Nauczycielka plastyki — LORNE BAY STATE SCHOOL
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Girl, come show me your true colors
Paint me a picture with your true colors

Życie Olive do czasu jej trzydziestych urodzin było raczej spokojne. Może nie do końca takie spokojne, zważając na jej szalony charakter i chęć robienia dziesięciu rzeczy na raz. Jednak w jej życiu nie działo się nic wielce istotnego, nie przeżyła żadnych tragedii, wielkich dramatów miłosnych ani nie walczyła o życie. Dorastała na farmie, poszła na studia, a następnie dostała pracę jako nauczycielka w szkole. Jednak w tym roku coś zaczęło się zmieniać. Czy wpływ na to miało, że zgarnęła z przystanku w środku nocy obcego mężczyznę i dała mu schronienie na wiele miesięcy we własnym mieszkaniu? Całkiem możliwe. Chociaż na pewno kluczowe znaczenie miały wydarzenia z ostatniego Halloween.

Dotychczas ufała każdej osobie, którą dopiero co poznała i oprócz pająków niewiele rzeczy potrafiło ją wystraszyć. Jednak noc, którą miała spędzić na zabawie z przyjaciółmi, a skończyła się na leżeniu w dole ze skręconą kostką i zaginięciem człowieka zmieniła wszystko. Początkowo psioczyła na lekarza, który kazał jej leżeć i odpoczywać, aby dać czas nodze na rekonwalescencję. Przecież wcześniej ona nie potrafiła nic nie robić, wszędzie jej było pełno, zawsze się śpieszyła i musiała być czymś zajęta. Jeżeli siedziała w domu, to tylko aby malować. Teraz ostatecznie doceniała ten czas spędzony w zaciszu domowym, z daleka od innych i zdała sobie sprawę z jednego - strach przyczepił się do niej na stałe. Był jak blizna, której nie mogła się pozbyć ani nawet ukryć. Wcześniej zawsze grała muzyka, a teraz w jej mieszkaniu panowała cisza, bo bała się, że nie usłyszy zbliżającego się zagrożenia. Wyjście z domu powodowało, że znajdowała mnóstwo wymówek, aby tego nie robić i stabilizator na nodze był jednym z dobrych powodów ku temu. Jednak wiedziała, że nie może tak żyć na dłuższą metę. Chciała odzyskać swoje dawne życie, ale nie wiedziała jak...

Na terapię namówiła ją mama, która martwiła się o swoją wiecznie entuzjastyczną córkę, która teraz przycichła. Olive nie była przekonana do tego pomysłu, nigdy nie korzystała z tego typu pomocy, ale obiecała rodzicielce, że spróbuje. I spróbowała, lecz w jej przypadku pierwsze spotkanie okazało się kompletną katastrofą. Powiedziała wprost terapeucie, że w sumie to ona nie chce tu być i została namówiona do tego przez osobę trzecią. Myślała, że skończy się na tym, że się pożegnają i tyle z tego będzie, ale mężczyzna zaproponował coś innego- spotkanie poza gabinetem, na neutralnym gruncie. Czy się obawiała tego? Kiedyś na pewno nie miałaby żadnych wątpliwości, aby wyjść i poznać kogoś nowego. Teraz jednak miała pewne wątpliwości i nie powiedziała od razu tak chwilę się wahając. Jednak było coś w nim takiego, co wzbudziło jej uśpione zaufanie i uznała, że może ten sposób terapii będzie idealny dla niej?

Z uwagi na to, że oboje mieszkali na codzień w Lorne Bay, to wybrali popularny bar w mieście. Olive kilka dni temu pozbyła się juz stabilizatora, więc mogła bez problemu się przemieszczać, choć nie tak szybkim krokiem jak dawniej. Potrzebowała jeszcze chwili, aby powrócić do pełnej sprawności. Jednak wchodząc do baru nieco spóźniona wiedziała, że to kiepska wymówka jej spóźnienia, bo ona zawsze się spóźniała. To akurat nigdy się nie zmieniło.

- Przepraszam za spóźnienie, mam nadzieję, że nie czekasz zbyt długo. Od trzydziestu lat nie mogę się pozbyć tego, że wiecznie jestem gdzieś po czasie. Pewnie nawet urodziłam się po terminie- zaśmiała się zajmując miejsce naprzeciwko Galahada. - W tym miejscu czuję się zdecydowanie lepiej niż w Twoim gabinecie- dodała z uśmiechem i sama była tym zaskoczona, że wśród tłumu ludzi było jej bardziej komfortowo niż sam na sam w sztywnym gabinecie. Zamówiła też przy okazji kieliszek wina u kelnera, który akurat przechodził obok ich stolika.


Galahad Harrington
wystrzałowy jednorożec
Miło
Terapeuta/Psychiatra — Cairns Hospital
33 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Przeprowadzki nigdy nie są łatwe. Zwłaszcza, jeśli są w pewien sposób wymuszone. Lorne na pewno nie byłoby jego pierwszym wyborem. Wychowany w wielkim mieście nigdy nie marzył o wyprowadzce na prowincję. Zawsze doceniał to ile aktywności czekało w Brisbane tuż za każdym rogiem. Nie wspominając już o pracy, którą zdążył całkiem polubić i się w niej spełniać. W Lorne nie znajdzie zbyt wielu weteranów, którzy mogliby potrzebować jego pomocy. Terapia dla zwykłych śmiertelników i ich problemów była w porządku, lecz nie dawała takiego samego poczucia spełnienia, co ta, dla której został psychiatrą.
Czy to, co zrobił można w ogóle nazwać przeprowadzką? Może sprzedał mieszkanie w Brisbane, lecz nie kupił jeszcze niczego swojego tutaj. Przyjechał by pomóc siostrze i jej rodzinie, kiedy ta podupadła na zdrowiu. Zawsze byli blisko, nie wyobrażał sobie zareaogwać inaczej. Nawet jeśli teraz właściwie spał u niej na kanapie, wiedział, że jego obecność pomaga. Z resztą uwielbiał rozpieszczać swoją siostrzenicę. To, że podjął się pracy w tutejszym szpitalu było zupełnym zbiegiem okoliczności. Zobaczył otwartą pozycję, wiedział, że spędzi tutaj przynajmniej kilka miesięcy. Z czegoś trzeba było dorzucać się im do rachunków. Nawet jeśli mówili, że zupełnie nie ma takiej potrzeby. Z resztą musiał kontynuować praktykę, jeśli chciał zatrzymać swoje uprawnienia.
Nawet jeśli jego teraźniejsze akcje tego nie potwierdzały. W końcu gdyby ktoś z ramienia zrzeszenia psychiatrów dowiedział się, że zamiast przyjmować pacjentkę w swoim gabinecie, zaprosił ją na drinka... Cóż, wystarczy powiedzieć, że bardzo szybko straciłby swoje uprawnienia. Jednakże nigdy nie słynął z najbardziej konwencjonalnych praktyk. Nie odmawiał swoim pacjentom. Zazwyczaj wyznaczał granice przyjaźni oraz pracy, aczkolwiek w przypadku Olive... Nie odnotował ich pierwszego spotkania jako wizyty, a co za tym szło teoretycznie nie była oficjalnie jego pacjentką. Wiedział, że nie otworzy się przed nim w szpitalu. Mało komu służył tamten gabinet, a ją najwyraźniej coś męczyło, skoro zdecydowała się na wizytę u niego. Dlatego też usiadł przy wolnym stoliku zamawiając sobie whisky sour i czekał na tę niekonwencjonalną sesję.
Widząc ją w drzwiach baru tylko uniósł rękę by łatwiej mogła go zauważyć. Uśmiechnął się pogodnie gdy podeszła bliżej.
- Nie ma sprawy. To bar, a nie gabinet lekarski. Nie musisz być na czas. - zaśmiał się cicho przysuwając swojego drinka bliżej siebie by zrobić miejsca na jej lampkę wina - To widać już na pierwszy rzut oka. To przez to, że jest mniej formalnie, lubisz towarzystwo czy. Nie, czekaj. Niech zgadnę... To przez lepszy wybór napojów. - uśmiechnał się wymownie spoglądając na lamkę, którą właśnie przed nią postawiono - Niestety, nic na to nie poradzę. Szpitalne przepisy, żadnego alkoholu w gabinecie. - rozłożył bezradnie ręce robiąc przepraszającą minę.

