Dyrektor || Kardiochirurg — Cairns Hospital
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Gburowaty były wojskowy, który zamienił szpital polowy na posadę kardiochirurga w Cairns. Jakimś cudem został pokochany przez chore serduszko Marysi i obecnie walczy o to, aby nie przestawało ono dla niego bić.
Kilkukrotnie starał się dowiedzieć kim był t a j e m n i c z y przyjaciel Marianne, który miał ich odwiedzić tego wieczoru. Po pierwsze dlatego, że ta znajomość wydała się Jonathanowi niezwykle dziwna. Nawet jeśli Mari faktycznie potrafiła zaskarbić sobie sympatię praktycznie każdego, może poza drobnymi wyjątkami takimi jak Lisbeth, to jednak w ostatnim czasie pracowała znacznie mniej. Z domu także nie wychodziła zbyt często, a już na pewno nie miała powodów, aby zapuszczać się w okolice Uniwersytetu w Cainrns. Jednak jakimś cudem udało jej się zapoznać z wykładowcą z uczelni i jeszcze być z nim w na tyle dobrych stosunkach, aby móc zaprosić go na wspólną kolację ze swoim narzeczonym. Po drugie zaś, Wainwright nigdy nie należał do osób szczególnie towarzyskich. Wcale nie podobała mu się sytuacja, w której miał gościć we własnym domu całkiem obcego człowieka, którego imienia nawet nie mógł poznać, bo przecież dowiesz się jak przyjdzie, tak?. Nic więc dziwnego, że Jona burczał pod nosem za każdym razem, gdy Mari ucinała rozmowę na ten temat. W dodatku odnosił wrażenie, że chciała nie dla siebie, a dla niego znaleźć nowe towarzystwo, a przecież on nikogo nie potrzebował. Miał ją, Wandę, Waltera i masę zmartwień łącznie z Lisbeth, której stan zdrowia był nadal mało zadawalający. W każdym razie jak już zgodził się na tę kolację (głównie po to, aby wiedzieć z jakimi podejrzanymi ludźmi zadaje się Chambers i ewentualnie wybić jej z głowy takie znajomości) to przygotował ją jak należy.
Dowiedział się tylko tyle, że nowy p r z y j a c i e l Marianne jest weganinem, więc wszystko co miało znaleźć się tego wieczora w menu było pochodzenia roślinnego. I chociaż uważał swoją kuchnię za całkiem niezłą, to liczył na to, że jego narzeczona znajdzie chociaż w tym możliwość do ponarzekania. Trochę dziecinnie chciał jakoś uprzykrzyć jej to spotkanie, byleby nigdy więcej nie stawiała go w podobnej sytuacji. Jak na kogoś piastującego tak istotne stanowiska, Jonathan potrafił być czasem niezwykle dziecinny w swoich docinkach. Mimo tego i tak wszystko było gotowe, a im pozostało tylko czekać na pojawienie się gościa.
- Czemu mam wrażenie, że jesteś jakaś poddenerwowana? - Zapytał, bo od dłuższego czasu obserwował Marianne, dostrzegając nerwowość w jej zachowaniu. Dlatego też nie czekając na jej odpowiedź, sięgnął do jej nadgarstka, bo siedziała przy kuchennym blacie obserwując jak on krząta się po pomieszczeniu. - Jesteś jakaś taka... coś mi tutaj nie pasuje... - Mruknął przyglądając się jej badawczo, ale nie miał w zasadzie zbyt wiele czasu na zagłębianie się w swoim dochodzeniu, bo dźwięk domofonu poinformował ich o gościu czekającym na zewnątrz budynku.

Marianne Chambers
asystentka i pacjentka — w kancelarii i w szpitalu
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Panna z wygwizdowa z centralnej części kraju. Asystentka w kancelarii prawnej, a przy tym pełnoetatowa pacjentka szpitala z uwagi na poważną wadę serca, chociaż z tego akurat wolałaby zrezygnować.
numer.

Mocno stresowała ją wizyta Octaviana, ale jednocześnie starała się tego po sobie nie pokazywać, głównie dlatego, że ostatnio i tak nie czuła się najlepiej. Zauważała coraz więcej zmian w swoim funkcjonowaniu i nie chciała, by Jona dodatkowo się nią martwił. Podobnie, jak nie chciała trafić do szpitala. Robiła więc co w jej mocy, by pokazywać, że Wainwright nie ma się do czego przyczepić, chociaż oczywiście mimo to czepiał się niemalże cały czas tej ich całej kolacji. Dobrze, że wciąż przy tym był sobą i starał się, bo mimo wszystko Chambers chciała, aby ten wieczór był idealny. Uszykowała więc stół, a potem Jonathan poprawił po niej miejsce noża z widelcem, na co wyszczerzyła się wesoło i usiadła przy kuchennej wyspie, obserwując jak on coś tam kończył.
- Po jesteś podejrzliwym grzybem - odpowiedziała mu swobodnie, ale zaraz zmarszczyła czoło, kiedy złapał ją za nadgarstek. - Ej! A ty co? Wariatograf? - fuknęła, zabierając rękę i nie przejmując się tym, że odrobinkę się przejęzyczyła. Pokręciła też głową na boki z wyraźną dezaprobatą. - Dzikujesz strasznie, Jona. To ma być miły wieczór, więc przestań węszyć wszędzie spisek, bo jak mam zostać twoją żoną, jak tak ciągle posądzasz mnie o najgorsze? Po prostu chciałam zrobić ci niespodziankę i liczę, że ją docenisz - ostatnie słowa były już nieco inną narracją, niż ta, którą karmiła go w tym tygodniu. Głównie dlatego, że dzwonek już zadzwonił, a Jonathan niebawem się dowie, kogo Chambers sprowadziła im do domu. Wstała więc ze stołka, wyprostowała spodniczkę w drobne kwiatuszki i ruszyła w stronę drzwi, do których już wcześniej przydreptał Gacuś. Otworzyła też Octavianowi, a po jakimś czasie mogła śmiało pociągnąć za klamkę, by wpuścić go do apartamentu.
- Jeju, jak punktualnie! - wyszczerzyła się wesoło, gdy tylko zobaczyła Beveridge'a. - Wchodź, wchodź, Jonathan już kończy gotować. Mi pozwolił aż wrzucić miętę i cytrynę do dzbanka z wodą, więc liczę, że pochwalisz ten napitek - kontynuowała w swoim stylu, ale też czuła się odpowiedzialna, za naprowadzenie wszystkich na swobodną i przyjazną atmosferę. Obróciła się też w końcu przez ramię, by spojrzeć na swojego narzeczonego.
- Niespodzianka... nie przedstawiasz mnie swoim przyjaciołom, więc sama się z nimi próbuję zaprzyjaźniać i chyba nieźle mi idzie, prawda? - przechyliła odrobinę głowę, tak, że parę kosmyków rudych włosów spadło jej na twarz. Miała nadzieję, że jej zachęcający wyraz twarzy sprawi, że Wainwright nie odwali niczego, czego nie powinien teraz odwalać. Z resztą jej wzrok o to bardzo grzecznie prosił.

