hakerka/sprzedaje informacje — u "mistrza" Clearwater / w sieci
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Lepiej umrzeć niezrozumianym, niż przez całe życie się tłumaczyć.
- Bo nie jesteś do tego przyzwyczajona – podsumowała. Sprawdziła dziewczynę, więc wiedziała, jakie ta wcześniej miała życie, a to pozwoliło Vi oceniać asystentkę Lachlana. – Twoje dni nigdy tak nie wyglądały. Może czasami, ale sama przyznaj, że miałaś więcej wygody, komfortu i pieniędzy. – Mówiąc o ostatnim znacząco spojrzała na Deborah, która wcale nie musiała pytać o to, czy Ducette znała jej stan konta. – Ja.. – Zrobiła krótką pauzę, bo nie chciała mówić, że w przeciwieństwie do rozmówczyni nie miała wygody, komfortu i pieniędzy...miałam inne życie. – Nie znała stabilizacji a chaos. Nagle po trzydziestu latach miałaby zacząć żyć inaczej? Oszalałaby. – Dlatego czułabym się „dojeżdżona” gdybym się ustabilizowała. – Uśmiechnęła się, bo nie chciała aby wyszło, że się użalała. Nie robiła tego. Po prostu w jasny i krótki sposób chciała pokazać, że doświadczyły różnych rzeczy, więc każda z nich oczekiwała od życia czegoś innego jednocześnie nie wyobrażając sobie żyć w sposób, w jaki robiła to ta druga. Tak już było. Ludzie często przyzwyczajali się do tego co znali i nie wyobrażali sobie zmiany (nawet patologiczne rodziny powielały schematy z pokolenia na pokolenie).
- Właśnie w tym rzecz, że mimo to bym nie wiedziała. Jak zauważyłaś słabo mi idzie komunikacja z ludźmi. – W co wliczało się również odczytywanie flirtów, których nie dostrzegała od razu. Po prostu nie zwracała na nie uwagi a sam komentarz o łydkach był formą zaczepnej gierki niż właściwym odczytaniem intencji Deborah. Żeby do Vi dotarło, że była podrywana to.. cóż, trzeba by jej powiedzieć o tym wprost. W innym wypadku, przy na przykład próbie puszczania jej oczka mogłaby uznać, że ktoś miał tiki nerwowe a przy robieniu „sexy miny” podejrzewałaby udar.
Uniosła szklankę w formie toastu w odpowiedzi na siarczyste – Wal się – i również krótko zaśmiała, bo takiego języka i jakże ostrego środkowego palca nie spodziewała się po panience Hill. Jeszcze parę takich akcji a Ducette uzna, że jednak żadnego kija w tyłku Deborah nie było, co na tę chwilę wydawało się niemożliwe (tak bardzo, jak spotkanie UFO).
- Przyznaje. Słabo to rozegrałaś. – Skrzywiła się, bo kwestię nazwiska jeszcze można było naprawić. Zmienić je znów i wtedy jeszcze trudniej byłoby powiązać niedoszłą adwokatkę z jej ojcem. Niestety nikt za nią studiów nie skończy, choć wyrobienie fałszywego dyplomu, a raczej znalezienie kogoś, kto zrobiłby to idealnie, nie stanowiło wielkiego problemu. Tylko, czy ktoś taki jak Hill z czystym sumieniem mógłby kłamać na ten temat?
- Moooże. – Wymieniła z Deborah długie spojrzenie. Na tyle intensywne aby dać jej do zrozumienia, że rozpoczęte studia miały znaczenie. Prześwietlono każdą kandydatkę na asystentkę Lachlana i choć przesiew był banalnie prosty to ostało się parę, których zalety należało nakreślić. Jako taka znajomość prawa przez Hill była jedną z nich, bo to coś co kiedyś być może mogło się przydać (chociaż nie musiało).
