Synergolog || Wykładowca — James Cook University
41 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Spojrzał ostatni raz na zdjęcie opatrzone słowami "To Twoja córka", po czym wsunął je między stronnice czytanej przez siebie książki. Długi lot niebawem miał dobiec końca, zabierając Otto do domu, gdzie mógł rozpocząć życie na nowo.
Belinda, Jonathan.... Belinda, Jonathan.... Belinda, Jonathan... Powtarzał w myślach imiona osób, an których powinien faktycznie się skoncentrować. Odbudowywanie relacji z córką nie szło mu najlepiej, bo po pierwsze nie chciał podejmować się jakiś podstępnych zagrywek i analizować to co robiła, a po drugie Belly nadal przeżywała stratę matki i przeżywana żałoba zapewne wpływała determinująco na jej samopoczucie. Co zaś tyczy się Jonathana.... Niby sprawa wyglądała lepiej niż na początku, ale potężne poczucie winy zaczynało dręczyć Otta. Dlatego też bez wahania zgodził się oddać Wainwrightowi przysługę i porozmawiać z jego chrześnicą. Dawno zawiesił swoją praktykę, skupiając się bardziej na badaniach antropologicznych i synergologicznych, ale nie mógł odmówić sobie posiadanych umiejętności. Jonathan najwyraźniej sądził podobnie, bo w przeciwnym razie nie prosiły go o coś tak osobistego.
Jednakże, chociaż Jona i Belly swoimi osobami przysłaniały niemal cały obraz Ottona, to Celestine Hemingway nadal nie pozwalała mu o sobie zapomnieć. Była zbyt intensywny punktem, gdzieś na horyzoncie, aby Beveridge mógł go zignorować. Nieustannie koncentrował na niej swoją uwagę i często przyłapywał się na tym, że w chwilach dekoncentracji to właśnie ku jej osobie podążały jego myśli.
Tamtego wieczoru do późna przesiadywał w bibliotece. Pracował nad nowym artykułem i potrzebował poszperać nieco w literaturze przedmiotu, aby utwierdzić się w swoich przemyśleniach. W domu i tak nikt na niego nie czekał, a więc Beveridge nie odczuwał tego jak szybko czas płynął. Było przed dwudziestą drugą, gdy wreszcie oderwał się od pracy. Wokół panowała cisza, a po tym jak Otto wyszedł na uczelniany korytarz, spotkał na nim tylko woźnego wyraźnie zaskoczonego jego obecnością. Octavian zebrał więc szybko swoje rzeczy i wyszedł przed biblioteczny budynek, aby przemierzyć spacerem teren kampusu, by dostać się do swojego auta. Była ciemno, ale gdzie nie gdzie zdało się słychać uniesione i roześmiane głosy, a na terenie nadal można było spotkać studentów.
Otto skręcił w jedną z bocznych ulic, aby przejść niewielkim parkiem na skróty i wyjść przy głównym budynku uczelni, ale gdy tylko znalazł się między budynkami na jego drodze stanął nie nikt inny, a właśnie Celestine.

Celestine Hemingway
studentka — JCU
26 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Księżniczka, którą wrzucono w realia gminu. Sieje zniszczenie, bo sama mocno jest zniszczona.
numer

Przesadziła. Wiedziała o tym już parę godzin temu, ale wcale jej to nie powstrzymało przed kontynuowaniem picia. Potrzebowała się odstresować, zapomnieć o problemach, znów być na fali popularności, która od wielu lat jej towarzyszyła. Przede wszystkim musiała zapaś ludziom ze studiów w pamięci, jako ta roześmiana i najfajniejsza, szczególnie po całym tym zajściu z jej dość nietypową reakcją na cudzy dotyk. Nigdy nie znała umiaru w kwestii alkoholu, a przynajmniej odkąd po ten faktycznie zaczęła sięgać, co miało miejsce już po jej porwaniu. Tej nocy w tej kwestii nie miało być inaczej. Wszystko zmierzało w znanym jej kierunku, zawroty głowy, śmiech, podwyższona temperatura… typowy schemat, w który wkradł się nieproszony pierwszak, zbyt śmiały i na tyle głupi, aby wierzyć, że mogłaby być nim zainteresowana. Nie była. Nie była też na tyle podatna, aby nie wyjść na czas z imprezy, na której w zasadzie wcale nie czuła się tak dobrze, jak to sobie wmawiała. Świeże powietrze jej nie otrzeźwiło, co też nie było dziwne, zważywszy na to, ile w siebie wlała. Ojciec nie byłby dumny – ta myśl sprawiła, że parsknęła śmiechem, zataczając się na parkowym chodniku. Nie byłby dumny ani z tego, ani też z faktu, że mogła zawalić studia.
