Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Czy ona ze zmęczenia miała przywidzenia? Czy te proszki przeciwbólowe, które Franek jej dał kiedy wracali do domu powodowały halucynacje? W apartamencie było gwarno, słychać było rozmowy, śmiech, piszczenie dzieciaków. To wszystko ustało kiedy Gabi z Frankiem się pojawili, a nastolatka stanęła oniemiała. Zrobiło jej się gorąco, zaraz zimno, serce zaczęło walić jak szalone. Uniosła nawet ręce do ust, żeby je zasłonić, bo gębę aż ze zdziwienia otworzyła. Oczy miała wielkie jak spodki, a spod powiek dosłownie zaczęły wylatywać jej wielkie łzy ze wzruszenia. Kasia i Mirek wyglądali tak... Zdrowo i szczęśliwie! Mały Majki dopadł ją i wlepił się w jej nogi bardzo mocno się przytulając. Jego zarumieniona z ekscytacji buźka i migoczące oczka mówiły wszystko, czego usta nie były w stanie powiedzieć. Blondynka nie wiedziała, gdzie podziać oczy, na kogo patrzeć, z kim się przywitać najpierw. Zapomniała jak używa się języka, dosłownie ją zatkało i nie mogła wydusić nawet pół słowa. Musiała wygladać śmiesznie z tak cholernie zaskoczą miną.
Szok to był czysty szok, aż je się dosłownie zrobiło słabo z tych emocji. Całe szczęście miała chwilę na to, żeby się pozbierać, bo cała familia zaczęła najpierw od witania się z gospodarzem domu. Mały Majki nie puszczał Gabrielle, unosił główkę ku górze wpatrując się w nią miłośnie, a ona stała zesztywniała niczym kłoda. Dopiero po chwili była w stanie kucnąć i przytulić malucha w odpowiedni sposób, tak mocno, mocno, mocno całą sobą.
- Du...dusis mie cioooociaaa....- zaprotestował po polsku, machając bezradnie rączkami, ale śmiał się wesoło i ukradł Gabrielle buziaka, takiego centralnie prosto w usta z takim głośnym cmoknięciem połączonym z zasysaniem, po czym się zarumienił i schował buźkę w jej jasnych włosach i objął dziewczynę za szyje, dosłownie przylepiając się do niej jak rzep. Postanowił sobie, że nie opuści ukochanej cioci Gabi nawet na pięć minut i ciągle się będzie do niej przytulać, bo ciocia tuli najlepiej na świecie.
Gabi nadal będąc w szoku nawet się tym całusem nie przejęła, tylko wstała, trzymając dzieciaka cały czas w swoich objęciach. I niby wszystko fajnie, ale... Jakoś tak jej się zrobiło przykro w sumie. Misia w ciąży, z wielgachnym brzuchem wyglądała przepięknie, naprawdę dosłownie kwitła w tej ciąży. Gabi też już w tym momencie mogła mieć większy, bardziej widoczny brzuszek, ale los chciał inaczej i to ją trochę zabolało.
Nie zapamiętała Misi takiej... Dziewczyna była ładna, to niezaprzeczalny fakt, ale kiedy ją poznała to wydawała się bardzo zmęczona i zmarnowana, jakaś taka mocno zatroskana a dziś? Stała przed nią prawdziwa piękność, milion dolarów to nic przy tym jak rewelacyjnie się prezentowała w czerwonej, sweterkowej sukience i czarnych kozakach do połowy uda. Piękne włosy, perfekcyjny makijaż, paznokcie, dodatki... To nie ta sama dziewczyna, którą poznała. Biła od niej niesamowita pewność siebie, ale i pewnego rodzaju chłód i dystans. To akurat się zgadzało z tego co Gabi pamiętała. Misia to twarda sztuka, nie jest łatwo zyskać jej sympatię, ale kiedy już się to komuś uda... Klękajcie narody, skoczy za tobą w ogień. Wszyscy się przywitali bardzo wylewnie, Gabi długo tuliła się do Kaśki tak samo jak i do Mirka, który nawet się z nią przywitał po angielsku i zapytał jak się miewa! A miewała się... kiepsko, biorąc pod uwagę zdarzenia z nocy i cały dzień na nogach na zakupach.
Gabrielle czasami to jest jednak ślepa na pewne rzeczy, nie widziała tego zafascynowania Franka, nie widziała tego jak niemal z kącika ust kapie mu ślina na widok Misi, która patrzyła na niego dość chłodno i z dużym dystansem, ale wyjątkowo uprzejmie. Jej brew jednak drgnęła ku górze, kiedy usta Franka dotknęły jej dłoni o kilka sekund za dużo. Polka była zmęczoną podróżą, mała dawała jej do wiwatu z kopniakami, nie oszczędzała jej pęcherza i ciągle w niego waliła, albo robiła fikołki i czasem przejeżdżała nóżkami po żebrach.
Gabi miała ochotę wziąć Angelo na bok i z nim porozmawiać, nakrzyczeć na niego, że jej nic nie powiedział i ona teraz nie ma dla nich żadnych prezentów! Tak, dla niej to było ważne, strasznie się zezłościła, ale i cieszyła się z tego, że ma tu wszystkich (prawie!) ważnych ludzi, których kocha i których szanuje. Brakowało jej tu jedynie Rosalii i Marcello, to by dopiero była niespodzianka!
- Majki, zostaw już ciocię Gabi, chodź tu do mnie mała przylepo.- Miśka próbowała odkleić syna od Gabrielle, która wydawała jej się jakaś dziwna. Ledwo trzymała się na nogach, miała małe, zmęczone oczy, była jakby bledsza i szczuplejsza. Coś jej nie grało.
- Nie! Ja będę tulić ciocię, puscaj mama! Ja nie chcę!. Gabi hug Majki!- poprosił po angielsku, a blondynka nie miała serca mu odmawiać, tak mocno się w nią wczepiał, jednak czuła, że musi usiąść, bo tak ją bolały nogi, tyłek, wszystko, że naprawdę ledwie stała.
- Gabi, wszystko w porządku? Blado wyglądasz, jesteś chora?- zapytała Misia z troską odgarniając dziewczynie kosmyk włosów za ucho. Spojrzała przez ramię na Angelo i posłała mu dość ostre spojrzenie pod tytułem: jak mogłeś dopuścić do tego, że zachorowała?!.
- Nie jestem chora Misia, spokojnie. Jestem tylko zmęczona po zakupach z Frankiem. Wykończył mnie, to wszystko.- powiedziała spokojnie, głaszcząc Majkiego po pleckach. Misia jakoś nie za bardzo jej uwierzyła, spojrzała na Franka badawczo i starała się rozkminić czy faktycznie ten niepozorny, całkiem sympatyczny, cholernie przystojny Włoch był w stanie tak przeorać Gabrielle. Nie wyglądał na takiego co się znęca nad kobietami, już bardziej po aparycji posądzałaby o to Angelo.
- Chodź usiądziemy, ja też jestem wykończona. Mała dziś tak cholernie kopie, że mam ochotę wziąć nóż i zrobić sobie w tej chwili cesarskie cięcie.- zaśmiała się, objęła Gabi ramieniem, żeby we trójkę razem z Majkim mogli pójść usiąść na kanapie. Gabi zerknęłą na Angelo posyłając mu ciepły uśmiech, widać było, że mimo zmęczenia jest cholernie szczęśliwa. Wszyscy poszli do salonu, żeby sobie jeszcze trochę porozmawiać, i Majki faktycznie nie chciał jej puścić, ciągle się przytulał, głaskał Gabi po głowie, po policzkach, bawił się jej swetrem i patrzył na nią jak w obrazek. Barbara przygotowała dla nich kolację, zaprosiła do stołu i towarzyszyła im przez cały posiłek a później pojechała do domu, bo dostała wolne aż do Nowego Roku, żeby spędzić czas z rodziną. Misia nie była przyzwyczajona do tego, że ktoś jej usługuje, węc w trakcie kolacji bardzo kobiecie pomagała, podobnie było z Kaśką. Tylko Gabi nie mogła nic robić, bo miała na sobie balast w postaci Majkela, który nawet kolację jadł na jej kolanach. Co zabawne gadał i gadał i gadał pół po polsku, pół po angielsku, opowiadał o samolocie, o tym, że był u pilotów, że pozwolili mu trzymać stery, że nałożyli mu na głowę czapkę kapitana. Był taki podekscytowany, że z tych emocji wyczerpały mu się baterie pod koniec kolacji i zasnął u Gabi na rękach. Dopiero wtedy Kasia i Mirek byli w stanie go od dziewczyny odkleić i zanieść do łóżka, jak się okazało Valentina bardzo polubiła Majkiego i świetnie się dogadywali, choć nie do końca się rozumieli i chciała spać z nim, powiedziała, że się nim zaopiekuje i że też już jest zmęczona, więc pójdzie się umyć i spać. I tak o to przy stole zostali sami dorośli. Zmęczona Gabi, uśmiechnięta, choć jakby lekko przestraszona Kaśka, przyjazny Miruś, uśmiechnięty Angelo i Franek, który praktycznie nic nie zjadł, gapiąc się nieustannie na Miśkę, która przez to jego wpatrywanie się w nią czuła się lekko niekomfortowo, ale tego nie komentowała. Porozmawiali sobie przy winie jeszcze przez kilkanaście minut nim Misia oznajmiła, że też już jest padnięta i chciałaby pójść spać. Wstała od stołu, a Franek stanął na baczność, odsuwając krzesło z takim impetem, że ono się przewróciło. Zwyczajnie chciał wstać kiedy i Misia wstała, okazując jej w ten sposób szacunek, nawet zaproponował jej, że odprowadzi ją do sypialni, ale ona spojrzała na niego jak na wariata i powiedziała, że sobie poradzi. Wszyscy byli bardzo zmęczeni, polska cześć rodziny podróżą, Gabi zakupami, Franek wszystkim wkoło plus emocjami związanymi z poznaniem Misi, a Angelo... On jeden wydawał się być w miarę na chodzie, a wszystko przez śnieg! Kaśka i Mirek też już udali się na spoczynek, dziękując za pyszną kolację, za podróż samolotem i za gościnę.
Gabi w końcu mogła przykleić się do Angelo, wstała ze swojego krzesła i wpakowała mu się na kolana, przytuliła się do niego, układając głowę na jego ramieniu.
- Jestem szczęśliwa wiesz? Dobrze mieć was wszystkich tutaj. Tylko jestem zła, bo nie mam dla nich prezentów, a to tak nie ładnie... Ale masz szczęście, że jestem zmęczona i nie mam siły robić awantury.- zaśmiała się i drapnęła Angelo pazurkiem pod brodą. Zerknęła na Franka, który wydawał się być zamyślony i jakiś nieobecny.
- Franek... A tobie co? Zatrułeś się czymś? Co mu jest? Czemu tak się gapi w przestrzeń? Obwody mu się przegrzały? Franek?! Halooo co to za error?- pomachała mu ręką przed nosem i zmarszczyła śmiesznie brwi. Oh well... Dla niej teraz liczyło się to, że może tulić się do Angelo, bo oczy jej się strasznie już zaczęły kleić.
- Idziemy już w spankoooo? Prooooszę.... Ale musisz mnie zanieść do łóżka, bo ja nie mam siły przebierać kopytkami. Bolą mnie stópki, boli mnie tyłek, wszystko mnie boli... Musisz się teraz mną zaopiekować, dać dużo czułości i miłości, bo ja jestem taaaakaaa biedna i malutka i bezradna...- wydęła śmiesznie usteczka i zatrzepotała rzęsami patrząc na Angelo z dołu. Zrobiła taką smutną, zbolałą minkę, że ciężko jej będzie odmówić!

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Widział wzrok Gabrielle Glass i jego też to momentalnie dotknęło. Przypomniała mu się scena z cmentarza, tuż po tym jak ze sobą zerwali i postanowili symbolicznie pochować swoje nienarodzone dzieci. Angelo starał się o tym nie myśleć, to było dla niego cholernie trudne. Wiedział, że i dla nastolatki był to cios, bo może i na początku była w lekkim szoku, ale to ona nosiła te dzieci w sobie. A później on zachował się... nie, stop, nie chciał o tym myśleć. Nie w takich miłych chwilach. Przestąpił o krok, żeby niezauważalnie dla reszty pocałować Gabi w czubek głowy, obejmując ją ramieniem i szepnął jej przelotnie na ucho:
- Na nas też przyjdzie kolej. - Chciał jej to powiedzieć, bo on w to naprawdę wierzył. Rzucił jej pełne wsparcia spojrzenie i uśmiech, odwracając znowu w stronę Rodzinki. Ta scena była... po raz kolejny! Dziwnie miła. Angelo doświadczał pewnym emocji po raz pierwszy, ale podobały mu się one, były odmianą dla tego życia, które znał. Oni też spędzali święta Rodzinnie na Sycylii, Jeszcze kilka lat temu. Mieli dużą Rodzinę i każdy przecież należący do Nostry do niej należał, ale to było coś zupełnie innego, ta atmosfera była inna, jakaś taka bardziej... hm, chyba nie potrafił tego nazwać. Żałował, strasznie żałował, że Marcello i Rosalia nie mogli tego doświadczyć. To był właśnie ten moment, taka chwila, której nigdy nie było i nie będzie im dane przeżyć, ale przecież i Angelo myślał, ze jemu też. To co robili, ich dziedzictwo, było ogromną odpowiedzialnością i wiedzieli jakie są tego konsekwencje, a jednak mimo wszystko zrobiło mu się teraz jakoś przykro, że jego starszy brat tego nie doświadczy. Z drugiej strony, jak czegoś nie znamy, nie wiemy, że nam tego brakuje, prawda? Angelo przeszło przez myśl, że chciałby aby ich Święta właśnie tak wyglądały. Co roku. Rodzinnie, z bliskimi, tak ciepło. Ciepło, to jest chyba to słowo. Denaro nie doświadczali takich momentów, bo zawsze twierdzili, że oni ich nie potrzebują. Kto ich miał tego nauczyć? Żyli w jakiś określony sposób, a teraz okazywało się, że w tym na pozór idealnym życiu tak wiele brakowało.
- Nie jest chora a jak to mówi... miała ciężka noc. - Puścił oczko w stronę siostry, gdy ta na niego spojrzała, przekazując jej tą informację po polsku. Uśmiechnął się jakoś tak na swój sposób, a oczy mu zaiskrzyły. Nie rozmawiał z Misią o swoich upodobaniach seksualnych, jakoś nie było do tego okazji, żeby powiedzieć siostrze: A wiesz co bo jestem katem. Właściwie to nie wiedziała o niczym, że bił Gabi też i wolał, aby tak pozostało.To nie jest coś, z czego był dumny. Nawet kwestie łóżkowe wolał zatrzymać dla siebie, jakoś czuł po kościach, że ona by tego nie zrozumiała... Dlatego Gabi musi pamiętać o zqsłananiu siniaków. Oj czeka ją albo robienie mąkę upu codziennie rano na zasinienia, albo okuwanie się w golfy do końca wyjazdu. Cóż, nie przemyśleli tego, ale kto by myślał w takich chwilach...
Kiedy przeszli do salonu Angelo od razu spytał siostrę o jej córeczkę, czy jest zdrowa i czy teraz ciągle się tak czuje jak opisała. Chciał zapytać, czy może dotknąć jej brzucha, ale chyba nie był na to gotowy. Dziwnie czuł się patrząc na jej krągły brzuch, ciągle nie mogąc pozbyć się myśli, że zaraz Gabi by taki miała... Dobrze, że nikt nie pytał jej o ciąże i jak się czuje, albo nie próbował jej pocieszać. Angelo trochę się o to obawiał. Ten temat nie był poruszony i chyba wolał, żeby tak na razie zostało. Miał wrażenie, że tego jeszcze nie przełknęli do końca. Widział to w spojrzeniu Gabi, a dodatkowo sam czuł że nie chce o tym z nikim rozmawiać. Nawet Franek go o to nie zapytał. Wszyscy byli szczęśliwi tylko tym, że widzą Gabi na świętach i że dalej są razem... Angelo nie chciał nawet myśleć co by było jakby przyjechał tu sam. Miał wrażenie, że co poniektórzy bardziej lubią Gabi niż jego...
Majkel był cudowny, Angelo kochał go jak swojego syna. Lubił go zagadywać i prosił żeby rozwijał tematy, pomagał mu tłumaczyć jakieś słowa, kiedy ten tak zabawnie ekscytował się opowieściami o podróży. Fajnie, że miał teraz Valentine i dobrze, że dziewczynka złapała z nim taki kontakt. Cieszył się, że nabierała powoli takiej dziecięcej radości, którą bardzo rzadko w niej widywał. Jasne, cieszył się, że jest taka mądra i elokwentna, ale chciał jej dać coś czego on nie miał. Dzieciństwo.
Angelo miał nawet chwilę, by zamienić pare słów z matką sam na sam. Stanęli sobie z boku, wtedy Kaśka pogłaskała go po policzku, wyrażając swoją radość, że byli tu razem, na co Angelo odpowiedział tym samym. Niepokoiło ją trochę to jak Francesco patrzył się na Misie i podzieliła się tym z synem. Ten zaśmiał się w odpowiedzi i poprosił ją, żeby odsunęła zmartwienia na bok i cieszyła się wspólnymi świętami. Obiecał jej, że Franek będzie grzeczny i zapewnił, że to największy błazen w jego Włoskiej rodzinie, przy czym najmniej szkodliwy. Chociaż tak nie było, bo jak Francesco się odpalał... cóż. Angelo można było porównać do śmierci, kosy, która po prostu idzie i zabiera ze sobą wszystkich, a Franka? Do pieprzonego Jokera. Czasami zastanawiał się, czy z nim na pewno wszystko było w porządku, bo młodszy braciszek miał w oczach coś niepokojąco kiedy się odpalał. Z resztą, czyż nie tak jak oni wszyscy? Ale co miał powiedzieć matce? Chciał ją cholera uspokoić. Zaś Frankowi dał zielone światło, o czym Kaśka już wiedzieć nie musiała...
