dźwiękowiec — eclipse pictures
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
is it cool that I said all that? is it chill that you're in my head? 'cause I know that it's delicate
001.
you're not sure, and I don't know
{outfit}

Zdawała sobie, że to co robiła było absurdalne. Mogła do niego po prostu zadzwonic albo napisać. Kilka razy chciała, ale zupełnie nie wiedziała co miałaby mu powiedzieć ani jak w ogóle zacząć. Zapytać czy mu się podobało? Może chce to powtórzyć? Raz albo kilka, ona chętnie. To brzmiało bardziej absurdalnie, niż wypatrywanie go z okna, kiedy zajmował się ogrodem jej sąsiadki. Jej zdaniem przynajmniej. Żenująco też. Jeszcze bardziej żenujące by było, jakby mu powiedziała że nie może przestać o nim myśleć. Czasem to był cały proces myślowy, czasem tylko na chwile pojawiał się w jej głowiem, ale ciężko jej było zrobić cokolwiek bez wspomnienia jego osoby. Sama siebie zaczynała tym denerwować, więc musiała coś zrobić. Szczególnie, że on najwidoczniej nie zamierzał. Zastanawiała się jak to wszystko wygląda z jego perspektywy, czy w ogóle o tym myśli, czy było to dla niego coś jednorazowego o czym chciał zapomnieć. Niby brak kontaktu z jego strony wskazywał na to drugie, ale prawda była taka że z nimi to nic pewnoego. Przecież do niedawna jeszcze sie nie lubili. Nic tu nie było ani jasne, ani proste i wychodziło na to, że ona tego zmieniać nie zamieniała. Wolała polecić go sąsiadce, dać nawet numer, a kiedy wiedziała że przyjedzie złapać go z zaskoczenia.
Nie stała w oknie, jak te sąsiadki pełniące funkcje osiedlowego monitoringu. Zerkała po prostu co jakiś czas, trochę nasłuchiwała zerkając na zegarek. Wiedziała ile ma mu to teoretycznie zająć, więc wystarczyło tylko wybrać odpowiedni moment. Kilka razy się zawahała stwierdzając, że to totalna przesada, ale ostatecznie wyszła przed dom trafiając idealnie na moment, kiedy Niels wyszedł i zaczął pakować jakieś swoje rzeczy do samochodu.
- Fajnie, że jednak żyjesz, bo obstawiałam już czarne scenariusze - nie było to miłe przywitanie, ale wydawało jej się, że bardziej do nich pasuje, niż jakby nagle zaczęła być miła. To byłoby miła i sugerowałoby, że coś się zmieniło, bo widzieli się nago a przecież nie chciała, żeby tak pomyślał - Brzydko z Twojej strony, że nie zamierzałeś się chociaż przywitać - powiedziała stojąc przy furtce wpatrując się w niego jakby oczekiwała jakiegoś dobrego powodu teraz. Tak naprawdę to sama nie wiedziała czego oczekuje. Bała się trochę odpowiedzi na pytania, które pojawiały się w jej głowie, zarówno te skierowaner do niego jak i samej siebie, więc szczerości wcale na jej liście nie było. Bardziej chyba chodziło niego, bo mimo że nie dała tego po sobie poznać to cieszyła się, że go widzi.
ambitny krab
yang
ogrodnik — fleuriste i w domach na zlecenie
33 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
They told me all of my cages were mental so I got wasted like all my potential. And my words shoot to kill when I'm mad, I have a lot of regrets about that.
001.
Could've followed my fears all the way down
And maybe I don't quite know what to say
Oczywiście jadąc tego dnia do klientki, by zająć się jej ogrodem, w żadnym wypadku nie spodziewał się takiego przebiegu wydarzeń. Zdawał sobie co prawda sprawę z tego, że dom, do którego zmierzał, mieścił się niebezpiecznie blisko tego, w którym zdarzył się i n c y d e n t, ale liczył na to, że w tym czasie Meera będzie gdziekolwiek indziej, gdzie zazwyczaj bywała, gdy nie utrudniała mu życia. Miał taką nadzieję, bo zdecydowanie nie był gotowy na tę konfrontację. Chciał zrobić robotę, otrzymać gotówkę i wrócić do domu, nic więcej. Żadnych złośliwości i słownych przepychanek, na które przecież z Henderson mógł zawsze liczyć. I było to pewnie myślenie życzeniowe, mieć nadzieję, że jej nie zobaczy nawet przez szybę auta, gdy już by odjeżdżał po dobrze wykonanej robocie. W końcu zadanie, przed którym miał stanąć, zająć miało zdecydowanie zbyt dużo czasu, by tak całkiem niemożliwe było natknięcie się na Meerę. I pewnie w związku z tym powinien się już przygotowywać mentalnie na to starcie, ale nie, zdecydowanie wolał wciąż żyć w przekonaniu, że nie ma takiej opcji, by tego dnia miał się przypadkiem spotkać z Henderson. Przede wszystkim dlatego, że naprawdę bardzo, bardzo nie chciał o niej myśleć. Złośliwy mózg miewał inne plany, przywołując temat Meery w najróżniejszych momentach życia, a dla Nielsa była to walka z wiatrakami, by jednak się jakoś powstrzymywać, próbować to wszystko z głowy wykasować. Tylko, że to niestety tak nie działało. Przynajmniej w trakcie roboty było to łatwiejsze. Skupiał się na tym, co miał zrobić i raczej nieczęsto zbaczał myślami na te niebezpieczne tory. Aż w końcu zrobił, co miał zrobić i mógł już wyjść jak najszybciej, spakować swoje rzeczy i odjechać do domu. Ale nie, nie było mu to dane, bo ledwo wszystko zapakował, usłyszał głos Meery.