jonathan wainwright
Dyrektor || Kardiochirurg — Cairns Hospital
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Gburowaty były wojskowy, który zamienił szpital polowy na posadę kardiochirurga w Cairns. Jakimś cudem został pokochany przez chore serduszko Marysi i obecnie walczy o to, aby nie przestawało ono dla niego bić.
Naturalnie się obruszył, że Marianne nazwała go w niezbyt wyrafinowany sposób, ale nie zaprzestał prób zbadania jej pulsu. Słysząc przejęzyczenie jakiego użyła, zaśmiał się, a raczej uniósł lekką kącik ust spoglądając na rudzielca przez moment w zamyśleniu, po czym jednak odpuścił dalszych prób przebadania jej, a zamiast tego niby z uwagą słuchał wykładu jaki mu dawała.
- Mi niespodziankę? - Spytał, troszkę ignorując jej pozostałe słowa, bo cóż... na pewno nie przestanie jej podejrzewać o posiadanie wybitnego talentu do wpędzania ich w mało przewidywalne sytuacje (żeby nie określać tego w bardziej dosadny sposób). Niestety nie uzyskał odpowiedzi na swoje pytanie, bo domofon przerwał im rozmowę. Jednakże w Wainwrightcie zaczęły narastać dziwne obawy co do tego kogo faktycznie będą gościć dzisiejszego wieczora. Zaczął wyliczać w głowie osoby, które znał, a które mogłyby jakimś cudem trafić na Marysię i się z nią zaprzyjaźnić. Niestety nikt konkretny do głowy mu nie przychodził, może poza Walterem, ale przecież nie ukrywała by jego wizyty w tajemnicy. Dlatego Jona był tak niecierpliwy, a jednocześnie nie chciał wyjść na przewrażliwionego. Dlatego pozwolił Mari najpierw przywitać gościa, a dopiero po chwili dołączył do nich, wychodząc zza kuchennego aneksu. Tylko, że jeszcze nim spojrzał w stronę drzwi, zdało mu się, że słyszy znajomy głos i serce zabiło mu mocniej, nieprzyjemniej i ciężej w piersi. Nie pomylił się, gdy uniósł spojrzenie, skrzyżowało się ono z bystrym wzrokiem Octaviana i zalało go lawiną pomieszanych emocji. Przez dłuższą chwilę milczał, nie potrafiąc znaleźć odpowiednich słów i nawet zaczepka Marianne nie zrobiła na nim żadnego wrażenia.
- Co ty tutaj robisz? Jakim sposobem... - Odezwał się wreszcie, nie odpowiadając na uprzednie powitanie dawnego przyjaciela. Niestety było w nim nadal zbyt wiele żalu, ale też i wstydu spowodowanego sytuacją w jakich ich relacja uległa rozpadowi. Ogólnie nie bardzo wiedział jak powinien zareagować i czego chcieć, a jedyne na czym potrafił się skupić to frustracja, bo oto stał przed nim człowiek, który zniknął z jego życia na wiele lat i nagle pojawił się znikąd. W dodatku, jak Jona go znał, zapewne Otto liczył na jakieś pełne nostalgii i ckliwe pojednanie, ale póki co Wainwirght zastanawiał się tylko jakim cudem ten człowiek stał w jego apartamencie i w jaki sposób Marianne była z nim powiązana. Wtedy zrozumiał, że przecież miał przed sobą manipulatora pierwszej wody, który zapewne wykorzystał naiwną Chambers do tego, aby odnaleźć z nim kontakt i zapewne ukoić swoje palące poczucie winy. - Naprawdę? Nie miałeś w sobie odwagi, żeby chociażby zadzwonić, ale jak napatoczyła ci się okazja, by wykorzystać kogoś mi bliskiego, to nagle postanowiłeś zmienić zdanie i wrócić z martwych? - Spytał, a raczej wysyczał nie kryjąc irytacji. - Typowe - dokończył i ani drgnął, chociaż czuł, że Marianne na niego patrzy i pewnie nie jest zadowolone z tego jaką postawę prezentował. Dlatego on na nią postanowił nie spoglądać, bo nie był to czas, aby dać się urabiać, a czas, aby nie pozwolić dawnym ranom na nowo się otworzyć.

