właściciel/pizzer — julius pizzeria
26 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
I got ninety-nine problems but a bitch ain't one
Gdyby nie deska to ilość pizzy, którą pochłaniał prawdopodobnie mogłaby podwoić jego wagę. Dlatego te zimne miesiące kiedy było kilkanaście stopni spędzał przed piecem, żeby wypocić wszystko, co pochłaniał. A miłość do surfowania okazywała się strasznym obżarstwem, zwłaszcza jak był już po aktywności.
Bardzo czekał na to aż zrobi się cieplej i będzie bardziej komfortowo wskakiwać do wody. Kiedy pierwszy raz surfował bardzo nie lubił niskiej temperatury wody ale z czasem sie przyzwyczaił. Może nie był pierwszą osobą do morsowania ale jakby ktoś mu podrzucił pomysł kąpieli nago w oceanie to pewnie nie zastanawiałby się dłużej niż kilka sekund.
Właśnie suszył włosy ręcznikiem, kiedy na horyzoncie pojawiła się Thea. Umówili się wcześniej, że posiedzą na plaży i odpoczną od całego tego klimatu życiowego. Odkąd się poznali miał wrażenie, że coś ją prześladuje ale nie miał nigdy odwagi, żeby o to zapytać. Wychodził z założenia, że jak coś będzie nie tak to mu powie.
- Albo mnie obserwowałaś długo albo masz szósty zmysł czasowy kiedy i gdzie się pojawić. - uśmiechnął się rozsuwając piankę i odwrócił się do niej na chwilę, żeby się ogarnąć. Miał ze sobą mały plecak na wszystkie rzeczy ale zanim ta pianka wyschnie to pewnie zdąży o niej zapomnieć.
Jak już się ogarnął i ubrał to odwrócił się szybko przytulając ją na przywitanie. - Co tam? Uśmiechałaś się dzisiaj wystarczająco długo? = zapytał samemu unosząc kąciki ust w uśmiechu. Usiadł od razu na piasku czując, że nie jest w takiej dobrej formie jak pod koniec sezonu i część mięśni daje o sobie znać.
Od razu wyciągnął z plecaka blanta, którego obiecał przynieść. Nie wszystkie ich spotkania tak wyglądały ale czuł jakoś tak wewnątrz siebie przymus, że musi pomóc Thei się odprężyć. - Masz zapalniczkę może? - zapytał pochylony nad plecakiem, który przegrzebywał coraz dłużej nie mogąc znaleźć swojej.

amalthea m. henderson
ambitny krab
dominik
brak multikont
wolontariuszka — schronisko dla zwierząt
24 yo — 153 cm
Awatar użytkownika
about
koza, co całkiem lubi freda
007.
Dobrze że Australia gwarantowała możliwość aktywności wodnych, bo Thea je kochała również. Co prawda z surfowaniem radziła sobie średnio, bo w jej napiętym grafiku nastoletniej kujonki i najfajniejszej dziewczyny w szkole, która pewnie jednocześnie była jej przewodniczącą, zabrakło na to czasu. Próbowałą wcisnąć to miedzy balet, francuski, a zajęcia teatralne, ale nie wyszło. Dlatego teraz od czasu do czasu Riley nadzorował jej postępy i udzielał jej lekcji, jak radzić sobie z tym sportem coraz lepiej. Dzisiaj jednak nie było tego w planach. Ona była nieco zmęczona, bo dzień wcześniej była na impreze, która skończyła się późno, a rano musiała być w schronisku, a potem miała trening — najwyraźniej bycie zajętą nadal było jej ulubionym sposobem na życie. Ale nauczyła się w nim też znajdować czas na zabawę oraz odpoczynek i to właśnie mieli robić. Czillować, odpocząć i nie przejmować się jakimiś pierdołami, które zawsze się znajdą.
Jestem elfią wróżką, potrafię wybrać idealny czas i miejsce — zapewniła go zupełnie poważnie. — Czasami. Jeszcze jestem młoda, dopiero się uczę — życia i takie tam, jak wiadomo. Nie było co jednak wnikać, bo trochę sobie żartowała. Żadną wróżką nie była i w żadne nawet nie wierzyła, także po prostu miała więcej szczęścia niż rozumu w tym momencie. Miała też czas i cierpliwość, dlatego poczekała spokojnie aż się ogarnie po pływaniu. — Byłam w schronisku, więc myślę, że uśmiechałam się tyle do tych pięknych piesków, że mogłam przedawkować odrobinę — przyznała, co nie było kłamstwem. Thea raczej chodziła z bardzo naburmuszoną miną na co dzień i nie uśmiechała się zbyt często, ale przy pieskach to była zupełnie inna sprawa. Pieski były najlepsze, to nie podlegało jej zdaniem dyskusji, dlatego kochała bycie wolontariuszką w schronisku. — A Ty? — zapytała, unosząc brew.
Tak, już szukam — zajrzała do swojego plecaka, aby poszukać tam zapalniczki i mu podać. — Co robiłeś ciekawego, poza pływaniem? — zapytała z zaciekawieniem, odgarniając włosy za uszy, żeby jej nie przeszkadzały, gdy przejmie od niego blanta.

