weterynarz oraz opiekun lwów — cairns zoo
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz i opiekunka lwów w Cairns zoo. Przeszło trzy lata temu wróciła z długoletniego pobytu w Kenii, gdzie pracowała ze zwierzętami w Parku Narodowym Nairobi. Aktualnie myśli o założeniu własnej fundacji, a poza tym próbuje zbudować swoją przyszłość z Clayem.
To nie tak, że unikała odpowiedzi, ponieważ coś próbowała przed nim ukryć. Nie przeszła od razu do rzeczy, ponieważ starała się wybadać jego podejście, ale im więcej czasu mijało, tym mocniej utwierdzała się w przekonaniu, że nie było to właściwe posuniecie. Clayton zwykle bywał względem niej wyrozumiały - akceptował jej wybryki i starał się wspierać jej działalność, ale ona w zamian była mu winna szczerość. Powinna prawdopodobnie od razu wyjaśnić mu, dlaczego w jego domu znajdował się cielak - ba, może powinna była od razu zadzwonić do niego i wspólnie opracować plan działania? Choć taka myśl pojawiła się teraz w jej umyśle, Fernwell nie była w stanie cofnąć czasu i jakkolwiek tego naprawić. Musieli poradzić sobie jakoś z tym, na co się porwała, zatem możliwości były dwie - albo Clayton znów okaże się tym wyrozumiałym partnerem i pomoże jej to ogarnąć, albo będą zmuszeni zmierzyć się z kolejnym kryzysem. Oczywistym jest, że Gemma liczyła na to pierwsze rozwiązanie, jednak w chwili obecnej to nie ona znajdowała się w pozycji, w której mogłaby stawiać jakiekolwiek wymagania.
Jak widać, nie musiała mówić nic więcej, ponieważ Clayton zrozumiał wszystko w oka mgnieniu. Co więcej, wcale nie sprawiał wrażenia wściekłego, dlatego kąciki ust Gemmy wykrzywiły się teraz w łagodnym, ale też może i nieco niepewnym uśmiechu. Kiedy znalazł się obok, ułożyła dłoń na jego udzie i lekko je ścisnęła, co było niemym wyrazem wdzięczności za to, że nie próbował jej stąd teraz przepędzić, ale zamiast tego okazał się wspierającym partnerem. Doceniała to tym mocniej, że przecież miała świadomość tego, iż jej irracjonalne zachowania musiały niekiedy naprawdę dawać mu się we znaki. - Mówiłam poważnie, Clay, ma dzisiaj padać. A skoro już go stamtąd zabrałam to nie po to, żeby całą noc sterczał w deszczu na dworze - wyjaśniła, po czym spojrzała na niego, jakby licząc na to, że podsunie jej jakieś cudowne rozwiązanie. - Wiem, że nie może tutaj zostać - dodała po chwili i wypuściła głośniej powietrze. Chyba kiepski z niej ratownik, skoro nie wiedziała, co powinna dalej począć.

Clayton Hensley
wrócił za kamerę — na prawdziwym planie
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
stara się życiowo ogarnąć - z kampera przeprowadził się do domu, zaczął wychodzić do ludzi, wrócił za kamerę I BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO KOCHA GEMMĘ (dzięki Gemma)
Gemma musiała nauczyć się obchodzić z nim bez sztuczek. Takie sprawdzenie go i przetrzymywanie w niewiedzy nie było w porządku, i Claytonowi mogły w końcu puścić nerwy. Całkiem słusznie, tak swoją drogą. Mieli o wszystkim rozmawiać ze sobą wprost, ustalili to już pewien czas temu, a Fernwell wciąż nie potrafiła się do tego zastosować i dlaczego? Czy Hensley nie pokazał jej wystarczająco, że był po jej stronie i porozmawia z nią o wszystkim? Przecież on naprawdę nie jest zły, a do jej wybryków potrafił podchodzić z wyrozumiałością, bo wiedział na co się pisał, wiążąc z nią. Zdawał sobie sprawę z tego, że miała tendencję do różnych wybryków i choć nie wszystkie musiały mu się podobać, na pewno nie odwodziłby jej od czegoś, co jest jakąś jej własną misją, a tym było ratowanie zwierząt, prawda? To też wiedział, dlatego wspierał ją w budowaniu fundacji, sam sprezentował jej adopcję zwierzaka z Indii i przełknął to, że dorobili się drugiej kury, bo po tym, jak ją przyniosła, przecież nie mógł się jej pozbyć, nawet jeśli pierwsza Matylda się znalazła. Na krowę, jak widać, też zareagował wyrozumiale, chociaż nie podobało mu się to, że brunetka porwała się na to bez wcześniejszej konsultacji z nim i jeszcze przetrzymywała ją w domu, a nie na dworze. Dlatego