właścicielka, trenerka — lorne bay gym
36 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
aktywna poszukiwaczka szczęścia, które chyba zupełnie przypadkiem mieszka już w jej domu
Było to ogromne wyróżnienie, które Salama po pierwsze odwzajemniała, bo potrafiła zrobić dla niego naprawdę dużo, a może i nawet wszystko (no chyba, że by go kompletnie po…kręciło, czy coś). Po drugie doceniała bardzo mocno, bo jednak zdawała sobie sprawę z faktu, że często tę jego miłość (bratersko-przyjacielską) wystawiała na próbę. I wreszcie, po trzecie, wykorzystywała to przy każdej możliwej okazji, pozwalając sobie na zdecydowanie więcej niż pewnie było to wskazane i przyzwoite. Na szczęście przyzwoitość nie była jakaś istotna w ich życiu, wierzyła, że w tym również się zgadzali. I absolutnie nie uważała go za pantofla, no bo jednak to była transakcja wymienna. Gdy on będzie chciał, żeby pojawiła się na promocji jego książki i zjechała jakąś wkurzającą blondynę prowadzącą bloga z recenzjami, jakby był nadal 2016 rok, to oczywiście, że się pojawi i to zrobi.
Oglądanie go takiego zagubionego w nadmiarze emocji i uczuć było dość specyficznym doświadczeniem — zapewne nie był to pierwszy raz, gdy go takim widziała, ale jednak nadal dziwnie to kontrastowało z tym, jaki tryb życia prowadził na co dzień. Niemniej jednak Salama wierzyła, że każdy zasługuje na szczęście i warto sobie na to pozwolić, jakkolwiek przerażające, dziwaczne i abstrakcyjnie nierealne by się to wydawało.
Nie masz aż takiej siły rażenia, Chris — postanowiła sprowadzić go dość brutalnie na ziemię, kręcąc nieco głową. — Co prawda jak mówisz mi o wierze w księcia na białym koniu to mam trochę opory przed poważnym podejściem do tematu, ale wierzę, że to rozsądna i mądra kobieta. Skoro się przyjaźnicie to taka musi być, znam Twój typ w tej kwestii — stwierdziła poważnie, jak na znawcę tego aspektu przystało. Co prawda ona sama pewnie przez niewiele osób była uznawana za rozsądną, ale przecież na swój sposób była. — Jest aż taka okrutna dla Twojej twórczości? — uniosła lekko brew. — Kręcą Cię takie dziwne zabawy sado-maso? — ważne pytania. Rozmawiali dzisiaj już o dziwniejszych rzeczach, więc mógł się tym oczywiście pochwalić. — Rozumiem, uczucia są przerażające. I nie brakuje ludzi, którzy lubią je wykorzystywać, przez co robi się gównianie — nie można było się z tym kłócić, a Salma nie lubiła kłamać. Dlatego, jeśli liczył na to, że będzie mu ściemniać, że przecież to łatwe, miłe i przyjemne, to niestety, nie ten adres.
Nie musisz mi nic obiecywać, jeśli będziecie chcieli się rozbierać to śmiało — ona nie miała nic przeciwko temu. — Po prostu mam nadzieję, że uda Ci się zrobić to tak, żeby potem nie wychodzić z siebie i rwać sobie włosów z głowy, bo przestaniesz być typem jak z reklamy szamponu i stracisz sporo okazji do zarobku, jak już Twoje książki przestaną się sprzedawać — wiadomo, podupadłe gwiazdy reklamują strasznie dużo rzeczy. Nie, żeby życzyłą mu, aby stracił swój blask, dla niej oczywiście zawsze będzie najjaśniejszą gwiazdą w pisarskim świecie. Pewnie głównie dlatego, że tylko z nim się przyjaźniła.
Nie no, bądźmy poważni, Chris. Jestem trochę rozwiązła i szalona, ale nie na tyle, żeby zabierać dwóch facetów na rodzinną imprezę, która nigdy nie jest tylko dla najbliższych — pokręciła głową. A nawet jakby nie szła z Chrisem, to do głowy jej nie przyszło, aby zaproponować to Redowi, nie była na szczęście niezrównoważona. — Żadnych trójkątów ze znajomymi, jedna osoba zawsze musi być obca, to złota zasada, mam nadzieję, że o niej pamiętasz — wtedy nawet jeśli zrobi się dziwnie, to można ją bez wyrzutów sumienia pożegnać, bo przecież się nie znają, nie przyjaźnią, ani nic innego poza jednorazowym trójkątem ich nie łączy. Proste. — Już przestaję — obiecała. — Hm, jak jesteś taki cwany, to w ogóle może chodźmy we czwórkę razem z Twoją przyjaciółką, której ściągałeś majtki, ale boisz się być jej księciem hm? — rzuciła nieco złośliwie, licząc że pozbędzie się tym samym tego tematu.
