stolarz — plane wood carpenter
36 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
gburkowaty stolarz, którego żona uciekła wraz z córką jednego dnia, zostawiając go bez jakichkolwiek wyjaśnień
004.

Ostatnie tygodnie wypełnił pracą na tyle skutecznie, że omal nie brakło mu czasu na to, by skrupulatnie niszczyć swoje zdrowie w podrzędnym barze. Dlatego też, gdy tylko nieco zapanował nad zleceniami, które brał nieco zbyt chętnie — by nie myśleć na przykład o zbliżających się świętach, kolejnych, które miał spędzić bez córki — udał się do jednego z barów. Czuł, że każdego dnia, podczas którego oglądał błyszczące lampki, ludzi niosących prezenty i roześmiane dzieciaki, gorzkniał w środeczku coraz bardziej. Kiedy pchał masywne drzwi, by wejść do środka, miał już lekkie wrażenie nawet, że powoli zaczynał przypominać Scrooge’a.
Nic więc dziwnego, że tego dnia, z pełną świadomością, wybierał samotność. Nie zmieniło się to ani przy pierwszej, ani czwartej kolejce — nawet jeśli ta zaczęła powoli rozmazywać ostrość widzenia, odbiła się ciepłem rozlanym na policzkach i zachęciła do tego, by wdać się w durną bójką. Naprawdę, coś podobnego przeszło mu przez głowę — że gdyby ktoś obił mu gębę, to może poczułby tego dnia coś więcej, niż paskudne odrętwienie, które sprawiało, że coraz trudniej przychodziło mu podnoszenie się z łóżka. Zamówił więc i piątą kolejkę, przekręcając się leniwie na barowym krześle. Dopiero w tym momencie dostrzegł Fawn, która — jak wnioskował po chwiejnym kroku — też nie szczędziła sobie tego wieczora alkoholu. I kiedy oparła się o blat obok niego z zamiarem zamówienie czegoś, Waldo nagle przypomniał sobie o zasadach dobrego wychowania, które pchnęły go do tego, by na nią zerknąć.
— Nie opierałbym się o to — mruknął jedynie, sięgając po szklankę, którą chwilę wcześniej barman ustawił tuż przed nim. Napił się go odrobinę, trzymając Fawn te kilka dodatkowych sekund w zupełnej niepewności. — Wcześniejszy gość wylał na ten bar połowę swojego piwa — poinformował ją wielkodusznie, oszczędzając najwidoczniej nieco bluzkę, którą miała na sobie. Nie wiedział jednak, co innego mógłby do niej powiedzieć — a skoro nadal tworzył dla niej meble, to próba ignorowania jej byłaby co najmniej nieuprzejma. I może Waldo mistrzem kultury nie był, nie słynął też z największej serdeczności, ale nie miał wcale w planach zachowywać się jak skończony buc. To przecież dzięki niej jego ręka jeszcze jako tako funkcjonowała.
— I cześć — mruknął jeszcze, podnosząc się, bo uznał, że może powinien przenieść się do stolika jednak, by zminimalizować szanse na to, że jeszcze ktoś wpadnie na niego w drodze do barmana, u którego planował złożyć swoje zamówienie. Sięgnął więc nawet po szklankę z zamiarem ulotnienia się, skoro już te kilka słów z siebie wypluł. To przecież bardzo dużo, jak na samego Waldo!
właścicielka — once upon a tart
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
and I should just tell you to leave 'cause I know exactly where it leads, but I watch us go 'round and 'round each time
004.
Fawn uwielbiała święta. Nikogo to na pewno nie zaskoczy, bo pasowało to do niej bardzo. Były to jednak jej pierwsze święta po rozwodzie, więc dopadała ją trochę samotność. Miała wrażenie, że wszyscy ludzie dookoła łączą się w pary tylko ona została sama. Czy tak było? No nie do końca, ale wiadomo jak to jest jak człowiek sobie coś wkręci. Wtedy widzi tylko to. Zamierzała radzić sobie z tym jak zdrowy człowiek czyli dużo wychodzić, poznawać ludzi i odnawiać relacje, żeby czuć się trochę mniej samotna.
Znalazła się tu więc z grupą koleżanek wśród których niektóre lubiła mniej, inne bardziej, natomiast zawsze dobrze bawiły się w tym gronie na tego typu wyjściach. Może kwestia równoważenia się po prostu. Nie wiedziała za bardzo i nie zamierzała się nad tym zastanawiać. Na pewno nie dzisiaj, kiedy po wypiciu dwóch drinków przerzuciły się na shoty w ilości nieznanej. Fawn trochę straciła rachubę co zupełnie jej nie przeszkadzało. Dzisiaj piła na wesoło, więc nawet jeśli jutro będzie cierpiała to zdecydowanie było warto. Nie zauważyła siedzącego przy barze Waldo. Dopiero kiedy jej znajome zaczęły pokazywać na niego palcami komplementując wizualne aspekty jego osoby spojrzała na niego mówiąc, że go zna. Miała niby być teraz czyjąś wingwoman, ale zupełnie nie miała tego w planach idąc w jego kierunku.
