Królowa życia — śpiąca na pieniądzach
19 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
W końcu! Wreszcie! Nareszcie! To było najdłuższe 9 dni w życiu Gabrielle! Naprawdę! Ona dosłownie umierała z tęsknoty, nie mogła spać, jeść, skupić się na niczym, a już zwłaszcza po spotkaniu w sali widzeń. Ona chyba sobie nie zdawała sprawy z tego, że Angelo czeka jeszcze rozprawa, której termin nawet jeszcze nie został wyznaczony. W tym nieszczęściu i tak mieli dużo szczęścia, bo Bruce postawił na nogi połowę miasta, żeby załatwić Aresowi wyjście z paki, po wpłaceniu kaucji, która została ustalona na milion dolarów, co sędzia uznał za bardzo niską kwotę, biorąc pod uwagę fakt, jakie podejrzenia na mężczyźnie ciążą. Tak naprawdę sędzia był pewien, że Kennedy nie będzie mieć takich środków i zostanie w areszcie na długie tygodnie, przecież jego konta zostały zablokowane a cały majątek zajęty, w obawie przed tym, że chłop się zmyje, jeszcze nim sprawa zostanie rozwiązana.
Blondynka chyba schudła przez ten stres i strach, który czuła przez cały ten czas, a co ciekawe to wcale jeszcze nie jest koniec. Dopóki z ust sędziego nie padnie słowo "niewinny", albo "oczyszczony ze wszystkich zarzutów", ona spokojnie nie zaśnie. Noc poprzedzającą wyjście Angelo z więzienia Gabrielle przespała jak dziecko, poszła spać o dziewiętnastej, a wstała o jakieś dziewiątej z kawałkiem. Była już dużo bardziej spokojna no i bardzo się cieszyła, że już dziś wpadnie w ramiona ukochanego, pocałuje go namiętnie, wlepi się w jego ciało jak jakaś bakteria i pożre go calutkiego od stóp po koniuszki krótkich włosów. Przygotowała się bardzo dokładnie, zaczynając od prysznica, ogolenia nóżek i innych części ciała, chciała być piękna gładka, pachnąca i odstawiona niczym szczur na otwarcie kanałów. Musiała też przygotować kilka niespodzianek, ale o tym za minutkę!
Pojechała po Aresa swoją czerwoną strzałą, zaparkowała na tak zwanym "rebel mode" czyli na zakazie parkowania kawałek dalej od wejścia do komisariatu. Wysiadła z samochodu, założyła na nos ciemne okulary i oparła się pośladkami o drzwi po stronie kierowcy. Założyła nogę na nogę, zaplotła ręce na klatce piersiowej i czekała w pełnym słońcu, taka piękna, seksowna, uśmiechnięta od ucha do ucha. Nawet loczki sobie zakręciła, ale z jej włosami wyszło tak, że były już teraz tylko lekko falowane. W samochodzie na siedzeniu pasażera na Aresa czekała gigantyczna kanapka z dużą ilością pastrami i masą dodatków, była też kawa, sok, cola, słone przekąski i jakieś słodkości, ale to akurat dla niej. Ogólnie samochód Gabi wygląda w środku dość specyficznie... Dach był zdjęty, z tyłu na kanapie było pełno śmieci typu opakowania po McDonaldzie, papierki po batonikach, cukierkach, pełno kubków po napojach z fastfoodów — ogólny syf, ale przód był znośny! Z tyłu do zderzaka były przywiązane na sznurkach puszki, a nad rejestracją napis zrobiony na kartonie: FREEDOM. Coś na zasadzie: just married, ale w innej formie. Musiała uczcić jego wyjście, a uznała to za cholernie śmieszne, urocze, romantyczne, szalone i na sto procent wywoła uśmiech na twarzy ukochanego!
Czekała na niego jak prawdziwa laska gangstera, mając gdzieś, że zaraz mogą jej założyć blokadę na koła i odholować auto na policyjny parking.
Gdy zauważyła jakiś ruch w drzwiach, drgnęła niespokojnie, poczuła ekscytację, napływ adrenaliny, zaraz się w niego wtuli... Chciała to zrobić w seksowny sposób, idąc w jego stronę kołysząc biodrami, zsunąć z nosa okulary, zlustrować jego sylwetkę wygłodniałym spojrzeniem, ale... Nie wyszło.
Oczywiście zsunęła z nosa okulary i chwilkę patrzyła jak zmierza w jej stronę, ale emocje były zbyt silne, za bardzo się w niej gotowało, żeby mogła ustać w miejscu. Wrzuciła swój telefon na fotel kierowcy, wraz z okularami i nie mogąc opanować radości puściła się biegiem w tych swoich szpilkach przez dziedziniec. Biegła tak szybko, że mało brakowało a połamałaby sobie nogi, ale obyło się bez ofiar, dosłownie w ostatnim momencie wybiła się do skoku i wskoczyła na mężczyznę niczym na konia, obejmując go nogami w pasie, rękami za szyję i wpiła się w jego usta zachłannie, namiętnie, chcąc go dosłownie pożreć w całości. Oderwała się na chwilkę i powiedziała, a raczej się wydarała:
- JAK JA CIĘ KOCHAM! KOOOOOCHAM! KOOOOCHAM!- śmiała się radośnie, mało brakowało, a prawie się z radości popłakała, ale przeniosła ręce z jego szyi na policzki, oparła czoło na jego czole i wpatrzyła mu się w oczy intensywnie.
- Pragnę cię tak bardzo jak chyba jeszcze nigdy, całuj mnie jakby jutra miało nie być, teraz...- ktoś tu się zrobił zaborczy i nawet rzucił rozkazem, ale nie obchodziło jej to wcale. Znów wpiła się w jego usta a później obcałowała całą jego twarz słodkimi cmoknięciami, zostawiając na policzkach, czole, nosie, ślady czerwonej szminki.
- W samochodzie czeka na ciebie pyszne jedzenie, kawa i cola zero. Byłam w tej knajpce z kanapkami z pastrami, które tak bardzo lubisz. Musimy dziś świętować, jak ty nie chcesz to ja będę za nas dwoje!
Nie posiadała się z radości, promieniała, znów wyglądała jak ona, zero zmartwień, czyste szczęście, miłość, euforia. Świat mógł teraz płonąć skoro miała go przy sobie.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Po widzeniu Gabi w areszcie Angelo ciągle rozpamiętywał kilka spraw. Jego głowa zamieniła się w wielką pralkę, której bęben wchodził co chwila na najwyższe obroty. Dobrze wspominał to spotkanie, nastolatka doskonale radziła sobie z ich zjebaną sytuacją. Świetnie udawało jej się udawać, że jest niewinny, odgrywać swoją rolę życia dziewczyny gangstera... Gdy ją poznał, nie spodziewał się, że byłaby zdolna do takich rzeczy. Przecież ona bała się ukraść głupią łódkę i bała najmniejszego wykroczenia, a dzisiaj? Składała fałszywe zeznania federalnym, ukrywała przed wymiarem sprawiedliwości jednego z najbardziej poszukiwanych ludzi na świecie, Włoskiego mafiozę, z którym w dodatku sypiała. Wypierdolił jej życie do góry nogami, jej światopogląd i co pewne, dodał odwagę i pewność siebie. On nie był taki pewien, czy da sobie radę, czy odnajdzie w tej patowej sytuacji, ale dała radę. Najpierw we Włoszech, okazała się wyrozumiałością i determinacją, a dzisiaj? To już nawet nie była odwaga, tylko jawny przejaw największej lojalności, która dla Angelo Denaro była ważniejsza niż cokolwiek innego. Gabrielle Glass oficjalnie należała już do rodziny, po tym co zrobiła i Angelo wiedział jedno - jeśli jemu podwinie się noga, Cosa ją ochroni.
Jednak mimo wszystko, to on wolał być jej życiowymi ramionami. Siedząc w tej pieprzonej celi, każdego dnia modlił się o to, by nimi być, by federalni nie znaleźli niepodważalnych dowodów jego winy, którą przecież nosił na swoich barkach ciężko. Czy to znaczyło, że jeśli uda mu się wyjść, zaprzestanie swoich poprzednich działań? Zapewne nie. Należał do Rodziny i nie umiałby jej zdradzić. Jednak może będzie trochę rozsądniejszy ostrożniejszy? To na pewno.
Była jeszcze jedna kwestia, która nie dawała mu spokoju.
Ciąża.
Dolegliwości jego ukochanej wskazywały ja dość jasno, choć ta zapewniała, że nic takiego nie ma miejsca. Angelo marzył o zostaniu ojcem, a jeśli matką miałaby być właśnie Gabi, cieszyłby się podwójnie, a nawet nieskończenie mocno. Jednak ta sytuacja była specyficzna i jego wolność wisiała na włosku. To, że ustalono za niego kaucję, która została wpłacona, to jeszcze nic nie znaczyło. Jedynie trochę szczęścia, bo jeśli to jego ostatnie dni, tygodnie, czy miesiące wolności, przynajmniej spędzi je ze swoją ukochaną. Tak, czy inaczej, nie mgli teraz dopuścić do tego, że dziewczyna wesoło zaciąży. Nie mogła. Pod żadnym pozorem. Oczami wyobraźni widział swojego Kwiatuszka z okrągłym brzuszkiem, odwiedzającego go w pace. Raz nawet miał sen w tym stylu, z tą różnicą, że przyszła do niego z kilkuletnim już synem...
Dlatego stres wyjebało w kosmos. Brak snu, ciągłe różne myśli, zadręczanie - sprawami mafijnymi, biznesami, sercowymi, życiowymi. Wszystko, po prostu wszystko było rozjebane w pył. Zachowanie spokoju w tym momencie graniczyło z cudem, szczególnie u Angelo. Jednak musiał, by do końca poprowadzić swoją grę, do tego momentu, w którym usłyszy w końcu te jedno słodkie słowo "niewinny", choć było wręcz odwrotnie. Póki co jednak usłyszał "Kennedy, wychodzisz", co dla jego uszu było już tak wielkim wybawieniem. Już miał powoli dość tego miejsca, ale Bruce go z niego wyratował. Angelo musiał przyznać, że facet robił kawał dobrej roboty, będzie musiał mu za to odpalić pokaźną premię, jak już tylko odblokują mu dostęp do kont. Uścisnął póki co silnie dłoń adwokata, dziękując mu za pomoc i wymienili jeszcze krótko kilka słów. Nie rozmawiali o Gabi, ten temat wydawał się dość mocno omijany, zakazany, choć obydwaj wiedzieli, że prędzej, czy później dojdzie do prywatnego spotkania. Póki co załatwili formalności, dopełnili pewne papiery i pożegnali się. Angelo po kilku krótkich godzinach dostał już swoją torbę, którą mu przekazano z rzeczami i mógł przebrać w końcu w swoje własne ciuchy - to było wybawienie. Zdążył wyjarać dwa cygara od Gai w te kilka dni, które mimo, że wybitne nie były i tak smakowały dobrze w tej nędznej sytuacji. Przeczytał też książkę, którą mu dała, choć na początku walił nią sobie po czole, przez jej płytkość i głupotę. Jednak okazała się świetnym wypełniaczem czasu.
Na całe szczęście katorgi dobiegły końca, a kiedy wychylił nos zza tego pieprzonego budynku, odczuł taką ulgę i wolność, jakby wyszedł po kilku długich latach, a nie dniach. Przymknął oczy, biorąc głęboki wdech i wydech, z zadartą ku górze głową. Gdy jego powieki rozchyliły się, zobaczył JĄ. Stala tam, taka piękna i osz kurwa, ale seksowna!, oparta o swój czerwony wóz niczym jakaś gangsterka. Roześmiał się, kręcąc głową z niedowierzaniem i ruszył w jej stronę, z torba w ręku. Jego mózg się odłączył, już nic nie było ważne, chciał dopaść swoją małą Gabi i wyruchać ja na tym samochodzie gdzieś w lesie po drodze... widział to już oczami swojej wyobraźni. Wtedy ona wystrzeliła w jego stronę, a on upuścił torbę i rozszerzył ramiona, czekając na nią, bo już wiedział co zrobi - i zrobiła. Okręcił się z nią wokół własnej osi, chwytając pod pośladki, by mu nie spadła. Od razu oddał jej zachłanny pocałunek, jakby miał ją zjeść w całości, mrucząc pod jej ustami z zadowolenia. Ona krzyczała, a on się śmiał, patrząc w piękny błękit jej oczu z bliska, ze szczęściem w swoich ciemnych tęczówkach. Nie zdążył jej nawet nic powiedzieć, bo znów został perfidnie zaatakowany, ale lubił ten atak i nawet rozkazujący ton jej głosu mu nie przeszkadzał- wręcz przeciwnie, nakręcił. Przyjmował jej pocałunki i te na twarzy, przymykając oczy. I dalej nic nie powiedział, bo ona gadała i gadała. Angelo w końcu miał okazję spojrzeć jej w oczy, wycałowany, z czerwonymi śladami jej ust na całej gębie i uniósł brwi, widocznie rozbawiony, w końcu otwierając usta.