Nie wiedziała, zaliczyłeś ich za dużo w jednej grupie, więc głupio było im się chwalić, bo potem robił się awantury — przewróciła oczami. — Ale i tak, żyjesz w taki sposób, że mam nadzieję, że się regularnie badasz, to ważne. Jak się boisz, to pójdę z Tobą — i za rękę go potrzyma na pobieraniu krwi. Jak będzie sikał do kubeczka może lepiej nie, bo to jednak dziwne.
Kurwa, fuj — aż ją wzdrygnęło. — Miałam w Ciebie tyle wiary, aby nie posądzać Cię o takie zainteresowania, ale dobrze mieć werbalne potwierdzenie — jakby miał takie zapędy, to musiałaby z nim poważnie porozmawiać i zabrać także do innego lekarza, nie tylko na badania krwi.
Co to niby znaczy na nowo? — zmarszczyła brwi. — Przecież nie byłam zakochana. Trochę zauroczona, ale to było dawno temu, jak byłam młoda, gotowa na przygody i takie tam. Teraz chcę stabilizacji sama ze sobą — chyba, może. Tak naprawdę nadal nie była pewna, czego do końca chce, ale miała przecież dużo czasu, aby to rozgryźć. — Także chcę zakochiwać się w najbliższym czasie w sobie ciągle od nowa, co wcale nie jest takie trudne, bo mam w domu lustro — dodała bardzo poważnie.

Chris Haynes
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Zdecydowanie czuł się pobłogosławiony obecnością Salmy w swoim życiu. Niezależnie czy chodziło o recenzje, kiepski rozwód czy ponowne, dość mozolne wspinanie się na szczyt pisarskiej kariery, zawsze mógł na tę kobietę liczyć. Inne pojawiały się i znikały- głównie dlatego, że był wybredny- ale ona pełniła w jego życiu stałą rolę i to sprawiało, że mimo wszystko to do niej biegł po radę. Nadal zdając sobie sprawę z tego, że pewnie jej rada wcale mu nie przypadnie do gustu, bo będzie na tyle szczera, że będzie musiał spotkać się sam ze sobą w tej pieprzonej, uczuciowej strefie. W tej samej, od której tak konsekwentnie uciekał po fiasku ostatniego związku.
Najwyraźniej jednak życie singla działało tak, że jak się człowiek zarzekał, że będzie sam i będzie sprawiało mu to satysfakcję, pojawiał się ktoś, kto go uświadamiał, że się myli i powinien gonić za związkiem. Nie wiedział którego Boga była to zasługa, ale musiał zdawać sobie sprawę, że to jeden z tych nienawidzących ludzi, bo nikt inny nie wymyśliłby takiej wyrafinowanej zemsty. Owszem, bywały gorsze (jak małżeństwo), ale odkąd o własnego psa musiał walczyć na sali sądowej, zdecydował się trzymać z daleka od tej instytucji, niezależnie od tego jak Salma zachwalałaby przed nim Cons, która owszem, była piękna, mądra i zabawna. Nie robiła też niestworzonych awantur ani nie wymagała od niego natychmiastowej lobotomii mózgu, bo się z nią widywał. Miała same zalety i chyba po raz pierwszy w życiu to Haynes miał wrażenie, że odstaje od niej poziomem i to zdecydowanie nie było dobre uczucie.
- Ależ oczywiście, że jest normalna. Z inną bym się nie przyjaźnił i wyjątkowo jak na mnie jest też w odpowiednim wieku - zaznaczył, choć jej akurat docinał, że to wiek na staropanieństwo. Tego słowa jednak nie użyłby przy kobiecie, która umiałaby go powalić jednym ruchem dłoni. To się nazywał instynkt samozachowawczy.
Nikt jednak mu nie bronił przewracać oczami, gdy wspomniała o sado- maso.
