dziennikarka — cairns post
34 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Próbuje się pozbierać po tym jak zostawił ją narzeczony i stara się nie zostać bez dachu nad głową jednocześnie pisząc porady o tym czy zakrzywiony penis to coś dziwnego.
001.
I don't want to be your fool
in this game for two so I'm leaving you behind
{outfit}
Ostatnie tygodnie nie były dla niej łatwe. Gdyby była bardziej wierząca to stwierdziłaby, że musiała coś naprawdę ostrego odwalić skoro bóg tak mocno ją karał. Zaczęła się nawet zastanawiać, co tak okropnie złego mogła zrobić, że karma wracała do niej w tak straszny sposób. Niestety nie była w stanie nic wymyślić. Nigdy nie zrobiła nikomu jakiejś wielkiej krzywdy. Okej, zdarzało jej się z kimś zerwać, ale nie robiła tego w jakiś okropny sposób. Nigdy nikogo nie zdradziła, nie zabawiała się niczyim kosztem, naprawdę w relacjach była bardzo fair i jeżeli już z kimś się widywała to dawała w tą relację całe swoje serce. Coś jednak musiało być na rzeczy skoro jej życie uczuciowe było taką jedną wielką tragedią. Może miała jakiś vibe osoby, która nie może być w szczęśliwym związku? Najpierw nieudana relacja z jej pierwszą dziewczyną, później małżeństwo, które skończyło się tragicznie i później narzeczeństwo zakończone jej złamanym sercem. Może po prostu było po niej jakoś widać, że to idealna kobieta do złamania jej serca. Nie wiedziała.
Starała się o tym jednak nie myśleć i przez większość czasu jej się to udawało. Niestety. Dzisiaj musiała spakować swoje stare pamiątki, bo za parę dni miała wynieść się ze swojego dotychczasowego lokum. Podczas przeglądania rzeczy znalazła swoje stare zdjęcia ze ślubu, a później tez te, które robiła sobie z Lennartem, gdy byli jeszcze szczęśliwą parą. Bolało. To naprawdę cholernie bolało i gdyby nie fakt, że nie miała czasu do stracenia to spędziłaby cały wieczór leżąc zakopana głęboko pod kołdrą. Niestety ta przeprowadzka to był kolejny bolesny cios od życia. Nagle musiała porzucić wygodne mieszkanko, została bez dachu nad głową i wtedy jakimś cudem pojawił się stary znajomy, który chciał sprzedać dom po dziadku... cóż, był on w bardzo złym stanie, ale Judith pomyślała, że może to jest jej szansa. Będzie przynajmniej miała swoje cztery ściany, z których nikt jej nie wyrzuci. No chyba, że inspekcja budowlana zabroni jej tam mieszkać. Miała jednak nadzieję, że uda jej się przeprowadzić remont jakoś w miarę po taniości. Zaczęła się nawet wypytywać po okolicy czy znają jakiegoś dobrego fachowca, który mógłby sprawdzić ile taki remont mógłby kosztować i co jest do wymiany w pierwszej kolejności.
Goście dzisiaj nie byli kimś kogo chciałaby mieć. Za dużo rzeczy jeszcze musiała zrobić zanim będzie mogła zawieźć do nowego domu kolejne kartony. Nie podobało jej się to, że ktoś dzwoni do drzwi, a gdy je otworzyła i zobaczyła kto stoi za nimi to cóż... nie podobało jej się to jeszcze bardziej. - Cześć - powiedziała, chociaż w pierwszym odruchu chciała mu po prostu zamknąć drzwi przed nosem. Nie wiedziała czym sobie zasłużyła na to co jej zrobił. Czy była złą narzeczoną? Traktowała go źle? Nie poświęcała mu całej swojej uwagi? A moze się oglądała za jakimiś innymi facetami. Wydawało jej się, że na wszystkie te pytania była prosta odpowiedź i brzmiała tylko "nie", ale chyba Lennart miał inne zdanie. - Coś się stało? - Zapytała, bo nie wiedziała jaki miałby niby być cel jego wizyty. Oparła się więc o drzwi i patrzyła na niego wyczekując jakiś informacji.