- Też za tobą tęskniłem mój promyku. - Wywalił szczerze rozbawiony i oparł czołem o jej jeszcze raz, krótko całując jej ponętne usta. - Kocham cię wiesz? Za wszystko. - Ona już wiedziała, o co mu chodziło. Angelo nie mógł wymarzyć dla siebie lepszej dupeczki. Otarł się nosem o jej nos i nie stawiając jej na ziemi, schylił po torbę, chwycił ją i ruszył z Gabi w stronę samochodu .
- Najpierw opierdole to jedzonko... nawet nie wiesz, jak mi tym dobrze zrobiłaś, a na deser pożrę ciebie. Nie mogłem przestać o tobie myśleć, koniecznie musimy zjechać gdzieś po drodze w ustronne miejsce... - Gadał, niosąc nastolatkę, jakby kompletnie nic nie ważyła.- Kurwa... - Zatrzymał się nagle, widząc tył auta. Najpierw patrzył niedowierzająco, a później zaczął się śmiać. - Jesteś chora. Dlatego tak dobrze się dogadujemy. - Sięgnął jej ust, znów składając na nich krotki pocałunek. Nie mógł się od nich oderwać, tak dobrze smakowały, tak bardzo za nimi tęsknił. Postawił ją jednak w końcu na ziemi i klepnął w tyłek, kręcąc z rozbawieniem głową na widok puszek i napisu.
- Chora.... no pojebana. - Rzucał do siebie rozbawiony, wrzucając torbę na tylną kanapę, która wpadła w cały stos pustych toreb. - Ja pierdole... sprzątasz tu czasami? Chwilę mnie nie było... - Spojrzał na Gabi z uniesionymi brwiami i znów pokręcił głową z jawną dezaprobatą. Jednak szybko o tym zapomniał, widząc czekające na niego jedzenie. W jego oczach można było zobaczyć odbicie tego żarcia, niczym w tych wszystkich kreskówkach. Wpakował się na siedzenie i jak wygłodniałe zwierzę zaczął pożerać - nie jeść, pożerać kanapkę.
- Wifaj fo ja jeftem pafendżers prynces. - Zauważył, z wypchaną po brzegi gębą, jęcząc, jakby właśnie dochodził. Zazwyczaj to Gabi zachowywała się w ten sposób, ale... on był kurewsko dzisiaj szczęśliwy! Kto by nie był?
W końcu jakieś normalne żarcie... i wolność... i dupeczka. Jeśli Gabi się nie pospieszy, a on skończy jeść, to zatrzyma ją tam, gdzie akurat uwolni ręce i się na nią rzuci.
Nie żartuję.
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Królowa życia — śpiąca na pieniądzach
19 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
I to się właśnie nazywa nastoletnia beztroska! Gabi kompletnie nie myślała o tych wszystkich rzeczach, które tak szczegółowo rozpamiętywał Angelo w swojej celi. Nie w głowie było jej dziecko i myślenie o tym, że mogłoby wychowywać się bez ojca, ona natychmiast po wyjściu z widzenia zaczęła myśleć, w jaki sposób może Angelo uszczęśliwić, jak sprawić mu przyjemność w dzień wyjścia, które miało nastąpić niebawem. Gabi to taka złota rybka — nie zapamiętuje niczego nazbyt długo, nie chowa też urazy i bardzo szybko przechodzi nad różnymi sytuacjami do porządku dziennego, tak jakby tak miało być i koniec. Ma to swoje wady i zalety jednocześnie, bo ona chyba niczego nie bierze na poważnie, aż dziwne, że poradziła sobie z graniem swojej roli życia, że się nie poddała i faktycznie zareagowała adekwatnie do sytuacji. To nie była prosta rola, przecież po niej za każdym razem widać, że kłamie, bo albo ucieka wzrokiem, albo natychmiast zmienia śpiewkę, ale tu stawka była zbyt wysoka, żeby powinęła jej się noga. Może była egoistką, bo zrobiła to poniekąd dla siebie, żeby Angelo przypadkiem nie stracić, ale w głównej mierze zrobiła to dla niego, choć wcale nie powinna. Biorąc pod uwagę te wszystkie okropieństwa, jakich się dopuścił wraz z całą swoją rodziną... Nie. Nie mogła o tym myśleć! Przecież ona zna swojego mężczyznę z zupełnie innej strony, wie, że potrafi być dla niej delikatny, czuły, najlepszy na świecie, ma uczucia, poczucie humoru i potrzeby jak każdy inny człowiek. Dla niej nie jest kryminalistą, dla niej jest oparciem w trudnych chwilach, powodem, dla którego oddycha, uśmiecha się i jest z nią zawsze kiedy tego potrzebuje a potrzebuje go 24/7, co jest trochę przerażające. Chyba nie ma drugiej tak bardzo potrzebującej atencji dziewczyny jak ona. Aż dziwne, że Angelo jeszcze to wytrzymuje, bo Gabi gdyby tylko miała taką możliwość, spędziłaby z nim każdą sekundę swojego życia włącznie z tymi na kibelku i w innych dziwnych okolicznościach. Jednakże! Ona się stara, naprawdę się stara nie przytłaczać swoją miłością, ale jej to kompletnie nie wychodzi. Przecież nie chce go stłamsić, ograniczać, odbierać wolności, a takim zachowaniem niestety to robi, bo jest zbyt intensywna. Czasami jednak musi zrobić kroczek do tyłu, odetchnąć i być "normalną" dziewczyną. Ale teraz? Teraz miała to gdzieś i musiała mu pokazać jak bardzo za nim tęskniła, jak mocno go kocha i chciała, żeby zobaczył to cały świat! Oczywiście, że mieli widownię, bo ze swojego biura obserwowali ich agenci, którzy ich aresztowali. Gabi to dostrzegła kątem oka, kiedy Angelo okręcał się z nią w ramionach, choć była skupiona na przygryzaniu jego warg, wdzieraniu się do nich językiem i cichych pomrukach przyjemności. Pokazała agentom środkowy palec na znak, żeby się zwyczajnie pierdolili.
- Hm... nie wiem, musisz mi to chyba powiedzieć jeszcze z milion razy, zanim faktycznie do mnie dotrze.- wyszczerzyła się w tak promiennym uśmiechu, że pokazała rząd białych, równych ząbków, które w wiosennym słońcu wręcz błyszczały jak diamenty. W jej wnętrzu właśnie wybuchał reaktor jądrowy szczęścia, to była erupcja, fala uderzeniowa pochłonęła za sobą wszystko, włącznie z Angelo, bo i on wydawał się w cholerę szczęśliwy, prawie tak samo mocno jak na Sycylii.
- Wiesz, że na autostradzie nie ma się gdzie zatrzymać i jest to wbrew prawu? Chyba oboje musimy wytrzymać do domu... Mama wraca dopiero wieczorem, także mamy mieszkanie tylko dla siebie.- wymruczała mu do ucha kiedy tak ją niósł do auta. Zaśmiała się cicho, bo dotarło do niej jak to musiało zabrzmieć... Jakby byli parą nastolatków czekających na wolną chatę, żeby móc się zabawić bez szans na nakrycie przez rodziców. To właśnie pokazywało teraz piękny kontrast ich wieku! Gabi już przestała się przejmować tym, że jej rodzice będą wiedzieć, że uprawia seks, ale robienie tego z ryzykiem przyłapania przez którekolwiek to już jest inny level stresu.
- I dobrze, ze zdrową byś się zanudził. Osiągnęłam taki efekt, jaki chciała, czyli uśmiech na twojej twarzy i radośnie błyszczące oczy i taką radość chcę ci sprawiać codziennie, widzieć cię takiego szczęśliwego i wiedzieć, że to JA jestem powodem tej radości.- chciała powiedzieć coś jeszcze, ale zamknął jej usta krótkim pocałunkiem i jeszcze klepnął w tyłeczek, co spowodowało, że zaśmiała mu się w usta. Tak, jego ręka tam właśnie ma swoje miejsce, ma tam niewidzialny tatuaż z napisem "własność Angelo Denaro". Odzyskała grunt pod stopami i podreptała na fotel kierowcy.
- Jeździj sobie dwa razy dziennie po półtorej godziny przez tydzień to też ci się w samochodzie nabrudzi, a ja nie mogę prowadzić z pustym żołądkiem, więc codziennie wjeżdżał McDonald's albo KFC.- wyjaśniła zupełnie spokojnie. Bardzo zdrowo się odżywiała, to było jedzonko pełne warzyw i dobrych kalorii! Ciekawe jak wyglądają jej badania krwi, poziom cholesterolu i inne cuda. Trzeba będzie to kiedyś sprawdzić. Z zadowoleniem patrzyła jak ukochany pakuje sobie do ust wielki kęs żarcia, jak napycha sobie policzki niczym chomik, jak brudzi się sosem i parsknęła śmiechem. Zwykle to ona zachowywała się tak względem jedzenia! Jak ktoś by jej postawił nagiego Angelo przed nosem albo górę pizzy... Wybrałaby pizzę jak nic, a teraz to on zachowywał się jak ona! Kto z kim przystaje, takim się staje! Wyciągnęła rękę ku jego twarzy i starła z kącika ust trochę sosu z kanapki, pokręciła głową z rozbawieniem. Nie miała zamiaru ruszyć, dopóki nie zapnie pasa, więc sięgnęła przez jego ciało i sama mu ten pas zapięła, po czym zapięła swój.
- To jedziemy do domu księżniczko....- parsknęła śmiechem, nie mogła się powstrzymać. Wsadziła w stacyjkę kluczyk z wielgachnym, różowym pomponem jako breloczkiem. Zgarnęła swój telefon, żeby puścić im muzykę z głośnika JBL, bo ten samochód to miał tylko stare radio na kasety. Wrzuciła na Spotify energetyczną playlistę, na cały regulator, bo kto im zabroni?
Odpaliła silnik, który zgasł raz czy dwa, zanim porządnie wystartował, dało się słyszeć jakieś dziwne trzaski i chrupanie mimo grającej muzyki. Zdecydowanie samochód nie był w najlepszym stanie technicznym, ale ona wydawała się tego nie zauważać, w końcu odpaliła silnik, wrzuciła wsteczny, żeby wycofać i ruszyła na drogę, wjeżdżając na nią POD PRĄD, na czołówkę z innym samochodem, który na nią trąbił.
- CZEGO TRĄBISZ KRETYNIE! NIE WIDZISZ, ŻE JADĘ?! No nie wierzę, jak ci ludzie jeżdżą! No trzymaj mnie co za bałwan! Widzi, że jadę to jedzie na czołówkę i jeszcze trąbi, co za debil!- zawołała oburzona jak mało kiedy. Gabi, kiedy prowadzi zmienia się w strasznego agresora drogowego. Zmieniła pas, żeby nie wjechać w człowieka i wyjechała na główną drogę, gdzie kompletnie nie zwróciła uwagi na znak STOP, i mało brakowało, a ktoś by im wjechał w bok.
