malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
outfit

Zupełnie nie spodziewała się, że słowa, które wypowiedziała w kierunku Arielle staną się aż tak ponurą przepowiednią. Jej odwołanie ślubu (a raczej ucieczka) zostały przykryte bowiem bestialską napaścią na lekarkę ze szpitala. Wprawdzie Julia nie znała osobiście Desiree, ale była ona dziewczyną jej przyjaciela, więc te wydarzenia mocno na nią oddziaływały. Nikomu nie przyznała się również do tego, że jej gwałt otworzył u Crane szufladkę ze wspomnieniami z najgorszych chwil własnego życia. Była w stanie pogrzebać to wydarzenie na osiemnaście lat, ale w jednym momencie ono powróciło i sprawiło, że stała się niespokojna i powróciła bezsenność.
Wsparciem- fizycznym oraz psychicznym- okazał się Aiden i niewątpliwie te wydarzenia mocno zbliżyły ich do siebie. Tak bardzo, że gdy wreszcie lekarka odzyskała świadomość, pozwoliła sobie na spontaniczny wyjazd z nim na weekend. Te dni, które spędzili tylko we dwoje były dla Julii prawdziwym wytchnieniem i z tego powodu nawet uśmiechała się całkiem promiennie, choć zdawała sobie sprawę, że najgorsze dopiero przed nią. Musiała wesprzeć Flanna oraz sama zorganizować wystawę, która nie pytała o jej prywatne sprawy. Pewne zobowiązania zostały podjęte i choć Crane była daleka od myśli od organizacji, nie mogła jej przesuwać w nieskończoność. Musiała dokończyć to, co zaczęła, choćby dla jej przyjaciela, który był dumny z faktu, że wreszcie wystawia swoje obrazy na rodzinnej ziemi.
Z tym nastawieniem więc i nową energią (wynikającą głównie z zauroczenia panem doktorem) była gotowa też na kolejną dawkę informacji ze świata Arielle, która wysłała wiadomość, że muszą coś pilnie obgadać.
Spodziewała się właściwie wszystkiego, łącznie z tym, że nagle wzięli ślub i teraz będą żyli długo i szczęśliwie. Ta wizja nie byłaby zresztą taka zła, bo przecież Julia ostatnio potrzebowała jakichś dobrych wiadomości, więc zacierała rączki na to spotkanie i była zaskoczona, że to ona pierwsza zjawiła się w kawiarni, bo zwykle należała do osób, które notorycznie się spóźniają.
Najwyraźniej jednak zwyczaje się zmieniły i zdążyła napić się wody (pogoda już powoli dawała w kość) oraz rozpatrzeć się w przekąskach, gdy wreszcie pojawiła się Arielle.
- Tak się nie robi, wiesz? Nie pisze się o nagłym wypadku, by potem zwlekać z przyjściem na spotkanie! - zauważyła, ale mimo wszystko była jakaś dziwnie podekscytowana i zmieniona. Tak bardzo, że beztrosko cmoknęła przyjaciółkę w policzek i spojrzała na nią z wyczekiwaniem.
To gdzie te szalone newsy?

