płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Uniosła brwi i spojrzała na blondynę. –Obrażam cię czy stwierdzam fakt? – Odpowiedziała pytaniem na pytanie. No sorry, ale Inej, w oczach Sam, nie wyglądała na kogoś kto miewa jakiekolwiek pozytywne myśli. Nawet nie sprawiała takiego wrażenia. No chyba, że Sameen po prostu nie miała okazji poznać kobiety od tej strony. No, ale kto wie, może ich randka przy winie to zmieni i nawiążą jakąś relację i Galanis będzie w stanie określić jakie uczucia budzi w niej Marlowe.
-Okej. – No nie zamierzała się wdawać w dyskusje na temat tego czy coś jest myślą czy nie. Chciałaby poznać tok rozumowania blondynki, ale nie wiedziała po co. Przecież nie będzie jej badać jak jakiegoś interesującego przypadku. No chyba, że mogłaby opowiedzieć o niej Zoyi. Ale też nie chciałaby Zoyi mówić o tym, że Sam poznała psychopatkę, która jak na razie podąża za nią wszędzie. Miała tylko nadzieję, że Sam była ostrożna z podróżowaniem do Australii i Lorne Bay.
-Nie wiesz nic o tym co robiłam. – Trochę się wkurwiła i spojrzała na swoje dłonie i dobrze, że miała rękawiczki, bo poczuła do siebie obrzydzenie na myśl o tym do czego jej ręce były zdolne. Schowała je do kieszeni kurtki, żeby nie musieć na nie patrzeć. Nawet jak były w rękawiczkach. Pewnie była trochę jak Kaz z tymi rękawiczkami, lol. –Jestem grzeczną dziewczynką? – Parsknęła śmiechem i spojrzała na Inej.
-Lepiej nie wychodzić z wprawy. – Przyznała chociaż taka Sam trenowała całkiem inaczej. Na pewno nie rzucała siekierami w martwego już człowieka. Dzięki bogu, że ta siekierka była mała i po prostu wbiła się w głowę i tam została. Duża pewnie narobiłaby więcej bałaganu. Powodzenia dla wydziału zabójstw, który będzie rozkminiał dlaczego komuś kto miał skręcony kark wbito siekierę w głowę.
Obejrzała się na Inej i nawet zwolniła kroku, żeby mogły iść obok siebie. Taka była. Jeszcze trochę i będzie ją łapać za rękę! –Zacznijmy od tego, że na pierwszy rzut oka nie wyglądasz na psychopatkę. – No bo nie wyglądała. Była uroczą blondynką, do której człowiek by zagadał, żeby zapytać czy można wrzucić jej fotkę na insta. Hehe. –Po tym na ile cię znam, wyglądasz mi na osobę, która lubi z grupą nieznanych osób wybrać się na pieszą wycieczkę szlakiem górskim. No i robisz to tylko po to, żeby po kolei spychać każdego z nich przy jakimś stromym miejscu. Robisz to dla samego patrzenia jak lecą i roztrzaskują się o skały. – Po skończeniu posłała Inej uśmiech i czekała na jej reakcję. –Albo kojarzysz te filmy gdzie grupa ludzi jest zamykana w domu i każdy po kolei jest mordowany i ludzie nie wiedzą komu ufać, bo mordercą musi być ktoś z nich? Bo nikt nie może wyjść i nikt nie wejdzie? No to ty w tej zabawie jesteś nie tylko mordercą, ale też osobą, która to zorganizowała i tą która najbardziej panikuje i której nikt nie podejrzewa. – Dorzuciła jeszcze, bo w sumie dobrze się bawiła. –To po obiedzie sauna? – Zapytała.


Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- Może oba na raz - stwierdziła mrużąc oczy, bo przeciez tak to już było, że prawda w oczy kole, czy jakoś tak. Inej to doskonale czuła. Nie lubiła, gdy ktoś mówił jej prawdę, bo ta prawda była dość hmm... bolesna. Na przykład, gdy nazywali ją nienormalną albo psychiczną albo właśnie psychopatką. Może i nie była taka jak inni, ale po co od razu takie mocne słowa. No po co to komu? Budziło tylko zupełnie niepotrzebnie negatywnie emocje i wywoływało napiętą atmosferę.
- Wiem czego najwyraźniej nie jesteś w stanie zrobić, czy to jakaś ogólna zasada, że z wiekiem ludzie miękną? - zapytała, bo była ciekawa. Nie wiedziała co prawda ile kobieta ma lat, ale strzelała, że raczej jest od niej starsza. Miała więcej doświadczenia, tego Marlowe nie mogła jej odmówić. - No tak, grzeczne dziewczynki nie lubią się pobrudzić, ani bawić nie do końca czysto - Inej w ludziach nie widziała w sumie niczego jakiegoś wybitnego. Jedno mogli jej się do czegoś przydać inni nie, Ci co byli zbędni równie dobrze mogli umrzeć. Nie interesowało ją to, ale jeżeli już ona miała ich zabić to czemu nie eksperymentować? I tak zginą, a ona nie lubiła nudy. Ileż razy można było kogoś tak po prostu zastrzelić? Albo zrzucić z mostu? Fascynowała ją śmierć, to jak ludzie są w stanie wiele zaoferować, by tylko jej umknąć.