Podeszła do niego z szerokim uśmiechem na twarzy, który zniknął po jego słowa. Zastąpiła go dezorientacja, bo o ile nie spodziewała się jakiegoś wielkiego entuzjazmu z jego strony to zupełnie nie miała pojęcia o co mu teraz chodzi. Jak jej wyjaśnił to się skrzywiła i szybko ręce zabrała, chociaż krzywda się już stała i jej przedramiona na pewno śmierdziały piwem, ale przynajmniej nie oparła się cała mocząc piękną bluzkę, którą miała na sobie. Czy jej zapach przeszkadzał? No nie, bo sama pewnie cała śmierdziała od alkoholu - To nic - rzuciła bardziej w powietrze, niż do niego chwytając za serwetki, które gdzieś tam były pod ręką - Ale chciałam coś powiedzieć i mnie zbiłeś z tropu - poinformowała go, po czym zaśmiała jakby był to jakiś śmieszny żarcik. Waldo dobrze zauważył, że już trochę alkoholu zdążyła spożyć.
Nie zamierzała brać do siebie tego, że sobie tak chamsko poszedł. W tym stanie też chyba nie kumała za bardzo aluzji, bo poprosiła barmana o dwa razy to co mężczyzna pił i z dwiema szklankami dołączyła do niego przy stoliku. który sobie wybrał. Głupio? Może, ale była aktualnie w stanie gdzie było jej wszystko jedno. Chciała z nim o czymś pogadać, a skoro przez niego zapomniała to teraz musiał ją znieść, aż sobie przypomni. Albo się upije na tyle, że nie będzie pamiętała że w ogóle coś chciała powiedzieć - Wypij ze mną drinka - nie była to prośba ani rozkaz, chociaż ładny uśmiech jaki się pojawił na jej twarzy raczej na to pierwsze wskazywał - Głupio, że siedzisz sam, szczególnie że połowa kobiet w tym barze Cię obczaja - poinformowała go, bo wyglądał jakby zupełnie tego nie widział - Właśnie! Moje koleżanki chciały, żeby Cię przyprowadziła do naszego stolika - przypomniało jej się czemu się obok niego znalazła - Ale nie zamierzam Ci tego robić. Są spoko do zabawy, ale gadają więcej niż ja - a ona go już znała na tyle, żeby wiedzieć, że dla niego to żadna przyjemność także nie ma za co.
stolarz — plane wood carpenter
36 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
gburkowaty stolarz, którego żona uciekła wraz z córką jednego dnia, zostawiając go bez jakichkolwiek wyjaśnień
Waldo radził sobie z kobietami zwykle nie najgorzej. Nie żył w celibacie, pozwalając sobie czasami na nawiązanie dość przejściowej i bardzo ukierunkowanej relacji. Tego wieczora miał jednak w planach popijać alkohol samotnie i tak też do swojego domu wrócić. Nie był w nastroju na rozmowy i towarzystwo. Rozsądniej byłoby więc wcale nie zaczepiać Fawn, ale — chociaż była całkowitym jego przeciwieństwem i stale kręciła się na pograniczu rozbawiania i jednoczesnego irytowania go, to — gdyby miał szczerze przyznać — zdążył ją trochę polubić. Może gdyby spotkał ją w barze któregoś wieczoru, gdy byłaby tak pozytywna jak zawsze i tak wesoła, to nie pozostałoby mu nic ponad lekkie skrzywienie się. Z racji tego, że spędzili jednak w swoim towarzystwie wystarczająco dużo czasu, to łatwiej było mu dostrzec, że Fawn była zabawna i zupełnie nieszkodliwa. Nie męczyła go, nie przytłaczała i nie osaczała w sposób, w jaki robili to zwykle zbyt pozytywny ludzie.
— Co takiego? — zapytał i chociaż jego głos tego nie zdradzał, był całkiem zaintrygowany jej słowami. Chciał wiedzieć, co takiego zamierzała mu powiedzieć, skoro już zajęła miejsce tuż obok. Nie spodziewał się też, że wypatrzyła go w tłumie wcześniej — kiedy kątem oka ze dwa razy zerknął na jej stolik, nie przyglądała mu się wcale. Może jedna lub dwie koleżanki czasem złapały jego spojrzenie, ale nie Fawn. Sięgnął po drinka i upił jeszcze trochę alkoholu, pozwalając sobie przeciągnąć tę rozmowę, zanim ulotni się, by zająć miejsce gdzieś w kącie. A potem opuści bar.
— Obczaja mnie? — potworzył nie dlatego, że nie dowierzał. Dobór słów do rozbawiał na tyle, że nie mógł ich nie wypowiedzieć za nią. Zaraz jednak skinął z rozbawienie głową. — Wydawałoby się, że skoro trochę czasu musiałaś ze mną spędzić, to łatwo ci będzie założyć, że mi samotność nie przeszkadza — wytknął. Ale wypatrzył barmana za ladą i machnął mu ręką, dając do zrozumienia, że powinien w wolnej chwili pojawić się obok. Waldo naprawdę zamierzał się z nią napić, skoro już zaproponowała. Nie pierwszy raz przecież, więc czemu nie? Chociaż ostatnim razem okoliczności były zdecydowanie inne.
