agentka nieruchomości — Axford Real Estate Agency
27 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
001.
Oprowadzając starsze małżeństwo po jednym z wystawionych na sprzedaż domów w Lorne Bay, przez chwilę naprawdę myślała, że umrze z głodu. Gdyby wiedziała, że tyle to zajmie, może wzięłaby ze sobą jakąś sałatkę albo chociaż batona, ale przecież miało to być szybkie spotkanie, po którym umówiona była z Marcello na mieście. Skąd mogła wiedzieć, że starsza para będzie chciała prześwietlić dom od góry do dołu, zaglądając w każdy najmniejszy zakamarek i zadając milion pytań, gdzie na połowę nawet nie znała odpowiedzi? Niestety nie mogła tak po prostu kazać im wyjść, choć naprawdę bardzo chciała, bo pod koniec jedyne, o czym myślała, to tłusta pizza i do tego koszyk frytek, czego domagał się jej pusty żołądek.
Nic dziwnego, że niemal popłakała się z ulgi, kiedy małżeństwo wreszcie postanowiło się z nią pożegnać, a ona mogła zamknąć dom i pognać w kierunku swojego samochodu. Początkowo plan był taki, że wróci do siebie i przebierze się w wygodniejsze ciuchy, ale nawet nie musiała patrzeć na zegarek, by wiedzieć, że nie ma na to czasu. Pod pizzerię podjechała więc ubrana w swój nowy, czarny garnitur, który kupiła specjalnie do pracy, a także szpilki, choć te na czas jazdy zdjęła ze stóp, aby wygodniej jej się prowadziło. Co prawda nie chciała zapaćkać swojego nowego ubioru, ale nie miała innego wyboru, jedyne, co mogła zrobić, to pozasłaniać się serwetkami z nadzieją, że to wystarczy.
Wcisnęła szpilki z powrotem na stopy i chwyciła z siedzenia swoją torebkę, po czym wyszła z auta, aby zaraz ruszyć w kierunku budynku, w którym znajdowała się Julius Pizzeria. Już przez okna widziała, że Marcello na nią czeka, więc przyspieszyła kroku, do środka wpadając z takim impetem, że omal nie zderzyła się z przechodzącym kelnerem. Posłała mu natychmiast przepraszający uśmiech, kontynuując jednak swoją wędrówkę w kierunku stolika, przy którym siedział jej znajomy.
Potrzebuję jedzenia — jęknęła z bólem w głosie, opadając na wolne krzesło, na oparciu którego powiesiła swoją torebkę. — A wydawało mi się, że nie spotkam już gorszych klientów od tych, którzy postanowili wypróbować materac w głównej sypialni, gdy zostawiłam ich na chwilę samych — powiedziała z krzywym uśmiechem, przypominając sobie akcję, której była świadkiem ponad rok temu. Tamta para przynajmniej po wszystkim szybko się ulotniła, a ona miała co opowiadać znajomym, podczas kiedy jej dzisiejsi klienci byli koszmarem. — Mam nadzieję, że nie czekasz długo — dodała po chwili, posyłając mu pytające spojrzenie. Oczywiście dała mu znać za pomocą wiadomości, że się spóźni i to pewnie tak solidnie, ale nie potrafiła dać mu znać ile konkretnie, bo sama nie wiedziała.
szef kuchni — salsa bar and grill
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
You, you enchant me, even when you’re not around. If there are boundaries, I will try to knock them down.
003.
W jego pracy jedzenia nigdy nie brakowało i składniki na zrobienie szybkiego śniadania czy obiadu zawsze miał pod ręką, ale rzadko o tym pamiętał. Do tego stopnia, że aktualnie jego zegarek przypominał mu o konkretnych godzinach, że powinien coś zjeść, bo w przeciwnym wypadku zapewne by tego nie zrobił. Jego sposób odżywiania był strasznie gówniany jak na kogoś, kto ukończył renomowaną szkołę gastronomiczną, w której uczyli go nie tylko, jak łączyć smaki, ale też dbać o odpowiednie zbilansowanie posiłków. Szukał jednak sposobów, aby sobie z tym radzić nie wylądować po raz kolejny w szpitalu, więc uważał, że nie ma się czym przejmować.
Na miejscu był przed Milani, ale nie do końca było to dla niego zaskoczenie, skoro pojawił kilka a może nawet kilkanaście minut przed czasem. W jego przypadku nie było równowagi — albo przychodził przed czasem, albo spóźniał się stanowczo zbyt długo, aby zostało to zaakceptowane i przełknięte przez kogokolwiek bez krzywienia się. Jak na razie jednak starał się mocno, aby nie dać się wciągnąć tak mocno w wir pracy, jak miał w zwyczaju, co zdecydowanie ułatwiało mu pojawianie się na umówionych spotkaniach na czas. Chociaż prawda jest taka, że w okresie, w którym praca była całym jego światem, a presja pchała go do przodu i zmuszała do kolejnych poświęceń, to sukcesem było, jeśli w ogóle pojawił się gdziekolwiek poza kuchnią.
Uniósł oczy znad serwetki, którą bawił się w trakcie popijania czarnej kawy i czekania na swoją towarzyszkę, gdy ta pojawiła się w środku, zmierzając w jego kierunku.
