echo wielkiego dziedzictwa — w szemranych klubach i ciemnych uliczkach
21 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
nie mógł w to uwierzyć, tyle smutku. tyle melancholii, że aż mdli.
trigger warning
post może zawierać nawiązanie do przemocy seksualnej
002.
godziny nad ranem pusta, rozbrzmiewam echem za każdym krokiem,
jak muzeum bez posągów
o wspaniałych filarach, portykach, rotundach
{outfit}
Spoiler
Był tylko plątaniną kości - okalanych subtelnie przez mięśnie, łączonych ze sobą stawami, wystającymi gdzieniegdzie ponad gładkość skóry, której od dawna już nie uważał za własną. Gdy przykładał do przegubu dłoni dwa palce, z trudem wyczuwał pod ich opuszkami puls - strudzony, powolny, przybity, zupełnie tak, jakby wybijał swój rytm z głuchej konieczności i bez zapału, zaganiany do tego przez nikłą wolę przetrwania, która przetłaczała się nadal przez organizm z nurtem płynącej w żyłach krwi. Tej krwi - takie miał wrażenie - z każdym dniem było w nim coraz mniej, ta krew stygła i krzepła jeszcze w tętnicach, hamując działanie całego ciała, prowokując niedotlenienie, w zmowie z płucami, które bały się zaczerpnąć pełnego oddechu. On cały - od stóp do głów, przez wypukłość nosa, smukłość kończyn, drobne włoski pokrywające powierzchnię skóry - działał jak machina, pozbawiona duszy i dysząca ciężko jak parowa lokomotywa. Czasem łatwiej było mu postrzegać siebie w ten właśnie sposób - odłączał się wtedy świadomością od tej maszyny, pozwalał jej pracować, pozwalał zbierać splunięcia i przekleństwa rzucane pod jej adresem, pozwalał cudzym dłoniom poklepywać ją i uderzać, jakby w ten sposób można było zwiększyć wydolność jej pracy. Był brudny od smaru i kurzu, wiecznie umorusany; dawno już porzucił nieskazitelność i czystość, w których otoczeniu budowała się kiedyś każda maszyna. Teraz pozostał mu tylko jeden wielki syf, w którym musiał nauczyć się funkcjonować.
Cały czuł się oblepiony tym metaforycznym (i nie) brudem; czuł, że przyległ on już na stałe do jego skóry i przebił się w jej głębsze warstwy, czuł, że wygryzał się aż do tych klekoczących na wietrze kości, czuł, że pożerał go jak wygłodniała bestia, czająca się tylko na nowy, apetyczny kąsek. Wciąż oderwany od ciała, którego nienawidził i które próbował uparcie od wielu lat otoczyć miłością, roztrzęsionymi myślami płynął gdzieś nad ulicami Lorne Bay - nad wzniesienie paskudnego motelu, z którego właśnie się wydostał, nad wąskimi ulicami, nad nikłym światłem przydrożnych latarni, nad uśpionym pod nocnym niebem miastem: tak bardzo potrzebował znaleźć się daleko od samego siebie. Musiał drżeć cały; słyszał jak zęby uderzają o siebie seriami nieregularnych zgrzytów, wiedział, że odpalony papieros niebawem wyślizgnie mu się spomiędzy palców, czuł już zasychające na twarzy strużki krwi i puchnący szybko policzek. Czuł też ból. Rozlewający się poniżej pasa i promieniujący w każdy inny zakątek ciała, obezwładniający i ogarniający bezpowrotnie, utrudniający każdy ruch i czyniący z każdego kolejnego kroku niebywałe cierpienie. Z trudem powłóczył nogami, zdeterminowany, aby dotrzeć do celu.
A cel teraz mógł być tylko jeden.
Nie uważał tego za dobry pomysł. Nie uważał, że powinien. Nie uważał, że w ogóle m ó g ł . A jednak - ewidentnie i ostatecznie zbliżał się do domu Saula. Nie przyszło mu odwiedzić go nigdy wcześniej i wyobrażał sobie tę okoliczność zupełnie inaczej. Nie sądził, że jego twarz będzie czerwona a powieki obrzmiałe od wypłakanych łez. Nie sądził, że będzie tak cholernie się trząsł, że ból - fizyczny i psychiczny - będzie przysłaniał mu otaczający go świat, że wszystko będzie nagle wydawać się tak bardzo surrealistyczne i odległe, jakby kroczył po zupełnie sobie wcześniej nieznanej planecie; jakby nawiedzał inny wszechświat. Zdążył już nauczyć się paru ścieżek w Lorne Bay, zdążył odnaleźć miejsca, które kochał i takie, których nienawidził, ale żadne z nich - choć dał radę minąć ich kilka - nie wydawały się teraz niczym, co kiedykolwiek znał. Wszystko było obce i dzikie. Wszystko było niebezpieczne.