- Oh dziękuję - powiedziała teraz z typowym dla siebie bliskowschodnim akcentem, który zazwyczaj ukrywała. W Australii mówiła z akcentem australijskim, dużo też posługiwała się amerykańskim, gdy była gdzieś w ... delegacji. No i rosyjski oczywiście, ten był bardzo ważny. Jednak w momentach, gdy mogła być po prosu sobą, to nie siliła się na zmianę swojego naturalnego sposobu mówienia.
Idąc obok Sam słuchała dokładnie tego co mówiła i nawet się lekko uśmiechała, bo cóż, było to NAPRAWDĘ ZABAWNE. - Czuję sie jakbyś czytała mój dziennik - powiedziała robiąc przy tym wielkie oczy. - Tak naprawdę to jestem tą dziewczyną, która zabiera grupkę ludzi na środek morza, gdzie często znajduje sie żerowisko rekinów, później zrzuca ich jedno po drugim do wody, by patrzeć jak woda robi się szkarłatna, słyszeć ich krzyki, może zobaczyć jak gdzieś odgryziona ręką unosi się na fali... a później dziewczyna wraca przerażona, a Hollywood kręci film na tej podstawie. Klasyczna wzruszająca historia o walce sił człowieka z naturą - Inej, by oglądała i była prawie pewna, że Sam też i nawet, by się jej to spodobało. - Jasne, tak zrobimy. - Kiwnęła głową. - Zabiłam dwójkę ludzi w saunie - mruknęła - jeszcze jeden i hat trick - dodała nawet z taką radością w głosie. Tak niewiele brakowało! Może sobie kiedyś wydrukuje certyfikat za zdobycie hat tricka w morderstwie w saunie. Powiesi go sobie w specjalnym miejscu.

Sameen Galanis
towarzyska meduza
catlady#7921
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
-Przepraszam. Nie wiedziałam, że jesteś tak delikatna, że obrażają cię fakty. – Sam utrzymała to w tonie żartobliwym, ale oczywiście nie zdawała sobie sprawy z tego, że może wchodzić na niestabilny grunt i swoimi „żartami” drażnić psychopatkę. Inej nie wydawała się być osobą, którą interesują cudza opinia. A zwłaszcza takiej Sam, z której zawsze sama sobie kpiła. Nawet przy okazji tej rozmowy.
Przewróciła oczami. –Dlaczego tak bardzo zależy ci na tym, żebym była osobą, która jest w stanie poćwiartować człowieka nieuzbrojonego i przywiązanego do krzesła? – Spojrzała na nią i nawet się zatrzymała na chwilę. –Byłam wyszkolona inaczej, mam swoje zasady, których przestrzegam. – Odpowiedziała i w sumie pomyślała, że mogłyby trochę obniżyć tony głosów, bo gadały sobie o ćwiartowaniu w okolicy dosyć rodzinnej. Sam zaciągnęła sobie kaptur od kurtki na głowę, bo jednak to Norwegia i trochę pizgało. –Nie jest ci zimno? – Zapytała spoglądając na Inej, której wdzianko nie wydawało się odpowiednie na tą pogodę. Boże, skarciła sama siebie za przejmowanie się zdrowiem psychopatki. Co jej odjebało? –Nie znasz mnie, Inej. – Powiedziała z uśmiechem, bo sama siebie nie uważała za dobrą dziewczynkę. A już na pewno nie za taką co nie łamie zasad. Jasne, była ewidentnie spokojniejsza i bardziej powściągliwa niż Inej, ale nie oznaczało, że była dobrą dziewczynką. W ogóle dlaczego tak bardzo zabolało ją bycie dobrą dziewczynką, lol.
Zauważyła zmiankę akcentu u Inej. –To twój prawdziwy akcent? Otworzyłaś się przede mną? – Zapytała i nawet położyła sobie rękę na sercu udając bardzo wzruszoną tą chwilą.
-O MÓJ BOŻE! TY UMIESZ SIĘ UŚMIECHAĆ I NAWET NIE JEST TO SZTUCZNY UŚMIECH! – Wycelowała w blondynkę palce i śmiała się, bo teraz jej udało się trochę żartem z niej zakpić. Tak jak ona kpiła sobie z niej. –Podoba mi się. – Skopiowała to co powiedziała Inej, naśladując ją przy tym perfekcyjnie.
