Felietonista i podróżnik — The Cairns Post
39 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Po tym jak zostawił narzeczoną dla kobiety, którą poznał podczas jednej z misji w Ghanie, jest święcie przekonany, że afrykańska wiedźma rzuciła na niego klątwę. Nie ma ani narzeczonej ani miłości swego życia, bo ta zginęła w wypadku samochodowym kilka dni po powrocie z Afryki.
j e d e n a ś c i e

Od śmiechów i durnych żartów w taksówce, po obijanie się o ściany, pokonując kolejne stopnie by w d r a p a ć się na właściwe piętro w kamienicy. Mężczyzna nie pamiętał kiedy ostatnio pozwolił sobie na podobna ilość alkoholu, a tym bardziej kiedy widział przyjaciółkę w takim stanie. W gościach bawiła się najlepiej z całego towarzystwa - tańczyła, śpiewała i wlewała do gardła tequile niczym szalona studentka na pierwszym roku studiów. Z początku nie łatwo było mu dotrzymać dziewczynie towarzystwa, jednak po kilku głębszych dołączył do niej na domowym parkiecie i bujał się w rytm piosenki wśród reszty przyjaciół. Musiał przyznać, że spuszczenie z tonu i odepchnięcie na drugi plan spraw związanych z pracą naprawdę dobrze mu zrobiło.
Kątem oka widziałem, że kusiło cię by wskoczyć na ten kuchenny blat. Jackie by cię chyba zabiła — roześmiał się głośno, po czym zgarbił się i uciszył. nie chciał obudzić reszty sąsiadów, jednak w tym stanie naprawdę ciężko było mu nad sobą panować. Wciąż miał masę energii i czuł się jak młody Bóg ale impreza zakończyła się przedwcześnie i zupełnie nie po jego myśli. Najpewniej jutro podziękuje gospodarzom za tak rychły koniec, jednak tej nocy, czuł, że przechyliłby jeszcze szklankę whisky; lub dwie. W końcu dotarli pod drzwi, więc Halsworth sięgnął do kieszeni kurtki by wyjąc kluczę od mieszkania. Włożenie go w zamek, zajęło mu chwilę, co spotkało się z niemałym rozbawieniem przyjaciółki. — Nie śmiej się bo potrwa to jeszcze dłużej! — skarcił ją i drżąca dłonią, w końcu wycelował w punkt. Przekręcił klucz i w końcu mieli dostęp do mieszkania.
Gdy znaleźli się w środku, Lenny przekluczył drzwi i z wielką ulgą, zrzucił z siebie obuwie oraz odzienie wierzchnie.
Masz jeszcze ochotę na szklaneczkę szkockiej czy cala twoja energia wyparowała na klatce schodowej? — zapytał entuzjastycznie i podszedł do barku z którego wyciągnął napoczętą wcześniej butelkę ze bursztynowym trunkiem.


megara w. beveridge
ulubiona c i o c i a — z miejscowego przedszkola
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Przykłada się do wychowywania dzieci z miasteczka, rekompensując sobie brak własnych. Często coś upuszcza, przez co przyjaciel okrzyknął ją gapą.
Okazało się, że żyje z nieuleczalną chorobą, co sprawiło, że przestała poczynać plany.
007.
Megara & Lennart
sometimes when you're drunk you can see better
Była ostatnią osobą na świecie, która wiedziała, czego chce.
Zjawiając się na kolejnych wizytach u specjalisty, słuchała mądrych słów, rozsądnych podpowiedzi i zaleceń, do których p o w i n n a się stosować. Szkopuł w tym, że nie znajdowała w tym sensu; leczenie wydawało się być odwlekaniem nieuniknionego, przez co Megara traciła nadzieję na szczęśliwe zakończenie. To z kolei powodowało, że odkładała decyzję w czasie.
Wiedziała natomiast – z całą pewnością – że nie chce, by k t o k o l w i e k wiedział o jej problemach ze zdrowiem. Gdyby wiadomość rozeszła się wśród bliskich, stałaby się powodem niepotrzebnych zmartwień. Chciała oszczędzić im tego, co sama przechodziła, ale również oszczędzić sobie widoku współczucia malującego się na twarzach rodziny oraz przyjaciół.
Zdecydowanie łatwiej było bawić się z Lennartem w otoczeniu znajomych twarzy, niżeli wyznawać niewygodną prawdę, będącą przyznaniem się do słabości.
— Wyobrażasz sobie, co by zrobiła, gdybym odtańczyła kankana na marmurze za kilka tysięcy? Swoją drogą, czy takich kamieni nie używa się na nagrobkach? To chore, ozdabiać tym kuchnie, nie? No przyznaj, że mam rację? — mówiła, znacznie gorzej niż Lenny panując nad głosem; nie, nie przejmowała się sąsiadami, prawdę mówiąc zapomniała o ich istnieniu. Przez cały czas była ledwie o krok od przyjaciela, a w mniej s t a b i l n y c h momentach chwytała się jego ramienia – kto by pomyślał, że buty na obcasie i alkohol to złe połączenie?! — I te i d e a l n e przekąski — żachnęła się. — Równiutkie jakby robiła je maszyna — dodała, marszcząc nos. — Mogłabym poświęcić życie, a nie pokroiłabym warzyw tak równo — marudziła, podśmiewając się z Lennarta, gdy ten nie mógł poradzić sobie z kluczem. Z drugiej strony, ona nie poradziłaby sobie z tym zadaniem lepiej od niego.