riley anderson
właściciel/pizzer — julius pizzeria
26 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
I got ninety-nine problems but a bitch ain't one
Wielu znajomych Rileya było wielkiemu fanami Amerykanów i ich stylu życia. On zawsze do tego był sceptycznie nastawiony. Coś mu po prostu w tym wszystkim nie grało. Może dlatego, że nie kupował tych wszystkich idealnych filmów, a dzieciństwa nie spędził oglądając młode gwiazdy Disneya? Nigdy jakoś nie był przekonany do tego wielkiego amerykańskiego snu.
Lubił swoje powolne życie w Lorne Bay. Nie miał tyłu rzeczy na głowie co Thea. W szkole jedyne co robił to nakłaniał kumpli, żeby urwać się z lekcji tak, żeby rodzice się nie dowiedzieli. A zajęcia pozalekcyjne to tylko surfowanie. Chyba ciężko byłoby mu się przestawić. Zwłaszcza, że w ogóle nie kręciło go takie poważne, udawane życie. Nie chciał nigdy podejmować decyzji tylko po to, żeby zrobić na kimś wrażenie.
Zaśmiał się kiedy usłyszał tekst o wróżce. Bardzo wierzył w jakiegoś rodzaju przeznaczenie i że wszystko dzieje się z jakiejś przyczyny. Może dlatego tak idealnie się spotkali? - Brakuje Ci tylko dredów i przejaranego spojrzenia, żebym zaczął wierzyć, że zaczynasz mieszkać w lesie. - znał takich ludzi, którzy potrafili mieszkać miesiącami w vanie ale ona chyba była ostatnią osobą, której by w to uwierzył. Zawsze wydawała mu się zbyt wygodna do tego. Nie oceniając oczywiście.
- Dobrze, że im pomagasz, to taki green flag, że jakbyś chciała to umówiłbym Cie z każdym moim kolegą, który by Ci się spodobał - nawet położył sobie dłoń na klatce jakby to była jakaś super poważna obietnica. - Jakbyś była wolna oczywiście - dodał rozbawiony odbierając od niej zapalniczkę.
Chwilę z nią walczył, bo nie miał do końca suchych dłoni i nie chciała się odpalić. Kiedy w końcu to zrobił mógł odpowiedzieć na pytanie. - Teraz się uśmiecham, jak pływałem to nie chciałem się zakrztusić - wyszczerzyl głupio żeby w jej stronę zaciągając się kolejny raz, po czym podał jej blanta.
-Słuchaj, wziąłem wolne pierwszy raz od nie wiem kiedy.. - powiedział z dumą jakby to była najlepsza decyzja w życiu. - I tak naprawdę to pół dnia pracowałem przy deskach, żeby je przygotować do sezonu.. Jakbyś widziała minę mojego ojca.. Jakby nie wierzył, że dalej z tego nie wyrosłem - nie miał jakichś złych rodziców. Wręcz przeciwnie, zawsze go wspierali. Ale chyba nie sądzili, że tak długo będzie się tym interesował.

amalthea m. henderson
ambitny krab
dominik
brak multikont
wolontariuszka — schronisko dla zwierząt
24 yo — 153 cm
Awatar użytkownika
about
koza, co całkiem lubi freda
Czasami żałowała, że sama nie miała takiego podejścia. Było jednak za późno, aby zmienić to w okresie szkolnym, ale dość mocno dążyła do tego, żeby nadrobić to teraz. Czasami jednak frustrowało ją dość mocno, że przez to aktualnie nie robiła nic. To znaczy jasne, chodziła na różne warsztaty, pomagała w schronisk i ostatnio w sanktuarium nawet jej się zdarzyło, spotykała się też ze znajomymi i znajdowała trochę czasu dla rodziny. Ale to nie było nic nadzwyczajnego. I nie było też w tym żadnej konkretnej drogi, którą by obrała i podążała. Więc tkwiła sobie mocno w miejscu, żyjąc na koszt ojca, który niby nie narzekał, ale często zastanawiała się, czy to dlatego, że jednak naprawdę chciał, aby miała czas na podjęcie swoich decyzji, czy może dlatego, że głupio naciskać córkę, która chciała podjąć próbę samobójczą.
Dredy mnie nie przekonują, więc musisz mi wierzyć bez tego — przyznała z rozbawieniem. — Podziwiam ludzi, którzy je mają, a potem spędzają pół dnia na plaży. Czy piasek im w nich nie tkwi potem przez sto lat, jak w plecaku po pikniku nad oceanem? — zapytała zupełnie poważnie, bo jej się wydawało, że tak dokładnie musiało to wyglądać przecież. I potem wytrzepywali go w różnych momentach przypadkowych, bo przecież trudno to wypłukać nawet stojąc sto lat pod prysznicem.