Olive Halsworth
Nauczycielka plastyki — LORNE BAY STATE SCHOOL
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Girl, come show me your true colors
Paint me a picture with your true colors

Olive z kolei całe życie mieszkała jednym mieście. Nie licząc okresu studiów, kiedy na krótko się wyprowadziła do akademika, ale poza tym to w Lorne Bay się wychowywała, dorastała i teraz spędzała codzienne życie. Jednak nigdy nie wykluczała zmiany miejsca zamieszkania, a po prostu nie trafiła się okazja do takiej zmiany. Sama też jej nie szukała, więc przez większość swojego dotychczasowego życia spędziła w jednym miejscu. Tutaj była też jej rodzina, a tą z kolei miała dosyć liczną, bo jej rodzice doczekali się aż sześcioro dzieci, więc w domu zawsze było gwarno, ale też wesoło. Może trochę przez to Olive się teraz czuła bardziej komfortowo w miejscu publicznym, gdzie nie była tylko ona i nieznajomy? Całkiem możliwe, ale nie jej to oceniać.
Jednak z pewnością tak jak Galahad, dla swoich sióstr i braci była gotowa zrobić wszystko. Również dla swojej siostrzenicy Helenki, której póki co tylko jednej się doczekała, ale wciąż liczyla na liczniejsze potomstwo ze strony rodzeństwa. Z jej strony nie mogli na to liczyć, bo do zostania rodzicem potrzeba dwóch osób, a ona obecnie żyła samotnie w swoim mieszkaniu walcząc w ciszy ze swoimi demonami. Wiedziała, że mogłaby poprosić o pomoc siostry, tak jak i one mogły liczyć na nią, ale nie była przyzwyczajona do rozmowy o swoich słabościach czy strachu. Olive Halsworth zawsze była nieustraszona, jakby mogło być inaczej? Jednak matka zna swoje dziecko i tak oto tym trafem blondynka siedziała teraz w barze z facetem, który zaproponował jej dosyć nietypową formę terapii. Po pierwszej obawie, zaczynała być teraz zaciekawiona do czego znowu ją doprowadzi jej otwartość.

Słysząc go jednak, uśmiechnęła się szeroko, bo to była jedna z najlepszych rzeczy jaką ostatnio uslyszała. - O i już z miejsca Cię uwielbiam, bo jesteś chyba pierwszą osobą która mi powiedziała, że skoro nie idę do lekarza, to nie muszę być na czas- powiedziała całkowicie szczerze. - Nie mógłbyś szepnąć słowa mojemi szefowi? Twierdzi, że powinnam się nie spóźniać na zajęcia, które prowadzę- przewróciła nawet oczami, ale zaraz się roześmiała, bo oczywiście żartowała. Niekoniecznie z tym, że się spóźnia na własne zajęcia, ale była całkowicie świadoma, że tak nie powinno być. Na szczęście dyrektor był jeszcze wyrozumiały, więc liczyła, że nie zmienią go na nowy rok szkolny.

Podziękowała kelnerowi za wino i w pierwszym odruchu wyciągnęła rękę, aby sięgnąć po kieliszek. Picie alkoholu w barze z dopiero co poznanym facetem? Wcześniej nie stanowiło to dla niej żadnego problemu. Lecz teraz gdzieś w jej głowie zaczął krzyczeć głos, aby uważała i to niekoniecznie na Galahada, który wzbudził w niej zaufanie na tyle, że się z nim spotkała. Lecz co będzie w trakcie samotnego powrotu w nocy do domu? Czy może znowu trafi na tego mężczyznę z lasu w Halloween? Musi mieć całkowicie trzeźwy umysł, więc cofnęła rękę i nie ruszyła wina. Spojrzała za to na swojego rozmówcę i uśmiechnęła się ponownie szeroko. - Ale to nic nie szkodzi! Załóż własną praktykę, gdzie pacjenci będą mogli pić. Spójrz na takie warsztaty z malowania - teraz są modne warsztaty przy winie. Sama takie prowadzę, chociaż wtedy akurat daruję sobie alkohol, ale niektórzy kursanci nie żałują sobie ani trochę- oh ileż to razy musiała ich eskortować do taksówki albo sama odwozić do domu, chociaż nie stanowiło to dla niej problemu.


