lorne bay — lorne bay
28 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
We don't make sense enough to give this time, but if you'll be mine we'll keep it optional.
001.
Trudno mieszkać w Australii i nie lubić plaży. Piasek mógł być sypki, szorstki i wszędzie wchodzić, a słona woda być może niszczyła włosy, ale Romy potrafiła spędzać właśnie na plaży całe swoje dnie — zarówno we wcześniejszych latach swojego życia, jak i teraz. To na plażę chodziła na swoje pierwsze wagary, to tutaj zapaliła pierwszego blanta i pierwszy raz się całowała tak zupełnie na poważnie. Mogła pływać, leżeć na kocu z książką, łapać fale na desce albo po prostu patrzeć w niebo, szukając inspiracji i czekając, aż na nosie od słońca wyskoczą jej nowe piegi. Gdy przychodził okres w roku, gdy spędzanie dni na rozgrzanym piasku przestawało być rozsądne i bezpieczne, starała się wracać tutaj, gdy słońce znikało za linią horyzontu i dało się oddychać dzięki nieco niższej temperaturze. Czasami sama, czasami ze znajomymi, żeby po prostu posiedzieć, zdarzało jej się — chociaż stosunkowo rzadko — bywać tu wieczorową porą z Chesterem. A czasami zbierali się zdecydowanie większą ekipą, aby wypić piwo czy drinka i dobrze się bawić. Dzisiaj był właśnie taki dzień. Było ich dużo, byli być może nieco zbyt głośno i mieszali się w mniejszych grupkach, żeby nadrobić zaległości, prawie tak, jakby nie widzieli się tydzień temu w podobnym zestawieniu. Zawsze przecież coś się działo i zawsze było co nadrabiać.
Oddaliła się nieco od towarzystwa, które próbowało ustalić zasady gry w pijacki turniej w frisbee, uznając że to nie zabawa dla niej na dziś. Miałą dobry humor i czuła się lekko i przyjemnie, ale nie był to dzień na skakanie w ciemności za jakimś dyskiem, żeby pić szota za każdym razem gdy się to nie uda. Albo uda, nie była pewna, do jakich ustaleń doszli. Wypiła dwa drinki i właśnie zmierzała w kierunku turystycznych lodówek, w których trzymali napoje, aby te pozostały przyjemnie chłodne, aby zrobić sobie trzeciego drinka, zatrzymując się nad Pri, która chyba robiła dokładnie to samo. Nadal nie do końca wiedziała, jak powinna się wobec niej zachowywać. Czuła się nieco niekomfortowo, biorąc pod uwagę, że zachowała się nie najlepiej wobec niej w czasach, gdy były młode i głupie, a ona robiła dużo rzeczy, żeby ludzie ją lubili i akceptowali. A teraz była z jej dawnym chłopakiem, chociaż na swoje usprawiedliwienie mogła jedynie powiedzieć, że naprawdę o tym nie wiedziała.
Cześć — to nie tak, że wcześniej się nie widziały, ale uznała za stosowne się z nią przywitać jeszcze raz tego wieczoru, skoro zakłócała jej proces robienia drinka. Usiadła po turecku na piasku naprzeciwko niej, uśmiechając się lekko. — Jeśli to gin, to chętnie przejmę od Ciebie butelkę, jak skończysz, żeby też sobie zrobić — brzmiała całkiem neutralnie, być może nawet miło, bo przecież to nie tak, że miały powód do tego, aby robić jakąś dramę. Chyba. — Drinka — dodała jeszcze, dość głupio, bo chyba nie wymagało to sprecyzowania, ale trudno. Minęły już czasy, w których przejmowała się tym, że czasami mówi głupoty. — Został właśnie ustalony jakiś dziwny turniej, w którym chyba nie ma nagrody, ale jest więcej alkoholu, jakbyś była zainteresowana — poinformowała ją, bo nie miała pojęcia, kiedy tu przyszła i ile wiedziała o planach części grupy.

priyanka nadir-mortensen
social media manager — disney
27 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
when she bites her lip, looks at me like that, i wanna be more than a friend
does she feel the same? does she want me back?
002.
Ktoś pochodzący z Cairns czy Lorne Bay, kto nie tolerował plaży, miałby bardzo trudne życie. Unikanie linii brzegowej nie było łatwym zadaniem, kiedy znajomi chcieli się tu spotykać, a czasem przejście po piasku było najprostszym sposobem by dostać się z punktu A do punktu B. Pri nikogo takiego nie znała, ale czasem nachodziły ją takie przemyślenia na różne przypadkowe tematy i to był jeden z nich. Sama takiego nigdy problemu nie miała. Od małego spędzała dużo czasu na plaży i nawet podczas swoich podróży najchętniej zatrzymywała się w miejscowościach, które miały dostęp do morza lub oceanu. Nigdy nie chciałaby być zmuszona do tego by zamieszkać gdzieś z dala od wybrzeża. Na szczęście, nigdy nie musiała stawać przed takim wyborem i dzisiejszej nocy mogła się cieszyć wszystkim, co plaża miała do zaoferowania. A także rzeczami, które naturalnie na niej nie występowały.
W tym przypadku akurat lodówką turystyczną, do której wsadzili lód i alkohol przewidziany na dzisiejszą imprezę. Wstała z koca, na którym siedziała, gadając ze swoim kumplem. Wczuwała się dopiero znów w swoje stare towarzystwo, które w znacznej mierze pozostało takie samo jak dawniej, uzupełnione kilkoma nowymi osobami. I zmianami, które zupełnie ją zaskoczyły. W takich dużych paczkach relacje romantyczne często się mieszały, związki powstawały się i rozpadały. Czasem do paczki dołączała druga połówka kogoś, a czasem osoby z tego samego grona łączyły się w pary. Priyanka została nieprzyjemnie zaskoczona przez jedno z tych połączeń, które stapiało jej przeszłość w bardzo dziwną mieszankę. I jedna część tej mieszanki właśnie się do niej zbliżała. Przełknęła ślinę, czując ten znajomy ucisk w klatce piersiowej, który towarzyszył jej ilekroć widziała Romy. Nie była pewna z czego on wynikał. Potencjalnych powodów było bardzo dużo, a ona nie do końca chciała się w nie zagłębiać. Ignorowanie tego wychodziło jej o wiele lepiej, chociaż nie potrafiła się zachowywać naturalnie w towarzystwie żadnego ze swoich byłych.
Hej — odpowiedziała nieco mrukliwie i w końcu wyciągnęła gin spomiędzy licznych szklanych butelek. — Tak, to gin — potwierdziła, a potem nalała sobie porcję do pustego kubka. Przekazała jej alkohol, zgodnie z życzeniem. Miała wrażenie, że jest cała sztywna i kanciasta. Zgarnęła porcję lodu z lodówki i wsypała sobie do tworzącego się drinka. — Jeśli potrafisz namierzyć wzrokiem tonik to mogę ustąpić miejsca — stwierdziła, wdzięczna za to, że miały się czym zająć i rozmawiać, bo inaczej mogłaby zapaść między nimi cisza, która była bardziej niezręczna od tej konwersacji. Sama nie potrafiła odnaleźć wzrokiem napoju w żadnej z lodówek, które przed nimi były. A średnio jej się uśmiechało zanurzanie ręki w lodzie, żeby tam po nią grzebać.