Jak będę szukać fajnej randki, to się do Ciebie zgłosze — zapewniła go. — Na razie mi się nie spieszy, chociaż chyba do końca nie określiłabym się, jako zajęta — zmarszczyła lekko brwi. — Nie ustalaliśmy z Flynnem żadnych sztywnych ram nigdy ani nie nazywaliśmy tej relacji — dodała lekko i o dziwo to lekko wcale nie było w żaden sposób naciągane czy udawane. Nie potrzebowała przyklejenia żadnej etykiety na to, co ich łączyło. Przynajmniej na razie. Jeśli się to zmieni, to zacznie się zastanawiać, co z tym zrobić.
No tak, to bardzo odpowiedzialnie z Twojej strony — zaśmiała się wesoło na informację o jego uśmiechu. Miało to zadziwiająco dużo sensu. — Brzmi jak całkiem pożyteczny i pracowity wolny dzień — przyznała z uznaniem, biorąc blanta od chłopaka. — Myślę, że to super, że nadal się tego trzymasz — trochę jej to nawet imponowało, bo jednak naprawdę brzmiało jak super sprawa mieć taką zajawkę. — Ja ostatnio chciałam nauczyć się grać na gitarze, ale ostatecznie pokłóciłam się z chłopakiem, który miał mnie uczyć — jej mina zrobiła się nieco skwaszona. No głupio wyszło.

riley anderson
właściciel/pizzer — julius pizzeria
26 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
I got ninety-nine problems but a bitch ain't one
Ślepe podążanie za drogą, którą się sobie obierze nie bardzo było dla Rileya. On zawsze żył tak jakby jutro miał już nie móc skorzystać ze szczęścia. Może właśnie dlatego podchodził do wszystkiego z luzem i dystansem. Ale wbrew pozorom to nie tylko plusy, bo jego relacje damsko-męskie bardzo cierpiały na tym. Nie każdemu podobało się to w jaki sposób organizuje się w życiu. Ale gdyby się tym przejmował to pewnie zaprzeczałby swoim ideom, które gdzieś tam po drodze w życiu się w nim pojawiły. I gdyby odbył poważną rozmowę z Theą to nie mógłby jej wytłumaczyć dlaczego jest TAKI.
- No ale możesz je umyć.. Poza tym zaufaj mi, nie musisz mieć dredów, żeby piasek w nieskończoność znajdywać pod ubraniami, we włosach i chuj wie jeszcze gdzie - był odprężony, więc przeklinanie przychodziło mu dosyć łatwo, jakby to właśnie dopełniało jego wypowiedź. Czuł, że pierwsza dawka THC rozpływa się po jego organizmie i uśmiechnął się przed siebie. - Słuchaj, jak nie będzie chciał zrobić pierwszego kroku to olej frajera... - i nie chodziło o to, że on będzie czekał, bo w ogóle nie myślał o niej w tych kategoriach. Po prostu nie lubił takiej niepewności. - Ja zawsze uważam, że albo jest chemia albo jej nie ma.. Ale wszystko da się spieprzyć, więc lepiej mnie nie słuchaj, bo gówno wiem o tym - podsumował to ze śmiechem nie chcąc jej robić żadnych kazań, bo nie po to się przecież zobaczyli.
- Nie wiem czy dużo moich bliskich powiedziałoby, że jestem odpowiedzialny, wiesz? Chyba nawet muszę sobie to gdzieś zapisać.. - nie był znowu jakiś mega nieodpowiedzialny ale no.. Bliżej mu do tej cechy było. - A najlepiej jakbyś to powiedziała jeszcze raz, a ja sobie nagram na spotkanie z rodzicami.. - i pewnie wyciągnąłby telefon, żeby to zrobić ale wątpił czy ze swoją pamięcią złotej rybki zapamiętałby, że ma takie nagranie.
- Chcesz się nauczyć grać na gitarze? Ja zawsze się bałem, że ta struna pęknie i mnie rozetnie.. Co brzmi absurdalnie przy Tym na jakie niebezpieczeństwo się narażam wskakując do wody za każdy razem - nie miał w końcu w swoim życiu żadnej selekcji co jest fajne, a co niebezpieczne. Chyba korzystał z intuicji i coś mu powiedziało, że na gitarę to może jednak nie ma odpowiedniego charakteru.
- Jaka jest piosenka, którą byś tak sama chciała całą zagrać? Taka wiesz, wymarzona - zapytał odwracając do niej głowę, bo to było bardzo dobre pytanie i sam sobie w głowie przybił piątkę.

amalthea m. henderson
ambitny krab
dominik
brak multikont
wolontariuszka — schronisko dla zwierząt
24 yo — 153 cm
Awatar użytkownika
about
koza, co całkiem lubi freda
Ludzie często po prostu byli TACY. Nie na wszystko trzeba było mieć konkretne argumenty, tak jej się przynajmniej wydawało i było to odrobinę w życiu pocieszające. Chyba. To, że Riley był właśnie TAKI jej na przykład też dawało trochę nadziei na to, że sama w końcu dotrze do tego etapu, w którym będzie potrafiła podejść do życia z luzem i dystansem. Na razie miewała takie zrywy, a potem stresowała się tym, że nic nie wie i że może zrobiła jednak głupio, gdy wszystko posłała w diabły i uznała, że zacznie od nowa.
