Prowadzi sklep z cześciami — All Muscle Car Parts
37 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
Były ochroniarz w Shadow i człowiek Nathaniela, który po odejściu Morrigan, rzucił czarne interesy i postanowił prowadzić prawe życie, co nie do końca mu wychodzi. Ma własny biznes ale chętnie dorabia też sobie na boku.
c z t e r y



Odkąd postawił na własny biznes, sklep był jego głównym źródłem dochodu. Docierał do dość dużej grupy odbiorców, gdyż w samym Queensland było dość wielu właścicieli motocykli, którzy nie mieli miejsca w którym mogliby zakupić części do swych dwukołowców. Oczywiście istniały inne hurtownie, jednak często skupiały się one na częściach samochodowych i często, asortyment mijał się z potrzebami klientów. Fernwell, jako właściciel motocykla, dbał o to by jego oferta obejmowała nawet najrzadsze modele, bo jako mocno zainteresowany, wiedział o tym, czym wozili się tutejsi mieszkańcy i ludzie z okolic Lorne.
Od niedawna, mężczyzna wrócił jednak do dystrybucji towaru, chcąc zarobić dodatkowa kasę, lecz działał na zupełnie innych zasadach niż gdy pracował dla Nathaniela. Działał gdy pojawiało się zapotrzebowanie i dopiero wtedy uruchamiał swój kontakt, odbierał prochy i sprzedawał je bezpośrednio do rąk zainteresowanych, zyskując jedynie mały procent ze sprzedaży. Był jedynie osobą, która przekazywała kontrabandę z rak do rąk ale wciąż mocno ryzykował i współpracował tylko z ludźmi których znal. Zazwyczaj wypadało na weekendy, gdy ludzie imprezowali i potrzebowali wspomóc się koksem lub LSD.
W piątkowy wieczór, umówił się ze stałą klientką pod domem w którym trwała huczna domówka. Posiadówa zwracała duża uwagę sąsiadów i władz, dlatego nie był pewien czy powinien się godzić na handlowanie w takim miejscu. Dziewczyna jednak wyszła przed dom i poprosiła by wszedł do środka, gdzie będą mogli dokonać transakcji w bezpiecznym i cichszym miejscu. Zgodził się i przepychając się przez gości, ruszył za nią na piętro. Spodziewał się jednak jakiegoś pokoju, a nie toalety do której go zaprosiła, jednak chciał czym prędzej zrzucić z siebie towar i zniknąć.


Gael Fernsby
pokojówka & barmanka — la costa motel & rudd's
23 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Pracuje na dwa etaty i stara się ogarnąć dom, w którym czeka na nią młodsze rodzeństwo, bo rodzice zawiedli ją już dawno.
Nie podobało jej się pełnienie roli niańki, a jednak to właśnie w takiej funkcji pojawiła się na dzisiejszej domówce. Miała w końcu wolny wieczór, więc początkowo planowała go sobie inaczej, jednak kiedy koleżanka wspomniała jej o dzisiejszym wyjściu, Gael nie potrafiła zostawić jej samej głównie przez wzgląd na to, iż była świadoma jej problemu. Wiedziała, że starała się zwalczyć uzależnienie, aby zawalczyć o dziecko, które zostało jej zabrane przez zaniedbania wywołane narkotykami. Nie pochwalała tego, potępiała wręcz, jednak miała świadomość tego, że nałóg bywał silniejszy od osoby, która się z nim zmagała, a Lizzy nigdy nie była w jej oczach złą dziewczyną. Była jednak na dobrej drodze ku temu, aby stać się rodzicem takim samym, jakim był jej ojciec, a takiego losu Fernsby nie chciała nie tyle dla niej, co dla jej małej córeczki, która znajdowała się właśnie w rodzinie zastępczej. Ze względu na tę kruszynkę zgodziła się dzisiaj pełnić rolę opiekunki.
