radca prawny — w ratuszu w Lorne Bay
38 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Były wojskowy, który w ostatnim czasie zmienił swoje życie o 180 stopni. Rozstał się z żoną, przeprowadził, znalazł pracę, ale wciąż jest tym samym fajnym facetem, świetnym kumplem i najlepszym bratem na świecie.
/ po grach

Thomas nigdy nie należał do osób, które rzucają słowa na wiatr. Kiedy obiecał Philomenie, że pomoże jej w porządkowaniu rzeczy należących do jej zmarłego brata, a jego przyjaciela z jednostki, to właśnie to zamierzał zrobić. To własnie dlatego z samego rana podjechał autem pod farmę należącą do Salbergów.
No dobra, okej, nie było może aż tak wcześnie. Mimo wszystko Winfield nie chciał zrywać kobiety z łóżka tuz o świcie. Musiał też podjechać w kilka miejsc. Zaczął od sklepu budowlanego, w którym zaopatrzył się w tekturowe kartony, mocne worki na śmieci, porządną taśmę klejącą, ostry nóż oraz miotłę i szufelkę. Ktoś patrzący na niego z zewnątrz, nie do końca znający jego plany na ten dzień, uznałby pewnie, że Tom zamierza kogoś zamordować, a potem planuje pozbyć się jego ciała. Co to, to nie. Ot, miał zamiar być przygotowany na każdą okoliczność, jaka może pojawić się podczas porządkowania rzeczy Paula. Nie miał pojęcia, jak dużo tego było, uznał więc, że każda ilość narzędzi, paczek oraz worów może się przydać. Lepiej kupić czegoś więcej, niż nagle, miałoby czegoś zabraknąć i trzeba byłoby zrobić dłuższą przerwę, jechać do sklepu... Nie, to bez sensu.
Kolejnym przystankiem na jego drodze była ulubiona cukiernia jego mamy. Owszem, pani Winfield była najlepsza w pieczeniu, jej słodkościami zawsze zajadali się wszyscy członkowie rodziny, ale biedny Tom nie wpadł na to, by odpowiednio wcześniej coś sobie u niej zamówić. Musiał kupić coś specjalnego w cukierni, bo nie wypadało przecież przyjść z pustymi rękami. Wspomniany sklepik odwiedził na końcu, tuż przed dojazdem do dzielnicy Carnelian Land, żeby wszystko było możliwie najświeższe oraz gorące i pachnące.
Mniej więcej własnie z takim zaopatrzeniem Winfield pojawił się na farmie. Miał też ze sobą wino na wypadek gdyby poczuli pragnienie. Spokojnie, wodę również zabrał! Z całą pewnością nie można było powiedzieć, że nie przygotował się na każdą okoliczność. W pierwszej kolejności postanowił przenieść do domu wypieki oraz wino, cała reszta za chwilę również znajdzie się w budynku.
- Cześć, jestem - delikatnie pchnął nogą drzwi i pozwolił sobie wejść do środka. - Przyniosłem kilka rzeczy, żeby praca poszła nam sprawniej. Część mam jeszcze w samochodzie, zaraz je przyniosę - zapowiedział.

philomena salberg
Opiekunka koni i weterynarz — Stadnina w Carnelian Land
32 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Po śmierci brata wyjechała z miasteczka i zaczęła układać swoje życie na nowo w Melbourne. Poznała świetnego faceta, który wsunął jej pierścionek na palec i została współwłaścicielką kliniki weterynaryjnej, jednak przedślubne przygotowania sprawiły, że zaczęła mieć wątpliwości i zdecydowała się na mały urlop w rodzinnym Lorne, w którym pozostało jej odwiedzić już wyłącznie cmentarz.
Czy naiwnością było zaufanie obcemu facetowi i wpuszczenie go do swego dawnego domu, tylko dlatego, że ten miał wspólną przeszłość z jej zmarłym bratem? Być może. Salberg bywała łatwowierna i głupiutka, a byle wzruszająca gadka była w stanie zmiękczyć jej wrażliwe i kruche serducho. Nic więc dziwnego, że kilka minut w obecności Thomasa wystarczyło by podzielić się z nim szczegółami dotyczącymi jej obecnego życia jak i rodzinnymi wspominkami z minionych lat ale wierzyła w p r z e z n a c z e n i e. Spotkanie nad grobem jej brata nie mogło być przypadkiem i uznała, że mężczyzna pojawił się w jej życiu nie bez powodu, dlatego pozwoliła sobie na otwartość, bezpardonowość i przede wszystkim na przyjęcie pomocy, która na obecnym etapie porządków była dla niej nieoceniona. Nie mógł być przecież kanciarzem ani złodziejem, bo co by na tym zyskał? Wyposażenie farmy nie było przecież nic warte z wyjątkiem samej działki i domu.
Polubiła go i cieszyła się na dzień spędzony w towarzystwie kogoś, kto równie ciepło wspominał Paula. Wierzyła, że w jego obecności nie pozwoli sobie na kolejne łzy i łatwiej przyjdzie jej pozbycie się tych wszystkich rzeczy. Przygotowała nawet zapiekankę by ugościć go należycie i podziękować za pomoc, zwłaszcza, że to najpewniej ostatni moment na to by przyjąć kogoś w tymże domu. Nie spodziewała się jednak, że Winfield pojawi się tak solidnie wyposażony.
