właściciel winnicy — bouteille d'or
39 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Dryfuje w krainie winem płynącej
007.
Odnosił ostatnio wrażenie, że sporo czasu spędza z ludźmi na piciu alkoholu. Niby nie powinno być to dziwne, skoro przecież został właścicielem winiarni i spędzał tam zdecydowanie więcej czasu niż powinien człowiek spędzać w pracy i to nie tylko dlatego, że często spotykał się tam też ze znajomymi. Jednak gdy umawiał się z Edgarem uznał, że może czas zrobić od tej reguły wyjątek i spotkać się z przyjacielem u niego. Jak doszło do tego, że zgodził się na to, aby przesadzać z nim jego zielone rośliny doniczkowe, które rosły w jego mieszkaniu? Sam nie wiedział. Absolutnie nigdy się tym tematem nie interesował, a jego ogród istniał tylko dzięki temu, że miał zawsze ogrodnika. Z kolei rośliny w jego domu aktualnie nie istniały, a wcześniej… Wcześniej albo zajmowała się nimi jego żona albo też ogrodnik, w tej kwestii nawet nie był pewien, co chyba mówiło samo za siebie. On nie miał zielonego pojęcia jak często to wszystko się podlewa i w ogóle, ale jeśli mogło się to zmienić, to czemu nie? Lubił próbować nowych rzeczy i ostatnio robił to naprawdę często, skoro miał zdecydowanie większe możliwości niż wtedy, gdy żył jeszcze ze swoją żoną, która zawsze miała dla nich za dużo planów, na które on głupio się zgadzał, chcąc spędzać z nią więcej czasu chociaż po pracy, w której i tak zostawał często zbyt długo. Na tyle, że kobieta miała czas znaleźć sobie kilku kochanków.
Oczywiście zmiana miejsca spotkania to jedno, ale nie oznaczało to oczywiście, że Winnie nie zabrał im dobrego wina do tego zadania. Trochę nie do końca uważał, że wino należy traktować jako pełnoprawny alkohol, dlatego też nie miał żadnych oporów, aby zabrać je, mimo iż nie było jeszcze wieczorowej pory, raczej nie zbyt późne popołudnie.
Nie mam pojęcia, jakie wino pasuje do przesadzania kwiatów — przyznał zupełnie szczerze, gdy już dotarł do Edgara, z którym się przywitał i został przez niego wpuszczony do środka. — Więc wziąłem i czerwone, i białe — nie ma przecież co się ograniczać. — Jedno i drugie jest dobre, to duże plusy braku konieczności kupowania go po drodze… — dodał jeszcze, nieco żartobliwie. — Musisz pamiętać tylko, że na kwiatach znam się zdecydowanie gorzej niż na winie… I większości innych rzeczy, bo nie wiem o nich zupełnie nic — przypomniał mu jeszcze, chociaż wątpił, aby umknął mu ten drobny fakt. Był jednak jak najbardziej gotowy, aby poszerzać swoją wiedzę w tym zakresie i kto wie, może Edgar go nawet zarazi miłością do domowych roślinek? Pewnie jeśli tak, to przez kilka miesięcy będzie mu wysyłał zdjęcia swoich kwiatków pytając, czy to ok, że tak wyglądają, ale kto by nie chciał odgrywać roli eksperta w czyimś życiu? To wyróżnienie przecież.

Edgar merridew
neurolog | wykładowca — szpital | uniwersytet
34 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm still a believer, but I don't know why. I've never been a natural, all I do is try, try, try.
002.
Każdy, kto Edgara znał, ten wiedział, że ma jeszcze w miarę zdrową, ale nadal obsesję na punkcie roślin. Lubił się nimi zajmować, a jeszcze bardziej lubił przebywać w tych zielonych, relaksujących przestrzeniach. Wymagało to dużo roboty, jasne, tym bardziej, że roślin przybyło bardziej niż miejsca na to, by je gdzieś sensownie ulokować. Ale lubił to. Przesadzanie roślin, zwłaszcza w takiej ilości, może nie było najłatwiejszym zadaniem, ale całkiem satysfakcjonującym i odprężającym. Nie miał nigdy do tego towarzystwa i wcale o to specjalnie nie zabiegał, ale w przypadku tych większych, które zaczynały się wymykać spod kontroli, mogła się zdecydowanie przydać obecność drugiego silnego mężczyzny. Ilu facetów było potrzebnych do przesądzenia roślin? To się jeszcze okaże.
— Pewnie każde, byle w odpowiednich ilościach — odpowiedział, wzruszając ramionami. On z kolei na winie znał się prawie wcale. Raczej rzadko pił alkohol, może ze względu na swoją profesję, choć nigdy nie zauważył, by jego koledzy i koleżanki  ze szpitala stronili od jakichkolwiek używek. Wiedział jednak przynajmniej, że jak mieli pić i białe, i czerwone, to lepiej było zacząć od białego, dlatego też to właśnie to wziął, by je odkręcić i rozlać do kieliszków. 
