uczeń — -
18 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
loading...
Isaac zaraz po smsach brata, zamknął piłkę bezpiecznie w stodole, wsiadł na rozpadający się rower i niedługo potem zapukał w drzwi Saula.
Miał na sobie te same spodenki, co wczoraj; te samą bluzę, wciąż zaplamioną, zaschniętą już, krwią; te samą koszulkę, którą wczoraj pożyczył mu Samuel; te same opatrunki, założone przez brata, chociaż teraz bardziej zabrudzone; te same porwane trampki i te samą niechęć do przebywania w okolicach Lazy Buffalo Ridge 8.
Wszystko, co działało na korzyść domu, było dziś przeciwko niemu. Słońce, które zwykle malowało ciepłe, zapraszające promienie na elewację, teraz wydawało się dzikić go jasnym ogniem, który nie pozwalał mu zbliżyć się na krok. Drzwi główne, które zwykle witały go spokojnie, dziś miały kształt bramy do piekła, a każdy krok w ich kierunku był krokiem ku nieuchronnemu zagrożeniu.
Isaac robił wszystko, by omijać ten budynek szerokim łukiem. Zamiast tego, błąkał się po farmie, trzymając się na dystansie, z dala od drzwi, które prowadziły do jego własnego piekła rodzinnego. Podlał więc ususzone kwiatki na rabatce matki; nakarmił kucyka, który jeszcze zipał pomimo marnych warunków, jakie miał; a nawet spędził czas z tym z bliźniaków, z którym przeważnie jego ścieżki rzadko kiedy przeplatały się na dłuższą pogawędkę.
Najmłodszy Monroe nie wiedział, dlaczego akurat teraz odczuwa taką nieopisaną panikę na myśl, o spojrzeniu w oczy ojca. Przecież nie był to pierwszy raz, gdy go pobił i z pewnością nie był ostatni. Wczorajsze popołudnie można było porównać do każdego innego, zwyczajnego wieczoru w rodzinnej posiadłości; a mimo to Isaac czuł się tak… zlękniony i do szpiku kości przerażony; zupełnie jak wtedy… Więc gdy Saul zaprosił go na nocowankę, a nawet obiecał robienie szarlotki i kreskówkowy maraton, jego aura rozpromieniła się brokatem.
- Wiedziałeś, że koniki morskie, tak naprawdę nie są konikami ani nie mieszkają w morzu? – rzucił, gdy tylko drzwi się otworzyły; próbując w ten sposób powiedzieć „cześć!”. Bez zbędnych ceregieli i nie czekając na jakiekolwiek zaproszenie do środka, Isaac sam wparował tam jak burza; w locie do kanapy, ściągając trampki, które koślawo wylądowały gdzieś w przestrzeni okołodrzwiowej.
- One tak naprawdę nie żyją nawet w morzu, ale na wybrzeżu. Bo chyba ktoś coś źle przetłumaczył… – wyjaśnił, zeskakując z kanapy, na której był dosłownie trzy sekundy, by zaraz znaleźć się w kuchni, otwierając randomową szafkę i rozglądając się dokładnie po jej zawartości.
- A z kolei żaby nie potrzebują wizy, aby przekroczyć granicę między stanami. – piorunująco zmienił temat; omyłkowo trzaskając drzwiczkami szafki, przez co speszony zaraz spojrzał przepraszająco na brata i lekko skulony, czekał na ochrzan z jego strony. Gdy jednak nic takiego nie miało miejsca, spytał już odrobinę spokojniej.
- To co będziemy dziś oglądać?!

Saul Monroe
niesamowity odkrywca
ajzak
właściciel sklepu jubilerskiego — Ruby Drops
37 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Niedojrzały emocjonalnie narwaniec, który chce cię ustatkować, ale jeszcze niedawno dealował, ćpał, był panem do towarzystwa, paserem i złodziejem. Born and raised in Lorne Bay. Trzeci syn wielodzietnej patologicznej rodziny, zapewne znanej w mieście z tej patologii.
Nie spodziewał się, że idąc do najstarszego brata wpakuje się wprost w rodzinne bagno. Sądził, że porozmawiają miło, napiją się piwa, po czym spokojnie się rozejdą i tyle. Chciał po prostu odnowić braterskie więzi, które w miarę regularnie luzował, by zaraz znów próbować je zacieśnić. Nie miał jednak pojęcia, że zastanie tam tez pobitego Isaaca i że wieczór potoczy się w ten sposób: że będą go opatrywać, po czym pojadą odwieźć dzieciaka do domu i pobiją się z ojcem.