Dostali się do środka i Megara w pierwszej kolejności zsunęła buty ze stóp. Momentalnie poczuła ulgę oraz napływ nowej energii. Podreptała za przyjacielem do głównego pomieszczenia i chwyciła w dłonie pilot do telewizora. Znalazła kanał z muzyką, a kiedy Lenny zaproponował kolejnego drinka, stanęła obok niego, wspierając rozgrzany alkoholem policzek o jego ramię i przyjrzała się zawartości barku. — Zróbmy mieszkankę. Może rum? Dodajmy do niego coś słodkiego. Albo gorzkiego. Albo oba — stwierdziła, bo tak naprawdę to nie smak odgrywał główną rolę tylko p r o c e n t y.
Felietonista i podróżnik — The Cairns Post
39 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Po tym jak zostawił narzeczoną dla kobiety, którą poznał podczas jednej z misji w Ghanie, jest święcie przekonany, że afrykańska wiedźma rzuciła na niego klątwę. Nie ma ani narzeczonej ani miłości swego życia, bo ta zginęła w wypadku samochodowym kilka dni po powrocie z Afryki.
Gdyby miał świadomość tego z czym obecnie zmagała się Beveridge, nie pozwoliłby jej na energicznie skakanie po meblach czy spożywanie alkoholu, który jedynie mógł zaszkodzić jej organizmowi. Nie był z tych, którzy obchodzili się z chorymi jak z jajkiem bądź litowali się nadmiernie. Znał granice i starał się ich nie przekraczać, przez wgląd na to, że sam nie chciałby być traktowany jak niedołężna roślina, przyklejona do swego łoża. Powszechnie jednak wiadomo, że alkohol mógł jedynie zaszkodzić i ostatnie na co by jej pozwolił, to na świadome pogarszanie swego stanu. Nie chciałby odbierać jej możliwości zabawy i uśmiechania się, jednak pewnych zaleceń lekarza, należało się trzymać.
Jestem pewien, że gdy kopnie w kalendarz, ten sam kamień wykorzystają jako jej nagrobek. Niech cie tylko nie kusi by tańczyć na jej grobie, nawet jeśli jej złość nie wiele będzie wtedy znaczyła — odparł z rozbawieniem, zdając sobie sprawę z tego, że nie do końca przypominał sobie kuchenny blat Jackie. Pamiętał jednak, że głośno chwaliła się tym ile za niego zapłaciła. — Jestem ciekaw jak Rory wytrzymuje z jej przerośniętą ambicją pod jednym dachem. Może jest jej zakładnikiem? — ściągnął brwi i namyślił się przez chwilę, próbując pojąc jak taki chłopak jak on, mógł poradzić sobie z tak porażoną babą. Lubił ją, jednak wiele z jej zachowań kłuło go w oczy. — Poza tym, wszystko i tak wylądowało w moim żołądku a nazajutrz zostanie spłukane w toalecie — rzucił otwarcie, nie czując by musiał się przy niej wstydzić tematów tabu, takich jak to, co każdy człowiek robił w kibelku. Poza tym, był zbyt pijany by analizować to co ślina przynosiła mu na język.
Mieszankę? Jesteś pewna? — zapytał, przechylając twarz tak by zerknąć na nią kątem oka. Czuł palące ciepło bijące od jej policzka, choć jeszcze przed chwilą otulał ich wieczorny chłód. — Nie chcesz chyba skończyć przy sedesie, co? Poza tym, już jesteś pijana jak bela — odparł i wyciągnął butelkę tequili oraz dwa kieliszki. Z dziewczyna na ramieniu, odkręcił korek i zaczął rozlewać alkohol między szkło, jednak gdy dziewczyna się zachwiała, Lennart rozlał zawartość kieliszka na swą koszulę.
I widzisz? To twoja sprawka — odparł bez pretensjonalnego głosu i dokończył czynność. Gdy się odsunęła, wręczył jej szota i oboje wlali sobie bezbarwny trunek do ust. Skrzywił się nieco i odszedł od barku, palcami rozpinając zalaną i śmierdzącą koszulę.
Masz szczęście, że to nie kolorowy drink, bo wtedy miałbym po koszuli — odparł i zrzucił z nagich ramion odzienie, któremu po chwili się przyjrzał. Nie był sentymentalny jeśli o ubrania chodziło ale szkoda nowej koszuli.

megara w. beveridge
ulubiona c i o c i a — z miejscowego przedszkola
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Przykłada się do wychowywania dzieci z miasteczka, rekompensując sobie brak własnych. Często coś upuszcza, przez co przyjaciel okrzyknął ją gapą.
Okazało się, że żyje z nieuleczalną chorobą, co sprawiło, że przestała poczynać plany.
Pod pewnymi względami zrzucenie z ramion ciężaru tajemnicy mogłoby przynieść ukojenie. Bardziej jednak niż potrzebowała rozmowy, bała się konsekwencji przyznania się do choroby. Nie mówiąc prawdy, mogła rozkoszować się wolnością i brakiem narzucanych ograniczeń, a przede wszystkim nie musiała obcować z litością. Ale to nie wszystko, bowiem jedną z konsekwencji, której bała się najbardziej, było odsunięcie od pracy oraz d z i e c i. Bo czy mogła pracować w zawodzie, kiedy traciła zaufanie do swoich dłoni? Łatwiej było p i ć niż myśleć o tym, co mogło ją czekać w niedalekiej przyszłości.
