piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
#numer

No nie ma co ukrywać, to była jedna z najdziwniejszych nocy i jeszcze dziwniejszych poranków, Nico obudził się oczywiście z bólem głowy, bólem klaty i parciem na pęcherz.. i inne swoje elementy, dlatego potrzebował chwili zanim w ogóle otworzył oczy! A co dopiero żeby się zorientował gdzie się znajduje i że to, co łaskocze go we włosy, to włosy… Harper. Nie musiał się nawet upewnić, że to ona, po prostu to czuł, że to właśnie ona śpi w jego ramionach, w pokracznym ułożeniu które im wyszło w nocy. Widział też, że ma jakieś zabandażowane żebra i że.. cóż, nie ma koszulki. Dlatego kontrolnie zerknął na swój pasek, zanim nie wplątał się z jej ciała, bardzo ostrożnie, żeby jej nie obudzić. Naprawdę nie wiedział co tu robi, więc uznał, że lepiej szybko zwiać, zanim sobie coś przypomni albo… no Harps to zrobi. Krzykiem, bo oczywiście nie podejrzewał, że będzie miła i spokojna. No a potem nawet nie brał swojej koszulki, tylko zbiegł na dół, skrzywił się od bólu i… no uznał, że nie wyjdzie tak o i szybko jebnął jej borlengo, żeby miała trochę włoskiej kuchni.. no i jako pokrętne podziękowanie za.. no cokolwiek zrobiła. A potem zwiał, zostawiając jej jedzenie i zmusił się do zapomnienia o tym wieczorze. I nocy. Chociaż nie było to łatwe, kiedy różne fragmenty wspomnień wybijały się i go dezorientowały. Mieszały się z jego snami, przez co nie do końca był pewien jak z tym handlować. A kiedy człowiek nie wie co robić, to wiadomo że najlepiej się zaharować, dlatego brał ekstra godziny na budowie. I dlatego jak dzisiaj znaleźli gniazdo jakichś dzikich zwierząt, bo zapomniałam jakie to miały być, zaoferował się że je pomoże łapać i zabrać do sanktuarium. I oczywiście, kiedy to mówił, nie miał pojęcia KOGO mu kurde przyślą. Dlatego w rękawicach ochronnych i roboczych ciuchach, z kaskiem na głowie właśnie tyłem wycofał się z przewodu wentylacyjnego, trzymając w rękach jedno ze zwierzątek.. i cóż, prawie je upuścił jak zobaczył Harper
- Co do jasnej cholery - no trochę spakowany rzucił, bo co ona niby tutaj robiła? No myślał o niej sporo, ale przecież totalnie jej tutaj nie chciał przywoływać, tylko unikać do końca życia!
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Ostatnia noc tak bardzo wymęczyła Harper, że przebudziła się dopiero parę godzin po wyjściu Nico. A przynajmniej tak przypuszczała, bo oczywiście że miała nadzieję, że to był jeden wielki dziwaczny i pokraczny sen… dopóki nie zobaczyła na podłodze koszulki Tribbianiego. Podniosła się do pozycji siedzącej ciężko oddychając, odgarniając włosy które zaczęły jej się kleić do czoła i delikatnie dotykając opuszkami palców swoje usta. Bała się zrobić jakikolwiek ruch, dlatego dopiero po dłuższej chwili spuściła nogi z łóżka i uważnie nasłuchiwała jakichkolwiek odgłosów. Powitała ją jednak cisza, więc powoli, ostrożnie zaczęła pokonywać kolejne kroki, a następnie stopnie w dół, w kierunku salonu i kuchni. Była kompletnie skołowana, bo ona w przeciwieństwie do Nico pamiętała przecież każdą minutę poprzedniego wieczoru i ich nocy. Ich wspólnej nocy… I chociaż do niczego więcej między nimi nie doszło, brzmiało to tak absurdalnie, że Harps aż pokręciła parokrotnie głową, chcąc pozbyć się tych obrazów z głowy. A potem przywitała ją niespodzianka w postaci borlengo. Rozejrzała się jeszcze po kuchni zastanawiając się, czy to któraś z dziewcząt nie zostawiła jej takiego prezentu, ugryzła niepewnie ciasto, które wtryniła w trzy sekundy kiedy uświadomiła sobie, że ostatnim jej posiłkiem był wczorajszy lunch. Oczywiście podświadomie wiedziała, że włoskie śniadanie wskazywało na jednego podejrzanego tego miłego gestu. Po szybkim prysznicu i złapaniu kilku zawiech po drodze, podczas których łapała się na rozmyślaniu kim jest i dokąd zmierza, postanowiła sobie, że już nigdy, przenigdy nie natknie się na Nico, ani przypadkiem, ani tym bardziej umyślnie. I w tym oto postanowieniu trwała dzielnie przez kilka kolejnych dni.