lennart halsworth
sumienny żółwik
catlady#7921
luna - joshua - zoey - bruno - ella - eric - cece - cait - benedict - owen
Felietonista i podróżnik — The Cairns Post
39 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Po tym jak zostawił narzeczoną dla kobiety, którą poznał podczas jednej z misji w Ghanie, jest święcie przekonany, że afrykańska wiedźma rzuciła na niego klątwę. Nie ma ani narzeczonej ani miłości swego życia, bo ta zginęła w wypadku samochodowym kilka dni po powrocie z Afryki.
Życie uczuciowe blondyna, także nie było usłane różami, jednak był święcie przekonany, że był to skutek jego ostatnich decyzji, którymi skrzywdził przede wszystkim swą byłą partnerkę. Klątwa rzucona w Ghanie, wciąż mocno na niego oddziaływała i po części obwiniał za to starą wieszczkę. Nie wierzył przecież, że wypadek w którym stracił ukochaną to zwykłe zrządzenie losu, zwłaszcza, że stało się to dokładnie po tym jak porzucił Judith. Jeśli jednak nie była to sprawka rzuconego czaru, to na pewno karma; wiedział, że będzie płacić za swe czyny samotnością jeszcze przez dłuuuugi czas.
Po powrocie z redakcji, w pierwszej kolejności marzył o tym by wskoczyć w jakieś luźniejsze i przede wszystkim krótsze szorty oraz pozbyć się koszuli na rzecz zwiewnego tshirtu. Otwierając sypialnianą szafę odzieżową, po raz kolejny zwrócił uwagę na upchnięty w kącie karton, wypełniony kilkoma dekoracjami i rzeczami Mansley. Za każdym razem gdy jego wzrok ukierunkowany był na ten kąt, czuł nieprzyjemne ukłucie w żołądku, wywołane wyrzutami sumienia, które wciąż nie dawały mu spokoju. Judith była ostatnią osobą, którą pragnąłby jakkolwiek skrzywdzić, a mimo to, zdołał złamać jej serce i zniknąć z jej życia na rzecz związku z inną kobietą, którą poznał podczas pobytu w Afryce. Brzydził się zdradą i wstydził się tego, do czego zmusiły go uczucia, jednak nie chciał niczego przed nią ukrywać. Powiedział jej prawdę, gdy wrócił do miasteczka i przekreślił wszystko na co pracowali przez ostatnie lata.
Musiał pozbyć się tych rzeczy, jednak nie potrafił tak po prostu wrzucić pudła do kontenera na śmieci, stojącego za kamienicą. Oddanie jej tych rzeczy osobiście także nie do końca mu się uśmiechało, jednak tego dnia, poczuł nagły przypływ odwagi i postanowił zwrócić rzeczy właścicielce.
Zjawiając się pod jej drzwiami, przełknął ciężko ślinę i zapukał mocniej trzy razy. Gdy jego oczom ukazała się była narzeczona, zdobył się na zduszony uśmiech i przywitał się.
Cześć, Judith — odparł grzecznie, jednak uśmiech szybko zniknął z jego twarzy. Wiedział, że nie był osobą, którą kiedykolwiek chciałaby jeszcze oglądać, jednak jej wzrok sprawił, że poczuł się jak najgorsza kanalia. — Ja.. ja znalazłam w mieszkaniu kilka twoich rzeczy i spakowałem je do pudła. Pomyslałem, że może chciałabyś je odzyskać.. — odparł, widoczni sparaliżowany cała tą sytuacją. Nie liczył na rozmowę, jednak chciał mieć pewność, że sobie radziła, była zdrowa i niczego nie potrzebowała, bo bez względu na to jak potoczyła się ich relacja, Lennart zawsze był gotów ją wesprzeć.

