Dyrektor || Kardiochirurg — Cairns Hospital
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Gburowaty były wojskowy, który zamienił szpital polowy na posadę kardiochirurga w Cairns. Jakimś cudem został pokochany przez chore serduszko Marysi i obecnie walczy o to, aby nie przestawało ono dla niego bić.
Niewiarygodnie przejmował się sytuacją w jakiej obecnie znajdowała się Lisbeth. Przede wszystkim bał się o jej bezpieczeństwo i zdrowie. Chciał więc za wszelką cenę sprawić, aby otrzymała należytą pomoc. Tym bardziej, że czuł się zobowiązany do tego, aby zadbać o nią jak o własne dziecko po tym co dla niego zrobili jej rodzice. Właściwie to całe życie traktował ją w pewien wyjątkowy sposób, uznając przy okazji, że nigdy nie przyjdzie mu mieć własnego potomstwa, dlatego obdarowywał Lisbeth uczuciami, które chyba mógł zaliczyć jako te "rodzicielsko-opiekuńcze". Co za tym idzie przejmował się wszystkim co działo się w jej życiu i mocno wypominał sobie to, że w pewnym momencie odpuścił interesowanie się nią w należyty sposób. Niby była już dorosła, mieszkała z mężczyzną, którego swoją drogą Jonathan nadal nie znosił, ale najwidoczniej wcale nie radziła sobie tak dobrze jak to kreowała w oczach bliskich. Jednakże udało jej się przyćmić czujność Wainwrighta i niestety okazało się to tragiczne w skutkach. I nawet jeśli Jonathan próbował jakoś racjonalizować sobie to co się stało, mimo wszystko i tak w pewnym stopniu obarczał siebie winą.
Dlatego robił wszystko, aby zapewnić Lisie to czego potrzebowała. Nie tylko opiekę lekarską, ale też zainteresowanie, poczucie bezpieczeństwa i świadomość tego, że nie jest sama. A przynajmniej starał się jak mógł, na swój Jonathanowy sposób to robić. Przy tym nadal miał na głowie Marianne i jej problemy zdrowotne, ciążę i plany na przyszłość, które chciał snuć, a które wydawały się być wciąż okryte mgłą niepewności, która wzbudzała w nim przerażenie. Wszystko to było wielkim obciążeniem dla jego psychiki i chociaż nie chciał się do tego przyznać to jednak pojawienie się w jego życiu dawnego przyjaciela było czymś, czego niesamowicie potrzebował. Otto nie tylko go znał i potrafił zrozumieć, ale też w pewien sposób uspakajał, a skoro mógł pomóc jemu to może mógł też pomóc Lisbeth, która była równie nieprzystępna i wycofana, a może i bardziej.
- Hej Lilibeth, jak się czujesz? - Zapytał, gdy wszedł do prywatnego pokoju jaki zajmowała. Już nawet nie mówił jej co będzie robił, tylko bez zbędnych wstępów zaczął przeglądać dokumentację i przyglądać się Lisie badawczo. - Widziałem, że Remigius wyszedł dziś od ciebie wcześniej - zagadnął. - Wiem, że go potrzebujesz, ale uważam też, że powinnaś pozwolić sobie na odrobinę odpoczynku bez jego osoby obok - dodał, bo zaczynał się istotnie obawiać o to, że niebawem Westbrook uzależni się od obecności Soriente, bo już jego dłuższa nieobecność objawiała się u niej niepokojącymi stanami, które zaobserwował personel.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Mogła mówić, że jest samowystarczalna, ale cieszyła się, że miała w swoim Jonathana. Wiedziała z resztą doskonale, że bez niego sytuacja, w której aktualnie się znajdowała, by ją mocno przerosła. Była więc wdzięczna, ale jednocześnie nie należała do osób, które tą wdzięczność potrafiły w pełni okazać. Pozostawało więc jej wierzyć, że chrzestny znał ją na tyle, aby być świadomym, jak bardzo jest mu wdzięczna.
Kiedy wszedł do jej sali, uniosła głowę, a potem całą siebie na łokciach, które oparła o materac. Delikatnie skrzywiła nos, widząc, jak przegląda jej dokumentację, a potem przełknęła ślinę.