Wezwanie do zwierząt znalezionych podczas prac budowlanych nie było niczym nowym. Harper dostała za zadanie bezpiecznego przetransportowania małych wombatów, bo to wombaty były, do sanktuarium, więc wzięła służbowe auto i już po parunastu minutach była na miejscu.
– O nie. O nie, o nie, o nie – aż ją cofnęło z nerwów, kiedy czekała aż jeden z robotników odwrócił się w jej kierunku. A potem… sama się odwróciła do niego plecami. A kiedy uświadomiła sobie, że akurat dzisiaj nie zabrała ze sobą peleryny niewidki, znowu odwróciła się w jego kierunku, cała oblana rumieńcem w kolorze dojrzałego buraka. – To ty dzwoniłeś do sanktuarium?? Po co? Po co?? No po co dzwoniłeś! – powtórzyła z pretensją w głosie, no bo hej, powinien się DOMYŚLIĆ, że Harper akurat dzisiaj ma dyżur i może przyjechać!
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
Okej chyba coś pojebałam z kopiowaniem, bo chodziło mi jednak o Ciaffignone. Mój wewnętrzny Nico przeklina na mnie właśnie po włosku i będzie mnie biczować niepołamanym spaghetti za karę. Zabrzmiało kinky, wróćmy więc do posta, nie dawajmy Harper żadnych spoilerów, heh.
A zresztą tu i teraz działo się o wiele za dużo! Na przykład małe szalone wombaty i mała szalona Harper, która znowu się pakowała w sam środek huraganu Nico. To powinien być ich szip name chyba. Ale póki co, Nico jak tylko wydostał się z tym małym wariatem, od razu tego pożałował.
- O nie nie nie, ty mi tu na mnie nie nie nie nie…juj, weź, co ty tu robisz?! - no tylko ona może mówić o nie? No jasne że nie, on też musiał mieć ostatnie słowo. A potem, kiedy ona nie zwiała, a zaczęła tłumaczyć, to zmarszczył gniewnie brwi. - Ja nie dzwoniłem, a ty w ogóle to skąd to wiesz? Znowu gonisz za jakąś bajeczką, podsłuchujesz telefony innych ludzi i myślisz, że wombat to street name dla koksu? - no brzmiało to totalnie absurdalnie, pasowało do Harper. Nie jego wina, że jego głowa podsuwała mu takie obrazy, zresztą kurde hej, przecież wolał jednak widzieć takie absurdy, niż pewne urywki wspomnień, które czasem do niego wracały na kilka sekund. Jakieś pocałunki, przyśpieszony oddech Harper, bicie jej serca… jej włosy spadające na niego kaskadą. Nie, to na pewno nie mogło być prawdziwe,prędzej miał jakiś guz mózgu, albo ugryzł go wombat z wścieklizną, no i teraz miał majaki w delirium. I jej tu też pewnie naprawdę nie było, bo po co?
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Oj tam, oj tam. Nieważne, czy borlengo czy ciaffignone, Harper wpierdzieliła aż uszy jej się trzęsły, choć starała się wmawiać sobie, że była tak głodna że zjadłaby tekturę, a nie że Nico całkiem nieźle potrafi gotować. I to caaałkiem caaałkiem dobrze! Za to w omijaniu szerokim łukiem Harperki był chujowy, jeszcze gorszy niż ona.
Szip name Szalony Wombat? Wchodzę w to! Harper stała trochę w rozkroku, bo z jednej strony chciała uroczym głosem przemówić do wombatów, że już wszystko w porządku, a drugiej strony gromiła Nico wzrokiem.
- Co ty, ślepy jesteś? Nie widzisz napisu na ciężarówce? Pomogę – odpysknęła wskazując dłonią na wielkie logo sanktuarium znajdujące się na aucie. - Wildlife Sanctuary. Nie ma za co – prychnęła i skrzyżowała dłonie na wysokości cycków, potem opuściła je wzdłuż tułowia, a potem… znowu skrzyżowała je na klatce piersiowej. Totalnie nie wiedziała, co powinna zrobić z rękami, które nie tak danwo błądziły sobie po jego ciele… W ogóle zawsze miała ich tak wiele? Aż dwie?? Kompletnie spanikowała, a kiedy Harper panikuje, to cóż… nic mądrego z tego nie może wyjść.