Ale śmiech ledwo zdusił widząc jak Franek staje na baczność, kiedy jego siostra wstała. Zakrył się dłońmi, dosłownie dusząc się w sobie żeby nie parsknąć. Pajac, dokładnie tak jak powiedział, ale był to jakiś wyraz szacunku. Tylko że teraz już wszyscy wiedzieli.
Zostali sami. W końcu. Prawie... Dzieci w łóżkach, dorośli też. Wszyscy byli zmęczeni, nawet Angelo puszczał już proszek szczęścia i powoli go nużyło. W apartamencie nie świeciły się już prawie żadne światła, jak te świąteczne, dodając pomieszczeniom uroku. Barbara dostała na odchodne od Francesco prezent świąteczny i życzenia od Włocha, a kiedy wychodziła zrobiła im właśnie wszystkim taki nastrój. Angelo spojrzał na swoją ukochaną, zrobiło się tak przyjemnie cicho i intymnie. Nawet Franek im nie przeszkadzał, jakiś taki wyłączony był. O dziwo Angelo nie miał już ochoty na seks, chyba wszystko wypruł z siebie poprzedniej nocy. Chciał po prostu ją przytulić i tak pobyć. Brakowało mu ich momentów Cholera, tęskniłem. Jakby go to w jakiś sposób zaskoczyło. Przytulił ją do siebie i głaskał subtelnie po głowie, co było kontrastem przy tym jak wielka na jej głowie była jego wytatuowana dłoń. Oparł się policzkiem o nią, zatapiając w pachnących blond puklach i przymknął powieki, po prostu ciesząc jej bliskością i obecnością. Zaśmiał się cicho i krótko na jej słowa.
- Oj cicho. - Wiedział, że jej ta kwestia będzie nieco ciążyć, ale przecież prezenty nie były najważniejsze. Ona była największym prezentem dla wszystkich, to pewne, a na pewno dla niego. All i want for Christmas is you nabrało nowego znaczenia. Kompletnie zapomiał o towarzystwie zamyślonego Franka. Zaśmiał się na kolejne słowa Gabi już nieco głośniej.
- Zostaw go, zakochał się. - Rzucił z przekąsem, uśmiechając w firmowy sposób, gdy spojrzał w końcu na młodszego braciszka.
- Spierdalaj. - Ten w końcu obudził się z letargu i posłał Angelo środkowy palec, wstając z fotela. - Dobranoc. - Czy on się obraził? Poszedł do swojej sypialni nic już więcej nie mówiąc, a Angelo znów musiał zdusić śmiech, tym razem we włosach ukochanej.
- Nie wierzę w to kurwa. - Rzucił cicho, czując że niemal płacze ze śmiechu. Uspokoił się trochę i słuchał lamentów Gabi z uniesionymi brwiami. Zrobił Dziubek, jakby mu było jej szkoda i naprawdę straszna krzywda jej się stała i przytakiwał z każdym jej kolejnym słowem.
- Nio biedna mała Gablysia, tak strasznie wczoraj cierpiała, taka zniszczona. Tak ją trzeba teraz kochać tak? I rozpieszczać. - Zaśmiał się i pocałował ją w czubek głowy, podnosząc się z nią, by wziąć księżniczkę na ręce. Zaniósł ją do ich sypialni, którą zamknął , ale nie ułożył nastolatki na łóżku. Zaniósł ją do łazienki, gdzie ściągnął jej sweter i puścił wodę, żeby leciała im do wanny. Zdjął i swoją koszulę, leniwie, niespiesznie pomagając Gabi z jej ubraniami, bo przecież obolała taka była! Wiedział, że nici z czegoś więcej, musiała się zregenerować, ale on naprawdę po prostu chciał wziąć z nią relaksacyjną kąpiel.
Starość.
Wrzucił do wody jakieś magiczne proszki stojące obok, oczywiście ciepłej, wręcz gorącej, jak z piekła rodem, bo kto jak kto ale Gabi kochała gorące kąpiele (mhm, na pewno pochodziła z piekła i była demonem, dlatego go uwiodła. Demon w skórze aniołka). Wszedł do wanny i pomógł Gabi, by sobie usiadła tyłem do niego i wtuliła w jego tors. W pomieszczeniu było bardzo nikłe światło i przyjemna cisza, którą przerywało ciche pluskanie wody i ich oddechy. Angelo mruknął z przyjemności, rozkoszując się tą chwilą. Głaskał Gabi po jej gładkim, nagim ciele, suwając dłońmi po jej nocach i brzuchu i piersiach, szyi, policzkach, głowie, ramionach. Bardzo delikatnie, jakby była z porcelany, a jego dotyk mógł zrobić jej krzywdę.
- Też jestem szczęśliwy. - Przerwał w końcu ciszę, całując ukochaną w ramię. - Jak jeszcze nigdy. - Wyznał ciszej, opierając się o szyję nastolatki. - Tak bardzo cię kocham, nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłem. - Szepnął, otaczając ją ramionami, aby ciaśniej ją do siebie przytulić, choć wciąż z niebywałym jak na niego wyczuciem. - Cieszę się, że tu z nami jesteś. To moje pierwsze święta z matką, z tobą, siostrą, tak bliską rodziną... brakuje tu tylko Marcello z Rosalią. Ale... i tak jest idealnie. Nigdy nie marzyłem nawet o takich świętach, wiesz? - Rzadko mówił takie rzeczy, ale dziś czuł taką potrzebę. Angelo nie lubił się aż tak otwierać, ale przed nią? Sprawiało mu to jakąś przyjemność. Wiedzieli o sobie tak wiele, przed nią jedną potrafił wyznawać takie rzeczy. Nadal chował w sobie pewne sekrety i fakty, ale nie wszystko było na jej delikatne uszy. Choć nabrała charakteru, to musiał przyznać. Gabi... doroślała. Musiała, przy nim? Po tych wszystkich rzeczach, które ją spotkało? Miał nadzieję, że mimo to nie straci tej swojej słodyczy i dobra, którym otulała go każdego dnia, sprawiając, że się w niej zakochał.
Chciał żeby tak zostało. Znów nastała cisza, w której rozkoszowali się swoją bliskością, pocałunkami, ciepłą przyjemnie wodą, aż nie zrobiła się chłodna. Angelo wytarł delikatnie posiniaczone ciałko Gabi, składając na nim pocałunki. Nigdy nie potrafił być tak delikatny jak dla niej... tak wiele zmieniło się w jego życiu odkąd weszła wtedy do jego studia prosząc o tatuaż.
Nasunął na tyłek czarne spodnie od piżamy i mogli się w końcu położyć. Odpalił kominek, żeby było przyjemniej i tylko on teraz oświetlał ich sypialnie. Dołączył do Gabi, która już sobie pięknie leżała i na niego czekała, uśmiechając się do niej tak... leniwie, prawdziwie, w spokoju. Jego twarz nie była napięta jak zazwyczaj, tak, jak i mięśnie, a takie rozluźnienie zdarzało się w jego przypadku niezwykle rzadko. Oparł się łokciem, by patrzeć na nią lekko z góry, na boczku, odgarniając jej z twarzy włosy.
- Nie chcę psuć tej atmosfery, ale muszę ci coś powiedzieć. Rozmawiałem dzisiaj z twoim ojcem. Myśle, że powinnaś do niego jutro zadzwonić. Złożyć mu życzenia, porozmawiać na spokojnie. Mnie może nienawidzić. - Nachylił się, całując dziewczynę w czoło. - Ale ty jesteś jego córeczką. Myślę, że nieważne jak będzie zły, w końcu mu przejdzie. Musimy mu tylko pokazać, ze to nie jest zły wybór. Ja... mam zamiar udowodnić to całemu światu i jemu przy okazji też. Będę twoim dobrym wyborem, obiecuję. - Oparł się czołem o jej czoło, głaszcząc po delikatnym policzku szorstką dłonią. - Zawsze już przy tobie będę. Przysięgam. - Tego był pewien, jak niczego innego. Po tych wszystkich miesiącach, rozstaniach, przemyśleniach, Angelo w końcu doszedł do jednego, bardzo ważnego wniosku: Prędzej zginie, niż pozwoli jej odejść. Nigdy więcej jej nie straci.
To chyba ta Magia Świąt tak na niego zadziałała...
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Nastolatka nie była tak do końca co do słów Angelo, choć jego wsparcie i ciepły uśmiech wiele dla niej znaczyły, nie mógł wykonać lepszego ruchu, żeby rozgonić czarne chmury zbierające się w jej głowie, kiedy patrzyła na brzuch Misi i jeszcze tuliła do siebie Majkela. To było dziwne uczucie, bardzo przyjemne i takie... Inne niż wszystkie. Mały człowiek, wlepiony w nią z całych sił, dający jej totalnie bezinteresownie zaufanie i ogrom miłości, bo... zwyczajnie była. Dzieci są takie ufne i szczere, że nie da się tego pomylić z niczym innym. Dopiero w późniejszym wieku uczymy się przecież, że nie do końca można tak wszystkim ufać i powiedzieć co ślina na język przyniesie. Dzieci? One się nie zastanawiają za bardzo, mówią co myślą i to z grubej rury! Mamo a dlaczego ta pani ma włosy jak clown? Tato, a dlaczego ten pan chodzi jak kaczka? Babciu czemu dłubiesz w nosie? Dziadku, dlaczego wujek Stefan tak śmierdzi?
Okrutne, ale w wielu sytuacjach cholernie adekwatne. Dzieciaki nie mają skrupułów, dopiero później presja społeczeństwa i pewne konwenanse wywierają na nich określone zachowania i wbijają w sztywne ramy. Gabi miała nadzieję, że Majki jednak z tego nie wyrośnie i zawsze będzie takim kochanym człowiekiem. A wracając do myśli pierwszej, dotyczącej tego, że blondynka nie jest do końca pewna czy i na nich przyjdzie pora: lekarz wyraźnie jej powiedział, że z zajściem w ciąże będzie miała duże problemy, a już zwłaszcza z jej donoszeniem. Niby była już zdrowa, ale chemia zrobiła w jej organizmie duże spustoszenie. Jeśli uda jej się zajść w ciążę i jakimś cudem ją donosić to istnieje również ryzyko, że dziecko bądź dzieci, będą chore, bo jej komórki jajowe mogą być niepełnowartościowe. Nie do końca wiedziała, czy chce aż tak ryzykować, ale wiedziała jedno — tak jak do tej pory zapierała się rękami i nogami, zabezpieczała przed ciążą na wszelkie możliwe sposoby i jej zwyczajnie nie chciała, to gdy poczuła ten ogrom miłości i troski, kiedy w niej była, chciała spróbować ponownie i jeszcze raz i kolejny, aż do skutku, aż w końcu się uda i będą mogli cieszyć się potomstwem, które wychowają w miłości, zrozumieniu i dostatku.
Mimo wszystko dziewczyna bardzo cieszyła się z tego, że nikt nie pyta o ciążę, o samopoczucie, nikt też nie gada za bardzo o brzuszku Miśki, wszyscy zachowywali się bardzo normalnie, naturalnie i swobodnie, tak jakby Gabi i Angelo nigdy nie przeżyli dramatu, tak jakby nigdy się nie rozstali, ale ona przez cały wieczór, mimo iż była z nimi, to trochę jakby jej nie było, bo ciągle zerkała na Miśkę, ciągle tuliła Majkela, cholera tak jakby ten dzieciak czuł, że ona tego potrzebuje i dlatego się tak do niej kleił. Prawda była taka, że Majki uważał Gabi za śliczną księżniczkę i lubił to jak pachniała i była taka cieplutka i było mu u niej dobrze tak jak u mamy, u której teraz za bardzo na kolanach nie mógł siadać, bo w jej brzuchu rozwijała się jakaś kosmitka, która będzie walczyć z nim o uwagę mamci. Misia z Majkim dużo rozmawiała, przygotowywała go do roli starszego brata, angażowała go w wybieranie rzeczy dla małej, chciała, aby i on czuł się potrzebny, chciany i kochany, ale z dziećmi nigdy nic nie wiadomo.
Gabi starała się żartować, uśmiechać, brać czynny udział w dyskusji, ale już pod koniec naprawdę nie dawała rady i marzyła tylko o tym, żeby pójść do łóżka tak jak stała. W ogóle była bardzo zdziwiona, że dzieciaki nie chcą siedzieć pod choinką i potrząsać prezentami, bo ona miała ochotę to zrobić i sprawdzić wszystkie, a była ich cała góra! Gabi nigdy na oczy takiej ilości nie widziała, a jeszcze jej się tam miały znaleźć, dla Franka, dla Angelo i dla Valentiny. W ogóle planowała jutro pójść gdzieś zupełnie sama, ale to będzie ciężka rozmowa i przeprawa z Angelo i pewnie nie będzie chciał jej puścić, ale wrócimy do tematu później, teraz było...
Błogo, leniwie i tak spokojnie, przyjemnie. W apartamencie unosił się zapach choinki, pachniało słodkimi ciastkami i jakimiś korzennymi nutami. Światełka na choince i inne świąteczne dekoracje błyszczały jakby obsiadło je milion świetlików.
Gabi czuła się najedzona i zmęczona, ale i szczęśliwa, błogo otulona ramionami Angelo. Mogłaby tak zasnąć, głaszcząc go po głowie jak swojego kotka pieszczoszka, ale przecież nie mogą spać w kuchni.
- Ej...- mruknęła kiedy ją uciszył, ale uśmiechnęła się lekko. Dobra, mogła się zamknąć, nie będzie się wściekać, nie może! Nie w takiej chwili, nie w takiej cieplutkiej i przytulnej atmosferze.
- W kim niby się zakochał? W Świętym Mikołaju?- zapytała lekko się rozbudzając. Zdziwiła się reakcją Franka i śmiechem Angelo, odprowadziła młodszego z braci wzrokiem do jego sypialni i spojrzała na Angelo badawczo, bo nic z tego nie zrozumiała. W kim się niby Franek zakochał? W Kasi? Przecież Kasia miała męża! W Misi? A w życiu! Nie mógł, bo to siostra Angelo, co czyni ją też siostrą Franka... Poniekąd, bo wcale nie. Boże Gabi, jaka ty jesteś czasami głupiutka... No tak, ale czego się spodziewać po dziewczynie, która myli podrywanie jej przez kogoś ze zwyczajnym byciem miłym względem jej osóbki.
Jejku... Dziwnie było słuchać z ust Angelo takiego tonu, ale dla podkreślenia swojego cierpienia Gabi zrobiła jeszcze bardziej smutną minkę i pokiwała głową niemal udając, że płacze i cmoknęła go w ten dzióbek, który zrobił ze swoich ust. Z zadowoleniem przyjęła niesienie jej do łóżka, bo tak... Spodziewała się, że natychmiast się w nim zanurzy i zaśnie tak jak jest obecnie ubrana, ale minęli łóżko a jej stópki dotknęły kafelek w łazience. Kąpiel? Nieee.... Ona chce do łóżeczka! Nadąsała się troszkę, ale nic nie mówiła, patrzyła sobie na nagi tors Angelo, kiedy pomagał jej się biednej obolałej rozebrać do naga, baaa... Nawet jednym palcem nie kiwnęła, by mu ułatwić zadanie. Troszkę ją to wewnętrznie śmieszyło, ale czasem mogła tak po chamsku się domagać takiego traktowania, a co będzie sobie żałować!
Nie potrzebowali dużo wody, bo wyporność dwóch ciał, jednego dużego drugiego małego jest całkiem duża, więc poziom wody automatycznie się podniesie, gdy się zanurzą. Woda pachniała jak pomarańcze z nutą wanilii i cynamonu. Iście świąteczny zapach! Wlazła do niego do wanny, umościła się między jego nogami, oparła plecami o tors mężczyzny i pokręciła śmiesznie tyłeczkiem ocierając się niechcący o jego męskość, ale nie miała zamiaru go kusić ani podniecać, zwyczajnie wygodnie mościła dupkę.
Położyła ręce na bokach jego ud i głaskała go po nich z czułością. Opierała głowę o jego ramię i patrzyła na niego z dołu, takim ciepłym i zakochanym wzrokiem. To było miłe... Taka odmiana, być zwyczajnie blisko siebie. Być i nie rzucać się na siebie jak zwierzęta, nie pieprzyć do utraty tchu. Jasne, to też jest fajne, ale takie chwile jak ta zbliżają do siebie ludzi na zupełnie innym poziomie. Było jej tak przyjemnie, zaczęła cichutko wzdychać, ba nawet czy chciała, czy nie to się lekko podnieciła, ale koniec końców złapała Angelo za ręce i otuliła się jego ramionami mocno, splatając palce z jego palcami. Nie mogła przestać się uśmiechać, ale tak błogo, bo naprawdę się zrelaksowała i zaczynała odpływać. Ze stanu przedsennego wyrwał ją głos Angelo, drgnęła lekko i zamieniła się w słuch.
- Wiem, bo ja tęskniłam tak samo mocno i to ja kocham cię bardziej niż ty mnie i nie waż się ze mną sprzeczać w tym temacie, bo będziemy się bić na gołe klaty.- zaśmiała się cicho, jej głos też był bardzo cichy, niemal szeptem mówiła, bo było tak intymnie i spokojnie, że nie chciała tego psuć.
Na potwierdzenie swoich słów ścisnęła mocniej jego ręce i kciukiem pogładziła ich wierzch.
- Ja też się cieszę, że mnie porwałeś, dziękuję Skarbie...- mruknęła i uniosła ich splecione razem dłonie do swoich ust, żeby ucałować jego rękę z czułością.