Przez sporą część wieczora wychodziło jej to nieźle. Bawiły się razem, a Gael udało się nawet rozluźnić. Nie spodziewała się więc zupełnie, że kiedy w którymś momencie wyskoczy do kuchni po napoje, Lizzy zniknie z zasięgu jej wzroku. Kiedy wróciła i nie zobaczyła jej na poprzednim miejscu, w oka mgnieniu zrozumiała, że musiała coś kombinować. Ktoś znajomy w końcu pokierował ją w stronę toalety na piętrze, do której bez wahania się udała. - Lizz? - odezwała się, kiedy dwukrotnie zastukała w drzwi. To byłoby na tyle z ewentualnego poszanowania prywatności, ponieważ nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź, wpakowała się do środka. To, co tam zastała, sprawiło, że momentalnie coś się w niej zagotowało. - Chyba sobie, kurwa, żartujesz - warknęła na koleżankę, momentalnie doskakując do niej w taki sposób, aby stanąć jej na drodze i uniemożliwić przejęcie od bruneta prochów. - Niczego nie będziesz jej sprzedawał - burknęła tym razem w jego stronę i, jak to już miała w zwyczaju, obrzuciła go mało życzliwym spojrzeniem. Swoim dzisiejszym działaniem utwierdził ją jednak w przekonaniu, że robiła to słusznie - udowadniał przecież teraz, że nadal był facetem, za którego go miała. Choć jeszcze niedawno próbował wmówić jej coś innego, nie zmienił się nic a nic odkąd jeszcze z kolegami nachodził ją w barze.

Prowadzi sklep z cześciami — All Muscle Car Parts
37 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
Były ochroniarz w Shadow i człowiek Nathaniela, który po odejściu Morrigan, rzucił czarne interesy i postanowił prowadzić prawe życie, co nie do końca mu wychodzi. Ma własny biznes ale chętnie dorabia też sobie na boku.
Niańczenie znajomych nigdy nie było jego zadaniem ale i latanie po takich imprezach zupełnie nie pasowało do jego osoby. Lubił odwiedzać bary czy spotkać się na grillu w gronie znajomych ale czasy domówek miał dawno za sobą. Owszem, zdarzało mu się wpadać na posiadówki do kumpli w czasach młodości, jednak przyglądając się temu jak obecnie wyglądały takie balangi, mógł uczciwie stwierdzić, że nie odbywały się one na taką skalę. Przechadzając się po domu gospodarza, miał wrażenie, że zleciało się tu pól miasteczka, co również niespecjalnie mu odpowiadało, bo robiąc interesy z klientami osób dla których sporadycznie pracował, wolał dopinać transakcji z dala od publiki i ludzi, którzy mogliby narobić mu problemów. Zamierzał jednak załatwić sprawę szybko i opuścić to miejsce zanim zacznie przykuwać większą uwagę.
Zgodziłem się na to przez wgląd na to, że jesteś zaufaną klientką Chaveza i za ciebie ręczy ale następnym razem, nie ciągaj mnie po takich miejscach, rozumiesz? — odebrał od niej pieniądze i wyciągnął z wewnętrznej kieszeni kurtki woreczek strunowy z białą zawartością. Słysząc zatroskaną koleżankę, która dobijała się do drzwi, chciał czym prędzej wynieść się z tej chaty, ale w momencie gdy Lizz, sięgnęła po towar, drzwi łazienki otworzyły się. Ku jego zaskoczeniu, zastał w nich znajomą twarz, choć to wcale go nie uspokoiło. — I właśnie dlatego, kazałem ci kurwa wyjść na zewnątrz — burknął w stronę dziewczyny, bo spodziewał się, że nie ominą go problemy. Nie zamierzał odpowiadać za nikogo - dziewczyna, której przekazywał towar była pełnoletnia i nic więcej go nie interesowało - ani jej nadgorliwe koleżanki ani nałóg. On jak każdy, pragnął jedynie żyć i opłacać rachunki.
Nie wariuj i ścisz swój ton, bo twoje krzyki nie robią na nikim wrażenia — ułożył woreczek na umywalce i wcisnął dłonie do kieszeni kurtki — Zmywam się stąd, a wy drapcie się w najlepsze. To nie mój problem — odparł, próbując wyjść z łazienki, jednak dziewczyna wciąż stała mu na drodze — Przesuń się, p r o s z ę — wycedził przez zęby i westchnął po chwili, kompletnie niezainteresowany dramatami dziewczyn. Robiło się tłoczno i zdecydowanie za głośno.

Gael Fernsby
pokojówka & barmanka — la costa motel & rudd's
23 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Pracuje na dwa etaty i stara się ogarnąć dom, w którym czeka na nią młodsze rodzeństwo, bo rodzice zawiedli ją już dawno.