Cześć, wchodź śmiało — rzuciła na przywitanie, zachęcając go do wejścia, po czym szybko wróciła do kuchni by włożyć naczynie żaroodporne z jedzeniem do nagrzanego piekarnika. Dopiero gdy się wyprostowała, zwróciła uwagę na dary, które ułożył na jej starym, jadalnianym stole. Rozluźniła ciało i przechyliła głowę na bok. — Zdajesz sobie sprawę z tego, że to ja powinnam obdarowywać ciebie w zamian za tę pomoc? Naprawdę nie musiałeś.. — urwała odrobinę zakłopotana nadmiarem dobroci, którą jej okazywał. Ostatnie czego chciała to tego by się przez nią wykosztowywał. Podeszła jednak i nieśmiało zerknęła do papierowej torby z której wyciągnęła butelkę wina.
Myślisz, że będziemy w stanie po tym pracować? — zapytała z uśmiechem i pomachała butlą. Alkohol traktowała jednak jako nagrodę, dlatego póki co nie zamierzała nic pić z wyjątkiem lemoniady. Jeśli jednak miał na to ochotę, nie zamierzała mu bronić. Byleby nie spadł ze schodów!


Thomas Winfield
radca prawny — w ratuszu w Lorne Bay
38 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Były wojskowy, który w ostatnim czasie zmienił swoje życie o 180 stopni. Rozstał się z żoną, przeprowadził, znalazł pracę, ale wciąż jest tym samym fajnym facetem, świetnym kumplem i najlepszym bratem na świecie.
Gdyby chodziło o którąś z jego sióstr, prawdopodobnie zdecydowanie stwierdziłby, że zaufanie obcemu facetowi i wpuszczenie go do swego dawnego domu, było skrajną głupotą. W tym wszystkim dobre było to, że Thomas był raczej jednym z tych porządniejszych. Wiadomo, nie zawsze był grzeczny, kiedy było trzeba, umiał podnosić głos, jego pięści również potrafiły znaleźć drogę do celu, ale kiedy tylko mógł, wybierał raczej słowne argumenty. Oczywiście nie brakowało wśród nich tekstów typu "zaraz ci wpierdolę". Mimo wszystko można było powiedzieć o nim jedno: zaliczał się do grona tych porządniejszych facetów. Nie okradnie jej, nie zabije, a gdyby jednak uznała, że potrzebuje jakiegoś wsparcia i zaprosiłaby na dziś na przykład koleżankę, to Winfield zdecydowanie nie miałby z tym problemu. Zresztą, jego ziomek Paul na pewno wspomniał siostrze o tym, że ma w jednostce naprawdę fajnego kumpla, któremu można zaufać w stu procentach. I tak, to był Tom.
- Daj spokój. To drobiazg. Tak naprawdę to moja mama poleciła mu tę cukiernię i trochę opieprzyła mnie za to, że nie powiedziałem jej, że potrzebuję ciasta. Sama by coś upiekła. Miała okazję poznać twojego brata - odparł. - Ale cała reszta to już ode mnie. Nie mam pojęcia, co może się przydać. Zabrałem ze sobą mnóstwo sprzętu, coś z tym zrobimy.
O to się nie martwił. Nie miał pojęcia, jak wiele rzeczy trzeba będzie wynieść, ale przecież nie będzie tak, że nagle każe jej płacić za jakieś "nadwykonania". To jego plan, jego inwencja twórcza, więc wszystko brał na siebie.
- Szczerze mówiąc... Chyba tego nie przemyślałem - uśmiechnął się. Zdecydowanie nie chciał, żeby któreś z nich rozcięło sobie palec lub faktycznie spadło ze schodów, ale rzeczywiście, po skończonej pracy być może zajmą się butelką, a póki co on również nie pogardzi lemoniadą.
- Nie mam pojęcia, od czego powinniśmy zacząć. Może powinniśmy ustalić jakiś plan działania?
Najpierw kuchnia? Salon? Ubrania? Pamiątki? Ciekawe, czy poradzą sobie z tym wszystkim w ciągu jednego dnia, ale to chyba nie stanowiło problemu. W razie czego podjedzie tu jeszcze innego dnia.

philomena salberg
Opiekunka koni i weterynarz — Stadnina w Carnelian Land
32 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Po śmierci brata wyjechała z miasteczka i zaczęła układać swoje życie na nowo w Melbourne. Poznała świetnego faceta, który wsunął jej pierścionek na palec i została współwłaścicielką kliniki weterynaryjnej, jednak przedślubne przygotowania sprawiły, że zaczęła mieć wątpliwości i zdecydowała się na mały urlop w rodzinnym Lorne, w którym pozostało jej odwiedzić już wyłącznie cmentarz.
Wierzyła, że jej brat nie dopuściłby do swej rodziny kumpla, którego tak naprawdę wcale by nie znał ale tak naprawdę, jaką miała pewność, że historia, którą jej opowiedział, była prawdziwa? Nie znała personaliów mężczyzny o którym mówił Paul, gdy wracał z frontu do domu. Gdyby była mniej ufna i nieco bardziej rozważna, najpewniej starałaby się dowiedzieć o nim nieco więcej i jakoś sprawdzić, zadając mu pytania dotyczące brata ale zamiast tego, zaprosiła o do swego domu, przygotowała posiłek i zgodziła się na alkohol. Nie wyglądał na kogoś, kto próbowałby ją skrzywdzić, przez co straciła swa czujność.