Dzięki za info, ale mam taki ambitny plan, żeby wrócić do domu o własnych siłach — takie było założenie, ale z realizacją mogło wyjść różnie. Wolałaby jednak by jej się to udało, bo następnego dnia musiała trochę popracować nad super tajnym świątecznym projektem. Trudno się myślało na kacu. — Ty właśnie na to się szykujesz? — zapytała Romy. Może właśnie z tego powodu znalazła się przy lodówkach z alkoholem. Bo na pewno nie przyszła tu dla Pri.

romeine h. simmons
lorne bay — lorne bay
28 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
We don't make sense enough to give this time, but if you'll be mine we'll keep it optional.
Ludzie mieli różne dziwne pomysły i sposoby na to, aby utrudniać sobie życie. Jedni mieszkali w Australii i bali się piasku albo unikali wody i słońca, a inni… W sumie Romy sama do końca nie wiedziała, co takiego robiła, że nie potrafiła poukładać swojej relacji z Pri. Pogodziła się odrobinę z faktem, że dziewczyna jest do niej średnio przychylnie nastawiona, więc nie ma szans na to, aby zostały przyjaciółkami. No, przynajmniej oficjalnie się pogodziła, albo tak sobie wmawiała, bo w środku było jej nadal trochę żal z różnych powodów, których do końca nie potrafiła nazwać i wyjaśnić. Jednakże zależało jej chociaż na tym, żeby potrafił przebywać w swoim towarzystwie bez tego dziwnego skrępowania, które ona odczuwała regularnie, gdy tylko zostawały same i był skazane na to, aby ze sobą porozmawiać. A mimo to nadal się w to pchała, jakby liczyła, że w końcu przełamią lody i po prostu im się uda podejść do tego wszystkiego jakoś bardziej na luzie. Niestety, jej starania chyba był mało efektywne i może mało oczywiste, bo na razie trudno było jej zauważyć jakieś rezultaty.
Hmmm, chyba był w tej drugiej lodówce — zmrużyła lekko oczy, rozglądając się, a potem położyła sobie zimną butelkę na skrzyżowanych nogach i wychyliła się nieco w tył, aby otworzyć pojemnik i wyciągnąć z niego butelkę z napojem, którego jednak nie zostało tam wiele. — Proszę — podała jej, a sama zaczęła przeglądać pozostałe butelki, aby sprawdzić, czy przypadkiem nie zostało tam coś jeszcze. — To niestety reszta, więc musi Ci wystarczyć — poinformowała ją. Ona będzie musiała poradzić sobie z tym, co zostało.
Nie, zdecydowanie nie jest to mój dzień na takie aktywności — zapewniła ją, odwracając na moment głowę przez ramię, aby wyprostować się dopiero chwilę później z dwoma butelkami. — Jestem bardziej nastawiona na jeszcze jednego drinka, a potem wypalenie blanta i pójście po jedzenie, niekoniecznie w tej kolejności — poinformowała ją, nalewając sobie ginu do kubeczka, zerkając na nią zza włosów, które opadły jej na twarz, gdy nieco pochyliła głowę. — Chcesz się przyłączyć? Czy to nie wpisuje się w plan wracania do domu o własnych siłach? — zapytała luźno, chociaż w tym momencie czuła, jakby cała się spinała, stresując się chyba jej reakcją. Albo tym, że nie powinna w ogóle z taką propozycją wychodzić. Albo czymś jeszcze innym, sama nie wiedziała. — Cola czy sok ananasowy? — zapytała jej, unosząc dwie butelki, które udało jej się znaleźć we wnętrzu lodówki. Trochę nie umiała podjąć tej decyzji, bo na co dzień była raczej skrajnie basic i piła gin z tonikiem albo z sokiem grejpfrutowym i wodą gazowaną, ale trochę też wykorzystała to jako pretekst do tego, żeby zmienić temat. — Jest tam jeszcze porzeczkowy, ale to brzmi jak za duże szaleństwo — dodała, marszcząc lekko nos. W jej głowie nie do końca się to razem kleiło, ale kto wie. Może Pri miała jakieś doświadczenie w kwestii bardziej niestandardowych połączeń i się z nią postanowi podzielić takimi cennymi informacjami? Mogło być między nimi dziwnie, ale jednak nie posądzała jej o to, że będzie jej robiła na złość, czy specjalnie wrzuci ją na minę. Nie miała o niej aż tak złego zdania. Właściwie wręcz przeciwnie, w jej głowie była niezwykle barwną i ciekawą osobą, być może dlatego jednak trochę ją ciągnęło do Priyanki i do tego, aby jakoś ich relację poukładać.

priyanka nadir-mortensen
social media manager — disney
27 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
when she bites her lip, looks at me like that, i wanna be more than a friend
does she feel the same? does she want me back?
Priyanka wiedziała jak to jest czuć się zagubioną w życiu. Przez długi czas nie wiedziała co chce robić ani jak chce żyć, że prawie udało jej się do tego uczucia przywyknąć. W tym temacie już sobie radziła, bo miała pracę, którą naprawdę lubiła i niosła jej mnóstwo satysfakcji oraz okazji do rozwoju. W relacjach myślała, że sobie radzi i potrafi je nawigować. Raz na jakiś czas przekonywała się jednak jak bardzo się myli i wracało to poczucie, że nie wie co robić i w którą stronę skręcić, żeby wydostać się z tego konfundującego lasu. Czasami, pomimo zagubienia, wychodziło jej to całkiem okej. Dwie pozostałe opcje to było średnio i tragicznie. Miała wrażenie, że w przypadku jej obecnej relacji z Romy (i Chesterem, kiedy przypominała sobie o jego istnieniu) ta ostatnia kategoria była właściwym określeniem. Z racji istniejących wcześniej powiązań tworzyli razem bardzo dziwny trójkąt. Z którym Pri chciała coś zrobić, ale na razie nie miała pojęcia co. Ani dlaczego jest jej aż tak dziwnie w towarzystwie Romeine. W końcu i ich relacja oraz przykra sytuacja, która z niej wyniknęła, i jej późniejszy, niezbyt długi, związek z Chesterem miały miejsce lata temu. Zmieniła się od tamtego czasu. Była pewna, że oni też byli innymi ludźmi. Chciałaby móc zacząć z nimi na świeżo, ale coś jej w tym mocno wadziło, czego rezultatem był załączony obrazek.