Myślę, że jesteśmy w stanie szybko coś poradzić na ten problem — przyznał, unosząc lekko kąciki ust w bardzo delikatnym uśmiechu. — Co postanowili zrobić Ci? Sprawdzali też, czy kuchenny blat jest na dobrej wysokości? — nie był pewien, czy chciałby o tym wiedzieć, jeśli tak. Na pewno nie wtedy, gdyby też chciał oglądać ten dom i rozważałby jego zakup. Na szczęście nie czekało go to w najbliższym czasie. Rozpakował ostatnio znaczną część kartonów i została mu chyba już jakaś jedna trzecia tylko, więc jakby miał spakować się ponownie i przenosić, to chyba zostawiły to wszystko za sobą. — Wyglądasz w tym garniturze tak dobrze, że kupiłbym od Ciebie dom bez marudzenia, więc powinno być im trochę wstyd, jak wymyślali — przyznał, lustrując wzrokiem jej stylizację, która być może była nieco zbyt elegancka jak na miejsce, ale jemu to wcale nie przeszkadzało. To, że sam w trampkach i zwykłym t-shircie od niej mocno odstawał również. — Nie, jest w porządku — zapewnił ją, podsuwając jej kartę. — Wiesz na co masz ochotę? — zapytał, bo skoro była taka głodna, to im szybciej zamówią, tym lepiej.

milani fairweather
agentka nieruchomości — Axford Real Estate Agency
27 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Może i nie była jakimś świetnym szefem kuchni po renomowanej szkole gastronomicznej, w przeciwieństwie do Marcello, ale gotować potrafiła. Do tej pory pamiętała wszystkie instrukcje matki, która nauczyła ją przyrządzać naprawdę wiele różnych przepisów. Szkoda tylko, że na co dzień nie miała tyle czasu na gotowanie, ile by chciała. Zwykle kończyło się więc na tym, że na tygodniu jadła na mieście, aby dopiero w weekend przyrządzić sobie domowy obiad. Jasne, czasem zostawały jej resztki, które brała ze sobą do pracy, ale pod koniec tygodnia już nic w lodówce zazwyczaj nie miała.
Właśnie dlatego umówiła się dzisiaj z Marcello w pizzeri — wiedziała, że po pracy będzie musiała coś zjeść, ale nie ma co liczyć na swoją lodówkę. Nie sądziła tylko, że jej dzisiejsza robota tak się przeciągnie i w lokalu pojawi się nie dość, że spóźniona, to jeszcze tak okropnie głodna, że byłaby w stanie zjeść cokolwiek, nawet tę cholerną pizzę z ananasem, za którą ona akurat nie przepadała, gdyby nie było nic innego. Na szczęście do dyspozycji miała całe menu, choć i tak już wiedziała, że postawi na coś prostego. Nie była wybredna, lubiła próbować nowych rzeczy, ale dzisiaj nie miała ochoty się zastanawiać.
Zaśmiała się krótko na pytanie Marcello, naprawdę próbując nie wyobrażać sobie starszego małżeństwa uprawiającego seks na kuchennym blacie, ale niestety miała zbyt bujną wyobraźnię, przed którą nie istniała ucieczka. Wzdrygnęła się więc po chwili, koniec końców jednak odrywając się od tej mało przyjemnej wizji.
Uwierz mi, że tak! Ale nie w taki sposób, jaki myślisz. Mieli swoją miarkę i zmierzyli chyba każdy pieprzony kąt tego domu. Gorszych idealistów nie widziałam, serio — burknęła z niezadowoleniem, rozpinając mankiety swojej koszuli, aby podwinąć rękawy. Marynarkę już dawno zostawiła w samochodzie, bo gdyby miała ją cały czas na sobie, prawdopodobnie by się ugotowała. A szkoda, bo cały zestaw był naprawdę piękny, nie mówiąc o tym, że wyglądała w nim, jak profesjonalistka. I najwidoczniej Marcello podzielał to zdanie, na co uśmiechnęła się do niego szeroko. — Prawda? Tak właśnie powinno być! Myślę jednak, że to nie kwestia ubioru czy mojej osoby… Po prostu tacy ludzie mi się trafili — westchnęła ciężko, bo można było zmienić siebie, swoje podejście do klienta, prezencję i wszystko inne, ale drugiego człowieka zmienić się nie dało. A szkoda!
Chwyciła kartę, którą mężczyzna podsunął w jej stronę, po czym otworzyła ją na pierwszej stronie, na którą zerknęła tylko przelotem.
Pizzę cztery sery i frytki. Dzisiaj na bogato, bo cały dzień praktycznie nie jadłam, więc mogę sobie pozwolić, a co! — zaśmiała się, bo co prawda nie była na żadnej diecie, tak raczej starała się pilnować spożywanych kalorii, aby przypadkiem nie przytyć. — Od razu uprzedzam, że się nie dzielę! Co najwyżej mogę się wymienić kawałek za kawałek, jeśli nie weźmiesz nic paskudnego — dodała po chwili, oddając mu menu, aby to on mógł teraz wybrać. Chyba że już dawno wiedział, co weźmie i czekał tylko, aż do niego dołączy.