Jakim cudem wszyscy znali jego, a nam nie przedstawił nikogo? — zapytała, bo nie rozumiała dlaczego nigdy nie zdołał zaprosić do domu swego najlepszego kumpla. Nigdy wcześniej nie miał problemu ze spraszaniem znajomych. — Pomyślałeś o wszystkim — dodała z uśmiechem, przyglądając się sprawunkom, które ułożył na kuchennym blacie. Cukiernicze wypieki przyjemnie łaskotały jej nozdrza i przez chwile zapragnęła zrezygnować ze swej zapiekanki na rzecz słodkiego.
Nie lubiła pozostawać z długami, nawet tymi, które tyczyły się wdzięczności, jednak czuła, że nie zdoła w żaden sposób wyrazić wdzięczności za pomoc jaka oferował. Posiłek to za mało, zdecydowanie!
Mówisz, że chrzanić odpowiedzialność? — roześmiała się i ułożyła dłoń na biodrze. W młodości zdecydowanie była typem buntownika i lubiła łamać wszelkie zasady. Często skutkowało to zwichniętymi kończynami, obtarciami i ranami ale nawet to, nie utemperowało jej charakteru. — Jedna, góra dwie lampki przed, a reszta na koniec pracy. Co sądzisz o takim układzie? — zaproponowała, co by nie musieli czekać tyle godzin by odrobinę się wyluzować. Lubiła robić porządki przy winie, a i wiedziała, że najlepszy majster, musiał sobie łyknąć co nieco na budowie.
Tak naprawdę, chodzi mi głównie o popakowanie rzeczy osobistych. Część do wyrzucenia, część zachowam. Meble raczej zostają i idą na sprzedaż z domem — odparła według własnych ustaleń i wyciągnęła z szafki dwa kieliszki oraz otwieracz do wina — Z kuchni i łazienki nic nie zabieram, a co mogłam to wywaliłam — dodała i sprawnie poradziła sobie z otwarciem butelki. Jej zawartość rozlała po kieliszkach i wręczyła mu jeden z uśmiechem.


Thomas Winfield
radca prawny — w ratuszu w Lorne Bay
38 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Były wojskowy, który w ostatnim czasie zmienił swoje życie o 180 stopni. Rozstał się z żoną, przeprowadził, znalazł pracę, ale wciąż jest tym samym fajnym facetem, świetnym kumplem i najlepszym bratem na świecie.
Rzeczywiście, ktoś mógłby uznać jej zachowanie za lekko nieostrożne. Być może zrobiłby to nawet sam Thomas, dlatego w każdej chwili był gotowy na coś w rodzaju przesłuchania lub chociaż konfrontacji związanej z datami wyjazdów na front, imionami innych znajomych, miejscami, w których byli oraz informacjami, jakimi zdążyli wymienić się w czasie wielogodzinnych rozmów w jednostce. W żadnym razie nie miałby jej za złe tego, gdyby jednak chciała w jakiś sposób go sprawdzić.
- Nie wiem. Nie umiem tego wyjaśnić – przyznał. – Może wciąż wierzył, że ma jeszcze czas?
Taka odpowiedź wydawała mu się najbardziej właściwa i zarazem prawdziwa. Być może wojskowi powinni pamiętać o tym, jak niebezpieczna jest ich praca i że nie zawsze wrócą do domu w jednym kawałku, ale kto zakłada od razu te najczarniejsze scenariusze? Winfield był przekonany, że kiedyś na pewno poznałby Philomenę, a ona poznałaby całą jego rodzinę
- Starałem się – uśmiechnął się. – Ta propozycja naprawdę mi się podoba.
Gdyby wolała skupić się na robocie, to zdecydowanie nie miałby z tym problemu, ale chyba ucieszył się z tego, że jego wino nie zostało uznane za coś złego. No bo serio, nie pomyślał, że może nie wypada, że może nie uchodzi, że to może być coś złego. Ot, po prostu nie chciał wpadać z pustymi rączkami. Zresztą, przecież mieli tylko porządkować rzeczy zmarłego, a nie montować nową instalację elektryczną. W ich przypadku powiedzonko „po szklanie i na rusztowanie” raczej nie znajdzie zastosowania.
Zazwyczaj starał się, by to on był tym, który otwiera kobiecie wino, ale dziś postanowił nie wychodzić przed szereg. Był tu tylko gościem, nie chciał jakoś przesadnie ingerować w jej przestrzeń. Przyjął więc pełen kieliszek, ale ze skosztowaniem postanowił poczekać już na nią.
- Słuchaj… Nie chciałbym, żebyś to źle odebrała, ale… Myślisz, że ja też mógłbym zatrzymać coś z jego rzeczy? Wiesz, nie mówię o dokumentach albo waszych rodzinnych pamiątkach, ale gdybyśmy tak, na przykład, natknęli się na jakieś nasze wspólne zdjęcie z czasów służby albo jakiś drobiazg, którego znaczenie znaliśmy tylko my dwaj…
Dawniej nawet o tym nie myślał, bo nie sądził, że nadarzy się ku temu okazja. Dziś po prostu nie mógł nie zadać tego pytania.

