Właściciel WS i opiekun krokodyli — Wildlife Sancutary
35 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
I practice self-destruction by watching you love someone new.
Doskonale wie kim jest jego ojciec, widuje go regularnie, ale nigdy go nie poznał. I nie ma zamiaru go poznawać. Parker jest owocem krótkiego romansu, którego jego matka dopuściła się z mężczyzną żonatym, z dobrego i bogatego domu. Ten typ mężczyzny, który w oczach wszystkich jest człowiekiem idealnym, ale jednocześnie wszyscy wiedzą, że jest właścicielem kilku brudnych sekretów. Mama Parkera nigdy nie ukrywała przed nim tego kto jest jego ojcem. Przedstawiła mu wszystko, łącznie z tym, że nie powinni się z nim kontaktować. Nie chciała narażać siebie i swojego syna na problemy, których z pewnością przysporzyłby sekretny tata. Dodatkowo mama Parkera co miesiąc dostawała sporą sumę pieniędzy na "wychowanie" syna. Pieniędzy nie wykorzystywała. Odkładała je dla swojego syna, żeby ten mógł wejść w dorosłe życie z jakimś zapasem gotówki.
Na brak ojca nie narzekał. Miał cztery lata kiedy jego mama zakochała się w Simonie, który bardzo szybko zaakceptował Parkera i wychowywał go jak swojego syna. Pani Guillebeaux i Simon wzięli ślub dwa lata po tym jak zaczęli się spotykać, a kilka miesięcy później został sfinalizowany proces w wyniku, którego Parker został synem Simona. Parker kochał i nadal kocha Simona. Dzięki niemu przestał myśleć o tym, że jego "prawdziwy" ojciec gdzieś chodzi i absolutnie się nim nie interesuje. Nie potrzebował marnej namiastki ojca skoro miał fantastycznego człowieka pod dachem domu, w którym mieszkał.
Jego życie wbrew pozorom było idealne. Na studia dostał się na wymarzony kierunek, zootechnikę, wiedząc, że w przyszłości będzie chciał pracować z dzikimi zwierzętami. Niekoniecznie chciał być weterynarzem. Chciał z tymi zwierzętami dosłownie spędzać czas i o nie dbać. Chciał pracować w Zoo, albo sanktuarium, które umożliwiłoby rozwijanie mu pasji. Od zawsze wiedział, że będzie chciał pracować, albo z wężami albo z krokodylami. Te drugie pasjonowały go zdecydowanie bardziej, więc robił wszystko, żeby swoje marzenia spełnić. Samo studiowanie było jednym z lepszych przeżyć w jego życiu. Mieszkał ze swoim najlepszym przyjacielem, jego siostrą i garstką innych znajomych.
Po tym okresie jego życie zawęziło się do dwóch głównych wydarzeń:

1)
“But God, I look at you and know hell is just another place I’ll go to keep you warm.
And with bloody knuckles, you’d follow me anywhere.”


Nasza relacja została przypieczętowana krwią. Dosłownie. Coś o czym nie wie nikt inny. Wybraliśmy się kiedyś na jedną z naszych standardowych wycieczek. Nic wielkiego. Po prostu potrzebowałem papierosów, a nie opłacało się odpalać auta, żeby pojechać do sklepu obok. Zrobiliśmy więc z tego przygodę jadąc tam gdzie zaprowadzi nas droga.
Wylądowaliśmy w jakiejś niewielkiej mieścinie, wieczorem wybraliśmy się spacerem do marketu. Zostaliśmy zaczepieni przez grupę ludzi, która jak wielu przed nimi, nie mogła przeżyć tego, że kobieta o Twojej urodzie buja się z takimi typami jak ja i Twój brat. Było ich więcej, ale nie miało to dla mnie znaczenia. Naskoczyłem na nich i próbowałem sprowokować. Gdyby nie ingerencja przechodniów to pewnie skończyłoby się to inaczej. Jeden z nich na koniec zdążył jeszcze zagrozić nam śmiercią. Oczywiście, ani ja, ani ty czy Twój brat nie potraktowaliśmy tej groźby poważnie. Bo dlaczego mielibyśmy to zrobić? Byliśmy młodzi i mieliśmy całe życie przed sobą.
Wracając ze sklepu zostaliśmy zaatakowani przez tego samego typa, który dopiero co nam groził. Najpierw zaatakował mnie. Oberwałem w skroń częściowo tracąc przytomność. Następne co pamiętam to to jak okładał mnie pięściami, a ja próbowałem się bronić. Nie miało znaczenia to, że tym razem był sam. Był trzy razy większy ode mnie. Wyższy, umięśniony, lepiej zbudowany. Nie miałem szans. Wiedziałem, że spełni swoją groźbę. Nie bałem się o swoje życie, bałem się o ciebie i o Alexa, o to co zrobi tobie jeśli nie zdążysz uciec.
Próbowałem powiedzieć wam żebyście uciekali, albo dzwonili na policję. Nie mogłem tego zrobić. Prawie odlatywałem kiedy ciosy ustały, a na sobie poczułem ciepłą ciecz. Nie wiedziałbym co się stało gdybym nie zobaczył noża wbitego w szyję mojego oprawcy. Ten sam nóż, który dałem ci parę lat wcześniej na urodziny. Szybko dotarło do mnie to co zrobiłaś. Uratowałaś mi życie. Nie mogłem pozostawić cię z tym samej. Wyciągnąłem nóż z jego szyi w pełni świadomy tego, że doprowadzę tylko do tego, że szybciej umrze. Staliśmy obserwując to jak uchodzi z niego życie.Następne kilka dni siedzieliśmy zamknięci w motelu i czekaliśmy, aż przyjdzie po nas policja. Właśnie tego się spodziewaliśmy, że trafimy do więzienia. Kilka dni później dotarło do nas info, że sprawę jego śmierci powiązano z jakimiś potyczkami gangów. Podobno był już znany lokalnym władzom. Dla nas to oznaczało jedno… wolność. Przynajmniej tą fizyczną, bo psychicznie nigdy nie przyszło nam się pogodzić z tym do końca.
Wiem, że to zabrzmi okropnie, ale… nie mógłbym prosić o lepszą partnerkę w tej „zbrodni”. Uratowałaś mi życie i jest to dług, którego nigdy nie spłacę.