Poprawiła się nieco na krześle, szukając wzrokiem kelnera, ale na ten moment każdy był czymś zajęty. Miała tylko nadzieję, że nie będą musieli długo na obsługę czekać.
A jak twój dzień? — spytała, bawiąc się świeczką, która stała na środku stołu. — Liczę na to, że nieco lepiej, niż mój. — Spojrzała na niego z uśmiechem, bo gorszego dnia życzyła tylko swoim wrogom, nigdy przyjaciołom.
szef kuchni — salsa bar and grill
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
You, you enchant me, even when you’re not around. If there are boundaries, I will try to knock them down.
Nie wątpił w nią ani trochę w tym zakresie. Nie miał też zamiaru się specjalnie wywyższać w tej kwestii, bo jednak był świadomy, że jego kuchnia nie do każdego przemawia i przede wszystkim nie do końca była to kuchnia na co dzień. Chociaż w takich tematach też się odnajdywał, nawet jeśli praktykował to tylko podczas niedzielnych śniadań lub obiadów dla ekipy w restauracji. I ewentualnie dla kogoś z rodzeństwa lub naprawdę bliskich przyjaciół. Dla siebie samego z kolei gotował naprawdę rzadko — pewnie sam też częściej jadał na mieście albo w pracy, niż w domu. Chociaż tak naprawdę lubił to pierwsze. Po pomagało znaleźć nowe inspiracje.
Tak, zdecydowanie myślałem o czymś innym — przyznał bez skrępowania, gdy mu wyjaśniła, co takiego robili, a jego uśmiech stał się lekko zniesmaczony i skrzywiony. — Sprawdzali, czy nie chcesz ich oszukać na dwa centymetry kuchni i trzy kafelki w łazience? — uniósł brwi w geście lekkiego niedowierzania, bo brzmiało to absurdalnie. I to nie tak, że jej nie wierzył, bo oczywiście nie brał pod uwagę, że to się nie wydarzyło. Po prostu było na tyle abstrakcyjne, że wydarzyć się nie powinno. Jasne, dom to duża inwestycja, często ogromny kredyt albo wydanie wszystkich oszczędności (albo jedno, i drugie). Ale też bez przesady, trzeba mieć jakieś granice i odrobinę przyzwoitości.
Zdecydowali się chociaż na kupno i dostaniesz za to prowizję, czy zmarnowany czas? — miał nadzieję, że to pierwsze, ale kto wie. Może jednak salon miał okno o 15 centymetrów za bardzo w lewo, niż ich zdaniem powinien, więc muszą szukać dalej?
Najwyraźniej w ich przypadku były to kwestie zupełnie nieistotne — nie mógł się z nią nie zgodzić. Było to dość frustrujące, gdy przychodziły takie momenty w pracy, gdy najzwyczajniej w świecie nic nie można było z takim czy innym fantem zrobić. Nienawidził takich chwil, bo bezradność go niesamowicie irytował i miał problem, aby się z takimi rzeczami pogodzić. Wtedy tak naprawdę próbował jeszcze bardziej i bardziej, co niestety z góry było skazane na porażkę, więc napędzał błędne koło swoim oślim uporem i dość chorymi ambicjami.
Zdecydowanie nie ma co się ograniczać — zgodził się z nią. — Nie dzielisz się jedzeniem? To trochę skandal — westchnął, kręcąc lekko głową. — Wiedziałem, że musisz mieć jakieś wady — dodał, zerkając jeszcze raz na kartę. — Co rozumiesz przez coś paskudnego? Bo nie ukrywam, rzadko jem zwykłą margaritę… — spojrzał na nią znad karty, unosząc lekko brwi. — Raczej zdecyduję się na bianco z kozim serem, orzechami włoskimi i rukolą — przyznał po chwili, gdy już ostatecznie był pewien swojego werdyktu. Złapał wzrokiem kelnerkę, aby do nich podeszła i żeby mogli jak najszybciej zamówić jedzenie, i jakieś napoje.
Nie miałem żadnych upierdliwych klientów, więc to spory plus — a jeśli nawet jacyś byli w restauracji, to on nie musiał z nimi rozmawiać, więc nie jego problem. Na szczęście. — Robimy ostatnie szlify przy nowym menu i od przyszłego tygodnia wprowadzamy je już w stu procentach, więc jest trochę intensywnie — czy w gastro kiedyś nie było intensywnie? Wątpił. — Ale poza tym jest okej, próbujemy się nadal do końca zgrać — z nim nie było to takie proste, a jednak było to bardzo ważne w kuchni.
agentka nieruchomości — Axford Real Estate Agency
27 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie była wybredna. Oczywiście miała swoją listę rzeczy, których nie tknęłaby widelcem, aczkolwiek była ona krótka i raczej nie kręciła nosem na jedzenie. Lubiła nawet te wszystkie wymyślne dania, o których mało kto w takim Lorne Bay słyszał, a które popularne były w wielkich miastach, w najlepszych restauracjach. Może i nawet jadłaby takie rzeczy częściej, gdyby nie fakt, że były czasem horrendalnie drogie. Nie miałaby więc pewnie problemu z tymi rzeczami, które przygotowywał Marcello, choć trzeba przyznać, że była prostą kobietą i jej ulubionymi daniami była pizza, frytki makarony i burgery. Z tego też powodu Julius Pizzeria była jej ulubioną knajpą w miasteczku, w której pojawiała się kilka razy w miesiącu już od wielu lat. Nic dziwnego, że chciała się tu dzisiaj z nim spotkać.