Octavian


Obawiał się tego spotkania. Dręczyło go sumienie i pojęcia nie miał jak powinien w ogóle zacząć rozmowę z Jonathanem. Upłynęło wiele lat odkąd mogli wzajemnie nazywać się przyjaciółmi. Potem stali się dla siebie w zasadzie kompletnie obcy, prawie martwi... A mimo tego, gdy Marianne stanęła przed nim i poprosiła, aby Otto ponownie spróbował zagrać ważną rolę w życiu Jonathana, ten nie umiał jej odmówić. Nie tylko ze względu na jej osobę, chociaż była wybitnie urocza, ale przede wszystkim ze względu na to w jakiej trudnej sytuacji znów znajdował się Wainwright. Beveridge ostatnim razem zamiast pomóc mu, gdy znajdował się na dnie, zrzucił to piętno na Pearl, ale tym razem nie miał zamiaru umywać rąk, ani odchodzić bez walki, chociaż czuł, że ponowne przekonanie Jony do siebie, wcale nie będzie takie proste.
- Zawsze - odparł, gdy w drzwiach pojawiła się uśmiechnięta twarz Mari. - To dla ciebie, mam nadzieję, że nie masz alergii - dodał, wręczając Marianne bukiet kwiatów. Dla gospodarza miał też coś, ale póki co ten nawet się nie pojawił. - Postaram się nie zapomnieć docenić twojego wkładu w tę kolację - dorzucił, chociaż w zasadzie, gdyby nie postać rudowłosej w ogóle nie spotkaliby się tego wieczoru. Po tej krótkiej wymianie zdań, wreszcie dołączył do nich Jona i cóż... Octavian już z daleko widział jak zaskoczenia na twarzy Jonathana zamienia się w rozczarowanie. Te zaś szybko ustąpiło miejsca złości, ale nie pełnej, bo oczy Wainwirghta zabłysły i otworzyły się nieznacznie zdradzając ekscytację. Jona był pierwszą osobą, której Octavian przyglądał się nieustannie. Był niczym książka, którą Beveridge nauczył się czytać i dzięki której zyskał inspirację do odnalezienia nowej drogi w życiu. Znal go na wylot, znał go pewnie lepiej niż on sam siebie znał i dlatego chociaż niechęć zdawała się bić z postawy Jonathana, Otto niekoniecznie brał jego słowa dosłownie.
- Dobrze ciebie widzieć, Jonathanie - zaczął, gdy dawny przyjaciel pojawił się za swoją narzeczoną. Ta zaś starała się jakoś przyjemnie zacząć to spotkanie, ale nie miała szans. Jeszcze nim Jona otworzył usta, Otto wiedział, że zaraz usłyszy coś co będzie miało zadać mu nieprzyjemny ból. - Nie masz podstaw by mi wierzyć, ale musisz wiedzieć, że nikogo nie wykorzystałem. Właściwie uznawałem, że nie mam prawa ponownie pojawiać się w twoim życiu, aż ktoś.. - tutaj zerknął wymownie w stronę Marianne [/b] - wyprowadził mnie z tego błędu. Wiem, że jestem ci winien przeprosiny i chciałbym wszystko wyjaśnić o ile dasz mi szansę [/b] - kontynuował, a przy tym niestanie śledził wzrokiem twarz Jony, która wydawała się wręcz posągowo posępna. - A widzę, że chcesz mi ją dać. Możesz mnie nie znosić, ale cieszysz się, że mnie widzisz - dorzucił, widząc to wszystko w Jonathanie, jakby ten mówił mu to wprost. - Chociaż nadal nie rozumiesz jakim cudem Marianne została w to wmieszana, ale coś czuję, że to nie ja powinienem ci to wyjaśnić - dokończył i wreszcie odwrócił spojrzenie na Chambers, która wciąż stała pomiędzy nimi.

Marianne Chambers
asystentka i pacjentka — w kancelarii i w szpitalu
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Panna z wygwizdowa z centralnej części kraju. Asystentka w kancelarii prawnej, a przy tym pełnoetatowa pacjentka szpitala z uwagi na poważną wadę serca, chociaż z tego akurat wolałaby zrezygnować.
Sama nie wiedziała, czy bardziej ją to stresowało czy ekscytowało. Wierzyła, że należy zobaczyć, co z tego wyniknie i nie zamartwiać się na zapas. Ostatecznie w jej rozumieniu, Jonathan potrzebował przyjaciela, a znała go na tyle, by wierzyć, że się nie myli. Czasem o wiele lepiej od Wainwrighta wiedziała, czego mu w życiu brakuje i tym razem postanowiła tej intuicji zaufać.
- Dziękuję, są przepiękne - odebrała od niego bukiet, uśmiechając się szeroko, bo zawsze lubiła dostawać kwiaty. Zanim przeprowadziła się do Lorne Bay, raczej nie miała ku temu zbyt wielu sposobności. Dodałaby coś jeszcze, może narzuciła sama jakiś temat do rozmowy, ale Jona wdarł się do niej w nieszczególnie przyjezdny sposób. Już otwierała usta, żeby go skarcić, ale Octavian ją ubiegł, a ona pozwoliła mu mówić. Ostatecznie to miał być ich moment, a nie jej.
- Uuuuaaa, dobry jest, nie? - podsumowała tylko wywód ich gościa i zerknęła na Jonathana, a chociaż ten nadal był posępną wersją siebie, Mari nauczona, że on tylko tak groźnie wygląda, zaśmiała się i bez pardony stanęła na palcach, by pstryknąć go w nos. - No już, panie groźny... nikogo tutaj nie wystraszy twoja mina - oznajmiła beztrosko, jak to miała w zwyczaju. Może i nawet opowiedziałaby mu, jak doszło do tego, że goszczą Otto w apartamencie, ale najpierw były ważniejsze sprawy do omówienia.
- To jest właśnie Gacuś. Opiekowałam się nim w schronisku, a potem, jak byłam w szpitalu, Jonathan go zaadoptował - klęknęła do pieska, który znalazł się przy ich nogach, wąchając niepewnie nogawkę spodni Beveridge'a. - Bardzo ładni wpisuj się w moją słabość do dojrzałych mężczyzn, co nie, Jona? - zaśmiała się, targając ucho zwierzaka, po czym dała mu już spokój i z odruchową pomocą Wainwrighta uniosła się do pionu, gestem dłoni zapraszając Octaviana, by poszedł dalej, do części jadalnej.
- Jestem już niesamowicie głodna - przyznała, zajmując miejsca za stołem, kiedy wszystko się na nim znalazło, a czując na sobie wzrok Jony, przewróciła oczami. - Znalazłam książkę z dedykacją, pogooglowałam, odkryłam, że Otto pracuje na uniwersytecie, pojechałam tam, gdy byłeś w pracy i zawróciłam mu w głowię na tyle, by nie mógł odmówić i przyszedł do nas na kolekcją. Ot, cała historia, detektywie - wyjaśniła mu, bo nie musiała być tak bystra, jak Octavian, by widzieć, że jej narzeczonego niemalże zżera chęć poznania planu, jaki doprowadził do tego spotkania. Sama była z siebie dumna, bo istniało pełno etapów, na których mogło się to nie udać, a mimo to byli tu teraz w trójkę i niebawem mieli zacząć kolację.