był lekko zirytowany, ale starał się tego nie okazywać, bo chciał przegadać z nią temat tej nieszczęsnej krowy i co mają z nią zrobić. - To rozstaw mu parasol - wypuścił głośniej powietrze. Kto to widział, żeby krowę trzymać w domu? Dla niego to było nie do pomyślenia i naprawdę nie mógł się na to zgodzić, niezależnie od pogody. - Gemma, naprawdę nie może zostać w domu. Nie będziesz przecież czuwać przy nim całą noc i pilnować, żeby nie zdemolował domu albo sobie tu nie zrobił krzywdy - bo właśnie, to jedno, że ich rzeczy były zagrożone, a drugie, że takiemu zwierzakowi, które pewnie nie było nauczone żyć w domu, też mogła stać się tu krzywda. Tu nie było warunków dla zwierząt. Ok, Matyldy biegały czasem po domu, ale głównie pod nadzorem, jeśli gdzieś nie uciekły. No i kiedy nie miał kto ich pilnować, były przenoszone do kurnika na dworze. - Mogę zgodzić się na garaż, ale to też nie na stałe. Będzie trzeba wymyślić coś innego później - zdecydował. W porządku, nie chciała wyrzucać krowy na dwór na deszcz, zaakceptował to, ale też ona musiała przyjąć to, że w salonie jej nie zostawią. Clayton mógł znieść tylko garaż, gdzie krowa mogła sobie bałaganić do woli
dziobak
Edyta
weterynarz oraz opiekun lwów — cairns zoo
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz i opiekunka lwów w Cairns zoo. Przeszło trzy lata temu wróciła z długoletniego pobytu w Kenii, gdzie pracowała ze zwierzętami w Parku Narodowym Nairobi. Aktualnie myśli o założeniu własnej fundacji, a poza tym próbuje zbudować swoją przyszłość z Clayem.
Niewykluczone, że jeśli chodzi o kwestię zwierząt i oferowania im ratunku, Gemma była odrobinę szalona. Było jednak w tym szaleństwie coś dobrego - nie brakowało jej przecież pasji i nie odbijało się na nich w negatywny sposób, pomijając oczywiście te kwestie, kiedy nie była z nim szczera. Wiedziała, że nie powinna, dlatego usilnie pracowała nad tym, aby grać z nim w otwarte karty nawet wtedy, kiedy mogła obawiać się jego reakcji. Najwyraźniej właśnie tak było teraz, choć jednocześnie Fernwell wiedziała, że te obawy nie były uzasadnione. Znała Claytona nie od dziś i miała świadomość tego, że stał po jej stronie, jednak z tyłu jej głowy odzywał się jakiś cichy głosik, który podpowiadał, że nawet on miał swoje limity i nie wszystkiemu musiał być przychylny. Niemniej, skoro już ściągnęła do domu tego cielaka, teraz wspólnie musieli znaleźć rozwiązanie, które zadowoliłoby ich oboje. Oczywistym było, że salon nie wchodził w grę, ale Gemma również nie była przekonana co do wystawienia zwierzęcia za drzwi. Warunki pogodowe nie były aktualnie świetne, a ona nie sprowadziła tutaj tej krowy po to, by narażać ją na niedogodności. - Wiem, Clay… - zapewniła, kiedy zaczął ją pouczać. Nie złościła się jednak, bo chociaż miała świadomość wszystkiego, co jej mówił, Hensley miał prawo mieć względem tego pewne wątpliwości. Nie był to pierwszy raz, kiedy Gemma zachowywała się irracjonalnie. Nie oczekiwała jednak, że blondyn podejdzie do sprawy aż tak wyrozumiale, więc kiedy wyszedł z inną propozycją, mógł zaobserwować jak na twarzy Fernwell pojawiał się coraz szerszy uśmiech. Oznaczało to mniej więcej tyle, że ta opcja odpowiadała również jej. - W porządku, zaprowadzę ją do garażu - obiecała, po czym musnęła jego policzek ustami. Było to nieme podziękowanie za to, że tak dzielnie znosił wszystkie jej wybryki i nie zdołał jeszcze dojść do wniosku, że bez niej żyłoby mu się łatwiej. Tak pewnie by było, tylko czy to życie aby na pewno by mu odpowiadało? - Ale… Co masz na myśli mówiąc później? - zapytała, unosząc ku górze jedną brew. W porządku, mogła podzwonić po fundacjach i spróbować znaleźć jej inny dom, jednak skoro trzymali tu już dwie kury, czy rzeczywiście nie poradziliby sobie jeszcze z cielakiem? Wymagałoby to co prawda zaadaptowania ogrodu, jednak nie było to niewykonalne. Jeśli właśnie coś takiego chodziło blondynowi po głowie, Gemma pewnie byłaby na tę opcję jak najbardziej otwarta. Wolała jednak nie podsuwać mu tego pomysłu samodzielnie.

