sprzedawca — fleuriste
18 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Kaczuszko, wiesz, maki są czerwone tak jak róże, kaczuszki są nieduże i tak już w życiu jest.
Running away was easy
not knowing what to do next was the hard part

Miał tysiące myśli w głowie, kiedy pospiesznie pakował swoje najpotrzebniejsze rzeczy i na szybko zbierał pieniądze, które ciotka chowała na czarną godzinę. To w końcu była czarna godzina, prawda? Wujkowi też wyjął z portfela trochę gotówki, kiedy odwiedził go na krótko przed spotkaniem z Isaakiem w umówionym miejscu. Uważał, że problem był poważny i skoro chłopak uparł się na ucieczkę, to Casper nie miał zamiaru zostawiając go w tym samego. Przyrzekł sobie, że będzie go wspierał i chronił w każdej sytuacji, na dobre i na złe. Nie zniósłby dłuższej rozłąki i myśli, że on gdzieś tam jest, sam i zrozpaczony. Co, jeżeli coś by mu się stało? Nie wybaczyłby sobie tego.

Tak czy siak bał się o jego zdrowie i nawet życie, bo zdawał sobie z powagi sytuacji i z jego złego stanu zdrowia. Bał się, jak jeszcze nigdy, ale uznał że lepiej przy nim być, nieważne gdzie, niż nie wiedzieć jak sobie radzi i co robi w takim stanie. Może miał nadzieję, że jeszcze zmieni zdanie i wyjaśni sprawę z rodziną, jak nie od razu, to po jakimś czasie, kiedy emocje ochłonął. Miał w swoim telefonie kontakt do Viper i tego wujka z brodą, więc pamiętał, że gdyby było bardzo źle, to będzie mógł wezwać pomoc.

Zarzucił torbę na ramię i ruszył w stronę dworca. Po drodze sprawdził godzinę, aby mieć pewność, że się nie spóźni. Jeszcze tego by brakowało, żeby Isaac pomyślał, że Casper go wystawił. Przecież nigdy by tego nie zrobił. Już i tak denerwował się, bo rozłączyli się na stosunkowo długo i sam już nie wiedział co sobie mógł Monroe pomyśleć.

Serce biło mu szybko, kiedy dotarł na miejsce i szukał wzrokiem chłopaka, zaciskając palce na pasku torby dużo mocniej, niż to było potrzebne. Kiedy zobaczył go w końcu, poczuł ulgę i uśmiechnął się lekko, podchodząc pospiesznie bliżej i obejmując go bez słowa, przytulając się do jego torsu, dłonie zaciskając na jego plecach. Odetchnął, zaciskając na moment oczy, kiedy schował policzek w zagłębieniu jego szyi. Dobrze, to teraz mógł już mieć go na oku i starać się, aby nic złego mu się nie przytrafiło.

Jesteś pewien? 一 zapytał, kiedy odsunął się, aby na niego badawczo spojrzał. Zobaczył w jego oczach determinację i już znał odpowiedź, zanim ten się odezwał. Kiwnął głową i gdy kupili już bilety, skierowali się na odpowiedni peron, a potem wsiedli do pociągu i usiedli na tyłach, obok siebie. W wagonie siedziały oprócz nich dwie osoby i to trochę dalej, więc mogli swobodnie rozmawiać, ale pomimo to Casper zerkał co jakiś czas w bok, jakby myślał, że ktoś ich zaraz przyłapie. Dopiero w połowie drogi do Cairns trochę się rozluźnił i wbił spojrzenie w twarz Isaaka. Posłał mu lekki uśmiech, łagodnym wzrokiem błądząc po jego obliczu, mając nadzieje, że nie jest już tak zdenerwowany jak jeszcze kilka godzin wcześniej.

