Kelnerka — Moonlight Bar
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
You're an absolutely stunning, murderous little creature.
001.
You are such a bad influence.
I think we’ve already established that only the bad can be influenced.
{outfit}
Czuła się okropnie; tak samo zapewne wyglądała.
Przemierzając alejki w supermarkecie jak zawsze skupiała się tylko na tych produktach, które miała wypisana na kartce. Tak, Poppy w dzisiejszych czasach kiedy technologia bardzo poszła do przodu, nadal trzymała się starych i sprawdzonych nawyków. Jak to mówią - starego psa nie nauczysz nowych sztuczek. Pchając wózek, który posłusznie ruszył przed siebie muskała końcówką niebieskiego długopisu swoją dolną wargę w zamyśleniu. Każdy postronny obserwator uznałby ją za wariatkę czy za dziwaka, ale Lancaster już dawno przestała się przejmować opinią innych osób. Zakupy, które robiła w tym samym supermarkecie dwa razy w tygodniu pozwalały jej na uspokojenie szalejących myśli. Każdy spędzony samotny wieczór powodował, że kończyła płacząc i zasypiając ze zmęczenia i bezsilności. Nawet gdy idąc teraz alejkami sklepu wysoko podnosiła głowę, to była tylko i wyłącznie maska, którą przywdziewała za każdym razem gdy opuściła próg swojego małego domku, który od niedawna dzięki hojności rodziców stał się jej własnością. Nie chciała wiedzieć ile czasu odkładali, żeby zapewnić jej lokum i dorosłe życie o którym zawsze marzyła. Szkoda tylko, że musiała żyć samotnie - na samą myśl o tym coś ściskało ją w żołądku a żółć podchodziła do gardła. Szybko odrzuciła niepotrzebne myśli, które zaprzątały jej głowę. Sięgała właśnie po jakiś makaron, który sobie upatrzyła i jak to miała w nawyku zaczęła czytać etykietę i jednocześnie iść przed siebie dalej alejką. Nie uszła jednak za daleko bo jej wózek po prostu spotkał opór, tak jakby dziewczyna uderzyła w jakiś gruby mur, a rączka od wózka której się trzymała wbiła się jej w brzuch. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że to nie było coś, ale ktoś.
Przepraszam! Zawsze zapominam, że powinnam bardziej uważać zwłaszcza w sklepie, ale często się zapominam, a jest dla mnie ważne jaki skład ma ten makaron bo.. — zamarła kiedy nareszcie przeniosła spojrzenie z tej cholernej etykiety makaronu, który trzymała w dłoni na twarz mężczyzny na którego wpadła i zamarła. Może to czas stanął w miejscu? Jej serce zaczęło dziki galop kiedy ich spojrzenia się skrzyżowały, a ona te cholerne oczy poznałaby wszędzie; te zarysowane kości policzkowe; te usta, które nie jeden raz wypowiadały wtedy dla niej ważne, dwa słowa.
Zdawała sobie sprawę, że nie jest w stanie unikać go bez końca, ale miała nadzieję że po pogrzebie babci po prostu postanowi znowu wyjechać. Był cholernym Piotrusiem Panem i na pewno nie powinien teraz przebywać w tym cholernym sklepie.
Joshua — jej mocne bicie serca zrównało się z szumem w uszach oraz cichym łoskotem spadającego makaronu na podłogę sklepu. Na jej policzkach pojawiły się rumieńce, kiedy spłoszona niczym małe głupie zwierzątko schyliła się po ten cholerny produkt.


joshua flint
ambitny krab
Nightmare
barman — shadow
30 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
chłopiec o smutnym spojrzeniu, który miał zostać słynnym astrofizykiem, a w zamian tego barmanuje w Shadow, po tym jak wrócił ze swoich wielkich podróży
006.