To nie był pierwszy raz i Klaus wiedział, że z pewnością nie był też ostatnim, choć tak, jak podczas wszystkich poprzednich razów, teraz też obiecywał sobie, że nigdy więcej. W tym momencie jednak był już świadomy własnej obłudy, świadomy wpadania w tę spiralę i świadomy tego, że nigdy nie będzie dane mu się z niej uwolnić. Był zaślepiony, odurzony, głuchy na wszystko - sunął jak mara tymi ciemnymi ulicami, z ręką podkurczoną na wysokości żeber, jakby w ten sposób starał się rozpuścić wyrastające na nich siniaki. Nie potrafił uspokoić wciąż dygoczącego oddechu, nie potrafił powstrzymać zębów od wybijania o siebie gryzącego rytmu, nie potrafił opanować lawiny myśli, które rzucały w niego najgorszymi epitetami - zasłyszanymi przed chwilą i wszystkimi innymi, na które zdarzyło mu się już natrafić na przestrzeni minionych lat. W większości się ze sobą pokrywały, a Klaus coraz mocniej wierzył w to, że nie był w istocie niczym więcej - tylko tą kurwą, tą szmatą, tym bezwartościowym ścierwem, które można było chwycić w swoje palce, cisnąć o ścianę, opluć, zwyzywać, wyrwać włosy i zrobić wszystko to, na co tylko miało się ochotę.
Zazwyczaj radził sobie sam. Nie - zawsze radził sobie sam. Na chwilę zamykał się w sobie, na parę dni wyciszał się, układał sobie w głowie, izolował się, walczył z koszmarami, brał prysznic paręnaście razy dziennie i szorował skórę aż do czerwoności, chcąc zetrzeć z niej ostatnie tchnienia niechcianego dotyku. Najpierw płakał dużo, potem wcale - czasem tylko przerywając ten stan emocjonalnego niewzruszenia i nagłej, gwałtownej obojętności seriami histerycznego szlochu. Tak naprawdę wcale nie - wcale sobie nie radził. Udawał, że sobie radzi. Próbował zakleić plastrami rany tak głębokie, że nadawały się tylko do szycia. Próbował tamować płynącą wartkim strumieniem krew gołą dłonią. Próbował wyczesywać z włosów odciski cudzych palców, ale te nie chciały trzymać się ząbków grzebienia. Próbował nie zwariować i jednocześnie usilnie próbował umrzeć, jednocześnie nie przykładając do własnej śmierci ręki. Zawsze chciał umrzeć młodo, ale nie w taki sposób, nie dlatego. Zawsze chciał umrzeć z miłości.
Nie wiedział czy stał właśnie u jej progu. Długo wahał się przed naciśnięciem dzwonka - był świadomy późnej pory i swojego tragicznego wyglądu; tego drugiego szczególnie nie mógł przeboleć. Poszarpana koszula, z której wyrwano kilka guzików, brak płaszcza, porzuconego na wieczne zapomnienie, poplamione spodnie, rozczochrane włosy i brudne ślady niechcianej bliskości rozsypane wzdłuż ciała same przez się mówiły, co się wydarzyło. Przez kolejny moment miał problem z trafieniem palcem w guzik dzwoniący do drzwi. Wciąż cały dygotał, ale przynajmniej już nie płakał. Wciąż też przerażało go, że nie wiedział czy ktokolwiek otworzy mu i zechce wpuścić go do środka.
Saul Monroe
właściciel sklepu jubilerskiego — Ruby Drops
37 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Niedojrzały emocjonalnie narwaniec, który chce cię ustatkować, ale jeszcze niedawno dealował, ćpał, był panem do towarzystwa, paserem i złodziejem. Born and raised in Lorne Bay. Trzeci syn wielodzietnej patologicznej rodziny, zapewne znanej w mieście z tej patologii.