wrócił za kamerę — na prawdziwym planie
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
stara się życiowo ogarnąć - z kampera przeprowadził się do domu, zaczął wychodzić do ludzi, wrócił za kamerę I BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO KOCHA GEMMĘ (dzięki Gemma)
Niezależnie od tego, jakiej jego reakcji się spodziewała, miała być z nim szczera. I musiała wbić to sobie wreszcie do głowy, bo choć Clayton starał się być wyrozumiały, to nie miało trwać wiecznie. Nie mógł ciągle przymykać oko na to, jak niesprawiedliwie go traktowała, bo właśnie - to nie było w porządku. Jeśli coś się działo, a nawet ona coś nabroiła, miała otwarcie z nim o tym rozmawiać. Na razie Hensley starał się być cierpliwy, może nawet szczególnie teraz z uwagi na jej ciążę, ale musiała zrozumieć, że tak nie będzie za każdym razem, bo on także miał swoje granice i czegoś innego oczekiwał od związku.
Oczywiście, że miał wątpliwości względem tego, czy zdawała sobie sprawę z tego, jak kiepskim pomysłem było trzymanie krowy w nieprzystosowanym domu. Sama dała mu ku temu powody, sprowadzając ją tutaj, dlatego blondyn postanowił jej to wszystko wyjaśnić na wszelki wypadek, żeby zrozumiała, dlaczego nie zgadzał się na jej rozwiązanie. Nic nie miało przekonać go do tego, żeby zatrzymał ją w domu i jeszcze zostawił tu bez opieki, ponieważ potrafił wyobrazić sobie, jakie będą tego skutki i te nie podobały mu się ani trochę. Nie zamierzał więc we wszystkim ulegać swojej partnerce, ale mógł wyjść jej naprzeciw i w pewnym stopniu zaakceptować jej szaloną decyzję, nawet jeśli wcześniej powinna była skonsultować ją z nim. Ale oboje musieli pójść na pewne kompromisy. - Świetnie - stwierdził, a kiedy pocałowała go w policzek, na jego twarz wkradł się łagodny uśmiech. Chociaż tyle miał z tej szalonej sytuacji. - A co zamierzasz z nią zrobić? Przygarnęłaś ją, żeby ją zatrzymać czy gdzieś oddać? - zapytał wprost, pragnąc poznać jej zamiary. Sam nie planował wychodzić z żadną propozycją, dopóki nie pozna jej planów, które chciał ocenić i do których zamierzał się odnieść. Skoro już porwała się na ten szalony pomysł, to chyba musiała mieć jakąś wizję tego, co zamierzała zrobić dalej, prawda? Hensley mógł więc teraz na to pogrymasić i poszukać innego wyjścia lub zgodzić się i ewentualnie pomóc jej w realizacji tego. I nie, nie wiedział jeszcze, czy był skłonny zgodzić się na to, aby ta krowa została z nimi na zawsze, ale brał pod uwagę to, że mogła chcieć tego Fernwell i cóż, zastanawiał się nad tym, jak sam się z tym czuł.
dziobak
Edyta
weterynarz oraz opiekun lwów — cairns zoo
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz i opiekunka lwów w Cairns zoo. Przeszło trzy lata temu wróciła z długoletniego pobytu w Kenii, gdzie pracowała ze zwierzętami w Parku Narodowym Nairobi. Aktualnie myśli o założeniu własnej fundacji, a poza tym próbuje zbudować swoją przyszłość z Clayem.