{outfit}
Gdy obudził się rano nie mógł za bardzo narzekać na zły humor. Słońce świeciło, było ciepło, był względnie zadowolony ze swojego życia. Naprawdę mogło być gorzej. Praktycznie z uśmiechem na ustach wstał z łózka i zobaczył wiadomość od Mati, która wysłała mu głupiego mema z kotkiem. To było tak głupie, że aż się zaśmiał. Wszystko wskazywało na to, że to będzie dobry dzień. Nic nie zwiastowało tragedii, która jednak nastapiła gdy podszedł do szafki kuchennej i zobaczył, że skończyła mu się kawa. Jak miał zacząć dobry dzień bez czarnej kawy! Coś okropnego. Humor mu od razu się spieprzył i niestety wiedział, że nie ominie go wizyta w sklepie. Mógłby niby poprosić Mati żeby kupiłam mu kawę u siebie w supermarkecie, ale zanim ona wróci z pracy to on tu umrze bez kawy. Zrezygnowany postanowił się więc trochę ogarnąć i wyjść do tego nieszczęsnego sklepu.
Ze słuchawkami w uszach szedł ulicą wyraźnie nieszczęśliwy. Postanowił zaszaleć i po prostu kupił sobie kawę na wynos w kawiarni. Tak bardzo potrzebował kofeiny. Po wypiciu napoju od razu poczuł się lepiej i mógł kontynuować swoje zakupy. Postanowił, że od razu weźmie sobie też jakieś rzeczy do jedzenia i dzięki temu będzie miał z głowy zakupy na kilka kolejnych dni. Kręcił się między alejkami słuchając ulubionej muzyki, gdy nagle poczuł, że ktoś na niego wpada. Automatycznie się odwrócił wyciągając słuchawkę z ucha. Chciał oczywiście przeprosić za swoją nieuwagę, ale wtedy zobaczył co to była za osoba.
W sumie to spotkanie z Poppy trochę spadło mu z nieba. Odkąd dogadał się z prawnikami w sprawie spadku po babci chciał się z nią spotkac, ale niestety dośc mocno go ignorowała i najwyraźniej nie chciała się z nim widzieć. Cóż. Teraz nie miała wyjścia. – Cześć Poppy – powiedział i uśmiechnął się do niej, a później przykucnął żeby podnieść jej ten makaron. Takim był dżentelmenem. – Miło Cię widzieć – dodał podając dziewczynie opakowanie. – Próbowałem do Ciebie dzwonić ostatnio, ale nie odbierałaś – pewnie wiedziała o tym, że dzownił, teraz był ciekaw jaką wymówkę sobie wymyśli.

Poppy Lancaster
sumienny żółwik
catlady#7921
luna - zoey - bruno - ellasandra - cece - eric - caritriona - judith - benedict - owen
Kelnerka — Moonlight Bar
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
You're an absolutely stunning, murderous little creature.
Nienawidziła siebie za to, że była tak nieuważna. Ignorowanie chłopaka przychodziło jej z łatwością jak oddychanie, mogłaby nawet uznać, że była w tym niezła. Popełniła jednak jeden z błędów przychodząc dzisiejszego dnia do sklepu. Nie mogła jednak z drugiej strony przypuszczać, że ten będzie tutaj o tym samym czasie - widocznie los ją cholernie nienawidził. Chciała schować się w pierwszej lepszej dziurze, albo po prostu rozpłynąć w powietrzu przez jego słowa. Starała się uspokoić mocno galopujące serce, a rumieńce na jej policzkach - pierwsze od paru dni - nie pomagały jej w tym zadaniu. Ich ręce o mało co nie dotknęły się nawzajem kiedy oboje postanowili schylić się po makaron, dziewczyna jednak w panicznym odruchu odsunęła dłoń i pozwoliła mu na ten gentelmeński gest. Nie powinna, ale jednak pozwoliła żeby palące uczucie w jej piersi wzięło górę. Miło Cię widzieć. Te słowa spowodowały, że jej głupie serce zrobiło koziołka, a usta otworzyły się delikatnie kiedy ta przygryzła dolną wargę. — Wiem — jej spojrzenie musnęło jego przystojną twarz przypominając sobie, ze zaglądała w nią każdego cholernego dnia i że budziła się zaraz obok niego w łóżku, które dzielili. Te czasy jednak nigdy nie wrócą i Poppy pogodziła się z tym, że mimo tego jak wiele ich łączyło były także rzeczy, które ich różniły. — Specjalnie Cię ignorowałam — szczerość wylewała się z jej badawczego spojrzenia i zaciśniętej mocno szczeki tak, że mogłyby ją zaboleć zęby. Powinien się domyśleć, że skoro nie odbierała, skoro nie odpisywała to był znak, że nie chciała go widzieć i z nim rozmawiać.