— A gdyby umarła we własnej kuchni?! — podsunęła, wiedziona myślami krążącymi wokół celebracji Halloween i święta zmarłych. — Ciekawa jestem, co napisaliby na tym nagrobku — dała się ponieść zadumie, ale nie wpadła na żaden spektakularny pomysł, za to skrzywiła się w obawie, że z nią stanie się dokładnie to samo; dostanie głupio brzmiące, wyrachowane epitafium niemówiące nic o tym, kim naprawdę była za życia. — Kiedy umrę, przypilnuj, żeby bracia napisali mi coś ładnego na pomniku. Inaczej będę cię nawiedzać — zaznaczyła, grożąc przyjacielowi palcem, który ostatecznie mocno wbijała w jego ramię.
Zmarszczyła nosek, gdy Lennart uznał, że m i e s z a n i e alkoholu nie będzie dobrym pomysłem. — Wcale nie jestem pijana — oburzyła się. Żeby udowodnić, że mówi prawdę, sięgnęła po kieliszek i bez wahania wlała w siebie jego zawartość. Ostry smak tequili sprawił, że musiała zakasłać.
— To nie moja wina! — zaprzeczyła i skrzyżowała ramiona. Nie odwróciła jednak wzroku, gdy Lenny zaczął się rozbierać. Wielokrotnie widziała go bez koszuli – spędzali ze sobą zbyt wiele czasu, by nie mieć okazji do oglądania się w bieliźnie – ale musiała przyznać, że w niektórych okolicznościach (tylko w niektórych!) jego ciało wyglądało a p e t y c z n i e. Oszalała! Bezmyślnie sięgnęła po poduszkę i rzuciła w niego, gdy spojrzał na nią oskarżycielsko. — Masz szczęście, że to nie cegła, bo wtedy miałbyś po zębach — przez sekundę udało jej się zachować powagę, ale prędko zaniosła się niepohamowanym śmiechem d u m n a ze swojego żartu.
Felietonista i podróżnik — The Cairns Post
39 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Po tym jak zostawił narzeczoną dla kobiety, którą poznał podczas jednej z misji w Ghanie, jest święcie przekonany, że afrykańska wiedźma rzuciła na niego klątwę. Nie ma ani narzeczonej ani miłości swego życia, bo ta zginęła w wypadku samochodowym kilka dni po powrocie z Afryki.
Pewnych rzeczy, Halsworth nie mógł na niej wymusić, albowiem nie był lekarzem, który decydował o dopuszczeniu jej do pracy. On oczywiście wolał by dziewczyna oszczędzała się i skupiała na własnym zdrowiu ale znał ją na tyle długo by wiedzieć, że nie należała do osób, które lubiły bezczynność. Przedszkole było ważnym elementem jej życia, a obecność dzieci z cała pewnością była w stanie przegonić nawet te najciemniejsze chmury. Przynajmniej czasowo.
Padła na zawał, widząc jak Meg depczę jej ulubiony, marmurowy blat — odparł rozbawiony, po czym roześmiał się głośno, przywołując obraz czerwieniącej się ze złości Jackie — Przynajmniej nie musieliby tego dźwigać — dodał, uznając że takie rozwiązanie byłoby wygodniejsze. Bądź co bądź, nie życzył kobiecie rychłej śmierci, jednak jego obecne poczucie humoru pozbawione było taktu. Nie śmiałby się wiedząc, jakie obawy kłębiły się w głowie Beveridge.
Taaaa, Theseus na pewno się postara. Taki obowiązek powinnaś powierzyć mi, a nie swoim braciom chociaż ja nie planuje wypuszczać cię z tego świata przez najbliższe kilkadziesiąt lat — uniósł kąciki ust ku górze, nie zauważając tym samym zduszonego uśmiechu przyjaciółki. Jego niewiedza pozwalała na drwienie z tematów jakim była śmierć, a przy tym rujnowanie nastroju, który budowała przez ostatnie godziny w domu Jackie i Rorego.
Oboje byli już mocno podpici, jednak Lennart wciąż czuł się jak młody Bóg. Wydawało mu się, że zdążył wytrzeźwieć w taksówce w której spędzili zaledwie kilka minut.
Hej! A to za co? — zawołał i upuścił trzymaną w dłoniach koszulę. Faktycznie, cieszył się, że nie rzuciła w niego czymś cięższym, przykładowo kubkami, które tak żarliwie chciała za niego wymienić. Pochylił się, sięgnął koszulę i ułożył ją na oparciu kanapy, nie dbając o to by od razu wrzucić ja do pralki czy chociaż namoczyć w wodzie i detergencie. Ściągnął też zegarek z nadgarstka i ułożył go na stoliku kawowym, nie chcąc by uległ zniszczeniu. — Chodź — rzucił i wyciągnął dłoń w jej stronę, sygnalizując chęć wzięcia jej do tańca — Uwielbiam ten kawałek Alphaville — zakręcił bioderkiem i zaczął nucić pod nosem melodię, rozbrzmiewającą z głośników.


megara w. beveridge
ulubiona c i o c i a — z miejscowego przedszkola
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Przykłada się do wychowywania dzieci z miasteczka, rekompensując sobie brak własnych. Często coś upuszcza, przez co przyjaciel okrzyknął ją gapą.
Okazało się, że żyje z nieuleczalną chorobą, co sprawiło, że przestała poczynać plany.