- Czy ja serio wyglądam ci na typa, który pozwoli jakiejś lasce się wiązać i będzie się zwracał do niej per domina? - aż jej musiał pokazać swoje mięśnie, bo zapominała się i zapominała o testosteronie, którym buzował. Wreszcie jednak roześmiał się na całego ze swojego pokazu, bo daleko mu było do typowego samca alfy.
- Postaram się z nią porozmawiać - podkreślił. - Nie będzie zdzierania ubrań, bo to tylko sprawdza się w kiepskich filmach. Wiesz, że kiedyś robiłem research na ten temat i jest trudno zedrzeć tak po prostu materiał? - musiał jej sprzedać ciekawostkę, a przy okazji dolać sobie wina, bo fakt, nawet jego literacka wyobraźnia nie ogarniała momentu, w którym pakują się w trójkę na jakiejś imprezie.
Poprawka, zgodnie z aktualizacją Salmy było ich czworo, a to już brzmiała jak porządna orgia.
- Jeśli ty zabierzesz tego swojego, ja zabiorę ją. Mamy deal? I bo ja wiem, ostatni trójkąt przeżyłem z menadżerem. Nie wpłynęło to na naszą pracę - wzruszył ramionami, ale przecież jasnym było, że nie odpuści tego frapującego tematu i prędzej czy później dojdzie do tego, że zacznie drążyć stopień zauroczenia przyjaciółki tym nowym chłopakiem.
Robił to głównie z troski, bo dziewczyna zasługiwała na najlepsze i nieco z zazdrości, bo dalej chciał być najważniejszym mężczyzną w jej życiu, więc musiała mu wybaczyć ewentualne przesłuchanie, które i tak nie było aż tak bardzo natarczywe jak zazwyczaj, zwłaszcza że (sic!) Salma broniła się całkiem nieźle wyciągając kwestię badań.
- To jasne, że się badam! Lepiej zapytaj tego swojego nowego kochasia o to, bo mam wrażenie, że to tylko ze mną jesteś taka hop do przodu, a z nim to zupełnie inna bajka - podsumował cwanie tym sposobem próbując ją wywieść ze swojego wygodnego miejsca i dowiedzieć się w końcu czy doczeka się w najbliższej przyszłości małych salmiątek.
Boże, to brzmiało jak jakaś potrawka z ryby.

salma l. hemmings
zdolny delfin
enchante #8234
właścicielka, trenerka — lorne bay gym
36 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
aktywna poszukiwaczka szczęścia, które chyba zupełnie przypadkiem mieszka już w jej domu
Najwyraźniej jednak bozia miała go w opiece, skoro zesłała mu takiego aniołka. I widocznie on sam nie był aż taką paskudą, nawet jeśli prowadził odrobinę hulaszczy tryb życia i nawet jeśli uciekał przed uczuciami. Ona sama po części to robiła, chociaż z innych przyczyn niż on. Jedyny mężczyzna, z którym tworzyła coś na kształt poważniejszego związku i naprawdę go kochała, będąc tego w pełni świadoma, ale nie uważała, że jakoś mocno zraziło ją to do związków. Po prostu nie bardzo widziała w swoim życiu miejsce na tego typu zobowiązania i — nazywajmy rzeczy po imieniu — ograniczenia. Lubiła swoją wolność, była do niej mocno przyzwyczajona i wizja utracenia tej kwestii sprawiała, że trochę była przerażona. Samymi uczuciami być może też, ale w tej kwestii mogła na razie bardzo wygodnie się oszukiwać, skoro nie stała przed żadnym poważnym wyborem.
Wow, normalna i w odpowiednim wieku? Czy Ty dorastasz, Chris? — udała ogromne zaskoczenie, zasłaniając nawet usta dłonią, niczym bohaterka jakiejś taniej komedii romantycznej, którą na szczęście nie była. Miała od nich zdecydowanie więcej rozumu.
Słuchaj, każdy ma swoje fetysze i zainteresowania, niektóre bywają zaskakujące. Nadal lepsze to niż używanie bitej śmietany, pamiętaj że jedzenie w miejscach intymnych nie jest bezpieczne — poinformowała go bardzo poważnie i zresztą zgodnie z prawdą. Ludzie robili straszne głupoty, gdy próbowali załatwić wszystkie poważne zakupy w spożywczym, zamiast zahaczyć o sex shop. — Także tylko pytam, nie oceniam po wyglądzie — powinien wiedzieć, że to zupełnie nie w jej stylu. — I próbuję zrozumieć, co Cię w niej dokładnie kręci, bo najwyraźniej sam nie chcesz się przyznać — miotał się i wił, wymyślając jakieś głupoty, a jej to nie zadowalało w stu procentach, więc dopytywała.
