Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Problem w tym, że mózg Gabi przez relację z Angelo zaczął działać w troszkę inny sposób! Kiedyś sprowadzała na siebie pewne sytuacje całkowicie losowo, ale wyczaiła, że czasami prowokacje przynoszą jej określone korzyści, o których lepiej głośno nie mówić, bo przyznanie się do tego oznaczałoby, że całkowicie pożegnała się ze swoją niewinnością. Wcale tak nie było! Wciąż była słodka, urocza i kruchutka, ale z odrobiną papryczki chilli. Co z tego, że nadal wstydziła się wielu rzeczy? Krępowała się rozmowami na tematy erotyczne, nie chciała o tym dyskutować, mówić co lubi, co jej się nie podoba, o czym marzy, czego potrzebuje. No nie i jeszcze raz nie. Pewne słowa nie chciały przechodzić jej przez to śliczne gardełko.
Napięcie rosło, atmosfera robiła się ciężka i chyba cała trójka doskonale wiedziała, do czego to wszystko zmierza, choć Gabi wolała wypierać z głowy tę możliwość, bo przecież to się zdarzyło raz, jeden! I nigdy nie miało się powtórzyć. Co działo się na Sycylii miało tam zostać i nie wychodzić poza jej granice! Przecież Angelo zrobił to tylko dlatego, że ona wtedy miała mokry sen w roli głównej z trójką braci i... To wszystko.
Ciało Gabrielle wpadło w lekkie wibracje, dreszcze błądziły po nim całym, bo wspomnienia z Sycylii wciąż były bardzo żywe, intensywne w kolorze i jeszcze się nie zatarły w tej blond główce. Z jednej strony czuła ten strach, z drugiej... Ekscytację i strasznie podobało jej się spojrzenie Angelo i te jego powolne, niebezpieczne ruchy, jakby był tygrysem czającym się na smakowitą łanię. Poniekąd tak jest, to ona tu zawsze jest ofiarą do pożarcia, a on kocha polować. Faceci to myśliwi i jeśli kobieta łatwo daje im się złapać to szybko się nudzą. Większość związków opiera się na zasadzie zabawy w kotka i myszkę, oni nie byli inni. Tylko że teraz do ich piaskownicy wszedł drugi kot...
- Dlaczego?- zapytała obrażonym tonem, nie mogąc zrozumieć czemu nie chcą jej powiedzieć czegoś, co dotyczy niej. Nie lubiła być niedoinformowana, ale przecież siłą im tych informacji nie wydrze. Skoro atak nożowniczki Gabi nie pomógł to w przyszłości chyba będzie musiała sięgać po inne środki przymusu bezpośredniego. Wróć, to jednak będą środki przymusu pośredniego, bo jako prawdziwa kobieta zacznie używać metod, po jakie one zwykle sięgają — takie, które nie wymagają konfrontacji z przeciwnikiem. Trucizna/uszkodzenie hamulców / wynajęcie mordercy — coś w tym stylu.
- Och już przestańcie się zgrywać! To nie jest śmieszne! - poczerwieniała na policzkach niczym jabłuszko na jesień, albo jak nos Rudolfa. Oni naprawdę chcieli znowu to zrobić! Ona myślała, że troszkę zabawią się jej kosztem, zaraz ją puszczą, a Angelo porwie ją do innej sypialni i tam będą kontynuować co zaczęli, kiedy przeszkodziła im Valentina.
18+
Spoiler
I tak właśnie skończyli się nad nią pastwić! Yhym! Tego się nie spodziewała, nikt nie zapytał jej o zgodę, o pozwolenie na tego typu akcje, więc aż się wzdrygnęła czując rękę Franka wsuwającą się pod halkę i bezczelnie wślizgującą się między uda nastolatki prosto na mokrą i cieplutką i (już) gładziutką kobiecość. Skwitowała to mocnym przygryzieniem wargi, żeby stłumić jęk, jaki chciał opuścić jej usta. Lekko ugięła też kolana, bo doznanie było niespodziewane i bardzo intensywne. Musiała oprzeć się całym ciężarem ciała o Franka, który pewnie nawet tego nie poczuł. Oparła też o niego głowę, odchylając ją lekko do tyłu. Kiedy Angelo dołączył do tego uszczypnięcie piersi już nie mogła zdusić jęku, bolało a z drugiej strony było cholernie przyjemne.
- N... nie, ja... przepraszam...- wydusiła nim ukochany wpił się w jej wargi, całując ją z pasją i dziką namiętnością. Była ściśnięta między nimi jak taka sardynka w puszce, tyle że nie waliła rybą, wręcz przeciwnie, pachniała niczym skąpana w porannym słoneczku łąka pełna kwiatów i ziół. Świat wirował, doznania, jakie jej ofiarowali były wręcz niemożliwe do opisania. Ciało płonęło, nie wiele rozumiała z słów Franka, ale to, że wypowiadał je po włosku prosto do jej wrażliwego uszka potęgowało wszystko dziesięciokrotnie. Po takim czasie bez bliskości z Angelo wystarczyło jej kilka chwil, by być blisko szczytu rozkoszy, który... Jej odebrano. Witała się z orgazmem, czuła jak nadchodzi, Franek i Angelo też musieli to wyczuć znając doskonale reakcje kobiecego ciała na tego typu pieszczoty. Odłączyło jej mózg, byli tylko oni, ich ciała, ich kutasy, których teraz pragnęła jak niczego innego na świecie. Stworzyli potwora.
I nagle wszystko ustało, świadomość zaczęła wracać, oczy przestały odwracać się do tyłu, tak że były widoczne tylko białka. Nie rozumiała co się właściwie stało i dlaczego dali jej poczuć przedsmak rozkoszy i tak brutalnie go jej odebrali.
- Nie...- jęknęła zawiedziona, czując nagłą pustkę. Spojrzała z wyrzutem i złością na Angelo, bo to tak jakby dali jej lizaka i zaraz go zabrali! Tak się nie robi! Pisnęła kiedy Franek przerzucił ją sobie przez ramię jak worek ziemniaków. Zrobił to z taką lekkością, jakby ona nic nie ważyła. Niby chciała walczyć o swoje życie, ale miała zbyt miękkie nogi na to, by zacząć go kopać, ale... Użarła go w ramię, mocno zaciskając tam ząbki i zostawiając ich odcisk. Franuś rzucił ją na łóżko, gruchnęła na nie, zapadając się w pięknie pachnącej mięciutkiej pościeli. Natychmiast podciągnęła się na rękach zaczęła się podsuwać pod sam zagłówek jakby to miało jej w czymś pomóc. Ucieczka, ratowanie się, to był instynkt! Jakie pięć? O co mu chodziło? Wywaliła wielkie oczy na Angelo, zapominając o tym, że powinna kontrolować ich obu. Rozproszył ją i tylko dlatego dała się tak przekręcić na brzuch wypiąć bezwstydnie. Angelo stał tam jak pan i władca, dumny, niebezpieczny, silny i stanowczy a Gabi patrzyła na niego z wyrzutem, ale cholera on lubił ten wzrok, więc czego się spodziewała? No na bank nie tak silnego ciosu w ten swój wychudzony tyłek.
- Auaaa!- krzyknęła i zagryzła mocno wargę. Na tym się nie skończyło, padł kolejny cios i kolejny, a ona zaczęła widzieć gwiazdy, ale... Jej ciałko mówiło coś zupełnie innego aniżeli "przestań". Krzyczało — więcej! Co było doskonale widoczne po tym jak cholernie była mokra, jakie miała dreszcze, jak wzdychała po każdym klapsie. Nie odrywała wzroku od Angelo przez cały ten czas, a tyłek piekł ją żywym ogniem. Zaciskała palce na pościeli tak mocno, że zbielały jej palce, ale gdzieś musiała znaleźć ujście swoich emocji.
Co? Jakie zostawić? To nie wezmą jej we dwójkę tak jak na Sycylii? Poczuła się zawiedziona! Nie drgnęła nawet, zostając w takiej wypiętej pozycji, złapała error i laga. Oddech powoli się uspokajał, ale tego co oni zrobili to się kompletnie nie spodziewała. Wywaliła na nich oczy jakby byli z kompletnie innej planety, ale to był piękny obrazek. Dwóch tak przystojnych facetów (chuj, że braci)... Czy ktoś w pomieszczeniu podkręcił termostat? Zrobiło się jakoś duszno, gorąco, brakowało tlenu a usta Gabi rozchyliły się w wyrazie szoku, ale wiodła wzrokiem za ruchami Angelo. To ona wolałaby to zdjąć z Franka! Poczuła się zazdrosna. To było takie zmysłowe, seksowne, w jej oczach tliło się uwielbienie i podziw do tych widoków. Jeśli myślała, że to jest hot... Co robił Franek? Dlaczego klękał przed Angelo? Coooo jest? To absolutnie niemożliwe! Chciała zainterweniować, zaprotestować, nawet usiadła na obolały zadek, co było błędem. I miała takie: oooo kuuuurwa.... Czysty szok i niedowierzanie. Teraz stało przed nią dwóch całkiem nagich, pięknych mężczyzn prezentujących się w całej okazałości. Już miała zamiar wstać, ruszyć na oboje, chwycić ich za te sterczące członki, ale słowa Franka sprawiły, że skamieniała. Oblał ją zimny pot!
- Co wy....?- nie dokończyła pytania, bo chłopy zaczęły się ze sobą całować, a ona nie mogła wyjść z szoku. Jakby dostała paralizatorem! Gdzieś tam w środku jej "dirty little slut" ja tańczyło z uciechy i turlało się po tym łóżku piszcząc z zachwytu. Przyłożyła sobie rękę do czoła, potarła policzki i zakryła usta dłonią nie mogąc wyjść z podziwu dla piękna tego obrazka, wodziła po ich ciałach wzrokiem, chcąc to zapamiętać do końca życia, bo chyba niczego bardziej pojebanego nie doświadczy. Dlaczego ją to tak kręciło? To przecież kompletnie chore! Zamyśliła się nad tym przez chwilkę. Żałowała jednego — że nie miała telefonu, żeby ich nagrać, bo by kuźwa sobie to na okrągło odtwarzała.
Musiała się uszczypnąć, żeby sprawdzić, czy nie śpi, ale nie spała, bo tyłek ją przecież bolał! Szok i podziw mieszały się w wyrazie jej ślicznej buźki, dlatego tak skamieniała i ani drgnęła kiedy się od siebie odsunęli i stanęli naprzeciw łóżka z tymi swoimi wielkimi kutasami, sterczącymi na baczność i domagającymi się uwagi. Słowa Franka jakby do niej nie dotarły, mózg jej się przegrzał, error, obwody przeciążone, lag, zerwane połączenie z bazą. Dopiero ostry ton Angelo przywrócił stabilność systemu, spojrzała na twarze obojga, na dłużej zatrzymując się na Angelo. Te jej wielkie gały były takie zabawne!
Przełknęła ślinę, oblizała usta i przysunęła się do nich na kolanach. Z jakimś takim dziwnym namaszczeniem zaczęła sunąć swoimi łapkami po ich torsach, delektując się perfekcją muskulatury. Zerkała raz na jednego, raz na drugiego kiedy tak ich sobie macała, żeby zjechać na brzuch, wzgórek łonowy a później objąć kutasy u nasady i przesunąć po nich z lubością jakby chciała wymacać każdą żyłkę i wypukłość.
- Nienawidzę was...- mruknęła w końcu odzyskując jako tako głos. To było niepojęte, że tak dała się wmanewrować, ale miała z tego uciechę. Zsunęła się z łóżka, wciskając między nich i klęknęła pomiędzy nimi, nie puszczając z łapek tych wielkich penisów. Mimo wszystko zerkała cały czas na Angelo. Znów zwilżyła usta językiem, bo przecież to żadna radość wsuwać się między suche wargi. Pierwszy atencję dostał Angelo, ale Franek otrzymywał profesjonalny masaż ręką kiedy Gabi dusiła się penisem ukochanego, bo wciąż przecież nie odzyskała swoich niebywałych zdolności do połykania takiego dużego miecza. Po chwili pieszczot zmieniła stronę, jednakże zerkała do tyłu na Angelo, jakby nie chcąc patrzęc na Franka, to ukochanemu chciała dać całą swoją uwagę, choć było to trudne. Obaj puchli i pulsowali pod wpływem jej dotyku, robili się cholernie gorący a jej szumikało w głowię od nadmiaru emocji. Nie widziała jak ma podzielić swoją uwagę między ich dwójkę żeby żaden nie czuł się pokrzywdzony, dlatego raz brała do ust jednego, raz drugiego a w pewnym momencie to zbliżyła nawet ich kustacy to siebie, żeby językiem w tym samym momencie pieścić główkę jednego i drugiego, kiedy jej łapki masowały masywne trzony. Ich penisy ociekały jej śliną co dawało dłoni lepszy poślizg.
Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
18+
Spoiler
Oczywiście, że się nie zgrywali i chcieli to zrobić. Angelo miał przez chwilę wątpliwości, bo nie był pewien, czy Gabi na pewno tego chce, ale jak szybko one przyszły, tak szybko odeszły. Oczywiście, że tego chciała, przecież po ostatnim razie było jej lepiej niż dobrze. Znał już swoją gówniarę i wiedział, kiedy coś jej się podoba, a kiedy nie, nawet jeśli mówiła jedno, a czuła drugie. Za pierwszym razem spełnił po prostu jej fantazje, która pojawiła się przez sen, a teraz postanowił to powtórzyć trochę z innych względów. Kręciło go to, jak cholera. Nie raz o tym myślał, a teraz kiedy we dwóch na nią nacierali w tej cholernej kuchni wiedział już, że chce dzisiaj podzielić się swoją ukochaną z bratem. Na dłuższą metę by to się nie sprawdziło, bo zazdrość Angelo była kurewsko ogromna, ale takie sporadyczne akcje? Mogły być niezłym urozmaiceniem ich i tak bogatego już życia seksualnego. Choć lekko zakurzonego, bo przecież nie kochali się już tak długo... Zabawne, bo mieli tę noc spędzić we dwójkę, a nagle zrobiła się ich trójka.
Ekscytujące.
Tak bardzo jak ugryzienie gangstera w ramię. Facet syknął z bólu i w odwecie zamachnął się, sprzedając jej jeszcze jednego klapsa. W ten obolały bardziej pośladek. Świsnęło, aż Angelo obrócił się przez ramię, by sprawdzić co się dzieje. Stłamsił śmiech, bo przecież zęby to ulubiona broń Gabrielle Glass . Wiedział jednak, że Franek też lubi tego typu ból. Może nie na taką skalę jak Angelo, ale sprawiło mu to poniekąd jakąś przyjemność.
- Ty suko.- Warknął jeszcze jak sprzedawał jej klapsa.
- Hej! Nie mów tak do niej. - Angelo wymierzył w niego palca, po czym spojrzał na Gabi. - Ty suko, ugryzłaś mojego brata! - Nie mógł się przed tym powstrzymać. - Chyba zasłużyła na dodatkową karę... - Rzucił do Franka, który natychmiast się z nim zgodził.
- Tak bracie. - Przytaknął mu nim jeszcze wymierzył Gabi karę.
Która oczywiście jej się podobała. Jej jęki były takie cudowne, a poliki płonęły czerwienią. Widział w jej przeszklonych oczach przyjemność, och jak miło było popatrzeć na to z boku. Ręka brata była przedłużeniem jego i wymierzała jej karę, kiedy on mógł w końcu na to zerkać. Jej ciało tak pięknie reagowało, widział jak bledną jej palce, jak po udzie cieknie cienka stróżka jej soków i marzył już by zatopić się w jej ciele. Tak bardzo pragnął ją dzisiaj zerżnąć w każdą z dziur... och zrobi to. Razem. z Frankiem.
Miała przejebane. Stwierdził radośnie, widząc jak Franek idzie już w jego stronę.
Reakcja Gabriellę była tego wszystkiego warta. Jej szok, zaskoczenie, ale coś jeszcze, chyba przyjemność?Angelo dostrzegał to na jej twarzy za każdym razem, gdy łypał na nią wzrokiem w trakcie pieszczot z bratem. Niewinnych, bo niewinnych, ale wystarczyło by zaskoczyć i rozpalić jeszcze mocniej ich gówniarę. Ich, bo dzisiaj należała i do niego i do Francesco, dzielili ją, choć jeszcze nie wiedziała co ją czeka.
Na razie czekały na nią dwa, sterczące kutasy braci Denaro, a ich zniecierpliwiony wzrok mówił jedno - zabierz się do roboty natychmiast, albo zrobimy to my. I pożałujesz. Jeżeli chodziło o kwestie łóżkowe, w wielu kwestiach byli podobni. W końcu... to Angelo nauczył wszystkiego Franka, więc jak mogłoby być inaczej?
Kiedy drobne dłonie nastolatki chwyciły za trzony masywnych kutasów, ich właściciele jęknęli z przyjemności. Francesco przymknął oczy i mruknął jak zadowolony lew, a Angelo patrzył z góry na ukochaną, wydając z siebie tylko ciche stęknięcie.
- Nienawiść to piękne uczucie, Gabrielle. - Wymruczał ściszonym barytonem, przesuwając po jej włosach dłonią. Dziewczyna znalazła się na podłodze, a Włosi zerkali na nią z góry, zachwycając tym widokiem. Była taka drobna i śliczna, tak sprawnie zajmując się ich męskością, jakby ją czciła, każdą z kolei. Franek nie był zaskoczony faktem, że na niego nie patrzy, zaś ciemne spojrzenie Angelo ostro wbijało się w błękitne oczy kochanki. Obydwaj wydobywali z siebie dźwięki zadowolenia, cicho jęcząc i mrucząc z każdym ruchem dziewczyny. Co rusz, któryś chwalił ją w swoim ojczystym języku, rzucając komplementy względem jej posłuszeństwa i kompetencji. Głaskali ją po głowie i policzkach, naprzemiennie i razem, a kiedy lizała główki ich penisów, obydwaj, jakby czytali sobie w myślach, mocniej wplątali palce w blond pukle dziewczyny, zaciskając się na nich, gdy ich głowy powędrowały synchronicznie w tył z głośniejszym jękiem. Ciała mężczyzn napinały się, uwypuklając każdy mięsień i każdą żyłkę. Płonęli z przyjemności, choć była ona przerywana i naprzemienna. W pewnym momencie pociągnęli za włosy nastolatki, podnosząc ją za nie do góry, odrywając od jej czynności i stawiając na własnych nogach, a wtedy zaatakowali jej szyję, piersi, brzuch, uda, Angelo klęknął przed nią, rozsuwając jej nogi i zatopił usta w ulubionym na świecie soku. -soku z Gabrysi. Bawił się językiem jej łechtaczką, podczas gry Francesco przygryzał jej pierś, pożerając jej drobne ciało swoimi dłońmi. Byli wszędzie, ich dłonie i języki tym razem pozwoliły doprowadzić się jej na sam szczyt. Angelo z przyjemnością spijał soki z tego szczytu, mrucząc przy tym dość głośno, gdy jego palce wsunęły się w jej niemożliwie mokrą cipkę, potęgując jej doznanie. Francesco przytrzymał nastolatkę, by im nie upadła, a Angelo wstał z kolan, patrząc dziewczynie prosto w oczy, gdy ocierał wydzieraną dłonią brodę z jej soków.