— To niemożliwe — uparł się, jakby w jego głowie Fawn była definicją gadatliwości. Na szczęście tak nie było, a ona po prostu docierała do górnej granicy, którą potrafił jeszcze zaakceptować. Mimo to na pewno nie zamierzał oddalać się do baru akurat do stolika pełnego kobiet. Może i spełniało to marzenia jakiegoś napalonego samca, ale Waldo ledwo był skory wdać się w rozmowę z Fawn, więc nie było możliwości, że siedząc na niewygodnym krześle, zniesie trajktowanie za uchem, na które dobrowolnie się wystawił.
właścicielka — once upon a tart
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
and I should just tell you to leave 'cause I know exactly where it leads, but I watch us go 'round and 'round each time
Nie żeby Fawn o tym myślała kiedykolwiek, w sensie o relacjach Waldo z kobietami. Był atrakcyjny, więc zapewne zainteresowanie u płci przeciwnej miał, natomiast ona go w takich sytuacjach nie widziała. W końcu trzeba się wtedy trochę postarać, pogadać o głupotach, a jego w takich okolicznościach nie potrafiła sobie wyobrazić. Za bardzo to do niego nie pasowało. Co prawda ją w pewien sposób ujął dokładnie taki jaki był, bo był trochę tajemnicą. Nie pokazywał od razu jakim człowiekiem był przez co chciała go poznać lepiej. Poniekąd, dlatego też że osoba dla niej ważna uważała go za wartościowego człowieka. Inaczej by sie na początku poddała, bo mimo że wzbudza ciekawość to do łatwych ludzi nie należy. Także kto co lubi. Jak się okazuje Fawn trochę lubiła.
- Na pewno coś supermądrego - rzuciła rozbawiona uznając tą odpowiedzieć za zabawną bardzo. Tak naprawdę nie mogła sobie w tym momencie za nic przypomnieć o co jej chodziło. Mogło to być połączone też w tym, że jego oczy jakieś ładniejsze się wydawały w tym świetle, ale była to myśl która tylko na chwilę się w jej głowie pojawiła, więc nie poświęcała jej jakoś dużo czasu. I oczywiście, że go wypatrzyła. W zasadzie to od razu jak tu weszła, ale starała się nie gapić i trochę jego osobę zignorować,. Nie w niemiły sposób, po prostu jasne było dla niej że łączy ich relacja służbowa i on by tego raczej nie chciał. Na trzeźwo przynajmniej, teraz chyba juz zapomniała - Jak Twoja ręka? - zagadnęła.
Pokiwała twierdząco głową, bo dokładnie to robiła. Nie było innego określenia na to - To że nie przeszkadza nie znaczy, że zawsze chcesz być sam - zauważyła bardzo mądrze, sama siebie zdziwiła że w takim stanie takie myśli jej mózg formułował, ale widocznie należała do tych osób które się filozofami stawały po alkoholu. Waldo ją mógł od tej strony też dzisiaj poznać - Jak wolisz bardziej nowoczesne metody to mogę Ci wymyślić opis na Tindera - zaproponowała, ale bardziej w żartach niż na poważnie. Zdecydowanie bardziej, bo jakby się zgodził to zabrałaby go do szpitala z podejrzeniem wylewu - Gbur, ale można na chwilę o tym zapomnieć jak się uśmiecha - przedstawiła swoją pierwszą opcję - Właściciel wyjątkowo ładnych oczu, fatalny w small talku - w takim stanie bez wahania przemycała mu komplementy w to co mówiła. Nie kłamała, chociaz na trzeźwo na pewno by tego nie powiedziała. Nawet w formie żartu. Pomyślałaby, że mogłoby się między nimi niezręcznie zrobić, a teraz daleko jej było do myślenia o konsekwencjach.
Spojrzała na niego oburzona, nawet go szturchnęła w ramię bo totalnie zasłużył - Daj spokój, nie jestem taka najgorsza - musiał to teraz powiedzieć, bo będzie oburzona do końca wieczoru za te słowa - Mogę udowodnić, ale nie możesz uciec - dodała gotowa zawołać swoją znajomą, żeby tylko się przekonał jak bardzo się mylił w tej kwestii.
stolarz — plane wood carpenter
36 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
gburkowaty stolarz, którego żona uciekła wraz z córką jednego dnia, zostawiając go bez jakichkolwiek wyjaśnień
Szczerze zaśmiałby się, gdyby wiedział, że w głowie Fawn pojawiał się error na myśl, że on — naburmuszony Waldo Rawlings, mógłby flirtować z kobietami. Nienawidził rozmów o niczym, to się rzecz jasna zgadzało, ale jeśli chciał drugą stronę zainteresować, to jednak nie czekał cierpliwie, aż to z tamtej strony wyjdzie wszystko. Może i nie bywał wtedy przesadnie pewnym siebie palantem, czarującym gadką niczym z podręcznika, ale jednak skłonny był zamienić kilka słów. Zabawne, bo akurat Fawn powinna być tego świadoma — pewnie jeśli przeliczyć ilość wyplutych w tym miesiącu przez niego sylab, wyszłoby, że ich wspólny wynik przewyższał pięciokrotnie wszystkie inne jego rozmowy, razem do kupy wzięte.