Nie wiedziałam, ale będę o tym pamiętać. Rozrywanie koszuli za to idzie całkiem łatwo, jak coś — być może trzeba mieć do tego odpowiednią siłę, ale guziki dawało się oderwać jednym sprawnym ruchem przynajmniej w połowie całkiem łatwo. NIe, żeby sprawdzała. — Ale trzymam za Ciebie kciuki, tak serio — zapewniła go już zdecydowanie poważniej, bo naprawdę życzyła mu jak najlepiej i chciała, żeby ta sprawa się dla niego ułożyła.
Nie, nie mamy. Ja nie zabieram nikogo, Ty też nie, nie lubię się dzielić — przewróciła oczami. Wszystko z tego było prawdą, bo ani nie zamierzała nikogo innego zabierać niż jego, ani się dzielić dobrą zabawą. Nie była też aż tak szalona, żeby zapraszać jakąkolwiek osobę, z którą się widywała na jakiekolwiek randki czy inne schadzki, na swoje urodziny w gronie całej swojej rodziny i pięćdziesięciu osób spoza. Albo więcej, nigdy nie skupiała się na liście gości. — Jak będzie o czym mówić i pojawi się jakiś problem trudny do rozwiązania, to pierwszy się o tym dowiesz — zapewniła go zupełnie szczerze. — Z kim miałabym o tym rozmawiać? NIkt mnie tak szczerze nie zjebie, jak Ty — o tym była przekonana w stu procentach. I nie tylko o tym, bo doskonale wiedziała, że w każdej innej kwestii mogłaby na niego liczyć. — Jakbym musiała zakopać ciało w lesie albo przemycić kokainę na inny kontynent, to też bym zadzwoniła do Ciebie — w bardziej przyziemnych kwestiach zapewne też, ale przecież nie będzie mówić, że będzie do niego dzwonić, jak pokłóci się z ojcem. To brzmiało za mało dramatycznie. — Nie tylko dlatego, że piszesz kryminały, więc masz wiedzę — dodała, aby było to jasne, że nie chciałaby tylko wykorzystać jego profesjonalnego know-how.
Będę pamiętać, żeby się przypomnieć w odpowiednim momencie. Nie martw się, jestem duża i odpowiedzialna. A jakbym nie była taka hop do przodu, to już dawno miałabym poważne problemy. Albo kilka wizyt w klinice aborcyjnej, chociaż tam bym akurat chyba Cię nie zabrała — przyjrzała mu się uważnie. Dobrze, że nie wiedział, że chce jej wpakować do życia jakąś potrawkę z ryb.

Chris Haynes
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Dorastanie. Aż powtórzył sobie w głowie to paskudne sformułowanie i skrzywił się, bo dalej brzmiało dla niego obco i abstrakcyjnie. Nie, żeby kiedyś nie próbował i jego była żona miała być przykładem na to, że chciał, ale jednocześnie przestrogą, bo najwyraźniej nie udała mu się ta sztuka i musiał zaliczyć paskudny rozwód. Najwyraźniej jego życie polegało na ćwiczeniach. Cóż, nawet jako pisarz popełniał sporo historii, które służyły jedynie wzbogaceniu swojego warsztatu i najwyraźniej wziął sobie to do serca, bo w życiu osobistym również ćwiczył się jak szalony szukając ciągle okazji do ustatkowania i uciekając w ostatniej chwili. Całe szczęście, że przynajmniej Salma była stała.
- Nie chciałbym dorosnąć- zwierzył się wreszcie jej. - Ta ostatnia dziewczyna chciała już od razu stałości, bycia z nią i wielkiej miłości. Ja tak nie umiem. Constance jest o tyle fajna, że nie rajcują ją takie badziewia- i jakoś mimowolnie zaczął jej o niej opowiadać, choć nie wiedział czy to było to, co ją wyróżniało. Wreszcie, by być bardziej precyzyjnym, wyjął telefon i odnalazł jej profil. - Tylko bez klikania w jakieś zdjęcia sprzed lat!- uprzedził ją i pewnie poczekałby na jej wnikliwą obserwację, która połączyłaby z komentarzami, ale nagle zbiła go z tropu tą bitą śmietaną i biedactwo nie mógł o niczym innym myśleć. W końcu był facetem i czasami tak mało elokwentnym, że pozostawało tylko się dziwić jego karierze pisarskiej.