-Widzisz, Inej? Dałaś mi się poznać. – Zamachała jeszcze brwiami, a później już zamieniła się w słuch. –Oczywiście wiesz gdzie rekiny mają żerowisko, bo sama je wytrenowałaś i wypuściłaś. – Miało to wszystko sens. Aczkolwiek dla Sam ta historia była przerażająca, bo ona się akurat bała panicznie rekinów. –Chętnie bym to obejrzała. – Powiedziała, bo pewnie wtedy poczułaby prawdziwy dreszcze emocji, gdyby miała patrzeć na coś czego panicznie się boi.
-Czy właśnie zdradziłaś mi to, że będę twoim hat trickiem? – Westchnęła ciężko.

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- Nie wiedziałam, ze jesteś tak delikatna, że nie potrafisz zabić człowieka siekierą - wzruszyła ramionami, odbijając pałeczkę. Nie obrażała się za fakty, to po prostu nie były fakty i Inej nie przyjmowała ich do wiadomości, a nawet jeśli to miała wyjebane i jednym uchem wpuściła to co blondynka mówiła, a drugim wypuściła. - Bo czemu nie? - No ona tego nie rozumiała. - Ale teraz już nie musisz działać wobec niczyich zasad... podobno - dodała wzruszając ramionami. - Ktoś Cię wyszkolił i chociaż jesteś dużą dziewczynką to wciąż zachowujesz się tak jakby chcieli tego inni? - Dopytywała zaciekle, bo no w jej oczach tak to wyglądało. Inej działała sama sobie. Była szkolona przez wojsko i przez CIA no i cóż, nie działa ani tak jak chciało tego to pierwsze, ani tak jak chciało tego to drugie. - Nie, często bywam w Rosji - pewnie się przyzwyczaiła po prostu. Zresztą, jak bywała w armii to też nie jedną, chłodną noc musiała przeżyć, ale nikomu o tym nie mówiła. - Przestałam czuć zimno w '99 - dodała jeszcze niby sobie żartując ale z nią to nigdy nie wiadomo. - Już trochę tak, a randka jeszcze przed nami... wiem na przykład, że nie chcesz żebym się przeziębiła - mruknęła puszczając do niej oczko. To było miłe, o ile Inej, by wiedziała jak to jest czuć, że coś jest miłe :cry:
- Tak, to mój prawdziwy akcent... no chyba, że wolisz inny.... brytyjski, australijski... wyglądasz na taką co lubi francuski - powiedziała mówiąc każde ze słów w innym akcencie, a przy ostatnim to poruszała znacząco brwiami. Inej i te jej flirty. - Umiem wiele rzeczy - dodała i nachylając się trochę w jej stronę żeby poczuć jej zapach. Co było dziwne, ale to Inej. Ona lubiła takie rzeczy. - Co to za perfumy? - zapytała całkiem na poważnie gdy sie trochę od niej odsunęła.
- Nie byłabym w stanie lepiej Ci opowiedzieć swojego życia - odpowiedziała jeszcze kręcąc przy tym lekko głową szczerze rozbawiona. - Nie, już Ci mówiłam, że na razie nie musze Cie zabijać - wywróciła oczami - ale jak się ktoś po drodze nawinie to może warto spróbować - no pewnie jacyś inni ludzie też chodzili do sauny, więc może akurat! Trzymamy kciuki! - Dobra weźmy coś na wynos i pójdziemy w jedno miejsce - czyli do mieszkanka typa, którego właśnie przed pięcioma minutami Inej zabiła.

Sameen Galanis
towarzyska meduza
catlady#7921
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Parsknęła śmiechem i pokręciła głową z niedowierzaniem. –Boże… nie odpuścisz tego, co? – To nie tak, że była tym zirytowana czy coś. Śmieszyło ją to jak bardzo się od siebie różniły i jak Inej nie dopuszczała do siebie myśli, że rzeczywiście się od siebie różnią. Sam nawet przeszło przez myśl, że na swój dziwny sposób, w świecie zabójców na zlecenie i psychopatów, jest to trochę… urocze. –Bo po prostu nie chcę tego robić. – Wzruszyła ramionami. Nie miała innego wytłumaczenie. To życie nigdy nie było czymś co ona sobie wybrała. Ktoś zadecydował za nią, była do tego zmuszona i nic innego nie znała. Nie miała wyboru. –Ale to nie są czyjeś zasady. To są moje zasady. Tym razem sama zdecydowałam. – Zacisnęła szczęki starając się nie wkurwić na to, że Inej prawie nazwała ją czyimś tresowanym pieskiem. –Wcale się tak nie zachowuje. – Odpowiedziała, ale w sumie to nie była tego do końca pewna. Co jeśli ona nie wiedziała czego chce i jakie powinna mieć zasady? Super. Teraz przez Inej Sam nie będzie spała w drodze powrotnej do Australii tylko cały lot spędzi na myśleniu o tym kim jest i czy wie czego chce od życia i od swojej pracy. –Jasne, Inej. – Zrobiła minę w stylu Sure, Jan, bo na bank nie uwierzy w to, że Inej przestała sobie czuć zimno. –No wiesz… nie chciałabym, żebyś na naszej randce siedziała zasmarkana. Co jak będę chciała cię pocałować i będą mnie odrzucały twoje smarki? – Spojrzała na nią pytająco.
