Ordynator Chirurgii Ogólnej — Cairns Hospital
34 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Living his best life with the love of his lfe - Hope
Obrazek



Nie ma się co oszukiwać. Tequila zawsze była jest i będzie kiepskim pomysłem. Które z nich właściwie na niego wpadło? Nemo nie pamiętał za dobrze. Osobiście chyba wspominał coś o wódce, ale na ten moment nie był pewien czy przypadkiem nie pili jej wcześniej. Gdzieś z tyłu głowy majaczyło mu też wspomnienie niebieskiego drinka z parasolką, jednak nie miał pewności do kogo dokładnie należał. Analiza tego wszystkiego i tak wymagała od niego skupienia, którego w tej chwili nie miał. Utrzymanie się na barowym stołku, przy jednoczesnym prowadzeniu rozmowy z Pelletier i symultanicznym oddychaniu oraz mruganiu stanowiło wystarczające wyzwanie. Poza tym musieli z blondynką dołożyć wszelkich starań by prezentować się wystarczająco trzeźwo. Taki misterny plan, aby nakłonić barmana do polania im jeszcze kilku shotów.
- Ciiiiiiiiii, idzieee! - nie szczędząc sobie subtelności, Chirurg wskazał na zmierzającego w ich stronę dość postawnego mężczyznę z całą masą tatuaży i kucykiem na czubku głowy. Wcześniej próbowali nawet dopytać z Hope czy jest on potomkiem Wikingów, ale typ spławił ich mówiąc, że jest zajęty. W życiu prywatnym czy bardziej polerowaniem szklanek, tego ustalić im się nie udało.
- Zbieram ostatnie zamówienia, potem zamawiam wam Ubera do domu - poinformował brunet, zgarniając do śmietnika drewnianą konstrukcję, którą Hope stawiała od podstaw z wykałaczek.
- Dobra, dobra. W porząsiu.. ale mam ostatnie pytanie .. - zagaił go Nemo, zbierając się do kupy i prostując na swoim miejscu - .. Nie jesteś czasem spokrewniony z Hagridem, co nie?
Choć pytał na poważnie, pan Barman posłał mu jedynie spojrzenie, które mogłoby zamienić w kamień, a potem ustawił przed nimi serię kieliszków i napełnił je tequilą.
- Lepiej zostaw mi spory napiwek Kochasiu. Inaczej się pogniewamy - rzucił na odchodne swoim niskim, basowym głosem. Dźwięk, który nawet z Delanym robił coś dziwnego.
- Chyba jestem hetero tylko na 99% - stwierdził blondyn zerkając na przyjaciółkę - Jak nadgarstek? Może weźmiemy więcej lodu na drogę?


Hope Pelletier
Obrazek
przyjazna koala
Stasz
Anestezjolog — Szpital
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Rozstała się z Anthonym i zaczyna kolejny już, nowy rozdział w swoim życiu. I boi się, czy nie pozstanie sama pomimo tego, że Nemo zapewniał, że chce być jego współautorem.
Tego właśnie potrzebowała — wspólny wieczór bez trosk, za to z wielką ilością alkoholu. Co prawda nie spodziewała się, że ten wieczór zakończą w barze, ale w zasadzie, czemu mieliby tego nie zrobić? Jego Corinne akurat nie goniła do domu, a i jej nie będzie tak smutno, kiedy znów wróci do czterech ścian zupełnie sama. A może i nie sama, bo od kiedy pojawiło się ryzyko, że odetną ich od źródełka, zaczęli coś wspominać o tym, że impreza miałaby się przenieść do jej domu.
Na razie jednak bawili się przednio, chociaż Hope nie była już pewna, czy nadal pije tequile w dobrej kolejności, dobrze, że przynajmniej nie sypała sobie soli do oczu.
- Ja mogę wrócić sama, jeśli panowie chcą zostać sami… - Rzuciła Hope, bo przecież nie będzie tutaj siedzieć, jak kołek, gdy Nemo wyrywa najlepsze partie w barze.
Barman uznał, że albo tego nie usłyszał, albo uznał, że dyskusja z pijanymi lekarzami nie ma sensu. Nie przeszkodziło to jednak Pelletier w tym, żeby snuć dalsze dywagacje na ten temat.