philomena salberg
Opiekunka koni i weterynarz — Stadnina w Carnelian Land
32 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Po śmierci brata wyjechała z miasteczka i zaczęła układać swoje życie na nowo w Melbourne. Poznała świetnego faceta, który wsunął jej pierścionek na palec i została współwłaścicielką kliniki weterynaryjnej, jednak przedślubne przygotowania sprawiły, że zaczęła mieć wątpliwości i zdecydowała się na mały urlop w rodzinnym Lorne, w którym pozostało jej odwiedzić już wyłącznie cmentarz.
Dziewczyna nie chciała wyjść na paranoiczkę, zwłaszcza w momencie, gdy wpuściła go do swego domu. Może była głupia i nieostrożna ale zawierzyła jego szczerym intencjom, nie przewidując żadnych rewelacji, które mogłyby wyjść na światło dzienne w trakcie.
Chyba wszyscy w to wierzyliśmy — dodała i westchnęła cicho, starając się nie dywagować o sprawach na które nie miała żadnego wpływu. Los bywał przewrotny i nie znaliśmy dnia czy też godziny, kiedy zostaniemy zabrani z tego świata bez wcześniejszego uprzedzenia. Właśnie dlatego należało doceniać każda chwilę z ludźmi na których nam zależało - tak, jakby jutro miało nie istnieć.
Może nieco przesadziła z tymi obawami dotyczącymi picia przy pracy, bo faktycznie, jedynymi czynnościami z jakimi mieli obecnie do czynienia to pakowanie rzeczy do kartonów i ewentualne zniesienie ich na dół. Wystarczyła ostrożność i rozwaga, by nie pić na przysłowiowy hejnał.
Na jego prośbę zareagowała jedynie uśmiechem. Połowa rzeczy jej brata i tak skończy na śmietniku, bo nie planowała urządzać żadnej kapliczki na jego cześć. Pragnęła zachować część dla siebie, jak zdjęcia, znaczące pamiątki czy ulubioną bluzę, która mogłaby wciągać na siebie by poczuć jego obecność.
Przestań, dlaczego miałabym to źle odebrać? — przechyliła głowę w bok i uniosła kąciki ust — Jeśli będziesz czymś zainteresowany, po prostu to bierz. Ja pewnie i tak większość wywaliłabym do kosza — wzruszyła ramionami. Niechętnie pozbywała się rzeczy Paula, jednak jakie miała wyjście? Nie była typem chomika i nie lubiła bałaganu, dlatego musiała zając się tym bez zwłoki.
Wraz z kieliszkami, ruszyli na piętro, gdzie czekały na nich ledwie wypełnione kartony. Salberg upiła kilka łyków i odstawiła szkło na jedną z szafek. Pozwoliła by Thomas rozejrzał się po pokoju, a sama zaczęła od szafy ubraniowej, chcąc przesortować pobieżnie to co nadawało się na śmietnik, a co mogła zachować dla siebie. Widząc jak przygląda się rozstawionym na półce zdjęciom, podniosła się z klęczków i podeszła do niego.
Jesteś na którymś? — zapytał aż nad jego ramienia zaciekawiona, nie mając okazji zerknąć wcześniej czy jego twarz przewijała się na zdjęciach z jednostki, które kolekcjonował jej starszy brat.

Thomas Winfield
radca prawny — w ratuszu w Lorne Bay
38 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Były wojskowy, który w ostatnim czasie zmienił swoje życie o 180 stopni. Rozstał się z żoną, przeprowadził, znalazł pracę, ale wciąż jest tym samym fajnym facetem, świetnym kumplem i najlepszym bratem na świecie.
Na hejnał to on mógł pić sobie piwo z bratem. W tym konkretnym wypadku zdecydowanie będzie się przed tym powstrzymywał, bo jednak nie chciał zostać uznany za faceta, który nad soba nie panuje. Zresztą, wino rzeczywiście miało stanowić jedynie dodatek do zajęć, jakie na dziś zaplanowali.
- Okej, ale i tak wszystko ci pokażę - uśmiechnął się. Jeśli tylko cos wpadnie mu w oko, to na pewno powie jej, co to takiego i spyta, czy nadal nie ma nic przeciwko temu. Tak wypadało.
Oby tylko jego rodzina wpadła kiedyś na podobny pomysł i w razie jego śmierci poprzeglądała uważne jego rzeczy, podzieliła się tymi najfajniejszymi fantami, a cała reszta... Mogliby oddać ją gdzieś do ośrodka dla weteranów. Kto wie, być może Tom podrzuci takie rozwiązanie także Philomenie? Wszystko będzie zależało oczywiście od tego, co zostanie po selekcji dokonanej przed kobietę i Winfielda.
- Trochę tego jest - skinął głową na pudła. Póki co tylko pobieżnie rzucił na nie okiem, ale zaraz już podniósł pierwszą rzecz, jaka tylko wpadła mu do ręki. Książka. Jedna z klasycznych pozycji, za którą obaj kumple nie przepadali. Thomas wiedział już, że tego przedmiotu raczej nie będzie chciał zachować. Przecież i tak tego nie przeczyta, a lektura mogła posłużyć jeszcze komuś innemu.
