Zastępca komendanta, strażak — Lorne Bay Fire Station
40 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowiec, który mieszkał cały życie w miasteczku, chociaż urodził się w Nowym Jorku. Wychowuje dwuletnią córkę o imieniu Hope. Po śmierci żony zakochał się w Alice, ale nie wie, że ta go oszukuje i chce się zemścić za coś na co nie miał wpływu.
Damien miał dzisiaj sporo na głowie, ale na szczęście ma dzisiaj wolne, więc mógł sobie pozwolić na to, aby pozałatwiać co trzeba. Był trochę zmęczony po długim dyżurze w pracy, ale jego bezsenność skutecznie nie pozwalała mu spać. Przyzwyczaił się, bo cierpiał na nią naprawdę długo, liczy się to już w latach. Podczas jednej z akcji doznał urazu i od tego czasu koleżanka bezsenność mu towarzyszy, psotnik jeden! Ale nic na to nie poradzi, ponieważ taki urok, nauczył się już z tym żyć. Poniekąd nie miał wyjścia, jednak nie ma co się nad tym rozwodzić. Żaden lekarz nie potrafił mu pomóc, w końcu powiedzieli, że doznany uraz musiał to spowodować.
Dzisiaj od samego rana sprzątał garaż. Naprawdę dawno tego nie robił, więc stwierdził, że to będzie dobra opcja na dzisiaj, prawda? Trochę się zmęczy inaczej, a tego ostatnimi czasu mu brakowało. Kiedy wszedł to się przeraził, nie ma co ukrywać, że był tam bałagan. W całym tym harmiderze znalazł wiele dziwnych rzeczy jak np. stare sanki, które należały… sam nie wiedział do kogo, jednak to mały szczegół. Jakiś obraz przedstawiający ocean, którego nie kojarzył. Westchnął w duchu i wziął się za porządne segregowanie wszystkiego, aby zrobić to jak trzeba. Dzień wolno-pracujący, typowy dla ciemnowłosego.
Nawet nie wiedział, kiedy minęło mu popołudnie i trzeba było zacząć przygotowywać obiad, ale najpierw pojechał odebrać Hope ze żłobka, mimo, że miał wolne to zawiózł dziewczynkę tak, aby on mógł w spokoju zrobić kilka rzeczy, a też nie chciał, aby się odzwyczaiła.
Kiedy odebrał małą pojechał do sklepu na zakupy. Zastanawiał się nad owocami morza, jednak kiedy zobaczył, że w pudełku jedna krewetka jest już zielona, zrezygnował. Postawił na ryż z warzywami.
Rozpakował zakupy i usłyszał dziwny dźwięk. Zmarszczył brwi i poszedł do salonu, okazało się, że jedna bombka spadła z małego drzewka stojącego na kominku. Nie był co zbierać. Posprzątał i poszedł do kuchni, a Hope włożył do kojca, który widział ze swojego miejsca pracy.
Usłyszał otwieranie drzwi.
- Wróciłeś w samą porę! Pomożesz przy obiedzie! - zawołał Damien doskonale wiedząc, że to jego młodszy brat.

louis willoughby
fotograf — beast daylight photo studio
29 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
you're the one who told me to never look back
you're the one who told me to never look back
well, I'm looking back, I'm looking back
I'm looking back, I'm looking back at you
001.
gotta get up, gotta get out
gotta get home before the mornin' comes
what if I'm late? gotta big date
Znowu się źle czuł.
Na razie były to jedynie bóle i zawroty głowy; ciężar świadomości tego, co mogło nadejść trzymał się go mocno, nie pozwalając zwyczajnie zapomnieć o swoim stanie zdrowia. Że też zachciało mu się iść do lekarza. I po co? By dowiedzieć się, że w głowie ma guza?

Nie chciał dzielić się tymi wieściami z bliskimi oraz z bratem; nie interesowało go wprowadzenie do jego życia więcej chaosu. Już i tak miał dużo na głowie z córką. Louis westchnął ciężko, gdy zaparkował przed domem; zgasił auto i oparł głowę o siedzenie, wznosząc wzrok ku górze, by zaraz zamknąć powieki. Od rana było mu niedobrze. Uniósł dłoń, by przetrzeć oczy i siedział jeszcze tak chwilę, by w końcu zabrać torbę ze swoimi narzędziami pracy. Najważniejsze było to, by udawać, że nic mu nie jest. W sumie i tak to robił od lat, prawda?