- Na sofę z nią. - Nakazał Angelo chłodno, na co Franek przytaknął głową i chwycił za ręce Gabriellę, wyginając je na plecy i tam skrzyżował je, mocno za nie trzymając. Pchał dziewczynę, żeby szła w kierunku, w którym chciał, przytrzymując ją mocno. I tak samo pchnął ją na kanapę, na której wylądowała kolanami, wypinając w ich stronę poczerwieniałym tyłeczkiem. Musiała się zapewne oprzeć o oparcie, aby nie upaść na twarz. Angelo podszedł do dziewczyny, masując ją po pośladkach spokojnymi ruchami, a Francesco w tym czasie włączył cicho muzykę, która poniosła się po pomieszczeniu. Słychać było dźwięki szkła. Angelo przesunął kciukiem po mokrej cipce Gabi, w górę, aż do jej tyłeczka, w który wsunął się niespiesznie. Przed Gabi pojawił się Francesco z tacą, na której stały dwie szklanki z alkoholem. Podał jedną Angelo, drugą wziął dla siebie, a dla Gabi wsunął do ust jakąś tabletkę, podając jej swój trunek, by to zapiła. Zmusił ją, chwytając za policzki i wlewając ostry alkohol do. ust.
- Połknij grzecznie. - Rzucił Angelo, robiąc jej ciągle masaż tyłka kciukiem. Nic groźnego gangster jej nie podał, po prostu extazy, które też następnie wsadził Angelo w usta i sobie. Francesco odstawił tackę, zostając z trunkiem w dłoni i przesunął zachęcającą dłonią po swoim lśniącym wciąż od śliny Gabi kutasie.
- Bądź grzeczną dziewczynką i dokończ co zaczęłaś. - Francesco mówił wolno, bardzo zmysłowo, przesuwając dłonią po żuchwie, a później policzku młodej kochanki. Przysunął się do jej ust, a następnie wepchnął bezczelnie do jej gardła. W tym samym momencie Angelo w końcu mógł znowu poczuć wspaniałe wnętrze Gabrielle na swoich kutasie. Wszedł w nią jednym, powolnym ruchem, do samego końca. Obydwaj zostali w tych pozycjach i wznieśli w swoją stronę toast, uderzając się szklaneczkami. Z firmowymi uśmieszkami przysunęli do ust alkohol, którego nieco upili i zaczęli w końcu poruszać we wnętrzu kochanki. Brali ją z dwóch stron, Francesco z większym wyczuciem, ścierając dziewczynie nadmiar śliny, czy łez o ile się pojawiły i mówiąc do niej czule, zaś Angelo z tyłu rozpychał się jej tyłku kciukiem, przytrzymując jej ciała pozostałą częścią ręki, by móc pieprzyć ją tak, jak obydwoje lubili najbardziej. Nie był ani trochę delikatny w swoich ruchach, odpływając w krainę rozkoszy bezpomięci. Zrobiło mu się ciemno przed oczami, krew szumiała w uszach, pomieszana z dźwiękami jęków jego. i jego brata. Słyszał, jak Gabi dusi się jego kutasem i przynosiło mu to dziką satysfakcję. Zerknął na nich, jak pięknie sunęła po chuju jego brata, pokręcił głową i przymknął oczy, odchylając ją teraz w tył. Wlał sobie do ust pozostałość trunku, odrzucając szklankę na bok. Francesco w tym czasie polał po swoim kutasie trochę whisky, by wleciało ono do ust Gabi. Przez cały ten czas mówili do niej.
- Grzeczna dziewczynka. - Rzucił Francesco.
- Tęskniłem za twoją cudownie ciasną cipką. Jesteś taka mokra, och maleńka, pokaż nam jak bardzo nas pragniesz.. - Angelo miał już wolne dwie dłonie, więc tą drugą wbił w pośladek dziewczyny, by lepiej za niego ciągnąć i mocniej wbijać w jej wnętrze. Czuł jak puchnie w jej wnętrzu, jak jest bliski dojścia na szczyt. Tak jak i Francesco, który też już powoli tracił kontakt z rzeczywistością.
- Tak, dobrze, bardzo ładnie, och Gabrielle. - Mruczał młodszy z Włochów, nie przestając wędrówki swych palcy po twarzy duszącej się jego chujem dziewczyny. To był tak piękny widok dla obydwu braci, każdy z nich wynosił z tej sytuacji swoją dawkę rozkoszy.
- Moja mała kurewska. - Rzucił Angelo, sprzedając jej siarczystego klapsa. W tym samym czasie Francesco zaczynał dochodzić., chwytając dziewczynę już oburącz za policzki, by nadziać się w nią mocniej. Krzyknął, odrzucając głowę w tył, a na jego szyi pulsowała cała autostrada żył. Angelo pokręcił głową, widok spuszczającego się Francesco w gardło Gabrielle był tak cholernie gorący, że i on poczuł jak zbliża się do końca. Płonął, a każdy jego mięsień spinał się, gdy on odlatywał. Tracił oddech, tracił wzrok, tracił absolutnie wszystkie zmysły, a jego ciało przeszedł cudowny dreszcz. Doszedł, obficie, zaciskając przy tym zęby, spomiędzy których wydobywało się zduszone warknięcie. Przeciągłe, jak i jego orgazm. Zalewał gorące wnętrze swojej ukochanej ogromną ilością swojej gorącej spermy, opadając czołem na jej plecy. Wgryzł się w nie, podczas gdy Francesco wyciągał z ust dziewczyny swojego penisa, głaszcząc ją po wargach kciukiem.
- Jesteś taka śliczna z moim nasieniem na ustach. - Rzucił schylając się do niej i złączył ich usta w namiętnym pocałunku. Angelo wciąż opierał się o drobne ciało nastolatki, próbując złapać oddech i został w jej wnętrzu, odzyskując resztki świadomości.
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
18+
Spoiler
Co to, to nie! Gabi nie uważała nienawiści za coś pięknego, dla niej to w sumie dość abstrakcyjne odczucie i nie do końca zdawała sobie sprawę z intensywności tego uczucia, jak mogło ono być wypalające i destrukcyjne, a z drugiej strony budujące. Dobra... Nienawidzi bananów całym swoim sercem, ciałem i duszą. Nie rozumie jak ten owoc w ogóle może komuś smakować, ale żeby nienawidzić jakiegoś człowieka? Te słowa były rzucone raczej na zasadzie bezmyślności i powiedzenia, żeby coś powiedzieć.
Śmieszne, że Gabi nie lubi bananów a teraz tak sprawnie i z zaangażowaniem zajmuje się dwoma całkiem sporych rozmiarów okazami. Jacy oni obaj byli piękni, kiedy tak na nią z góry patrzyli tymi swoimi niesamowitymi oczami! Jak ona mogła nie kochać jednego i drugiego? Chyba właśnie dlatego tak wiele radości sprawiało jej to, że mogła zaspokajać ich swoimi ponętnymi usteczkami, które tylko na kilka sekund pozostawały niewypełnione, kiedy skakała nimi od jednego do drugiego, delektując się wykonywanymi przez siebie czynnościami. To przy Angelo nabrała takiej wprawy w robieniu loda, to on nauczył ją wszystkiego, no dobra może nie do końca, bo już wcześniej to robiła, ale to przy nim właśnie polubiła fakt znajdowania się na kolanach, między męskimi udami. To jest właśnie różnica między chłopcem a mężczyzną — chłopiec wymaga i uznaje to za pewnik, że tak to właśnie ma wyglądać i oczekuje tego rodzaju przyjemności od kobiety, a mężczyzna sobie na to zapracowuje swoją pozycją i zachowaniem. Już zwłaszcza taki Angelo! Przecież dla niego Gabi mogłaby spędzać na kolanach większość swojego życia, patrząc na niego z dołu w nieskrywanym podziwem, miłością i oddaniem, niczym rasowa suka, którą jest tylko dla niego. Okej... teraz też i dla Franka, ale to inny rodzaj bycia suką, bo ewidentnie Franuś jest nią też dla Angelo a Gabi robi to dla przyjemności ukochanego wiedząc jak go to kręci no i swojej własnej, bo ją kręci to, że jego to kręci. Ej... czy to nie jest tak, że skoro Angelo i Gabi są tak podjarani to Franek nie jest ich suką? Czy oni go właśnie perfidnie wykorzystują? Trochę tak, ale on przecież też czerpie z tego radość, bo on kocha Gabrysię i jego marzenia też się przez to spełniają!
Zaangażowanie Gabi w swoje zadanie było pełne, dawała z siebie dwieście procent, a dźwięki, jakie z siebie wydawali ponownie były muzyką dla jej uszu, nie mówiąc już o niezliczonej ilości pochwał i zapewnień, że tego właśnie od niej oczekują. Było... Mokro. Nie tylko ona była mokra, ale i ich piękne kutasy, które aż lśniły niemal wypolerowane przez jej usta i dłonie. Myślała, że spokojnie dokończy, że da im obu spełnienie, ale nie... Nagle poczuła szarpnięcie ku górze za te swoje jasne kosmyki, przez co cicho westchnęła z przyjemności, bo strasznie polubiła ten rodzaj traktowania w trakcie łóżkowych zabaw, chociaż i te delikatne, zmysłowe zabawy też bardzo lubiła — wszystko zależnie od sytuacji.
W tym momencie poczuła się jak królowa, serio! Jak najważniejsza i najpiękniejsza, najwspanialsza istota na świecie, jakby tych dwóch zapierających dech w piersi facetów czciło każdy centymetr jej ciała, składając na nim milion pocałunków, muśnięć, liźnięć i przygryzień, chyba nie było fragmentu skóry, którego by nie dotknęli, na którym nie zostawiliby po sobie śladów.
To było tak jakby anioł spadł z nieboskłonu prosto między dwa demony, które, zanim go pożrą, chcą spróbować, która jego część będzie im najlepiej smakować. W głowie Gabi pojawił się zaskakujący obraz braci, właśnie w postaci demonów z wielkimi, skórzastymi skrzydłami, szponami, rogami, pazurami i jej samej w białym woalu, z pięknymi i puchatymi białymi skrzydełkami i aureolką na głowie. Czy ten jej mózg myślał jeszcze trzeźwo? Nie. To zdecydowanie były halucynacje i omamy, bo rozkosz z tej bliskości była niewyobrażalna, już nie wiedziała, kto jest kim i gdzie i co robi, nie wiedziała, czy to Franek zatapia w niej język, czy robi to Angelo, wiła się wzdychała, niemal płakała z rozkoszy, próbując po omacku dotykać ich ciał. Jej palce nawet wplotły się we włosy Angelo kiedy ten zajmował się jej gorącą cipką, która dosłownie wystrzeliła ulubioną fontanną starszego z braci kiedy Kwiatuszek intensywnie dochodził. Dobrze, że Franek ją mocno trzymał, bo inaczej znów skończyłaby na podłodze, tak ciemno jej się zrobiło przed oczami a ciało przestało być w jakikolwiek sposób kontrolowane w rozkosznych spazmach. Cała dygotała a z jej gardła wydobył się przepiękny krzyk spełnienia. Nie dali jej jednak chwili na wytchnienie, dojście do siebie, złapanie równowagi emocjonalnie i fizycznej. Dziewczyna się rozsypała, ale to było pozytywne rozpadnięcie się na mikro kawałeczki. Nie miała świadomości, że ów fragmenty rozsypią się dziś jeszcze kilka razy.
Chciała czy nie, musiała przebierać miękkimi nóżkami, żeby doczłapać do kanapy, na którą została popchnięta. Dobrze, że Franek puścił jej ręce, bo by się wyrżnęła na twarz, a tak to instynktownie wyrzuciła ręce do przodu opierając je na zagłówku sofy, przez co jej ciało wygięło się w piękny łuk a pośladki zostały uniesione nieco wyżej od linii kręgosłupa, przez co Gabi była naprawdę pięknie wypięta do Angelo i ten mógł podziwiać ją w całej krasie, swoją piękną, idealną, gładziutką, napaloną gówniarę. Nie mogła się uspokoić po intensywnych przeżyciach a tu naszły ją kolejne. Jęknęła czując kciuk Angelo na swojej wrażliwej kobiecości. Zebrał tym kciukiem trochę jej wilgoci, żeby mieć lepszy poślizg i ułatwione zadanie z dotarciem do drugiej dziurki. Ta granica została już przełamana i nie miała przed tym większych oporów, ale zaskoczenie było takie jak zawsze — dokładnie jakby ktoś psu w lecznicy wkładał termometr do zadka.
Dziwne, ale nie mogła przestać się uśmiechać, cieszyła się z tego jak jakaś wariatka, dlatego tak grzecznie przyjęła tabletkę, czymkolwiek by to nie było, ale zakrztusiła się alkoholem, w ogóle jej nie smakował. Wolałaby już połknąć bez niczego, ale było jak było. Odwróciła się przez ramię, żeby spojrzeć na Angelo i posłała mu zadowolony uśmiech, już przestała się na niego złościć za to, że ją porwał. Odwróciła głowę w kierunku Franka i oblizała usta z resztek trunku i spojrzała wreszcie na młodszego z braci, prosto w jego oczy, które lśniły wesoło. Widać było po nim, że się dobrze bawi. Jak mógłby się nie bawić kurde? Przecież to było kurewsko gorące doświadczenie! Gabi nie mogła się powstrzymać...
- Make me...- rzuciła Włochowi wyzwanie tymi dwoma słowami, prowokując go do tego, żeby sam się wślizgną w jej usta bezczelnie i zrobił to tak, że dziewczyna się niemal zakrztusiła, ale jej oczy mówiły wszystko: właśnie tak i nie waż się przestać.
Jej jęk został zduszony przez penisa Franka w jej ustach kiedy Angelo w końcu w nią wszedł. Już zapomniała jakie to uczucie, jaki on był duży i gruby, poniekąd zabolało, ale w przyjemny sposób. Oczy dziewczyny odwracały się do wnętrza czaszki kiedy była zapinana od tyłu a usta wypełniał drugi kutas, którym się dosłownie dusiła. Zupełnie instynktownie podciągnęła jedną nogę wyżej, niemal zarzucając ją przez oparcie kanapy, dzięki czemu Angelo łatwiej się w nią wślizgiwał i wchodził zdecydowanie głębiej niż w pierwotnej pozycji, nawet mu lekko pomagała sama chcąc się na niego nabijać, pojękując przy tym z pasją. Odklejało ją, ślina ciekła jej z ust, cipka paliła żywym ogniem tak samo jak i pośladek, w który znowu dostała klapsa, przez co się zaśmiała dławiąc się kutasem Franka, który był już u szczytu swoich możliwości i wybuchł zalewając usta Gabi potężną dawką nasienia, które w jej ustach się nie zmieściło i zaczęło wypływać bokami. Nią samą również targnął potężny orgazm, akurat w momencie gdy doszedł Angelo. Ależ ją pięknie zniszczyli... Szkoda, że nie miała makijażu, bo ten teraz byłby rozmazany od łez, które spływały jej z ocząt, których nie odrywała od twarzy Franka. Poczuła jak z gorącej szparki wypływa jej nasienie ukochanego, jakże ona tęskniła za jego kutasem to tylko ona wie! Cała drżała, nie mogła tego opanować, jakby było jej zimno, choć wcale nie było. Patrząc w oczy Frankowi oblizała perwersyjnie usta. Co z tego, że część jego nasienia pobrudziło sofę? Nie takie rzeczy ta kanapa widziała. Podobnie było z drugiej strony, jej soki pomieszane ze spermą Angelo też kapały na kanapę. Well...
Ledwie oddychała, prawie im tu ducha wyziewała bliska omdlenia z nadmiaru radości. Ktoś tu się odzwyczaił od intensywnych zabaw i stracił kondycję, nie dobrze! Przecież to miał być dopiero początek, ledwie wstęp, choć biorąc pod uwagę obecny stan Gabrielle może być różnie.
- Jesteście... nie...sa...mo...wi....ci...- wydyszała w słodkiej agonii. Im też należała się POCHWAła. Chciała powiedzieć coś jeszcze, ale Franek rzucił jej komplement, którego w życiu by się nie spodziewała i jeszcze bezczelnie ją pocałował, smakując samego siebie z jej ust. Oczy dziewczyny zrobiły się wielkie jak spodki, ale zaraz osłabła, bo od tego pocałunku dosłownie calutka zmiękła. Franek całował rewelacyjnie, niemal tak dobrze jak Angelo, ale Króla nic nie zdetronizuje i starszy Włoch zawsze będzie dla niej najważniejszy, najlepszy we wszystkim. Mimo to poszła z Frankiem w ślinę, chyba troszkę za mocno się w to angażując, ale nie mogła inaczej!
Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
18+
Spoiler
To była czysta przyjemność dla całej trójki. Musiał jednak zostać wytypowany lider i nie trzeba było głośnych ustaleń, by wiadomo było, kto nim będzie. Angelo zawsze miał najsilniejszą pozycję, a Francesco mu się podporządkowywał, niemalże w każdej sytuacji. Tak już było, a teraz nie mogło być inaczej. Może dlatego Gabi odczuła to właśnie w taki, a nie inny sposób, choć wprawdzie się nie myliła. Najważniejsza w tym wszystkim była ona, a Angelo tylko zarządzał przebiegiem wydarzeń. Franek? To tylko taki rekwizyt, który też przecież coś dla siebie wynosił i to całkiem sporo. Ta mała go jarała jak cholera, szczególnie teraz, kiedy tak dzielnie dławiła się jego kutasem. Podobał mu się ten widok i jej cholernie wyuzdany wzrok, którego się nie spodziewał, a który jeszcze bardziej go nakręcił. Chyba zrozumiał, dlaczego Angelo tak uwielbia seks z tą dziewczyną. Wydawała się taka delikatna dobra i krucha, a w łóżku zamieniała się w prawdziwą kurwę. Chyba każdy z nich chał taką laskę, który facet marzył o czymś innym? A teraz mieli ją tu, we dwóch, dzieląc między sobą jak ulubioną zabawką. Tak też ją traktowali, była skazana na ich łaskę, ale chyba nie przeszkadzało to samej Gabrielle Glass? Wręcz przeciwnie, wydawała się zachwycona.
- Wiemy. - Odparł zuchwale Francesco na jej pochwałę nim wtopił w nią swoje usta. Angelo leżał na plecach Gabi śmiejąc się na ich krótką wymianę zdań.
- Często to słyszeliśmy... - Mruknął pod nosem, czego raczej nastolatka nie dosłyszała, chociaż kto ją tam wie? Sekundy mijały, a po pomieszczeniu rozchodziło się charakterystyczne mlaskanie. Angelo próbował wyrównać oddech, marszcząc lekko brwi. Czy oni się całowali? Uniósł się w końcu powoli na rękach i wyszedł z wnętrza Gabrielle, zerkając jak ta całuje się z jego bratem z taką pasją i namiętnością. Uniósł brew i wstał, choć nogi miał lekko osłabione. Odchrząknął. Ale nic się nie zmieniło, więc odchrząknął jeszcze raz, tym razem schylając się do włosów nastolatki, które oplatał sobie wokół ramienia i pociągnął za nie silnie, że aż dziewczyna runęła tyłeczkiem na miękki dywan. Angelo zagórował nad nią, lekko lśniący od potu, a jego kutas był koloru dojrzałego pomidora. Lśnił dalej od jej soków. Wzrok gangstera był ciemny, a jego brew wciąż sterczała ku górze. Jego mięśnie napięły się, a dłoń już dawno wyplatała z blond pukli. Podpierał się pod biodra, stojąc nad nią w całej swojej krasie. Nic nie powiedział, rzucając jej chłodne spojrzenie i ruszył w stronę Francesco, któremu powiedział coś na ucho. Ten przytaknął głową i zniknął. Angelo bardzo niespiesznie wrócił do swojej ofiary, podnosząc ją za ramię do góry i pchnął ją, by znów runęła na łóżko.
- Klękaj. - Rzucił oschle, czekając aż wykona jego polecenie. - I ręce przed siebie. Nie każ mi powtarzać. - Ostrzegł ją dość chłodno, podchodząc niespiesznie do łóżka. Wrócił też i Francesco, podając bratu pod nos tacę, z której Angelo wciągnął dość solidną kreskę koksu. Franek zrobił to za nim i bez pytania podsunął banknot pod nos nastolatki, by i ona uraczyła się swoją działeczką. Jeśli mieli to wytrzymać... musieli się wspomóc. W tym czasie Angelo chwycił za nadgarstek Gabi, zapinając na nim metalowy kajdan. Zacisnął go dość mocno. Pociągnął długim łańcuchem tak, że dziewczyna wylądowała na plecach i przeciągnął go o wezgłowie łóżka, sięgając po druga rękę nastolatki. Sprawnie i z nią sobie poradził, tym samym uwięziwszy nastolatkę w potrzasku. Nadal miała na sobie tą seksowną halkę, ale lewa pierś trochę się z niej wyrwała. Francesco ze skrzyżowanymi rękoma na piersi przyglądał się tej sytuacji dziwnie z siebie zadowolony.
