pianista, kompozytor — studiuje na james cook university
21 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
One good thing about music, when it hits you, you feel no pain.
001.
Music is to the soul
as fod is to the body

Gdyby ktoś zapytał go co ceni w życiu najbardziej, odpowiedziałby że muzykę. Muzyka skrywała w sobie całą gamę najskrytszych uczuć i myśli, była każdym pytaniem i odpowiedzią na nie, była tajemnicą, poranną rosą, szumem fal i ciepłymi promieniami słońca, przenikającymi przez burzowe chmury. Znał ją odkąd pamiętał, a dalej nie wiedział o niej wszystkiego. Uwielbiał dotykać klawisze, za pomocą których wygrywał pasujące do siebie dźwięki, łączące się w melodie, pieszczącą jego uszy i docierającą do każdego, kto zechciał wysłuchać przekazu.

Priam był szczęśliwy, mogąc tworzyć, a robił to w końcu nie tylko dla siebie. Dzisiejszego wieczoru mógł podzielić się swoją twórczością z gośćmi hotelu, w którym odbywał się jego występ. Bardzo chętnie przyjmował takie propozycje, wykorzystując każdą okazję, aby ćwiczyć i zbierać doświadczenie. Mimo, że miał za sobą wiele występów przed publicznością, zawsze skrywała się w jego wnętrzu jakaś trema, czasem mniejsza, czasem większa. Pokonywał ją jednak, wykazując się determinacją i korzystając ze swojej wrodzonej pewności siebie.

Odpłynął, co zdarzało się często, wygrywając coraz to kolejne utwory, głównie znane aby zabawić słuchaczy, ale wplótł w występ i kilka skomponowanych przez siebie. W końcu nadeszła jednak pora, aby oderwać się od klawiszy i skorzystać z godzinnej przerwy na nabranie siły przed drugą częścią pokazu. Zdążył zgłodnieć i zrobić się spragniony, ale przede wszystkim musiał skorzystać z toalety. Najpierw udał się więc do łazienki, a podczas powrotu, zauważył krzątającego się po sali bankietowej znajomego ratownika. Trudno było go w zasadzie przeoczyć. Poznał go kilka miesięcy wcześniej na basenie. Sytuacja była co najmniej żenująca, bo Priama złapał skurcz podczas pływania i to tak mocny, że zaczął krztusić się wodą, aż nie mógł złapać oddechu, a z bólu podpłynąć do krawędzi basenu. Na szczęście Tyler mu pomógł wydostać się z wody i profesjonalnie stłukł go, wspierając go w odkrztuszaniu zalegającej w płucach wody. Prawdziwy skarb. Od tamtej pory spotkali się nawet kilka razy bardziej prywatnie i wdali w kilka interesujących pogawędek.

Witam Pana ratownika. Też masz przerwę? 一 zapytał, kiedy dziarskim krokiem do niego podszedł. Korzystał z ogarniającej go euforii, którą takie wydarzenia zawsze z niego wydobywały. Miał wyjątkowo pozytywny humor, więc uśmiechał się lekko, zadowolony. Przeczesał loki palcami, drugą dłonią zaczepiając o kieszeń swoich bezowych spodenek do kolan. Oprócz tego miał na sobie elegancką, białą koszulę na krótki rękaw, aby wyglądać odpowiednio do okazji. Zauważył, że chłopak trzyma w ręku apetycznie wyglądające ciastko, które przypomniało mu skutecznie o głodzie.

Skąd takie masz? 一 zapytał spontanicznie, po czym rozejrzał się z nadzieją, że może gdzieś tu takie podają i będzie mógł również się nim poczęstować. Z tego wszystkiego nawet nie wiedział czy jest tu jakiś bufet lub stół szwedzki. Restauracja chyba gdzieś była, ale może trzeba było specjalnie zamawiać posiłki, co wiązałoby się ze stratą czasu. Niby miał go jeszcze sporo, ale kto wie ilu gości się tu właśnie stołowo i jaki był faktyczny czas oczekiwania.