Odwożenie Isaaca od początku wydawało mu się złym pomysłem. Pojechać tam i wpierdolić staremu - tak, jak najbardziej, do tego był pierwszy. Ale Isaac powinien był zostać z Samem albo z Saulem, a nie wracać w ręce tego kata. Sam jednak jakimś cudem przekonał wszystkich, że tak będzie najlepiej i... najmłodszy Monroe wrócił do rodzinnego gniazdka.
To gryzło Saula całą noc i przedpołudnie. To oraz inna rzecz, którą zauważył u chłopca, kiedy go opatrywali, a która prawdopodobnie umknęła innym: jego dziwne spięcie w reakcji na dotyk. Takie samo, jakie Saul czasem miewał przez niemal całe swoje życie. Takie, które nie zwiastowało nic dobrego... Saul miał wrażenie, że tylko on to zauważył, że nikt inny nie zwrócił na to uwagi - i dobrze. Lepiej, żeby oni nie wiedzieli. Zrobiliby wokół tego niepotrzebny raban, nie było po co im tego mówić - ale jednocześnie Saul chciał Isaacowi pomóc, wesprzeć go na miarę swoich sił.
Po wysłaniu smsów do brata, poszedł do sklepu i nakupował produktów na szarlotkę. Sam nie znosił tego ciasta, ale był w stanie się poświęcić i zjeść kilka kawałków, żeby tylko spędzić ten czas z Isaakiem.
Spodziewał się takiej burzy, kiedy tylko usłyszał dzwonek do drzwi - to w swoim braciszku kochał: te ciekawostki, uroczą energię i niewinność. Obserwował go, kiedy chłopak skakał mu po mieszkaniu i sprawdzał szafki, rzucając informacje o wizach żab i konikach, które chyba są lądowe.
- Myślę, że pieski preriowe też jej nie potrzebują - powiedział - Wystarczy, że przekopią się pod linią granicy i już nie muszą pokazywać wizy.
Poszedł za chłopcem do kuchni. Zabolało go, że Isaac spiął się po trzaśnięciu szafką - sam nigdy nic mu z tego powodu nie zrobił i nie zamierzał, ale wiedział aż za dobrze, jak takie dźwięki działały na ojca. Miał wielka ochotę przytulić brata i uspokoić.
Zauważył, że chłopak ma brudne ubrania, co go wkurzyło: nawet o to rodzice nie chcieli zadbać. Nie interesowali się swoimi dziećmi i pozwalali im chodzić w brudnych ciuchach! To również zamierzał ogarnąć. Miał trochę luźniejszych ubrań, za dużych na siebie.
- Isaac, kiedy się ostatnio myłeś? - zapytał, opierając się na wyprostowanych rękach o stół, patrząc na niego łagodnie i przechylając głowę na ramię - Nie będziemy robić szarlotki, dopóki się nie ogarniesz. Masz ze sobą jakieś ciuchy na zmianę i piżamę, tak, jak prosiłem?
Spodziewał się, że raczej nie, tym bardziej, że chyba nie zauważył, żeby młody wpadł tu z jakimś plecakiem albo torbą.

Isaac Monroe
uczeń — -
18 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
loading...
Przez chwilę Isaac zaczął się zastanawiać jak w ogóle wyglądają pieski preriowe. I zaczął sobie wyobrażać, pieska w kapeluszu kowbojskim na swojej małej główce; o sierści krótkiej i piaskowej i okularach przeciwsłonecznych! Ale nawet jak na wizję Isaaca, było to trochę zbyt abstrakcyjne, więc zaraz wyjął z kieszeni swój stary smartfon, z wielkim pęknięciem na niemal całym wyświetlaczu; by wpisać to w wyszukiwarkę.
- Czemu piesek preriowy wygląda jak świstak a nie jak pies? – spytał, pokazując zdjęcie zwierzaka Sualowi i krążąc dalej po kuchni. Od szafek trzymał się już jednak z daleka, co by nie kusić losu. To prawda, nigdy nie spotkał się z przemocą od starszych braci, co najwyżej przekomarzaniami. Jednak, gdy całe życie uczysz się odruchów obronnych w stosunku do własnej rodziny, to czasem trudno nad nimi zapanować. Odłożył telefon na blat stołu i szybko tego pożałował, bo brat zaczął zadawać pytania z serii tych trudnych.
Generalnie rzecz biorąc Isaac dbał o siebie, o swój wygląd, o higienę – ale tak bardziej w Isaacowym stylu. Viper miała poradniki w internecie, Felix miał Viper, która się o niego troszczyła, a Isaac? Isaac w wielu kwestiach pozostawał sam sobie i swojej intuicji. Nienauczony podstawowych zasad życia w dzieciństwie, raczej ogarniał po swojemu, co do czego służy; nie mówiąc już o tym, że przeważnie w domu nawet nie było tego, co do tych procesów bywało niezbędne. Dlatego najczęściej brał prysznic w szkole, po treningu, korzystając z kosmetyków Caspera lub innych chłopaków z drużyny, którym kompletnie nie przeszkadzało, że Isaac znowu czegoś zapomniał, co było całkowicie w jego przypadku, normalne. Trochę bardziej skomplikowane było to w wakacje… ale i tu znajdował rozwiązanie tego problemu.