- Pierdolony Beveridge… - mruknęła pod nosem, niewyraźnie, bo między wargami miała już papierosa, którego usilnie próbowała odpalić. Kiedy już jej się udało, ruszyła dalej przed siebie, wystukując na kostce rytm wysokimi obcasami. Było jej nieco zimno w tyłek, bo zgrzana skóra nie polubiła się z chłodem nocy, nawet w takim klimacie, jak Australijski. Próbowała to jednak ignorować, zbyt skupiona na stawianiu kroku za krokiem. W głowie wciąż psioczyła na profesora, więc jakie było jej zaskoczenie, kiedy ten nagle wyrósł spod ziemi, jak grzyb po deszczu.
- O – zatrzymała się, otwierając na moment oczy, a potem… potem zmrużyła je jak żmija. W zasadzie to… nie czuła do niego nienawiści. To chyba denerwowało ją w tym wszystkim najbardziej, a jednocześnie denerwowało w ten sam sposób, co delikatny dotyk w okolicy ucha czy szyi. Niby drażniący, ale jednak… nie taki nieprzyjemny. - Wymanifezowałam sobie psora – wymruczała, zaciągając się papierosem, po czym bardzo ostentacyjnie zmierzyła go wzrokiem, od stóp do głów, jakby tego brakowało, pod koniec przygryzła wargę i wyrzuciła niedopałek na bok. - Nocne schadzki ze stedentką… nieładnie – cmoknęła z naganą, robiąc w jego kierunku kilka nieznośnie powolnych kroków. Chciała… sama nie była pewna co, ale prawda jest też taka, że jak tylko się pojawił, zapomniała o powrocie do domu.

Octavian Beveridge
Synergolog || Wykładowca — James Cook University
41 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Spojrzał ostatni raz na zdjęcie opatrzone słowami "To Twoja córka", po czym wsunął je między stronnice czytanej przez siebie książki. Długi lot niebawem miał dobiec końca, zabierając Otto do domu, gdzie mógł rozpocząć życie na nowo.
Wystarczyło rzucić okiem na blondynkę, aby zauważyć, że stan jej upojenia alkoholowego był dość znaczny. NIby szła prosto, a jej przenikliwe spojrzenie nie wydawało się być zamglone, ale jednak sposób w jaki wypowiadała słowa i niepewne ruchy ramion sprawiały, że Octavian przełknął ślinę czując niepewność. Hemingway nie raz pokazała mu jak nieobliczalna potrafiła być. Dlatego słusznie zaczął czuć obawy nie mając kompletnie pojęcia czego mógłby się spodziewać po niej w stanie nietrzeźwości.
- O? Zapytał, chcąc brać czynny udział w tej dyskusji, jakiej właściwie chciałby chyba uniknąć, bo osoba Celestine namieszała już dość w jego głowie i nie powinien pozwalać jej na to, aby gościła tam na dłużej. A jednak zamiast się wycofać to stał jak zahipnotyzowany dostrzegając to jak zmienia się postawa dziewczyny. Zmienia w sposób, którego nie powinien pochwalać, ale skłamałby mówiąc, że nie poczuł jak delikatne dreszcze przenikają przez jego ciało. - Ah, tak? - Mruknął, po czym mocniej zacisnął dłoń na trzymanej przez siebie marynarce. Niby wieczór był chłodniejszy, ale nie na tyle, by sama koszula i kamizelka, która zwykle stanowiła część jego codziennej garderoby, nie wystarczyły. - Wspominałaś mnie w myślach w samych superlatywach, co? - Starał się zażartować, ale widząc jak coraz bardziej Celestine się zbliża, postanowiła asekuracyjnie zrobić krok w tył, jakby chciał pozwolić jej przejść. - Wracasz z imprezy, nie powinnaś wezwać taksówki? - Zapytał, chociaż pierwsza część jego wypowiedzi była stwierdzeniem. Wiadomym było, że Hemingway nie zakuwała po nocach na kampusie, a zresztą jej rozanielona twarz dość wymownie podpowiadała co robiła blondynka nim Otto na nią wpadł.