Wyglądało to bardziej tak, jakby już szykowali się do generalnego remontu i mierzyli wszystko, co do centymetra, aby zamówić odpowiednie materiały — stwierdziła po chwili namysłu, bo nie wyglądali na takich, co nikomu nie ufają i chcą sprawdzić wszystko samemu. A miała już kilku takich klientów, co myśleli, że chce ich oszukać. — Jeszcze się nie zdecydowali, powiedzieli, że dadzą mi znać w ciągu dwóch dni, ale powiem ci, że wyglądali na zadowolonych, mimo wszystko — odpowiedziała, wzruszając lekko ramionami. Tak naprawdę w tej chwili ważniejsze było dla niej jedzenie, niż to, czy para ta kupi dom, ale pewnie gdy odezwą się, że jednak chcą go kupić, to na bank się ucieszy, bo to oznaczało kolejną prowizję. Co prawda nie zarabiała wcale tak mało, niemniej taki zastrzyk gotówki był zawsze mile widziany.
Może wreszcie kupi sobie porządny telewizor? A może zrobi remont w swojej sypialni? Od jakiegoś czasu marzyła też o małych wakacjach poza granicami Australii — może w Nowej Zelandii albo na jakiejś znajdującej się niedaleko wyspie. Istniało wiele rzeczy, na które te pieniądze mogłaby wydać, choć pewnie najrozsądniej byłoby umieścić je na jakimś koncie oszczędnościowym, aby mieć coś na czarną godzinę.
Wiesz, nikt nie jest idealny — powiedziała, posyłając mu szeroki uśmiech. To nie tak, że nigdy nie dzieliła się jedzeniem, często pozwalała próbować innym to, co zamówiła, ale była dzisiaj tak głodna, że nie chciała myśleć o utracie choćby kawałka przepysznej pizzy. Co innego zamiana, zamienić się jak najbardziej mogła. — O ile nie weźmiesz ananasa, to myślę, że nie będę narzekać — zaśmiała się, bo nie była fanką owoców na pizzy, nie tylko ananasa, ale też gruszki czy truskawki, bo słyszała, że niektórzy i je potrafią dodać. — Mądry wybór. — Pokiwała głową, słysząc jego zamówienie. Sama tę pozycję kilka razy zamówiła, choć jej najczęstszym wyborem i tak były cztery sery i dzisiaj również nie chciała kombinować.
Chwilę później jedzenie, jak i napoje, zostały zamówione, a jej pozostało mieć nadzieję, że wytrzyma jeszcze te kilkanaście minut.
W takim razie mam nadzieję, że mnie zaprosisz na jakąś degustację! Jestem bardzo ciekawa, co tam wymyśliliście. No i chyba jeszcze nie miałam okazji spróbować niczego, co wyszło spod twojej ręki, nie sądzisz, że trzeba to zmienić? — spytała z figlarnym uśmiechem na ustach, trącając delikatnie pod stołem jego nogę. Zastanawiała się, jak to się stało, że jeszcze nigdy nie próbowała jego kuchni, ale na szczęście nie było na to jeszcze za późno. — Tak w ogóle, co powiesz na drinka po całej tej dzisiejszej uczcie? Przyda mi się trochę alkoholu po dzisiejszych przejściach, a przy okazji możemy wypić za to nowe menu — zaproponowała po chwili namysłu, zerkając na zegarek. Godzina może nie była jakaś bardzo późna, ale zanim zjedzą, to akurat będzie to dobra pora na to, aby wypić drinka lub dwa. Na szczęście jutrzejszy dzień miała wolny, więc równie dobrze mogłaby wypić i cztery, jeśli tylko miałaby na to ochotę.
szef kuchni — salsa bar and grill
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
You, you enchant me, even when you’re not around. If there are boundaries, I will try to knock them down.
Horrendalnie drogie i mimo wszystko trudno dostępne — trzeba było wybrać się na dalszą wycieczkę niż do najbliższej knajpy w okolicy, żeby coś takiego zjeść. Czasami jednak warto było się pofatygować, on sam takie wycieczki urządzał stosunkowo często, jak na swój mocno napięty grafik, w którym musiał znaleźć przecież miejsce na pracoholizm. Lokalna pizzeria nie była niczym odkrywczym, ale on też ją lubił. Jedzenie było dobre, a pizza nie była ociekająca tłuszczem i na przesadnie grubym cieście, jak to bywało w niektórych miejscach. Dodatki też były na poziomie i nie trzeba było jeść wiecznie pizzy z pepperoni i mozzarellą na sosie pomidorowym, bo przecież ile można.