Ratownik na basenie — pullman pd sea temple resort & spa hotel
25 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#4

Tyler był zdecydowanie zbyt prostym człowiekiem, aby doceniać muzykę klasyczną i odpoczywać w rytmie uderzeń w czarno-białe klawisze, czy pociągnięcia smyczkiem. Nie, żeby nie uważał, że to coś wielkiego, czy pięknego, ale wolał to, co słuchał w radio. To, co puszczali na terenie zewnętrznym hotelu, gdzie on zawsze przesiadywał, a nóżka kołysała się w rytm, nawet nie informując swojego właściciela o tym.
Wiedział, że ten przybytek rozkoszy, potocznie zwany hotelem ze spa, ma większe ambicje, niż tylko bycie dyskoteką, wiec często organizował różne wydarzenia. Czasem ktoś grał do kotleta, czasem ktoś występował, a pokoi wychodziły panie w pięknych długich sukniach. Taka sytuacja chyba miała miejsce tamtego popołudnia, bo coś świtało Clarke'owi, że ma nie pokazywać się w swoim stroju ratownika i japonkach w budynku hotelu, ale ups, jakoś mu się tak zapomniało. Albo wiedział, ale z rozpędu z kuchni wyszedł tym wyjściem? Trudno stwierdzić, bo ostatnie do czego Tyler się przyzna, to to, że zrobił coś specjalnie. Bo nie robił, był zazwyczaj rozkojarzony, więc wychodziły dziwne rzeczy.
-Hejka-powiedział, bo jako dobrze wychowany chłopak, każdemu odpowiadał na przywitanie. A wcale nie było trudno zgadnąć kim on jest i czym się zajmuje, skoro był ubrany tak, jak każdy ratownik na całym świecie, plus miał na plecach napis. No ale po krótkiej chwili przypomniał sobie, kim jest Priam, bo nie codziennie jednak wskakuje do basenu, aby przyholować gościa do brzegu. Na całe szczęście, bo inaczej ta praca mogłaby wywołać u niego jakąś traumę! Nie rozpoznał go od razu, bo jednak był ubrany nieco inaczej, niż jak się zazwyczaj spotykali. W końcu skoro Priam miał występować na tym mini recitalu, to na pewno miał na sobie chociaż koszulę, prawda?
-No, powiedzmy. Zaraz kończę i postanowiłem się wybrać na małą wycieczkę-uśmiechnął się, otrzepując okruszki z brody. Cóż, ma się tą klasę. -Ma sie te dobre znajomości w kuchni-powiedział, jakby chodziło o jakiegoś dilera, czy kogoś takiego. -Wydaje mi się, że powinny być takie w sali bankietowej dla gości, ale ja ukradłem bezpośrednio z kuchni-powiedział. No wiadomo, że managment nie życzy sobie aby pracownicy podjadali, nie było to nic dziwnego. -Jak chcesz, to pewnie będę w stanie Ci coś załatwić. Skończyłeś już, czy dopiero czekasz?-zapytał, zakładając że skoro dziś działo się coś z muzyką klasyczną, to Priam musiał wziąć w tym udział. Albo jako wykonawca, albo jako słuchacz. W każdym razie, pytanie było na miejscu. Chyba.

Priam Lloyd-Haskell
pianista, kompozytor — studiuje na james cook university
21 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
One good thing about music, when it hits you, you feel no pain.

Priam od razu go oczywiście rozpoznał i to nie tylko po stroju. W końcu zaledwie raz przytrafiło mu się takie wydarzenie, jak topienie się na basenie i to publicznie. To był jeden z nielicznych razy, kiedy najadł się tak dużo wstydu. Chociaż sama wizyta na basenie kojarzyła mu się wyjątkowo kiepsko, to sam ratownik był raczej tym pozytywnym aspektem. W końcu wyciągnął go w miarę szybko i sprawnie, więc lepiej się tego rozegrać nie dało.