- Gdybyś był mniej przystojny, to może miałabym szansę na tego barmana… Łóżko mi ostygło, a ty na dodatek wykorzystujesz teksty z Pottera. Gdzie tu sprawiedliwość, co? Myślisz, że temu się tak łatwo oprzeć? - Ofuknęła go, jakby co najmniej złożył barmanowi bezpośrednią propozycję. - Jak ja mam sobie kogoś znaleźć, jak przy Tobie żadna babka nie ma szans. - Jak na zawołanie, siedzący obok nich facet odwrócił się w ich stronę i zmierzył ją wzrokiem. Był wstawiony w podobnym stanie jak Nemo i Hope.
- Ja mogę cię odprowadzić nie tylko pod drzwi, ale pod samą pościel. - Hope spojrzała na niego zaskoczona. Już dawno nikt jej nie podrywał, więc swoje własne narzekanie traktowała z lekkim przymrużeniem oka. W sytuacji, gdy została wystawiona na próbę, nie wiedziała co powiedzieć. Powrócił też barman z drinkami i postawił ją przed Nemo i Hope.
- To co? Kończysz drinka i uciekamy stąd? - Dopytał, zupełnie ignorując siedzącego z nią Nemo.
Hope zamrugała, ale zaraz pokręciła głową.
- Nie, nie… pan źle zrozumiał. My tylko tak się droczymy… - Stwierdziła, śmiejąc się i kładąc dłoń na udzie Nemo. - Mam już towarzysza do domu! Ale dziękuję! - Stwierdziła i odwróciła się plecami do rozmówcy, a przodem do Delany’ego, zgarniając przy okazji drinka z baru.
- Ręka dobrze... W domu mam lód, więc nie ma problemu... Za dużo się przy tobie namachałam tą ręką. - Dodała, ledwo panując nad śmiechem, gdy dwuznaczność słów dotarła do pijanego umysłu.

Nemo Delany
dzielny krokodyl
matką głupich/ Liv
brak multikont
Ordynator Chirurgii Ogólnej — Cairns Hospital
34 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Living his best life with the love of his lfe - Hope
Tak zwany powrót do korzeni. Delany'emu zaraz przypominały się ich częste wspólne wieczory w barze. Kontakt ze sobą odnowili właściwie przypadkiem, krótko po jego powrocie do miasta. Znali te same osoby ze szpitala, więc wpadali na siebie przy okazji różnych spotkań. Nemo odnosił wręcz wrażenie, że paru znajomych próbowało spiknąć ich ku sobie. Nic dziwnego, od zawsze dobrze się z Hope dogadywali. Niektórzy nie potrafili po prostu odróżnić zwykłej przyjaźni od czucia do siebie mięty.
- Jest jak seksowniejsza wersja Hagrida, co nie? - zapytał Chirurg, tylko tyle wynosząc z wypowiedzi przyjaciółki. Nie traktował jej zarzutów poważnie, ale insynuacja na pewno go bawiły. To żadna tajemnica, że Delany miał do siebie ogromny dystans. Zdarzało mu się żartować nawet z faktu bycia dzieckiem adopcyjnym. Szkoda, że podchody innego z klientów baru do Hope bawiły go już mniej. Zaraz wyłonił się znad ramienia blondynki, lustrując typa wzrokiem.
- Z szacunkiem koleś, ona nie jest z tych - rzucił ostrzegawczo-informacyjnie słysząc coś o pościeli. Pelletier nie mogła być aż tak zdesperowana. Z drugiej strony na jego oczach wychyliła właśnie połowę uszykowanych kieliszków. Jeśli zaraz poinformuje blondyna, że ma na nią nie czekać.. Nemo gotów byłby chyba powstrzymać ją siłą.
Na szczęście nie musiał. Drobna dłoń na jego udzie zbuforowała cały ten nieuzasadniony napad agresji, nawet jeśli Delany rzucił kolesiowi jeszcze jedno spojrzenie kontrolne żeby zaznaczyć, iż temat jest skończony. W sumie to nie rozumiał po co mężczyzna w ogóle się odzywał. Za wysokie progi na te nogi. Pelletier powinna pozostać poza jego zasięgiem.
- Fakt, ale nad pracą nadgarstka i tak musisz popracować - uśmiech powrócił na usta Nemo jak za pomocą dotknięcia czarodziejskiej różdżki, kiedy tylko skupił swoją uwagę ponownie na blondynce. Chcąc ją nadgonić, opróżnił pozostałe kieliszki i sięgnął po portfel (nawet się nie skrzywił). Ulubiony bar jakoś przestał go już bawić, więc spełnił jeszcze tylko prośbę zbyt seksownego barmana. Byli z Hope nieźle wstawieni, co oznaczało, że ten dobrze wykonał swoją pracę.