— I jak idzie z winiarnią? — zagadał, skoro temat sam się pojawił. Był ciekaw na pewno, bo jednak australijski przemysł winiarski był dosyć przesycony, a ludzie jednak częściej wybierali wina z Doliny Barossa i w ogóle z południowej części kraju raczej niż z północy. Ciekaw był, czy i wina z ich rodzimego Queensland miały jakieś większe szanse. Mimo wszystko tez coraz częściej wybierano jakieś nowości i winiarskie ciekawostki, a niekoniecznie zawsze te sprawdzone gwiazdy danego kraju. 
— To nic skomplikowanego. Trochę brudnej roboty przy roślinach. Ale gdybys chciał, mógłbym ci polecić jakieś rośliny na start, które nie wymagają zbyt dużo uwagi i są w stanie przetrwać w najgorszych warunkach — odparł z uśmiechem, bo przecież to zdecydowanie był temat, na którym się znał i z którym bardzo chętnie by pomogł. On sam zdecydowanie już na nieco wyższym poziomie się znajdował w tej kwestii i z tymi, które wymagały już zdecydowanie więcej, też sobie radził bez problemu, ale było przecież sporo takich, które mogłyby przetrwać, nawet jeśli zbyt często się o nich zapominało. 
powitalny kokos
jusia
właściciel winnicy — bouteille d'or
39 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Dryfuje w krainie winem płynącej
Warto w życiu mieć pasję i zajawkę, a ta brzmiała bardzo relaksująco i kojąco. Obecność roślin w domu też podobno była zdrowa i pozwalała na stworzenie nie tylko dobrej atmosfery, ale też komfortowego środowiska do życia, bo przecież zielone liście, o ile dobrze Winnie pamiętał z liceum, przyczyniały się do produkcji tlenu. A dotleniona głowa to podobno mądrzejsza głowa, czy coś. Także należało szanować obrany przez Edgara kierunek. Winnie był u niego kilka razy, ale jeszcze nie zauważył, aby mężczyzna zastawił doniczkowymi kwiatkami cały dom, ginąć w wielkiej, nieokiełznanej dżungli, więc chyba rzeczywiście można było jak na razie uznać, że obsesja była dość umiarkowana i wyważona. Bez żadnych skrajności. On sam w tym temacie był całkiem zielony (hehs), więc nie miał pojęcia, czy nie okaże się po drodze, że bardziej mu przeszkadza, niż pomaga, ale na razie liczył, że nie będzie żadnych utrudnień czy innej katastrofy. Był pojętnym uczniem, jeśli tego chciał, a ostatnio naprawdę był ciekawy nowych rzeczy i zależało mu na tym, żeby się rozwijać i uczyć czegoś, czego nigdy wcześniej nie podejrzewał, że będzie chciał. Na prowadzenie zielonej dżungli co prawda nie wiedział, czy jest gotowy, ale jednak zawsze warto się rozeznać.
Podoba mi się takie podejście — przyznał, kiwając lekko głową, bo rzeczywiście miało ono bardzo dużo sensu. Sam dość podobne do tej kwestii zresztą podchodził, chociaż oczywiście były zasady, których w kwestii dopasowywania wina nie łamał. Nie uważał jednak, że wynika to z jakiegoś snobizmu, po prostu nie ma sensu pić wina, które nie pasuje do posiłku, skoro przez to jedno i drugie traci na walorach smakowych, zamiast je wzajemnie podbijać. — W takim razie na pewno nie przestrzeliłem — skoro każde, to opcji było dużo i trudno było zjebać. To chyba ulubiona kategoria wyzwań Winfreda. Żartuję. Takie, w których można spaść z rowerka też lubił. Inaczej by go tutaj nie było.
Całkiem nieźle, nie upadamy jeszcze i chyba w najbliższym czasie nie muszę podejmować działań, które miałyby pomóc mi się przed tym desperacko uchronić — tak było, nie zmyślał. Chociaż oczywiście, jeśli globalne ocieplenie będzie postępować, to w tym ciepłym rejonie Australii może być problem. Ale na razie się nie martwił, czy da radę sobie z prowadzeniem życia utrzymanki. — Muszę pospotykać się jeszcze z kilkoma odbiorcami, żeby upewnić się, że po zmianie właściciela umowy będą trwać, ale tych najważniejszych udało mi się już załatwić — było to męczące i stosunkowo nudne, ale niestety, nie od dziś wiadomo, że biznes stoi budowaniem relacji i dobrymi kontaktami.
Zobaczymy, jak mi to dzisiaj pójdzie — stwierdził, bo jednak wolał się od razu nie nakręcać. — Może złapię bakcyla i rzeczywiście zgłoszę się po listę — dodał, patrząc na rośliny czekające na przesadzanie. — Ale do tej pory jedyne zajmowanie roślin, jakie mam na koncie, to koszenie trawy przed domem rodziców i sąsiadów w liceum, więc chyba to niewiele — dodał żartobliwym tonem niby, ale nie rozmijało się to z prawdą.

Edgar merridew
ODPOWIEDZ