Dziś jednak Isaac nie zbliżał się do frontowych drzwi, nie chciał tam wchodzić, a co za tym idzie… no nie miał jak ogarnąć się po tych wszystkich zabawach na podwórku.
- Wczoraj. – przyznał z pełną powagą i nawet nie kłamał! Bo skoro wczoraj spał u Samuela, to z wielką frajdą wyszalał mu się w łazience, doszczętnie ją zalewając i zużywając połowę szamponu, bo tak fajnie się pienił, że Isaac musiał ułożyć sobie z niej brodę Świętego Mikołaja. No ale potem jednak, założył te same poszarpane i zakurzone ciuchy, w których przyszedł… i w których był do teraz.
Na kolejne pytanie, zmieszał się trochę, a wyraz jego twarzy przywoływał na myśl dziecko z podstawówki, które wstydziło się, że zasikało w nocy prześcieradło. Nie chciał mówić bratu, dlaczego nie wziął nic ze sobą; nie chciał mówić dlaczego wygląda teraz tak jak wygląda. Nie chciał się skarżyć; nie był typem osoby, która otwarcie narzeka na to, co jej nie pasuje albo co go wewnętrznie uwiera. Dlatego wbił wzrok w podłogę, z postawą bitego psa.
- Zapomniałem… – skłamał; a kłamstwo te miał wręcz wypisane na twarzy.
- To znaczy, że nie mogę zostać na nocowankę? – dodał, nie podnosząc wzroku. Gotowy na to, by jednak wrócić skąd przyszedł, skoro był niegrzecznym chłopcem, który nawet nie wziął sobie bielizny na zmianę, tak jak brat prosił. A przecież Saul jasno napisał, że ma je wziąć!
Nim jednak mężczyzna zdążył mu odpowiedzieć, z jego brzucha wydobył się długi i przeraźliwie głośny odgłos pustego żołądka, na co Isaac speszył się jeszcze bardziej. I gdyby nie fakt, że ojciec mu kategorycznie zabraniał, rzeczowo wyjaśniając to skórzanym paskiem, to pewnie by się rozpłakał. Ale przecież faceci nie płaczą! Był rozbity i przybity, i przez nałożenie się tych wszystkich niezrozumiałych dla jego tyci móżdżku, sytuacji, zachowywał się jeszcze bardziej dziecinnie, niż zazwyczaj.

Saul Monroe
niesamowity odkrywca
ajzak
właściciel sklepu jubilerskiego — Ruby Drops
37 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Niedojrzały emocjonalnie narwaniec, który chce cię ustatkować, ale jeszcze niedawno dealował, ćpał, był panem do towarzystwa, paserem i złodziejem. Born and raised in Lorne Bay. Trzeci syn wielodzietnej patologicznej rodziny, zapewne znanej w mieście z tej patologii.
Nie można powiedzieć, żeby którekolwiek z rodzeństwa Saul kochał najbardziej. Możliwe, że istniała wśród nich osoba, którą darzył najmniejszym uczuciem (choć również nie - żadnym), ale ciężko byłoby stopniować jego miłość wobec całej reszty. Każde z nich było na swój sposób szczególne, a więc zajmowało szczególne miejsce w jego sercu: swoje własne, inne, niż wszyscy pozostali. Isaac był tym, który zawsze najbardziej Saula rozczulał i budził w nim najwięcej uczuć ojcowskich - ale tych, które ludzie określiliby jako normalne. Być może po części wynikało to z faktu, że chłopak był najmłodszy, ale chyba przede wszystkim z tego, że był prawdopodobnie niepełnosprawny intelektualnie. Coś z nim było na pewno - było to widać gołym okiem, ale rodzice nie chcieli nawet słyszeć, że warto by go było zdiagnozować i być może jakoś pomóc. Przecież żadne z ich dzieci "nie jest nienormalne", tylko Isaaca "Pan Bóg stworzył szczególnym". Co prawda dzieciak radził sobie całkiem nieźle, ale możliwe, że byłoby mu w życiu znacznie lepiej, gdyby jednak doświadczył pomocy. W każdym razie po kilku latach przynajmniej Saul odpuścił nakłanianie rodziców na pójście do lekarzy z Isaakiem - nie miało to sensu. Pozostawało więc żyć w domysłach.