- To jak spadamy? Czy jednak rozważysz ucieczkę ze Romeo zza pleców? Nie chciałbym stawać na drodze prawdziwemu uczuciu.



Hope Pelletier
Obrazek
przyjazna koala
Stasz
Anestezjolog — Szpital
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Rozstała się z Anthonym i zaczyna kolejny już, nowy rozdział w swoim życiu. I boi się, czy nie pozstanie sama pomimo tego, że Nemo zapewniał, że chce być jego współautorem.
Ich absurdalne poczucie humoru mogło być zupełnie niezrozumiałe dla ludzi z zewnątrz. Zwłaszcza że niektóre żarty sytuacyjne sięgały już tylu lat wstecz, że nie sposób było ich nawet wytłumaczyć bez dziesięciu pobocznych historii. To bywało czasem kłopotliwe, gdy znajdowali się na podwójnych randkach, jak on z Corinne, a ona z Sawyerem i tylko oni rozumieli, czemu nazywanie kury prawie jak żona Lenona, jest takie zabawne.
Ale nie tylko żartami żyli. Jej reakcja na absztyfikanta była szybka, bo chociaż Nemo nie lubił przemocy, to w żadnej chwili nie wątpiła, że gdyby zaszła taka potrzeba wstawiłby się w jej obronie. A przecież to miał być miły wieczór.
Dotyk swój znali, dlatego nawet nie zwróciła uwagi, że jej dłoń jej nieco wyżej. A może ciało czuło, a umysł nie rejestrował?
Pili szybko, zbierając się do wyjścia. Czuła, że jej krok jest nieco chybotliwy, ale zanotowała sobie w głowie, że musi odesłać mu część za szoty. Nie miał wobec niej żadnego obowiązku przecież.
- Tak szybko chcesz się mnie pozbyć? Przecież już mu powiedziałam, że mam towarzystwo tego wieczoru! - Powiedziała Hope, poprawiając kurtkę narzuconą luźno na plecy, ale na krótki moment tracąc stabilność. Musiała skorzystać z klaty przyjaciela, by nieco się wesprzeć.
- Chooodź… Zwinęłam popielniczkę. - Wychichrała mu w materiał koszulki. Ona nawet nie paliła, ale to wydało jej się tak cholernie zabawne, że nie mogła powstrzymać wesołego śmiechu.
Złapała go pod ramię i wyszli z lokalu akurat, jak podjechał zamówiony uber.
Dobrze, że nie było daleko, bo nie zdążyli poczuć się senni. Kierowca puścił akurat Queen więc oboje mogli dać popis wokalny, a kierowca, chcąc dostać 5 gwiazdek, nawet nie kwiknął.
Zatrzymali się przed okazałym domem Hope, którego wielkie okna wychodziły na jezioro. W środku jedynie tliło się światło.
- Zawsze zostawiam, bo nie lubię, jak jest ciemno, jak wracam. - Powiedziała, nie trafiając kluczami w haczyk, więc musiała się po nie schylić. Przy okazji spadła jej kurtka zarzucona na ramiona, ale Hope wciąż chichrając się, zdawała się świetnie bawić.
- Zatańcz ze mną Nemo! - Powiedziała, odnajdując telefon, który jakimś cudem wciąż był cały, a ona z telefonu odpaliła Spotify na domowych głośnikach. - A potem się czegoś napijemy… - Oparła się plecami o wielkie okno, czuła chłód szkła na plecach. Tylko że ciału i spojrzeniu było gorąco. I Nemo jakoś inaczej wyglądał w tym przydymionym świetle.

Nemo Delany
dzielny krokodyl
matką głupich/ Liv
brak multikont
Ordynator Chirurgii Ogólnej — Cairns Hospital
34 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Living his best life with the love of his lfe - Hope
Spędzanie czasu w towarzystwie Hope było dla niego równie skomplikowane co oddychanie. Mógł mówić co myślał, nie musiał się o nic martwić i zawsze jednemu albo drugiemu w końcu do głowy wpadł jakiś pomysł. Często zachowywali się jak dwójka smarkaczy, z tą różnicą, że mieli pełne konta oraz legalne prawo do spożywania alkoholu. Czy to działało na ich korzyść? Cóż, nie zawsze. Plusy były takie, iż przynajmniej mieli sporo historii do opowiadania. Po prostu wiele ich łączyło i widząc ich w akcji trudno było zaprzeczyć. Kto wie, może Pan Barman nawet wziął ich za parę swingersów?