- Ty. - Angelo wymierzył w niego palcem. - Nie myśl sobie, że ją dostaniesz. - Prychnął, wskazując palcem na drewnianą podłogę z boku łóżka. - Klękaj.
- Ale... - Francesco opuścił ręce wzdłuż ciała.
- Mam powtórzyć? - Po tych słowach Franek pokręcił głową i grzecznie klęknął na podłodze. Angelo podszedł do niego i chwycił jego dłonie za plecami, które skuł kajdankami ciasno. Francesco spuścił głowę w dół, choć wzrokiem łypał na uwięzioną na łóżku Gabrielle. Angelo chwycił jego szczękę i naprostował łeb, by ten idealnie zerkał w kierunku łóżka.
- Nie waż się spuścić wzroku choćby na sekundę. Będziesz patrzył, jak pieprzę moją małą słodką Gabi i nic nie będziesz mógł z tym zrobić. - Zafundował mu właśnie karę? Za zbyt intymny pocałunek z jego ukochaną?
Tak.
- Tak jest Angelo. - Odparł Francesco dumnie, choć przełknął ślinę, bo wiedział co zaraz nadejdzie.
Angelo poklepał go po policzku i stanął przed łóżkiem, patrząc na wijącą się tam Gabrielle.
- To ci już chyba dłużej potrzebne nie będzie. - Rzucił i jednym pociągnięciem zerwał z nastolatki koszulę. Poszła w szwach, drąc się głośno jakby była zrobiona z jakiegoś cienkiego papieru, a nie konkretnego materiału.
Koszula wylądowała na twarzy Francesco, zsuwając się z niej pod jego kolana, na których wciąż klęczał. Jego kutas powoli znów napełniał się krwią.
Angelo nie spuszczał już wzroku z oczu Gabrielle. Jego płonęły czernią i podnieceniem, chłodem i ogniem piekielnym. Chwycił za uda nastolatki i bezczelnie rozszerzył je przed sobą, ześlizgując spojrzeniem po jej sterczących sutkach, płaski brzuch, na wzgórek łonowy i jej czerwoną już i dalej lśniącą cipkę. Westchnął kręcąc głową.
- Patrz na niego. Nie na mnie. - Rzucił do Gabi, wsuwając się między jej nogami nisko. Przesunął językiem od wzgórka łonowego, przez jej pępek, mostek, piersi, szyję. - Patrz mu w oczy jak będę cię pieprzył. - Zachrypł ostro do jej ucha, chwytając silnie za jej żuchwę i zmusił ją, by odwróciła głowę w stronę Franka.
I wszedł w nią. Jednym, silnym ruchem do samego końca. Warknął z przyjemności do jej ucha, patrząc na zaczerwienioną twarz nastolatki. Powolny ruch w tył i szybki w przód. Tego biodra nabrały swojego tempa, nacierając na nią silnie, wbijając w nią do samego końca, zapewne boleśnie, aby później wysunąć się z niej z wyczuciem. Przy każdym pchnięciu warczał dziko, wbijając palce w jej śliczną buźkę, a drugą ręką opierał się nad jej głową. Rzucił spojrzenie Francesco. Patrzył. Jego oczy lśniły, kutas sterczał, zapewnię boleśnie. Złapał go na oblizaniu ust i przełknięciu śliny. Płonął, nie mogąc się nawet dotknąć. Jego ciało lekko falowało, jakby sam chciał być na miejscu Angelo. Którego rozkaz wykonywał dzielnie, nie spuszczając swojego ciemnego, wygłodniałego wzroku od ciał kochanków przed nim. Sunął po nim, oglądając jak pięknie się w siebie wpasowują i wylądował na oczach Gabrielle, patrząc w nie z pragnieniem.
Angelo poruszał się coraz szybciej, dysząc coraz głośniej, a ciało Francesco dopasowywało się do jego ruchów, cierpiąc w agonii. Odchylił nawet na chwilę głowę, krzycząc soczyste włoskie:
-Kurwa! - Ale szybko wrócił wzrokiem na Gabrielle, wiedząc co grozi za nieposłuszeństwo Angelo, który akurat tego nie dostrzegł. Usłyszał zaś w jego głosie ogromne zniecierpliwienie więc uśmiechnął się dziko, posuwając Gabi coraz mocniej, coraz szybciej.
- Jesteś ...moją ...kurwą. - Rzucił dziewczynie na ucho chłodno, powarkując. - I masz... być mi... posłuszna. - Jego dłoń ześlizgnęła się na szyje nastolatki, zaciskając się tam silnie, podczas gdy jego biodra nie zwalniały swych ruchów. Czuł gorąc na swoim pulsującym kutasie. Ciało zalewał gorąc, duszności, zaczynał widzieć ciemność i gwiazdy. Już nawet nie kontrolował Francesco, kompletnie owładnięty bliskością Gabrielle. Jej zapach, jej ciasna cipka, przyprawiały go o kompletne zgubienie. Czuł narkotyki oddziaływujące silnie na jego organizm. Każde złączenie się ich ciał paliło, czuł to tak intensywnie, że odlatywał. Koks uderzał mu do głowy, napędzając jego mięśnie jak paliwo maszynę. Miał tyle siły i tą siłę wkładał w ruchy swoich bioder, zaciskając silnie palce na pościeli o którą się opierał.
- Błagam! - Rzucił nagle Francesco, nie wytrzymując już tego widoku. - Błagam pozwól mi też! - Wrzasnął wijąc się w agonii. Nie mógł się nawet dotknąć, silnie zaciskając palce na kajdankach. Cierpiał. Angelo zaś zaśmiał się w odpowiedzi, ściskając gardło nastolatki coraz silniej, by na chwilę odciąć jej tlen od mózgu. Doprowadził ją niemal do omdlenia, kiedy jej ciało po raz kolejny szczytowało. On też to poczuł, przeszedł go przyjemny prąd od palcy stóp aż po wierzchołek głowy. Wrzasnął z przyjemności, dochodząc po długim katowaniu nastolatki, bo tym razem potrzebował więcej czasu by dojść, choć ledwo już co z niego trysnęło.
Puścił szyję dziewczyny, oddychając ciężko i opadł na nią, próbując wyrównać oddech. Sprawdził, czy oddycha i czy przeżyła, ale tak, oddychała, przeżyła, więc w spokoju wyrównał oddech, sapiąc na jej ucho, które polizał w pewnym momencie.
- A teraz ja popatrzę. - Rzucił jej na ucho. - Bądź grzeczną kurwą dla mojego brata. - Wyszeptał i pocałował ją w małżowinę uszną, uśmiechając w swój firmowy, diabelski uśmieszek, gdy odsuwał się wyżej, by móc spojrzeć jej w oczy. Poklepał ją po policzku z dziką satysfakcją i wstał z łóżka, choć kolana prawie się pod nim uginały. Otarł pot z czoła i podszedł do wijącego się Francesco, który spojrzał na niego błagalnie.
- Byłeś bardzo grzeczny braciszku. Możesz ją sobie wziąć. - Poklepał go po ramieniu, uwalniając dłonie z potrzasku. Francesco chwycił dłoń Angelo, całując go w jeden sygnetów, który spoczywał na jego palcach. Angelo odszedł, nie patrząc już ani na niego, ani na nią. Poszedł nalać sobie alkoholu do szklanki, potrzebował się napić.
Czy dobrze robił? Co innego się nią dzielić i kiedy Francesco trzyma się z dala od tej ciasnej cipeczki, która miała należeć tylko do niego, a co innego, jak pozwolił im się ze sobą sam na sam pieprzyć. Postukał sygnetem w szkło, zastanawiając się chwilę nad tym co zrobił. Upił łyk alkoholu.
W tym czasie Francesco dość niepewnie wstał z kolan i podszedł do łóżka, przesuwając palcami dość subtelnie po ręce nastolatki. Od nadgarstka aż po łokieć i patrzył za swoim wzorkiem.
- Chcesz tego słoneczko? - Głos Francesco był miękki. Jego wzrok padł w końcu na oczy Gabrielle, a dłoń jechała dalej. Po jej piersi i brzuchu, po udzie.
Z drugiej strony łóżka znalazł się nagle Angelo, ze złotym trunkiem w ręku.
- Już zadecydowałem. - Rzucił chłodno i usiadł sobie na kanapie, na której wcześniej posuwał z Frankiem Gabi. Westchnął i upił powoli łyk alkoholu, patrząc na brata i jego ukochaną. Przeszedł go dziwny dreszcz. Pochylił się i oparł o swoje kolana, łącząc spojrzenie z błękitnym spojrzeniem ukochanej. Posłał jej bardzo delikatny uśmiech i przymknął na chwilę swoje powieki, jakby jej mrugał, wysyłając jasny sygnał - to był jej wybór. Mogła odmówić. Francesco tego nie widział, bo uklęknął na łóżku, przyglądając Gabrielle jakby czekał na jej znak.
Nagle zrobił coś, czego chyba Angelo się nie spodziewał. Rozkuł dłonie Gabrielle z kajdan, całując jej poczerwieniałe od stali nadgarstki. Spojrzał jej w oczy z cierpliwością i wsparciem. Angelo mruknął cicho i wyprostował się , pocierając palcami o brodę, ciekaw co teraz nastąpi.
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
18+
Spoiler
Cóż, różne dewiacje seksualne się zdarzają i niektórzy woleliby być po drugiej stronie — tudzież zdominowani maksymalnie przez kobietę. Upodleni do granic możliwości, traktowani gorzej niż przysłowiowe psy, sprowadzeni do roli podnóżka albo kawowego stolika, ewentualnie zabawki, której kobieta używa tylko wtedy kiedy ma na to ochotę. Po Franku mogła spodziewać się wszystkiego, ale nie tego rodzaju uległości względem kogokolwiek. Prawda jest taka, że każdy silny charakter prędzej czy później trafi na kogoś mocniejszego od siebie, kogoś, komu nie będzie w stanie się postawić z różnych względów.
Nastolatka czuła na swoich plecach słodki ciężar Angelo, jego lepkie, spocone ciało przyklejało się do jej delikatniej i gładkiej skóry, czuła łomotanie jego serca, które powoli się uspokajało, czuła też, że jeszcze się z niej nie wysunął i lubiła to uczucie, bo dla niej oznaczało jedno: nie ulżył sobie używając jej ciała, tylko wciąż pragnął jej bliskości. Ona pragnęła jego! Teraz najchętniej wtuliłaby się w niego mocno i usnęła w męskich ramionach, choć pigułka, którą dostała zadziałała bardzo intensywnie. Dziwne, ale nie była w stanie odkleić się od ust Franka, była też trochę zamroczona orgazmem, nie wróciła kompletnie do siebie, kiedy Francesco ją zaatakował, nie spodziewała się pocałunku z jego strony, ale to było takie przyjemne! Całował ją z pasją, ale z niebywałym wyczuciem i dziwnie dużo wkładał w to emocji. Tak się w tym zatracili, że nie słyszeli upominania zazdrosnego Angelo, ani za pierwszym razem, ani za drugim, kiedy to dłoń Gabi wylądowała na policzku Franka i nawet oczy zamknęła przy tym pocałunku, zaczęła lekko przygryzać jego usta kiedy to Angelo złapał ją za kudły i odciągną tak, że upadła na obolały tyłeczek. Przy okazji dość mocno pociągnęła przez to zębami za dolną wargę młodszego z braci. Była oszołomiona i jęknęła czując pod tyłkiem dywan, zerknęła w górę i trochę się przestraszyła tym chłodem bijącym z oczu ukochanego. Nawet nie śmiała zapytać co zrobiła znowu nie tak. Uniosła jedynie rękę rozmasowując sobie skórę głowy i patrzyła na Angelo wzrokiem zbitego szczeniaka, który mocno narozrabiał, ale nie wie, za co opiekun jest zły. Jejku ależ ten mężczyzna jest piękny kiedy patrzy się na niego z dołu! Te drobne kropelki potu spływające po jego ciele, aż zapragnęła być jedną z tych kropelek. Jejku, czemu ją tak kręcą mokrzy faceci! A ten nad nią jeszcze był jej i miał najpiękniejsze ciało na świecie, pięknego kutasa, cudowne spojrzenie i... Mogłaby się tu przed nim rozpłynąć. Miała kilkanaście sekund, żeby złapać oddech, oczyścić umysł, zebrać się w sobie do tego, żeby się podnieść i stanąć na nogach o własnych siłach, choć te były jak z waty. Dosłownie czuła się tak jakby była chora, jakby miała gorączkę. Nawet nie protestowała przed tym gdy podnosił ją mocno za ramię. Pewnie zostaną siniaczki, jak zawsze po intensywniejszych zabawach. Opadła w jedwabną pościel, która była chłodna i bardzo przyjemna, ale nie dane było jej zbyt długo w niej leżeć niczym Pillow princess. Nawet nie miała ochoty się stawiać, choć czasem lubiła się podroczyć, dziś wyjątkowo postawiła na bycie grzeczną dziewczynką i robienie tego co jej Pan i Władca każe i wymaga. To była część zabawy, która troszkę ją bawiła, więc grzecznie wykonała jego polecenie, ale na jej ustach błąkał się rozbawiony uśmieszek. Zmarszczyła lekko brwi widząc solidny metalowy kajdan. Skąd on się tu... Co ten Franek! A to perwers... Jak oni wszyscy. A co musi odwalać Marcello, nawet nie chciała o tym myśleć. Wyparła to z głowy w momencie wciągania koksu, choć nie bardzo chciała to robić. Miała być grzeczna to była! Padła znów na plecy na łóżko i zaczęła się wesoło śmiać, dziś jakoś wyjątkowo radośnie do wszystkiego podchodziła i z uśmiechem i entuzjazmem. To chyba z tęsknoty za Angelo i faktu, że go odzyskała. Nawet sama mu chętnie podsunęła drugą rękę do zapięcia!
Jej oczy wesoło migotały kiedy patrzyła na twarz ukochanego, dla niej teraz istniał tylko on, Franek jej z głowy wyleciał. Biedny! Drgnęła lekko kiedy Angelo podniósł głos i przypomniała sobie o drugim bracie. Jej usta otworzyły się w geście zdziwienia, zamrugała kilka razy obserwując jak Franek z lekkim wahaniem wykonuje polecenie brata, zerknęła na Angelo, później na niego, znów na Angelo. Zrobiło się... Grubo. Kolejna granica, którą będzie trzeba dziś przejść, albo przesunąć. On ją nieustannie do tego zmuszał, ale chyba dzięki temu się rozwijała i jej charakter nieco się zmieniał.
Materiał z jej ciała został zdarty siłą, wylądował na twarzy Franka i opadł miękko niemal na podłogę, bo... Zawiesił się na jego kutasie jak na wieszaku na ubrania i zakrył go całego, a biedny Franek nie mógł nic zrobić, bo też miał skrępowane ręce.
Angelo nie zdawał sobie sprawy, ale właśnie spełniał jedną z niewielu mocno skrywanych fantazji nastolatki — bycie obserwowaną w trakcie zbliżenia z ukochanym. Aż ją dreszcze przeszły i wewnętrzna dziwka w niej krzyczała z radości: tak, tak, tak, tak! Ale jakiś głosik z tyłu głowy jednak krzyczał nie, to te jej wpajane przez lata blokady i to, co złe, a co dobre.
To było takie... Dziwne i przyjemne jednocześnie, być oglądaną w trakcie tego kiedy jest się najbardziej bezbronną, kompletnie obnażoną nie tylko fizycznie. Nie odrywała spojrzenia od oczu Angelo, ani na sekundę, kiedy rozsuwał jej uda, pochylał się i... No znowu jej się w głowie zakręciło, uwielbiała ten widok, jego na dole, ale długo tam nie został, znaczył mokrą ścieżkę przez środek jej ciała aż do ucha, w które wymruczał groźnie polecenie, zmuszając ją do jego wykonania. Spojrzenie tych błękitnych oczu stało się lekko przestraszone, ale kiedy Angelo się w niej znalazł dosłownie prawie odleciała i zagryzła mocno wargę, żeby nie krzyknąć, bo ból mieszał się z rozkoszą. Szarpnęła rękami, zapominając, że są one w kajdanach, bo chciała dotknąć Angelo, ale musiała się skupiać nad tym, żeby nie odrywać wzroku od tęczówek Franka, co było cholernie trudne, biorąc pod uwagę intensywność doznać i jego spojrzenia, która dosłownie ruchało ją mentalnie. Pchnięcia ukochanego były silnie, żarłoczne, intensywne a ona nie była w stanie powstrzymać swoich jęków. Zdarzało jej się zamknąć oczy, ale wtedy dobitnie przypominano jej gdzie ma patrzeć. Między jej nogami była dosłownie Niagara, pościel mokła, kutas Angelo ślizgał się w niej sprawnie, narkotyki działały napełniając organizm nowymi siłami, w przeciwnym razie już dawno by odpadła. To był chyba ich najbardziej intensywny numerek od czasu Sycylii, serio, zero zahamowań do czegokolwiek i Gabi też czuła, że jej hamulce puszczają i jest gotowa na totalnie wszystko.
- Tak... jest... mój... królu....-wydyszała między kolejnymi pchnięciami a momentem, gdy jego silna ręka zacisnęła się na smukłej szyi. Widziała cierpienie Franka, było jej przykro, ale nie mogła nic zrobić, kompletnie nic! Zaczęła odlatywać przez wzgląd na brak tlenu, oczy wywróciły się jej na tył czaszki akurat gdy szczytowała i mdlała jednocześnie. Straciła przytomność na kilka, kilkanaście sekund, cała dygotała. Zniszczył ją maksymalnie, ale dzięki kokainie siła na kolejne akcje miała nadal.
Czy jej się przesłyszało, czy Franek go błagał? To musiało jej się przesłyszeć, taki dumny człowiek i błaganie? To tylko jej mózg sobie to uroił. Ledwie oddychała, zaschło jej w ustach, czuła orgazm swojego kochanka, musiał być cholernie bolesny tak jak i ten jej, bo dosłownie ostro ją zatarł. Kochała czuć jego ciężar na sobie, uwielbiała gdy ją tak zgniatał, oplotła go mocno nogami w pasie, przyciskając mocniej do siebie, bo nie mogła użyć rąk. Nie odrywała wzroku od Franka kiedy odzyskała ostrość widzenia, kiedy sunęła ustami po ramieniu Angelo, składając na nim kilka pocałunków, choć było to dość automatyczne z racji chwilowej utraty świadomości. Świat wyłaniał się z mgły, oddech się uspokajał, łzy przestały sunąć po policzkach, aż tu nagle kolejna bomba.
Co? Co jest... co cholera? Jak to popatrzy?- pomyślała przerażona i szarpnęła rękami. Miała zdarte gardło od krzyków więc jeśli teraz coś by powiedziała to chrypiałaby jak stare prześcieradło rozrywane na części. Wiła się po tym łóżku, mięśnie ją bolały, cipka piekła żywym ogniem, ciało pokryte już było widocznymi zasinieniami w strategicznych miejscach. Siny tyłek, odciski wbijanych palców w jej uda, biodra, brzuch, mocne zasinienie na szyi. Gapiła się jak Angelo wstaje, jak uwalnia Franka, jak ten całuje jego sygnet. Wtf.... To było na jej mózg za dużo, nawet jeśli była naćpana. Chyba ogarnęła ją panika!
