Menażerka — Beach Restaurant
39 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Przeniesie zakupów z samochodu do domu niby niedaleko, ale jednak trochę się zmęczyła. Może nie powinna od razu ich robić na cały miesiąc, ale tak było wygodniej. Tylko potem kwestia przenoszenia tego tam i z powrotem.
Zdecydowanie przydałby się teraz jakiś mężczyzna.
Maisie postawiła ostatnią siatkę na podłodze koło lodówki, po czym westchnęła nieco zmęczona. Może trzeba poprasować nad kondycją?
Miała przynajmniej zajęcie na chwilę. Na lodowce wisiała rozpiska obiadowa na cały tydzień, został jej ten nawyk jeszcze za czasów ostatniego małżeństwa i nie potrafiła się go pozbyć. A może podświadomie nie chciała?
Tak czy inaczej dzisiaj w rozpisce była kofta, zatem trzeba rozpakować siatki i ruszyć z gotowaniem. Szału na pewno nie będzie, ale podobno trzeba ćwiczyć, aby osiągnąć przyzwoity poziom.
Zbierając się w sobie podeszła do szafki stojącej przy drzwiach wejściowych, by odłożyć tam kluczyki od swojego prawie dwudziestoletniego Fiata 500 oraz zdjąć buty. Potem powędrowała z powrotem do kuchni. Umyła ręce w zlewie, wytarła je w niebieski ręcznik przewieszony przez klamkę od szafki.
-Trzeba się brać za robotę - powiedziała do siebie.
Podeszła do radia stojącego na lodowce, żeby włączyć lokalną radiostacje i posłuchać czego aktualnie się słucha. Nie była na bierząco z muzycznymi trendami, ale jakoś z tego powodu nie rozpaczała.
Zabrała się za pierwszą siatkę zawierajace głównie owoce oraz warzywa, tych trzeba mieć zawsze pod dostatkiem jej zdaniem.
Blanche Fitzgerald
powitalny kokos
Sherry
brak multikont
aktorka — Cairns Performance Art Centre
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Lubiła bez zapowiedzi odwiedzać rodzeństwo w ich własnych domach. Robiła to na tyle inwazyjnie, że nie była do końca pewna czy z wzajemnością. Czy się tym przejmowała? Absolutnie nie. Idea wolnej przestrzeni osobistej w dużej mierze była jej totalnie obca, dlatego nie miała rozterek w stylu ale może będę przeszkadzać albo może nie chcą mnie widzieć. Zdawała sobie sprawę, że bywa irytująca i męcząca i niestety problem polegał na tym, że irytację innych uważała za zabawną. Do pewnego stopnia oczywiście, bo też nie chodziło jej przecież o to, żeby wszystkich wkurzyć.
Dzisiaj na swoją ofiarę wybrała Maisie. Nie miała żadnego klucza, po prostu pomyślała o najstarszej siostrze i o. Wiedziała, że Maisie ma wolne, ona sama też nie musiała iść na próbę, więc rachunek matematyczny był prosty.
Zaszła do Goodies po alkohol, no bo z pustymi rękami w odwiedziny nie pójdzie a potem pojechała do siostry. Na rowerze, bo inaczej mogła już tylko na pieszo. Nie miała prawa jazdy i nie zamierzała go robić, bo uważała, że nie było jej potrzebne. Mieszkała przecież w dzielnicy, w której wszystko miała, więc nie musiała jeździć daleko do sklepu chociażby, albo na przykład do apteki. Zresztą, nawet gdyby musiała to miała przecież swój ukochany rower. Który stanowił jej główny środek transportu. Którym jeździła do pracy. Do Cairns. Więc tym bardziej nie było problemu, by pojechała na nim do innej dzielnicy Lorne Bay. Miała przy rowerze koszyczek, bardzo wygodny, w którym ułożyła z namaszczeniem butelkę wina i ciasteczka (bo ciasteczka też kupiła) i pojechała na Sapphire River. Zaparkowała z tyłu domu siostry, co by nikt nie ukradł jej ulubionego środka transportu, po czym udała się do wejścia i zapukała do drzwi. Naturalnie tylko z grzeczności, bo nawet nie czekała na odpowiedź, tylko od razu nacisnęła klamkę. Tak jak przypuszczała, drzwi były otwarte.
- Haloooooo? Maisie? - zawołała, najpierw wsadzając do środka głowę, a po chwili całą resztę swojego jestestwa.