Pokiwał głową i nawet kącik ust drgnął mu lekko, bo nie miał wątpliwości najmniejszych co do tego, że faktycznie na pewno było to coś super mądrego. Stan, w jakim Fawn się aktualnie znajdowała, mógł to śmiało potwierdzić. W końcu mówiła tylko mądre rzeczy, nie można było tego kwestionować. — Już działa — dodał i na potwierdzenie swoich słów uniósł ją nawet nieznacznie, pozwalając jej ocenić fachowym okiem. Należącym przecież do jego osobistej pielęgniarki, która dopilnowała, żeby działała nie najgorzej.
Nic nie odparł na jej słowa, dostrzegając w tym całkiem sporo logiki. Zdarzały się przecież wieczory, gdy faktycznie szukał sobie towarzystwa. Umawiał z kobietami, sprawdzał je do siebie do mieszkania i na kilka chwil zapominał, jak samotny się zwykle czuł. Nie chciał tego jednak w żaden sposób komentować, pozwalając jej mówić. Chociaż i bez jego niemej zgody, ta wyplułaby z siebie cały ten natłok słów, nie było co do tego wątpliwości.
— To bardzo urocze, że postawiłaś sobie za cel, żeby wzbogacić moje życie osobiste tego wieczora, ale musisz mi uwierzyć na słowo Fawn: prędzej umrę, niż pójdę na randkę z internetu — dał jej słowo. Brzmiało to tak źle, jak spotkania w ciemno. Przecież po drugiej stronie ekranu mógł znajdować się ktokolwiek — a on jak idiota uwierzyłby w to, co napisze, żeby na żywo przekonać się, że nie warto? I może czasami uważał, że nie zasługiwał na dobre rzeczy w życiu, to jednak nie miał na pewno zamiaru dobrowolnie wystawiać się na taki koszmar. Zaśmiał się jednak szczerze na jej słowa i pokiwał głową. — Fatalny w small talku? Teraz idzie mi nieźle, przyznaj i przeproś — zażądał bezczelnie, udając oburzonego jej słowami. Były one jednak na swój sposób miłe, bo nie pamiętał, kiedy ktokolwiek ostatnio przemycał w rozmowie z nim komplementy. W taki sposób? Nigdy.
— Mogę uwierzyć ci jednak na słowo? Poza tym nigdy nie nazwałem cię najgorszą. Może odrobinę gadatliwą, ale nie musisz sprowadzać wsparcia, by mi to udowodnić. Wystarczy mi twoje towarzystwo — zapewnił ją. W dziwny sposób zdążył ją polubić, więc dawał jej fory, których nie podarowałby nikomu innemu, ulatniając się raczej dość szybko, by nie ciągnąć niezręcznej rozmowy zbyt długo.
właścicielka — once upon a tart
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
and I should just tell you to leave 'cause I know exactly where it leads, but I watch us go 'round and 'round each time
O ile wiadomość o tym, że flirtuje jakoś by przeżyła i przetrawiła uznając ostatecznie, że okej, faktycznie może to mieć miejsce tak nigdy nie posądziłaby go o bycie czarującym. Już na pewno nie w ten książkowy sposób, który sprawiał że Fawn miała grymas na twarzy jak ktoś w jej kierunku tego próbował. Albo się to ma, albo nie ma i tyle. Co prawda Waldo miał w sobie inne rzeczy, które zaczynała powoli dostrzegać widząc w nim więcej niż gburowatego przyjaciela brata. A co do rozmów z nią to za pewne byłaby w szoku, że przypadłoby jej takie zaszczytne miejsce. Chociaż bardziej zdziwiłaby się, że w ogóle chciał swoje limitowane słowa na nią marnować. Bo przecież nie musiał.
Stan, w którym sie teraz znajdowała był dla niej bardzo przyjemny. Może będzie żałowała tych komplementów, ale raczej niczego innego. W końcu sprawiała, że się zaśmiał kilka razy, ten drgający kącik też widziała, więc wstydzić się nie ma czego - Świetnie - powiedziała radośnie oglądając sobie jeszcze jego rękę dokładnie - Ktoś sie nią świetnie zajął - siebie też komplementować umiała.
Roześmiała się głośno na jego słowa. Powaga z jaką to powiedział wydawał jej sie w tym momencie niesamowicie zabawne, chociaż mówić tego wcale nie musiał. Już prędzej by go widziała flirtującego z kobietami w barze, niż idącego na randkę z Tindera - W sumie to nie mam żadnego argumentu, żeby Cie przekonać, bo każda na jakiej byłam w tym miesiącu była tragiczna - powiedziała. Nie żeby jakoś dużo ich było, ale za dużo zdecydowanie - Pff - prychnęła na niego w bardzo zabawny sposób. Ogólnie Fawn była przeuroczym człowiekiem, a teraz po pijaku była jeszcze bardziej - To że przez chwilę dajesz radę o niczym nie świadczy - wytknęła mu, bo totalnie uważała, że na tym etapie nie ma go za co przepraszać. Chociaż no mógłby zwrócić uwagę na te komplementy, które w jego kierunku posłała, a nie na te mniej pozytywne cechy - Jak wytrzymasz dłużej to zmienię fatalny na średnio sobie radzi - obiecała, po czym się uśmiechnęła rozbawiona.