-Bezbłędnie. – Zaśmiała się pod nosem. –Rzeczywiście lubię francuski akcent. Zwłaszcza u kobiet. – No nie ma co kłamać. Francuski był całkiem seksowny, a Inej też ten akcent wychodził bardzo przyzwoicie. –Co na przykład? – Zapytała i zmarszczyła brwi widząc jak blondynka nachyla się w jej stronę. Przełknęła ślinę jak Inej zapytała ją o te perfumy, bo wow, cóż za zbieg okoliczności. –Desire Me. Escada. – Zdradziła nazwę i kątem oka obserwowała Marlowe.
-Nie musisz? Czy nie chcesz? – To była istotna kwestia. Jeszcze w Szczecinie Sam na przykład miała ochotę zabić Inej. A teraz? Teraz nie chciała tego robić i miała nadzieję, że nie będzie musiała. W sumie no jakby dostała na nią kontrakt to by go po prostu nie przyjęła. Proste. Przewróciła oczami, bo miała nadzieję, że jednak nikt się nie nawinie i nie będą musiały nikogo zabijać.
-Dobra. Właź. – Otworzyła drzwi od lokalu, do którego zmierzały i wpuściła Inej przodem.

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- Na pewno nie tak szybko - odpowiedziała szczerze, bo no ona jeszcze nie rozumiała takich zachowań, może kiedyś, ale na razie to jeszcze nie był ten moment. Nie wiadomo zresztą czy kiedykolwiek nastąpi. - To tak nie działa, musi być jakiś powod - pokręciła głową bo tak uważała, że zawsze byl jakiś powód, wszystko miało swój powód, nawet ich spotkanie pewnie nie było przypadkowe. - Jasne - wywróciła oczami, bo czuła, że to bujda. - Pracowałaś kiedyś w ogóle tak wiesz... mniej schudnie? - Zapytała zainteresowana, bo może Sameen nigdy po prostu nie rozwaliła typa siekiera i nie wiedziała ile przy tym zabawy i jak to kojąco działa na nerwy. Inej wiedziała. Tak samo jak zdawała sobie sprawę z tego jak super jest robić po prostu swoją robotę bez tygodniowego przygotowania. Trzeba było po prostu stworzyć sobie stosowną chwilę, zamiast specjalnie jej szukać.
Teraz to trochę ją tu Sam zaskoczyła. Tak otwarcie mówić o ich randce i jeszcze o całowaniu?? Niespotykane. - I tak nie mogłabyś się oprzeć, bądźmy szczerze, pewnie już nawet teraz chcesz - Inej nie miałaby nic przeciwko,
- Tak właśnie myślałam - kiwnęła głową uśmiechając się do niej, starała się z nią tutaj flirtować w ładny sposób. - Oprócz mordowania ludzi siekiera? Hmmm umiem robić na drutach - kiedyś zabila pewna panią, która jej powiedziała, że na Brzydkie oczka... Inej myślała, że chodziło jej o te co ma na twarzy, a przecież nie da się tak obrażać jakiej typiarze. Lol. - Piękne, pasują do Ciebie - Inej to jednak potrafiła prawic komplementy. Będzie wiedziała co kupić blondynce jak następnym razem będzie w Paryżu.
- Nie muszę i nie chce... na razie, ale niczego nie obiecuję, bo jesteś czasem trochę denerwująca - szczególnie jak mówi jej, że jest psychopatką, chociaż oczywiście nie jest. Inej miała trochę inne podejście. Trzymała kciuki żeby się ktoś pojawił i był na tyle irytujący, że Sam chciałaby go zabić. - Dziękuję - Inej była dobrze wychowana i dziękowała jak jej ktoś otwierał drzwi. - Dobra to co chcesz mi zamówić? - Zapytała przyglądając się kobiecie z ciekawością. Miała nadzieję, że wybierze coś dobrego. - Deser możemy wziąć jeden na spółkę - mruknęła poruszając przy tym brwiami. Tak się robiło na romantycznych randkach.