Zarezerwowałem pokój w motelu 一 powiedział, bo prawie o tym zapomniał, a w końcu musieli gdzieś przenocować. Wybrał ten tańszy nie tylko ze względu na cenę, po prostu miał nadzieję, że nie odmówią im noclegu ze względu na wiek. 一 Jesteś głodny? Potrzebujesz czegoś? 一 zapytał też zaraz, przesuwając dłoń w jego kierunku, ale ostatecznie nie dotykając go, jakby się bał, że to mogłoby być niewłaściwe. Pamiętał jego reakcję po pocałunku i cały czas bardzo szanował jego zdanie, nawet jeżeli czuł ukłucie w sercu, które przecież tak rozpaczliwie rwało się do chłopaka.


uczeń — -
18 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
loading...
Isaac czuł się jak zbłąkane dziecko w wielkim, nieczułym świecie. Każde spojrzenie, każde zignorowane słowo, sprawiało, że wewnętrzne emocje Isaaca przypominały skomplikowaną układankę, której nie mógł rozwiązać. Nie był zrozumiany, a jego potrzeby zdawały się tonąć w morzu obojętności otaczających go ludzi.
Długo już nosił na barkach ciężar odrzucenia, jakby był balastem, którego wszyscy pragnęli się pozbyć. Rodzina, która miała być miejscem bezpiecznym, nie liczyła się z jego zdaniem w żadnym kontekście. Nikt nie chciał słuchać, że Isaac nie chce jeździć do szpitala, nikt nie chciał iść z nim na szarlotkę, nikt nie słuchał, że to nie on poprzekładał kredki Viper, a przykładów można było mnożyć w nieskończoność.
Zrozumiał, że musi odejść. Na białej kartce narysował dom, w którym mieszkał. Kredką rysował patykowego ludzika, symbolizującego siebie, a potem, mocnym czerwonym kolorem, naszkicował ogromne "X". To było jego pożegnanie, cichy krzyk o uwolnienie.
Wziął słoiczek z szafki kuchennej, w którym Sam i Arthur trzymał schowane drobne oszczędności, wkładali je tam zawsze gdy jeden denerwował się na drugiego; były to więc niechciane pieniądze, postanowił więc je wziąć. Ciche szczęki metalu podczas otwierania, a potem miękki szmer po przelewie monet i banknotów na blat kuchenny. Nie był zbyt dumny ze zdobytej sumy, podebrał więc jeszcze kilka banknotów z leżącego na stoliku portfelu. W końcu to miało wystarczyć na pierwsze dni poza domem.
Włożył najważniejsze, w jego mniemaniu, rzeczy do swojej sportowej torby. Zostawiwszy telefon na łóżku, spojrzał na to, co zostawiał za sobą; miejsce, które na krótki moment stanowiło jego dom.
Szedł, kuśtykając lekko i podpierając się kulą. Jego kroki były trochę niepewne, ale serce wypełniała niepohamowana determinacja. Patrząc w dół, widział nierówności chodników, ale mimo to, każdy krok zdawał się być małym triumfem. Torba sportowa, zawieszona na drugim ramieniu, opadała mu niemalże do kolan, a w środku skrywała skromne dobytki jego nowego życia. Gdy zbliżał się do dworca kolejowego, puls Isaaca przyspieszał. Jego ręka, która mocno ściskała uchwyt torby, zdawała się być jedynym punktem stabilności w tym chaotycznym świecie. Odczuwał mieszankę ekscytacji i niepewności – po raz pierwszy w życiu miał podejmować decyzje samodzielnie.