Jakby zrobili to po podjęciu decyzji to pewnie by ich nie zbawiło — zauważył, unosząc lekko ramiona. — Ale ufam, że nie mieli złych intencji i nie chcieli celowo Cię głodzić — dodał, nieco żartobliwie, chociaż zgodnie z prawdą właściwie. Nie miał mimo wszystko powodu zakładać, że nie miała racji i z nią dyskutować na ten temat. I wbrew pozorom nie był osobą, która w każdym widziała od razu wszystko, co najgorsze. — Cieszę się bardzo w takim razie — przyznał z uśmiechem, gdy wspomniała, że mimo swojego własnego wymyślania byli zadowleni. — I trzymam kciuki, aby się udało — dodał jeszcze. Wierzył, że się to powiedzie, bo Milani jego zdaniem miała naprawdę spory dar przekonywania. W pracy jej co prawda nie widział, ale podejrzewał, że profesjonalizmu jej też nie brakowało. Nie tylko w kwestii bardzo stylowego outfitu.
Coś takiego obiło mi się o uszy rzeczywiście — stwierdził, kręcą lekko głową, jakby był rozczarowany tym, że i ona nie jest. Tak naprawdę cieszył się z tego bardzo, idealni ludzie go przerażali. I nudzili. On perfekcjonizm wyznawał tylko w kuchni.
No ale dobrze, zostańmy przy zamianie. To też nie jest najgorszy interes — westchnął, niby zrezygnowany, ale chwilę później spojrzał na nią nieco groźnie znad karty. — Myślałem, że się szanujemy, a Ty mnie posądzasz o pizzę z ananasem… To przecież nóż w samo serce — jego ton był bardzo poważny, ale nie powinna się chyba dziwić, bo przecież sprawa była też bardzo poważna. Hawajska nie miała dla niego zdecydowanie racji buty. Taką z orzechami, kozim serem i gruszką może by zjadł, ale wolał to połączenie w innej formie niż jako toping do pizzy.
Cieszę się, że Cię nie rozczarowałem — przyznał z rozbawieniem. Gdyby wybrał coś, na co by się krzywiła, pewnie i tak nie czułby się z tym źle. Lubił to, że ludzie lubili różne rzeczy, to sprawiało, że gotowanie w restauracji było takie ekscytujące i stanowiło takie wyzwanie. Irytowało go tylko to, że ludzie często zakładali, że coś im nie zasmakuje, bo na przykład połączenie brzmiało dziwnie, zamiast spróbować i się przekonać. W kuchni łączenie skrajnych smaków często pozwalało stworzyć cuda.
Myślę że może to wynikać z faktu, że nadal nie rozpakowałem kartonów do końca… — przyznał i chyba nawet on był lekko zażenowany przyznaniem tego na głos. Bo to nie tak, że przyjechał do Lorne miesiąc temu. — Ale jeśli chciałabyś wpaść w tym tygodniu do mnie na kolację, to myślę, że byłaby to dobra motywacja, aby to zrobić — stwierdził. — Mogę Ci przygotować prywatną degustację — zaproponował i spojrzał na nią pytająco. Będzie pierwszym gościem na kolacji w jego nowym domu, także było to chyba spore wyróżnienie. Jak na razie pewnie wypił piwo z bratem na kartonach i zjadł z kimś pizzę, gdy pomagał mu nosić kartony.
Nigdzie się dzisiaj nie spieszę, a jutro od rana kuchnia w restauracji będzie zajęta przez ekipę od sprzętu, więc mogę wypić nawet więcej niż jednego drinka z Tobą — miał dla niej zarezerwowane tyle czasu, ile tylko będzie chciała i chętnie skorzysta w ten sposób z tego, że szaleństwo w pracy jeszcze do końca się nie zaczęło.
agentka nieruchomości — Axford Real Estate Agency
27 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Większość jej klientów była miła. Nawet dzisiejsza para, choć mocno ciekawska i zbyt perfekcyjna, zachowywała się grzecznie i odnosiła się do niej z szacunkiem. Głównie dlatego nie pokazała im drzwi, gdy spotkanie zaczęło się dłużyć, a jej żołądek zaczął domagać się jedzenia. Skoro byli mili i, mimo wszystko, wyglądali na takich, co jednak zdecydują się na kupno, postanowiła zagryźć zęby i cierpliwie zaczekać, aż skończą. Wyglądałoby to jednak zupełnie inaczej, gdyby byli aroganccy lub zwyczajnie chamscy — wtedy na bank odesłałaby ich z kwitkiem, bo klienci bez szacunku, którzy myślą, że są pępkiem świata i każdy im powinien usługiwać, byli najgorsi. Bo, niestety, paru takich delikwentów już miała.
Dzięki. — Posłała Marcello uśmiech, na tym kończąc rozmowę o klientach, bo naprawdę miała już dzisiaj dość rozmawiania o pracy. Trochę ponarzekała, zrobiło jej się lepiej i teraz chciała już tylko zjeść, a potem pójść się napić czegoś mocniejszego i wreszcie się zrelaksować. Ostatni tydzień był dość męczący i liczyła na to, że w końcu uda jej się odsapnąć. Dzisiaj w towarzystwie, a jutro w samotności — leżąc na kanapie i oglądając jakieś seriale.