— To urocze, że tak się o mnie martwisz — rzucił, wywracając oczami i zamknął klapę bagażnika. I co teraz? Czy powinien się mimo wszystko ewakuować? W sumie zawsze mógł powiedzieć, że miał zaraz kolejnego klienta, do którego mu się bardzo spieszyło. Ale nie, nadal tam stał i podziwiał, jak ładnie wyglądała w tej białej, zwiewnej sukience. — Daj spokój, Meera. Nie wydaje mi się, żebyś czekała na telefon ode mnie z nadzieją, że zadzwonię i zaproszę cię na randkę — zakpił, bo przecież to, co się stało dla niego nic zmieniało i nie sądził, by ona mogła tego choćby przez chwilę oczekiwać.
powitalny kokos
jusia
brak multikont
dźwiękowiec — eclipse pictures
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
is it cool that I said all that? is it chill that you're in my head? 'cause I know that it's delicate
Oby był na tyle rozsądnym człowiekiem, żeby nie użyć tego słowa w rozmowie z nią, bo indycent brzmiało okropnie. Meerze na pewno by się nie spodoało, szczególnie że dla niej to daleko temu było do incydentu. W końcu przyszedł tu sam z siebie, sam z siebie został i sam z siebie zdejmował z niej ubrania. Nie było w tym przypadku żadnego. Wtedy ich starcie na pewno zamieniłoby się w kłótnie, z której mogliby nie wyjść cało. Natomiast ona też nie była na nie gotowa. Trochę bez sensu skoro sama to zaaranżowała, czekała i sie do niego zakradła, ale nie do końca chciała poznać odpowiedzi na wszystkie pytania, które ją dręczyły. Chciała po prostu przestać o nim myśleć. Niby mogliby to załatwić na wiele sposób, bo na przykład wcześniej wspomniana kłótnia mogłaby byc dobrą opcją, ale Meera tylko bardziej by to wszystko analizowała. Rozmowa to zdecydowanie coś zbyt dojrzałego jak na nich, więc wcale nie brała pod uwagę, Została tylko jedna rzecz, ale tu wiele zależało od niego i od tego czego on chciał. Sama myśl, że miał taką władzę jej się nie podobała, a dopiero przyznanie się do tego. Musiała więc dobrze dobierać słowa, taki był plan. Niestety w życiu oprócz śmierci i podatków jest pewne to, że żaden plan Meery nigdy nie idzie zgodnie z planem i tak też było tym razem, bo jak tylko go zobaczyła to jej mózg zapomniał połowę rzeczy skupiając się na nim i na rzeczach zupełnie innych niż rozmawienie.
- Zawsze - rzuciła sarkastycznie, ale bardzo słodko. Jakby ktoś patrzył na to z boku nieznając ich to mógłby nawet w to uwierzyć, że było to szczere z jej strony. W pewnym sensie w sumie było, bo nie chciałaby że cokolowiek mu się stało. Lekka agresja jej się załączała na myśł, że coś by mogło.
Skrzywiła się słysząc słowo randka, bo zupełnie nie o to chodziło - Nigdy bym nie poszła z Tobą na randkę - nawet w to wierzyła w tej chwili. Było to coś czego sobie wyobrazić nie potrafiła, natomiast mógł przecież zadzwonić, żeby robili inne rzeczy. Może dzięki temu nie myślałaby o tym, a co za tym idzie o nim tyle, więc to nie tak że chciała. Chciała go po prostu wyrzucić swojej głowy, a to jedyny pomysł, który jej do głowy przychodził, jak to zrobić - Czyli to była jednorazowa akcja? Chciałeś mnie przelecieć, więc przyszedłeś, załatwiłeś sprawe i tyle? Każde idzie w swoja stronę - nie tylko w jej głowie, ale tez na twarzy dało się wyczuć rosnącą w niej irytacje. Jej interpertacja brzmiała wiarygodnie z jej punktu widzenia i własnie takie uczcia w niej budziła, także jak Niels przyzna że tak było to będzie tylko gorzej i jednak podświadomie do tej kłóni dążyła.
ambitny krab
yang
ogrodnik — fleuriste i w domach na zlecenie
33 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
They told me all of my cages were mental so I got wasted like all my potential. And my words shoot to kill when I'm mad, I have a lot of regrets about that.