A przemoc przemocą, Delany czasem tylko wyrównywał rachunki. Liczba uratowanych przez niego osób i tak przewyższała kolekcję wybitych zębów, więc nie widział w tym większego problemu. Musiał jedynie uważać na dłonie, które stanowiły przecież jego narzędzie pracy. Poza tym był raczej pacyfistą i potrzeba było naprawdę ciężkiego kalibru by go sprowokować. Alternatywnie działało też atakowanie jego bliskich, ale tą opcję bym odradzała.
- Tylko się upewniam. Miałem być Twoim skrzydłowym, zapomniałaś? - właściwie to on dopiero co sobie o tym przypomniał i dobrze, bo z roli wywiązywał się raczej kiepsko. Odstraszył od niej już dwóch potencjalnych kandydatów, a krótką trasę taksówką potem, również zwalił się jej na głowę pomimo później godziny. Gdy ich mała, wokalna rozgrzewka dobiegła końca, Nemo pomógł wyciągnąć przyjaciółkę z auta. W sumie to pociągnął ją za kostki, a potem pomógł odstawić stopy na ziemię, poderwał do góry i podtrzymał ramieniem. Pelletier ważyła nawet mniej niż Corrine.
- Boogie-man, kumam - skwitował krótkie wytłumaczenie. Normalnie pewnie by się przejął, że ktoś czeka na nich w środku, jednak na tym etapie oznaczało to jedynie dalszą zabawę, więc nie miałby nic przeciwko. Choć towarzystwo oczywiście już miał co najmniej doborowe. Tylko elementy garderoby gubiło, dlatego wchodząc do środka sam zgarnął kurtkę Hope z ziemi. Swojej też się pozbył i dobrze, bo okazało się, iż czeka na nich parkiet.
- Czyżbyś już zapomniała jak na zakończenie 3 klasy podeptałem Ci stopy? - mimo wszystko nie zamierzał dać się prosić. Po alkoholu szło mu podobno nawet nieco lepiej. Tylko domowe wnętrze nie działało na niego zbyt dobrze. Zupełnie jakby spożyty przed wyjściem z baru alkohol dopiero docierał do jego krwioobiegu mącąc zmysły. Tym bardziej więc porwał blondynkę spod okna, dłonie instynktownie układając na jej talii -Tak sobie myślę... jak to ma się udać, to parę rzeczy musimy poprawić - rzucił Nemo, widocznie uznając ten konkretny moment za najlepsze do rozmowy o jej panieństwie - Nie żeby Ci czegokolwiek brakowało, ale trzeba to lepiej wyeksponować - ten ton, Hope pewnie znała go dobrze. Pewny siebie i lekko przemądrzały. Szedł w kontraście z równie pewnymi dłońmi Chirurga, które rozpięły nieco zamek bluzy blondynki, eksponując więcej klatki piersiowej, a potem sięgnęły po gumkę, którą związała włosy po treningu - Stringi też zostają. Tego się trzymajmy. Dobry kierunek.


Hope Pelletier
Obrazek
przyjazna koala
Stasz
Anestezjolog — Szpital
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Rozstała się z Anthonym i zaczyna kolejny już, nowy rozdział w swoim życiu. I boi się, czy nie pozstanie sama pomimo tego, że Nemo zapewniał, że chce być jego współautorem.
Zaśmiała się na wspomnienie trzeciej klasy. Wyciągnięte przed siebie jej dłonie, położone sztywno na jego ramionach, a jego równie proste ręce na boczkach. Kiwali się wtedy niezgrabnie, jakby tańczyli ze sobą za karę, a prawda była taka, że po prostu nie umieli inaczej. Byli w końcu dzieciakami. Wtedy.
Teraz, dorośli ludzie, niespiesznie kiwając się w jej salonie, rozprawiali na tematy, czemu Hope ma zerowe szanse na szczęście. Jego dłonie inaczej leżały na jej biodrach, niż te wszystkie lata temu. Przylegały bardziej, a przynajmniej, zanim zaczął instruować ją, co źle na niej wyglądało.