- Hej, Jonathan - przywitała się z nim podobnie, jak on z nią, zerkając ukradkiem, na kanapę, na której wciąż leżał koc od Remigiusa, jak i na jego bluzę, którą miała teraz na sobie. Wiedziała, że dyrektor też na to spojrzał, ale liczyła, że nie będzie tego w żaden sposób analizował. Było jednak jeszcze gorzej, bo słysząc to, co powiedział, miała wrażenie, że jej żołądek zrobił fikołka. Oburzenie zakwitło w niej szybciej, niż jakieś sensowne zdania.
- Ja tak kompletnie nie uważam i w zasadzie miałam prosić o wstawienie tutaj jakiegoś drugiego łóżka, bo nie mogę patrzeć, jak on się biedny zwija na tej nieszczęsnej kanapie - wyrzuciła z siebie, nie spuszczając wzroku z chrzestnego, bo nie chciała wcale uciekać spojrzeniem, ani okazywać jakiejś słabości. Była świadoma tego, jakie podejście do Soriente ma Jona, ale ona sama tego nie akceptowała i wątpiła, by coś miało się w jej podejściu zmienić. Nie chciała jednak się z nim kłócić. - Wiem, że się o mnie martwisz i wiem, że słusznie... - uspokoiła się odrobinę, biorąc głębszy wdech, który miał ją uspokoić, ale chyba nie wyszło jej to najlepiej. - Trochę nabałaganiłam, przepraszam za to, ale teraz Remigius jest wszystkim czego mi potrzeba. Bez niego w najlepszym wypadku mogę tu leżeć i patrzeć w sufit. Nie lubisz go, ale nie widzisz, że jego obecność ma na mnie najlepszy wpływ? - przechyliła głowę do boku, przyglądając się swojemu wujowi w tak intensywny sposób, jakby chciała jakoś wpłynąć na jego myśli. W zasadzie to faktycznie chciała. To brak Remigiusa popchnął ją do takich drastycznych decyzji, więc teraz nie umiałaby sobie poradzić z konsekwencjami swoich czynów, gdyby francuza przy niej nie było. W zasadzie budziła się głównie dzięki temu, że miała ochotę spędzić z nim nieco więcej czasu, a zasypiała tylko po to, by rano mieć nowe siły na rozmowy z nim. Nic innego nie byłoby dla niej lepszą motywacją, niezależnie od tego, czy było to zdrowe czy nie. - Poza tym masz teraz inne zmartwienia na głowie, niż mój związek z Remigiusem - zauważyła, chcąc chyba trochę zmienić temat, ale też dlatego, że faktycznie uważała sytuację Jonathana za istotniejszą z jego perspektywy, niż to, co działo się u niej.

jonathan wainwright
Dyrektor || Kardiochirurg — Cairns Hospital
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Gburowaty były wojskowy, który zamienił szpital polowy na posadę kardiochirurga w Cairns. Jakimś cudem został pokochany przez chore serduszko Marysi i obecnie walczy o to, aby nie przestawało ono dla niego bić.
Znał Lisbeth, a przynajmniej tak mu się wydawało. Przez wiele lat uważał, że łączyła ich dość osobliwa więź w dużej mierze oparta na tym jak podobni byli charakterem. Niekiedy wręcz rozumieli się bez słów, ale bywały chwile, w których zdroworozsądkowy Jonathan nie pojmował toku myślenia Lisbeth. Niby uważał ją za nader bystrą i inteligentną pannicę, a już na pewno dojrzałą na tle swoich rówieśniczek, ale jednocześnie potrafiła podejmować tak absurdalne i nieprzewidywalne decyzje, że z trudem przychodziło mu za nią nadążyć.
Kwestia Remigiusa, chociażby, była tego doskonałym przykładem. Jona zdawał sobie sprawę w tego, co Westbrook chce mu przekazać, a jednocześnie absolutnie nie zgadzał się z tym, co dla niej wydawało się być oczywistością. Owszem, obecność francuza działała na nią korzystnie, ale na dłuższą metę to co obecnie zaczynało się rodzić w jej umyśle, ponownie mogło skutkować katastrofą.