– Jestem tam wolontariuszką i przyjechałam do wezwania, mam odstawić te szkraby do sanktuarium. I weź, jak ty je w ogóle trzymasz, udusisz go zaraz tymi… – silnymi, umięśnionymi ramionami… oczywiście ugryzła się w język. Za to zrobiła w jego stronę parę niepewnych kroków, chrząkając niepewnie pod nosem i uciekając wzrokiem na boki. – Ile ich tam jest? Cały miot czy tylko ten jeden? I daj mi go w ogóle, włożę go już do kojca… wyciągnęła w jego stronę ręce i po raz pierwszy odważyła się unieść wzrok i spojrzeć na jego twarz. Pamiętał? Nie pamiętał? Jego twarz nic jej nie mówiła w tym momencie!
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
No who cares, grunt że Nico jako włoch doskonale wiedział co to jest, z czym się to je i jak się to robi i to w oryginalnym przepisie, a nie.. zaustrializowanym? No amerykanie na pewno na wszystko rzucają swój czar, w przypadku pizzy w postaci tłuszczu który nie jest oliwą no i keczupu, nie mówiąc o tym co robią z makaronem spaghetti… ale po trzech latach gry tutaj wciąż nawet nie wiem co się tam zwyczajowo je, a jak coś wiedziałam, to zapomniałam. No ale hej, Nico wiedział co jest dobre, jeśli mu zależało. Bo jednak w większości przypadków w życiu mu nie zależało jakoś super mocno, mał wszystko w dupie, więc i to co jadł. Po prostu czasem coś go tak wkurwiało, że po włosku musiał się wyżyć na jakiejś potrawie i do tego go Harper zainspirowała. I trochę po scysji w supermarkecie chciał jej pokazać, że umie, że wie o czym mówi i że dostanie jedzenie od niego tak dobre, że aż jej w pięty tak pójdzie, że pojadą w Bieszczady i wrócą za miesiąc.
- Jakiej kurwa ciężarówce? Tej ciężarówce Krystynie od Boba Budowniczego? - no heloooo, byli w pomieszczeniu jakoś względnie, więc nie widział co przyjechało… ani że Harper z niej wyszła - zresztą po co się pałętałaś w tej ciężarówce, czy ty musisz się wcisnąć w każde miejsce w które nikt cię nie prosi? Sama jesteś jak taki wombat, włazi i robi bałagan, nawet dupy macie podobne - no tak ją podsumował, bardziej niż planował i zamierzał, bo samo wyszło, totalnie upsi. - WIem że jesteś dzika, ale że cię tam zamknęli to bym się nie spodziewał - i odfuknął po jej tekście że wildlife, bo skąd miał wiedzieć, że tam pracuje? No co za baba, wszędzie musi być, kto ją widział.
- Wolontariuszką? I dają ci przyjechać autem? Czy oni są pijani? - no pokręcił głową, bo nic mu się nie zgadzało w tym klimacie! - A od kiedy to ty się na zwierzętach znasz, co? - zmarszczył brwi, bo no nie wiedział co powiedzieć, a wtedy łatwiej na nią trochę wjechać i prowokować, nie? - Jak jesteś taka mądra, to sama go weź - prychnął cicho i podał jej wombata, czy raczej wsunął w jej stronę, OCZYWIŚCIE DUPĄ WOMBATA do niej, bo jakżeby inaczej! Ale no nie chciał za bardzo, więc ja nie wiem czy ona złapała zwierzaka!
- Nie wiem stara, jest tam ciemno, a one nie pchają się do zabawy w kolejno odlicz - wywrócił oczami - możesz sama tam wejść, tylko nie utknij, bo ci twarz zjedzą i kto o tym napisze na kolejnym pudelku - wywrócił oczami, nie wiedząc gdzie ona tam dokładnie pisała, wiedział tylko, że no poważne to na pewno nie było. Z taką niepoważną babą nie ma rzeczy poważnych, pff.
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
O wow, skoro wkurwienie inspiruje Nico do gotowania pysznego włoskiego jedzenia, to nie wróżę im życia w spokoju heh. Bo tak się składało, że bardziej niż gotowanie Harper lubiła tylko jedzenie pyszności. Zwłaszcza takich, przygotowanych przez kogoś, kto się na tym znał i chcąc nie chcąc musiała przyznać, że Tribbiani niestety zdolności kulinarne posiada. Oczywiście z przekory prędko mu tego nie powie i na pewno będzie próbowała go pouczać. Z przekory no i z tego powodu, że nie lubiła przyznawać się na głos, że czegoś nie potrafi albo że jest w czymś gorsza. Kujoński vibe wciąż gdzieś tam w niej siedział, więc jego brak wiary w to, że Harps nie zna się na czymś, czego się podjęła, tylko ją jeszcze bardziej rozjuszył!