- Czy ty właśnie twierdzisz, że jedyną moją szansą na znalezienie faceta jest to, żebym pokazała mu cycki? - Spytała, patrząc na niego z mieszaniną rozbawienia, ale i udawanego oburzenia. Pozwoliła mu rozpiąć kawałek bluzy i rozpuścić swoje włosy, zanim nie cofnęła się o krok. - Twoim więc zdaniem… - Ciągnęła, a dłoń jej własna zawędrowała do suwaczka, który on zaczął jej rozpinać. Ona sama złapała za niego i bardzo powoli pociągnęła w dół, rozpinając bluzę do końca, zostając w białej koszulce na cienkich ramiączkach. Delikatna koronka biustonosza przebijała się przez równość materiału.
- Czy tak właśnie powinnam to robić? Czy wolniej? - Złapała za bluzę na ramionach i pozwoliła jej zsunąć się jej po gładkiej skórze.
Następnie wsunęła dłonie we włosy i zmierzwiła je od spodu, żeby zaraz lekko potrząsnąć głową, nadając im dodatkową objętość. - Czy gdybym miała taką fryzurę dziś w pubie, to bym wróciła do domu z kimś, kto chciałby pójść ze mną do łóżka? - Zapytała, wracając do niego wzrokiem i przysuwając się znów o krok, tak że mogli swobodnie wrócić do tańca. Zupełnie jakby się przed chwilą przed nim nie rozebrała. Położyła jedną dłoń na jego ramieniu i kołysząc biodrem w bok, wprawiła ich ciała w ruch, patrząc mu jednocześnie w oczy.
- Chciałabym znaleźć kogoś, kto będzie chciał pójść ze mną do łóżka nie tylko za to, jak wyglądam, ale też za to, kim jestem. - Włączyły jej się alkoholowe mądrości, podczas, gdy z głośników leciał spokojny dźwięk gitary, a mężczyzna o głosie, jak Nemo, wyśpiewywał komuś, że ktoś na zawsze należy do niego.
- Co jeszcze powinnam w sobie zmienić Nemo? - Lubiła wymawiać jego imię. Było spokojem, domem, ciepłem. Cieszyła się, że to właśnie on, a nie jakiś random z baru towarzyszy jej dzisiejszej nocy.

Nemo Delany
dzielny krokodyl
matką głupich/ Liv
brak multikont
Ordynator Chirurgii Ogólnej — Cairns Hospital
34 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Living his best life with the love of his lfe - Hope
Inny fakt był taki, że zostali do tańca zmuszeni przez nauczycielki. Akurat w tamtym okresie Nemo zdecydowanie preferowałby grę w kapsle z kumplami, ale od razu podszedł do Hope jak tylko kazali im się dobrać w mieszane pary. Głównie dlatego, że wcześniej skomplementowała jego dziwaczną koszulę w ananasy, którą dostał po starszym koledze z Domu Dziecka. Cóż, w odpowiedzi blondyn zapewnił ją, że ma najładniejsze motylkowe-spineczki w całej klasie, a jej brokatowy błyszczyk wygląda magicznie. I pomyśleć, iż dawniej życie było takie proste.
Prostsze niż taniec, to na pewno, na szczęście Pelletier gotowa była zawsze dostosować się do jego umiejętności bądź ich braku. Sztywne ramiona też zniknęły, bo przecież Nemo trzymał ją tak już nie raz. Oboje byli bardzo dotykalscy, więc to był znajomy układ.
- Tego nie powiedziałem - zapewnił Chirurg, podnosząc brodę z jej ramienia aby sprawdzić, czy faktycznie nie wzięła tego do siebie. Na szczęście w jej zamglonych oczach nadal tliły się rozbawione ogniki - W ten sposób łatwiej zwrócisz jego uwagę, żeby potem oczarować go swoją osobowością - manewrował, mogąc już tylko obserwować jak blondynka odsuwa się i prowokuje, uwalniając spętany biust z objęć ciasnej, sportowej bluzy. Nemo przełknął ślinę kiedy zaschło mu nagle w ustach. Wzrok też jakby mu pociemniał - To działa.. jak .. wabik.