Zerknął na okruszki od ciastka, co tylko bardziej narobiło mu na nie ochoty. Usiłował sobie nawet przypomnieć kiedy ostatnio jadł coś takiego, ale mu to jakoś nie wyszło. Nie przykładał wielkiej wagi do tego, co jadł. O obiady dbał ktoś inny, zapewniając mu każdego dnia odpowiednie składniki odżywcze, a inne posiłki jadał zazwyczaj w biegu, o podjadaniu w ogóle nie myśląc. Nie miał na to czasu, bo napięty grafik wręcz na niego każdego dnia krzyczał.

Uśmiechnął się lekko, słysząc jego słowa.

Wycieczkę do kuchni? 一 podpytał odrobinę rozbawiony, ale dosyć pozytywnie. W końcu coś odciągnęło jego myśli od tych poważnych tematów. Dawno nie czuł się tak beztrosko, rozmawiając o ciastkach i znajomościach wśród kucharzy. Nie był pewien czy zaliczał się do gości, a nie uśmiechało mu się biegać za obsługą, żeby zadawać podobne pytanie, gdy więc usłyszał, że Tyler może mu załatwić podobną przekąskę rozpromienił się wręcz.

Naprawdę? Przemycisz mnie do kuchni? Mają tam inne smaczne przekąski? 一 rzucił pytaniami, jednym po drugim, automatycznie poprawiając koszulę. Naciągnął ją nieco, a potem wygładził powoli i starannie, spojrzenia nie spuszczając jednak ze znajomego.

Mam przerwę. Jeszcze… 一 zaczął, ale zawiesił głos i zrobił pauzę, aby wydobyć z kieszeni spodni telefon i sprawdzić godzinę. 一 Czterdzieści pięć minut 一 dokończył, schował urządzenie i uniósł spojrzenie ponownie na twarz ratownika, uśmiechając się przy tym lekko. Chyba tyle czasu wystarczy na wizytę w kuchni, porwanie ciastka lub innych przekąsek, które wpadną im w oko i zjedzenie ich.

Prowadź 一 zaproponował i klasnął w szczupłe dłonie, oczekując aż Tyler wskaże kierunek albo po prostu w jego stronę ruszy, aby chłopak mógł pójść za nim.


Ratownik na basenie — pullman pd sea temple resort & spa hotel
25 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Priam zdecydowanie nie był jedyną osobą, którą ratował w basenie, odkąd zaczął tu pracował. Mógł się jednak pochwalić tym, że na jego straży nie było żadnego poważnego wypadku, nie trzeba było nikogo reanimować, a karetkę wzywał tylko raz, ale dlatego, że nastolatka się poślizgnęła i skręciła kolano, a takie wypadki nie szły na jego konto. Na szczęście. Z drugiej strony, brak wypadków niestety nie wpływała na jego wypłatę, więc tym naprawdę nie musiał się przejmować. Choć jakby ktoś się utopił przy nim, to chłopak miałby traumę na całe życie. Tyler to mógł być głupek, ale miał swoje uczucia!
Clarke korzystał z tego, że żył w dobrych stosunkach z wszystkimi innymi pracownikami. W związku z tym miał wtyki niemal wszędzie - na kuchni, na barze, wśród kelnerów, animatorów... U osób na wyższych pozycjach też pewnie mógłby coś załatwić, ale z reguły były to za wysokie progi na jego owłosione nogi. Jednak nie narzekał na napitki i kąski, które może i nie były zabronione, ale też to nie tak, że były robione specjalnie dla niego. -A dlaczego nie? To bardzo ciekawe miejsce, nie dość, że można się dowiedzieć ciekawych ploteczek, to zawsze coś skapnie, jak ktoś nie patrzy-Nie, żeby w domu go nie karmili, bo na Marnie absolutnie nie mógł narzekać, ale jako że byli w dwójkę to nigdy nie było trzech różnych opcji, tylko jedno danie. Poza tym, było to miejsce, w którym niekoniecznie powinien się pojawiać, więc kusiło tym bardziej.
Priam zdecydowanie bardziej był gościem wieczorku muzycznego, żeby nie powiedzieć, że jego gwiazdą. Nawet jeśli tytuł był inny, to na pewno wciąż mógł skorzystać z tego małego bankietu, który był przygotowywany właśnie na to wydarzenie. Z resztą, chyba każdy byłby tam milej witany, niż ratownik basenowy w służbowym stroju. -Nie wiem, czy uda mi się Ciebie przemycić, ale na pewno uda mi się ukraść coś jeszcze i mogę to przynieść-zaproponował unoszą brew do góry. Dosłownie powinien teraz tylko dodać "spotkamy się za garażami" i zabrzmiałby jak typowy rzezimieszek, umawiający się na podział łupem. Co w sumie nie było wcale tak dalekie od prawdy. -A to luz. Możesz pójść na teren basenu, ten jest już zamknięty i go czyszczą, ale z leżaków Cię nie pogonią, a ja zaraz z czymś wrócę-zaproponował, najpierw jedną dłonią pokazując w którą stronę trzeba pójść, aby trafić na miejsce pracy Ty'a a potem wskazał na kuchnię, dokąd sam się uda. Cóż, był pokraczny w tym co robił, więc nie byłoby bardzo dziwne, gdyby Priam jego znaków nie ogarnął.