judith mansley
dziennikarka — cairns post
34 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Próbuje się pozbierać po tym jak zostawił ją narzeczony i stara się nie zostać bez dachu nad głową jednocześnie pisząc porady o tym czy zakrzywiony penis to coś dziwnego.
Nie chciała go widzieć. Po prostu. Przypominał jej o tych wszystkich pięknych chwilach, które wspólnie przeżyli, a które nie miały najwyraźniej dla niego żadnego znaczenia, gdy postanowił ją tak przeokropnie zranić. Za każdym razem, gdy go widziała serce jej pękało, a nie po ro przez ostatnie kilka miesięcy je sklejała żeby teraz znowu czuć ten okropny ból. Po tym jak jej małżeństwo się rozpadło myślała, że to Lennart będzie tym, z którym spędzi resztę swojego życia. Na to liczyła, bo odkąd zaczęli się spotykać to była w nim zakochana bez pamięci. Kolejny raz musiała się jednak przejechać. Czy miała na czole napisane „to ja Judith, zdradzaj i zostaw mnie”? Może miała vibe osoby, której po prostu można robić takie świństwa. Czasem się nad tym zastanawiała i dochodziła do smutnych wnioskow, że być może nie dane jej będzie posiadanie własnej rodziny. Nie robiła się młodsza i kto wie czy za kilka lat będzie w stanie jeszcze z kimkolwiek umówić się na randkę. To było straszne i przytłaczające. Ale! Musiała się nauczyć żyć sama ze sobą, bez opierania się na drugiej osobie. Właśnie zaczynała to robić i przeprowadzka oraz remont były pierwszym ku temu krokiem.
Może powinna go przyjąć z większym entuzjazmem, ale po prostu nie potrafiła. – Ohh – mruknęła i przesunęła się w drzwiach. – Możesz to położyć obok reszty pudeł – powiedziała, bo cóż, miała ich dość sporo pakując swoje bibeloty. Jeden karton w tą lub w tą nie robił jej żadnej różnicy. Ona pewnie też gdzieś znalazła jakieś jego rzeczy, ale nie miała chęci się nimi zajmować więc po prostu odłożyła je gdzieś na bok i starała się zapomnieć, że w ogóle istnieją. – Dzięki za zwrot – dodała zmuszając się do delikatnego uśmiechu, chociaż czuła, że robi to bardzo wbrew sobie i bolały ją przez to mięsnie twarzy.

lennart halsworth
sumienny żółwik
catlady#7921
luna - joshua - zoey - bruno - ella - eric - cece - cait - benedict - owen
Felietonista i podróżnik — The Cairns Post
39 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Po tym jak zostawił narzeczoną dla kobiety, którą poznał podczas jednej z misji w Ghanie, jest święcie przekonany, że afrykańska wiedźma rzuciła na niego klątwę. Nie ma ani narzeczonej ani miłości swego życia, bo ta zginęła w wypadku samochodowym kilka dni po powrocie z Afryki.
Byłby zaskoczmy, gdyby powitała go uśmiechem i pozwoliła przekroczyć próg swego mieszkania. Cholera, po części właśnie tego chciał ale nie zasługiwał na jej laskę i przebaczenie, niezaleznie od tego ile razy złoży na jej ręce szczere przeprosiny. Zniszczył związek z kobietą, która planował w niedalekiej przyszłości poślubić, założyć rodzinę. Tego przecież chciał, kochał ją. Dlaczego więc nie potrafił oprzeć się kobiecie, którą poznał na wolontariacie w Ghanie? Nie zrujnował by swego życia dla zwykłej tęsknoty za kobiecym ciepłem, które czekało na niego w domu i doskonale wiedział czego w tamtej chwili pragnęło jego serce ale dlaczego to co budował z Judith, w jednej chwili przestało dawać mu szczęście?
