Felietonista i podróżnik — The Cairns Post
39 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Po tym jak zostawił narzeczoną dla kobiety, którą poznał podczas jednej z misji w Ghanie, jest święcie przekonany, że afrykańska wiedźma rzuciła na niego klątwę. Nie ma ani narzeczonej ani miłości swego życia, bo ta zginęła w wypadku samochodowym kilka dni po powrocie z Afryki.
Pokręcił głową zmieszany, nie czując by odwiedziny w przedszkolu, były czymś, czego potrzebował. Był już w tym miejscu kilka razy, gdy Annie poprosiła by odebrał swą siostrzenicę i doskonale wiedział, że nie wróciłby tam w poszukiwaniu żadnego rodzaju adrenaliny.
Grupka wrzeszczących dzieciaków przyprawiłaby mnie co najwyżej o ból głowy. Kilka razy odbierałem Helenkę i miałem wrażenie, że gdyby nie zawołała w moją stronę wujku, wszystkie rzuciłyby się na mnie i stłukły na kwaśne jabłko, myląc mnie ze złym panem, którym straszą dzieciaki wszyscy rodzice — odparł prześmiewczo, czując zażenowanie gdy przekroczył próg przedszkola. Nie był w tym obyty, dlatego to dla niego nowość i musiał odbierać ja częściej, by przestać obawiać się tego budynku jak ognia. Kiedyś sam pragnął odprowadzać tam swoje dzieci.
Widząc jej zmieszanie, starał się odwrócić całą tę sytuacje w pijacki żart, nie chcąc by czuła się z tym d z i w n i e. Owszem, ciężko było to sobie wyobrazić przez wgląd na to, że przez większość jego życia, dziewczyna była dla niego jak siostra, której nie postrzegał jak dziewczyny, którą mógłby poderwać i całować. Była bardzo atrakcyjną i wartą bliższego poznania kobietą, jednak w jego głowie, zakorzeniła się myśl, że nie warto było psuć tak długotrwałej relacji dla jakiegoś głupiego testu czy też dlatego, że oboje czuli się momentami cholernie samotni.
Dlaczego nie możemy? — zapytał bez zastanowienia, zapominając o zasadach, którymi się kierowali i tym co wypadało robić dwójce, pijanych przyjaciół — Myślisz, że głupi buziak byłby w stanie zniszczyć naszą relacje? Przestań — prychnął i pokręcił głową, nie wierząc w to, by cokolwiek miało taką siłę. Był jej pewien najbardziej na świecie i wiedział, że niezależnie od tego co by się wydarzyło, ona wciąż byłaby tą samą Megarą, bez której jego życie byłoby szare, nudne i podłe. Przeżyli tyle wspólnych chwil, że przyjacielski buziak, nie mógł mieć na to wpływu! — Sama zobacz — odparł i nieco speszony, pochylił swą twarz, by musnąć wargami jej usta bez ostrzeżenia. Szybko jednak się odsunął i spojrzał na nią badawczo. — Widzisz? Sufit nie spadł nam na głowę i wciąż jesteś moją przyjaciółką — odparł i nie wiedząc czemu, poczuł jak serducho zabiło mu szybciej w piersi.

megara w. beveridge
ulubiona c i o c i a — z miejscowego przedszkola
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Przykłada się do wychowywania dzieci z miasteczka, rekompensując sobie brak własnych. Często coś upuszcza, przez co przyjaciel okrzyknął ją gapą.
Okazało się, że żyje z nieuleczalną chorobą, co sprawiło, że przestała poczynać plany.
Posłała mu pełne politowania spojrzenie, z którego przebijało się głębokie niedowierzanie. — Nie uważam, by moje przedszkolaki mogły się ciebie przestraszyć — oznajmiła z czułością. — A jeśli naprawdę obawiasz się ich reakcji, zabierz ze sobą słodycze. Nie ma lepszego sposobu na przekonanie ich do siebie — podpowiedziała. Mali ludzie potrzebowali dużo uwagi; zainteresowanie ze strony dorosłych dodawało im pewności siebie i przekonania, że są dla nich istotni. Równie ważna była więc wspólna zabawa co rozmowy. Pozornie wydawały się błahe, ale dziecięce problemy w postaci zagubionej kredki lub strachu przed fryzjerskimi nożyczkami były w ich główkach olbrzymimi problemami. Nie należało ich bagatelizować. Postrzegała przyjaciela jako bardzo ciepłego mężczyznę i nie potrafiła wyobrazić sobie, że mógłby nie znaleźć z przedszkolakami wspólnego języka. Co więcej, zakochałby się w nich szybciej, niż się tego spodziewał.