Ponownie przełknął ślinę, gdy Celestine utkwiła w nim swoje niepoprawnie przenikliwe spojrzenie. Chciał się znów poruszyć, albo chociażby naturalnie zbyć ją i odejść, ale zamiast tego po prostu czekał. Czekał na coś co zapewne go przerazi, a jednocześnie nie potrafił sobie odpuścić tak osobliwego doświadczenia.
- Raczej z książkami i biblioteką - odparł. - Jedynie, że wspominasz o swoich planach na wieczór, w takim razie wolałbym nie wiedzieć którego kolegę powinienem podejrzewać - dodał, chociaż doskonale wiedział, że myśli Celestone zmierzały w zupełnie innym kierunku.

Celestine Hemingway
studentka — JCU
26 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Księżniczka, którą wrzucono w realia gminu. Sieje zniszczenie, bo sama mocno jest zniszczona.
Rzeczywiście była pijana, nawet nie próbowała udawać, że jest inaczej. Nigdy nie wstydziła się takiego stanu, a nawet niepotrzebnie manifestowała go, gdy już w podobnym była. Teraz jednak nie chciała robić na nim wrażenia swoim pijaństwem, a po prostu chciała mu nieco zamieszać w głowie. Miała w tym swoje powody, ale przy tym uważała tez, że z kim, jak z kim, ale z nim sama z siebie mogłaby chcieć nieco się pobawić. Dwie pieczenie na jednym ogniu. Poza tym całkiem jarała ją myśl, że taki przemądrzały typ, jak Beveridge mógłby być pod działaniem jej uroku. Bardzo chciała osiągnąć ten stan, a wówczas nie musiałaby się obawiać o te cholerne egzaminy. Wiedziała jednak, że w tym przypadku jedno zejście do parteru niczego by nie załatwiło. Musiała pójść znacznie dalej.
- Suberlatwach? Pfu, ozwiście, że nie - machnęła głową, bo nie zamierzała przyjmować strategii tych jego wiernych fanek, którymi tak gardziła. Jakby nie patrzeć, oboje wiedzieli, że nie jest szczególną fanką jego osoby. Chociaż... ta kwestia też była mocno skomplikowana. - Jeszcze nie zamierzam... to byłoby niegrzczne, tak odchodzić, gdy trwa rozmwa - zauważyła, widząc, że już zorientował się, że do niego się zbliża. Nie zamierzała przestawać, ale też w ogóle nie przyspieszyła, ani nic z tych rzeczy. Powolutku sobie szła.
- Dobrze pan wie, co miałam na myśli - jak na kogoś, komu przed chwilą aż tak bardzo plątał się język, teraz brzmiała na bardzo trzeźwą. Nawet jej spojrzenie stało się ostrzejsze, bo chyba adrenalina, jaką poczuła, pomogła jej wytrzeźwieć. - No, ale najciemniej pod latarnią... więc niech pan tak udaje dalej - zatrzymała się w końcu, tuż przed nim i nie pozwoliła mu się odsunąć, chociażby przez to, że bezczelnie przejechała dłonią po jego marynarce, a nim zrobił cokolwiek, zacisnęła dłoń na materiale klapy i pociągnęła go tak, że musiał zrobić dwa kroki wraz z nią, by skryć się za drzewem. Ponownie zadziałała szybciej i nim się odezwał, bezczelnie przyłożyła mu palec do ust.