Powrót do rzeczywistości po tych wydarzeniach miał być czymś normalnym. Nikt ich nie podejrzewał, nie byli nawet wzywani na żadne przesłuchania, nie byli nawet świadkami. Mogli kontynuować życie udając, że nic się nie stało. Niestety stało się. To wydarzenie wpłynęło na całą trójkę. Parker zaczął cierpieć na bezsenność. Na każdy nieznany numer na wyświetlaczu telefonu reagował z przerażeniem. Bał się, że w każdej chwili może go dopaść przeszłość. Parker jakoś sobie radził. Coraz rzadziej o tym myślał. Coraz rzadziej miewał koszmary. Przez jakiś czas myślał nawet o tym, że mają szanse na normalne życie. Myślał tak do momentu, w którym Alex popełnił samobójstwo. Nie radził sobie ze stresem i presją związaną z wydarzeniami z tamtego wieczoru. Parker stracił najlepszego przyjaciela. Przyjaciela, którego objawów nawet nie zauważył.

2)
“So far as you continue to entertain what makes you unhappy, you shall always dance to the tune of what will make you unhappy. A mindset change can cause a great change.”



Próbowałem żyć dalej. Naprawdę próbowałem. A nie było chyba niczego bardziej normalnego niż mężczyzna w moim wieku biorący ślub. Czy była to przemyślana decyzja? Zdecydowanie nie. Raczej krok zdesperowanego mężczyzny, który nie chciał spędzić życia w samotności. Zamiast cierpieć w pojedynkę postanowiłem zatruć życie tej cudownej kobiecie. Chociaż na tym etapie szczerze wątpię w to czy była cudowna. Irytowała mnie na każdym kroku. Drażniła mnie. I to do tego stopnia, że nie mogłem na nią patrzeć. Największą krzywdą jaką wyrządziłem sobie i jej było w ogóle stanięcie przy ołtarzu. W momencie, w którym mówiłem tak nawet się nie uśmiechałem. Co miałem zrobić? Wydaliśmy już pieniądze na wesele, widziałem kątem oka jak mama i Simon płakali ze wzruszenia. Nie mogłem sprawić im zawodu, prawda?
Po weselu wróciliśmy do pokoju hotelowego, a ja nie marzyłem o niczym tak jak o tym, żeby po prostu wrócić do domu. Sam. Bez niej. Jak dla mnie to mogła sobie tutaj zostać, a ja niczego bym nawet nie zauważył. Nie ma to jak wydać grube pieniądze na coś co ostatecznie tylko bardziej cię dobije. Zaczynałem rozumieć Alexa i to, że zdecydował się na odebranie sobie życia. Egzystencja na tej planecie była po prostu nie do zniesienia.
Nie wiem jakim cudem wytrwałem w tym małżeństwie tak długo. Nie wiem jakim cudem wytrzymałem bez jakiegokolwiek zdradzania tej kobiety. Nie mogę powiedzieć, żeby na siłę mnie unieszczęśliwiała. Nie robiła nic. Ja też nie. Byliśmy dwoma osobnymi bytami zamkniętymi pod jednym dachem. Byliśmy jak dwójka obcych sobie współlokatorów, która widuje się tylko wtedy jak jakimś cudem są w jednym pomieszczeniu. Wolałem pracować niż patrzeć na jej wiecznie nadąsaną minę. A może to moja mina była wiecznie nadąsana? Może patrzyłem w lustro i widziałem tak nieszczęśliwego człowieka, że łatwiej było oskarżać o te zbrodnie kogoś innego?
Żeby nie było! Nie planowałem żadnych zdrad. Planowałem uwolnienie się z tego małżeństwa, ale nie miałem na to odwagi. Albo brakowało mi czasu. Albo może nie chciałem? Możliwe, że też po prostu miałem wyjebane, bo poza papierkiem, to nigdy nie byliśmy małżeństwem. Zresztą nieważne. W końcu spieprzyłem to małżeństwo. Poznałem kogoś innego. Nowego, mądrzejszego, kogoś kto miał więcej do zaoferowania poza wielkim biustem. A przynajmniej tak mi się wydawało. Na chwilę stałem się szczęśliwszy. Nawet moja żona nie wkurzała mnie tak mocno. Głównie dlatego, że patrząc na nią myślałem o tej drugiej. W końcu zebrałem się w sobie i poprosiłem o rozwód. Myślę, że oboje poczuliśmy ulgę. Myślę, że był to pierwszy raz od kilku lat jak się do siebie uśmiechnęliśmy. Oczywiście były to fałszywe uśmiechy. Myślę, że może mnie nienawidzić za to, że odebrałem jej najlepsze lata jej życia. Kurwa. Trudno. Ona mi też.