- Widzę wróciło ci poczucie humoru, znakomicie, to dobrze wróży - odparł, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że Lisa nie żartowała. On także nie, a więc miał nadzieję, że odbierze jego komentarz tak jak powinna. Mimo wszystko spuścił jednak z tonu i odetchnął głębiej odkładając na bok papiery. Podszedł bliżej materaca i przysiadł na jego krańcu, aby móc spojrzeć na swoją chrześnicę z bliska. - Nie kwestionuję tego, że obecność Soriente wpływa korzystnie na ciebie. To normalne, w końcu darzycie się uczuciem, ale... Nie możesz tak mocno uzależniać swojego samopoczucia od jego osoby. I nie mówię tego tylko z własnej perspektywy, patrząc na t y l k o twoje dobro, ale także na jego. Jeśli go kochasz, a podejrzewam, że właśnie tak jest, nie możesz go tak obciążać, a uwierz mi, że prędzej, czy później on to poczuje. Takie współuzależnienie, bo właśnie to teraz budujesz, na dłuższą metę nie działa dobrze - wyłożył jej spokojnie, aczkolwiek dobitnie i logicznie,. Trochę wzorował się też na własnym przykładzie. Doskonale wiedział jakie zmęczenie i stres czuł myśląc o Marianne i o tym jak wiele zależało w jej życiu od jego osoby. Dlatego cieszył się, że Marii potrafiła mu się postawić i też miała inne osoby w swoim życiu, które także odgrywały w nim nie małą rolę. Owszem, niektórych z nich się nie spodziewał, bo Otto nadal był zaskoczenie, ale jednocześnie wdzięczny był za to, że znów istniał. W każdym razie, Lisa powinna nie obarczać odpowiedzialnością za swoje samopoczucie tylko Remigiusa, a samej zacząć nad tym pracować i ewidentnie potrzebowała by ktoś jej w tym pomógł. - Nie chcę być zrozumiała mnie źle. Chcę dla ciebie jak najlepiej i... Dlatego czas, abyś wreszcie zaczęła rozmawiać z kimś jeszcze - dodał, w domyśle mając specjalistę, a raczej kilku. - Dziękuję za troskę, ale radzimy sobie. Mari czuje się dobrze, jest pod opieką szpitala, a poza tym wszystko się układa - dodał jeszcze, aby spłycić ten temat i nie zagłębiać się w niego bardziej, bo nie jego życiowe problemy mieli tu omawiać.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
W jej głowie jasnym było to, że Jonathan nie lubił Remigiusa, ale liczyła, że obecna sytuacja pozwoli rzucić nieco inne światło na ich relację. Poza tym skoro ona sama była traktowana zdecydowanie lepiej, niż większość pacjentów, to nie sądziła, aby wstawienie drugiego łóżka było problemem. Z resztą... na pewno nie byłoby problemem. Zamierzała więc forsować ten pomysł i tak szybko nie dać się z niego wycofać.
- Ja nie żartuję, Jona... Skoro i tak Remy może spać w szpitalu, to niech chociaż ma ku temu jakieś komfortowe warunki. Jako lekarz też powinieneś o niego dbać- ostatnie słowa wypomniała mu już pod nosem. Niby patrzyła na własne dłonie, ale cały czas kontrolowała położenie chrzestnego. Niby nie był dla niej żadnym zagrożeniem, w zasadzie to ufała mu, jak mało komu, ale w rozmowie o Soriente, traciła na pewności siebie. No i w sumie słusznie, biorąc pod uwagę to, jaki temat zdecydował się poruszyć Jonathan. Chyba nie trzeba wspominać, że Lisie niekoniecznie się on podobał. Nie chodziło nawet o to, że nie zgadzała się z chrzestnym, ale też o to, że to co mówił budziło w niej wyrzuty sumienia. Co jeśli miał rację? Jeśli naprawdę była ciężarem dla Remigiusa? W zasadzie to właśnie to powiedziała jej Laurissa. Pewnie dlatego z miejsca poczuła, jak krew odpływa jej z twarzy.