Tak czy inaczej - chłopiec był ucieleśnieniem słodkości w swoim sposobie bycia i częstej nieporadności. Saul wiele razy miał ochotę go tulić - nie robił tego jakoś często tylko dlatego, że jednocześnie zdawał sobie sprawę, że brat nie jest maskotką. Kiedy jednak mieszkał jeszcze w domu rodzinnym przez kilka pierwszych lat życia Isaaca, starał się dbać o to, żeby niczego mu nie brakowało - i tak mu zostało, z tą różnicą, że nie mieszkając w domu już nie miał z nim tak silnego kontaktu, jak kiedyś.
Zerknął na pokazane sobie zdjęcie mimo, że dobrze wiedział, jak wygląda piesek preriowy.
- Nie mam pojęcia, dzieciaku - często tak go nazywał - ale może dlatego, że szczeka...? Sprawdź, jakie dźwięki wydaje.
Zauważył, że mały od momentu trzaśnięcia szafką i wystraszenia się jego reakcji na to, nie dotykał się już do drzwiczek. Zamierzał w jakiś sposób pokazać mu, że nie ma się czego bać, ale jeszcze nie był pewien, jak to zrobić, więc na razie zostawił ten temat. Może później uda mu się coś wymyślić.
Serce mu się poskręcało, kiedy zobaczył tę smutną minę braciszka, gdy ten zapytał, czy w takim razie nie może zostać na nocowankę. Młody był od niego wyższy o osiem centymetrów, ale zawsze w oczach Saula był małym, kruchym stworzeniem, które trzeba chronić i dbać o nie. Domyślał się też, dlaczego chłopak kłamał - dotarło teraz do niego, że Isaac mógł reagować na złość ojca tak samo, jak on sam w dzieciństwie: chowając się po kątach i udając, że nie istnieje, byle tylko nie wpaść staremu w łapy. Pewnie nie chciał dać po sobie poznać, że wychodzi i nie będzie go na noc: co innego wyjść i po prostu zniknąć, a co innego - bezczelnie wybyć z plecakiem.
- Młody, możesz zostać, przecież bym cię nie wygonił - przesunął dłonią po jego włosach i karku, chcąc okazać mu czułość i zapominając na chwile, po co konkretnie go zaprosił. Na szarlotkę, kakao i bajki też, oczywiście. Żeby odciągnąć go od demona w domu. Ale również żeby porozmawiać o jego odruchach w odpowiedzi na dotyk, zwłaszcza ten niespodziewany. Teraz, na krótką chwilę o tym zapomniał.
Jego reakcję na burczenie w brzuchu pozornie zignorował - nie dał po sobie zauważyć, że widzi przerażenie, że znów chłopiec zrobił coś źle i zaraz za to oberwie. Saul za dobrze to znał. Przytuliłby go, ale nie był pewien, czy mu wolno: nigdy nie umiał pierwszy nikogo przytulać. Czasem miał na to ochotę, ale nie potrafił sam tego zrobić, póki ktoś nie wykonał pierwszego kroku w tym kierunku. Isaac jednak nigdy w życiu nie został przez Saula odepchnięty, jeśli sam chciał się w niego wtulić. Nieraz też nocował u brata i jeśli zdarzały mu się momenty, że potrzebował bliskości, to zawsze mógł przyjść do jego łóżka nawet w środku nocy, przytulić się i tak spać.
- Zaraz ci coś ogarnę.
Poszedł do szafy i zaczął w niej grzebać w poszukiwaniu ręcznika, jakiejś za dużej na siebie koszulki i spodni. Wygrzebał jakieś dresowe, w których młody mógłby spać. Po namyśle do kompletu dorzucił również gacie - domyślał się, że Isaac i tego nie zmieniał nie wiadomo od jak dawna.
- Masz - wręczył mu to wszystko - W szafce w łazience powinienem mieć jakąś nową szczoteczkę do zębów, weź ją sobie. Idź się wykąpać, a ja przez ten czas zrobię ci jakieś kanapki i kakao. A będziesz chciał piec szarlotkę, czy wolisz od razu potem siadać do bajek?
Zapomniał też ukryć przed bratem jeszcze jedną rzecz: lakiery i kosmetyki do makijażu znajdujące się we wspomnianej szafce.

Isaac Monroe
uczeń — -
18 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
loading...