Wszystko prowadziło do jednego – o g r a n i c z e n i a. Megara nie była najodważniejszą, ani najbardziej spontaniczną osobą na świecie, a nawet w samym Lorne Bay znalazłoby się wiele osób o bardziej żywiołowej naturze, ale mimo to bała się, że choroba powolutku, podstępnie zacznie odbierać jej wszystko, na czym kiedykolwiek jej zależało. Może lepiej byłoby nie doczekać takiej chwili?
— Wymieniliby moje imię? Myślisz, że poszłabym za to do więzienia, jak prawdziwa morderczyni? — pytała, z ufnością wpatrując się w oczy przyjaciela. Wierzyła, że nigdy by jej nie oszukał, a już na pewno nie w tak ważnej kwestii jaką było domniemane m o r d e r s t w o! Zatajanie prawdy to coś zupełnie innego, prawda? Prawda? Nie pozostało jej nic innego, jak głęboko w to wierzyć. Inaczej wyrzuty sumienia nie dałby jej spokoju. — To najdziwniejsze Halloween w moim życiu. Dziwniejsze nawet od tego, kiedy urządziliśmy maraton klasycznych horrorów, pamiętasz? Lśnienie, Egzorcysta, Ring, Halloween i… Krzyk! Od tamtej pory to moje ulubione, bo już nigdy żadnego nie obejrzałam. Jestem miękką f a j ą — zakpiła ze swojej odwagi (a raczej ze swojego b r a k u odwagi), lecz po chwili zaśmiała się, by Lennart nie wziął tego za użalanie się; w końcu panikowała nawet widząc pająka! Nic więc dziwnego, że podczas seansu Egzorcysty większość scen „oglądała” wtulona w rękaw przyjaciela, zasłaniając oczy.
Stanęła wyprostowana – na ile pozwolił jej na to wypity alkohol – i odchrząknęła.
— Lennarcie Halsworth, zdrowa na ciele i umyśle, powierzam ci zadanie skomponowania napisu na moim kamieniu nagrobnym — oznajmiła, tłumiąc śmiech. Chciała zabrzmieć dumnie i wyniośle, lecz w połowie wypowiedzi dopadła ją czkawka, którą zdusiła dopiero wstrzymując oddech; nadęła przy tym policzki, przez co wyglądała jak przejedzony chomik!
W tym momencie była zbyt oderwana od rzeczywistości, by zamartwiać się przyszłością. Co więcej, robiła wszystko, by w ogóle o niej nie myśleć. Choćby przez ten jeden wieczór, bo pragnęła jak najdłużej cieszyć się normalnością.
— Za… Za… Bo tak — burknęła i szeroko rozciągnęła wargi, by brak sensownych argumentów zakryć za zasłoną uroczego uśmiechu. Ponoć kobiety mają wrodzony talent do rozpraszania uwagi mężczyzn.
Pozbawiony koszuli, do tego zdejmując zegarek, Lenny wyglądał, jakby przygotowywał się do kontrataku. Megara nie zdziwiłaby się, gdyby zechciał wziąć odwet za uderzenie go poduszką, lecz zamiast tego wyciągnął do niej rękę i zaproponował taniec. Zaskoczona takim obrotem spraw, zamrugała szybko, ale chwyciła jego dłoń i podniosła się z kanapy.
Przez pierwszą minutę dzielnie starała się dotrzymać przyjacielowi kroku, ale prędko się poddała i oparła policzek o jego ramię, dając mu znać, by odrobinę zwolnił. Śpiewać nawet nie próbowała – z pewnością pomyliłaby słowa, tworząc własny, niezrozumiały tekst. — Zakręciłeś mi w głowie — mruknęła, kiwając się delikatnie w rytmie muzyki; a przynajmniej przekonana, że robi to w odpowiednim rytmie. — Wiesz, mógłbyś więcej nie wyjeżdżać, co? Nie lubię, kiedy cię nie ma — powiedziała, nieco zadzierając głowę, by na niego spojrzeć.
Felietonista i podróżnik — The Cairns Post
39 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Po tym jak zostawił narzeczoną dla kobiety, którą poznał podczas jednej z misji w Ghanie, jest święcie przekonany, że afrykańska wiedźma rzuciła na niego klątwę. Nie ma ani narzeczonej ani miłości swego życia, bo ta zginęła w wypadku samochodowym kilka dni po powrocie z Afryki.
Nie wiem czy deptanie marmuru to aż tak karygodna zbrodnia — zaśmiał się pod nosem i pokręcił głową — Zamknęliby cię co najwyżej w Azkabanie, jak prawdziwą wiedźmę z piekła rodem — dodał prześmiewczo, choć nigdy nie postrzegał przyjaciółki jako ucieleśnienia zła. Z całą pewnością Jackie miałaby co do tego obiekcje ale ich wspólna znajoma była zbyt pedantyczna, perfekcyjna i cyniczna. Powinna od czasu do czasu spróbować zabawić się tak jak Meg, bo cała ta sztywna otoczka odbije się jej kiedyś czkawką. Albo rozwodem.
Halsworth na palcach jednej ręki zliczyłby przebierane imprezy w których brał udział ostatniego dnia października. Jedyną tradycją było rodzinne wycinanie w dyni, zwieńczone obiadem, który przygotowywała jego matka oraz maratony filmowe, które organizowali wspólnie z Megarą i musiał przyznać, że w obecnym wieku, nie potrzebował żadnych innych atrakcji. Owszem, wskoczenie w strój i przygotowanie charakteryzacji to świetna zabawa ale z każdym kolejnym rokiem, wolał własną kanapę, jedzenie i seans przed telewizorem.