Wolałam się upewnić! Nawet nie wiesz ilu osobom zaufałam, a potem okazało się, że lubią pizzę z ananasem. To jest dopiero nóż w serce! — powiedziała z przejęciem, oczywiście nieco wyolbrzymiając, bo przecież nie traciła do nich zaufania przez taką głupotę. Nie rozumiała ich kompletnie w tej kwestii, ale nikogo z tego powodu nie przekreślała. Każdy miał w końcu swoje dziwactwa. — Cieszę się, że nie jesteś jedną z tych osób, bo byłoby mi naprawdę przykro i nie wiem, czy byłabym wtedy w stanie zjeść cokolwiek, co wyszłoby spod twojej ręki — dodała poważnym tonem, ale już po chwili na jej ustach zatańczył figlarny uśmiech. W końcu tylko się zgrywała, choć cieszyła się, że jednak wybrał coś lepszego, bo mimo wszystko nie mogłaby patrzeć na pizzę z ananasem. Lubiła naprawdę wiele różnych połączeń, nie bała się też próbować nowych smaków, ale istniały jednak pewne granice.
Wcale mnie to nie dziwi, ja wciąż mam w piwnicy nierozpakowane kartony z jakimiś duperelami. Chyba je w końcu wyrzucę na śmietnik, bo skoro przez parę lat niczego stamtąd nie potrzebowałam, to chyba oznacza, że są tam same śmieci — stwierdziła ze śmiechem, bo już od dłuższego czasu chodziło za nią zrobienie porządków w piwnicy. Te kartony już niemal śniły jej się po nocach. — Kolacja u ciebie w domu i prywatna degustacja? Czy ty właśnie mnie zapraszasz na randkę, Marcy? — spytała odrobinę zaczepnie, z szerokim uśmiechem na ustach. Oczywiście trochę się zgrywała, ale z drugiej strony była ciekawa, czy to faktycznie było tego typu zaproszenie, czy może jednak chodziło mu o zwyczajną kolację dwójki przyjaciół. Co prawda wcześniej w ogóle o tym nie myślała, ale teraz, gdy już przeszło jej to przez myśl, stwierdziła, że nie miałaby nic przeciwko randce — dawno na żadnej nie była, a Marcello jednak był przystojnym mężczyzną, którego towarzystwo naprawdę lubiła. Nie robiła sobie jednak żadnych nadziei, bo już dawno przestała liczyć na cokolwiek, jeśli chodzi o życie uczuciowe. W tej kwestii miała ostatnio wyjątkowego pecha.
No i to chciałam usłyszeć! Mniejsza szansa na to, że cokolwiek będziesz pamiętał, jeśli się przed tobą wygłupię — powiedziała z zadowoleniem, bo dobrze znała siebie i wiedziała, że pod wpływem alkoholu zdarzało jej się robić głupie rzeczy. Nie było z tym problemu, gdy znajdowała się wśród najlepszych przyjaciół, bo oni nie dość, że widzieli w jej wykonaniu wiele rzeczy, to jeszcze czasem potrafili ją uspokoić, zanim coś odwaliła. Przed Marcello jednak wolała zachować twarz jak najdłużej.
szef kuchni — salsa bar and grill
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
You, you enchant me, even when you’re not around. If there are boundaries, I will try to knock them down.
Najwyraźniej była chyba odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu, skoro ludzie potrafil itraktować ją jak profesjonalistkę. W to, że ona się zachowywała jak prawdziwa specjalistka nie wątpił, ale nie trzeba być geniuszem i znawcą ludzkiej natury, aby wiedzieć, że to nie zawsze wystarczy. Szczególnie że jednak była młoda. I była kobietą. A to niestety nadal był bardzo często powody do tego, aby odmawiać komuś wiedzy czy doświadczenia, a przecież wcale nie musiało do końca się ze sobą wiązać. Ludzie potrafili wtedy być bardzo złośliwi i protekcjonalni, a to wprowadzało nieprzyjemną atmosferę. I bardzo łatwo mogło podkopać pewność siebie oraz poczucie swojej wartości w kwestii pracy.
Zaśmiał się krótko, całkiem rozbawiony jej słowami, ale musiał przyznać, że na pewno był to nóż w serce, w końcu nie od dziś wiadomo, że pizza z ananasem to kość niezgody w wielu grupach i często powód naprawdę poważnych kłótni. Dobrze więc, że w ich przypadku nie miało to jednak miejsca i nie musieli się martwić o tę kwestię.
Mądrze, szanuję takie rozsądne podejście. Nie od dziś wiadomo, że przezorny zawsze ubezpieczony — powiedział bardzo poważnie, bo przecież była to sprawa poważna. Jedzenie, jak się łatwo domyślić, odgrywało w jego życiu bardzo ważną rolę i jednak wolał zadawać się z osobami, które do dobrego jedzenia rzeczywiście miał szacunek. I dla swoich kubków smakowych też. — Ale zdarza Ci się jeść połączenia słodko-wytrawne, czy odrzucasz je całkowicie? — zapytał z zainteresowaniem, bo ludzie mieli w tej kwestii podzielone poglądy. Chociaż na szczęście raczej nie aż tak mocne i skrajne jak na temat pizzy z ananasem.