Nie było co się oszukiwać, bo w ich ostatnim zbliżeniu nie było nic przypadkowego. Może nie przyszedł z konkretną intencją, by ją po prostu przelecieć i wrócić do siebie, ale przecież skłamałby, gdy powiedział, że właśnie na to nie liczył. Sam przecież to w pewnym stopniu zainicjował, trochę ośmielony jej pocałunkiem. Nawet więc nie udawał przed nią, że było to jakkolwiek przypadkowe, ale incydentem mógłby to nazwać z tego względu chociażby, że nie zamierzał tego powtarzać. Jasne, chciałby, nie oszukujmy się. Każdy, kto miał oczy przecież w tej sprawie by się z nim zgodził. Tylko, że powtórki wydawały się być pomysłem niebezpiecznym i ryzykownym. Przerażało go to, w jaką stronę mogła jego relacja z Meerą pójść, bo to, że się ze sobą przespali było już samo w sobie dziwne i niezrozumiałe dla niego. Poza tym, co chyba najważniejsze, czuł się winny. Oczywiście po śmierci Maureen zdarzało już mu się sypiać z innymi kobietami, całkowicie niezobowiązująco, ale jednak w tym przypadku była to jej przyjaciółka i pod każdym względem wydawało się to niewłaściwe.
— Cieszę się, że się w tej kwestii zgadzamy — odpowiedział, krzywiąc się przy tym na samą myśl. Szczerze mówiąc, to nawet nie był sobie w stanie wyobrazić ich dwoje na randce. Może dlatego, że nie miał szczególnie wybujałej wyobraźni, zazwyczaj bardzo twardo stąpając po ziemi, ale przede wszystkim dlatego, że oni się nawet nie lubili, więc o czym mieli by rozmawiać na randce? Czy kiedykolwiek normalnie ze sobą rozmawiali, czy zawsze rzucali w siebie jedynie mniej lub bardziej ukryte złośliwości? Nie potrafił sobie nawet przypomnieć sytuacji, w której byli dla siebie tak po prostu po ludzku życzliwi, interesując się jakkolwiek swoim życiem. Więc co tu dopiero mówić o randce. — Z tego co pamiętam, to ty też tego chciałaś — rzucił, wzruszając ramionami, bo trochę mu się nie podobały te zarzuty wobec niego, jakby się względem niej źle zachował. Oboje tego chcieli, oboje pewne kroki w tym kierunku podjęli i tyle, nad czym się tu zastanawiać. Było miło, szczerze mówiąc, to było nawet bardziej niż miło, ale czy to bardzo zmieniało jego podejście do niej i do ich dziwnej relacji? — Zresztą nie rozumiem, czego ode mnie oczekujesz. Chcesz żebym zaproponował ci powtórkę czy po prostu czepiasz się mnie dla samego czepiania? — odpowiedział już lekko poirytowany, gdy tak robiła z niego tego paskudnego, bo ją przeleciał i tyle. Sam nie sądził, by i ona oczekiwała czegokolwiek więcej.
powitalny kokos
jusia
brak multikont
dźwiękowiec — eclipse pictures
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
is it cool that I said all that? is it chill that you're in my head? 'cause I know that it's delicate
Prawda była taka, że jak ktos tu chciał szukać winnego to rozkladało się to po równo. Może to i on do niej przyszedł, ale to przecież ona pocałowała go pierwsza, wiec była odpowiedzialna za pojwienie się pierwszych, niewskazanych myśli. Chociaż no to jego wina, że sprawił że się zaśmiała szczerze i całkiem spoko się bawiła w jego towarzystwie. Także no, po równo totalnie. Pewnie jakby nie byli takimi baranami, jakby umieli rozmawiać też to ta sytuacja nie wydawała by się wcale taka trudna i skomplikowana. Dla niej może trochę łatwiejsza, bo aż tak w przyszłośc nie wychodziła. Chciała po prostu przestać o nim myślec i tyle.
Nie wiem czy brane jest pod uwagę jakimś ktoś był przyjacielem po śmierci przyjaciela, ale jeśli tak to Meerze odjęliby teraz kilka punktów, bo bardzo egoistycznie się zachowywała i w ogóle nie myślała teraz o Maureen. Skupiała się na sobie oraz na tym czego ona chciała, a raczej kogo.