Dzisiejszy dzień był dla Gemmy niczym rollercoaster emocji. Świadomość tego rzeczywiście powinna dać jej do myślenia, ponieważ zachowując się w ten sposób jedynie dostarczała sobie niepotrzebnych zmartwień. Jako przyszła mama powinna unikać stresu, ponieważ ten nie był korzystny dla rozwoju dziecka, a choć dzisiejsza sytuacja była jednorazową (choć czy aby na pewno?) i nie miała pociągnąć za sobą trwałych skutków, to jednak musiała solidnie przemyśleć własne działania i w przyszłości unikać podobnych w skutkach posunięć. Nie musiała jednak robić tego na gorąco, ponieważ wszystko wskazywało na to, iż obecnie mieli do przemyślenia ważniejszą kwestię. W ich salonie nadal znajdował się cielak, którego musieli ulokować gdzieś na dzisiejszą noc, a później także podjąć pewne decyzje co do jego dalszego losu. W tej kwestii Gemma nie zamierzała iść na zbyt duże ustępstwa - gdyby Clay stwierdził, iż w ich rodzinie nie było dla niego miejsca, zgodziłaby się oddać zwierzę tylko do miejsca, co do którego nie musiałaby mieć wątpliwości, że w jakikolwiek sposób mu zagrozi. To nie miały być łatwe poszukiwania, zatem niewykluczone, że prościej byłoby, gdyby to oni przejęli nad nim opiekę, choć to także nie miało być pozbawione trudności. Zwierzęta hodowlane nie są przecież domowymi pupilami, które wystarczy karmić i wyprowadzać na spacer. Często wymagają więcej uwagi i więcej pracy, na którą oni niekoniecznie mieli czas. Ale może jednak udałoby im się go wygospodarować, gdyby tylko odpowiednio się postarali? - Nie wiem, Clay. Nie zastanawiałam się nad tym, co dalej, kiedy go tutaj zabierałam. Nie chciałam po prostu, żeby trafił do kogoś, kto zaraz zawiezie go do rzeźni - przyznała zgodnie z prawdą, ponieważ nie posiadała obmyślonego planu. Nie miała też większych zamiarów, a skoro i tak wiele zrobiła już bez konsultacji z nim, teraz musiała się dostosować. Chociaż tyle mogła zrobić. - Jeśli mielibyśmy warunki, nie miałabym nic przeciwko temu, żeby z nami został, ale… Co ty o tym myślisz? - zapytała, lekko marszcząc przy tym nos. Robiła to zawsze, kiedy nie wiedziała, czego powinna się spodziewać, a chociaż często łatwo było jej odczytać Claya, dziś nie mogła powiedzieć tego samego. Kompletnie nie wiedziała, jak mógł zapatrywać się na kwestię adopcji krowy.

wrócił za kamerę — na prawdziwym planie
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
stara się życiowo ogarnąć - z kampera przeprowadził się do domu, zaczął wychodzić do ludzi, wrócił za kamerę I BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO KOCHA GEMMĘ (dzięki Gemma)
Właśnie, to też było ważne. Musiała uważać na siebie i na dziecko, a to znaczy, że nie powinna doprowadzać do sytuacji dla siebie stresujących. Musiała też wiedzieć, że Clayton także w tym czasie nie zamierzał jej denerwować. To nie znaczy, że zamierzał ulegać wszystkim jej głupim pomysłom, ale na pewno miał być bardziej wyrozumiały, dlatego naprawdę mogła na spokojnie ze wszystkim do niego przyjść. Zresztą nawet bez ciąży mogła liczyć na to, że blondyn nie będzie jej atakować, gdy z czymś do niego przyjdzie. Za to mogło się tak wszystko skończyć, jeśli dalej będzie ukrywać przed nim rzeczy, kręcić i podejmować decyzje za nich oboje, bo na coś takiego nie zamierzał się godzić. Dziś na szczęście dosyć szybko udało im się przejść do rzeczy, dzięki czemu blondyn nie zdążył się zdenerwować i mogli teraz na spokojnie usiąść do ustalania, co dalej. Wiedzieli już, że krowę trzeba przeprowadzić do garażu, bo nie mogli przetrzymywać jej w swoim salonie. Teraz zostało im tylko zastanowić się nad tym, co później. Zostaje z nimi, czy szukają jej jakiegoś domu? I to nie byle jakiego, odpowiedniego. Z tego Hensley zdawał sobie sprawę i również nie planował wcisnąć jej komukolwiek, też chciałby mieć pewność, że cielak będzie bezpieczny w nowym miejscu. Pokiwał więc głową ze zrozumieniem, gdy Gemma wyjaśniła mu, co nią kierowało. To nie pomagało jednak wiele w ustaleniu, co dalej. Co innego jej kolejne słowa, które już dawały mu do myślenia, co nie znaczy, że zamierzał od razu przytaknąć. - A… Wiesz w ogóle jak zajmować się krową? I czy jesteśmy w stanie o nią zadbać? - to kluczowe kwestie, od których zależała odpowiedź Hensleya. Musieli zastanowić się nad tym, czy mieli dla tego cielaka warunki, a także czas. Przecież będzie wymagał od nich pewnej opieki, a oni mieli przecież jeszcze pracę i dziecko w drodze, więc musieli zastanowić się, na co mogą sobie pozwolić. Nie mogli podjąć pochopnej decyzji, której później będą żałować, bo nie będą wyrabiać albo coś lub kogoś zaniedbają. Ale warto zauważyć, że Clay naprawdę nie mówił nie i chyba był otwarty na przygarnięcie tego zwierzaka, jeśli okaże się, że mogli sobie na to pozwolić. Był w takich sprawach miękki, ok?
dziobak
Edyta
weterynarz oraz opiekun lwów — cairns zoo
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz i opiekunka lwów w Cairns zoo. Przeszło trzy lata temu wróciła z długoletniego pobytu w Kenii, gdzie pracowała ze zwierzętami w Parku Narodowym Nairobi. Aktualnie myśli o założeniu własnej fundacji, a poza tym próbuje zbudować swoją przyszłość z Clayem.