Zażenowana przedstawioną mu propozycją, poczuła, że w pewien sposób przekroczyła granicę, która w przyjaźni nigdy nie powinna zostać naruszona. Dyskomfort odczuła nawet w czubkach palców. Dlatego, gdy Lennart przejął inicjatywę, okazując jej wsparcie, przyjemne ciepło rozgrzało jej serce – i tym razem nie miało to nic wspólnego z wypitym alkoholem. — Nie chciałabym niczego komplikować — wyznała, nerwowo poruszając palcami, które wciąż opierała na jego odkrytych ramionach. Doceniała jego zapewnienia i głęboką wiarę w nienaruszalność ich przyjaźni. Powinna więc poczuć ulgę, ale zanim niepewność zdążyła ustąpić miejsca spokojowi, Lenny połączył ich usta. Trwało to ułamek sekundy, było zaledwie krótkim muśnięciem, a jednak w niewytłumaczalny sposób poruszyło jej sercem. Rozsądek podpowiadał Megarze, że przelotny pocałunek był niczym więcej, jak dowodem potwierdzającym, że ich wieloletnia przyjaźń zdoła przetrwać wszystko, każde nieporozumienie a także w y g ł u p y napędzane alkoholem. Z tym że wcale nie odebrała tego, jako pijackiej zgrywy. Pomimo to zaśmiała się z jego słów. Zerknęła nawet ku górze, jakby musiała na własne oczy przekonać się, że sufit wciąż znajdował się nad nimi w stanie nienaruszonym. Najwidoczniej Lennart miał rację, nie groziło mu zawalenie. I kiedy zaczęła odzyskiwać wewnętrzną równowagę, przeniosła spojrzenia na przyjaciela; bezwiednie zakotwiczyła je na jego ustach. Nim zdążyła się nad tym zastanowić, zbliżyła się i tym razem z większą zapalczywością wbiła się w jego wargi. To był impulsywny pocałunek. Nieco chaotyczny oraz niezdarny, za to bardzo, bardzo przyjemny.
Zakończywszy go, czuła, że spoczął na niej obowiązek przerwania milczenia.
— Miałam rację — powiedziała cicho, licząc, że również w tym wypadku p r z y j c i e l wykaże się wobec niej wyrozumiałością.
Felietonista i podróżnik — The Cairns Post
39 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Po tym jak zostawił narzeczoną dla kobiety, którą poznał podczas jednej z misji w Ghanie, jest święcie przekonany, że afrykańska wiedźma rzuciła na niego klątwę. Nie ma ani narzeczonej ani miłości swego życia, bo ta zginęła w wypadku samochodowym kilka dni po powrocie z Afryki.
Każdy kocha słodycze, nie tylko przedszkolaki — zauważył jako największy fan wszelkich czekoladowych cukierków, batonów i wypieków. Na co dzień nie sięgał często po cukier i starał się jadać bardziej wartościowe rzeczy ale od czasu do czasu, każdemu przyda się odrobina słodkości na lepszy dzień, prawda? Jeśli jednak kiedyś będzie potrzebował do dyspozycji bandy niesfornych dzieciaków, nie zapomni o tym by zabrać ze sobą kilku naładowanych cukrem smakołyków.
Pod wpływem alkoholu, mężczyzna nie myślał trzeźwo, a tym samym, zapominał o granicach, których przekroczenie mogłoby skutkować zaprzepaszczeniem wieloletniej, solidnej przyjaźni. Teraz jednak, tłumaczył sobie, że skoro ich relacja ma tak mocne fundamenty, to jak mogłoby się coś zmienić przez zwykłego buziaka? Przecież w tych wszystkich programach telewizyjnych w których młodzi ludzie biorą udział, ludzie całowali się z kim popadnie, dla zabawy. Oczywiście, czasem zdarzało się, że coś szło nie tak ale przecież z Megarą znał się całe życie i wiedział, że nawet gdyby kogoś ukatrupił, dziewczyna byłaby pierwsza osoba, która zgłosiłaby się na ochotnika by pomóc mu się pozbyć zwłok.
Potraktuj to jak próbę naszej przyjaźni. Jeśli zwykły, niewinny buziak nie jest w stanie niczego skomplikować, to co jest? — odparł i machnął ręką, co było zupełnie niepodobne do blondyna. Nie często decydował się na równie szalone pomysły , jednak w obecności najlepszej kumpeli i alkoholu, zdarzało mu się wychodzić poza strefę komfortu.
Pocałunek był krótki i pozbawiony erotycznych podtekstów, jednak musiał przyznać, że było miło i chętnie by go powtórzył .. kiedyś. Czuł się jak małolat, który całował po raz pierwszy koleżankę za szkolnym boiskiem. Nie spodziewał się jednak, że Beveridge w kontrze sama wpije się w jego usta - i to z taka łapczywością! Czuł przyspieszone bicie serca i nagły przypływ energii, a kiedy chciał pochwycić ją w talii, dziewczyna przerwała przyjemność. — Co? — spytał skonsternowany, kompletnie zapominając o dyskusji, która zapoczątkowała oba pocałunki — Ah, twierdzisz, że dobrze całuje, tak? — ściągnął brwi, widocznie przejęty tak poważnym komplementem, który bez wątpienia podbudował jego męskie ego.
Widzisz? Nic się nie zmieniło — odparł, przypatrując jej się z niebezpiecznie małej odległości. Czuł na swych wargach alkoholowy posmak jej ust, który zdjął opuszkiem kciuka i uśmiechnął się — To było miłe, nawet bardzo. Kiedyś powinniśmy to powtórzyć, żeby wiesz, nie wyjść z wprawy — zaproponował żartobliwie, zdając sobie sprawę, że zaledwie po kilku sekundach tęsknił za jej bliskością i tym dziwnym ściskiem żołądka. Odsunął się w końcu i podszedł do kanapy, by wziąć swa poplamioną koszulę. Potrzebował chłodnego prysznica i orzeźwienia, które choć odrobinę ostudzi palące myśli, błądzące wokół przyjaciółki. Jesteś podpity idioto, idź spać i nie myśl o niej - powtarzał sobie i z trudem się do tego stosował.

megara w. beveridge
ulubiona c i o c i a — z miejscowego przedszkola
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Przykłada się do wychowywania dzieci z miasteczka, rekompensując sobie brak własnych. Często coś upuszcza, przez co przyjaciel okrzyknął ją gapą.
Okazało się, że żyje z nieuleczalną chorobą, co sprawiło, że przestała poczynać plany.
