wykładacz towarów w supermarkecie — supermarket
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Pracownik sklepu Coles. Wykłada towar na półki, odnosi jogurty z działu elektroniki na miejsce. Pomaga jak trzeba, a nawet sprawdzi na zapleczu czy jest inny rozmiar tego sweterka, który tak bardzo ci się podoba
015.
A hangout without laughter
is just a meeting; let the laughter flow.
{outfit}

Mathilda nie pamiętała kiedy ostatni raz była tak podekscytowana spotkaniem się z kimś kto nie był człowiekiem z jej pracy. Tak często siedziała w tym Coles, że ostatecznie pracownicy sklepu bardzo szybko stali się jej rodziną. Nie miała nic przeciwko temu. Jej rodzina mieszkała daleko od niej, a Mathilda była człowiekiem, który po prostu musiał być wśród ludzi. Tak więc kiedy zgadała się ze swoją psiapsią, Milani, żeby się w końcu spotkały, to Mati prawie oszalała z radości. Wzięła sobie nawet wolne w pracy, żeby w pełnym wymiarze cieszyć się ze spędzonego czasu ze swoją przyjaciółką.
Panie postanowiły sobie zrobić pidżama party połączone z mini maratonem filmowym, albo serialowym. Co będą oglądać to jeszcze nie zdecydowały. Na szczęście to nie te czasy, gdzie trzeba coś wypożyczyć zawczasu, żeby się tym cieszyć w domu. Było teraz dostępnych tyle platform, że z pewnością znalazłyby coś dla siebie. Mathilda oczywiście oznajmiła przyjaciółce, że ta nie powinna się martwić żadnymi przekąskami, bo wszystkim zajmie się Mati. W końcu po coś pracowała w tym supermarkecie i nadszedł czas, żeby wykorzystać pracowniczą zniżkę. Chociaż ostatnio też dowiedziała się, że wcale żadnej pracowniczej zniżki nie było. Było to dziwne, bo jednak ona dostawała rabaty na wszystko co kupowała. Ale dobra, nie będzie przecież narzekać na coś takiego. Byłoby to szukanie problemu na siłę, a Mati do takich osób nie należała.
Znalazła się u przyjaciółki punktualnie. Dzisiaj był dobry dzień, bo nawet jej auto zadziałało bezproblemowo. No i dzięki temu mogła przyjechać tutaj na czas. Przytargała ze sobą torby pełne przysmaków. Dużo słodyczy, czekolady i batoników, a także chipy i popcorn. Prawdziwa uczta dla fanów śmieciowego żarcia. Idealnie do maratonu filmowego.
-Boże. Jak ja się za tobą stęskniłam!! - Powiedziała znad toreb, które miała porozwieszane na ramionach, ale które też niosła przed sobą. Jak tylko odstawiła zakupy na blat i pościągała z siebie wszystko to obróciła się w stronę przyjaciółki i wyciągnęła do niej ręce, żeby zaraz ją przytulić i ucałować w skronie. -Za każdym razem jeszcze piękniejsza niż ostatnio. - Nie mogłaby sobie podarować i pozostawić przyjaciółkę bez komplementu. -Naprawdę się cieszę, że udało nam się znaleźć wieczór, żeby nadrobić to ile się nie widziałyśmy. - Zaczęła powoli wykładać na zakupy i wszystko ładnie segregowała, żeby ułatwić przekładanie do jakiś miseczek, które pewnie Milani przygotowała już wcześniej.
agentka nieruchomości — Axford Real Estate Agency
27 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
003.
Choć była duszą towarzystwa i miała naprawdę wielu znajomych, z którymi mogłaby imprezować dniami i nocami, takich bliskich przyjaciół, którym powierzyłaby własne życie, miała niewielu. W zasadzie mogła ich policzyć na palcach jednej ręki, ale kompletnie jej to nie przeszkadzało. Najważniejsze było to, że miała pewność, iż w jej życiu istnieje kilka osób, które będą przy niej mimo wszystko — część z nich mogła nawet dowieść swojej wierności, gdy parę lat temu Mila miała mało przyjemny epizod z narkotykami. Nie była wtedy najlepszą przyjaciółką, w zasadzie dla każdego była paskudnym człowiekiem, czego żałuje do tej pory, niemniej to właśnie wtedy upewniła się, że może na tę garstkę osób liczyć.
Mati, choć nie była w tej grupie, bo poznała ją już nieco później, i tak zaliczała się do tego zacnego grona, które mogła nazywać swoimi najlepszymi przyjaciółmi. Może nie znały się tak długo, jak znała się z innymi, ale rozmowa z nią zawsze przychodziła Milani z łatwością i wystarczył jeden wieczór, aby mieć pewność, że jej znajomość z Mathildą dopiero się zaczyna i tak szybko się nie skończy. I gdyby tylko były w szkole średniej i nie miały miliona obowiązków, zapewne widywałyby się niemal codziennie. Niestety, obie prowadziły dorosłe życie i żadna z nich nie miała tak dużo czasu, jak kiedyś. Najpierw obowiązki, później przyjemności — przynajmniej taką zasadę miała Mila, bo wiedziała, że gdyby robiła odwrotnie, to nie skończyłoby się to zbyt dobrze. A jednak była już dorosłą i odpowiedzialną kobietą, tak? Jasne, uwielbiała imprezować, bo wciąż była młoda i chciała wykorzystać to, że miała jeszcze siłę, ale mimo wszystko starała się zachowywać jak dorosły człowiek.
Z tego też powodu już dawno nie miała okazji do wspólnego wieczora z Mati. Przynajmniej do dzisiaj, bo właśnie na dzisiejszy wieczór umówiły się na pidżama party, które miało odbyć się w jej domu. Ogarnęła więc nieco swoje cztery kąty, a także przygotowała salon, a dokładniej kanapę, na której położyła milion poduszek i jakieś cienkie koce — tak na wszelki wypadek, choć wieczory były tak przyjemnie ciepłe, że wątpiła, aby przydało im się jakiekolwiek nakrycie.