Saul spał. To dziwne, jak na niego ale coraz bardziej się uspokajał, jakby dojrzewał...? W każdym razie coraz rzadziej robił głupie rzeczy, uważane przez ogół za złe. Coraz rzadziej umawiał się z innymi osobami na seks, coraz rzadziej miewał szybkie numerki w jakichś klubowych kiblach. Nie tak często też pracował na kamerkach. Od momentu, gdy Klaus zabrał go do domu ze szpitala nie ćpał. To wszystko jednak nie oznaczało, że zupełnie zrezygnował z seksu z innymi ludźmi - tylko coraz rzadziej miał na niego ochotę, coraz częściej myślał wtedy o Klausie. W ogóle coraz częściej o nim myślał, marzył, coraz częściej chłopak mu się śnił - w różny sposób.
Teraz też był "poważnym panem biznesmenem", od kiedy dzięki pieniądzom rodziny Klausa miał sklep jubilerski (sam nigdy nie mógłby sobie na niego pozwolić, ale obiecywał sobie - bo przecież nie chłopakowi, który nie chciał zwrotu - że odda mu te pieniądze, kiedy tylko interes stanie na nogi), więc nie mógł tak często zarabiać w inny sposób albo spotykać się na przygodny seks (choć robił to - czasem choćby po to, żeby zmyć swój ból związany z tym, że Klaus to robi i w dodatku mu o tym opowiada).
Obudził go dzwonek do drzwi. Zamruczał z niezadowoleniem i przez chwilę leżał na boku, gapiąc się w ścianę i nasłuchując: z jakiegoś powodu takie rzeczy zawsze go strasznie stresowały, więc leżał spięty, próbując się uspokoić i pozbierać do kupy. Wreszcie jednak uznał, że to musiało być coś ważnego: nikt przecież nie przychodzi nad ranem bez powodu. Odwrócił się z trudem na plecy, po czym usiadł, przetarł oczy, spojrzał na telefon, żeby sprawdzić godzinę i zaklął pod nosem. Powlókł się do drzwi, powłócząc nogami, ubrany w same bokserki, pociągając nosem i przecierając zaspane oczy. Jego fryzura była w nieładzie, grzywka opadała mu na twarz i wyglądał jak przeciągnięty przez wyżymaczkę. Po drodze złapał jakąś wiszącą na oparciu fotela koszulę i zarzucił ją sobie na ramiona z czystej przyzwoitości: nie wiedział, kto stał za drzwiami.
Widok tego, kto stał w progu i w jakim był stanie, zmroził Saula i natychmiast go obudził.
- Klaus... - wyrwało mu się tylko. Objął go delikatnie i wprowadził do domu. Zamknął za nim drzwi i poprowadził do salonu. Zdjął z niego ostrożnie płaszcz i posadził na kanapie. Ukucnął przed nim, patrząc na jego twarz z niepokojem. Teraz dopiero dostrzegł puchnący, rozbity policzek.
- Poczekaj - rzucił i poszedł do kuchni po lód. Nawrzucał trochę do torebki foliowej, owinął ścierką, przyniósł chłopakowi i przyłożył ostrożnie do jego twarzy. Miał ochotę zapytać, czy Klaus opowie mu, co się wydarzyło, ale nie musiał - sam przecież też nieraz był w takim stanie. Nawet nieraz w gorszym. Bywał nawet cięty nożem dla cudzej zabawy - Mogę cię rozebrać, żeby cię obejrzeć i pomóc? - zapytał zamiast tego, starając się mówić najłagodniej, jak potrafił i panować nad głosem, chociaż serce teraz biło mu szybko i mocno, a mięśnie na karku spięły się boleśnie.

klaus amadeus werner
echo wielkiego dziedzictwa — w szemranych klubach i ciemnych uliczkach
21 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
nie mógł w to uwierzyć, tyle smutku. tyle melancholii, że aż mdli.
trigger warning
nawiązanie do przemocy seksualnej
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Saul Monroe
właściciel sklepu jubilerskiego — Ruby Drops
37 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Niedojrzały emocjonalnie narwaniec, który chce cię ustatkować, ale jeszcze niedawno dealował, ćpał, był panem do towarzystwa, paserem i złodziejem. Born and raised in Lorne Bay. Trzeci syn wielodzietnej patologicznej rodziny, zapewne znanej w mieście z tej patologii.