jonathan wainwright
Dyrektor || Kardiochirurg — Cairns Hospital
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Gburowaty były wojskowy, który zamienił szpital polowy na posadę kardiochirurga w Cairns. Jakimś cudem został pokochany przez chore serduszko Marysi i obecnie walczy o to, aby nie przestawało ono dla niego bić.
Targały nim mieszane emocje, bo faktycznie z jednej strony czuł swego rodzaju mieszaninę ulgi i ekscytacji, jakby po długiej podróży wreszcie mógł na moment odsapnąć, zaś z drugiej strony denerwowało go w jakich okolicznościach Octavian nagle ponownie pojawił się w jego życiu. Jakby nie miał odwagi samemu wziąć na swoje barki odpowiedzialności za ich poplątaną relację i wysłużył się Marienne...
- Jest przebiegły i cwany, a nie dobry - burknął, nadal gromiąc Otta spojrzeniem, które mało miało wspólnego z przyjaznym nastawieniem. Tylko, że jednocześnie wcale nie chciał wypraszać dawnego przyjaciela, bo skoro jakimś cudem się tutaj pojawił, a sam rudzielec był zamieszany w jego odnalezienie, Jona chciał dowiedzieć się o tym więcej.
- Jonathanie, masz absolutne prawo czuć do mnie niechęć i wcale się jej nie dziwię, ale jednocześnie widzę i czuję, że nie tylko złość ci obecnie towarzyszy. Dlatego proszę ciebie o możliwość rozmowy nie tylko ze względu na moją własną chęć przeproszenia i fakt, że twoja narzeczona też by sobie tego życzyła, ale dla ciebie samego... chcesz tego - Beveridge niby spokojnym i ukorzonym głosem wyłożył co nim kierowało, ale Wainwright i tak miał mu za złe to jak bezczelnie wykorzystywał swoje zdolności, by wiedzieć i widzieć więcej niż powinien.
- Widzę... Obydwoje macie w głębokim poważaniu moje zdanie - burknął pod nosem, a chociaż Octavian spojrzał na niego ze skruszoną miną to Marianne zaraz zabsorbowała jego uwagę swoją osobą i przez to groźna postawa Jony straciła na wydźwięku.
Pojawienie się Gacusia jeszcze wszystko bardziej skomplikowało i najwidoczniej już nikt nie brał na poważnie Jonathana i jego niechęci. Zupełnie jakby był dzieciakiem, który miał prawo wyrazić swój bunt, ale i tak został olany, bo przecież nie on teraz będzie decydował. Dlatego powlókł się za Marianne i Octavianem w stronę zastawionego stołu. Całe szczęście Chambers w końcu zrozumiała, że jego wymowne spojrzenie o czymś świadczy i Octavian nie musiał jej tłumaczyć o czym...
- A mogę wiedzieć dlaczego to zrobiłaś? - Spytał wprost. - Możesz mówić, on i tak się wszystkiego domyśli, albo dowie prędzej czy później, więc nie masz czego ukrywać - dodał zaraz, bo pewnie Otto i tak znał lepiej powody, dla których Marianne go odnalazła niż sam Jona.
- Jonathanie, może pozwolisz Marianne najpierw coś zjeść, a potem wszystko ci wyjaśnimy? Ona niczym nie zawiniła, a jak już to ja, bo mogłem odmówić, ale widzisz... Masz bardzo przekonującą i ujmującą narzeczoną i nie potrafiłem jej odmówić - Wtrącił, a chociaż jego spojrzenie prawie cały czas spoczywało na Jonie i Marianne, to jednak lustrował też przy okazji loft Wainwrighta, zapewne dokonując przy tym analizy tego co widział.
- Ta... Wielu ma z tym problem - rzucił z przekąsem i spojrzał wymownie na Chambers. - Podam kolację... - burknął i odszedł, chociaż najchętniej wyszedł by zapalić, bo kompletnie odechciało mu się jeść, ale potrzebował chwilę, aby zaczerpnąć oddechu i poradzić sobie jakoś z obrazami przeszłości, które zaczęły nieustannie do niego napływać.