Przeczytała w życiu wiele książek. Wprawdzie kryminały nie były gatunkiem, po który sięgała najczęściej, lecz w razie k o n i e c z n o ś c i pozbycia się zwłok, wymyśliłaby sensowy plan oparty na książkowej wiedzy! Najpierw jednak zmyłaby Lennartowi głowę! Zrobiłaby wszystko, aby mu pomóc, lecz nie omieszkałaby zaprezentować mu wykładu na temat tego, jak ź l e postąpił! I może gdyby nie alkohol – ależ ona miała słabość do tequili! – znalazłaby w sobie podobne argumenty. Bo tak, ich przyjaźń opierała się na solidnych fundamentach i głupi pocałunek nie mógł jej zniszczyć. Przecież nie było w tym niczego nieobyczajnego! Oboje byli dorosłymi ludźmi, wolnymi ludźmi. Nikogo tym nie krzywdzili. Megara za bardzo się przejęła. Zareagowała z przesadną emocjonalnością, a przecież to tylko niewinny p o c a ł u n e k.
Powoli wypuściła powietrze nagromadzone w płucach. — Tak — odchrząknęła nerwowo. — To miałam na myśli — dodała z niewyraźnym uśmiechem błądzącym na ustach. Nie wiedziała, czy powinna się odsunąć, czy może zaryzykować jeszcze jeden pocałunek; tylko dla zyskania pewności, że ich przyjaźń była ponad to! Na szczęście nie musiała podejmować tej decyzji, bo to Lenny odsunął się, aby sięgnąć koszulę.
— Dobrze, już dobrze. Nic się nie zmieniło, miałeś rację — oznajmiła, lekko wzruszając ramionami, mimo że serce podpowiadało jej coś zupełnie przeciwnego. Musiała spuścić wzrok, gdy p r z y j a c i e l potarł wargę. Czy naprawdę ten drobny gest sprawił, że poczuła podniecenie?! Musiała się opamiętać.
— Koniecznie! Zrobimy z tego halloweenową tradycję — zaproponowała, siląc się na żartobliwy ton. Zabrzmiała nieco nienaturalnie, lecz liczyła, że z powodu alkoholu Lennart tego nie usłyszy. — Powinniśmy iść spać — zawyrokowała, potakując sobie skinieniem głowy. Nie mogła dłużej patrzeć na jego rozebrane ciało i delikatnie zaczerwienione wargi. Sen! On miał okazać się ratunkiem.
Wyłączyli więc muzykę i nie dbając o bałagan, rozeszli się do różnych pokoi. Lennart jako pierwszy zajął łazienkę, co sprowokowało Megarę do cichutkiego przemknięcia do salonu, gdzie wypiła jeszcze jeden kieliszek tequili – trudno powiedzieć, dlaczego to zrobiła, ale miała nadzieję, że to pomoże jej szybciej zasnąć.
Gdy mężczyzna skończył, minęli się na korytarzu. Megara obdarzyła go przelotnym spojrzeniem, bo z ręcznikiem zawiązanym na biodrach i mokrymi włosami wyglądał niczym m o k r y sen każdej nastolatki. Nie mogła na niego patrzeć, nie mogła! Zamknęła za sobą drzwi i wzięła zimny prysznic, oszczędzając sobie mycia włosów o tak później porze. Wciągnęła na siebie atłasową piżamę i starając się zachować ciszę, wyszła z łazienki. Oczywiście trafiła na Lennarta, który najwyraźniej poczuł pragnienie i udał się do kuchni po szklankę wody. Nastąpiła ponowna chwila niezręcznej ciszy, aż w końcu oboje zamknęli się we własnych pokojach.
Blondynka oparła się o drzwi i odetchnęła. Mimo kąpieli wciąż czuła na ustach napięcie wywołane tamtym pocałunkiem.
Felietonista i podróżnik — The Cairns Post
39 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Po tym jak zostawił narzeczoną dla kobiety, którą poznał podczas jednej z misji w Ghanie, jest święcie przekonany, że afrykańska wiedźma rzuciła na niego klątwę. Nie ma ani narzeczonej ani miłości swego życia, bo ta zginęła w wypadku samochodowym kilka dni po powrocie z Afryki.
Był to najpewniej ostatni moment na to by ułożyć zmęczoną twarz na poduszce i obudzić się jeszcze przed południem z szansą spędzenia tego dnia w pożyteczny sposób. Nienawidził kaca i marnowania weekendu w łóżku, zwłaszcza, gdy za oknem dopisywała pogoda i mieszkańcy uderzali na plaże. To był naprawdę ciekawy wieczór w towarzystwie znajomych i przyjaciółki, którą pierwszy raz w życiu, postrzegał zupełnie inaczej niż zwykle. Może to alkohol zmieszany z pocałunkiem i odrobiną samotności? Wiedział, że nie należało tego analizować i faktycznie powinni po prostu ruszyć do spania.
Tak, całus raz w roku pozwoli nam umacniać naszą przyjaźń i budować nowe tradycje — zaśmiał się pod nosem i podrapał po czuprynie. Starał się żartować, choć zaczął odczuwać małe zakłopotanie, wywołane ściskającym się żołądkiem. Każdy potrzebował odrobiny czułości, jednak nie powinien szukać jej w objęciach Beveridge — przecież doskonale o tym wiedział! — Ale dość na dziś. Pójdę jeszcze pod prysznic, bo wciąż czuje na sobie zapach alkoholu, który na mnie wylałaś — odparł, chwytając za pilota by wyłączyć muzykę. Pozostawił na widoku kieliszki po alkoholu oraz butelkę tequili i ruszył w stronę łazienki, by wrzucić do prania koszule i odrobinę się odświeżyć.