– Ogarniaj co się wokół ciebie dzieje, Tribbiani, bo jakby nagle zjechali się tu antyterroryści to byś się nawet nie pokapował, że coś się dzieje – prychnęła z pogardą, bo przecież nadała ciężarówce imię Helga, a nie Krystyna, no co za potwarz. – Akurat tak się składa, MÓJ DROGI – oczywiście zaintonowała te dwa słowa w taki sposób, że święty by się wkurwił. – że zostałam o to poproszona przez koordynatora wolontariatu. Tak, Tribbiani, jestem tu służbowo – dodała unosząc lekko brew. A potem wywróciła oczami, słuchając jego dalszych przytyków… ale do czasu, bo nagle zaczęła nucić sobie na głos „Na, na, na” do bliżej niezidentyfikowanej melodii. – Och, mówiłeś coś? Wybacz, nauczyłam się ignorować dźwięki, które nic nie wnoszą do mojego życia – stwierdziła posyłając mu niewinny uśmiech i równie niewinnie wzruszając ramionami.
– No o byciu pijanym, to ty akurat sporo wiesz – skomentowała, no bo owszem, aż się prosiło, żeby jednak odgrzebać ten temat tu i teraz. – Znam się na zwierzętach, zwłaszcza takich które znajduję bezbronne i odurzone w rowie, a następnie bezinteresownie zajmuję się nimi, a te nad ranem uciekają bez okazania mi choćby minimum wdzięczności i na dodatek zostawiają po sobie smród! – fuknęła, wypowiadając te słowa niemal jednym tchem. Dopiero po chwili uświadomiła sobie swoją świętą życiową zasadę, która powstała o poranku po tamtej pamiętnej nocy – nie gadać o sama-wiesz-czym z sama-wiesz-kim. – Ej co…. - nie zdążyła zaprotestować, bo już po chwili widziała tylko dupsko wombaciątka. Nawet próbowała go jakoś przekręcić, ale maluch okazał się być mocno ruchliwy i bardziej przypominało to MMA niż próbę utrzymania zwierza.
– Hm, to ja nie wiem, co możemy zrobić, gdybyśmy tylko mieli tutaj budowlańca dysponującego mocnym światłem, który by nam poświecił… OH, WAIT – spojrzała na niego morderczym wzrokiem. – I sam jesteś pudelek, piszę teraz dla poważnej gazety – prychnęła. I może gdyby nie miała tej potrzeby dogryzania Nico, to po prostu zaniosłaby wombata do kojca, potem przyszła po następnego… No ale przecież nie nazywałaby się Harper Callaway, gdyby tak mu po prostu odpuściła, nie? I z tego wszystkiego nie zdążyła zareagować, kiedy mały wombat swoimi pazurkami chwycił ją za włosy i zaczął się po nich wspinać. I w tym momencie Harper głośno pisnęła, no bo przecież po co zachować zimną krew w takiej sytuacji, co nie.
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
No proszę proszę, jak szukała sposobów żeby znajdować na niego jakieś środki nacisku! I jak zakładała, że będzie jej gotować więcej niż raz, heh. I cóż, no może próbować, ale już doskonale wiedziała, że miał w sobie sporo temperamentu, więc jakaś wojna makaronowa może się rozpocząć z tego jej wtrącania się. I mam nadzieję, że wyłapałaś ten mało subtelny podwójny kontekst, heh. Makaroniarz, makaroniowe wojny, no będzie się zapewne działo.
- Jestem w pracy, zajęty pracą i zadaniem które wykonuje, może gdybyś sama się trochę bardziej na tym potrafiła skupić, to nie musiałabyś szukać nowej pracy! Że nie wspomnę o tym, że to ty tu rozjeżdżasz ludzi samochodem jadąc bez prawka, więc twój kocioł ledwo się w kuchni mieści! - podsumował ją, chociaż ja nie wiem, czy oni tam mają australijski odpowiednik powiedzenia, że przyganiał kocioł garnkowi. Ale najważniejsze, że skupiali się na tym jak bardzo i totalnie się nie lubią, nie było czasu na nic innego.
- Znowu brzmisz jak jakaś nauczycielka - prychnął po tym jej ‘mój drogi’, bo chyba już jej raz cisnął, że zachowuje się jak surowa psorka, czy coś takiego. - A ten koordynator jest teraz z nami w pokoju, czy już go wywieźli na przymusowe 72? - no zapytał, bo co to za szaleństwo, kto by jej zlecał takie rzeczy! Chciał dodać, że przecież nawet jeździć prawa nie ma, ale coś mu zaświtało, że lepiej to zatrzymać dla siebie… więc postawił na obserwację psychiatryczną, o.