Oczy zeszkliły mu się z radości; gdy spojrzenie tak rozczulające i szczęśliwe, wlepił w twarz brata; a na jego własnej zagościł zakrzywiony uśmiech, powstrzymujący szloch. Momentalnie jego postawę rozświetliły promienie słońca, przebijające się przez wcześniejsze, ciemne chmurki. Naprawdę, tak głęboko w swym brzuszku, poczuł miłe ciepełko. Mógł zostać! Saul nie zamierzał go wyganiać! Ucieszyło go to, bo chociaż gotów był wyjść, gdyby brat uznał jednak, że skoro po pierwsze, go nie posłuchał; po drugie nie wziął sobie piżamki; a po trzecie był cały brudny; to nie może zostać; to i tak nie zamierzał tej nocy wracać już na Gold Prairies. Zapewne skończyłby u Caspera, albo wyciągnąłby go na jakąś nocną schadzkę do lasu lub nad rzekę, jeżeli jego ciotka jeszcze by nie spała, co utrudniałoby mu wejście do tej nieprzeniknionej twierdzy, zwanej przyczepą campingową, w której mieszkał przyjaciel.
Gdy jednak dłoń Saula zjechała z włosów najmłodszego Monroe, na kark, mięśnie jego pleców odruchowo się spięły. Isaac nie odskoczył, nie wycofał się, nie zrobił żadnego celowego ruchu; nawet nie poczuł, że jego własne ciało reaguje instynktownie. Poruszył się dopiero przez kolejny niekontrolowany odruch – burczenie w brzuchu. Po przepysznym śniadanku u Samma, chłopak zjadł dziś tylko kilka, znalezionych w kieszeni, żelków; a to stanowczo za mało dla tak młodego organizmu, który wciąż się rozwijał (podobno); co za tym idzie, speszenie z jego twarzy szybko znikło, gdy tylko ten zaproponował żarełko! ŻAREŁKO!
Ale najpierw czekała go ta mniej przyjemna część spotkania. KĄPIEL…
Isaac chodził za Saulem, jak wierny piesek, po całym mieszkaniu, merdając ogonkiem z radości, czekając aż ten rzuci mu w końcu tę piłkę na ręczniczek i świeże majcioszki; chociaż nie był przekonany co do konieczności ich zmiany, przecież tę parę nosił przecież dopiero drugi dzień! A gacioszki udawało się nosić nawet cztery! Oczywiście stosując odpowiedni recykling: najpierw przodem, potem tyłem, następnie należy odwrócić na lewą stronę i znów nosić przodem i tyłem! R E C Y K L I N G!
No, ale wziął te wszystkie rzeczy, które przygotował mu brat, układając na jego przedramionach, przez co zmierzając w kierunku łazienki, wyglądał jak świeżo przyjęty skazaniec, który właśnie wchodził na blok. Przytaknął tylko na kolejne słowa, z których usłyszał właściwie tylko „szafka”; bo zdanie było zbyt długie i zawierało zbyt dużo poleceń, przez co Isaac zgubił się po trzech sekundach jego wypowiedzi. Rzecz jasna, gdy padło „szarlotka” – obrócił górną część swego ciała, zupełnie jakby nogi nadlej szły w stronę toalety, a tors i głowa zawracały do kuchni.
- Jak chcesz… – wyrzucił z siebie, głośno przełykając ślinę, która na samą myśl o cieście, zaczęła spływać po jego umorusanej kurzem, brodzie. Pragnął tego ciasta; zabiłby dla tej szarlotki; jednocześnie jednak czuł w sobie jakąś taką dziwną blokadę, jakby pokorę? Chociaż Isaac nawet nie wiedział, co ta cała „pokora” miałaby oznaczać; chyba nawet nie znał takiego słowa; lepszym pytaniem było, czy można ją zjeść?!
Wszedł do łazienki. Zamknął drzwi za sobą. Po czym wyszedł z łazienki. Zapalił światło i znów wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi. Świeże ubrania wylądowały gdzieś w kącie, więc jeżeli Saul nie przepadał za sprzątaniem, to już nie były takie czyste. Swoje zdjął gimnastykując się w jakiś dziwny sposób, godny występu na paraolimpiadzie: bluza wylądowała w wannie, koszulka w zlewie, a spodnie… oplotły jego własne nogi, niczym jakiś pyton czy inna anakonda, przez co Isaac z hukiem słyszalnym piętro niżej, wylądował twarzą na kafelkowej podłodze; no ale dzięki temu pięknemu pokazowi, usłyszał w głowie gromkie oklaski, a butelki z szamponem i płynem do kąpieli, wyciągnęły tabliczki z maksymalną do zdobycia, punktacją; a sam sportowiec przybił sobie, w głowie, piątkę.
Podniósł się powoli, chwytając ceramiczną powierzchnię, na co umywalka zaskrzypiała nieco niepokojąco w odpowiedzi, a drzwiczki szafeczki uchyliły się same, pokazując przed Isaakiem niezwykłą kolekcję kolorowych przedmiotów, na widok których jego oczka zaświeciły się niepokojąco.