Jeśli chodzi o kolejne pytanie przyjaciółki, przez burzę jej włosów Delany zarejestrował jedynie ostatnią jego część. Na dotyk blondynki też był bardziej niż gotów, więc gdy wyciągnęła w jego stronę ręce, przyciągnął ją bliżej, głaszcząc po odkrytym ramieniu i przytrzymując w talii. Ich spojrzenia też jakby się zblokowały - Każdy - mruknął Chirurg, na parę sekund uciekając wzrokiem w koronkowy dekolt przyjaciółki. Nawet muzykę ignorował, skupiając się raczej na kołysaniu jej bioder. Szybszy puls, rozszerzone źrenice. Był przyjemnie pobudzony.
- Chodzi tylko o pierwsze wrażenie. Pociąg seksualny też jest ważny - argumentował swoim męskim tokiem myślenia, pozwalając dłoniom wybierać się na małe, w miarę niewinne wycieczki po ciele Pelletier - Nic, wystarczy odrobina chęci i .. odpowiedni partner. Zdecydowanie wiesz co robić - mruknął jeszcze w odpowiedzi, jej drugą rękę również przenosząc na swoje barki. Widok miał piękny, gdy wreszcie zetknęli się czołami. Piosenka też nieco zwolniła. Blondyn westchnął przez nos, dłońmi znów przeciągając po wąskiej talii przyjaciółki i jej żebrach. Pod kciukiem wyczuwał lekko bicie jej serca. Przyspieszone, jak u niego. Niedobrze.


Hope Pelletier
Obrazek
przyjazna koala
Stasz
Anestezjolog — Szpital
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Rozstała się z Anthonym i zaczyna kolejny już, nowy rozdział w swoim życiu. I boi się, czy nie pozstanie sama pomimo tego, że Nemo zapewniał, że chce być jego współautorem.
Komplement odnośnie do jej motylkowych spineczek był niemal jak propozycja małżeństwa w tamtych latach. Nie znaczyło to jednak, że od tamtej pory bawili się tylko we dwoje. Bywały przecież momenty, że chłopcy dla niej nadal byli fuj, a dla niego dziewczynki głupie. Cóż… teraz wychodziło, że oni oboje nie grzeszą w tym momencie rozumem.
Sama nie wiedziała, co chciała osiągnąć swoim powolnym pozbywaniem się ubrań. A może wiedziała, bo myśl tam wydobywała się spomiędzy nieużywanych dotychczas przestrzeni w jej głowie. Jej własny oddech przecież stał się cięższy, gdy przyciągnięta zupełnie blisko, na moment zatraciła się w jego spojrzeniu. Powinni w tym momencie zacząć myśleć o tym, że każdy dotyk popycha ich w stronę, zza której nie było powrotu. Przygryzła wargę, gdy potarł jej ramię, a ona sama, mając dłonie na jego ramionach, przesunęła je tak, by jedna z nich znalazła się na tyle jego karku.
Opuszkami palców musnęła delikatny meszek. Czuła jego dłonie na swojej skórze, jak wsuwają się pod koszulkę. Westchnęła, ale nie wycofała się. Wręcz przeciwnie — potarła czołem o jego czoło i czubkiem nosa o jego nos.
- Chęci mam… - Mówienie przychodziło jej z trudem. Nie mogła się skupić na tym, jakie słowa właściwie wychodzą z jej ust. Ogólnie nie miała w głowie zbyt wiele oprócz przedziwnej mdły, jaką zachodziły jej oczy.
Dłonią, którą muskała kark, przesunęła nieco do góry, wplatając ją nieco w jego włosy. Był tak blisko, więc do kolejnych słów wystarczał szept, który wybrzmiał jakoś dziwnie blisko jego własnych ust.
- Ale jednak nie do końca wiem, co zrobić… - Czy mówiła o ogóle, czy o tej chwili, gdy jej biodra otarły się o jego. Gdy jej palce nieznacznie zacisnęły się na jego włosach, żeby zaraz je puścić… Jakby chwytała się ostatniej możliwości ratunku.
Wiele razy byli blisko, ale nigdy nie w ten sposób. Tuszowali wszystko rozmową, a teraz słowa straciły sens istnienia. Czy to był jego oddech, może już jej? Odnalazła jego spojrzenie, z tej odległości nie było mowy o pomyłce… Oboje byli o kilka kroków od szaleństwa, a oni zdawali się już nie tyle iść, ile biec podobnie jak w oszalały sposób biły ich serca. Dłoń znów zjechała na kark.
