Syn, zakała rodziny, syn martnotrawny — Rodzina Strand
25 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
I dreamed a dream
Of you and me
I dreamed that we
Were young
And in that dream
We sailed the sea
To a land
We loved
No nie, ta zniewaga krwi wymaga! Beverly miała szczęścia, że nie podzieliła się tymi swoimi przemyśleniami na głos, ponieważ groziły one prawdziwym dramatem żywcem wziętym z ukochanych programów Caspara typu reality show. Tak, zdecydowanie, spotkanie mogłoby być o wiele mniej przyjemne. Jednak zasadnicze pytanie brzmi- co sprawiło, że zdecydowała się Caspara ot tak wepchnąć pod autobus? Może i był odrobinę zniewieściały i w młodości spędzał w łazience porównywalnie dużą ilość czasu stosując kolejne maseczki, albo też dbał o swój look. Ale czy to coś złego. Albo jego koncerty, do których zmuszał oglądać rodzinę? O ile go pamięć nie myliła, to mając sześć lat w kółko śpiewał i tańczył układ taneczny do piosenek Shanii Train. NO I TO BYŁO POWODEM TAKIEGO WEPCHNIĘTA POD AUTOBUS? Dosłownie, tak jakby, hate crime.

-O Jezu, ja też – mruknął w końcu wywracając przy tym spojrzeniem. Ostatnie, czego im w życiu trzeba, to częstsze wizyty rodziców. Czy faktycznie się zdarzą? No zobaczymy, jednak w mniemaniu Caspara fakt, iż przeprowadził się do tego samego kraju, w którym mieszkają jego rodzice nie jest wystarczającym powodem, by widywać się jakoś dużo częściej. Zdecydowanie nie. No i nie zapominajmy, że w jakiś pokrętny sposób był zmuszony do tego, by dokonać zmian w swoim życiu, nawet jeżeli oficjalnie nigdy by się do tego nie przyznał.
-Już wystarczy mi to, ile zawodu im sprawiam zdalnie. Po co widzieć to face to face, kiedy nie możesz ot tak, po prostu sobie rozerwać połączenie? – spytał z cwanym uśmieszkiem na twarzy.

Na wspomnienie o ostatniej wyprawie, na jego twarzy pojawił się jeszcze szerszy, szelmowski wręcz uśmiech. Oj tak, zdecydowanie było o czym mówić. No ale czy siostra chce znać każdy szczegół? Zdecydowanie dla niej będzie, jeśli jednak nie podzieli się co do joty wszystkim tym, co się działo. Chłopak powiódł wzrokiem za malcem, a następnie potarł niepewnie lewą brew ewidentnie zastanawiając się nad tym, co i na ile może zdradzić.

-Masz na myśli tę podróż do Francji? Wynajeliśmy z Frankie, Jasonem i Meredith jakiś dom na wybrzeżu, nic specjalnego. Typiarz, którego dom wynajeliśmy był strasznym dupkiem, udającym, że nie potrafi mówić po angielsku, a jednocześnie kiedy powiedziałem Meredith jak ją przeoram w naszym wspólnym łóżku, to widziałem po jego spojrzeniu, że dosłownie rozumie każde słowo. Ja nie wiem po co oni się tak zgrywają? – jakby dla zaakcentowania tych słów rozłożył dramatycznie dłonie, a nawet parsknął śmiechem. Sama myśl o tym, że ma przeorać Meredith w jakikolwiek sposób był dla niego po prostu absurdalny, ale idealny na tamtą chwilę. -Ale fajna miejscówka, wychodziła wprost na wodę, do tego świetna akustyka o czym przekonaliśmy się my i wszyscy sąsiedzi wokół. Dodatkowo wychodząc z domu i przechodząc przez ogród trafiało się na pomost, gdzie typ miał jakąś łódź. No piękne, idealne na Insta. Wyrzucił nas po naszej imprezie na łodzi. Nie wiem co się stało, ale chyba zapomniałem co nieco o żeglowaniu, ponieważ efektem imprezy był skasowany pomost, skasowana łódź i Frankie leżąca na wyrąbanych drzwiach przy brzegu i wciąż powtarzająca „Nigdy Cię nie puszczę, Jack”. – wzruszył przy tym ramionami, zupełnie jakby chciał zgrać niewiniątko, które nie wie skąd trafił na imprezę z jakimiś popaprańcami.