Słysząc dzwonek do drzwi, od razu pobiegła otworzyć, nawet nie sprawdzając kto to, bo przecież nikogo innego, niż Mati, się nie spodziewała. Uśmiechnęła się szeroko do przyjaciółki, już po chwili drepcząc za nią do kuchni, aby pomóc pozbyć jej się tych wszystkich siatek.
Ja za tobą też! — przyznała, ściskając mocno dziewczynę na przywitanie. Słysząc zaś komplement, zaśmiała się cicho, po czym z rozbawieniem potargała jej włosy. — A ty jesteś coraz bardziej urocza — rzuciła, odchodząc od Mati, aby sięgnąć po wszystkie miseczki i salaterki, które przygotowała zawczasu na przekąski. Chociaż tyle mogła zrobić, wiedząc, że dziewczyna przyniesie ze sobą co najmniej pół sklepu (i miała rację), choć zrobiła nieco więcej i do lodówki schowała alkohol, aby później mogły zrobić sobie jakieś drinki. Bo przecież nie będą siedzieć o pustych pyskach, prawda? — Też się cieszę, bo moje ostatnie dni to była głównie praca i nie dość, że muszę wreszcie się rozluźnić, to jeszcze muszę komuś trochę pomarudzić! — zaśmiała się, zaczynając wypakowywać przekąski do miseczek. Może i nie był to najcięższy okres w jej życiu, bo zdecydowanie bywało gorzej, ale miała wrażenie, że ostatni tydzień dał jej naprawdę w kość i potrzebowała chwili odpoczynku.
wykładacz towarów w supermarkecie — supermarket
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Pracownik sklepu Coles. Wykłada towar na półki, odnosi jogurty z działu elektroniki na miejsce. Pomaga jak trzeba, a nawet sprawdzi na zapleczu czy jest inny rozmiar tego sweterka, który tak bardzo ci się podoba
Dla Mati o dziwo praca też była priorytetem. Jakby ktoś ją o to zapytał jeszcze rok temu to by go głośno wyśmiała. Zawsze miała się za kogoś kto prawdopodobnie nigdy nie dorośnie i nie da się porwać sprawom dorosłych. Odkąd jednak porzuciła swoje „poprzednie” życie i odcięła się od rodziny, zrozumiała jak ważne są pieniądze, żeby wieść w miarę normalne życie. Oczywiście jej życiu daleko było do normalnego, ale Mati była zadowolona z tego co miała. A pracować musiała, bo jednak pieniądze były ważne. Plusem tego wszystkiego było to, że miała pracę, którą lubiła i do której kochała chodzić, bo mogła się bujać z ludźmi, których lubiła, albo chociaż tolerowała. No i nie ma co tutaj kłamać. Praca w Coles, mimo, że nie była szczytem jej marzeń, była pierwszą pracą, którą Mati tak długo utrzymywała. W końcu pracowała tam już od ponad roku.
-Awww! Dziękuję! – Nawet się zarumieniła, bo przecież zawsze jest miło usłyszeć komplement. A przecież wierzyła, że te od Milani zawsze będą szczere. Jakby jednak Mati wyglądała co raz gorzej, to zakładała, że przecież przyjaciółka powiedziałaby jej prawdę. Głównie dlatego, że Mathilda zrobiłaby to samo. Jak ktoś ma być ze sobą brutalnie szczery to tylko przyjaciele. Chociaż czasami usłyszenie brutalnej prawdy od kogoś nieznajomego mogłoby być wybawieniem. Ale wiadomo. Wolała to słyszeć od ludzi, których kochała i szanowała.
-Ughh. Miałam to samo. Chociaż jakimś cudem udało mi się zgarnąć kilka dni wolnego. – Miała w końcu powód, żeby sobie wziąć urlop. Zazwyczaj brała urlop jak potrzebowała pozałatwiać coś w urzędach, albo miała po prostu jakieś sprawy do załatwiania. Nigdy nie podróżowała, nie potrzebowała specjalnie jakiegoś wypoczynku, bo wypoczywała w pracy (była tą, która pracuje mądrze, a nie ciężko). Tym razem, pierwszy raz w swojej karierze, wzięła urlop, bo miała z kim go spędzić. –Ja też mam ci dużo do powiedzenia. – Chciała jej powiedzieć jak myślała, że jest zakochana w swoim kierowniku, Brunie i nawet była gotowa eksplorować to uczucie, gdyby nie fakt, że do Lorne wrócił Joshua, który równy rok temu złamał jej serce. W końcu budziła się z uśmiechem na twarzy i kochała to uczucie. –Ale dobra. Zaczynaj swoje marudzenie. Tak dawno się nie widziałyśmy. – Mati nie miała zbyt wielu przyjaciółek. Właściwie to Milani była jej jedyną kobiecą przyjaciółką. Wszystko inne to panowie, a resztę interakcji międzyludzkich czerpała z kontaktów z klientami, a wiadomo, że to bywało różne. Najczęściej bardzo tragiczne.
agentka nieruchomości — Axford Real Estate Agency
27 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Może i praca była ważna, w końcu to dzięki niej mogła opłacić wszystkie swoje wydatki, ale równie ważny był dla Milani odpoczynek. Nieważne czy siedziała na kanapie w salonie i oglądała serial, czy ćwiczyła w ramach hobby gimnastykę, czy może spotykała się z przyjaciółmi albo chodziła na imprezy. Jej wolny czas różnił się w zależności od jej humoru, ale musiała go mieć — w innym wypadku pewnie by oszalała, żyjąc tylko pracą. Co prawda jeszcze parę lat temu, gdy była jedynie asystentką agenta nieruchomości, pracowała nieco więcej, aby jak najwięcej się nauczyć i się wykazać, ale teraz, gdy już sama była agentką, mogła odrobinę zluzować. To nie oznaczało, że olewała swoją pracę, oczywiście, że nie, bo się starała i była naprawdę dobra w tym, co robiła — przynajmniej tak jej się wydawało, biorąc pod uwagę jej wyniki.