- W kilku innych też - rzuciła i zabrzmiało to dokładnie tak dwuznacznie jak miało zabrzmieć. Też nie wyobrażała sobie ich na randce, a jednak wyobraźnię miała dobrą. Faktycznie nigdy chyba nie przeprowadzili normalnej rozmowy, która nie była wypełeniona niechęcią i nieprzyjemnościami. Tego się na randce raczej nie robi, także rokowania mieli kiepskie. Na szczęście jeśli o nią chodzi to mogli to pominąć zupełnie. Randkowanie, rozmawianie nie było tu wcale potrzebne jej zdaniem. Co najwyżej mogło tylko wszystko popsuć.
- Tylko ty teraz się zachowujesz dziwnie, a nie ja - zarzuciła mu jakby faktycznie dziwne było to, że po drodze nie wpadł się do niej przywitać, gdzie w zasadzie było to bardzo normalne. Zdecydowanie bardziej, niż jakby wpadł na herbatę czy na coś innego. Docierało do niej powoli na co liczyła, bo czuła się teraz mocno rozczarowana, także wynika z tego że nie na to co się teraz działo. Nie na powrót do tego co mieli przed tym wszystkim czyli kłótnie i przepychanki słowne, więc może faktycznie na randkę? Aż dziwnie jej sie zrobiło, jednocześnie jeszcze bardziej się zezłościła, tylko teraz na siebie - Nieważne - rzuciła jakby była na niego teraz obrażona wzruszając ramionami - Wiem na co mogę liczyć, także nie ma znaczenia czego oczekuje - było to dla niej jasne. Skoro nie chciał mieć z nią nic wspólnego to na pewno nie zamierzała się z nim teraz dzielić swoimi przemyśleniami czy uczuciami. Nie żeby wcześniej planowała, ale teraz to jeszcze bardziej - Wszystko jasne, jak słońce - dodała i jeszcze kiwnęła głową, żeby tylko swoje slowa potwierdzić.
ambitny krab
yang
ogrodnik — fleuriste i w domach na zlecenie
33 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
They told me all of my cages were mental so I got wasted like all my potential. And my words shoot to kill when I'm mad, I have a lot of regrets about that.
Zdecydowanie nie było co tu szukać winnych, bo oboje sami sobie zgotowali tę sytuację po równo. Ona być może zaczęła, ale mimo swojej reakcji na pocałunek, to i on przecież już wtedy tego chciał. Nawet jeśli by się nie przyznał, to świadczyć o tym mogło to, że odwzajemnił ten pocałunek bez zbędnej nieśmiałości czy jakiegokolwiek zawstydzenia. I nawet jeśli całkiem elokwentnie tę sytuację skwitował, pytając, czy ją pojebało, to jego pojebało chyba w podobnym zakresie, skoro mu się to podobało na tyle, że ostatecznie sam do niej przyszedł. Niby bez konkretnego powodu, niczego nie planując, ale jednak ani trochę nie był rozczarowany wynikiem tych odwiedzin. Nie żałował, nawet jeśli stawiało ich to aktualniej w dziwnej i trochę niezrozumiałej dla niego sytuacji, w której nie do końca wiedział, jak się odnaleźć i co z tym wszystkim zrobić. Dlatego nie robił nic. I pewnie gdyby się nie spotkali teraz niby przypadkiem, to nadal nic by nie zrobił i na nic mądrego też by nie wpadł.
— Tak? A w jakich jeszcze? — ciągnął ją za język, trochę nie wiedząc po co, bo tak jak dwuznaczność wydawało mu się, że wyczuwała, tak nie wiedział właściwie, czemu to kontynuował. — Dziwnie to znaczy jak? Chodzi o to, że nie wpadłem do ciebie na kawę, bo byłem w okolicy? Nie wyłapałem momentu, w którym przeszliśmy na ten poziom znajomości — odpowiedział, kręcąc przy tym głową, bo przecież nie rozumiał ani trochę, czego tu mogłaby od niego oczekiwać. To nie tak, że ukrywał się za czym popadnie, byleby tylko go nie zauważyła ani nie uciekał w popłochu, by się z nią nie konfrontować, ale też nie wiedział, czemu właściwie miałby do niej zachodzić z zaskoczeniu na herbatę, kawę czy wódkę. Tylko dlatego, że się ze sobą przespali? Może powinien poprosić o jakieś wytyczne, jak powinien się teraz zachowywać, bo absolutnie nie miał pojęcia. — Szkoda, bo podobno swoje potrzeby warto komunikować, zamiast wściekać się, że ktoś nie czyta ci w myślach, tak słyszałem — rzucił w odpowiedzi, nawet zdając sobie trochę sprawę z tego, że mógł tym tylko sytuację zaognić, ale zdecydowanie nie miał ochoty bronić się przed jej atakami, które były dla niego całkowicie niezrozumiałe. Bo dlaczego miałby w ogóle myśleć, że ona by tego chciała? Nie lubili się, nie chodzili do siebie na kawę, nie spotykali się, żeby pogadać o życiu, więc dlaczego miałby w ogóle brać to pod uwagę. — Przynajmniej dla ciebie — mruknął pod nosem.