O, umm… — wydala z siebie bliżej nieokreślony pomruk zmieszania, gdy brunetka wręczyła jej butelkę z resztką toniku. Ostatnią, jak się zdawało. Było jej jednak zbyt głupio, żeby się teraz z nią przepychać, żeby może jednak ona wzięła, więc po prostu sobie nalała wszystko do kubeczka. — Dzięki — dodała jeszcze, bo była jej wdzięczna za to poświęcenie. Odstawiła swój gotowy drink na bok i wzięła się za zgniatanie butelki, żeby włożyć ją do worka na śmieci. Dawało jej to szansę ukryć twarz przed wzrokiem jej niespodziewanej towarzyszki. Włosy miała związane w luźny kok, więc schowanie się za nimi nie wchodziło w grę. Nie mogła ich nosić rozpuszczonych na plaży przy tej długości, bo cały czas zbierała nimi wówczas piasek.
Rozumiem — pokiwała głową. Nie można było nikogo do niczego zmusić. A już na pewno nie do gry w pijackie frisbee, układanej przez pijanych już ludzi. Wysłuchała w milczeniu jej planu na życie, a przynajmniej kilkadziesiąt najbliższych minut, wzrok wlepiając w lewe kolano kobiety. Zmieszała się, usłyszawszy propozycję dołączenia i bezwiednie wygięła kącik ust w bok. — Ja bym połączyła blanta z wycieczką po jedzenie — zaproponowała bezmyślnie, zanim zdążyła na dobre przemyśleć czy spędzanie czasu w towarzystwie Romy to taki super pomysł. Miała wielką ochotę zakryć usta dłońmi, bo skoro nie panowała nad sobą to musiała znaleźć jakiś sposób na to, żeby nie mówić nic. Zamiast tego sięgnęła po drinka i napiła się. Może to wszystko było przez alkohol? Tak, zdecydowanie. Łatwy i oczywisty winowajca. Poderwała lekko głowę na pytanie, zamrugała dwa razy razy i spojrzała na obie opcje. — Ja bym szła w porzeczkowy. I wodę gazowaną jeśli jest — zaproponowała wbrew temu, co powiedziała Romeine. Piła coś takiego kiedyś. Co prawda jeszcze z cytryną, ale były w prowizorycznym barku na plaży, nie było co oczekiwać takich cudów jak cytrusy. — Nazywa się to chyba La Isla Bonita — przypomniała sobie z pewnym trudem. Pamiętała to z jednego z nadmorskich barów w Hiszpanii. — Jak Ci nie będzie smakować to się wymienimy — rzuciła luźno, ale szczerze. Nie chciała, żeby było jej źle przez to, w co ją wpakowała swoim pomysłem na drinka. Jeśli w ogóle to życzyła jej samych dobrych rzeczy.

romeine h. simmons
lorne bay — lorne bay
28 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
We don't make sense enough to give this time, but if you'll be mine we'll keep it optional.
Z poczucia zagubienia podobno można było dużo wyciągnąć, jeśli potrafiło się przeanalizować dogłębnie tę kwestię i zastanowić się nad tym, z czego ono wynika, szczerze odpowiadając na najważniejsze pytania. Wnioski na przyszłość, wyjaśnienia istotnych spraw i swoich reakcji czy uczuć oraz całkiem dużo inspiracji, co jednej i drugiej w życiu się przydawało, biorąc pod uwagę, że pracowały w dość kreatywnych zawodach i kreatywnych miejscach. Dojście jednak do etapu, gdy potrafiło się przekuć to zagubienie w coś dobrego i wartościowego było naprawdę mozolne i skomplikowane. Romy miała wrażenie, że jak na razie tylko potyka się na prostej drodze, bo przecież naprawdę nie było się tu o co potknąć. Nie pozostało jej chyba jednak nic innego, jak wstawać, otrzepywać kolana z piasku i próbować raz jeszcze, może tym razem nieco mniej nieudolnie. I liczyć na to, że zanim ogarnie, jak się poruszać w tym temacie, to nie zedrze sobie tych kolan na tyle mocno, że zostaną na nich jakieś brzydkie blizny, których nie pójdzie zapomnieć tak łatwo, jak gówniarskich akcji z liceum.
Uśmiechnęła się tylko lekko, jakby nieco nieśmiało na jej podziękowanie i założyła włosy za uszy, żeby jej nie wpadły do drinka, którego miała zaraz sobie dokończyć. Na razie jednak przeniosła wzrok na siedzącą naprzeciwko niej piękną Priyankę, czekając na jej reakcję na swoją własną propozycję. Nie miała pojęcia, dlaczego czuła się cała spięta w tym oczekiwaniu, jakby co najmniej miała jej ogłosić wyniki jakiegoś ważnego egzaminu albo czegoś podobnego, bardzo ważnego.
Da się to załatwić — zapewniła ją może nieco zbyt szybko, jakby co najmniej bała się, że jednak zdąży zmienić zdanie. A tak mogła chyba uznać to za jakiś początek? Przynajmniej początek na ten wieczór, co przyniesie czas i to wszystko na później, okaże się kiedyś. — Ma to nawet bardzo dużo sensu, może nie zdążymy aż tak bardzo zgłodnieć, zanim się zdecydujemy, jeśli to połączymy — tak założyła, że to jest zgoda na wspólną wyprawę i chyba Pri już musiała z tym handlować, bo nie było odwrotu. Ale najpierw drink. W tym momencie Romy potrzebowała go jeszcze bardziej niż chwilę temu, bo odrobinę się stresowała tym, czy to wszystko dobrze się potoczy, czy może jednak zamiast spędzić miło czas, to nawet mimo alkoholu i blanta nie będą potrafił się ze sobą dogadać i dalej będzie dziwnie.
Hmmm… Jest — zlokalizowała wodę gazowaną, odłożyła to, co miałą i wzięła napoje, które poleciła jej Priyanka. — No dobrze, zaufam Ci w tej kwestii — stwierdziła po tym, jak przez chwilę przyglądała się tym składnikom z nieco sceptyczną i podejrzliwą miną, jakby co najmniej liczyła, że same się do niej odezwą i powiedzą, czy to dobry plan. Nie odezwały, więc pozostało jej zaufać Pri. — Jak piosenka Madonny? — uniosła lekko brew, zerkając na nią przelotnie, bo musiała pilnować, aby nie przelać napojów w swoim kubeczku. — Zaraz się przekonamy — uniosła kubeczek, aby wziąć pierwsze dwa łyki, bo wiadomo przecież, że jedne to za mało, żeby ocenić czy to dobre, czy nie i chwilę przemyślała sprawę, czekając aż na języku pozostanie tylko ten ostatni posmak, który czasami mógł wszystko zepsuć. Ten o dziwo tego nie zrobił. — Jest to zaskakująco dobre — przyznała, wyraźnie zaskoczona, bo była to opcja, którą odrzucała od początku przecież. — Dzięki, to bardzo ciekawe odkrycie, idealne na ciężkie czasy z deficytem toniku i nadmiarem ginu — to się zdarza. Już nie chodzili na studenckie imprezy, gdzie zawsze brakowało tylko alkoholu. — Teraz słyszę Madonnę w swojej głowie — przyznała po chwili, bo tak było, przez nazwę tego drinka La Isla Bonita sobie grała cicho w jej myślach.

priyanka nadir-mortensen
social media manager — disney
27 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
when she bites her lip, looks at me like that, i wanna be more than a friend
does she feel the same? does she want me back?