- Sugerujesz, że robię mu krzywdę? - zapytała mimowolnie, chociaż wcale nie planowała tego robić. Jakoś tak jej się wymknęło. Dopiero po chwili pomyslala. - Wcale się od niego nie uzależniam. Ale nie było go przy mnie długi czas i teraz mam niedosyt. Nie potrafisz tego zrozumieć, bo dla ciebie wszystko jest czarno białe Jonathan - zerknęła gdzieś do boku, bo nagle nawet bardziej zaczęła bać się kontaktu wzrokowego. - CO według ciebie teraz powinnam zrobić? Znów się od niego odsunąć? Widzisz do czego to doprowadziło? - tu wymownie dłonią wskazała na siebie, sugerując oczywiście swój pobyt w szpitalu. Nie chciała mówić, że znów doprowadziłaby siebie do podobnego stanu, ale w dalszym ciągu myśl o braku towarzystwa Remigiusa ją przerażała. Zdecydowanie nie chciała brnąć w takich rozważaniach, ale najwyraźniej Jonathan nie chciał za szybko dać za wygraną. - Przecież rozmawiam z każdym, nawet z pielęgniarkami... no i też z tobą, poznałam trochę bliżej asystenta Remigiusa - zaczęła wymieniać, bo prawdę mówiąc, nie zrozumiała chyba do końca o co mu chodziło. W jej odczuciu nie była aż tak zafiksowana na Soriente, by tylko do niego się odzywać. Wydawało jej się to dość oczywiste. Poza tym nie podobało jej się to, jak szybko odparował od siebie wszelkie zainteresowanie.
- No nie do końca jest pod opieką szpitala... pod opieką szpitala to ja jestem - pozwoliła sobie zauważyć pewną nieścisłość, po czym zdobyła się na całkiem sporo, jak na siebie i wyciągnęła przed siebie rękę, by ułożyć ją delikatnie na wierzchu tej należącej do Jony. - Wszystko się układa? Mi zarzucasz, że nie rozmawiam, a sam wszystko w sobie kisisz. Dajesz mi możliwie najgorszy przykład, wiesz? - wypomniała mu, ale ze sporą dozą wyrozumiałości. Nie chciała go karcić, raczej dać mu do zrozumienia, że on też może na nią liczyć. Bardzo by chciała, żeby to robił. Tym bardziej teraz, gdy miał tak sporo na głowie.

jonathan wainwright
Dyrektor || Kardiochirurg — Cairns Hospital
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Gburowaty były wojskowy, który zamienił szpital polowy na posadę kardiochirurga w Cairns. Jakimś cudem został pokochany przez chore serduszko Marysi i obecnie walczy o to, aby nie przestawało ono dla niego bić.
Zamrugał kilka razy patrząc w stronę Lisbeth ze sporym niezrozumieniem wymalowanym na twarzy. Nie wierzył w to, że mówiła poważne sugerując mu wstawienie dodatkowego łóżka do pokoju tylko po to, aby jej chłopak mógł się wyspać. Brzmiało to jak kiepskiej jakości żart i ewidentne nadużycie z jej strony. Dlatego Wainwright potrzebował kilku sekund pauzy nim zdecydował się odpowiedzieć.
- Mogę mu zarekomendować pobyt w pobliskim hotelu, albo powrót do domu na noc i odwiedzenie ciebie ponownie kojonego dnia. Nie czuję, aby jego ciągła obecność przy tobie była niezbędna, a wręcz przeciwnie uważam, że odrobina separacji dobrze wam zrobi - zaczął, po czym po chwili rozwinął temat jeszcze bardziej, a między nim, a Westbrook doszło do wymiany zdań. Jona naturalnie patrzył na wszystko przez pryzmat własnych doświadczeń, ale też niejednokrotnie spotkał się w szpitalu z sytuacjami, w których strach przed pozostaniem samemu bez partnera u boku, paraliżował drugą osobę. Lisbeth, w oczach Jonathana, była bardzo podatna na budowanie w sobie tego typu schematów postępowania. Dlatego nie chciał dopuścić do tego, aby ponownie uzależniła się od obecności tego francuskiego gwiazdora w swoim życiu. Z drugiej strony miał wrażenie, że autentycznie przeraziła się wizją tego, że mogłaby w jakikolwiek sposób ranić Soriente. To z kolei sprawiło, że Jonathan spuścił nieco z tonu, bo nie chciał też, aby ponownie zaczęła zakrzywiać w swoich myślach zastaną rzeczywistość. - Nadrobić braki w jego obecności w swoim czasie. Pozwól sobie i jemu powoli wracać do tego co mieliście, bo takie wpadanie ze skrajności w skrajność nie jest dobrym pomysłem - odparł, po czym złapał za dłoń chrześnicy. Usłyszał, a po chwili też poczuł jak puls jej przyśpieszył, dlatego wypowiadając te słowa powoli zacisnął palce na jej ręce, po czym ułożył ją ostrożnie na kołdrze i puścił. - Powinnaś skupić się przede wszystkim na odpoczynku, a reszta z czasem się ułoży. I nie panikuj - wyłożył swobodnie, a gdy zaczął wspominać o Octavianie, Lisbeth od razu uruchomiła procesy obronne. Zaczęła wyliczać osoby z jakimi udało jej się w ostatnim czasie nawiązać kontakt jakby dziecinnie wierzyła w to, że taka odpowiedź usatysfakcjonuje Wainwrighta. - Chodzi mi o bardziej konkretny rodzaj rozmowy, Lilibeth - mruknął, spoglądając na Lisę wymownie.