Maisie Drini
Menażerka — Beach Restaurant
39 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zajęta rozpakowywaniem siatek z owocami i warzywami, przy akompaniamencie muzyki z radia, po czasie zorientowała się, że ktoś ją woła. Duchów się nie spodziewała, za zatem żywa osoba. Żeby kiedyś przez te niezamykanie drzwi nie skończyła zabita we własnym domu.
Trzymając w ręce kokosa powędrowała do przedpokoju. W razie czego kokos nadawał się do ataku, albo ogłuszenia chociaż tego kogoś. Jej ucho wyłapało, że to damski głos, ale przecież złodzieje czy włamywacze stosowali różne metody na oszukiwanie ludzi.
- O Blanche, cześć - z ulgą zarejestrowała młodszą siostrę czującą się jak u siebie. Osobiście nie mała nic przeciwko, ale powinna jednak zacząć zamykać drzwi na klucz. -Jakbyś przyszła troszeczkę wcześniej pomogłabyś mi z zakupami - wskazała na trzymanego kokosa. - Wchodź, zapraszam do kuchni
Nawet jakby chciała ugości siostrę w salonie, wpierw musiała skończyć z rozpakowaniem zakupów.
Gdy ponownie weszła do pomieszczenia akurat grali „Flame of Love” - Fancy. W jej przydałby chwilowo płomieni miłości brakowało, bo ciężko dojść do siebie po stracie ukochanego.
Pokręciła głową dla dogonienia natrętnych myśli. Wszystko jeszcze było przed nią. Znajdzie tego ostatecznego księcia z bajki i już wszystko będzie dobrze.
Z nieco większym zaangażowaniem odłożyła kokosa na parapet.
- Siadaj, co tam słuchać u ciebie?
W kuchni Maisie nie miała stołu ani krzeseł tylko barek śniadaniowy i wysokie stołki do tego. Tak głównie jadała na tarasie przed domem, a za znajomymi umawiała się głównie na jedzenie na mieście. Jej domek nie był, aż tak duży, aby pomieści większą liczbę osób.
Blanche Fitzgerald
powitalny kokos
Sherry
brak multikont
aktorka — Cairns Performance Art Centre
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- W takim razie cieszę się, że nie przyszłam - wyszczerzyła zęby w typowym dla siebie, wesołym uśmiechu. I nie był to wcale ten słynny zbyt szeroki uśmiech, który zwiastował kolejny durny pomysł albo kolejną durną pyskówkę, którą tylko Blanche uważała za zabawną. Tak jak teraz na przykład, bardzo ubawił ją własny żart o tym, że nie przyszła wcześniej pomóc siostrze z zakupami. Nawet jeśli niekoniecznie był to żart a młodsza Fitzgerald mówiła serio. Zaraz jednak jej wzrok padł na kokosa, którego Maisie trzymała w ręce i mina jej nieco zrzedła.
- Czy ty chciałaś zaatakować mnie kokosem? - uniosła jedną brew do góry. W sumie to nawet nieźle się bawiła, musiała przyznać.
- Dobrze, bardzo dobrze. Każdy musi mieć instynkt samoobronny. Ale wiesz i tak powinnaś zamykać drzwi na klucz, bo niekoniecznie ja mogłam wpaść na pomysł, by cię dzisiaj odwiedzić - pokiwała głową z bardzo poważną miną, jakby mówiła właśnie bardzo ważne prawdy życiowe. Cóż, nie mówiła, a z jej ust zazwyczaj wychodziły tylko durnowate pyskówki.
Rozsiadła się wygodnie na stołku barowym, niekoniecznie czekając na zaproszenie Maisie i od razu postawiła przed nią butelkę wina, którą kupiła przed przyjściem.
- Mam wino. I ciasteczka - oznajmiła, obok wina odkładając paczkę ciastek z czekoladowymi płatkami. Szczerze? Nie pamiętała czy starsza siostra je lubiła, ona za to wręcz uwielbiała je od dziecka. Pamiętała do dzisiaj, jak kiedyś skitrała z domowej piwniczki pięć paczek, wszystkie zeżarła a potem całą noc chorowała. I to właśnie Maisie siedziała przy niej całą noc i pilnowała zarzyganej i zaryczanej ośmioletniej Blanche, bo miała już piętnaście lat i dla młodszej siostry była jak dorosła.