No wiem, że możesz je umyć… Ale czasami trudno pozbyć się piasku z normalnych włosów, a co dopiero z dredów, jak on tam wchodzi w środek… — upierała się przy swoim, marszcząc przy tym swój piegowaty nos z lekkim zniechęceniem, bo właśnie takie miała zdanie na temat dredów. Nikomu oczywiście nie będzie mówić, jak ma żyć i jak sobie chcieli robić, to śmiało. Ona jednak na swojej głowie wolała ich nie mieć i wątpiła, aby cokolwiek miało ją do tego przekonać. — Bywam czasami na plaży, Riley, wiesz — zaśmiała się wesoło, gdy kazał jej sobie zaufać w kwestii piasku. — Może nie uważam, że piasek jest głupi, bo jest szorstki i wszędzie wchodzi, ale coś tam o tym wiem… — dodała z powagą w głosie, chociaż na jej twarzy nadal widać było uśmiech lekki. Dobrze się czuła w jego towarzystwie, najwyraźniej jego rozluźnienie się jej dość szybko udzielało.
Zaśmiała się głośno i wesoło na jego kolejne słowa, kręcąc przy tym lekko głową. Było to miłe, że dawał jej właśnie porady sercowe, którym potem zaprzeczył mówiąc, że w sumie to się nie zna. To urocze.
Nie jest frajerem, pasuje mi ten układ — zaznaczyła od razu, bo jednak nie uważała Flynna za frajera. Pasowało jej to, co mieli i nie czuła się jakoś źle z tym, że do końca nie wiedziała, co to jest. Jakby dopóki chyba nikt nie próbował przypiąć jakichś łatek do tej relacji, to nie było co się martwić. — Chemia jest, chociaż nie oznacza to, że nie da się tego spierdolić i tak, wszystko to prawda — przyznała, przejmując od niego po raz kolejny blanta, którego oddała mu na dwa buchy, aby się zaciągnąć porządnie. — Jak u Ciebie z randkami, hm? — zapytała z zainteresowaniem. — Byłeś na jakiejś fajnej? — uniosła brwi zaciekawiona, bo to też było dobre pytanie.
Tak na to nie patrzyłam nigdy, ale nie wiem, czy jeszcze chcę, czy już nie — zmarszczyła lekko brwi. Musi się zastanowić, czy nie odblokował w niej nowego lęku. — Hmmm trochę to banalne, ale chyba taka wymarzona to The Chain Fleetwood Mac — przyznała, wzruszając lekko ramionami. Jej gust muzyczny obejmował wiele takich klasyków.

riley anderson
właściciel/pizzer — julius pizzeria
26 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
I got ninety-nine problems but a bitch ain't one
Kiedy Riley nie wiedział jak za bardzo zareagował to tylko kręcił z uśmiechem głową i tak było też tym razem. - Słuchaj, jak chcesz to załatwię Ci takie doczepiane dredy i pójdziesz na jakąś imprezę w nich, zobaczysz, że to wcale nie musi być taka tragedia - nawet ją szturchnął lekko mówiąc to. On jedyne co robił ze swoimi włosami to czasami je utleniał. Zwłaszcza jak był młodszy i zadawał się z samymi surferami to wtedy miał taką fazę. Rodzice oczywiście się za głowę łapali, bo to jeszcze były te czasy. No i nie miał nigdy odwagi na to, żeby zafarbować się na jakiś szalony kolor.
Bywał szalony ale miał jakieś swoje ulubione zakresy w których dawał się ponieść. I w sumie plaża była jednym z tych miejsc. Tyle czasu ile tu przesiedział inni ludzie nie spędzali przez całe życie. - Ale w sumie chciałbym widzieć minę tego Twojego Flynna jakby Cię zobaczył z dredami, to jak taki test wierności co dziewczyny robią.. - parsknął rozbawiony śmiechem rozkładając się wygodniej na piasku. Sięgnął po plecak, żeby położyć sobie go pod głową. Nie przeszkadzało mu nawet to, że piasek o którym rozmawiali przylegał do jego skóry. Lata przyzwyczajeń. - Wiesz, jak Tobie wszystko odpowiada to spoko, ja go nie znam za bardzo, więc mogę tylko trzymać Twoją stronę.. Jak to mówią.. - wyciągnął dłoń po to, żeby od niej zabrać blanta. - Ziomale ponad lale, czy coś takiego - zaśmiał się zaciągając się trochę mocniej raz i drugi i oddał jej.
- Moje życie towarzyskie prawie nie istnieje, chociaż ostatnio byłem na randce z taką dziewczyną.. - zamyślił się na chwilę wpatrując się w fale, które rozbijały się o brzeg. - I wszystko fajnie, naprawdę było mega miło ale... Sam nie wiem.. - wzruszył ramionami. Bardzo chciał wierzyć, że jak kiedyś spotka jakąś dziewczynę to od początku będzie wiedział, że chce za nią wskoczyć w ogień. - Nie czułem tego przyciągania takiego.. Że wiesz, każda komórka Twojego ciała lgnie do drugiej osoby.. - a kiedyś już tak miał i w symie po co miał iść w półśrodki?
