem poprzestawiała coś na twarzy Joshuy. W dodatku twarzy, którą teraz może sobie dotykać i całować. Jakby mieli pozostać przyjaciółmi, a ona związałaby się… no nie wiem, z kimś innym, to pewnie nie przeszkadzałoby jej to, że jej przyjaciel ma pokiereszowaną twarz. Ale jak teraz miała spędzić całe życie patrząc na Josha to chciała, żeby jego twarz była piękna. A oczywiście już myślała o nim w kategoriach kogoś z kim będzie całe życie.
Zaśmiała się i spojrzała na Josha myśląc o tym jak bardzo go uwielbiała. Jak kiedyś to narzekałaby na to, że od częstego śmiania się boli ją szczęka i brzuch. Z nim było inaczej. Śmiałą się tak często, że stało się to czymś tak naturalnym, że w końcu się przyzwyczaiła. Teraz pewnie dziwnym byłoby nieśmianie się z nim. Takiego świata jednak nie widziała. Nie chciała słyszeć o scenariuszu, w którym nie śmieje się w towarzystwie Joshuy.
- Głupek. – Powiedziała, ale rzeczywiście zerknęła w te jego włosy. Nawet wsadziła w nie dłonie i zaczęła je delikatnie przeczesywać, żeby rzeczywiście znaleźć jakiś siwy włos. Jeżeli miał go naprawdę to Mathilda go nie widziała. Zresztą nie miało to dla niej znaczenia. Dla niej był idealny. – Dasz radę. Jak coś to mogę ci z czymś pomóc. – Zaproponowała, bo przecież chciała być pomocną dziewczyną. Bo w sumie zakładała, że jest dziewczyną. – Umiem używać dziurkacza i zszywacza. Wiem też co robić ze spinaczem biurowym. – Przedstawiła mu listę swoich skillów, które pewnie nawet miała w CV wypisane. Pewnie dlatego dostała pracę w Coles.
- To prawda. Mamy na to czas. – Ułożyła mu dłoń na klatce piersiowej. – Ale czasami nie zaszkodzi przerwać dobrej zabawy odrobiną dorosłości. Lepiej tak sobie dawkować niż pozwolić na to, żeby to życie dorosłe później nas przytłoczyło. – Nawet nie zauważyła jak bezproblemowo przyszło jej mówienie „nam” i „nas”. Jak szybko postanowiła związać swoje życie z życiem Josha. Miała tylko nadzieję, ze nie będzie to nic co ostatecznie doprowadzi do tego, że skończy ze złamanym sercem.
- Zdecydowanie. Zawsze chciałam zobaczyć jak to jest mieć swój dom i móc sobie kupić… nie wiem… jakiś wazon, albo figurkę małpy, albo nie wiem… obraz czy coś. – Nie wiedziała co kupowali dorośli ludzie do swoich domów, których byli właścicielami. Ona jedyne co w domu miała to rzeczy, które po prostu pozabierała w Coles, a które za długo leżały na zapleczu. Ogólnie to była pewna tego, że pozabierała też niektórym ludziom ich prywatne rzeczy.
Pokiwała tylko głową uznając, że kolejne dyskusje są zbędne. Co prawda znała siebie i obawiała się tego, że zacznie komentować tą kanapę i ostatecznie dojdzie do tego, że otworzy na telefonie jakąś darmową podróbkę excela i zacznie robić kategorie, w której powinni tą kanapę ocenić. Na razie jednak miała inne rzeczy w głowie. Jak na przykład całowanie Joshuy i błądzenie dłońmi po jego ciele. Nawet nie myślała o tym, że duch jej babci może teraz ich obserwować. Co jakby babcia jej nie polubiła? Byłby trochę przypał. Mimo wszystko chciała babci zaimponować, więc zdjęła swoją koszulkę. Nikt nie powiedział jak konkretnie mieli oceniać wygodę tej kanapy, ale zakładała, że mieli to samo na myśli. Jak już Mati się rozkręcała, to nie należała do nieśmiałych ludzi, więc szybko pozbyła się też koszulki z Josha. Odrzuciła ją gdzieś daleko. Chciała nawet nią zamachać jak lassem na rodeo, ale uznała, że nie będzie przesadzać w takim momencie z żartami.