Czuła się zraniona tym, że ją zostawił samą a ona postanowiła wrócić do Lorne; była zła także na to, że zostawił swoją babcię, która ostatnimi czasy była wielkim wsparciem dla młodej dziewczyny, tylko ona wiedziała że Poppy zaczęła chorować a ta tajemnica poszła razem z nią do grobu. Przeżywała jej śmierć tak jakby ta była członkiem rodziny i kimś ważnym, tak jak kiedyś Joshua dla niej. Kiedyś. Ta myśl cholernie bolała, bo Poppy nie była w stanie ułożyć sobie życia przez wzgląd na chorobę, ale nie była także ciekawa czy Flint poszedł o krok naprzód.
Kogo chciała oszukać? Była cholernie ciekawa czy jej miejsce zostało zastąpione przez inną, ładniejszą i przede wszystkim nie umierającą.
Zmusiła swoje usta do lekkiego uśmiechu, — .. ale skoro już się spotkaliśmy to co chciałeś mi powiedzieć? — mleko się już wylało a ona czasu nie cofnie, ani tego co się stało między nimi nawet gdyby bardzo chciała. Nie miała jednak o co walczyć z myślą, że za jakiś czas jej już tutaj nie będzie.

joshua flint
ambitny krab
Nightmare
barman — shadow
30 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
chłopiec o smutnym spojrzeniu, który miał zostać słynnym astrofizykiem, a w zamian tego barmanuje w Shadow, po tym jak wrócił ze swoich wielkich podróży
Zmarszczył czoło, bo cóż, był święcie przekonany, że właśnie tak było. Niemożliwe, że po prostu nie zauważyła, że dzwonił, ani akurat nie było jej w domu gdy przyszedł do niej porozmawiać. Nie tyle razy. Wiedział, że robiła to świadomie, ale jednak słysząc to na głos, wypowiedziane z jej ust, nieco go zabolało. Myślał, że oboje jakoś przetrawili ich rozstanie, nie było to łatwe, ale jednak jemu jakoś się udało. Wyjechał, może to było kluczem. Początkowo było trudno, to z czasem zdał sobie sprawę, że nie było innego wyjścia. Mieli inne priorytety, ona chciała stabilności, domu, rodziny, a on podróży i przygód. W tym wypadku nie mogli się spotkać w połowie drogi. Joshua od zawsze sądził, że nie nadawałby się na ojca, szczególnie, że własnego nigdy nie spotkał i nie miał żadnego męskiego wzorca. Wychowywała go babcia, bo matka miała w dupie zarówno jego jak i jego młodszą siostrę, Myśl o tym, że sam miał mieć dzieci, mając taką przeszłość, budziła w nim tak wielki niepokój, że juz dawno podjął decyzję, że to nigdy się nie wydarzy.
- Ałć - odpowiedział więc na jej słowa układając sobie dłoń gdzieś w okolicach serca. - Dlaczego? - Miał chyba prawo wiedzieć czemu nie chciała z nim rozmawiać. Mógł się tylko domyślać i miał kilka powodów w głowie, ale znów... chyba lepiej będzie to usłyszeć od niej. Może ponownie zaboli, ale przynajmniej będzie prawdziwe. Uśmiechnął się trochę, gdy jednak postanowiła dać mu szansę na rozmowę. Sklep być może nie był do tego odpowiednim miejscem, ale nie miał w planach wybrzydzać i chciał skorzystać z okazji, że w ogóle rozmawiają. - Chciałem Ci podziękować za to, że zajmowałaś się babcią. - Powiedział wpatrując się prosto w jej oczy, takie słowa powinien mówić wprost do niej, a nie gapiąc się po półkach. - To było bardzo miłe z Twojej strony - dodał jeszcze, bo naprawdę był jej za to wdzięczny. Gdyby babcia łaskawie mu powiedziała w jakim jest stanie, to sam przyjechałby ze swoich wyjazdów i się nią zajął. Ta jednak trochę go okłamywała i biedny nie wiedział co działo się w domu. Śmierć babci była dla niego naprawdę sporym szokiem, - Babcia chciała Ci się za tą pomoc odwdzięczyć i zostawiła Ci trochę pieniędzy w spadku - Josh uważał, że sobie na nie zasłużyła i chciał spełnić ostatnią wolę babci.

