rysuję komiksy — i tworzę obrazki do książek dla dzieci
30 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Minęło już kilka lat odkąd podjęła decyzję o przeprowadzce do Lorne Bay. Tęskniła za wielkimi miastami w których spędziła ostatnie lata. Zapach Londynu jeszcze nie opadł na dobre. Czuła jak centralna część ją wsysa pomiędzy brukowane uliczki, nęcąc księgarniami i antykwariatami wciśniętymi pomiędzy piętrowe puby. Największą przyjemność sprawiało jej odwiedzanie targów i wyszukiwanie staroci, ale z biegiem czasu leciwe pierdoły zastąpiła tania biżuteria z Chin, a samo kluczenie między straganami zmieniło się raczej w przyzwyczajenie, niż zaspokojenie chęci eksploracji.
Inaczej to się miało w przypadku miasteczka, skrywającego tajemnice i legendy. Zawsze próbowała o nich słuchać, niż w nich uczestniczyć. Nie pasowała tak naprawdę nigdzie. Czasami czuła się jak puste płótno, które ktoś przypadkiem wrzucił do mieszkania, ale zapomniał na nim czegokolwiek namalować. Od zawsze przezroczysta. Wzrok matki prześlizgiwał sie w przestrach. Zupełnie jak gdyby zatrzymując sie chociaż na chwilę, mógł sprowadzić na jej ciało pieści ojca. On zaś tylko wtedy ją widział. Choć i tego nie była pewna.
Dawno nie była w tej części miasteczka. W oddali, na tle piaszczystego wzniesienia, otoczona wodą, majaczyła niewielka plaża. Pośród niczego zdawała się być samotna, zupełnie jak ona. Po drodze, zrobiła kilka zdjęć roślinom których wcześniej nie widziała na oczy, a jedną z nich nawet zerwała i schowała do tylnej kieszeni spranych jeansów.
Nie zauważyła nawet, że ktoś już wcześniej zaklepał sobie tą miejscówkę. Zresztą, czy można sobie zaklepać miejsce na plaży? Nie była tego pewna, chociaż niektóre tradycje i zasady ludzi stąd wydawały jej się być dziwaczne. Przez chwilę stała oparta o drzewo nieopodal i patrzyła w przestrzeń przed siebie, widząc równocześnie wszystko i zupełnie nic. Lubiła to uczucie, kiedy kontury się rozmazywały i zostawała sama ze swoimi myślami, brodząc wśród wielu niewiadomych, które przez cały czas spędzały jej sen z powiek. Wciąż nie wiedziała, czy przyjazd był dobrym pomysłem, ale równocześnie z chwilą w której opuściła pokład samolotu, ciężar który przez cały czas nosiła na barkach się ulotnił. Potrzebowała tego.
Drgnęła, słysząc czyjś głos. Kontury znowu się wyostrzyły, a kilka metrów dalej zauważyła niewyraźną na tle słońca postać. Uśmiechnęła się pod nosem, bardziej do siebie niż do niej i zrobiła krok na przód.
- Ta plaża nie należy do największych, ale chyba damy radę się na niej pomieścić? - rzuciła od niechcenia na powitanie, jakby chciała uprzedzić ewentualne prośby o opuszczenie miejsca.
- Nie wiedziałam, że ktoś tu będzie. To miejsce nie wygląda raczej na takie, do którego przychodzi dużo ludzi - dodała, wciąż wpatrując się w toń wody.

riley anderson
ambitny krab
nick autora
noah
cron