Westchnął, gdy Westbrook próbowała obrócić kota ogonem, ale jak to miał w zwyczaju nie zamierzał obciążać chrześnicy żadnymi, własnymi problemami. Zamiast tego wykorzystał jej słowa tak, aby samemu ponownie wrócić do poprzedniego tematu.
- Dobrze wiesz, że Mari jest chora, a więc ciąża jest dla jej organizmu wielkim obciążeniem, ale monitorujemy jej stan zdrowia i zapewniamy jak najlepsze warunki, a więc nie ma powodów do zmartwień - rzucił pobieżnie. - Skoro daje ci taki przykład to jak już mam być przy tym konsekwentny to powiem ci, że człowiek, z którym chcę abyś porozmawiała jest jedyną osobą, która sprawia, że nawet ja przestaję... jak to powiedziałaś? Kisić w sobie wszystko - oznajmił i chociaż Otto ostatnio zalazł mu za skórę, naprawdę wierzył w to, że charyzma i umiejętności Beveridge'a pomogą im postawić Lisbeth na nogi.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Wiedziała, że Jonathan nie będzie w pełni przychylny jej pomysłowi, ale też nie sądziła, że tak po prostu nawet nie weźmie tego pod uwagę. W końcu Soriente i tak już bywał u niej cały czas, więc co mu szkodziło zadbać o jego komfort? Westchnęła tylko, bo wcale nie chciało jej się kłócić o to z chrzestnym.
-Ciekawe czy też tak nie będziesz czuł, gdy to Marianne będzie w szpitalu - zauważyła pod nosem. Nie chciała być wredna, ale czuła tutaj pewnego rodzaju podwójne standardy. W końcu była świadoma tego, że jej wuj nigdy w pełni nie zaakceptował jej związku z Soriente. Nawet gdy sam zauważył, że Lisie źle zrobiło rozstanie z Remigiusem, nie umiał zrozumieć, że jego obecność ma na Westbrook teraz możliwie najlepszy wpływ. - W jakim swoim czasie? Teraz jest ten czas - zmarszczyła czoło, bo już jej się nie podobało to, w jakim kierunku szła ich rozmowa. Nie zabierała jednak ręki, ani nic z tych rzeczy. Nie chciała się kłócić, wiedziała, że wiele osób się o nią martwiło i to z jej winy. - Ja bym wolała zapomnieć o tym, jak wyglądały ostatnie tygodnie - wyjaśniła mu, jak ona to widzi, a potem odwróciła spojrzenie, wlepiając wzrok w jakiś bliżej nieokreślony punkt za oknem. - Chodzi ci o terapię u twojego przyjaciela... wyborny pomysł, Jonathanie. Totalnie neutralny wybór, zero presji - przewróciła oczami, nie będąc w stanie powstrzymać sączącej się z jej ust ironii. Prawdę mówiąc teraz doczytałam resztę twojego posta i wyszło, że Lisa jeszcze nie wie, że chodzi o Otto, ale uznam, że Mari u niej była i już coś chlapnęła na ten temat. Kiedy więc Jonathan sam do tego nawiązał, postanowiła wyjaśnić, skąd wzięła się jej wiedza. - Marianne wygadała się z waszego uroczego spotkania z Octavianem... pamiętam go trochę - wyjaśniła, przygryzając na moment wargę. Sama zdecydowanie nie chciała tak po prostu zapominać o temacie rudzielca. Tym bardziej, że tak jak Jona o nią, tak też Lisa martwiła się o niego.