Poppy Lancaster
sumienny żółwik
catlady#7921
luna - zoey - bruno - ellasandra - cece - eric - caritriona - judith - benedict - owen
Kelnerka — Moonlight Bar
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
You're an absolutely stunning, murderous little creature.
Wiedziała, że go raniła. Widziała jak diametralnie zmieniła się mimika jego twarzy, ale nawet gdy także ją to zabolało to nie dała po sobie poznać. Mówienie takich rzeczy nie było łatwe, zwłaszcza gdy miałaś przed sobą miłość swojego życia - a raczej tak myślała odkąd zostali parą. Byli do siebie podobni, ale z drugiej strony tak bardzo od siebie różni; starała się nie być na niego zła i starała się zrozumieć co nim kierowało w tamtym momencie gdy zostawił ją samą. W przeciwieństwie do niego była nauczona innych rzeczy a podróże z czasem zaczynały ją męczyć bo Poppy potrzebowała stabilizacji i silnych ramion, które mogłyby przygarniać ją do siebie co noc; potrzebowała gwaru dzieci biegających po domu który należałby do niej i męża. W tym się różnili i Poppy nie mogła się pogodzić z tym faktem, że Joshua nigdy nie chciał stabilizacji. W jej przypadku było już na to za późno.
Ich spojrzenia się spotkały, kiedy ta odetchnęła delikatnie kręcąc głową na boki. — A jak myślisz, Josh? — wspominanie tego co kiedyś było między nimi zawsze bolało; samo wypowiadanie jego imienia powodowało przyspieszone bicie serca, a zarazem ból który nie pozwalał jej logicznie myśleć. Chciała się teraz zaszyć gdzieś, jak najdalej od wszystkich ciekawskich spojrzeń, które były im rzucane w momencie kiedy ktoś ich mijał w alejce, nawet dziewczyna przesunęła się lekko na bok, żeby nikomu nie blokować drogi. Miała wrażenie, że mijające ich osoby mimowolnie wsłuchują się w wymianę zdań, a być może nawet ktoś zauważył zakłopotanie na jej twarzy.
Na wzmiankę o babci mimowolnie na ustach dziewczyny pojawił się lekki uśmiech, który za chwilę przygasł kiedy uświadomiła sobie, ze już nigdy z nią nie porozmawia, ani nie będzie mogła zapytać się jej o jakąkolwiek radę. W takich momentach chciała, żeby ta była obok niej, być może pomogłaby jej w tym wszystkim? Być może poradziłaby jej jak ma sobie poradzić teraz samotnie z myślą, że umierała. Powiedziała jej o tym dopiero kiedy ta sama była świadoma tego, że niedługo jej zabraknie i to był wieczór podczas którego Poppy płakała bardzo rzewnie przy jej łóżku.
A potem gdy odeszła to została tylko i wyłącznie dziura w jej sercu. — Była dla mnie jak babcia, której nigdy nie miałam — wyrzekła po chwili z lekkim westchnieniem na ustach odkładając trzymany makaron do koszyka, którego rączkę ścisnęła mocno; była prawie pewna, że jego babcia odwzajemniała to uczucie do dziewczyny i że była zmartwiona tym, że Ci się rozstali a Joshua postanowił wyjechać. Lancaster objęła się ramionami kręcąc lekko głową na bok. — Nie chcę ich, możesz je sobie wziąć. Kochałam ją jakby była moją babcią i jestem jej wdzięczna za to, że mnie wspierała — z pewnością pieniądze były jej potrzebne, bo gdyby zdecydowała się na leczenie to musiałaby zapłacić sporą sumkę, żeby chociaż spróbować wyzdrowieć. Nie mogła jednak wziąć tych pieniędzy ze względu na nią, czułaby się z tym bardzo źle.
