student filozofii — james cook university
23 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea

Mieszkał sam, a jednak na samotność w tym miejscu narzekać nie mógł. Przez apartament w Opal Moonlane regularnie przetaczały się te same osoby, przynosząc ze sobą tę odrobinę chaosu. Rzeczy zdawały się samoistnie przemieszczać, bo mógł przysiąść, że książki wyeksponowane w salonie ostatnim razem ułożył autorami, alfabetycznie – tak łatwiej było mu się w nich odnaleźć. Płyty natomiast grupował rocznikowo, a gdy wypuszczał swoich gości w świat te znowu nie były posortowane przez ciągłe wyciąganie ich i ponowne wsadzanie w nieodpowiednią kieszonkę. Nigdy nie miał im tego za złe, poza nieładem pozostawiali też zapach tytoniu przypominający o ich rozmowach, wspólnym czytaniu, głośnej muzyce i tym cichym szumie, jaki pozostawiały po sobie lampki czerwonego wina, którego nigdy u Homera nie brakowało.

Dzisiaj salonu nie okupywał cały krąg, zajmując kanapy, fotele, podłogę i zawłaszczając dla siebie w całości przestrzeń przestronnego mieszkania przypominającego loft. Kiedy wychodził z części kuchennej, dzierżąc w jednej z dłoni butelkę alkoholu. Lekko schłodzone w oczekiwaniu na jego gościa. Nie chciał zostawiać jej na długo samej, to nie przystoi. Kobiety trzeba traktować z odpowiednią czcią, bo inaczej nudzą się prędko i uciekają, wyszczebiotała Lotte tonem znawczyni, a Homer uwierzył jej bez zawahania. Komu innemu mógłby ufać w tej kwestii bardziej niż matce? Ustawił butelkę na niskim stoliku, z wahaniem spoglądając na piękną twarz swojej towarzyszki i na krótki moment krzyżując ich spojrzenia ze sobą. Usiadł obok niej na dywanie przykrywającym jasny parkiet. Mógłby uciec dalej – może powinien – ale znajduje się tak blisko, że ich uda stykają się ze sobą, a Teigen może wyczuć zapach perfum użytych przez nią.

Lubisz Sade? Mogę zmienić muzykę, jeśli ci nie odpowiada! — zastrzegł z uśmiechem, gdy zajął się nalewaniem do kieliszka Estelle szkarłatnego trunku. Dawniej, gdy byli tylko we dwójkę, niemal identyczną barwę przyjmowały policzki Homera. Lekki róż dalej jest zauważalny na bladej twarzy chłopaka, czuł uderzenie gorąca, ale nie jest tak oszałamiające od samego wstępu, pozbawiając go możliwości artykułowania myśli w zrozumiały sposób. — Wiesz, gdy Sade i jej przyjaciele z zespołu jeździli po klubach i szukali swojej widowni, zaczęli już wtedy występować ze “Smooth Operator”. Bardzo szybko przykuli uwagę poszukiwaczy talentów, ale to nic dziwnego, ta piosenka jest naprawdę magiczna… W każdym razie, chcieli oni zakontraktować jedynie Sade Abu, a nie jej muzyków, ale ona nie chciała pozostawić ich samych, dlatego dopiero gdy Epic Records zadeklarowało, że podpisze umowę również z trójką jej przyjaciół i razem stworzą zespół pod jej imieniem.

Zazwyczaj historie Homera opierały się na filozofii, historii żywotów myślicieli, ale wiedział jak Estelle uwielbiała słuchać o muzyce, dlatego dostarczał jej tego, co sam przeczytał. Znowu popatrzył w jej oczy, wahając się na moment przed chwyceniem jej za dłoń, ale powstrzymał się. Jeszcze moment...