Beverly Strand
ambitny krab
paddington5666
brak multikont
Senior Wildlife Officer — The Queensland Parks and Wildlife Service
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Lokalna funkcjonariuszka straży leśnej, przebywająca w Lorne Bay od trzech lat, tracąca głowę dla włoskiej pani doktor z którą wychowuje syna
Cóż, przynajmniej rodzeństwo Strand było różnorodne i uzupełniało się pod pewnymi względami a to zdecydowany plus, nawet jeśli powodował trwogę rodziców. Bev nigdy jakoś specjalnie nie ciągnęło do babskich tematów, związanych z makijażami, dobieraniem odpowiednich tipsów pod kolor oczu, włosów czy tam duszy, nawijaniem o facetach czy wykłócaniem się o to, która Kardashianka jest najlepsza. Być może odnalazłaby się w stopniowym nadrabianiu zaległości, związanych z programami o drag queens (do czego na pewno zachęci ją Margo) i nieco dokładniejszego zgłębiania uniwersum społeczności lgbt, do czego wcześniej nie przywiązywała większej uwagi. Jedynie Oliver miał jakieś śpiochy z napisem „kocham moje dwie mamy” co teraz brzmiało makabrycznie, mając na uwadze osadzenie jednej z nich (Jen) w areszcie. Bev była ogólnie tolerancyjna, więc akceptowałaby „prawdziwą naturę” Caspara, podobnie jak ewentualne uwielbienie Olivera co do przyszłego zawodu fryzjera, stylisty, kosmetologa, albo stewarda. Wcale nie uważała ów zawodów za mało męskie, a nawet jeśli niektóre za takowe uchodziły, to była w stanie z tym żyć. Szkoda życia na przejmowanie się szczegółami, albo tym, co ktoś sobie pomyśli.
- To nieprawda - uznała, słysząc, jak to Caspar rzekomo „zawodził” rodziców. - Mama już kilka razy mówiła mi o tym, w którym akurat kraju jesteś i co ciekawego widziałeś. Wydawała się tym bardziej podekscytowana, niż niejedną rozprawą.
Czasami nawet podejrzewała, że Gratia miała swoje ulubione dziecko i był nim właśnie Caspar. Ułożyła sobie w głowie idealny obraz swojego najmłodszego syna i chwaliła wśród podstarzałych koleżanek z pracy oraz stażystek z kancelarii, wychwalając przy okazji dobry wygląd chłopaka. Może nawet próbowałaby go umówić z którąś z pilniejszych pomocnic, gdyby nie podejście w stylu „to nie odpowiednia partia dla mojego dziecka”.
Z uśmiechem słuchała opowieści o francuskiej wyprawie, żałując nieco, że sama nie doświadczyła podobnych wypraw, w gronie znajomych. W czasie studiów miała za sobą zaledwie krótkie wyjazdy poza miasto, a później przyszła pora na wielką karierę w służbach, gdzie wyjazd za granicę wiązał się jedynie z pracą. Możliwe, że gdyby miała taką możliwość, poprowadziłaby swoje życie nieco inaczej, aby nieco więcej czasu poświęcić sobie, a nie pogonią za czymś, czego nawet nie potrafiła konkretnie doprecyzować.
- Jesteś pewny, że nie trafiłeś przypadkowo na plan jakiegoś reality show? - dopytała rozbawiona, wyobrażając sobie, jak dobrze musiał bawić się Caspar w tak szalonych w pozytywnym tego słowa znaczeniu, okolicznościach. - Policzyli wam za skasowanie pomostu i łodzi?
Możliwe, że towarzystwo po prostu dało nogę, zanim właściciel zdążył się upomnieć o szkody, albo to Caspar sypnął porządnym napiwkiem, pokrywającym część skasowanych dóbr.
Słysząc marudzenie Olivera, zwiastujące porę na posiłek, usadziła go w plastikowym krześle i porzuciła jakieś gryzaki, aby zajął się sobą, kiedy w tym samym czasie podgrzeje dla niego papkę, czekającą w pojemniku, w lodówce.
- Jak już wspomniałam ci jakiś czas temu w wiadomości… - zaczęła, bo nie mogła się dodzwonić do brata, tkwiącego w jakiejś puszczy, albo na środku pustyni w Meksyku. - biorę rozwód. Nie wiem co zrobić z jej rzeczami. Wpakowałam wszystko do kilku kartonów i czekam na natchnienie. Najchętniej oddałabym je do schroniska dla kobiet, ale muszę jeszcze poczekać na ostateczną rozprawę.
Nie żałowała ślubu samego w sobie, a zbyt lekkomyślnego przystąpienia do niego, nie mając nawet dziewięćdziesięciu procent pewności, że to rzeczywiście wypali. Miała pod ręką kobietę, była ładna, rzadko się kłóciły, a poza tym, podzielała upodobanie Bev względem płci pięknej, więc weszła z nią w związek, na zasadzie „teraz, albo nigdy”. Miała wtedy trzydzieści-pięć lat i ciążącą na głowie presję, której w końcu się poddała, czego pod żadnym pozorem nie powinna robić. Stało się. Teraz musiała wypić piwo, którego naważyła, rzutującego na resztę życia.