Właśnie! Wciąż nie obejrzeliśmy Teksańskiej masakry piłą mechaniczną, a na liście czeka już Anabelle, Obecność, Autopsja Jane Doe i oczywiście Zakonnica. Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że zostawisz mnie z tym samego — posłał jej rozczarowane spojrzenie, gdyż był nieco zawiedziony faktem, że przyjaciółka tak niechętnie godziła się na kino horrorów. Sam był ich ogromnym fanem, jednak oglądanie ich w samotności.. nieco wybiegało poza jego możliwości. Nawet on trząsł portkami i bał się nocnych wycieczek do toalety po obejrzeniu takich filmów. Teraz, gdy mieszkała w pokoju gościnnym i miał ją dosłownie za ścianą, mieli okazje nadrobić wymienione przez niego tytuły. Nie miał nic przeciwko szczękaniu jej zębów oraz wyciągniętym rękawom swojej bluzy.
A więc oberwałem za darmo? — zapytał i westchnął w bezradności. Miał szczęście, że nie wypłaciła mu takiego rzutu wspomnianą cegłą, bo gdyby miał bez powodu zbierać z podłogi zęby, najpewniej mocno by się na nią pogniewał. Zwłaszcza, że bardzo nie lubił wizyt u dentysty ani zostawiania w jego gabinecie majątku.
Gdy ułożyła policzek na jego ramieniu, on sam oparł podbródek na czubku jej głowy. Kołysali muzyką, bujali się nie do rytmu i korzystali z chwili odprężenia, ignorując fakt, że obecnie Bon Jovi przygrywał im dość energiczny kawałek. Była już dość późna godzina, a znacząca ilość alkoholu powoli wysysała z nich ostatniego pokłady energii. Właśnie w takich chwilach, Lennart dostrzegał swój wiek - w jednej chwili wariował do ulubionego kawałka i pił, a w drugim bujał się leniwie i marzył o własnym łóżku. Od jej wtulonego ciała, biło przyjemne ciepłe, które sprawiło, że objął ją szczelnie w ramionach i westchnął cicho.
Zrozumiałem, że z a w r ó c i ł e m ci w głowie — prychnął, a gdy zadarła głowę do góry, odkleił od niej swój policzek i popatrzył na nią z góry — Nie lubisz gdy mnie nie ma bo się nudzisz, czy nie lubisz gdy mnie nie ma, bo za mną tęsknisz? Wiesz, myślę, że niezależnie od powodu, mógłbym cię kiedyś ze sobą zabrać ze sobą — zaproponował z uśmiechem, nie odrywając wzroku od jej twarzy — Wzięłabyś miesiąc wolnego od pracy i ruszylibyśmy w podróż gdzieś poza Australie. Wtedy, ja też nie musiałbym tęsknić za tobą — dodał, rozciągając kąciki ust jeszcze szerzej. Była jego przyjaciółką i zawsze tęsknił, gdy przez miesiące zmuszeni byli ograniczać się do wideo rozmów o naprawdę beznadziejnej jakości. W ostatnich miesiącach, czuł się bardziej samotny niż zwykle, a jej obecność działała kojąco na jego zszarganą dusze.


megara w. beveridge
ulubiona c i o c i a — z miejscowego przedszkola
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Przykłada się do wychowywania dzieci z miasteczka, rekompensując sobie brak własnych. Często coś upuszcza, przez co przyjaciel okrzyknął ją gapą.
Okazało się, że żyje z nieuleczalną chorobą, co sprawiło, że przestała poczynać plany.
Zamierzała posłać mu gniewne spojrzenie, lecz nie zdążyła, bo gdy tylko wspomniał o więzieniu dla czarodziejów, zaniosła się śmiechem. U w i e l b i a ł a sagę o młodym czarodzieju! Książki o przygodach Harry’ego Pottera zajmowały szczególne miejsce w jej sercu, ponieważ to między innymi za ich sprawą pokochała czytanie. Nauczyła się doceniać magię zawartą w różnych powieściach i cieszyć się z przeżywania wszystkiego, co spotykało bohaterów opowieści. Mimo to nie chciałaby znaleźć się w Azkabanie! Australijskie więzienia wydawały się bardziej cywilizowane.
— Będziesz musiał mnie porządnie upić, żebym odważyła się je z tobą obejrzeć. Albo mnie przekupić — zasugerowała, zabawnie poruszając brwiami; chciała wyglądać na intrygantkę, lecz bardziej przypominała obłąkanego klauna. — Pamiętasz, że mam na liście koszmarnie drogą wannę do kupienia — wyjaśniła i prędko zasznurowała usta z wielkim trudem powstrzymując kolejną salwę śmiechu. — K o s z m a r n i e, chwytasz? KOSZMARNIE! — powtórzyła na wszelki wypadek, gdyby przyjaciel nie pochwycił żartu kryjącego się za tym słowem. Prawdę mówiąc, wystarczyłoby, żeby poprosił, przygotował słone przekąski oraz koc, który mogłaby naciągnąć na głowę podczas strasznych momentów, a z pewnością zgodziłaby się na seans. W jego towarzystwie nawet horrory okazywały się zdatne do zniesienia. Bliskość Lennarta działała na nią kojąco nienależnie od okoliczności. Bo nawet film grozy można było zamienić w komedię kilkoma żartobliwymi komentarzami – a do nich przyjaciel miał talent.
W odpowiedzi wzruszyła ramionami. Uśmiechnęła się niewinnie, licząc, że prędko zapomni o poduszkowym pocisku, jaki w niego wymierzyła; w końcu amunicja, z której skorzystała, składała się z pierza, uderzenie więc nie mogło boleć!