Nie miała pojęcia czy to alkohol czy po prostu okoliczności, ale uznała jego ostatnie słowa za pewnego rodzaju komplement, który wywołał uśmiech na jej twarzy. Jeszcze jeden taki tekst, a Fawn uzna, że jakimś cudem udało jej się zdobyć sympatię tego gburowatego człowieka, którego i ona zdążyła polubić - Odrobinę gadatliwa jestem - zgodziła sie z nim - Ale dobrze, bo wcale nie chce żeby tu przychodziły. Ani nie chce do nich wracać, więc możemy się napić jeszcze po jednym - mówiąc o swoich towarzyszkach ściszyła głos jakby zdradzała mu właśnie jakiś sekret, który tylko on mógł słyszeć, nikt inny - Czyli nie chodzisz na randki z Tindera, a na takie z życia? Chodzisz w ogóle? - zapytała ciągnąc temat kierując sie czystą ciekawością
stolarz — plane wood carpenter
36 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
gburkowaty stolarz, którego żona uciekła wraz z córką jednego dnia, zostawiając go bez jakichkolwiek wyjaśnień
Może i wypadł trochę z obiegu, bo minęło dużo czasu, odkąd Waldo naprawdę starał się kogoś sobą zainteresować, ale nie znaczyło to wcale, że tego nie potrafił. Sama Fawn miała okazje poznać go od nieco innej strony — odrobinę bardziej profesjonalnej, skoro łączyły ich relacje stricte biznesowe. Nie było więc zbyt wielu okazji ku temu, by prezentował się w ten sposób — nie mówiąc już nawet o tym, że raczej nie był szczególnie otwarty i chętny do tego, by ludzie zyskali możliwość poznania go. Rozsądnie dawkował im tę wątpliwą przyjemność.
— Może powinnaś zmienić aplikację? — podsunął jej rozsądnie. Nie wiedział, ile ich na rynku można było znaleźć dokładnie, ale pewien był, że Tinder nie pozostał monopolistą. Mogła też spróbować w barze, ale niestety — Waldo nie był na tyle dobry, by zaoferować jej doszkolenie z umiejętności podrywania ludzi na żywo. Swój wątpliwy urok osobisty pozostawi jedynie dla siebie, pozwalając jej dalej zachodzić w głowę, czy aby na pewno potrafił. — Jesteś bezczelna i strasznie męcząca — odciął się, ale że usta mu lekko drgnęły, to powinna wiedzieć, że nie było to niczym więcej, jak reakcją obronną. Nie miał przecież zamiaru przekonywać ją, że był królem small talków — nawet trzymając się ledwo na nogach, nie byłaby wystarczająco pijana, by uwierzyć w tak nierealne kłamstwo. Ostatecznie jednak łatka człowieka, który był w to fatalny wcale mu nie szkodziła — wręcz przeciwnie, może zdołałaby go w razie czego uchronić przed nieudanymi próbami.
— Czyżbyś i ty miała dość tego, że ktoś jest zbyt gadatliwy? — zapytał, głową wskazując w stronę stolika, przy którym wcześniej siedziała. Całkiem by to zrozumiał — w końcu i z niego osoby mówiące za dużo wysysały energię. Może wcale nie trzeba było być nadąsanym i znudzonym życiem gburkiem, by podzielać to podejście? Nie wiedział, nigdy się tez nie przekona, bo musiałby najpierw wyjść ze swojej wygodnej skorupy i strefy komfortu — a tego nie zamierzał na pewno robić. Uniósł brwi, słysząc jej pytanie, bo ewidentnie postanowiła sobie dziś za cel, by prześwietlić jego życie osobiste. Zamiast się jednak oburzyć i zostawić wścibską Fawn samą, skinął na barmana, dając mu znak, że powinien im przygotować następną kolejkę.
— Nie, nie chodzę na randki — przyznał zgodnie z prawdą. Nie interesowały go długofalowe relacje, nie chciał się o nikogo starać, nikogo bliżej poznawać. Umawiał się z kobietami i czasem kończył wieczór z jakąś, niedawno poznaną w barze, ale nic ponadto. Nie zamierzał angażować się w żadne relacje, nadal czując skutki tej, którą utrzymywał przez kilka lat, próbując być przykładnym mężem i ojcem. I co mu z tego przyszło? Nic.