- Nie ma powodów do zmartwień? Od kiedy to jesteś takim optymistą? - nie chciała go dołować, ale po prostu coś jej tutaj nie pasowało. - Słuchaj, wiem, że masz mnie za dzieciaka, ale na dobrą sprawę Mari wcale nie jest ode mnie dużo starsza, więc... zapamiętaj, że w razie czego możesz ze mną pogadać. Też chcę ci jakoś pomóc i nie chcę tylko skupiać naszej relacji na moich problemach - wyjaśniła, jak ona to widzi, mając nadzieję, że Jona zrozumie. Poza tym... - Sądziłam, że będziesz chciał umieścić ją w szpitalu na stałe, a tym czasem ona ostatnio mówiła mi coś o jakiś potajemnych zakupach, na których była, jak miałeś zebranie - nie powinna skarżyć, ale robiła to dla dobra jeszcze nienarodzonego Wainwrighta, którego ciocią chciała być.

jonathan wainwright
Dyrektor || Kardiochirurg — Cairns Hospital
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Gburowaty były wojskowy, który zamienił szpital polowy na posadę kardiochirurga w Cairns. Jakimś cudem został pokochany przez chore serduszko Marysi i obecnie walczy o to, aby nie przestawało ono dla niego bić.
Otaksował Lisbeth niezbyt przyjemnym spojrzeniem, aczkolwiek nie zamierzał komentować jej słów. Wdawanie się w tego rodzaju dyskusje nie było dla niego priorytetem w tym momencie, a poza tym mimo wszystko uznawał, że nie musi się jej tłumaczyć z podejmowanych przez siebie decyzji. Ostatecznie to on był dyrektorem szpitala, lekarzem i o wiele starszym od niej człowiekiem, który miał znacznie większe prawa w kwestiach nad którymi właśnie debatowali.
- Teraz jest czas, abyś myślała przede wszystkim o sobie. Remigius powie ci to samo, a z tego co wiem i czego można się domyśleć po jego postawie wynika, że on nie zamierza pozwolić ci po raz kolejny zrobić czegoś durnego. Nie lubię go, ale szanuję za to jakimi uczuciami ciebie darzy i jak mu na tobie zależy. Może czas, abyś ty mu także zaufała i pozwoliła sobie na moment odpuścić, gdy wszystko wokół ciebie o to też proszą. Skup się na sobie - potworzył dobitniej. Może był przy tym nieco surowy, ale najwidoczniej Lisbeth potrzebowała kogoś kto przemówi jej do rozsądku. I chociaż najchętniej Jonathan poklepał by ją po głowie i powiedział, że będzie dobrze, bo wyraz cierpienia zapisany w jej oczach okrutnie go ranił, to jednak wiedział, że w skali długoterminowej jego obecna postawa wyjdzie Westbrook na dobre. - Skąd wiesz... - Spytał, a po chwili uzyskał odpowiedź i tylko westchnął pod nosem. Marianne miała zdecydowanie zbyt długi język i kierowała się tą swoją otwartością wobec osób, które niekoniecznie powinny o wszystkim wiedzieć. - No tak... W każdym razie nie chodzi o to kim Otto jest dla mnie, a jakie posiada zdolności. Zresztą on i tak niczym dotyczącym twojej osoby nie będzie się ze mną dzielił. Po pierwsze to nie profesjonalne, a po drugie sam tego nie chcę, Lilibeth - oznajmił, zaciskając nieco mocniej palce na jej delikatniej dłoni. - Kocham cię i chcę dla ciebie dobrze, ale też nie zamierzam obsesyjnie ciebie kontrolować. Chcę tylko, abyś dała mu szansę na porozmawianie z tobą, a potem sama zdecydujesz co dalej - dodał i z chęcią całą rozmowę skupiłby tylko na Lisie i Octavianie, ale niestety Westbrook była równie uparta co i on.
Trafnie rzucała argumentami, a co za tym idzie twarz Jonathana wykrzywiła się w grymasie niezadowolenia. Nie lubił być tak ogrywany, a Lisa stosowała nieprzepisowe podchody wobec jego osoby.