Przestała zwracać uwagę na muzykę. Całkowicie podporządkowała się ruchom Lennarta, dopasowując się do jego kroków. Ona również poczuła zmęczenie, lecz poza nim odczuwała wewnętrzny spokój. Rozkoszowała się towarzystwem przyjaciela, w którego ramionach czuła się bezpiecznie. Zapomniała o chorobie, zapomniała o problemach. Niczego nie chciała bardziej od tego, by ten wieczór trwał wiecznie! By mogła bez końca chować się w jego objęciach, wierząc, że cokolwiek się wydarzy, on będzie przy niej.
Wtuliła się w niego mocniej. I nawet nie spostrzegła, kiedy bezwiednie zaczęła wodzić palcami po nagiej skórze jego pleców.
— Tęsknię za tobą — odpowiedziała zgodnie z tym, co czuła. Wymienianie się wiadomościami oraz rozmowy przez telefon nie mogły zastąpić spotkania w cztery oczy. — Ale również się nudzę. Obie odpowiedzi są prawidłowe — dodała. Bo jedno nie wykluczało drugiego. Przy nim nabierała innej energii, stawała się szczęśliwsza. Ceniła go jako przyjaciela i jako człowieka. Wiedziała, że to nigdy się nie zmieni. — Dobrze. Zabierz mnie ze sobą — zgodziła się, ale kierował nią alkohol. Trzeźwa zapewne znalazłaby całą listę powodów, przez które wspólny wyjazd byłby niemożliwy. Jednak miło było pozwolić sobie na tworzenie nierealnych planów i wyobrażać, jakie przygody mogły czekać na nich w dzikich miejscach na świecie.
Felietonista i podróżnik — The Cairns Post
39 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Po tym jak zostawił narzeczoną dla kobiety, którą poznał podczas jednej z misji w Ghanie, jest święcie przekonany, że afrykańska wiedźma rzuciła na niego klątwę. Nie ma ani narzeczonej ani miłości swego życia, bo ta zginęła w wypadku samochodowym kilka dni po powrocie z Afryki.
Nie stać mnie na wannę, którą sobie zażyczyłaś. Właściwie, myślałem o popcornie albo jakimś makaronie z dowodem — odparł, zdając sobie sprawę z tego, że jego propozycja nijak miała się do jej życzenia. Liczył jednak na to, że dobrym żarełkiem, także był w stanie przekonać ją do seansu, chociaż oboje doskonale wiedzieli jak zakończy się to wspólne oglądanie - Megara zaśnie na jego ramieniu zanim zginie którykolwiek z bohaterów. — Mówił ci ktoś, że masz KOSZMARNIE duże wymagania? — dodał z rozbawieniem, żałując, że nie był milionerem, który mógłby rozpieszczać swych przyjaciół drogimi prezentami. Gdyby mógł wyremontowałby cały jej dom i kupił własny tuż obok. Właściwie, narzekał na brak towarzystwa w małym mieszkaniu, więc nie był pewny czy odnalazłby się w tak ogromnej willi.
W tym roku moglibyśmy wyruszyć na poszukiwania Garkain w tutejszych lasach. Nie musielibyśmy oglądać potworów na ekranie, bo zapolowalibyśmy na własnego stwora. Gdyby zeskoczyłaby ci z drzewa na plecy, nie zmrużyłabyś oka przez miesiąc — zaproponował żartobliwie, mając świadomość tego, że dziewczyna odmówi mu bez zastanowienia. Sam najpewniej nie miałby odwagi wybrać się w głąb lasów Tingaree by szukać kreatury, która najpewniej pożarłaby ich w całości. Najpewniej była to tylko miejscowa legenda ale.. chyba nie chciał ryzykować własnym życiem. — Wyobrażasz sobie? Torturowałby cię, po czym zawładnąłby twoją duszą, która wędrowałaby po dżungli bez końca — odparł i wzdrygnął się na samą myśl. Głupia bajeczka dla dzieci potrafiła zmrozić krew nawet u takiego postawnego i odważnego chłopa jak on.
Trzymając ją w ramionach, nie myślał jednak o tak nieprzyjemnych i strasznych rzeczach, woląc cieszyć się spokojnym wieczorem i alkoholowym upojeniem. Możliwość wtulenia się i wyłączenia ciążących mu w ciągu tygodnia myśli była miłą odmianą i wiedział, że gdyby nie namowy Beveridge, spędziliby ten wieczór przed ekranem telewizora. Zdał sobie jednak sprawę jak bardzo brakło mu kobiecego ciepła i bliskości.
Cieszę się, że tu jesteś — odparł w końcu, przyznając, że mieszkanie w pojedynkę niespecjalnie mu służyło. Mając do kogo wracać, Lennart nie spędzał wieczorów w biurze i nie rzucał się w wir obowiązków służbowych, tak jak to robił od powrotu z Ghany. — I będzie mi brakowało twojego marudzenia, gdy przeprowadzisz się do swojego nowego domu — dodał pół żartem, pół serio, bo choć nie lubił gdy ganiła go za brudne naczynia i poplamione blaty, to lubił jej ciepły glos, który witał go, gdy pojawiał się w progu drzwi, wracając z pracy. — Jesteś pewna, że nie chcesz zostać t u t a j? — zapytał i uśmiechnął się, choć wiedział, że w pewnym momencie, przyjaciółka będzie musiała wrócić do siebie. Potrzebowała własnego kąta i przestrzeni - nie pokoju gościnnego w którym można było nabawić się klaustrofobii. — Może.. mógłbym cię jakoś przekonać? Nie mam co prawda wanny o której tak marzysz i nie dam się przekonać do zmiany, bo lubię swój prysznic ale chyba nie było tu tak źle, co? — uniósł kąciki ust ku górze i wyciągnął dłoń, by palcami zaczesać jej luźno opadający kosmyk włosów za ucho.