- KOLEJNY DEBIL!- zawołała z niedowierzaniem i dała po gazie, silnik zawarczał przyjemnie a ona się uśmiechnęła. Oczywiście każde światła po drodze na autostradę były respektowane, tego nigdy nie robiła źle, nawet w GTA. Gdy wjechali na autostradę mogła dać po gazie i jak w głośnikach leciały jej ulubione piosenki to sobie tańczyła i śpiewała w ich rytm, nie raz i nie dwa zdzierając sobie gardło. Calutka droga przez autostradę zajęła im około godzinę, druga była w miarę pusta, więc obyło się bez ofiar i w takich okolicznościach Gabi prowadziła bardzo dobrze, ona jest zagrożeniem dla siebie i innych chyba tylko w mieście, gdzie potencjalnych, zagrażających życiu sytuacji jest znacznie więcej. Czasem bezczelnie chwytała sobie za udo Angelo, tak jak on to robił nie raz i nie dwa z nią, śmiejąc się przy tym radośnie. Robiła groźne miny parodiując go, rzucając jakimś tekstem w jego stylu, udając gruby męski głos. Niestety gdzieś po drodze stracili wszystkie puszki, które dzwoniły po asfalcie z tyłu samochodu, ale niestety odpadły. Wjechali do Lorne Bay i znów było kilka sytuacji gdzie Gabi spowodowała zagrożenie na drodze, ale upierała się, że to inni jeżdżą jak debile, przeklinała do nich, wygrażała pięścią, rzucała klątwy, będąc święcie przekonaną, że jest mistrzynią kierownicy! Jest jeden plus... jeżdżąc do aresztu przez tydzień, opanowała zmienianie biegów do perfekcji, ale biedny Angelo po tej przejażdżce pewnie siwy wyjdzie z tego samochodu. Dziewczyna zaparkowała na placu przed budynkiem, w którym mają teraz zamieszkać, oczywiście zajęła dwa miejsca parkingowe, bo po co się sugerować liniami?
- Gotowy na chwilowe, nowe życie, jako zwykły, szary człowiek?- zapytała z lekkim rozbawieniem, ale nie miała zamiaru mu dokładać, ani tym bardziej kpić z sytuacji braku dostępu do nieskończonych zasobów gotówki. Ha! Gabi zrobiła coś jeszcze, ale tego dowiemy się za chwilkę, co pewnie Angelo albo rozbawi, albo wkurwi, jedno z dwóch, no może jeszcze troszkę wzruszy, to zależy.
- Chodź, bo chce się pozbyć z twojego ciała tych cholernych ubrań.- wyciągnęła rękę ku jego głowie, na potylicę i przesunęła po niej długimi paznokciami, pieszcząc tym samym skórę i przesunęła te pazurki na jego szyje.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
- Robiłem znacznie gorsze rzeczy niż to.- Przypomniał jej słysząc ten absurdalny argument, że na autostradzie nie można się zatrzymywać. Szybko jednak sprostowała, że mają mieszkanie wolne o wieczora, co już poprawiło mu humor. - Dobra. -Zgodził się, choć niechętnie, bo chciał wyruchać ją na tym autku Jeszcze go o dziwo nie ochrzcili... Jednak może miała trochę racji? Może nie powinni się zbytnio wychylać, a raczej na pewno nie powinni. Angelo musi spróbować choć troszeczkę respektować prawo i nie dlatego, że tak trzeba i prawie dwutygodniowa odsiadka zwróciła mu morale, ale jakakolwiek zadra z prawem mogła go tam z powrotem wpakować, a tego nie chciał.
I właśnie do niego dotarło. Teraz nie będą już mieszkać sami. Gorzej. Z jej MATKĄ. Dla niego to było takie... dziwne. Faktycznie poczuł się trochę jak nastolatek, który musi ukrywać, że posuwa córkę rodziców, do których domu przychodzi. To takie dziwne. Lata temu nie raz wkradał się do domów jakiś młodych Włoszek, więc miał w tym jako takie doświadczenie (nawet spore), ale nie czuł tego od prawie dwudziestu lat. To był zupełnie inny rodzaj adrenaliny i w jakiś pojebany sposób go to jarało.
Mhm, poczekaj Angelo, aż zobaczysz jej pokój.
Na razie jednak nie widział, a jego wewnętrzny, niemoralny demon cieszył się na wizje ruchania jej po cichu w nocy, zasłaniając jej usta, by mamusia nie usłyszała. Ależ się nakręcił...
- To miłe... myślałaś może żeby zostać poetką? - Gabi nie raz mówiła do niego pięknymi słowami, ale on nie potrafił się zachować. Nigdy żadna kobieta tak do niego nie mówiła, to on to robił, stąd może teraz te słowa, które trochę były serio, a może trochę za bardzo ironiczne? Czy w jego tonie głosu była ironia? Po chwili złapał się na tym, że mógł to zrobić i miał nadzieję, że tak nie było. Nie chciał sprawiać jej przykrości . Spędzenie trochę czasu w towarzystwie samych mężczyzn, wróciło do na stare tory?
- O tym to sobie jeszcze pogadamy. - Wytknął ja palcem nim zaczął wpierdalać kanapkę jak zwierz. Z jednej strony... to było miłe, że przyjeżdżała do niego codziennie, ale on nie widział sensu, po co to robiła i marnowała czas, energię i wszystko, skoro... i tak nie było szans, żeby do niego weszła. Angelo chciał chronić swoja ukochaną przed więzieniami i innymi tego typu miejscami, do których nie należała. Właściwie to nawet cieszył się, że odwiedziła go faktycznie tylko raz. Nie ze względu na siebie, ale właśnie na nią.
- I nie mów tak do mnie. - Spojrzał na nią obrażony, ze ściągniętymi brwiami, dokładnie w taki sposób, w jaki robiła to ona. Tylko on mógł mówić o sobie w taki sposób,ale ona już nie.... To przez to miejsce pasażera, zamieniał się w Gabi, to pewnie.
Obserwacja. Analiza. Wyciąganie wniosków. To jest coś, w czym Angelo Denaro był świetny. Dlatego niemal od razu, od samego momentu włożenia kluczyków d stacyjki załączył mu się ten tryb. Zmarszczył tylko brwi, zapijając kanapkę colą i nic nie powiedział - obserwował. Gdy wjechała pod prąd, również, choć jego brwi marszczyły się tak mocno, że aż go skronie bolały. Podziwiał poczynania Gabi na drodze, jej niesamowite zdolności rozpoznawcze i ruchowe, jej zadziwiającą pewność siebie i...
Jak on mógł obdarzyć ją w tej kwestii takim zaufaniem? Tak to właśnie było z dawaniem kredytów, na cokolwiek. Zrobisz to, a później okazuje się, że klient jest niewypłacalny.
Kurwa... gdyby on wcześniej wiedział, że ona tak jeździ, w życiu nie wpakowałby jej w mercedesa na wyścigi!
Przez jej niebywałość pewność siebie i wypowiadanie w krytyczny sposób na temat zjebanych kierowców, był święcie przekonany, że Gabi świetnie jeździ, a okazuje się, że to właśnie ONA jest tym debilem, za którego uznawała innych.
Kurwa. It was at this moment that he knew, he fucked up.
Może dlatego nie odezwał się ani słowem? Analiza była zbyt gruba, a wnioski nie spodobają się żadnej ze stron. No może czasami zaśmiał się z niej, kiedy tak śmiesznie próbowała go parodiować. Jednak przez większość drogi patrzył na nią zastanawiał się, jak mógł być tak głupi. Nadal ją kochał, tu się nic nie zmieniało, ale uświadomił sobie, jak wielkim zagrożeniem była dla siebie! Chuj z innymi, niech ginął, ale ona... Chwycił się za nos, przymykając oczy, żeby pozbierać myśli, gdy w końcu stanęli pod jej budynkiem.
- Mhm. - Mruknął tylko w odpowiedzi i otworzył oczy,lekko odchylając głowę w tył. Poczuł jej zgrabną dłoń na swojej potylicy, ale nie ruszył się, nawet, gdy rzucała teksty o zdzieraniu ubrań.
- Oj wierzę. - Spojrzał na nią, widocznie rozwalony nowymi faktami. - Zapewne tak mocno jak ja bym chciał zapomnieć, że dałem ci prowadzić sportowe auto na wyścigach we Włoszech, nie znając twoich zdolności za kółkiem... Gabi kurwa... - Aż drgnął na fotelu, ale zamknął oczy i wziął wdech, wydech.
- Kochanie. - Zaczął łagodniej i ujął dłoń swojej ukochanej w dłonie, lekko nią potrząsając, lecz wzrok wbity miał w jej oczy. - To nie ci ludzie jeżdżą jak debile... - Dobrze, że nie powiedział tylko ty. Wziął wdech.
- Nauczę cię, dobrze? Jak będziemy mieli teraz trochę wolnego czasu, w oczekiwaniu na rozprawy... Nauczę cię, jak jeździć, żeby NIE WYDAWAŁO ci się, że to inni chcą cię zabić. Dzisiaj to ty byłaś sprawcą... Ja wiem, że system szkolenia na prawo jazdy nie umie szkolić, ale Kwiatuszku mój najdroższy, boję się o twoje bezpieczeństwo. Kompletnie nie patrzysz na znaki... Mam wyjebane na tych ludzi, nawet jakbyś kogoś zajebała, ale chodzi mi o ciebie. - I ucałował ta jej dłoń, którą ciągle potrząsał. To był ten moment, w którym przejawiało się pozorną i ostateczną cierpliwość, balansując na jej krawędzi z wybuchem wkurwu.
- Na razie zrób to dla mnie i nie wsiadaj za kółko, dobrze? - Wiedział, że może spotkać się z typową dewaluacją problemu, bo Gabi tak jak i on, miała ogromne kłopoty z przyznawaniem się do błędów. Z tym, że ona jeszcze obrażała się jak dziecko. A niestety musiała je dostrzec, jeśli chciała poprawić swoje umiejętności kierowania. Powinna wiedzieć, że Angelo nie mówi tego, bo chce ją wyśmiać, ale po prostu najzwyczajniej w świecie się martwi. I był zły na siebie, że nie sprawdził tego wcześniej, tylko jej kurwa zaufał!
I jak tu ufać ludziom? Szczególnie kobietom....
Gabrielle Glass
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Królowa życia — śpiąca na pieniądzach
19 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Czasami nie warto dawać człowiekowi całego swojego serduszka wyłożonego na dłoń, podanego na złotej tacce z widelczykiem wysadzanym diamentami, bo ten ktoś może to serce pożreć, a później zwrócić w kawałkach, które ciężko jest poskładać. Na całe szczęście to Gabrysiowe serduszko miało na sobie jakąś dziwaczną, chyba niezniszczalną kamizelkę kuloodporną, bo ile razy było deptane, to tylko ona sama wie, a co śmieszne... Żadna z tych sytuacji nie nauczyła jej, by nigdy, nikomu nie oddawać całej siebie, nie otwierać się przed każdym w 100% i nie pokazywać do końca prawdziwej natury, bo ludzie lubią wykorzystywać tych, co podchodzą do innych tak jak robi to Gabi. Oczywiście, że też ma swoje za uszami, nikt nie jest idealny, nie ma na świecie ludzi tylko dobrych, albo tyle złych. W każdym z nas jest tyle samo dobra co i mroku, i tylko od nas zależy, która ze stron wygrywa nierówną walkę. Czy słowa Angelo ją zdziwiły? Trochę tak, zwłaszcza że usłyszała w tonie jego głosu ironię, której się kompletnie nie spodziewała. Przygryzła lekko wargę, ale nie skomentowała tego w żaden sposób, uznała bowiem, że w ten sposób musi jakoś odreagować więzienną przygodę, ale w sumie... Przecież nie powiedział niczego złego, machnęła więc na to wewnętrznie ręką i po krótkim uczuciu przykrości olała temat, spłynęło po niej jak po kaczce.
- Mój samochód, moje zasady, nie pyskuj mi tu.- zażartowała i zaczęła się śmiać. Będzie go sobie nazywać jak tylko zechce, dopóki siedzi z tyłkiem na siedzeniu pasażera i zajada się pyszną kanapeczką wypełnioną po brzegi gigantyczną ilością mięsa i sosów. Oczywiście, że żartowała, nawet puściła mu oczko, żeby przypadkiem "księżniczka" się nie obraziła, albo nie wybuchł agresją, ale nie mogła się powstrzymać przed tym tekstem, którym raczyli ją zawsze rodzice, gdy jechała z którymś i np. próbowała puścić swoją muzykę, a oni jej na to nie pozwalali.
Gabrielle nie miała pojęcia co przeżywa jej ukochany, jadąc z nią jako pasażer, ona była święcie przekonana o tym, że prowadzi jak zawodowiec i to wszyscy w koło są jacyś niedorozwinięci, a nie ona. Jej się bardzo dobrze jechało, wykluczając z całej trasy tych kilka mało przyjemnych zdarzeń, to przecież nie stało się nic złego. Po pierwsze dzięki jej refleksowi i refleksowi innych kierowców, po drugie dzięki dużej dawce szczęścia, po trzecie, bo nie trafili na żaden patrol drogówki. W przeciwnym razie bardzo szybko Gabi dostałaby kilka mandatów, a jeszcze NIGDY żadnego nie dostała nawet za fatalne parkowanie. Raz tylko zaczęto jej zakładać blokady na koła, jak zaparkowała na zakazie, ale wtedy jakoś wyprosiła u faceta, żeby tego nie robił. Zatrzepotała rzęsami, uśmiechnęła się słodko, powiedziała, że nie widziała znaku i puścił jej to płazem nie mogąc się oprzeć jej urokowi osobistemu.