ambitny krab
Nightmare
barman — shadow
30 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
chłopiec o smutnym spojrzeniu, który miał zostać słynnym astrofizykiem, a w zamian tego barmanuje w Shadow, po tym jak wrócił ze swoich wielkich podróży
Dla niego to nie było wszystko takie czarno białe. Nie uważał, że wyrządzili sobie jakąś wielką krzywdę, może nawet wręcz przeciwnie. Co by było gdyby zostali ze sobą dłużej i nagle po latach wyszłoby na jaw, że mijają się w oczekiwaniach na temat wspólnej przyszłości. Trochę to może durne tłumaczenie, ale chyba lepiej, że wyszło to wcześniej niż później. To nie tak, że Joshua wtedy nagle przestał ją kochać i ich rozstanie sprawiło, że poczuł się szczęśliwy. Nie. Kochał ją, chciał z nią być, ale wiedział, że gdyby został to koniec końców zaczęliby się kłocić, bo oboje byliby bardzo sfrustrowani. On dlatego, że musiał zostać i nie spełniał swoich marzeń, a ona widząc, że Josh wolałby być gdzieś indziej niż w Lorne. Chciał żeby jechała z nim, mogliby wspólnie zwiedzać świat, a z drugiej strony zdawał sobie sprawę, że takie jeżdzenie nie było dla niej. Ona chciała stabilności, a życie w kamperze na pewno, by jej tego nie dało. – Nie wiem – odpowiedział, chociaż było to kłamstwem. – Myślałem, że się dowiem od Ciebie – chciał żeby powiedziała mu to wprost, może wtedy oboje poczuliby się lepiej. A przynajmniej on. Niewypowiedziane słowa były gorsze niż te, które wybrzmiały. Poza tym, nie o to tu teraz chodziło. Chciał jej podziękować za dobre serce, jakim wykazała się względem jego babci. Nie chciał tu roztrząsać ich przeszłości, bo to już minęło i teraz mogli tylko dyskutować nad tym co, by było gdyby.
Kiwnął głową. – Wiem, że byłyście blisko – jego babcia była super, dla niego była nie tylko babcią, ale trochę i matką, gdy jego własna postanowiła po prostu uciec. Zostawiła go wraz z siostrą na przystanku autobusowym w Lorne i musieli sobie radzić. Babcia była osobą, która ich wychowała i był jej za to wdzięczny. Jednocześnie wkurzał się, że nie powiedziała mu o swojej chorobie, bo wtedy na pewno, by wrócił do Lorne. Nie miał serca ze stali. – Poppy, ona zostawiła je dla Ciebie. Nie są moje. – Zaczął na spokojnie, chociaż nie był pewien, czy to miejsce było dobre do takich rozmów. – Babcia zostawiła je Tobie i powinnaś je przyjąć, głownie ze względu na nią. Na pewno jakoś Ci się przydadzą. – Nie wiedział jak sobie teraz radzi finansowo, ale chyba nie ma osoby na świecie, której jakiś drobny nastrzyk gotówki, by się nie przydał. No poza tymi milionerami, bo im to pewnie nie robi różnicy, ale takim zwkłym szarym ludziom jak on czy ona, no cóż... na bank, by się nie zmarnowały.


Poppy Lancaster
sumienny żółwik
catlady#7921
luna - zoey - bruno - ellasandra - cece - eric - caritriona - judith - benedict - owen
Kelnerka — Moonlight Bar
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
You're an absolutely stunning, murderous little creature.