właścicielka — once upon a tart
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
and I should just tell you to leave 'cause I know exactly where it leads, but I watch us go 'round and 'round each time
Jak wytrzeźwieje zapomni zapewne o większości swoich przemyśleń na temat jego wątpliwego uroku osobistego, umiejętności small talku i życia miłosnego, ale teraz bardzo się w to wszystko zaangażowała. Dlatego bez najmniejszego wahania zadawała mu kolejne pytania, które może nie do końca były na miejscu - Wszędzie jest tak samo - machnęła ręką. Fawn na pewno nie znała wszystkich. Ograniczała się do dwóch czy trzech najbardziej popularnych rotując je sobie, kiedy na jednej dostawała za dużo propozycji, które ją delikatnie mówiąc nie interesowały. Nie żeby miała coś do jednorazowych przygód, po prostu tych wolała szukać w realu, chociaż szukać to chyba złe słowo, bo ona w sumie nikogo nie szukała. Ani do związku, ani do innych rzeczy. Miała biznes, który chciała, żeby się udał i to było dla niej priorytetem - Jakbym była taka męcząca to już byś sobie poszedł - powiedziała bezczelnie, bo tu akurat miał rację trochę. Faktycznie nie wzięła tego za obrazę, więc nawet się do niego uśmiechnęła po tych słowach. Nie nazwałaby może tego flirtowaniem, ale była blisko granicy, którą część jej chciała przekroczyć. Najprawdopodobniej ta pijana część, która nie myślała o konsekwencjach ani o tym że spotkają się w pracy kolejnego dnia, już na trzeźwo.
- Gadatliwość mi nie przeszkadza, bardziej wścibskość i przemądrzałość - wyjaśniła. Waldo mógł to potraktować jako ostrzeżenie, że jeśli któraś z tych kobiet faktycznie by do niego podeszła to wiedziałby czego się spodziewać i mógłby od razu zwiać. Fawn oczywiście nie mówiła o każdej, bo jak w każdej grupie można znaleźć te fajniejsze i mniej fajne, ale nie ma co ryzykować. On z jego tolerancją do ludzie to już w ogóle.
- Może to i lepiej, randki w tych czasach to dramat - stwierdziła. Była pewna, że już coś o tym wspominała, więc nie zamierzała się powtarzać, chociaż nie była do końca pewna co mówiła dokładnie, ale to nic - Ale nie boisz się, że umrzesz sam? - zapytała dzieląc się tym samym z nim swoja obawą, która za nią chodziła od czasu rozwodu. Nie żeby jakoś wiele on zmienił, bo w tym związku też czuła się samotna, jednak właśnie przez to takie myśli się w jej głowie pojawiały. I przez seriale medyczne, gdzie ciągle ktoś umiera i musi być emocjonalnie, a ona sie dawała i płakała oczywiście. Na szczęście pojawił się barman z drinkami, więc ten smutny nastrój zmienił się w radość, przynajmniej u niej - Wypijmy za nieumieranie - stwierdziła podnosząc szklankę. Wtedy sie nie trzeba martwic o umieranie w samotności.
stolarz — plane wood carpenter
36 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
gburkowaty stolarz, którego żona uciekła wraz z córką jednego dnia, zostawiając go bez jakichkolwiek wyjaśnień
Alkohol trochę zwiększył jego cierpliwość na wszystkie te głupoty, jakie Fawn wygadywała. A było ich przecież sporo i — co najgorsze — zahaczały o jego osobę, a wiadomo przecież, że na to krzywić mu się było łatwiej, bo Waldo wprost nie znosił roztrząsania swojego życia.
— To jednak musisz szukać gdzieś indziej mężczyzn. Może ja powinienem nauczyć czegoś ciebie? — zapytał, podsuwając jej to wspaniałomyślnie. Chwilę temu ona oferowała przecież swoje usługi, w kwestii układania opisów na Tindera, którego — jak wiadomo — Waldo na pewno sobie nigdy nie założy. Nawet jeśli miałby szukać w nich tylko jednorazowych przygód, to i tak zdecydowanie preferował formę osobistego kontaktu. W barze, rozmawiając z drugą osobą tak, jak rozmawiał z Fawn. I wypluwał więcej słów, niż zwykle, a czasem się nawet uśmiechał — co zdecydowanie powinna odnotować w pamięci. — Masz mnie. Czasem lubię się nad sobą poznęcać — przyznał, ale bardzo luźnym tonem, którego nie można było traktować całkowicie poważnie. Uniósł brwi, gdy usłyszał jej pytanie i pokręcił powoli głową, dopijając resztkę swojego alkoholu.
— Nie, nie boję się. Są gorsze sposoby na śmierć — zauważył. Samotność go nie przerażała — możliwość, że nie spotka już nigdy Tate prędzej. Nie chciałby umierać, nie wiedząc, gdzie była jego córka na pewno i to potrafiło obudzić w nim szczere przerażenie. Niestety na razie nie zapowiadało się na poprawę, więc automatycznie Waldo niewiele też o śmierci rozmyślał — głupio zakładając, że to na pewno nie jego czas. Miał go jeszcze sporo pewnie. — Zdecydowanie — przyznał, sięgając po przyniesionego przed chwilę drinka. Kiedy szklanka wylądowała na powrót na barze, Waldo pozwolił sobie lekko się przekręcić i nawet pochylić w jej stronę — nie na tyle, by uznała to za niepokojące.