Dojechali w jednym kawałku? Dojechali. I na chuj drążyć.
Cenny ładunek w postaci Angelo Denaro dotarł do swojego nowego miejsca zamieszkania, co prawda tymczasowego, ale zawsze.
Zdziwiło ją to mruknięcie, więc przeniosła na niego roziskrzone spojrzenie i cofnęła rękę, myśląc, że robi coś nie tak jak trzeba. Zmarszczyła lekko nosek, zawsze tak robiła kiedy nie wiedziała, o co chodzi, wyglądała wtedy dość zabawnie z takimi drobnymi zmarszczkami na kinolu.
- Słucham? Czemu niby? Co jest nie tak z moimi umiejętnościami prowadzenia?- zapytała zaskoczona i nawet jej oczy się rozszerzyły, policzki lekko poczerwieniały, a ona zdjęła z nosa przeciwsłoneczne okulary, zawieszając je sobie na dekolcie. Zamrugała kilka razy nie mogąc uwierzyć w to co słyszy, czy on właśnie krytykował jej styl jazdy? Nie możliwe!
Absolutnie, kategorycznie, definitywnie NIE-MO-ŻLI-WE! A było tak pięknie, tak romantycznie, tak bardzo się cieszyła, że będzie go mieć przy sobie, a ten jej wylatuje z takim czymś? O nie, ta zniewaga krwi wymaga, nie zostawi tak tego, zwłaszcza że jest przed okresem, wszystko ją wkurza, wszystko smuci, bawi, rozczula, bolą ją cycki i ma zachcianki jedzeniowe.
- Poczekaj... ale, że co? Co ty mi właśnie próbujesz powiedzieć? ŻE JA NIBY ŹLE PROWADZĘ SAMOCHÓD?!- wysunęła rękę z jego dłoni, zabrała ją, odsunęła się dosłownie jak oparzona. Jak on w ogóle śmiał jej mówić takie rzeczy? To jej się nie mieściło w tym blond łebku, kompletne bzdury. Farmazony jakieś! Jeszcze nikt, nigdy w życiu jej tak okropnie nie znieważył, nawet ten obleśny dziad na wyścigach, który szepnął jej do ucha coś, czego nie zapomni do końca życia. I co? I to jeszcze facet, którego kocha! Który powinien ją wspierać, który powinien wiedzieć, jak bardzo ona lubi jeździć autkiem, jaką jej to sprawia przyjemność, nieważne czy jest za kółkiem, czy jako pasażerka. Wyjęła kluczyki ze stacyjki i wściekła jak osa wysiadła z samochodu i zatrzasnęła za sobą drzwi tak mocno, że aż samochód się zatrząsł. Spojrzała niemal ze łzami w oczach na ukochanego, ciskała w niego gromami, no jeszcze takiej złej to jej nie widział. Kompletnie wyprowadził ją w równowagi — przypomnijmy PMS.
- Jak ty wszystko potrafisz zepsuć! A miało być tak miło! Dupa! Nie będzie! Nie mów do mnie teraz, nie odzywaj się do mnie ani słowem! Wracaj sobie do tego więzienia!- krzyknęła i cisnęła w niego kluczykami, a te spadły na podłogę tuż pod jego stopy. Niewiele myśląc bardzo szybkim krokiem ruszyła na drugą stronę ulicy, żeby wejść do budynku, nawet się nie rozejrzała i jakieś auto musiało gwałtownie hamować i ją otrąbiło, ale ona pokazała kierowcy środkowy palec i weszła do bloku, wspięła się po schodach nawet nie oglądając się za siebie, nie słuchała, czy Angelo idzie za nią, czy nie. Tak — nie potrafiła przyznać się do błędu, nikt jej nigdy nie wytknął, że jeździ jak oferma, a przecież nikt by jej nie dał prawa jazdy, gdyby nie umiała jeździć, nie znała przepisów, znaków i tak dalej.
- Źle jeżdżę i kurde co jeszcze... Może gotować nie umiem co? Dobra, nie umiem... ale gotowanie i jeżdzenie samochodem nie ma ze sobą nic wspólnego, no, chyba że wyjazd po zakupy do marketu. Ale że niby JA ŹLE JEŻDŻĘ?! Nie.... Nie zostawię tak tego, nikt mi nie będzie mówić, że nie umiem jeździć, nawet An...Ares. Nie ma takiej opcji...
Zaczęła sobie gderać pod nosem kiedy już doczłapała się na odpowiednie piętro, dysząc ciężko, bo z tej złości zapomniała, że istnieje coś takiego jak winda, ale naprawdę ogarnęła ją jakaś dzika furia. Czuła się tak jakby dostała w twarz! Aż jej łzy same po policzkach zaczęły lecieć.
Mieszkanie... Niewielkie, ledwie czterdzieści metrów kwadratowych, urządzone raczej nowocześnie, w bardzo kobiecym i eleganckim stylu. Wszystko utrzymane w kolorach szarości, jasnym drewnie, bieli, gdzieniegdzie pojawia się niebieski akcent w postaci koca na kanapie lub poduszek, bądź niewielkich dodatków w postaci wazonika czy podkładki pod kubki. Wchodząc do środka praktycznie od razu znajdujemy się w salonie, kawałek dalej jest mała kuchnia z jadalnią a w korytarzu są wejścia do trzech pomieszczeń: łazienka, pokój Gabi i sypialnia mamy dziewczyny. Gabi w tym domu dostała największy pokój, który był naprawdę... Typowo nastolatkowy! Dużo bieli, różu, puszystych poduszek, kudłatych dywaników, światełek, masa zdjęć z rodziną i przyjaciółmi, trochę misiów poustawianych na półkach, a jeden większy leżał sobie na różowym i dość niewielkim łóżku. Cóż...
Gabi rzuciła się na kanapę w salonie, leżała na brzuchu, się gnęłą po poduszkę i się w nią wydarła, żeby stłumić swój krzyk wściekłości.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Na pewno nie jemu. Angelo był człowiekiem, który krzywdził i wyniszczał ludzi. Nie doceniał często tego, co się dla niego robi. Czasem i owszem, dostrzegał co Gabi robi i był jej wdzięczny, jednak w przypadkach, w których było mu po prostu dobrze. Był narcystycznym dupkiem, który patrzy głównie na woje dobro,czy... może tak przedstawiał się światu. Gabi poznała jego druga stronę. Opiekuna, którym się dla niej stał i przyjaciela, którym próbował dla niej być. Coraz częściej miał przy niej przebłyski, uczył jak się zachować, co mówić, a czego nie, by jej nie zranić, a czynić szczęśliwą. Niestety nie zawsze mu się to udawało, ale chęci miał, tylko potrzebował więcej czasu i praktyki. Ostatnie dwa tygodnie dość mocno siadły mu na psyche. Testosteron buzował, nie mając swojego ujścia tam gdzie zawsze. Łagodniał, przebywając z Gabi i wracał do formy twardziela, gdy dłużej przebywał bez niej. Taka już kolej rzeczy. Czy stawał się przy niej miękki? Może bardziej podatny na jej delikatność, bo była jak jajko,której skorupka mogła uszkodzić w każdej chwili nieuwagi, a pęknięta była już ciężka do pozbierania. Byli pod tym kątem inni. On mógł znieść największy wpierdol świata, a jego zahartowany od dziecka łeb wysyłał proste impulsy obronne - nic się nie stało. Idziemy dalej.Podnosił się, otrzepywał, zakasał rękawy i spuszczał wpierdol problemowi. Nauczony był oddawania ze zdwojoną siła, choćby było to jego życie, czy los.
Gabi... ona była niby podoba, a jednak inna. Stawiała czoła problemom, szła przez nie dzielnie, jednak po drodze bardzo to wszystko przeżywała. Jej emocjonalność wielokrotnie doprowadzała Angelo do szału.
Jak na przykład teraz.
Nie wkurwił się na to, że nie chciała przyznać się do błędu - przewidział to.
Wkurwiło go najbardziej to, że ON zachował w tej sytuacji spokój, a ona wybuchła i co najgorsze, bezpodstawnie. Starał się, oj bardzo, wkładając wszystkie swoje siły, by spokojnie jej to wszystko wytłumaczyć, ale jej reakcja, jej zachowanie, jej SŁOWA. Zacisnął silnie szczękę i patrzył jak odchodzi. W pierwszej chwili miał ochotę po prostu zgarnąć kluczyki i pojechać wpizdu. Miałby się gdzie zatrzymać, któryś z jego ludzi przyjąłby go z pocałowaniem dłoni - dosłownie.
Chciał zostawić ją po tym pierdolonym cyrku samą.
Ale niestety. Kochał ja. Miękł, autor ma rację.
- Nie jestem kurwa miękki. - Sięgnął po kluczyki i wsiadł za kółko, chcąc pokazać jej, że nie może się tak zachowywać, że nie jest dalej od niej zależny i nie będzie odpierdalała szopek. Już nawet miał kluczyk w stacyjce.
- Nienawidzę cię gówniaro. - Zaklął pod nosem i wylazł jednak z tego samochodu. Kochał ja, dlatego jej tak bardzo nie znosił . Mimo wszystko, że zachowała się tak, jak zachowała, nie potrafił odjechać. Tęsknił. Nie chciał spędzać oddzielnie kilku dni, przez taką głupotę. Był nieodpowiedzialnym skurwielem, ale w tym dniu i w tej kwestii przemówił rozsądek.
(I kutas)
Próbował się uspokoić, naprawdę oddychał jak kazali w tych wszystkich jebanych stronach. Tak, wygooglował jak panować nad swoją złością, gdy go Gabi wkurwiała, ale nigdzie ne było dosłownego turtorialu dla psychopatycznego mordercy. Tak, czy inaczej, dowiedział się, że oddychanie jest ważne i hej, próbował wdrażać to w życie od jakiegoś czasu i całkiem działało. Próby przywoływania miłych wspomnień, no świetnie, z tym było już gorzej. Nie był jebaną lilią na tafli jakiegoś pierdolonego jeziora. Był wielkim, wściekłym płomieniem, do którego dolano oliwy.
Doskonale wiedział, jaki jest numer jej mieszkania, choć nigdy tam jeszcze nie był. Chwycił za klamkę i znów, wziął dwa głębokie wdechy, naciskając na nią w końcu. Polubowne rozwiązanie problemu stary, pamiętaj. Wszedł i rozejrzał się. Zajrzał do salonu, leżała tam, z wciśniętą twarzą w poduszkę. Leżała tyłem, a jej spódniczka zachęcająco rolowała na wypiętych pośladkach. Angelo zaschło w usta i chyba ten widok zmienił powoli jego wściekłość w pożądanie.
- Wiem, że jesteś zła. - Oparł się o framugę, mówiąc do jej pośladków, bo właśnie tam padał jego wzrok. - Ale wiesz, co czyni mistrza mistrzem? Przyznanie, że nim nie jest i chęć doskonalenia się do osiągnięcia perfekcji. - Nauczyciel Angelo. Były to nauki, które przekazano mu we Włoszech, dotyczyły zabijania... ale do kierowania też się nadadzą.
Nie reagowała. Znowu fala wkurwu. Podszedł do niej i bezczelnie przesunął dłonią po jej nagiej nodze. Jego dłoń była chłodna i zatrzymała się na jej pośladku, tuż pod materiałem zawiniętej spódniczki.
- Przestań się fochać. Mamy lepsze rzeczy do robienia. - No nic... skoro nie da się po dobroci. Aż znów się w nim zebrało. Chwycił ją za włosy, za które dość solidnie pociągnął i oparł kolanem o kanapę, nachylając do jej policzka.
+18
Spoiler
- Mam cię kurwa zmusić do zachowywania jak grzeczna dziewczynka? - Wysyczał groźnie w jej ucho, odchylając jej głowę w tył, zapewne boleśnie. Nagle puścił uścisk, a nastolatka opadła ciężko twarzą na poduszkę. Nie miała szans na zebranie się choćby w klęczki, Angelo już znalazł się za nią i chwycił pod podbrzusze, wypinając jej dupsko do góry. Idealnie. Wystarczyło tylko rozchylić majteczki i wyciągnąć kutasa ze spodni, któremu teraz zbyt wiele nie trzeba było, by stwardniał. To był ułamek sekundy, zrobił to tak sprawnie, że dziewczyna nie zdążyłaby nawet powiedzieć krótkiego "czekaj!"