Spięła się czując dotyk Franka na swojej skórze, nie wiedziała, czy tego chce, ale czy miała jakiś wybór? Przecież Angelo nie lubi kiedy ktoś mu się sprzeciwia, w czym utwierdziły ją tylko jego słowa, kiedy wrócił z alkoholem i patrzył na nich tak intensywnie. Przeszedł ją dreszcz strachu, już zaczęła sobie wyobrażać jaka kara na nią spadnie jeśli odmówi. Ale nie odpowiedziała Frankowi, nie zarejestrowała też uśmiechu Angelo ani tego, że pozwala jej podjąć decyzję. Na jej twarzy malowało się czyste przerażenie do momentu, w którym to Franek nie klęknął na łóżku i nie oswobodził jej dłoni z kajdan. Faktycznie były czerwone i otarte, jej delikatna skóra nie przywykła do takiego ciężkiego sprzętu, nie zabezpieczonego żadnym futerkiem czy inną miękką wyściółką. I jeszcze ucałował jej te rączki... Jej wzrok w tym momencie zaczął się uspokajać. Franek tak pięknie na nią patrzył, niczego nie wymuszał, nie brał siłą. Jego oczy mówiły wszystko: tylko jeśli tego chcesz. Jej ciało nie doszło jeszcze do końca do równowagi, ale znalazła na tyle siły, żeby usiąść a później uklęknąć naprzeciwko mężczyzny. Jej brzuch otarł się o główkę nabrzmiałego penisa Franka. Nie odrywała spojrzenia od jego tęczówek, położyła obie dłonie na jego policzkach a głowę oparła na jego klatce piersiowej. Kciukami gładziła jego twarz delikatnie. Miała zamknięte oczy, zdawała sobie sprawę z tego jak Franek się teraz poczuje, jak mocno go zrani, ale nie mogła tego zrobić. Nie ważnie jak bardzo Angelo się zezłości na niesubordynację z jej strony.
- Przepraszam... Nie mogę. Jesteś dla mnie ważny, bardzo... Ale nie mogę.- zsunęła dłonie z jego policzków na szyje, później ramiona, łokcie, przedramiona aż w końcu ujęła jego obie dłonie i złożyła na nich czuły pocałunek. Uniosła głowę i spojrzała mu w oczy przepraszająco, szukając w nim zrozumienia i spróbowała się nawet uśmiechnąć, ale kiepsko jej to wyszło. Mimo to splotła z nim palce jednej dłoni i zeszła z łóżka na miękkich nogach, prawie się przewróciła, ale jakoś złapała pion i pociągnęła Franka w kierunku Angelo. Stanęła przed ukochanym, wyjęła mu z ręki szklankę z alkoholem, którą odstawiła na stolik. Ujęła wolną ręką jego podbródek i uniosła go ku górze, patrząc mu w oczy.
- Za bardzo cię kocham, żeby ktokolwiek inny mógł mieć mnie w ten sposób, nawet jeśli to Franek.- starała się brzmieć spokojnie, cały czas ścisikała Franka za rękę. Puściła podbródek ukochanego jak i rękę Franka i kompletnie tego nie planując, klęknęła między udami Angelo, ułożyła dłonie na jego udach i teraz patrzyła na niego z dołu tym swoi zakochanym wzrokiem, choć i z lekkim strachem.
- W jaki sposób chcesz... chcesz mnie ukarać?- zapytała niepewnie i w końcu spuściła wzrok, wbijając go w podłogę. Czy w tym momencie wykazała się wręcz niemożliwą lojalnością, mając okazję posmakować w pełni drugiego z braci, za przyzwoleniem tego pierwszego? Mimo tego, że była wykończona, mimo iż zamroczona orgazmem, znalazła w sobie siłę by odmówić kuszącemu diabłu i jeszcze w tym wszystkim nie zapomniała o uczuciach Franka, choć zapewnie złamała mu serce, czego nie chciała robić w żaden sposób.
- Cokolwiek to nie będzie, jestem gotowa.- powiedziała bardzo chicho, jakby wcale nie była pewna tego czy jest gotowa czy nie. Cała trójka w tym momencie miała czas na to, żeby chwilkę odetchnąć.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
18+
Spoiler
Ciemne oczy Włocha wędrowały spokojnie po podnoszącej się sylwetce nastolatki. Opierającym się płaskim brzuchu o penisa jego brata. Drobnych dłoniach, którymi tak subtelnie sunęła po jego ciele. Jak palce Angelo po zwilżonych ustach, które nieco przysłaniał. Z jednej strony czuł ekscytację, z drugiej jednak, zastanawiał się, czy tego na pewno chce. Ale skoro ona tego chciała? A chciała? Angelo chciał ją uszczęśliwić, dać wszystko, co tylko mógł, szczególnie w strefach seksualnych, bo te potrafił zaspokajać jak żadne inne. Przynajmniej tyle...
Zaschło mu w gardle, musiał to przepić. Wytrzyma? Z jednej strony chciał to zobaczyć, to było ekscytujące i nowe przeżycie, ale z drugiej odzywała się jego zaborcza strona, która wręcz krzyczała - łapy precz!
Ale to przecież on wydał rozkaz...
Co ona powiedziała?
Nie zareagował jakoś szczególnie. Wyprostował się tylko lekko i uniósł nieznacznie brodę ku górze, razem z prawą brwią. Nie dał niczego po sobie poznać, chcąc po prostu obserwować po cichu rozwój tych wydarzeń, bardzo nimi zaciekawiony. Patrzył jak Gabi całuje dłonie jego brata i jak ten uśmiecha się do niej w sposób, w jaki on chyba nigdy nie potrafił.
- Nie przepraszaj słoneczko. - Rzucił do niej ciepło i grzecznie ruszył za nastolatką, pozwalając jej się ciągnąć w stronę Angelo, który nie wyglądał na zadowolonego. Ani złego. Jego mina nie wyrażała niczego, kompletna pustka w świdrującym ciemnym spojrzeniu. Jakby analizował, jakby już się zastanawiał nad karą za ich zachowanie i niesubordynację. Już wiedział jak czuł się Marcello i dlaczego reagował tak samo, co często było przerażające nawet dla niego.
Wbił spojrzenie w Gabrielle Glass, wciąż niczego nim nie wyrażając. Było chłodne i puste. Pozwolił sobie wyjąć szklankę z dłoni i nie odrywał wzroku od nastolatki, gdy mówiła. Poczuł się... dobrze. Bardzo dobrze, jakby wykazała się teraz najwyższą formą lojalności. Był z niej dumny. To nie był test, ale właśnie się w niego zamienił i zdała go na najwyższą możliwą ocenę. Gabi nie była jedną z tych kurw, które z Frankiem posuwali, trochę się zapomnieli. Ona była oddana jednemu z nich, prawdziwie i na zawsze. Angelo poczuł jak rozpiera go duma i szczęście. Bo to prawdziwe szczęście mieć kogoś tak lojalnego przy swoim boku. Ta dziewczyna zasługiwała na cały świat, a on zamierzał jej go podarować, będąc niewyobrażalnie wdzięcznym za jej wszelkie decyzje, które względem niego podejmowała.
Właśnie takiej kobiety potrzebował przy swoim boku.
Nie raz i nie dwa wykazywała się lojalnością i bezgranicznym oddaniem, dziś zrobiła to po prostu po raz kolejny.
A on wciąż milczał, wędrując wzrokiem za jej drobną sylwetką, jak ugina się przed nim i pada na kolana. Lubił ten widok, lubił, gdy przed nim klękano, gdy go podziwiano, a szczególnie, gdy robiła to ona. Bez zająknięcia, bez rozkazu, choćby słowa z jego strony. To go cholernie jarało. Słuchał jej, w bezruchu, w ciszy, pozwalając, by dokończyła. Nastała cisza, podczas której Francesco obserwował całą scenę lekko rozbawiony. Ale i pełen podziwu tej młodej dziewczyny, bo faktycznie wykazała się ogromną lojalnością oddaniem. Nie spodziewał się takiego ukorzenia z jej strony przed jego bratem. Angelo miał w sobie siłę, którą posiadał i Marcello, był jego godnym następcą i teraz biło to z niego mocniej niż kiedykolwiek, tak właśnie młody Włoch myślał.
- Ukarać? - Przerwał w końcu ciszę Angelo, sięgając do podbródka Gabrielle, który ujął i pociągnął lekko by złączyć na powrót ich spojrzenia. - Za taką lojalność, oddanie, szczerość i odwagę? Nie, mój śliczny Kwiatuszku, zamierzam cię za to nagrodzić. - Na jego ustach błąkał się bardzo delikatny uśmiech, a w oczach zaświeciły w końcu iskierki, które dziewczyna już dobrze znała. Będzie przyjemnie, jak mogłoby nie był, skoro jarało go to jak cholera? Angelo wiedział już, że to jest przyszła Pani Denaro. Zasłużyła na to już dawno, ale już teraz nie miał ani jednej wątpliwości.
- Jestem z ciebie bardzo dumny. - Przesunął kciukiem po dolnej wardze nastolatki, patrząc za swoim ruchem. - Moja mała, grzeczna dziewczynka. Wstań. - Pociągnął za jej brodę sugestywnie ku górze, by stanęła na nogi. Francesco jej pomógł, wiedząc, że jej ciało jest słabe. Jego dotyk był bardzo delikatny, jakby młoda kobieta była z porcelany.
Angelo też wstał, ujmując ukochaną za policzki. Przysunął się do niej powoli, jak i jego brat, ujmując ją za biodra. Starszy z Denaro nie odwracał wzroku od błękitu oczu dziewczyny, gdy zbliżał się do jej ust, całując je namiętnie, lecz czule, głaszcząc kciukami delikatną skórę jej policzków. Francesco całował jej szyję i ramię, zsuwając z niego delikatnie zabłąkane włosy. Masował masywnymi dłońmi jej drobne ciało, biodra, żebra, uda, ramiona. Otoczyli ją ciasno, ale nie tak jak wcześniej. Tym razem nie napierali z brutalnością, a dziwną delikatnością.
Jakby ją czcili. Poniekąd tak było.
W pewnym momencie obaj zarzucili ją na biodra Angelo, by oplotła je nogami, a wtedy ten chwycił pod jej uda, mocno za nie chwytając. Nie odrywał ust od jej, smakując ich jakby nie robił tego od wieków. Francesco w tym czasie wsunął się palcami w zniszczoną już cipkę dziewczyny, ale będąc przy tym niezwykle delikatnym. Pieścił ją z wyczuciem, nieustannie składając na jej ciele pocałunki. Mokre palce od jej soków przesuwał co jakiś czas na jej tyłek, a w końcu wsunął tam jednego z nich. Później dwa, przyzwyczajając jej szparkę do nowej sytuacji, nawilżając ją przy okazji naturalnym lubrykantem. Angelo czekał, rozkoszując się smakiem swojego Kwiatuszka aż w końcu naprowadził ją na swojego kutasa, który znów był gotowy, jakby Gabrielle była jego zaklinaczem. Nadział ją na siebie, do końca, wzdychając w jej usta. Napotkał plecami wielkie okno, mocno do niego przylegając. Wtedy Francesco naparł na nich, wchodząc w Gabrielle od tyłu.
- Tęskniłaś dziecinko? - Szepnął jej na ucho, nie wyglądając ani na trochę rozczarowanego poprzednią sytuacją. Oj nie, nie było mu przykro, wręcz przeciwnie. Odczuwał dziką satysfakcję z tego co się teraz działo, mogąc znowu wcisnąć się w jej ciasny tyłeczek. Angelo uśmiechnął się odrywając od ust ukochanej w końcu, by spojrzeć na jej wykrzywioną zapewne w rozkoszy twarz.
- Ale nas dwóch czuć lubisz, co moja mała kurewko? - Błysnęła biel jego zębów, gdy zaczął poruszać nią po ich kutasach. Francesco pomógł mu, więc z łatwością mogli wślizgiwać się w jej ciasne dziurki, pojękując przy tym z rozkoszy. Czuli się wzajemnie we wnętrzu Gabrielle, co było cholernie perwersyjne, ale podniecające zarazem. Każdy z nich pękał z podniecenia, mrucząc, jęcząc, warcząc, przymykając oczy, odchylając głowy, całując ciało ich małej Bogini. Ich usta były wszędzie, gdzie się tylko dało, podczas gdy ich twarde wciąż jak stal kutasy penetrowały ją przeszywająco niemal po same jaja. Narkotyki działały w ich układach krwionośnych, napędzając jakby byli robotami. Angelo co jakiś czas łączył spojrzenie z Gabrielle, albo ich usta, szepcząc w nie jaka jest cudowna, posłuszna i wspaniała. Tak samo jak i Francesco, który jak zawsze rzucał w swoim ojczystym języku komplementy względem kochanki na jej małe uszko.
Pozwolili jej dość, lecz nie przerywali, wręcz przyspieszyli chcąc, by ten orgazm trwał i trwał, uśmiechając się do siebie przez jej kościste ramię. Nie chcieli, by jej orgazm się skończył, potęgowali go i potęgowali, aż Angelo uznał, że ona zaraz odleci, więc mrugnął do brata, by przestali i wtedy mocno przytulili ją do siebie, pozwalając na złapanie oddechu całej trójce. Zdjęli z siebie nastolatkę, przytrzymując jej ciało.
- Dzielna mała. - Rzucił cicho Angelo, głaszcząc ją po głowie.
- Najdzielniejsza. - Dodał Franek, całując ją w potylicę. - Wytrzyma jeszcze chwilkę? Żeby tatusiowie mogli znowu dojść? - Spytał, ale nie czekali na odpowiedź. Francesco podniósł ciało Gabrielle, biorąc ją w ramiona i szedł za Angelo w stronę łóżka. Ten położył się na nim plecami, a jego brat pomógł Gabi na przybranie wygodnej pozycji na jego biodrach. Angelo ujął jej policzki, patrząc na nią z dołu jakby była najpiękniejszą kobietą na świecie. W jego oczach była. Uśmiechnął się do niej ciepło i rzucił:
- Mówiłem, że nie dam ci dzisiaj zasnąć. -Puścił jej oczko, uśmiechając w ten swój firmowy diabelski uśmieszek. Franek zaśmiał się za plecami dziewczyny, ujmując ją pod zgięcia w łokciach i przytrzymując jej ręce, by drobne ciało wygięło się w łuk.
- Właśnie tak malutka. - Rzucił i nakierował jej ciało na kutasa Angelo, który mruknął z przyjemności, zsuwając swoje dłonie po ciele kochanki. Po jej szyi, piersiach, talii, biodrach, udach i z powrotem do góry. Chłonął ją swoim dotykiem, czcząc ją, gdy Francesco wsunął się znów bezczelnie w tyłeczek Gabrielle.
- A on zawsze dotrzymuje obietnic. - Rzucił rozbawiony Francesco na uszko Gabi, zaczynając poruszać w jej ciepłym i ciasnym wnętrzu. Angelo wiedział, że ona nie miała siły, więc pracował pod nią swoimi biodrami, żeby penetrować ją dalej głęboko, bez kompletnych, jak to nazwała pięknie Gabi hamulców. Wiedzieli, że ją zajadą, że jutro będzie miała problemy z chodzeniem, że wspaniale przecierpi rozkoszne katusze. Taki był ich cel. Choć powoli odczuwali już zmęczenie, nie przerywali swoich pieszczot, które trwały i trwały. Starszy z braci zaczął pieścić kciukiem łechtaczkę Gabrysi w pewnym momencie, a wolną dłonią nieustannie pieścił jej cudowne, drobne ciało. Francesco ręce miał zajęte, ale nieustannie sięgał ustami do szyi i ucha nastolatki, całując ją i dysząc cicho.
Wiedzieli, że ich szczyt będzie cudownie bolesny, na to liczyli. W końcu i ich organizmy były już wykończone, a kolejny orgazm z pustym ładunkiem, cóż. Przyszedł bardzo późno. Nie pozwalali Gabrielle zasnąć, ani odpłynąć, ale doprowadzając ją na skraj wykończenia, jak i z resztą siebie. Za oknem już powoli świtało, na horyzoncie pojawiały się pierwsze promienie, robił się pomarańczowy.
Kiedy Bracia Denaro dochodzili cudownie we wnętrzu Gabrielle Glass, dusząc przy tym krzyki bólu i uniesienia. To było cholernie intensywnie, po ciałach mężczyzn płynął pot, ich oddechy niemal ginęły, a mięśnie odmawiały posłuszeństwa, Angelo czuł, jak sam powoli odpływa. Z penisa Francesco wypłynęło jeszcze trochę nasienia, wprost do tyłka Gabi, a wtedy on wbił nieco boleśnie palce w drobne ciało kochanki.
To było wspaniale wykańczające. Przeszywające. Unoszące wysoko ponad jakiekolwiek granicę wytrzymałości. Cała trójka opadła na łóżko bez sił, odpływając po chwili wyrównywania oddechu zapewne nieświadomi tego, kiedy to się stało... W głęboki, słodki sen.
Co za noc.

zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
18+
Spoiler
Jej naprawdę było przykro, że nie mogła spełnić małego marzenia Franka, ale on nie wydawał się być zły, rozczarowany, zawiedziony. Nie widziała tego w jego oczach ani zachowaniu. Jego uśmiech był taki ciepły, taki... Wysyłający całym sobą wyrozumiałość i zrozumienie i niewyobrażalne wsparcie. Niby z Angelo byli tacy sami, a jednak skrajnie różni i to chyba dlatego tak bardzo ciągnęło ją do obu. U każdego z nich znajdowała to czego szuka w partnerze, tylko u każdego było to coś innego. Jaka szkoda, że nie mogli się złączyć w jedną osobę i być dla niej najlepszą wersją mężczyzny, jaka tylko istnieje. Przecież to by było złoto! Związek idealny.
Gabi miała mieszane uczucia widząc nieodgadnioną minę Angelo, jego twarz nie wyrażała kompletnie żadnych emocji, co było bardzo niepokojące. Chyba wolałaby już widzieć na jego buźce malującą się złość, bo wtedy wiedziałaby, na co się przygotować fizycznie i psychicznie, a w ten sposób przeżywała właśnie emocjonalną huśtawkę. Serducho w piersi jeszcze jej się nie uspokoiło po przebytym orgazmie, ciałko cały czas lekko drżało, nogi miała nadal jak z waty, więc kolana poniekąd same jej się ugięły, to tylko pomogło jej w podjęciu decyzji pokazania mężczyźnie jednej z najwyższych form uległości/podporządkowania się jego woli. Ona naprawdę była gotowa na wszystko, na seksualne tortury, nawet na te emocjonalne. Ewolucja bohaterki, jaką jest Gabi jeszcze się nie zakończyła, ona cały czas trwa, więc zostanie Panią Denaro jeszcze stoi pod lekkim znakiem zapytania, przynajmniej dla niej. Angelo już wie, już jest pewny, że to ktoś, kogo szukał całe życie ona... Ona nadal uważa, że na pewne rzeczy trzeba sobie zasłużyć i ma w tym swoim łebku myśli, że jeszcze nie jest dla niego dość dobra, ale ma nadzieję, że pewnego dnia stanie się silna i mądra, aby dumnie stać u jego boku. Ten dzień kiedyś nadejdzie, ale póki co młodość ma swoje prawa i trzeba się wyszaleć.