- Teraz już każde święta będą tak wyglądać, zawsze będziemy razem. Nie ważne czy w Australii, Nowym Jorku, na Sycylii czy w Polsce. Z Rosalią i Marcello możemy się połączyć przez internet i tym sposobem mieć święta dwa razy.- uniosła ich ręce ku górze i sobie na te splecione palce patrzyła, bawiąc się jego dłonią, ale zaraz zrobiło jej się zimno w łapkę, więc szybko schowała ją pod wodę. Zmarźlak! Dobrze, że urodziła się i wychowała w Australii, a może to właśnie dlatego tak źle znosiła zimno, bo była przyzwyczajona do innego klimatu? Tak, to wielce prawdopodobne.
Lubiła kiedy się tak przed nią otwierał, mówił co czuje, z czego się cieszy, co go martwi, czego się boi — chciała być dla niego kimś, komu morze powiedzieć wszystko, dzielić się z nią zmarnieniami, grzechami, radościami, zwyczajną codziennością. I wszystko wskazywało na to, że tak właśnie będzie, choć ona nie do końca miała pewność, czy znów się coś nie odjebie, że znowu się rozstaną. W tej kwestii niestety jeszcze długo nie będzie mieć pewności, strach z tyłu głowy zawsze będzie, mimo iż mówić może coś zupełnie innego.
Niestety, wszystko, co spotyka nas w życiu wywiera na nas jakiś wpływ i Gabi czy chciała, czy nie musiała dorosnąć, ale wciąż pozostawała sobą, choć na pewne rzeczy patrzyła inaczej.
Chciała tu być już zawsze, w tej wannie, w jego ramionach, czuć się taka zaopiekowana i bezpieczna, chciała mu dawać szczęście i miłość, calutkie jej morze, bo miała jej w sobie dużo. Ponownie zaskakujące było to, że nie skończyli na uprawianiu seksu, bo Gabi się nakręciła tymi pocałunkami i delikatnymi pieszczotami, którymi się obdarowywali. Ona nawet w pewnym momencie klęknęła między jego udami, odwrócona do niego twarzą i patrząc mu w oczu sunęła po tych pięknych mięśniach, pod pretekstem umycia jego ciała. Prawda była taka, że zwyczajnie chciała go sobie pomacać. Kto jej zabroni? Nikt, on należy do niej i może sobie go macać kiedy chce i jak chce, koniec tematu, kropka.
Wszystko, co dobre szybko się kończy i po wytarciu się mięciutkimi ręcznikami i ubraniu w piżamy wreszcie wylądowali w ekstremalnie wygodnym łóżku. Kto robił ten materac? Ona chce taki sam do domu, no był idealnie twardy i idealnie miękki w jednym, dosłownie jakby leżała na chmurce! Ułożyła się w dość zabawnej pozycji, z lekko wypiętym ku górze tyłeczkiem, jakby czekała na jakiegoś klapsa, ale nie o to jej chodziło. Miała na sobie jedną z nowych piżamek, które kupili z Frankiem na zakupach. Świąteczny motyw z reniferami, i była taka mięciutka i puchata! Obserwowała jednym okiem jak Angelo do niej idzie, jak kładzie się obok niej i westchnęła, przysuwając się do niego jak dżdżownica.
Ziewnęła cicho i pufnęła ustami w taki sposób, że zadrgały wydając z siebie dźwięk jakby rżącego konia, akurat w momencie, w którym osgarniał jej włosy z twarzy.
Odechciało jej się spać po rewelacji, że Angelo rozmawiał z jej ojcem, adrenalina skoczyła, oczy szeroko się rozwarły, otwierała usta żeby coś powiedzieć, ale on mówił dalej. Nie wiedziała czy to dobry pomysł by do niego dzwonić, skoro Bruce jest zły... Już chciała zaprotestować, że nie będzie dzwonić, że nie chce z nim rozmawiać, że się boi tej rozmowy, ale Angelo mówił dalej i serduszko załomotało w piersi jak szalone. MIŁOŚĆ KURWA MIŁOŚĆ JEJ TRYSKAŁA Z KAŻDEGO PORA W CIELE, Z KAŻDEJ JEBANEJ KOMÓRKI I ATOMU!
Ułożyła dłoń na jego policzku i mało brakowało a znów by się poryczała ze wzruszenia, nawet jej warga zadrżała!
- Mam gdzieś ocja, mam gdzieś cały świat. Nikomu prócz sobie nawzajem nie musimy nic udowadniać, ja wiem, że jesteś dobrym wyborem, najlepszym. Lepszego nie będzie, nie ma na to najmniejszych szans. To strasznie dziwne uczucie kochać kogoś aż tak mocno, że nie jesteś tego w stanie opisać słowami ani oddać czynami, bo wszystko co robisz wydaje się niewystarczająco silne i intensywne w porównaniu do tego co czujesz... - no i nie wytrzymała! Łezka jej z oka poleciała, no mięczak! Kominek wesoło trzaskał, oni patrzyli sobie w oczy, gładząc się po policzkach, iskry skakały między ich spojrzeniami, które mówiły wszystko, nie potrzeba było więcej słów.
- Kocham cię Angelo Denaro... Kocham cię calutkiego takiego jakim jesteś, nie ważne co się stanie, zawsze będę przy tobie, bo jesteś dla mnie całym światem, kawałkiem mojej duszy, który gdzieś pod drodze zgubiłam i odnalazł się sam niespodziewanie.- z tymi słowami przywarła do niego całym ciałem i pocałowała go, zamykając przy tym zawilgocone od łez oczy, ale co poradzić, że ją ta sytuacja wzruszyła? Pieściła jego wargi delikatnie, niespiesznie, wkładając w ten pocałunek taki ładunek emocjonalny, że kurde najlepszy film romantyczny przy tym to wielkie gówno. Oplotła go dodatkowo swoją nogą w pasie, żeby być jeszcze bliżej ukochanego. Ona to by się tak mogła tylko całować godzinami bez żadnych więcej interakcji prowadzących do zbliżenia. Gabi królowa pocałunków - kiedyś w liceum całowała się z jednym chłopakiem przez czternaście godzin z drobnymi przerwami na napicie się wody i nawilżenie ust i tym sposobem pobili rekord szkoły, którego jeszcze nikt nie przeskoczył. Jest z czego być dumną!

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Było dokładnie jak tego się spodziewał. Wiedział, że mu podziękuje, mówił jej to i stało się, a jemu jak zawsze przyniosło to ogromną satysfakcję. Porwanie jej w tak "brutalny" sposób było jedynym wyjściem, żeby się tu znalazła. Żeby spędzili te święta razem i byli razem, już zawsze. Angelo wiedział, że wie dla niej dobrze i lepiej, co zdarza mu się często, a ona nie słucha, by finalnie i tak wyszło na jego. Tak więc to było oczywiste, że mu za to podziękuje, nie mogło być inaczej. Widział szczęście w jej oczach odkąd wylądowali, nawet już w samolocie. Jak miały ominąć ich te momenty i chwile, które jeszcze ich czekały? Angelo nie chciał przerywać jej edukacji i mieć złego wpływu na to, czym zajmie się póki jeszcze byli wolnymi ludźmi. Chciał, aby miała jak najszczęśliwsze życie, skoro już miała spędzić je przy jego boku, skoro w każdym momencie to może się skończyć, a jego oddelegują na Sycylię do końca życia. Jeśli zgodziłaby się zostać przy jego boku, ją też poniekąd czekałoby pewnego rodzaju więzienie. Dużo o tym myślał, kiedy podejmował decyzję powrotu do niej i wiedział doskonale co robić, żeby Gai czerpała teraz z życia pełną piersią, miał już na to swój jakiś plan, o którym blondynka niebawem się przekona. Jednak... to po świętach, na tą chwile mieli inne przyjemności na głowie.
I zmartwienia.
Cóż, temat jej ojca był brutalny. Angelo nie rozumiał jego poglądów, jako osoba mocno związana z Rodziną. Oddałby życie za swoich braci, za swoje dziecko, nie wyobrażał sobie jak Bruce może tak podchodzić do tematu. Chciał go przekonać, ale wiedział, że żadne słowa nie pomogą. Może jak Gabi zacznie swój biznes, albo gdzieś pójdzie pracować, albo wbierze studia, cokolwiek ruszy ze swoim życiem (czego Angelo bardzo dla niej chciał) i może kiedy on będzie traktował ją dobrze, w końcu Bruce im zaufa. Bo niestety stracili jego zaufanie, tak jak i Gabi straciła zachowanie do Angelo, o czym on doskonale wiedział.
- Wiem mała. - Bo czuł dokładnie to samo. Uśmiechnął się delikatnie i starł jej kciukiem łzę, którą zlizał z niego, nie odrywając wzroku od oczu nastolatki. Mieli swój moment, który tylko pokazywał im, jak słuszną decyzje podjęli. Nawet jeśli mają się smażyć, trudno, Angelo może nawet spłonąć w bólu i cierpieniach, ale nie odpuści, nie tym razem, już nigdy. A on zawsze dostaje to, czego chce.
Kiedyś takie słowa by go kompletnie nie ruszyło, bądź uznałby je za śmieszne, ale dziś? Sprawiały, że robiło mu się po prostu... miło. Czuł się bardzo potrzebny dla tej dziewczyny, wiedział, że jest całym jej światem i to było tak cholernie dziwne, ale polubił to. Nic jej nie odpowiedział, po prostu tonąc w jej ustach bez pamięci,
Aby na koniec przytulić ją mocno do swojej piersi i zasnąć, tak głębokim jakiego dawno nie uświadczył.
Było ciepło i przyjemnie, przez okna wpadały promienie słońca, niebo było bezchmurne, a ulice wielkiego miasta i dachy jego budynków pokryte były ogromną ilością białego puchu. Napadało w nocy tego od cholery! Angelo spał w najlepsze, trzymając ciasno w objęciach Gabi, gdy do pokoju wpadła Valentine, razem z Majkelem, śmiejąc się i wskakując im na łóżko. Krzyczeli, że mają wstawać, wołali ich i wpadli im w ramiona, Valentine w Angelo, a Majkel w Gabi. Denaro śmiał się, łaskocząc córkę i sięgając drugą ręką do swojego siostrzeńca, którego też łaskotał. To była kompletnie nowa sytuacja, a on poczuł się jakby wylądował w środku jakieś dennej komedii romantycznej, ale odpowiadało mu to. Przeszło mu nawet przez myśl, że właśnie takiego obrazka pragnął za jakiś czas, aby tak budziły ich wspólne dzieci. Zawsze tego chciał, ale albo nie chciał tego przed sobą przyznać, albo po prostu nie wierzył, że dojdzie kiedykolwiek do takiej sytuacji, a on będzie w niej szczęśliwy. Dzisiaj był, cholernie, aż brakowało skali.
Wszyscy zdjęli śniadanie, przyszykowane wspólnymi siłami, przez co pojawiły się lekkie przepychanki i kłótnie. Służba Francesco miała wolne, a gospodarz kłócił się ze wszystkimi, że to on jest tu panem domu, a oni mają siedzieć i pachnieć. Po drugiej strony barykady była Polska część rodziny, dla której to było nie do pomyślenia, że ktoś im będzie usługiwał. Misia to się nawet wkurwiła, co zaimponowało zarówno Angelo, jak i Francesco, którego oczy robiły się coraz bardziej maślane. Na szczęście nie doszło do wielkiej międzynarodowej tragedii i finalnie wszyscy byli zadowoleni, śmiejąc się z kuchennych wcześniejszych sytuacji. Zjedli śniadanie, w miłej atmosferze, obgadując jak wygląda plan na święta. Dowiedzieli się, że tradycje Polskie były nieco inne i oni zaczynali Święta dzień wcześniej, czyli nazajutrz. Rozplanowali więc wszystko jeszcze raz, bo Francesco był bardzo tego ciekaw i chciał spróbować potraw, o których mówiła Misia i Kasia. Angelo z resztą tak samo, bo niektóre rzeczy kojarzył, ale niestety nie wszystko. Tak więc po śniadaniu ogarnęli się i mieli usiąść do zakupów przez neta, jak to zarządził Francesco, ale cała reszta chciała iść na prawdziwe zakupy (co spotkało się ze zdziwieniem Franka, który na zakupy spożywcze nie poszedł jeszcze nigdy).
- Ale jak to? Że do sklepu? Tak ... między ludzi, w kolejki? - Padło z jego ust poważne zdziwienie, co spotkało się ze śmiechem Angelo i nazwanie brata nowojorską księżniczką. Tak więc młodszy z Denaro mógł liznąć nieco normalności, bo finalnie zgodził się na zwykłe zakupy. Skończyło się tak, że wszyscy się na nie wybrali, co było ciekawym doświadczeniem również dla Angelo. Byli w osiem osób! Podjechali do najbliższego centrum limuzyną Franka, który zakrył się jak mógł, żeby nikt go nie rozpoznał. Nawet miał na ryju okulary przeciwsłoneczne i czapkę jak menel do połowy czoła. Strasznie nie chciał zwrócić na siebie uwagi, a tym bardziej nie chciał żeby paparazzi złapali go W SKLEPIE i to w sumie z taką ilością Rodziny. Wyglądał jak totalny menel i dzięki temu nikt nie zwrócił na niego uwagi i mogli zrobić zakupy, które tak bardzo Kasia i Misia chciały ogarnąć do dzisiejszego wielkiego gotowania, jak to stwierdziły. Franek słysząc to wszystko zaproponował, że zatrudni kogoś do pomocy, ale prawie przez to oberwał w łeb. Okazało się, że Polki są równie temperamentne co Włoszki, a to bardzo podobało się młodszemu z Denaro. Ten starszy zaś miał ciągle ubaw razem z resztą z Gabi, ze swojego brata, który zachowywał się jak kompletne dziecko, które pierwszy raz poznaje świat.
Kiedy wrócili do apartamentu Franka i ten myślał, że to koniec... piekło dopiero się rozpętało. Włoch padł ze zmęczenia na kanapę, bo biedak nigdy siatek nawet nie nosił. Angelo to sobie czasami robił zakupy, ale ten? Rozpieścił się doszczętnie! Dzieciaki rozrabiały, biegały, krzyczały, w kuchni rozpętał się harmider, głośno, kłótnia Franka z Misią, że ona nie powinna tyle się męczyć. Angelo brakowało tylko popcornu, chodził rozbawiony cały dzień. Przynajmniej oni z Gabi bawili się przednio. Robili nawet zakłady kiedy Franek oberwie znowu po łbie i Gabi wygrała, bo stało się to szybciej niż mógłby przypuszczać. Misia zamachnęła się na niego wielkim wałkiem, co spotkało się niemal z uduszeniem ze śmiechu przez Angelo. Było zabawnie, a na pewno dla Angelo, Gabi i Mirka, który dołączył się do nich kręcąc głową.
Wielkie gotowanie dobiegło końca i szykowanie wszystkiego na kolejny dzień. Okazało się, że to co na Święta, jest absolutnie nietykalne i kiedy Franek chciał czegoś spróbować, znowu dostał po łbie. Angelo znał brata i widział jak bardzo mu się to podobało. Ogólnie dość mocno kręcił się przy Misi, chcąc jej pomagać i pytając, czego potrzebuje i jak się czuje, był dla niej niezwykle opiekuńczy. Nawet zaproponował jej, że przygotuje jej specjalną kąpiel relaksacyjną na koniec dnia! A Angelo nie mógł pominąć okazji do dogryzania mu na każdym kroku.
To był... dziwny, ale świetny dzień, Angelo tak dawno się dobrze nie bawił i nie wyluzował. Zdziwił się jeszcze, że Majkel poprosił Franka o położenie go spać, ale Cyba polubił wujka śmieszka, który na każdym kroku robił mu jakieś zabawne rzeczy i brał go na barana wcześniej jak byli na zakupach i przybijał z nim piątki za wszystko. To zabawne, bo Angelo pierwszy raz w swoich oczach zobaczył Franka jako rodzica. A to bardzo dziwna kombinacja. Tak, czy inaczej młody Włoch położył Majkela spać i długo sobie tak w ogóle rozmawiali, dużo korzystając z translatora przy tym. Angelo spędził trochę czasu z Valentine, która miała do niego dużo pytań o Polską Rodzinę, o to jak to było, więc trochę jej poopowiadał na dobranoc, przytulając ją i całując w czoło na dobranoc. Chwilę zapatrzył się na córkę, uśmiechając pod nosem i pierwszy raz odkąd żył, przestraszył się, że pójdzie siedzieć. PAtrzył na Valentine i myślał, że teraz ma więcej jak nigdy do stracenia, nie mógł dać się złapać. Dla niej, dla Gabi i naszły go takie dziwne myśli, że mógłby nawet z wieloma rzeczami skończyć, aby zmniejszyć ryzyko. Miał teraz Rodzinę, mógł mieć jeszcze większą, miał dla kogo żyć na wolności. To nie tak, że zakwestionował swoją rolę w Nostrze. Ale mimo wszystko... poczuł, że gdyby nie to, nie musiałby się nigdy nad tym zastanawiać.
Już wiedział, czego się bał i ten strach go pożerał od środka.
- Nigdy do tego nie dopuszczę. - Rzucił pod nosem i pocałował córkę w czoło raz jeszcze nim wrócił do Gabi. Był bardzo zamyślony tego wieczora, ale nie chciał za bardzo rozmawiać, żeby nie psuć atmosfery nadchodzących Świąt. Wziął szybki prysznic i skoczył z nastolatką pod kołdrę, przytulając ją do siebie tak jak poprzedniej nocy.
- Szaleństwo co... - Podsumował dzisiejszy dzień lekko rozbawiony. - Frakowi kompletnie odjebało, chyba nigdy go aż takim nie widziałem. Ale ogólnie super, dawno się tak dobrze nie bawiłem. - Przyznał śmiejąc się cicho i lekko odsunął się od Gabi, zerkając na jej śliczną buźkę.