Zaśmiała się cicho, gdy zauważyła zaróżowione policzki Mati. Uwielbiała prawić komplementy swoim przyjaciołom i nigdy nie były one fałszywe — zawsze mówiła stuprocentową prawdę. Mówiła im też te mniej przyjemne rzeczy, gdy uważała to za słuszne, bo nie chciała przecież sprawić im przykrości, a jedynie zwrócić na coś uwagę, bo się o nich martwiła i chciała dla nich, jak najlepiej. Na szczęście zarówno Mati, jak i ona, były wciąż młode i pełne sił, dlatego wolała trzymać się komplementów. Jeszcze przyjdzie czas na zmarszczki, kilka dodatkowych kilogramów i siwe włosy. Wtedy dopiero zaczną się żarty! Bo lepszy śmiech, niż zamartwianie się, że się starzeją — w końcu i tak czeka to każdego.
I dobrze, bo trzeba raz na jakiś czas odpocząć! Też się zastanawiam nad jakimś dłuższym urlopem i może wyjazdem na parę dni gdzieś poza miasto — powiedziała, bo może i lubiła swoją pracę, ale uważała, że czasem należy się przerwa. No i teraz, gdy miała własne pieniądze, nareszcie mogła zwiedzić trochę kraju, a później może nawet i świata. Było to jej marzenie od najmłodszych lat, ale wtedy nie miała niestety takiej sposobności, bo rodzice na pieniądzach nie spali, a oprócz niej w domu biegało jeszcze jej rodzeństwo.
Kiedy już poprzesypywała wszystkie przekąski do miseczek, wyrzuciła puste opakowania do kosza, zaś przekąski zaczęła nosić do salonu, gdzie odkładała je na stolik kawowy.
Och, wydarzyło się coś ciekawego? — spytała z ekscytacją w głosie, bo ona chciała jedynie ponarzekać na swoich klientów, może jakieś zakwasy po ostatnich ćwiczeniach i na Ragnara, jej psa, który znowu bawił się w ogrodnika i przekopał część jej ogródka. Oprócz tego jej życie było raczej spokojnie. Na razie — kto wie, co miał przynieść los. — Myślę, że moje marudzenie może zaczekać! W sensie, no wiesz, nic takiego się nie działo, głównie irytujący klienci i męczący tydzień. Także jeśli masz coś lepszego, to zdecydowanie zaczynamy od ciebie! — powiedziała poważnie, opadając na kanapę, po czym poklepała puste miejsce obok siebie, aby dać znać Mati, że ma usiąść obok niej. — Chyba, że do historii potrzebny jest alkohol, to mogę przygotować na szybko jeszcze jakieś drinki — dodała po chwili zastanowienia, bo istniały takie tematy, że bez alkoholu ciężko było się w nie zagłębić.
wykładacz towarów w supermarkecie — supermarket
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Pracownik sklepu Coles. Wykłada towar na półki, odnosi jogurty z działu elektroniki na miejsce. Pomaga jak trzeba, a nawet sprawdzi na zapleczu czy jest inny rozmiar tego sweterka, który tak bardzo ci się podoba
Praca była niestety koniecznością. Bez pracy człowiek nie miałby tak naprawdę życia. Bo za co opłacić rachunki? Za co kupować jedzenie? Za co kupować przyjemności, albo realizować swoje zachcianki? Jasne, istniały te wszystkie zasiłki i dopomogi, ale nie były to jakieś spore pieniądze. Raczej drobniaki, żeby utrzymać życie na najniższym poziomie. A wiadomo, że nikt nie chciał żyć na najniższym poziomie. Mati nie miała tego życia jakiegoś niewiadomo jak cudownego i bogatego, ale jednocześnie dobrze się bawiła, była zdrowa i wydawała pieniądze na to czego potrzebowała, ale też czasami sobie pozwalała na zachcianki. Czy chciałaby mieć więcej pieniędzy? Na pewno tak. Ale obawiała się tego, że pieniądze mogłyby ją zmienić, a zmiany nie chciała.
-Zdecydowanie powinnaś to zrobić, jeśli czujesz taką potrzebę. Najlepiej to się wyrwać w środek jakiegoś lasu. Zamknąć się na kilka dni z książkami pośród dziczy i skupić się na czytaniu i ewentualnie spacerowaniu po lokalnym terenie. – Wiadomo, że w Australii mogłoby to być nieco niebezpieczne, ale jak ktoś był odważny, to aż wstyd z takiej oferty nie skorzystać. –Zasługujesz na odpoczynek. Tak ciężko ciągle pracujesz. – Zmartwiła się i pogładziła przyjaciółkę po policzku. Nikt tak nie zasługiwał na urlop jak ciężko pracujące dziewczyny. A Mathilda wiedziała, że jej przyjaciółka do takich się zaliczała. –Nawet nie proponuję ci wspólnego wypadu, bo wiem, że to się nigdy nie wydarzy, bo nigdy nie uda nam się zgrać grafików. Ale zdecydowanie powinnaś o tym pomyśleć. – Mati to by w sumie chciała się wybrać na taki babski wypad gdzieś. Ostatni raz na takim była chyba na studiach. Teraz to trzymała się jak nie z Milani to z dziewcyznami od siebie z pracy. Ale tam był niezły rozstrzał wiekowy. Osiemnastolatka, później czterdziestoletnia Dina, a na koniec starsza kobieta, która sobie dorabia do emerytury.