Nie spodziewała się takiego obrotu sytuacji, dlatego bardzo grzecznie podążyła głową w górę idąc za sugestią Angelo i spojrzała w te jego ciemne, przeszywające na wskroś oczy. Widziała w nich dumę, miłość, niewyobrażalny podziw, szczęście... Tyle emocji! Jej serce to się na chwilkę dosłownie zatrzymało, to był taki... Ich moment, że już chyba bardziej ich być nie mógł. Mieli jednego widza, który pewnie sobie tam swoje myślał, ale dla Gabi biedny Franek na chwilkę przestał istnieć, byli tylko oni — Angelo i ona w bardzo emocjonalnej i intymnej sytuacji. Wyraz spojrzenia Gabi się zmienił z lekko przybitego na to pełne miłości i oddania, dosłownie jak pies na swojego opiekuna. Po plecach przebiegły ją dreszcze, takie przyjemne i cieplutkie. Uwielbiała kiedy sunął kciukiem po jej ustach, to było takie... Seksowne, zwłaszcza gdy na nie patrzył! Kiedy jego kciuka na nich zabrakło, zwilżyła wargi językiem i przygryzła dolną delikatnie. Nie odrywała spojrzenia od jego twarzy. Nie uważała, że zrobiła coś niezwykłego, każdy powinie był tak zareagować na jej miejscu. Jej zarumienione policzki zrobiły się jeszcze bardziej czerwone, ale jego słowa... Boże jak ona ich potrzebowała! Naprawdę! Poważnie! "Jestem z ciebie dumny. Grzeczna dziewczynka... " - mało co tak podbudowywało jej pewność siebie jak to. No dobra, bycie laską TAKIEGO faceta to +1000 do zajebistości i już sam ten fakt sprawiał, że wyżej nosiła głowę i mocniej wypinała cycki do przodu chcąc pokazać światu: PATRZCIE wybrał MNIE, nie ciebie, ciebie, czy ciebie tylko MNIE! HA! Nie to, że chciała być lepsza od innych, ale była dumna z tego jak cholera i fajnie się czuła mogąc to pokazać.
Niespiesznie wstała, opierając się o uda ukochanego. Dobrze, że Franek jej pomógł, będąc dla jej osłabionego już ciałka oparciem. Kochała te ich silne łapska, nic tak nie dawało poczucia bezpieczeństwa i stabilności, jak ich uścisk. Angelo i Franek górowali nad nią swoim wzrostem i gabarytami, gdyby chcieli mogliby ją powalić dwoma palcami, ale ona się ich nie bała, wręcz przeciwnie. W tym momencie jest najbezpieczniejszą, najlepiej chronioną przed wszystkim, kobietą na świecie. Topiła się pod wzrokiem i dotykiem Angelo, a Franek nie pomagał z tymi swoimi miękkimi, wypielęgnowanymi łapami, sunącymi po jej ciele. Czuła ich obu na swoim ciele, nie tylko górę mięśni, ale ich gorące i nabrzmiałe kutasy. Angelo ją pocałował, tak namiętnie i głęboko, z taką czułością i wyczuciem, że rozpadła się znowu na pierdyliard kawałków. Odczuwała z tego pocałunku chyba jeszcze większą przyjemność niż z orgazmu. Zarzuciła ukochanemu ręce na szyje, by móc go dotykać, sunąć łapkami po jego potylicy, karku, drapać go delikatnie paznokciami. Wzdychała w jego usta, to było takie kojące i przyjemne przez kilka długich chwil! Ciało trochę się uspokoiło, ale wciąż wrzało z emocji, a tych miało nadejść jeszcze więcej. Zaśmiała się w usta Angelo, kiedy straciła grunt pod nogami i oplotła go mocno udami za biodra. Uścisk na szyi się wzmógł, bo tak się trochę bała, że zaraz rąbnie na ziemię, choć wiedziała, że tak nie będzie to mózg swoje, ciało swoje, jak zawsze. Poniekąd działa się instynktami. Znów zalało ją podniecenie, przez to wszystko, co robili, uspokojone emocje wybuchły ze zdwojoną siłą, wszystko przez ich pocałunki, przez poczynania Franka, które wzbudzały w niej ciche jęki i pomruki przyjemności, nawet zabawa z jej słodkim tyłeczkiem. Zobaczyła gwiazdy z bólu i rozkoszy, kiedy Angelo ją na siebie nadział, była już dość mocno zajechana, a przecież to jeszcze nie koniec. Jej cipka była tkliwa, ale wciąż chętna i cholernie mokra. Wpiła paznokcie w ciało ukochanego mocno, nie kontrolując się kompletnie, akurat w momencie kiedy w jej tyłeczku znalazł się Franek, mocno go wypełniając. Dosłownie czuła jak ich kutasy dotykają się przez cienką ściankę oddzielającą cipkę i tyłeczek, to był niewątpliwie dogłębny masaż, przez który dosłownie płakała z rozkoszy. Łzy zalewały jej policzki, kropelki potu sunęły po ciele, serce waliło, oddech przyspieszał, nawet swoich jęków nie tłumiła, odkleiła się totalnie zapominając o bożym świecie.
- P...przestań... mnie... za...zawstydzać....- wydyszała na słowa Angelo i teraz to już kompletnie się oderwała, bo zaczęła nawet zagryzać zęby na ciele ukochanego kiedy ją tak ostro posuwali i sprawili, że znowu doszła z prędkością światła, do tego stopnia, że w pewnym momencie ten orgazm, który jej dali zaczął być bardzo bolesny, a mięśnie odmawiały posłuszeństwa. Chyba jeszcze nigdy tak nie krzyczała w trakcie dochodzenia na szczyt szczytów. Jeśli myślała, że teraz jest zniszczona, to co powie za chwilkę? Nawet nie zanotowała, że jej stopy dotknęły posadzki, nie była w stanie ustać tak bardzo dygotała, była calutka mokra, tak jak i oni, lepili się od potu, od swoich wydzielin, było... Brudno, perwersyjnie, blisko, intymnie, niepoprawnie, totalnie poza wszelkimi wyobrażeniami Gabrielle o seksie. Nie docierało do niej to, co mówili, chciała więcej, mocniej, głębiej. Narkotyki sprawiły, że nie miała dość, że chciała zostać dosłownie przenicowana na wylot z każdej możliwej strony. I to też dostała, miała bardzo mętny wzrok, niewiele widziała, niewiele słyszała, ale wszystko czuła i to z dziesięciokrotną siłą. Miała tak zdarty głos, że dosłownie chrypiała przy swoich jękach, chciała ich dotykać, oboje, pieścić, drapać, gryźć, ale nie mogła, co ją denerwowało, a z drugiej strony nie do końca, bo nie myślała trzeźwo. Sama nie wiedziała ile jeszcze miała tych orgazmów, 10? 20? 100? Jeden chuj raczy wiedzieć, a raczej w tym wypadku dwa. Straciła rozum, kontakt ze światem, z nimi, ze sobą, z własnym ciałem. Znów czuła się tak jakby umarła i unosiła się nad swoim własnym ciałem, oglądając wszystko z góry, jak tamtego dnia kiedy doznała śmierci klinicznej. Bolało, to wszystko naprawdę SŁODKO bolało, cudownie, obezwładniająco. Zajechali ją do tego stopnia, że delikatna błona śluzowa jej mokrej szparki nawet zaczęła lekko krwawić. Lepili się do siebie, ich oddechy mieszały się ze sobą, jęki i pomruki rozbrzmiewały w sypialni na tle Nowego Jorku, który powoli zaczynało ogarniać poranne słoneczko, budzące się do życia, wyłaniające się zza gęstych chmur. Nawet nie wiedziała, w którym momencie odpadła, dosłownie zemdlała z wycieńczenia i nadmiaru emocji. Ciało się poddało, była bliska wyzionięcia ducha, dosłownie niemal zaruchana na śmierć. Ale żyła, spokojnie. Oddychała, serduszko biło, zwyczajnie złapała error i straciła świadomość tak mocno ją we dwójką zniszczyli. Włosy miała w nieładzie, były calutkie mokre, jakby wyszła spod prysznica, jej ciało pokrywały już widoczne siniaki te drobne jak i większe, najbardziej malowniczy znajdował się na smukłej szyi. To chyba będzie coś, co we trójkę będą wspominać do końca życia jako najbardziej ekstremalny seks w życiu Gabi, taki to się pewnie już nigdy nie powtórzy, chociaż nigdy nie mów nigdy. Tak bardzo ją odcięło, że nie wiedziała już gdzie jest, kim jest, jak się nazywa, a czas przestał mieć znaczenie. Jeśli ktoś spróbowałby ją obudzić to by mu się to nie udało za żadne skarby świata. Nie wiedziała jak długo była taka bez życia, nieprzytomna — dwie godziny? Pięć? Dziesięć? Dwanaście? A może pełne 24?
Jej powieki powoli zaczęły się otwierać, piekły... Nie tylko one piekły, oj nie tylko one. Każdy mięsień płonął żywym ogniem, wszystko ją bolało, nawet kurwa rzęsy. Czuła wszystkie mięśnie, nawet te, o których nie miała pojęcia, że istnieją. Spróbowała się poruszyć, ale natychmiast tego pożałowała, czując przeszywający ból krocza i tyłka i wszystkiego. Dosłownie nawet cebulki włosów ją bolały, w ustach kompletnie zaschło, to była pustynia. Zamlaskała słodko, ale to nie pomogło pozbyć się suchości z ust. Zastanawiała się, czy to był znowu kolejny głupi sen, czy wszystko działo się naprawdę.
- Angelo... Franek...?- wychrypiała bardzo, bardzo cicho, totalnie zdartym głosem, tak, że nie była w stanie mówić wyraźnie.
- Ałć...- mruknęła niemal bezgłośnie i chyba jeszcze na chwilkę przysnęła.
Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Zachciało mu się pić. Potężnie. Jakby jego ciało wysuszało się w pełnym słońcu bezkresnej pustyni. Otworzył oczy, powoli, ale nie leżał na rozgrzanym piasku, pozostawiony na pewną śmierć. Przez wielkie okna wdzierało się słońce, a on leżał w miękkiej pościeli otoczony rękoma i nogami. Mruknął coś cicho, gdy świadomość powoli wracała. Był w apartamencie swojego brata. W jego łóżku. Ze swoją dziewczyną. Sceny z minionej nocy wracały jak szalone, potężnie uderzając jego umysł. Gangster uśmiechnął się pod nosem, wtulając policzek w głowę nastolatki, chwilę rozkoszując się żywymi wspomnieniami. Jego organizm również to odczuł, był słaby, jak po kilkugodzinnym ostrym wycisku na morderczym treningu. Nie mógł tak dłużej wytrzymać, ostrożnie wyplątując z uścisku kochanej, którą od tyłu zaś obejmował jego brat. Pokręcił głową, bo pokręcona była i sytuacja. Angelo bardzo ostrożnie wyszedł z sypialni, w której odnalazł jeszcze swoje spodnie nim z niej wyszedł. Najpierw musiał zajrzeć do Valentine... ciekawe, że zasnęła już w ich sypialni i nie przyszła do Francesco. Która była godzina? Angelo zerknął na pierwszy lepszy zegar, było chwilę po 8. Ile spał? Trzy godziny? Był zmęczony jak cholera. Zajrzał przez lekko uchylone drzwi do córki, ale ta spała w najlepsze. Uśmiechnął się delikatnie i domknął drzwi, idąc w kierunku kuchni, gdzie ku zaskoczeniu napotkał gosposię Francesco. Posprzątała chyba po nocnych eskapadach swojego szefa i właśnie stała przed lodówką, podpierając się pod biodra. Angelo dowiedział się, że Franek stłukł swoje ulubione papryczki z Sycylii, których Barbara chciała użyć do dzisiejszego śniadania. Mężczyzna zaśmiał się, że księciunio przeżyje bez nich i zadeklarował pomoc w śniadaniu, ale najpierw musiał się trochę odświeżyć. Nie mógł już pójść spać, musiał być na posterunku, jeśli Valentine się obudzi. Dlatego wziął prysznic, walnął dwie, porządne kreseczki koksu żeby być jakoś na chodzie (i tak chyba przeżyje dzisiejszy dzień) i schował woreczek do kieszeni żeby sobie czasami dorzucić towaru do noska. Przebrał się w jakiś opinający czarny t-shirt i czarne bojowe spodnie, chodząc cicho po sypialni. Córka spała jak zabita i dobrze, a on zabrał jakieś Świerze rzeczy Gabi i położył je przy wejściu do sypialni Franka cicho, bo widział, że nadal śpią. Wrócił do Barbary, która była w połowie szykowania śniadania. Rzucił jej żeby zbytnio się nie spieszyła. Trochę z nią pogadał, a trochę popracował, bo mimo wszystko, miał całą masę rzeczy na głowie.
Francesco w tym czasie przytulał jego dziewczynę, jakby była jego, śpiąc w najlepsze. Po tym, co wczoraj przeżyli? Nie ma co się dziwić, dawno nie miał tak emocjonującej nocy! Pewnie spałby dalej jak kamień, gdyby nie głos słodkiej Gabrielle Glass, wypowiadającej jego imię. Uśmiechnął się i mruknął przeciągle, sunąć dłońmi po jej nagiej ciele. W pomieszczeniu pachniało grzechem, aż miło było się budzić. Otworzył oczy i ku zaskoczeniu dostrzegł, że nie ma z nimi Angelo.
- Jestem mała, dzień dobry. - Francesco pocałował Gabi w zagłębieniu za jej uchem. - Jak się czujesz? - Spytał zatroskany i podniósł się w końcu do siadu, analizując sytuację. Zostali sami, więc pewnie Angelo musiał iść do córki? Spojrzał po posiniaczonym ciele Gabrielle, wyglądała marnie. Cmoknął i pokręcił głową.
- Zaczekaj tu na mnie. - Pogłaskał ją po głowie i policzku czule. - Angelo pewnie musiał iść do Valentine... ja się tobą zajmę. Poczekaj tu mała. - Widać było, że się o nią martwił, naprawdę źle wyglądała. Poza tym, nie mogła w takim stanie iść i pokazać się dziewczynce. Wstał i się przeciągnął, głośno przy tym mrucząc. Strzeliło mu kilka kości i zniknął w swojej łazience. Wlał do wanny opakowanie koziego mleka, zasypał je specjalnym pudrem relaksacyjnym do kąpieli i puścił wodę. Nie była gorąca, ale nie była też zimna. Powinna złagodzić obolałe ciało dziewczyny. Wrócił po nastolatkę, ciągle chodząc po pomieszczeniu nago. Wyglądał beztrosko, roztrzepany, uśmiechnięty, jak nowo narodzony.
- Chodź nasz Kwiatuszku, trzeba ci podlać te korzonki. Korzenie. Jak zwał tak zwał, chodź do wujka Franka. - Rzucił z tym swoim firmowym uśmieszkiem, schylając się po dziewczynę i wziął ją na ręce. - Trzeba doprowadzić cię do porządku dziewczyno, no gdzie tak do ludzi, jeszcze pomyślą, że tu przemoc w rodzinie uskuteczniamy, aj. A przecież jesteśmy porządnymi ludźmi, jaka przemoc, eh. - Cmoknął, wprowadzając ją do łazienki. Bardzo ostrożnie wsunął ją do wanny. Jego łazienka pasowała wystrojem do sypialni. Pokryta czarnym marmurem ze złotymi dodatkami, wolnostojącą wanną i prysznicem po drugiej stronie. Nie była tak przeszklona, jak ta, którą im podarował na ten krótki pobyt. Miała tylko jedno wąskie okno, więc panował lekki półmrok. Francesco zakręcił wodę, której poziom był wystarczający i przykucnął przy wannie, ujmując dłoń Gabi w swoje i pocałował ją po wierzchu.
- Odpocznij chwilę, zrelaksuj się. Skoczę pod prysznic i do ciebie wrócę. - Wstał, całując ją w czoło. Po łazience rozchodziły się dźwięki cichej, relaksacyjnej muzyki z wstawkami natury. Francesco wszedł pod prysznic, z którego cicho szumiała woda. Stał tyłem do Gabi, myjąc się niespiesznie.
Tym czasem w kuchni do Angelo i Barbary dołączyła Valentine. Rozczochrana i zaspana, ale uśmiechnięta od ucha do ucha.
- Tato tato widziałeś jakie piękne widoki! Ja cię jak tu ładnie jeszcze ładniej niż wieczorem! Ale fajnie spałam, dziękuję, że mogłam z wami spać, a gdzie ciocia Gabrielle? - Gadała i gadała, ledwo patrząc na te swoje oczka i drapała się po głowie, idąc w jego stronę. Angelo zaśmiał się, gdyby ona tylko wiedziała... Chwycił ją, obrócił się z nią pare razy, aż pisnęła wesoło i przytulił ją na koniec.
- No nieźle co? Chciałabyś też mieszkać tak wysoko? - Przeszedł płynnie na angielski, stawiając dziewczynkę na ziemi.
- Tak! - Pisnęła.
- No może kiedyś... Chcesz soku pomarańczowego? Franek ma Sycylijskie pomarańcze. A właśnie, Gabi bierze prysznic u wujka, bo nie chciała cię budzić i chciała dłużej posiedzieć w łazience. Pewnie niedługo dołączą. Wujek to jeszcze chrapie w najlepsze pewnie. To taki śpioch jak ty. - Pstryknął ją w nos.
- Ej nieprawda! - Naburmuszyła się, lecz i zaśmiała mała Włoszka.
Francesco wyszedł spod prysznica, zaczesując przydługie włosy do tułu. Otarł się ręcznikiem, który przepasał sobie w talii i wrócił do Gabrielle, biorąc coś z półki nieopodal. Stanął za głową dziewczyny, przesuwając dłońmi po jej policzkach.
- Przymknij oczy. - Poprosił ładnie i sięgnął po mały dzbanuszek, nabierając do niego wody. Polał po głowie dziewczyny, a następnie nałożył sobie sporą ilość pachnącego kwiatami szamponu. Zaczął myć jej głowę, przy okazji robiąc jej masarz, a Franek umiał w masarze. To jego popisowa umiejętność! Jego palce przynosiły na pewno ukojenie głowie nastolatki, przy okazji oczyszczając jej włosy ze wszelkich brudów wczorajszej nocy.
- Trochę nas wczoraj ponosiło... Jako jedyna pomyślałaś trzeźwo. Dobrze zrobiłaś, chciałem ci podziękować wiesz? Że do niego wróciłaś, Angelo... on... nigdy nie widziałem żeby mu na kimś tak zależało jak na tobie. Nawet na mnie! - Oburzył się teatralnie. - Chociaż uważam, że gnojek na ciebie nie zasługuje. - Zaśmiał się cicho, nie przerywając masażu. Dołożył nawet szamponu. - Widać, że bardzo go kochasz, nawet nie wiesz jak mnie to cieszy. Serio, fajnie wiedzieć, że ma kogoś takiego jak ty w swoim życiu, jesteś cudowna Gabi. - Uśmiechał się, a jego głos był bardzo radosny, nie przepełniała go żadna zazdrość, nic z tych rzeczy. Mówił całkowicie szczerze. Mieli w końcu taką chwilę dla siebie, więc chyba mogli porozmawiać? Jej gołe ciało niknęło pod białą jak mleko wodą całkowicie, więc nic go nie rozpraszało.
- Chociaż nadal uważam, że ja byłbym lepszą partią. Wiesz, że planowałem do ciebie przylecieć do tego Londynu i cię za pół roku odbić? Kurwa no przecież... no przecież ty musisz zostać w rodzinie. -Zanim odpowiedziała, czy zdążyła zareagować, Franek już chwycił za złotą słuchawkę, lejąc Gabi porządnie po głowie wodą i ups... całej twarzy, żeby nie mogła nic powiedzieć, zmywając jej szampon z głowy. Zaśmiał się przy tym jak rozrabiające dziecko.
Angelo i Valentine postanowili nie czekać na śpiących pewnie dalej brakujących członków Rodziny i zaczęli pałaszować śniadanie. Córeczka mafiozy oczywiście miała polane do szklanki soku z pomarańczy Sycylijskich, a w kubku Angelo parowała czarna kawa oczywiście. Jedli powoli, rozmawiali, choć to więcej córka mówiła ekscytując się tym wszystkim co się działo, a on słuchał uśmiechając się. Pomyślał, że teraz wszystko jest i już będzie tak, jak trzeba.