Wycięła głupi numer, ale to nie znaczy, że miała teraz go pożałować. Nie samego ratunku, choć ze sposobu, w jaki to wszystko rozegrała, rzeczywiście nie powinna być dumna. No i nie była, prędko rozumiejąc swój błąd, co miało odzwierciedlenie w tym, jak później podchodziła do blondyna. Starała się pokazać mu, że miała świadomość tego, iż odrobinę się wygłupiła, ale próbowała też udowodnić, że nie miała złych intencji. No bo właśnie, nie chciała ugrać czegoś u niego na siłę - nie zamierzała stawiać go pod ścianą i zmuszać do tego, aby przystał na jej szalone pomysły, choć dzisiaj rzeczywiście musiał zgodzić się na to, aby zwierzę przenocowało na terenie jego domu. Miał jednak prawo weta w kwestii zatrzymania go tutaj na dłuższy czas, czego początkowo Gemma wcale nie planowała. Zajmowała się zwierzętami, ale specjalizowała się głównie w tych dzikich, od kilku lat pracując już prawie wyłącznie z lwami. O zwierzętach gospodarczych miała zatem niewielkie pojęcie - znała głównie podstawy, ale jeśli chodziło o zajmowanie się nimi, zdecydowanie musiałaby poszerzyć to, co wiedziała na chwilę obecną. Nie znaczy to jednak, że nie zamierzała się tego podjąć - wręcz przeciwnie, gdyby tego wymagała od niej sytuacja, Gemma była skłonna zrobić to bez wahania. - Skoro dajemy sobie radę z rozpieszczonymi kurami, to czemu nie mielibyśmy poradzić sobie z nim? - zapytała, znów wyciągając dłoń w kierunku cielęcego pyszczka, który delikatnie pogłaskała. Krowa miała dość łagodne usposobienie, dlatego od razu zaskarbiła sobie sympatię Fernwell. Zresztą, wystarczyło na nią popatrzeć - było coś uroczego w tym ogromny, puchatym łebku. - Ale musielibyśmy zapomnieć o skromnym domku z małym podwórkiem - zasugerowała, spoglądając na blondyna kątem oka. Wcześniej miała nieco inne wyobrażenia o ich wspólnej przyszłości, jednak, jak widać, te mogły ulec modyfikacji. Nie wszystko przecież poszło w ich relacji tak, jak sobie to wcześniej wymarzyli, ale nie znaczy to wcale, że ciągnęło się za tym coś złego. Wręcz przeciwnie, większość zaskakujących ich zmian okazała się dobra, dlatego Gemma wierzyła, że i z tą mogło być podobnie.

wrócił za kamerę — na prawdziwym planie
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
stara się życiowo ogarnąć - z kampera przeprowadził się do domu, zaczął wychodzić do ludzi, wrócił za kamerę I BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO KOCHA GEMMĘ (dzięki Gemma)
Miała za to u niego minusa, ale nie było to nic, czego nie byłaby w stanie prędko naprawić. Znała sposoby na udobruchanie go, więc pewnie szybko to rozwiążą i Clayton zapomni o tym, że popełniła błąd. Tak długo, jak były to rzadkie przypadki, po których prędko się reflektowała, Hensley nie zamierzał długo ich jej wypominać, bo nie widział w tym sensu. Każdemu czasami zdarzy się potknięcie, też nie był ideałem i pewne sprawy źle rozgrywał, więc nie mógł oczekiwać od Gemmy tego, że ona będzie nieomylna. Poza tym zwyczajnie nie lubił się z nią kłócić. Wolał, gdy żyli w zgodzie, dlatego wiedział, że z pewnymi rzeczami jakoś musiał żyć. Mógł dawać jej do zrozumienia, że mu się nie podobały i może powinna nad nimi pracować, ale koniec końców na pewno nie zamierzał z tego powodu doprowadzać do większego kryzysu w ich związku, jeśli to nie było tego warte, a dzisiejsza sytuacja z całą pewnością nie była tego warta. Względem tego nie miał żadnych wątpliwości.