trigger warning
Poniższy tekst zawiera treści kontrowersyjne i/lub powszechnie uznawane za gorszące i/lub traktuje o zjawiskach nielegalnych, niemoralnych. Tekst ten nie ma na celu propagowania opisywanych poglądów i/lub działań; nie odzwierciedla przekonań autorów ani właścicieli domeny, a jest jedynie formą fikcji literackiej i obrazuje wyłącznie sytuacje postaci fikcyjnych.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


klaus amadeus werner
echo wielkiego dziedzictwa — w szemranych klubach i ciemnych uliczkach
21 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
nie mógł w to uwierzyć, tyle smutku. tyle melancholii, że aż mdli.
trigger warning
nawiązanie do przemocy seksualnej
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Saul Monroe
właściciel sklepu jubilerskiego — Ruby Drops
37 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Niedojrzały emocjonalnie narwaniec, który chce cię ustatkować, ale jeszcze niedawno dealował, ćpał, był panem do towarzystwa, paserem i złodziejem. Born and raised in Lorne Bay. Trzeci syn wielodzietnej patologicznej rodziny, zapewne znanej w mieście z tej patologii.
Serce mu się krajało, bo nie wiedział, jak mu teraz pomóc. Czuł cholerną potrzebę dania mu jakiegoś ukojenia, a jednocześnie był w tym wszystkim kompletnie bezradny, bo nie potrafił nawet dać mu ukojenia tym pieprzonym przytuleniem. Czuł się bezużyteczny, kiedy był tak potrzebny, bo przecież powinien coś zrobić, powinien dokładnie wiedzieć, co. Uważał się teraz za beznadziejnego partnera (tak, myślał w ten sposób o sobie od niedawna mimo, że status ich relacji pozostał niewyjaśniony do tej pory), niegodnego tego, żeby w ogóle cokolwiek mu powierzać; a już zwłaszcza - tak ważne problemy. Mięśnie na karku i między łopatkami bolały już teraz jak jasna cholera, ale Saul praktycznie nie zwracał uwagi, gorączkowo myśląc, jak pomóc chłopakowi. Nie wiedział, co się dzieje w jego głowie, ale mógł się domyśleć - ostatecznie on sam bywał w takich sytuacjach, on sam siebie uważał za śmiecia, zwłaszcza w takich chwilach, ale nie tylko. Zdarzało mu się w przeszłości próbować ze sobą skończyć, ale nigdy nie wyszło. Widocznie za mało próbował - i wtedy wyrzucał sobie, że nawet tego nie potrafi. Wiedział też, że Klaus na pewno myśli, że nie powinien był do niego przychodzić: sam przecież miał wyrzuty sumienia, że poprosił go o pomoc wtedy, gdy dzieciaki wylądowały w szpitalu. Miał poczucie, że nie ma prawa prosić o pomoc, kogokolwiek, a już zwłaszcza ludzi mu bliskich; a jeszcze kiedy kimś takim była osoba młodsza od niego, to już w ogóle. Przecież Klaus miał swoje problemy, a poza tym - to raczej Saul powinien pocieszać jego w przypadkach, gdy ten by tego potrzebował, a nie odwrotnie.
I teraz, do diabła, potrzebował, i to cholernie, a Saul był idiotą i nie wiedział, jak mu pomóc. Siedział tylko bezradnie, z rękami bezwładnie opartymi na swoich udach i patrzył, zastanawiając się, co zrobić.
- Nie robisz mi problemu, Klaus - powiedział cicho.
Zachciało mu się płakać, kiedy usłyszał kolejne słowa wypływające z jego ust, tym bardziej, że tak bardzo pasowały do niego samego. Zaraz skarcił się w myślach za to, że myśli w tym momencie o sobie i że jeszcze zaciska mu się gardło. Nie miał prawa teraz ryczeć. Teraz był moment, w którym ma być silny i pomagać swojemu chłopakowi.
Zauważył tez, że w tych słowach była informacja, że to nie wydarzyło się po raz pierwszy. Właściwie się temu nie dziwił - wiedział przecież, że Klaus sypiał z wieloma osobami, wielu z nich zapewne nawet nie znał. I pewnie nie wiedział, jacy są w tym do siebie podobni, bo Saul nie zwykł mu się chwalić swoimi łóżkowymi podbojami. Nikomu nie zwykł.
- Jesteś wspaniałym człowiekiem - powiedział w końcu szczerze - i jesteś dla mnie bardzo ważny. Nie wiem, jakie słowo chodzi ci teraz po głowie, ale na pewno nie takie, jakiego bym kiedykolwiek użył w stosunku do ciebie.