barman — shadow
30 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
chłopiec o smutnym spojrzeniu, który miał zostać słynnym astrofizykiem, a w zamian tego barmanuje w Shadow, po tym jak wrócił ze swoich wielkich podróży
No nie miał wyjścia jakoś musiał dać sobie radę. W końcu teraz nie mógł już tego domu oddać nie wiadomo komu. Musiał dokończyć załatwianie formalności. - Kurde, z taką asystentką to na bank poszłoby mi z tym wszystkim o wiele szybciej - stwierdził posyłając jej uśmiech, bo nie oszukujmy się, co dwie głowy to nie jedna. Chociaż ich dwie głowy to czasem mogło być jak pół takiej normalniej, nie oszukujmy się. Co prawda teraz oboje byli trzeźwi więc może nie będzie aż tak strasznie. - Zostało mi już tylko do załatwienia ostatnie spotkanie z notariuszem i jak będę mieć akt własności to muszę zadzwonić do tych wszystkich firm od prądu, wody i całej reszty, żeby przepisali rachunki na mnie. - No chyba, że babcia chciała płacić za gaz prosto z nieba, bo Josh obstawiał, że jego ukochana babcia właśnie tam trafiła. Nie był jakoś przesadnie religijny, ale chciał wierzyć, że jest teraz w lepszym miejscu, gdzie znalazła spokój.
- Muszę przyznać, że naprawdę dojrzałaś przez ten czas jak mnie nie było - powiedział tym razem już z powagą, bo serio wydawało mu się, że Mati się zmieniła. Chociaż nie wiedział czy ta zmiana dokonała się w czasie jego wyjazdu, czy już później, ale obstawiał, że jednak jak go w Lorne nie było. Dobrze było widzieć Mati taką dorosłą, w końcu dzięki temu i on poczuł w sobie chęć i odwagę ku temu żeby jednak wziąć to życie we własne ręce i zacząć żyć na poważnie. - Poradzimy sobie - no też bez przesady. Joshua miał jednak już nieco ponad 30 lat więc to był bardzo dobry czas na to żeby się trochę już ogarnąć i cieszył się, że Mati mu w tym pomoże. Dzisiaj rano obawiał się, że Brubaker może go wyśmiać jak zacznie jej proponować to wspólne mieszkanie, a tu proszę. Byli już krok do przodu w swojej relacji.
- Możesz sobie kupić nawet wazon i figurkę małpy, będzie gdzie to trzymać - na pewno wspólnymi siłami coś wymyślą i jakoś uporządkują te rzeczy, które były w domu, a później wymienią, te które wymagały wymiany. W końcu mieszkała tu jego babcia, na pewno nie wszystko było dopasowane do młodych ludzi takich jak oni. Zresztą na myślenie o tym jeszcze przyjdzie czas, bo jednak teraz Joshua skupiał się bardziej na tym, żeby nie odrywać swoich ust od ciała Mati na dłużej niż sekundę. Całe szczęście, że Flint nie myślał w tym momencie o babci, bo to byłoby chore. W sumie to niewiele teraz myślał, bo bardziej zdał się na emocje i instynkt, od dawna myślał o tym jakby to było gdyby uprawiali ze sobą seks. Teraz mógł się przekonać. No i zaruchali się, a świat się nie skończył. Tylko mały niemiecki książę płakał gdzieś na swojej łódce po drugiej stronie miasta.
- Gdybym wiedział, że tak na Ciebie działają babcine koronkowe serwetki to bym Cię tu dawno zabrał - powiedział po pewnej chwili, gdy już ich funkcje życiowe się unormowały, bo obstawiam, że to nie był najgorszy seks jaki mieli w życiu. Pewnie było dobrze, albo nawet lepiej niż dobrze. Objął ją ramieniem i ucałował jeszcze w czubek głowy. - Jestem szczęściarzem, ze Cię mam - dodał jeszcze wyszeptując jej te słowa prosto do ucha.