Jego uwagę rzeczywiście przykuły zdjęcia. Ha, kto nie zwróciłby na nie uwagi! Część była dla niego zupełnie nowa, inne doskonale już znał, ale i tak to od nich zaczął oglądanie.
- Co? Tak. O, na tym - uniósł jedną fotografię. - Ten baran z tyłu to ja - zaśmiał się. - Nie pamiętam, już, który z nas na to wpadł, ale uznaliśmy, że zakradnięcie się do kuchni i urządzenie sobie sesji zdjęciowej przy garnkach będzie dobrym pomysłem. Nakrył nas nasz porucznik i potem przez miesiąc faktycznie siedzieliśmy w kuchni. Za karę obieraliśmy wszystkie warzywa, a trochę tego było - opowiedział jej całą historię. - Do dziś nie przepadam za ziemniakami, marchewką i innymi tego typu warzywami.
Zresztą, i tak wolał mięcho.
- Tego zdjęcia nie kojarzę - a Paul pozował na nim w mundurze. Może po prostu robił je ktoś inny?

philomena salberg
Opiekunka koni i weterynarz — Stadnina w Carnelian Land
32 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Po śmierci brata wyjechała z miasteczka i zaczęła układać swoje życie na nowo w Melbourne. Poznała świetnego faceta, który wsunął jej pierścionek na palec i została współwłaścicielką kliniki weterynaryjnej, jednak przedślubne przygotowania sprawiły, że zaczęła mieć wątpliwości i zdecydowała się na mały urlop w rodzinnym Lorne, w którym pozostało jej odwiedzić już wyłącznie cmentarz.
Przyjemnie było gościć kogoś w pokoju brata. Od lat, nikogo nie wpuszczała do tego domu, a zacisze domowe Paula trzymała pod kluczem, nie chcąc by ktokolwiek grzebał w jego szpargałach. Tyczyło się to jednak obcych, którzy nie znali jej rodziny oraz tego z jakimi dramatami radzili sobie przez ostatnie trzydzieści lat. Winfield nie wpasowywał się do grona tych osób, przez wgląd na wspólnie spędzone lata u boku jej brata, dlatego uśmiechnęła się pod nosem, widząc jak osobiście odchodzi do każdej z rzeczy.
To skutek tego, że jestem zbyt sentymentalna i nie zebrałam się by uprzątnąć to wcześniej — odpowiedziała, komentując wszystkie kartony, wokół których manewrowali. Tak cholernie bała się tego dnia, a teraz, gdy był tu ktoś, komu Paul był równie bliski, zadanie zdawało się być znacznie lżejsze. Myślała, że gdy będzie gotowa, przyjedzie na farmę z narzeczonym i z jego pomocą uporządkuje cały dom ale on nie znał jej brata i wiedziała, że podszedłby do tego zupełnie inaczej. Chwytając w dłoń ramkę ze zdjęciem, nie chwytałby się wspomnień i sprzątnąłby je jak opadający na szafkach kurz. — Jeśli nie jesteś zainteresowany książkami, możesz odłożyć je na wydanie. Miejscowa biblioteka na pewno zrobi z nich użytek, są prawnie nietknięte — dodała, zerkając na trzymaną w jego dłoni lekturę. Sama lubiła dużo czytać, jednak większość tutejszych zbiorów miała już przeczytane, dlatego bez kręcenia nosem, była gotowa przekazać je innym.
Wychyliła głowę zza jego ramienia jeszcze bardziej by przyjrzeć się zdjęciu i gdy dostrzegła jego twarz, uśmiechnęła się. Teraz miała niepodważalny dowód na to, że był tym za kogo się podawał.
Cholera, jest coś w tych mundurach, wiesz? Dodaje to facetowi męskości, totalnie — skomentowała i zachichotała cicho. Zawsze lubiła patrzeć na brata, który dumnie przyodziewał swój wojskowy uniform i choć nie lubiła gdy wyjeżdżał, szanowała go za podejmowane wybory i odwagę. Lubiła chwalić się tym, że służył w armii i walczył za tych, którzy bronić się nie mogli. — Paul i gotowanie? Jeju, to musiało być paskudne. Ledwo radził sobie z ugotowaniem makaronu czy podgrzaniem potrawki babci — skrzywiła się i pokręciła głową — Ale macie razem masę niesamowitych wspomnień — dodała i spojrzała na niego, a gdy zorientowała się, że znajdowała się odrobinę za blisko, odchrząknęła i wycofała się. Z dystansu spojrzała na oprawione w ramkę zdjęcie.
Nawet nie wiem kto je robił — odparła i wyciągnęła po nie dłoń, by móc przyjerzeć sie mu z dokładnością. Odruchowo zerknęła na tył, gdzie wciśnięta była inna, nieco mniejsza fotografia, której nie omieszkała wyjąć. Przedstawiała młoda kobietę, uśmiechniętą blondynkę. — Co to za kobieta? — zapytała nieco zaskoczona i pokazała zdjęcie mężczyźnie. Jako siostra nie musiała przecież wiedzieć wszystkiego, a jeśli komuś opowiadał o swych podbojach, to na pewno przyjacielowi.


Thomas Winfield
radca prawny — w ratuszu w Lorne Bay
38 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Były wojskowy, który w ostatnim czasie zmienił swoje życie o 180 stopni. Rozstał się z żoną, przeprowadził, znalazł pracę, ale wciąż jest tym samym fajnym facetem, świetnym kumplem i najlepszym bratem na świecie.