Najpierw wziął w palce jakiś kolorowy flakonik, wywracając kilka innych. Saul mógł usłyszeć odgłos tłuczonego o zlew, szkła. Kolorowa ciecz rozlała się po białej nawierzchni, a w oczach Isaaca pojawiła się panika. Kolejny raz, tego wieczoru, przełknął głośno ślinę. Pospiesznie łapiąc za papier toaletowy, który miał zetrzeć ślady jego niegrzeczności; a zamiast tego tylko przykleił się do lakieru, ceramiki i jego palców; w efekcie czego chłopak zaczął szybko rozglądać się za oknem, którym mógłby uciec niepostrzeżenie…
Machał rękoma w panice, próbując odczepić to coś z tego czegoś od tamtego czegoś. Uff, udało się. Palce miał już wolne, a potężna warstwa toaletowego papieru wylądowała bezpiecznie w sedesie. Tylko dlaczego kręciła się tak w kółko przy spłukiwaniu?! Aaaaaa…
Kolejny niepokojący huk.
Z kranu leje się woda, próbując zmyć jakąś beżową emulsje, która rozbiła się tym razem. Wziął jej trochę na palec, powąchał, polizał… i wystawiając język w odruchu niemal wymiotnym, niechcący wysmarował nią lustro…
Isaac był już nieco… załamany… Teraz nie było opcji by brat go nie wyrzucił… ALE! Wtedy z tyłu jednej z półeczek dostrzegł coś, o czym chyba mówił Saul – SZCZOTECZKA DO ZĘBÓW. Chwycił za nią pośpiesznie i nałożył grubą warstwę pasty. Wyszorował każdy ząbek w osobna, dookoła, góra, dół i jeszcze raz dookoła, przepłukał jeszcze gardełko, by się pozbyć tej miętowej świeżości, która szczypała go w oczy, bo dostała się tam, gdy tak ochoczo szorował kiełki. Odłożył ją z powrotem do kubeczka, z którego go wziął (czy nowa szczoteczka nie powinna być zapakowana?)
Reszta jego kąpieli, przebiegła już nieco spokojniej…
Z łazienki wyszedł po około pół godziny: czysty i pachnący, w ubraniach, które dał mu Saul; i o ile koszulka jeszcze pasowała, tak spodnie wyglądały jak po młodszym bracie. Jednak ta moda dla powodzian przydała mu się, gdy wychodził z łazienki, bo przynajmniej nie zmoczył sobie nogawek, wodą stojącą na podłodze.
- Patrz! Pachnę! – zawołał, podbiegając do brata, zostawiając za sobą uchylone drzwi do tego pogorzeliska, które kiedyś było jego łazienką.

Saul Monroe
niesamowity odkrywca
ajzak
właściciel sklepu jubilerskiego — Ruby Drops
37 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Niedojrzały emocjonalnie narwaniec, który chce cię ustatkować, ale jeszcze niedawno dealował, ćpał, był panem do towarzystwa, paserem i złodziejem. Born and raised in Lorne Bay. Trzeci syn wielodzietnej patologicznej rodziny, zapewne znanej w mieście z tej patologii.
Jedynym wytłumaczeniem, dlaczego Saul nie wparował do tej łazienki od razu gdy usłyszał pierwszy huk, było to, że jakimś cudem Isaac nie zapomniał zamknąć drzwi. Saul nawoływał go przez jakiś czas, jednak z każdym kolejnym hukiem przekonywał się, że to nie to, że jego brat się zabił. Issac wciąż żył - i to było najważniejsze. Słychać było odgłosy krzątania się, grzebania po szafce, wyjmowania kosmetyków (cholera - że też on zapomniał je skitrać tak, żeby mały ich nie znalazł!) i ogólnej świetnej zabawy połączonej z paniką. Wreszcie - gdy Saul usłyszał, że Isaac jest już w wannie - odpuścił. Usiadł na krześle nieopodal, jedynie nasłuchując, czy chłopak nie zrobił sobie krzywdy - w razie czego wyważyłby drzwi kopniakiem i ruszył mu na ratunek. Miał ochotę zapytać kogoś z rodzeństwa, czy według jego wiedzy najmłodszym Monroe należało się opiekować przy kąpieli - teraz wyrzucał sobie że tego nie zrobił. Nie pomyślał, że może Isaac jest na tyle nieogarnięty, że nie poradzi sobie sam, nie robiąc przy okazji Armageddonu. Zastanawiał się, jak to wszystko funkcjonowało w domu... Może jednak napisać do Sama...? Co prawda on też już dawno nie mieszkał z dzieciakami, ale mimo to wydawał się Saulowi najbardziej odpowiedzialną osobą z rodziny i jedynym, kto tak naprawdę mógł znać odpowiedź na to pytanie.