Jest już jakiś czas po rozwodzie. Jest zdecydowanie szczęśliwszy, bo uwolnił się z więzienia, do którego sam się wpakował. Ciężko jednak mówić tutaj o pełnym szczęściu. Zdecydowanie najszczęśliwszy jest w towarzystwie swoich podopiecznych oraz w pracy. Jeśli chodzi o jego życie uczuciowe to wiele rzeczy próbuje sobie uporządkować.



- Bardzo często chodzi do kina. A jak idzie do kina to robi sobie kanapki.
- Po pracy jest kowbojem. Ma cztery konie i jeździ na nich bardzo często. Chętnie cofnąłby się do czasów, gdzie nie ma aut. Gdyby mógł to poruszałby się konno wszędzie.
- Kocha wszystkie zwierzęta, ale rozumie, że niektóre trzeba zabić, żeby inne mogły się nimi pożywić.
- Jest fanatykiem wędkarstwa.
- Zawsze ma masę ciekawostek o zwierzętach pod ręką. , a zwłaszcza o wężach i krokodylach.
- Sanktuarium dla dzikich zwierząt promuje na Instagramie dzięki czemu udaje mu się zebrać spore pieniądze na to, żeby wszystko funkcjonowało poprawnie.
- Jedną z jego najświeższych pasji jest fotografia analogowa. Zajmuje się tym od dziecka. Pasją zaraził go dziadek, który był fotografem dla National Geographic. Sam również wywołuje swoje zdjęcia.
- Muzyki słucha albo z walkmana, albo ze starego iPoda.
- Soundtrackiem jego życia jest muzyka z lat 70 i 80. Nie ogranicza się do konkretnego gatunku. Czasami zdarza mu się zajrzeć również w lata 90.
- Pieniądze, które otrzymał od matki, które ta odkładała przez całe życie, przeznaczył na inwestowanie w sanktuarium, którego został właścicielem w tym roku.
- Naturalnie jego idolem jest Steve Irwin.
- Jest strasznie wyrywny jeśli chodzi o udział w jakiś bójkach, albo potyczkach. Bardzo łatwo go sprowokować.
Parker Guillebeaux
5 października 1988
Lorne Bay, Australia
Właściciel / opiekun krokodyli
LORNE BAY WILDLIFE SANCTUARY
carnelian land
Heteroseksualny, rozwodnik
Środek transportu
Stary Wrangler, ale tylko jeśli jest koniecznością. Preferuje jeżdżenie rowerem lub konno. Tym ostatnim naturalnie nie porusza się po mieście.

Związek ze społecznością Aborygenów
Brak

Najczęściej spotkasz mnie w:
W sanktuarium dla dzikich zwierząt, w Zoo, na plaży, na terenie jego farmy, siłownia.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Mamę oraz ojczyma. Można też byłą żonę, żeby miała powód do uśmiechu.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak, jednak bez śmierci. Jestem otwarta na wypadki przy pracy tym bardziej, że jednak pracuje z krokodylami, ale też wolałabym to ustalić.
Parker Guillebeaux
cosmo jarvis
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
ODPOWIEDZ