Priam Lloyd-Haskell
pianista, kompozytor — studiuje na james cook university
21 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
One good thing about music, when it hits you, you feel no pain.

Całe szczęście, że trafił na tak porządnego ratownika, jak Tyler, który jeszcze nikogo nigdy nie stracił. Kto wie co by było, gdyby trafił na leniwego ratownika i zaczął mieć problemy na środku basenu, które nie zostałyby zauważone. Być może jakiś pływak by mu pomógł, ale co jeżeli nie? Strach pomyśleć, że jego życie mogłoby się zakończyć na publicznym basenie. To naturalnie nic śmiesznego, w końcu na pewno wiele było podobnych wypadków. Naprawdę doceniał, że jego to nie spotkało i nikomu nic takiego nie życzył. Każdy porządny ratownik to bohater, ale Tyler szczególnie, no bo chyba własne życie ceni się jednak najbardziej, nawet jeżeli to może się wydawać odrobinę samolubne. Taki instynkt przetrwania, co zrobić.

Kiwnął głową, słysząc jego tłumaczenie.

No tak, tak. Masz rację 一 przyznał, naprawdę uważając, że taka duża kuchnia w jeszcze większym hotelu mogła być ciekawym miejscem. Absolutnie tego nie negował, nawet w myślach. Miał ochotę na spróbowanie ciekawych dań, szczególnie jak już był akurat w miejscu, w którym takie przyrządzają i podają i Tyler dodatkowo mu to uświadomił. Ogólnie zapominał często o jedzeniu, a poza tym rzadko kiedy mógł coś wybrać sobie sam, bo Lestat, jego prywatny nauczyciel gry na pianinie, zamawiał zestawy obiadowe z wyprzedzeniem. Nie narzekał, bo posiłki były zdrowe i smaczne, ale momentami miał chyba ochotę na coś konkretnego, a przynajmniej zdał sobie sprawę z tego w tym momencie i ta myśl osiadł w jego umyśle dosyć natarczywa. Ogólnie pomysł złowienia czegoś ciekawego z kuchni bardzo przypadł mu do gustu. Oprócz tego perspektywa samej wizyty w takiej kuchni, no niezwykle atrakcyjne. Być może był też trochę żądny podobnych, spontanicznych przygód, skoro życie miał wyjątkowo mocno zaplanowane.

Być może dlatego poczuł lekki zawód, że jednak Tyler nie planował go ze sobą zabrać, tylko kazał mu poczekać. Spojrzał na niego uważnie i zerknął na kierunek do kuchni, a potem kierunek do basenu, który ten wskazał, mówiąc mu aby tam poczekał.