Wszedł niepewnie do środka, trzymając w rękach kartonowe pudło i rozejrzał się dookoła. Albo nie zdążyła się wypakować albo po raz kolejny zmieniała lokum. Skazał ją na to.
Dużo ich — skomentował, układając karton obok reszty i ułożył usta w prostą linijkę. Wiedział, że nie powinien wciskać nochala w nie swoje sprawy ale skłamałby mówiąc, że nie interesowało go jej życie. Chciał wiedzieć, że sobie radziła, była zdrowa, a ból rozstania w końcu odpuszczał. Chciał widzieć ją szczęśliwą i uśmiechniętą, choć nie po to by uciszyć wyrzuty sumienia — zależało jej na niej i życzył jej wszystkiego co najlepsze.
Nie dziękuj mi, proszę. To twoje rzeczy i nie powinienem wyrzucać ich na śmietnik — odparł i wcisnął dłonie do kieszeni spodni — Może potrzebujesz z czymś pomocy? — zaoferował się, choć jak się domyślał, nie przyjęłaby jej od niego nawet gdyby był ostatnią osobą na kuli ziemskiej. Był jednak facetem, który z chęcią pomagał kobietom i może .. właśnie to go zgubiło? Ostatnim razem, gdy chciał zrobić coś dobrego, stracił głowę dla kobiety, która nie była jego narzeczoną.

judith mansley
dziennikarka — cairns post
34 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Próbuje się pozbierać po tym jak zostawił ją narzeczony i stara się nie zostać bez dachu nad głową jednocześnie pisząc porady o tym czy zakrzywiony penis to coś dziwnego.
Może za jakiś czas, gdy jej życie trochę bardziej się unormuje to będzie w stanie spędzić z nim czas i może nawet powitać go z uśmiechem. Był dla niej cholernie bliską osobą, znał ją naprawde dobrze i patrząc na to jak obecnie wyglądała jej sytuacja, to niczego bardziej nie chciała niż po prostu wypłakać mu się w ramię. Nie mogła tego jednak zrobić i sama myśl o tym była dla niej nie do zniesienia. Ich rozstanie mogłoby być bardziej do zniesienia, gdyby chociaż cokolwiek podejrzewała, gdyby w ich związku był jakiś kryzys, gdyby oddalili się od siebie lub gdyby była jakąs naprawde chujową kobietą, która miała gdzieś swojego partnera. Ale tak nie było. Ona naiwnie sądziła, że między nimi wszystko jest w jak najlepszym porządku. Kochała go, chciała za niego wyjść i wkurwiało ją to, że te uczucia nie wyparowały razem z chwilą, gdy zakomunikował jej, że to koniec.
- To mój dzień odwiedzin byłych, każdy mi przynosi prezent – rzuciła z ironią, bo co mu miała powiedzieć? Że żyje jej się chujowo i wyrzucali ją z mieszkania? Mogłaby, ale po co miała się az tak poniżać. Chciała zachować chociaż resztki własnej dumy. Może jak już wyremontuje nowy dom, który obecnie jest jedną wielką ruiną, to go zaprosi na kawę... pewnie z jakimś roślinnym mlekiem, żeby była mocno średnia... i ze słodzikiem. Fuj.