Miała na głowie ważniejsze rzeczy - swoich problemów miała przecież aż nadto, a jej bliscy ciągle generowali nowe. Wydawać by się mogło, że ucieczka przed kłopotami nie była jej pisana, co sprawiało, że ogarniająca ją frustracja sięgała zenitu. Bywały bowiem chwile, kiedy Gael miała wrażenie, że nie była w stanie żyć własnym życiem. Poświęcała je dla innych, ale oni w ogóle tego nie szanowali. Nie chodziło jej przecież o to, aby ktokolwiek bił jej pokłony w gestii podziękowania, jednak w zupełności wystarczyłoby, aby nie dokładano jej zmartwień.
Do tego jednak nikt nie miał ochoty się zastosować.
Otwierając drzwi łazienki spodziewała się tak naprawdę najgorszego. Obudziły się w niej obawy, że Lizzie dorwała się już do prochów i teraz Gael nie pozostanie już nic innego, jak zawleczenie jej tyłka do domu. W tym samym momencie pożałowała, że w ogóle zgodziła się z nią tutaj przyjść, bo chociaż dziewczyna miała już swoje lata i mogła decydować za siebie, jak widać, wcale nie powinna tego robić. Podejmowała cholernie niewłaściwe decyzje, których żałowała dopiero po fakcie. A choć Fernsby była na nią teraz tak wściekła, iż powinna pozwolić jej na spieprzenie tego, co do tej pory udało jej się osiągnąć, nie chciała tego zrobić. Nie dla niej, a dla tego dzieciaka, który czekał na nią w rodzinie zastępczej. Ale z tego Fernwell nie zdawał sobie przecież sprawy - dlaczego miałoby go to obchodzić? - Pieprz się - warknęła na niego, kiedy postanowił ją strofować. Powinien był już wiedzieć, że nie trafił na potulną owieczkę, która tak po prostu dostosuje się do jego wymagań. Nie bała się też zrobić sceny, jeśli tego właśnie wymagałaby sytuacja, a najwyraźniej właśnie tak było w tym przypadku. - Najpierw zabierz stąd to gówno - odparła i skinęła głową w stronę umywalki, na której znajdował się woreczek z białym proszkiem. Nie chciała ryzykować, że wpadnie w niepowołane ręce, a już na pewno nie chciała, żeby trafił do Lizzie. - I więcej jej nie odpisuj - dodała, świadoma tego, że prawdopodobnie i tak jej nie posłucha - nie bez powodu miała go przecież za faceta, który cudzymi problemami się nie przejmował.

bazel fernwell
Prowadzi sklep z cześciami — All Muscle Car Parts
37 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
Były ochroniarz w Shadow i człowiek Nathaniela, który po odejściu Morrigan, rzucił czarne interesy i postanowił prowadzić prawe życie, co nie do końca mu wychodzi. Ma własny biznes ale chętnie dorabia też sobie na boku.
Fernwell nie chciał nikomu dawać kolejnych powodów do tego, by postrzegać go jako wyrachowanego przestępce, który nie dość, że współpracował z jednym z najniebezpieczniejszych gości w miasteczku to jeszcze rozprowadzał narkotyki, dilując z młodymi dziewczynami. Traktował to jako interes i czysty zarobek, choć sam brzydził się narkotykami i nie zachęcał do ich brania n i k o g o. Był zwykłym kurierem, choć wcale nie oznaczało to, że nie poniósłby winy za katastrofalne skutki, jakie niosło za sobą uzależnienie dziewczyny.
Najbardziej żałował, że wpadł na kogoś, kto go znał i mógł powiązać z wydarzeniami na tej imprezie. Młodzi bawili się w najlepsze i jeśli cokolwiek by się wydarzyło, policja mogłaby odkryć fakt, że goście byli pod wpływem nieznanych na pierwszy rzut oka substancji. Wtedy, niewiele dzieliłoby go już od pierdla.
Oh i znów te pazurki — jęknął i uniósł dłonie w geście kapitulacji. Ostatnie czego potrzebował to wykłócanie się z gówniarami i branie udziału w tej farsie. Powinny wyjaśnić między sobą cały problem i nie wciągać go w konflikt, który ani trochę go nie dotyczył. Jak się jednak okazało, opuszczenie łazienki wcale nie było tak proste jak przypuszczał.