Auć, to zabolało — przyznał, kręcąc lekko głową. — Ale dobrze, że w takim razie Cię nie zawiodłem, bo byłoby nieco przykro — ona by straciła, jego ego zostałoby naruszone i generalnie wszystko mocno bez sensu. A tak przynajmniej nadal było miło.
Chyba tak, a już na pewno nic, bez czego nie możesz żyć — jej tok rozumowania całkiem do niego trafiał. — Chyba, że są tam rzeczy, których Ci brakowało, i które postanowiłaś kupić nowe — dodał, bo słyszał, że to też się zdarzało. Jemu na przykład kiedyś, potem musiał rozdawać te rzeczy, bo gdy wracał do Lorne to miał ich stanowczo za dużo.
Zgadza się, Milani — przytaknął, bo w sumie wcale nie rozwijała się w swoich typowaniach z prawdą. — Co Ty na to? — zapytał, unosząc lekko brew, bo przecież jej zdanie było tutaj kluczowe. Żadnego przymusu nie było i jeśli uzna, że nie to cóż. Zrobi się pewnie dziwnie, ale jakoś to na pewno przełkną. Nie było jednak co ukrywać, że to zaproszenie było czysto przyjacielskie.
Jestem teraz bardzo ciekawy, co zdarzało Ci się takiego robić po pijaku — spojrzał na nią, mrużąc lekko oczy z zainteresowaniem, bo było to oczywiście zawsze ciekawe. Ludzie potrafili robić różne głupoty, często bardzo zabawne, jak na jego gust i w sumie wcale nie należało sobie ich wypominać.
Ale musimy ustalić jedną zasadę — dodał po chwili, znad swojej pizzy, bo pewnie w końcu je dostali. Była to sprawa bardzo istotna, którą koniecznie należało uwzględnić.
agentka nieruchomości — Axford Real Estate Agency
27 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie musiała go znać jakoś super długo i bardzo dobrze, aby wiedzieć, że do jedzenia podchodzi poważnie. Bo czy każdy kucharz przypadkiem nie traktuje jedzenia niczym świętości? Oczywiście nie miała na myśli takich, co pichcą sobie w domu w ramach hobby, do których sama się zaliczała, bo mieć rękę do gotowania, to zupełnie co innego od bycia wykwalifikowanym kucharzem po dziesiątkach kursów. Ona mogła co najwyżej zmodyfikować przepis, który znalazła w internecie, ale stworzenie dania od zera to już zupełnie inna para kaloszy. W zasadzie podziwiała za to Marcello, bo wyobrażała sobie, że trzeba mieć do tego sporo cierpliwości, a ona bardzo często ją w kuchni traciła, gdy coś jej nie wychodziło. Zwykle wyrzucała wtedy wszystko do kosza i zamawiała coś na wynos, obrażając się na kuchnię (jakby to była jej wina) na kilka dobrych dni. Mimo to, ona również podchodziła do jedzenia poważnie, bo lubiła jeść — lubiła próbować, delektować się nowymi połączeniami, sprawdzać jakie smaki lubi, a za jakimi nie przepada. Nie jadła bowiem tylko po to, aby się najeść; żeby napchać swój żołądek i dostarczyć organizmowi niezbędnej energii. W niemal każdym posiłku widziała coś więcej.
Bardzo rzadko, ale nie dlatego, że ich nie lubię, bo niektóre, które kiedyś jadłam, mi smakowały, ale dlatego, że raczej na takie kombinacje trudno trafić. Szczególnie w Lorne Bay, a w Cairns nie jadam jednak zbyt często, choć trochę zaczynam tego żałować — powiedziała w zamyśleniu, bo przecież często znajdowała się w Cairns. Zwykle jednak jeździła tam w związku z pracą i kiedy była już wolna, wolała raczej wrócić do domu, wziąć długi prysznic i zamówić coś na wynos, niż zajść jeszcze do restauracji. Może gdyby miała kogoś, z kim mogłaby w trakcie weekendów jeździć do miasta i odwiedzać co rusz to nowe lokale, spróbowałaby więcej rzeczy w swoim życiu, ale aktualnie nikogo takiego nie miała, a samej jakoś nie uśmiechało jej się jeździć do knajp.
Byłoby bardzo przykro. Nie lubię tracić znajomych, bo potem nie mam z kim spędzać czasu, a jednak cenię sobie twoje towarzystwo — przyznała z lekkim uśmiechem i choć wcześniej sobie odrobinę żartowała, tym razem mówiła szczerą prawdę. Może właśnie dlatego, gdy już wypłynął temat randki, dała sobie chwilę na zastanowienie. Bo chociaż powiedziała sobie już jakiś czas temu, że na razie daje sobie spokój z facetami i każdego odsyłała z kwitkiem, tak tym razem stwierdziła, że co jej szkodzi.
To tylko kolacja, co może pójść nie tak?