Na peronie zobaczył Caspera, którego ciepłe spojrzenie natychmiast rozweselało go. Ich spotkanie było jak powiew świeżego powietrza w dusznym pomieszczeniu. Casper uściskał go mocno, a Isaac poczuł, jak towarzyszący mu ból i smutek odchodzą na dalszy plan.
- Wyruszamy, stary! - zawołał, patrząc na Russo z bezgranicznym zaufaniem, po czym wpakowali się do pociągu.
Isaac usiadł na twardym siedzeniu pustego przedziału pociągu, z widokiem na mijające za oknem krajobrazy, które stawały się coraz bardziej mgliste w miarę oddalania się od domu, który kiedyś znał. Jego serce wciąż biło szybko, ale teraz, w zaciszu tego metalowego pudła, zaczęło towarzyszyć mu także uczucie wolności.
Patrzył przez okno, ale jego myśli nie skupiały się na tym, co pozostawia za sobą. Nie zadawał sobie pytania o to, czy rodzina zauważy jego brak, czy ktoś w końcu zrozumie, co sprawiło, że postanowił odejść. W tej chwili dla Isaaca liczyła się tylko przyszłość, kusząca go nieznana przygoda, którą miał teraz zamiar przeżyć.
Pociąg zaczął nabierać prędkości, a dźwięk kołyszącego się wagonu wypełnił przestrzeń. W miarę jak przyspieszał, a krajobrazy przeskakiwały przed nim jak migoczące obrazy, Isaac czuł, że oddala się od rzeczywistości, która go ograniczała. Nie był już tym chłopcem z problemami, który czekał na akceptację, lecz podróżnikiem!
Isaac, z każdym kilometrem oddalającym go od przeszłości, czuł, że staje się nowym bohaterem własnej historii. W tej chwili nie musiał znać odpowiedzi na wszystkie pytania, które mogłyby go dręczyć. Teraz istniała tylko ta podróż, ten pociąg, towarzystwo przyjaciela i obietnica, która wypełniała każde westchnienie – obietnica nieznanej, fascynującej przyszłości.
Bez słów, bez zastanawiania się, czy to odpowiednie, czy właściwe. Ciepło i stabilność, które emanowały z tego jednego ruchu, przyniosły mu ulgę. Głowa Isaaca spoczęła na ramieniu jego przyjaciela, jakby znalazła swoje naturalne schronienie. Skołatane przez życie ciało Isaaca zaczęło się relaksować, a spojrzenie, skierowane w dół, błądziło po wzorach na podłodze pociągu.
- Nic już nie potrzebuję… – odparł w końcu, a przez stres związany z całą tą wyprawą, zazwyczaj gadatliwy Isaac, milczał, do teraz.
- A wiesz, że najdłuższy pociąg towarowy na świecie miał ponad 7,3 kilometra długości? Miał kilkaset albo nawet kilka tysięcy wagonów i potrzebował kilku lokomotyw do prowadzenia! – rzucił z nienacka ciekawostką, nie podnosząc głowy z ramienia przyjaciela, a nawet idąc o krok dalej i łapiąc jego dłoń, swoją.
niesamowity odkrywca
ajzak
sprzedawca — fleuriste
18 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Kaczuszko, wiesz, maki są czerwone tak jak róże, kaczuszki są nieduże i tak już w życiu jest.