Miał ochotę powiedzieć więcej, ale się zawahał. Te dwa słowa jednak pchały mu się na język już od dawna i coraz częściej. Wciąż jednak bał się je wypowiedzieć i teraz też nie był pewien, czy to na pewno dobry moment. Ale jeśli by je wypowiedział, to byłyby szczere.
A może zrobić mu herbatę...?
Znów skarcił się w myślach za taki pomysł - chłopak jest roztrzęsiony, a ten mu będzie herbatę proponował, idiota. Ale z drugiej strony ogrzałby ręce, napiłby się, może sama ta czynność by go uspokoiła...? Sam kiedy bywał roztrzęsiony, picie herbaty (lub - częściej - alkoholu) mu pomagało. Chodziło o czynność i o to, że picie rozluźniało mu gardło, a dzięki temu rozluźniały się też inne mięśnie. Może jednak zrobić mu tej herbaty...?
Pomyślał też, że może w tej sytuacji powinien się ubrać. Może to że siedział przy nim w samych bokserkach i rozpiętej koszuli było dla niego teraz niekomfortowe? Ale czy jeśli teraz wstanie i zacznie się ubierać, to Klaus pomyśli, że jest nieważny albo co?
- Klaus, chcesz, żebym się ubrał? - zapytał wreszcie. Powinien pytać? Może powinien po prostu rzeczywiście to zrobić?
A może powinien mu powiedzieć, że sam tez bywał w takich sytuacjach? Że nie jest taki czysty, za jakiego Klaus go być może miał? Może to by pomogło mu zrozumieć, że nie jest złym człowiekiem? Bo ewidentnie w tej chwili tak o sobie myślał.
- Mnie się też takie sytuacje przytrafiały - powiedział w końcu cicho.

klaus amadeus werner
echo wielkiego dziedzictwa — w szemranych klubach i ciemnych uliczkach
21 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
nie mógł w to uwierzyć, tyle smutku. tyle melancholii, że aż mdli.
trigger warning
wspomnienie przemocy seksualnej i pedofilii
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Saul Monroe
właściciel sklepu jubilerskiego — Ruby Drops
37 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Niedojrzały emocjonalnie narwaniec, który chce cię ustatkować, ale jeszcze niedawno dealował, ćpał, był panem do towarzystwa, paserem i złodziejem. Born and raised in Lorne Bay. Trzeci syn wielodzietnej patologicznej rodziny, zapewne znanej w mieście z tej patologii.
- Nie, zostań ze mną. Nic mi nie jest - powiedział szczerze, choć gdyby teraz spadały na niego wszystkie traumy, które miał w sobie i roznosiły go od środka, to i tak powiedziałby to samo.
Oddech mu zamierał, a serce bolało coraz bardziej z każdym wypowiadanym przez Klausa słowem. Dlatego, że wiedział już, że go kocha (i jednocześnie to sobie wyrzucał - i wyrzucał sobie, że za łatwo się zakochuje, bo przecież już tyle razy się w życiu na tym przejechał, bo tak bardzo tej miłości potrzebował) i bolało go ból chłopaka. Współodczuwał z nim - nie było to równoznaczne ze współczuciem. Współczuł mu również, ale przede wszystkim - współodczuwał, choć jednocześnie skupiając się na nim udawało mu się blokować własne wspomnienia i przeżycia.
Ale także dlatego, że wszystko, co Klaus mówił, było o nim samym. On sam o sobie myślał dokładnie to samo i zaskoczyło go, że ktoś taki, jak Werner mógł tak o sobie myśleć. Przecież to chłopak z dobrego domu, bogatego, ułożonego, kulturalnego. Buntownik, to na pewno - ale buntował się przeciw marazmowi i nudzie, chciał żyć pełnią życia - nawet jeśli nieco błędnie pojmowaną. Tak Saul go do tej pory widział. Słowa o "dziwce" i o tym, że "tylko to potrafi" zaskoczyły go. I były dokładnym powtórzeniem tego, co Saul nieraz wyrzucał samemu sobie.
- Zaczekaj chwilę - powiedział i podniósł się powoli z kanapy - Zaraz do ciebie wrócę.