- Nemo… - Szept cichszy niż poprzedni. Bo po co wydawać głośniejszy dźwięk, gdy mówiła go wprost w pomiędzy jego wargi.
dzielny krokodyl
matką głupich/ Liv
brak multikont
Ordynator Chirurgii Ogólnej — Cairns Hospital
34 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Living his best life with the love of his lfe - Hope
Momentów właściwie nie było aż tak wiele, bo kilka lat później Nemo wyjechał wraz ze swoimi nowymi rodzicami adopcyjnymi. Hope powiedział jako pierwszej, traktując ją jak najbliższą przyjaciółkę. Tylko z nią podzielił się wszystkimi wątpliwościami. Nowa rodzina, nowe miasto, nowy dom. To miał być skok na głęboką wodę, ale jednocześnie jego szansa na lepszą przyszłość. Oczywiście już wtedy obiecali utrzymywać ze sobą kontakt. Portale społecznościowe stawały się coraz popularniejsze. Gdy Delany wrócił do Burlington po studiach, zaczęli praktycznie w tym samym miejscu, w którym skończyli.
Kto sprowokował sytuację w domu jako pierwszy? Trudno stwierdzić, jednak czy miało to aż takie znaczenie skoro angażowali się na równi? Wypity alkohol na pewno sprawę ułatwiał. Zwalniał blokady i niepotrzebne hamulce, pozwalając szczerze przemówić i ciału i sercu. Zdrowy rozsądek? Ten nie miał w ogóle siły przebicia, kiedy w grę zaczynały wchodzić bliskość oraz to dziwne przyciąganie. Jak ta dłoń na karku Nemo. Pozornie niewinna, a i tak jakby ciągnęła go w dół. Pocieszające było tylko to, że gardło Pelletier wydawało się równie zaciśnięte co mięśnie szczęki blondyna, gdy zaczęła mówić o tym, na co miałaby ochotę.
- Zabrzmiało.. niezbyt szczerze - odparł już z lekkim uśmiechem, w odpowiedzi na jej dotyk tylko napierając mocniej. Dłoni mężczyzna nadal nie był w stanie utrzymać przy sobie, z łopatek Hope przesuwając je niżej, wzdłuż jej kręgosłupa i pod jędrne pośladki. Właściwie to patrzył dziewczynie prosto w oczy, gdy zacisnął na nich palce, ugniatając mocno. W pociemniałych tęczówkach już kryło się niewypowiedziane pytanie. Nie ważne jak pijany był Delany, jak ten tresowany pies potrzebował wyraźnego przyzwolenia.
- Hope.. - mruknął w odpowiedzi na swoje imię i przyciągnął ją do siebie z całej siły, pozwalając jej piersiom rozpłaszczyć się o swoją klatkę. Główną uwagę i tak skupił jednak na biodrach, dociskając je do blondynki łapczywie, żeby miała pojęcie z czym przyjdzie się jej zmierzyć. O tym, że jego najlepsza przyjacółka przyprawiła go o erekcję wolał w końcu nie myśleć - .. Proszę - głos opadł mu o kilka dodatkowych tonów, a palce zahaczyły o gumki jej stringów odbijające się przez sportowe legginsy. Wiedział, że nie powinni, ale nie potrafił się już powstrzymać.


Hope Pelletier
Obrazek
przyjazna koala
Stasz
Anestezjolog — Szpital
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Rozstała się z Anthonym i zaczyna kolejny już, nowy rozdział w swoim życiu. I boi się, czy nie pozstanie sama pomimo tego, że Nemo zapewniał, że chce być jego współautorem.
Nie brzmiało szczerze, że miała chęci? Czy może to, że nie wiedziała, co zrobić… W obu bowiem przypadkach była jak najbardziej szczera. Gubiła się w tym, co działo się w jej własnej głowie. Nie był to już niewinny flirt, a trzymana na uwięzi ich własnych dłoni namiętność, która tylko czekała na przyzwolenie. Jęknęła cicho, bardziej z zaskoczenia, gdy jego dłonie zacisnęły się na pośladkach. Nie było wątpliwości. Droga odwrotu została zalana niespodziewaną falą gorąca.
Prosił…
Gdyby była może odrobinę bardziej trzeźwa, to może zrozumiałaby, że prosi, żeby się odsunęła, żeby zapanowała nad sytuacją. Ale nie dziś. Nie było między nimi miejsca na ubrania, a co dopiero na przemyślenia. Zamknięta w szczelnym uścisku jego ramion, z delikatnych muśnięć zamieniła ułożenie dłoni na jego karku, by mogła dotknąć go całą powierzchnią.