- Dużo się dzieje, jak zawsze, ale nic specjalnego się nie wydarzyło - wzruszyła ramionami. U Blanche zawsze bardzo dużo się działo a przy tym nie miała spektakularnych wydarzeń w swoim życiu, które cokolwiek by w nim zmieniły.
- Lepiej powiedz jak ty się czujesz. Dawno nie rozmawiałyśmy, nie? - Cóż, o to nie było trudno, skoro Maisie wróciła do Lorne rok temu a Blanche dokładnie w tym samym czasie siedziała w Nowym Jorku. Wiedziała o tym, co przydarzyło się jej starszej siostrze, ale chyba nie miały za bardzo okazji, żeby faktycznie o tym porozmawiać. Być może dlatego, że Blanche nie nadawała się na pogaduchy od serca.

Maisie Drini
Menażerka — Beach Restaurant
39 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
-Wyczucia czasu nie masz - Maisie przewróciła oczami słysząc komentarz siostry na potencjale pomaganie.
Ale dobrze wiedzieć, że kokos zrobił wrażenie. W takim celu wzięła go ze sobą. Nie zamierzała rzucać nim w Blanche, ale gdyby to był ktoś inny pewnie by mogło się tak skończy.
- Winko i ciasteczka zawsze i wszędzie - sięgnęła po kieliszki do wina znajdujące się jednej z górnych szafek.
Postawiła je na blacie barku, z szuflady wyjęła korkociąg, który również tam dorzuciła. Na wino zawsze znalazłaby czas, w końcu miało ono też dobry wpływ na zdrowie. A już dzisiaj raczej nie zamierzała nigdzie autem się poruszać, więc mogła sobie pozwolić.
-Najważniejsze, że wszystko jakoś leci. Jak jest zdrowie to i cała reszta jakoś się ułoży- takiego zdania była Maisie. Swoje już przeżyła poniekąd wiedziała, co mówiła. -Trzymam się, jest dobrze. Trochę czasu zdążyło minęło, chociaż żałuje, że nie mieliście okazji się poznać. Z tym już nic nie zrobimy
Za młodego człowiek bardziej robił niż myślał, i ona też nie była pod względem wyjątkiem. Spędziła ponad dwadzieścia lat w Europie i przez ten czas nie widziała się w sumie z rodziną. Reszta rodzeństwa była jeszcze w szkole, gdy jej się zechciało jechać w daleki świat.
Jak to bywa z wielkiem przychodziła też mądrość i świadomość, że pewnie rzeczy można było zrobić inaczej,
- Polej, bo na sucho to słabo się rozmawia - uśmiechnęła się znacząco się do Blanche.
Najłatwiej było jak nie myślała, nie wspominała. Nie nosiła nawet obrączki, ale jakoś nie myślała nad powrotem do panieńskiego nazwiska
Blanche Fitzgerald
powitalny kokos
Sherry
brak multikont
aktorka — Cairns Performance Art Centre
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Ooo, wyczucie czasu akurat mam bardzo dobre - tu już zarechotała, setnie ubawiona tą wymianą zdań. No to nie tak, że kłamała, prawda. Według prawdy Blanche Fitzgerald, nawet jej wyczucie czasu było zajebiste, dokładnie tak samo jak całe jej jestestwo.
Zawsze mogła nim rzucić w Blanche, zanim zorientowałaby się, że to jej własna siostra. A wtedy młodsza z nich byłaby pod wrażeniem, owszem, ale mogłaby zamienić się w jojczącą cały dzień kulkę, a tego obydwie nie chciały.
Zaraz sięgnęła po korkociąg, który Maisie postawiła na blacie i otworzyła wino, rozlewając je do kieliszków. Sięgnęła po swój, powąchała, skrzywiła się i upiła mikro łyczek. Nie przepadała za winem, wszystkie Fitzgeraldy o tym wiedziały. Na rodzinnych spotkaniach miała trochę więcej swobody, bo tam to jednak każdy pił co innego, więc ona też mogła sobie pozwolić na swoje ukochane mocne trunki. Pamiętała natomiast, że jej starsza siostra lubiła wino, a że głupio by wyszło gdyby dla siebie kupiła co innego, więc zostało jej wino.