Galahad Harrington
wystrzałowy jednorożec
Miło
Terapeuta/Psychiatra — Cairns Hospital
33 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Rodzina zawsze była dla niego cholernie ważna. Takie wartości wyniósł z domu. Był nawet blisko założenia własnej, a przynajmniej na naprawdę dobrej drodze. Gdyby tylko tego nie spieprzył. Jednakże w tym wszystkim nie był sam. Tak dużo, jak sam miał za uszami, jakiś czas temu okazało się, że jego żona robiła dokładnie to samo. Ona po prostu potrafiła się w końcu do tego przyznać i zakończyć to, co było między nimi. Znalazła własne szczęście. Nie mając już rodziców, jedyną rodziną, jaka mu pozostała była jego siostra. Zawsze mogła na niego liczyć i vice versa. Tylko on nie zamierzał obarczać jej swoimi problemami. W końcu to on był tym starszym. To jemu przypadało opiekowanie się młodszym rodzeństwem. Chociaż niektórzy mogliby mówić, że kiepsko mu to idzie skoro właśnie nocuje u siostry w pokoju gościnnym czy na kanapie, tak dużo czasu wkładał w opiekowanie się siostrzenicą gdy siostra przebywała w szpitalu. Tam z resztą też jej cały czas doglądał. Nikt nie powie, że nie jest nieocenionym wsparciem.
W retrospektywie zaproszenie Olive na drinka mogło nie być najlepszym pomysłem. Wtedy wydawało mu się, że jest to odpowiednia opcja by była w stanie się przed nim otworzyć. Nie pomyślał o tym, jak to mogło wyglądać z jej strony. Każdy, kto miał chociaż jedno oko był w stanie obiektywnie stwierdzić, że jest ona piękną dziewczyną, a to wszystko, tutaj gdzieś z boku mogło wyglądać jak randka. Przeciwko której nie miałby nic przeciwko gdyby nie fakt, że przyszła do niego jako pacjentka. Z jego strony wyglądało to cholernie nieprofesjonalnie. Ta terapia robiła się coraz bardziej problematyczna...
- Mogę zrobić nawet coś lepszego. Wystawić Ci zaświadczenie o tym, że spóźnianie się jest niezależne od Ciebie i nie powinno być powodem do reprymend w pracy? - spojrzał na nią zupełnie poważnie, aczkolwiek pewien wesoły błysk w oku mógł świadczyć o tym, że całkowicie zalewa - A skoro już przy tym jesteśmy to gdzie pracujesz? - spytał zupełnie niezobowiązująco.
Starał się nie prowadzić tego spotkania całkowicie jako terapii, jednak musiał nakreślić sobie pewną wizję w swojej głowie. Mogą się teraz ze sobą dobrze bawić, lecz przede wszystkim powinien jej jakoś pomóc z tym, z czym się boryka. Nie mógł o tym kompletnie zapomnieć.
Jej reakcja na alkohol nie umknęła jego uwadze. Język ciała bardzo dużo mówił o człowieku. Był tak bardzo częścią terapii, jak sama rozmowa. To nie był jeszcze czas by ją o to pytać, aczkolwiek nakreślił już mu się pierwszy temat na który na pewno będą musieli porozmawiać. Przeszedł nad tym do porządku dziennego nadal się uśmiechając i powoli kończąc swojego drinka.
- Mówiłem, że szpital na to nie pozwala... - uśmiechnął się chytrze - Nie powiedziałem, że kiedy przyjmuję prywatnie nie mam w biurku przynajmniej jednej butelki. - poruszył wymownie brwiami za chwilę wesoło się uśmiechając - Miałem kilku klientów, którzy bez tego nie potrafili się otworzyć. Prowadziłem wiele terapii dla weteranów. Mało jest takich, którzy nie mieliby chociaż małego problemu z alkoholem. I tak, wiem. - uniósł dłoń zanim zdążyła coś powiedzieć - Nie świadczy to najlepiej o terapeucie, ale problemy trzeba rozwiązywać po kolei, a nie wszystkie na raz. - dokończył swojego drinka prosząc kelnerkę o kolejnego.

Olive Halsworth
Nauczycielka plastyki — LORNE BAY STATE SCHOOL
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Girl, come show me your true colors
Paint me a picture with your true colors

Olive raczej zawsze należała do osób, które najpierw coś zrobiły albo powiedziały, a potem pomyślały. Nie raz, nie dwa się na tym mocno przejechała, a jednak wciąż tak postępowała. Chociaż w kwestii wyjścia do baru się zawahała na moment, nie zgodziła się od razu, ale z kolei nie traktowała tego jako zaproszenia na randkę. Bardziej jako propozycja nietypowej formy terapii, a że się na tym kompletnie nie znała, to uznała, że może wcale to nie jest taka rzadkość? Lecz fakt, trzeba przyznać, że dla osób z zewnątrz, nie znający całego kontekstu, mogli wyglądać jak dwójka młodych ludzi na randce w barze. Szczególnie, że od samego początku uśmiechali się wesoło i żartowali. Gdyby nie to w jakich okolicznościach się spotkali, Olive nie powiedziałaby, że by się z nim nie umówiła.

- Naprawdę mógłbyś??- spytała otwierając szeroko oczy z wrażenia i już sobie wyobrażała minę dyrektora, gdy mu wręczy taki dokument. Zaraz jednak dostrzegła ten błysk w oku i zdała sobie sprawę, że się tylko z niej nabijał. - Dobra, już widzę, że żartujesz, a dałeś mi taką nadzieje- pokiwała głową z lekkim żalem, ale cóż- takie życie. Musi chyba przestawić wszystkie swoje zegarki o 15 minut do tyłu i wtedy może przestanie się spóźniać. - Jestem nauczycielką plastyki w szkole. Uczniowie z kolei nie narzekają na moje spóźnienia- odpowiedziała z uśmiechem na jego pytanie, bo lubiła mówić o swojej pracy. Naprawdę kochała to co robi, nawet jeśli kokosów z tego nie miała. Chociaż to było spowodowane też tym, że kiepska była w oszczędzaniu.

Słuchała go uważnie, gdy opowiadał o swojej pracy i tylko na początku się delikatnie się wtrąciła. - Czyli trafiłam na dobrą osobę, ale w złym miejscu?- niech powie, gdzie jeszcze przyjmuje, gdzie jest alkohol i będzie wpadać. Uśmiechała się, gdy kontynuował swoją wypowiedź i chwyciła za kieliszek w międzyczasie, ale tylko po to, aby delikatnie bawić się nóżką. Musiała chyba coś robić z dłonią, nie potrafiła długo usiedzieć nic nie robiąc. - Nie będę oceniać Twoich sposobów, ale skoro pomagają i tak jak mówisz - problemy powinno się rozwiązywać po kolei, to dlaczego nie? Chyba kluczowe jest, aby pacjent w ogóle otworzył się przed Tobą. Jak ten etap będziecie mieć za sobą, to możecie przejść dalej- nie znała się w ogóle na terapiach, psychologach i psychiatrach, ale skoro pomagał swoim pacjentom, to było w tym wszystkim najważniejsze. Gdyby się przed nim nie otwierali zwierzając ze swoich problemów, wiele by nie osiągnął. - Według niektórych sama mam niekonwencjonalne metody nauczania. U mnie za same chęci uczniowie dostają dobre oceny. Nie będę oceniać czy ktoś według czyichś standardów namalował obraz na piątkę czy na dwójkę. Każdy kto poświęci swój czas, postara się i coś stworzy, jest u mnie nagradzany. Mam zachęcać uczniów, nie ich zniechęcać- dodała jeszcze odnosząc się do swojego niecodziennej metody prowadzenia zajęć. Nie wszyscy rodzice i nauczyciele to doceniali, ale Olive bardzo rzadko przejmowała się tym, co ludzie o niej sądzą.