- Więc generalnie jak masz jakąś koleżankę, która rozsadzi atomy z których zbudowane jest moje ciało to możesz powiedzieć o mnie same fajne rzeczy - szeroko się uśmiechał mówiąc to. Co prawda nie brakowało mu dziewczyny ale szczęściu trzeba czasami pomóc.
Lubił spędzać czas z Theą, bo nie wymagało za dużo, a potrafiła się wyluzować. Wątpił, żeby była taka na co dzień ale cieszył się, że przy nim może i jakoś dodawało mu to takiego spokoju ducha. = Pierwsze słyszę.. Jak chcesz to mam głośnik w plecaku, to mi puścisz.. - podniósł głowę na chwilę, żeby pogrzebać w kieszonkach w poszukiwaniu swojego głośnika z którym prawie się nie rozstawał na tego typu wyjściach.

amalthea m. henderson
ambitny krab
dominik
brak multikont
wolontariuszka — schronisko dla zwierząt
24 yo — 153 cm
Awatar użytkownika
about
koza, co całkiem lubi freda
Pokręciła głową przecząco, bo nie chciała wdrażać raczej tego planu w życie — nie było jej to do szczęścia potrzebne ani trochę, nie musiała aż tak wychodzić ze swojej strefy komfortu ani poszerzać horyzontów.
Ja podziękuję, ale jak ty chcesz przetestować, to śmiało. Może by Ci pasowały… — przyjrzała mu się, przekrzywiając lekko głowę i mrużąc oczy przy tym, oceniając jakby wyglądał w takiej szalonej fryzurze. — Jaka była najbardziej szalona rzecz, jaką chciałeś zrobić ze swoimi włosami, ale się cykałeś? — zapytała po chwili, bo w sumie ją to interesowało dość mocno w tym momencie.
Mam dużo innych zalet, które docenia poza dredami, więc chyba nie byłoby dramatu — stwierdziła z nieco dwuznacznym uśmiechem, który sam się na jej twarzy pojawił. Dobrą pielęgniarką na przykład była. Ale o tym akurat nie miała zamiaru mówić, bo wiązało się to z rzeczami, które raczej nie powinny być przekazywane zbyt wielu osobom i nie dotyczyły bezpośrednio jej. A ona była lojalna dość mocno.
Awwww, to takie słodkie — stwierdziłą, gdy powiedział jej, że ziomale ponad lale i że jak coś, to trzymał jej stronę. Aż go objęła ramieniem, żeby się przytulić trochę do jego boku, uśmiechając się przy tym pięknie i promiennie, bo jednak było to naprawdę, naprawdę miłe. A ona już była trochę zjarana, więc czułą bardzo przyjemne odprężenie i miłość do świata, która ją ogarniała.
Hm, może musisz dać jej jeszcze szansę? Wiesz, czasami ludzie są trochę sztywni i dziwni na pierwszych randkach… — podsunęła mu, bo w sumie dla niej miało to sens. — Co to za dziewczyna? Skąd się znacie? Ładna? — zadała kluczowe pytania. Może trochę powierzchowne, no ale nie będzie go pytać przecież, czy wiedział co robi w życiu, jaki ma rozmiar buta i ile ma rodzeństwa. Nie zawsze porusza się przecież takie tematy na pierwszej randce, choć oczywiście można, co kto lubi.
Zastanowię się, czy jakaś jest godna… — zamyśliła się na moment, jednak szybko uznała, że nie jest to zajęcie na teraz. — Ale ja zawsze mówię o Tobie same fajne rzeczy — zapewniłą go jeszcze i nawet nie kłamała za bardzo! — Teraz mogę jedynie mówić, że masz dziwne upodobanie do dredów, ale może Ci odpuszczę — dodała, szturchając go łokciem lekko w bok. — Naprawdę, nie znasz? — zdziwiło ją to, chociaż w sumie chyba nie powinno, bo możliwe, że dość mocno rozmijali się w kwestii muzyki. — Jak znajdziesz, to Ci włączę, żaden problem. Ale to takie wiesz, lajtowy rock — ostrzegła go, bo w sumie lepszego określenia na to nie miała. Ciężka muzyka to nie była w każdym razie ani jakaś wybitna chyba też nie, ale ona miała do tego utworu dużo sentymentu z jakiegoś powodu.

riley anderson
właściciel/pizzer — julius pizzeria
26 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
I got ninety-nine problems but a bitch ain't one
On i dredy? Jakby się na to teraz zdecydował to takie naturalne miałby pewnie tuż przed trzydziestką. Ale sama wizja tego prowadziła do grymasu na twarzy.
- Niee.. Wystarczy, że miałem kiedyś fryzurę jak Justin Timberlake w blondzie.. - skwitował to pokazaniem całego szeregu zębów. Miał wtedy jakieś piętnaście czy szesnaście lat i zrobił to zdecydowanie po czasie, kiedy te fryzury były modne. - Później nie chciałem nawet eksperymentować, bo ojciec się ze mnie śmiał przy każdej okazji - i tak właśnie umiera kreatywność. Chociaż może to i dobrze, bo jakby tak traktował włosy to mógłby już wyłysieć.