- To jakim cudem nie ignorujesz sama siebie w lustrze - prychnął cicho, nie do końca pewien co właściwie chciał jej w ten sposób pocisnąć, ale nieważne, już przecież ustalili, że nic między nimi nie miało sensu. Zignorował jej słowa o byciu pijanym, a potem spróbował się odgryźć i zignorować całą resztę…- A skąd ty się niby na nich znasz? Oglądałaś discovery channel jako dziecko, czy miałaś dużo pluszowych zwierzaków, więc co za różnica? - podsumował, a potem cóż, zanim się zorientował dodał - nie wiem o czym mówisz, na pewno coś ci się przyśniło - no bardziej do siebie chyba to powiedział niż do niej, trzymając się małej wiary, że jednak te przebłyski w jego głowie to był przedziwny koszmar, a nie… prawda. I na szczęście potem wombat przejął kontrolę nad tą imprezą.
- No mamy babę, co przyszła bez żadnej klatki i jak na tym wyszliśmy? - mruknął, a potem się zaśmiał cicho - ah tak? Do gazetki kościelnej czy kącika ogłoszeń sąsiedzkich? - zapytał, mrugając.. a potem otwierając z zaskoczenia oczy, kiedy wombat ją zaatakował. I kiedy się zaplątał w jej włosy, no to zlitował się, podszedł bliżej i przez chwilę próbował złapać zwierza i zabrać go z daleka od jej twarzy, ale nie było łatwo kiedy się wplątał w jej włosy! - poczekaj, no cholera no, przeszkadzasz, no mam go wyjąć, czy zostaje twoją nową czapką? Nie szarp się, muszę go jakoś… złapać! - podsumował, po czym w końcu udało mu się uwolnić jej włosy…. i kiedy stała tam taka poczochrana, z podrapanym policzkiem, to odruchowo wolną ręką (bo wombata trzymał pod pachą drugiej ręki), odgarnął jej włosy na boki, znów przez kilka chwil przypominając sobie coś… swoje usta na jej ustach. Aż z tego wszystkiego, powoli odgarniając jej te rozczochrane włosy, jakby trochę bliżej niej się nachylił… wzrokiem wędrując w okolicach tych jej przestraszonych ust no.
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
No Nico był makaroniarzem w każdym tego słowa znaczeniu heh. Bić też się potrafił, co udowodnił w trakcie ich pierwszej bitwy na mąkę i jajka, gdzie prawie zrobił na głowie Harper naleśnika. Makaron na uszy też pewnie potrafił całkiem nieźle nawijać, bo choć sama Harper jak dotąd była odporna na jego czar i urok (oprócz jednej nocy, ale oj tam, oj tam), to słyszała przecież różne historie od różnych dziewczyn.
Wzdrygnęła się, marszcząc brwi i układając usta w wielkie „COOO”, kiedy Nico głośno krzyknął o rozjeżdżaniu przez nią ludzi bez prawka. – Zdurniałeś?! No weź nie mów o tym tak głośno, to był jeden raz i… i… raptem jedna ofiara! – szukała wielu wymówek na swój nielegalny drive po Tingaree i nie wiedzieć czemu, ta akurat wydawała jej się w tym momencie najlepsza. No ale nie spodziewała się, że Nico uderzy ją tym wspomnieniem prosto w twarz, więc tym bardziej się rozjuszyła. I nie zamierzała odpuścić, tylko wjeżdżała w to stylem dowolnym.
– A ty nieustannie brzmisz jak totalny dzieciak, wszystko się zgadza – wywróciła oczami, bo przecież każda tego typu wojenka musiała zawierać zarzut, że jedno z nich zachowuje się jak dzieciak, mimo że oboje odstawiali tutaj jedno wielkie przedszkole. I prychnęła lekceważąco słysząc jego przytyk o koordynatorze. – Nie każdy żyje w iluzji i wymyślonej bańce, Nicolo – odparła chłodno, pijąc trochę do tego, że wiedziała o tym że Tribbiani wcale nie pochodzi z bogatej rodziny. Oczywiście nie rozpowiadała tego i nie zamierzała tego robić, ale nie mogła sobie odmówić tej drobnej szpileczki w obronie własnej.