megara w. beveridge
ulubiona c i o c i a — z miejscowego przedszkola
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Przykłada się do wychowywania dzieci z miasteczka, rekompensując sobie brak własnych. Często coś upuszcza, przez co przyjaciel okrzyknął ją gapą.
Okazało się, że żyje z nieuleczalną chorobą, co sprawiło, że przestała poczynać plany.
— Wiesz, Lennart — zaczęła niepewnie, ale zamiast ważyć słowa, przygryzła wargę. — Byłbyś kiepskim s p o n s o r e m — dokończyła; musiała natychmiast wciągnąć policzki, by się nie roześmiać, a przez to jej twarz nabrała ostrego, kościstego wyrazu. Nie był to żart najwyższych lotów, ale zarówno pora jak i stan alkoholowego upojenia nie pomagały we wzbijaniu się na wyżyny humoru.
Pokręciła przecząco głową. — Chyba tylko dlatego, że nie chcieli mnie urazić. Albo zwyczajnie zwijali się, zanim zdążyli to zauważyć — odparła bezradnie. Lubiła myśleć, że nie miała wpływu na to, że trafiała na nieodpowiednich mężczyzn; winy nie chciała szukać w sobie. — Dobrze, zadowolę się makaronem — zgodziła się w końcu. Prawdę mówiąc, cała ta licytacja nie była potrzebna, Megara i tak zgodziłaby się spędzić z przyjacielem czas przed telewizorem, bo nie miało dla niej znaczenia, czy będą oglądali krwawe horrory, czy pogrywali w karty – ważne by byli razem. — Oszalałeś? Jednak za mocno uderzyłam cię tą poduszką? — pytała, wybałuszając na niego i tak dość duże oczy. Szlag trafił całą wcześniejszą teorię, bo na żadne p o l o w a n i e się z nim nie wybierała! W historie o mrocznych potworach nie wierzyła, ale szwendać się po lasach i tak nie miała zamiaru. — Nie, nie. Na to mnie nie namówisz — postawiła sprawę jasno i nie zamierzała negocjować, jak w przypadku filmów grozy. Chociaż, gdyby jednak zdecydował się kupić tę wannę…? — Jesteś nienormalny! Jak możesz tak mówić? Oddałbyś moją duszę jakimś kreaturom?! A miałam cię za przyjaciela, Halsworth! — żachnęła się, układając usta w podkówkę, po czym zamilkła, udając urażoną.
Potrzebowała bliskości. Potrzebowała, by ktoś zamknął ją w ramionach i mocno tuląc do siebie, powiedział, że wszystko będzie dobrze. I choć Lennart nie miał powodów, by sięgać po takie słowa, czuła emanujące od niego wsparcie. Zawsze biło od niego niewytłumaczalne ciepło, ale teraz nawet jego skóra zdawała się płonąć.
Zagryzła wargę.
— Następnym razem, kiedy będziesz proponował kobiecie wspólne mieszkanie, przygotuj pierścionek z dużym kamieniem i nie wspominaj o tym, że za dużo m a r u d z i — upomniała go, rozciągając usta w subtelnym uśmiechu. — Nie mam pojęcia, dlaczego te wszystkie kobiety się w tobie zakochiwały, Lenny — z rozbawieniem po czym zadarła nieco głowę, by na niego spojrzeć. — Musisz świetnie całować — wywnioskowała z niemałą konsternacją widoczną na twarzy. Nigdy wcześniej nie przyszło jej to do głowy, lecz teraz stało się to dla niej oczywiste – Lenny musiał mieć ukryte talenty. — Naucz mnie! — rzuciła, ściągając brwi.
Felietonista i podróżnik — The Cairns Post
39 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Po tym jak zostawił narzeczoną dla kobiety, którą poznał podczas jednej z misji w Ghanie, jest święcie przekonany, że afrykańska wiedźma rzuciła na niego klątwę. Nie ma ani narzeczonej ani miłości swego życia, bo ta zginęła w wypadku samochodowym kilka dni po powrocie z Afryki.
Zaśmiał się pod nosem i pokręcił głową z niedowierzaniem.
Skąd ci przyszło do głowy, że w ogóle chce nim być? Owszem, lubię obdarowywać innych prezentami albo od czasu do czasu postawić komuś obiad ale nie nazwałbym się s p o n s o r e m — wyjaśnił, nie chcąc by przyjaciółka pomyślała, że gotów był wyposażyć jej nowa łazienkę. Może nie narzekał na brak pieniędzy ale żył skromnie i nie miał w zwyczaju wywalać pieniędzy na każde udogodnienie swoje czy tez przyjaciół. Nie miał by problemu z pożyczeniem jej pieniędzy czy sprezentowaniu nowej lampy czy tez kwiatka ale wanna to niemały wydatek i taki prezent. to chyba znaczna przesada. Wiedział, że gdyby faktycznie ją dostała, najpewniej by się na niego wkurzyła, bo sama nie lubiła być obdarowywana tak d r o g i m i rzeczami.