- Auć. – Przyłożyła dłoń do serca, które to niby ją zabolało. – To część mojej duszy. Miałabym się jej wyzbyć? – Ułożyła usta w przesadną podkówkę, jakby naprawdę cierpiała z powodu potencjalnej rezygnacji z włamań. – Oh, Debs. – Momentalnie przybrała naturalny wyraz twarzy i jakby nigdy nic tę samą dłoń, którą przykładała do serca, wyciągnęła w kierunku dziewczyny i kciukiem pogładziła jej policzek. – Gdybym się nie włamała, to nigdy byś ze mną nie porozmawiała. – Miałaby uwierzyć, że gdyby przyszła i grzecznie zapukała do drzwi, to Hill by ją wpuściła zapraszając na drinka? Wątpliwe. – A jeśli się martwisz, czy grzebałam ci w szufladzie z bielizną.. – Zabrała dłoń ponownie sięgając po szklankę. – ..to jeszcze nie.jeszcze; słowo klucz. – To jak? Spróbujesz z nami mieszkać? Przynajmniej parę nocy. – Była mistrzem w zamianie tematu, ale nie po to aby zakończyć poprzedni, bo był krępujący. Ona po prostu nie znała taktu. Umykały jej niektóre niuanse i w trakcie rozmowy o jednym potrafiła zacząć mówić o drugim, jakby nie interesowało ją zdanie na poprzedni temat.
asystentka uzdrowiciela Clearwatera — wszędzie
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Większość życia spędziła w stolicy. Po aferze korupcyjnej z udziałem swojego wpływowego ojca musiała na nowo rozpocząć swoje życie. W Lorne Bay mieszka na stałe od prawie dwóch lat, z przerwami na turnee po kraju razem ze znanym uzdrowicielem, z którym oszukuje starszych ludzi, aż miło
– Oczywiście, że miałam to wszystko. I cholernie za tym tęsknię – przyznała szczerze, wsłuchując się w kolejne słowa Vi, które zresztą potwierdzały przypuszczenia Deborah o przeszłości dziewczyny. Nie spodziewała się bowiem, że Ducette pochodzi z wysoko postawionej rodziny ani nawet z typowo australijskiej, wesoło obchodzącej każde święta i urodziny każdego z członków rodziny, łącznie z psem. Pomyślała sobie, że Vi jest pewnego rodzaju maszyną, która nie żywi do nikogo i do niczego żadnych sentymentów. Może dlatego mogła bez problemu wykonywać swoją pracę, włączając w to włamania? Deb skłamałaby mówiąc, że nie zazdrościła jej odrobinę tej umiejętności.
– No to wszystko jasne, dlaczego pracujesz w ukryciu – odparła w temacie umiejętności komunikacyjnych Vi. A w zasadzie ich braku. – Jeżeli wy wszyscy tacy jesteście, to nie dziw się, że Lachlan potrzebował dodatkowo asystentki, która będzie wiedziała kiedy ma się uśmiechnąć. – dodała, nie kłopocząc się wymienieniem pozostałych pracowników uzdrowiciela choćby z pseudonimu. Tak na marginesie to przypuszczała, że większość z nich – o ile nie wszyscy – posługuje się fałszywymi danymi.
Uniosła lekko brwi, choć starała się nie okazywać zaskoczenia sugestią Vi na temat kierunku jej studiów. Czyżby upatrywali w niej nadzieję, że w razie czego poda im gotowy przepis na wymiksowanie się z tarapatów? Poczuła, że przed nią jeszcze cholernie dużo niewiadomych związanych z tą pracą. Dlatego tak, zdecydowanie powinna się trzymać bliżej Ducette.
– Nie schlebiaj sobie z tą duszą – posłała jej zaczepne spojrzenie, po czym lekko zesztywniała czując na swojej twarzy jej dotyk. Nie spodziewała się tego rodzaju gestu po Ducette, ale nie chciała dać po sobie poznać, że wręcz lekko ją przestraszył. Może nie sam gest a fakt, że Vi tylko ugruntowywała sobie w oczach Hill wizerunek nieobliczalnej. – Wystarczyło zaczepić mnie po jednym z występów – odparła chłodno, wpatrując się intensywnie w dziewczynę przed sobą. – Parę nocy – dodała po chwili, przyjmując tym samym propozycję (?) Vi. Nie mogła oprzeć się wrażeniu, że tym samym podpisała jakiś dokument in blanco, nie będąc do końca pewna jego treści.

/zt
Vi Ducette
ODPOWIEDZ