Syn, zakała rodziny, syn martnotrawny — Rodzina Strand
25 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
I dreamed a dream
Of you and me
I dreamed that we
Were young
And in that dream
We sailed the sea
To a land
We loved
Chociaż teoretycznie mógł docenić, że jego rodzice wspierają go niezależnie od tego co wyprawia, to jednak gdzieś podświadomie pojawiły się ciary żenady. Dlaczego jego mama ogląda te dziwne ekscesy i relacje, w których jest oznaczany? Dzięki Bogu instagram był dosyć ostrożny w tym, co można na nim publikować, więc każdy dbał o swoje zasięgi i brak shadowbana bardziej niż o to, jakie zdjęcia wysyła w DM'kach. Jednak trudno nie zauważyć, że było to przykładanie ręki do tego, jak bardzo toksyczny tryb życia chłopak prowadzi.

-No widzisz, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia – zauważył w końcu wyjątkowo bystro jak na niego, a nawet błysnął uśmiechem dumny z tego, jak filozoficznie podsumował całą tą rozmowę. W poprzednim życiu totalnie był jakimś Paulem Cołelo-No bo wiesz, kiedy tak sobie rozmawiamy, to się zastanawiam ile widziała. Czy jest już Sauronem, Wszechwidzącym okiem? Czy zawsze skrywa się za telefonem wycelowanym w moją stronę, czy może wcale nie? Zastanawiam się przykładowo, czy oglądała nagranie z wieczoru kiedy świętowaliśmy urodziny Paula. Typ myślał, że mu się oświadczę, kiedy ja wręczyłem mu bransoletkę. Relacja kończy się tym, jak typ wylewa na mnie drink. Prosto w twarz – wzruszył ramionami, jakby próbując podświadomie pokazać, że wcale go to zachowanie nie ruszyło chamskie zachowanie byłego. Zresztą, dlaczego Caspar miałby się komukolwiek oświadczać skoro ewidentnie to on będzie tym, któremu ktoś się będzie oświadczać?No i wiesz, chociaż jebał pies Paula i jego bransoletkę, to jednak wolałbym by mama tego nie widziała a moje „w porządku” rzucane przez telefon nie było zaproszeniem do dyskusji na temat nietrafionych relacji

Opowieść o pomoście rzeczywiście brzmiała jak wyrwana z jakiegoś chorego programu Bravo TV, a jednak Caspar w tamtej chwili nie dostrzegał innych kamer oprócz tych bezpieczeństwa. Machnął dłonią w odpowiedzi, ale na jego twarzy ewidentnie pojawił się cwany uśmiech kogoś, komu ewidentnie odpowiada rola tego, który może opowiedzieć o ekscesach. Pociągnął spory łyk swojego drineczku, a następnie spojrzał na Dżenona, który wciąż gdzieś bujał się na podłodze.

Zdecydowanie nie zazdrościł siostrze rozwodu, ani żadnych perypetii tego typu. Być może gdzieś podświadomie unikał związku właśnie dlatego, że wiedział iż prędzej czy później to wszystko pójdzie się pieprzyć? I co on wteyd zrobi z tego rzeczami? -A jakby tak spalić to gówno? podsumował wymownie unosząc brew, pociągając przy tym kolejny łyk napoju-Ja wiem, wiem, dwutlenek węgla, zmiany klimatu, bla,bla,bla – wywrócił oczami dosyć teatralnie, po czym dodał pośpiesznie-Rozwodzisz się, oby, tylko raz. Więc warto to zrobić dla fabuły zdecydowanie pomógłby siostrze spalić wszystko, co należy do jej byłej. No bo przeciez ona sama z siebie by w życiu się na to nie odważyła! No ale odpowiednie pchnięcie w stronę szaleństwa sprawi, że rozwód będzie bardziej.... definitywny.