– Nie muszę się znać, żeby je przewieźć do lecznicy. No przecież ja ich nie będę operowała, Tribbiani, na litość boską! – i wywróciła znowu oczami, tym razem spoglądając w sufit, powoli tracąc cierpliwość do tego człowieka! Ale ale! Wyczuła, że uderzyła w jego słaby punkt tym wspomnieniem tamtej nocy… Szkoda tylko, że zapomniała, że to i jej słaby punkt, więc bezmyślnie ciągnęła dalej. – Przyśniło? Hm… w takim razie najwyraźniej potrafię siłą umysłu przez sen ugotować sobie śniadanie. A te ślady błota w przedpokoju i na schodach to na pewno zostawił jakiś Święty Mikołaj, który był tak pijany, że pomyliły mu się miesiące – prychnęła mrużąc oczy. Była tak zdeterminowana, żeby go docisnąć, że zignorowała to że jej samej puls zaczyna szaleć.
– The Cairns Post, znałbyś gdybyś ze szkoły wyniósł umiejętność czytania, a nie tylko darmowe ołówki i pędzelki – warknęła. I tak oto niemal w sekundzie z nastroszonej lwicy zamieniła się w potulnego baranka, bo całkiem zamarła kiedy czuła szarpanie we włosach. Oczywiście wyobraźnia zaczęła jej działać i była przekonana, że mały wombat wyrwie jej wszystkie włosy albo i gorzej…
– Nico, błagam, zabierz go stamtąd, on ma takie ostre pazury, zaraz mi zrobi trepanację czaszki, weź go błagam – zaczęła płaczliwie prosić o pomoc, totalnie przy tym panikując. Oczywiście wcale nie ułatwiała Tribbianiemu roboty, bo kuliła się za każdym razem, kiedy Nico wyciągał do niej swoje łapy. – Ała! – krzyknęła, kiedy poczuła lekkie draśnięcie na policzku. A kiedy poczuła, że wombat został rozbrojony, stała taka bezbronna z wciąż zaciśniętymi powiekami, bojąc się otworzyć oczy… i bojąc się tego, co zobaczy. Za to poczuła przy swojej twarzy jego wędrujące dłonie, odgarniające kosmyki włosów z jej twarzy. I w końcu zebrała się na odwagę i otworzyła oczy. Najpierw odruchowo spojrzała na jego usta, które znajdowały się na wysokości jej wzroku, a potem niepewnie podniosła wzrok i zobaczyła, że Nico z kolei patrzy na jej usta. Przez moment stała nieruchomo, czując jeszcze większy paraliż niż wtedy, kiedy wombat wkręcił jej się we włosy. – Ja… no… dzięki – wydusiła z siebie drżącym i ledwo słyszalnym głosem, a potem zaczęła szukać wzrokiem drogi ucieczki z tej sytuacji. I wtedy ujrzała, że kiedy oni tutaj tak mierzyli się wzajemnie wzrokiem, za plecami Nico zaczął się exodus kolejnych wombatów, które najwyraźniej uznały, że będzie to dobry moment na rozbieganie się po całym domu!
– Co one! Jezu, musimy je łapać! – krzyknęła, zrobiła krok do tyłu i spojrzała jeszcze raz na Nico wzrokiem pełnym niepewności. A potem ominęła go bez słowa ruszając za jednym z wombaciątek!
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
eh widzę, że lubisz mu rzucać wyzwania, no dobra. Niech tak będzie, Nico musiał sobie jakiś z tym poradzić, że najwyraźniej los uwielbiał mu rzucać kłody pod nogi. I pewnie wtedy robiąc tego naleśnika właśnie przypadkiem wezwał jakiegoś demona, który zrzucił mu Harper na głowę… tak na stałe! No lepiej nie bawić się w kuchni jak widać, bo kto wie co z tego wyjdzie. I jasne, że wiedział jak czarować laski, jeśli chciał. A już trochę czasu minęło odkąd naprawdę chciał kogoś… no nieważne, okej.
- No tak, każdy morderca powinien być uniewinniony, bo to raptem tylko jedna ofiara! - no trochę ją przedrzeźnił w tym momencie, ale według niego zasłużyła! A potem zmrużył subtelnie oczy. - No ale super że tym razem jeździsz czymś większym, jak bez prawka to na całego - dodał, bo oczywiście wypadło mu z głowy, że już je miała. No i… zdecydowanie z tamtej nocy zajmują go inne detale, a to że był w rowie, a ona za kółkiem, mogło też sugerować, że znowu jechała bez prawda i znowu go potrąciła, a potem opatrzyła. Nie chciał myśleć o gojących się ranach na swoich żebrach, bo wtedy myślał o opatrywaniu, a jak wiadomo… no im mniej wiesz, tym lepiej śpisz i szybciej zapominasz.