Za to gówno zapłaciła twoja kumpela, więc nie należy ono do mnie. To nie jest mój problem — odmówił, nie zamierzając brać odpowiedzialności za towar. Od momentu otrzymania zapłaty, nie interesowało go to, co stanie się z proszkiem. Nie zamierzał też do czegokolwiek się przyznawać. — Nie przypominam sobie bym przyjmował od ciebie polecenia ale po twojej akcji, raczej nie będziemy więcej współpracować — odparł, choć nie było to przysługą jaką zrobił dla niej z grzeczności. Nie chciał ryzykować, że ktokolwiek powiąże go z handlem, a jak zdążył się przekonać, Lizzie obracała się w towarzystwie, które mocno mu teraz szkodziło.
Słysząc kolejne nawoływania, dobiegające z korytarza, Bazel przepchnął się przez dziewczyny i chwycił za klamkę. — Spadam stąd — rzucił pospiesznie, chcąc czym prędzej zmyć się z tej imprezy. Gdy otworzył drzwi, wyrósł przed nim postawny , młody chłopak, który od razu rzucił w ich stronę kilka pretensjonalnych zdań i pouczeń, które mocno nie spodobały się brunetowi. — Znajdźcie sobie pokój jak macie ochotę na trójkąt, cholerne ćpuny — usłyszał i zerwał się by chwycić gnojka za materiał koszulki. Pchnął go na przeciwległą ścianę przy której przytrzymał go przez chwilkę i wycedził przez zęby:
Odszczekaj to, smarkaczu albo wepchnę ci ten pryszczaty łeb głęboko w tyłek — odpowiedział i po chwili, poluźnił zaciśnięte dłonie, puszczając chłopaka. Miał za dużo świadków i nie zamierzał bić dzieciaków, jednak nie zamierzał przyzwalać na znieważające teksty, które padały pod adresem jego i dziewcząt. Odwrócił się i skierował korytarzem w stronę schodów, gdy usłyszał kolejny, idiotyczny tekst w stronę dziewczyn, które również chciały opuścić i przede wszystkim z w o l n i ć tę cholerną łazienkę. W tej samej chwili, Baze odwrócił się i pospiesznie wrócił do chłopaka, któremu wypłacił cios w twarz.


Gael Fernsby
pokojówka & barmanka — la costa motel & rudd's
23 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Pracuje na dwa etaty i stara się ogarnąć dom, w którym czeka na nią młodsze rodzeństwo, bo rodzice zawiedli ją już dawno.
Nie była święta i niekiedy zdarzało się, że wzięła coś dla poprawy humoru, jednak były to sytuacje skrajnie sporadyczne. Z tyłu głowy zawsze miała bowiem myśl o tym, że gdyby stało jej się coś złego, jej rodzeństwo musiałoby poradzić sobie samodzielnie, a na to żadne z nich nie było jeszcze gotowe. Starała się więc postępować odpowiedzialnie i wiedziała, że kiedy sięgała po używki, robiła to na własną odpowiedzialność. Podstawową różnicą było jednak to, że Gael bynajmniej nie była uzależniona, a pociąg do narkotyków nie był silniejszy od niej, co miało miejsce w przypadku jej koleżanki. Ona nie potrafiła sobie tego odmówić, a ktokolwiek dostarczał jej prochy, brał odpowiedzialność za to, co później miało się wydarzyć.
Zarobek nie był tu żadnym wytłumaczeniem.
- No pewnie, że to nie jest twoja sprawa. W końcu to nie ty będziesz siedział z nią w szpitalu, jak znowu przedawkuje i nie ty będziesz się zastanawiał, gdzie, do cholery, podziewa się jej dziecko - warknęła na niego, ewidentnie poirytowana tym, jak krótkowzroczny się wydawał. Najbardziej irytowała ją jednak myśl o tym, iż jeszcze kilka dni temu próbował zaprezentować się z innej strony i pokazać, że wszystko to, co miał na sumieniu, było już przeszłością. Jak widać, nie uwierzyła mu całkiem słusznie, co jedynie utwierdziło ją w przekonaniu, że powinna trzymać się od niego na dystans. Kiedy znajdował się w pobliżu, nie kończyło się to dobrze.