Arielle Adams
architekt — Queensland's Arch-Development
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Spełniona zawodowo pani architekt i kocia mama. Kilka miesięcy temu uciekła sprzed ołtarza i wróciła do swojego ex. Obecnie układa sobie życie u boku Colina i stara się rozgryźć, jak zostać dobrym rodzicem, bo spodziewa się pierwszego dziecka.
o s i e m
Od ostatniego spotkania Arielle i Julii minęło trochę czasu. Przez ten okres życie Adams nieco się ustabilizowało. Przez cały czas zmagała się z konsekwencjami swojego czynu, ale mieszkańcy Lorne Bay szybko znaleźli sobie nowe sensację. Napaść na miejscową lekarkę i kilka głośnych zatrzymań sprawiły, że Arielle nie była już na językach niemal wszystkich mieszkańców miasteczka. Sama była zajęta swoim własnym życiem, dlatego nieszczególnie skupiała się na najnowszych doniesieniach. W pewnym stopniu żyła pod kamieniem. Dopiero Colin uświadomił ją, co spotkało Desiree. Nigdy nie poznała jej osobiście, ale wiedziała, że była przyjaciółką Sawyer’a, który był jej dobrym znajomym. Bardzo jej współczuła. Nie była sobie nawet w stanie wyobrazić przez jaki koszmar, musiała przechodzić.
Kiedy ostatnio Julia opowiedziała Arielle o Aidenie, Adams poczuła się mocno zaintrygowana jego osobą. Była ciekawa, kim był facet, który wpadł w oko jej przyjaciółce. Arielle była obecnie w podobnej sytuacji, co Crane. Razem z Colinem ponownie przeżywała fazę miesiąca miodowego. Odkąd razem zamieszkali, wszystko wróciło na właściwe tory. Budowali wspólnie swoją przyszłość, jednocześnie nigdzie się nie śpiesząc. Nie wywierali na sobie niepotrzebnej presji. W gruncie rzeczy wszystko szło zgodnie z planem. Arielle była bardzo spokojna, ale finalnie spóźniający się okres zachwiał jej sposób. Przez kilka dni czuła się naprawdę dziwnie, ale wszystkie objawy zwalała na stres i przemęczenie. W kółko powtarzała sobie, że to na pewno nie ciąża, ale w końcu musiała przestać żyć wyparciem. Zrobiła test, poszła do lekarza i okazało się, że jej przypuszczenia się potwierdziły. Z racji tego, że miała pewne podejrzenia, nie była w szoku. Tak właściwie, kiedy jej lekarka oznajmiła, że spodziewa się dziecka, czuła się z tym zaskakująco dobrze. Chociaż obecnie nie planowała zajść w ciążę, cieszyła się, że niebawem zostanie mamą. Czuła, że podoła tej roli. Przez kilka dni o całej sprawie wiedziała tylko ona i Colin. Chciała, żeby we dwójkę nacieszyli się tą radosną nowiną. Następnie powiedziała swoim siostrą, a dziś planowała wtajemniczyć we wszystko Julię.
Do kawiarni dotarła modnie spóźniona. Arielle była typem osoby, która nie lubiła się spóźniać, ale jej spotkanie z klientem trochę się przeciągnęło.
— Przepraszam, ale klient mnie przytrzymał. Prowadziliśmy żywą dyskusję na temat koloru płytek. A potem utknęłam w korku — oznajmiła i uśmiechnęła się przepraszająco. Gdy uściskała Julię, usiadła naprzeciwko niej i zerknęła w menu.
— Naprawdę mam gorącego newsa, przez kilka dni milczałam i nie było to łatwe. Pamiętasz, jak mówiłam Ci, że odrzuciło mnie od alkoholu? To nie był przypadek, nie będę mogła pić jeszcze przez kilka miesięcy — odparła, uśmiechając się przy tym nieco tajemniczo.

Julia Crane
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Wielka szkoda, że większość baśni czy filmów romantycznych (choć to też były takie z pogranicza bajek) zawsze zamykało się na ciąg dalszy kończąc opowieść zwyczajnym żyli długo i szczęśliwie. Małe dziewczynki łudziły się, że właśnie tak wygląda życie w związku, a przecież tak naprawdę prawdziwa jazda pod górkę zaczynała się dopiero, gdy para zostawała sama. Nie, żeby Julia miała szansę kiedykolwiek tego doświadczyć, ale nawet z dystansu bardzo kibicowała Arielle i Colinowi w budowaniu ich wspólnej relacji.
Na nowo.
Najwyraźniej czasami nawet wchodzenie do tej samej rzeki nie było takie złe, choć akurat Crane odżegnywała się od przeszłości jak tylko mogła. Słusznie jednak podejrzewała, że kurz po niedawnym skandalu opadnie i kolejne wiadomości wyprą sprawę, którą do niedawna żyło miasteczko. Coś o tym wiedziała, bo przecież niejednokrotnie jej obrazy wzbudzały podobne emocje, w tym zgorszenie i pewną dyskusję społeczną, ale przecież nigdy nie trwało to długo. Świat nie zamierzał zwalniać i tylko cieszyć się, że w tym wszystkim Arielle odnalazła się ze swoim nowym (starym) związkiem, choć Julia nie podejrzewała żadnych, dodatkowych rewolucji. Może prędzej spodziewała się, że nowa para sprawi sobie na początek jakiegoś psa, by poczuć się rodziną, ale przecież to nie wywołałoby uśmiechu na twarzy dziewczyny.
Bo gdy tylko Adams weszła do kawiarni dało się zauważyć coś nieuchwytnego. Może Crane była malarką i zwracała uwagę na takie szczegóły jak grymas warg czy zmarszczki od uśmiechu, a może to od każdej, przyszłej mamy biła specyficzna aura, ale musiała stwierdzić, że coś jest na rzeczy.
Przywitała się z nią zwyczajnie i oczekiwała jak na szpilkach, by wreszcie unieść się do góry i krzyknąć nieco za głośno.
- Naprawdę?! - i pewnie powinna się krygować, ale przecież Arielle nie wyglądała na rozczarowaną, a wręcz przeciwnie- była szczęśliwa i spełniona, więc dla Julii nie było żadnego, lepszego powodu do radości. - Bo się cieszymy, prawda? - zapytała jednak pro forma, a wstała i delikatnie objęła ją ramieniem. - I rozumiem, że to wszystko przez to żarliwe godzenie się po ślubie? - zaśmiała się i spojrzała na nią z niedowierzaniem, bo jednak to był jeden z tych kluczowych etapów w życiu każdej kobiety, a przecież do niedawna obie były szalonymi dziewczynami.
I tylko lekko ścisnęło ją w gardle na myśl o poronieniu rok temu, ale nie dała tego po sobie poznać, bo przecież w tym momencie rozchodziło się o Arielle, więc była cała dla niej.
- Jak mogę ci pomóc? Potrzebujesz czegoś? - zapytała konkretnie, choć jak na razie dziewczyna nie wyglądała na taką, która czegokolwiek potrzebuje.
To szczęście było wręcz zaraźliwe i dawało nadzieję, że wszystko wokół również się ułoży.