Marianne Chambers
asystentka i pacjentka — w kancelarii i w szpitalu
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Panna z wygwizdowa z centralnej części kraju. Asystentka w kancelarii prawnej, a przy tym pełnoetatowa pacjentka szpitala z uwagi na poważną wadę serca, chociaż z tego akurat wolałaby zrezygnować.
Tym razem zmierzyła go jedynie ostrzegawczym spojrzeniem, które jasno miało sugerować, że nie powinien nazywać ich gościa cwanym. Cieszyło ją jednak, że do tego się ograniczył, bo znała Jonathana i wiedziała, że mogło być o wiele gorzej.
- Mam w głębokim poważaniu twoje burczenie, a nie zdanie, Jona... i to akurat niezmiennie odkąd się poznaliśmy - wzruszyła ramionami, bo w przeciwieństwie do Otto, ona nie zamierzała pokazywać po sobie żadnej skruchy. Nie uważała, że zrobiła cokolwiek złego i była pewna, że koniec końców Wainwright dojdzie do tego samego wniosku, jak już wyjdzie z trybu markotnisia.
Przeszli do stołu, a kiedy już Mari otwierała usta, by odpowiedzieć swojemu narzeczonemu, Beveridge sam się wtrącił, czym wywołał na jej twarzy uśmiech. Była prostą kobietą, lubiła komplementy, szkoda tylko, że sam Jonathan już go jakoś szczególnie nie podchwycił.
- Wybacz Otto, jeszcze trochę potrwa zanim Jona się ogarnie, próbuję go wychowywać na grzecznego i ciepłego gospodarza, ale czasem mi nie wychodzi - mruknęła, a chociaż dopiero co usiadła, to znów wstała, idąc za właścicielem loftu do części kuchennej. Kiedy tylko raczył na nią zerknąć, spojrzała na niego spode łba, jakby już samym wzrokiem miała mu powiedzieć, że niekoniecznie podoba jej się to, jak się zachowywał. Tak, jakby bez tego nie był tego świadomy!
- Możesz przestać mieć muchy w nosie? - poprosiła łapiąc się pod boki i udając, że nie musi zadzierać głowy, aby patrzeć mu w oczy. - Wychowałeś się w takim fą fi fą otoczeniu, a czasem mnie zaskakuje, jak nieładnie potrafisz się zachowywać, gdy coś ci się nie podoba - kontynuowała, teraz już nie tylko ignorując to, że jest niższa, ale i młodsza, bo czuła, że może mu mentorować. Przynajmniej w tej kwestii, bo wiadomo, jak to zwykle bywa w innych. - Zaprosiłam Octaviana, a on przyjął moje zaproszenie, jest miły dla mnie i dla ciebie. Wiem, że coś tam między wami sie popsuło, ale między tobą, a mną psuło się też wiele razy, a jednak dawaliśmy radę, więc serio Jona... daj temu szansę, ok? Chcę poznać kogoś, kto wie o tobie coś więcej i nie jest twoim bratem. Poza Walterem mam wrażenie, nie ma nikogo, kto mógłby mi o tobie coś opowiedzieć, a teraz proszę... poznałam Otto i mam ochotę na miły wieczór. To prośba moja i kwiatka, więc jesteś przegłosowany - zakończyła, układając przy okazji dłoń na brzuchu, chociaż to akurat zrobiła całkowicie bezwiednie. Obejrzała się też przez ramię, bo była pewna, że Octavian wszystko słyszał, więc mogła mu teraz jedynie posłać jeden z tych swoich ciepłych uśmiechów.
- Mam nadzieję, że się jeszcze nie zraziłeś - rzuciła pół żartem, pół serio, bo gdyby się jednak zraził, nie mogłaby mu mieć tego za złe. Wróciła więc do stołu, tym bardziej, że była nieco zmęczona i takie stanie i prowadzenie żywej dyskusji wiele ją kosztowało. Wolała nie tracić wszystkich sił na sam początek wieczoru, bo byłoby jej wstyd, gdyby w połowie musiała wyjść spać, zostawiając ich samych sobie.

jonathan wainwright
Dyrektor || Kardiochirurg — Cairns Hospital
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Gburowaty były wojskowy, który zamienił szpital polowy na posadę kardiochirurga w Cairns. Jakimś cudem został pokochany przez chore serduszko Marysi i obecnie walczy o to, aby nie przestawało ono dla niego bić.
Jonathan zachowywał chłodny profesjonalizm, owszem z racji na piastowane stanowisko i wykonywany zawód, zdarzało mu się okazać zrozumienie, a nawet cień empatii, ale nigdy nie należał do osób szczególnie wyrozumiałych i uczuciowych. Dlatego kompletnie nie obchodziło go to w jaki mało przyjemny sposób traktował swojego "byłego" przyjaciela. Wychodził z założenia, że Octavian zasłużył sobie na takie powitanie, a nawet w pewien sposób go oczekiwał. Poza tym wydawał się być całkiem zadowolony, bo nawet jeśli Wainwright okazywał mu niechęć to faktycznie, gdzieś tam w głębi serca cieszył się na jego widok.
- Może zachowywałbym się inaczej, gdybym wiedział co planujesz - fuknął, nie robiąc sobie nic z narzekania Chambers. - Uznałaś, że masz prawo grzebać w mojej przeszłości i nawet nie zapytałaś mnie o zdanie, niesprawiedliwe - dodał, trochę bezczelnie, a trochę też jak skarżące się dziecko. Ogólnie przerastała go sytuacja, bo Otto był dla niego kiedyś równie bliski jak brat, a potem nagle zniknął, gdy Jonathan potrzebował go najbardziej. Czuł się przez niego upokorzony i skreślony, co tylko pogłębiło jego niechęć wobec ludzi i nawiązywania bliższych relacji. - Poznałaś Mandy... - burknął, aczkolwiek powinien chyba podarować sobie ten komentarz, bo Marianne nigdy nie darzyła jego przyjaciółki wielką sympatią, a to oczywiście z jego winy.
Westchnął ostentacyjnie gdy Mari zwróciła się na moment w stronę Octaviana. Posłał im przy tym mało sympatyczne spojrzenie, po czym powrócił do przygotowywania kolacji, aby kilka minut później podać do stołu przystawki.
- Nadal pijasz wino, czy z tym też masz problem? - Spytał Otta, podchodząc z butelką białego trunku.
- Pijam - odpowiedział Beveridge ignorując zachowanie Jony. - Wygląda smakowicie, co mnie zresztą nie dziwi - dodał, spoglądając na potrawę stojącą przed nim.
- Nie wysilaj się, twoje komplementy niewiele zmienią w tej chwili - burknął Wainwright, a potem udał, że nie dostrzegł reakcji Marianne.
- Rozumiem... Liczę, że z czasem zmienisz swoje podejście, bo sam tego chcesz. Po prostu obecnie przemawiają przez ciebie emocje i to całkiem normalne, bo
- Och przestań! Przestań mnie analizować, dobrze? - Jonathan uniósł głos, po czym usiadł ze zrezygnowaniem na swoim krześle i na moment schował twarz w opartych na stole rękach. Zapadła cisza i dopiero kolejne słowa Jony zdołały ją przerwać. - Zniknąłeś bez słowa, gdy byłeś mi potrzebny. Skupiłeś się na swojej karierze, a teraz nagle wróciłeś i oczekujesz, że co? Że od tak będę skakał z radości na twój widok?
- Jona, wiem, że zachowałem się podle, ale przecież starałem się potem do ciebie dotrzeć. Pisałem, dzwoniłem, nawet prosiłem Pearl, aby przekazywała ci ode mnie wiadomości, a to ty... - Urwał, bo zdał sobie sprawę z tego, że chyba powiedział coś czego nie powinien, bo gdy padło imię blondynki nagle i Wainwright i Marianne drgnęli nerwowo. -... urwałeś kontakt - dodał szybko, po czym sięgnął po wino i schował się za kieliszkiem.