Kiedy nazwała Matyldy rozpieszczonymi, rozbawiony Hensley uśmiechnął się pod nosem. Trafiła w punkt, te pierzaste paskudy rzeczywiście były strasznie rozpieszczone, a przez to niemal upiorne. Clayton pewnie źle się dla nich zabrał, ale tak właściwie to jak wychować kury? - Racja - zgodził się z nią w temacie domu. Żaden ze zwykłych domków na osiedlu, gdzie było ich pełno, nie nada się pod taki zwierzyniec. Oglądali ich parę i cóż, przy tak skromnych ogródkach to by nie wypaliło, bo w ogóle nie mieliby przestrzeni dla siebie, a przecież marzył im się dom z ogrodem, w którym mogliby spędzać czas oni i ich dziecko. - I jak ty to przeżyjesz? - zapytał, uśmiechając się przy tym zadziornie. Pamiętał przecież, jak upierała się przy tym, że nie chce nic wielkiego i lepiej postawić na mały, skromny dom, bo więcej nie będzie im potrzebne. Wychodzi jednak na to, że tamto wyobrażenie wcale nie pasowało do tego, jak mieli skończyć. Claytonowi to nie przeszkadzało tak szczerze, również był otwarty na zmianę planów, jeśli ona tego chciała. W końcu oboje mieli być zadowoleni z tego, jakie życie będą wieść, prawda? A poza tym po tym, jak sam wnosił do ich rodziny kurę, czy mógł zabraniać jej krowy? Szczególnie takiej uroczej, do której wyciągnął w końcu rękę, żeby pogłaskać ją po nosie.
dziobak
Edyta
weterynarz oraz opiekun lwów — cairns zoo
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz i opiekunka lwów w Cairns zoo. Przeszło trzy lata temu wróciła z długoletniego pobytu w Kenii, gdzie pracowała ze zwierzętami w Parku Narodowym Nairobi. Aktualnie myśli o założeniu własnej fundacji, a poza tym próbuje zbudować swoją przyszłość z Clayem.
Jakiś cichy głosik w jej głowie podpowiadał, że dzisiejsza sytuacja mogła doprowadzić do kryzysu, jednak Gemma nie chciała w to wierzyć. Zakładała natomiast, że wszystko znów się między nimi poukłada, ponieważ radzili sobie już z rzeczami, które wydawały się znacznie gorsze, zatem dlaczego teraz mieliby zawieść? Niejednokrotnie udowodnili już przecież, że zależało im na sobie jako parze, a kiedy pojawiały się kłopoty, może nie od razu, ale ostatecznie potrafili zebrać się w sobie i zepchnąć je na dalszy plan, aby skupić się na rzeczach ważniejszych. Teraz natomiast jej wybryk mogli rozpatrywać w kategoriach dodatkowego powiększenia rodziny, która przecież i tak się rozrastała. Teraz miała być dodatkowo bogatsza nawet w zwierzęta hodowlane, a to oznaczało, że musieli także zmodyfikować plany dotyczące zakupu mieszkania. To nadal mogło być skromne, ale jeśli mieli zatrzymać cielaka, którego Gemma przyprowadziła dzisiaj do domu, mogli zapomnieć o niewielkim podwórku. Krowa potrzebowała miejsca, w którym mogłaby czuć się swobodnie. Czy to oznacza, że teraz będą zmuszeni rozpocząć swoje poszukiwania od nowa?
Zerknęła na niego kątem oka, a później niby westchnęła ciężko, ale chyba wcale nie czuła się z tym źle. Zanim cokolwiek powiedziała, oparła skroń o jego ramię, w milczeniu przyglądając się temu, jak głaskał cielęcy pyszczek. Wszystko wskazywało na to, że Clayton i ich nowy pupil mieli się ze sobą dogadać. - Myślę, że jakoś przełknę nieco większe podwórko - stwierdziła, po czym niedbale wzruszyła ramionami. Tak naprawdę najważniejsze było dla niej to, że miała tworzyć ten dom z nim, przez co cała reszta nie miała większego znaczenia. - Poza tym, jeśli chodzi o dom… - zaczęła, robiąc krótką pauzę po to, żeby oderwać się od jego ramienia i umożliwić sobie obrzucenie jego twarzy spojrzeniem. Ot, na wszelki wypadek, gdyby jednak miała coś z niej wyczytać. - Chyba powinniśmy dostosować go do ewentualnych planów - przyznała, a jedna z jej dłoni jakby odruchowo wylądowała na jej brzuchu. Za pewien czas mieli zostać rodzicami pierwszego dziecka, ale zanim zdecydują się na zakup domu, musieli chyba porozmawiać o tym, czy przypadkiem nie będą chcieli także kolejnego. A tego przecież dalej nie zdołali przegadać.