Galahad Harrington
wystrzałowy jednorożec
Miło
Terapeuta/Psychiatra — Cairns Hospital
33 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Pewnie nie powinien był się z niej tak nabijać. Jakby nie patrzeć w pewien sposób była jego pacjentką. Nawet jeśli zostawiał sobie otwartą furtkę na coś więcej niż relacja zupełnie profesjonalna, jego priorytetem było mimo wszystko przeprowadzenie z nią jakiegoś typu terapii. Czy to jako terapeuta, czy po prostu przyjaciel, chociaż tej drugiej opcji starał się unikać. Po pierwsze było to cholernie nieprofesjonalne, lecz co gorsza to zacieranie granic często prowadziło tylko do dalszych problemów. Galahad osobiście miał dość duży problem z zachowaniem większości swoich przyjaźni właśnie przez pracę. Terapeutyczne podejście wychodziło mu całkowicie naturalnie. Siłą rzeczy zauważał pewne zachowania, mowę ciała. Trudno się do tego nie odnosić. Dlatego już lata temu postanowił sobie, że jeśli ktoś miał być jego przyjacielem, nie mógł równocześnie oczekiwać, że skorzysta ze swojego profesjonalnego doświadczenia.
Teraz, skupiając się zupełnie na Olive, musiał odnaleźć najlepszą metodę by jej pomóc. Zaproponował już luźne spotkanie w barze, lecz co dalej? Na razie zamierzał pozwolić jej prowadzić tę konwersację. Zobaczyć do czego go doprowadzi zanim postara się ją na coś nakierować. Musi się przekonać, czy ona w ogóle chce terapii. Wiedział, że przyszła tylko za namową bliskich. To czy jej potrzebowała było bez większego znaczenia. Jeśli to miało zadziałać sama musiała tego chcieć. Chcieć polepszenia swojej sytuacji. Inaczej nie będzie to miało najmniejszego sensu.
- Oh, nie wątpię, że nie narzekają. - zaśmiał się cicho pamiętając swoje lata w szkole - Podstawówka? - dopytał jeszcze ponieważ nie miał pojęcia gdzie się teraz uczy jeszcze plastyki.
- Słuchaj... Czy żartowałem, czy nie... Mogę Ci coś takiego wystawić. Podrzucę nawet swoją pieczątkę. To, że nie ma to tak naprawdę żadnej mocy sprawczej to jedna sprawa. To czy dyrektor to kupi jest drugą. - wyszczerzył się do niej sugestywnie poruszając brwiami.
Na szczęście w kodzie etycznym nie było nic napisane o tego typu zagrywkach. Ogólnie nie powinni oszukiwać, w sensie on nie powinien, ale... To nie on by w tej sytuacji oszukiwał. Jeśli taki świstek ma pomóc jego pacjentce, to dlaczego miałby się pod tym nie podpisać. To, co ona z tym zrobi to już jej sprawa. Przecież nie był to wiążący dokument. Tak, to chytre i zwodnicze, lecz on się tym nie przejmował. Najważniejsze było dobro pacjenta i to dla niego było etyczne.
- Od razu w złym miejscu... Wydawało mi się, że całkiem nieźle wyglądam w tym barze. - puścił jej oczko z zadziornym uśmiechem - Z resztą tutaj też mamy alkohol i podejrzewam, że o wiele lepszej jakości niż w moim biurku. - obejrzał się na butelki wystawiona na barze - Mhm... Zdecydowanie. - pokiwał głową wracając do niej wzrokiem i przy okazji odbierając kolejny drink od uroczej kelnerki.
- Z tym otwieraniem się... To nie do końca tak. Bo widzisz. Świetnie, jeśli pacjent się przede mną otworzy, aczkolwiek najwazniejszym punktem programu jest to by otworzył się przed samym sobą. Moją pracą nie jest przemielenie w głowie tego, co mi ktoś powie i podaniu gotowych rozwiązań. Ja mam cię naprowadzić do rozwiązań na które sama wpadniesz. Inaczej to nie będzie miało żadnego sensu. - uśmiechnął się do niej życzliwie zdradzając już rąbka tego, co będą z czasem robić.
- Bardzo słusznie. Moim zdaniem oczywiście. - przytaknął głową - Widzisz, podobnie jak ja. Nie mam cię oceniać, a sprawić byś sama chciała popracować nad sobą. Włożyć te starania. Możliwie jak najwięcej. - tak, tym razem zabrzmiał trochę jak terapeuta.
Delikatnie stuknął swoim szkłem o jej zanim upił pierwszy łyk drugiego drinka, który robił zdecydowanie ktoś inny. Ten był o wiele lepszy.

Olive Halsworth
Nauczycielka plastyki — LORNE BAY STATE SCHOOL
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Girl, come show me your true colors
Paint me a picture with your true colors

Prawdopodobnie umawiając się na spotkanie w barze, całkowicie stracili szansę na relację czysto profesjonalną. Zrzeszenie psychiatrów raczej nie zaakceptowałoby jego aż tak niekonwencjonalnych metod, nawet jeżeli ostatecznie przyniosłyby one pozytywny efekt. Jednak w przypadku Olive wiele rzeczy było niestandardowych i może jej relacja z osobą, która ma jej teraz pomóc odnaleźć się w nowej rzeczywistości też taka będzie? Nie potrzebowała czystego profesjonalizmu. Potrzebowała kogoś, kto ją wysłucha i pomoże. I najwidoczniej trafił on swoim sposobem w dziesiątkę, bo siedziała teraz pierwszy od wielu tygodni w barze wśród tłumu ludzi i nie czuła paraliżującego strachu. Oczywiście gdzieś z tyłu głowy miała obawy, ale była w stanie funkcjonować. Może nie otwierała się tak bardzo jak zazwyczaj, ale i tak dostał od niej o wiele więcej niz w ostatnim czasie dawała innym od siebie.

- Podstawówka i szkoła średnia. Biorę naprawdę dużo godzin, bo nie cierpię siedzieć w domu- raczej nie cierpiała, w czasie przeszłym, ale to zgrabnie pominęła. Do niedawna faktycznie niewiele czasu spędzała w zaciszu domowym. Teraz pomału stawała się domatorem, co nie do końca jej akurat odpowiadało.

- Panie Galahad Harrington! Widzę, że się dogadamy- uśmiechnęła się szeroko i pokiwała głową z uznaniem. Taki mały, niegrożny żarcik wobec przełożonego? To było całkowicie w stylu Olive. Ona niezbyt poważnie podchodziła do życia. - Podoba mi się ten pomysł, możemy od razu to spisać na serwetce zanim się rozmyślisz?- dodała roześmiana, bo przecież wiedziała już, że taki dokument nie będzie mieć żadnej mocy, ale jednak chciałaby mieć akceptację swojego spóźniania się.