- Widziałam latarkę. Stróż tu idzie, więc proszę być cicho, bo staniemy się ofiarami skandalu - wyjaśniła, wierząc, że Beveridge nie odwali niczego głupiego. Ale gdyby jednak... - Lepiej, żeby nikt nie widział pana w takiej pozycji z pijaną studentką w środku nocy - dodała, patrząc mu przy tym bezczelnie w oczy. Skłamałaby mówiąc, że i jej serce nie biło teraz szybciej.

Octavian Beveridge
Synergolog || Wykładowca — James Cook University
41 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Spojrzał ostatni raz na zdjęcie opatrzone słowami "To Twoja córka", po czym wsunął je między stronnice czytanej przez siebie książki. Długi lot niebawem miał dobiec końca, zabierając Otto do domu, gdzie mógł rozpocząć życie na nowo.
Każda myśl Octaviana biła na alarm. Doskonale wiedział do czego dążyła Celestine. Zresztą każdy na jego miejscu, by się zorientował. Co gorsza Beveridge miał pełną świadomość tego jak nieprzewidywalną osobą była Hemingway więc obawa o jej zamiary rosła jeszcze bardziej jednocześnie stymulując jego ciekawość. Przecież gdyby chciał to już dawno odwróciłby się na pięcie pozostawiając blondynkę za sobą. On jednak zdecydował się na rozpoczęcie konwersacji, która z każdą sekundą nabierała coraz to mniej odpowiedniego znaczenia. Nie mógł być więc zaskoczony reakcjami Celestine, ale tak jak chciała udawał. Udawał, bo zmuszała go do tego jego pozycja, chociaż z chęcią poddałby się temu co właśnie miało miejsce. Kiedyś nie przejmował się tak swoimi poczynaniami. Bezczelnie korzystał z posiadanych umiejętności, by od czasu do czasu się zabawić. Potem przyszła poważna posada w ONZ, kilka tytułów przed nazwiskiem i małżeństwo, a dawna, nieokrzesana natura Octaviana poszła w niepamięć. Co dość oczywiste, bo nie był już młokosem, a dojrzałym mężczyzną, ale przecież pewnych instynktów nie da się tak po prostu wyłączyć.
- Twoja antypatia do mnie jest intrygująca. Pewnie zawiodłabyś swoich kolegów, gdybyś im zdradziła, że tak naprawdę masz do mnie słabość - zaczął, chcąc przypomnieć Celestine, że kreowała się od tygodni na jego wielką antyfankę. Oczywiście nawet nie zakładał, że to podziała, bo ktoś taki jak Hemingway sam narzuca innym co mają myśleć. Miała też pełną świadomość tego, że o ile Octavian sam nie przerwie tej rozmowy to nikt poza nimi nigdy się o niej nie dowie, bo nikomu nie będzie to na rękę. Jego mogą wyrzucić, ją wydalić i nim Octavian zdał sobie z tego sprawę, po prostu pozwolił na to, aby przyciągnęła go do siebie, a potem skryła ich obydwoje za stojącym nieopodal drzewem.
- Że co? Co ty wyprawiasz, Hemingway - burknął, starając się wybrzmieć na naprawdę niezadowolonego. Faktycznie zestresowała go wizja napotkania kogokolwiek, a z drugije strony był wściekły na siebie za to, że pozwolił sobie na takie pogrywanie z nią. Po prostu mu się to podobało, a pieprzona nutka podniecenia i niepoprawności dodawałą temu wszystkiemu pikantarii. Nie mógł jednak tak po prostu teraz się poddać i rzucić na blonynkę. Zresztą nawet nie zamierzał. Co innego słowne przepychanki, a co innego cielesny kontakt, którego Otto poniekąd paraliżował, nawet jeśli udawał, że jest inaczej. - To ty do mnie... Celetine, proszę odsuń się... - Zamilkł w pół słowa, bo faktycznie z uliczki obok wyszedł stróż. Serce waliło mu niespokojnie, a jednocześnie adrenalina robiła swoje i Octavian nie zamierzał dać się nakryć. Nie w takiej chwili, gdy ewidentnie Celest świetnie się bawiła, a zamiast strachu, na jej twarzy malowała się satysfakcja i rozbawienie. Jej zapach odurzał jego nozdrza przyjemną, uwodzicielską wonią, a palec, który trzymała na jego ustach kusił swoją delikatnością. Nagle przestał skupiać się na otoczeniu, a zaczęł dostrzegać te wszystkie dobne szczególiki. Jak dołeczki, które robiły się przy ustach Celestine, gdy ta układała je w uśmiechu, albo delikatnie uniesione kąciki oczu przez co jej spojrzenie wydawało się bardziej zmysłowe.
