właściciel/pizzer — julius pizzeria
26 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
I got ninety-nine problems but a bitch ain't one
Do Rileya nigdy nie dotarły pogłoski o tym, że Niemki nie są zbyt urodziwe. Wręcz przeciwnie, jego mama była bardzo atrakcyjną kobietą w średnim wieku, jego babcie na zdjęciach z czasów młodzieńczych tez wyglądały w porządku. Nie oceniał ich oczywiście przez ten pryzmat w żadnym wypadku. Ale generalnie nie załapał oburzenia Eleny, więc tylko na nią spojrzał marszcząc brwi ale nie odpowiedział. - Z Włoch? I pozwoliłaś się zaprosić na pizzę na pierwszej randce? - parsknął śmiechem, bo był na bardzo przegranej pozycji. - Czyli jednak przyszłaś mnie ukarać za grzechy i przejąć moje ledwo prosperujące organy? - w sumie to on wiele o Włochach nie słyszał. Nie wiedział czy są tak temperamentni jak na filmach czy w serialach. Ale skoro stworzył się taki obraz w kinematografii to z czegoś to wynikało.
- Nie no, ja nie mówię, że alkohol jest jakiś bardzo ważny w życiu, bo ja sam jakoś za dużo nie pije.. - pominął już całkiem wątek muzyczny, bo sytuacja życiowa na Bliskim Wschodzie było dużo ciekawsza w tym momencie. - No ale wiesz, nie mogą sobie chodzić w nie wiem, krótkich spodenkach. Kumasz to? = zaśmiał się kręcąc głową jakby to był koniec świata. W sumie dla niego pewnie by był, bo bardzo ludzi krótkie spodenki, szorty czy w ogóle tego typu ubranie. - No i pewnie nie mogą surfować ani leżeć w samych gaciach na plaży.. Współczuję im tak wiesz, na maksa.. - kiwnął głową z dezaprobatą zupełną. Nie mieściło się to w jego głowie jak można tak żyć i nie uciekać stamtąd. Oczywiście nie myślał o tym poważnie, bo domyślał się, że życie tych ludzi wyglądało od zawsze trochę inaczej.
Trochę inaczej też spojrzał na Elenę, bo trochę go zaskoczyło to przesunięcie w lewo, którego nie za bardzo zrozumiał. - W sensie jak w lewo? - przechylił głowę i widać było po jego twarzy, że bardzo nad tym myśli. - Długi dzień, wybacz - machnął ręką jakby chciał zostawić ten temat. Może on coś źle usłyszał ale po prostu wolał zapytać.
Przyglądał jej się kiedy go poprawiała i szukała składników do drinka. Czuł się trochę nieswojo, że to ona jest po drugiej stronie lady ale to pewnie jego nadgorliwość. I faktycznie było widać, że ma doświadczenie w tym co robisz. - Po prostu sobie tego nie przekalkulowałem w głowie, dwudziestolatki bym pewnie nie zapraszał na randkę - zaśmiał się widząc jej pozytywną reakcję. I przez chwilę chciał ją serio zapytać czy ma te dwadzieścia dwa lata ale uznał, że nie ma co psuć atmosfery i jak się jeszcze kiedyś spotkają to po prostu zapyta jeszcze raz.
Kiedy w końcu Elena postawiła mu szklankę przed nosem sięgnął po nią i spróbował jej drinka. - Wow, jakbym był jurorem w australijskim Mam talent to pewnie bym się rozpłakał teraz ze wzruszenia - zaśmiał się potwierdzając swoje słowa większym łykiem. - To Twój ulubiony? - zagadnął póki była okazja.
I dobrze zrobił, bo kiedy Elena zapytała o pizzę to zerwał się na nogi i podbiegł do pieca. - Cholera, dobrze, że mówisz, bo zupełnie bym zapomniał - wyrzucił szybko z siebie łapiąc powietrze łapczywie, bo w moment mu się gorąco zrobiło. - Jeszcze chwila ale już wszystko przygotuje.. - powiedział odwracając się do niej. Z uśmiechem na twarzy zaczął przygotowywać talerze, a właściwie to jeden, tylko na pizzę.