powitalny kokos
jusia
brak multikont
dźwiękowiec — eclipse pictures
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
is it cool that I said all that? is it chill that you're in my head? 'cause I know that it's delicate
To akurat dobry sposób na określenie tego wszystkiego, po prostu ich pojebało. Meera pewnie jakby zaczęła się nad tym wszystkim zastanawiać mocno i szukać w tym logiki albo mądrego wyjścia z sytuacji to by oszalała. Ona wolała takie mniej mądre albo po prostu te, które w danym momencie wydawało jej się najkorzystniejsze. Może średnio to o niej świadczyło. W koncu kobieta w jej wieku powinna się czymś takim w życiu kierować, ale to po prostu nie była ona. Ona radziła sobie z piwem, które naważyła, jednak najpierw musiało go być na tyle duże że sie ulewało. To był jej styl właśnie. Jak się okazuje Niels był trochę mądrzejszy.
- Jakbyś przyszedł się przywitać to może być Ci pokazała, ale już nie jestem zainteresowana - ona za to nie miała zamiaru tego kontynuować skoro w pewnym sensie dostała właśnie kosza. Chociaż to może trochę za dużo powiedziane, ale na pewno jej duma ucierpiała trochę. Bez sensu, ale tak było - Myślę, że jak rozłożyłam przed Tobą nogi to był własnie ten moment, ale skoro dla Ciebie to bez różnicy to następnym razem nie czuj się zobowiązany jak coś - ona trochę nie rozumiała czemu dla niego tak niewiele to znaczyło. Znaczy może bardziej ją to po prostu denerwowało, niż faktycznie nie rozumiała, bo sama nie raz dawała komuś znać, że na jednym razie się skończy znajomość i nie ma co liczyć na więcej. Dziwnie było być po drugiej stronie, szczególnie że osobą której to dotyczyuło był Niels - Mądre słowa - stwierdziła i nawet głową z uznaniem pokiwała - Jakbym się wściekała to bym skorzystała - nie miała pojęcia czemu jej to sugerował, bo z jej perspektywy to do wściekania się jeszcze trochę jej brakowało. No może niewiele, ale nadal by tego tak nie określiła. Lekko zirytowana była. Przecież nie przyzna się do czegokolwiek innego. Uniosła brwi słysząc co sobie tam mruczy i skrzyżowała ręce na piersiach - Jakoś nie wydaje mi się, że Ci to przeszkadza - zarzuciła mu - Jakby Ci przeszkadzało to byś mnie zapytał czego teraz chce a nie dziwił się, że mam problem z tym co ty sobie zdecydowałeś - możliwe, że powiedziała o jedno słowo za dużo teraz, ale była na dobrej drodze do tej wściekłości, o której rozmawiali przed chwilą.
ambitny krab
yang
ogrodnik — fleuriste i w domach na zlecenie
33 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
They told me all of my cages were mental so I got wasted like all my potential. And my words shoot to kill when I'm mad, I have a lot of regrets about that.
On z kolei najchętniej ignorował problem. Nie robił nic, co przybliżyłoby go do wyjścia z sytuacji, nie rozmyślał, nie analizował. I może w tym przypadku w jakimś stopniu to dobrze, bo tu żadnego wyjścia i rozwiązania tej układanki nie szło znaleźć tak o, po prostu. To znaczy oczywiście by się dało, gdyby się trochę lepiej komunikowali, wprost mówili o swoich oczekiwaniach (ale tu trzeba by było mieć choć trochę poukładane już w głowie), ale przede wszystkim nie byli tak uparci jak te barany, byleby z twarzą wyjść sytuacji, a niekoniecznie by sobie tak naprawdę cokolwiek naprostować i wypracować takie rozwiązanie, które byłoby korzystne dla obojga. Ale największym problemem było przede wszystkim to, że on swoich uczuć względem Meery nie rozumiał. Ani trochę. Nie potrafiłby ich zamknąć do żadnej szuflady, nazwać jakimikolwiek słowami. Jeden wielki chaos.