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Kompletnie nie odnotowała faktu, że jeden z jej nocnych kochanków, w zasadzie ten najważniejszy, ich opuścił. Zostawił ich wtulonych w siebie, jakby to Gabi była z Frankiem, a nie z nim. Blondynka spała jak kamień, głaz, góra lodowa — zwał jak zwał i serio nic nie było w stanie jej z tego snu wyrwać. Nic, oprócz tego, czego domagał się jej organizm, zapalając wszystkie możliwe kontrolki alarmowe. Prawdopodobnie, gdyby nie chęć wlania w siebie hektolitrów wody, czy innego płynu spałaby dalej, nie zważając na to gdzie i z kim jest. Dlaczego tak trudno było jej się ruszać? No pomyślmy! Wcale nie uprawiała dzikiego seksu z dwoma facetami, wcale jej nie zniszczyli, wcale nie przeżyła NIEZLICZONEJ ilości orgazmów jeden po drugim.
Wydawało jej się, że zamknęła oczy na kolejną godzinę, lub dwie, a minęły ledwie trzy sekundy, gdy usłyszała zaspany i lekko zachrypnięty głos Franka tuż przy swoim uchu, a później poczuła jego wargi na skórze. Przeszły ją dreszcze, a już zwłaszcza przez te jego ręce błądzące po nagim, pięknie oznaczonym namiętnością braci, ciele.
- Dzień dobry. Czy to już święta?- zapytała mało przytomnie. Nie wiedziała ile godzin przespała. Może już był świąteczny poranek? Oby nie! Przecież nie ma dla nikogo prezentów, a tak być nie może! Ta myśl dała jej nagłego zastrzyku energii, więc otworzyła oczy i oślepiło ją słońce, więc zasłoniła twarz ręką.
- Jakby mnie przeruchało dwóch napakowanych mafiozów z piekła rodem. Mówi ci to coś?- zapytała z lekkim przekąsem, ale uśmiechnęła się przy tym delikatnie, nawet brzuch jej zadrżał od tego śmiechu, ale zaraz tego pożałowała, bo to zwyczajnie bolało! Odzyskała ostrość widzenia, wzrok przyzwyczaił się do jasności i postarała się odwrócić bardziej na plecy, ale to naprawdę było wyzwanie. Była okryta jedynie cienkim atłasowym materiałem ekskluzywnej kołdry, która przerzucona była przez biodra jej i Franka.
- Choćbym kurde chciała to nie dam rady ruszyć się nawet o pół metra w lewo, ani w prawo, ani w żadną inną stronę.- odparła tonem pełnym sarkazmu, ale uśmiechała się, więc to nie był żaden przytyk. Wręcz przeciwnie! Pewnego rodzaju komplement. Miała straszną chrypę i mówiła cicho, jakby dopadło ją zapalenie krtani, czy inna choroba. Kiedy Franek zniknął w łazience ona ledwie dała radę wymacać karafkę z wodą na nocnym stoliku. Nie trudziła się, by nalać sobie płynu do szklanki, tylko opróżniła butelkę praktycznie całą na raz, wlewając w siebie życiodajny płyn, nie miała jednak siły odstawić jej na szafkę. Ręka jej opadła poza łóżko, a karafka wylądowała na podłodze. Na całe szczęście się nie potłukła, a nawet gdyby tak było, to Gabi raczej by się nie przejęła, bo takich karafek Franek może mieć milion. No, chyba że ta pochodziła z dynastii Ming czy innej takiej. Gabi przyłożyła otwartą dłoń do czoła i gapiła się w sufit.
- Co tu się do cholery odjebało w nocy...- mruknęła do siebie pod nosem, nie mogąc wyjść z szoku, przypominając sobie obrazek po obrazku. Franek wrócił, był taki wesolutki i beztroski! I jeszcze latał kompletnie nago niczym się nie przejmując. W sumie... To jej też to już było wszystko jedno, przywykła do jego frywolności no i widział już wszystko, był wszędzie, więc po co drążyć. Uniosła się lekko na łokciach, patrząc na niego lekko skonsternowana. Co on kombinował?
- Wiesz co? Wydaje mi się, że koło porządnych ludzi to wy nawet nigdy nie staliście, a jeśli już to jakieś dwieście metrów od najbliższego.- parsknęła krótkim śmiechem, znów żałując swojej decyzji. Boże, jej mięśnie! Jakie ona miała zakwasy, wszędzie! Nawet kurde w uszach.
- Nie patrz tak na mnie. Mógłbyś, gdybym nie miała racji, ale ją mam.- zarzuciła mu ręce na szyję, żeby się go trzymać, oparła głowę na jego ramieniu kiedy tak ją niósł do wanny, niczym jakąś księżniczkę, tak by jej stópki nie musiały dotykać podłogi, bo to byłby dla posadzki zbyt duży honor, doświadczyć zaszczytu dotykania Gabrysi.
Rozglądała się ledwie przytomna po łazience, musiała przyznać, że Franuś to ma jednak dobry gust, chociaż ona to by raczej wszystko na biało urządzała. Biel i złoto, beże, drewno itp. Nim się obejrzała jej ciało było powoli opuszczane do wanny, z niezwykłą delikatnością i czułością, jakby Franek się bał, że mu się dziewczyna zaraz tu rozwali na kawałki. Woda była idealna i otuliła ją calutką aż po samą szyję! Owładnęła nią jakaś taka błogość, na dodatek pięknie pachniało.
- Dziękuję Franuś, jesteś kochany, naprawdę...- uśmiechnęła się i odprowadziła mężczyznę wzrokiem pod ten prysznic. W wodzie nie czuła takiego gigantycznego bólu, sam ciężar wody delikatnie masował ciało, mogła się lekko przekręcić bokiem, żeby bezczelnie popatrzeć na zgrabny tyłeczek Franka, na jego muskularne plecy, ramiona, wąskie biodra. Gapiła się bezczelnie jak się mył i wcale nie było jej z tym źle! Gapiła się jak krople wody suną po jego ciele, jakże ona kocha mokrych facetów! Dosłownie przelatywała go wzrokiem, no bo halo — piękny to mężczyzna bez dwóch zdań. Dopiero jak Franek wylazł spod prysznica i istniało ryzyko, że zostanie przyłapana na gapieniu się, to szybko odwróciła wzrok, choć miała ochotę patrzeć na kropelki wody sunące po jego torsie na brzuch, ginące gdzieś w połach ręcznika, którym się szybko osuszył. Kiedy dotarło wanny i staną z tyłu Gabi odchyliła głowę do tyłu, żeby sobie na niego popatrzeć, przez co wyeksponowała posiniaczoną szyję. Przyglądała się Frankowi badawczo, ale nie miała siły na pytania i walkę, więc wyprostowała głowę i zamknęła oczy wedle prośby. Cieplutka woda została wylana na jej jasne kosmyki, a zaraz do jej nosa doleciał zapach białych kwiatów, a następnie poczuła silne, męskie dłonie na skórze głowy. Aż musiała się złapać brzegów wanny, bo westchnęła cicho z przyjemności.
- Oj poniosło... Ale chyba nikt z nas tego nie żałuje- uśmiechnęła się szeroko, delektując się masażem, idealnym naciskiem w konkretnych punktach i dała się egoistycznie temu ponieść. Jak mogła nie kochać Franka? No jak? To skończony kretyn, ale taki słodki i czuły i wesoły i szalony... I mogłaby tak jeszcze wymieniać. Braci Denaro nie da się nie kochać!
- Boże Franek... Proszę cię, przestań, bo się będę przez ciebie rumienić! - pisnęła nadal zachrypnięta i zakryła twarz dłońmi. Jakże trudno jej się przyjmowało komplementy to tylko ona wie. Zbyt skromna, ot co! Pokręciła lekko głową z niedowierzaniem. Przyjemny masaż dobiegał końca, a Franek... Franek wywalił jej z taką bombą, że za szybko odwróciła głowę w bok i do góry, żeby na niego spojrzeć wielkimi oczami. Co on jej właśnie powiedział?! Nie zdążyła odpowiedzieć, bo poczuła jak coś zalewa jej twarz — była to woda ze słuchawki prysznicowej. Zaczęła się tą wodą krztusić, dosłownie jakby ktoś ją topił. Spanikowała i zaczęła się w tej wodzie szamotać jak ryba na płyciźnie, zapomniała o bólu absolutnie wszystkiego, choć go czuła.
Żeby się uratować od topienia, zaczęła po omacku chlapać wodą na wszystkie strony, żeby oblać Franka i nawet kilka razy udało jej się trafić odpowiednio. Łazienka wyglądała teraz jak pobojowisko, wszędzie była woda z wanny, z prysznica, piana od szamponu. Udało jej się wyrwać słuchawkę Frankowi i teraz to ona do niego z niej celowała zalewając mu twarz i resztę ciała. Śmiała się razem z Frankiem, oboje świetnie się bawili, śmiali się, aż w końcu wszystko ustało, bo oboje nie mogli już wyrobić przez ból brzucha od śmiechu. Jaki z tego jest plus? Zarówno Gabi jak i Franek byli teraz czyści i pachnący, gotowi na podbój nowego dnia. Nadal ją wszystko bolało i ledwo się ruszała, Franuś pomógł jej wyjść z wanny, pomógł jej bardzo delikatnie się wytrzeć, nawet jej włosy wytarł i uczesał, a później wysuszył suszarką. Zajmował się nią jak księżniczką z jakiegoś bogatego dworu, nie pozwolił jej samej przy sobie zrobić praktycznie nic! Nawet ją ubrał włącznie ze skarpetkami, a na koniec klepnął w obolały tyłek, zagarną ramieniem do siebie i zrobił jej czochrańca, jak młodszej siostrze, dla której jest się wrzodem na dupie. Gabi poprosiła go też o coś przeciwbólowego i dostała jakąś tabletkę, która jeszcze nie zaczęła działać, kiedy wyszła z sypialni mężczyzny, uśmiechnięta od ucha do ucha, ale szła jak kaczka i bardzo powoli uważając na każdy krok. Franek jeszcze został u siebie, żeby się ogarnąć i pewnie ratować łazienkę od powodzi. W kuchni Gabi zastała uroczy obrazek paplającej jak najętej Valentiny i słuchającego jej Angelo. Pił kawę i się uśmiechał a Valentina nawet nie zauważyła, że Gabi stała za jej plecami. Blondynka położyła dłonie na ramionach małej Włoszki.
- Dzień doby, wyspałaś się Vaine?- zapytała z troską, pamiętając jak ona prosiłaby zdrabniać jej imię. Chrypiała strasznie! Spojrzała na Angelo, uśmiechnęła się do niego, zdjęła ręce z ramion dziewczynki i pokuśtykała w stronę Angelo, żeby się do niego przytulić i cmoknąć go delikatnie w usta. Pachniał kawą, kawusią... Jak ona kocha zapach kawki! Smak nie do końca, ale zapach tak!
Angelo przezentował się rewelacyjnie w tych czarnych ciuchach, aż miała ochotę znowu go... Stop. Przytuliła się do niego, oparła czoło o jego klatkę piersiową i westchnęła.
- Jak się czujesz? Wyspałeś się? Przytul mnie, ale delikatnie.- poprosiła i uprzedziła jego działania dodatkową prośbą. Była kompletnie obolała i w sumie bez energii, choć "poranek" miała bardzo miły i przyjemny oraz wesoły dzięki Frankowi.
- Mogę wrócić do spanka?- zapytała cichutko. Marzyła o tym, żeby spędzić calutki dzień w łóżku i nigdzie nie wychodzić. Mogłaby być od biedy kanapa, mięciutki kocyk, kubek kakao i dużo słodkości, nie musi jeść nic zdrowego, ważne, żeby miała słodycze i będzie szczęśliwa.
- Franek zaraz przyjdzie, sąsiad z góry zalał mu łazienkę i teraz sprząta...- zaśmiała się cicho. Jasne, że wiedziała iż nad nimi nikt nie mieszka, bo byli na ostatnim piętrze. Angelo zapewne będzie później chciał usłyszeć historię powodzi w łazience, ale to już zostawi sobie na moment, w którym będą całkowicie sami.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Zostawił ich razem z wielu powodów. Pierwszy był tai, że musiał przejąć wartę nad córką, aby ta na pewno nie zobaczyła zbyt wiele i nie rozpoczęła się fala dziwnych pytań. Po drugie, Angelo wiedział, że kto jak kto, ale Francesco na pewno doskonale go zastąpi w zadbaniu o Gabrielle Glass . Z ich dwóch to on był tu bardziej czuły i romantyczny, bo ten starszy z Denaro dopiero co się tego nauczył i nadal nieco w temacie raczkował. Nie wiedział jednak, że w łazience dzieją się takie rzeczy. Że brat robi jego dziewczynie masarz, że ta obczaj go jak kawał dobrego mięsa, że ta sytuacja jest znowu intymna, ale czy to by coś zmieniło? Przecież im ufał, jak nikomu innemu, a Gabi dzisiejszej nocy pokazała swoje prawdziwe intencje względem braci. O co więc miał się martwić? Mógł na spokojnie zająć się córką i pracą, ogarnąć to co trzeba, mając świadomość, że Gabi na pewno będzie dobrze zaopiekowana, a między nimi do niczego nie dojdzie. Miał chwile wątpliwości, wczoraj, gdy uczucie zazdrości uderzyło zadziwiająco mocno. Rozpędzili się w stronę, w która nigdy nie powinni i ciekawe, bo to właśnie nastolatka wykazała się największym rozsądkiem, zatrzymując mechanizm kompletnego zatracenia. Czasami nadal zapominał, że to nie są już zabawy z jakąś obcą laską, że to nie jest po prostu seks, który uskuteczniał z bratem dla zabawy. To nie była zwykła, randomowa pizda, a jego ukochana. Byli w związku, opartej na uczuciach i prawdziwych emocjach relacji, którą łatwo było zrujnować, a ciężko odbudować. Dopiero do siebie wrócili, ta granica była cholernie cienka, a oni po niej ciężko stąpali tamtej nocy. Dlaczego do tego w ogóle doszło? To miał być ich moment, ich pierwsza noc, a zrobili z tego... Nie, Angelo nie żałował tego co się stało, cholernie kręciły go wczorajsze zabawy i świadomość tego, że kontroluje całą ta sytuację, ale właśnie, ta kontrola w pewnym momencie została utracona. I zabawne, że to ona właśnie ją przywróciła. Angelo czasami gubił mózg, szczególnie, gdy jego organizm zaczynał wpadać w ten dziwny, niekontrolowany stan. Pojawiał się na totalnie skrajnych emocjach, na prawdziwym wkurwie i cholernym podnieceniu. Choć ostatnio zdarzało się to rzadko, wczoraj znów powróciło.
Uśmiechnął się delikatnie, wsuwając sobie do ust kawałek jedzenia. Niebezpieczna gra, ta kręciła go najbardziej.
Tylko jak do wszystkiego dzisiaj podejdzie Gabi? Wiedział, że i ona często ulegała emocjom, a później się gubiła, albo żałowała, albo przynajmniej sprawiała takie pozory. Wiedział, że podobało jej się za pierwszym razem i wczoraj też, ale czy to jej w jakiś sposób nie... cofnie? Chuj ją wie, Gabi bywała czasami strasznie emocjonalna i delikatna, Angelo troszkę się tego obawiał. Miał nadzieję, że Francesco... jest po prostu Francesco i wprawi ją w dobry humor z samego rana. Oj nie wiedział nawet jak bardzo...
Młody Włoch walczył z nastolatką śmiejąc się przy tym i zalewając całą łazienkę jak leci, ale miał to w dupie, bo dobra zabawa była ważniejsza! Skutecznie też odwrócił uwagę dziewczyny od tego, co powiedział, ale nie byłby sobą gdyby był inny i tego nie wyśpiewał. Od razu mu jakoś tak lżej było, ale jak śmiesznie przy okazji! Później pięknie o nią zadbał, sam latając w cienkim szlafroczku. Najpierw ona, później łazienka, a na końcu on. To była odpowiednia kolejność. Mógł poprosić Barbarę, żeby ogarnęła tą powódź, ale chciał dać chwilę Gabi i Angelo sam na sam... no prawie, bo była jeszcze Valentine. Ale to było dziwne!
Angelo trochę już do tego przywykł, spędził z dziewczynką sam dość sporo czasu, żeby przestało być już tak nieswojo, ale czasami nadal łapał się na tym, że nie wiedział jak się do niej odezwać, czy co zrobić. Poznał ją już na tyle, by wiedzieć co lubi, a czego nie, ale nadal czasami była nieprzewidywalna i go zaskakiwała. W końcu była jego odbiciem, czy nigdy nie będzie dane mu jej poznać do końca? Już chyba wiedział, czemu był aż tak intrygujący w oczach kobiet.
Jego wzrok uniósł się delikatnie znad kawy na idącą w ich stronę Gabi. Idącą... to chyba trochę za dużo powiedziane. Okuta była od palcy stóp aż po szyję, poruszała się jakby przeleciało ją... dwóch napakowanych silnych facetów. Cóż. Wspomnienia znowu uderzyły, było widać to w jego roziskrzonych oczach. Valentine kompletnie tego nie zanotowała, ciągle mówiąc coś o mieście, dlatego dotyk Gabi na jej chudych ramionach nieco ją wystraszył. Wzdrygnęła się lekko na krześle i obejrzała przez ramię. Angelo nieustannie wbijał wzrok w oczy ukochanej.
- Dzień dobry... Tak, super się tu śpi, a ty chora jesteś? - Automatycznie zasłoniła usta i odwróciła się znowu tyłem do dziewczyny. - Tylko mnie nie zaraź! - Angelo zaśmiał się krótko na słowa córki i wziął kolejnego łyka kawy, unosząc w stronę Gabi brew.
- Cześć śpiąca królewno, jak się czujesz? - Ten zwrot chyba nie spodobał się jego córce, ale cóż, musiała przywyknąć. Angelo obserwował jak Gabi idzie w jego stronie odsunął się niego na hakerze, zagarniając dziewczynę na swoje kolana zaraz po tym jak cmoknęła go w usta. Przytulił ją do siebie, głaszcząc po włosach i śmiał się cicho, patrząc na nią z góry.
- Nie ma spanka, przed nami kolejny emocjonujący dzień... zobaczycie. A ja się czuję świetnie. Wiesz jak śnieg na mnie działa. - Rzucił hasłem, insynuując, że wspomógł się swoimi kryształkami mocy. NY było skąpane w białej pokrywie, więc taka dwuznaczność była jak najbardziej na miejscu przy dziecku. Dziwnie mu było tak uważać na język, ale uczył się dość szybko. Angelo podszedł do tego zadaniowo, jak do wszystkiego.
Valentine przyglądała im się z jakąś taką dziwną miną. Zamknęła się nagle i zaczęła w końcu jeść śniadanie, łypiąc wzrokiem na Gabi jakby była zazdrosna, albo nie rozumiała dlaczego nastolatka też dostaje taką samą uwagę ojca co i ona. Czemu siedziała mu na kolanach? I czemu przytulał ją tak samo? Ona chciała żeby tylko ją tak przytulał, a nie jeszcze jakąś obcą babę. Cały humor jej prysł.
- Przecież wujek Franek nie ma sąsiadów na górze. - Zauważyła zgryźliwie. Już wiedziała, że blondynka coś kombinowała i okłamała. - Brzydko tak kłamać, słyszysz tato? - Rzuciła zuchwale i ugryzła znów kanapkę. Angelo przeniósł spojrzenie na córkę, myśląc szybko nad odpowiedzią.
- Jest powódź u Pana Ferrara w łazience? Potrzebuje pomocy? - Z odsieczą przyszła Barbara, która wycierała właśnie zlew na sucho. Przejęła się kobita, ale też swoje zaczynała myśleć, chyba domyślała się co tu dzisiaj zaszło. - Może pójdę to sprawdzić... Ach ten Pan Ferrara, zawsze wszystko sam! - Pokręciła głową i wytarła w ścierkę dłonie, mocno, ze świstem zawieszając ją na piekarniku. Szybkim krokiem ruszyła w stronę sypialni Franka. Miała charakter, stwierdził Angelo i przeniósł swoje spojrzenie znowu na Gabi. Pocałował ją w czubek głowy i sięgnął po jakieś jedzonko, nakładając jej na talerz.