Casper nie krytykował decyzji Isaaka, słuchając uważnie jego argumentów, przemawiającym za ucieczką z domu. Martwił się o niego, co do tego nie było wątpliwości. Być może chciałby go namawiać, aby nie rezygnował z leczenia, bo chyba dorośli, a tym bardziej lekarze, wiedzieli co dla niego dobre. Może był zbyt ufny? Może zbyt naiwny? Nie był tego pewien. Nie chciał jednak robić mu wyrzutów ani próbować go do czegoś zmusić, bo wiedział że teraz niczego by to nie dało. Mógł po prostu być obok, wspierać go i pilnować, aby nic mu się nie stało. To była bardzo duża odpowiedzialność, ale lepsze to, niż wszystko inne.

Jego ciotka też na pewno nie będzie zachwycona jego zniknięciem i brakiem oszczędności, które jej ukradł, ale może kiedyś zrozumie. Casper nie do końca chyba zdawał sobie sprawę z konsekwencji. Większych konsekwencji, na przykład w związku z tym, że są nieletni. Chyba nie do końca o wszystkim pomyślał, skupiając się głównie na tym, żeby nie stresować dodatkowo Isaaka. Być może wszystko dopiero do niego dotrze.

Teraz najważniejszym było to, że siedzieli w odpowiednim pociągu, obok siebie i w tej chwili wszystko jeszcze było w porządku. Uśmiechnął się lekko, obserwując kątem oka, jak chłopak opiera o jego ramię głowę. To było przyjemne uczucie, wywołujące ruch skrzydeł motylków w brzuchu, rozgrzewające go falą ciepła i spokoju oraz dające nadzieję na dobre zakończenie. Przynajmniej nie do końca świadomie, bo przecież nie wybiegał myślami tak daleko, aż do końca przygody. Jeszcze znajdował się na samym jej początku i tak było chyba bezpieczniej. Nie wiedział przecież jeszcze, że się może mylić.

Przesunął nieznacznie rękę, aby objąć przyjaciela i przytulić go do siebie, palce drugiej dłoni, w której poczuł dłoń Monroe, splatając razem z jego. Wysłuchał ciekawostki na temat najdłuższego pociągu z wyraźną przyjemnością. Lubił kiedy chłopak dzielił się z nim swoją wiedzą, niezależnie od tego czy była przydatna, czy nie. Chociaż kto wie, może wszystko przydaje się w odpowiednim miejscu i czasie? Kiedy jednak słyszał te mądrości, wiedział że Isaac czuje się względnie dobrze, że się stara, że zapamiętuje i ma energię, aby się z nim czymś dzielić. Nie znał drugiej takie osoby, która z pasją opowiadałaby o zasłyszanych ciekawostkach i to tak chętnie.

To naprawdę długi pociąg. Pewnie mijał wiele łąk i lasów 一 odparł, mrużąc lekko oczy, gdy przechylił głowę, by przytulić policzek do boku głowy Isaaka, gładząc jednocześnie, miarowymi ruchami, jego gładką dłoń. Czy wypadało? Czy to było odpowiednie zachowanie? Nie miał wyrzutów sumienia, wręcz przeciwnie. Cieszył się z tej bliskości, bo sprawiała mu przyjemność, dawała poczucie bezpieczeństwa, nawet jeżeli rozpalała w nim nowe nadzieję na coś, w co już kilka razy zwątpił i przekreślił pozornie na zawsze. Zerknął na okno, za którym zdążyło się ściemnić, a granatowe niebo rozświetlał księżyc i gwiazdy. Widok był bardzo ładny, a na twarzy Caspera malował się spokój, może nawet lekkie zadowolenie, bo po jego obliczu błąkał się delikatny uśmiech. Niezależnie od tego co się wydarzy i co przyniesie przyszłość, te wspomnienie zapisze się w jego umyśle jako jedne ze szczęśliwszych.

W Australii jest mnóstwo gatunków kwiatów, które nie występują nigdzie indziej na świecie. Chciałbym zobaczyć je wszystkie osobiście. Telopea ma ciemnozielone liście i wiele czerwonych, małych kwiatków jeden obok siebie, tworzących taką kwiecistą kulę 一 powiedział w zamyśleniu, wyobrażając sobie tę roślinę. Zawsze bardzo mu się podobała, ale z jakiegoś powodu widział ją tylko w internecie lub telewizji 一 Chciałbyś zobaczyć ją ze mną? Ja bym chciał 一 dodał ostrożnie. Wcześniej robili różne wspólne plany, ale zazwyczaj były to spotkania po szkole, ale nigdy nic aż tak osobistego. Przynajmniej dla Caspera było to niezwykle znaczące.

Pociąg kołysał się lekko, ale przestał to już zauważać. Przesuwał opuszkami palców po dłoni Isaaka, gładząc ją ledwo wyczuwalnie i chociaż ten gest był ostrożny, nieśmiały, to dla niego znaczył bardzo dużo. Ledwo pamiętał o oddychaniu.


ODPOWIEDZ