Nie zwlekając już dłużej, prędko udał się do domu, nakładając na twarz zrelaksowany wyraz; Damien zmiany nastroju wyłapywał praktycznie od razu, a taki rozwój wydarzeń niezbyt teraz interesował młodego fotografa. Otwarcie drzwi, odłożenie torby tam, gdzie zwykle i prędko dobiegł go głos Damiena. Przynajmniej on miał dzisiaj dobry dzień.

— Może w takim razie powinienem zacząć wracać później — odparł, gdy już przyszedł do kuchni, choć rękawy miał podwinięte; przywitał się bez wahania z siostrzenicą, następnie kierując się w stronę brata. Ból głowy utrzymywał się cały czas; delikatnie pulsując. Cóż, musiał to teraz zignorować. Pochylił się w kierunku składników na obiad, kradnąc kawałek któregoś warzywa i wrzucając go sobie do ust, by zaraz oprzeć się o blat, pozwalając swoim palcom zacisnąć się na jego krawędzi.

— Mogłeś powiedzieć, że planujesz gotować, to bym coś kupił jak wracałem z pracy — zauważył, choć dość pogodnym tonem i uniósł brwi, przypatrując się temu nieszczęsnemu ryżowi. — Ej, a może powinieneś przestać bym tym strażakiem i zostać kucharzem? W końcu twoje dania są prawie zawsze zjadliwe, nie?

Uśmiechnął się cwanie, nieco głupio, szturchając brata nieco w ramię; musiał mu trochę podokuczać. W końcu wymagała tego od niego rola młodszego brata.

Damien R. Willoughby
Zastępca komendanta, strażak — Lorne Bay Fire Station
40 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowiec, który mieszkał cały życie w miasteczku, chociaż urodził się w Nowym Jorku. Wychowuje dwuletnią córkę o imieniu Hope. Po śmierci żony zakochał się w Alice, ale nie wie, że ta go oszukuje i chce się zemścić za coś na co nie miał wpływu.
Damien martwił się o brata, zawsze. Nie ważne czy widział jego złe samopoczucie czy też nie, taka rola starszego brata. Wiedział, że Louis dużo pracuje i jego praca jest wymagająca i często bywał zmęczony, jednak miał nadzieje, że gdyby działo się coś powabniejszego to pierwszy by o tym usłyszał od młodszego Willoughby. Zdawał sobie sprawę z tego, że jest przewrażliwiony na punkcie zdrowia, ale czy można mu się dziwić? Jego żona bardzo szybko pożegnała się z życiem przez raka, którego nie dała rady pokonać, za to on zniszczył ją. Nie mógł w to uwierzyć, dlaczego przydarzyło się coś takiego właśnie im? Bardzo mocno się to na nim odbiło i każdy kto go zna wie o tym doskonale. Trudno mu było się po tym pozbierać, ogromnym wsparciem i motorem do działania jest jego rodzina – brat i córka, którzy są dla niego wszystkim i chce dla nich jak najlepiej. W większości przypadków na pewno jest przewrażliwiony i przesadza, o tym również wiedział.
Cieszył się, kiedy Louis się wprowadził na farmę, która odziedziczył po śmierci żony. Kochał to miejsce i miał z niewiele dobrych wspomnień, więc nie miał zamiaru się wyprowadzać, ale co najważniejsze – pogodził się już z jej odejściem, jednak nadal, do końca życia będzie mieć bardzo ważne miejsce w jego życiu. Nie spodziewał się, że po tych przeżyciach znajdzie miejsce na miłość, a jedna – na drodze stanęła mu Alice, w której się zakochał.
- Twoja pomoc jak zawsze nieoceniona - powiedział Damien z grymasem patrząc na swojego brata zabierając się za krojenie papryki. - Dobrze wiesz, że lubię gotować i nie mam z tym problemu - odparł, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Posiadał umiejętności kulinarne, co było naprawdę wielkim ułatwieniem, a dwa lubił gotować dla siebie. - I miałbym narażać innych ludzi? A tam mogę narazić ciebie - zaśmiał się, ale tak naprawdę nigdy nie brał innej ścieżki kariery pod uwagę, od zawsze chciał zostać strażakiem
Wrzucił pokrojone warzywa na gorący olej, po czym swoją uwagę skierował na brata.
- Wszystko w porządku? - zapytał patrząc na niego swoimi przenikliwymi oczami.
ODPOWIEDZ
cron