- Musisz odzyskać siły po podróży... Gabi źle je znosi. - Zerknął na Vaine przelotnie. - Dlatego trochę gorzej się czuje i ma głupie żarty. Pewnie wujek Franek jak zawsze coś narozrabiał i teraz trzeba posprzątać... Gabi, no już siadaj normalnie, zjedz i będziemy się zwijać. Mamy sporo do załatwienia dzisiaj, bo wieczorem będzie wielka niespodzianka dla wszystkich. - Powiedział dość tajemniczo i pomógł Gabi przejść na hoker obok. Widział spojrzenia Valentine i choć chciał poprzytulać sobie chwilę Gabi, musiał pamiętać o zachowywaniu się choć odrobinę jak odpowiedzialny ojciec.
- Ty Gabi lecisz z Frankiem, musisz mu pomóc załatwić kilka spraw, a on pomoże ci z zakupami, wiem, że masz za mało ciuchów. Ja muszę chwilę popracować, pozałatwiać swoje sprawy i później skoczymy z Valentine załatwić jeszcze coś na mieście. Pomożesz mi mała? - Zerknął na dziewczynkę, której aż się oczy roziskrzyły.
- Tak! Pewnie! Idziemy na super misje! - Wyrwała się z pięścią do góry jak superbohatera.
- Dokładnie tak! - Angelo zrobił to samo, na co dziewczynka się zaśmiała i już miała poprawiony humor. - Dobra wspólniczko, zjadłaś? - Dziewczynka przytaknęła głową. - To leć się kąpać i ubierać, a my tu jeszcze poczekamy na wujka.
- Okej. - Mała posłusznie wstała i zasunęła ładnie krzesło. - Dziękuję. - Podziękowała za śniadanie kulturalnie i w podskokach poszła do swojej sypialni, a później wyleciała do łazienki. Angelo położył dłoń na udzie swojej gówniary i przekręcił się w jej stronę, nachylając do szyi. Odchylił golf lekko, by pocałować jej zesiniaczoną szyję.
- Moje piękności. - Szepnął jej na ucho, za którym złożył kolejny pocałunek. Rozkoszował się jej zapachem. - Wiem, że musisz być zniszczona... nawet nie wiesz, jak mnie to jara. - Odsunął się lekko, by spojrzeć jej w oczy z bliska. - Ale musisz być dzielną dziewczynką i grzecznie jechać z Frankiem, dasz radę to dla mnie zrobić? - Rzucił spojrzenie na jej ponętne wargi. - Ja muszę popracować nad niespodziankami... nie, nie powiem ci nic. -Ułożył na jej wardze palec, od razu ją uciszając. - Cii, bądź grzeczna, bo Mikołaj przychodzi tylko do grzecznych dziewczynek, a mam z nim dzisiaj meeting. - Zażartował, uśmiechając kącikowo jakże z siebie zadowolony. Nachylił się i pocałował w końcu jej wargi długo, namiętnie, rozkoszując tym pocałunkiem. - Strasznie mi się dzisiaj w nocy podobałaś. Nie mogę wyzbyć się obrazu twojej ślicznej buźki w słodkim grymasie rozkoszy. Uwielbiam cię niszczyć. -Szepnął wprost w jej wargi i odsunął się od niej, głaszcząc po brodzie. Otwierał usta, by coś jeszcze powiedzieć, ale wtedy ktoś im przerwał.
- Dzień dobry gołąbeczki! - Wpadł Franek w czarnym, obcisłym golfie i białych spodniach z szeroko roztwartymi ramionami. Włosy miał idealnie ułożone i uśmiechał się szeroko, siadając na przeciwko nich i zabrał się od razu na nakładanie sobie jedzenia.
- Boże ale jestem głodny, wy też tak byliście? Boże jakbym jakiś maraton w nocy przebiegł, dziwne co? Też tak się czujecie? A przecież nie biegaliśmy. - Zamyślił się teatralnie i puścił im oczko, zaczynając dosłownie pożerać przerażające ilości jedzenia. Angelo zaśmiał się i wyprostował, patrząc z politowaniem na brata.
- To przez te ćwiczenia oddechowe. - Rzucił starszy z braci i sięgnął po kawę, którą dopił.
- Ej możliwe. Gabrielle, słoneczko, Angelo powiedział ci o naszym dzisiejszym planie? Podekscytowana? - Poruszył brwiami. On miał chyba najwięcej energii z nich wszystkich..
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Proszek przeciwbólowy od Franka chyba powoli zaczynał działać, chociaż branie czegokolwiek na pusty żołądek nie było zbyt rozsądne, jakby spojrzeć na to od zdrowotnej strony. Kiedy Valentine się wzdrygnęła Gabi natychmiast zabrała ręce z jej ciała, uświadamiając sobie, że młoda może wcale nie chcieć jej dotyku. Ledwie wczoraj wlazła w jej życie znów wywracając je do góry nogami, któryś raz z kolei w bardzo krótkim czasie. Dla Gabi, Valentina była teraz jak takie zranione, płoche zwierzątko, które jest w stanie zaatakować ze strachu przed kolejnym zranieniem. Obie będą musiały przywyknąć do tej sytuacji, będą musiały się nauczyć dzielić Angelo, choć dla żadnej nie będzie to łatwe. Gabi jeszcze się nim nie nacieszyła, chciała mieć go tylko dla siebie jeszcze przez kilka ładnych lat, ale oczywiście życie weryfikuje wszystkie plany.
To ona jest tu tą starszą i mądrzejszą, więc musi się spiąć w sobie i pokazać, że nie jest już dzieckiem, nie zachowywać się jak zazdrosna, zaborcza księżniczka i nie rywalizować z DZIECKIEM o uwagę ukochanego.
- Nie jestem chora, spokojnie.- uśmiechnęła się do pleców dziewczynki, więc ta nie mogła zobaczyć jej lekko rozbawionej miny. Oburzenie dziewczyni było słodkie i zrobiła taką śmieszną minkę, że nie dało się nie uśmiechnąć.
Nie ma lepszego uczucia na świecie niż bycie przyklejoną do Angelo, chłonięcie jego ciepła, bliskości, zapachu to coś, co daje Gabi chyba największe szczęście i poczucie bezpieczeństwa, jakie tylko można sobie wyobrazić. O ironio, bo właśnie siedzi na kolanach jednego z najniebezpieczniejszych kolesi na świecie nie tylko pod względem brudnych interesów, ale i ich relacji, bo tak naprawdę niczego nie może być pewna. Ale to właśnie ją cholernie kręci i trzyma ją przy nim. Niestety, ale toksyczne relacje człowieka wciągają najbardziej — bo to są emocje, a emocje jak wszystko inne cholernie uzależniają.
- Jakby mnie zgniotły dwa goryle i miotały mną przez calutką noc...- musiała się zastanowić jak odpowiedzieć na pytanie, by nie mówić zbyt wiele, żeby Valentina niczego się nie domyśliła. Zaraz z Angelo zaczną zdobywać nowe umiejętności porozumiewania się szyfrem, żeby dzieciak niczego nie łapał. Zaśmiała się cicho i mocno wtuliła w ciało mężczyzny. Tak pięknie pachniał kawą i żelem pod prysznic i sobą... Miała ochotę go ugryźć w szyję i sobie go zjeść po kawałeczku, ale to byłby kanibalizm.
Jęknęła niepocieszona kiedy Angelo oznajmił jej, że nie może wrócić do spania. Kiedy ona teraz tak potrzebowała kocyka i poduszeczki i leżenia i dochodzenia do siebie i bycia zaopiekowaną, żeby ją ktoś głaskał, tulił, podsuwał jedzenie pod nosek. Nawet wygięła usta w podkówkę i spojrzała na mężczyznę jak zbity szczeniaczek, trochę tak jak kot ze Shreka o, to lepiej pasuje. Przecież ona była teraz taka biedna, obolała, wykończona, zmęczona, wypruta i w ogóle.
- No tak, śnieg... Może powinniśmy się przeprowadzić na Alaskę, tam jest go dużo.- zaśmiała się cicho, oczywiście łapiąc, o co chodzi i pokręciła głową z politowaniem. Nadal nie była fanką narkotyków i wolałaby się trzymać od nich z daleka, ale czasami ulegała Angelo, to znaczy w emocjach przestawała myśleć racjonalnie no i dla niego jest w stanie zrobić wszystko, nawet wciągać białe kreseczki.
Cholera... Ta mała jest zbyt mądra! Gabi spojrzała na nią zaskoczona, że tak sprawnie połączyła kropki i zamrugała kilka razy w tym zdziwieniu. Już otwierała usta, żeby coś powiedzieć, ale w sumie nie bardzo wiedziała co. W tej sekundzie właśnie uznała, że musi totalnie uważać na to co mówi, bo zakładanie, że dzieciak jest głupszy niż się myśli to złe założenie. Blondynka lekko się zarumieniła i schowała twarz za swoimi włosami, wtulając drugi policzek w ciele Angelo. Dobrze, że Barbara się wtrąciła i szybko poszła ratować Franka. Gabi była cholernie ciekawa ich relacji, bo wyglądało to tak jakby kobieta czuła się w tym wielkim apartamencie naprawdę dobrze, choć Gabi nie sądziła, że Franek i Barbara mają się ku sobie. To raczej nie typ kobiety, na którą Franuś zwróciłby uwagę.
Blondynka patrzyła jak na pustym talerzy pojawia się dużo jedzenia i to takiego, które Gabi bardzo lubi. Zresztą ona mało czego nie lubi, ale ilość, jaką Angelo nałożył jej na talerz trochę ją przeraziła, więc spojrzał na niego wzrokiem pod tytułem: chyba zwariowałeś, ze ja to wszystko zjem. Trochę walczyła z tym, żeby jej od siebie nie odklejał, naburmuszyła się trochę bardziej, ale grzecznie usiadła obok, choć to było takie: ałć, moja dupa. Skrzywiła się nawet i oparła łokcie na stole, wgapiając się w pełny talerz i sięgnęła po widelec. Zaczęła dźgać omlet dzieląc go na małe kawałki i włożyła sobie pierwszy kęs do ust, żując powoli. Natychmiast poczuła się lepiej, tak jakoś błogo i szczęśliwie! Jakby dosłownie właśnie tego potrzebowała! Nawet się wyprostowała i uśmiechnęła, robiąc zadowoloną minkę. Omlet był wyborny!
- Jak to z Frankiem? To nie spędzimy tego dnia razem? We czwórkę? Myślałam, że odpoczniemy, pooglądamy świąteczne filmy, pogramy w gry, będziemy jeść i się śmiać...- powiedziała trochę zdziwiona, nadal pakując sobie jedzenie do ust. Zaczęła pożerać wszystko jak odkurzacz i nawet mówiła trochę z pełną buzią. Dobra, perspektywa zakupów z Frankiem to całkiem dobra rzecz, ale rozłąka z Angelo po tym jak dopiero co do siebie wrócili wydawała się straaaaaaasznie bolesna. Nie chciała go opuszczać nawet na pół kroku. Najchętniej to chodziłaby za nim jak pies, nawet do kibla.
- Ej, co to za tajemnice? Nie lubię tajemnic.- mruknęła niezadowolona i zaplotła ręce na klatce piersiowej, mimo iż podobała jej się ekscytacja Valentiny z tajnej misji i z tego, że będzie przez calutki dzień mieć ojca tylko dla siebie. Gabi poczuła się zazdrosna! Ale tak naprawdę, naprawdę zazdrosna i nawet spojrzała na dziewczynkę, tak jak ona chwilę temu na nią, ale musiała w sobie to zdusić. Walka samemu ze sobą jest najtrudniejsza ze wszystkich. Odprowadziła małą Włoszkę wzrokiem, dopóki jej nie zniknęła z oczu a później przeniosła spojrzenie na rękę Angelo, która wylądowała na jej udzie. Uwielbiała ten widok, tego wielkiego łapska. Rozluźniła się automatycznie a po karku przeszły ją przyjemne dreszcze. Ułożyła dłoń na jego ręce i westchnęła z przyjemności, czując jego wargi na swojej skórze i jeszcze tak ładnie do niej mówił! Przez chwilkę... Bo za chwilkę sprawił, że oblała się rumieńcem, naprawdę jej policzki przypominały kolorem dojrzałe jabłko i szybko uciekła gdzieś spojrzeniem. Boże, dlaczego to ją tak zawstydza! To jest chore biorąc pod uwagę to jak dobrze się znają, ile razem przeżyli i co robili.
Jego wzrok zawsze działa na nią jak taki wprawiacz motylków w brzuchu w ruch, zwłaszcza kiedy świdrował ją spojrzeniem na wylot i jeszcze modulował głosem tak, że małe fajerwerki wybuchały jej pod kopułą. Zrobiło się jakoś tak gorąco i duszno. Dlaczego, ja się pytam, dlaczego on aż tak na nią działa! Przecież po takim czasie znajomości "efekt Denaro" powinien już znacznie osłabnąć, a ona miała wrażenie, że jest tylko gorzej! Pokiwała jedynie głową na znak, że da radę i... Użarła go w ten palec, którym ją uciszał, serio przekręciła lekko głowę i go dziabnęła, przytrzymując ten palec między zębami przez kilka sekund.
- Ale kiedy ja wcale nie jestem grzeczna... O czym może świadczyć miniona noc...- wyszczerzyła ząbki w uroczym uśmiechu, w oczach rozbłysły jej psotne iskierki. Nie żałowała tego co się stało, całą trójką dobrze się bawili, tak jakby już trochę przywykła do pewnych rzeczy, ale gdzieś tam z tyłu głowy jednak miała myśli, że to było nieodpowiednie i wprawiało ją to w zakłopotanie.
Pocałował ją niespodziewanie, ależ ona kochała jak ją tak z zaskoczenia brał. Chociaż to zerkanie na jej usta co jakiś czas mogło jej przecież sugerować co się stanie. Zarzuciła mu ręce na szyje i kompletnie się rozpływała oddając ten pocałunek z niebywałą pasją i zaangażowaniem i cholernie dużą dawką miłości i czułości. Jedną rękę z sunęła z szyi mężczyzny na jego ramie, później tors, by bezczelnie wsunąć się pod koszulkę na umięśniony brzuch.
- Uważaj z tym niszczeniem, bo jak tak dalej pójdzie to już nie będzie czego rujnować...- zaśmiała się cicho nadal sobie macając jego brzuch, a jeden palec wsunęła pod linię spodni, zaczepnie. Oj to mógłby być błąd, który mógł doprowadzić do kolejnego zniszczenia, ale na szczęście pojawił się uśmiechnięty od ucha do ucha Franek.
Gabi spojrzała na niego lekko zaskoczona, bo im przerwał fajny moment. No kurde nie ma to jak rodzeństwo wpadające w złych chwilach i jeszcze komentujące totalnie w punkt.
- A ja tam nie wiem, o czym wy obaj mówicie. Nic nie pamiętam.- wywróciła teatralnie oczami, wzięła z talerza oliwkę i cisnęła nią we Franka, który dostał nią w czoło, przez co dziewczyna się zaśmiała i szybko się uchylia w razie gdyby chciał wziąć odwet. Na szczęście nic takiego się nie wydarzyło.
- Powiedział tylko o zakupach z moją przyjaciółką Franczeską, niczego więcej nie wiem, bo nie chce mi niczego zdradzić, a jak tak nie lubię sekretów! - jęknęła i odsunęła od siebie prawie pusty talerz, żeby móc wesprzeć łokcie na blacie a na otwartych dłoniach brodę i patrzyła teraz na obu lekko naburmuszona, jakby zła, ale wcale tak nie było. Ona zwyczajnie nadal była zmęczona i bez energii. Poczekali jeszcze aż Franek zje i na to aż Valentina do nich dołączy, pięknie ubrana i pachnąca. Gabi zaproponowała, że może jej uczesać włosy jeśli chce, ale ona wydawała się zignorować jej propozycję i poprosiła ojca o to, żeby zrobił jej warkocza. No cóż, niby zrobiło jej się trochę przykro, ale nie pokazała tego po sobie. Leki od Franka już porządnie działały więc w sumie poszła do sypialni po kurtkę i torebkę już całkiem normalnie, choć jakiś tam dyskomfort czuła. Znalazła w torebce swój telefon i przejrzała powiadomienia. Miała około 40 nieodebranych połączeń od ojca i kilka wiadomości. Dzwoniła też jej matka. Było kilka powiadomień z instagrama, tik toka i innych dziwnych aplikacji. Nie chciała oddzwaniać do ojca, bała sie tej rozmowy, więc tego nie zrobiła. Gotowa, choć nieco zmartwiona tymi telefonami od taty wróciła do salonu gdzie wszyscy rozeszli się w swoich kierunkach. Gabi oczywiście musiała się baaaardzo długo żegnać z Angelo, nie mogąc się od niego odkleić i mówiła mu jak cholernie będzie tęsknić, aż Valentina zaczęła się niecierpliwić.
[...]
Zakupy z Frankiem to było coś! Naprawdę! Gabi kompletnie zpaomniała o tym, że źle się czuje, dostała jakiegoś takiego energetycznego kopa, bo ciągie w drodze do jednego z lepszych centrów handlowych sobie żartowali, śmiali się, dogryzali sobie na wszelkie możliwe sposoby. W samym centrum handlowym latali od sklepu do sklepu, wychodząc dosłownie z naręczami ciuchów, butów, dodatków, torebek! Franek zgarniał dla niej WSZYSTKO czego dotknęła, za co dostał od niej srogi opierdol, bo nie wszystko co brała do rąk jej się podobało. Kupili jej naprawdę ogrom ciuchów, bielizny, włącznie z tą seksowną. Niczego nie mierzyła. Kupili nawet eleganckie sukienki wieczorowe. Wydał na nią tyle hajsu, że w głowie się to nie mieści, ale jakoś dziwnie nie miała z tym problemu. Kiedyś by było jej głupio, gadałaby, że to przesada, że tak nie można, a teraz? Fuck it. Jeśli coś nie będzie pasowało zwyczajnie oddadzą to do sklepu. Trzeba przyznać, że to była za duża ilość rzeczy jak na tych kilka, kilkanaście dni. Swobodnie wszystko wypełni calutką garderobę.
Między jednym sklepem a drugim poszli sobie zjeść lody, później Gabi zaciągnęła Franka na gofry żeby mieć siłę na dalsze zakupy. Spędzili tam dobre cztery godziny, a to czego doświadczyli dla Gabrielle było dość dziwne. Ludzie piszczeli na widok Franka, pare osób prosiło o zdjęcia, widziała nawet Paparazzi z aparatami i słyszała spust migawki wielokrotnie. To było jakieś szaleństwo, a Franek wydawał się kompletnie wyluzowany w tym temacie, nawet nie wstydził się obejmować Gabrielle ramieniem, trzymać jej blisko siebie, żeby mu znie zniknęła z pola widzenia. Gdzieś tam z boku trzymała się ochrona, targając wszystkie zakupy jakie zrobili dla Gabi. To zabawne czuć sie aż tak w centrm uwagi, ale Franek chyba to lubił! Był jak jakaś gwiazda! Dopadły ich nawet jego psychofanki, niemal sikając po nogach na jego widok a kilka z nich się rozpłakało widząc go w towarzystwie młodej, ślicznej dziewczyny.
Wychodząc z centrum handlowego Gabi dostrzegła jeszcze jeden sklep - sklep z biżuterią i zaciągnęła tam Franka, nie chcąc słyszeć ani jednego słowa sprzeciwu. To nie był zwyczajny sklep... To był sklep robiący "wieczne" bransoletki na miejscu. Wybiera się rodzaj łańcuszka, zawieszki i na miejscu nakładają ci taką bransoletkę na rękę albo nogę, ewentualnie wisiorek na szyje i Gabi wpadła na pomysł, żeby sobie z Frankiem wzajemnie zrobić takie bransoletki! No w końcu to jej przyjaciółka Franczeska, co nie? Gabi nalegała na to, żeby wybrali dla siebie wzrory i żeby nie podglądali w trakcie zakładania.