Jej reakcją na jego słowa był wyłącznie środkowy palec, którego prawdopodobnie nie był w stanie zauważyć, skoro i tak zmierzał już w stronę wyjścia. Spuściła w toalecie biały proszek, nie zamierzając na to, aby jej koleżanka po niego sięgnęła, a kiedy wywaliła woreczek do kosza na śmieci, usłyszała ten głupi komentarz. - Pierdol się, Frankie - rzuciła, biorąc pod ramię koleżankę, którą chciała wyprowadzić z łazienki. Bezskutecznie, bo nim dotarły do drzwi, za nimi rozpoczęła się szarpanina. Gael zaklęła pod nosem, z jednej strony będąc zdania, że nie była to jej sprawa, ale z drugiej… Naprawdę nie potrzebowali tu jeszcze większego zamieszania. Kiedy więc obok pojawił się ktoś, kto odciągnął niekulturalnego osiłka w tył, ona sama przystanęła przed Fernwellem i uniosła dłonie na wysokość jego klatki piersiowej, na wypadek gdyby ponownie chciał wystartować do tamtego chłopaka. - Niepoważny jesteś? Zaraz zleci się tu cały tłum - stwierdziła, po czym skinęła głową w stronę Frankiego, który dalej bluzgał coś pod nosem. Najwyraźniej nie zamierzał tak łatwo odpuścić brunetowi tego, co przed chwilą zaszło. - Zmywaj się stąd - odezwała się, sugerując mu to, co jej zdaniem byłoby teraz najlepszym posunięciem. - Lizz, chodź - pociągnęła koleżankę w dół schodów, najwyraźniej także mając zamiar opuścić tę imprezę. Była zmęczona ciągłym zamieszaniem i aktualnie myślała już wyłącznie o tym, by w spokoju wrócić do domu.

Prowadzi sklep z cześciami — All Muscle Car Parts
37 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
Były ochroniarz w Shadow i człowiek Nathaniela, który po odejściu Morrigan, rzucił czarne interesy i postanowił prowadzić prawe życie, co nie do końca mu wychodzi. Ma własny biznes ale chętnie dorabia też sobie na boku.
Nikt nie był święty, a popełniane przez nas błędy były rzeczą zupełnie normalną. Wszystko było kwestią wyborów, których dokonywaliśmy i tego jak nasze decyzje oddziaływały na innych. Jeśli sięgała po narkotyki, szkodziła głównie sobie, lecz jeśli generowało to problemy przez które raniliśmy innych, problem zdawał się być poważniejszy niż myśleliśmy. Jego praca miała zapewnić mu środki do życia i naprawdę długo wierzył w to, że nie było to interesem osób drugich, lecz z perspektywy czasu, rozumiał jak robota dla Nathaniela niszczyła życie osobom, które podobnie jak on, ona, Lizzie czy połowa zebranych na tej imprezie popełniła pieprzony b ł ą d. Nie chciał dłużej grzebać w tym bagnie i w końcu postanowił poukładać swe życie tak, by nie niszczyć go innym, jednak łapiąc się dodatkowych zleceń, spierdolił sprawę po raz kolejny.
Czy chciał by prochy zaszkodziły zdrowiu dziewczyny bądź odebrały niewinnemu dziecku matkę? Nie, nigdy nie było to jego intencją, jednak nie uważał by w jego interesie było podejmowanie decyzji za nią. Odpowiadał wyłącznie za siebie i nie da sobie wmówić, że jej działania były jego winą.
Jaka matka zostawia swoje dziecko by imprezować i ćpać? Ty, jako jej koleżanka, też nie wykazałaś się odpowiedzialnością, skoro przyszłaś tu razem z nią — omiótł ją wzrokiem i odpowiedział podirytowany. Nie podobało mu się to, że winiła go za całe zło tego świata i nie zamierzał po raz kolejny udowadniać jej, że miała co do jego osoby błędne wyobrażenie. Nikogo do niczego nie przymuszał i nie reklamował się jako dostawca narkotyków; dostarczał je jedynie osobą, które były stałą klientelą Chaveza. Każdy kto sięgał po to świństwo był idiotą ale nie był od tego by kogokolwiek oceniać czy też umoralniać. Każdy miał własny rozsądek.
Nierozsądnie było wdawać się w te szarpaninę na oczach gości i wiedział, że mogło to skutkować wieloma kłopotami, dlatego, gdy dziewczyna stanęła przed nim i zatrzymała jego rajd na osiłka, przeniósł swoje spojrzenie na nią. Nie byłoby dla niego problemem wyminięcie jej i dopadnięcie chłopaka, jednak zamierzał posłuchać rady i opuścić imprezę tak jak to pierwotnie planował. Odwrócił się więc i ruszył schodami na dół, ignorując spojrzenia zainteresowanych awantura gapiów.