Władował się w nią do samego końca, odrzucając głowę w tył. Silnie jedną dłonią wcisnął ją za kark w kanapę, a druga przytrzymał jej słodki tyłeczek, od którego odbił się podbrzuszem z charakterystycznym uderzeniem. Jęknął z przyjemności, która w końcu poczuł, a na którą czekał tyle czasu....
- Nie będziesz na mnie KURWA PODNOSIŁA GŁOSU GÓWNIARO! - Wysyczał przez zęby głośno, aż ślina poleciała, zaczynając pieprzyć ją tak, jak właśnie tego potrzebował - wyładowując całe napięcie i wkurw na jej gorącej i ciasnej cipce, którą penetrował silnymi ruchami. Nie dał jej szansy na jakikolwiek ruch, a o wyswobodzeniu się mogła kompletnie zapomnieć. Był bezlitosny. Nacierał na nią jak zwierze, odjęło mu mózg, kompletnie odciął się od rzeczywistości, widząc przed oczami tylko jej wypięta pięknie pupę i sponiewierane, młode ciałko, wygięte i przybite do miękkiej kanapy.
Było mu tak kurewsko dobrze... uwielbiał pieprzyć się w kompletnej furii.
Gabrielle Glass
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Królowa życia — śpiąca na pieniądzach
19 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Mleko się rozlało i to już dawno temu, za pierwszym razem, kiedy wyznała miłość tam na tej plaży, dzień po jego urodzinach. Jeśli Gabi oddaje komuś część siebie to już na zawsze. Prawdopodobnie teraz, gdyby któryś z jej starych przyjaciół, z tych, co ją tak okrutnie olali, bo wybrała Angelo zamiast nich, odezwał się do niej w jakiejś mniej lub ważniejszej sprawie, to poleciałaby bez zająknięcia. Może i jest leniuchem, który lubi spać do południa, może i żarcie jest dla niej ważniejsze niż cokolwiek innego, może i jest ciamajdą, nie umie ani gotować, ani sprzątać, ani prać i chujowa z niej pani domu, ale takiej lojalności i pozytywnej energii próżno szukać w odmętach tego pojebanego świata. Angelo trafił na nieoszlifowany diament, któremu teraz powoli nadawał kształt i połysk, bo nikt inny nie ma na nią tak ogromnego wpływu jak on teraz. Stał się jej drogowskazem, nauczycielem, mentorem, opiekunem, ale... NI CHUJA NIE POZWOLI MU NA TO BY MÓWIŁ JEJ, ŻE ŹLE PROWADZI. Co jak co, ale Gabi ma na tym punkcie jakiegoś hopla, kompletnego bzika i każdorazowe zwrócenie jej uwagi w tej kwestii kończy się albo śmiertelnym obrażeniem się, albo awanturą, ewentualnie jednym i drugim razem, a czasami jest to kompletne milczenie i olanie osoby, która jej to powiedziała, w zależności od stopnia zażyłości. Okej, można jej mówić, że jest ciamajdą, że nic specjalnie w życiu jej nie wychodzi, że jest roztrzepana, wiecznie się spóźnia, gada głupoty, robi jeszcze większe, ale nie daj boże wspomnij coś o umiejętnościach prowadzenia samochodu... Przeżywała to jak mrówka okres, czuła się wściekła i było jej przykro, ale bardziej była zła. Już mógł lepiej nic nie mówić, a teraz... Teraz to ma go w dupie, amen. Nie będzie dobrego (yhym... pysznego bardzo...) obiadku, fajnego deseru, wspólnego oglądania filmu i grania w gry, nie będzie spaceru i nie będzie niespodzianki, aż normalnie zaczęła żałować, że tak się postarała z tym wszystkim, no zero wdzięczności. Jeszcze nim Angelo wszedł do mieszkania Gabi zdążyła zedrzeć sobie gardło drąc się w poduszkę, uderzając pięściami w sofę i kopiąc ją nogami z wściekłością, poturlała się po sofie i nawet nie zauważyła, że spódniczka jej się podwinęła dość wysoko. Usłyszała skrzypienie drzwi i chrupnięcie deski w podłodze, to zawsze był jej znak, że matka wróciła do domu i trzeba chować wszystkie słodycze, chrupki i napoje gazowane pod łóżko, ale dziś to nie była matka... To był Angelo i zaczął do niej mówić, a przecież prosiła, żeby się do niej nie odzywał. Była na niego śmiertelnie obrażona więc zasłoniła sobie głowę poduszką i docisnęła ją do uszu.
- Nananana nie słucham cię.... lalalalal....- specjalnie zaczęła mruczeć coś pod nosem, żeby zagłuszyć jego słowa i faktycznie go nie słuchała, tak bardzo hormony przed okresowe mieszały jej w łebku. W normalnych okolicznościach przecież nie jest taka okropna, a teraz zachowywała się jak rozpieszczony bachor, któremu ktoś zabronił rozbijać się po dywanie resorakami.
18+
Spoiler
Dobra, jednak go słyszała. Jakie niby lepsze rzeczy? Jak będzie chciała mieć focha to będzie go mieć i nikt jej nie zabroni! Już miała zamiar mu odpyskować, więc zdjęła poduszkę z głowy. Poczuła na skórze zgrabnej nóżki lodowate palce sunące wyżej i wyżej, aż zatrzymały się na jędrnym pośladku. Przeszły ją dreszcze od tego chłodu, chciała uciec od tego dotyku, bo naprawdę była wściekła i to tak irracjonalnie, już sama nie wiedziała na kogo bardziej, na niego czy na siebie za to, że była na niego wściekła. Przecież nie można się złościć w ten sposób na osoby, które się kocha. A może można? Tylko ona tego nigdy nie praktykowała. Chciała uciec od jego dłoni, nawet sięgnęła ręką do tyłu, żeby strącić jego łapsko ze swojego zadka, ale nic to nie dało, bo chwycił ją mocno za włosy i zmusił do uniesienia się. Spojrzała na niego z wyrzutem, z tak gigantyczną złością w tych błękitnych oczach, że ostatni raz patrzyła na niego w ten sposób pamiętnej nocy, w której tak brutalnie z nią "zerwał".
- Puszczaj, to boli!- jęknęła czując jaj jej głowa odskakuje do tyłu ciągnięta mocno za jasne kosmyki. Miała złe przeczucia, nagle poczuła nieprzyjemny ścisk w żołądku, a już myślała, że wyleczyła się ze złych wspomnień, a teraz jakby wszystko zaczęło wracać, a mimo to... Widziała jak na nią patrzy, jak gigantyczne pragnienie czai się w jego oczach, pragnienie i dzika furia i pragnął jej, nikogo innego, a przynajmniej taką miała nadzieję. A co jeśli pojechałby gdzieś jej autem i dorwał pierwszą lepszą chętną laskę i się z nią zabawił? Taka możliwość też istniała i nie mogła jej wykluczyć. To straszne mieć takie myśli względem mężczyzny, z którym przeżyło się tak wiele, to straszne bać się tego, że z łatwością zostanie się zastąpioną jeśli nie stanie się na wysokości zadania i nie będzie się na każde skinienie małego paluszka jeśli chodzi o aspekty erotyczne, nawet jeśli danego dnia nie będzie się czuła w nastroju, albo będzie się kiepsko czuć fizycznie czy psychicznie. W tym momencie jej twarz wylądowała na niebieskiej poduszce, zadrżała czując silną rękę mężczyzny na swoim podbrzuszu. Pragnęła go czuć blisko siebie przez tyle czasu, tak bardzo za nim tęskniła, za nim i jego umiejętnościami, ale teraz była na niego taka zła! Tak wściekła, że to przechodziło ludzkie pojęcie. Chciała się unieść na rękach, ale nie mogła, to działo się bardzo szybko. Nie chciała tego, bardzo tego nie chciała, nawet nie zdążyła zaprotestować, poprosić, żeby przestał, żeby poczekał tylko wpakował się w jej ciasne, gorące i... Mokre, cholernie mokre wnętrze, aż sama była zdziwiona, z jaką łatwością się w nią wślizgnął bez najmniejszego oporu po same jaja, aż plasnęło i mlasnęło a ją przeszły dreszcze rozkoszy rozlewające się po calutkim ciele. Poczuła gorąco biegnące od czubków palców u stóp po te u rąk, elektryczność sunęła jej żyłami jakby była generatorem prądu. Jęknęła w poduszkę, przez co jej głos był stłumiony. W pierwszej chwili naprawdę miała wrażenie, że znów ją zgwałci, że wcale tego nie chce, że znów ją krzywdzi, ale myliła się... Odkąd zobaczyła go pod aresztem to go pragnęła, chciała tego tak samo mocno jak on, a ta furia, którą oboje czuli była tylko perfekcyjnym zapalnikiem do destrukcji.
Gabi wpiła palce w materiał kanapy, odchyliła głowę lekko w bok, nadal silnie dociskana do kanapy za kark, tak by móc oddychać. Zobaczyła gwiazdy bardzo szybko, tarcia praktycznie nie było tak łatwo ślizgał się w jej wnętrzu, które z zabójczą wręcz siłą zaciskało się na jego wielkim kutasie, niemal go miażdżąc. Oczywiście to było złudzenie, ale widać było po nich obojgu jak bardzo za sobą tęsknili, jak się potrzebowali, bo ich ciała reagowały na swoją bliskość automatycznie, ba nawet na same feromony, były gotowe do działania.
- Tylko... na... tyle... cię... stać... TATUSIU?!- zakpiła nadal zła jak osa i specjalnie podniosła na niego głos gdzieś między swoimi jękami i sapnięciami i odgłosem klaskania ciała o ciało. Nawet nie zauważyła kiedy z kącika jej ust zaczęła ciec ślina a oczy zaczęły odwracać się do wnętrza czaszki sprawiając, że były widoczne tylko białka. Prowokowała go? Być może! Czy będzie tego żałować? Zdecydowanie nie! Ale i tak mu nie odpuści i nadal będzie mieć na niego focha. Słyszała jak powarkuje, jak mruczy, czuła jak całe męskie ciało się napina, pręży, czuła jak pulsuje w jej rozgrzanym wnętrzu, oboje byli na skraju wytrzymałości przed orgazmem, ale Gabi nie chciała, by to się skończyło tak szybko, chociaż... Nie, niech się skończy, niech oboje krzyczą z rozkoszy!
Nastolatka wygięła się bardziej w łuk ku dołowi, tym samym wypinając mocniej pośladki, przez co Angelo mógł ją penetrować głębiej i łatwiej, bo takim kątem.
- Tak. Nie przestawaj! Ja zaraz.... Boże...- już sama nie wiedziała, co mówi i robi, tak mocno wbijała palce w kanapę, że zaczęły ją boleć, nie była w stanie opanować jęków i pisków, aż wreszcie zaczęła cała dygotać, spinać się mocno i łapczywie łapała powietrze w spazmach rozkoszy. O dziwo obyło się bez zalanie ich obojga i kanapy, tak jak zazwyczaj działo się to w jej wykonaniu. I dobrze, bo kiepsko by było tłumaczyć się matce z mokrych plam, to nie są warunki na takie ekscesy.
Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
18+
Spoiler
Nawet przez ułamek sekundy nie pomyślał, że mogą najść ją wspomnienia z tamtego dnia. Dzisiejsza sytuacja była inna, przecież obydwoje czekali na ten moment, a ich wściekłość była dodatkowym elementem w ich emocjach, bardzo silnym i skutecznie podsycającym. Nie powiedziała mu nie, szarpała się, ale nie w taki sposób, jakby faktycznie była przerażona, czułby ten strach, żywił się nim zazwyczaj przecież, choć od niej nie chciał już nigdy ugryźć ani kęsa. Widział tylko jej wściekłość, której ujście będzie miało w orgazmie, był tego pewien. Nie miał pojęcia, że podaje mu się, bo boi się jego zdrady. Może gdyby odjechał dziś spod tego bloku, trafiłby do jakiegoś baru, choć nie miał za bardzo czym zapłacić... Może i by miał chwile słabości, nie mógł tego wykluczyć, ale prawda była taka, że pragnął teraz tylko jej. O jej cipce myślał, do niej o ciągnęło, a nie żadnej obcej baby. Ją pragnął i to ją sobie teraz brał, całą, tak, jak chciał.