Gdy strumień wody popłynął po jego nagim ciele, wypuścił ciężko powietrze z ust i przymknął powieki, wciskając głowę pod deszczownicę. Wciąż czuł na wargach smak jej ust, którego nie zdjęło nawet ciśnienie wody i nie wiedząc czemu, zapragnął to powtórzyć. Nie za rok i nie z powodu tradycji, którą w żartach ustanowili. Chciał kontynuować pocałunek, dotknąć jej kruchego ciała i zniszczyć wszystko na co pracowali od kilkudziesięciu lat; wszystko z powodu seksualnego napięcia, które przeszywało jego ciało.
Gdy wyszedł z kabiny, umył zęby i owinął ręcznik wokół bioder, gotowy był do opuszczenia łazienki i skierowania się prosto do swej sypialni. Gdy minął ją w korytarzu, dłoń zacisnął na ręczniku i posłał jej zduszony uśmiech. Matko jedyna, dlaczego zachowywał się jak głupek?
Czując delikatny zawrót głowy, usiadł na skraju łóżka i opadł na nie, by chwile poleżeć. Chwila zamieniła się w prawie dziesięć minut i ocucił go dźwięk zamykanego strumienia wody, dobiegający z łazienki. Wody, pomyślał i podniósł się by ruszyć do kuchni i się napić. Tam skonfrontowali się ponownie, a on zamiast durnego uśmiechu, nie zareagował wcale. Odprowadził ją wzrokiem i dopił wodę, opierając się o kuchenny blat. Gdy wrócił do siebie, nawet nie zamknął za sobą drzwi. Stał i wpatrywał się w idealnie zaścielone łoże, po czym bez namysłu odwrócił się i wyszedł z sypialni. Od razu po przekroczeniu progu pokoju, dostrzegł dziewczynę, wyłaniającej się z sypialni gościnnej. Zatrzymał się i stał jak zmrożony. Dopiero po kilku sekundach, ruszył w jej stronę i wpił się w jej usta zachłannie. Swoje palce wplótł w jej luźno puszczone włosy i zignorował ręcznik, który powoli osuwał się z jego bioder. Zrobił kilka kroków w przód, spychając ją w kierunku drzwi z których przed momentem wyszła, nie przerywając pocałunku nawet na ułamek sekundy.

megara w. beveridge
ulubiona c i o c i a — z miejscowego przedszkola
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Przykłada się do wychowywania dzieci z miasteczka, rekompensując sobie brak własnych. Często coś upuszcza, przez co przyjaciel okrzyknął ją gapą.
Okazało się, że żyje z nieuleczalną chorobą, co sprawiło, że przestała poczynać plany.
Zamknięta za drzwiami pokoju gościnnego, odczuwała wzmagający się niedosyt. I tym razem nie chodziło o t e q u i l ę. Odkręciła plastikowy słój z balsamem; zapach czekolady od razu rozlał się po pomieszczeniu. Zaczęła nakładać go na odsłonięte nogi, co spotęgowało poczucie niewytłumaczalnego łaknienia. Nie przestawała myśleć o szerokich ramionach p r z y j a c i e l a. Zmierzwionych włosach, z których spływały krople wody, tworząc ścieżkę, płynącą przez jego kark aż ku wyraźnym mięśniom brzucha. Przygryzła wnętrze policzka. Chciała wybić go sobie z głowy, lecz gdy zamykała powieki – wierząc, że przestanie widzieć jego zielone oczy – przypominała sobie wyraźny smak jego ust podkreślony alkoholem.
Raptownie odstawiła niezakręcony balsam na parapet i nie zaważając na to, że posmarowała tylko jedną nogę, wstała z zamiarem przekradnięcia się do pokoju Lennarta – cokolwiek nią kierowało, miała dość uciszania drażniącego głosu, który szeptem podżegał ją do działania. Wiedziała, że alkohol to zły doradca, ale w tym momencie zdawała się o tym nie pamiętać. Delikatnie nacisnęła na klamkę – nie chciała hałasować – i uchyliła drzwi. Wyjrzała zza nich, jakby chciała sprawdzić, czy nic nie czai się na nią za rogiem. Otworzyła je szerzej i na paluszkach, stawiając drobne kroczki, kierowała się ku sypialni Lennarta.
Wtedy ujrzała go w drzwiach. Przystanęła raptownie i nagle poczuła się jak ostatnia i d i o t k a. Nieświadomie przygryzła wargę. Gdyby nie to, że wykonał krok w jej stronę, prawdopodobnie speszona wycofałaby się rakiem lub udała spragnioną i przemknęła do kuchni. Lecz stało się inaczej.
Zarzuciła mu ręce na szyje, odwzajemniając zachłanny pocałunek. Czubki palców wsunęła w jego mokre włosy. Podążała za dyktandem jego kroków, cofając się w głąb pokoju; uczepiona jego ciała, prawie nie dotykała stopami podłogi. Nawet na ręcznik nie zwróciła specjalnej uwagi, dopóki nie poczuła go na swoich stopach. Przerwała długi, szaleńczy pocałunek i bezwstydnie zerknęła w dół. W i d o k sprawił, że zabrakło jej tchu. Chciała, by Lenny zerwał z niej skromną piżamę i jednocześnie obawiała się, że ciało, które pod nią chowała, okaże się dla niego nieatrakcyjne. Dotąd nie przejmowała się jego oceną, lecz teraz pożałowała, że tak rzadko ćwiczyła. Nie dane jej było długo się nad tym zastanawiać, bo ponownie złączyli się w pocałunku. Jego intensywność sprawiła, że kompleksy i niepewność zniknęły, a Megara nawet nie zauważyła, kiedy piżama znalazła się na podłodze.
