neurochirurg — cairns hospital
37 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Oh, I love it and I hate it at the same time
Hidin' all of our sins from the daylight
Też się nie znam, więc odpuszczę sobie opisy.
Chciała się położyć. Marzyła o tym od połowy operacji Keitha. Nie spać. Położyć. Kilka razy zerknęła nawet na podłogę sali operacyjnej, zastanawiając się czy nie może tego zrobić chociaż na minutę. Wiedziała jednak, że musi wytrwać do końca i powierzyć mu całą swoją uwagę. A potem jeszcze trochę. Do czasu aż wyjdzie z tego pomieszczenia, zdejmie rękawiczki, fartuch, maseczkę i czepek, żeby móc iść poinformować rodzinę o wyniku tej operacji. Po tym planowała iść prosto do socjalnego. Nawet na podłogę, jeśli nie będzie wolnych łóżek. Albo zwinie się na jednym z foteli w pozycji embrionalnej. Po trzydziestu minutach gorączkowych rozmyślań i stopniowego uspokajania się może uda jej się zasnąć. A może nie. Zależy czy uda jej się prawdziwa sztuka, jaką okazało się naprawienie wszystkich szkód wyrządzonych przez pręt. Kilka rzeczy wyłapała jedynie dzięki USG i chyba to uratowało mężczyźnie życie. Przynajmniej to, co z tego, które miał dawniej zostało…
Wyszła z sali, ściągnęła z siebie wszystko, co miało ślady krwi oraz nakrycie głowy. Umyła ręce, mając wrażenie, że wciąż ściska narzędzia chirurgiczne w rękach, których nie potrafiła chwilowo do końca rozluźnić. I poszła porozmawiać z rodziną o konsekwencjach budowy domku na drzewie. Stamtąd ruszyła prosto do pokoju socjalnego, zahaczając jedynie o toaletę, bo nie pamiętała, kiedy ostatnio sikała. Kiedy weszła do pomieszczenia, w którym panował półmrok, rozświetlany przez latarnie uliczną za oknem, jej wzrok od razu padł na oczy Bertinelli, uparcie w nią wpatrzone. Uśmiechnęła się do niej słabo.
Żyje — odpowiedziała na razie krótko, a potem usiadła na łóżku naprzeciwko. Była zdziwiona, że są tu same, ale wdzięczna za ten zbieg okoliczności. — Może będzie miał się lepiej po kilkunastu miesiącach fizjoterapii, ale wątpię, żeby kiedykolwiek postawił więcej niż dziesięć kroków bez kul albo balkonika — wyjaśniła ze szczegółami, takim samym tonem jak podczas rozmowy z jego rodziną. Niestety cudów jej się w tym przypadku nie udało zdziałać razem z doktorem Doltonem. Chociaż jak spojrzy na tę sprawę ponownie za kilka dni to pomyśli sobie, że i tak udało im się dość dużo, bo szanse ich pacjenta były naprawdę dramatyczne. Położyła się, na razie bokiem, żeby patrzeć na przyjaciółkę. Odetchnęła z wyraźną ulgą, bo jej kręgosłup poczuł różnicę prawie od razu. Było to trochę bolesne, ale w ten całkiem przyjemny sposób. Zerknęła też na zegarek, żeby zobaczyć jak długo trwała operacja. Uniosła brwi, nieco zdziwiona. Myślała, że znacznie dłużej. — Jak ma się Brad? — odbiła piłeczkę, ciekawa stanu drugiego pacjenta. W teorii był w lepszej wyjściowej sytuacji niż jego kumpel, ale mogło to być zwodnicze założenie, bo ocenianie książki po okładce rzadko kończyło się dobrze dla chirurgów. A nie miała pojęcia co kryło się w przebitym ramieniu Brada. Wierzyła jednak, że trafił w najlepsze możliwe ręce i Margo zrobiła co tylko mogła, żeby go poskładać w całość.
I jak Ty się masz? — zapytała miękko. W trakcie rozdzielania mężczyzn zerkała na panią chirurg, gdy tylko mogła i kilka razy wydawało jej się, że Bertinelli wraca pamięcią do tamtego dnia, ale za żadnym razem nie poprosiła o pomoc i dalej parła. Mal była z niej niesamowicie dumna, ale na razie powstrzymywała się przed dzieleniem się swoją opinią, bo chciała poznać jej ogląd na tę sprawę.