- Nie wierzę, że w to pytam akurat ciebie, ale co jest nie tak z bitą śmietaną? - musiał, bo nie wytrzymałby tego napięcia i gdy wreszcie przeleciała zdjęciami za bardzo w dół, zabrał jej telefon. - Ja tu czekam na odpowiedź!- skierował palec w jej stronę, zupełnie jakby Salma była jakąś niesforną uczennicą, a on musiał ją dyscyplinować bez końca, bo panienka rozrabiała psując mu na przykład, puentę o koszuli.
- Do tego, mała, trzeba twojej siły. Ja się spotykam z delikatnymi kobietami- oburzył się, ale od razu nachylił się i cmoknął ją w czoło, żeby nie wpadła na idiotyczny pomysł gniewania się na niego. Już będzie grzeczny i skupi się jej urodzinach, które rzecz jasna, będą wymagać od niego sporego wysiłku i chyba faktycznie lepiej, gdy to zostanie między nimi. Już przecież w porozumieniu (niestety) z jej ojcem przygotowywał jej niespodziankę, po której Chris Haynes schowa się do jakiegoś australijskiego kanału i wyjdzie z niego na przyszłą wiosnę. Tego mogła być pewna.
Nieco go rozproszyła tym nagłym wyznaniem i pewnie, gdyby miał jakieś szczątki ludzkich odczuć, to ruszyłoby go tak bardziej, ale teraz westchnął i tylko objął ją ramionkiem, bo chciał jej wytłumaczyć coś szalenie istotnego.
- Podstawą zawsze jest brak ciała. Świnie jedzą wszystko i w zaskakującym tempie. Nie ma ciała, nie ma zbrodni- i zupełnie jakby w kontraście do swoich słów, delikatnie ją przytulał. - Ale masz mi powiedzieć jak tylko cię skrzywdzi- musiało to paść, bo żarty żartami, ale przecież on wtedy tego jej kochasia by zamordował gołymi rękami albo co gorsza, rzucił do swoich ulubionych świń.
To był całkiem zacny plan, na który miał coraz większą ochotę, zwłaszcza gdy padła kwestia kliniki aborcyjnej. Westchnął.
- A ja myślę całkiem serio, że do takich miejsc zwłaszcza powinnaś mnie zabrać. Nie dlatego, że mają tam darmowy dostęp do kondomów i to miejsce jest przydatne, ale dlatego, że chciałbym cię wspierać jakby co. Mógłbym nawet udawać nieszczęśliwego tatusia jakbyś potrzebowała- zaoferował się, choć nie życzył jej tego. Kilka razy w swoim życiu przeżył panikę, związaną z możliwym byciem ojcem i to wcale nie były dobre wspomnienia.
Ba, bliżej by mu było do Barneya, który świętował dzień bez dziecka.
- Widzisz, może my oboje dorośniemy i to dopiero będzie zaskoczenie- stwierdził, ale cholera, czy on sobie i jej tego życzył?

salma l. hemmings
zdolny delfin
enchante #8234
właścicielka, trenerka — lorne bay gym
36 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
aktywna poszukiwaczka szczęścia, które chyba zupełnie przypadkiem mieszka już w jej domu
Jakby zapytać ją o zdanie, to nie byłaby raczej pewna, czy to dokładnie tak działało, że przez brak dojrzałości odpowiedniej zaliczył brzydki rozwód. To podobno jest zależne od wielu czynników i rozwody zaliczają nawet osoby bardzo dojrzałe, nie tylko pod względem wieku, które przetrwały z jedną osobą czasami 20-30 lat albo i więcej. Rozumiała jednak jego obawy przed dorosłością, chociaż jej chyba dotyczył przede wszystkim samej stabilizacji. Bała się niesamowicie, że szybko przekona się, że to jednak to samo, co nuda i rutyna, a ona przecież nie była na to gotowa. Nie chciała być gotowa ani teraz, ani właściwie nigdy. Dlatego też podchodziła aktualnie do tego wszystkiego dość ostrożnie, aby przypadkiem w tym dorosłym, stabilnym życiu, w którym brała odpowiedzialność za wiele rzeczy i za inne osoby poza samą sobą, nie zgubić tego, kim była. Bo jednak dorastanie, dorastaniem, podobno fajnie dojrzewać i uczyć się nowych rzeczy, rozwijać emocjonalnie i życiowe, ale jednak ona całkiem lubiła siebie. Więc dlaczego miałaby się tego pozbywać? No jakby głupio.