Delikatnie pchnęła go w stronę łóżka; Lennart od razu zrozumiał ten gest i cofnął się o kilka kroków, aż natknął się na drewniany stelaż. Usiadł na materacu, pociągając ją za sobą. I zanim zdążyła zastanowić się nad tym, co właściwie wyprawia, wspięła się na niego, by wypełnił jej ciało. Głuchy jęk wyrwał się spomiędzy jej rozchylonych ust, palce wbiły się boleśnie w jego napięte plecy. Gorąc oblał całe jej ciało, jakby dopiero wyszła spod gorącego strumienia wody.
Felietonista i podróżnik — The Cairns Post
39 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Po tym jak zostawił narzeczoną dla kobiety, którą poznał podczas jednej z misji w Ghanie, jest święcie przekonany, że afrykańska wiedźma rzuciła na niego klątwę. Nie ma ani narzeczonej ani miłości swego życia, bo ta zginęła w wypadku samochodowym kilka dni po powrocie z Afryki.
Spoiler
Odczuwalna tęsknota za bliskością, wymieszana z alkoholem, sprawiła, że na moment zapomniał o kilkudziesięcioletniej, niezachwianej przyjaźni. Spoglądał na nią w zupełnie nieznany mu wcześniej sposób, kreując w swojej głowie fantazyjne wyobrażenia tego, co pragnąłby zrobić z jej nagim, rozkosznie ciepłym ciałem. Wiedział, że to niewłaściwe ale cholera, byli dorośli i wierzył, że równie dorośle podejdą do kwestii łóżkowych. W jego odczuciu, nic nie mogło się między z nimi pochrzanić, bo była jego przyjaciółką i niezależnie od przekroczonych granic, będzie nią z a w s z e. Nie odwracał się od bliskich, bez względu na wszystko.
Gdy zawisła na jego szyi, odetchnął z ulgą i zapłonął. Kręcąc się po korytarzu, nie miał pewności czy dziewczyna podobnie jak on pragnęła dać upust dźwiganym emocjom i pragnieniom. Jeden niewłaściwy krok, sprawiłby, że straciłby w jej oczach i najpewniej następnego dnia, zapadłby się ze wstydu pod ziemie.
Gdy ręcznik opadł na ziemie, skupił swój wzrok na jej twarzy, próbując wyczytać z niej cokolwiek. Nie chciał popełnić żadnego błędu, jednak zapominał się i tracił rezon, gdy wplatała palce jego wilgotną czuprynę. Chciał odkryć nieznany mu dotąd teren i pozbawić przyjaciółkę pidżamy, która zakrywała jej filigranowe ciało. Palcami chwycił za skrawek materiału, który przeciągnął przez jej ramiona i przewał pocałunek, by przyjrzeć jej się z dokładnością. Brak światła mocno utrudniał mu poruszanie się wzrokiem po jej sylwetce, jednak wpadający przez okno blask księżyca, rysował mu kształty, które bez wątpienia, cieszyłyby każdego faceta. Palcem przesunął po jej dekolcie i zatrzymał się na spodenkach, które szybko zsunęły się z jej bioder. Była p i ę k n a.
Gdy wylądował na sypialnianym łóżku, podparł się na łokciu i pociągnął ją za sobą. Gdy cichy jęk wydostał się z pomiędzy ust brunetki, Lennart opadł na pościel i ułożył dłonie na biodrach brunetki, która okrężnym ruchem, zaczęła doprowadzać go do szaleństwa. Po krótkiej chwili, ostrożnie przerzucił ją na łóżko i zanim ponownie wypełnił jej ciało, zanurkował ustami między jej ciepłe uda, pozwalając przyjaciółce na odrobinę pieszczoty, skupiającej się wyłącznie na jej osobie. Halsworth nie był egoistą i w łóżku dbał przede wszystkim o swa partnerkę — zwłaszcza gdy była jego najlepsza przyjaciółką. Nie chcąc kończyć jej przed wcześnie, pocałunki przeniósł na okolice jej podbrzusza, które zatrzymał dopiero na jej nabrzmiałych ustach. Ponownie znalazł się pomiędzy jej nogami, a jego męskość wypełniła ją przyjemnie. Zwiększał intensywność ruchów i zmniejszał, pozwalając sobie na kilka głębszych pocałunków, wyrównujących przyspieszony oddech. Swymi dłońmi pieścił jej biust, którego ciepło, sprawiło, że mimowolnie przyspieszał tempo poruszania się w niej. — Meg.. — w końcu wypowiedział jej imię, sygnalizując, że był gotów, a gdy dostrzegł kiwanie głową, pozwolił sobie na intensywny finał, zwieńczony zaciśnięciem się jego dłoni na pościeli i jęknięciem, którego nie sposób kontrolować.
megara w. beveridge
ulubiona c i o c i a — z miejscowego przedszkola
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Przykłada się do wychowywania dzieci z miasteczka, rekompensując sobie brak własnych. Często coś upuszcza, przez co przyjaciel okrzyknął ją gapą.
Okazało się, że żyje z nieuleczalną chorobą, co sprawiło, że przestała poczynać plany.
Spoiler
Całowała się z kilkoma mężczyznami. Nie wszystkie z pocałunków pamiętała, lecz była przekonana, że tego nie zapomni nigdy. Lennart był wyjątkowy. Jego zachowanie nie miało w sobie ostrożnej płochliwości, przeciwnie, stanowiło zapowiedź kontrolowanej s i ł y.