Po chwili już wycierał czoło, bo ciepło, które buchnęło ze środka trochę go rozgrzało. Nałożył powoli i starannie pizzę i zaczął się krzątać dookoła przygotowując wszystko. - Jaki jest rekord pizz, które zjadłaś jednego dnia? - zagadnął wesoło stawiając przed nią główne danie dzisiejszego wieczoru.

elena castellano
ambitny krab
dominik
brak multikont
kelnerka — salsa bar and grill
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Sometimes I wonder, when you sleep are you ever dreaming of me?
Roześmiała się na jego słowa i podparła brodę na dłoniach, spoglądając na Riley’a uważnie.
Tak — potwierdziła jedynie krótko i zmrużyła lekko oczy. — Zobaczymy jak będzie smakować pizza — odpowiedziała na jego drugie pytanie, wzruszając przy tym ramionami. Czyżby właśnie ważyły się jego losy? Być może. Na pewno mu tego wprost nie powie.
Dobrze dla Ciebie — pokiwała głową, bo było to coś, co mocno szanowała. Sama w ostatnim czasie dość mocno ograniczyła, ale starała się nie popaść ze skrajności w skrajność. Słyszała coś o tym, że było to niezdrowe i postanowiła przekonać się na własnej skórze, bo wcześniej jej to dość słabo szło. Na razie dzielnie trwała w swoim postanowieniu, ale nie miała pojęcia jak długo uda jej się ten stan utrzymać. — Nie wyobrażam sobie. Te hijaby i burki niby są dobre na takie upały, ale za nic bym nie dała na siebie tego włożyć — stwierdziła, krzywiąc się przy tym lekko. Szanowała inne religie, ale czasem miała przeświadczenie, że w tej ubiór i cokolwiek innego rzadko były wolnymi wyborami kobiet, a raczej efektem tysięcy lat patriarchalnej i opresyjnej kultury. — Surfować mogą, ale pewnie nie jest to zbyt wygodne — zastanowiła się z wydętymi ustami.
Sorry, w prawo — poprawiła się. — Tak rzadko przesuwam w prawo, że pojebałam — powiedziała i machnęła ręką. Cóż, spaliła żarcik. Trudno.
Serio? — zapytała, zerkając na niego przez ramię. Zasady miał najwyraźniej. Powinna to szanować, że nie spotyka się z małolatami, ale po prostu nie przywiązała do tego wagi za bardzo w swoim wieku. Może jakby była o kilka lat starsza to by doceniła, ale jeszcze nie teraz.
Dziękuję, dziękuję — uśmiechnęła się z satysfakcją i zamachała rzęsami żartobliwie. Miłe to było dla jej ego, nie ma co. Nie żeby wątpiła w swoje umiejętności barmańskie. Szlifowała je dość długo, nawet jeśli obecnie z nich nie korzystała za dużo. Napiła się jeszcze kilka łyków. — Nie. Mój ulubiony drink to rum z lodem — przyznała się luźno. Zdecydowanie wolała smak czystego alkoholu, jeśli był dobrej jakości od jakichkolwiek mieszanek. Nie oznaczało to jednak, że odmawiała wypicia czegoś bardziej kolorowego, co z resztą było widać na załączonym obrazku. Parsknęła, kiedy Riley podskoczył i popędził do pieca jak postać z kreskówki. Przeniosła się z powrotem na właściwą dla siebie stronę lady i przysiadła. Zaciągnęła się zapachem, który buchnął z pieca, gdy Anderson wyjął ze środka pizzę. Poczuła jak burczy jej w brzuchu z głodu.
Cztery. Byłoby pięć, ale mewa mi porwała ostatni kawałek — odpowiedziała, całkowicie poważnie. W Australii nie było to rzadkie zjawisko, nawet projektowano specjalne opakowania na fast foody, które miały odpędzać natrętne ptactwo i uchronić ludzi przed kradzieżami jedzenia, ale te paskudne ptaki nauczyły się je ignorować. Nikt nie był bezpieczny na świeżym powietrzu. — Twój? — zagadnęła go, kiedy sięgała po pierwszy kawałek pizzy. Poparzyła palce więc puściła ją z powrotem na talerz i zaczęła dmuchać na opuszki, klnąc pod nosem. — Nigdy się nie nauczę — stwierdziła rozbawiona, kiedy już ból trochę zelżał i znów podjęła próbę zjedzenia pierwszego gryza. Kiedy przełknęła, skupiła wzrok z powrotem na kucharzu. — Hmmm — mruknęła przeciągle, trzymając go w niepewności.