Zdecydowanie nie zamierzał jej oceniać. Zrobiłby przecież dokładnie to samo, gdyby chodziło o jego rodzinę. Może i było to sentymentalne, ale kim bylibyśmy, gdybyśmy czasem nie zachowywali się w ten sposób?
- To dobry pomysł. Przejrzę tylko tytuły, może coś akurat coś zwróci moja uwagę.
Zapewne byłoby to książki o tematyce podróżniczej, wojennej, może jakieś kryminały. Resztą zdecydowanie warto kogoś obdzielić. Raz, szkoda tych wszystkich drzew, które zostały ścięte, by wyprodukować papier, dwa, Tom był przeciwny wyrzucaniu książek. Okej, być może sam nie był królem czytelnictwa, ale coś takiego kojarzyło mu się z najbardziej mrocznymi dziejami historii ludzkości.
- Nie chcę, żebyś zrozumiała to źle, ale gdybyś miała ochotę... - postanowił jednak powiedzieć głośniej to, co chodziło mu po głowie - moglibyśmy oddać niepotrzebne rzeczy do ośrodka dla weteranów. Tam przyda się dosłownie wszystko: książki, ubrania, jakieś wyposażenie domowe... Mógłbym popytać, powęszyć...
Absolutnie nie chciał narzucać się z tym pomysłem, ale czuł, że po prostu musi o to spytać. Czułby się co najmniej niezręcznie, gdyby tego nie zrobił. Wciąż miał kontakt z kolegami, znał kilku panów przebywających w ośrodku i gdyby tylko Philomena nie czuła się wystarczająco silna na taki wyjazd i wizytę u innych wojskowych, Winfield ogarnąłby wszystko sam. Doskonale rozumiałby, gdyby kobieta nie chciała rozdrapywać rany, która tak trudno się goiła.
- Moja babcia zawsze mówiła, że w mundurze jestem szalenie przystojnym kawalerem - zażartował. Wiadomo, jak to bywa z babciami. - Zdarzyło nam się parę razy wyjść do jakiegoś baru i podrywać dziewczyny na mundur. Nie zawsze działało - uśmiechnął się. - Obierane przez niego ziemniaki zawsze były kwadratowe i koślawe.
Przy takiej liczbie rodzeństwa, Tom przeszedł w domu prawdziwą szkołę obierania ziemniaków. Nic dziwnego, że potem, już w wojsku, mógł czasem wykazać się swoimi umiejętnościami, nawet wtedy, gdy miało to stanowić element kary.
Karą zdecydowanie nie było dla niego opowiadanie Philomenie o życiu brata.
- To Kate, była lekarzem... Znaczy chyba wciąż jest. W każdym razie, służyła z nami w czasie kilku ostatnich wyjazdów. Początkowo śmiałem się z tego, że Paul biegał do niej z każdym skaleczeniem, ale chyba mieli się ku sobie. Musieli mieć, skoro miał jej zdjęcie - przyjrzał się fotografii. - Nie było jej z nami, w czasie tej tury, kiedy zginął Paul.
Może to i lepiej? Gdyby była wtedy za granicą, gdyby to jej przyszło zajmować się rannym Salbergiem... To nie mogłoby być przyjemne.

philomena salberg
Opiekunka koni i weterynarz — Stadnina w Carnelian Land
32 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Po śmierci brata wyjechała z miasteczka i zaczęła układać swoje życie na nowo w Melbourne. Poznała świetnego faceta, który wsunął jej pierścionek na palec i została współwłaścicielką kliniki weterynaryjnej, jednak przedślubne przygotowania sprawiły, że zaczęła mieć wątpliwości i zdecydowała się na mały urlop w rodzinnym Lorne, w którym pozostało jej odwiedzić już wyłącznie cmentarz.
Gdyby ktoś ją zapytał o to w jakiej literaturze lubował się jej brat, najpewniej nie potrafiła by udzielić konkretnej odpowiedzi. Zdarzało się, że przeglądała tytuły na półce ale można było znaleźć na niej wszystko -od atlasów i materiałów naukowo-historycznych, po Hemigwaya i Fitzgeralda. Sama przygarnęła kilka pozycji, jednak wiedziała, że nie zabierze się ze wszystkim do Melbourne i wolała oddać to osobom, które zrobiłyby z tych książek jakiś pożytek.
Gdy zaproponował inna opcje, zatrzymała się i pomyślała chwile.
Cholera, nie wpadłam na to. Myślisz, że je przyjmą? — odparła widocznie podekscytowana pomysłem blondyna, bo myśl, że mogłaby pomóc osobom, które tak samo jak jej brat służyły na froncie, radowała jej serce niemiłosiernie. Wiedziała, że Paul właśnie tak by postąpił. — Możemy oddać jego ubrania ale nie wiem czy wyposażenie się nada. Wszystko jest dość stare z wyjątkiem czajnika elektrycznego, który kupiłam po przyjeździe w tutejszym markecie. Hmm.. — ułożyła dłonie na biodrach i rozejrzała się po kartonach, próbując znaleźć coś, co być może przydałoby się któremuś z weteranów bądź jego rodzinie. — Może ta lampka i radio? Chyba wciąż jest an chodzie — odparła, wskazując palcem na oba przedmioty. Szkoda było je wyrzucać, a na wyprzedaż garażową nie miała chęci ani czasu. Teraz, była mu jeszcze bardziej wdzięczna i nie spodziewała się, że skorzysta nie tyle z jego mięśni, co tak naprawdę intelektu i pełnej pomysłów głowy. I pomimo wysokiej wrażliwości i traumatycznych przeżyć związanych ze śmiercią brata, naprawdę chciała pojechać tam z nim.