- No, ja też żałuję. Byłoby bardzo zabawnie wspominać twoje dziecięce wpadki - zaśmiała się wesoło. Robienie siary rodzeństwu uważała za swój cel życiowy, szczególnie jeśli odbiorcą była druga połówka albo ktoś, kto do tego miana aspirował. Wiedziała, że karma to suka i zawsze wraca, jednak na jej szczęście nie musiała się tym przejmować, bo się nie urodził taki co by był w stanie ją okiełznać. Bo jeśli nie da rady, to ja nie wróżę takiemu związkowi długiego stażu.

/o boże, przepraszam D: postaram się, żebyś nie czekała tyle następnym razem :(

Maisie Drini
Menażerka — Beach Restaurant
39 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
-Najlepiej przyjść już na gotowe czyż nie? - Uznała z przekąsem biorąc kieliszek do ręki.
Wino akurat swego młodzieńczego czasu piła całkiem sporo, będąc w Hiszpanii i troszkę we Włoszech. Dziwnym trafem jakoś jej się jeszcze nie znudziło, chociaż nie była ani wielką koneserką czy smakoszką. Piła, bo smakowało i mówiło się, że też dobrze robi na zdrowie jeden kieliszek dziennie.
Mając liczne rodzeństwo zbiegiem czasu żałwoała, że tak mało czasu miała dla nich, bo zachciało jej się podóży. Czasu nie cofnie, może tylko wykorzystać to, co jeszcze czas im oferował. Bo nie zna się dnia, ani godziny o czym przekonała się na własnej skórze.
- Czuję się dobrze, nie planuje się zabić ani nic z tych rzeczy i na pewno nie zamierzam już chyba ruszać się z Lorne, w świat. Tego mam aż za nadto jak na jedno życie - spojrzała na młodszą siostrę mówiac całkiem szczerze. - Zrobiłam parę lat temu w końcu studia, chociaż nie wiem, po co mi one na dobrą sprawę - wzruszyła nieznacznie ramionami.
Może podświaodmie poprostu czuła, że musi je zrobić, bo tak wypada. Lata mijały, a ona miała tylko wykształcenie średnie?
W sumie nie bardzo było teraz sensu się nad tym zastanawiać, bo nawet i bez studiów poradziła sobie całkiem dobrze. Znała też parę języków, więc to też było poniekąd atutem w jej całkiem pokaźnym CV.
Blanche Fitzgerald
powitalny kokos
Sherry
brak multikont
aktorka — Cairns Performance Art Centre
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- No jak ktoś jest sprytny to się zawsze w życiu ustawi, nie? - Wzruszyła ramionami i nie, nie miała zamiaru być dla siostry niemiła czy ją obrażać. Maisie ją znała, więc powinna wiedzieć, że dokładnie tak wyglądały dyskusje z Blanche. Zawsze musiała mieć inne zdanie i dążyła do tego, by przekorna wymiana zdań trwała jak najdłużej. Po co i dlaczego - tego nie wiedział nikt. Możliwe, że po prostu bardzo ją to wszystko bawiło. A jak coś ją bawiło, to powtarzała to aż do porzygu. Gdyby kiedyś Maisie szukała kogoś do dobijania kawałów, nie musiała szukać daleko. Blanche była tuż obok.
Blanche przeszła już właściwie przez wszystkie stadia próbowania alkoholu. Na samym początku piła tylko czystą wódkę, niczym jej nie popijając. Potem przerzuciła się na mocniejszy alkohol, ale ten romans nie trwał wcale długo. Następnie nastała złota era piwa i trwała nieprzerwanie aż do niedawna, kiedy to młodsza Fitzgerald zasmakowała w kolorowych drinkach. Możliwe, że kiedyś dorośnie i do wina, jednak to jeszcze nie był ten czas. Może za dwadzieścia lat, kiedy skończy pięćdziesiąt stwierdzi okej, to już ten czas. A może to właśnie Maisie odkryje w niej nowe smaki i nauczy jak smakować wino? Może. Na razie Blanche uważała, że taki czas nigdy nie nadejdzie.
- Oczywiście, że nie planujesz! Matko jedyna, wypluj te słowa zaraz! - No trochę się wystraszyła kiedy Maisie wspomniała, że nie planuje się zabić i chociaż pocieszający w tym był sam fakt, że nie planuje, to jednak wyskoczyła z tym trochę jak Filip z konopi a Blanche nie wspomniała nic o robieniu sobie krzywdy, więc no.