Na pewno było można, ale trzeba było wiedzieć gdzie zacząć. Albo po prostu zacząć i próbować na chybił trafił aż się powiedzie i znajdzie się ten punkt, od którego będzie można pójść po nitce do kłębka. Wymagało to jednak chęci i całkiem sporo wysiłku psychicznego. A czasem i fizycznego, jeśli do takiego typu myślenia był człowiekowi potrzebny ruch. Priyanka wciąż nie była pewna czy ma to pierwsze. Zagłębianie się w ten temat wydawało się ją na tę chwilę przerastać. Wciąż nie do końca potrafiła uwierzyć w to, że sama wybrała Lorne Bay na miejsce zamieszkania, a co dopiero, że znów była w tej samej paczce znajomych co swoja pierwsza dziewczyna i facet, z którym była tuż po niej. Samo wypowiedzenie tego zdania w myślach przyprawiało ją o zawrót głowy. Ale w rzeczywistości nie wyglądało to tak źle jak na obrazku, który rozrastał się w jej wyobraźni do dość pokaźnych rozmiarów. I wprawiał w niemały dyskomfort, kiedy znajdowała się w obecności Romy, a i tak nie potrafiłaby jej odmówić propozycji wspólnej misji zjarania się w drodze po coś pożywnego.
Odwzajemniła jej uśmiech, kiedy dowiedziała się, że mogą to zrobić w zaproponowanej przez nią kolejności. Supeł w jej żołądku trochę się jakby rozluźnił, ale wciąż tam pozostał. Zawsze się pojawiał w towarzystwie Romeine, od pierwszego razu jak Pri ją ujrzała podczas jednego z pierwszych wspólnych wyjść ze wszystkimi. Nikt jej nie powiedział, że tam będzie i był to dla niej ogromny szok. Z czasem trochę zelżał i zaczynała się przyzwyczajać do tego, że będą się czasem razem widywać, ale wciąż wprawiało ją to w dyskomfort.
Robię się głodna na samą myśl — uznała w formie niezbyt wybrednego żartu. Niezbyt zabawnego też, ale nie zawsze się trafiało w dziesiątkę. Szczególnie, kiedy się było zestresowanym. A ją wizja spędzenia czasu sam na sam z kobietą dość mocno ruszała. Jeszcze tego nie robiły, zwykle trzymając się bezpieczeństwa oferowanego przez grupę i możliwości wygodnej wymówki w postaci odejścia do kogoś innego. Teraz jeśli któraś by uciekła to by było widać, że ucieka. Zaśmiała się na widok jej sceptycznej miny, ukrywając tym samym zakłopotanie wywołane stwierdzeniem, że Romy jej zaufa. — Dokładnie tak — potwierdziła, bo Maddona śpiewała jej już to w myślach odkąd podzieliła się z brunetką nazwą tego drinka. Patrzyła w napięciu jak Simmons próbuje pięknej wyspy. Obracała kubek z własną mieszanką w rękach i omal go nie zgniotła poddenerwowana. — Uff — odetchnęła z ulgą po tym jak usłyszała, że nie poleciła kobiecie niczego paskudnego. — Polecam się na przyszłość — rzuciła lekko, ale zaraz zmarszczyła brwi jak do niej doszła pełnia tego, co powiedziała. — Chociaż chyba nie znam innych nietypowych połączeń ginu z innymi składnikami, więc cofam to polecenie — poprawiła się, mówiąc coraz szybciej z każdym kolejnym słowem. Trochę się zmieszała.
Może słyszysz ją z mojej głowy, bo grają ją tam od kilku minut — zażartowała sobie ponownie i upiła łyk własnego drinka. — Zakolejkowana jest jeszcze Lambada i z jakiegoś powodu Bizcochito — poinformowała ją jeszcze na wypadek jakby Romy chciała posłuchać radia Priyanka nadającego na bliżej nieokreślonej częstotliwości. — Idziemy? — zapytała jej, a sama w tym czasie podniosła się do pozycji pionowej, co, dzięki jodze, mogła zrobić bez użycia rąk i w związku z tym trzymając swoejgo drinka w dłoni. — Jak mi oferowałaś tę wycieczkę to zakładałaś w niej, że ja nie mam blanta i będziesz musiała się podzielić? — przyszło jej to nagle do głowy, że wcześniej o tym nie pomyślała. Niby była pewna, że jakby zapytała pięciu przypadkowo wybranych znajomych to przynajmniej dwoje by coś miało i było skłonne się z nią podzielić w zamian za odwdzięczenie się w przyszłości, ale i tak by wolała tej sytuacji uniknąć i już iść, skoro się zebrała w sobie na odwagę by to zrobić.

romeine h. simmons
lorne bay — lorne bay
28 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
We don't make sense enough to give this time, but if you'll be mine we'll keep it optional.
Płynięcie z prądem wydawało się Romy o wiele lepszą opcją w tej sytuacji, bo tak naprawdę wydawało jej się, że za bardzo nie można było nic z tym zrobić. Musieli wszyscy przywyknąć do tego, w jakich realiach spotkali się ponownie, bo przecież nie będą siadać we trójkę w kółeczku, aby sobie wyjaśnić wszystko i porozmawiać od serca. Byłoby to raczej niezręczne dla każdego, nawet po alkoholu. Musieliby wziąć jakieś mocniejsze narkotyki albo chociaż grzybki, żeby jakoś to przetrwać chyba. Na razie jednak Romeine nie brała pod uwagę takich rozwiązań licząc po prostu, że sprawa jakoś się rozejdzie i z czasem zaczną zachowywać się bardziej naturalnie i wszystko poukłada się na swoje miejsce. Czy było to głupie i naiwne? Być może, bo przecież w życiu niewiele rzeczy robiło się samo. Ale chyba to czekanie też nie miało być takie bierne, skoro teraz sama wyszła z inicjatywą, aby spędzić z nią nieco czasu. Co wywołało u niej bardzo dziwne uczucie. Jakby przeszedł ją dreszcz ekscytacji i strachu jednocześnie.
Co pojawia się w Twojej głowie jako pierwsze, jak myślisz teraz o jedzeniu? — było to bardzo ważne pytanie, bo pierwsza myśl w takich momentach mogła okazać się najlepsza, jeśli chodzi o wybór jedzenia. Dlatego też była ciekawa bardzo, co takiego chciałaby zjeść Priyanka.
Hmmm Madonna to dobry dodatkowy argument, aby stało się to moim ulubionym drinkiem — stwierdziła z lekkim uśmiechem rozbawienia. Tak naprawdę nie była aż taką fanką Madonny, ale podobała jej się ta zbieżność nazw w tym przypadku całkiem. Co prawda jej hiszpański pozwalał na to, żeby wiedziała, że to tak naprawdę piękna wyspa, ale nie było to zupełnie ważne w tym wszystkim. I tak było to ładne połączenie, które przekonało ją jeszcze bardziej, gdy okazało się, że ten drink był naprawdę dobry.