Jego widok sprawiał jej ból; nadal żywiła do niego uczucia, dlatego zobaczenie go po takim czasie tutaj w Lorne powodowało u niej smutek i ból, którego nie mogła od tak się pozbyć. Ta miłość, którą do niego żywiła nie mogła tak po prostu wyparować. Poppy była bardzo dziwnym stworzeniem, bo kiedy kochała to robiła to szczerze i nie mogła się tej myśli pozbyć z głowy; pielęgnowała to uczucie przez wiele lat a jeśli chodzi o Joshue to miała wrażenie, że prysnęło ono niczym bańka mydlana. Czuła się zraniona do dnia dzisiejszego i nawet gdy zaczynała się godzić z faktem, że chyba nie była dla niego zbyt odpowiednia, zbyt dobra to jednak widząc go tutaj... mur, który starała się budować przez te lata po prostu zaczynał pękać. Otuliła się ramionami jakby w ten sposób chciała zapewnić sobie trochę nie tylko prywatności, ale i pewności siebie, która ulatywała z niej z każdym wypowiedzianym słowem.
Znowu chciała znaleźć się w jego ramionach tak jak te lata temu i powiedzieć, że tak cholernie tęskniła.. Nie mogła się na to odważyć, bo w tyle głowie pojawiła się myśl, że przecież niedługo jej tutaj nie będzie; o niczym nie wiedział i nie miał się dowiedzieć, że dziewczyna przed nim tak naprawdę za parę miesięcy będzie już martwa.
Josh ja.. — była już na skraju, żeby mu powiedzieć, że nie ma się już czym martwić. Ugryzła się jednak w język kręcąc lekko głową na boki. Nie mogła mu przecież tego powiedzieć, on nie powinien się dowiedzieć. Nic nie mógł i tak zrobić, nawet nie byłby w stanie przekonać jej do leczenia. Leki przestawały działać, a te nowe, mocniejsze powodowały u niej otępienie więc ich nie brała. Sama skazała się na taki los.
Tak więc ja przekazuje je Tobie, zrób z nich dobry pożytek, możesz oddać je potrzebującym albo wpłacić na rzecz jakiegoś schroniska. — wiedziała doskonale o tym, że była i nie raz opowiadała o swoim wnuczku jak o synu; Poppy od czasu jego wyjazdu wiele o nim słyszała i jednocześnie nienawidziła go i kochała jeszcze bardziej. Patrzyła też na cierpienie jego babci przez ten cały czas oraz na tęsknotę, którą obie dzieliły.
Jedna tęskniła za wnuczkiem, a druga za ukochanym.
Nawet gdy Poppy potrzebowała pieniędzy to nie była w stanie ich przyjąć, jej duma nie pozwalała na to żeby się ukorzyć i wziąć jakiekolwiek pieniądze od kobiety, która traktowała ją jak córkę czy członka rodziny. Nie chciała także rozmawiać o babci, której już nie było na tym świecie.
Co u Ciebie słychać, Josh?
Łagodne pytanie wyrwało się z jej ust kiedy cisza między nimi zaczynała być uciążliwa, a ta chciała w jakiś sposób podtrzymać rozmowę, żeby delektować się tembrem jego głosu, który kiedyś szeptał o tym jak bardzo ją kochał.
Nadal była tamtą szaleńczo zakochaną Poppy. Naiwną.


joshua flint
ambitny krab
Nightmare
barman — shadow
30 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
chłopiec o smutnym spojrzeniu, który miał zostać słynnym astrofizykiem, a w zamian tego barmanuje w Shadow, po tym jak wrócił ze swoich wielkich podróży
Nie był ślepy, widział, że czuje się niekomfortowo rozmawiając z nim w takim miejscu. Gdyby to od niego zależało to naprawdę wolałaby tego wszystkiego uniknąć, nie chciał na nowo pakować sie w jej życie ze swoimi buciorami, ale nie mógł, nie potrafił, a przede wszystkim nie chciał ignorować testamentu babci. To było dla niego ważne, bo chociaż nie było go tutaj, gdy pewnie najmocniej go potrzebowała, to jednak chociaż teraz mógł sie jej jakoś przysłużyć. Sklep nie był na to dobrym miejscem, ale nie odbierała od niego telefonów, ignorowała go więc jakie miał wyjście? Musiał wykorzystać tą chwilę, gdy na siebie wpadli.