Wywrócił w odpowiedzi oczami, bo nawet mu się w to brnąć nie chciało. Poza tym i tak nie było sensu. Płaszczyć się teraz nie zamierzał, żeby mu pokazała, powiedziała czy cokolwiek. — Poważnie? Od kiedy to do czegokolwiek zobowiązuje? — zapytał, bo on z kolei nie rozumiał tego. Bo jednak nigdy wcześniej nie było mowy o jakichś bardziej pozytywnych emocjach podczas ich spotkań, o żadnych większych rozmowach, czymkolwiek, co faktycznie mogłoby wskazywać na to, że ta relacja miała w jakąkolwiek bardziej doprecyzowaną stronę pójść, więc nie, absolutnie nie rozumiał, czemu to miało być takie oczywiste. Dla niego nie było wcale. — Ale zakładasz, że będę ci czytać w myślach, to się chyba zgadza. Może następnym razem mi wyślij jakieś wytyczne, jak postępować w tej sytuacji, skoro sobie najwidoczniej tak gównianie radzę — rzucił podirytowany, bo jednak w tym, co powiedział to samo to czy się wściekała, irytowała czy tylko denerwowała było najmniej istotne akurat. Ale wcale go nie zaskoczyła tym, że odwracała kota ogonem, byleby wyjść na swoje. — Nic nie zdecydowałem. Właściwie to nic nie zrobiłem. Najeżdżasz na mnie, chociaż nawet nie wiesz, czy po spakowaniu rzeczy bym do ciebie nie wpadł. Ani czy mam ochotę się z tobą widzieć po fizycznej pracy w słońcu, bo jednak wolałbym wziąć prysznic wcześniej. Ale to jest nieważne, bo ty coś sobie ubzdurałaś i teraz tylko próbujesz mi udowodnić, że masz rację — odpowiedział mimo wszystko całkiem spokojnie jak na to, jak poirytowany tą wymianą zdań już był.
powitalny kokos
jusia
brak multikont
dźwiękowiec — eclipse pictures
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
is it cool that I said all that? is it chill that you're in my head? 'cause I know that it's delicate
Ona wcale nie potrzebowała tego nazywać, a już na pewno nie jednym słowem. Mógł użyć kilku, dzieki czemu ona nie czułaby się jak totalna wariatka, która miała tak samo. Sprowadzało się to jednak do tego samego czyli umiejętności komunikacji, a jak widać na załączonym obrazku obydwoje byli w to okropni. Totalnie beznadziejni. Chaso połączony z obawą i czymś czego do końca nie rozumiała powodował to wszystko. Jedyna nadzieja w tym, że te barany będą potrafiły spojrzeć poza czubek własnego nosa, a tym samym dostrzegą, że sami w tym nie są, a osobą, która była w stanie zrozumieć to wszystko była osoba stojąca w tym momencie naprzeciwko.
Nie wiedziała czy bardziej ją teraz zdenerwowało to, że wywrócił na nią oczami czy że potrafił zachować większy spokój niż ona. Nie było to co prawda trudne, bo to raczej ostatnie określenie jakie można użyć mówiąc o Meerze - Od kiedy kurwa nie mogę przestać o Tobie myśleć - nie kontrolowała zupełnie tego co powiedziała, a raczej wykrzyczała. Minę miała jakby zaskoczyła sama siebie tymi słowami i faktycznie tak było. Dopóki ich nie wypowiedziała to nie wiedziała co nadchodzi. Szybko tego pożałowała. Teraz chętnie by się odwróciła po prostu od niego odchodząc, zamykając dom na cztery spusty, żeby na pewno była tam sama. Tylko ona i jej wstyd.
- W końcu coś z czym się mogę zgodzić, gównianie sobie radzisz - zgodziła się - Ale nie będzie następnego razu, także żadne wytyczne ani szkolenia nie są potrzebne - brzmiało to bardzo pewnie, niemalże jak obietnica, jednak taka z której nie była pewna czy będzie w stanie się wywiązać. Wyjdzie w praniu. Widocznie dobrze się znali, bo siebie też nie zaskoczyła. Przecież nie mogła przyznać mu racji, bo nie to po pierwsze, ale też dlatego że nie uważała, że zachował się w porządku tak jak próbował jej wmówić teraz. Może nie zachował się też jakoś bardzo źle, jednak czuła że może mu parę rzeczy wytknąć. Patrzyła na niego cały czas, kiedy te wszystkie słowa wydobywały się z jego ust, a na koniec, bardzo brzydko niestety, się zaśmiała. Prosto w jego twarz - A ty co niby teraz robisz? Myślisz, że w to uwierze? Bo bądźmy przez chwilę szczerzy, nie planowałeś nic z tych rzeczy i nie udawaj, że było inaczej - powiedziała - Mnie tylko ciekawi czemu - spojrzała na niego pytająco - Było tak źle? Nie możesz teraz spojrzeć w lustro czy co? - podsunęła mu jakieś odpowiedzi, pierwsze które przyszły jej na myśl, bo nic nie wskazywało, że było na odwrót.

ambitny krab
yang
ogrodnik — fleuriste i w domach na zlecenie
33 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
They told me all of my cages were mental so I got wasted like all my potential. And my words shoot to kill when I'm mad, I have a lot of regrets about that.