- Czyli to tak wygląda Rodzinny czas w normalnych rodzinach? Aż jestem ciekaw jak będzie przez te najbliższe trzy dni... Jestem podekscytowany, ty też? Przeżywam coś takiego pierwszy raz w życiu. - W końcu był w stanie mówić otwarcie o swoich myślach, o tym co myślał, bez obawy, że zostanie oceniony, wyśmiany, czy uznany za słabego. To było dziwne dzielić się wewnętrznymi uczuciami z kimś innym, ale Gabi stała się nie tylko miłością jego życia, ale i najlepszą przyjaciółką. Wiedział, że może powiedzieć jej wszystko, a ona zawsze go zrozumie.
To dziwne, ale wspaniałe mieć kogoś takiego przy sobie.
Nawet słowem nie wspomniał o seksie. Widział jej posiniaczone ciało i chciał, żeby się zregenerowała, choć najchętniej to kochałby się z nią do rana. Czuł, jak tęsknota za nią jest nagle wypełniana i w końcu nauczył się ją poprawnie kochać. Tak mu się przynajmniej wydawało, bo był cholernie szczęśliwy. Jak jeszcze nigdy.


Gabrielle Glass
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Dla takich chwil jak ta właśnie warto żyć. Takie romantyczne, pełne czułości momenty nie zdarzają im się często, ale kiedy już się przytrafiają... Walą po łbie z całą mocą tak, że człowiek nie jest w stanie się podnieść i utrzymać na nogach w pozycji pionowej zbyt długo. Jasne, że Gabi to romantyczka i wiecznie chciałaby takich czułości i słodyczy, ale jak tak sobie czasami zostawała sama, ze swoją głową, to dochodziła do wniosku, że wcale tak nie jest! Dzięki temu, że ich życie jest tak nieprzewidywalne, czasami pełne mroku i niebezpieczeństwa to takie chwile jak ta z dzisiejszej nocy docenia się pięć razy bardziej niż gdyby codziennie być zasypywaną kwiatami, czekoladkami i słodkimi słówkami. Jakby się tak zastanowić to Gabi jednak woli ten dziki płomień, namiętność, czasem nawet strach. Tak jak Angelo na nią patrzy tak nikt nigdy nie spojrzy, jego oczy mówią wszystko, jest w stanie wyczytać z nich każdą emocję, a teraz... Był zrelaksowany, spokojny i bardzo, ale to bardzo szczęśliwy.
Zasnęła z jego pocałunkiem na ustach, wtulona w jego ciało jak w swoją poduszkę bezpieczeństwa. Była wykończona po poprzedniej nocy, całym dniu zakupów i jeszcze emocjami związanymi z przyjazdem polskiej części familii.
Rano czuła się tak, jakby przespała trzy tygodnie, a nie kilka godzin. Obudziła się chwilkę przed Angelo, co nie zdarza się zbyt często i patrzyła sobie na niego, myśląc jak niebywałe ma szczęście, będąc u jego boku. Miała ochotę obudzić go namiętnym pocałunkiem, zanurkowaniem pod kołdrę i... Wtedy wpadły do nich dzieciaki, śmiejąc się, piszcząc, robiąc dużo hałasu i zamieszania. Ich humor udzielił się obojgu i znów mieli moment, który teoretycznie był super, a z drugiej strony znów świadomość, że ich nienarodzone dzieci tak nigdy do nich nie wpadną... Dość szybko odepchnęła od siebie te myśli, atakując małego Majkiego gigantycznym przytulasem i robiąc mu pierdzioszka na szyi zaczęła się śmiać. Chyba otwierała się względem dzieci i zaczynała nabywać umiejętności radzenia sobie z nimi! Zarówno Majki jak i Valentina zaczęli się dopytywać czemu Gabi ma na ciele tyle siniaków i wraz z Angelo musieli na szybko wymyślić jakąś wiarygodną bajeczkę, a że Gabi nie umie kłamać to Włoch musiał to zrobić na poczekaniu i udało się zaspokoić ciekawość dzieciaków.
Cały dzień zapowiadał się naprawdę fascynująco! Gabi się śmiała, że to jej pierwsze święta w tak szerokim gronie. Wcześniej spędzała je albo z samą matką, albo z rodziną ojca, wymiennie rok w rok z kimś innym. Dla niej to też była nowość, coś takiego oglądała tylko na filmach i zawsze zastanawiała się jak to jest być częścią czegoś tak dużego. I dziś miała okazję się o tym przekonać!
Działo się bardzo dużo! Nastolatka ciągle nabijała się z Franka i tego jak on patrzy na Miśkę. Śmiałą się nawet do Angelo, że z tego będą kiedyś dzieci, może nawet małżeństwo, które notabene będzie bardzo dziwne. Hej, mój brat żeni się z moją siostrą! Czy to nie cudowne? Sweet home Alabama. Na całe szczęście nie są ze sobą spokrewnieni i nie będzie to takie dziwne jak wygląda.
Nastolatka najlepiej bawiła się z Majkim i Valentiną, serio... Kilka razy się z dzieciakami o coś pokłóciła, kilka razy się na nich obraziła kiedy ograli ją w jakąś grę, bo halo, ale Gabi nie lubi przegrywać. Dziewczyna nie brała udziału w przygotowaniu listy zakupów, wolała to zostawić profesjonalistom, ale śmiała się z Frankam, że nigdy nie postawił swojej książęcej stópki w markecie. Gdzie on się chował? Pod kamieniem?
Misia nie znała litości, nie dmuchała na Gabryśkę, która niewiele potrafi tylko zaprzęgała ją do roboty, a jeśli coś jej nie szło to ją równo opierdalała i odsyłała do opiekowania się dziećmi, bo Misia jak to Misia nie znosi opieszałości, braku działania i bycia ślamazarą. To konkretna babka, silna, z charakterem, nie dająca sobie wejść na głowę, a z drugiej strony potrafi być ciepła, wesoła i kochana, zwłaszcza dla swojego synka. Zarówno ona jak i Kaśka nie chciały nawet słyszeć o tym, żeby ktoś robił coś za nie. Każdy dostał od nich zadania do wykonania, baby w kuchni, chłopy zajmować się dzieciakami. Dlatego Miśkę tak bardzo wkurzał Franek pałętający się po kuchni, grzebiący w garach, próbujący coś kroić, albo ją w czymś wyręczać. Raz dostał ścierą przez łeb, raz wałkiem, innym razem Miśka mało mu nie wbiła widelca w rękę, ale Franek miał refleks i w porę cofnął dłoń. Biedna Kaśka miała w oczach śmierć kiedy na to patrzyła i córkę opieprzyła, że nie może tak robić, bo przecież Franek jest z MAFII! Sezon "ZOSTAW TO NA ŚWIĘTA" uważamy za otwarty. Nie ma próbowania, nie ma smakowania, nie ma podżerania składników! Cały apartament pachniał jedzonkiem, ciasta zostały szubko upieczone, pierogi poklejone (najbrzydsze należały do Gabi, najpiękniejsze do Kaśki), zrobili uszka, paszteciki, ugotowali barszczyk, bigos, sałatkę warzywną, masę ryb w najróżniejszej odsłonie, sernik, makowiec, upiekli mięsa, a przy tym wszystkim bardzo dużo rozmawiali, śmiali się, żartowali. Gabi sobie dużo kolęd śpiewała pod nosem i jakoś nikt jej nie przerywał ani nie dołączał, bo chyba im się podobało co tam sobie nuciła. Nastolatka uparła się na to, że chce z Majkim i Valentiną upiec pierniczki. Niestety coś pojebała w przepisie i ciastka wyszły tak twarde, że ciężko będzie je gryźć, ale przynajmniej miała frajdę z dekorowaniem wraz z dzieciakami, a kuchnia po ich przygodzie z pieczeniem wymagała gruntownego remontu. Podobnie z resztą jak Miajki, który był cały w mące i lukrze, Valentina również, nie mówiąc już o Gabi. W apartamencie przynajmniej zaczął się rozchodzić zapach korzennych ciastek. Nie było nawet kilku minut wolnego czasu, żeby usiąść i odpocząć. Dobrze, że ten dzień dobiegał już końca, chociaż Gabi mogłaby tak z tymi wszystkimi ludźmi siedzieć nawet do rana. Angelo poszedł położyć do łóżka Valentinę a Gabi w tym czasie wzięła szybki prysznic i wskoczyła do łóżka. Przypomniało jej się, że powinna zadzwonić do ojca, więc chwyciła za telefon i wybrała jego numer. Chciała usłyszeć jego głos, chciała życzyć mu wesołych świąt, chciała, by przekazał życzenia Vivian i małej Alice, bo to jej pierwsze święta, ale to, co usłyszała po drugiej stronie telefonu trochę ją... Wryło w ziemię. Ojciec zrobił jej wykład, powiedział parę przykrych słów i się rozłączył, zostawiając ją w szoku. Siedziała chwilę w milczeniu, wgapiona w przestrzeń przed sobą, dopiero kiedy Angelo wszedł uśmiechnęła się do niego, odprowadziła to seksowne ciałko wzrokiem, do łazienki i wtedy padła w poduszki i zaczęła się śmiać sama do siebie. W ten sposób zareagowała na wiadomość, że ojciec się na nią wypiął. Poczekała na Angelo, bo bez niego i tak nie zaśnie. Kiedy wlazł do łóżka, oplotła go swoimi mackami, przyssała się do niego jak ośmiornica.
- Nie wiem, jak ty, ale ja nie wiem, jak się nazywam.- zaśmiała się radośnie, starając się puścić w niepamięć rozmowę sprzed kilku minut.
- Ja ci mówię, z tego jeszcze będą dzieci, tylko jeszcze, żeby Miśka nie była dla niego taka... Chłodna. Franek jest dla niej taki kochany... - wydęła śmiesznie usta i ułożyła je w podkówkę, bo jej było szkoda Franka! On się tak starał, skakał wokół Misi i chciał jej nieba przychylić a ona była dla niego taką suką! Czasami to aż strach się bać tej Miśki.
- A co to jest normalna rodzina?- zapytała z zaciekawieniem, bo ona też nie należała do "normalnej" rodziny, tylko do rozbitej. Oboje przeżywali coś nowego i robili to wspólnie, co jest piękne! Może właśnie dostawali kolejną lekcję życia i przykład, jak może wyglądać odpowiednie świętowanie.
- To jest nas dwoje, bo ja też nigdy nie spędzałam świąt w tak licznym gronie. Niesamowite uczucie, takie wewnętrzne ciepełko w środku. - uśmiechnęła się i pocałowała Angelo w czubek nosa i jeszcze mocniej się w niego wcisnęła. On nie myślał o seksie a ona... Wręcz przeciwnie! Była jakoś dziwnie nakręcona, olać siniaki, kto by się nimi przejmował. Najgorzej, że nie będzie mogła ubrać ślicznej sukienki na wigilię, takiej z odkrytymi plecami i głębokim dekoltem. Dylematy!
- Franuś jest jak dziecko, on się tak cieszy tymi świętami! To jest takie słodkie jak on się przejmuje, jak się stara i chce, żeby wszystko się udało. Ciekawe czy będzie mieć guza od tego wałka, którym Miśka go uderzyła.- zaśmiała się i zaczęła sunąć łapką po ramieniu Angelo, delikatnie, subtelnie, podstępnie zjeżdżając na klatkę piersiową, później na biodro, udo i tak sobie go głaskała powoi. Zapadła cisza, spojrzała mężczyźnie w oczy, w jej spojrzeniu coś błysnęło. Chciała się do niego dobrać i zrobiła to bezczelnie ha! Nim się chłop obejrzał ta już mu robiła dobrze ustami, przed spankiem, nurkując pod kołdrę, a po wszystkim zwyczajnie się do niego przytuliła, układając się wygodnie do snu, bo 24 grudnia zbliżał się wielkimi krokami. Niby nie było już za wiele do roboty, ale Kaśka i Misia uprzedziły, że, tak czy owak, będzie szaleństwo i nerwówka, bo to takie typowo polskie!
Angelo jeszcze spał kiedy Gabi się obudziła, co się działo? Czemu znowu wstała przed nim?
Szybki prysznic, ubranie się po samą szyję i mogła wyjść do kuchni, gdzie zastała zaskakujący obrazek Miśki i Franka, który dziś już patrzył na dziewczynę nieco inaczej. On ją pożerał wzrokiem, dosłownie pieprzył ją oczami, bo Miśka stała w kuchni w satynowej piżamce i szlafroku, kompletnie sote, bez makijażu, lekko zaspana, z kubkiem bezkofeinowej kawy w ręku, a Franek świdrował ją wzrokiem. Dobrze, że nastolatka nie została zauważona, wiec wróciła cichutko do sypialni, wskoczyła do łóżka i ugryzła Angelo w nos.
- Nie idziemy jeszcze do kuchni. Franek pieprzy Miśkę.- powiedziała wesoło, jak gdyby nigdy nic i zaczęła się śmiać.
- Póki co tylko wzrokiem, ale serio... On na nią tak patrzy jak ty czasami na mnie. Że jej się nogi nie ugięły od tego wzroku, to ja tego kompletnie nie rozumiem. Kocham jak tak na mnie patrzysz, lubię te twoje kurwiki w oczach. Dzień dobry, wyspałeś się? Jesteś gotowy na najwspanialsze święta w naszym życiu? Ja jestem! Chcę już prezenty, w sensie... Chcę zobaczyć wasze jak odpakujecie te ode mnie. Bo to dziś nie? U nas zawsze odpakowuje się 25 rano.
Typowa Gabi - zagada na śmierć.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Patrzenie przez cały dzień jak Gabi świetnie radzi sobie z dzieciakami, jak się z nimi dogaduje i nawet z małą Valentiną, która wydawała się być bardziej dla niej otwarta, to wszystko było dla niego cholernie miłym widokiem i utwierdziło go po raz kolejny w fakcie, że dobrze zrobił. Dokładnie ta kobieta powinna spędzić przy nim życie i być w przyszłości matką jego dzieci, żadna inna. Ostatnio bardzo się rozpływał nad tym tematem, ale jak mogło być inaczej, skoro... Podjął właśnie jedną z ważniejszych decyzji w swoim życiu. Wcześniej miał wiele wątpliwości, związanych z jej wiekiem, bezpieczeństwem, zdrowiem, ale dzisiaj już tych wątpliwości nie było, rozwiały się w tym cholernym Londynie, kiedy Gabi powiedziała mu "tak". Może nie te sakramentalne, ale dla niego znaczyło to o wiele więcej. Wróciła do niego. Znowu. Znowu obdarzyła go zaufaniem i podarowała szasnę, którą na zdrowy rozsądek nie powinna go obdarować. Był agresywnym i nieprzewidywalnym, niebezpiecznym przede wszystkim facetem, który już nie raz i nie dwa, a nawet nie trzy ją skrzywdził. Teoretycznie powinna go nienawidzić za to wszystko co się stało, a ona... nadal go kochała. Nadal była mu wierna, fizycznie i psychicznie. Była dla niego i z nim. Angelo cenił sobie ponad wszystkim takie oddanie, imponowała mu swoją wiernością i tym jaka dobra dla niego była. Przejawiała wartości, jakie Nostra przekazuje sobie od pokoleń. Kto miał był lepszą partnerką dla Angelo Denaro, jak nie właśnie ona?
Przytulił ją do siebie z uśmiechem, chcąc po prostu zasnąć. A ona mówiła, a on się cicho śmiał. Fakt, to było zauważalne gołym okiem, tylko że... Angelo trochę inaczej na to patrzył niż Gabi, romantyzująca każdą sytuację.
- Oczywiście, że jest dla niej miły i kochany, Franek chce ją wyruchać. - Rzucił rozbawiony. - Dlatego dobrze, że Misia dla niego taka jest. - Był święcie przekonany, że gdyby jego siostra była miła dla jego brata, nie skakałby tak nad nią. To naturalny odruch, ale u Franka spotęgowany jeszcze bardziej.
- Hm. - Zamyślił się nad jej pytaniem. - Chyba właśnie taka? Nie wiem, ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie. Zawsze się nad tym zastanawiałem. Sądziłem, że takie normalne rodziny muszą być cholernie nudne, ale teraz widzę, że tak nie jest i chciałbym, żeby tak już zawsze było. - Odpowiedział zamyślony. - Bez ciągłej gotowości do akcji, myślenia jak się zachować, co powiedzieć, noszenia spluwy za paskiem i ... - Dodał ciszej i chwilę się zawiesił. - Nie, że coś mi nie odpowiada w moim życiu, absolutnie, doceniam to kim jestem i moją Familię, Nostrę, pozycję, to co mam. - Dodał szybko, jakby to, co powiedział wcześniej było czymś złym. Poczuł się średnio dobrze mówiąc w lekko negatywnym świetle o tym jak wyglądało jego życie. Westchnął. Uśmiechnął się na kolejne słowa Gabi.
- Już zawsze tam będzie, dopilnuje tego. - Mówił o tym światełku w sercu, całując w czoło nastolatkę na sam koniec. Obydwoje odnaleźli szczęście i chcieli się go teraz trzymać.
Zaśmiał się, chcąc coś powiedzieć względem tego bicia przez jego siostrę jego brata (to nadal tak dziwnie brzmiało), ale wtedy ona zrobiła coś, czego w zasadzie mógł się spodziewać. Ten wzrok, to spojrzenie, ruch jej dłoni... już wiedział co nadejdzie. Rzucił jej długie, ciemne spojrzenie i pozwolił sobie na chwilę przyjemności. Cholernie brakowało mu tych jej usteczek...
