malarz, artysta — sztuki nowoczesnej
36 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
amerykański artysta sztuki nowoczesnej, który do tej pory całkowicie umiał oddawać się jedynie swojej twórczości. teraz wyłączony z życia, oddany jedynie swojej ukochanej desiree, całą uwagę skupia na jej powrocie do zdrowia i zapewnieniu jej bezpieczeństwa.

Wszystkie te emocje kłębiące się w jego ciele, były dla niego taką nowością, że w całej swojej zbieraninie zaczynały uwierać go wręcz fizycznie, dławiąc oddech i najwyraźniej pozbawiając umiejętności trzeźwego myślenia czy oceny sytuacji na chłodno. Nie pojawiły się w końcu nagle, nawarstwiały się godzinami i całymi dniami, a wybudzenie się Desiree zamiast je uśpić, tylko wzmożyło tak jak się rozpanoszyły. W jednej więc chwili cieszył się więc tym wydarzeniem jak dziecko - wszak tylko na to wszyscy jak jeden mąż czekali od pierwszej minuty pojawienia się jego ulubionej blondynki w tym okrutnym miejscu - aby zaraz gdzieś głęboko w głowie wręcz biczować się tym, co mógł zrobić inaczej by temu wszystkiemu zapobiec, aż do stanu który objawiał się w tym momencie - mało brakowało a wyciągnąłby się przed nią krzyżem, niczym przed jakimś ołtarzem. I przepraszał. Nie, on by błagał o wybaczenie. Przecież to on okazywał się tak wątpliwym w swojej przydatności partnerem, że pozwolił zostać jej samej z największym problemem swojego życia. On nie pozwolił jej otworzyć się na tyle, by nie musiała się wstydzić czy bać, by mogła mu zaufać jak nikomu innemu. Nie odczytał sygnałów - a w jego laickim mniemaniu na pewno musiały jakieś być - i zbagatelizował problem. I znowu wracał do momentu, w którym mógł nadal biczować się każdą jedną okolicznością świadczącą na jego niekorzyść. Szczęśliwie zachowywał jednak jeszcze trzeźwość umysłu na tyle, by nie pozwolić sobie samemu zakopać się w bagienku własnego żalu na tyle, by nie dostrzegać najważniejszego. A w tym momencie najważniejsza była Desi, jej spokój, jej komfort i to by możliwie najszybciej dochodziła do zdrowia. On z całą resztą sobie poradzi. Jakoś, kiedyś, może będzie wiedział jak.
Z tym wiedzeniem jak to też okazywała się jednak ciężka sprawa, bo wychodziło na to, że w jakiś cudowny sposób stracił swoje niesamowite umiejętności odnajdowania się w każdych okolicznościach i co najwyżej błądził jak dziecko we mgle, na dodatek takie stąpające po polu minowym. Jak? Skąd mógł wiedzieć jak mógł zrobić dla niej wszystko co najlepsze? Okazywało się, że takich rzeczy nie uczą na najlepszych nawet j uniwersytetach. Nie kupisz ich za żadne pieniądze, a i mityczna szkoła życia niespecjalnie zdaje się do tak ekstremalnych momentów przygotować. A może to ten jego egzemplarz był po prostu wybrakowany? Może wariant z platynową kartą kredytową, ubraniami szytymi na miarę czy kolekcją dziedziczonych po ojcu nieruchomości w największych miastach świata, nie zakładał występowania takich zjawisk? Omal nie westchnął i nie zaczął się rozglądać za formularzem reklamacji.
Nie było mu jednak do śmiechu. Nie, kiedy po raz pierwszy po takiej przerwie Desiree delikatnie wtulała się w jego ciało. Nie, kiedy swoim delikatnym głosem pytała o tak banalną rzecz jak to, czy ją przytuli. W innych okolicznościach pewnie by ją nawet za takie oczywiste pytania skarcił, teraz jednak wolał się skupić na tej pierwszej bliskości, na tym by swoją obecnością dać jej możliwie najwięcej komfortu jak to tylko możliwe. Marzył, by za tym szło i to przeklęte poczucie bezpieczeństwa, ale po tym jak epicko wyłożył się na zapewnieniu jej tego do tej pory, przestał szafować nawet tym. Wysłuchał jej słów, po czym najdelikatniej jak tylko potrafił cmoknął ją we włosy.
- Dobrze - powiedział cichutko w odpowiedzi i o mało nie przycisnął jej mocniej do siebie, aby zasnęła jak najbliżej jego, szybko jednak spotkał się z myślą o tym, że teraz wszystko ma być na zasadach Desi, a nie jego więc pozwolił jej ułożyć się wygodnie i jeszcze przesunął czule dłonią po jej ramieniu. - Odpocznij. Ja będę tu obok cały czas - zapewnił ją, nawet do kompletu dokładając bardzo delikatny, ciepły uśmiech. Złożył może niespecjalnie skomplikowaną obietnicę, ale zamierzał jej dotrzymać - w końcu chciał nie opuszczać jej boku do końca swojego życia.

< k o n i e c <3 >
ODPOWIEDZ