Thea była też trochę tajemnicza z tymi jej zaletami ale kiwnął głową, bo co miał innego zrobić. Wiedział, że jest miła, sympatyczna i często uśmiechnięta (może na siłę ale jednak). Nie dziwił się, że ten cały Flynn, którego nie znał, tak ją lubił. Nie był też za bardzo chętny do tego, żeby oceniać ich relację tak na poważnie. Był teraz zupełnie niepoważny. A dużo jego znajomych mogłoby powiedzieć, że zawsze taki jest.
Ale teraz świat znowu był jeszcze bardziej wesoły. Kiedy Thea go objęła ramieniem to on też jakoś tak niezdarnie odwzajemnił uścisk. Jemu łatwo było to mówić, bo nie musiał wybierać pomiędzy znajomymi, a dziewczyną. I niby sobie mówił, że nigdy nie będzie chciał no ale nie takich ludzi życie weryfikowało.
- No pewnie tak, chociaż wiesz jak jest... - wywrócił oczami, bo jego życie towarzyskie to nie był najlepszy temat do rozmowy. - Jakbym chciał bawić się w zdobywcę to wspinałbym się po górach albo coś.. Jakbym nie był tak szczęśliwy jak jestem to pewnie byłbym mega nieszczęśliwy dlatego dobrze, że jestem jaki jestem.. - od razu zaczął się śmiać słysząc jak absurdalnie i populistycznie brzmi to co on sam powiedział. - No ale jest ładna, poznaliśmy się na Tinderze i zamieniliśmy kilka wiadomości.. - zaczął nabierać piasek w dłonie i go przesypywać. - Generalnie to sama chciała się zobaczyć, to jakaś gówniara chyba.. W sensie jest w Twoim wieku ale Ty też jesteś gówniarą.. - tym razem zaczął się głośniej śmiać, bo w jego głowie to jakieś zabawne było tylko i wyłącznie przez to, że zaczął odczuwać skutki palenia.
- I chyba jednak mam wiesz, takie usposobienie czy jak to się mówi, że mogę być atrakcyjny tylko dla tych takich wiesz, poszukiwaczek emocji - i to chyba bardzo dobrze tłumaczyło dlaczego nie prowadził ustatkowanego życia siedząc w domu z dziewczyną, oglądając razem seriale i wychodząc do ludzi raz na jakiś czas. - A poza tym dredy i tak przyciągają tylko zwolenniczki farm mikro liści i innych kadzidełek - a on nie był aż tak odklejony, żeby to było jego życiem.
Po chwili wyciągnął w końcu swój głośnik z plecaka i pomógł Thei wszystko podłączyć. - Szczerze mówiąc spodziewałem się, że jesteś fanką takiej napierdalanki, żeby wiesz... - zamyślił się na chwilę. - No żebyś nie musiała w nic zajebać - znowu parsknął śmiechem ale miał nadzieję, że nie odbierze tego jakoś negatywnie.

amalthea m. henderson
ambitny krab
dominik
brak multikont
wolontariuszka — schronisko dla zwierząt
24 yo — 153 cm
Awatar użytkownika
about
koza, co całkiem lubi freda
Na pewno nie byłoby aż tak źle, włosy wcale tak wolno nie rosną. A Thea pewnie miała na to różne sposoby, jakieś oleje musztardowe i miętowe, czy inne wcierki. Lubiła całkiem swoje włosy, dlatego na pewno praktykowała prawdziwy, poważny włosing, aby o nie zadbać. Tym bardziej więc nie miała ochoty robić z nich dredów, żeby je zniszczyć przez ten durny pomysł.
Mam nadzieję, że masz jakieś zdjęcia z tego okresu — zaśmiała się lekko, przyglądając mu się i próbując wyobrazić sobie go w takim wydaniu. — I że mi je pokażesz, bo jak nie, to będę musiała zapytać Twojego taty — dodała, bo powinien być świadomy, że jeśli nie pokaże po dobroci, to będzie musiała wybrać przemoc, prosta sprawa i oczywiście bardzo poważna.
Nie sądziła, że ktoś mógłby o niej powiedzieć, że dużo się uśmiecha, jednak pewnie Riley miał ku temu jakieś powody. Teraz na pewno, skoro było jej całkiem wesoło i czuła się przyjemnie rozluźniona przez wypalonego blanta. Jednak prawda była taka, że w jego towarzystwie zdarzało jej się całkiem często uśmiechać nie tylko na siłę, ale też tak zupełnie szczerze. Dlatego miał odrobinę inny pogląd na tę sprawę niż jakieś bardziej przypadkowe osoby, które stawały na jej drodze. Nieznajomi raczej rzadko przy pierwszym spotkaniu uznawali ją za promyczka, a Thea była całkiem dumna z tego, że wygląda często na naburmuszoną i obrażoną — nieco to w życiu pomagało, szczególnie wtedy, gdy miało się duży kryzys i po prostu chciało się, żeby ludzie zostawili Cię w spokoju. Jej się to zdarzyło kilka razy.