riley anderson
właściciel/pizzer — julius pizzeria
26 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
I got ninety-nine problems but a bitch ain't one
Lubił żartować, był raczej osobą która na życie patrzyła z optymizmem nawet w momentach kiedy było ciężko. Nie pasowało to trochę do stereotypu syna niemieckich rodziców, ale przeprowadzka do Australii, a nie Argentyny też była inną drogą niż zazwyczaj przyjmowano przy emigracji. A samo jego imię za bardzo nie wskazywało nawet skąd może pochodzić.
Uśmiechnął się pod nosem słysząc jej komentarz ale tak samo jak ona rozumiała kiedy żartuje tak samo było z nim. Nie spodziewał się nagle stracić zżycie.
- Serio? Mi się zawsze wydawało, że to jest jeszcze gorsze.. Zwłaszcza, że niby czarny się szybciej nagrzewa i w ogóle.. - zaczął przez chwilę się nad tym zastanawiać. Nie potrafił sobie wyobrazić, że lepiej by się czuł w upale nosząc hijab albo burkę. Chociaż jeżeli były zrobione z dobrego materiału to może? No i skóra nie była narażona na promienie słoneczne, tylko na to co przepuszcza materiał. - Chociaż ja chyba i tak nie mogę ich nosić, więc głupio to brać po uwagę.. - zaśmiał się lekko pod nosem.
- Nie, nie, nie, nie, nie.. - dosłownie zapętlił się Riley. - Ja po prostu zastanawiam się w takich sytuacjach czy na pewno dobrze pamiętam rzeczywistość, nie musisz przepraszać - rozbawiony machnął ręką, bo serio przez chwilę myślał, że może on całe życie źle korzystał z Tindera. A odwrócone przesuwanie mogłoby wiele tłumaczyć.
- No wiesz, to trochę różnicy jest, no nie? Chociaż może brzmieć to głupio.. Na samym końcu w sumie i tak liczy się człowiek, a nie to co go określa.. - za bardzo próbował z tego wybrnąć szukając jakichś słów na usprawiedliwienie się. Coraz więcej rzeczy w głowie zlewało mu się w całość i trochę gadał głupoty.
Zaczął popijać drinka zrobionego przez nią, żeby trochę dać swoim myślom wrócić na odpowiednie miejsce. Musiał się czasami zatrzymać, żeby nie wpaść w spiralę swoich głupot z głowy. Zamlaskał uśmiechnięty kiwając głową z aprobatą. Nie musiał jej drugi raz mówić jak mu smakuje. - Ja lubię whisky sour, nie jest takie inwazyjne i całkiem ładnie wygląda mimo wszystko - odpowiedział jej już bardziej rozluźniony. W przeciwieństwie do Eleny on nie za bardzo przepadał za czystym alkoholem. Jeśli już to wolał się napić piwa czy wina. Zresztą jego ojciec był wielkim piwoszem. Lubił co jakiś czas odkrywać nowe smaki piwa i nierzadko Riley mu w tym towarzyszył.
- Zjadłaś cztery pizze jednego dnia? - spojrzał na nią z podziwem, bo nie mieściło mu się to trochę w głowie. - Ja nawet jak zjem jedną całą i i tak najmniejszą, to potem przez dwie godziny chodzę jakbym był po jakichś grzybach - bardzo kochał pizzę ale zawsze jak się najadał to odcinało mu przepływ informacji z mózgu do ciała.
Z rozbawieniem spojrzał jak Elena dmucha na palce. - Chcesz jakiś okład chłodzący? Często się to zdarza? - zapytał z uśmiechem sięgając po swój kawałek. Nie mógł jednak go ugryźć, bo Elena zostawiła go w olbrzymiej niepewności.