Wcześniej nie dostrzegała w nim mężczyzny, teraz była zaskoczona tym, że przez tak wiele lat zdawała się z a ś l e p i o n a jego przyjaźnią.
Próbowała skoncentrować się na tym, by wyglądać w jego oczach doskonale. I mimo że nie miała ku temu podstaw, przewrażliwienie i niepewność nie pozwalały jej zapomnieć, że nawet jednym niewłaściwym ruchem mogła narazić się na jego śmieszność. Przekonana, że to wypity w nadmiarze alkohol utrudni utrzymanie g r a c j i, nie wzięła pod uwagę p r z y j e m n o ś c i. Nie była w stanie jednocześnie panować nad ciałem i zatracać się w rozkoszy – musiała wybrać. Porzuciła więc zgrabność. Wsparłszy dłonie na jego piersi, w nieregularnym tempie wznosiła się i opadała, z każdym kolejnym razem pozwalając mu znaleźć się głębiej siebie. Chciała się przekonać, na ile może sobie pozwolić oraz jak d a l e k o są w stanie zabrnąć. Dlatego poruszała biodrami z coraz większą śmiałością. Jasne, zmierzwione włosy spłynęły po jej plecach, gdy odchyliła głowę, eksponując nagie ciało w subtelnym świetle ulicznych latarni. Jęknęła głucho, kiedy Lennart chwycił ją mocniej i rzucił na plecy. Usłyszała wyraźne dudnienie własnego serca oraz wyrywający się puls. Rozszerzyła uda; myślała tylko o tym, by jego nabrzmiała męskość ponownie znalazła wejście do jej łona, ale zamiast tego, poczuła na delikatnej skórze dotyk ciepłego języka. Westchnęła z rozkoszy. Jego pieszczoty intensyfikowały doznania, nie dając Megarze chwili wytchnienia. Wytchnienia, którego przecież nie chciała.
Rozchyliła wargi, pogłębiając pocałunek. Przesunęła dłońmi po jego szerokich ramionach, wędrując nimi po napiętych mięśniach, na których tle jej kobiece palce wyglądały na niezwykle drobne. Swoim ciałem przygniatał ją do łóżka, ale nie doskwierał jej ciężar. Zaledwie wdarł się między jej uda, a zadrżała, rozszarpywana silnymi pchnięciami. Budziły się w niej doznania zawieszone między rozkoszą a bólem. Reagowała szaleńczymi spazmami, gdy ich ciała spotykały się raz za razem, niechybnie zbliżając się do końca. Wyraźnie czuła każde namiętne pchnięcie; jej nogi bezwiednie powędrowały ku górze, by objąć jego biodra i na moment przedłużyć słodycz tego doświadczenia. Usłyszawszy swoje imię wypowiedziane chrapliwym głosem, skinęła, chcąc poznać przyjemność płynącą z osiągnięcia szczytu w jego ramionach. Wydawało jej się, że krzyczy z rozkoszy, ale uniesienie utknęło jej w piersi, gdy poczuła falę ciepła rozlewającą się między nogami. Z ciekawością spojrzała mu w oczy, rozpoznając w nich pożądanie i zadowolenie, uśmiechnęła się subtelnie, a następnie opadła wraz z Lennartem na zmiętą pościel.
Powoli wracała do siebie, wsparta o pierś Lennarta, który oddychał ciężko. Na jego twarzy malowało się zmęczenie i choć miała ochotę podziękować mu za wysiłek, nie zrobiła tego, bojąc się naruszyć milczącą ciszę. Zamiast tego przytuliła się do niego, a on zamknął ją w objęciach.
Przebudziwszy się, była pewna, że jest środek nocy, ale gdy tylko uchyliła powieki, jej oczy poraziło słoneczne światło. Zawstydziła się, przypominając sobie zwieńczenie wczorajszego dnia. Nie poruszając się, zerknęła na wciąż śpiącego Lennarta, którego ramię oplatało ją w talii. Próbowała ostrożnie odsunąć się od niego, lecz ich ciała splotły się ze sobą tak ciasno, że bez budzenia go było to niemożliwe. Serce zaczęło bić jej mocniej, gdy zastanawiała się co zrobić. To nie był przypadkowy seks z p r z y p a d k o w y m mężczyzną. Z jego mieszkania nie mogła uciec po chichu, udając, że nic się nie stało. Nie, tutaj chodziło o Lennarta. O najlepszego przyjaciela, którego smak wciąż czuła na czubku języka.
Ta myśl ją przeraziła. Usiadła gwałtownie, naciągając pościel na swoje ciało. Zerknęła na leżącego przyjaciela, który mrugał szybko, wytrącony ze snu.
— My… — mruknęła, czując, że policzki zaczynają jej płonąć ze wstydu i zmieszania. — Ja… — urwała. Z rozchylonymi lekko ustami szukała jakichkolwiek słów, ale myśleć mogła tylko o tym, że cholernie bolała ją głowa. I musiała do toalety.
Felietonista i podróżnik — The Cairns Post
39 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Po tym jak zostawił narzeczoną dla kobiety, którą poznał podczas jednej z misji w Ghanie, jest święcie przekonany, że afrykańska wiedźma rzuciła na niego klątwę. Nie ma ani narzeczonej ani miłości swego życia, bo ta zginęła w wypadku samochodowym kilka dni po powrocie z Afryki.