To dlatego tak dobrze spał? Bo w końcu miał seks i przyjemności, które go relaksowały? A może to po prostu psychiczny komfort, jaki zapewniał mu teraz brak mafijnych obowiązków? To znaczy, dalej je miał, ale tylko nadzorował raz na dzień, czy jego ludzie wykonują poprawnie rozkazy i wszystko jest. w porządku. Nie zastanawiał się nad tym co dzisiaj zrobić w interesach, tych czystych i tych brudnych, w końcu... odpoczywał. Nie pamiętał chyba, żeby kiedykolwiek w życiu odpoczywał tak jak teraz. Tak po prostu, spędzając czas z najbliższymi i z Gabi, której obecność też działała na niego niesamowicie kojąco. Kiedy akurat go nie wkurwiała oczywiście, a teraz o dziwo od Londynu tak nie było... Ciekawe na jak długo.
Został brutalnie obudzony ugryzieniem w nos. Natychmiast otworzył oczy i gotowy był rzucić się na napastnika, ale to była tylko Gabi. Już był w połowie podnoszenia ręki. Westchnął i opuścił ją na łóżko z powrotem, słuchając tego co tam nastolatka Gada jednym uchem, bo ona gadała i gadała i gadała, a on próbował złapać kontakt z bazą. Zaśmiał się i zakrył twarz dłonią.
- Chodź tu gaduło. - Spojrzał na nią nagle dokładnie w sposób, w który opisała i chwycił ją, rzucając na łóżku plecami. Cóż, skoro nie mogli wyjść z sypialni... to mogli skorzystać z sytuacji. Angelo nie miał już żadnych oporów, żeby przy atakować Gabi i zrobił to bardzo szybko, niemal z zaskoczenia! Szybki numerek z rana? Cóż, sama tego chciała, no może nie powiedziała tego wprost, ale wyczytał to między wierszami. Po prostu chciał to usłyszeć i chciał to zrobić, a kto mu zabroni?
Wzięli razem długi, ciepły prysznic, Angelo czuł się zrelaksowany jak chyba jeszcze nigdy. Nikt ich nie gonił, nie było tysiąca spraw do załatwienia, aż dziwnie, ale... chyba tego mu było teraz trzeba. Może to go jakoś zresetuje? Było nieco dziwnie, tak ... zwolnić. Trochę się czuł tak, jakby czegoś nie zrobił, ale z drugiej strony, cieszył się każdą miłą chwilą, bo zazwyczaj aż tak dużo ich nie było jak teraz.
Valentina siedziała z Majkelem, o dziwo obydwoje byli bardzo grzeczni przy Misi i Franku. Dziwne, że nie wpadli im dzisiaj do sypialni... może to dlatego, że Valentine miała teraz towarzystwo? Angelo przeszło przez myśl, że może jak będzie miała rodzeństwo, też taka będzie? Sprawdzała się w roli "starszej siostry", bardzo pilnowała Majkela i wczoraj jak byli na zakupach i teraz też mu pomagała jak sobie w czymś nie radził. Dziwne, bo przecież całe życie była jedynaczką...

Gabrielle Glass
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Brutalne i mocno raniące słowa własnego ojca, w obliczu tego, co teraz było między nimi — nie miały dla niej najmniejszego znaczenia. Jasne, bolało, czuła gdzieś w środku, że mocno ją to zraniło i tak naprawdę nie miała już nikogo bliskiego jeśli chodzi o krew z krwi, ale to z Angelo chciała spędzić resztę życia. Doszła do wniosku, że przecież nie urodziła się po to, by spełniać cudze ambicje tylko po to, by żyć tak, jak tego chce, bo drugiego życia mieć nie będzie.
Skoro ojciec uznał, że jest skończoną kretynką wracając do miłości swojego życia, przy której jest najszczęśliwsza na świecie, mimo iż czasami jest kompletnym draniem i wrzodem na dupie, to jego problem, a nie jej, że postanowił ją od siebie odciąć.
To zakrawało trochę na bycie hipokrytką, bo dokładnie to samo zrobiła ze swoją matką, która popełniła błąd, próbując poderwać Angelo, będąc pod wpływem alkoholu. Gabi ją odcięła, dosłownie się jej wyrzekła i jak teraz sobie o tym pomyślała, to zrobiło jej się totalnie słabo, bo to oznaczało, że jest jak ojciec, a ona nie chce taka być! Przez lata sobie powtarzała, że nigdy w życiu nie będzie taka sama jak jej rodzice, a wychodziło jak wychodziło. Musiała to zmienić, musiała odezwać się do matki i z nią porozmawiać, choć nadal jak pomyślała o tym co zaszło, czuła w ustach gorzki smak. Dobrze, że nie miała czasu się nad tym za dużo zastanawiać i tak szybko zasnęła wtulona w Angelo. Oczywiście calutką noc uwalała się na ukochanym, spała w najróżniejszych, najbardziej absurdalnych pozycjach, jakie tylko można sobie wyobrazić, rano obudziła się z tyłkiem przy nosie mężczyzny a później wszyscy wiemy jak to się potoczyło.
Uwielbiała go takiego zaspanego i niekontaktującego za bardzo z rzeczywistością! Nawet się nie za bardzo przestraszyła tej uniesionej ręki, bo gotowa była przeturlać się na drugi koniec łóżka w razie czego. Już sobie trochę wyrobiła refleks! Na całe szczęście nie musiała go uruchamiać, chociaż może powinna prysnąć, skoro mężczyzna miał względem niej takie, a nie inne poranne plany?
Wystarczyło mgnienie oka, żeby nastolatka zaczęła się rozpuszczać, naprawdę ten jego wzrok to jest nie do porobienia i człowiek natychmiast wie, że ma przejebane! W tym wypadku w pozytywny sposób, choć padła na łóżko śmiejąc się dziko i próbując się od niego opędzić, mówiąc, że nie mają na to czasu, że nie chce i tak dalej, ale jej protesty były bardzo słabe. Mówiła nie a myślała TAK!
To był jeden z ich najweselszych numerków, jakie ze sobą mieli, bo Gabi praktycznie cały czas się śmiała, na przemian z jękami rozkoszy, ale oboje byli bardzo uśmiechnięci, radośni, szczęśliwi jak takie małe dzieci w sklepie z cukierkami. Gabi nadal była trochę obolała, ale nie na tyle, by sobie odmówić odrobiny przyjemności. Kiedy wychodzili spod prysznica, klepnęła sobie Angelo w tyłek taką mokrą ręką, aż ją łapka zapiekła, pewnie pośladek Angelo też mrowił, tak świsnęło. Jakże ona kocha ten jego tyłeczek! Mogłaby go schrupać calutkiego, kawałek po kawałeczku. Nie za bardzo miała ochotę wychodzić z sypialni, chciała mieć Angelo tylko dla siebie, ale wiedziała, że nie mogą tego zrobić, bo wszyscy przecież są tu dla siebie nawzajem i chcą ze sobą spędzić jak najwięcej czasu to tylko możliwe.
- Dzień dobry!- zawołała Gabi na cały apartament, kiedy wchodzili do kuchni. Valentina zatkała sobie uszy, Majki zerwał się z krzesełka i pobiegł przytulić ukochaną Gabrysię, która momentalnie porwała go w ramiona i pocałowała w policzek, na co chłopiec się zarumienił.
- Ha! Mówiłem źe obije ci dzefcine!- zawołał do Angelo, dumny jak paw i uśmiechał się od ucha do ucha, świecąc tymi swoimi niebieskimi oczętami. Objął Gabi za szyję i się w nią wtulił ufnie. Miśka pokręciła głową z niedowierzaniem, co z tego jej syna wyrasta i zaśmiała się pod nosem. Jakoś tak dziwnie zerknęła na Franka, zupełnie inaczej niż jeszcze kilka minut temu. Jakby się łamała, jakby zaczynała na niego lecieć, ale sama nie chciała tego przed sobą przyznać.
- Siadajcie, śniadanie czeka, ale nie ma obżerania się. Jest jeszcze trochę do zrobienia, no i Francesco powiedział, że wszyscy idziemy na łyżwy jak zjemy. Słyszałam od Valentiny, braciszku, że kompletnie nie potrafisz jeździć i zbiłeś sobie ostatnio tyłek.
Miśka zaczęła się śmiać patrząc Angelo prosto w oczy, rzucając mu wyzwanie do małej sprzeczki rodzeństwa, przepychanki słownej, może nawet małych rękoczynów. Wytknęła bratu język i poruszała sugestywnie brwiami, wiedząc, że ten i tak jej nic nie zrobi, bo jest chroniona ciążowym brzuchem, ale przynajmniej sobie podogryzali, a do tego włączył się Franek, wiec było dwoje przeciwko jemu jednemu. Gabi umierała ze śmiechu, niemal znalazła się przez to pod stołem! Dołączyli do nich Mirek z Kasią pytając, o co chodzi, wyglądali na bardzo zrelaksowanych i wyspanych i tak szczęśliwych jak cała reszta! Kaśka w pewnym momencie dała zarówno Miśce jak i Angelo ścierą przez łeb, żeby wreszcie przestali się sprzeczać. Na Franka nie odważyła się podnieść ręki, a ten biedny wydawał się zawiedziony tym, że niesprawiedliwie nie dostał tą ścierką! On też chciał, bo też się sprzeczał! Miśka widząc jego minę wyrwała matce szmatę z ręki i zdzieliła go przez łeb, tak jak sobie tego w niemy sposób życzył, czym zyskała jeszcze większą miłość w jego oczach.
Po śniadaniu wszyscy zebrali się na lodowisko pod Rokefeler Center, ale jeździł tylko ten, kto chciał. Gabi i Valentina wymiatały. Po Valentinie można się było tego spodziewać, ale nikt nie spodziewał się tego, że Gabi umie jeździć na łyżwach. Okazało się, że robi to świetnie, wręcz jakby nie była tą ciamajdą, którą jest "na suchym lądzie". Było w niej dużo gracji, dziewczęcego wdzięku, pewnego rodzaju zwiewności, eteryczności, nawet jakiś chłopak ją porwał do wspólnej jazdy na kilka sekund. Pozwoliła mu na to, dopóki nie poprosił jej o numer telefonu, natychmiast wtedy podjechała do Angelo, który opierał się o bandę i go namiętnie pocałowała, tak bardzo mocno, że mało się o siebie zębami nie obili, ale chciała mu tym przekazać, że dla niej liczy się tylko on, a tamten chłystek mu do pięt nie dorasta. Po łyżwach pojechali prosto do domu, gdzie Gabi zamknęła się na dwie godziny w sypialni całkiem sama, bo musiała popakować prezenty, bo nie miała na to wcześniej czasu. Nie kupiła niczego wielkiego i niesamowitego, ale przecież liczy się gest prawda? Musiała się również przygotować na wigilię. Dla niej to była nowość, nigdy wcześniej nie siadała do wystawnej kolacji dzień przed świętami, u nich to wygląda zupełnie inaczej, ale Kasia bardzo dużo jej tłumaczyła jak to będzie wyglądać, opowiadała o tradycjach, o dwunastu potrawach, o sianku pod obrusem o dzieleniu się opłatkiem, o śpiewaniu kolęd. Nastolatka była bardzo podekscytowana, a już zwłaszcza tym, że mogła się wystroić jakby szła ba galę rozdania Oskarów! Ubrała klasyczną, dopasowaną, czerwoną sukienkę, z lekkim golfem, bo nie mogła przecież pokazać się z siniakami. Miała inny plan na to jak się ubrać, ale niestety... Odsłaniał za dużo. Trochę się obawiała, że to jej zniknięcie będzie odebrane tak, że nie chce pomagać w kuchni czy w szykowaniu stołu, więc kiedy już się przygotowała, tudzież ubrała i pomalowała szybciutko rzuciła się w wir pomocy, noszenia wszystkiego na stół. Dzieciakom kazała rozstawić zastawę i sztućce, mały Majki trochę sobie nie radził, ale Valentina mu w tym pomagała, co Gabi bardzo rozczulało. Kiedyś będzie z niej dobra starsza siostra, o ile uda im się jeszcze kiedyś począć dziecko, bo to niestety stoi pod wielkim znakiem zapytania. Godzina Wigilii zbliżała się wielkimi krokami, znów zaczęło pachnieć jedzeniem, Franek znowu dostał po łapach od Miśki, za to, że próbuje coś wyżerać i został odesłany do Angelo i Mirka, którzy siedzieli w salonie i popijali whiskey. Zostali tam odesłani dużo wcześniej niż Franek, bo zwyczajnie im tam przeszkadzali, a poddenerwowanym kobietom lepiej się nie stawiać, zwłaszcza kiedy jedna jest w ciąży a jej temperament może sprawić, że pół miasta spłonie.
Wszystko było już gotowe, więc Gabi poszła po panów do salonu, zaszła Angelo od tyłu, przechyliła się przez oparcie kanapy i objęła go za szyję całując czule w ucho.
- Uwielbiam cię takiego eleganckiego, strasznie mnie kręcisz, wiesz?- wymruczała mu to prosto do ucha, sunąc łapkami po jego ramionach prosto na tors.
- Wszystko gotowe, chodź mój Królu, nasze pierwsze święta razem...- uśmiechnęła się sama do siebie. Czuła niewyobrażalne szczęście, dosłownie ją rozsadzało od środka! Majki i Valentina ciągle krążyli wokół choinki i zerkali na prezenty, nie mogąc się doczekać aż je odpakują, ale Mirek patrzył na nich co jakiś czas surowo, kiedy któreś z dzieci brało pakunek do ręki i nim potrząsało. Jeszcze nim Angelo wstał, Gabi ujęła jego podbródek w dwa palce i nakierowała jego głowę na siebie, czyli lekko w bok i trochę do góry. Spojrzała mu w oczy, lekko łobuzersko, ale i z dużą dawką miłości i zwyczajnie skradła mu krótkiego całusa. Mogłaby nigdy się od tych ust nie odrywać! Uśmiechnęła się kącikowo i sprawdziła, czy nie umazała ukochanego czerwoną szminką. Udali się do stołu, wszyscy razem, dzieciaki, Mirek, Franek, Angelo i Gabi. Było dokładnie tak jak opisywała Kaśka, najpierw krótka modlitwa, później dzielenie się opłatkiem, co było dla nastolatki strasznie dziwne, ale i jednocześnie bardzo ekscytujące. Padło dużo miłych słów, każdy życzył sobie wszystkiego, co najlepsze, Gabi to się nawet tak wzruszyła, że się poryczała, jak to ona! To było zbyt emocjonalne jak na jej radar uczuciowy. Mały Majki każdego rozwalał swoimi życzeniami — każdemu życząc tego samego — dużo prezentów i tego, żeby nikt nie zabraniał im jeść słodyczy tak jak robi to Misia względem niego. Jedli, rozmawiali, nie było żadnych kłótni ani sprzeczek, chociaż Miśka czasem nieprzychylnie łypała na Franka jak ten powiedział coś głupiego. Dzieci dość szybko się najadły i nudziły się rozmowami dorosłych i ciągle dopytywały czy mogą już iść otworzyć prezenty. Tak im wierciły dziurę w brzuchu, że w końcu wszyscy ulegli, nie mogąc już dłużej słuchać tej paplaniny. Usiedli w salonie na kanapie - Valentina i Majki mieli bojowe zadanie z rozdawaniem prezentów, trochę im to zajęło nim wszystkie pakunki dotarły do odbiorców. Było dużo drobnych prezentów, kilka większych. Gabi siedziała u Angelo na kolanach i obejmowała go, gładząc palcami tył jego głowy. Miała owszem prezenty, w sensie... Jasne, że się cieszyła! Ale bardziej z tego, że mogła coś dać niż to, że coś dostała, a jej stosik był dość pokaźny. Jej największym prezentem był Angelo, dlatego tak na niego patrzyła, nie chciała niczego więcej, nie potrzebowała nic.
- Noooooo.... Moźemy juś otwielać te pleźeeeentyyyyy? Ja cuje, ze dostałem plywatny odzutowiec od wujka Flanka! On napewno kupił mi odzutowiec! Bo jest bogaty i jest jak klól nowego jolku! I wiecie co? On niedługo zostanie męźem mojej mamy i będę mieć tatusia!- zawołał Majki, ucieszony tak bardzo, że aż przebierał nóżkami siedząc pod tą choinką. Misia wywaliła na niego oczy i oblała się rumieńcem, dobrze, że Franek nie rozumiał ani słowa z tego co powiedziało jej dziecko! Dzieci chyba się zmówmiły bo córka w jej brzuchu wykonała koziołka i kopnęła ją tak, że wszystko było widać przez cienki materiał sukienki, którą miała na sobie.
Gabi spojrzała na Angelo lekko zdezorientowana.
- Przetłumaczysz to co powiedział Majki? Nic nie rozumiem, a Misia wydaje się być w szoku.- zaśmiała się cicho.
- A tylko spróbój Michał to cię uduszę, wypatroszę jak karpia i każę zjeść te wnętrzności!- rzuciła groźnie po polsku, nawet dobitnie wskazując na Angelo paluchem!

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Mógł jedynie domyślać się, że rozmowa między Gabi a jej ojcem się odbyła. Nie chciała z nim o tym rozmawiać, więc na tą chwilę postanowił zostawić ten temat, nie naciskać, nie dopytywać. Skupić się na mile spędzonym czasie i nie dokładać jej dodatkowych zmartwień. Do rozmowy o jej ojcu i matce wrócą zapewne po powrocie do Australii. Czeka ich kilka rozmów, dość ważnych i mających zapewne wpływ na ich przyszłość, dlatego na tą chwilę Angelo chciał aby skupili się na rzeczach miłych i niekoniecznie trudnych. Szczególnie, że Angelo miał swoje podejście do całej tej sprawy i nie rozumiał jak Bruce mógł tak podchodzić do tematu. Gabi była jego córką, jego krwią z krwi, jak mógł być na nią aż tak wściekły? Do niego też rzucił kilka nieprzyjemnych słów, ale miał nadzieję, że to przemyśli, gdy już emocje opadną. Denaro nie potrafił zrozumieć, że jego były przyjaciel może chcieć odsunąć od siebie córkę z tak błahych powodów. Trochę go rozumiał, w końcu znał prawdę o Angelo i doskonale wiedział kim jest wybranek jego córeczki, ale to nie zmieniało faktu, że nadal nią była. Jego pierworodną.