Słysząc jego kolejne słowa to nie mogła się powstrzymać i po prostu się zaśmiała. Chyba miała jakis atak, albo już przechodziła mocne załamanie, bo nie mogła się przestać śmiać. Dopiero po chwili wzięła głębszy oddech i ponownie na niego spojrzała dalej mając uśmiech na ustach. – Po tym co się stało Ty się martwisz rzeczami? Szkoda, że tak łatwo przyszło Ci wyrzucenie na śmieci naszego związku – i tych wszystkich wspólnycb lat, które najwyraźniej na niego zmarnowała, albo chociaz tak chciała sobie wmawiać. No, bo czy wiedząc, że ich relacja zakończy się w ten sposób zdecydowałaby się na to jeszcze raz? Pewnie tak, nawet by się nie zastanawiała. – Nie, dziękuję. Poradze sobie. – Nie miała za bardzo wyjścia. Musiała sobie już radzić sama. Czuła się tragicznie, bo z jednej strony chciała żeby sobie już poszedł, a z drugiej walczyła sama ze sobą, że mu przypadkiem nie powiedzieć, żeby jej nie zostawiał. Gdyby coś takiego wyszło z jej ust to straciłaby resztki szacunku do siebie. – W sumie... możesz mi powiedzieć jedną rzecz. Przyda mi się na przyszłość. – Zaczęła przygryzając lekko dolną wargę z nerwów. – Czego mi brakowało, że wybrałeś ją? I nie mów, że niczego, bo to bzdura. – Czegoś musiało skoro była dla niego niewystarczająca, a patrząc na historię jej relacji to cóż... no coś musiało być nie tak. Dlatego chyba w końcu chciałaby wiedzieć.

lennart halsworth
sumienny żółwik
catlady#7921
luna - joshua - zoey - bruno - ella - eric - cece - cait - benedict - owen
Felietonista i podróżnik — The Cairns Post
39 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Po tym jak zostawił narzeczoną dla kobiety, którą poznał podczas jednej z misji w Ghanie, jest święcie przekonany, że afrykańska wiedźma rzuciła na niego klątwę. Nie ma ani narzeczonej ani miłości swego życia, bo ta zginęła w wypadku samochodowym kilka dni po powrocie z Afryki.
Nie liczył na to, że kiedykolwiek będzie w stanie znaleźć się z nim w jednym pomieszczeniu i nie przeklinać go w myślach. Wywrócił jej życie do góry nogami, pozbawił dachu nad głową i stabilizacji — nie zasługiwał na wybaczenie. Ona także nie zasłużyła na upokorzenie i krzywdę, którą jej wyrządził, dlatego cała ta złość płynąca z jej ust była całkowicie uzasadniona.
Żartujesz, to dobrze — odparł z rozbawieniem, choć wiedział, że pragnęła jedynie się odszczekać. Wolał by cisnęła w niego uszczypliwościami aniżeli zalewała się łzami, bo tego widoku najpewniej by nie przetrwał. Nie chciała przyznać, że życie jej się posypało, choć i tak doskonale zdawał sobie sprawę z tego jak obecnie wyglądało jej życie. Gdyby mógł i gdyby tylko mu pozwoliła, zrobiłby wszystko by choć odrobinę jej pomóc. Nie był jednak tym, od którego chciałaby przyjąć jakąkolwiek formę wsparcia.
Judith, nie chciałem tego. Nie chciałem cię skrzywdzić.. — odpowiedział, przełykając ciężko ślinę. Nie istniały słowa, które mogłyby to naprawić bądź wyjaśnić jak bardzo było mu z tym źle. Gdyby nie wyjechał na ten wolontariat, nigdy nie spotkał by Heather, a jego małżeństwo trwałoby w najlepsze.
Tak jak się spodziewał, blondynka wzgardziła jego chęcią pomocy i musiał to zaakceptować. Nie miał prawa pojawiać się w jej życiu, oferować pomocy i zachowywać się tak jakby liczył, że po zerwaniu mają szansę zostać przyjaciółmi. Spierdolił to co budowali przez ostatnie lata i musiał pogodzić się z faktem, że nie chciała go znać.
Jej pytanie sparaliżowało go całkowicie. Nie potrafił na nie odpowiedzieć; nie chciał. Mansley była wspaniałą kobietą, której nie brakło n i c z e g o. To raczej nie kwestia tego co posiadała inna kobieta, a zwyczajnej chemii, która zrodziła się między nim, a Hettie. To po prostu się stało, nie planował tego i nie szukał zainteresowania u innych kobiet.