Była taka mokra, jakby przygotowywała się na przyjęcie go tygodniami... ślizgał się w niej z uwielbieniem, z pierwotną dzikością, aż oddech przyspieszył, zęby zaciskały silnie, jak każdy mięsień na jego ciele, pompując krew do jego kutasa, który puchł wściekle w ciasnym, gorącym i mokrym wnętrzu nastolatki. Obijał się o nią biodrami i jajami, z tak wielką furią przyjemności, że kompletnie zapomniał gdzie jest. Pieprzył ją dziko i nie na myśli było mu zwalniać, łapać oddech, mógł nawet udusić się w tej agonii rozkoszy. Wbijał silnie palce w jej kark i tyłek,który nadal nosił na sobie czerwone ślady po jego paznokciach z ostatniego razu. Ten widok nakręcił go jeszcze bardziej, o ile to w ogóle możliwe jak i jej prowokacyjne słowa, po których zamachnął się i sprzedał kochance siarczystego klapsa, aż plasnęło na cały salon. Nie szczędził sił, uderzył drugi raz, za kare, za bycie niegrzeczną, pyskującą dziewczynką. dostała swój wpierdol, cały jej organizm był właśnie przez niego niszczony. Czuł jak mocno zaciska się na jego męskości, która aż parzyła, gdy dziewczyna dochodziła. Wrzasnął, wbijając znów palce w jej zaczerwieniony pośladek, na którym czerwono białe ślady jego ręki zagościły na dłuższy zapewne czas. Poczuł, jak targnęło całym jego ciałem, gdy dochodził w nastolatce obficie, silnie, wręcz boleśnie tak kurwa wspaniale... Dochodził długo, czuł, jak dużo się z niego wylewało. Szarpnął za kark dziewczyny, podnosząc ją do klęczek, gdy skończył i chwycił ją za gardło silnie, językiem przesuwając po jej uchu, w które dyszał ciężko, próbując złapać oddech. Mogła poczuć, jak cały dygocze, aż jego ciało drgnęło dwa razy niespokojnie.
- Byłaś niegrzeczną dziewczyną. - Ścisnął jej gardło, odcinając dopływ tlenu. - Nie można tak pyskować tatusiowi. - Wyszeptał wściekle, ciasno otulając ją ramieniem, a jego dłoń spoczęła na jej łechtaczce, którą zaczął pieścić. Jej orgazm pewnie jeszcze do końca nie opadł, więc boostował ją palcami, zagryzając płatek jej ucha. Nie pozwolił jej jednak dojść drugi raz, puścił ją, gdy czuł, że powoli się do tego zbliża, lecz nie na długo została wolna. Chwycił ją znów za kudły i sam opadł do tyłu na kanapę plecami, zmuszając ja, by zbliżyła do jego kutasa.
- Wyliż go teraz ładnie. - Nakazał głosem nieznającym sprzeciwu. Zdominował ją całkowicie, pokazując, jak bardzo niezadowolony jest z jej zachowania i że to on ustala reguły. Poczekał, aż zrobi, co jej nakazał, a jeśli nie chciała, to i tak ją zmusił. Czuł,jak całe ciśnienie powoli z niego schodzi. W końcu... Poczuł nieopisaną ulgę, przymykając teraz oczy i wyrównując oddech. Jakby zrzucił z siebie kilka kilogramów złości.
Poklepał nastolatkę po policzku i nie, nie przytulił jej jak zawsze. To będzie jej kara. Zaciągnął spodnie i wyplątał spod niej, siadając wygodnie na kanapie i oparł się o nią, wyciągając z kieszeni telefon, który wcześniej wyjął z torby. W końcu go włączył.
- Tatuś musi teraz załatwić kilka spraw mała. Nie przeszkadzaj mi. - Jeszcze machnął na nią ręką jak na upierdliwą muchę i zaczął grzebać w telefonie. Miał kilka zaszyfrowanych czatów, na które natychmiast wszedł, widocznie skupiony. Wiadomości od Franka... i od Marcello. I od Miśki. Kurwa.... Musiał szybko wszystko uporządkować.


Papa
Dojechaliście?
Wiem, co się stało. Działam. Odezwij się jak wyjdziesz.

Baby
Kurwa nie wierzę. Papa mi powiedział.
Mnie też zgarnęli, ale chuja mają. Daj znać jak wyjdziesz.
Ile oni cię tam trzymają... Schylałeś się po mydełko?
Misia
Sprzedałam zegarek tak, jak kazałeś. Oszalałeś serio... Nie wiem, jak my ci się odwdzięczymy! <3
Dolecieliście do domu, wszystko w porządku?
Hej, wszystko okej? Mama zaczyna się martwić.

Angelo wziął głęboki wdech, wydech i zaczął każdemu z kolei odpisywać. Marcello w skrócie opisał sytuacje, Frankowi kazał się pierdolić, ale spytał, jak się czuje, a Misi odpisał, że miał małe komplikacje i odezwie się jak już wszystko ogarnie. Kazał przekazać matce, że nic mu nie jest, ale muszą odłożyć wycieczkę w czasie. Widać było, że jest bardzo skupiony i delikatnie poddenerwowany, choć już nie tak bardzo jak wcześniej. Skutecznie rozładował największe ciśnienie i nerwy, teraz musiał podejść do wszystkiego na spokojnie. Powoli. Po kolei. Napisał jeszcze do swoich bandziorów, z innej aplikacji, delegując im zadania. Musieli działać tak, jakby w cale nikt go nie przymknął, bo to byłoby podejrzane. Miał swojego zastępce który wiedział co robić. Podał mu krótkie instrukcje i zaszyfrował dane. Chwycił się za czoło i zaczął myśleć, wpatrzony w jakiś punkt w podłodze.
- Zrobiłaś test?- Wypalił nagle. Miał tyle ważnych spraw na głowie, że już sam nie wiedział od czego zacząć...


Gabrielle Glass
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Królowa życia — śpiąca na pieniądzach
19 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
18+
Spoiler
I tak to właśnie z tymi chłopami jest... Kobiety myślą wielokierunkowo, rozpatrują wszelkie możliwe scenariusze, nawet te najbardziej irracjonalne, działają na trzy różne fronty, a mężczyźnie nie mają kompletnie podzielnej uwagi i są w stanie myśleć w jednej linii, metodycznie, zadaniowo od punktu a do b, przez c, d i całą resztę alfabetu aż do z. Mapa myśli kobiet jest zdecydowanie inna od każdej literki odchodzi jeszcze liczba od 1 do nieskończoności. Tak jak teraz u Gabi, niby powinna skupić się na odczuwaniu przyjemności z tego zbliżenia, niby powinna odciąć myślenie, ale nie potrafiła, choć przed oczami widziała gwiazdy. Wspomnienia wracały ze zdwojoną siłę, ale przecież było jej tak dobrze, oboje tego chcieli! Pragnęli się niczym zwierzęta w rui, chcące spłodzić sobie potomstwo, tylko u ludzi to działa trochę inaczej. Dzieci są jedynie następstwem rozkoszy, a prokreacja została tak zaprojektowana, żeby przynosić przyjemność, by ludzie do niej dążyli, żeby na świecie pojawiło się więcej ludzi, tak to już jest z tą naturą.
I trzeba było go tak prowokować? Zdecydowanie nie, teraz tego żałowała, bo tyłek palił żywym ogniem w miejscach uderzeń. Jeszcze tak mocno nigdy jej nie bił, musiał być naprawdę wściekły skoro wkładał w to całego siebie, dosłownie. Pierwszy cios sprawił, że krzyknęła i znów schowała twarz w poduszkę, zagryzając na niej zęby, drugi i każdy kolejny był stłumiony przez miękki materiał, a z jej oczu ciekły łzy, bo ból mieszał się z przyjemnością, która owładała calutkim drobnym i kruchym ciałem. Spełnienie przyszło bardzo szybko, to był chyba najszybszy numerek w jej życiu, jeszcze tak prędko nigdy nie doszła, ile to trwało, trzy minuty, może cztery kiedy zalał ją obficie swoim nasieniem, którego ciepło poczuła natychmiast i to jak z niej wylatuje bokami i krople suną po udach, a ona była w stanie myśleć tylko o tym, żeby nie pobrudzić kanapy, żeby matka niczego nie zauważyła...
Ledwie była w stanie złapać oddech, a to przecież on się najmocniej napracował, poruszając biodrami z zawrotną szybkością niczym młot pneumatyczny. Ciekawe czy krzyki Gabi nie sprawiły, że jakiś sąsiad został zaalarmowany, bo ona niestety, ale nie potrafiła się powstrzymać przed jękami, a w kluczowych momentach krzykiem. Na początku ich związku upierała się, że nie jest krzykaczką, że nie jest głośna w łóżku, a tu proszę... Wszystko się zmieniło, wystarczył tylko odpowiedni partner, przy którym nie musiała się wstydzić reakcji własnego ciała. Cała dygotała, orgazm był silny, intensywny i... nawet cycki przestały ją boleć, a od dwóch dni dosłownie cierpiała przez to jak były wrażliwe na jakikolwiek dotyk. To wszystko przez orgazm, wyrzut adrenaliny i oksytocyny. Spodziewała się tego, że opadnie na kanapę a on przygniecie ją całym swoim ciężarem, tak jak oboje lubili najbardziej, ale nic takiego się nie wydarzyło, wręcz przeciwnie. Angelo chyba był tak wygłodniały, że chciał kontynuować, a ona nie miała nic przeciwko, była gotowa na drugą rundę, trzecią, a nawet piąta, tylko cholera nie na tej salonowej kanapie, żeby MAMA NICZEGO NIE ZAUWAŻYŁA.
Oparła się o niego plecami, mocno wbijając w jego ciało, jakby chciała w nim zniknąć, zapaść się w te silne ramiona, rozkoszowała się tym ciepłem i bliskością przez chwilę. Dał jej na kilka sekund poczucie bezpieczeństwa i tego, że znów są razem, że są dla siebie całym światem, a tu proszę, niespodzianka... Ręka na szyi odbierająca tlen, złowieszczy szept przy uchu, ręka na gorącej cipce. Chciała coś powiedzieć, ale nie była w stanie tego zrobić, znów chciał doprowadzić ją na szczyt rozkoszy, a ona zachłannie zaczęła lekko poruszać biodrami, jakby chciała tego jak najszybciej, teraz, w tej chwili, więcej i mocniej. Była teraz tak wrażliwa na jego dotyk, że wystarczyło pół minut a zaczęła dochodzić, akurat w momencie kiedy zaczęło jej się robić ciemno przed oczami i nagle wszystko ustało. Skamieniała, nie rozumiała co właśnie się wydarzyło, opadła rękami na kanapę, tak, że znajdowała się w typowej pozycji "na pieska". Próbowała pozbierać myśli, dojść do siebie, poradzić sobie z kotłującymi się w niej emocjami i myślami, ale nie było jej dane. Znów poczuła silne szarpnięcie za włosy, co poniekąd ją przeraziło i teraz autentycznie miała strach wymalowany w oczach. Jej makijaż był kompletnie zrujnowany, tusz rozmazany, szminka roztarta, wyglądała totalnie jak upodlona kurewka, która służy mężczyznom tylko do zaspokajania ich zwierzęcych pragnień. Przestała czuć się komfortowo i znów zaczęła się bać, nie ważyła się nawet protestować i wyrywać tylko posłusznie zrobiła to, czego od niej oczekiwał dokładnie, żeby nie miał się do czego przyczepić. W trakcie tego jakże upokarzającego zabiegu faktycznie pomyślała, że mógł zostać w tym więzieniu i nie powinna po niego jechać. Jej życie bez tego mężczyzny było cholernie spokojne, ale i okropnie puste i sama już nie wiedziała co jest gorsze. Kiedy skończyła, odsunęła się i otarła usta wierzchem dłoni, nie bardzo wiedząc, gdzie ma podziać wzrok i co ze sobą zrobić. Bardzo mocno zaciskała uda, żeby jego nasienie z niej nie wypłynęło i nie zrobiło plam na kanapie. Dygotała jakby było jej zimno, a wcale tak nie było, poczuła się jak... zwykła seksualna zabaweczka.