Nie wiem, czy teraz powinnam Ci niszczyć życie, ale wiesz, Chris… Jesteś całkiem dorosły i dojrzały w wielu rzeczach. Ale nie we wszystkich musisz, jeśli nie chcesz. Po cholerę, jeśli znajdziesz sposób, żeby to działało i było dla Ciebie dobre? — ona tego nie rozumiała, dążenia do tej dorosłości na siłę, zachowywania się w każdym aspekcie super odpowiedzialnie i poważnie. Bez sensu. — Nie rajcują jej badziewia jak miłość, ale szuka księcia? — trochę się zgubiła, więc dopytała, biorąc oczywiście od razu telefon. — Bardzo ładna. Nie mój typ do końca, więc nie będę sprawdzać, czy nie wolałaby mnie od Ciebie — poinformowała go bezczelnie. — Ma coś poważnego w sobie, trochę jak Nora — Chris na pewno znał Norę, skoro była najlepszą przyjaciółką Salmy od lat (zastępując w tej roli Meerę, która poważna to nie była wcale, niech śpi słodko ten aniołek). — Nic nie klikam — mruknęła jeszcze, nieco oburzona, że już jej zabiera ten telefon.
Bita śmietana zawiera dużo cukru i bakterie, które słabo pokrywają się z naturalnymi bakteriami w okolicach intymnych. Więc, w dużym skrócie, może doprowadzić to do podrażnień, stanów zapalnych i rozwoju różnych grzybów. Nikt nie chce mieć TAM grzybów — skrzywiła się aż, bo jednak nigdy nie miała, a i tak by nie chciała. — Kogo, jak kogo, ale Ciebie nie posądzałam o brak wiedzy w tym temacie, mój drogi. Podrzucić Ci jakiś ciekawy podcast na ten temat? — zaproponowała, uśmiechając się ładnie. Oczywiście sama też mogła mu poopowiadać. — Ostatnio zaczęłam obserwować taką dziewczynę, która testuje zabawki erotyczne i potem o nich opowiada, robiąc polecajki ciekawszych wynalazków. Fascynująca sprawa — przyznała, bo był to ciekawy content. — I uprzedzając pytanie: nie, nie nagrywa porno na IG, jak się masturbuje — wolała jednak od razu sprostować. Tak w razie czego.
Jest to możliwe, nie będę się kłócić — i to, że była potrzebna jej siła i to, że spotykał się z delikatnymi kobietami. Przynajmniej miał odpowiedź, dlaczego Salma nie wpisywała się w jego typ.
Widziałam w Brooklyn 99, ale oni chyba przemycali w nich diamenty? Nie pamiętam, nieważne. Były tam świnie, w każdym razie — uśmiechnęła się do niego i nawet pogłaskała go po policzku. — Dzięki, jesteś super. I dam znać, obiecuję. I o tym, jak coś ktoś zjebie i mnie rozczaruje, i o tym, że zrobiło się jakoś milej i fajniej, a ja nie wiem, czy to już czas, żeby spierdalać, czy jeszcze się bawić, też — zapewniła go szczerze, zupełnie z prawdą.
Myślę że tak naprawdę wolałabym chyba wziąć tabletki w domu i się zjarać na kanapie przed telewizorem, jakby co — przyznała po chwili przemyślenia. — Wtedy do Ciebie na pewno zadzwonię, żebyś wpadł i zgarnął po drodze dobre jedzenie — nowoczesna medycyna niech będzie błogosławiona.
Byle nie za bardzo, nie ma co próbować chodzić całe życie w za dużych butach rodziców — gdy okazywało się, że te buty pasują, bo samemu się jest dorosłym, to przestawało być tak wesoło.