Nie było dobrze, więc odwrócił od niej wzrok, niby starając się namierzyć sylwetkę stróża i określić, czy już mogą czuć się bezpiecznie, ale tak naprawdę to on sam szukał ucieczki od tego co zaczynało mu się za bardzo podobać.

Celestine Hemingway
studentka — JCU
26 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Księżniczka, którą wrzucono w realia gminu. Sieje zniszczenie, bo sama mocno jest zniszczona.
Prawdę mówiąc nie do końca go słuchała, kiedy tak sobie gadał coś o antypatii i jej kolegach. Nie miała tu ich za wielu, więc mało obchodziła ją opinia kogokolwiek. Teraz skupiała się jedynie na profesorze, który stanowił jej przeszkodę i jednocześnie przepustkę do zaliczenia semestru i wyrwaniu się z z tego miejsca. Wystarczyło okręcić go sobie wokół ręki i tyle. Był przystojny, więc to zadanie nie miało być nawet szczególnie trudne. Jak nic mogła się posunąć bardzo daleko w swoich planach, a okoliczności teraz dodatkowo temu sprzyjały.
- Chciałby profesor, żebym miała do pana słabość - to nawet nie było pytanie, podobnie też wcale nie brzmiało, jak zwykłe stwierdzenie, bo gdy uniosła brwi, nadała tej wypowiedzi formę wyzwania. Zaraz jednak ich pozycje jeszcze bardziej się zmieniły. Bawiło ją dość mocno, jak niepewnie profesor czuł się w tej sytuacji. Ani myślała się od niego odsuwać i całe szczęście on sam szybko zrozumiał, że nie było o tym mowy. Początkowo niczego nie planowała, ale kiedy tak na nią patrzył...
Serce biło jej szybciej zarówno z powodu zbliżającego się strażnika, jak i z samej bliskości Octaviana. Było to podniecające w sposób, jaki najbardziej lubiła. Czuła dreszcz ryzyka na karku, a ten zdawał się wywoływać u niej gęsią skórkę. Idealne warunki do tego, by coś odjebać.
- Jezu... jestem już stary - do jej uszu dotarł głos ochroniarza, który pewnie wcześniej kierował się tutaj pewny tego, że kogoś spotka, a tym czasem widział jedynie pustą alejkę. To tym bardziej dodało jej energii do tego, by coś odwalić. Oddech nieco jej przyspieszył, nawet tego nie ukrywała, bo rozchyliła wargi, by dokładniej to pokazać. Musieli być cicho, kustosz nadal stał w pobliżu i teraz oboje powinni wychodzić z siebie, aby nie zwrócić jego uwagi. Właśnie dlatego krnąbrnie przybliżyła się jeszcze bardziej. Nie była pewna co widzi w oczach profesora, ale nie przejmowała się tym, kiedy stanęła na palcach, by bezczelnie złączyć swoje wargi z jego własnymi. Dłonie powoli przeszły z jego torsu, przez ramiona, na sam kark, by zapewnić jej wygodniejszą pozycję w tym niegodnym akcie. Miał przyjemnie ciepłe wargi, jej własne odciskały na nich piętno tego, co właśnie robili i czego robić nie powinni. Przygryzła jeszcze jego wargę, a potem... potem odsunęła się i cóż. Jak na pijaną, całkiem trzeźwo zsunęła ręką do spodni, a dokładniej rozporka. Otworzyła go.
- Przycisnęło pana - wyjaśniła mu cichutko na ucho i bezczelnie wypchnęła go z krzaków, sama zaś dalej się w nich kryła, gotowa zwiać, gdy on będzie rozmawiał ze strażnikiem.

Octavian Beveridge
ODPOWIEDZ