- Your wish is my commnad… - Rzuciła to lub coś bardzo podobnego, bo sama nie wiedziała do końca. Odstęp między ostatnią sylabą a pocałowaniem go dzieliły dosłownie ułamki uderzenia skołatanego serca. Pocałunek przynosił niespodziewaną satysfakcję już od pierwszej chwili… Jeszcze chwila, a magiczny moment by prysnął, ale teraz… tak wyposzczeni oboje, tak spragnieni siebie dopadli się, jakby to była tylko kwestia czasu. W plątaninie rąk, jej wolna do tej pory dłoń znalazła szybko drogę na skraj jego koszulki, wsuwając się pod nią. Ale już wiedziała, że sam dotyk jej nie wystarczy. Że chce go… Czuła jak napięte są jego spodnie, a chociaż nie była dziewicą, to wielkość zamknięta w rozporku już ją kusiła, ale i onieśmielała. A jednak… Kolejne przemieszenie dłoni, jakby bała się, że zaraz dojdą do rozumu i niedane jej będzie się o niczym przekonać — dłoń wyślizgnęła się spod koszulki i przez jego biodro i kawałek uda przesunęła się po znaczącej wypukłości. To dla niej tak pozował. Dla niej i przez nią. Nie mogła powstrzymać lekkiego uśmiechu i pomruku, podczas gdy jej oddech tłumiony jego ustami przyspieszał… Musiała złapać przynajmniej dwa lub trzy, dlatego bez większego zastanowienia lekko pchnęła Nemo na kanapę tuż za jego plecami. Skoro prosił, to dostał… Czy raczej dostanie.
Wsunęła się na bez zastanowienia na jego kolana, uda… Docisnęła do klatki piersiowej i ust…
Przegrali, wygrywając.

Nemo Delany
dzielny krokodyl
matką głupich/ Liv
brak multikont
Ordynator Chirurgii Ogólnej — Cairns Hospital
34 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Living his best life with the love of his lfe - Hope
Pelletier wiedziała doskonale co robić, co powiedzieć i jak sprowokować Delany'ego. Przyjaźnili się, a do tego była bystra. Jeśli chciała, potrafiła pociągać za odpowiednie sznurki. Z resztą, Nemo był tylko mężczyzną, w tym wypadku również wstawionym. Obsługa tego modelu nie powinna być aż tak skomplikowana, przynajmniej dopóki w grę nie wchodziły komplikacje.. jak uczucia wyższe czy zobowiązania wobec innych osób. Corinne chociażby. Dziw bierze, że myśl o niej nie pojawiła się w głowie blondyna ani na chwilę. Zupełnie jakby odciął tą część swojego mózgu na rzecz innych, bardziej egoistycznych powódek.
I nie, Nemo wcale nie prosił by przestała. Wręcz przeciwnie. Błagał aby tego nie robiła. Chciał dać się ponieść razem z Hope, całą resztę zostawiając za plecami. Tylko ta jedna noc, jedna jedyna. Pragnął jej jak nigdy, na co miał twarde dowody i właśnie to pragnienie popychało ich cały czas do przodu. Tak, aby konsekwencje ich decyzji dopadły parę przyjaciół dopiero nad ranem. Z resztą, chuj z nimi. Jakie miały znaczenie, kiedy właśnie całował usta Pelletier? Żarliwie, łapczywie, nie było w tym nic delikatnego tylko ten cholerny pośpiech.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.




Hope Pelletier
Obrazek
przyjazna koala
Stasz
Anestezjolog — Szpital
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Rozstała się z Anthonym i zaczyna kolejny już, nowy rozdział w swoim życiu. I boi się, czy nie pozstanie sama pomimo tego, że Nemo zapewniał, że chce być jego współautorem.
Rzeczywiście, czasem rozmawiali o tym, co lubili, a czego nie. To nie tak przecież, że znali się jedynie od czasów Corinne, czy Sawyera. Przygody się zdarzały, tylko jakimś dziwnym trafem omijając tę dwójkę. A przynajmniej do tej pory. I ona również nie myślała w tym momencie o tym, że on ma dziewczynę, a ona dopiero co rozstała się z Sawyerem. Nic się teraz nie liczyło, jak tylko potrzeba ciała… A w swoim ciele potrzebowała jego.
Jedna noc.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Nemo Delany
dzielny krokodyl
matką głupich/ Liv
brak multikont
ODPOWIEDZ
cron