- Nie - pokręcił głową. - Jeżeli ich nie potrzebujesz to sama je przekaż. Proszę Cię Poppy, to jest dla mnie również trudne. Zmarła mi babcia, zostałem tutaj sam i byłoby super, gdybyś nie utrudniała mi załatwienia tego czego babcia oczekiwała. Nie zmuszę Cię żebyś przeznaczyła to na swoje własne wydatki i jeżeli chcesz je komuś oddać, nie ma sprawy, ale musisz to zrobić sama. - Josh nie lubił sie nikogo o nic prosić, było to dla niego ciężkie, ale chciał w końcu zamknąć ten smutny rozdział z odejściem babci. Musiał zająć sie testamentem i jej domem, w którym niedługo planował zamieszkać, jeżeli wszystko sie uda. - I jeżeli nie chcesz mnie już więcej widzieć to tym bardziej możemy to załatwić szybko i będziesz mnie mieć z głowy - czy było mu z tym miło? Nie. Miał nadzieję, że po tym czasie, który minął od ich rozstania będą w stanie ze sobą rozmawiać i być może uda im się odbudować pozytywne relacje. Kiedyś była mu bardzo bliska i mimo wszystko tęsknił za jej obecnością w swoim życiu.
Zdziwił się słysząc jej pytanie. Myślał, że go spławy i nie będzie chciała z nim rozmawiać dłużej niż to koniecznie, a już na pewno nie pomyślałby, że będzie zainteresowana tym co u niego słychać. - W porządku, wróciłem z Ameryki kilka tygodni temu i próbuje uporać się z zaległymi sprawami. A u Ciebie? Wszystko w porządku? - To nie było tak, że gdy wyjechał to z automatu o niej zapomniał. Byli ze sobą długo, kochał ją, a takich rzeczy tak łatwo sie nie zapomina.

Poppy Lancaster
sumienny żółwik
catlady#7921
luna - zoey - bruno - ellasandra - cece - eric - caritriona - judith - benedict - owen
Kelnerka — Moonlight Bar
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
You're an absolutely stunning, murderous little creature.
Gdyby to od niej zależało to na pewno by się z nim nie spotkała twarzą w twarz, Poppy nie lubiła takich sytuacji kiedy kogoś unikała a ten ktoś po prostu wyrastał przed nią jak spod ziemi. Nie chciała go widzieć, ale z drugiej strony była po prostu ciekawa jak się miał. Tęsknił za nią? A może niekoniecznie bo już sobie ułożył życie z inną dziewczyną? Nie mogła go za to winić, w końcu ona także zawiniła kiedy nie postanowiła z nim wyjechać, ale nie chciała podróży tylko ustabilizowania się. Może lepiej, że tak właśnie wyszło bo w końcu to widocznie nie pasowali do siebie.
On by się przy niej marnował i nie spełniał swoich marzeń o wyjazdach i podróżach, a ona będąc w ciągłym ruchu tęskniła by za domem i stabilizacją. Przygryzła dolną wargę, żeby zdecydowanie nie powiedzieć zbyt wiele, bo tyle cholernych słów cisnęło się na jej usta.
Tylko to właśnie ja przy niej byłam kiedy umierała — nie, nie potrafiła się ugryźć w język nawet gdy mu współczuła tej straty, zachowywał się jednak tak jakby to on przeżywał to wszystko i był przy niej w jej ostatnich chwilach. Nie było go, bo tak samo ją opuścił jak Poppy i ją to cholernie bolało. Objęła się ramionami i westchnęła delikatnie kręcąc głową na boki, nie chciała tych pieniędzy bo wiedziała, że nawet gdyby wykorzystała je na leczenie to nic by to nie dało. Po co miała je marnować skoro to Joshua mógł je dobrze spożytkować? Wiedziała, że mimo wszystko spełniłby jej prośbę, żeby dać je potrzebującym, ona sama nie miała odwagi żeby to zrobić.
Chcę — czuła jak jej głos delikatnie drży kiedy wypowiedziała to jedno słowo, a kiedy uniosła głowę, żeby na niego spojrzeć to jej spojrzenie było przenikliwe i szczere. — Chcę Cię widywać, ale to wszystko nie jest dla mnie łatwe — dodała jeszcze czując się trochę głupio, że tak po prostu przed nim obnażała słabości, bo zdecydowanie on nadal był jej słabością. — Jak było w Ameryce?