Beverly Strand
ambitny krab
paddington5666
brak multikont
Senior Wildlife Officer — The Queensland Parks and Wildlife Service
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Lokalna funkcjonariuszka straży leśnej, przebywająca w Lorne Bay od trzech lat, tracąca głowę dla włoskiej pani doktor z którą wychowuje syna
- Na pewno nie widziała wszystkiego - zapewniła brata, wyczuwając, że może chodzić o relacje z mocno zakrapianych imprez, na których Caspar szalał w tłumie półnagich ludzi. - Sam wiesz, czasami mocno wkręca się w niektóre sprawy, a na sali sądowej nawet nie dotyka smartfona.
Pytanie więc, jak wiele Gratia zdążyła przejrzeć, zanim 24-godzinne wstawki z relacji kończyły swoją żywotność. Może lepiej, aby Caspar ograniczał te bardziej szalone nagrania do Snapchata? Tego pani matka na pewno nie zdążyła rozpracować.
Mocno ściągnęła brwi, słysząc o jakichś ewentualnych zaręczynach z gościem, którego jeszcze nie zaprezentowano rodzinie. Cóż, sama nieco ukrywała się z Jen i oficjalnie nazwała ją narzeczoną przed najbliższymi, niedługo przed samym terminem ślubu. Bev zawsze miała jednak wrażenie, że Caspar był bardziej otwarty, szalony czy tez spontaniczny, w porównaniu z resztą rodzeństwa, a przynajmniej tą starszą częścią. Takie niespodziewane akcje były w jego wydaniu całkiem prawdopodobne.
- Gdybyś jednak pragnął kiedyś pogadać przy drinku o nietrafionych relacjach, ja mam w tym doświadczenie - wprost wskazała na siebie palcem, mając na myśli wielką przygodę, zatytułowaną Jen. Być może jej życie towarzyskie wyglądałoby zupełnie inaczej, gdyby była fanką jednorazowych zbliżeń, jednak los chciał inaczej i zesłał jej takie, a nie inne podejście, nieco ograniczające przebieranie w rynku matrymonialnym. Teraz nawet tego nie potrzebowała, bo znów miała do czynienia ze swoją sympatyczną koleżanką z Syrii, którą jak nic będzie chciała zatrzymać przy sobie. To nie będzie łatwe, ze względu na obecność Olivera, ale warto przynajmniej spróbować.
Przełożyła podgrzaną papkę do plastikowej miseczki ze wzorem dinozaurów i usiadła na krześle barowym, aby przystąpić do karmienia skrzata. Ten na widok łyżeczki od razu odsunął od ust gryzak i otworzył buzię, bez żadnej zachęty. Pod tym względem Bev nie musiała się martwić o syndrom niejadka. Oliver wsuwał każde, podsunięte danie, bez kręcenia nosem nawet na brokuły, co zdaniem innych, zafiksowanych rodziców było ewidentnym powodem do dumy.
Natychmiastowo obróciła głowę w stronę brata, słysząc o paleniu rzeczy Jen. W pewnym sensie… brzmiało to ciekawie.
- Ok, ale chyba nie masz na myśli palenia tego w ogródku na monitorowanej dzielnicy, pod nosem snobów? - nie wszystkich sąsiadów wrzucała do jednego wora, nie mniej obecność nowobogackich świrów była odczuwalna na radarze. - I nie zgadzam się na palenie ciuchów. Rozumiem, że w większości szyły je biedne dzieci z Bangladeszu, ale nie spalę spodni od Armaniego i spódnic od Korsa, jeśli mogą komuś posłużyć.
Ten szajs był drogi! Jen lubiła otaczać się markami premium. Kupowała mało, ale drogo, co Bev postrzegała jako rekompensowanie dorastania w biednych warunkach. Strand miała całkiem na odwrót, bo o ile rodzice lubili się ubrać drogo, jej własna szafa wypełniona była bardziej przyziemnymi markami. Ekstrawagancję rezerwowała na dwa, może trzy wyjściowe ciuchy, na specjalne okazje. Żadnych klapek Gucci, albo crocsów od Balenciagi.
- Chętnie spaliłabym za to jej książki - mruknęła pod nosem, czując jak Oliver sam łapie za jej nadgarstek, co by nakierować łyżkę z papką prosto do buzi. - Kosmetyki i bieliznę też. Możemy je spalić. Ale lepiej nie tutaj, znam idealne miejsce na obrzeżach.
Dała tym samym do zrozumienia, że była pozytywnie nastawiona do propozycji Caspara i może nawet zrealizują ją przy najbliższych dniach, po podrzuceniu Olivera do opiekunki, co by mały nie wdychał tych wszystkich trujących substancji, wytrącających się przy procesie spalania. Pozostało im dopić drinki, pogadać o pierdołach i zgadać się na następne spotkanie, być może powiązane z rytuałem palenia rzeczy ex żony.

/zt x2
ODPOWIEDZ