Zmarszczyła lekko brwi słuchając jego mądrość i zaczęła chichotać już przy zdobywaniu gór, a potem na trochę spoważniała po to, aby przeanalizować dokładnie w swojej głowie to, co powiedział i zacząć się śmiać znowu.
To dobrze, że jesteś szczęśliwy, Riley — uśmiechnęła się do niego promiennie, wyciągając z tego, co najważniejsze. — I że jesteś, jaki jesteś. Gdybyś był inny, to nie byłbyś sobą — dodała bardzo poważnie, bo przecież to była poważna sprawa, która wymagała odpowiedniego podejścia. Co prawda było jej teraz za bardzo wesoło, aby mogła utrzymać poważny wyraz twarzy, ale w jej głowie wcale nie wyszło to aż tak źle.
Och, jesteście odważni, że korzystacie z Tindera tutaj, ja się boję — wyjawiła mu to takim tonem, jakby był to wielki sekret. Co prawda aktualnie nie miała też potrzeby, ale jakby miała, to by się obawiała, że za dużo znajomych tam będzie, co zapewne było dość uzasadnione. — Ja jestem dorosła — obruszyła się nieco, robiąc naburmuszoną minę, gdy nazwał ją gówniarą. Mimo wszystko lepsze to, niż nazywanie jej małą. — Poszukiwaczek przygód, okej — pokiwała głową, starając się zanotować to w pamięci. — Będę o tym pamiętać, jak będę robiła casting wśród koleżanek — nie taki prawdziwy casting, bo nikomu o nim nie powie, jak coś. To byłoby nie fajne, ale nie miała innego słowa na to teraz — Po to chodzę na kick-boxing — wyjaśniła, bo tak było. — Ale takiej napierdalanki też słucham — dodała, bo nie było to kłamstwo. — A jaka jest Twoja ulubiona piosenka teraz? — spojrzała na niego zainteresowana.

riley anderson
właściciel/pizzer — julius pizzeria
26 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
I got ninety-nine problems but a bitch ain't one
Czy był lekkoduchem? Chyba tak. Chociaż sam jakoś bardzo nie lubił tego określenia, bo ludzie myśleli o nim w tych kategoriach jako nieodpowiedzialnym człowieku. A on po prostu lubił deprecjonować większość problemów, które tak naprawdę nie mogły być z niego naprawione. Dlatego pewnie nikogo by nie zaskoczył jakby zrobił sobie dredy albo zafarbował włosy.
- Słuchaj, moi rodzice wszystkiego się wyprą, zaufaj mi - zaśmiał się w reakcji na groźbę Thei. Nigdy nie byli fanami jego pomysłów ale nie stopowali go jakoś specjalnie. Mieli swoje zdanie ale pozwalali mu po prostu być sobą, za co był bardzo wdzięczny. Ale wyciągnął telefon i przez chwilę scrollował swój instagram. - Patrz, to ja jakbym był w N Sync - wyciągnął po chwili w jej stronę telefon śmiejąc się jeszcze bardziej, bo po czasie takie rzeczy bardzo mu poprawiały humor.
Cieszył się też, że Thea była w dobrym humorze, bo faktycznie często ją widywał jako tę naburmuszoną albo po prostu wycofaną. Nie powiedziałbym, że jest nieśmiała. Po prostu odbierał ją jako osobę, która wiedziała czego chciała i był to święty spokój od ludzi. Przynajmniej tak wnioskował po jej zachowaniu. Ale zdarzały się sytuacje w których była zupełnie inna. Tak jak teraz - uśmiechnięta i wesoła.
- A Ty jesteś szczęśliwa Thea? - zapytał ją czując jak jego policzki zaczynają go boleć od uśmiechania się. To przez tetrahydrokannabinol, nie miał żadnych wątpliwości. - Bo jeśli jesteś jaka jesteś to musisz być po prostu sobą i żyć zgodnie z tym.. - zabrzmiało to trochę jakby ją upominał ale wyraz jego twarzy wskazywał zupełnie coś innego.
- Słuchaj, ja po prostu lubię werbować ludzi na imprezy. Jordi i Diego też się tak poznali, a teraz razem pływają.. - podniósł powoli rękę wskazując na dwóch chłopaków, którzy właśnie łapali falę. Było tam więcej osób, więc chwilę mu zajęło zlokalizowanie ich. -O, to jednak oni - pokazał tym razem pewnie na swoich kumpli. - Tylko musisz unikać znajomych, których spotykasz, tak to jest git - pokiwał głową jakby to była jakaś sprawa super poważna.
Podchodził dosyć luźno do ich relacji i wiedział, że Thea też jest raczej nastawiona na to, żeby wybaczać mu głupoty o które normalnie mogłaby mieć problem do innych osób. - Słuchaj, dla mnie zawsze będzie gówniarą, nawet jak się okaże, że masz miejsce na cmentarzu obok mnie - wyszczerzył zęby i wysłał jej buziaka pokoju odprężając się bardziej.