Przyjrzała mu się przechylając głowę w bok i delikatnie uśmiechając, jakby musiała się zastanowić nad swoją odpowiedzią, chociaż wiedziała, że musi mu przyznać rację. - Gdybym wiedziała, że pójście na wizytę i przyznanie się, że nie chcę tam być doprowadzi do tego, że wyląduję w barze z przystojnym i zabawnym terapeutą, to o wiele wcześniej zgłosiłabym się na sesję- nie powinna z nim flirtować. Oczywiście, że nie powinna i gdzieś z tyłu głowy jej głosik podpowiadał, że powinna się ugryźć w język, ale jak już wiadomo- ona nie myśli zanim coś powie. W dodatku ciężko było nie przyznać, że był przystojny i zabawny,a ona szczególnie jako samotna kobieta miała do takich słabość. Wiedziała jednak, że mogła przekroczyć pewną granicę. - Jeżeli masz w biurku butelkę bialego wytrawnego wina, to się na pewno jakoś dogadamy- dodała również puszczając mu oczko. Wystarczyły jej maksymalnie dwa kieliszki białego wina i pewnie wszystko wyśpiewa bez większego problemu.

Słuchając go musiała przyznać przed samą sobą, że inaczej wyobrażała sobie terapię. Myślała, że dostanie gotowe rozwiązanie, które ma wdrożyć w swoje życie. Rozwiązanie, które wszystkkm pomaga, więc musi i jej. Jego wypowiedź zaczynała zmieniać jej postrzeganie.- Czyli masz mną pokierować tak, żebym sama wpadła na pomysł jak mam przestać się bać i odnaleźć ten dawny spokój w życiu?- znowu wyrzuciła z siebie niewiele się wcześniej zastanawiając, ale przy tym po trochu zdradzając mu powód swojej wizyty i otwierając się przed nim. Całkowicie niepostrzeżenie. - W sumie to nie wiem czy nie chcę. Chcę odzyskać dawne życie, po prostu nie do końca jestem przekonana, czy siedzenie i rozmawianie o tym w czymś mi pomoże- dodała i momencie, gdy stuknął swoim kieliszkiem o jej, podniosła go do ust upijając łyk wina. Pomału i niewiele, ale jednak. Odstawiła zaraz jednak kieliszek i zabrała dłonie kładąc je na kolanach jakby z obawy, że znowu to zrobi.

- A czemu właściwie zostałeś psychiatrą? Pewnie każdy zadaje Ci to pytanie, ale zastanawiam się co Tobą kierowało- może nie powinna zadawać pytań swojemu terapeucie, ale chyba już wiadomo, że ani nie mają oni typowej relacji lekarz - pacjent.



Galahad Harrington
wystrzałowy jednorożec
Miło
Terapeuta/Psychiatra — Cairns Hospital
33 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
To prawda. Nawet on nie byłby w stanie wyłgać się w żaden sposób od tej niestandardowej metody terapii. To było nie tylko nieetyczne, ale też mogło być dla nich obojga groźne. Granice są tam po to by chronić ich oboje. Gdy Galahad postanowił tak jawnie je zatrzeć brał na siebie pełną odpowiedzialność za jej postępy i zdrowie psychiczne. Każdy podręczni oraz profesor powiedziałyby mu, że ma siedzieć w swoim gabinecie i przyjmować pacjentów. A jeśli Olive nie była jeszcze gotowa na terapię, powinien był odpuścić. Dać jej czas by sama do niego wróciła, ale on tak nie potrafił. Kiedy widział kogoś w potrzebie. Kogoś, komu wiedział, że może pomóc, nie potrafił tak po prostu skreślić tej osoby w imię zasad. Zawsze wychodził tutaj moralny dylemat, czy pomoc jednej osobie kosztem możliwoście pomocy dziesiątkom innych była tego warta? Dla niego tak, a takie pytania postanowił pozostawić filozofom. On był od pomagania.
- Mogę to zrozumieć. Lorne to całkiem urokliwe miasteczko. Kto chciałby siedzieć w domu. - uśmiechnął się wesoło, ale zrobił sobie już gdzieś w głowie metnalną notatkę, że jest to gdzieś tam kolejny temat, który z czasem będą musieli zgłębić.
Już na pierwszy rzut oka widział tutaj jakiś problem. To jak się odniosła do domu świadczył o tym, że może to wynikać z jakichś wewnętrznych traum, których nie jest jeszcze świadoma. Nie ma nic złego w nie przebywaniu w domu, aczkolwiek kiedy ma się do tego niechęć, powinno się pochylić nad tematem.
- Podejrzewam, że na serwetce to mogłoby nie przejść... - zaśmiał się cicho - Ale wpadnij któregoś dnia do mojego gabinetu. Nie musi być ten w szpitalu. - uniósł dłonie defensywnie z rozbrajającym uśmiechem - A coś tam Ci wystawię i podbiję pieczątkę. - puścił jej jeszcze zaczepnie oczko.
Kolejne przewinienie za które ktoś mógłby się etycznie do niego przypieprzyć. Jak i tak ma stracić licencję to chociaż trzeba im dać powody za co.
- Czyli mówisz, że powinienem rozwiesić plakaty ze swoją mordką reklamujac swoje praktyki w szpitalu? - uśmiechnął się wymownie bo tak, to było trochę nie na miejscu - Ale też muszę przyznać, że gdyby za moich czasów nauczycielki plastyki wyglądały tak, jak Ty, pewnie chodzilabyś dzisiaj na moje wystawy. - wyszczerzył się do niej sprawnie manewrując na tej granicy pomiędzy flirtem, a po prostu byciem zabawnym.
W końcu byli tutaj nie tylko na terapii, ale też na drinkach. Te granice, które powinien był utrzymywać coraz bardziej się zamazywały. Właściwie już się chyba z nimi poddał. Wiedział, że nic standardowego z tego nie będzie. Zrobi to, co zawsze, po prostu postara się pomóc. A nikt chyba nie będzie go winić za to, że mówił prawdę. Olive była cholernie atrakcyjną kobietą i jako młody chłopak na pewno uczęszczałby na wszystkie jej zajęcia.
- Zanotuję, trzymam tam bardziej szkocką. Większość moich klientów to mimo wszystko faceci. - uśmiechnął się robiąc sobie kolejną mentalną notatkę by nie być takim szowinistą i rzeczywiście przygotować się również na wizyty kobiet.
- Mniej więcej. - przytaknął - Mam pomóc Ci zidentyfikować własne problemy. Czy to lęk, czy inne uczucia, które sprawiają, że nie potrafisz korzystać z życia. Mam Ci pomóc poczuć się lepiej. - uśmiechnął się miło sięgając po swojego drinka - Dlatego nie musimy siedzieć i rozmawiać. W sensie... Wiem, że to teraz robimy, tylko nie w moim gabinecie... - zaśmiał się cicho na tę ironię - Ale jak widzisz jestem w stanie nagiąć trochę zasady. Możemy iść na spacer, do restauracji, potańczyć. Jednak wszędzie będziemy musieli rozmawiać. Sama zobaczysz czy Ci to pomaga, czy nie. - teraz brzmiał trochę bardziej jak prawdziwy terapeuta, ale ten delikatny uśmiech nadal nie znikał z jego twarzy. Nadal był tutaj czymś więcej.
- To zazwyczaj ja zadaję pytania na sesjach. - spojrzał na nią wymownie, ale kontynuował - Wyniosłem to z własnej terapii. Byłem członkiem grupowej terapii dla weteranów po przejściach. Zauważyłem tam, że brakuje terapeutów, którzy są w stanie naprawdę zrozumieć przez co przechodzi żołnierz, który był na froncie. Nie mogłem podjąć dalszej kariery w wojsku, więc się przebranżowiłem. Chciałem pomagać innym weteranom stanąć na nogi. Wrócić do społeczeństwa. Stamtąd poszło już z górki. - wzruszył ramionami z uroczym wręcz uśmiechem.