— A czego ty się boisz? — zapytał odrobinę bezczelnie i dość śmiało — jakby szukał sposobu na wpędzenie jej w niewygodną pozycję. Poniekąd tak było, czego dowodził jego uśmiech. Odkąd się jednak tutaj pojawiła, stale wszystko kręciło się wokół Waldo — jego randek, jego prób poderwania kobiet, nawet i jego umierania. Uznał więc, że najwyższa pora na to, by i Fawn wylądowała pod gradem pytań. Nie był w tym jednak aż takim profesjonalistą, jak ona, więc zaczął od tego jednego — bardzo śmiałego, jak wiadomo. Przyglądał jej się jednak dość uparcie, czekając na jakieś rozwinięcie. Nawet jeśli on sam nie był kimś, kto w rzeczywistości udzielał odpowiedzi na pytania. Zwykle je przecież zbywał.

właścicielka — once upon a tart
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
and I should just tell you to leave 'cause I know exactly where it leads, but I watch us go 'round and 'round each time
Może na za dużo sobie pozwalała tymi wszystkimi pytaniami, na trzeźwo na pewno by nie miała tyle odwagi, ale nie były one jakieś bardzo wścibskie. Była w tym delikatna, a przede wszystkim nie naciskała. Nic jej nie musiał mówić, jak nie chciał przecież. Wychodziło, więc na to że chciał i chyba pora, żeby to zauważył.
Uznałaby to za bardzo miłą propozycję, gdyby nie odebrała jej trochę na opak. To alkohol czy po prostu głodnemu chleb na myśli? Ciężko stwierdzić, ale na pewno Waldo nie miał na myśli takich nauk o jakich ona pomyślała - Może powinieneś - powiedziała nachylając się delikatnie w jego stronę i trochę za długo patrząc mu w oczy, żeby te słowa nie brzmiały jak zachęta do przekroczenia granicy, o której za dużo zdecydowanie dzisiaj myślała. Szkoda, że myślenie nie dodawało jej uwagi, żeby faktycznie coś zrobić. Dobrze, że miała coraz więcej alkoholu - Od czego chcesz zacząć? - zapytała, po czym wzrok jej uciekł na chwilę na jego usta, jakby sugerowała mu odpowiedz. Aż taka flirciara z niej nie była, po prostu coraz ciężej jej wychodziło niemyślenie o tym co chciałaby teraz zrobić - Tak czułam - rzuciła rozbawiona - To wiele wyjaśnia - dodała jeszcze nie mając na myśli nic innego, niż wybranie jej na swoje dzisiejsze towarzystwo. Albo dostosowanie się do tego, że ona wybrała jego.
- To prawda - zgodziła się. Mogłaby nawet kilka wymienić, bez najmniejszego problemu. W końcu jak typowa kobieta w tym wieku słuchała dużo podcastów kryminalnych. Tak to jest, że te miłe i słodko wyglądające kryły w sobie jakieś dziwne upodobania do tego typu rzeczy - Ale ta jest smutna - przedstawiła swoje zdanie, bo faktycznie wydawała jej się najsmutniejsza. Fizyczne cierpienie to jedno, fakt że dla nikogo nie było się ważnym to zupełnie co innego. Ona coś o tym wiedziała, bo jakby się tak zastanowiła to nie byłaby w stanie odpowiedzieć, że ktoś spoza rodziny ja tak szczerze kochał. I to było smutne dla niej mega.
- Hmm - udawała, że się zastanawia nie chcąc wyjechać tu z czymś zbyt ponurym, bo zdecydowanie nie chciała psuć swojego świetnego, pijackiego humoru - Tylko się nie śmiej - wiadomo, że nie można się bać z cudzych lęków - Przerażają mnie koty z jednym okiem - odpowiedziała - I stworzenia, które mają więcej niż cztery odnóża - aż się skrzywiła na samą myśl. Specjalnie wybrała coś co nie wprowadzi grobowego nastroju, ale były to jak najbardziej prawdziwe lęki. Nie kłamała go teraz wcale, więc nie można powiedzieć że go zbywała. Po prostu nie ma co wchodzić w jakieś głębokie rozmowy w takich okolicznościach. Co do towarzystwa to nie była jeszcze pewna.
stolarz — plane wood carpenter
36 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
gburkowaty stolarz, którego żona uciekła wraz z córką jednego dnia, zostawiając go bez jakichkolwiek wyjaśnień
Gdyby przekroczyła granicę Waldo, dałby jej dość szybko do zrozumienia. Nie odpowiadałby na pytania, których nie miał ochoty poruszać — nawet jeśli była pijana i zadziwiająco urocza. Dostrzegał to dzisiaj jakoś bardziej uporczywie, co prawdopodobnie ściśle wiązało się ze zbyt dużą ilością alkoholu, którą zdążył w siebie wlać i powoli kończącą się współpracą, która wcale nie wymuszała na nim rozsądnego podejścia do tematu. Nawet myśl, że była siostrą jego przyjaciela, gdzieś mu się tam zapodziała w głowie.