Chris Haynes
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
- Jesteś jedną z niewielu osób, która akceptuje mnie takiego jakim faktycznie jestem- zauważył niemal rozczulony tą jej deklaracją, ale nie mógł nic poradzić na to, że z każdej strony dotąd słyszał, że wypadałoby się ogarnąć i żyć na poziomie przyszłego czterdziestolatka. Bardzo chciał, by czas nagle zahamował i przestało mu przybywać lat, bo dotąd nie interesował się jeszcze jak po transplantacji z kwestiami liftingu. Pewnie powinien się podzielić tymi wątpliwościami z Salmą, która wydawała się być całkiem obkuta w tej kwestii.
Jak i w każdej innej, ale przewrócił oczami, gdy zasugerowała mu, że Constance nie jest w jej guście. Dla niego kobieta mogłaby być w guście każdego i właśnie do niego dotarło, że powinien być zazdrosny o tych sterników czy ludzi, z którymi pracuje. To zdecydowanie przysporzy mu siwych włosów, a to wszystko wina jego drogiej przyjaciółki.
- Nory akurat nie udało mi się zaliczyć, więc nie mam porównania i… czekaj, czekaj, serio ktoś robi podcast na temat tego, że bita śmietana jest szkodliwa? Jak to działa w praktyce? Dużo się na tym zarabia?- to właściwie dla Chrisa Haynesa było jedną wielką niesprawiedliwością, że akurat on musiał się namęczyć z researchem, pisaniem, edytorem oraz wydawcą, a byli ludzie, którzy po prostu nagrywali sobie takie rzeczy i zgarniali pewnie lepsze pieniądze. Najwyraźniej dopiero co odkrył, że świat nie był do końca równy i śmieszne byłoby wymaganie, by taki był.
- Jeśli się nie rozbiera to straciłem zainteresowanie- odrzekł całkiem poważnie, a potem się wyszczerzył do niej czując, że oboje utknęli w czymś, co niekoniecznie wyjdzie im na złe. W końcu ludzie mają to siebie, że angażują się w poważne relacje i (podobno, niesprawdzone info) nikt jeszcze od tego nie umarł, więc i może oni nie zaliczą epickiego zgonu z powodu bawienia się w relacje. Taką miał przynajmniej nadzieję, choć co on tam wiedział o miłości i zobowiązaniach. Zdecydowanie jednak trochę znał się na przyjaźni i to właśnie ona miała dla niego kluczową wartość, więc jedynie parsknął, gdy jego przyjaciółka przywołała Brooklyn 99, bo wiedział, że i tak skończą oglądając to.
Niezależnie od tego wszystkiego nie chciał jednak dla niej smutnego losu dziewczyny w ciąży, więc planował upewnić się, że ten koleś ma całkiem serio zamiary i w jego pijackiej głowie nawet powstał chytry plan szpiegowania Salmy jak przystało na dobrego przyjaciela/stalkera. Ostatnio podobne poczynania doprowadziły go do poznania Constance, więc to nie tak, że miał czas nauczyć się, jakie to jest niegodne i bardzo niemoralne.
- Wiesz, że dla ciebie mógłbym nawet upalić się bez aborcji i oglądać te wszystkie durne erotyki na platformach dla mamusiek, które szukają ogiera- poinformował ją jednak najpierw całkiem lojalnie, bo przecież musiała wiedzieć, że nawet pomimo poznania swojej miłości życia (chyba!) nadal pozostawała najważniejszą kobietą w jego życiu i nie zamierzał tego zmieniać, choć podejrzewał, że po tych nieszczęsnych urodzinach i jego karaoke specjalnie dla niej wyklnie go już do reszty i będzie musiał znaleźć sobie nową przyjaciółkę.
Taką, która jeszcze zacznie od niego wymagać o zgrozo, dorosłości.
- To co? Jeszcze po jednym, by tak się nie stało?- zagadnął i cóż, nie skończyło się na jednym, a na najbardziej obrzydliwym i nieprzewidywalnym kacu, bo alkohol najwyraźniej mylił ich doszczętnie z ludźmi w kwiecie wieku i skubany zupełnie nie miewał dla nich litości. Sic! Tym razem jednak postanowił przystać na tę karę, bo przecież wielką wartością było mieć kogoś, z kim można było oblać absolutnie wszystko.

koniec <3
zdolny delfin
enchante #8234
ODPOWIEDZ