- I dobrze, że zostajesz, bardzo dobrze. A jakie studia? - Poklepała siostrę po ręce i zaraz oczywiście zainteresowała się tymi studiami, bo ona nic o żadnych studiach Maisie nie wiedziała! Ciekawe czy reszta ich rodzeństwa też żyła w takiej niewiedzy. Jeśli nie, to Blanche się bardzo obrazi, bo nie lubiła nie wiedzieć.

Maisie Drini
Menażerka — Beach Restaurant
39 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
O zabijaniu się bardziej tak w formie żartu wspomniała, ale chyba nie powinna. To bynajmniej nie jest właściwa dziedzina do żartów zwłaszcza, że sama jej osobiście doświadczyła.
- Masz racje, nie powinnam w ogóle o tym wspomniać, bo nie miałam nawet takich myśli - przyznała racje młodszej siostrze. - Czuję się dobrze, nie zamykam się też na znalezienie nowej miłości. Chciałabum, żeby to tym razem było już coś na stałe, i może bez niebezpiecznych zainteresowań.
Upiła jeszcze dwa łyczki wina, po czym odstawiła kieliszek na blat. Nierozpakwoane siatki tak trochę ją zaczynały drażnić. Penantką nie była, ale walające się dookoła siatki aż się prosiły, żeby się przez nie przerwrócić.
Popatrzyła na nie przez chwilę w konsternacji, po co jej właściwie tyle jedzenia? Sama tego nie zje, a nie powinno się zmarniwać. Najwyżej nagotuje górę jedzenia i rozda po rodzinie.
- Skonczyłam anglistykę - zwróciła się do siostry biorąc się za drugą siatkę z warzywami. Najwyżej będzie kręciła soki i koktajle, bo to zdrowe czy coś. - Tak bardziej dla samej siebie, bo lata leciały, a ja się zatrzymałam na szkole średniej. Nieżeby mi to przeszkadzało w znajdowniu pracy wak, gdzie akurta byłam, ale może na stare lata chciałam sobie dypolm powiesić na ścianie - zażartowała.
Chciała trochę zmienić temat. Trzeba było się cieszyć życiem, które miała przed sobą i jeszcze nie widziała na szczęście jego w czarnych barwach.
Blanche Fitzgerald
powitalny kokos
Sherry
brak multikont
aktorka — Cairns Performance Art Centre
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Blanche była naczelnym śmieszkiem w rodzinie Fitzgerald (Jacob też, ale na drugim miejscu, ok. Blanche nie tak łatwo da się młodszemu bratu zepchnąć z pozycji), więc takie czarne żarty o zabijaniu się powinny przypaść w udziale jej, a nie Maisie. Bo Blanche lubiła czarny humor, ale może jednak bez przesady. O samobójstwach akurat nie żartowała.
- Chciałabym ci pomóc, ale jestem ostatnią osobą, która udzieli ci dobrej rady. W czymkolwiek - spojrzała na Maisie znacząco, bo przecież były siostrami i nawet jeśli starsza z nich wyjechała w młodym wieku i rzadko bywała w domu, to przecież znała wady i zalety swojego rodzeństwa. Musiała więc wiedzieć, że rady Blanche Fitzgerald generalnie były gówniane i po prostu nie dało się do nich dostosować, bo zwyczajnie nie miały sensu.
Blanche to tak w sumie nie piła za bardzo tego wina, tylko je wąchała albo moczyła usta. Za rok może jej się uda wypić ten kieliszek, ale nie nastawiałabym się na takie cuda. Powędrowała wzrokiem za siostrą i uśmiechnęła się pod nosem.
- Pomóc ci z tymi siatkami? Bo widzę, że strasznie cię męczy ich obecność - wyszczerzyła się szeroko. No cóż, intencje miała dobre, ale najwyraźniej nie ominie jej rozpakowywanie toreb z jedzeniem. I to jeszcze nie jej jedzeniem!
- Jak masz dużo pieniędzy i czasu, to czasem fajnie skończyć sobie takie studia hobbystycznie. Tak wiesz, jeśli coś cię interesuje na przykład. A anglistyka nie jest wcale głupia, mogłabyś sobie dorabiać tłumaczeniami czy coś - wzruszyła ramionami. Ona to tam powierzchownie tylko wiedziała z czym się wiążą studia, które skończyła jej siostra, ale też nie za bardzo obchodził ją jakikolwiek kierunek, który nie był związany ze sztukami performatywnymi.

Maisie Drini
ODPOWIEDZ