Trochę obawiał się powrotu do Australii i rozmowy, która ich zapewne czeka. Miał nadzieję, że nie skończy się ona w sposób, który mógłby być tragiczny w skutkach dla wszystkich.
Święta.
To był istny szał. Zaczęło się od wypadu na lodowisko, ale Angelo nie dał już namówić się na założenie łyżew na nogi. Stał sobie oparty o bandę i przyglądał z zafascynowaniem jak świetnie radziła sobie Gabi! Tego o niej nie wiedział. Był pod ogromnym wrażeniem tego jak poruszała się na lodzie, wodził po nią wzrokiem nieustannie, jak zaczarowany. Wyprostował się i nastroszył widząc, że jeździ z jakimś gościem i trochę mu się to nie podobało, ale zacisnął szczękę, palce na bandzie i nie reagował. Dopóki mężczyzna nie przekroczył bariery. Dostrzegł, że Gabi go spłoszyła, a później całowała już jego usta, jedyne, które będzie jej dane smakować do końca życia! On już się o to postara.
Po łyżwach wrócili do apartamentu Franka, który ciągle chodził jakby był na ostrym ćpaniu. Angelo dawno go takim nie widział, ale domyślał się, co to spowodowało i jakoś... przeczuwał kłopoty. Misia nie chciała za bardzo poruszać tematu młodszego z Włochów, a i ten starszy go nie poruszał. Wolał stać i się przyglądać rozwoju tej pokręconej sytuacji. Czy chciał, żeby między nimi do czegoś doszło? Chyba nie do końca, Misi wystarczy wrażeń, a przecież Franek tylko to ma do zaoferowania. Stabilność przy nim? Jakoś Angelo tego nie widział.
Trzymał się z daleka od przygotowań. Wiedział, że bez sensu było przeszkadzać matce i siostrze, wiedziały co robiły, a on miał czas żeby chwile spędzić go ze swoją córką. Siedział już gotowyDużo rozmawiali, dziewczynka znowu była ciekawa bardzo o ich rodzinę, zadała trochę pytań i pytała, czemu wujka Marcello w takim układzie z nimi nie ma. Ekscytowała się łyżwami i mówiła, że dobrze się bawi tu w Nowym Jorku i że bardzo lubi kuzyna Majkela i chciałaby,. żeby mieszkał bliżej. Ekscytowała się prezentami i mówiła, że najchętniej to by tu została, bo miasto jej się podoba, a apartament wujka Franka jest "odlotowy". Ich żywą i wesołą rozmowę przerwała Gabi. A raczej najpierw poczuł zapach jej perfum. Angelo położył na jednej z jej dłoni swoje łapsko, ściskając ją delikatnie. Posłał nastolatce uśmiech przez ramię, lubił, gdy go tak nazywała.
- Wiem. - Rzucił zuchwale, świecąc śnieżnobiałą bielą i wstał, nie puszczając jej dłoni, aby unieść ją w górę i odkręcić drogą sylwetkę wokół właśnie osi. Zlustrował ją od palcy aż po czubek głowy.
- Każdy król ma swoją królową. Pięknie wyglądasz kochanie. - I ucałował ją po wierzchni tej dłoni na koniec. Zgarnął ramieniem jeszcze Valentine, której już tak oczy nie błyszczały. Wiedział, że jest zazdrosna o Gabi, chociaż ich dzisiejsza zabawa na lodowisku i ogólnie relacja przez ostatnie dwa dni chyba trochę już ją do nastolatki przekonywały. Miał nadzieję, że to kwestia miesiąca dwóch, a nie roku...pięciu.
Tradycje Polskie były naprawdę piękne. Angelo bardzo podobała się ta modlitwa i dzielenie opłatkiem. Starał się złożyć każdemu takie życzenia, które faktycznie płynęły prosto z jego serca, co było trudne, ale to, że Gabi go już trochę otworzyła, bardzo pomogło. Tylko z Frankiem trochę pośmieszkowali po Włosku, ale ostatecznie też złożyli sobie normalne życzenia. Czego zaś życzył Gabi? Żeby zawsze była takim wesołym promykiem i dużo cierpliwości do niego... najwięcej. Chociaż nie bo najwięcej życzył jej szczęścia i zdrowia, bo resztę i tak od niego dostanie, tak właśnie stwierdził. A później zasiedli do pysznej kolacji, która mijała w cudownej, rodzinnej atmosferze. Było tak inaczej, tak miło i ... swobodnie, luźno. Angelo i Franek ciągle łapali się na trzymaniu jakiś zasad, o których mogli teraz zapomnieć. Też było im dziwnie, że tak wszyscy mówią na raz, każdy się śmieje i nie trzeba na nic zwracać uwagi. Nowe doświadczenie, bo każdy przy stole był równy, każdy mógł powiedzieć co chciał, zrobić... Tematy były różne, nawet z czasem i Angelo się rozluźnił, bo na początku właśnie czuł się trochę ... może przytłoczony tym wszystkim, albo po protu nie potrafił się odnaleźć, albo najzwyczajniej w świecie wpadł w lekki szok, ale taki przyjemny. Było naprawdę bardzo miło, w pewnym momencie złapał się na tym, że po prostu siedział i wodził wzrokiem po wszystkich, ciesząc się, że ma tych ludzi dzisiaj przy sobie. Jeszcze dwa miesiące temu jego świat się rozpadł, stracił dzieci, stracił ukochaną, a dzisiaj? Siedział przy jednym stole z miłością swojego życia, matką, z którą w końcu spędzał święta, siostrą, bratem, córeczkę, siostrzeńcem... Czuł szczęście nie do opisania.
Trochę go odcięło. Dopiero dzieciaki radośnie piszczące pod choinką i proszące po raz kolejny żeby odpakować prezenty trochę go sprowadziły na ziemię. Pierwszy raz widział żeby Valentine tak się zachowała, tak beztrosko, tak... poza regułami i manierami. Dostrzegła jego wzrok i trochę się wyhamowała, ściągając ręce za plecy i łapiąc je tam. Spojrzała w dół, chyba lekko zawstydzona swoim zachowaniem. Angelo tylko uśmiechnął się w odpowiedzi, przecież nie skrzyczy jej za to, że się cieszyła. Rozumiał jej ekscytację, sam był na wysokich emocjach. Trzymał teraz swoją ukochaną na kolanach, całując ją w ramię, głaszcząc po plecach i patrząc jak dzieciaki buszują pod choinką. Parsknął śmiechem na to, co powiedział Majki i teraz zarówno Gabi jak i Franek chcieli wiedzieć co młody powiedział! Groźby Misi rozbawiły go jeszcze bardziej. Spojrzał na nią.
- Bardzo się cieszy na prezenty i mówi że lubi wujka Franka bo jest bogaty, jest królem miasta i... - Widać było wyzwanie w jego oczach. Błyszczały mu, a znad głowy wyrastały diabelskie oczy. Ale tylko się tak droczył... -... Nieważne. - Dodał, zerkając w stronę dzieciaków.
- No dalej, po kolei! - Rzucił do nich, chcąc już przerwać poprzedni temat. Rzucił ukradkiem spojrzenie Misi, która wyglądała na zadowoloną, że nie powiedział tłumaczenia przy Franku. Ten zaś wydawał się niezadowolony, bo gromił spojrzeniem Angelo. Ale ten nie zwracał na niego uwagi. Franek stanął sobie jak gdyby nigdy nic za kanapą, za plecami Misi i niezauważalnie, pod jej włosami, lekko masował jej ramię. Angelo nie zwrócił zbytnio na to uwagi, bo chyba każdy teraz skupił się na wesołych dzieciakach, rozdającym wszystkim po kolei prezenty. Były różne, od drobnych typu perfumy i kosmetyki, świąteczne kubki i szlafroki. Dla Majkiego góra różnych zabawek, o której każdej mówił, że marzył najbardziej na świecie. Typu samoloty, rakiety, jakieś interaktywne rzeczy. Same najlepsze i wymarzone! Był jeszcze jeden prezent, Franek faktycznie może i nie kupił mu samolotu, ale podarował symulator lotów, wraz z przepustnicą, sterami, pedałami i nowym komputerem, żeby mógł się uczyć latać! Nawet dostał strój pilota! Misia dostała małą wyprawkę dla dzidziusia ze świątecznymi motywami i nawet pasujące piżamki dla całej trójki. Oczywiście też kosmetyki i jakieś kremy. Pojawiła się piękna srebrna kolia wyglądająca jak z sopli lodów i Angelo wiedział już od kogo ona była.. Franek wyglądał na zadowolonego, kiedy Misia odpakowywała torebkę z najnowszej kolekcji Hermes. Był też ciepły szalik od Burberry i jakieś śmieszne, ciepłe bamboszki w kształcie króliczków już bez drogiej metki.
Wszyscy dostali jakieś drobne jak i większe prezenty. Kiedy Valentine biegła z małą kopertą w stronę dziadków, Angelo spojrzał na nich jakby na coś wyczekiwał. Otworzyli ją i wybałuszyli oczy.
- Chyba żartujesz! - Krzyknęła Kaśka ze łzami w oczach i wstała, idąc w stronę syna. Ten delikatnie zsunął z siebie Gabi i przytulił matkę, która wydawała się naprawdę szczęśliwa.
- Pomyślałem, że przydałby wam się czas tylko we dwoje... Mówiłaś, że chciałaś zobaczyć Bahamy, to lecicie pojutrze na Bahamy. - Angelo śmiał się, będąc przez nią ściskanym. Podszedł też Mirek i poklepał go po ramieniu. Też mu się łzy w oczach kręciły. Angelo przytulił też jego. Lubił chłopa, był dobry dla jego matki. Widział to i bardzo doceniał. Małżeństwo strasznie się cieszyło, ale Kaśka coś marudziła, że to za dużo. Angelo nie chciał tego słyszeć! I kazał przejść do następnych prezentów. Gabi też oczywiście zasypana była już różnymi mniejszymi prezentami. Nagle w jej ręce wpadła podłużna paczuszka. W środku była różdżka na której końcu były małe dziurki. Solniczka, którą Angelo jej kiedyś obiecał... ale do sypania koksu, zamiast soli. Franek parsknął śmiechem widząc kolorową różdżkę z gwiazdką na końcu, przez której jękoareść leciał wesoło jednorożec po tęczy. Do kompletu dostała jeszcze piżamkę w jednorożce. Cóż, Angelo też nie mógł wytrzymać i parsknął śmiechem. Gabi dostała jeszcze kilka kompletów seksownej bielizny, ale Angelo powstrzymał ją przed otwieraniem tego przy wszystkich, pozwolił jej tylko zajrzeć ukradkiem. Dostała jeszcze zegarek jak się okazało od Franka! A później od Franka wpadł prezent z przyborami do seksu, oczywiście... Od Angelo dostała delikatny set oraz naszyjnik, w który wtopione były w środku złote literki A+G i pod spodem data z dniem, gdzie Gabi weszła do salonu Angelo. Tym samym był to dzień, w którym się poznali. Angelo od razu zapiął go na szyi Gabi i pocałował ją długo, szepcząc jej w usta, że to był najszczęśliwszy dzień w jego życiu. Gdyby nie przyszła do niego wtedy na tatuaż... nie przeżyli by kolejnych wspaniałych chwil. Cieszył się, że była w jego życiu. Chciał jej podarować znacznie więcej, ale nie miał aż tyle czasu na prezenty, poza tym, obiecał jej dać więcej niż sobie zamarzy.
Valentine dostała rzeczy, o które prosiła Angelo już nie raz wcześniej. Spełnił jej wszystkie zachcianki - te modowe, jak i dziecięce. Kupił jej strój do tańca o którym marzyła i podarował telefon, bo nie posiadała żadnego do tej pory. Wszyscy dostali to co chcieli, a chyba nawet więcej... Rozpakowywali prezenty chyba cały wieczór przy kominku. Tych mniejszych było więcej, ale chyba dla każdego najważniejsze było to, że byli razem.

Gabrielle Glass
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Dobrze było widzieć wszystkich w tak fantastycznym nastroju! Gabi zdecydowanie wolała to niż siedzenie sztywno i uważanie na to co robi i mówi, jak wtedy na Sycylii. Mogła być kompletnie sobą i niczym się nie przejmować, prosić każdego o podanie czegoś, co stoi bliżej niego, głupie żarty też nie stanowiły problemu. Nieustannie zerkała na Angelo i Valentine sprawdzając, czy są szczęśliwi i starała się utrwalić te obrazki w pamięci. Chciała to zapamiętać do końca życia, nie ważne ile ono jeszcze potrwa, bo różnie może się wydarzyć.
Strasznie jej się podobało podekscytowanie małej Włoszki i Majkela, pierwszy raz zobaczyła w niej tę dziecięcą radość, taką... Normalność! Tak powinno wyglądać życie każdej dziewczynki, ale mała spoważniała dość szybko, co Gabi wprawiło trochę w konsternację, ale już ona sobie nad nią popracuje! Już ona ją rozpuści i nauczy cieszyć się życiem! Tak, taki właśnie miała plan — zostać z Valentiną najlepszymi przyjaciółkami.
Kiedy Angelo zaczął tłumaczyć to co powiedział Franek, Miśka wywaliła na niego oczy, patrzyła na niego jak meduza, morderczo, ostro a to oznaczało kłopoty. Cała się spięła i nastroszyła, a jak wiadomo Polkom lepiej się nie narażać! Odetchnęła dopiero kiedy padło "nieważne" - ale wszyscy się śmiali. Tylko Kaśka z Mirkiem wyglądali na lekko przerażonych wizją tego, że ich córeczka mogłaby się związać z Frankiem. Nie takiego życia chcieli dla swojego dziecka, już woleliby, żeby była sama do końca życia. Zresztą takie też były założenia samej Miśki, więc tu nawet nie ma o czym mówić, choćby Franek był zrobiony ze złota to nie spojrzy na niego inaczej niż tylko jak na przystojnego faceta. Yhym...
Cóż, Miśka głupia nie jest i, tak czy siak, ma pewność, że Angelo wszystko Frankowi wyśpiewa jak tylko zostaną sami choćby na pięć minut więc powzięła ambitny plan, że do tego nie dopuści, a to oznacza, że będzie musiała więcej czasu spędzać przy tym wysokim, wyrzeźbionym przez samego Boga facecie.
Gabi parsknęła śmiechem, ale coś czuła, że to w nie była do końca cała prawda, ale już ona ją wyciągnie z ukochanego kiedy tylko zostaną sami!
I zaczęło się prezentowe szaleństwo! Gabi była tak zaaferowana, że jej ekscytacja przypominała niemal tą Valentiny i Majkela, którzy mało się nie posikali z radości. Majki mówił, że święty Mikołaj jest czarodziejem, dziwił się, że on tak wszystko wie o tym, że ktoś marzy o konkretnej rzeczy. Mówił też, że przecież w liście do Mikołaja, który pisał z mamą kilka dni temu prosił tylko o tatusia pod choinkę i o odrzutowiec i trochę słodyczy. Chłopiec był tak podekscytowany i wykończony emocjami, że kiedy tylko ubrał swój strój pilota, i chwilkę się pobawił tym, co dostał, praktycznie zasnął tam, gdzie stał, czyli pod choinką.
Miśka nie mogła uwierzyć własnym oczom kiedy ujrzała to co dostała, nigdy w życiu nie śniły jej się nawet tak drogie i ekskluzywne prezenty i trochę zgłupiała, a ręce Franka wcale nie ułatwiały sprawy, bo niby nie chciała, by jej dotykał, ale jakoś nie była w stanie się ruszyć i mu powiedzieć, żeby przestał, bo to było bardzo przyjemne.
Nie wiedziała który z chłopaków był na tyle szalony, żeby wydać na nią tyle pieniędzy, ale ją to trochę przytłoczyło, a mimo to z zaciekawieniem patrzyła jak cała reszta odpakowuje swoje prezenty, nie mogąc się doczekać reakcji na to, co Angelo i Franek dostali od nich, jako od Polskiej części rodziny. Oczywiście, że nie mogło obyć się bez polskiej wódki w naprawdę pięknych wydaniach, wraz z kieliszkami, opakowanej w śliczne drewniane pudełka. Franek dostał też wielką paczkę słodyczy z Polski, naręcze śmiesznych i kolorowych skarpetek oraz wielki słoik polskiego miodu. Angelo zaś dostał skórzane rękawiczki, piękny i elegancki szalik, pasek do spodni i skórzany portfel, również masę śmiesznych skarpetek, a od matki album ze zdjęciami z okresu dzieciństwa. Trochę było im wszystkim głupio, że Gabi nic od nich nie dostała, ale nie mieli pojęcia, że tu będzie.
Nastolatka siedziała uśmiechnięta od ucha do ucha, patrząc jak wszyscy odpakowują swoje prezenty i nie mogła się skupić na otwieraniu swoich, czekała z tym praktycznie do ostatniej chwili, dopóki Miśka nie zwróciła jej uwagi, że powinna się za to zabrać.
- Co? Och... tak, tak... faktycznie, przepraszam, ale to takie miłe patrzeć na wasze uśmiechy!- powiedziała lekko roztargniona zaczęła rozrywać swoje pakunki w drobny mak i przy każdym prezencie dosłownie ją zatykało! Momentalnie ubrała zegarek i biżuterię, ciesząc się jak małe dziecko. Masa kosmetyków do makijażu i pielęgnacji, których pewnie nie zużyje do końca swoich dni, zniewalające perfumy i... No tak, Angelo kupił sobie bieliznę! Uśmiechnęła się na ten widok i pokręciła głową, zrobił jej prezent, robiąc go też sobie, ale nie miała nic przeciwko, jak dla niego to może chodzić w tej bieliźnie przez calutki czas, ale jeśli to zrobi to ten widok mu się przeje i już nie będzie mieć na nią ochoty, więc musi mu dawkować takie przyjemności. Umierała ze szczęście! Dostała też kilka książek i różne słodycze, z których chyba cieszyła się najbardziej!