A już zrobiłam sobie nadzieję, że znalazłam kogoś, kto sprawi, że przestanę być tak skrajnie basic w kwestii drinków — zaśmiała się trochę dlatego, że sobie żartowała, a trochę dlatego, że sama Priyanka z jakiegoś powodu ją rozbawiłą. Brzmiała trochę, jakby chciała się przed nią wytłumaczyć nagle, a przecież nie było takiej potrzeby.
Ciekawa playlista. Czy w Twojej prywatnej rozgłośni można zamawiać piosenki do kolejki? — uniosła brew pytająco, bo sama miała kilka utowrów, któe chętnie dorzuciłaby do tego repertuaru bardzo przyjemnego. — Idziemy — pokiwała głową, uznając że to dobry pomysł i również wstała. Być może z nieco mniejszą gracją niż Pri, która zrobiła to tak pięknie, że aż Romy sobie na nią ukradkiem zerkała, ale też udało jej się nie wylać drinka, mimo iż trzymała go cały czas w dłoni.
Tak, zakładałam dokładnie taki scenariusz — zapewniła ją z rozbawieniem, wyciągając ze swojej kieszonki koszuli woreczek strunowy, w którym był ładnie zawinięty blant i schowany, aby nie tracił swoich magicznych właściwości. — Na dobre mi wyjdzie, jeśli nie wypalę go sama — dodała, bo nie był on najmniejszy. I niby można było zgasić i zostawić na później, ale to było zupełnie bez sensu, skoro można się podzielić. — Chyba można uznać to za przejaw odpowiedzialności — dodała, jednocześnie dumna z siebie i rozbawiona tą perspektywą. Żadna matka nigdy by się z tym nie zgodziła. Ani nikt inny rozsądny zapewne, ale Romy teraz absolutnie nie czuła potrzeby, aby korzystać z rozsądku. — Potrzymasz? — podała jej swój kubeczek, zatrzymując się i wyciągając jeszcze zapalniczkę, aby rozpalić blanta i odebrać od niej kubek, żeby mogły iść dalej. Zaciągnęła się porządnie, a potem podała go… Koleżance? Chyba pasowało, ale nie miała pewności. Ani tym bardziej odwagi, aby pytać.

priyanka nadir-mortensen
social media manager — disney
27 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
when she bites her lip, looks at me like that, i wanna be more than a friend
does she feel the same? does she want me back?
Nie zapowiadało się na wspólną sesję zwierzeń z podawaniem sobie pałeczki uczuć w kółeczku, nawet pod wpływem mocniejszych narkotyków. Inaczej tego Pri w ogóle nie widziała. Nawet tak tego nie widziała i zdecydowanie wolała liczyć, że z czasem te problemy same się rozwiążą, żeby oni nie musieli tego robić. Nie wyglądało to chwilowo tak źle skoro właśnie zgodziła się na pójdzie na przygodę z Romy. I jak już tę pierwszą część miały za sobą to kolejne wydawały jej się znacznie mniej straszne, a bardziej… ekscytujące. W ten osób, który sprawiał, że musiała przygryźć policzek od środka, żeby powstrzymać się od uśmiechu, chociaż obawy i stres oczywiście też tam pozostawały.
Taco — powiedziała bez zastanowienia. Zwykle nie miała kłopotu z tym by określić na co takiego miała ochotę i te niecodzienne okoliczności tego najwyraźniej nie zmieniły. — Z tego miejsca niedaleko, gdzie wsadzają do środka mięsa i zamienniki przyrządzane w stylu innych kuchni świata — uściśliła bardziej, bo to konkretnie chodziło jej po głowie. Było to kilkanaście minut spaceru. Trochę dłużej, jakby się ociągały. — Jak się na to zapatrujesz? — zapytała, przekrzywiając lekko głowę. Nie zmusi Romeine do pójścia tam, jeśli ta miała inny plan albo zachciankę.
Zaśmiała się na jej słowa cicho, a po chwili pokiwała głową. Rzeczywiście, brzmiało to jak przekonujący argument.
Ja mam trochę Gin and juice — uznała w formie kolejnego beznadziejnego żartu, nawiązując do piosenki Snoop Dogga. Uczucie dyskomfortu wciąż jej towarzyszyło i wkradło się od czasu do czasu, objawiając się właśnie tak. — Przykro mi, to nie ja — powiedziała z autentycznym żalem w głosie i spuściła na chwilę wzrok, żeby ukryć zmieszanie na swojej twarzy, wywołane śmiechem Romy i swoimi własnym plątaniem się w słowach i zeznaniach. Chciała, żeby zmieniły temat na dosłownie jakikolwiek inny.
Tak, ale nie gwarantuję, że polecą we wskazanej kolejności — ostrzegła ją z lekkim uśmiechem. Mogło się zdarzyć, że coś innego się wkradnie po drodze, bo Pri zostanie natchniona czymś, co usłyszy albo obok czego przejdzie. Na przykład to nieszczęsne „Gin and juice”, które ku jej rozczarowaniu właśnie nuciła w zakamarkach swojego umysłu.
Uff — odetchnęła z ulgą zarówno werbalnie, jak i dosłownie. Był doprawdy pokaźny, więc nie dziwota, że Romy uznała za dobry pomysł wypalić go z kimś, jeśli następnego dnia chciała robić normalne rzeczy. — Jak najbardizej — zapewniła ją. — Jeśli to nie odpowiedzialność to ja nie wiem co nią jest — dodała całkiem poważnie i upiła myśl swojego drinka. Jak przystało na kobietę, potrafiła chodzić i pić. — I nie chcę się dowiadywać — to mogła powiedzieć z całkowitą pewnością. Dzielenie się wielkim blantem to był poziom odpowiedzialności, który jej odpowiadał i wpasowywał się w jej wizję dorosłości. Taką, którą sama sobie ułożyła, a nie tę, którą przez lata próbowali jej narzucić inni dorośli ludzie. — Jasne — wzięła do ręki drinka Romeine i szły tak dalej w stronę miejskich świateł oddalając się od plaży. Po chwili się wymieniły i Pri mogła się zaciągnąć buchem, który połaskotał ją przyjemnie w podniebienie. — Pamiętasz swojego pierwszego? — zapytała Romy, a potem zaciągnęła się jeszcze raz nim przekazała jej skręta. Obawiała się myśli, które by wkradły się do jej głowy, gdyby nastała między nimi cisza i niekomfortowej atmosfery, która by między nimi nastała. A ponad to wszystko, była po prostu ciekawa odpowiedzi Simmons.

romeine h. simmons
lorne bay — lorne bay
28 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
We don't make sense enough to give this time, but if you'll be mine we'll keep it optional.