Niczego ci nie brakowało. Kochałem cię, tak mocno jak potrafiłem. To co wydarzyło się w Ghanie, ja nie miałem na to wpływu. Po prostu .. się zakochałem — powiedział i spuścił wzrok, nie mając odwagi spojrzeć jej w twarz — Tak bardzo próbowałem to odeprzeć i skupiać myśli na naszym związku ale nie byłem zbyt silny. Ja .. przepraszam — dodał i zwilżył językiem usta, czując się jak najgorszy egzemplarz człowieka.

judith mansley
dziennikarka — cairns post
34 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Próbuje się pozbierać po tym jak zostawił ją narzeczony i stara się nie zostać bez dachu nad głową jednocześnie pisząc porady o tym czy zakrzywiony penis to coś dziwnego.
- A co mam robić? Siedzieć i płakać? - To już miała za sobą, a przynajmniej chciała tak myśleć. Naprawdę powrót do momentu, w którym cały czas siedziała i płakała próbując jakoś ułożyć sobie w głowie to co się stało, byłoby dla niej tak strasznym przeżyciem, że chyba by sobie strzeliła w głowę. Starała się teraz stanąć na nogi, przestała płakać do poduszki i nie zapijała smutków. Szło jej coraz lepiej. Odwiedziny Lennarta sprawiły jednak, że pewne emocje do niej wróciły i wiedziała, że dzisiaj zasnąć będzie jej ciężko.
-Gdybyś tego nie chciał, to by się to nie wydarzyło. - Powiedziała wprost, bo nie miała zamiaru mu teraz mówić, ze go rozumie, że serce nie sługa czy inne głupoty. Zanim wyjechał mówił, że ją kocha, gdy rozmawiali przez telefon, mówił to samo i nagle coś się zmieniło. Coś w ich związku musiało być nie tak, skoro tak szybko wpuścił do swojego serca obcą kobietę. Chciała się dowiedzieć co. Tylko tego od niego oczekiwała, że wprost powie jej co zrobiła źle, czego jej brakowało, co miała w sobie tamta kobieta, czego ona nie miała. Oprócz tego, że tamta akurat była na miejscu. Nie prosiła go o wiele.
Słysząc jego tłumaczenia to aż parsknęła śmiechem. - Oj biedni mężczyźni nigdy nie mają na nic wpływu - pokręciła głową biorąc kilka płytkich oddechów. - Kochałam Cię, a Tobie bardzo łatwo najwyraźniej przyszło o tym zapomnieć. Martwiłam się o Ciebie, nie mogłam się doczekać aż wrócisz i znowu będziemy razem, a Ty w tym samym czasie planowałeś już sobie przyszłość z inną. - Chyba najbardziej bolało ją w tym wszystkim to, że robiąc to co zrobił wykazał sie kompletnym brakiem szacunku do niej. Tyle i aż tyle. - Przestań - prychnęła i pokręciła głową. To było głupie tłumaczenie. Tamta laska miała jakąś magiczną waginę, która rozpylała feromony, którym nie dało się oprzeć i facet tracił dla niej głowę? - Jakbyś Ty się czuł na moim miejscu? Myślałeś kiedyś o tym? - Zapytała wbijając w niego spojrzenie swoich zielonych, chłodnych oczu.

lennart halsworth
sumienny żółwik
catlady#7921
luna - joshua - zoey - bruno - ella - eric - cece - cait - benedict - owen
Felietonista i podróżnik — The Cairns Post
39 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Po tym jak zostawił narzeczoną dla kobiety, którą poznał podczas jednej z misji w Ghanie, jest święcie przekonany, że afrykańska wiedźma rzuciła na niego klątwę. Nie ma ani narzeczonej ani miłości swego życia, bo ta zginęła w wypadku samochodowym kilka dni po powrocie z Afryki.