-Może. – Odpowiedziała tajemniczo i jak Milani rozdzielała przekąski to Mati pochowała alkohol do lodówki, żeby się chłodził podczas gdy one będą pić ten już otwarty. –Wiesz, że lubię słuchać o irytujących i męczących klientach, bo twoi są częściej gorsi od tych moich. – Zabrała butelki z alkoholem do salonu, Wróciła też po szklanki i również je ustawiła. Nawet postawiła je na podkładki, bo nie była świnią i nie chciała przyjaciółce zostawić zacieków na stoliku. –Dam radę na trzeźwo. Jeszcze. – Zaśmiała się i opierając dłonie na biodrach spojrzała na stolik zastawiony pysznościami i napojami i alkoholem. –Chyba mamy wszystko i możemy zaczynać, co? – Wolała się upewnić, bo lepiej usiąść i nie ruszać się przez następne godziny mając wszystko pod ręką. Chociaż to też nie tak, że któraś z nich miała problemy z chodzeniem i przyniesienie czegokolwiek byłoby problemem.
agentka nieruchomości — Axford Real Estate Agency
27 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Kiedy była młodsza i miała pstro w głowie, żałowała czasem, że nie urodziła się w jakiejś bogatej rodzinie, najlepiej jako jedyna córeczka, którą mógłby rozpuszczać ojciec. Musiało minąć wiele lat i wiele się wydarzyć, aby dotarło do niej, że ważniejsze od rzeczy materialnych jest zdrowie i kochająca rodzina. Oczywiście nadal lubiła pieniądze, które mogła wydawać na przyjemności, ale już dawno przestała marzyć o bogatych rodzicach, którzy kupowaliby jej wszystko, co tylko by chciała. Szczególnie że odkąd poznała smak zarabiania własnych pieniędzy, kupowanie różnych rzeczy stało się o wiele bardziej satysfakcjonujące.
Nie wiem, czy taka dzicz by mi odpowiadała, wolę chyba towarzystwo innych ludzi, niż insektów i cholera wie czego tam jeszcze — stwierdziła, wzdrygając się odrobinę na samą myśl. Owszem, żyła w Australii i była przyzwyczajona do pająków, węży, kangurów i innych niebezpiecznych stworzeń, jednak w mieście ciężej było coś takiego spotkać. Co innego w środku lasu, z dala od jakiejkolwiek cywilizacji. — Wolę chyba jakiś hotel ze SPA albo kurort, w którym co wieczór organizują imprezy — dodała ze śmiechem, bo mimo tego, że miała już dwadzieścia siedem lat na karku i miała poważną pracę, wciąż lubiła się bawić. Odkąd pokonała swój nałóg i zaczęła się nieco lepiej odżywiać, wróciła jej energia, którą mogła się pochwalić, gdy miała osiemnaście lat i tak naprawdę dopiero zaczynała żyć. Poza tym czuła, że musi trochę nadrobić, bo przez narkotyki zmarnowała niestety kilka cennych lat. Nie był to długi okres, bo na szczęście szybko dotarła do niej rzeczywistość, w której się znalazła, jednak doliczając rok poza miasteczkiem i późniejsze stawanie na nogi już z powrotem w Lorne Bay, trochę czasu jej to zajęło. — Szkoda, bo na pewno byłoby fajnie razem wyjechać! I tobie też przydałby się taki wypoczynek, ale masz rację, może być ciężko z pogodzeniem grafiku — westchnęła ze smutkiem, bo cieszyłaby się jak dziecko, gdyby mogła zabrać Mati ze sobą. Niestety, czasem ciężko było znaleźć wspólny wolny wieczór, aby spotkać się na drinki, przekąski i plotki, jak dzisiaj, a co dopiero na kilka dni, aby wyjechać gdzieś poza Lorne Bay. Może jak już obie będą na emeryturze i jedyne, co im zostanie, to podróżowanie, to wtedy wreszcie zwiedzą wspólnie kawałek świata. A jak nie świata, to chociaż Australii.
Spojrzała na nią podejrzliwie, zastanawiając się, co też takiego wydarzyło się u Mati. Dawno się nie widziały, więc odrobinę wypadła z obiegu, ale miała nadzieję, że dzisiejszy wieczór wszystko zmieni.
Hmm, czasem też mam takie wrażenie, ale zdarza się, że masz lepsze historie ode mnie — zaśmiała się, chwytając jedną z butelek z alkoholem, aby zrobić na szybko jakieś drinki. Może i nie potrzebowała alkoholu, aby być w stanie opowiedzieć swoją historię, ale delikatny drink na rozruszanie jeszcze nikomu nie zaszkodził. Podała więc pełną szklankę przyjaciółce, drugą biorąc w swoje dłonie, po czym usadowiła się wygodniej ze swoim drinkiem na kanapie. — Tak, tak, możemy, mamy wszystko! — rzuciła zniecierpliwiona, łapiąc Mati za rękę, aby pociągnąć ją w dół na miejsce obok siebie. — Opowiadaj wreszcie! Niby mamy cały wieczór, ale nie możesz tak rzucać, że masz dużo do opowiedzenia, a potem udawać, że to nic takiego — prychnęła, bo Mila bardzo nie lubiła czekać. Była niecierpliwa i niestety nic nie mogła na to poradzić.
wykładacz towarów w supermarkecie — supermarket
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Pracownik sklepu Coles. Wykłada towar na półki, odnosi jogurty z działu elektroniki na miejsce. Pomaga jak trzeba, a nawet sprawdzi na zapleczu czy jest inny rozmiar tego sweterka, który tak bardzo ci się podoba
Mati miała skomplikowaną relację nawet z myśleniem o byciu w innej rodzinie. Nie chciałaby innej rodziny. Ta którą miała była najlepsza na świecie. To ona postanowiła ich okłamywać i się od nich odciąć. Wszystko przez decyzje jakie podjęła przed kilkoma laty. Jak zakochała się nieodpowiednim człowieku, który ostatecznie doprowadził do śmierci ich nienarodzonego dziecka. W tamtym momencie coś w Mati się zmieniło. Nie chciała mieć nikogo. Żadnych dzieci, żadnych miłości, żadnych uczuć. Nie mogła nawet patrzeć na swoją rodzinę. Albo po prostu nie mogła przeżyć tego jak oni patrzą na nią. Ze współczuciem i smutkiem.
-Jak dom byłby dobrze zabezpieczony, to dałabyś radę uniknąć insektów. – Wycelowała palec w przyjaciółkę. –Ale też rozumiem o co ci chodzi. Mieszkanie w mojej okolicy przyzwyczaiło mnie do życia z insektami. – Ile to już razy budziła się z jakimś pająkiem czy jaszczurką na ścianie? Już się nauczyła, że zanim założy buty na nogi, to musi je wytrzepać i upewnić się, że przez noc nikt się tam nie zadomowił. Dlatego też nigdy nie zostawia butów przed domkiem. –To już brzmi jak poważna inwestycja. Sensowne marzenie. – Sama nie wyobrażała sobie siebie w takim miejscu. Raz, że nie było jej stać, a dwa to to, że po prostu pewnie nie zostałaby dopuszczona do takiego luksusowego miejsca. Zaczęła znajdować pocieszenie i relaks w paleniu skrętów i bycie w SPA nawet nie powinno się znaleźć w otoczeniu jej zainteresowań. Nie było jej na to stać. I pewnie nigdy nie będzie. Chyba, że nagle zacznie oszczędzać, a na to się nie zapowiadało.