- Słuchaj, może jakaś Twoja koleżanka z kick-boxingu szuka faceta na którym może się wyżyć? - oświeciło go po tym co Thea mu właśnie powiedziała. - Wiesz, nie chodzi o jakieś seksualne fanaberię czy inne zboczenia, okej? - naprostował po chwili. - Po prostu lubię dziewczyny, które mają dużo energii - wyciągnął ręce przed siebie jakby chciał się poddać. Wolał, żeby Thea nie patrzyła na niego jak na zwyrola.
- Hmmm, chyba Vamp Anthem.. Chociaż ja nie jestem fanem wsłuchiwania się głębiej w muzykę - od razu też zaznaczył.

amalthea m. henderson
ambitny krab
dominik
brak multikont
wolontariuszka — schronisko dla zwierząt
24 yo — 153 cm
Awatar użytkownika
about
koza, co całkiem lubi freda
Dla niej wcale tak nie było, przynajmniej od czasu, gdy próbowała zmienić swoje podejście do wielu życiowych kwestii. Bycie lekkoduchem brzmiało całkiem miło, szczególnie jeśli dotyczyło to ignorowania problemów, na które i tak nie miało się żadnego wpływu. Większość ludzi, w tym również Amalthea, często traciło bardzo dużo energii na to, aby panikować i próbować zrobić coś, co było poza zasięgiem, nie mogąc się pogodzić z tym, że najlepiej po prostu odpuścić.
Rodzice mnie lubią, więc wierzę, że dałabym radę się z nimi dogadać — stwierdziła z przekonaniem, ale gdy widziała, że jednak szuka zdjęcia, aby jej pokazać. Wzięła od niego telefon i parsknęła śmiechem, bo jednak cóż. Naprawdę trudno było zareagować na ten widok jakkolwiek inaczej. — Piękne, Riley — przyznała, podnosząc telefon, aby porównać zdjęcie z tym, jak prezentował się teraz, żeby choć trochę wyobrazić sobie, jakby aktualnie wyglądał w takiej pięknej fryzurze. — Ale nie wstawiaj tego na tindera, jak coś — dodała, lekko rozbawiona, oddając mu telefon, bo nie będzie przecież się z niego nabijała bez końca, aż taka okrutna nie była, a ta fryzura aż taką porażką szaloną też nie.
Nie wiem — przyznała, marszcząc lekko brwi. Filozoficznie się w jej głowie nagle zrobiło bardzo, gdy zadał takie niby proste pytanie, ale jednak jakże istotne. — Chyba jeszcze szukam — dodała z powagą. — Garnka ze złotem albo tęczy — wyjaśniła. Zielsko najwyraźniej już dość dobrze na nią zadziałało, bo mówiła trochę to, co jej ślina na język przyniosła, a głowę miała lekką jak piórko. — Ale teraz jest fajnie i czuję się jak chmurka — powinien wiedzieć, że jak sobie tak tutaj siedzieli na plaży i gadali o głupotach i nie tylko, to naprawdę dobrze się czuła i było jej miło, i fajnie. A to podobno też w życiu ważne, bo nie chyba tak być szczęśliwym cały czas, to się nie da.
Masz rację, lepiej być sobą niż kim innym — pokiwała głową, uśmiechając się do niego ładnie. — Już trochę chyba wiem, kim jestem — dodała z dumą. Nie tak w stu procentach, bo jak wspomniała chwilę wcześniej, nadal szukałą, ale coś tam na pewno wiedziała więcej niż jeszcze rok temu, gdy nie umiała do końca ruszyć z miejsca.
Dlaczego tak dawno nie byliśmy razem na imprezie, Riley? Bo nie ma mnie na tinderze? — zapytała nieco obruszona, wyciągając sobie sama jakieś wnioski, które wydawały jej się zupełnie poważne i logiczne. — Brzmisz jak ekspert — w jej głosie słychać było prawdziwe uznanie. — Jak coś, to będę przychodzić po porady — tak, zdecydowanie w razie czego, jak zajdzie taka potrzeba i będzie chciała się skusić na tę formę poszukiwania randkę, to poprosi go o wsparcie. — Trochę to bezczelne, ale niech Ci będzie — no nie będzie się z nim kłócić. Sięgnęła za to po swoją butelkę z wodą, aby się napić, bo zaschło jej w ustach. — Pić? — zapytała, wyciągając w jego stronę butelkę, patrząc sobie jednak na ocena.
Fanaberie i fetysze też są ważne — wzruszyła ramionami z bardzo poważną miną jednak, bo dokładnie tak uważała, jak mówiła. — Nie ma czego się wstydzić, każdy lubi to, co lubi — zawyrokowała takim tonem, jakby była jakimś filozofem, o których za sto lat gówniarze będą się uczyć z podręczników. — Tylko bardziej jako tło? — zaciekawiło ją to, bo to podejście było zupełnie różne od jej własnego.

riley anderson
ODPOWIEDZ
cron