Valentina dostała od niej skromny prezent, bo blondynka jej jeszcze nie znała na tyle, by móc wiedzieć, co dziewczynka lubi, co sprawia jej radość. Kupiła jej książkę pełną magicznych historii, tak by ta w końcu uwierzyła w magię i jednorożce i wróżki, a do tego szkatułkę z pozytywką, taką, do której będzie mogła chować swoje skarby.
No co jak co, ale nasza nastolatka była totalnie rozwalona na łopatki przez tę solniczkę, śmiała się tak głośno i radośnie, a większość kompletnie nie wiedziała, o co może jej chodzić, a ona nawet nie była w stanie im wytłumaczyć. Piżamka w jednorożce kupiła ją totalnie, choć miała wrażenie, że chyba powoli już z tego motywu "wyrastała" - kto z kim przystaje takim się staje. Teraz zaczęła gustować w bardziej eleganckich, wytwornych rzeczach, takich bardziej dorosłych. Przy naszyjniku się rozpłakała, autentycznie się poryczała ze wzruszenia i uznała, że nie mogła dostać nic piękniejszego! Dobrze, że miała wodoodporny makijaż, bo inaczej cała by się rozmazała.
Była też zaskoczona prezentem, jaki zrobił Angelo dla Kaśki i Mirka — wysłał ich na wycieczkę życia! Na takiej to jeszcze nie byli, całkiem sami. A później z tych Bahamów będą musieli wrócić do szarek, smutnej Polski. Ależ tu było emocji, radości, napięcia!
A teraz chyba czas na najważniejsze... Prezent od Gabi dla Franka i dla Angelo...
Franek od Gabi dostał kolejkę taką do położenia pod choinką, żeby sobie wokół niej jeździła i czapkę maszynisty, uznała to za strasznie zabawne i pasujące do niego! Dostał też kilka zestawów lego i ramkę z ich wspólnymi fotkami, które zrobili sobie w centrum handlowym w automacie. A Angelo... cóż, z nim miała największy problem. Nie wiedziała, co ma mu kupić, naprawdę zastanawiała się nad tym pół dnia kiedy łaziła z Frankiem po sklepach i nic nie mogła wymyślić. Biżuteria nie, krawat nie, zegarek też nie bo ma ich mnóstwo, gacie mu nie potrzebne bo najlepiej wygląda bez... No lipa, lipa!
Nie mogła się oprzeć jednak przed czymś, co na bank Angelo wprawi w konsternację i uzna ją za idiotkę... Ale no nie mogła! Musiała mu to kupić, bo by nie była sobą, a to było tak śmieszne, że już bardziej się nie dało. W zasadzie to miała pewność, że Angelo nigdy tego nie założy, ale cóż — liczy się intencja! Kupiła mu również dobry żel do włosów, jakieś perfumy, które jej się w sklepie spodobały i...
Coś, co ją totalnie kupiło i pomyślała, że to będzie piękna, coroczna tradycja!
Kiedy Angelo odpakowywał ten konkretny prezent, na chwilkę zatrzymała jego ręce, spojrzała mu w oczy i uśmiechnęła się. Puściła jego dłonie i kiedy odpakował prezent powiedziała:
- To będzie teraz nasza tradycja... Na każde święta, co roku dostaniesz ode mnie jakąś bombkę i po kilku latach cała choinka będzie obwieszona naszymi wspomnieniami, mój gangsterku...- oczy jej błyszczały jak takie wesołe chochliki. Miała na policzkach wypieki z tych emocji, było jej gorąco, czuła się zmęczona, ale szczęśliwa chyba jak jeszcze nigdy w życiu. Nie... Wróć. Szczęśliwsza była tylko wtedy, kiedy pierwszy raz powiedział, że ją kocha. Ach... zapomniałam o innym uroczym prezencie! Angelo dostał pudełeczko, ręcznie wykonane, a w środku był plik karteczek, również ręcznie wykonany przez Gabi.
Każda z karteczek była innym kuponem np. : kupon na sex pod gwiazdami, kupon na dzień wolnego od Gabi, kupon na ugotowanie obiadu przez Gabi, kupon na to, żeby przestała się odzywać na dwie godziny, kupon na drapanko po pleckach, kupon na loda, kupon na masaż, na kolację na mieście — było ich bardzo dużo. Z pięćdziesiąt różnych opcji — a zasady są proste. Raz wykorzystany kupon nie może być użyty ponownie, a na wykorzystanie całego zestawu ma okrągłe 365 dni do następnych świąt.
Ta wigilia wszystkich kosztowała bardzo dużo emocji, dlatego posiedzieli jeszcze trochę w swoim towarzystwie, Angelo z Gabi położyli spać Valentinę, siedząc z nią chwilkę, choć ta wydawała się nie do końca zadowolona z obecności Gabi. Franek pomógł Misi z zaniesieniem Majkela do łóżka i z przebraniem go w piżamkę. Misi już było dość ciężko się poruszać z tym wielkim brzuchem, ale nie narzekała na nic, nawet kiedy mała Angelika kopała ją w żołądek czy pęcherz. Podziękowała Frankowi za prezenty i miły wieczór, zamienili kilka słów, powstało między nimi jakieś dziwne napięcie, bliżej niezidentyfikowane, którego Miśka nigdy wcześniej nie czuła (efekt Denaro, hello) i rozeszli się do swoich sypialni do spanka.
Kolejne dni minęły im w rodzinnej i przyjemnej atmosferze, spędzali ze sobą każdy moment, żeby czerpać z tego jak najwięcej się tylko da. Śmiali się, sprzeczali, ale w taki zabawny sposób, przekomarzali się, a Miśka bardzo mocno pilnowała, żeby Angelo nie został sam z Frankiem. Ten z kolei złapał sztamę z dzieciakami i był dosłownie przez nie rozchwytywany - bo z wujkiem Frankiem się świetnie bawiło. Majki był wiecznie uwieszony albo na nim, albo na Angelo, albo na Gabi i gęba mu się nie zamykała. Valentina była pochłonięta korzystaniem ze swoich prezentów i spędzaniem czasu z babcią i dziadkiem. Gabi i Angelo mieli trudność ze znalzieniem kilku chwil dla samych siebie, ale nie przeszkadzało im to wcale! Ich głowy były calutki czas zajęte. Ciężko im było pożegnać się z Mirkiem i Kaśką, których odwieźli na lotnisko a raczej przelecieli helikopterem Franka, który został z dzieciakami i Miśką w domu. To był piękny czas dla nich wszystkich, naprawdę rodzinny i ciepły.
Gabi nawet nie zastanawiała się nad tym co to będzie kiedy wrócą do Australii, ona żyje chwilą i w sumie nie martwi się przyszłością.
Sylwester zbliżał się wielkimi krokami, w zasadzie... To już tu był! Ostatni dzień starego roku... Gabi smacznie spała w wielkim łóżku, rozwalona na nim tak mocno, że ciężko by było się zmieścić komuś innemu. Słoneczko było już wysoko na niebie, łaskotało jej ciało ukrytne pod kołdrą, promienie wdzierały się pod jej zaspane powieki, ale ona tak bardzo nie chciała wstawać.... Dochodziło południe, a ona wciąż leżała w łóżku... Wszystkie siniaki już jej prawie poznikały.
- Nieeee..... spadaj sątd słońce! Idź sobie, chcę jeszcze spać...- burknęła do tego żółtego ustrojstwa na niebie.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Mógł się tego spodziewać. W pierwszej chwili załamał się, chowając twarz w dłoniach, cała Gabi. Jednak Franek zobaczył tego Renifera i po jego komentarzu, że może się tam nie zmieścić i Angelo się zaśmiał. Denaro dziękował swojej ukochanej za każdy prezent pocałunkiem, ciesząc się najbardziej z tych karteczek, które oj nie były dobrym pomysłem. On już je na swój sposób wykorzysta,... Zostawi je na odpowiednie sytuacje, miał teraz świetną broń! Ten renifer go rozjebał, ale cała reszta prezentów bardzo mu się podobała. Na bombę uśmiechnął się szeroko, błysnęła biel jego zębów, gdy zerkał w stronę Gabi z dyndającym małym rewolwerem w jego palcach. Słysząc jej słowa, lekko przekręcił głowę, podobał mu się ten pomysł.
- W takim układzie za rok ty dostaniesz swoją. I dzieciaki. - Oczywiście, że użył liczby mnogiej nie bez powodu. Może nie za rok, ale wierzył, że za dwa będzie z nimi kolejny członek rodziny. Gabi dostała kolejny, tym razem długi pocałunek. Dokąd do siebie wrócili, Angelo miał wrażenie, że ich kontakt fizyczny stał się jeszcze większy. Nie ograniczał go już, nie ograniczał jej, a nawet sam wychodził częściej z inicjatywą. Dużo zmieniło się w życiu naszego bohatera, Angelo Denaro w końcu się otworzył. Miał nadzieję, że już tak pozostanie. Dla niej, dla najbliższych. Czuł pewnego rodzaju. ulgę, jakby nosił na sobie ciężar całe życie, który został w końcu zdjęty z jego bark. Choć w cale przecież tak nie było. Wystarczyło tylko... trochę się otworzyć, co dla niego było bardzo trudne. Nie chciał wpuszczać ludzi do swojego życia, bo wolał być sam. Mniejsze ryzyko, a on je minimalizował na każdym kroku. Dzisiaj te ryzyko podejmował, ale przekonał się już nie raz, ani nie dwa, że dla niektórych ludzi warto.
Położyli dzieciaki spać, a później siebie samych. Te wszystkie emocje wykończyły doszczętnie chyba wszystkich. To były bardzo udane święta i kolejny dzień, a później Franek pożegnał matkę swojego brata bardzo ciepło. Dał jej i Mirkowi na pożegnanie hawajskie naszyjniki z kwiatów i kapelusze i mały "zestaw podróżnika" wypchany filtrami i wakacyjnymi rzeczami. Podziękował im za odwiedziny, był bardzo szczęśliwi, że wpadli i ich poznał. Szczególnie Kaśkę, cieszył się, że jego brat ma tak wspaniałą mamę. Chwilę nawet zamienił z nią słowo na boku i nie chciał nikomu zdradzić co jej powiedział, ale po tej rozmowie Kasia wydawała się być jakoś lepiej do niego nastawiona. Chyba zobaczyła w nim w końcu człowieka. Angelo spakował walizki matce i Mirkowi, kupił im trochę letnich rzeczy, bo przecież nie mogli być przygotowani i wcisnął do walizki (o czym nie wiedzieli) "małe" kieszonkowe, żeby mieli na pamiątki i jakieś przyjemności na miejscu. Nawet zorganizował im na miejscu polskojęzycznego przewodnika! Wszystko przemyślał, żeby mieli wakacje swojego życia i wiedział, że właśnie tak będzie.
Sylwester. Kolejna niespodzianka. Ciekawe, że Gabi nie wierciła mu dziury w brzuchu o to co będą robić. Angelo też jej nie podjudzał, nie mówił, że coś zaplanował, ten temat był unikany i chyba nastolatka pomyślała, że spędzają go wszyscy razem w domu. Cóż, plan był nieco inny.
Tego dnia Angelo musiał wstać o normalnej godzinie. Pocałował Gabo w czoło, owinął ją kołderką i poszedł po swoją poranną kawę. W kuchni czekał na niego Franek, który już popijał swój ciemny napój mocy, podając dla brata pełny kubek. Musieli obgadać interesy, a to był jedyny wolny termin, w który mogli wstrzelić się sami. Dzieciaki spały, Kaśka też, Gabi to pewnie będzie spała do południa... Dlatego wzięli coś na szybko żeby przegryźć i udali się do gabinetu Franka, który bardzo zaimponował Angelo. On swój miał właśnie w trakcie budowy. Dom Włocha stał w remoncie i liczył, że jak wróci z wypadu, większość będzie już gotowa. Z tego co wiedział prace trwały dość solidnie, jego chłopaki wszystkiego doglądali. Ufał swoim ludziom, wiedział, że odpowiednia motywacja to klucz do sukcesu. Tak było i z interesami Denaro. Francesco przedstawił Angelo w końcu wszystkie swoje plany za zeszły rok ina przyszły i musiał Angelo przyznać, że Franek mu zaimponował. Pokazał co zbudował, co budował, co planował. Co zrobił w tym czasie na swoje własne konto, a jednocześnie co robił dla Nostry, bo nie, nie zaniedbał tak do końca i rodzinnego interesu. Marcello coś wspominał, że Franek się opierdalał, a tu proszę. Wyglądało to wszystko całkiem nieźle.
- Trzeciego mam spotkanie z Trumpem. Znowu. Na pewno ucieszy się, że będziesz na nim ze mną. Pójdziesz co? Mamy do zamknięcia z nim dwa kontrakty, patrz... - Franek podsunął mu dwie koperty. Angelo zajrzał do jednej i drugiej, na razie przelotnie.
- O tym wiem. O tym nie. Poczytam i ogarniemy. Dobra robota braciszku. W końcu mogę powiedzieć, że jestem z ciebie dumny. - Francesco aż łezka w oku się zakręciła. Usłyszeć to od Angelo? Całe życie się starał, aż w końcu przestał. I teraz? W końcu to słyszał. Wymienili jeszcze trochę miłych słów, Angelo poczytał o sprawie, o której tylko coś tam kiedyś Marcello napomknął, a tu proszę, gotowe kontrakty. Przygotowali się solidnie, to były dla nich ważne umowy i dla Marcello też na pewno będą, szczególnie ta jedna.
Zjedli późne śniadanie z Misią i dzieciakami, ale Angelo nie chciał budzić Gabi, mówiąc, że dzisiaj musi być wypoczęta! On i Franek przedstawili plan na sylwestra węższym już nieco gronie, po czym Angelo zajął się chwilę sprawami z Australią. Zrobił Gabi pancaków, pulchniutkich, polanych sorbetem malinowym, z bitą śmietaną i całą masą owoców. Jego mdliło od samego patrzenia, ale wiedział, że jego Kwiatuszek będzie wniebowzięta! Z górą więc naleśników, sokiem na tacy i samym sobą w pełnej krasie, gołą klatą i dresowymi spodniami wparował do sypialni. Tak słodko spała.... Usiadł na brzegu łóżka i odstawił tackę na bok, biorąca palec trochę bitej śmietany, którą wysmarował sobie usta i w taki sposób podarował jej pocałunek na dzień dobry z uśmiechem pod tym pocałunkiem.
- Dzień słodki śpiąca królewno. Przyniosłem ci coś pysznego... nie tylko siebie. - Zaśmiał się cicho. - Wstawaj kochanie, już południe... a ja mam dla ciebie kolejne niespodzianki. - Rzucił bardzo tajemniczo i odsunął się od niej, podając jej tackę z jedzeniem i wstał, idąc w stronę ich rzeczy. Wyciągnął czarną, dużą torbę , w której było równie duże czarne pudelko. I drugie mniejsze. Postawił torbę obok łóżka, bo była za wielka, żeby ją tu jeszcze pakować i usiadł sobie obok Gabi patrząc na nią cholernie zrelaksowany, jak sobie je.
- Dobre? Franek miał jakąś dziwną mąkę, ale chyba ujdzie ? Nie wiem jak on z tego pizzę robi... - Wyglądał jakby się zamyślił. Zamrugał i spojrzał znów na Gabi. - Jak zjesz dopiero prezenty. - Wycelował w nią ostrzegawczo palcem. I tego dopilnował! Dopiero jak zjadła (no dobra trochę jej pomógł) pomógł jej z torbą i rozpakowaniem pudełek. W jednym była ostrożnie złożona suknia balowa i maska, a w drugiej buty.
- Zabieram cię dziś na prawdziwy bal maskowy. - Rzucił dumnie, uśmiechając się od ucha do ucha, w końcu zdradzając swój sylwestrowy plan! - I to nie byle jaki, bardzo wyjątkowy. Jak ty. - Było w jego słowach nieco tajemniczości. Zrobił to specjalnie i oczywiście, że nie zdradzi jej więcej szczegółów. Dowie się dopiero na miejscu! - Idziemy sami. - Dodał jeszcze nim spytała i przesunął po jej nodze w górę z diabelskim uśmieszkiem. Cholernie cieszył się na dzisiejszy wieczorów końcu będą mieli trochę czasu dla siebie. I to tak w wyjątkowy sposób.

Gabrielle Glass
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Ach ta Miśka... Sama nie chciała się przed sobą przyznać, że Franek chyba skradł jej serduszko i pozostawała dla niego zimna i niedostępna, choć bardzo uprzejma mimo wszystko. Ciężko było jej znosić te jego płomienne spojrzenie, te przypadkowe muśnięcia, jego uśmieszki i sugestywne zachowanie. Kobieta wewnętrznie płonęła, jednak miała z tyłu głowy wielkie czerwone światło blokujące ją przed jakimikolwiek relacjami, dlatego tak bardzo trzymała się na wodzy. To, że musiała opiekować się synkiem, który pochłaniał największą część jej czasu, bardzo kobiecie pomagało, bo niby młody upierał się, że jest już duży i może wszystko "siam" to ona nie chciała, aby jej mały chłopczyk dorastał, chciała zatrzymać czas i nigdy nie pozwolić mu stać się mężczyzną, serio! Ale kiedy do tego dojdzie... Cóż, będzie najlepszym materiałem na potencjalnego partnera ever, już ona tego dopilnuje. Miśka nie czuła się dziś najlepiej i była wyjątkowo cicha, nawet nie za bardzo rozstawiała dzieciaki po kątach i pozwoliła im zjeść na śniadanie tonę cukru, od płatków zbożowych przez gofry, po bitą śmietaną i inne dziwaczne amerykańskie rzeczy. Blondynka się nie skarżyła, ale córeczka dawała jej popalić i miała przez nią zgagę, bo ciągle kopała ją w żołądek. Kiedy Angelo opuścił kuchnię, wdała się z Frankiem w poważną życiową dyskusję na temat tego, że pizza z ananasem jest pyszna. Tak — Miśka kocha pizzę z ananasem!