-Wiesz co… masz rację. Przydałoby mi się odpocząć w takim stylu! – Ciężko było się nie zgodzić z Milani. Mati od roku ciągle pracowała. Zanim zaczęła pracę w Coles miała życie, które było porównywalne do spędzania czasu w piekle. Zasługiwała na wyjazd relaksacyjny. –Możemy spróbować pogodzić nasze grafiki. Jak nie spróbujemy to się nigdy nie dowiemy. A jak spróbujemy i się nie uda, to przynajmniej mamy satysfakcję, że próbowałyśmy, co nie? – Spojrzała na Milani oczekując aprobaty, bo naprawdę chciała wiedzieć, że nie pierdzieliła teraz bzdur i mówiła z sensem. Czasami jej się zdarzało, ale były to tak rzadkie scenariusze, że wolała po prostu wiedzieć. No tak czy siak Mati uznała, że jakby pogadała z Brunem, albo Glennem to byliby w stanie dostosować jej grafik tak, żeby mogła sobie wyjechać na zasłużony urlop.
-Głównie dlatego, że moje historie często są jak jakiś tragiczny thriller. Mam urywki z tego co się działo i podczas opowiadania łącze kropki i przypominam sobie co robiłam. – Zaśmiała się. Chciałaby żartować, ale niestety często tak było. Mati większość czasu chodziła poważnie zjarana, a jak nie pracowała to nawet bywała pijana. W pracy nie piła, ale na pewno paliła. Może nie jakoś nałogowo, bo to jednak praca i poważne sprawy, ale zdarzało jej się wypalić skręta na przerwie, przy śmietniku.
-Dobra. To na początek mam w sumie bardzo dobrą wiadomość. W sumie to jedyne co mam do powiedzenia. – Zmarszczyła na sekundę nos. Nie będzie się chwalić tym, że przez ostatnie miesiące wychodziła z siebie, żeby zostać pracownikiem miesiąca, ale do niczego nie doszło. –Pamiętasz jak ci opowiadałam o chłopaku, który rok temu złamał mi serce, bo bez słowa wyjechał? – Usiadła przy przyjaciółce i trzymała ją za rękę. –Wrócił niedawno. I tak jakby… odnoszę wrażenie, że wrócił dla mnie? Ale tak czy siak na dzień dobry przywaliłam mu pięścią w nos. Leciała mu krew i trochę mu z tym pomogłam, ale ogólnie to byłam zła. Ale później mi przeszło i w sumie to teraz cały czas spędzamy ze sobą czas. – Oczywiście poza momentami, kiedy oboje byli w pracach. No i była jeszcze kwestia tego, że obiecał Mati, że nigdzie nie wyjedzie. A jak wyjedzie to z nią. Chociaż raczej nie było to coś na co zrobili sobie plan.
agentka nieruchomości — Axford Real Estate Agency
27 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Mila za to nie wyobrażała sobie nie mieć kontaktu z rodziną. Owszem, czuła się paskudnie i było jej wstyd za to, jak się wobec nich zachowywała w okresie, gdy była uzależniona od narkotyków, ale zamiast ich unikać, ona wolała im to wszystko wynagrodzić. Szczególnie że wszystkie krzywdy zostały wybaczone i wszyscy mogli ruszyć do przodu, przede wszystkim ona, zostawiając ten paskudny okres za sobą. Co prawda widmo uzależnienia wciąż się za nią ciągnęło, bo to nie tak, że nagle przestała mieć ochotę wciągnąć kreskę — niestety nadal ją czasem miała — ale starała się to uczucie ignorować.
Wiesz, wiele lat żyłam z insektami, w końcu wychowałam się w Tingaree, ale ostatnie parę lat życia w lepszej dzielnicy sprawiło, że stałam się odrobinę zbyt wygodnicka — zaśmiała się, bo kiedyś, gdy była jeszcze dzieckiem, nic takiego jej nie przeszkadzało. Biegała po lesie, nie bojąc się ubrudzić, i łapała różne żyjątka, które nie były jadowite, ale dla niektórych mogły być obrzydliwe. Wtedy były one dla niej ciekawe, lubiła je obserwować i uczyć się, jak żyją, ale to było dwadzieścia lat temu. Teraz była w tej kwestii nieco bardziej uważna i wrażliwa, a życie we Flourite View sprawiło, że odzwyczaiła się od życia pełnego różnych żyjątek na każdym kroku. Oczywiście wciąż spotykała mnóstwo insektów czy robali, bo jednak mieszkali w Australii, ale nie była to jakaś szokująca ilość, w przeciwieństwie do Tingaree, gdzie mieszkali w zasadzie pośrodku lasu.
Nic dziwnego, że zamiast wakacji pośrodku dziczy, wolała ekskluzywny hotel ze SPA. Szczególnie że po całych dniach chodzenia i użerania się z klientami, marzyła czasem o jakimś przyjemnym zabiegu, a najlepiej masażu całego ciała. Może i nie stać jej było często na takie przyjemności, ale raz na rok była w stanie na coś takiego oszczędzić. Bo co to byłoby za życie, gdyby kręciło się ono tylko wokół pracy, bez chwili wytchnienia?
Słysząc, że Mati jest jednak w stanie spróbować zgrać grafiki, pisnęła z zadowoleniem i rzuciła się na przyjaciółkę, aby mocno ją przytulić. Oczywiście, że taki wyjazd byłby lepszy w dwie osoby, niż w pojedynkę. Wolała nawet zapłacić za pokój dwuosobowy sama, aby tylko dziewczyna pojechała razem z nią.