towarzyska meduza
catlady#7921
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
-Chociaż tyle dobrego. – Wzruszyła ramionami. Przynajmniej miała świadomość tego, że Inej długo jej tego nie zapomni i będzie się czepiać. W takich sytuacjach lepiej znać oczekiwania. Spojrzała na nią zdziwiona. –Właśnie tak to działa, Inej. – Odparła i zmarszczyła brwi. –Nie musi być żadnego powodu, możesz po prostu nie chcieć czegoś robić. – No skąd miała wiedzieć, że rozmawia właśnie z psychopatką, która niestety nie wie, że można czegoś nie musieć. Biedactwo. –Pracowałam. – Przyznała. –Głównie jak nie miałam czasu przygotować się do jakiejś misji, albo plan nie wypalał, albo jak wpadałam w zasadzkę i po prostu walczyłam o życie. – Wzruszyła ramionami. W sumie nie wiedziała po co walczyła o życie skoro i tak nie chciała żyć. Głupia, mogła po prostu wtedy pozwolić na to, żeby ktoś ją wtedy zabił. Teraz nie musiałaby się męczyć i jej rodzina miałaby spokój. Sama nie potrafiła się zabić, a teraz bała się tego, że jak się zabije to nikt nie obroni jej rodziny. –Wolę po prostu być przygotowana. – Dodała jeszcze na koniec i posłała Inej uśmiech, wiedząc doskonale, że Inej i tak nie zrozumie.
-Pewnie masz rację. Nie mogłabym się oprzeć. -Uśmiechnęła się. –Oczywiście Inej, że chcę nawet teraz. Nie mogę przestać o tobie myśleć odkąd się zobaczyłyśmy w Szczecinie. – Niby śmieszki heheszki, ale naprawdę Inej wlazła jej do głowy i w sumie z niej nie wylazła. Zamiast tego Sam bardzo często pozwalałą sobie fantazjować o swojej przyjaciółkorywalce. Początkowo fantazjowała tylko o duszeniu jej, a później to wiadomo, poczuła nawet lekką nić sympatii.
-Robienie na drutach tak bardzo do ciebie nie pasuje, że jestem zaskoczona. – Bardziej spodziewała się tego, że Inej chodzi na polowanie, osobiście skóruje zwierzęta i je wypycha robiąc sobie trofea. –Dziękuję. Widzę też, że spełniają swój cel, skoro je zauważyłaś. – Uśmiechnęła się. Pewnie Sam nigdy nawet się nie perfumowała na żadne misje, bo wiadomo, to też zostawienie po sobie jakiegoś tropu. Ale licząc na to, że spotka Inej chciała się prezentować… jakoś.
-Kto się czubi ten się lubi. – Wyjaśniła. Inej też była denerwująca. Nawet bardziej niż denerwująca, ale Sam wolała jej nie triggerować. –Kusi mnie Smalahove, ale tego tutaj nie dostaniemy. – Odparła i jak weszły do lokalu to Sam podeszła do menu. –Zastanawiam się nad Pinnekjøtt albo Kjøttkaker z brązowym sosem. – Podrapła się po grzbiecie nosa. Nazwy potraf mówiła wręcz idealnie, bo prawie zapomniałam, że Sam biegle mówi po norwesku. –Mam też ochotę cię rozpuścić i zamówić ci oba dania. – Spojrzała na blondynkę, a jak ta wspomniała o deserze to Sam się nawet zaśmiała. –Brzmi idealnie. – Tak, byłaby w stanie podzielić się deserem z Inej.

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- Pierdolenie - wywróciła oczami. Nic się nie dzieje bez powodu i najwyraźniej Sam miała wpojoną jakąś dziwną moralność, której się trzymała. Czy istniała jakaś rzecz, której Inej nie byłaby w stanie zrobić, bo nie? Hmmm.. nie. Tak jej się przynajmniej wydawało, ale co ona mogła wiedzieć, przecież była psychopatką, nie wiedziała nawet jak to jest kogoś lubić, albo się czymś martwić. - Ciekawe... i co wtedy robiłaś? - Zapytał, bo cóż, to szczegóły ją najbardziej interesowały. Chciała to sobie wyobrażać w samotne wieczory, gdy będzie już w Australii. Będzie mogła wtedy myśleć o tym jak Sameen chociaż przez chwilę była pozbawiona hamulców.
Uśmiechnęła sie tylko kręcąc lekko przy tym głową, gdy usłyszała jej słowa. Oczywiście podejrzewała, że był to sarkazm, ale jednak jakoś tak się trochę też poddenerwowała, co ukryła, bo czasem jej się udawało skrywać emocje. - To miasto tak działa na ludzi - pokiwała głową, chociaż była tam wtedy pierwszy raz. - Ale też nie mogę przestać o Tobie myśleć odkąd spotkałyśmy się w Szczecinie, szczególnie jak już leżę w łóżku - powiedziała z okrutną szczerością patrząc na kobietę.