Teoretycznie mogłoby okazać się to oczyszczające i przydatne, jednakże brzmiało dość mocno sekciarsko. A Romy nieco takie rzeczy przerażały i wolała się trzymać od nich z daleka dla własnego zdrowia psychicznego i bezpieczeństwa. Przy Pri czuła się zadziwiająco spokojnie i bezpiecznie, na przykład. Było to nieco zaskakujące. Bo oczywiście to nie tak, że obawiała się, że udusi ją poduszką, gdy będzie miała okazję albo wywiezie i porzuci na pożarcie aligatorów. Ale jednak do tej pory mocno obawiała się jej towarzystwa i tego, jak może potoczyć się ich spotkanie, szczególnie jeśli będą sam na sam. Gdy byli dookoła inni zawsze łatwiej było uciec i zawsze można było liczyć, że ktoś inny spróbuje rozładować atmosferę. Albo na to, że po prostu obie będą trzymać się na dystans i unikać dram, bo po co wciągać w nie innych. Bez publiczności łatwiej było się temu poddać, ale jak na razie wcale się na to nie zanosiło. I było to całkiem przyjemne odczucie.
Nigdy nie odmawiam taco — przyznała szczerze i to wcale nie tylko dlatego, że była głodna. — I jestem tym koszmarnym człowiekiem, na którego krzywią się wszyscy miłośnicy kuchni meksykańskiej, bo taco jest dla mnie prawie, jak kanpaka: można je jeść prawie ze wszystkim — poinformowała ją, zgodnie z prawdą, zerkając na nią, aby ocenić jej reakcję. — Prawie, bo jednak szanujmy się, nawet ja nie jem taco na słodko — sprecyzowała, co mieści się w tych wyjątkach. No na kanapkę mogła dać dżem truskawkowy, ale na taco już na pewno nie.
Gdyby wypiła dzisiaj mniej i nie czuła się teraz niczym lekka chmurka, która sobie płynie po niebie, zamiast chodzić po ziemi, to być może zauważyłaby jej zmieszanie. Teraz niby przyciągnęło to na moment jej uwagę, jednak dość szybko to uleciało jej z głowy i nie widziała w tym za bardzo sensu, aby się zastanawiać nad tym, co może kryć się za tym zachowaniem. Zamiast tego wolała skupić się na tym, jakie piosenki chciałaby zamówić.
Dobrze, lubię niespodzianki — pokiwała głową, marszcząc brwi. — W takim razie zamawiam Hollaback girl Gwen Stefani, The pussycat dolls Don't cha i Hot Avril Lavigne — zadecydowała ostatecznie, uznając że bezpiecznie będzie zatrzymać się na trzech pierwszych tytułach, które przyszły jej do głowy. Czy powinna zastanowić się nad tym, czy wypada być jeszcze fanką Pussycat Dolls i Avril? Być może, ale w kwestii muzyki była naprawdę bezwstydna i uważała, że nikt nie ma prawa jej oceniać.
Wspaniale, skoro już my dwie się zgadzamy, to jest to potwierdzone naukowo, a ja rozgrzeszona — powiedziała z ulgą, która po chwili zmieniła się w prawdziwe przekonanie co do tego, że po pierwsze ma rację, a po drugie, że jej słowa mają sens. Być może do końca nie miały, ale niech ktoś jej spróbuje to teraz powiedzieć. — Tylko nie za bardzo, nie chcę być tak naprawdę aniołkiem, jeszcze ktoś powiesi mnie na choince… — mruknęła, oddając jej blanta, który po raz kolejny do niej wrócił i zaciągnęła się znowu, co najwyraźniej zaczynało na nią działać.
Mhmmm, chociaż zanim zapaliłam pierwszego blanta zupełnie przypadkiem zjadłam ciastka z zielskiem — zaśmiała się lekko na to wspomnienie. — A Ty? — zapytała, odwracając się w jej stronę, gdy już prawie dotarły do odpowiedniego foodtrucku. — Suszy mnie — poinformowała ją jeszcze, wypijając zaraz po tym prawie całą zawartość swojego kubeczka.

priyanka nadir-mortensen
social media manager — disney
27 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
when she bites her lip, looks at me like that, i wanna be more than a friend
does she feel the same? does she want me back?
Daleko jej było do chęci uduszenia Romy poduszką lub zamordowania jej w jakikolwiek inny sposób. Minęło wiele lat od czasu, gdy na jaw wyszło, że lubi dziewczyny, nie z jej woli ani nie za jej decyzją. Emocje takie jak złość czy strach oraz poczucie bycia obdartą z prywatności zdążyły wyblaknąć przez lata. Pogodziła się z tym, że ten epizod był częścią jej życia. Może i nie wyglądało to tak jak chciała i wystawiło ją na pasmo mało przyjemnych doświadczeń, ale też ukształtowało jej charakter. Po latach łatwiej było patrzeć na to w takich kategoriach i myśleć o lekcjach, jakie z tego wyciągnęła, a nie skupiać się na tym jak odsłonięta i niemal naga się czuła. Nie miała jej za złe też tego, że była z Chesterem. Właściwie to dopóki nie wróciła do tego towarzystwa, zapomniała, że z nim była. Nie stworzyli razem pełnego uczuć związku, nie opłakiwała za bardzo jego końca. Było jej tylko dość niezręcznie w związku z samym faktem, że dwoje jej byłych się ze sobą związało, ale potrafiła z tym żyć. To znaczy, nie do końca, ale nie z tych oczywistych powodów. Prawdziwych na razie sama nie znała i, jak zostało ustalone, wcale nie pchała się do tego by je poznawać. Ale nie, nie była wciąż zła na Romeine. Sama się dopiero przekonywała jaka wobec niej obecnie była i na razie szło to zadziwiająco naturalnie i wdzięcznie.
Uśmiechnęła się promiennie na wieść, że taco było dobrą propozycją. Na to liczyła, bo miała na nie wielką ochotę.
Dokladnie — pokiwała głową energicznie, bo się z tym bardzo mocno zgadzała. Nie była żadną kulinarną purystką ani wielką znawczynią jedzenia. Jak większość ludzi, lubiła zjeść dobrze i jak wszyscy ludzie potrzebowała jedzenia, żeby przeżyć, ale nie wykraczało to jakoś specjalnie ponad te dwie rzeczy. — Ja może bym się pokusiła, ale to ktoś by mi musiał przygotować — uznała po krótkiej chwili zastanowienia. Ktoś, kto się na tym znał lepiej niż ona, rzecz jasna i wiedział co słodkiego by mogło pasować do taco.
Bardzo interesujące zestawienie. Będziemy tańczyć w drodze po taco? — zapytała rozbawiona. — Podobają mi się, dodam do kolejki — zapewniła brunetkę, choć trochę oszukała, bo odruchowo zaczęła nucić Hot. Wybory muzyczne Romy idealnie wpisywały się w jej gusta. Nie wczytywała się w to, co te trzy piosenki mogły oznaczać, były tylko wymyślonymi na szybko fajnymi utworami.