Oczywiście, że tak! Ja mam w sumie dość elastyczny grafik, więc myślę, że mogę spróbować dostosować się do twojego wolnego. A jak zaplanujemy wyjazd z wyprzedzeniem, to na pewno będzie mi łatwiej wziąć takie dłuższe wolne — stwierdziła, kiwając głową, bo przecież nie miała jakiegoś napiętego grafiku. Co prawda nie mogła wziąć sobie dłuższego urlopu tak z dnia na dzień, ale też z dnia na dzień ciężko znaleźć jakiś wolny pokój w dobrym hotelu.
Zaraz później wróciła na swoje miejsce na drugą stronę kanapy, chwytając w dłoń kilka paluszków, które zaczęła chrupać.
Zawsze to jakieś urozmaicenie! Poza tym, przynajmniej w trakcie twoich opowieści nikt nie uśnie, bo niektórzy, jak coś opowiadają, to nieważne, jak ciekawa jest historia, czasem idzie zasnąć przez to, w jaki sposób mówią — westchnęła, a do głowy od razu przyszła jej daleka ciotka, która właśnie miała tendencję do usypiania swoich rozmówców. Nie chodziło nawet o jej spokojny głos, a o to, jak sucho o wszystkim opowiadała.
Hmm, pamiętam. John? Josh? Jack? — mruknęła i teraz to ona zmarszczyła odrobinę nos, bo nie pamiętała dokładnie imienia mężczyzny, o którym opowiadała jej Mati. Nie miała dobrej pamięci do imion, szczególnie jeśli nigdy osoby nie spotkała i nie mogła przypasować imienia do twarzy. I dokładnie tak było w tym przypadku. Ciężko było jej sobie wyobrazić jego rozkwaszony przez pięść Mati nos, ale i tak parsknęła śmiechem na tę myśl, bo wkurzoną przyjaciółkę mogła sobie już wyobrazić bez problemu. — Musiał cię chyba bardzo ładnie przeprosić, skoro tak szybko mu wybaczyłaś — powiedziała, chichocząc cicho pod nosem. Kiedy pierwszy raz Mati opowiadała jej o chłopaku, mocno im kibicowała, bo jej przyjaciółka zasługiwała na szczęście, ale kiedy wyjechał, była równie wkurwiona na niego, co Brubaker. Teraz sama nie wiedziała, co o tym myśleć, bo z jednej strony obawiała się, że chłopak znowu wyjedzie, z drugiej strony jednak widziała, że Mati cieszy się z jego powrotu. Cóż, będzie chyba musiała w końcu tego tajemniczego nieznajomego poznać.
wykładacz towarów w supermarkecie — supermarket
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Pracownik sklepu Coles. Wykłada towar na półki, odnosi jogurty z działu elektroniki na miejsce. Pomaga jak trzeba, a nawet sprawdzi na zapleczu czy jest inny rozmiar tego sweterka, który tak bardzo ci się podoba
Również się zaśmiała, bo doskonale rozumiała to co mówiła Milani.
-Wiesz, gdybym ja przeprowadziła się do czegoś lepszego, do czegoś tak pięknego jak ten dom, to pewnie przez całe dnie chodziłabym ubrana w satynowe szlafroczki obszyte futerkiem. Moje ręce zawsze byłyby zajęte. Jedna papierosem, druga kieliszkiem wina. – Zażartowała sobie, chociaż obstawiała, że właśnie tak by było. Jakby nagle podniosły się standardy jej życia, to chciałaby, żeby było to widoczne. Nie, żeby ludzie jej zazdrościli czy coś. Po prostu chciałaby, żeby było to widoczne. Chociaż to też nie tak, że teraz wyglądała na jakąś biedaczkę czy żebraczkę.
-Cieszę się, że może stałaś się wygodnicka, ale nie zrezygnowałaś ze mnie. – Dorzuciła jeszcze, bo coś takiego bardzo się ceniło. Milani podniosła standardy swojego życia, ale nie pozbyła się Mathildy. Pewnie każdy inny człowiek pozbyłby się biednych przyjaciół i zastąpił ich takimi, którzy odpowiadali tym samym standardom finansowym. Chociaż no tak jak wspomniałam, po Mati nie było na szczęście widać tej biedy, w której żyła. Postanowiła stwarzać pozory kogoś kto z łatwością wiąże koniec z końcem.
Jak Mila zaczęła piszczeć, to Mati nie miała wyboru. Też zaczęła piszczeć. Udzielał jej się dobry humor, chociaż odkąd się dowiedziała, że spędzi czas z Milani to miała dobry humor. Teraz jej się tylko pogłębiał, bo każda minuta w jej towarzystwie była potwierdzeniem tego, że były do siebie idealnie dobrane. Przytuliła przyjaciółkę, bo teraz to już sama była tak podekscytowana na ten wyjazd, że była gotowa rzucić pracę, żeby mieć wolne i tam pojechać.
-Dobra. To jak pojutrze będę w pracy to zerknę na mój grafik, zapytam kierownika i jak mi od razu klepnie to będziemy mogły rezerwować. – Zaproponowała podekscytowana. Nigdy nie była w takim SPA, więc oczywiście, że chciała jechać. Teraz jeszcze nie myślała o hajsie, ale jak jutro się obudzi to zacznie kombinować jak tu robić dwa razy więcej zmian. Ewentualnie poprosi Josha, żeby jej coś dorywczego załatwił w Shadow. Na bank potrzebują barmanki na trzy noce. Stiptizerkę przemyśli. Wolałaby nie, ale przemyśli.
-No wiesz, mój tata był fantastycznym nauczycielem. – Zażartowała. Oczywiście pewnie wspominała kiedyś Milani, że jej tata jest ilustratorem i jednak potrafił tworzyć historię. Jedną książkę Mati nawet współtworzyła z nim, co właśnie jej się przypomniało i nawet na sekundę poczuła ukłucie w brzuchu. Tak dawno nie myślała o swoich rodzicach. Nie kontaktowała się z nimi od ponad dwóch lat.