mathilda brubaker
sumienny żółwik
catlady#7921
luna - zoey - bruno - ellasandra - cece - eric - caritriona - judith - benedict - owen
wykładacz towarów w supermarkecie — supermarket
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Pracownik sklepu Coles. Wykłada towar na półki, odnosi jogurty z działu elektroniki na miejsce. Pomaga jak trzeba, a nawet sprawdzi na zapleczu czy jest inny rozmiar tego sweterka, który tak bardzo ci się podoba
Rozłożyła ramiona prezentując swoją niewysoką, skromną, ale zajebistą osobę. – No słuchaj… zanim zostałam pomocą sklepową, uwierz lub nie, byłam pomocą biurową! – Co prawda nie utrzymała tej pracy zbyt długo, bo została przyłapana na tym, że wykradała raz w tygodniu ryzę papieru, ale przynajmniej mogła się poszczycić tym, że wiedziała jak używać sprzętu biurowego. Pewnie nawet umiała obsługiwać ksero, ale o tym Joshowi nie powiedziała, bo zauważyła, że w tym domu nie ma ksero. Poza tym trzeba było zostawić nieco tajemniczości na później. Może jak Josh zostanie tym nauczycielem to Mathilda przyjdzie do niego i na długiej przerwie sprawdzą jak to szkolne ksero kopiuje jej pośladki. – Będziesz dzwonić? Mogę ci z tym pomóc. Będę udawać panią Joshua Flintową. – A co jej tam. Mogła się trochę pobawić. – Chociaż powiem ci w sekrecie, że większą frajdą byłoby chodzić do tych firm na spotkania twarzą w twarz. Moglibyśmy wynegocjować jakieś lepsze oferty. – Absolutnie nie wiedziała czy tak to zadziała, ale chciała po prostu wszędzie chodzić z Joshem i się z nim dobrze bawić i pokazywać i chciała go trzymać za rękę, żeby wszyscy widzieli, że Mathilda jest szczęśliwa.
Pokręciła głową. – To nie przez ten czas jak cię nie było. – Nie mogła go okłamywać. – To przez to, że wróciłeś. I że obiecałeś, że zostaniesz. – Uśmiechnęła się i pogładziła go po policzku. – Chcę ci pokazać, że podjąłeś dobrą decyzję. – Najgorsze co mogłoby się jej przytrafić to Joshua mówiący, że żałuje tego, że nie wyjechał. Że nie powinien nigdy wracać. Mathilda nie przeżyłaby czegoś takiego. Chciała, żeby był szczęśliwy i zadowolony ze swojej decyzji.
- Dobrze. Poszukam czegoś w Coles i kupię. – No bo przecież nie pójdzie do Ikei, albo do Pepco. Nie stać jej było na takie frykasy. A w takim Coles to mogła kupować na tą zniżkę pracowniczą, która nie istniała, a na bazie której ona kupowała naprawdę wiele rzeczy. Zdolna bestia.
Mathilda nawet nie wiedziała, że tęskniła za seksem. Była wy*******a, ale nie miała na tym punkcie takiej obsesji jak inna typiara. Bardziej brakowało jej jednak właśnie czegoś takiego. Że mogła teraz leżeć w objęciach mężczyzny, któremu ufała najbardziej na świecie i w którym się zakochiwała. Nawet nie można było powiedzieć, że było to wolne zakochiwania się. Przypominało to raczej coś o czym Mathilda wiedziała już od dawna, ale długo nie chciała się do tego przyznać sama przed sobą.