Usta mu lekko drgnęły na jej słowa i gest, który nawet wyłapał. Nie miał pojęcia wprawdzie, czy powinien to rozczytywać w ten sposób — w innych warunkach nie miałby oporów, ale w przypadku Fawn, jeszcze jakaś światła myśl, gdzieś z tyłu jego głowy siedziała, trochę jego zapały ochładzając. Nie studziła ich na szczęście w całości. — To zależy — odpowiedział jedynie, uśmiechając się lekko nawet. Parsknął chwilę później na jej kolejne słowa, całkiem zaintrygowany. — Co takiego? — zachęcił, bo był ciekawy wniosków Fawn. Dziwne, że nie podzieliła się nimi od razu, skoro dotychczas mówiła prawdopodobnie wszystko to, co jej ślina na język przyniosła, nie zastanawiając się przesadnie nad tym, czy powinna.
— Na razie i tak nie planuję umierać — zapewnił ją, bo nie musiała zastanawiać się nad tym, czy aby przypadkiem nie umrze samotnie. Nie widział w tym i tak nic złego. Nie chciałby na przykład nigdy więcej tkwić w nieudanym małżeństwie i takie życie — i uświadomienie sobie tego, jak gówniane było na łożu śmierci, wydawało się o stokroć bardziej gówniane. Nie zamierzał tego jednak aż tak roztrząsać, bo nie był ani gotowy specjalnie, ani tym bardziej w nastroju na to.
— W sensie na przykład ośmiornice? — zapytał, nie mając pewności, czy dokładnie o to jej chodziło. Lekko usta mu drgnęły na tę myśl, ale ostatecznie zapanował nad potrzebą parsknięcia — by, zgodnie z jej prośbą — nie śmiać się z niej paskudnie. — One ci nic nie zrobią, Fawn — przypomniał jej łagodnie. Wiedział jednak, że absolutnie nie wpłynie to na jej odczucia, ale to wyznanie sprawiało, że wydawała się bardziej urocza, niż zwykle. A i tak traktował ją jak takiego dobrego duszka — zupełnie różnego od samego Waldo.
— Ludzi się nie boisz? — zapytał nie bez powodu, przechylając lekko głowę, gdy jej się tak uporczywie przyglądał, czekając na odpowiedź.


właścicielka — once upon a tart
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
and I should just tell you to leave 'cause I know exactly where it leads, but I watch us go 'round and 'round each time
Tu nie ma co schładzać. Znaczy atmosfera się robiła gorąca, nie można zaprzeczyć, ale ona wcale nie chciała takich działań poczynać. Wręcz przeciwnie, w drugą stronę by wolała to pociągnąć. Zaczynało jej się wydawać, że on też - Od? - spojrzała na niego pytająco. Miała w tym momencie wrażenie, że nie tylko jej chodzą po głowy rzeczy, które nie powinny za bardzo się tam znajdować. Z wielu powodów, chociaż w tym momencie to nie bardzo ją one interesowały. Alkohol robił dobrą robotę zagłuszając je i namawiając ją, żeby jeszcze trochę się w jego kierunku pochyliła - Czemu tu jeszcze siedzisz - powiedziała bez zastanowienia. Może powinna, ale Waldo już zdążył zauważyć, że dobra w tym nie jest. Głównie, dlatego że nie uważała że musi. Dorosła była, mogła mówić co chciała, bo gotowa była się zmierzyć z konsekwencjami. W większości przypadków wcale nie były takie złe, jak się mogły wydawać, a ona czuła się lepiej ze sobą będąc totalnie szczera - Czemu ze mną rozmawiasz, skoro podobno nie lubisz tylu słów słuchać - dodała - Więc albo lubisz trochę pocierpieć albo mnie lubisz - przedstawiła mu swoje wnioski i napiła się czekając aż się do nic odniesie jakoś.
Zaśmiała się na jego słowa. Nie wiedziała czemu ją tak rozbawiły, bo to raczej miła wiadomość, ale chyba się tego nie spodziewała po prostu - Dobrze to słyszeć - powiedziała jeszcze rozbawiona - Chyba już sie przyzwyczaiłam, że wnosisz do mojego życia świeży powiew gburowatości - tak było. Waldo był taką szara chmurką na jej słonecznym niebie, ale piękną za to, którą można podziwiać. Nie od dziś też wiadomo, że najładniej to słonko wygląda z chmurką obok jak się maluje także pasowało to idealnie jej zdaniem.
- Tak! - odpowiedziała, a potem sie skrzywiła wymownie bardzo - Ohydztwo - dodała jeszcze i aż nią wstrząsnęło na samą myśl - Albo te takie stwory z kolcami co pozbawiają Cie nóg albo rąk - to też sie znajdowało na jej liście leków. Brak nogi czy ręki zapewne też, ale jeszcze o tym nie pomyślała. Niech jej da chwilę - Jesteś pewien? Wiesz co siedzi w głowie takiej ośmiornicy? No nie wiesz - przedstawiła mu swoje argumenty. Jej zdaniem totalnie nie do podważenia. Nie ma to odpowiedzi zupełnie, już na pewno nie takiej która ją przekona.
- Ludzi? Powinnam bardziej patrząc na to, że każdy jest potencjalnym seryjnym mordercą - powiedziała nie traktując tego pytania poważnie ani trochę. Nie wydawało jej się, że musi skoro tych poważnych jednak nie rozwijają za bardzo.
ODPOWIEDZ