A po jej kolejnych słowach, nieco zesztywniał, zacisnął szczęki i pobladł. Jakoś starał się nie myśleć o tym co o nim wie i jak wiele o nim może ujawnić.. no a przynajmniej od ich ostatniego spotkania, po którym to po prostu musiało zejść na dalszy plan. Ale teraz sama mu o tym przypomniała. - Mówi to ta, która łapie każdą bzdurę którą usłyszy, nic dziwnego że skończyłaś pisząc o kolorach majtek znanych aktorek - odpowiedział chłodno, bo z jednej strony bardzo nie chciał rozmawiać o sobie teraz, a z drugiej no musiał jej jakoś pocisnąć, żeby wiedziała że on doskonale wie, że nie wie czy może jej ufać i…. no że nie bez powodu tyle czasu unikał jej spojrzenia! I chyba znów zacznie. A potem wywrócił oczami, na to że nie będzie ich leczyć, bo cóż, to zdecydowanie nie był temat do poruszenia, o jej leczniczych zdolnościach! A co tu dużo mówić, no laska mu tego nie ułatwiała.
- I niby sam prosił kogokolwiek żeby tam zejść, hm? Na pewno - prychnął, wchodząc w stan obronny, bo przecież nie prosił jej o łaskę… a teraz cholernie mocno czuł, że na niej jest. - I co, teraz piszesz poważne artykuły? O czym, potrąceniach pieszych w okolicy? - prychnął, bo no nie wiedział co ona tam dokładnie pisze, ale jak sekcję o drobnych ogłoszeniach, czy nekrologach, to będzie to dla niego bardzo zabawne i pomoże mu trochę uratować twarz. Ale zamiast tego musiał ratować twarz Harps.
- Tak tak, od razu lobotomię - wywrócił oczami - przestaniesz się tak kręcić? Jak go mam złapać! - no jeszcze trochę na nią ponarzekał, bo jakżeby inaczej, nie da się przecież bez tego. No i… i potem zrobiło się znowu między nimi tak ciężko, tak dziwnie, a jednocześnie tak… dobrze. Więc dobrze, że Harper przełamała ciszę, bo on nie wiadomo czy byłby w stanie.
- Ugh, no i widzisz co narobiłaś, babo jedna, nic tylko kłopoty z tobą - wywrócił oczami, a potem spojrzał na tego wombata w swoich rękach i wzniósł oczu ku niebu. No na co mu to było? NA CO? W co on się wpakował…. po czym z tym wombatem poszedł za nią, bo no co miał z nim zrobić?
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Los lubił rzucać Nico kłody pod nogi, a ja lubię rzucać je tobie, w czym problem?? No dobra, trochę robię to umyślnie, trochę nie, ważne że Nico może sobie trochę powychodzić ze swojej strefy komfortu. Na pewno o niczym innym nie marzy, więc nie ma za co.
– Odśwież swoją bazę informacji, prawko już zrobiłam i nawet zdałam za pierwszym razem – prychnęła marszcząc brwi. Okej, trochę nie była pewna, czy Nico udawał głupa, czy faktycznie nie pamiętał większości tamtego wieczoru. W sumie możliwe, że to drugie, bo jednak wożenie go autem do jej domu było dość istotnym elementem akcji ratunkowej. Oczywiście nie pomyślała, że Nico podejrzewa ją o kolejną próbę zabójstwa. Tym bardziej lepiej, że postanowiła odkryć trochę kart w dalszej części, o!
Odnotowała jego reakcję, z jednej strony ciesząc się, że utarła mu nieco nosa, a z drugiej – poczuła lekki wyrzut sumienia. W końcu nie miała zamiaru bawić się w jakąś szantażystkę, o co to, to nie. I wbrew pozorom nie chciała go ranić. Po prostu… tak wychodziło, a wszystko co mówiła, wypowiadane było w samoobronie. Przynajmniej tak to wyglądało z jej punktu widzenia.
– Kolory majtek znanych aktorek to wciąż ciekawszy temat niż to, co ty masz do powiedzenia – warknęła, bo nie chciał jej się już po raz kolejny tłumaczyć mu, że nie pisze już dla portalu plotkarskiego. A Nico przecież i tak nie chciał słuchać, więc mieli win-win situation.
– Pewnie by poprosił, gdyby nie był gburem, który właśnie się wykrwawiał. Albo przynajmniej no nie wiem, podziękował po wszystkim? Tak robią przyzwoici ludzie. Więc tak, zdecydowanie był to pijany święty – wywróciła oczami. A co tam, nie będzie się przecież prosiła o jakieś wymuszone podziękowania. Chociaż… fajnie by było.