Tak, jesteśmy ekspertkami w tym temacie, więc możemy obwieszczać nasze ustalenia światu — uznała z podobnym do Romeine przekonaniem. Były pijane, miały właśnie jarać blanty i zmierzały na wyprawę, w czasie której mógł je zjeść przypadkowy krokodyl, ale totalnie były odpowiedzialne, bo się dzieliły ziołem na pół. — Możemy zrobić coś niegrzecznego, żeby się upewnić, że nie trafisz na choinkę — zadeklarowała bez przemyślenia swoich słów, ale ponieważ jej kubek był już w połowie pusty, a ona była w trakcie palenia, nie zawstydziła się ani nic z tych rzeczy. Być może jutro rano się zarumieni na myśl o tym jak to zabrzmiało i schowa twarz pod poduszką jakby to mogło w czymkolwiek pomóc, ale teraz nic sobie z tego nie robiła i szukała już tego, co by mogły zrobić by przycementować status Romy jako nie aniołka, którego nie dało się zawiesić na choince. — Nie, lepiej nie kop śmietnika, bo będziemy musiały jechać na pogotowie, a nie iść po taco — wymruczała bardziej do siebie niż do Simmons, odrzucając tę opcję z miejsca.
I jak było po tych ciastkach? — zapytała z zaciekawieniem, zerkając na kobietę. Musiało być dziwnie jak zjadła nieświadomie. Zapytana o swój pierwszy raz spuściła wzrok na swój kubek, zastanawiając się nad odpowiedzią. — Hm, chyba z Tobą. Na tym darmowym festiwalu w Cairns — przyznała po chwili z niepewnością w głosie. Wynikała ona z tego, że nie była pewna czy to był rzeczywiście jej pierwszy blant, czy po prostu pierwszy, który zapadł jej mocno w pamięć z uwagi na towarzystwo. Zaciągnęła się więc otrzymanym któryś raz z rzędu blantem, czując jak żar łaskocze ją w palce. — Końcówka dla Ciebie — powiedziała, przekazując go Romy zgodnie z zasadą, że właścicielowi się należy. — Chcesz mojego? — zaproponowała, podsuwając jej drinka, którego wciąż trochę zostało w kubku. Mogła sobie coś kupić zaraz, skoro właśnie dotarły do foodtrucka, z którego dobywała się głośna muzyka. — Chyba typ podsłuchuje moje myśli — stwierdziła z konsternacją, bo kucharz i sprzedawca wywijali sobie w środku w najlepsze w rytmie Don’t cha. Zmartwiła się, że czytają jej w myślach. Miała nadzieję, że tylko oni, a Romy nie. Wolała by nie wiedziała co się kryje w jej głowie.

romeine h. simmons
lorne bay — lorne bay
28 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
We don't make sense enough to give this time, but if you'll be mine we'll keep it optional.
Teoretycznie wydawało jej się, że to była naturalna kolej rzeczy, aby wyrosnąć z dawnych dram i nierozsądnego, nieprzemyślanego zachowania w takich momentach. Była młoda i strasznie głupia w tamtym czasie. Priyanka raczej nie miała zielonego pojęcia, że zapłaciła za to swoją cenę, ale Romy była też świadoma, że dla kobiety idącej obok niej na wyprawę po jedzenie, nie było to żadne zadośćuczynienie. Dlatego zupełnie nie wiedziała na czym stoi w tym wszystkim. Zostawienie tego w stu procentach w tyle i przepracowanie było łatwiejsze, gdy ich kontakt się urwał i Pri podróżowała po świecie, przez co nie widywały się przez dość długi czas. Teraz jednak poczucie winy znowu się odezwało, tląc się niby delikatnie, ale jednak na tyle mocno, aby mącić jej w głowie i zaburzać jej spokój.
Hmmm… — zastanowiła się przez moment nad jej słowami, przyglądając się jej błyszczącymi oczami przez wypity alkohol i kończącego się powoli blanta. — Zawsze wiedziałam, że jesteś odważna — stwierdziła, uśmiechając się do niej lekko, w tym momencie trochę gubiąc swój instynkt samozachowawczy, bo w innym stanie raczej nie poruszałaby tematu przeszłości. Nawet w tak ogólny sposób, jak w tym momencie. Nie było to jednak kłamstwem. To, w jaki sposób potoczyła się ich relacja i to, że to Pri musiała sobie przez nią poradzić z różnymi nieprzyjemnymi rzeczami, dało jej pewność, że jest zdecydowanie silniejsza od niej. Bo była przekonana, że ona by sobie z tym nie poradziła z taką gracją i wdziękiem, jak wtedy zrobiła to ona, przez co Romy czuła się jeszcze bardziej paskudnie. Ale nie narzekała, wiedziała że na to zasłużyła.
Powinnyśmy — stwierdziła radośnie, wręcz podekscytowana tym pomysłem, a jej twarz rozjaśnił bardzo promienny uśmiech. — To jak silent disco, tylko bez słuchawek — stwierdziła, dzieląc się z nią swoim pierwszym skojarzeniem. — Kocham silent disco — zapewniła ją jeszcze, uznając że to ważna informacja, którą należy jej przekazać w tym momencie. I zupełnie automatycznie i naturalnie, jakby to było coś, co naprawdę należy zrobić, zaczęła iść, poruszając jednocześnie nieco biodrami do rytmu utworu, który nuciła Pri. Nie przeszkadzało jej to, że zmieniła kolejność.
Wyślemy herolda z listem — oznajmiła bardzo poważnie, niczym jakaś ważna królowa rządząca wielkim państwem. W jej głowie ranga tego obwieszczenia była mniej więcej na tym poziomie.
To chyba dobry pomysł, lepiej zapobiegać niż leczyć — wygłosiła pierwsze przysłowie, które przyszło jej do głowy, chociaż nie do końca pasowało. — Nie chcę kopać śmietników, to nieeleganckie. Chcę być damą — pokręciłą głową i zaśmiała się lekko na jej słowa. Absolutnie nie miało to sensu, skoro szła w stroju kąpielowym i narzuconej na nim rozpiętej koszuli z resztką drinka w dłoni i paląc blanta. No żadna dama by się tak nie zachowała. Ona najwyraźniej była inną damą. Taką, co nie kopie śmietników. — Musimy znaleźć coś innego — dodała, marszcząc lekko brwi i przenosząc wzrok na Pri, jakby szukała w jej osobie jakiegoś natchnienia. — Jeszcze nie wiem — przyznała zgodnie z prawdą, kręcąc lekko głową. Miała w niej dziwnie pusto. — Chyba jak tak robię, to wylatują mi wszystkie mądre myśli — poinformowała ją jeszcze, rozbawiona tym faktem. Odebrała jednak blanta, aby go dokończyć, zgasić porządnie na brzegu śmietnika, którego kopać nie miały, i wrzuciła do środka, żeby nie śmiecić. — Nie, to Twoje. Kupię coś do taco — nie mogła jej zabierać drinka, skoro oddała jej do niego tonik, bo kto daje i odbiera to coś tam. — Trochę mu zazdroszczę, masz fajną głowę — stwierdziła i niewiele myśląc wyciągnęła rękę aby dotknąć czubka jej głowy. — Nadal nie działa — była nieco rozczarowana, ale westchnęła tylko i spojrzała co jemy. — Co jesz? Ja chyba chcę krewetki z chilli i mango. I wołowinę — przekrzywiła lekko głowę. Miała wrażenie, że po drodze chciała coś innego, ale trudno. Już zapomniała. Interesowało ją bardziej, co chciała Pri, więc spojrzała na nią pytająco.