- O czym? - Jednak kwestia tych zakupów sprawiła, że odrobinę zagłębił się w temacie, którego poruszać wcale nie chciał. - Nie ma mowy o... Ehh... - Nawet nie widział od czego powinien zacząć. Miał wrażenie jakby odciął się od faktów i wmawiał sobie rzeczy, które chciał, aby okazały się prawdą. W gruncie rzeczy był przerażony tym co groziło Chambers, ale nie potrafił pozwolić sobie na przyswojenie tego, a robił też tak dlatego, że sama Marysia wydawała się kompletnie ignorować wszystkie bijące na alarm dzwony. - Marianne nie przyjmuje do wiadomość tego w jakim jest stanie. Wciąż wydaje jej się, że jest silniejsza niż w rzeczywistości i dlatego ignoruje moje zalecenia. Nie jest dobrze i nie wiem co przyniesie kolejny dzień, a jednocześnie nie potrafię jej zmusić do tego, aby nagle przestała cieszyć się swoim stanem i żyła tylko obawą o to, czy przeżyje, czy... - uciął, bo na tym jego siły także się kończyły i chociaż wydawał się mówić o tym wszystkim w miarę spokojnie to tak naprawdę słowa jakie wypowiadał rozbrzmiewały jakby poza jego świadomością, bo do niej nadal nie dopuszczał wizji utraty swojej Marysi.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Naprawdę nienawidziła tego, że wszyscy sugerują jej skupianie się na sobie, nawet jeśli wiedzieli, że ostatnio, gdy nie miała przy sobie Remigiusa, raczej nienajlepiej znosiła swoją własną osobę. Gdyby było inaczej, nie leżałaby nadal w szpitalu. Poza tym chciała się upewnić w przeświadczeniu, że między nią, a Francuzem jest już dobrze, uspokoić swoje myśli, szczególnie teraz, gdy adal było w niej jeszcze wiele niepewności.
Na samą myśl, że miałaby go zostawić... coś w niej pękało. Jej jestestwo kruszyło się, rozpadało na kawałki. Nie chciała tego ponownie przeżywać. Ostatnio czuła się jak przepompowany balon, który nagle wybuchnął i nie zostało już z niego nic ciekawego. Dla niej logiczne było więc to, że powinna unikać powtórek z takich sytuacji, ale njwyraźniej reszta miała gdzieś to, czy pęknie ponownie czy też nie.
- Przestań to mówić... ja nie wiem, wy się uparliście? Jakie skupić na sobie? Przerwie straciłam swój związek, więc powinnam skupić się na nim, gdy udało mi się już go odzyskać - poprawiła jego myślenie, które sama uważała za wybitni błędne, co wręcz ją irytowało. - Abym ja mu także zaufała? A on mi ufał przez cały ten czas? Wy macie jakieś zebrania, gdzie sobie planujecie strategię, czy o kij chodzi? - aż oddech jej przyspieszył, tak emocjonalnie podziałała na nią ta rozmowa. Rozmowa na którą coraz mniej miała ochoty. Nie chciała przy tym zachowywać sięjak dziecko. Nawet jeśli sesje z przyjacielem jej chrastnego nie były tym, co sobie wymarzyła, planowała się na nie zgodzić. Przede wszystkim dlatego, by pokazać innym, że naprawdę chce dojrzało podejść do poblemu.
- Pogadam z Octavianem... nie musisz robić takich podchodów i dobrze, że w przeciwieństwie do ciebie, Marianne jest taka transparentna - westchnęła, wychodząc z założenia, że rudzielec naprawdę nie jest taki zły. Może na próżno było mówić, aby Lisa ją kochała, jak siostrę, ale przynajmniej zaczynała doceniać jej zalety.
Wiedziała też, że Jaonathan ja kochał. I głównie dlatego tak bardzo martwiła się stanem Chambers, co też powodowało, że zdecydowała się na nią naskarżyć.
- Jest niemożliwa... ale dla mnie potrafisz być surowy, a przy niej jesteś miękką kluchą. Nosi pod sercem twoje dziecko, Jonathan. Też masz coś w tej sprawie do powiedzienia. Wszyscy sobie nie wybaczymy, jesli coś jej stanie na tych jej zakupach - westchnęła, bo po pierwsze, chciała odpowiedzialnie podejść do tematu, a po drugie sama wolałaby mieć pewność, że ich dziecku nic nie będzie groziło i będzie dorastało w pelnej rodzinie. Nie wspominając już o tym, że rozmawienie o nich, a nie o niej, było w tym wszystkim najlepsze.

jonathan wainwright
ODPOWIEDZ