- Słuchaj… nie będę kłamać. Zobaczyłam tą serwetkę na telewizorze i wiedziałam, że chcę cię mieć tutaj i teraz. – Zażartowała i rzeczywiście spojrzała na telewizor, który starannie był nakryty serwetką. I to tak, że róg serwetki zwisał na kawałek telewizora. Babcia musiała omijać trochę scen z filmów, które oglądała. – Ja się cieszę, że wróciłeś. – Znowu go pogładziła po policzku. – Co prawda nadal w to nie wierzę, ale… po prostu jestem szczęśliwa. – Przynajmniej jedna moja postać jest szczęśliwa.
barman — shadow
30 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
chłopiec o smutnym spojrzeniu, który miał zostać słynnym astrofizykiem, a w zamian tego barmanuje w Shadow, po tym jak wrócił ze swoich wielkich podróży
Joshua nie mógł uwierzyć w to co słyszy, ale... to był bardzo dobry pomysł. - Racja, może by nam dali jakieś zniżki. Pójdziemy, pogadamy, zobaczymy czy mamy w sobie zacięcie do negocjacji. Wsadzisz sobie poduszkę pod sukienkę to może ukręcimy jakąś ofertę dla rodziny czy coś - byli biedni więc nie raz i nie dwa musieli kombinować, to że teraz byli razem jako para i na dodatek byli szczęśliwi to jeszcze nie oznaczało, że nie mogą od czasu do czasu walnąć jakiejś głupiej akcji. W końcu byli dorośli, ale też nie aż tak.
Pokręcił lekko głową. - Przestań Mati, nie musisz tego robić. Wiem, że podjąłem najlepszą z możliwych decyzji - nie chciał żeby musiała się jakoś specjalnie zmieniać dla niego. Przecież to nie o to chodziło w związkach. Czułby się źle, gdyby nawet nieświadomie wywierał na niej jakąś potrzebę zmiany jej sposobu bycia. No chyba, że sama chciała, wtedy to nie było problemem. Będzie ją w tym wspierał i też wiedział, że to popchnęłoby go ku temu, by sam chciał być najlepszą wersją siebie. Może jednak powinien zmienić tą pracę? Pracując w szkole miałby więcej czasu, który mógłby spędzić z Mathilda i nie musiałby pracować po nocach. Mogliby spać razem w łóżku, tak jak już to sobie zaplanowali, z czego się cholernie cieszył.
- Tylko nie bierz krasnali, słyszałem od sąsiadów, że ktoś je czasem kradnie, więc nie ma co kusić losu - ludzie to mieli głupie pomysły jednak czasem, żeby kraść coś takiego. Kto to widział. Chociaż też nie było się co dziwić. Wiele się słyszało o ludzkich fetyszach, może ktoś lubił po prostu krasnale.
Josh od dawna nie był z kimś tak blisko emocjonalnie, by seks nie był tylko przelotną zabawą. Przez te swoje wyjazdy, ale też przez fakt, że jakoś chyba nie za bardzo zależało mu na ustatkowaniu się, to nie próbował nawet nawiązywać jakiejś bliższej więzi z dziewczynami, z którymi się widywał. No, bo po co skoro i tak planował wyjazd? Z Mati było inaczej. Teraz wiedział, że każdy wyjazd byłby chujowy, gdyby nie jechała gdzieś razem z nim. Nie wyobrażał sobie tego, że mógłby ją tu zostawić, bo chciał się z nią po prostu codziennie widywać. Te kilka dni, gdy nie mieli za bardzo czasu na spotkania, były naprawdę tragiczne, nie chciał nawet myśleć jakby było, gdyby mieli nie widzieć sie dłużej.
- Tak myślałem, babcia wiedziała co robi - zaśmiał się i naprawdę chciało mu się teraz ciągle uśmiechać, aż go policzki powoli zaczynały boleć. - Ja się cieszę, że zostałem i, że dałaś mi drugą szansę. - No, bo mogła go równie dobrze wtedy wyjebać za drzwi i tyle, by się widzieli. - Ale mam pomysł. Zasadzimy sobie w ogrodzie nowy krzak, który będzie podlewany - nie tak jak ten, który ona zasadziła i patrzyła jak więdnie. - Chodź, mamy jeszcze trochę domu do zwiedzenia - no, bo nie było co tak leżeć, była wczesna godzina. Wstał z kanapy żeby pozbierać ich ciuchy i podał Mati to co znalazł, a co chyba było jej, chociaż szczerze mówiąc to chciałby zobaczyć jak Mathilda wygląda w żonobijce.