W takim razie niech będzie randka — odpowiedziała, posyłając mu szeroki uśmiech. Była ciekawa, co z tego wyjdzie, choć jeszcze bardziej była ciekawa, co przygotuje do jedzenia. Bo, niestety, nic nie mogła poradzić na to, że w tej chwili pierwsze skrzypce grało jedzenie, jako że jej żołądek wciąż był pusty. Na szczęście chwilę później wylądowało przed nimi ich zamówienie, a ona wreszcie mogła zaspokoić swój głód. Oczywiście spokojnie i powoli, choć gdyby była sama, zapewne rzuciłaby się na swoją pizzę, niczym dzikie zwierzę na swoją ofiarę.
Mmm, nic takiego. Taki tam taniec na stole, mało śmieszne żarty i jakiś milion upadków, bo okazuje się, że wystarczą dwa drinki i tracę koordynację ruchową — mruknęła z rozbawieniem, sięgając po szklankę z wodą. Może trochę przesadzała, ale faktycznie dość szybko zaczynały jej się plątać nogi po alkoholu.
Spojrzała na niego z zainteresowaniem, zastanawiając się, jaką zasadę ma na myśli.
A ta zasada brzmi…? — spytała z ciekawością, unosząc ku górze jedną z brwi. Przy okazji wytarła też swoje usta w serwetkę, bo miała wrażenie, że cała się ubrudziła, a nie chciała siedzieć przed Marcello z serem na twarzy.
szef kuchni — salsa bar and grill
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
You, you enchant me, even when you’re not around. If there are boundaries, I will try to knock them down.
Zdecydowanie tak było. Była to choroba zawodowa, której raczej nikt w tej branży się nie wstydził, skupiając się bardzo mocno na tym, aby zadbać o jakość i smak na najwyższym poziomie. Zdarzało się też, że tacy, którzy pichcili sobie tylko w domu jako hobby również mieli takie podejście. Czasami nawet mocniej przywiązywali do tego wagę niż kucharze w podrzędnych knajpach, którzy codziennie przygotowywali ogromne porcje mięsa do gyrosa i surówki z warzyw, które prezentowały się już nieco podejrzanie i bez żadnego zażenowania zasypywali to przyprawami, aby nikt nie zorientował się, że jedzenie jest nieświeże. Było to dla niego jak najgorszy rodzaj braku szacunku i obrazy dla drugiego człowieka, bo przecież niedobre jedzenie nie tylko mogło przyprawić o problemy żołądkowe, a czasami i poważniejsze konsekwencje zdrowotne, ale też najzwyczajniej w świecie zepsuć cały dzień ze względu na uczucie rozczarowania i gorzki smak zawodu, gdy danie nie spełniało oczekiwań.
Rozumiem — pokiwał głową i rzeczywiście rozumiał, o co jej chodziło. Miało to bardzo dużo sensu, bo jednak w Lorne trudno było trafić na jakieś wyrafinowane połączenia. Mieli całkiem dobre jedzenie i łatwo było znaleźć posiłek na wynos, który będzie w porządku, a może i nawet lepszy, ale jednak wyrafinowane i ekstrawaganckie restauracje tutaj nie bardzo miały rację bytu. Pewnie najwyższą formą luksusu były tutaj bary sushi, nie umniejszając oczywiście takim miejscom.
Cieszy mnie ta opinia, dobrze wiedzieć, że działa to w obie strony — przyznał, uśmiechając się do niej lekko, gdy przyznała, że ceni jego towarzystwo. On sam może nie był specjalnie wylewny, nie uśmiechał się najszerzej na świecie i czasami było trudno mu uwierzyć, że faktycznie podchodzi do jakiejś kwestii entuzjastycznie, bo nie radził sobie z okazywaniem takich emocji, ale jednak naprawdę lubił spędzać z nią czas. Inaczej zapewne nie zapraszałby jej na randkę i specjalnie przygotowaną dla niej kolację, co zrobił chwilę później. — Co poza ananasem jest najgorszym grzechem kulinarnym? — zapytał z zaciekawieniem, bo w sumie był to całkiem interesujący temat. Powinien mieć świadomość, za jakie grzeszki można było stracić u niej względy i zostać wyrzuconym z przyjaźni.
Wspaniale, jesteśmy umówieni — odwzajemnił uśmiech, może nieco bardziej nieśmiałe niż ona, ale jednak szczerze, bo sam był ciekawy, jak ta relacja się potoczy. Nie lubił się na nic nastawiać w takich kwestiach. Nie lubił też planować czy gdybać albo wywierać presji, lubił bardzo, gdy sprawy rozwijały się naturalnie. Dla niego była to zawsze najlepsza opcja.
Okej, brak koordynacji ruchowej to ważna informacja, będę miał to na uwadze — zaśmiał się lekko. — Ale reszta… To chyba wcale nie takie niebezpieczne i przerażające — zapewnił ją. Nie musiała się martwić, że będzie potem chodził po miasteczku i rozpowiadał, jakie głupie żarty opowiadała pijana albo że tańczyła nie do rytmu na stole.
Żadnego karaoke — odpowiedział na jej pytanie, a jego mina automatycznie stała się nieco zbolała, na samą myśl o tej formie rozrywki. Dotyczyło to zarówno słuchania obcych, pijanych ludzi, jak i (co gorsza!) samodzielnego uczestniczenia w tym.

milani fairweather
ODPOWIEDZ