wrócił za kamerę — na prawdziwym planie
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
stara się życiowo ogarnąć - z kampera przeprowadził się do domu, zaczął wychodzić do ludzi, wrócił za kamerę I BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO KOCHA GEMMĘ (dzięki Gemma)
Ale musiała pamiętać, że nawet jeśli dotychczas radzili sobie ze wszystkimi problemami, to wcale nie znaczy, że dawało jej to wolną rękę do generowania ich. Może i nic ich jeszcze nie rozdzieliło, ale to wcale nie znaczy, że nic nie było w stanie do tego doprowadzić, dlatego musieli się starać, aby zapewniać się nawzajem, że im zależało i szanowali się nawzajem. To miało być ich kluczem do sukcesu i najwyższa pora, żeby Gemma wbiła to sobie do głowy, jeśli nie chciała Claytona stracić. Co prawda, żeby do tego doszło, musiałaby się nieźle natrudzić, ale kto wie, czy przypadkiem nie podjęłaby się tego wyzwania, gdyby w porę się nie ogarnęła. Bo nie da się zaprzeczyć temu, że swoje błędy powielała, a blondyn doskonale to widział, raczej nie będąc z tego powodu zadowolonym. Na razie znosił to, nie robiąc wokół tego wielkiego szumu, a jedynie dając Fernwell subtelnie do zrozumienia, że mu się to nie podobało, ale w końcu pewnie zmieni swoje podejście, jeśli ona nie zacznie wyciągać jakichś lekcji.
No, skoro wszystko wskazywało na to, że cielak miał u nich zostać, to wypadałoby, żeby Clayton się z nim dogadał. Poza tym, no, uległ jego urokowi. - Teraz już nie masz wyjścia - stwierdził, bo decyzja chyba zapadła. Cóż, szybko decydowali się na adopcję, ale tak w sumie wyglądało to za każdym razem, w końcu nad przygarnięciem kur Hensley też jakoś długo się nie zastanawiał, choć pojawienie się ich w jego życiu go zaskoczyło. No i warto wspomnieć też o tym, że od czasów młodzieńczych tak właściwie nie miał żadnych zwierząt, więc nawet taka kura była dla niego sporą odmianą.
Kiedy zagaiła go z nowym tematem i zaczęła zmieniać pozycję, Hensley popatrzył na nią pytająco, zastanawiając się nad tym, do czego zmierzała. Bo nie domyślił się, o co mogło jej chodzić. Ale po jej kolejnym zdaniu zrozumiał w czym rzecz, a na jego twarz wkradł się łagodny uśmiech. Rzeczywiście wypadałoby się nad tym zastanowić, zanim zdecydują się na jakiś dom. Może więc dobrze się stało, że z ich pierwszym typem nie wypaliło? - I jak ty widzisz te plany? - zapytał i tym razem to on położył dłoń na jej udzie, ciekawy, czego ona pragnęła. Musieli sprawdzić swoje podejście do tego i ustalić, jaki kompromis ewentualnie będzie odpowiadał im obojgu. No chyba, że okaże się, iż chcieli dokładnie tego samego, to by ułatwiło sprawę.
dziobak
Edyta
weterynarz oraz opiekun lwów — cairns zoo
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz i opiekunka lwów w Cairns zoo. Przeszło trzy lata temu wróciła z długoletniego pobytu w Kenii, gdzie pracowała ze zwierzętami w Parku Narodowym Nairobi. Aktualnie myśli o założeniu własnej fundacji, a poza tym próbuje zbudować swoją przyszłość z Clayem.
Wydawało jej się, że wyciągnęła wnioski ze swoich działań i nie postępowała lekkomyślnie, jednak tego najwyraźniej tak po prostu nie da się wytępić. Leżało to w jej naturze, której nie da się tak po prostu przeskoczyć. Plusem powinno być natomiast to, że aktualnie nie próbowała go oszukiwać, tylko działała impulsywnie, ponieważ chciała zapewnić lepsze życie zwierzakowi, który nie zasługiwał na to, aby trafić pod nóż. Ba, ona po prostu chciała zapewnić mu życie, co zrobiła bez konsultacji z Hensleyem, ale przecież to nie tak, że miała złe intencje i zrobiła coś szalenie złego. Pomysł z wprowadzeniem krowy do pokoju nie był może najmądrzejszy, ale wcale nie zmierzał do zachowania jej - przynajmniej nie początkowo, bo gdyby tylko Clayton wyraził sprzeciw, Gemma rozpoczęłaby poszukiwania nowego domu dla zwierzęcia. On jednak nie zająknął się ani słowem, mało tego, sprawiał wrażenie pogodzonego z adopcją nowego, dość sporego członka rodziny. Czy więc nie można założyć, że na dobre im to wyszło?