Co to w ogóle miało być? Zamrugała zaskoczona słysząc jego słowa, już otwierała usta, żeby coś powiedzieć, ale zmierzyła go tylko chłodnym spojrzeniem i starała się stanąć stabilnie na podłodze, choć nie było to łatwe. Podmienili jej go w tym więzieniu, czy co? Zrobili jakieś pranie mózgu, albo przeszczep? A może ktoś, na kim wykonywali karę śmierci postanowił opętać jej ukochanego? Wróć. W Australii nie ma czegoś takiego jak kara śmierci, więc to absolutnie niemożliwe. Nie mogła wyjść z szoku przez to co przed chwilą się wydarzyło i nadal była na niego zła, było jej też zwyczajnie przykro, Angelo chyba kompletnie zapomniał o tym jak bardzo wrażliwą i emocjonalną ma dziewczynę, ale co się stało, to się nie odstanie dlatego psychicznie czują się kompletnie fatalnie poczłapała do łazienki, czując przemożną ochotę na wzięcie prysznica i zmycia z siebie tego zrujnowanego makijażu. Prysznic nie trwał długo, ledwie pięć, może dziesięć minut. W tym czasie Angelo miał czas na odpisanie wszystkim, załatwienie ważnych i mniej ważnych spraw a ona wyszła spod prysznica otulona puszystym, różowym ręcznikiem i zmierzała w kierunku swojego pokoju po jakieś ubranie, wtedy padło pytanie z jego ust.
- Tak- odparła krótko, zupełnie normalnym tonem, nie przesadnie miłym, ani też z jakimś wyrzutem czy pretensjami. Nie zatrzymała się jednak tylko weszła do pokoju, chwilkę jej nie było, bo się ubierała w luźne, domowe ciuchy. Naciągnęła na tyłek świeżą bieliznę, różowe legginsy, a na górę biały, obcisły top na grubych ramiączkach. Nie trudziła się w ubieranie stanika, ona jednak jest fanką wolności cycków. Wygrzebała z szuflady w biurku test ciążowy, który jednoznacznie wskazywał na negatywny wynik, z czego oczywiście blondynka cholernie się cieszyła. Dla niej dziecko oznacza koniec życia, a być tylko żywym inkubatorem, a potem dać się opiekować maluchem komu innemu... to nie wchodziło w grę, bo Gabi jest odpowiedzialną osobą z reguły. Weszła do salonu i rzuciła test na kanapę obok Angelo, nie bardzo chcąc się do niego zbliżać, nie miała na to najmniejszej ochoty.
- Tak jak mówiłam, negatywny i dzięki Bogu.- powiedziała spokojnie, ale nie uśmiechała się w ogóle, cała radość z jego powrotu uleciała z dymem, ogień zgasł i na świeczce został jedynie ledwie tlący się knot.
- Czuj się jak u siebie w domu, trudno się tu zgubić. Kuchnia jest na prawo, łazienka jest na końcu korytarza, przygotowałam ci rano świeże ręczniki, bo pomyślałam, że pewnie będziesz chciał się wykąpać po powrocie. Pokój mojej mamy po prawej, mój... nasz po lewej, myślę, że mapa nie będzie potrzebna.- próbowała zażartować, ale kiepsko jej to poszło, zaplotła ręce na klatce piersiowej, zupełnie tak jak wtedy w trakcie spotkania z jej ojcem w sali więziennej. Zamknięta pozycja, nietęga mina, spięte ciało i brak blasku w oczach. Westchnęła cicho i poszła do kuchni po szklankę wody, żeby się napić. Wtedy zadzwoniła jej komórka, po którą automatycznie sięgnęła, nawet nie patrząc kto dzwoni i odebrała machinalnie.
- O... eee.... cześć.- przywitała się z rozmówcą i chwilę milczała słuchając co ten ktoś ma jej do powiedzenia. Stała akurat w drzwiach kuchni więc oparła się o framugę, a jej mina z każdą sekundą stawała się bardziej zamyślona, aż wreszcie uśmiechnęła się lekko.
- Super, to cudowne wieści, gratuluję, naprawdę bardzo się cieszę! Szkoda, że to drugi koniec świata... Yhym. Kiedy? W sobotę? Nie wiem, poczekaj.- odsunęła telefon od ucha, przykryła głośnik ręką i spojrzała na Angelo pytająco, nie bardzo wiedząc, czy może mu przerwać, to znaczy... Czy może mu poprzeszkadzać. Trudno, kto pyta nie błądzi.
- Moja koleżanka wyjeżdża na studia do Los Angeles, organizuje imprezę pożegnalną w sobotę. Pójdziesz ze mną?- zapytała kompletnie szczerze, była ciekawa czy będzie miał ochotę bujać się z gówniarzami. Dla niej to była szansa na powrót do towarzystwa, może przyjaciele już nie będą na nią tacy źli... To nie było pytanie z tych: może pójdziemy? Tylko raczej stwierdzenie: ja się wybieram, chcesz iść ze mną? Tak, dokładnie tak było. Upiła łyk wody ze szklanki, starała się zachowywać normalnie, choć do końca normalnie się nie czuła, nadal gdzieś tam z tyłu głowy miała dość przykre myśli, a czasami zamiatanie rzeczy pod dywan jest lepsze niż ich roztrząsanie, choć jej się pewnie zbierze na rozmowy w najmniej odpowiednim momencie.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Na nikogo go nie wymienili. Niestety. Angelo był jaki był i niejednokrotnie mówił Gabi o swoich wadach, jak i bardzo solidnie pokazywał je w życiu. Ona wydawała się być ślepa na jego ostrzeżenia, jakby kompletnie nie chciała tego słuchać, czy widzieć, a później zderzała się z rzeczywistością. Miał swoje loty, raz wysokie raz niskie. Kidy spędzali czas beztrosko, skupieni tylko na sobie, bez żadnych obowiązków na karku i ciężkich myśli, był bardziej wkupiony na niej i ich relacji. Teraz, gdy tych spraw był natłok, a Angelo stresował każdym dniem i tym, czy federalni odkryją jego słodki sekret (za czym idzie i Franka, który już planował akcje wycofania się z Nowego Jorku na Sycylię, w której utknie na zawsze), ciężko mu było skupiać się na związku tak jak może powinien. Nie przywykł do dzielenia uwagi i rozgraniczania swojego humoru na dwa. Pełne skupienie miał teraz na tym, żeby się trochę lepiej poczuć i załatwić sprawy, które musiały zostać załatwione natychmiast. Nie pomyślał, że Gabi może zrobić się przykro, bo czemu by miało? Nakręcili się i fajne dali upust tym emocjom. Tak to właśnie widział, tego był nauczony i to znał. Było fajnie, odebrała go z paki, zdążyli się wkurwić i pogodzić, tak to widział. Skąd miał wiedzieć, że jej to nie pasowało? Skoro po prostu wstała i sobie poszła.
Baby.
Angelo siedział na tym telefonie skupiony już tylko na tej sprawie, słysząc gdzieś tam z oddali, że Gabi bierze prysznic. Zaczepił ją o ten test i już się domyślił, że wynik był negatywny, skoro go zrobiła i nic się nie odzywała. Pewnie, gdyby było inaczej, Gabi wpadłaby w histerię i płacz, zamiast tą swoją uroczą, dziewczęcą euforie, odbierając go dzisiaj.
Coś cicho upadło obok jego uda. Zerknął na test i negatywny wynik i jakoś tak go... hm, niby miała racje, niby dobrze, że nie była teraz w ciąży, ale mimo wszystko poczuł jakieś ukucie smutku. Jeśli to wszystko się naprostuje, dziecko byłoby idealnym wejściem w nowe życie. Druga szansa. Jednak, jeśli tak się nie stanie, a on wyląduje do końca życia za kratkami? Nie, nie. Lepiej, że tak na tą chwilę wyszło. Angelo uniósł spojrzenie na Gabi i zmarszczył brwi.
- Przebrałaś się? - Zdziwiło go to trochę, bo przecież nie ubrudził jej tamtych ciuchów, a wyglądała w nich seksi. Zmierzył ją spojrzeniem, ale nic nie powiedział, skoro tak było jej wygodniej, to co mu do tego? Widocznie nie planowała nigdzie wychodzić. Zatrzymał spojrzenie na jej oczach, wyglądała dość... smutno. Zablokował telefon, widocznie zainteresowany tym faktem i wyprostował się, jakby chciał o coś zapytać, ale ona zrobiła szybki house tour bez house tour.
- Ta... Dzięki. - Rzucił a propos tych ręczników i miała racje. Musiał zrobić sobie przerwę i się wykąpać. Prysznic na pewno dobrze mu zrobi. Wstał z kanapy i chciał do niej podejść, przytulić, zapytać, czy coś się stało. Bo nie, nie rozumiał co zrobił, jedynym wyjaśnieniem było to, że ciągle była na niego zła za to, że zwrócił jej uwagę. Jednak Gabi odwróciła się do niego dupskiem i wyszła do kuchni Chciał za nią iść, lecz wtedy zadzwonił telefon, a tym razem on splątał ręce na piersi, patrzą cna nią pytająco - kto dzwoni? Mówiły jego oczy. Czekał cierpliwie, a kiedy padło pytanie, musiał się chwilę zastanowić. Imprezka pełna gówniarzy co? Normalnie wpadłby i to z towarem, ale jakoś nie miał teraz ani towaru, ani chyba ochoty spotykać się z jej znajomymi, którzy go i tak nie akceptowali. Nie chciał, by Gabi miała przez to zjebaną imprezę. Z drugiej jedna strony, chyba powinien z nią iść? Ona z nim chodziła, nieważne, czy to było jakieś spotkanie biznesowe, Mafijna kolacyjka, czy cokolwiek innego. Zawsze przy nim była, dumnie prezentując przy jego ramieniu.
Jednak... To impreza gówniarzy, co on tam będzie robił? Będzie jak piąte koło u wozu, doskonale zdawał sobie z tego sprawę.
- A chcesz żebym szedł? - To chyba była najlepsza odpowiedź. Jeśli Gabi poczuje, że jest tam mile widziany i chce go przy sobie, to pójdzie, ale jeśli jego przeczucia miały okazać się trafne, lepiej żeby ją tylko zawiózł i odebrał. Jakakolwiek była jej odpowiedź, kiwnął twierdząco głową i odwrócił na pięcie, z zamiarem wzięcia prysznica, a jej da przestrzeń na dokończenie rozmowy.
Chłodna woda miło koiła jego ciało. Miał trzy świeże blizny na ciele, ta od noża na brzuchu, postrzelony bark i kostki, które lekko sprawiały mu dyskomfort. Obejrzał się w lustrze, rany na torsie dobrze się zagoiły, trochę już minęło. Przetarł się ręcznikiem i wyszedł z łazienki opasany nim w biodrach nisko, bo szedł po nowe spodnie. Zerknął tylko co robi Gabi i wyciągnął z torby dresowe, szare spodnie, do których narzucił obcisły, czarny t-shirt na grubym ramiączku. Wpasował się ubiorem do swojej laski, wnioskując, że zostają w domu. Rozwiesił jeszcze ręcznik w łazience i rozejrzał za Gabi. Znalazł ją w sypialni, która....
O kurwa. Okej. Spodziewał się, że pokój Gabi będzie mocno dziewczęcy, ale nie tak. On był wręcz dziecinny. Angelo rozejrzał się po wnętrzu, lekko zaskoczony, choć w cale nie powinien, znając już swoją dziewczynę od jakiegoś czasu.
- Co robisz? - Zagaił, czując w kościach, że nadal jest chujowo. Z niego emocje już opadły, a ona nadal była zła? Nie rozumiał, po takim bzykaniu chyba powinna być już zadowolona...
- Zjemy coś? Będę musiał jeszcze dzisiaj z... dwie, trzy godziny? Myślę posiedzieć nad załatwianiem spaw. Pisałem chwilę z braćmi i siostrą. - Wyjaśnił jej o dziwo dość spokojnie i usiadł do niej na łóżko, na którym sobie siedziała, gdy wszedł do sypialni. - Nadal jesteś na mnie zła za te uwagi? Daj spokój Gabi, przecież wiesz, że chcę dla ciebie dobrze. - Spróbował zagarnąć ją ramieniem, żeby się do niego przytuliła. - Chodź tu moja mała obrażalsko...