-Tak. Josh. Joshua. – Potwierdziła podekscytowana, że Milani pamiętała chociaż tyle. –Chociaż Jack brzmi tak romantycznie. Typowe imię dla bohatera z małego miasteczka. – Westchnęła. No cóż, musiała się pogodzić z tym, że nie miała Jacka. Miała Josha. –Właśnie… nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Przeprosił mnie. Nie powiem, że nie, ale nie jestem pewna czy mu wybaczyłam. – Spojrzała na Milani i upiła parę łyków drinka. –Wiem, że dam mu szansę na naprawienie naszej relacji, ale też pamiętam jak cierpiałam po tym jak… po prostu zniknął bez słowa. – To, że wyjechał nie zabolałoby tak bardzo, gdyby Joshua się po prostu pożegnał. Nigdy jednak tego nie zrobił. Po prostu pewnego dnia Mati się obudziła, a jego kampera nie było obok jej chatki. Zostawił ją. –No, ale na razie jest super. Spędzamy ze sobą czas i jest właściwie tak jakby nigdy nie wyjechał. – Czuła się trochę jak naiwna dziewucha, która tłumaczy toksyczne zachowanie mężczyzny, którego kochała.
agentka nieruchomości — Axford Real Estate Agency
27 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Owszem, jej standard życia odrobinę się podniósł, tego nie dało się ukryć. Nie była jednak bogata i nie zaczęła się obracać w wyższych sferach, aby nagle zapominać o swoich przyjaciołach, którzy zarabiali mniej i żyli w nieco mniejszym luksusie. Nie była snobką i wątpiła, aby kiedykolwiek się to zmieniło. Nie pijała drogich win, nie ubierała się w same markowe ciuchy, a już na pewno nie zachowywała się jak dama. Nie wyobrażała więc sobie, aby miała łazić w satynowych szlafroczkach, jak opisywała to Mati, choć do Brubaker zdecydowanie coś takiego by pasowało. Totalnie widziała ją w takim wdzianku, z lampką wina i papierosem.
Widzisz, a ja przechadzam się po moich włościach w wyciągniętych koszulkach, a ręce mam zajęte pilotem i kawałkiem pizzy — parsknęła z rozbawieniem, choć przecież taka właśnie była prawda. Poniekąd, oczywiście, bo nie każdy dzień tak wyglądał, a tylko kilka wieczorów w tygodniu, gdy postanowiła zostać w domu. — A teraz drinkiem i precelkami — dodała, po czym najpierw wepchnęła w siebie kilka wspomnianych precelków, by zaraz popić to swoim napojem alkoholowym. Mimo tego, że zarabiała całkiem porządne pieniądze, nie szastała nimi na prawo i lewo. Dzięki temu było ją bez problemu stać na taki wyjazd do SPA, bo miała odłożoną sumę na wszelki wypadek, która powiększała się z miesiąca na miesiąc. — I, pamiętaj, nigdy z ciebie nie zrezygnuję! Choćbym zarabiała miliony i żyła w wielkiej willi z basenem. Wtedy cię po prostu adoptouję i będziemy sobie żyły razem w tym luksusie — zachichotała na ten pomysł, jednocześnie szczypiąc oba policzki przyjaciółki, jakby była słodkim bobasem. Oczywiście wiedziała, że nigdy się to nie wydarzy, bo wątpiła mocno w to, że dorobi się tak bardzo na sprzedaży domów, ale nikt nie zabroni pomarzyć. Choć i tak nie mogła teraz narzekać, bo nie każdy mógł pozwolić sobie na taki wyjazd do SPA, który planowała.
No i właśnie — dobrze wiedziała, że Mati będzie musiała się trochę nagimnastykować, aby zebrać pieniądze na owy wyjazd. Dlatego Mila już w tej chwili wiedziała, że prawdopodobnie pokryje część jej kosztów z własnej kieszeni, oczywiście jej o tym nie mówiąc. Wiedziała, że dziewczynie by się to nie spodobało i nie chciałaby na pozwolić, dlatego i ona będzie musiała się trochę nagimnastykować, aby ukryć ten drobny szczegół, ale nie było to niemożliwe. Wystarczy, że sama zarezerwuje termin w SPA, gdy już ustalą termin, po czym nieco obniży cenę za pobyt, którą Mati ma jej oddać. Plan idealny! Przynajmniej tak jej się wydawało.
Tak zrób! Najlepiej byloby pojechać chyba po świętach, ale przed też będzie okej. Najważniejsze, aby nie w trakcie, bo wtedy jest chyba najdrożej, nie mówiąc o tym, że matka by mnie zabiła, gdybym nie pojawiła się na święta w domu. — Wywróciła nieco oczami, bo, zgodnie z tradycją, wszystkie dzieci państwa Fairweather musiały pojawić się na rodzinnych świętach, bez wyjątku. Prawda była jednak taka, że Mila za nic w świecie nie chciałaby tego przegapić — lubiła spędzać czas ze swoją rodziną, szczególnie, gdy spotykali się wszyscy. No i była też kwestia prezentów, ale do tego na głos nigdy by się nie przyznała, choć równie mocno, co lubiła je dostawać, lubiła je również dawać. Nie tylko rodzinie, ale i przyjaciołom, dlatego wspomniany wcześniej plan miała zamiar traktować jako prezent, gdyby jednak Mati się wszystkiego domyśliła i oburzyła tym, że Mila zapłaciła więcej.
Ale na razie miały zupełnie inne kwestie na głowie, który były w tej chwili zdecydowanie ważniejsze.