Wiesz, musiałbyś mi się w nim zaprezentować na żywo bym mogła go ocenić. Na tym zdjęciu, wszyscy cię zasłaniają — zachichotała i gdy odwrócił wzrok, omiotła go spojrzeniem. I bez munduru potrafiła stwierdzić, że był przystojnym i dobrze zbudowanym facetem i im dłużej to wszystko analizowała, tym częściej łapała się na tym, że przyglądała mu się stanowczo zbyt d ł u g o. Starała się przywołać w swojej głowie Ronana i ich wspólnie spędzone chwilę, jednak wtedy, przywoływała także nieprzyjemny ból w podbrzuszu, który sygnalizował silny stres. — Tak, mój brat uwielbiał podrywać dziewczyny — potwierdziła z uśmiechem, wspominając czasy, gdy sprowadzał do domu co róż inną pannę. Wraz z babcią, mówiły, że nigdy nie znajdzie żony jeśli nie spróbuje się ustabilizować. Rozumiała jednak, że nie zależało mu na zakładaniu rodziny, kiedy mógł szaleć bez końca.
Gdy mówił o kobiecie ze zdjęcia, przyglądała się fotografii i wsłuchiwała w każde jego słowo. Nigdy o niej nie słyszała i nie wiedziała, że był na froncie ktoś, dla kogo jej brat stracił rezon. Rozumiała jednak, że będąc tak daleko od domu, w ciągłym niebezpieczeństwa, panowie potrzebowali kobiecego ciepła i zainteresowania.
Nigdy o niej nie mówił ale może to dlatego, że nie miał ku temu okazji. Wszystkie te połączenia wideo były słabej jakości i często zrywało połączenia — odparła i podeszła do komody na której stały kieliszek z winem. Chwyciła swój i wzięła większego łyka, który szybko rozgrzał ja od wewnątrz.
Po godzinie przekopywania i pakowania przedmiotów zmarłego Paula, Salberg zaprosiła swojego gościa na dół, do salonu, gdzie wystawiła poczęstunek i zalała ich kieliszki. Wypili więcej niż początkowo zakładali ale przy pracy, alkohol wchodził im znacznie łatwiej. Zjedli przygotowany przez nią obiad i przez kolejne prawie dwie godziny, rozmawiał w najlepsze, opróżniając butelkę do zera. Na zewnątrz zdarzyło się już ściemnić, jednak mimo to, dziewczyna nie poczuła potrzeby przerywać tego spotkania.
Przyniosę kolejną, co? Mam małe zapasy w piwnicy — zaproponowała i wyprostowała się. W jego obecności znów się uśmiechała i czuła się naprawdę komfortowo. Dom też znów stal się promienny i głośny — Znasz się na winach? Jeśli chcesz, możesz pomóc mi coś wybrać — zaproponowała, uśmiechając się uroczo. Nie lubiła sama tam schodzić, a i wierzyła, że Winfield znajdzie coś, co zadowoli ich kubki smakowe. Każdy facet się na tym znał!


Thomas Winfield
radca prawny — w ratuszu w Lorne Bay
38 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Były wojskowy, który w ostatnim czasie zmienił swoje życie o 180 stopni. Rozstał się z żoną, przeprowadził, znalazł pracę, ale wciąż jest tym samym fajnym facetem, świetnym kumplem i najlepszym bratem na świecie.
- Na pewno przyjmą. Może nie każdą rzecz, ale przejrzą wszystko i zostawią sobie to, co im się przyda. Całej reszty nie wyrzuca na śmietnik, spróbują coś z tym zrobić, wystawić na jakiejś aukcji lub oddadzą innym potrzebującym - na przykład organizacji pomagającej bezdomnym. Nie był do końca przekonany, czy Philomena życzyłaby sobie, żeby właśnie oni dostali rzeczy po jej bracie, dlatego wspomniał o możliwości oddania nadmiaru innym organizacjom. Wolał się z tym nie kryć. Zresztą, pod początku stawiał raczej na szczerość.
- Może nie wyglądam, ale znam się troche na majsterkowaniu. Sprawdzę potem i radio, i lampkę, żebyśmy nie świecili potem oczami, gdyby okazało się, że któreś z nich wywali korki w ośrodku - zaśmiał się. To byłoby niehonorowe, a jednak była to wartość, którą Winfield mocno kierował się w swoim życiu. To dlatego starał się nie rumienić zbyt spektakularnie i zachować względną powagę, ale nie do końca mu to wychodziło. Co poradzić, lubił śmiać się z samego siebie i wolał to, niż nabijanie się z innych.
- Obiecałem sobie, że już nigdy go nie włożę, nawet rekreacyjnie. To wszystko jednak zbyt mocno siada człowiekowi na psychice. Ale mogę kiedyś pokazać ci więcej naszych wspólnych zdjęć.