Marianne Chambers
asystentka i pacjentka — w kancelarii i w szpitalu
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Panna z wygwizdowa z centralnej części kraju. Asystentka w kancelarii prawnej, a przy tym pełnoetatowa pacjentka szpitala z uwagi na poważną wadę serca, chociaż z tego akurat wolałaby zrezygnować.
Nie lubiła, kiedy Jonathan się tak zachowywał. Owszem, spodziewała się, że na obecność Otto nie zareaguje przesadnym entuzjazmem, bo takim nie reagował na nic, ale jednak wierzyła, że będzie się lepiej zachowywał. Teraz natomiast, gdy wypomniał jej niesprawiedliwość, w niej samej się nieco zagotowało. Robiła to dla niego, może i nie chciał tego, ale jednak jej powody płynęły prosto z serca. Powinien chociaż trochę to docenić, albo przynajmniej na nią nie buczeć.
- Gdybyś wiedział, co planuję, to byś mi na to nie pozwolił - podsumowała bez sekundy zawahania. - A nie mam prawa w niej grzebać? - uniosła wysoko brwi, we wręcz przerysowanym geście. To nie mogło zwiastować niczego dobrego i jej kolejna wypowiedź miała o tym świadczyć. - Mam być twoją żoną, więc lepiej się zastanów, do czego mam prawo, a do czego nie - wyrzuciła z siebie, bo wybitnie nie spodobał jej się bezczelny charakter jego wypowiedzi. Wolała więc wrócić do ich gościa i na nim się skupić, skoro Wainwright startował w wyścigu na najgorszego gospodarza. Przysłuchiwała się ich wymianie zdań, która nie zanosiła się najlepiej i chyba sama zaczynała wątpić w powodzenie swojego planu. Mimo to wierzyła, że sytuacja nie jest jeszcze w pełni stracona. Obmyślała w głowie jakąś strategię, szukała dobrego momentu, by się wtrącić, ale jak widać... moment miał znaleźć ją. W dodatku taki, którego wcale nie chciała być świadkiem. W jednej chwili piła wodę, a w drugiej już odkasływała przez zachłyśnięcie.
- Pearl - podchwyciła Mari, bo chociaż dawno nie słyszała tego imienia, to wątpiła by miała je kiedykolwiek zapomnieć. Było tak zachwycające, jak wspomnienie długonogiej blondynki, rodem z żurnala. Wątpiła, by chodziło o inną Pearl. Bo też, jak się nie jest żulem spod monopolowego, ani Coco Chanel, to zbyt wielu pereł w swoim życiu mieć nie można. - Jak to prosiłeś Pearl? - spojrzała na Octaviana i widziała, jak ten się chowa za szkłem, ale nie była głupia. - Otto, nie muszę mieć twojej super mocy, by coś dostrzec, więc jak powiedziałeś a, to powiedz też b, a ty - tu spojrzała na Wainwrighta i widać było po niej, że już się nieco podenerwowała. - Ty teraz siedź cicho, bo coś jest na rzeczy i ja chcę znać prawdę - zażądała, wiedząc, że w przeciwnym razie Jonathan chciałby pewnie jakoś uniknąć tego tematu i zrobiłby co w jego mocy, by naprowadzić na takie rozwiązanie swojego przyjaciela z przeszłości.
- Poznałam Pearl... ale Jona niewiele mi o niej mówił, ty wiesz więcej, więc proszę mi wyjaśnić, jaką to rolę odgrywała w tym waszym konflikcie - sprecyzowała trochę dokładniej swoje potrzeby, by też nie dostać jakiegoś informacyjnego ochłapu, z którego nic by nie wyniknęło.

jonathan wainwright
Dyrektor || Kardiochirurg — Cairns Hospital
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Gburowaty były wojskowy, który zamienił szpital polowy na posadę kardiochirurga w Cairns. Jakimś cudem został pokochany przez chore serduszko Marysi i obecnie walczy o to, aby nie przestawało ono dla niego bić.
Nienawidził takich głupich, słownych przepychanek. Był zły, bo został postawiony w bardzo niewygodnej sytuacji, na którą nie pozwolono mu się przy gotować i jeszcze musiał odpierać ataki niezadowolonej Marysi. Naturalnie przesadzał w swoich reakcjach, ale wychodził z założenia, że jakoś udobrucha Chambers później, póki co chciał za wszelką cenę pokazywać Beveridge'rowi, że wcale nie cieszy się z jego obecności. Niestety szybko ich dyskusja przerodziła się w wymianę zdań idącą w bardzo złym kierunku i nim Jonathan zdążył jakkolwiek zareagować, Octavian wypowiedział imię, które nigdy nie powinno paść w obecności Marianne.
W tamtej chwili nawet ktoś o naprawdę nikłych umiejętnościach synergologicznych bez cienia wątpliwości odczytałby z postawy Wainwrighta jak bardzo miał ochotę zabić Otta spojrzeniem. Wbił w niego swoje spojrzenie i napiął mięśnie, gdy powoli zacisnął palce obu dłoń. Nie zrobił jednak nic, bo podniecona dyskusją i także poirytowana Marianne stanęła mu na drodze. Atmosfera na pewno daleka była od przyjemnej kolacji prowadzącej do ponownego pojednania dawnych przyjaciół i chyba Gacuś także to wyczuł, bo podreptał cicho na swoje posłanie znajdujące się po drugiej stronie pomieszczenia przy kanapie.
- Nic nie jest na rzeczy, a po prostu... To nie odpowiednie miejsce, aby rozmawiać o tym co się wtedy wydarzyło - zaczął Jona, bo nie tylko chodziło o samą osobę Pearl, ale też o to w jak okropnym miejscu był w swoim życiu, gdy wydarzyło mu się wplątać we własne problemy Campbell. Chambers nie miała pojęcia o załamaniu jakie przechodził, o epizodach ptsd, które coraz częściej powracały i o terapii, która niby pomogła i dawała efekty, ale niestety nie długoterminowe. - Proszę, czy ja mogę... - Westchnął, bo widział, że nie mógł, a więc zamilkł. Spojrzał jednak przy tym wymownie w stronę Octaviana i tym samym jasno dał mu do zrozumienia, że jeśli ten faktycznie chce jakoś powrócić do jego życia to właśnie ma szansę, aby naprawić to co spieprzył.
- Wiem o niej więcej, bo była moją dobrą znajomą... swego czasu - zaczął od tego, chcąc w swoją stronę skierować ewentualne podejrzenia Marianne co do bardziej zażyłych relacji z blondynką. Nawet jeśli nie było to prawdą, bo to właśnie Otto podsunął ją pod nos Jonathanowi uważając, że po rozwodzie przyda mu się odrobina rozrywki. - Dlatego chciałem, aby w moim imieniu kontaktowała się z Joną, gdy on sam unikał jakiejkolwiek formy rozmowy ze mną. Niestety jak widzisz, na nic to się zdało - wyjaśniał, starając się brzmieć naturalnie i spokojnie, tak aby przeobrazić tę sytuację w zwykłe nieporozumienie i nic więcej. - To wszystko. Nie wiem, co ty wiesz o niej, ale wyczuwam jakieś napięcie i zazdrość, ale z tego co wiem i widzę, nie masz o co się martwić, Marianne - dodał, chcąc zawstydzić także rudowłosą, aby odpuściła Jonie, bo ewidentnie blondyn miał już dość tej fatalnej konwersacji.