Po intensywnych i wycieńczających ciało aktywnościach, mężczyzna opadł ciężko na rozkopaną pościel i pomimo wysokiej temperatury, która obecnie panowała w pokoju gościnnym, sięgnął po jej skrawek by ukryć nagie ciało i odsapnąć. Próbując złapać oddech, patrzył się tempo w sufit i dopiero po chwili, kątem oka zerknął na leżąco obok przyjaciółkę, która podobnie jak on, próbowała dojść do siebie. Było c u d o w n i e, a mimo to nie wydusił z siebie nic, co mogłoby świadczyć o jego zadowoleniu. Gdy wtuliła się w jego tors, sądził, że nie musiał — zwłaszcza, że zasnął po kilku minutach.
Nad ranem, jego sen przerwała Beveridge, która z niepowodzeniem próbowała czmychnąć z łoża niezauważona. Tak przynajmniej sądził, skoro nie została w jego ramionach do momentu aż oboje podnieśliby powieki i skradli sobie całusa na dzień dobry. A może ta jedna szalona noc, kończyła się właśnie teraz i wszystko miało wrócić do normy, tak jak to sobie ustalili poprzedniego wieczora?
Nie szkodzi, rozumiem — uśmiechnął się delikatnie i dłonią przetarł wciąż zmęczoną i zaspaną twarz. Obudził się w jej łóżku, więc to on czym prędzej powinien wrócić do siebie ale czuł, że gdy tylko stanie na nogi, poczuje skutki uboczne wlewania tequili do swojego gardła. Powoli jednak podniósł się do pozycji siedzącej, podpierając się na rękach i rozejrzał się za swoimi ubraniami. Szybko jednak przypomniał sobie, że gdy tu trafił, miał na sobie tylko ręcznik, który spoczywał przy drzwiach do pokoju gościnnego. Cholera, spory dystans, pomyślał i westchnął głośno.
Odwrócę się, a ty znajdź coś do ubioru iii.. podaj mi mój ręcznik — odparł, czując, że naga przyjaciółka nie czuła się teraz komfortowo w jego obecności. W nocy dokładnie przestudiował jej ciało, jednak w świetle dziennym, oboje czuli się odsłonięci. Zwłaszcza Lennart, którego przyrodzenie o poranku sugerowało, że chętny był powtórzyć wszystko to, czego dopuścił się w jej łożu. Usiadł na krawędzi łóżka, zasłaniając się kołdrą i czując zawrót głowy, schował ją w dłoniach. Liczył, że w tym czasie, dziewczynka szybko się ubierze, rzuci mu ten cholerny ręcznik i będzie mógł wrzucić coś na ząb, napić się i łyknąć jakąś tabletkę. Musiał przetrwać ten dzień.

megara w. beveridge
ulubiona c i o c i a — z miejscowego przedszkola
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Przykłada się do wychowywania dzieci z miasteczka, rekompensując sobie brak własnych. Często coś upuszcza, przez co przyjaciel okrzyknął ją gapą.
Okazało się, że żyje z nieuleczalną chorobą, co sprawiło, że przestała poczynać plany.
Nerwowo przygryzła wargę, tuląc do ciała pościel rozgrzaną ich złączonymi ciałami. Zaniepokojona zerknęła na p r z y j a c i e l a lub k o c h a n k a. Nawet zaspany z pogniecionymi włosami i resztkami snu odciśniętymi na policzku wyglądał pociągająco, a jego usta wyginające się w delikatnym, odrobinę zakłopotanym uśmiechu wydawały się szeptać jej imię. Musiała zmusić się do tego, by oderwać od niego oczy i wrócić do rzeczywistości, w której byli t y l k o przyjaciółmi. — Boli mnie głowa — mruknęła niewyraźnie, wreszcie wypowiadając coś więcej niż jednosylabowe, niezrozumiałe jęknięcia.
Nawet przez chwilę nie wzięła pod uwagę, że Lennart mógłby chcieć, aby obudziła go p o c a ł u n k i e m, przeciwnie, sądziła, że uznał s e k s za pijacki wybryk.
Skinęła głową, zgadzając się na jego plan. Przed kilkoma godzinami oddała mu całe ciało, bezwstydnie i ochoczo rozsuwając przed nim nogi, by mógł wypełnić ją c a ł y m sobą, a teraz czuła niezrozumiały opór przed pokazaniem mu się bez ubrania. Ponownie poczuła się mało atrakcyjna, przeciętna. Lennart natomiast wyglądał jak wyrzeźbiony w marmurze – twardy i piękny.
Kiedy zasłonił oczy, niezgrabnie zeszła z łóżka. Stawiając pierwszy krok, jeszcze dotkliwiej poczuła konsekwencja wypicia takiej ilości alkoholu, bo zakręciło jej się w głowie, która i bez tego pulsowała tępym bólem. Prędko zarzuciła na siebie piżamę, którą wczorajszej nocy zdjął z niej Lenny i sięgnęła po ręcznik. — Proszę — podała mu go, lecz nie ruszyła się z miejsca, a przecież powinna była zaoferować mu podobną dyskrecję. Zreflektowała się dopiero po dłuższej chwili; oblała się rumieńcem i odwróciła plecami, ale nie mogła się powstrzymać i ostrożnie zerknęła przez ramię. Wprawdzie niczego nie zdążyła zobaczyć, a i tak speszona zamknęła oczy, by przypadkiem przyjaciel nie zorientował się, że go podglądała. — Chcesz pierwszy zająć łazienkę? — spytała, wciąż odwrócona do niego plecami, by przełamać ciszę.
Felietonista i podróżnik — The Cairns Post
39 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Po tym jak zostawił narzeczoną dla kobiety, którą poznał podczas jednej z misji w Ghanie, jest święcie przekonany, że afrykańska wiedźma rzuciła na niego klątwę. Nie ma ani narzeczonej ani miłości swego życia, bo ta zginęła w wypadku samochodowym kilka dni po powrocie z Afryki.