Oczywiście nie katowałby jej swoimi własnymi fotkami. Wybierze tylko takie, na których byli obaj, on oraz Paul, żeby kobieta mogła popatrzeć sobie na obu. A niech tylko spróbuje nie zgodzić się z babcią Winfield! Wtedy sama będzie musiała się przed nią tłumaczyć.
- Wiesz, o podbojach łatwiej jest pogadać z kumplem, niż z siostrą - podsumował. Zresztą, to nie były klasyczne podboje, bo jednak obaj doskonale wiedzieli, co robili za granicą. Tom miał wtedy żonę, Paul podrywał panią doktor, ale ostatecznie... Wyszło, jak wyszło.
Popołudnie było naprawdę przyjemne. Przyjaciel wiele razy mówił mu o tym, że jego siostra jest naprawdę fajna i dziś Winfield miał okazję się o tym przekonać. Całkiem miło im się rozmawiało, obiad również był pyszny, nic dziwnego, że mężczyzna nie spoglądał na zegarek i nie szukał wymówki, by pójść do domu. Przeciwnie. Chętnie trochę z nią posiedzi.
- Jasne, czemu nie - uśmiechnął się. - Szczerze? Ani trochę się na nich nie znam, ale chętnie pomogę. Powiem ci przynajmniej, czego raczej bym nie wypił.
Gdyby był z bratem, wypiłby wszystko, ale nie będzie aż takim chlorem. To dlatego wstał, poprawił nieco swoje ciuchy i powolnym krokiem ruszył w stronę piwnicy.
- Może ja zejdę jako pierwszy?

philomena salberg
Opiekunka koni i weterynarz — Stadnina w Carnelian Land
32 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Po śmierci brata wyjechała z miasteczka i zaczęła układać swoje życie na nowo w Melbourne. Poznała świetnego faceta, który wsunął jej pierścionek na palec i została współwłaścicielką kliniki weterynaryjnej, jednak przedślubne przygotowania sprawiły, że zaczęła mieć wątpliwości i zdecydowała się na mały urlop w rodzinnym Lorne, w którym pozostało jej odwiedzić już wyłącznie cmentarz.
Super, w takim razie mamy już jakiś konkretniejszy plan działania. Jeśli znalazłbyś w tygodniu czas by to przewieść, będę ci ogromnie wdzięczna. Właściwie, już jestem — uśmiechnęła się ciepło, doceniając starania jakie włożył w dzisiejsze porządki. W przeciwieństwie do niej, orientował się w potrzebach weteranów wojennych i wiedział co nada się na taką zbiórkę. — Widzę, że jesteś człowiekiem wielu talentów. Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem — pochwaliła go i była pewna, że gdyby planowała zostać na farmie, jego umiejętności mocno wsparłyby ją w modernizacji całego domu. Nie bał się fizycznej pracy, majsterkował i znał tutejszych mieszkańców — warto posiadać w swoim towarzystwie takich znajomych.
Bardzo chętnie obejrzy posiadana przez blondyna kolekcje zdjęć, dlatego pokiwała entuzjastycznie głową, martwiąc się jedynie tym, że nie wiedziała ile okazji do spotkań będą mieli. Niedługo będzie musiała wrócić do Melbourne i życia od którego obecnie uciekała, a im pozostanie jedynie kontakt telefoniczny. Wiedziała jednak, że w tych czasach, takie relacje często się urywały. Był miła niespodzianką, której nie spodziewała się zastać przyjeżdżając do miasteczka i dzięki posiadanym wspomnieniom, był kotwicą, która łączyła dziewczynę ze zmarłym bratem.
W towarzystwie kieliszków, uprzyjemniali sobie resztę jakże p r a c o w i t e g o popołudnia, zapominając o reszcie rzeczy, które wciąż czekały na to aż ktoś spakuje je do pudła. Wierzyła, że poradzi sobie z nimi w pojedynkę jutro, dlatego korzystała z miłego towarzystwa i uśmiechała się jak nigdy.
Wystarczy, że jesteś wysoki i nie boisz się pająków. Bo nie boisz, prawda? — zażartowała, wierząc, że jako facet, nie piszczał na widok wiszącego w kącie pajęczaka. Od powrotu do Lorne, ani razu nie odważyła się zejść na dół i bała się, że piwnica zamieniła się w jedno, wielkie siedlisko robaków. Jeśli była okazja, powinni zabrać stamtąd wszystko co się da.
Zaprowadziła go do drzwi, prowadzących do piwnicy i gdy je otworzyła, wystawiła rękę w przód, by zlokalizować sznureczek, odpowiadający za odrobinę światła. W końcu żarówka rozjaśniła ciemne i dawno porzucone pomieszczenie, a oni mogli zejść po schodach, bez obawy, że połamią sobie kończyny. Philly szybko pożałowała swojej propozycji i podążając za nim, odganiała dłonią każda pajęczynę, która nieprzyjemnie łaskotała jej skórę. Zatrzymali się przed wysokimi regałami na których rozłożone były butelki z kupnym winem, które przed laty kolekcjonowała. — Ta powinna być w porządku — wskazała na butelkę i wepchnęła się przed niego, by stanąć na palcach i dosięgnąć półki.

Thomas Winfield
ODPOWIEDZ