Chyba naoglądałaś się za dużo Titanica — stwierdziła, spoglądając na nią z rozbawieniem, gdy wspomniała o Jacku, bo tylko ten film kojarzył jej się z owym imieniem. — Och, oczywiście, że mu wybaczyłaś, widzę to po twoich oczach. Po prostu nie chcesz się do tego przyznać, bo obawiasz się, co niektórzy pomyślą. Jasne, zranił cię, ale czasem wystarczy jedno spojrzenie, aby o wszystkim zapomnieć — rzekła, wzruszając lekko ramionami, jakby się na tym znała. Cóż, specjalistką w miłości może i nie była, ale co nieco o życiu wiedziała. I o tym, jak to serce wygrywa zbyt często nad rozumem. Nie było w tym nic toksycznego, dopóki podobne zachowanie się nie powtarzało w kółko i w kółko. Miała jednak nadzieję, że tym razem Josh nie wyjedzie znowu bez słowa, bo wtedy naprawdę musiałaby mocno kopnąć go w dupsko. — Musisz mi go w końcu kiedyś przedstawić — odezwała się po chwili namysłu, nie wiedząc jeszcze, że Mati wcale nie musiała tego robić, bo za kilka dni sama go odrobinę pozna.
wykładacz towarów w supermarkecie — supermarket
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Pracownik sklepu Coles. Wykłada towar na półki, odnosi jogurty z działu elektroniki na miejsce. Pomaga jak trzeba, a nawet sprawdzi na zapleczu czy jest inny rozmiar tego sweterka, który tak bardzo ci się podoba
Zawtórowała przyjaciółce śmiechem.
- Dobra. Taka wizja też mi się podoba. Jest może nawet nieco lepsza. Troszkę zdrowsza. – Pizza nie była tak do końca zdrowa, Mathilda miała tego świadomość. Ale nadal była lepsza niż papieros zapijany winem. – Ale tak w sumie to jestem pewna, że satynowe szlafroczki bardzo szybko by mi się znudziły. – Zdecydowanie wolałaby fajny, ciepły i puchaty szlafrok i jakieś fajniutkie kapcie do tego. Co prawda w takiej Australii nie było za bardzo okazji do tego, żeby taki szlafrok nosić, ale Mati jakby miała taką chatę to pewnie miałaby i klimatyzacje, którą włączałaby na wieczne chłodzenie. Wszystko po to, żeby mieć powód dla noszenia takiego cieplutkiego szlafroczka. Już nawet widziała jak siada w takim szlafroku na kanapie, żeby coś obejrzeć, albo poczytać, a ostatecznie kończy się na tym, że wpada w sześciogodzinną drzemkę. Taki szlafrok byłby w stanie sprawić, że przymknięcie oczu na chwilę, skończyłoby się taką tragedią.
- No ja mam nadzieję! – Wycelowała groźnie palec w stronę Milani. – Jakbyś ze mnie zrezygnowała to złamałabyś mi serce. – I pewnie Mati umarłaby na złamane serce jak Padme. Nie była mściwą czy wredną osobą, więc nie utrudniałaby życia Milani. Nie robiłaby też niczego, żeby jej pokazać jak bardzo zraniona jest. Po prostu cierpiałaby sobie w ciszy. Nie lubiła na siebie zwracać uwagi i robić z siebie ofiary. Miała jednak uczucia, a nikt tak naprawdę nie chciałby zostać porzucony. A ona już tyle razy została porzucona, że za każdym razem boli to coraz mocniej. Wcale się człowiek nie przyzwyczajał. – Dobra. To ja może tak na wszelki wypadek zacznę nosić przy sobie papiery adopcyjne, co? Nie chciałybyśmy w ostatniej chwili przechodzić przez te wszystkie formalności. A tak to wystarczy podpis i możemy zacząć wspólne życie. – Zażartowała chociaż brzmiało to jak zajebista wizja, którą chciałaby spełnić.
To prawda, Mathildzie na pewno by się to nie spodobało. Oczywiście doceniłaby gest i pewnie nawet rozpłakałaby się z wdzięczności, bo to jednak super sprawa mieć przyjaciół, którzy chcą spędzać z tobą czas tak bardzo, że są na ciebie gotowi wyłożyć spore pieniądze, żebyś nie musiała się o to martwić. Ale też Mati nie chciałaby się czuć jakby była jakimś celem charytatywnym. Lubiła swoje obecne życie, ale często jednak bolało ją to, że nie może sobie pozwolić na wiele rzeczy.
- Zdecydowanie zróbmy to po świętach. Nie ma opcji, że przed świętami dostane wolne. Ludzie zawsze szaleją z zakupami na ostatnią chwilę, więc załoga w sklepie jest powiększona. – Na urlopy szły tylko te osoby, które z prawie rocznym wyprzedzeniem tak wpisały swoją dyspozycyjność. Mathilda nie wpisywała sobie urlopu na święta, bo i tak nigdzie żadnych nie spędzała. Czasami przechodziło jej przez myśl, że mogłaby pojechać do rodziców, ale ze strachu, szybko odpędzała tą myśl od siebie. Dlatego pracowała. Żeby jej znajomi z dziećmi i rodzinami mogli mieć wolne.
- Nie, nie! – Zaśmiała się, ale to prawda, Titanica oglądała wiele razy. Zbyt wiele. – Mój Jack nie umarłby młodo, dobra? Żylibyśmy długo i szczęśliwie, żeby razem rzucić klejnot do wody. – Chciałaby taką miłość na całe życie. W sumie to kto by nie chciał?
- Oczywiście, że mu wybaczyłam! – Ukryła twarz w dłoniach, ale na szczęście nie płakała. Śmiała się sama z siebie, że jest taka słaba, że tak szybko mu wybaczyła i z tego, że Milani tak szybko ją przejrzała. – Najbardziej to jednak obawiałam się tego co ty o mnie pomyślisz, że tak szybko mu wybaczyłam. – No bo Milani była tutaj jak Mathilda udawała, że wcale nie przechodzi załamania nerwowego w związku z tym, że Joshua bez słowa zniknął. Od ludzi z pracy już się nasłuchała, ale ostatecznie wszyscy byli wyrozumiali i zaakceptowali to, że Brubaker chce dać Joshowi szansę.
Mati już sobie postanowiła, że może dać człowiekowi szansę na naprawdę błędu, ale nie będzie tych szans dawać non-stop. Jedna zdecydowanie wystarczy. Jeżeli Josh zawali no to trudno. Będzie to znaczyło tylko to, że nie zasługiwał na wybaczenie. – Oczywiście, że chcę, żebyś go poznała. – Nie miała zamiaru Josha chować po Sapphire River. – A co u ciebie? Masz kogoś na oku? – Dopytała upijając drinka i rozsiadając się nieco wygodniej.
ODPOWIEDZ