priyanka nadir-mortensen
social media manager — disney
27 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
when she bites her lip, looks at me like that, i wanna be more than a friend
does she feel the same? does she want me back?
Tak, uczucia z tamtego okresu wróciły wraz z ponownym pojawieniem się w jej życiu Romeine (i Chestera). Jako ledwie echo tego, czym dawniej były, ale okazało się, że nie zapomniała o nich tak całkowicie. Nie czuła już jednak żadnego wyrzutu w stosunku do ciemnowłosej piękności, która szła obok niej, ale nie powiedziała jej o tym nigdy. Kiedy jeszcze miały ze sobą styczność, zanim Romy opuściła Lorne Bay by udać się na studia lata temu, złość i ból pozostawały wciąż żywe w Priyance. Teraz, po jej powrocie, żadna z nich nie pchała się do tego by prowadzić rozmowy na temat wspólnej przeszłości, przebytych wówczas doświadczeń oraz innych połączeń między nimi, które zdążyły się wytworzyć w ostatnim czasie. Właściwie, prawie wcale ze sobą nie rozmawiały, poza zamienianiem garstki słów, kiedy były w towarzystwie innych ludzi. To, co się działo teraz, było ewenementem, odchyłem od normy, którą zdążyły wypracować w niemym porozumieniu. Ale bardzo przyjemnym, jak już zostało kilkakrotnie podkreślone. Takim, które ją cieszyło w sposób, którego w tej chwili nie potrafiła zidentyfikować, lecz nie zamierzała przystawać by próbować przyjrzeć się swoim emocjom i je rozpoznać. Wolała po prostu pozostawać w tej chwili i nie zastanawiać się jak to się potoczy ani dokąd ten wieczór je zaprowadzi.
W kwestii jedzenia to łatwe — sprostowała, nie łącząc wypowiedzi kobiety z całym tym zamieszaniem, które miało miejsce w szkole. Może by połączyła kropki, ale wypiła zbyt dużo alkoholu i potrzebowałaby znacznie bardziej prostolinijnego nawiązania by to uczynić. Zresztą, wówczas nie czuła się odważna. Ani nie postrzegała sposobu, w jaki sobie z tym wszystkim poradziła w takim sam sposób jak panna Simmons. Nie widziała tam żadnej gracji i wdzięku. Wspominała to raczej jako przeprawę przez błoto na modłę tych wyścigów dla amatorów biegów z przeszkodami. Ostatecznie jednak ludzie przerzucili się na świeższe plotki, a Pri związała się na chwilę z Chesterem i miała czas by to błoto z siebie zmyć nim ruszyła z życiem dalej.
Roześmiała się szczerze na widok promiennego uśmiechu na twarzy Romy i jej namacalnego wręcz entuzjazmu. Połączenie to sprawiło, że serce Priyanki przyspieszyło i zrobiło jej się cieplej w środku. Nawet w najbardziej naburmuszonym wydaniu, bez cienia makijażu i po pięciu nieprzespanych nocach uznałaby Romeine za przepiękną, więc teraz już w ogóle mogła się zachwycać. I kiwać entuzjastycznie głową, bo miała to samo zdanie na temat silent disco. Jej krok również stał się bardziej taneczny, a choć nie zaczęła śpiewać pełną piersią, wciąż nuciła, żeby nie zgubiły wspólnego rytmu.
Do całego świata? — upewniła się, żeby zrozumieć rozmach, z jakim Simmons myślała o tym przedsięwzięciu. Nie miała nic przeciwko, rzecz jasna. Musiałby to by być ktoś odpowiedni, z bardzo donośnym głosem. Powinny głęboko przemyśleć tę kwestię i stworzyć listę stosownych kandydatów. Nie była tylko pewna czy ta chwila jest na to odpowiednia, bo w jej głowie zaczynało się robić dziwnie pusto. Wiedziała, że niedługo jakieś myśli przyjdą by ją na nowo zapełnić, ale będą miały one raczej mało wspólnego z… sensem i logiką. I kilkoma innymi epitetami również na pewno, ale te już nie przychodziły do niej przez wspomnianą wcześniej pustkę.
No, z choinki trudno Cię będzie ściągnąć — stwierdziła rzeczowym tonem kogoś, kto dużo rzeczy na czubek choinki nakładał. Co prawda zdejmowaniem zwykle zajmował się ktoś inny, ale to już był szczegół. — Słusznie — przytaknęła jej. Nie było co kopać śmietników, tym bardziej, jeśli chciało się być damą. Romeine jej do tej roli nie pasowała, ale to była tylko jej opinia i nie miała zamiaru się z nią narzucać, przecząc marzeniom kobiety. — Zgadzam się, jak tak robię to zostaje tam jeszcze mniej niż było — pokręciła głową, żeby jeszcze raz przetestować tę teorię. Rzeczywiście, więcej myśli wypadło, pozostawiając po sobie więcej pustej przestrzeni. Czuła, że jak tak dalej pójdzie to zacznie słyszeć szum, taki jak, gdy przykłada się do głowy dużą muszlę. Taką z plaży, nie klozetową. Tego drugiego nigdy do ucha nie przykładała. Czasem ucho do niej, kiedy przeholowała z alkoholem na imprezie albo się czymś otruła. Chyba obiegała od tematu. — Coś wymyślimy — stwierdziła ostatecznie z przekonaniem. Bycie niegrzecznym i nieodpowiedzialnym podobno było proste. Wzruszyła ramionami i dopiła swojego drinka, skoro był cały dla niej. Też sobie kupi coś w foodtrucku. Coś bez alkoholu dla odmiany.
To przez te włosy. Dużo można w nich schować — poinformowała ją i podniosła wzrok, próbując go zogniskować na palcu, który Romy trzymała na jej czole. — Może ten pan włożył tam antenę — zastanowiła się całkiem poważnie, ale wiedziała, że próżno tam jej szukać. Może kiedyś sama wypadnie, może nie i pan od wszechstronnych taco już zawsze będzie odbierał radio Priyanka. — Przykro mi — powiedziała, choć nie była to do końca prawda, bo nawet w tym stanie wiedziała, że wolałaby by Simmons nie miała dostępu do jej myśli. Także trochę ją teraz oszukała, ale uznała, że tak jest lepiej niż ją zasmucać prawdą w tym momencie. — Butter chicken. I… kalafior w piwnej panierce — zadecydowała po tym jak przejrzała na szybko listę dostępnych dzisiaj opcji. Zmieniała się ona stosunkowo często, ale dania się powtarzały co jakiś czas, więc można było ponownie skosztować swoich ulubionych. — Dasz mi gryza krewetek? — zapytała, kiedy podchodziły do faceta, żeby złożyć stosowne zamówienie. Co też uczyniły, a potem nie zostało im nic innego jak czekać. I zatańczyć, gdy z głośników poleciało The Sweet Escape Gwen Stefani. Pri od razu zaczęła się bujać do rytmu i śpiewać chórki, patrząc przy tym wyczekująco na Romy by ta do niej dołączyła.

romeine h. simmons
ODPOWIEDZ