Olive Halsworth
Nauczycielka plastyki — LORNE BAY STATE SCHOOL
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Girl, come show me your true colors
Paint me a picture with your true colors

Dla Olive często żadne granice nie istniały. Niektórzy żartowali, że przeszła przez życie na całkowitym farcie. Może i miała pewnego rodzaju szczęście, może trochę ten jej urok pomagał przetrwać dotychczas na tym świecie bez większych problemów. A może istniała karma, która sprawiała, że panna Halsworth otrzymywała tyle dobra, ile sama od siebie dawała. Bo i ona na krzywdę bliźnich nie była obojętna. Każdemu z miejsca ufała bezgranicznie, nie była w stanie przejść obojętnie obok człowieka w potrzebie. W końcu kilka miesięcy temu zabrała z przystanku w środku nocy nieznajomego mężczyznę, któremu dała schronienie na wiele tygodni, nie oczekując niczego w zamian. Naprawdę kochała ludzi, kochała być w ich towarzystwie i w wtedy zawsze czuła się najlepiej. Wtedy czuła, że żyje, czuła wewnętrzny spokój i poczucie spełnienia. Aż nadeszło Halloween, które odebrało jej to wszystko i teraz w jej głowie utkwił strach już na dobre. Nawet jeżeli siedziała teraz tutaj z Galahadem, śmiała się i żartowała, to w głębi siebie nie była juz tą samą osobą, co kiedyś.

- Podaj adres, datę i godzinę, a zjawię się po zaświadczenie. Oczywiście prawdopodobnie spóźniona- przyznała z rozbrajającą szczerością i uśmiechem. Grunt to znać swoje wady i potrafić się do nich przyznać.

- Dobry pomysł, ale musisz jeszcze dopisać, że oferujesz też sesje poza gabinetem, na przykład w barze przy drinku- podsunęła mu roześmiana i wskazując dłonią na otoczenie. Niecodzienny sposób na marketing, ale pewnie nie jedna kobieta zdecydowałaby się wtedy na wizytę.- To jeszcze nic straconego. Prowadzę również zajęcia dla dorosłych wieczorami w domu kultury. Zawsze możesz jeszcze zostać słynnym malarzem i wystawić swoje dzieła- był młody, miał wiele lat przed sobą, aby spróbować nowych rzeczy. Według Olive wiek to tylko liczba. Ona sama pomimo trójki z przodu, nie raz się zachowywała jeszcze jak nastolatka. Chociażby wtedy, kiedy zapominała opłacić rachunki.

- Głównie faceci? To nie wiem jak to się stało, że trafiłam do Ciebie- to chyba był całkowity przypadek, że wylądowała akurat u niego. Ale czy żałowała? Ani trochę. Nie była w ogóle przekonana do tego pomysłu, nawet jeżeli w głębi duszy wiedziała, że coś się w niej zmieniło i ten ogień, który w sobie nosiła został okrutnie zgaszony. Jednak miała pewne obawy przed wizytą u psychoterapeuty, które on coraz bardziej burzył. Czy to jego niestandardowe podejście, które idealnie się w nią pasowało? Czy ta dobroć i chęć ponocy, która aż od niego biła? Cokolwiek to było, ufała mu. - Tańce, dobre jedzenie i rozmowa z osobą, która chce mnie słuchać? Brzmi jak plan idealny. Trzeba było serio zainwestować w te plakaty, a już dawno bym wpadła na sesję- trochę żartowała, a trochę faktycznie wierzyła, że takie metody terapii stosował już u niejednych pacjentów. Gdyby wcześniej wiedziała, że tak będą wyglądać sesje, przyszłaby chociażby dla celów towarzyskich, aby poznać kogoś nowego i miło spędzić czas, bo zawsze była bardzo otwartą osobą.

- Przed chwilą wspomniałeś, że mamy rozmawiać, a chyba na tym polega rozmowa, czyż nie? Że obie strony zadają pytania i obie odpowiadają. Chyba, że chcesz słuchać mojego monologu, a potrafię się rozgadać- wtrąciła jeszcze zanim zaczął kontynuować i już otrzymał mały obraz tego, że Olive naprawdę potrafi się rozgadać. Gdy jest szczęśliwa, wkurzona czy natchniona - zawsze wyrzucała z siebie wszystko, będąc całkowicie szczera ze swoim rozmówcą. Ale potrafiła też słuchać, tak jak i w tym momencie jego. - Nie pamiętam, kiedy ostatni raz poznałam tak bardzo empatyczną osobę jak Ty. Twoja chęć pomocy innym jest niesamowita. Najpierw jako żołnierz na froncie ryzykowałeś swoje życie, a teraz pomagasz jako terapeuta. Należy Ci się za to uznanie i podziw- powiedziała w żaden sposób nie przesadzając czy próbując go poderwać tymi komplementami. Zawsze była szczera ze swoimi rozmówcami, a on swoją dobrocią jej zaimponował. - Ale to w takim razie skoro mamy rozmawiać, to teraz Twoja kolej na zadanie mi pytania. Szczerość za szczerość- zaproponowała z uśmiechem i nawet nie zauważyła, kiedy sięgnęła po kieliszek z winem, z którego upiła łyk. Odstawiła szkło na stolik i bawiła się delikatnie nóżką czekając na jego pytanie.