Nastolatka dla Franka wybrała dość gruby złoty łańcuszek, pasujący wielkością do rozmiaru jego łapska i trzy zawieszki. Jedna to główka róży symbolizująca "Kwiatuszka", trzecia to spluwa a czwarta to złoty trójkącik, który totalnie ją rozbawił i nie mogła się powstrzymać. Była dumna ze swojego pomysłu i cholernie zadowolona, że będą mieć z Frankiem taką pamiątkę, bo bransoletek nie da się zdjąć. Żeby to zrobić to trzeba je zerwać siłą.
Po tych przygodach pojechali na szybkie jedzonko a później Franek zabrał ją do swojego biura, gdzie miał spotkanie biznesowe, na którym Gabi CHOLERNIE się nudziła, ale starała się tego nie pokazywać. Biurowiec był ogromny. Pracowało tu dużo ludzi w najróżniejszych działach. To robiło wrażenie! Wszyscy się Frankowi kłaniali i podlizywali jak tylko mogą. Najbardziej Gabi fascynował dział gdzie było wiele komputerów i siedzieli programiści piszący aplikację. Miała ochotę tam zostać i nie wychodzić, zadascynowana tymi wszystkimi poleceniami wyświetlającymi sie na ekranie. Była jak dziecko wpuszczone do sklepu ze słodyczami. Ale wszystko co dobre szybko się kończy! Musieli jeszcze pojechać po prezenty dla Angelo i Valentiny, choć Gabi nie miała pojęcia co kupić dziecku, ani tymbardziej co kupić Angelo, a Franek jej wcale nie pomagał ze swoimi głupimi pomysłami, ale koniec końców udało się coś znaleźć i Gabrielle była całkiem zadowolona! Kiedy wrócili do apartamentu było już dosć późno, zbliżała się 19, weszli do budynku, wjechali na ostanie piętro, śmiejąc się radośnie weszli do domu. Gabi gadała i gadała i gęba jej się nie zamykała, choć była kompletnie wykończona i znów czuła sie jak potrącona przez ciężarówkę.
-... Najlepsza była mina Hermana kiedy uświadomił sobie, że musi teraz wnieść te wszystkie rzeczy do apartamentu, biedny będzie musiał iść chyba na pięć razy...- powiedziała do Franka, kiedy drzwi windy się otworzyły a oni przestąpili próg apartamentu. Nastolatka była zarumieniona z emocji, ale wygladała na zmęczoną. Nie spodziewała się, że czeka tu na nią taka gigantyczna niespodzianka. Stanęła jak wryta, jakby dosłownie przyrosła do podłogi.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
- Odpoczynek będzie wieczorem. - Rzucił znów lekko tajemniczo. Oj wiedział jak Gabi nie lubiła czegoś nie wiedzieć, jego też krew zalewała gdy tak było i zmuszał ludzi siłą, żeby wyjawili mu to, co chciał wiedzieć. W drugą stronę? Przynosiło mu to jakąś dziką satysfakcję. Szczególnie, że widział jak Gabi zareaguje kiedy już dowie się co to za niespodzianki. Wieczór będzie dla niej na pewno radosny i obfity w emocje, oj Angelo już dobrze o tym wiedział. Czekała go jeszcze rozmowa z Valentine, bo dziewczynka co prawda wiedziała już, że Angelo ma jeszcze w Polsce rodzinę, co za tym idzie i ona, ale nie mówił jej że przylatują, bo to jednak jeszcze dziecko, a dzieci, cóż, czasem mają za długi język. Tak jak Franek i na całe szczęście chociaż on nie wysypał się z niespodzianką. Dwoje takich co mogliby się sypnąć? To już byłoby zbyt wiele.
Poranek minął w miłej atmosferze, Angelo brakowało takiej lekkiej sielanki. Kiedyś kierował się tylko dużymi, mocnymi emocjami, toksycznymi i często mrocznymi, a dzisiaj? Dzięki tej gówniarze zaczynał doceniać spokój, czy to już starość? Pierwsze siwe włosy, chęć spokojnego spędzania czasu, założenia rodziny... Angelo Denaro chyba w końcu dojrzewał. Facet sam w to nie dowierzał, ale czy w związku z tym "Efekt Denaro", jak to ładnie nazywała w głowie Gabrielle Glass nie zmniejszy się? Nie stanie się przez to nudnym, statycznym zgredem? Trochę się o to martwił, ale to znowu tylko lęki pojawiające się przy nowych sytuacjach, w końcu z miłością do nastolatki miał dokładnie to samo. W taki właśnie sposób wolał o tym myśleć, żeby znów podświadomie nie zrujnować tego co dobre. Nie chciał już rozstań, ani wielkich dram, naprawdę wolał żeby ich relacja płynęła już spokojniejszym nurtem. Od czasu do czasu wpadając w jakieś wiry oczywiście, żeby nie było za nudne, ale przynajmniej nie śmiertelne dla ich związku.
Z jego stylem bycia? Na pewno będzie ciekawie. Teraz jeszcze doszła Valentine, która wydawała się nieco wrogo nastawiona do Gabi. Zauważył jej zachowanie już nie pierwszy raz, kiedy to odmówiła nastolatce pomocy w czesaniu i zwróciła się o nią do niego. Zaplótł jej tego warkocza, tłumacząc, że Gabi jako dziewczyna na pewno umie robić więcej fajniejszych fryzur niż on i może dać jej kiedyś spróbować, zapewniając, że na pewno jej się spodoba. Wiedział, że nie może niczego na niej wymuszać, chciał żeby sama załapała dobry kontakt z Gabi. To dopiero ich drugi dzień razem tak naprawdę, musieli uzbroić się w cierpliwość, z którą u niego niestety krucho. Miał mieszane uczucia co do ich relacji, ale przynajmniej Gabi zachowywała się (o dziwo) bardzo dojrzale w tym temacie.
Nastolatka nie odebrała od ojca, a gangster wiedział, że czeka go zapewne krótka i intensywna rozmowa z byłym już zapewne prawnikiem. Domyślał się, że ich współpraca dobiegła już końca, a on musiał szukać nowego, skoro wywinął mu taki numer. Miał z nim pogadać wczoraj, ale jakoś się nie zeszło i nie chciał tego robić przy Gabi. Francesco dał bratu kluczyki do jednego ze swoich aut. Angelo wybrał najmniej rzucający się z jego kolekcji, otóż czarne Audi rs7, które i tak brzmiało jakby gotował się w nim dwustu litrowy czajnik. Włoch uprzedził, że poruszanie się po NY autem będzie problematyczne, ale Angelo nie chciał za bardzo jeździć publicznym transportem, nie przywykł do tego. I miał swoje obawy. Dlatego też skorzystał z okazji, skoro stali w korku i zadzwonił do Brucea. Co zabawne, do niego też próbował się w nocy dodzwonić, nie mając pojęcia, że przecież u nich jest noc, za to teraz. była u niego. Tak, czy inaczej odebrał po drugim sygnale. Zanim zdążył coś powiedzieć, prawnik zaczął mówić. Prosił go o pomoc w znalezienie Gabi, nie powiązał go z jej zniknięciem, tłumacząc, że dziewczyna zaginęła w Londynie i on na pewno ze swoimi kontaktami odnajdzie ją szybciej niż Bruce. Angelo wysłuchał go, na koniec westchnąwszy, by zebrać się do tłumaczeń. Był spokojny, tłumaczył prawnikowi, że może odwołać misję poszukiwawczą, że Gabi jest cała i zdrowa w Nowym Jorku. Wyjaśnił, że zabrał ją do brata na święta i żeby nie był na nią zły, bo nie miała przy sobie telefonu. Bruce, cóż, wściekł się, ale Angelo robił wszystko żeby całą winę zrzucić na siebie, bo już wolał żeby mężczyzna nienawidził jego, niż znowu oberwało się nastolatce. Wiedział jak cienka jest jej relacja z rodzicami, nie chciał jej bardziej psuć. Cóż. Jego argumenty chyba nie podziałały, Angelo miał tylko nadzieję, że Bruce nie zrobi niczego głupiego. Mieli obydwoje na siebie dość spore haki i gdyby ten zaczął z nim wojnę... lepiej, żeby do tego nie doszło. Tak, czy inaczej, rozmowa była krótka i intensywna, tak, jak się tego spodziewał. Trochę mu to zepsuło humor, ale starał się tego nie pokazać Valentine, z którą też czekała go rozmowa. Ale to później, najpierw zakupy. Które były długie i intensywne. W międzyczasie skoczyli sobie na jakieś jedzonko, gdzie Angelo zaczął przygotowywać córkę do tego co się stanie wieczorem. Powiedział jej kto przylatuje i w jakim języku mówi, żeby nie była zaskoczona, że Majkel nie rozumie praktycznie żadnego jej słowa. Misia mówiła mu, że zaczęła z nim ostrzejszą naukę angielskiego i jakieś tam podstawy niby łapał. Pół roku dla dziecka to sporo na naukę języka podobno. Patrząc jak szybko łapała Valentine, Majkel też pewnie trochę liznął. Ciekawy był, czy się dogadają. I jak to będzie, skoro będzie jedna osoba niemówiąca po Angielsku. Zapowiadało się ciekawie. Ku jego zaskoczeniu Vaine była dość pozytywnie nastawiona do gości z Polski, chyba po prostu cieszyła się, że jej nowa rodzina jest taka duża. No i ekscytowało ją poznanie babci. Tych od strony matki już nie miała, jej dziadek siedział w pace ( o czym nie wiedziała i się raczej nie dowie ), a tu się okazuje, że jest jednak jakaś babcia. Do Angelo jakby też dopiero dotarło, że... to będą pierwsze święta od trzydziestu lat, które spędzi ze swoim rodzicem. W dodatku z ukochanym bratem, córką i miłością swojego życia. Zamrugał, gdy o tym pomyślał, nigdy nie spodziewał się, że dojdzie do takiej sytuacji. Jakoś go to... uszczęśliwiło. Zrobiło mu się tak dziwnie miło, aż się sam do siebie uśmiechnął, a kolejne zakupy przebiegły w jeszcze lepszej atmosferze. Valentine nie wierzyła już w świętego mikołaja, więc pomogła mu w wyborze brakujących prezentów dla Gabi, bo przecież nie był pewien, czy ta przyjedzie. Dodatkowo dokupili jeszcze kilka mniejszych rzeczy dla reszty, Valentine też chciała każdemu dać coś od siebie, więc Angelo pozwolił jej wybrać co tylko chciała. Brakowało mu trochę Gabi, ale był święcie przekonany, że musi świetnie bawić się z Francesco. Oni... byli do siebie cholernie podobni i trochę w tym momencie Angelo poczuł takie lekkie ukucie zazdrości, bo on nigdy nie będzie dla niej aż takim przyjacielem jak Franek. Chciałby nim być, ale nie potrafił być aż tak pozytywny. Przy niej więcej się uśmiechał, śmiał i żartował, odblokowała w nim wiele pozytywnych uczuć, ale nigdy nie był jak swój brat i nigdy nie będzie. Na nim zawsze spoczywała ta myśl poczucia wielkiego obowiązku, bycia spadkobiercą Nostry. Przeszedł przez inny proces wychowania w swoim życiu, był po prostu inny. Miał nadzieję, że Gabi nie myśli w ten sam sposób i nie będzie jej w nim brakowało tego, co jej dawał Franek. Wiedział, że ich relacje są zupełnie inne i nie obawiał się, że kiedykolwiek mogłaby go zostawić dla brata. Nie miał co do tego żadnych wątpliwości, Gabi będzie trwać przy boku Angelo tak długo, jak ten będzie tego chciał. Wielokrotnie wykazała się swoją lojalnością i prawdziwością swych uczuć. Mimo wszystko, gdzieś tam z tyłu głowy narkotykowego króla pojawiła się mała lampka. W końcu... chciał być dla tej dziewczyny w końcu dobrym parterem, takim, na jakiego zasługiwała. Wystarczająco ją już skrzywdził.
Westchnął, kiedy podjeżdżali pod garaż Franka. Razem Valentine popakowali prezenty, które kupili, świetnie się przy tym bawiąc. Puścili sobie świąteczne piosenki, a Barbara zrobiła dziewczynce kakao z piankami. Angelo dostał kolejną kawę. Zaciągnął się też kolejną dawką śniegu, bo gdyby nie to, pewnie nie dałby rady wytrzymać całego dnia! A jeszcze musieli się zaraz zebrać po gości. Dostali informację, że ich samolot jest lekko opóźniony, ale dzięki temu mieli czas zapakować prezenty do końca, podpisać je i wrzucić pod wielką choinkę, pod którą powoli kończyło się już miejsce.
O umówionej godzinie w apartamencie stawił się pilot Francesco, oznajmiając, że samolot już wylądował i mogą lecieć po gości. Angelo przebrał się i mogli lecieć po Rodzinę. Ten śmigłowiec to był jednak dobry pomysł, Franek miał rację, to najlepsza forma przemieszania się w tym cholernym, zakorkowanym mieście. Nie minęło piętnaście minut, a byli już na lotnisku, czekając na przylotach za rękę z Valentine, która aż podskakiwała z radości. W sumie nie powinien jej się dziwić, że tak się cieszyła. Niedawno straciła matkę, swoją jedyną rodzinę, a tu okazuje się, że ma ją dużo większą niż myślała.
Kasia, Mirek, Misia i Majkel uśmiechnięci od ucha do ucha (poza Mirkiem, chyba przeraziła go kontrola) wyszli z kontroli, przytulając się do Angelo i poznając jego córkę. Majkel naprawdę dobrze sobie radził po angielsku już! Kasia strasznie fascynowała się lotem i samolotem Francesco, tak i Mirek, który mówił coś o dobrym jedzeniu i że nigdy nie zaświadczył takich luksusów, nawet w Dubaju. No niech poczekają aż dojadą do apartamentu Francka... Angelo ostrzegł ich, że będą lecieć śmigłowcem, na co Misia trochę przewracała oczami. Chyba już swoje pomyślała o jego bracie, ale Angelo wolał się nie odzywać. Rozmawiali dużo o ich podróży, próbowali też zagadywać do Valentine, która chyba najbardziej była ciekawa swojej babci. Kasia bardzo ciepło się do niej zwracała, zarówno po Angielsku jak i po Włosku, chociaż Angelo prosił, żeby używać tylko Angielskiego. Okazało się, że i Mirek coś tam już dukał, więc chociaż tyle, że nie będzie znowu biedny siedział i tylko słuchał nie wiadomo czego. Angelo lubił gościa, był... nieszkodliwy. Widać było, że kochał jego matkę, a to dla Angelo było najważniejsze. Pomyślał, że też taką starość chce. Trzymając wciąż Gabi za rękę, patrzeć na nią ciągle w ten sam sposób i dostawać takie same spojrzenia w swoją stronę. Cóż, starzał się. To pewne.
Lot śmigłowcem był bardzo fascynujący dla wszystkich. Mirek tylko zamykał oczy, chyba się bał, ale niczego nie powiedział. Valentine i Majki znaleźli wspólny język, obydwoje fascynując się wszystkim i pokazując co jakiś czas na jakieś budynki, czy rzeczy za oknem. Koło Angelo siedziała jego siostra, miała już tak wielki brzuch... Ale o to spyta ją później. Wszyscy zachwycali się nocnym Nowym Jorkiem, bo tym razem było już dawno po zachodzie słońca. Kaśka jako jedyna spodziewała się chyba rozmachu brata swojego syna, wiedziała o nich najwięcej, czy cokolwiek byłby ją w stanie w ogóle zaskoczyć?
Angelo dostał wytyczne, który pokój jest dla kogo, więc po wejść do apartamentu od razi zrobił Rodzince szybki tour i wskazał im ich sypialnie. Wszyscy spali na górze, dostając swoje własne pokoje, tym samym został tylko wolny gabinet Franka, który zamknięty był na kod. Angelo już się domyślał dlaczego... Majkel z Valentine poszli się bawić, naprawdę wydawali się mieć ze sobą niezły kontakt. Zaś cała reszta usiadła sobie na kanapie, mogąc trochę nadrobić zaległości. Angelo zerknął jeszcze w międzyczasie na zegarek, Gabi z Frankiem niedługo powinni tu być. Barbara podała im wszystkim przekąski i napoje, stawiając również wino, które Angelo wypił ze swoją matką. Siedzieli rozmawiali, a gangster miał wrażenie, jakby ale należał do całkowicie normalnej Rodziny, to było tak dziwne... a gdzie jeszcze zaraz miała dołączyć Gabi! Winda zatrzymała się na ich poziomie, a uszu Angelo dobiegł jej głos. Uśmiechnął się i wstał, idąc w kierunku przybyłych.
- Niespodzianka! - Rozłożył ramiona uśmiechnięty od ucha do ucha, kiedy za nim niespodziewanie wystrzelił Majkel, dopadający Gabi pierwszy.
- Ciocia GABI! KSIĘŻNICZKA! - Krzyknął i przytulił się do niej mocno. Angelo zaśmiał się i potargał go po włosach. Pocałował Gabi krótko, rozbawiony jej spojrzeniem.
- Mówiłem, że warto było zaczekać na niespodziankę. - Rzucił, przesuwając dłonią po jej policzku. Dołączył do nich Franek i Kasia i Misia i Mirek, wszyscy poznając się z bratem Angelo, a później witając z Gabi bardzo radośnie. Każdy się za nią stęsknił, ale najbardziej to chyba mały Majkel! Valentine stała z boku i się uśmiechała, to była bardzo... Rodzinna scenka. Angelo otoczył ramieniem córkę, przyglądając swojej rodzinie, która poznawała się z drugą rodziną! To było tak dziwne, ale najbardziej dziwne było to...
Co zrobił Francesco.
Odkąd tylko wszedł za Gabi do salonu, jego wzrok padał tylko w jednym kierunku. Na Michalinę. Jego źrenice zrobiły się szerokie jak po koksie, wyglądał, jakby zapomniał jak się oddycha. Skąd Angelo mógł wiedzieć, że jego siostra będzie w 100% odpowiadać standardom jego brata? Wiedział, że mu się spodoba, ale tego nie spodziewał się za żadne skarby świata. Nie miał też pojęcia o małym zboczeniu Francesco, nigdy nie chwalił mu się, że lubi posuwać ciężarne kobiety. To nawet miało jakąś swoją pokręconą nazwę. Angelo bawiła ta sytuacja, bo Franek wyglądał jak te wszystkie postaci z bajek, w których oczach pojawiają się serca, język leci aż do ziemi, zaśliniony obśliniony, a z piesi wali jak młotem wielki narząd. No i jeszcze ten w spodniach... Angelo zakrył twarz w dłoniach w momencie, w którym ten przedstawiał się Michalinie. Do wszystkich innych był jak zawsze szarmancki, uśmiechnięty, ale do Misi? Ukłonił jej się lekko, przedstawiając pełnym imieniem i nazwiskiem, wybrzmiało dumne "Francesco Denaro", gdy całował wierz jej dłoni, nie odrywając wzroku od jej głębokich oczu, jak to sobie Włoch pomyślał. Trochę za długo przytrzymał jej dłoń, rzucając, że bardzo miło mu ich wszystkich gościć w jego skromnych progach.
- Proszę czuć się jak u siebie, w końcu jesteśmy jedną wielką Rodziną. - Dodał puszczając w końcu dłoń Polki i choć bardzo próbował patrzeć po wszystkich, ona najbardziej zwracała jego uwagę.
Kaśka zbladła. Ona już wiedziała co to znaczy... Jakby Misi brakowało kłopotów.
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
ODPOWIEDZ