Oh, tak. Jasne. Poczekam tam 一 powiedział, chociaż chyba włączył mu się tryb buntownika, bo niby ruszył w stronę basenu, ale ostatecznie zawrócił i kiedy Tyler już zniknął za zakrętem w kierunku, który prowadził do królestwa jedzenia, Priam zaczął się skradać za nim, udając że niby tylko tak się przechadza, ale tak naprawdę był coraz bliżej swojego celu. Starał się być cicho, a jednocześnie udawać że przecież to normalne, że znajduje się w tym miejscu. Wolałby, żeby nikt go mimo wszystko nie wygonił. W pewnym momencie wyrósł jak grzybek po deszczu za plecami Tylera, który akurat zbliżał się chyba do chłodni.

Ile ciast 一 szepnął, nie mogąc powstrzymać podziwu, co niestety go też ostatecznie zdradziło. Uznał jednak, że dalej będzie się zachowywał wyjątkowo niewinnie, więc tak też robił, powstrzymując dalsze reakcje i splatając dłonie za plecami oraz unosząc jedną z brwi, jakby faktycznie był właściwą osobą na właściwym miejscu.


Ratownik na basenie — pullman pd sea temple resort & spa hotel
25 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Bez przesady, każdy ratownik powinien być porządny i umieć wyciągnąć kogokolwiek z basenu, gdy ten jeszcze się miota, bo to znaczy, że wciąż żyje! A ratowanie ludzi w basenie o ograniczonej głębokości, bez fal i z brzegami z czterech stron w zasięgu wzroku, to nie ma się czego bać. Co innego w oceanie - tam to strach o własne życie, fale, wiry i tym podobne. Może dlatego Tyler jednak pracował w hotelu, nie musząc się bać o swoje życie i o fakt, że może komuś jego nie uratować! Wiadomo, że najpierw trzeba martwić się o swoje życie, bo w przeciwnym razie będą dwa trupy, a nie jeden. To nie była tajemnica, ani żaden narcyzm, ani coś takiego, tylko zdrowy rozsądek.
Jedzenie musiało być nie tylko zdrowe i pożywne, ale także smaczne i zróżnicowane, aby cóż... było fajne. Tyler uwielbiał, jak jego żona gotuje, a nie znosił tego, jak sam staje przy garach. Może Marnie nie była wielką kucharką, ale w porównaniu do samego Clarka, każdy kto potrafi zrobić dwudaniowy obiad bez groźby zatrucia był kucharzem godnym pochwały. Dlatego też kuchnia w hotelu zdecydowanie była jego ulubionym miejscem, gdzie czasem się zapuszczał, choć tak naprawdę nie powinien. Jednak miał chody, więc nikt go oficjalnie miotłą nie przepędzał, choć niektórzy patrzyli trochę krzywo na niego.
-Okej, to ja zaraz wracam. Jakieś szczególne życzenia?-zapytał. Skoro on nie powinien przechodzić za magiczne bramy królestwa szamki, to Ty wiedział, że już na pewno nie powinien był zabierać tam ze sobą postronnych osób. I to nie miało absolutnie nic wspólnego z tym, że nie lubił Priama, czy coś. Clarke po prostu miał troszkę oleju w głowie.
Po otrzymaniu zamówienia, wszedł jak gdyby nigdy nic, w swoim ratowniczym wdzianku do kuchni, gdzie zbił piątkę ze znajomym kuchcikiem, po czym przeszedł się po całym sporym pomieszczeniu, sprawdzając, co może zakosić i będzie w stanie wynieść na basen. -O jezusie maryjo, matko święta-złapał się za serce, gdy usłyszał szept za sobą. Przestraszył się, bo nie spodziewał się ... nikogo, niezależnie kto to miał być. A warto dodać, że Tyler miał już co nieco w rękach i jak przestraszył się niczym trzynastolatka po oglądaniu horroru, na który jej rodzice nie pozwalali, umazał swoją białą koszulkę musem czekoladowym, który wziął w dwóch małych miseczkach, które teraz brzęczały u jego stóp. -Priam, miałeś czekać na mnie nad basenem...-szepnął konspiracyjnym tonem, jakby się bał, że niezależnie od tego, ile hałasu zrobił przed chwilą, to właśnie rozmowa mogłaby wydać, że są tu, gdzie zdecydowanie nie powinni!

Priam Lloyd-Haskell
ODPOWIEDZ