– Podeślę ci, to będzie twoja pierwsza lektura od podstawówki – prychnęła. No tak, tak, wyszczekana to ona była. I te wyszczekane usteczka była w stanie zamknąć jedynie wtedy, kiedy spała i wtedy, kiedy atakował ją szalony wombat. Czyli Harper po prostu zwizualizowała sobie dzikie stworzenie na swojej twarzy.
– No przecież stoję bez ruchu! – pisnęła, kiedy w końcu ze strachu nie była w stanie się ruszyć. Jezus, kto by pomyślał, że jedno wezwanie może być źródłem aż tylu stresujących sytuacji, paru mikrozawałów i chęci zapadnięcia się pod ziemię. A do tego jeszcze dochodził wombat wkręcony w jej włosy… Więc w zasadzie było jej na rękę, że zwierzaki zaczęły uciekać, przynajmniej miała pretekst żeby się ruszyć z miejsca i przełamać tą kolejną dziwną sytuację między nimi.
– Och, już nie marudź, tylko je łap! – rozkazała, zachowując się teraz jak jakiś szalony łowca. Ostatecznie wombaty zgromadziły się w jednym miejscu, przy grzejniku i wtuliły się w siebie wzajemnie. Harper aż przystanęła, odwróciła się w stronę Nico i… nie mogła powstrzymać uśmiechu, który nagle zaczął pchać się na jej twarz. – Widzisz? One tylko potrzebowały trochę ciepła… – stwierdziła cicho, po czym uklęknęła przy ich mini gniazdku. I wzięła jednego wombata, tym razem bardziej zrelaksowanego niż przestraszonego. – Pomożesz mi z resztą? – spytała już o wiele chłodniejszym tonem, stwierdzając, że jednak powinna się przy nim bardziej pilnować z mimiką i tonem głosu.
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
No los mu rzucał jedną wielką kłodę w postaci Harper! Nie no, żarcik, nawet jeśli wcześniej mówił o jej utykającym tyłku, a teraz myślał o niej jak o kłodzie, to bardzo lubił jej ładny i kształtny tyłek, który zaprezentowała mu na tamtych urodzinach z takimi detalami. O czym oczywiście wcale nie zamierzał myśleć, ani mówić, bo to jakieś głupoty przecież, no dajcie spokój.
- Tatuś zapłacił za ten wynik czy egzaminator był napruty? - zmarszczył brwi - dzielnia stała się o wiele mniej bezpieczna… - dodał ciszej, tak o żeby jej trochę dogryźć. O wiele łatwiej by mu się było z niej nabijać, gdyby na przykład zdała za drugim… no ciężka sprawa!
I no zdecydowanie nawet jeśli nie chciała, taki efekt uzyskała. - Nie, bo najlepiej jak ludzie trzymają nos z dala od nie swoich spraw i nieproszeni nie pchają tam, gdzie nikt ich nie chce - i tyle z otwartego Nico. Nienawidził być na czyjejś łasce, a teraz był na niej podwójnie u Harper, ostatniej osoby, której chciałby cokolwiek zawdzięczać. Przecież się hejtowali. Przecież… no przecież najwyraźniej zamierzała trzymać nad jego głową sprawę jego matki i pożaru.
- Nie kłopocz się, księżniczko - rzucił, bo no jeszcze czego, ma jej zawdzięczać otrzymanie głupiej gazety? Jasne, że ciekawiło go co tam bazgrała, ale tylko po to, żeby się z niej nabijać, a nie przecież z jakichś innych… no nie było żadnych innych okej. Tak samo nie było nic między nimi, a już na pewno nie w tym momencie. To wszystko była głupia iluzja, obłuda, bzdura…
- Załapałem księżniczko - fuknął nieco oschle, ale to co powiedziała wywołało lawinę skojarzeń. I lawinę dezorientacji, bo tu była obok, uśmiechając się tak ładnie, a tu miał świadomość, że wszystkie informacje o jego życiu wcale nie są takie bezpieczne w jej rękach. Że są dla niej jakąś kartą treningową. Ciepło, pożar, no… no nie mógł teraz nie widzieć połączeń. Wziął drugiego wombata w drugą rękę i zaniósł je bez słowa do furgonetki. A potem kolejne dwa i jeszcze dwa. Zanim spakował wszystkie, sprawdził jeszcze tunel i inne zakątki, i złapał jeszcze dwa zgubione szaleńcze kulki, a potem je też wsadził do auta. - No już, masz swoje nowe zadanie charytatywne. Zamknij sobie je w klatce, czy co tam chcesz - dodał sucho, po czym odwrócił się nawet na nią nie patrząc i wrócił do roboty. Czuł się cholernie głupi i naiwny.

/zt x2!
ODPOWIEDZ