Gabi właśnie przekręcała się na drugi boczek, ocierała z kącika ust wierzchem dłoni ślinę, która z nich wyciekła gdy spała, podkuliła lekko nogi pod brzuch i zamlaskała. Usłyszała kroki, poczuła ruch powietrza na nagim ramieniu i już wiedziała co się święci.
Nie, nie, nie... nie buuuuuudź mnie.... Chcę spać! Nie budź mnie, nie budź, nie budź, nie buuuudź....- pomyślała zrozpaczona i już miała nakrywać głowę poduszką, kiedy poczuła na swoich ustach jego wargi, a później w ich wnętrzu coś słodkiego i lepkiego. Nie mogła się nie uśmiechnąć pod tym pocałunkiem, zamruczała wręcz i już świat był piękniejszy!
Jak mógłby być brzydki, kiedy miała obok takiego mężczyznę? Otworzyła zaspane oczka, zaplotła mu ręce na szyi i zaczęła się śmiać kiedy się od siebie odkleili. Była taka szczęśliwa!
Zazwyczaj obudzona była dość marudna i niezadowolona, ale dziś? Nie. Chyba budzenie jej pocałunkami to całkiem dobra taktyka na przyszłość!
- Dzień dobry... Poproszę takie budzenie codziennie.- uśmiechnęła się leniwie i przeciągnęła, tym samym puszczając mężczyznę ze swojego uścisku. Włosy sterczały jej w każdą stronę, buźka była zaspana, oczy lekko zamglone, widać w nich było, że ulatuje z jej podświadomości jakiś sen.
- Śniadanie do łóżka? Jejku jakie to słodkie! Jesteś najlepszym facetem pod słońcem. I najprzystojniejszym.- ostatnie zdanie dodała bardzo szybko, jakby przypomniała sobie, że powinna. Zerknęła w bok na tackę pełną jedzenia i jej oczy się zaświeciły. Pisnęła z uciechy i rąbnęła się jeszcze na chwilę w poduszki, nie mogąc uwierzyć we własne szczęście, ale gdy Angelo napomknął o niespodziankach natychmiast usiadła do pionu, za szybko, bo zakręciło jej się w głowie.
- Jakie znowu niespodzianki? Za mało już ich było przez ostatnie dni? Ty jesteś szalony czy z Frankiem na mózgi się zamieniłeś?- zapytała ze śmiechem, nim wpakowała sobie do ust wielki kawałek naleśniora z owockami i aż oczami wywróciła z przyjemności. Obserwowała co robi Angelo i zaczęła śmiesznie marszczyć brwi, tak że jej się między nimi pojawiła zmarszczka. Już się brała za to, żeby odstawić tackę na bok i rzucić się do pudełek, ale Angelo uprzedził ją lojalnie, że najpierw musi zjeść, co spotkało się z lekkim naburmuszeniem dziewczyny, bo cierpliwości to nie miała za grosz kiedy się czymś ekscytowała.
- Przepyszne, nie wiem co ty chcesz, mąka jak mąka.- wzruszyła ramionami, zebrała palcem trochę bitej śmietany i pacnęła nią go po nosie a później ją zlizała. Śmiali się, jedno karmiło drugie i tylko dzięki temu, że Włoch jej pomógł, to na talerzu nie został ani kawałeczek naleśników, a Gabi czuła się pełna i szczęśliwa, bo jak Gabusia ma pełny brzusio to jest przyjaznym stworkiem.
Ekscytacja sięgnęła zenitu kiedy odpakowywali pudełka. Nastolatce opadła szczęka kiedy wzięła do rąk sukienkę i uniosła ją ku górze, żeby zobaczyć fason i to jak perfekcyjnie została wykonana, z jaką dbałością o szczegóły. Te detale i koronki i ilość tiulu! Na podłogę przez to upadła maska, której wcześniej nie zauważyła, przez to jaki szok wywołała u niej sukienka. Maska była wysadzana prawdziwymi rubinami! Szybko się po nią schyliła, przebiegła po niej palcami, spojrzała na Angelo oniemiała. Serce jej waliło! A żeby to jeszcze był koniec emocji....
- Co? Czekaj, powtórz bo ja nie rozumiem... Ja jeszcze śpię tak?- zapytała samą siebie bardziej niż jego i uszczypnęła się w ramię. Zabolało więc nie spała.
- SAMI?! Nie gadaj! O jasna dupa... o kurde!- położyła wszystko na łóżku, stanęła niemal na środku pokoju i odstawiła jakiś dziki taniec radości, włącznie z machaniem tyłeczkiem i pędem wróciła do Angelo, wpadając mu w ramiona i całując go namiętnie. Ta jego naga klata i dresowe spodnie! Co w tych dresowych spodniach jest takiego, że dziewczyny tak na to lecą?
- A co jest w tym małym pudełku?- zapytała kiedy w końcu się od niego odessała. Sięgnęła mu przez ramię i otworzyła wieczko, a to, co wyszło teraz z jej ust... Cud, że szyby w pomieszczeniu nie wyleciały, tak mu pisnęła do ucha i zrobiło jej się gorąco i zimno i znowu gorąco! Osunęła się po jego ciele na podłogę i upadła na kolana, ciągnąc za sobą pudełko z butami. Nie mogła uwierzyć w to co widzi.
- Jak ci się udało dostać buty od Stuarta Weitzmana?! Przecież to Wizard of Oz Ruby Stilettos! One kosztują ponad... ponad 1,5 mln DOLARÓW! Angelo, jak?! No jak?! Przecież ich nie można sobie ot tak kupić!- gapiła się to na buty, to na Angelo tak z dołu, klęcząc przed nim. Bała się tych butów dotknąć, one powinny być w muzeum!

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
- Wiem. - Rzucił zuchwale, unosząc brodę. Cieszył go widok takiej beztroskiej i szczęśliwej Gabi. Jeszcze kilka miesięcy temu taki widok nie ruszał jego seta, po prostu się uśmiechała i cieszyła, jak to Gabi. Teraz? W jakiś dziwny sposób czuł to jej szczęście i sam był cholernie szczęśliwy, że to widzi, że jest tego powodem. To dziwne, znowu nowe, ale chyba to lubił. Ona była powodem jego szczęścia, więc i on chciał się stać jej. Takie drobne rzeczy cieszyły ją najbardziej. Jak właśnie ten pocałunek z bitą śmietaną, czy te cholerne naleśniki. Oczy jej iskrzyły a jeszcze nie zaznała się z najlepszym na dziś prezentem.
- Jak ci nie pasuje, to mogę zaraz wszystko odwołać... - Przekomarzał się z nią z tym swoim spojrzeniem z wyzwaniem. Wiedział, że jak już usłyszała "niespodzianka", to zrobi wszystko żeby ją dostać, ale lubił się z nią czasami przekomarzać.
Finalnie i tak dostała swój prezent i usłyszała w końcu jakie mają plany na wieczór. Angelo przysiadł sobie na łóżku i obserwował jak Gabi rozpakowuje sukienkę. Wiedział, że jej się spodoba, nie było innego wyjścia. Kręcił głową, nadal nie przyzwyczaiła się do jego prezentów? Dał jej się nacieszyć, pooglądać, świecąc bielą swoich zębów nieustannie. Dzisiaj będzie prawdziwą księżniczką... Pokręcił głową z zaprzeczeniem, nie spała, to wszystko się działo. Zabierał ją na wspaniały bal, który zapamięta do końca życia. Też nie był do końca pewien, czy to wypali, bo na bal był zaproszony Francesco, nie on. Organizatorem był jeden z jego kontrachentów biznesowych, jak się okazało syn burmistrza. Francesco sam zaproponował Angelo, że odda mi swoje miejsce, aby mógł zabrać tam Gabi, a on mógł zostać z Misią i dzieciakami. To było bardzo szlachetne ze strony Franka... i oczywiście poparte jego egoistycznymi pobudkami, chociaż też nie do końca. Cieszył się, że jego brat zszedł się znowu z Gabi i kibicował im z całych sił.
- Tak, Franek i Misia zostają z dzieciakami tutaj. Zrobią sobie imprezkę na dachu. - Wyjaśnił dlaczego mają sposobność spędzić sylwestra bez jego córki. Z jednej strony chciał być z Valentine, potrzebowała go, ale z drugiej dziewczynka w cale nie wydawała się mocno niezadowolona, kiedy przedstawili jej z bratem plany na ten wieczór. Angelo myślał, że będzie trochę trudniej ją przekonać, ale ona wydawała się zadowolona alternatywą.
Angelo wstał, z zamiarem podania nastolatce jeszcze jednego pudełka, ale wtedy ona się na niego rzuciła. Oddał pocałunek z rozbawieniem, czekając aż się tym nacieszy.
- Sama sprawdź. - Poruszył brwiami. Wiedział, że na buty ucieszy się najbardziej i ani trochę się nie pomylił. Patrzenie jak cieszy się z jego prezentów przynosiło mu ogrom radości. Śmiał się, słysząc jej ekscytację, Gabi wydawała się taka dalej nieświadoma do końca tego z kim przystaje. Angelo miał wrażenie, że ona po prostu zapomina kim jest on i jego rodzina, jakby kompletnie zamiatała to pod dywan i żyła tak, jakby byli jakimiś biznesmenami i tyle. Patrzył na nią z góry, kręcąc głową i splątał ręce na piersi, górując nad nią z uniesionymi brwiami.
- Można, jeśli jesteś Angelo Denaro. - Wzruszył ramionami. - I cały świat ma u ciebie długi. - Zaśmiał się, rozplątując ramiona i sięgnął dłonią do głowy Gabi, po której przesunął z wyczuciem, układając jej niesforne kosmyki w całość.
- Dla ciebie mała załatwię wszystko. - Rzucił miękko, ściszonym barytonem, sunąć palcami po jej policzku. - Lubię widzieć cię u moich stóp. - Uśmiechnął się w swój firmowy sposób diabła, odgarniając jej blond kosmyki za ucho. Zrobiło się dość gęsto, wiedział, że i ona to czuje. Czy podziękuje teraz swojemu królowi za prezenty i niespodzianki?
Musiała. Nie miała wyjścia...
[...]
- Wrócimy nad ranem, jak się obudzisz będę z powrotem. - Obiecał Angelo swojej córce, która przytulała się do niego mocno. Czekał na Gabi, ubrany już w swój smokingu. Zamiast białych elementów były bordowe, idealnie pasujące kolorem do sukienki Gabi. Twarz zakrywała mu maska, a na barkach spoczywał mu długi, czarny ciężki płaszcz. Był w świetnym humorze, ale wyglądał jakby coś go trochę martwiło. Dopiero co zeszli się z Gabi, tyle emocji po drodze ich spotkało i w końcu mieli czas tylko dla siebie... co mogło pójść nie tak? Właśnie o to chodziło, żeby mogli się trochę rozerwać, poświęcić uwagę tylko sobie i wejść w nowy rok z kompletnie nowym początkiem. Angelo był bardzo zdeterminowany, aby w końcu utrzymać w ich związku względny spokój, o ile taki jest w ogóle możliwy w życiu z nim. Każdy miał swoje postanowienia noworoczne. On uważał to zawsze za głupotę, bo jeśli chce się coś zmienić w swoim życiu, można to zrobić w każdej chwili, a nie czekać aż ziemia zrobi pełny obrót. Dzisiaj jednak spojrzał na to z innej perspektywy, ale może dlatego, że jego zejście się z Gabi nastąpiło właśnie pod sam koniec roku?
Gabriellę wyglądała zjawiskowo, średni z braci Denaro uwielbiał widzieć ją w takim wydaniu. Elegancką, dostojną, przepiękną. Wiedział, że czerwień będzie dobrym wyborem, prezentowała się w niej powalająco. Uwielbiał jej wyeksponowaną długą szyję, idealnie rozstawione ramiona i twarz, którą chciał już widzieć do końca życia. Pokryta teraz subtelną maską, Angelo patrzył na nią jak zaczarowany. Właśnie tak wyobrażał sobie, że będzie wyglądała, chociaż nie, wyglądała lepiej. Gabrielle bywała czasami ciamajdą, była dużo młodsza, czo czasami odczuwał dość mocno, ale w takich momentach kompletnie o tym zapominał. Chwycił jej dłoń, ucałował jej wierzch, tym samym kłaniając jej się lekko w geście szacunku. Zasługiwała na niego jak nikt inny, a Angelo Denaro rzadko go okazywał.
- Wyglądasz... zniewalająco. - Nie odrywał spojrzenia od jej oczu.
Zza rogu wyszedł Franek z Majkim. Chłopiec zachwycał się księżniczką Gabi. Dołączyła też do nich Misia i złożyli sobie wszyscy życzenia, przecież zobaczą się dopiero jutro i to zapewne popołudniu, jak wszyscy się dobrze wyśpią.
Francesco podstawił im swoją limuzyną, która zabrała ich zaledwie kilka przecznic dalej. Zatrzymała się na wielkim podjeździe wysłanym czerwonym dywanem u stóp wysokiego, lecz widocznie starego już wieżowca. Do drzwi ustawiła się kolejka najróżniejszych dobrych samochodów i limuzyn, z których kolejno wysiadały równie pięknie ubrane pary, w bardzo podobnym stylu co i oni. Gośćmi byli biznesmeni, inwestorzy oczywiście, dużo bogatych i wpływowych ludzi Nowego Jorku. Nie zabrakło również celebrytów. Nic dziwnego, że Francesco był tu zaproszony... Angelo czuł się trochę dziwnie, on jednak unikał rozgłosu i mediów, ale jego brat najwidoczniej czuł się jak ryba w wodzie.
- Ach, zapomniałem wspomnieć... - Zerknął na Gabi, gdy ich limuzyna podjeżdżała pod drzwi, do których zbliżał się elegancko ubrany mężczyzna celem otworzenia ich. - To impreza syna burmistrza. Możemy spotkać tu trochę znanych osób... i trochę takich, z którymi robimy interesy. Niektórzy będą wiedzieć kim jestem. - Spodziewał się tego, Franek go uprzedził. Oczywiście każdy, kto wiedział jak wyglądają bracia Denaro nigdy nie zdecydowałby się tego ujawnić. Nostra robiła biznesy w jasny i określony sposób. Każdy, kto chciał podpisywać z nimi duże umowy, podpisywał "kontrakt z diabłem" licząc z ogromnymi konsekwencjami w razie klapnięcia jęzorem nie tam gdzie trzeba.
Drzwi do limuzyny otworzyły się, Angelo wysiadł pierwszy i podał dłoń Gabi, by pomóc jej wygrzebać się z auta. Paparazzi nie bardzo wiedzieli z kim mają do czynienia, ale i tak błysnęło trochę fleszy, z czego Angelo tak do końca się nie cieszył i jak najprędzej wciągnął Gabi do środka budynku, gdzie musieli potwierdzić swoją tożsamość i pokazać zaproszenia. Wskazano im windę, przy której czekały już dwie inne pary. Jednej dwójki nie kojarzył, ale ta druga kobieta była chyba jakąś aktorką? Angelo z celebrytami miał mało wspólnego i raczej był sporym ignorantem jeśli chodziło o ten świat. Za dużo miałby do stracenia wchodząc w interakcje z takimi ludźmi, to było zbyt duże ryzyko. Wszyscy byli dla siebie bardzo kulturalni, przywitali się ze sobą uśmiechami, skinięciem głową, czy krótkim przywitaniem. W windzie Angelo objął Gabi w pasie i trzymał ją blisko siebie, jakby miał ją przed czymś bronić. Taki odruch. Winda zabrała ich na ostatnie piętro wieżowca, a gdy otworzyły się jej drzwi, oczom bohaterów ukazał się widok jakby cofnęli się kilkaset lat w tył. Sala była wielka, wysadzana złotem i jasnymi marmurami. Wszędzie stały wysokie eleganckie świeczniki, na środku wisiał wielki, kryształowy żyrandol, a ogromne okna ze szprosami ciągnęły się dookoła wielkiej sali, za którymi rozciągała się panorama nocnego Nowego Jorku. Okna zdobiły czerwone, potężne kurtyny rozchodzące się na dwie strony i przepasane złotymi spinkami. Na środku sali znajdował się wielki parkiet, dookoła którego rozstawione były stoliki bankietowe. Za nimi wgłąb sali na dwie strony rozchodziły się okrągłe stoły z czerwonymi obrusami i złotą zastawą. Angelo idealnie wpasował stój swój i Gabi w wystrój... Choć była to poniekąd zasługa Franka.
W niektórych miejscach zamiast okien były drzwi balkonowe. Przy każdym z nich stał ochronach, przy słupku z linką, jakby były to wejścia do loży vip. Tak też było, ale o tym później... Angelo podał ramię Gabi, by za nie ujęła i uśmiechnął się do niej, szukając w niej reakcji. Ciekaw był, czy spodoba jej się taki klimat. Było mocno barokowo, to miejsce, ludzie, nawet muzyka. Na suficie wokół złotego żyrandola po całej powierzchni rozchodziły się lustra w złotych ramach.
- Byłaś kiedyś na takim balu? - Spodziewał się, że nie, w końcu była bardzo młoda, ale z drugiej strony jej ojciec mógł być zapraszany na podobne wydarzenia.

Gabrielle Glass
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
ODPOWIEDZ