Marianne Chambers
asystentka i pacjentka — w kancelarii i w szpitalu
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Panna z wygwizdowa z centralnej części kraju. Asystentka w kancelarii prawnej, a przy tym pełnoetatowa pacjentka szpitala z uwagi na poważną wadę serca, chociaż z tego akurat wolałaby zrezygnować.
Czuła, jak z każdą mijającą sekundą serce w jej piersi wybijało coraz mniej spokojny rytm. Oczywiście w parę chwil była w stanie stworzyć sobie sama różne wizje z blond demonem w roli głównej, tym bardziej, że widziała po reakcji Jonathana, że cos jest na rzeczy. Nawet jeśli mówił coś innego.
-Jesteśmy w swoim domu, jakie miejsce miałoby być do tego odpowiedniejsze? - parsknęła, jakby nie rozumiejąc co ma na myśli. Wiedziała, że chce ją zbyć i odsunąć ten temat, dlatego też zamiast się skupiać na nim, odwróciła się do Octaviana. Miała nadzieję, że ten zdradzi jej więcej, ale... było inaczej. Nawet nie ukrywała w spojrzeniu jakiegoś zawodu. Może i była głupia, ale nawet ona wiedziała, że panowie nagle zaczęli współpracować. Z jednej strony powinno ją to cieszyć, chciała aby się zaprzyjaźnili, ale szkoda, że okoliczności niekoniecznie wprawiały ją w pozytywny nastrój.
- Yhm... gdyby o to chodziło, to na pewno Jona robiłby z tego takie wielkie tajemnice i teraz się tak spinał - burknęła, siadając na swoim miejscu nieco głębiej, chociaż jednocześnie marzyła o ucieczce. Nawet ona najwyraźniej nie miała już za dużo sił na tę kolację. Wprost doskonałe spotkanie. - Mam się czym martwić. Nie podejrzewam Jonathana przecież o żaden romans, wiem, ile dla niego znaczę, ale widzę, że czegoś mi nie mówi i to mnie wkurwia - wyjaśniła bardzo dosadnie panu profesorowi, jak już si bawił w jej analizowanie. Musiała chociaż w taki sposób sobie ulżyć emocji, które w niej tak silnie wzbierały. Sięgnęła jeszcze po szklankę z wodą, mocno żałując, że w swoim stanie o alkoholu może zapomnieć, teraz zdecydowanie by jej się przydał.
- Podasz już to jedzenie? Bo padam z głodu - pospieszyła Wainwrighta, nie wiedząc co innego, poza zapchaniem sobie ust, mogłaby teraz zrobić. Musiała usilnie znaleźć jakieś zajęcie, ale i tak wiedziała, ze obrazu blond piękności z głowy szybko się nie pozbędzie. Tak jak i myśli o tym, że ona w ciąży będzie pewnie wyglądała jak mała baryłka. Doskonale.
- Nie chcecie mi mówić, to nie mówcie... ale to będzie działało w dwie strony, Jonathan. Żebyś wiedział - burknęła pod nosem, bawiąc się w dłoni szklanką. Przynajmniej w całym tym ferworze pamiętała o tym, by oddychać spokojnie, bo jako przyszła mama musiała w szczególności unikać stresów. To też odwlekało w czasie moment, w którym będzie musiała zacząć korzystać ze wsparcia szpitala. Słowem, musiała mieć na uwadze swój stan.