Kąśliwe teksty nie robiły na nim większego wrażenia. Znal ją doskonale i wiedział, że pomimo ciepła i dobroci noszonej w sercu, kobieta potrafiła się porządnie odszczekać i klnęła tak, że nawet szewc by się nie powstydził. Wolał by co prawda odbyć tę rozmowę w przyjemniejszej atmosferze ale zdawał sobie sprawę z tego, że ta być może nigdy nie nastąpi. Ponosił za to pełna odpowiedzialność.
Być może byłem zbyt słaby ale nie oddałem się temu uczuciu od tak. Starałem się skupiać na wolontariacie, spędzałem czas z tubylcami. Unikałem jej jak tylko potrafiłem ale nie dało się robić tego w nieskończoność. Tęskniłem za tobą i myślałem o tobie częściej niż przy poprzednich wyjazdach ale .. zakochałem się — odparł ciszej i wiedział, że ostatnie słowa ugodzą w jej serce n a j m o c n i e j. Nie odważył się na to by wpuścić Heather do swego łóżka, jednak, gdy kobieta musnęła jego usta, nie przerwał pocałunku od razu. Winił się za to i przeklinał, wiedząc, że nie pozwoli sobie i jej na więcej, zanim nie podejmie decyzji i nie porozmawia z kobietą, która oczekiwała jego powrotu w Lorne Bay. Po tym co zaszło, chciał być fair i odejść z resztką godności, jednak czuł, że porzucił ją dawno temu w Ghanie. — Przepraszam Juidth, to nigdy nie powinno się wydarzyć. Kochałem cię i w pewnym stopniu wciąż kocham ale nie potrafiłem być z tobą, wiedząc, że w moich myślach pojawia się ktoś jeszcze. Popełniłem błąd i nie byłem w stanie nad tym wszystkim zapanować, dlatego zasługujesz na kogoś lepszego. Kogoś, komu wierność i lojalność nie przychodzą z trudem — westchnął, czując niewidzialną pętle, zaciskającą się na jego szyi. Zdał sobie sprawę, że tłumaczenie się brakiem wpływu nie było najlepszym pomysłem. Owszem, miał na to wpływ ale tak jak wspomniał wcześniej — nie był na tyle silny by stawić temu uczuciu czoło i by zdusić je w sobie. — Niczego nie planowałem. Nie wiedziałem jak to będzie gdy oboje wrócimy do swoich domów ale nie mógłbym spojrzeć ci w twarz i udawać, że wszystko jest jak dawniej. Nawet jeśli nie spotkałbym się z nią więcej, nie potrafiłbym od tak wrócić do tego co było wcześniej. Ty zresztą też — dodał i spuścił wzrok. Jakby się czuł na jej miejscu? Cierpiał by, to nie ulegało wątpliwościom, jednak zawsze jej powtarzał, że jeśli kiedyś pokochałaby innego, chciał by przyszła z tym do niego i postawiła na szczerość. Nie potrafiłby wybaczyć zdrady i najpewniej ciężko przyszłoby mu uporanie się z jej odejściem ale wiedział, że serce nie sługa i teraz rozumiał to znacznie bardziej. Liczył jednak na to, że nigdy nie przyjdzie mu się z tym zmierzyć i żałował, że przez niego, Mansley m u s i a ł a.
Może to nie był dobry pomysł by nachodzić cię bez zapowiedzi. Zwróciłem ci twoje rzeczy i myślę, że powinienem już sobie pójść — odparł, czując, że to dobry moment by opuścić jej mieszkanie i zostawić ją w spokoju — Jeszcze raz przepraszam, za wszystko.. — dodał i chciał nawet podejść by musnąć ustami jej skroń ale wiedział, że najpewniej skończyłby z podbitym okiem. Wycofał się rakiem do drzwi i opuścił jej mieszkanie. Po zatrzaśnięciu się drzwi, czuł jak gdyby miało za moment stanąć mu serce i niczym nie przypominało to ulgi, którą pragnął poczuć po tej konfrontacji. Liczył na zbyt wiele, to pewne.

koniec </3
judith mansley
ODPOWIEDZ