Galahad Harrington
wystrzałowy jednorożec
Miło
Terapeuta/Psychiatra — Cairns Hospital
33 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- W porządku. Wpiszę cię gdzieś po godzinach żebyś nie wparowała na sesję z innym pacjentem. - uśmiechnął się do niej znacząco.
Oczywiście planował nikczemnie wykorzystać tę sytuację by chociaż spróbować przeprowadzić z nią w miarę normalną sesję. Nawet jeśli będzie to wymagało kilku lampek wina i odwiezienia jej później do domu. Pomagał za wszelką cenę. Miał tylko nadzieję, że tą ceną nie będzie w końcu jego licencja. Nie to żeby Olive nie była tego warta, ale chciałby jeszcze przez kilka najbliższych lat pomóc kilku pacjentom tak, jak tylko on potrafi.
- Myślę, że z taką reklamą nie tyle nie zatrudnili by mnie nawet w szpitalu, co od razu odebraliby mi licencję. - zaśmiał się cicho sięgając po swojego drinka - Ale gdybym świadczył usługi tylko terapii, czyli bez wypisywania leków, wtedy może... - przez chwilę wyglądał jakby rzeczywiście się nad tym zastanawiał lecz po chwili po prostu machnął ręką całkowicie odrzucając ten pomysł. Nie tędy droga.
- Ale wiesz, że w tym wszystkim tak naprawdę nie chodziło o ten wiek, tylko o nauczycielkę..? - spojrzał na nią wymownie z delikatnym uśmiechem malującym się na twarzy.
Raczej nie miał w sobie nic z artysty. Był żołnierzem, teraz terapeutą. Był od wykonywania rozkazów, logicznego myślenia. Nie potrafił nawet słonia narysować i to od tyłu! Nie nadawał się do takich zadań. Wolał zostać przy swoim zawodzie. Miał jakieś takie dziwne przeświadczenie, że lepiej się z niego utrzyma.
- Z tym chcę słuchać, to wiesz... Właściwie mi za to płacą. - zaśmiał się rubasznie dając jej jasno do zrozumienia, że tylko żartuje, ale nagle spoważniał - Czekaj... Skoro nie jesteś oficjalnie moją pacjentką to cię nie kasuję. Cóż, nic dziwnego, że mieszkam u siostry... - parsknął demonstrując przy okazji całkiem duży dystans do własnej osoby - Dobra, to jak już przy tym jesteśmy to może chociaż zaprosisz mnie do tańca w ramach rekompensaty? - nie, tego chyba nie można odebrać jako podryw. A może trochę? Pozwoli jej samej to ocenić.
Tak naprawdę już za samo zaproponowanie tego spotkania mógł stracić swoją licencję, więc skoro tak bardzo ryzykował dlaczego nie miałby mieć z tego też trochę przyjemności? Tak długo jak ich relacja jej pomagała chyba było to tego warte. Zaczynał widzieć pozytywne efekty swojego podejścia. Przyszła tutaj mimo wszystko nieco speszona, zdystansowana, lecz z każdą kolejną minutą coraz bardziej się przed nim otwierała. Małe, nieświadome kroki by wyjść na prostą. Tego właśnie potrzebowała. Jeśli potrzebna była do tego ta przyjacielsko-flirciarska atmosfera, niech i tak będzie.
- Hmm... Nie wiem czy zauważyłaś, ale właśnie podałaś definicję terapii. - zasmiał się cicho patrząc na nią znacząco. Chyba sama znajdzie ironię w tym, co właśnie powiedziała.
Kiedy zaczęła prawić mu te komplementy nie tyle się speszył, co nieco przygasł po prostu sącząc powoli` swojego drinka. Nie zgadzał się z tym, co powiedziała. Zupełnie. Znała tylko bardzo malutki wycinek tego kim jest. Tyle ile jej pokazał. Nie wybielał się specjalnie. Po prostu nie zadała jeszcze odpowiednich pytań.
- Przesadzasz Olive. Też mam swoje demony, o których nie masz pojęcia. Nie jestem tak empatyczny, jak Ci się wydaje. Zrobiłem wiele złych rzeczy w swoim życiu. Nie jestem święty. - uśmiechnął się do niej słabo odstawiając pusta szklankę na stół.
- Skoro teraz moja kolej to powiedź mi.. Jak się masz? Jak Ci minął dzień? - posłał jej o wiele przyjemniejszy uśmiech szybko się rozchmurzając.
Pewnie spodziewała się od razu przejścia do terapii, ale ta odpowiedź również dużo mu powie. To zadziwiające jak odpowiedź na tak proste pytanie może dużo powiedzieć o stanie psychicznym człowieka.

Olive Halsworth
Nauczycielka plastyki — LORNE BAY STATE SCHOOL
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Girl, come show me your true colors
Paint me a picture with your true colors

Całkiem możliwe, że Olive faktycznie wparowałaby do gabinetu w trakcie wizyty innego pacjenta i rzuciła tekstem w stylu Przepraszam, ja tylko po zaświadczenie, że mogę się spóźniać. Więc może rzeczywiście lepiej, żeby umówili się na konkretną godzinę, po wszystkich klientach, kiedy spokojnie będzie mogła nie tylko odebrać ten dokument, ale może i odbyć w miarę standardową sesję? Chociaż jeżeli zaopatrzy się we wspomniane wino, to o żadnej typowej sesji nie może być mowy.

- Wiem, dlatego masz możliwość teraz uczęszczania na moje zajęcia. Jedna godzina zajęć ze mną w zamian za jedną godzinę sesji z Tobą?- zaproponowała z pewnym siebie uśmiechem i dosyć odważnie, bo to w końcu to ona miała uczęszczać do niego, a nie na odwrót. Może to jeszcze bardziej wykraczało poza wszelkie granice, ale Olive rzadko się trzymała zasad. Lubiła zabawę, igrać z ogniem i siedząc z nim teraz tutaj, czuła że gdzieś na nowo ta chęć adrenaliny wydobywała się na zewnątrz. Pytanie czy Galahad przyjmie jej propozycję?
Zaraz jednak sam wyszedł z propozycją tańca, na co Olive zareagowała trochę zaskoczona rozglądając się po sali. - Teraz? Tutaj?- spytała przyglądając mu się uważnie, bo pomału jego słowa i czyny zaczynały ją intrygować coraz bardziej. Z drugiej strony, jezcze niedawno nie upewniałaby się w niczym, a po prostu wyszła na środek baru i zatańczyła w rytm muzyki lecącej z głośników, dając się porwać chwili. Teraz była bardziej zachowawcza.- Jeżeli za dosyć niestandardową sesję liczysz sobie raptem wspólny taniec, to faktycznie za mało się cenisz, ale dla mnie to na plus, bo jestem fatalna w oszczędzaniu- przyznała roześmiana, również śmiejąc się z samej siebie. Nie zamierzała też w ogóle oceniać jego sytuacji i tego gdzie mieszka. Nie była tego typu człowiekiem.