- Słuchaj, przez mój żołądek przechodzi właśnie szósta armia stresowa i nie będę w stanie nic zjeść jak mi powiesz, że to najgorsza pizza na świecie - zaśmiał się trzymając kawałek pizzy na blaszce czy co tam było położone.

elena castellano
ambitny krab
dominik
brak multikont
kelnerka — salsa bar and grill
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Sometimes I wonder, when you sleep are you ever dreaming of me?
To ma chyba coś wspólnego z warstwami i izolacją — powiedziała ze zmarszczonym czołem, przypominając sobie z trudem coś na ten temat, z tego co w swoim życiu zobaczyła albo przeczytała. — Nikt by Ci nie zabronił — uznała z absolutnym przekonaniem. Jej pojęcie o kulturze w krajach muzułumńskich było dość średnie, ale wydawało jej się, że mężczyznom wolno tam wszystko. A on był, jakby na to nie patrzeć, mężczyzną.
Rozumiem — powiedziała rozbawiona. Też tak czasem miała. Chyba każdy tak miewał. Albo jej pojęcie o świecie było jeszcze gorsze niż jej się wydawało, ale uznawała, że radzi sobie całkiem nieźle.
Szanuję to — skwitowała z uśmiechem, widząc jak Riley miesza się w zeznaniach i coraz bardziej gubi w tym co mówi. Ten jego stres był z jednej strony dość zabawnym spektaklem do oglądania, ale z drugiej Elena wcale nie chciała go wprawiać w taki stan. Nie była okrutna. — Ja też bym nie chciała się umawiać z jakimś trzydziestoparolatkiem — dorzuciła jeszcze, żeby bardziej zobrazować, że ma podobne podejście do niego. W drugą stronę lepiej było o tym nie mówić wcale, bo chyba oczywistym było, że z czternastolatkiem też się nie chce umawiać. Ani czternastolatką.
Mogę Ci zrobić jako następne — zaproponowała, wciąż nastawiona na to, żeby go rozweselić i sprawić by mniej się przejmował i stresował. Nic jej to nie kosztowało, a mogło trochę tę randkę uratować. Nie musiał być jak ona i najchętniej sięgać po czyste alkohole, ewentualnie z lodem. Chociaż wiadomo, wino też lubiła, jak na Włoszkę przystało.
Prawie pięć — stwierdziła z nie do końca zadowoloną miną, bo wciąż miała za złe mewie, że popsuła jej próbę pobicia poprzedniego rekordu. — To były pizze na cienkim cieście, z niewielką ilością dodatków, więc nie to co mamy zamiar zaraz zjeść — wyjaśniła. Jadła swojskie jedzenie, nie te wymysły na temat pizzy, które wprowadziła w obieg reszta świata. — Nie, dzięki — dmuchanie wystarczało. Była zbyt głodna na to, żeby się tym długo przejmować. — Nie, ale się zdarza — przyznała zgodnie z prawdą, spoglądając na Riley’a z wesołymi iskierkami w oczach. Nie było jej tego wstyd. Lubiła jeść i nie miała cierpliwości na to by długo czekać jak już miała jakiś posiłek przed sobą. Tak jak teraz. Mogła za to poczekać z wydaniem werdyktu i potrzymać go przez chwilę w niepewności.
Już dobrze, dobrze, nie chcę Cię przyprawić o niestrawność — zapewniła go, choć w jej głowie odezwał się cichy alarm. Dziwne to było, ale nie okazała za bardzo tego zdziwienia na twarzy, trzymając je wewnątrz. Nie spodziewała się, że będzie to aż tak bardzo przeżywał i tak mocno czekał na jej opinię. Tylko dlatego, że miała włoskie korzenie? Czy w przypadku każdej dziewczyny tak by to działało? Chyba nie chciała go o to pytać. — Dobra jest — przyznała szczerze i odgryzła kolejny kawałek. — Z rodzinną konkurować raczej nie możesz, ale jeszcze kiedyś tu wpadnę w godzinach otwarcia — dodała trochę więcej szczegółów. — Jedz — powiedziała na koniec. Już mógł.

riley anderson
ODPOWIEDZ