Pomyśleć, że do tej pory są ze sobą w tym samym składzie — dodał po chwili.

if you got it - haunt it
A.
lorne bay — lorne bay
21 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
i unwind best with you

Nagie stopy wyciągnięte daleko przed siebie, dłonie oparte odrobinę za plecami, koszula rozpięta bez żadnego skrępowania, włosy rozpuszczone, głowa odchylona nieco do tyłu, oczy przymknięte. Ktoś mógłby pomyśleć, że Estelle wyobraża sobie właśnie, że tak naprawdę jest gdzieś na zewnątrz, na zielonej polanie na wzgórzu, gdzie wiatr bawiłby się jej kosmykami, trawą łaskotałby skórę na jej nogach i zewsząd przynosiłby do jej uszu odgłosy natury... Ale nic bardziej mylnego. Wiedziała, gdzie jest i właśnie tutaj najbardziej w tej chwili chciała pozostać. W tak dobrze jej znanym salonie, na znajomym dywanie, wśród znajomych widoków, zapachów i dźwięków. Otulona znajomą piosenką, znajomą czerwienią sączoną powoli z kieliszka i w końcu znajomym spojrzeniem, głosem i dotykiem. Oczywiście lubiła przychodzić tu całą ich grupą, czuć się ich (nawet jeśli nieco wybrakowaną) częścią, ale spotkania sam na sam z Homerem były w jakimś sensie wyjątkowe. I wcale nie chodziło o to, żeby każde z nich kończyło się zbliżeniem. Właściwie jak dla niej, wcale nie musiało. To, czego szukała w niesatysfakcjonującym dla niej seksie wśród innych jej przygodnych znajomości, Teigen dawał jej tak po prostu. Zaróżowionymi policzkami, szczerym spojrzeniem, wciąż niezbyt pewnym inicjowaniem dotyku. Ale też nie chodziło tylko o to, że dostrzegał w niej piękną kobietę. Lubiła, z jaką pasją opowiadał o filozofii; jak nigdy nie szczędził wina; jak słuchał jej uważnie, nie tylko jak śpiewała; jak promienie słońca odbijały się w jego złocistych lokach... Lubiła go i czas w jego towarzystwie spędzony. Tak po prostu. Nie tylko to, że przy nim czuła się nieco mniej... wybrakowana.
Uśmiechnęła się, słysząc że do niej wraca i rozchyliła niespiesznie powieki, by na niego spojrzeć. - Kto nie lubi Sade? Chyba tylko ten, kto jej jeszcze nie poznał - odparła z lekkim rozbawieniem na słowa Homera, trącając lekko stopą jego nogę. Ciekawostką, którą ją obdarzył, była jej nieznana, więc całą uwagę przeniosła na to, co mówił. Nie, żeby w ostatnich latach wybiegała myślami do czasów, gdy być może zawojuje świat swoim śpiewem, ale zawsze aspirowała do właśnie takiego podejścia, jak w tej krótkiej historii. Do niezgubienia po drodze swoich wartości, przyjaźni, lojalności, do podobnego uporu i wiary w siebie i jej najbliższych. - Zabawne, że teraz mówi się głównie o tym, że jakiś zespół się rozpadł... - wtrąciła z nutką melancholii. Nie oceniała właściwie, bo czasem tak było lepiej dla wszystkich zainteresowanych... Po prostu uznała ten fakt za zastanawiający.
Sięgnęła po lampkę wina i sączyła ją niespiesznie, przez dłuższą chwilę pozwalając, by między nią a Homerem brzmiał tylko głos Sade, instrumenty muzyczne i jej cichutkie nucenie grającej melodii. Przez myśl przeszło jej coś jeszcze. Obsidian Circle. Oczywiście nie byli zespołem muzycznym, ale podobnie jak w nim, każdy z nich odgrywał w ich grupie jakąś swoją rolę. Według Estelle wszystkie były ważne. Niezastąpione. A jednak miała wątpliwości, czy przetrwaliby każdą przeciwność losu. - Obiecuję, że jeśli ktoś za sto lat mnie odkryje, to zakontraktuję całą paczkę - obróciła całą myśl w lekki żart, bo poruszanie tego tematu na serio było dla niej wręcz nie do pomyślenia. Mówiąc to stuknęła lekko swoim kieliszkiem w jego, jakby wznosiła za to toast. - Co byś chciał robić w naszym zespole? - pociągnęła luźno temat, choć szczerze zainteresowała ją odpowiedź Homera.
I got bad love
ejmi
student filozofii — james cook university
23 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea

Nie potrafił zdefiniować tego, co łączyło ich ze sobą. To działo się stopniowo, z każdym kolejnym spotkaniem, gdy jego spojrzenie zatrzymywało się na dziewczynie na dłużej, a on pragnął spędzać z nią coraz więcej czasu. Najlepiej tak, by mogli być sami. Chciał dać jej do zrozumienia, że zależy mu na tym, czeka na te chwile dzielone tylko między ich dwójkę. Jego gesty nie były pewne, nie chciał spłoszyć Estelle natrętnością i brakiem wyczucia, a jednocześnie nie mógł pozwolić sobie na zbyt dużą subtelnością. Mogłaby wtedy uznać, że to tylko zachowanie przyjaciela, a przecież nie na to liczył.

Nie miał doświadczenia, nie spędzał każdego weekendu na poszukiwaniu nowego partnera na jedną noc, a jedyny związek jaki mógł uwzględnić w swoim uczuciowym życiorysie skończył się po kilku miesiącach wielką awanturą i homerowym atakiem paniki. Nie pierwszym spowodowanym przez tego chłopaka, co też wystawiało odpowiednie świadectwo relacji. Jednak teraz było inaczej. Jednocześnie prościej, ale z drugiej strony pod płaszczykiem osobistych zachwytów każdym wieczorem obok niej kryła się coraz częściej potrzeba zaborczości, spychana w sam róg, by nie zatruwała jego umysłu całkowicie.

Najpierw jego ramiona zesztywniały, gdy poczuł jak trąca go stopą. Szybko przyzwyczaił się do pojawienia się w jego przestrzeni kogoś innego. Znał ją przecież nie od dzisiaj i wiedział, czego może się spodziewać. Rękę przesunął powoli po dywanie, otaczając ją częściowo ramieniem.

Nie chcę tutaj rzucać jakimiś truizmami, że kiedyś było inaczej i ludzie byli wobec siebie bardziej lojalni, bo uważam, że to bzdura… Historie o ludzkiej podbijały sceny teatrów już w starożytności — jedyne co uległo zmianie to świadomość otaczającego świata i ogrom historii, jaki zalał wszystkich strumieniem, przytłaczając swoim ogromem. Ludzie jednak pozostawali tacy sami, podobnie ogień prostych pragnień krążących nieustannie wobec tych samych — Ale brakuje mi wśród nowych zespołów takiej magii, często się od nich odbijam.

Zwilżył się wargi w winie. Nie było to najdroższe wino jakie serwował pan Teigen swoim przyjaciołom prawnikom i biznesmenom, których opłacało się mieć blisko. Wytrawne, dobrej marki nie odstraszało jednak potencjalnych koneserów, a pozostawiało przyjemny posmak na języku i miłą lekkość na całym ciele. Efekty miały być dopiero odczuwane z kolejnymi opróżnionymi lampkami.

Cieszę się, ale jeśli nie będą nas chcieli całą grupą, to przynajmniej nie zapomnij od nas, kiedy będziesz odbierać Grammy — ze śmiechem odstawił pusty kieliszek. Kciukiem zebrał kropelkę wina, która spłynęła z kącika ust. Rozpięte guziki pozwalały połom koszuli na luźne rozsunięcie się, odsłaniając fragment nagiego, szczupłego torsu. Nie czuł się skrępowany, podobnie jak nie onieśmielał go strój dziewczyny. Początkowo skupiał się na jej wyrazistych oczach nim pozwolił sobie na pełne zainteresowania spojrzenie skierowane ku jej ciału, które jak gdyby nigdy nic znowu skupiło się na jej twarzy. — Rola największej gwiazdy przypadłaby tobie, dla mnie zostałoby już tylko granie na keyboardzie, bo żadnego innego instrumentu nie znam — przyznał. — Do innych celów raczej bym się nie nadał. Nawet w roli twojego bodyguarda mógłbym się nie spełnić — szeroki uśmiech zwieńczyło żart. Nie wyglądałby przekonywająco.

if you got it - haunt it
A.
ODPOWIEDZ