- Czemu? Umiem zrobić ładne swetry, przydają się czasem - wzruszyła ramionami, bo okej, w Australii jej się pewnie nie przydadzą, ale kto wie, czy nie dojdzie do wniosku, że jednak woli mieszkać bliżej wujka Vesemira w pięknej Rosji. - Tak, zdecydowanie, będę nimi psikać poduszkę przed spaniem - niech sobie teraz Sam sama ogarnie czy blondynka mówi serio, czy sobie raczej żartuje.
- Nie mam pojęcia co to jest - przyznała i podeszła do człowieka stojącego za ladą. - Dzień dobry, czy macie tu jakieś zepsute ryby? Moja koleżanka sie w takich lubuje, najlepiej jakbyście mieli takie z zeszłego tygodnia... niech pan nie udaje, że niby wszystko tu takie świeże - nawet mu puściła oczko. - Także poproszę najbardziej śmierdzącą rybę jaką Pan ma w tym swoim hmm.. dobytku i... herbatę zieloną, na wynos - zamówiła uśmiechając się do mężczyzny bardzo szeroko, a później spojrzała na Sam, bo skoro miały sobie wzajemnie zamawiać, to była ciekawa jak się dalej rozwinie sytuacja.

Sameen Galanis
towarzyska meduza
catlady#7921
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Przewróciła oczami zirytowana tym jak uparta była Inej. –Czy ty dopuszczasz czasami do siebie myśl, że możesz być w błędzie? – Zapytała, ale nie oczekiwała jakiejś konkretnej odpowiedzi. Właściwie to nie oczekiwała niczego, bo po Inej było widać, że jest raczej osobą, która nie dopuszcza do siebie tego, że rzeczywiście może być w błędzie. Szkoda, że Sam jeszcze nie zaczęła łączyć kropek zastanawiając się co może być powodem takiego myślenia. –Robiłam wszystko, żeby przeżyć, Inej. – Nie chciała się wdawać w szczegóły. Nie lubiła wracać do tego wspomnieniami, tym bardziej, że była świadoma tego, że większości rzeczy nie pamięta, bo jej „pracodawcy” upewniali się, żeby rzeczywiście tego nie pamiętała. A to co jakimś cudem zachowało się w jej pamięci chciała wyprzeć.
-Miasto? – Zaśmiała się cicho. –Myślałam, że to ta chemia między nami. – Ona też w Szczecinie była po raz pierwszy, więc nie miała zielonego pojęcia jakie moce miała ta szara, polska wieś. –Oh, Inej. Mam bardzo podobnie. Nic nie ogrzewa mnie w zimne i samotne noce, tak jak myśl o tobie. – Może trochę przesadzała, ale tak, myślała o Inej. Nawet ostatnio się przyłapała na tym, że myśląc o niej uśmiechała się pod nosem jak debil.
-Czyli mogę liczyć na to, że kiedyś zobaczę cię ubraną w sweterek, który sama sobie wydziargałaś? – Trochę nie mogła się doczekać, żeby zobaczyć jakieś autorskie kreacje Inej. Sama wizja jej robiącej coś na drutach była niesamowicie intrygująca. –Jeśli nasza randka będzie udana, to może nie będziesz musiała. – Puściła jej oczko i skupiła teraz uwagą na lokalu, w którym się znajdowały.
Przewróciła oczami słysząc zamówienia, które Inej dla niej składała. –Pamiętaj, że to ty będziesz mnie całować po jedzeniu. Więc będziesz czuła tylko smak zepsutych ryb. – Miała nadzieję, że jednak ryby, które tutaj dostaną nie będą aż tak zepsute i Sam będzie w stanie je zjeść i się po nich no pochoruje. Nie może sobie pozwolić na chorowanie. –Dobra, jeśli tak się bawimy to ja jednak zmienię moje zamówienie. Niech będzie Lutefisk. – Uśmiechnęła się ładnie do mężczyzny za ladą. –Dla mnie czarna herbata. – Skoro Inej sobie bierze herbatkę to i Sam zaszaleje. Najwyżej jak ryba nie będzie jej smakować to będzie miała chociaż gorący napój. Dodatkowo zagaiła mężczyznę po norwesku i zapytała czy wie gdzie dostaną Smalahove.

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- W czym? Co? - Zapytała mrużąc oczy. - Musiałaś długo siedzieć na tym dachu i chyba Cię trochę słoneczko przygrzało kochanie - powiedziała z troską, udawaną oczywiście, bo wiadomo jak to jest z psychopatami. No, chociaż Sam pewne to mogła wziąć za jakieś droczenie się, czy coś w ten deseń. Prawda była taka, że Inej nie mogła się przejmować czyimś zdaniem, dopóki sobie sama nie wmówiła, że się przejmuje. A dlaczego? Bo miała tak niski poziom empatii czy odczuwania wstydu, że to po prostu nie było możliwe, by się przejęła słowami kogokolwiek. To takie smutne, ale takie prawdziwe. - Czyli co? Bądź bardziej dokłada, zaspokój moją ciekawość, chcę Cię lepiej poznać - i posłuchać o tym jak mordowała ludzi z zimną krwią. Czy to tak wiele? Nie rozumiała dlaczego Sameen jej odmawia takich informacji, od razu poczułaby się z nią jeszcze bardziej emocjonalnie związna... gdyby mogła się z kimś emocjonalnie związać.