Zerkał kilka razy z niepokojem na drzwi, nie będąc pewnym, czy mimo wszystko jakoś tam nie wkroczyć. Nie wyobrażał sobie nawet, co działo się w środku, ale miał nadzieję, że nie stało się tam nic strasznego...
Wreszcie napisał do Sama, bojąc się, że zaraz dostanie odpowiedź, że to oczywiste, że nie wpuszcza się Isaaca samego do łazienki, bo on sobie tam nie poradzi. Miał nadzieję, że tak nie będzie - że obecny (ewidentny) kataklizm był raczej wynikiem tego, że chłopak był w środowisku innym, niż jego własne i mimo, że znał mieszkanie brata, to nie czuł się tu jak u siebie.
A jednak. Trzeba było najpierw napisać do starszego brata, a potem pozwalać młodemu zostawać samemu w łazience.
Uśmiechnął się na widok żywego brata wychodzącego z łazienki. Z niepokojem zaobserwował pozostawiane przez niego mokre ślady i fakt, że stopy chłopaka są ewidentnie mokre i przed chwilą brodziły. Wyciągnął rękę do Isaaca, chcąc zaprosić go do przytulenia się, jeśli ten będzie chciał, a jednocześnie wychylił się nieco, żeby zerknąć przez uchylone drzwi i skontrolować to, co działo się za nimi.
Podłoga była mokra. Okej, to się wytrze. Nie było tragedii.
No, dobrze, była. Ale parę przejazdów ścierą i powinno być w porządku. Tylko... dlaczego było tam kilka kolorowych plam...?
Jeszcze nie widział, w jakim stanie jest umywalka, klozet i szafka.
- Isaac... - zaczął ostrożnie, przenosząc po chwili spojrzenie w oczy brata. Cholera, mimo wszystko nie dało się na niego wściekać - tym bardziej, że ewidentnie nie był na tym samym poziomie umysłowym, co inni ludzie w jego wieku - Zechcesz mi wyjaśnić, co tam się właściwie działo...?
Nie był zły i było to po nim widać. Wyglądał raczej na... zszokowanego. I bał się tam wejść.

Isaac Monroe
uczeń — -
18 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
loading...
Tym razem Isaac dał się objąć bratu ramieniem, chociaż zaledwie na ułamek sekundy, gdy poczuł ciężką dłoń Saula na swoich plecach, instynktownie odsunął się o krok, z lekko zdezorientowaną miną, bo przecież on sam kazał Isaakowi się wykąpać, więc czemu teraz pytał o coś, co sam mu polecił zrobić.
- Eee… – zaczął niepewnie – Isaac się wykąpał… – wyjaśnił krótko, zdając sobie sprawę, że chyba nie tego dotyczyło pytanie. Wyprostował się nagle, dumnie wyprostował pierś. Stał tam, jakby to było coś niesamowitego, jakby zrobił coś naprawdę heroiczego, jakby pokonał całą Armię Ciemności, że jeszcze przed chwilą trzymał w ręku szampon i mydło jak broń do walki z brudem, a wanna była jego polem bitwy.
- A więc… – odchrząknął z poważną miną, układając kciuk i palec wskazujący na swej brodzie, zupełnie jakby miał tam zarost, który właśnie gładzi – Wszystko zaczęło się, gdy woda wypełniła wannę. Przeraźliwe morze wzywało mnie jak tego no… lądowego konika morskiego… NIE! Wilka morskiego! No więc wchodzę do tej wanny, a woda była zimna jak lód! I były w niej potwory! – podszedł kilka kroków w lewą stronę, przystanął, odwrócił się w kierunku Saula i uniósł dłoń ku górze – Ale miałem broń! – zawołał, zbaczając z poprzedniej myśli – Szampon! Moja Pianowa Bazuka! Zaatakowałem! – wykrzykiwał kolejne frazy, które zdawały się nie mieć nic wspólnego z ogólnym pojęciem kąpieli.
- Piana latała na wszystkie strony! Mydło robiło wrzaski i krzyczało: 'Nie pokonasz mnie, Isaac!' Ale ja się nie poddawałem. Miałem na sobie swoją zbroję z piany, oczywiście. To mój pancerz! – bogato gestykulował, znowu chodząc po pokoju, zostawiając za sobą jeszcze więcej mokrych śladów – Zabrakło mi mojej kaczki… – dodał po chwili, kończąc swoją opowieść smutnym akcentem.
- A jakie było pytanie? – spytał, gdy znów stanął twarzą w twarz z bratem, zastanawiając się czego w ogóle dotyczył jego wcześniejszy wywód.