Na komentarz o definicji terapii uśmiechnęła się tylko delikatnie i pokiwała głową. Gdzieś z tyłu zaczęła o tym rozmyślać. Jednak prawda była taka, że nie czuła się teraz jakby była na jakieś terapii. Kilka godzin wcześniej w jego gabinecie? Tak. Ale teraz czuła się jakby poprostu poznała w barze mężczyznę i miło spędzała z nim czas przy rozmowie i drinku. Czy to było jeszcze w porządku? Nad tym z kolei w ogóle nie myślała. Pierwszy raz od tygodni wyszła do ludzi, siedziała otoczona nieznajomymi i czuła się na tyle silna, że nie uciekła jeszcze do domu. To był naprawdę duży sukces.

- Ale ja nie powiedziałam, że jesteś święty- zauważyła łagodnie i tym razem przyjrzała mu się z pewną troską w oczach. - Gal, nikt nie jest święty. Każdy ma swoje demony, jakiś bagaż doświadczeń, ale chyba ważne jest to jakimi ludźmi staramy się teraz być?- spytała może i sama brzmiąc teraz jak psycholog, ale przecież była też nauczycielką pracującą z uczniami, którzy na jej oczach dorastali i przeżywali pierwsze rozterki oraz problemy. To, że sama teraz potrzebowała pomocy, nie oznacza, że kiedyś nie potrafiła jej udzielać innym.

Nie odpowiedziała od razu na jego pytanie, ale za to spuściła wzrok i przyglądała się jasnemu trunkowi w kieliszku. Miała wrażenie, że w jej głowie wiruje tak wiele odpowiedzi i myśli, które chciałaby mu przekazać, a jednocześnie czuła pustkę. Istny paradoks. Upiła łyk wina i pomału odstawiła szkło na stolik, ale wciąż nie podniosła wzroku i bawiła się delikatnie nóżką. - Jak się masz to dosyć ogólne pytanie, nie wiem jak na to odpowiedzieć- przyznała całkowicie szczerze, ale kontynuowała swoją wypowiedź.- Próbowałam dzisiaj coś namalować. Kolejny raz usiadłam przed płótnem i próbowałam coś namalować, ale nie byłam w stanie. Kiedyś malowałam non stop- gdy byłam szczęśliwa, gdy byłam smutna, zła, zmęczona... Czułam się natchniona życiem. Teraz? Mam totalną pustkę i nie potrafię niczego przelać na płótno. Nie mam chyba już czego przelać- wyrzuciła z siebie dla odmiany nie na jednym wdechu jak zwykle, a mówiła spokojnie. Jakby z obawą, że jej słowa mogą być źle zinterpretowane i jej nie zrozumie. A w dodatku był pierwszą osobą, która poznała jej lęki, co również miało w tym znaczenie.- Chyba muszę się przebranżowić- dodała jednak zaraz żartując słabo z samej z siebie i dopiero wtedy podniosła głowę, aby wypić kolejny łyk wina. Tym razem na tyle większy, że opróżniła już kieliszek. Żartowanie było jej sposobem na radzenie sobie ze wszystkim.


Galahad Harrington
wystrzałowy jednorożec
Miło
Terapeuta/Psychiatra — Cairns Hospital
33 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Hmm... - zmrużył nieco oczy rzeczywiście się zastanawiając - Rozumiem, że to prywatne lekcje? Nie proponuję Ci terapii grupowej. - tym razem tak, uśmiechnął się nieco filuternie. Nie potrafił sobie tego odmówić.
Wmawiał sobie natomiast, że to wszystko dla dobra pacjentki. Skoro normalne sesje nie miały u niej prawa bytu, musiał pójść na pewne kompromisy. Jeśli godzina sesji miała go kosztować godzinę spędzoną na malowaniu i robieniu z siebie błazna, to cóż... Chyba nie ma innej opcji. Przecież nie odmówi pomocy osobie w potrzebie. A to, że jest atrakcyjną kobietą oczywiście nie ma tutaj zupełnie nic do rzeczy.
- Tutaj, ale niekoniecznie teraz. - uśmiechnął się również rozglądając się po sali.
Było trochę za wcześnie na takie ekscesy, a on trochę za mało wypił. Miał wiele walorów, aczkolwiek taniec niekoniecznie był jednym z nich. Więc jeśli miał się wygłupić to wolał mieć to zabezpieczenie i zwalić to na alkohol. Albo lepiej, powie, że to przez ten wypadek w armii. Zrobiło coś z kręgosłupem, przez co nie porusza się już tak jak kiedyś. Tak, to o wiele lepsza wymówka i nawet w większości prawdziwa. To, że nigdy nie potrafił tańczyć może po prostu przemilczeć. Tak... Całkowicie.
- Jak widzisz, ja jestem fatalny w zarabianiu. Pieniądź się mnie nie trzyma. - roześmiał się wesoło nie mając problemu z przyznaniem się do tej słabości.
- Hej, uważaj bo jeszcze wyjdzie, że to ja będę musiał Ci zapłacić za sesję, a jak już wiemy nie mam zbyt wiele do zaoferowania. - uśmiechnął się do niej stukając się z nią drinkiem - A teraz moja skromna rada. Pomyśl, jak to, co powiedziałaś możesz zastosować w swoim własnym życiu. - puścił jej oczko dając jej trochę do myślenia.
W końcu taki był cel tego spotkania, prawda? Mieli w tę rozmowę wpleść pewne wątki terapeutyczne, co właśnie starał się dla niej zrobić. Nie nachalnie, małymi krokami sprawić by otworzyła się na niego oraz na samą siebie. Chyba szło mu to na razie nie najgorzej. Dażyli się już chyba pewnego rodzaju zaufaniem, co w tym wszystkim było najważniejsze.
Ta chwila zawachania zanim mu odpowiedziała mówiła naprawdę wiele. Dla kogoś z jego doświadczeniem wystarczyło kilka zdań by zacząć formułować diagnozę. Jedno było pewne, cokolwiek ją trapiło wpływało na jej codzienność. Nie było czymś, co pojawiało się tylko od czasu do czasu. To, że od razu przeszła do malarstwa również pozwoliło mu zrozumieć, co jest dla niej tak naprawdę ważne. Priorytety. Jest artysktą, nie powinien spodziewać się niczego innego. Nie miał jeszcze wszystkich szczegółów, ale wiedział przynajmniej gdzie szukać.
- Myślę, że bycia artystą nie da się tak po prostu porzucić. Może potrzebujesz przejścia na inną formę wyrazu? - zapytał niby niewinnie próbując zgłębić jej problemy - Albo nie tyle nie masz, co nie chcesz pewnych rzeczy przelać na płótno. - teraz zaczynał brzmieć trochę jak terapeuta, ale forma tego spotkania sprawiała, że mogła to ukrócić w każdym momencie. Miała pełną kontrolę.

Olive Halsworth
ODPOWIEDZ