Margo Bertinelli
chirurg urazowy — Cairns Hospital
37 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani doktor z Włoch, która przeniosła się do Australii i choć nadal jest na wizie pracowniczej, to powoli zapuszcza korzenie u boku Beverly.
Przynajmniej żył; pomyślała na temat Keitha, który w kryzysowym momencie mógłby tego nie docenić. Bertinelli nieraz obserwowała ten stan u swoich pacjentów. Nie każdej ręki albo nogi dało się odratować i pomimo iż pacjenci przeżywali ciężkie upadki to mieli za złe, że coś im później nie działało. To mogło dotyczyć Keitha, który choć teraz doceniał to, że żył.. później mógłby mieć pretensje do wszystkich. Do świata, samego siebie, bliskich i do pani doktor, która go uratowała, ale nie na tyle aby mógł funkcjonować jak zwykle.
- Będzie potrzebować jeszcze jednej operacji. – Bywało, że nie dało się zrobić wszystkiego od razu. Najpierw składało się część i czekało aż powstaną odpowiednie zrosty wspomagające ciało w dalszej chirurgicznej poprawie. To częste w ortopedii i pochodnej dziedzinie, którą zajmowała się Bertinelli. Ramię było tak poharatane, że dwie operacje to i tak mało, co Margo uważała za sukces, ale jeszcze nie spoczywała na laurach. Będzie to robić, gdy Brad odzyska ruchomość w ręce, czyli za parę bardzo długich miesięcy.
- Chyba dobrze. – Odetchnęła z ulgą, jakby dopiero teraz uświadomiła sobie, że już było po operacji. – Czuje, że nazbyt napinałam niektóre mięśnie, ale potrzebowałam tego.. w sensie operacji. – Żeby pokazać umysłowi, że nie każda wizyta w sali operacyjnej kończyła się nagłym wtargnięciem napastnika z bronią. – To dziwne, że umysł płata nam figle wmawiając rzeczy, których nie ma. – Również się położyła rozluźniając ciało na tyle, że mogłaby pójść spać. – Ale tak działa trauma. Prawie jak miłość, ale nieco inaczej, bo bardzo zakochani potrafimy nie dostrzegać ogromnych wad u drugiej połówki. – Nie mówiła z aktualnego doświadczenia a bardziej z tego, co przeżyła z Tessą. Kochała ją, żyły razem przez dziesięć lat, więc uczucia były karmione doświadczeniem i nadzieją, że wyjdą z każdego kryzysu. Niestety nie dało się przeskoczyć potrzeby ex żony, która nagle postanowiła żyć w poligamicznym związku. – Uwielbiam być zakochana. Nawet jeśli od tego głupiejemy. – Uśmiechnęła się pod nosem bardziej do siebie myśląc o Beverly, której wad mogła nie dostrzegać, ale wątpiła aby ta potraktowała ją jak Tessa. – A ty? – Obie zasługiwały na odpoczynek, ale chciała jeszcze porozmawiać Mallory, żeby zająć umysł czymś innym od minionej operacji.
mistyczny poszukiwacz
Lorde
neurochirurg — cairns hospital
37 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Oh, I love it and I hate it at the same time
Hidin' all of our sins from the daylight
Jutro? Czy trzeba poczekać? — dopytała. Różnie bywało. Czasem trzeba było poczekać na zrosty, a w innych wypadkach po prostu nie chciało się robić za dużo naraz i wolało się to rozłożyć na dwa razy lub więcej z innych powodów. Mal zwykle w swojej specjalizacji stosowała ten drugi przypadek, kiedy czas oczekiwania pomiędzy jedną a drugą operacją wynosił najwyżej kilka dni. Bardzo rzadko się zdarzało, że musiała czekać kilka miesięcy by znów otworzyć pacjenta i dokończyć swoje działania.