W takim razie mamy film, ty organizujesz popcorn i ja zamawiam nam żarcie — dopiął wszelkie ustalenia na ostatni guzik i liczył na to, że następnego dnia nie będą zmagać się z żadnym kacem i zrealizują swoje plany. Włączenie filmu teraz najpewniej skończyłoby się tym, że oboje by posnęli po piętnastu minutach filmu; no i nie mieli by jedzenia.
Wiesz jaka to adrenalina? Byłoby ciekawie — odparł, wyobrażając sobie nocne przechadzki po lesie i szukanie legendarnych potworów w najbardziej s t r a s z n y dzień w roku. Zmuszony był jednak zrezygnować z tego pomysłu, przez spanikowaną przyjaciółkę, która założyła, że Halsworth byłby zdolny zostawić ja potworom na pastwę lasu. Oczywiście nie wyszedłby z nimi na gołe klaty, bo nie był aż takim chojrakiem ale na pewno nie uciekłby, wiedząc, że coś jej grozi. Nie był jednak pewien czy dziewczyna odważyłaby się zrobić dla niego to samo. — Ah tam, przesadzasz. Poza tym, złego diabli nie biorą — dodał z rozbawieniem, spodziewając się kolejnej latającej poduszki. Był mimo wszystko święcie przekonany, że owe stwory nie istnieją i są to wyłącznie bajki opowiadane niesfornym dzieciom przed snem.
Trzymając ją w zamkniętych ramionach, odchylił głowę do tyłu i spojrzał na nią zbity z pantałyku. Oboje byli pijani, jednak nawet wtedy, jej propozycje wydawały mu się.. d z i w n e? — Nie wiem czy to kwestia całowania czy majętnej osobowości ale nigdy nie mogłem narzekać na powodzenie u kobiet — odpowiedział pół żartem, pół serio i zwilżył językiem usta — Czego mam cię nauczyć? C a ł o w a n i a? — zapytał prześmiewczo, po czym zrozumiał, że dziewczyna wcale nie żartowała. Zatrzymał się więc i ściągnął brwi — Ja.. ja nie wiem, czy jestem tak dobry jak myślisz. Nigdy żadnej z kobiet o to nie pytałem — odparł, czując się z tym niezmiernie głupio.

megara w. beveridge
ulubiona c i o c i a — z miejscowego przedszkola
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Przykłada się do wychowywania dzieci z miasteczka, rekompensując sobie brak własnych. Często coś upuszcza, przez co przyjaciel okrzyknął ją gapą.
Okazało się, że żyje z nieuleczalną chorobą, co sprawiło, że przestała poczynać plany.
— Nie powiedziałam, że c h c i a ł b y ś nim być, tylko że byłbyś w tym do luftu, gdybyś kiedyś zmienił zdanie — poprawiła go. Mimo że wypili podobną ilość alkoholu, Lennart wykazywał się większą trzeźwością, a przez to Megara nie mogła pozbyć się wrażenia, że zbyt poważnie pochodził do jej słów, które przecież miały być ż a r t e m. W żadnym wypadku nie chciała, by inwestował własne pieniądze w dom, który ona odziedziczyła! Z trudem akceptowała, że nie przyjmował od niej zapłaty za wynajem pokoju, a w zderzeniu z większym prezentem stanowczo odmówiłaby jego przyjęcia. Jednak w tym momencie to tequila poruszała jej ustami.
Przypieczętowała plan spędzenia jutrzejszego wieczora wyraźnym skinieniem głowy, nie biorąc pod uwagę, że ból głowy mógłby uniemożliwić jego realizację. W tym momencie czuła się wyśmienicie i absolutnie nie zaprzątała myśli troskami dnia następnego!
— Odwiedź mnie kiedyś w przedszkolu, gdy dzieciaki wstaną z drzemki, wtedy dowiesz się, czym jest a d r e n a l i n a — bąknęła, nie dając się przekonać do wyprawy zaproponowanej przez przyjaciela. Megara była płochliwa. Podejmowanie ryzyka nie przychodziło jej łatwo, a ilekroć próbowano namówić ją na odważne – niebezpieczne – aktywności, wycofywała się. Nie obraziłaby się, gdyby nazwano ją tchórzem, choć w przypadku innych wyzwań, nie była aż tak ostrożna. Natomiast na jego zaczepkę odpowiedziała przewracając oczyma – poduszka, którą zlokalizowała leżała niestety za daleko!
P o p ł y n ę ł a. Wszystko, co powiedziała, wydawało się logiczne, ale przestało takie być, gdy tylko z myśli przedarło się do świata rzeczywistego. Zakłopotanie Lennarta udzieliło się również jej, przez co schowała twarz w jego ramię, by nie łypał na nią zażenowanymi oczyma. I bez tego czuła się jak skończona idiotka. Że też coś takiego przyszło jej do głowy?!
— To o takie sprawy należy pytać? — jęknęła zdruzgotana. Nigdy nie poruszała takich kwestii z żadnym chłopakiem, którego całowała, ale też żaden z nich nigdy nie powiedział, że robiła to dobrze. — Zapomnij o tym, co powiedziałam — zaznaczyła twardo, dopiero teraz odklejając się od jego ramienia i podnosząc wzrok. — Ja tak tylko sobie żartowałam. Przecież to głupie! Nie możemy tak po prostu zacząć się całować — wyjaśniła, przywdziewając zawstydzony uśmiech, którym próbowała przekonać go, że wcale nie mówiła poważnie.
ODPOWIEDZ