Komunikacja zdecydowanie nie była jego mocną stroną. Jeszcze trudniej przychodziło mu to, gdy w grę wchodziły absolutnie niezrozumiałe dla niego uczucia. Być może można to było rozwiązać szczerą rozmową o swoich uczuciach i oczekiwaniach, ale Niels do takich absolutnie się nie nadawał. Tym bardziej, że nadal nic z tego nie rozumiał, bo wszystko to było dość zagmatwane, a on był dość prostym facetem i lubił, gdy wszystko było równie proste. A tu takie nie było na pewno. Bo przecież nie czuł się jeszcze w stanie wejść w coś poważniejszego niż przelotne znajomosci, które nic dla niego nie znaczyły. Musiał być całkiem pewien, by przekroczyć tę granicę, którą sobie wyznaczył. A nie był. Bo jak mógłby być, gdy ich relacja przez tyle lat opierała się na wzajemnym braku sympatii, na złośliwościach i zdecydowanie niczym pozytywnym, a dopiero w ostatnim czasie nieco wymknęła się spod kontroli. 
I dlatego, gdy powiedziała, że nie może przestać o nim myśleć zamilkł, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Jej szczerość go zaskoczyła. On sam choć właściwie był w podobnej sytuacji, raczej nie był aż tak chętny do dzielenia się z nią tym samym. Ale zdecydowanie zmienił nastawienie, bo choć dotychczas wymieniali się tylko złośliwości, to jednak teraz, gdy się przed nim odsłoniła, nie zamierzał jej wbijać żadnych szpilek. — Meera… — zaczął niepewnie, nadal mimo wszystko nie wiedząc, co na to odpowiedzieć. Bo jasne, też o niej myślał. Zdecydowanie zbyt często, ale tu nic łatwe nie było i on sam zresztą trochę się tego wszystkiego obawiał, bojąc się wejść w to bardziej, gdy ich sytuacja była dość skomplikowana. — I jak to sobie wyobrażasz? — odezwał się w końcu jak najspokojniej, bo przecież wcale nie chciał teraz zaogniać sytuacji. Naprawdę. Ale on mimo że myślał o niej częściej, niż chyba powinien, to jednak patrząc na to wszystko zdroworozsądkowo, nie widział w jakiejś bardziej ogarniętej relacji.
Wzruszył ramionami w odpowiedzi, bo przecież nie zamierzał się prosić o następny raz. Choć oczywiście, absolutnie by mu to nie przeszkadzało. Raczej z chęcią by to powtórzył. Ale prosić się nie będzie przecież. — To świetnie, że wiesz lepiej ode mnie, co chciałem i co zamierzałem — odpowiedział, wywracając oczami, bo jednak naprawdę go irytowała. Zwłaszcza tym, że miała rację. Nie planował nic z tego, o czym mówił. I sam nie wiedział, jak to wszystko rozegrać i czy w ogóle. — Nie, było świetnie — przyznał. — To wszystko jest po prostu dość skomplikowane — odpowiedział, drapiąc się nerwowo po brodzie. Było strasznie i pewnie dlatego jeszcze bardziej go do niej ciągnęło. Bo jednak tam, gdzie komplikacje, było najwięcej emocji.
powitalny kokos
jusia
brak multikont
dźwiękowiec — eclipse pictures
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
is it cool that I said all that? is it chill that you're in my head? 'cause I know that it's delicate
Był to totalny chaos, który się składał z przeróżnych emocji wymieszanych ze sobą i dwóch baranów. Nie mogło być łatwo. Nie wspominając już o ich relacji z osobą, która ich dwa światy łączyła. Na starcie mieli wszystko utrudnione. Może dlatego Meera nie dopuszczała do siebie myśli, że coś poważnego między nimi się może wydarzyć, bo po prostu wiedziała że to nie ma prawa działać. Łatwiej było skupić sie na przyjemności jaką z tego miała, niż na całej reszcie, dlatego właśnie to robiła, przynajmniej chciała, bo Niels trochę ją zmuszał, żeby pomyślała o tym o czym myśleć nie chciała. Na szczęście zamierzała się bronić i wszystko zbagatelizować.
Była zła. Zarówno na siebie za to, że to powiedziała, jak i na niego że tak zareagował. Wolałaby, żeby ją wyśmiał albo sam się zdenerwował albo zafundował jej teraz cokolwiek innego, niż spokój. I to spojrzenie. Nigdy wcześniej tak na nią nie patrzył, więc nie do końca wiedziała co to oznacza. Żal mu jej było? Współczuł jej? Nie było w tym żadnych negatywnych emocji przez co czuła się teraz dziwnie. Pożałowała teraz, że w ogóle do niego wyszła. Mogła sobie to wszystko odpuścić i spodziewać się, że jak zwykle jej plan nie wyjdzie tak jak zakładała. Jak zawsze - Nie wiem - odpowiedziała niemalże od razu. W jej głosie dla odmiany nie było ani trochę spokoju - Nie wyobrażam - dodała i brzmiało to jakby wcale sie nad tym nie zastanawiała, ale mijało się to z prawdą. Po prostu nie potrafiła sobie tego wyobrazić - Serio. Nawet nie chce, po prostu myślałam, że jak spędzimy razem znowu trochę czasu to będę Cię miała dość i przestanę - wyjaśniła swój tok rozumowania. Nawet wzruszyła ramionami na koniec chcą odebrać tej rozmowie ten dziwny, poważny ton, jakby to była jakaś poważna rozmowa o uczuciach czy coś. Zdecydowanie wolała się z nim kłócić, krzyczeć i widzieć jak do doprowadza do szału, a mimo że jej się wymsknęło to co się wymsknęło to nie zamierzała dalej w jakieś zwierzenia brnąć - I przestań być taki spokojny i miły. Nie powiedziałam nic takiego, po prostu seks był spoko - nie była to prośba tylko raczej zarządzenie, do którego musiał się dostosować.