- To już swoją drogą, nikt z tak delikatnymi dłońmi jeszcze we mnie nie celował - powiedziała wpatrując się w kobietę, niech sobie Sam sama dopowie czy to był komplement ze strony blondynki czy raczej przytyk do jej rany po nożyczkach. - Naprawdę? - Zapytała zdziwiona. - Masturbujesz się myśląc o mnie? - No musiała wiedzieć o takich rzeczach, bo pewnie dla Inej to byłoby nawet romantyczne.
- Tak, zrobię jakiś specjalny nawet i dla Ciebie też, pojedziemy na Syberię polować na polarne niedźwiedzie, to nam sie przydadzą - to brzmiało jak dobra randka zorganizowana przez Marlowe. Była pewna, że Sam by sie to spodobało! - Teraz tak mówisz, a później byś się speszyła, bo nie takie masz zasady - rzuciła uśmiechając się do niej szeroko i lekko wzruszyła ramionami.
- Dam Ci później dużo czosnku i jakoś spróbuje to przeżyć - zaśmiała się, bo totalnie jej się podobały takie akcje. Powinny tak robić częściej. - Nie mam pojęcia co to, ale sama nazwa brzmi obrzydliwie - przyznała i cóż, nie była ciekawa co tak naprawdę dla niej zamówiła. - A na deser coś wybitnie słodkiego - dorzuciła jeszcze, a później zapłaciła za dania. Musiały chwilę poczekać na te jedzonko, ale gdy w końcu je dostały to Inej dość podejrzliwie spoglądała na opakowania. -Dobra chodźmy - powiedziała i nawet złapała blondynkę za rękę, co wyglądało pewnie dość uroczo, bo jakby nie patrzeć to wciąż miała na sobie to pojebane zielone ubranie. - Całe szczęście mieszkanie jest niedaleko więc nie powinno ostygnąć - mruknęła i zaprowadziła blondynkę do domu typa, którego nie tak dawno pozbawiły życia. Inej otworzyła drzwi kluczem, który zabrała trupowi i zapaliła światło w przedpokoju. - Proszę wejdź, rozgość się. Czuj się jak u siebie - Inej najwyraźniej już się czuła i nawet ściągnęła z siebie kubraczek odwieszając go na wieszak znajdujący się przy drzwiach.

Sameen Galanis
towarzyska meduza
catlady#7921
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Pokręciła głową już coraz bardziej zniecierpliwiona. –Nie byłam na słoneczku, kochanie. – Odparła i posłała jej słodki uśmiech. Akurat tym razem Sam czaiła się w jednym z mieszkań. Było troszkę za zimno, żeby siedzieć na dachu. Nawet jak grzało słońce, w końcu była to mroźna Norwegia. –Nie. Nie zaspokoję twojej ciekawości i nie będę o tym z tobą gadać, Inej. – Naprawdę liczyła na to, że w końcu blondynka porzuci temat i nie będą o tym gadać. Okej, Sam ewidentnie na nią leciała, ale na razie było jeszcze za wcześnie, żeby jej się zwierzać. Nawet jeśli była koleżanką po fachu i tym samym jedyną osobą, która kiedykolwiek mogłaby zrozumieć Sam. Chociaż gdyby wiedziała, że ma do czynienia z psychopatką to pewnie by się histerycznie śmiała, bo co za ironia, eh.
-Pewnie nie możesz się doczekać, aż te delikatne dłonie cię dotkną. – Pewnie Sam też nie mogła się tego trochę doczekać. Tym bardziej, że jednak dotychczas miała okazję dotykać Inej tylko przez rękawiczki. No i ją dusiła. Chociaż mogłaby ją też podusić gołymi rękoma. Marlowe wydawała się być osobą, której by się to spodobało. –Hmm. Nie. – Zmarszczyła brwi. –Ale jak jestem z innymi to myślę o tobie. – Przykre jest to, że nie mogę sobie wyobrazić czy Sam jest osobą, która się masturbuje czy nie. Podejrzewam, że nie ma na to czasu, bo jest zbyt zajęta nostalgicznym gapieniem się przez okno. A jak ma chcice to wyrywa ludzi, bo jednak są tacy, którzy na nią lecą. Oprócz Inej. Tutaj musiała ciężko pracować. –Ale następny razem spróbuję, obiecuje. – A co jej tam szkodzi. Zaszaleje sobie raz.