Uśmiechnęła się kącikiem ust, nie mówiąc już nic. W takich chwilach udowadniał jej, że trafiła na właściwą osobę, ale wcale nie dlatego, że z łatwością jej ulegał. Chodziło po prostu o to, że on również nie był obojętny na los zwierząt, co było jedną z tych rzeczy, którymi imponował jej najmocniej. Właśnie dlatego wiedziała, że to z nim chciała budować swoją przyszłość. A skoro o niej mowa, rzeczywiście była to najwyższa pora, aby poczynili jakieś plany w kwestii tego, jak będzie wyglądać ich rodzina. Powiększenie jej o jednego członka wzięło ich z zaskoczenia, jednak kolejne dzieci, jeśli tego właśnie by chcieli, mogli zaplanować. Właśnie dlatego Gemma podjęła się tego tematu, uważnie obserwując teraz twarz swojego partnera. - Sama nie wiem… Myślałeś o tym, żeby je podwoić? - zapytała, unosząc ku górze jedną brew. Dopiero zaczynała oswajać się z faktem, że zostanie matką, jednak w przyszłości przecież właśnie o tym marzyła. Chciała dorobić się potomstwa i nie zakładała, że zatrzyma się na jednym dziecku, ale teraz musiała być to ich wspólna decyzja. Jeśli on nie byłby do tego przekonany, trudno, Gemma na pewno zadowoliłaby się tym, co mieli obecnie.

Clayton Hensley
wrócił za kamerę — na prawdziwym planie
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
stara się życiowo ogarnąć - z kampera przeprowadził się do domu, zaczął wychodzić do ludzi, wrócił za kamerę I BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO KOCHA GEMMĘ (dzięki Gemma)
Niezależnie od intencji, musiała wbić sobie do głowy, że ma z nim rozmawiać i razem z nim podejmować ważne decyzje. A nią na pewno było ściągnięcie pod ich dach cielaka, nawet na chwilę. Musiał wiedzieć o takich rzeczach, zanim do nich dojdzie, a nie być stawianym przed faktem dokonanym, bo znajdował się wtedy w niekomfortowym położeniu. Czuł się trochę pod ścianą, choć to nie znaczy, że dziś podjął decyzję pod jakimś przymusem, nic z tych rzeczy. Po prostu widział, że Gemmie zależało na losie tej krowy, a poza tym, no, sam chyba miał słabość do zwierzaków w potrzebie. Może na takiego nie wyglądał i na co dzień nie rzucał się do pomocy każdemu czworonogami, ale to nie znaczy, że nie czuł w sobie jakiejś potrzeby pomagania im. Tym bardziej, kiedy takiego biedaka miał tuż przed sobą. Fernwell więc miała pod tym względem z nim łatwo, bo nie pogonił jej ani z nadprogramową kurą, ani z tym cielakiem, któremu będą musieli znaleźć sensowny kąt tutaj, zanim znajdą sobie nowy dom, co, jak już wiedzieli, aż tak proste nie jest.
Hensley trochę myślał o tym, jaką chciał mieć rodzinę. Wiadomo, nic nie było wyryte w kamieniu, ale zastanawiał się nad tym, co dla niego byłoby odpowiednie i jaką przyszłość dla siebie potrafił wyobrazić. Teraz jednak musieli razem ustalić, co im obojgu odpowiada. Pewne było, że będą mieli jedno dziecko, to już wiadomo, także pozostawało im zastanowić się, czy na nim chcieli poprzestać, czy jednak chcieli większej rodziny. Jeśli chodzi o blondyna, opowiadałby się za tym drugim scenariuszem. I po słowach brunetki odniósł wrażenie, że ona również, co wywołało na jego twarzy uśmiech. - Może nawet o potrojeniu - wzruszył ramionami, rzucając to luźno. Nie było to coś, na co by naciskał, dwójka również brzmiała dobrze, ale chciał podzielić się z nią także tą opcją, nad nią również mogli się zastanowić, skoro rozmawiali teraz o tym, czego każde z nich pragnie. Zobaczą, co z tej rozmowy wyniknie. Na pewno dobrą informacją już teraz było to, że oboje chcieli nieco większej rodziny i nie zamykali się na jedno dziecko, jest to już jakiś kierunek, który mogą obrać.
dziobak
Edyta
ODPOWIEDZ