Jakoś lepiej jej się zrobiło, jak wywrócił na nią oczami. Czy oznaczało to że było jak dawniej? Oczywiście, że nie, ale by normalniejsze niż Niels oaza spokoju - Po prostu nie jestem głupia - powiedziała jakby jej zarzucał właśnie, że jest. Jakby mocno szukała czegoś, o co mogliby się pokłócić. Z jednej strony miło było to usłyszeć z jego ust, ale z drugiej bardzo dziwnie. Wszystko co sie teraz działo było dziwne. Westchnęła na jego słowa nie do końca wiedząc co mu powiedzieć teraz - Jest? - zapytała go po chwili - Jesteśmy dwójką dorosłych ludzi, którzy nic od siebie nie chcą bo nawet się nie lubią, ale seks wychodzi im całkiem nieźle - powiedziała - Ja tu nie widzę nic skomplikowanego, ale skoro ty widzisz to masz rację, lepiej się unikać do końca życia - stwierdziła. Czy była z nim szczera w stu procentach? No nie, ale nie była szczera ze sobą, więc jak mogła być z nim.
ambitny krab
yang
ogrodnik — fleuriste i w domach na zlecenie
33 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
They told me all of my cages were mental so I got wasted like all my potential. And my words shoot to kill when I'm mad, I have a lot of regrets about that.
Ich spotkanie zdecydowanie zaczęło wymykać się spod kontroli, bo tak jak mogłby się wszystkie tych wymienianych złośliwości spodziewać, tak jednak podobnych wyzwań absolutnie nie. Bo nawet by mu przez myśl nie przeszło, nawet by się nie ośmielił pomyśleć, że ona mogłaby o nim myśleć z częściej niż to konieczne było. Ale nawet gdyby mu jednak przyszedł do głowy taki szalony pomysł, to nigdy by się nie spodziewał, że byłaby skłonna mu to powiedzieć przecież! To chyba było w tym wszystkim najbardziej zaskakujące. Bo okej, on sam o niej myślał może częściej niż powinien, to nie było aż tak szokujące (to znaczy oczywiście nadal dla niego było, ale mógłby w to uwierzyć ewentualnie) jak to, że nawet się przed nim przyznała do tego, ryzykując tym samym, że on mógłby to wyśmiać lub niezbyt miło skomentować. Tego oczywiście nie zrobił, bo miał jednak odrobinę jakiegoś instynktu zachowawczego, ale też tak po prostu ludzkiej przyzwoitości (chociaż nie za dużo mimo wszystko).
— To dość prawdopodobne — stwierdził, wzruszając ramionami, bo tak mu się też wydawało. Z drugiej strony być może jednak z Nielsem było tak, że wrażenie robił złe i dopiero później, gdy już kogoś do siebie bliże dopuści, można było w nim coś więcej dostrzec jednak niż ta maska, za którą na co dzień się ukrywał. Ale też jednocześnie nie widział w sobie niczego specjalnie ciekawego, co mogłoby kogokolwiek do niego tak na dłużej przyciągnąć, więc wcale nie z wielkim trudem jej rację w tej kwestii przyznał. — Był spoko — powtórzył za nią, kpiąc nieco.
— I wiesz zawsze wszystko najlepiej — dopowiedział za nią, wywracając oczami, bo jasne, nic z tego w jego planach nie było, ale przecież mogło być! W jakiejś alternatywnej rzeczywistości na przykład. — Też tak uważałem. Dopóki nie powiedziałaś, że nie możesz przestać o mnie myśleć, to już trochę komplikuje sprawę, nie uważasz? — zapytał, chociaż wcale nie zamierzał wysłuchać odpowiedzi, bo zanim zdążyła się odezwać, rzucił dalej: — Zresztą nieważne. Spieszę się na kolejne zlecenie — poinformował ją, chociaż niby miał jeszcze chwilę. Nie miał ochoty jednak na dalsze przepychanki, więc zdecydowanie wolał się pożegnać i odjechać. koniec <33
powitalny kokos
jusia
brak multikont
ODPOWIEDZ