Poszedł do łazienki i zaczął grzebać w apteczce w poszukiwaniu uspokajaczy. Wreszcie jakieś znalazł - miał w domu cały arsenał rzeczy mogących go uspokoić, a i tak zawsze korzystał z tych najgorszych, nielegalnych. Ale te tabletki były w legalnym obrocie (mimo, że on zdobył je nielegalną drogą) i wciąż ważne. Wycisnął jedną z blistra, zastanowił się chwilę i wycisnął drugą. Nalał wody do szklanki i przyniósł ze sobą.
- Proszę, weź to - powiedział - To hydroksyzyna, legalne. Uspokoi cię.
Usiadł znów przy nim, oddychając ciężko, choć nie był tego świadomy.
- Nie jesteś taki, jak mówisz - powiedział - Przy tobie bardzo się rozwinąłem, poszerzyłem swoje horyzonty. Dla ciebie staram się być lepszy, bo chcę ci dorównać. Zacząłem więcej czytać, żeby móc z tobą rozmawiać o książkach, o sztuce... Jesteś wspaniały i nigdy nie zobaczę w tobie kogoś, kogo opisujesz. To nie jest o tobie.
To jest o mnie.
Przypomniał sobie, jak pluł w lustro w łazience hotelowej pokoju Arthura i jak chwilę później dał sobie w żyłę tak, że niemal stracił przytomność; jak Arthur go tak znalazł i nie wiedział, co z nim zrobić. Że Sam wtedy przyleciał do Wenecji, bo jego popieprzony młodszy braciszek się zaćpał. Bo Saul nienawidził siebie. Bo był właśnie w takiej sytuacji, jak teraz Klaus, tyle tylko, że nie był tak pobity.
Przetarł twarz dłonią, żeby zmazać to wspomnienie. Nie było teraz na nie czasu ani miejsca. Nie mógł się nad sobą użalać, musiał się wziąć w garść i być wsparciem dla Klausa.
- Nie masz mnie za co przepraszać, Klaus, ty mi też pomogłeś. Ryczałem ci w ramię, kiedy przecież nic takiego się nie stało - tylko tłukłem się z ojcem. Zbierałeś mnie do kupy, kiedy nie byłem w stanie nawet o siebie zadbać, nie byłem w stanie się ruszać i miałem halucynacje z powodu braku snu. Nie uciekłeś wtedy ode mnie, tylko się mną zająłeś - a to świadczy o tym, że jesteś dobrym człowiekiem i jesteś warty znacznie więcej, niż to teraz przedstawiasz.
Przełknął znów ślinę - zaschło mu w ustach ze zdenerwowania.
- Chcesz się umyć? Zrobić ci kąpiel?
Nie pytałby o to i przygotowałby mu tę kąpiel wcześniej, gdyby nie fakt, że Werner mówił, że nie chce, żeby go rozbierać. To też było dla Saula całkowicie zrozumiałe, dlatego bał się również teraz o to pytać.

klaus amadeus werner
echo wielkiego dziedzictwa — w szemranych klubach i ciemnych uliczkach
21 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
nie mógł w to uwierzyć, tyle smutku. tyle melancholii, że aż mdli.
trigger warning
wspomnienie przemocy seksualnej
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Saul Monroe
właściciel sklepu jubilerskiego — Ruby Drops
37 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Niedojrzały emocjonalnie narwaniec, który chce cię ustatkować, ale jeszcze niedawno dealował, ćpał, był panem do towarzystwa, paserem i złodziejem. Born and raised in Lorne Bay. Trzeci syn wielodzietnej patologicznej rodziny, zapewne znanej w mieście z tej patologii.
trigger warning
wzmianki o przemocy seksualnej
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


klaus amadeus werner
echo wielkiego dziedzictwa — w szemranych klubach i ciemnych uliczkach
21 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
nie mógł w to uwierzyć, tyle smutku. tyle melancholii, że aż mdli.
trigger warning
wspomnienie przemocy seksualnej
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Saul Monroe
właściciel sklepu jubilerskiego — Ruby Drops
37 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Niedojrzały emocjonalnie narwaniec, który chce cię ustatkować, ale jeszcze niedawno dealował, ćpał, był panem do towarzystwa, paserem i złodziejem. Born and raised in Lorne Bay. Trzeci syn wielodzietnej patologicznej rodziny, zapewne znanej w mieście z tej patologii.
trigger warning
wspomnienie o samookaleczeniu
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


klaus amadeus werner
ODPOWIEDZ