W jej oczach błysnęło lekkie zaciekawienie kiedy wbiła spojrzenie w jego twarz uważnie badając reakcję, nigdy nie rozmawiali jakoś o wielkich podróżach, ale wiedziała że on spełniał swoje marzenia kiedy postanowił ją zostawić - nawet gdy to cholernie bolało to pogodziła się z tym, że to właśnie marzenia były ważniejsze. Ona swoich już nie spełni.

joshua flint



//wybacz za obsuwę, ale ciężkie tygodnie w pracy i kompletny brak czasu na cokolwiek :<
ambitny krab
Nightmare
barman — shadow
30 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
chłopiec o smutnym spojrzeniu, który miał zostać słynnym astrofizykiem, a w zamian tego barmanuje w Shadow, po tym jak wrócił ze swoich wielkich podróży
Spojrzał na nią lekko się w jej stronę pochylając, nie chciał robić w sklepie awantury, ale trochę go teraz zraniła tymi słowami. To nie tak, że Joshua miał w dupie zdrowie swojej babci, której zawdzięczał dosłownie wszystko, łącznie z tym, że dała możliwość wyrosnąć na porządnego człowieka (względnie) i nawet skończył studia. Naprawdę był jej wdzięczny, że dzięki niej wyszedł na ludzi, a nie poszedł w ślady matki czy nieznanego ojca i został jakąś patologią. Gdyby tylko miał świadomość, że babcia czuje się gorzej to wróciłby tak szybko jak tyko było to możliwe, szczególnie, że wtedy akurat podróżował po Australii więc jakoś dałby radę. - Myślisz, że specjalnie tu nie przyjechałem? Nie mówiła mi o tym, że się źle czuje. Skąd miałem wiedzieć? Poza tym, też mi mogłaś dać znać. Miałaś mój numer. - A jak nie chciała z nim gadać to chociaż mogła wysłać sms. Nie miał pojęcia co się naprawdę dzieje z babcią, bo wiedział tylko tyle ile sama mu mówiła, a ona nie chciała go martwić i dzięki temu żył sobie przez długi czas w pięknej bańce. Dlatego czuł, że jej komentarz był bardzo niesprawiedliwy. Kochał babcie nad życie i gdyby tylko miał świadomość tego co się dzieje to pojawiłby sie na miejscu w oka mgnieniu.
- Wiem, dla mnie też - powiedział spuszczając na moment wzrok. - Nie wyszło nam w byciu parą, ale może spróbowalibyśmy zostać przyjaciółmi? Niedługo wprowadzę się chyba do domu babci więc będziemy mieszkać dość blisko siebie - zależałoby mu na tym. Znali sie naprawdę długo, chyba ze wszystkich jego znajomych, z którymi jeszcze jakiś kontakt miał to właśnie z Poppy znał sie najdłużej. Była ważną częścią jego przeszłości i uważał, że nic nie stoi na przeszkodzie, by mogli wrócić do bycia przyjaciółmi. - Całkiem fajnie - pokiwał głową - nikt mnie nie zastrzelił więc to już jakiś plus - dodał próbując jak zwykle wszystko przerobić w żart. - Pozwiedzałem sporo miejsc, pracowałem w Meksyku na targu rybnym, co było zabawne, bo mój hiszpański jest na naprawdę nie za wysokim poziomie więc jestem pewien, że nie raz i nie dwa ktoś dostał nie taką rybę jaką chciał - nie był na bank pracownikiem miesiąca! Zresztą w Shadow też nie, raczej się w ogóle w pracy nie spełniał. - Ale na razie się wstrzymuje z wyjazdami. Muszę ogarnąć sprawy tutaj - chociaż oczywiście było jeszcze wiele miejsc, które chciałby zobaczyć. Azje chociażby. - A co u Ciebie? Wszystko w porządku? - Zapytał z troską. Może poznała faceta marzeń, z którym planowała już mieć ten biały domek z płotkiem i gromadką dzieci.

Poppy Lancaster
sumienny żółwik
catlady#7921
luna - zoey - bruno - ellasandra - cece - eric - caritriona - judith - benedict - owen
ODPOWIEDZ