-Matching outfits? To już tak trochę jakbyśmy były oficjalną parą. – Oczywiście żartowała, bo Sam nigdy nie miała chłopaka, albo dziewczyny. W tej kwestii była mocną dziewicą. –Ta randka jeszcze się nie rozkręciła, a już planujesz następne. Szybko działasz, Inej. – Nie żeby Sam jakoś specjalnie to przeszkadzało. Pewnie nawet się cieszyła, nawet jeśli nie była pewna tego jak bardzo poważna jest ta randka z polowaniem na niedźwiedzie. –Akurat w tej kwestii nie mam zasad, których bym przestrzegała. – Taka była prawda. Nawet wolała przechodzić od razu do rzeczy zamiast pierdolić się w tańcu.
-Jesteś fanką czosnkowego oddechu? – Zaśmiała się, bo w sumie Inej trochę z jednej skrajności, smrodu zepsutej ryby, poleciała w drugą, czosnkową świeżość. No, ale Sam nie mogła jej oceniać, wystarczyło to, że wiedziała już, że Inej jest dosyć… wyjątkowa! Doceniła gest blondynki kiedy ta zapłaciła za dania. Sam będzie musiała pamiętać, że za następną randkę płaci ona.
To, że Inej złapała Sam trochę ją zamurowało. Dopiero co się dusiły, dopiero co Inej wbiła jej nożyczki w dłoń, a teraz proszę, taki prosty i niby zwyczajny gest, który Galanis na pewno za bardzo interpretowała. Nie zmieniło to jednak faktu, że przyjemnie było trzymać Inej za rękę.
-Uuu, podoba mi się to co zrobiłaś z tym miejscem! – Skomentowała wystrój i podążyła śladem Inej i też zdjęła kurtkę i czapkę i powiesiła je na wieszaku. –Styl kompletnie nie pasujący do ciebie, ale nadal… znośny. – Uśmiechnęła się i weszła do środka zapominając o tym, że może na początek powinny się upewnić czy mieszkanie jest na pewno puste.

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- Okej - doszła do wniosku, że i tak się jakoś dowie. Poprosi wujka Vesemira żeby się dowiedział czegoś na jej temat, on miał przecież wtyki i sam ostrzegł Inej, że Sam tu będzie. Znaczy próbował ją ostrzec, a że ona miała w dupie słuchanie, to już inna sprawa. Uważała jednak, że skoro teraz już były parą to powinny wiecej o sobie wiedzieć.
- Nie mogę, czekam na tą chwilę - kiwnęła głowa, bo tak było, dokładnie. Myślała o niej często, a w jej głowie zdecydowanie sporo było tego dotykania. - Owww to urocze - tak Marlowe była typem osoby, która uważała, że jak ktoś o niej myśli w czasie seksu z innymi to jest to urocze. No, bo dlaczego nie. - Może też tak zacznę robić - to wtedy prawie jakby uprawiała seks z Sam. Jest to jakieś rozwiązanie. - Chociaż może jak dobrze ta randka pójdzie to nie będziesz musiała sobie mnie wyobrażać - puściła do niej oczko korzystając ze słów swojej koleżanki po fachu.
- Już nawet nie trochę - uniosła brew - przedstawię Cię mamie - nie wiedziała co prawda czy jej mama jeszcze żyje, czy coś, ale mogła sobie jakaś mamę wynająć. Wujkowi ją przedstawi. - Nie lubię tracić czasu - wzruszyła ramionami, bo oczywiście, ze już chciała planować kolejną. Nawet może i dwie kolejne albo trzy.
No i dobra przyspieszę to, że one zamówiły sobie i poszły na tą chatę gdzie Inej czuła sie jak ryba w wodzie. Prawie jakby była u siebie. - Jaki styl niby do mnie pasuje? - Zapytała zaciekawiona przyglądając się blondynce. - Siadaj - rzuciła wskazując jej na jakieś krzesło przy stole, a sama zaczęła przeszukiwać szafki żeby znaleźć noże i widelce. W tym czasie rozdzwonił się jej telefon, który oczywiście odebrała. - To znowu Ty... - jęknęła, bo no wujek Vesemir nie ma z nią łatwo. - Bla, bla. bla... nie bądź taką drama queen, wszystko jest w porządku, właśnie jemu obiad... tak dodałam jej cyjanku do jedzenia gdy nie zauważyła, za kogo Ty mnie masz - żartowała sobie, ale w sumie kto ją tam wie. - Zabije ją nożem kuchennym - dodała wyciągając z szafek rzeczywiście sztućce. Wujek Vesemir oczywiście się tam produkował żeby sobie nie żartowała i jakieś inne bzdury, ale Inej sie bawiła przednio i nawet podeszła do Sam żeby jej dać nóż i widelec.

Sameen Galanis
towarzyska meduza
catlady#7921
ODPOWIEDZ