Gratulacje, to musiało od Ciebie sporo wymagać — powiedziała z wyraźną dumą w głosie, chociaż zmęczenie wkradające się w każdy zakamarek mogło to odrobinę wygłuszyć. Nie potrafiła sobie do końca wyobrazić co musiała czuć Margo. Czytała o tym w podręcznikach, ale nigdy niczego podobnego nie przeżyła by móc mieć choćby blade pojęcie o gamie emocji, które włoskiej lekarce towarzyszyły przed wejściem do sali operacyjnej i po. — Rozumiem — pokiwała głową, bo akurat z tej części doskonale zdawała sobie sprawę. Były chirurgami. Jeśli nie operowały to traciły sens życia. Same konsultacje nie mogły by nigdy zastąpić trzymania czyjegoś życia i zdrowia w swoich rękach i naprawiania czegoś, co działało nie tak jak powinno. Żadne inne uczucie nie mogło się temu równać. — Czasem wspaniałe, czasem straszne — mruknęła w zaspanej zadumie. Wyobraźnia działała w obie strony. — Ale z czasem to mija. Może nie u wszystkich, może niektórzy mają tyle szczęścia w życiu by ignorować wady, ale chyba mało kto… — podzieliła się z nią swoim nie do końca sensownym przemyśleniem, ale miała nadzieję, że przyjaciółka i tak ją zrozumie. — To oby trwało jak najdłużej — życzyła jej rozbawiona. Sama chyba nie potrafiła postrzegać zakochania w taki sposób. Ostatni raz gdy mogła to robić w taki wolny sposób, jakiego doświadczały Margo z Beverly… Nie, już nie pamiętała ostatniego razu. — Chciałabym, żeby nie wiązało się to z takim poczuciem winy — powiedziała nieprzytomnie z zamkniętymi już oczami. Przez zmęczenie i nadmiar emocji, które zdążyły opaść i pozostawić po sobie pustkę wymsknęło jej się zdecydowanie więcej niż powinno i niż chciała komukolwiek mówić.

Margo Bertinelli
chirurg urazowy — Cairns Hospital
37 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani doktor z Włoch, która przeniosła się do Australii i choć nadal jest na wizie pracowniczej, to powoli zapuszcza korzenie u boku Beverly.
- Grazie. – Podziękowała za życzenie jej długiego stanu zauroczenia/zakochania i na chwilę zamilkła czując, że musiała coś sprostować. – Wiesz, to nie tak że nie dostrzegam jej wad. Każdy jakieś ma; dziwactwa, zachcianki, nietypowe hobby, gusta albo odruchy. Dopóki jednak te nietypowe cechy nie zaburzają mojej strefy komfortu, to nie widzę powodu aby ich nie kochać. – Bo wady również można kochać, acz w nieco innych sposób. Nie nazwałaby też tego „tolerowaniem”, bo w miłości postrzegało się to inaczej. Ba, w pewnym momencie, bez tych konkretnych cech nie dało się żyć. Wręcz tęskniło się za nimi, o ile jak podkreśliła Margo nie przekraczały strefy komfortu, co niestety w wielu związkach było ignorowane. Dosłownym przykładem były choćby patologiczne związki, w których dochodziło do przemocy albo nadmiernych kłótni o byle gówno. W takich relacjach już nawet nie dało się mówić o jakiejkolwiek strefie komfortu, a jednak ludzie żyli razem, bo.. tak było wygodniej, bo bali się zostać sami albo obawiali się oceny bliskich, którzy z jakiegoś powodu mogli wręcz uwielbiać tego bezczelnego brutala. W takich przypadkach nawet terapia małżeńska nie rozwiązałaby sprawy.
Takie relacje należało ucinać.
W pierwszym odruchu chciała przytaknąć, bo od razu połączyła słowa Mallory z pierwszym spotkaniem z Beverly. Sama jeszcze wtedy miała żonę i choć ten związek tkwił na równi pochyłej, to czuła pewnego rodzaju winę za to, że nagle zainteresowała się inną kobietą. Że pomimo problemów małżeńskich powinna być wierna (choć Tessa – wtedy jeszcze żona – na pewno nie była) i przez to miała poczucie winy, o którym wspomniała Henderson.
Również była zmęczona, dlatego pozwoliła ciszy wedrzeć się między nie i kiedy w swej głowie przetwarzała ich rozmowę dotarło do niej, że coś było nie tak, a raczej było to pytanie, skąd u Mallory pojawiło się wspomnienie o poczuciu winy. Czemu o tym pomyślała? Czy miała coś na sumieniu?
Bertinelli chciała o to zapytać, lecz w półmroku zauważyła (bardziej usłyszała miarowy oddech), że przyjaciółka spała. Nie chciała jej budzić, dlatego pozostawiła te pytania bez odpowiedzi samej po parunatu minutach oddając się w objęcia Morfeusza.

z/tx2
mistyczny poszukiwacz
Lorde
ODPOWIEDZ