Gdy znalazł się na powietrzu, wyszedł pospiesznie przez bramkę i zatrzymał się na chodniku, wciskając nerwowo dłonie do kieszeni kurtki. Odwrócił się, chcąc upewnić się, że dziewczyny również zdecydowały się na odwrót. Nie był pewien czy obity gówniarz nie będzie stwarzał im kolejnych problemów, dlatego poczekał chwilę, kręcąc się dookoła. Gdy wyszły za nim, ruszył w stronę brunetki i wyciągnął z kieszeni pieniądze, które kilka minut temu wręczyła mu Lizzie. — Zadzwoń po taksówkę i upewnij się, że usunie mój numer z listy kontaktów. Ja zadbam o to by była spalona u Chaveza — obiecał, wierząc, że takie działanie uchroni tyłek im wszystkim. Nie chciał tych pieniędzy i liczył, że w zamian za zwrot, one zapomną o tym, że w ogóle się tu pojawił. Zdarzały się równie kiepskie akcje ale potrafił sobie z nimi radzić. Praca w Shadow nauczyła go improwizować i sprzątać bałagan w razie nieprzyjemności.


Gael Fernsby
pokojówka & barmanka — la costa motel & rudd's
23 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Pracuje na dwa etaty i stara się ogarnąć dom, w którym czeka na nią młodsze rodzeństwo, bo rodzice zawiedli ją już dawno.
Prychnęła dość głośno, ostatkiem sił powstrzymując się przed odgryzieniem mu się po raz kolejny. Doszła jednak do wniosku, że to i tak nie miało większego sensu, ponieważ Fernwell nie znał położenia jej przyjaciółki i nie wiedział też, jak wiele robiła dla niej Gael. Nie miał bladego pojęcia o życiach osób, którym opychał narkotyki, najwyraźniej będąc w stanie dostrzec tylko czubek własnego nosa. Miała go za egoistę - miała go za faceta, który dbał o własny interes kosztem innych osób, a w dodatku za kogoś, kto niemożliwie wkurzał ją swoim tupetem. Nie rozumiała tego. Ostatecznie był jej przecież całkiem obcy i jego działania powinny być jej całkowicie obojętne, a jednak ilekroć miała z nim do czynienia, jej emocje niemalże sięgały zenitu. Dlaczego ktoś, kto nie miał dla niej znaczenia, aż tak silnie na nią oddziaływał?
Zignorowała to jednak, ponieważ w chwili obecnej zależało jej przede wszystkim na wyprowadzeniu stąd Lizzie. Musiała ją stąd zabrać, ponieważ ta impreza wymykała się spod kontroli, a poza tym dziewczyna sama udowodniła, że nie można jej zaufać. Nadal przegrywała ze swoim nałogiem, przed którym Gael nie była w stanie jej uchronić. Zresztą, nie mogła przecież cały czas stać jej nad głową i pilnować, żeby ta nie powieliła swoich błędów. Na jej barkach spoczywało zbyt wiele obowiązków.
Nie spodziewała się tego, że brunet nagle mógłby obudzić w sobie rozsądek. Nie oczekiwała też, że pieniądze Lizzie nagle do nich wrócą - może nawet lepiej byłoby, gdyby Bazel zatrzymał je dla siebie, choć Gael szczerze wątpiła, czy Lizzie wyciągnęłaby z tego jakąś nauczkę. Zdawała się tak odcięta od rzeczywistości, iż takie rzeczy nie miały dla niej żadnego znaczenia.
Podniosła na niego spojrzenie chwilę po tym, jak niepewnie zerknęła w stronę wyciągniętych przez niego pieniędzy. Zawahała się przez moment, ale zdecydowała się po nie sięgnąć, po czym lekko pokiwała głową. Nie zamierzała robić mu problemów, być może doceniając również to, że i on w pewnym stopniu zdecydował się jej pomóc. Po raz pierwszy dostrzegła w nim coś więcej - coś ludzkiego, a to sprawiło, że ona sama odrobinę spotulniała. Nagle wyparowała z niej dotychczasowa waleczność. - Dzięki - rzuciła krótko, po czym omiotła go jeszcze spojrzeniem. Nie mówiąc nic więcej, obróciła się na pięcie, łapiąc pod ramię zataczającą się koleżankę. Nie zwlekając nawet chwili dłużej, zamówiła taksówkę, którą później odstawiła Lizzie do domu, by ostatecznie wrócić do siebie. Miała kompletnie dość tego dnia, ale mimo to nie była w stanie tak po prostu zasnąć.

zt.
ODPOWIEDZ