Arielle Adams
architekt — Queensland's Arch-Development
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Spełniona zawodowo pani architekt i kocia mama. Kilka miesięcy temu uciekła sprzed ołtarza i wróciła do swojego ex. Obecnie układa sobie życie u boku Colina i stara się rozgryźć, jak zostać dobrym rodzicem, bo spodziewa się pierwszego dziecka.
Arielle na własnej skórze przekonała się, że najlepsze rzeczy przychodziły w życiu niespodziewanie. Wiedziała, że teoretycznie nie powinno wchodzić się dwa razy do tej samej rzeki, ale na razie nie żałowała powrotu do Colina. Kiedy się rozstali, byli innymi ludźmi. Przez ostatnie lata Arielle nabrała dystansu. Zmieniła się i sporo zrozumiała. Obecnie oboje zmierzali w tym samym kierunku, więc mogli zaryzykować. Początkowo nie zamierzali z niczym się śpieszyć, ale jej ciąża trochę pokrzyżowała im plany. Arielle była w szoku, ale w gruncie rzeczy cieszyła się, że niebawem zostanie mamą. Jakiś czas temu zrozumiała, że pewnego dnia chciałaby założyć swoją własną rodzinę. Sama pochodziła z rozbitego domu. Jej rodzice rozwiedli się, kiedy była w podstawówce, a jej relacja z ojcem zaliczała się do tych bardziej skomplikowanych. Obecnie nie mieli ze sobą kontaktu. Na całe szczęście Arielle miała świetną mamę i dwie siostry, na których zawsze mogła polegać. Miała też wielu przyjaciół, do tego grona zaliczała się chociażby Julia. Arielle cieszyła się, że podzieli się dziś z nią radosną nowiną. Chciała dzielić się swoim szczęściem z bliskimi jej ludźmi.
— Naprawdę! Mi do tej pory trudno w to uwierzyć — przyznała z uśmiechem. Posiadanie dziecka wciąż wydawało jej się bardzo abstrakcyjnie. Nie dowierzała, że gdzieś w jej wnętrzu rozwija się mały człowiek. Naturalnie miała dużo obaw. Zastanawiała się, czy będzie dobrą mamą. Wychowanie dziecka nie było prostą sprawą.
— Tak, cieszymy się. Nie będę owijać w bawełnę, dziecko to duża niespodzianka. Nie planowałam na razie zachodzić w ciążę, ale jest dobrze — w międzyczasie podeszła do nich kelnerka. Arielle złożyła swoje zamówienie. Dzień był upalny, więc postawiła na lemoniadę. Ostatnio odrzucało ją trochę od kawy. Nie chciała też przesadzać z herbatą, więc lemoniada wydała jej się idealną opcją.
— Ale dobra, lepiej opowiadaj, jak się mają sprawy z Aidenem — zapytała żywo zainteresowana tematem. Podczas ostatniej rozmowy Julia wzbudziła jej zainteresowane.
Resztę popołudnia spędziły na rozmowie.

/ zt. <3

Julia Crane
ODPOWIEDZ