- SZARLOTKA! – krzyknął nagle, niemal podskakując – Obiecałeś szarlotkę! Masz szarlotkę? Robimy szarlotkę? Jak się robi szarlotkę? – bardzo dużo szarlotki w jednym dialogu wskazywało na to jak bardzo zależało mu na SZARLOTCE! A że Saul zaprosił go na pieczenie ciasta i wspólne oglądanie kreskówek, co brzmiało jak idealny plan na spędzenie czasu, zwłaszcza że obie te rzeczy mieściły się w jego top dziesięć ulubionych zajęć, nie mógł się doczekać, aby cieszyć się pysznym ciastem i oglądać ulubione bajki razem z bratem. Jednak nie zdawał sobie sprawy, że to zaproszenie było tylko pretekstem, aby go tu ściągnąć. Od samego początku Isaac był podekscytowany myślą o szarlotce. Już podczas jazdy na rowerze do domu Saula, wyobrażał sobie zapach pieczonego jabłka, chrupiącą kruszonkę na wierzchu i puszyste ciasto. Był głodny, zarówno dosłownie, jak i emocjonalnie. A teraz uśmiechał się jak małe dziecko, które właśnie odkryło, że lody są za darmo. Można było zobaczyć w jego oczach czystą radość, jakby odkrył sekret wiecznej szczęśliwości i bardzo, ale to bardzo pragnął szarlotki!
I nie dając bratu czasu na jakąkolwiek reakcję, pobiegł w kierunku kuchni…

Saul Monroe
niesamowity odkrywca
ajzak
właściciel sklepu jubilerskiego — Ruby Drops
37 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Niedojrzały emocjonalnie narwaniec, który chce cię ustatkować, ale jeszcze niedawno dealował, ćpał, był panem do towarzystwa, paserem i złodziejem. Born and raised in Lorne Bay. Trzeci syn wielodzietnej patologicznej rodziny, zapewne znanej w mieście z tej patologii.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Isaac Monroe
uczeń — -
18 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
loading...
trigger warning
Poniższy tekst zawiera treści kontrowersyjne i/lub powszechnie uznawane za gorszące i/lub traktuje o zjawiskach nielegalnych, niemoralnych. Tekst ten nie ma na celu propagowania opisywanych poglądów i/lub działań; nie odzwierciedla przekonań autorów ani właścicieli domeny, a jest jedynie formą fikcji literackiej i obrazuje wyłącznie sytuacje postaci fikcyjnych.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Saul Monroe
niesamowity odkrywca
ajzak
właściciel sklepu jubilerskiego — Ruby Drops
37 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Niedojrzały emocjonalnie narwaniec, który chce cię ustatkować, ale jeszcze niedawno dealował, ćpał, był panem do towarzystwa, paserem i złodziejem. Born and raised in Lorne Bay. Trzeci syn wielodzietnej patologicznej rodziny, zapewne znanej w mieście z tej patologii.
trigger warning
TRIGGER WARNING: Poniższy tekst zawiera treści kontrowersyjne i/lub powszechnie uznawane za gorszące i/lub traktuje o zjawiskach nielegalnych, niemoralnych. Tekst ten nie ma na celu propagowania opisywanych poglądów i/lub działań; nie odzwierciedla przekonań autorów ani właścicieli domeny, a jest jedynie formą fikcji literackiej i obrazuje wyłącznie sytuacje postaci fikcyjnych.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Isaac Monroe
uczeń — -
18 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
loading...
trigger warning
Poniższy tekst zawiera treści kontrowersyjne i/lub powszechnie uznawane za gorszące i/lub traktuje o zjawiskach nielegalnych, niemoralnych. Tekst ten nie ma na celu propagowania opisywanych poglądów i/lub działań; nie odzwierciedla przekonań autorów ani właścicieli domeny, a jest jedynie formą fikcji literackiej i obrazuje wyłącznie sytuacje postaci fikcyjnych.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Saul Monroe
niesamowity odkrywca
ajzak
właściciel sklepu jubilerskiego — Ruby Drops
37 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Niedojrzały emocjonalnie narwaniec, który chce cię ustatkować, ale jeszcze niedawno dealował, ćpał, był panem do towarzystwa, paserem i złodziejem. Born and raised in Lorne Bay. Trzeci syn wielodzietnej patologicznej rodziny, zapewne znanej w mieście z tej patologii.
trigger warning
Poniższy tekst zawiera treści kontrowersyjne i/lub powszechnie uznawane za gorszące i/lub traktuje o zjawiskach nielegalnych, niemoralnych. Tekst ten nie ma na celu propagowania opisywanych poglądów i/lub działań; nie odzwierciedla przekonań autorów ani właścicieli domeny, a jest jedynie formą fikcji literackiej i obrazuje wyłącznie sytuacje postaci fikcyjnych.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Isaac Monroe
ODPOWIEDZ