jonathan wainwright
Dyrektor || Kardiochirurg — Cairns Hospital
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Gburowaty były wojskowy, który zamienił szpital polowy na posadę kardiochirurga w Cairns. Jakimś cudem został pokochany przez chore serduszko Marysi i obecnie walczy o to, aby nie przestawało ono dla niego bić.
Przenikliwość Marienne była jednym z powodów, dla których Jonathanowi udało się z nią związać. Gdyby ten rudowłosy szpieg nie miał takich zdolności pewnie dawno odpuściłby sobie bycie z guborowatym i małomównym Wainwirghtem. Tymczasem Chambers sama dokopała się do szczegółów i faktów o Jonie, które pozowoliły jej jakimś cudem się w nim zakochać, a jemu podbić jej serce. Niestety działało to w obie strony i niekiedy jej podejrzliwość i dociekanie prawdy sprowadzały na Jonę kłopoty. Dokładnie tak było i tym razem, bo chociaż niby rudowłosa odpuszczała to zarówno jej narzeczony, jak i Octavian widzieli, że to tylko pozory.
- Wcale się nie spinam. Po prostu nie uważam, aby obecność Otta była dobrym momentem do prowadzenia konwersacji na takie tematy - burknął Jona w swojej nieudolnej obronie. Pewnie lepiej byłoby dla niego, gdyby siedział cicho i nic nie mówił, ale nie chciał wyjść na wystraszonego.
- Dobrze, że o nic go nie podejrzewasz, bo kompletnie nie masz o co, a poza tym interesująca jej twoja szczerość, bardzo ją doceniam - odparł Beveridge, ani słowem nie nawiązując do tego, że sam widzi jak bardzo kiepskim aktorem był Jonathan. Niby nic o sobie nie mówił, niby wydawał się bardzo skryty i nieprzenikniony, ale odczytywanie jego emocji czasami było wręcz dziecinnie proste.
- Taki miałem zamiar - Jona ewakuował się czym prędzej do kuchni, aby odetchnąć. Liczył na to, że przerwa na posiłek sprawi, że niewygodny temat pozostawią za sobą i nie będą już do niego wracać. Oczywiście mocno się przeliczył, bo gdy tylko pieczone warzywa znalazły się na stole, Marianne ponownie wspomniała o dręczącej ją osobie Pearl.
- Nie odpuszczasz, co? - Zaśmiał się Otto, po czym sięgnął widelcem do talerza. Sam próbował zmienić temat i pochwalił kuchnię swojego byłego/obecnego przyjaciela, ale atmosfera była zbyt gęsta, aby jego komplement utrzymał się długo w powietrzu.
- Byłem z nią, dobrze? Chwilę, to nic nie znaczyło... Byłem w słabej kondycji psychicznej i wolałbym wykreślić ten epizod z mojego życia, proszę... Masz co chciałaś, a tobie dziękuję za tą obecność, naprawdę wspaniale było ciebie zobaczyć - Wainwright jak to miał w zwyczaju oczywiście koniec końców nie wytrzymał i okładając z impetem serwetę na stół, wstał z krzesła. Obrzucił swoich towarzyszy niezadowolonym spojrzeniem i już wiadomym było, że żałuje wypowiedzianych słów, ale było za późno, aby mógł cokolwiek zmienić, więc obrał najlepiej sobie znaną strategię i wyszedł na balkon zabierając ze sobą paczkę papierosów.

Marianne Chambers
asystentka i pacjentka — w kancelarii i w szpitalu
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Panna z wygwizdowa z centralnej części kraju. Asystentka w kancelarii prawnej, a przy tym pełnoetatowa pacjentka szpitala z uwagi na poważną wadę serca, chociaż z tego akurat wolałaby zrezygnować.
Może nie należała do najmądrzejszych kobiet w okolicy, ale faktycznie nie była też z tych, które szybko dało się wyprowadzić w pole. Niby mogłaby odpuścić ten temat, ale samo imię blondyny działało na nią, jak płachta na byka. Miałą nadal przed oczami jej obraz, siedzącej w knajpie, wb której Chambers sobie przez moment dorabiała. Taka pełna niewymuszonej pewności siebie, ociekająca powabem i seksapilem, którego rudzielcowi brakowało.
- Dla ciebie żaden moment nie będzie dobry, gdyby nie Otto nie wiedziałabym, że ta kwestia wymaga poruszenia - no chyba nie myślał, że tak po prostu odpuści. Niby też rozumiała, że widownia nie będzie działała tu na ich korzyść, ale jednocześnie bała się, że jak nie pójdzie za ciosem, to Wainwright nie da im przestrzeni na wrócenie do tego tematu kiedy indziej. Z tego też powodu dalej brnęła w niewygodne kwestie i najwyraźniej jej opór się opłacił. Tak przynajmniej mogłaby uznać, gdyby nie dotarł do niej sens jego słów. Bardzo nieprzyjemnych słów. Takich, których bała się najbardziej. W dodatku zachowanie Jonathana dodatkowo ją zabolało, bo kiedyś mówił, że ma się nie przejmować Pearl, a więc zataił przed nią prawdę, a teraz, gdy ta wyszła na jaw, miał czelność zajmować rolę zranionego. Chyba to wszystko powstrzymało ją od natychmiastowego wybuchu, bo była w takim szoku, patrząc jak wychodzi na balkon, odpalając swoją ulubioną drogę ucieczki.
- A to przebrzydły oszust - powiedziała w końcu, nie wiedząc, co powinna robić. Musiała przyznać, że rzeczywiście obecność Octaviana i dla niej zrobiła się nieco niewygodna. Może nawet nie tyle niewygodna, co zawstydzająca. Nie potrafiła się zachować. Powtarzała sobie, ze ma oddychać, ale jednocześnie nie potrafiła być aż taka odpowiedzialna i racjonalna. Sama też nie miała ochoty już niczego jeść. - Nienawidzę, jak coś spierdoli i wyłazi, jakby to on potrzebował zwiać - warknęła, odrzucając widelec i kompletnie zapominając o tym, że chciała przy przyjacielu narzeczonego wychodzić na damę. Potem może pożałuje dosadnego języka, ale póki co bardziej bolały ją słowa Jony. Fakt, że Pearl była jego byłą, a on jej tego nie raczył powiedzieć, gdy pytala o to, kim była blondynka.
- Jonathan!!! - warknęła wstając od stołu, tak, żeby ją usłyszał. - Albo tu wrócisz, albo ja też wychodzę! - dodała, bo faktycznie ucieczka kusiła ją mocno. Nawet jeśli tylko do Benjamina, póki jeszcze go tutaj miała za sąsiada. Nieważne gdzie, gdzieś, gdzie ułoży sobie to, jak oszukana została. No bo jeśli oszukał ją w tej kwestii, to równie dobrze mógł też w innych. Ile jeszcze takich demonów trzyma w szafie? Nie miała pojęcia, ale przerażała ją ta kwestia i sprawiała, że coraz gorzej się czuła.

jonathan wainwright
ODPOWIEDZ