Zaraz po przebudzeniu, także odczuł silny ból głowy oraz nieprzyjemna suchość w ustach, która pragnął czym prędzej zapić odrobiną świeżej, chłodnej wody, jednak obecność przyjaciółki odrobinę go p a r a l i ż o w a ł a. Nie wstydził się jej i nie zamierzał uciekać gdzie pieprz rośnie ale nie do końca wiedział jak winien się zachować. Miał wstać i po prostu ruszyć do kuchni jak gdyby nigdy nic czy zanim opuści łóżko, powinni zamienić ze dwa słowa o tym co wydarzyło się w nocy? Nie chciał niczego analizować i wprowadzać gęstej atmosfery ale w zasadzie, nie pamiętał kiedy ostatnio zaliczył taki numerek z kobieta, która nie była jego narzeczoną. Nawet w Ghanie, zakochany po uszy w Heather, nie odważył się wpuścić jej do swego prowizorycznego, afrykańskiego łoża przed szczera rozmową z Judith. W zasadzie, nie dostał kolejnej szansy, bo gdy wrócili do swych domów, dziewczyna zginęła w wypadku samochodowym.
Czyli nie obejdzie się bez kaca.. — westchnął ciężko, czując delikatny zawrót głowy przy podnoszeniu się do pozycji siedzącej. Nie często sięgał po alkohol w takich ilościach, dlatego nie był zaskoczony, czując się o poranku jak przeżuta guma. Musiał czym prędzej nawodnić organizm, orzeźwić ciało pod prysznicem i uzupełnić elektrolity, jednak .. najpierw musiał ewakuować się z jej pokoju.
Odwrócił się całym ciałem w stronę okna, czekając aż Beveridge przyodzieje swoje nagie ciało, którego zarys wciąż doskonale pamiętał. Niemalże wyobrażał sobie jej krągły biust i delikatną skórę, która po kąpieli utrzymywała zapach kosmetyków, których użyła przed opuszczeniem łazienki. Resztę pamiętał jak przez mgłę. Gdy podała mu ręcznik, otrząsnął się i niepewnie odwrócił twarz w jej stronę. Podziękował jej wdzięcznym uśmiechem i gdy się odsunęła, stanął do niej tyłem, owijając suchy na wiór ręcznik wokół bioder.
Gdy zwrócił się w jej stronę, stała odwrócona.
Nie, idź pierwsza. Poczekam — odparł i odchrząknął, sugerując, że mogła znów na niego spojrzeć, choć i bez ręcznika nie miałby większych oporów by stanąć przed nią w pełnej okazałości; tak jak tworzył go Bóg. —No chyba, że zamierzasz tam zabawić dłużej? Wtedy chętnie skorzystam by .. odcedzić kartofelki — rzucił głupkowato i roześmiał się, trzymając ręcznik dłonią. Chciał też móc się ubrać i zagrzać wodę w czajniku na mocną, czarna kawę.

megara w. beveridge
ulubiona c i o c i a — z miejscowego przedszkola
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Przykłada się do wychowywania dzieci z miasteczka, rekompensując sobie brak własnych. Często coś upuszcza, przez co przyjaciel okrzyknął ją gapą.
Okazało się, że żyje z nieuleczalną chorobą, co sprawiło, że przestała poczynać plany.
Kochała go! Był przecież najlepszym przyjacielem jakiego kiedykolwiek miała. I do niedawna myślała, że jest w stanie porozmawiać z nim o wszystkim, lecz – jak udowodniła to brutalna rzeczywistość – myliła się. Przede wszystkim nie znalazła w sobie odwagi, by powiedzieć mu o d i a g n o z i e. Nie chciała być postrzegana przez pryzmat choroby, nie chciała również nadopiekuńczości oraz pobłażliwego traktowania. Chciała być sobą, nie kobietą z nieuleczalnym problemem. Teraz było podobnie – na samą myśl o tym, że miałaby porozmawiać z nim o tym, do czego doszło w nocy, zaczynał boleśnie zaciskać się jej żołądek. Bo co mieliby sobie powiedzieć? Podziękować? Przeprosić? Udawanie, że s e k s nie miał miejsca również wydawało się niewłaściwie, bo Megara bardzo dawno nie czuła się w ramionach mężczyzny tak cudownie, ale z drugiej strony milczenie było tak kusząco łatwe…
— Nigdy nie wypiłam tyle tequili — dodała, oscylując wokół bezpiecznego tematu, jakim był alkohol. Ból głowy nasilał się, a przez to miała ochotę płakać. A może powodowała to bezsilność i swego rodzaju wstyd?
— W takim razie idź pierwszy — powiedziała, odwracając się ku niemu. Stał tak blisko, że gdyby tylko odważyła się wyciągnąć rękę, mogłaby ponownie dotknąć jego muskularnego ciała; aż do wczorajszej nocy nie miała pojęcia, jaką przyjemność sprawiało chowanie się w tak silnych ramionach. — Chciałabym wziąć długi prysznic, więc poczekam, aż skończysz — dodała i założyła włosy za ucho, po czym objęła się ramionami. — Później chyba się położę. Spaliśmy krótko, w dodatku boli mnie głowa — wyjaśniła, chcąc wykręcić się od wspólnego śniadania lub typowego dla nich legnięcia przed telewizorem i oglądania serialu bądź głupawych programów. Musiała odpocząć i pomyśleć; ułożyć sobie w głowie wczorajsze wydarzenia, które – dlaczego takie myśli przychodziły jej do głowy?! – chciałaby powtórzyć.

Koniec <3
ODPOWIEDZ