mathilda brubaker
sumienny żółwik
catlady#7921
luna - zoey - bruno - ellasandra - cece - eric - caritriona - judith - benedict - owen
wykładacz towarów w supermarkecie — supermarket
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Pracownik sklepu Coles. Wykłada towar na półki, odnosi jogurty z działu elektroniki na miejsce. Pomaga jak trzeba, a nawet sprawdzi na zapleczu czy jest inny rozmiar tego sweterka, który tak bardzo ci się podoba
Nie mogła w ogóle uwierzyć w to, że wpadła na taki świetny pomysł. Jednak miała rację z tym, że ona i Josh byliby świetną parą oszustów. Zarobiliby pełno hajsu, później by ich złapali i zamknęli w więzieniu na około sześć lat, ale po tym wyszliby z paki i mogliby być razem i cieszyć się wszystkim co ukradli wcześniej. – No jestem pewna, że twoja babcia od stu lat nie zmieniała umów, a oni tego nie proponowali, bo im na korzyść było to, że ona przepłacała. – W call center też pracowała i wiedziała jak się naciąga ludzi. – Zaraz wyjdzie, że można wszystkie rachunki i abonamenty obniżyć o fajne kwoty. – Ona to tam rachunków pewnie w ogóle nie płaciła, bo nie wiedziała jak się w tej chatce płaci za cokolwiek. – Tak. Potrafię udawać ciężarną. Raz tak wymusiłam, żeby mnie przepuścili w kolejce. A byłam tylko po sporym burrito. Wyobraź sobie co będę w stanie zdziałać z poduszką pod sukienką. – Była gotowa na to, żeby wdrożyć ten plan w życie chociażby zaraz. Albo chociaż jutro, bo zaraz to ona jeszcze sobie chciała leżeć w jego ramionach.
- No, ale chyba dobrze mieć zapewnienie, nie? – To tak jak wiesz, że druga połówka związku cię kocha, ale nie zmienia to faktu, że chciało się to słyszeć. U nich jeszcze było za wcześnie na tak gorące wyznania miłosne, ale nie miała problemu z tym, żeby zapewniać go, że podjął dobrą decyzję.
- Poważnie? To pojebane. Ludzie serio mają nasrane w głowach. – Pokręciła głową z niedowierzaniem. Krasnale same w sobie były kripi, to że ktoś je dobrowolnie porywał było z pewnością objawem jakiegoś ciężkiego schorzenia.
- No wiesz… jeżeli twoja babcia była wróżką czy kimś tam, to może po prostu przewidziała to, że pojawię się w twoim życiu. – Uśmiechnęła się. – Może też znała moją babcię. Bo w sumie nie wiem czy ci kiedykolwiek mówiłam, ale ja przyjechałam do Lorne, bo miałam tutaj babcię, którą zawsze kochałam mimo, że ona zmarła zanim ją tak naprawdę poznałam. – Trochę głupio jej było o tym mówić, bo brzmiało to równie beznadziejnie co osoba kradnąca krasnale. Mathilda jednak przybyła tutaj, bo przyciągnęła ją ta więź z babcią. – Dobrze. Zasadzimy krzak, o który będziemy dbać. Ale jakiś ładny, może z jakimiś kwiatkami, które by zakwitały przy okazji nadejścia wiosny? – Zaproponowała, bo nie chciała jakiegoś brzydkiego i zwykłego krzaka, który by się jej kojarzył z nie wiem czym.
- Dobra. Chodźmy. – Ona też się podniosła chociaż leżało jej się wyśmienicie. Ubrała ciuchy, które jej podał. – Swoją drogą… kanapa wygodna. Zdała test. 10/10. – Oceniła kanapę jak ubierała spodnie, bo nie pamiętam co jej tam wkleiłam.
ODPOWIEDZ