Gabrielle Glass
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Królowa życia — śpiąca na pieniądzach
19 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Oczywiście, że dużo łatwiej jest żyć nie mając na głowie policji, przesłuchań, rozpraw sądowych, strachu o własną rodzinę, która tak samo jak on była zagrożona, ale nic nie daje drugiemu człowiekowi prawa do tego, by wyładowywać swoją złość i frustrację na innej osobie. Od tego są worki treningowe, ściany, środek lasu albo zwykłe pójście pobiegać czy wyjście na siłownię, a z tego co da się zauważyć gołym okiem Gabrielle nie przypomina w żadnym stopniu worka treningowego, bieżni, sztangi czy innego sprzętu do ćwiczeń. Oboje są tylko ludźmi, każde z nich ma prawo do popełniania błędów, ona nie powinna reagować takim wybuchem na to, że wytknął jej brak umiejętności prowadzenia samochodu, on nie powinien karać jej w ten sposób, w ogóle nie powinien jej karać... a już zwłaszcza nie seksem, bo to w przyszłości może rodzić pewne problemy i niechęć do zbliżeń. Na dodatek w niej buzują hormony, jest tylko nastolatką, która od nadmiaru stresu, emocji i wykończenia intensywnością podróżowania ma teraz problem z okresem, który się zbiera, zbiera, ciało krzyczy, a on nie przychodzi. To napięcie było totalnie irracjonalne, strasznie ją to męczyło. W jednej sekundzie się śmiała w innej płakała, potem się złościła o byle gówno nawet na samą siebie, mimo iż nie chce tego robić. Gabi wbrew pozorom, kiedy nie ma hormonalnej huśtawki nastrojów jest kompletnie nieszkodliwa, bardzo ugodowa, wręcz potulna, ale na kilka dni przed miesiączką wstępuje w nią potwór i to jest sygnał do tego, by schodzić jej z drogi, albo przytakiwać, ewentualnie wyprowadzić się do namiotu na poligon wojskowy i chronić głowę kaskiem, bo pewnie i tak tam cię znajdzie i będzie suszyć łeb, o to dlaczego ją zostawił i czemu jej nie wspiera, nie przytula i nie głaszcze. Tylko problem jest w tym, że przytulona też może zareagować negatywnie, tu nie ma złotego środka, bo czego się nie zrobi może pójść w dwie strony, albo dobrą, albo złą i nigdy nie możesz mieć pewności, co akurat sobie ubzdura.
Blondynka była bardzo ciekawa czy Frankowi się nie oberwało, jak czuje się Misia, czy Majki jest zdrowy, czy Marcello i Rosalia są bezpieczni, bo różnie może być, oczywiście, że oni chodzili jej po łebku jak takie natrętne wszy, ale nie zadawała pytań względem jego rodziny, bo zdawała sobie sprawę, że po zamknięciu nie miał z nimi kontaktu i nie ma pojęcia co się z nimi dzieje.
Za dużo kłębiło się jej pod tym blond łebkiem, za mocno wszystko roztrząsa, ale nie zostawi tak tej sytuacji sprzed kilku minut, będą musieli o tym porozmawiać, nieważne jak trudna będzie to dyskusja, dla niej, dla niego, dla nich.
- Chyba widzisz, że tak.- mruknęła odpowiedź dość nieprzyjaźnie. Głupie pytanie, głupia odpowiedź, przecież widział, że ma na sobie zupełnie coś innego niż jeszcze dziesięć minut temu. Zatrzymała się jednak i wzięła głęboki oddech, wypuszczając z płuc powietrze, tak jakby próbowała z siebie wydmuchać wszystkie negatywne emocje. Nie mogła się w ten sposób odzywać i to nie dlatego, że się go bała, czy nie chciała go urazić, zwyczajnie nie czuła się ze sobą dobrze, będąc taką pizdą.
- W domu liczy się wygoda.- dodała już spokojnie i bardzo uprzejmie jednakże bez uśmiechu na ustach. Tak, nadal była zła za scenę w samochodzie, bo nikt nie będzie jej mówił, że źle prowadzi, nawet jemu na to nie pozwoli, bo ona wie, jaka jest prawda i uważa się za świetnego kierowcę, a żeby jeszcze tego było mało, zaledwie wczoraj zapisała się na kurs prawa jazdy na motor, o którym marzyła już od najmłodszych lat. Postanowiła jednak, że nie zdradzi mu tej rewelacji, skoro ma takie podejście względem tego jak prowadzi samochód. Pewne rzeczy lepiej zachować dla siebie, żeby nie drażnić lwa, już powoli zaczynała się tego uczyć, a otwarta księga, którą zawsze była zaczęła się zatrzaskiwać milimetr po milimetrze, kryjąc w swoim wnętrzu różne informacje. Dziś dostrzegła, że znów zaczęła się za mocno starać, chciała za bardzo, za dużo i zdecydowanie dawała samą siebie w zbyt dużej ilości. Do takich wniosków doszła pod prysznicem, który był dla niej ukojeniem i swojego rodzaju oczyszczeniem. Czasem trzeba pobyć chwilkę w samotności i zostać wsparciem samemu dla siebie. Dobrze, że zadzwoniła Agnes z tym zaproszeniem, przynajmniej odciągnęła jej myśli ze złych torów. Angelo jej się bacznie przyglądał, jakby się bał, że rozmawia z jakimś kochankiem albo tajnym agentem i zaraz go tu wsypie.
- Chcę, ale obawiam się, że ty możesz nie chcieć imprezować z gówniarstwem, więc to od ciebie zależy, masz wybór, wolną wolę i tak dalej...- wyjaśniła spokojnie i bardzo dyplomatycznie. Nie stawiała go przed faktem dokonanym, dawała możliwość podjęcia decyzji. Jasne, fajnie byłoby się pochwalić ich związkiem, tym jak pięknie się przy sobie prezentują, jak ich ciała się ze sobą komunikują bez słów, i reagują na siebie zupełnie automatycznie, ale istniało ryzyko, że będzie jakaś afera, bo umówmy się, ale nastoletki chłopcy nie są zbyt rozgarnięci i ulegają mocno emocjom, odpalają się w trybie ekspresowym i któryś mógłby stracić zęby, a nie chciała, żeby ktokolwiek cierpiał. No i hej, ona i tak połowy ludzi z tej imprezy nie zna, więc może nie będzie tak źle? Wróciła więc do rozmowy, potwierdziła, że może zjawi się na godzinkę czy dwie i uprzedziła, że może nie być sama jeśli Ares zdecyduje się pójść z nią. Odprowadziła mężczyznę wzrokiem i gapiła się za nim, póki nie zniknął za drzwiami łazienki, sama zamieniła z koleżanką jeszcze kilka słów i poszła do swojego pokoju, zostawiając otwarte drzwi, co oczywiście było jasnym sygnałem, że zaprasza do środka, jednak nie chciało jej się gadać. Usiadła na łóżku, przytuliła wielkiego, białego, pluszowego królika i gapiła się bezmyślnie na ciemny ekran telewizora wiszącego na przeciwległej ścianie.
- Siedzę- odparła rezolutnie, błyskotliwie niczym Newton odkrywający grawitację. Pokój Gabi był... Faktycznie mocno niepasujący do młodej kobiety. To wnętrze zatrzymało się gdzieś w przeszłości, może z czasów gdy miała ze czternaście, może piętnaście lat temu, co wcale nie było takie odległe! Ona się czuła tutaj bardzo dobrze, bezpiecznie, względnie komfortowo. Kiedy Angelo usiadł obok niej łóżko zaskrzypiało niebezpiecznie, jakby ugięło się pod jego ciężarem. Czy ono wytrzyma ich dwójkę? Nie wyglądało zbyt stabilnie, a już zwłaszcza niepokoiło to skrzypienie. Co będzie się działo, kiedy będą uprawiać seks? Jak utrzymać to w tajemnicy przed matką jeśli wyrko będzie z każdym pchnięciem piszczeć?
- Nie jestem głodna. Wiesz gdzie jest lodówka, częstuj się tym na co masz ochotę.- powiedziała spokojnie i łypnęła na niego spod była, obrażona śmiertelnie. No nie mogła mu wybaczyć tej zniewagi samochodowej i tego jak ją potraktował. Zacisnęła palce na pluszaku, mocniej się w niego wtulając, jakby miał być jej tarczą. Teraz naprawdę wyglądała jak obrażone dziecko, nie potrafiła się uspokoić, nawet informacja o rozmowie z rodzeństwem wydawała się gdzieś ulecieć w eter i ta o załatwianiu spraw przez dwie, trzy godziny również.
- Nie jestem zła- burknęła, dosłownie szczeknęła niczym rozjuszona Chihuahua gotowa odgryźć swojemu opiekunowi palec jeśli ten śmie się do niej zbliżyć choćby na pół kroku.
Jej wzrok mówił wszystko: spróbuj mnie dotknąć to zginiesz śmiercią bardziej tragiczną niż cała rodzina DeLuca razem wzięta, ale gdy tylko poczuła jego rękę na sobie i to jak pewnie ją do siebie zagarnia, nie rzuciła mu się do tętnicy, nie przegryzła jej wściekle, tylko wtuliła się w jego ciało i... rozryczała się jak małe dziecko.
- Nie jestem na ciebie zła... jestem wściekła! Nie można mówić ludziom takich przykrych rzeczy! Ja ci nie zwracam uwagi na to, że czasami śmierdzą ci stopy, albo, że mordujesz mnie cichaczami w nocy, kiedy jestem zakopana po czubek nosa pod kołdrą...- zaczęła z siebie wyrzucać potok słów. Odrzuciła pluszaka na podłogę i wtuliła się w Angelo bardzo mocno, zacisnęła palce na jego koszulce, a jej łzy zostawiały na niej mokre ślady. Niby powinna być szczęśliwa, bo zaspokoili swoje dzikie żądze, ale nie... Nadal te cholerne hormony robiły jej papkę z mózgu, miała już tego serdecznie dość, a każdy lekarz wmawiał jej, że taki już jest jej urok i nic z tym nie można zrobić. Antykoncepcja hormonalna miała pomóc, ale gówno dała, chyba nawet pogorszyła ten stan przed okresem. Nie znosiła tego, najchętniej to poddałaby się zabiegowi usunięcia jajników i macicy, żeby nie musieć tego przeżywać, ale gdzieś tam w dalekiej przyszłości widziała się w roli matki, więc nie mogła tego zrobić.
-i... i nie możesz mnie tak traktować... Wiesz, jak ja się poczułam, kiedy się tak rozsiadłeś i machnąłeś na mnie ręką, że mam cię zostawić w spokoju? Zdajesz sobie sprawę z tego jak to wyglądało? Ulżyłeś sobie, baba spełniła swoje zadanie i może odejść do garów, albo do sprzątania czy innych rzeczy, do których stworzone są kobiety. Nie możesz być dla mnie takim troglodytą, bo ja się staram, naprawdę się staram robić wszystko, żebyś był zadowolony.- nadal beczała, łzy ciekły z jej ocząt jak z kranu, aż dostała kataru i mało brakowało, a z nosa wyciekłyby jej gluty i zostałaby prawdziwą smarkulą. Dobrze, że nie wpadła na pomysł chwycenia go za koszulkę i wysmarkania w nią tego kinola, bo to by było za grube, dużo za grube. Nic tak nie wyprowadza z równowagi faceta jak kobiece łzy, to zwykle ich paraliżuje, sprawia, że nie wiedzą, co robić, ale Angelo był przyzwyczajony do babskiego płaczu, nie jedna i nie dwie tak przy nim wyły, ale trochę z innych powodów.
- Nawet... nawet mieszkanie posprzątałam, kupiłam wino, chciałam nam zrobić naleśniki, wybrałam nam filmy do obejrzenia wieczorem, mam w szafce popcorn, mam dla ciebie piwo w lodówce, a teraz już na nic z tego nie mam ochoty, bo wszystko się zepsuło i... i już nie chcę się starać.
Wyrzuciła z siebie wszystkie te słowa niemal na jednym oddechu, dość ciężko było ją zrozumieć przez to, w jaką histerię wpadła, jak bardzo pociągała nosem, jak drgała raz po raz w tej histerii, pieprzone hormony i ból cycków, który wrócił ze zdwojoną siłą. Oddychała urywanie i gniotła Angelo koszulkę, ale niestety... zapytał, to teraz musi wziąć wszystko na klatę jak na mężczyznę przystało. Właśnie teraz musiało do niego dotrzeć jak bardzo się wjebał w bagno... Jak faktycznie może wyglądać życie z taką gówniarą. Ten pokój, to zachowanie, to nie była "kobieta", którą poznał. Jeśli teraz nie ucieknie, jeśli teraz się nie przestraszy i wszystko sobie uzmysłowi to przetrwają wszystko, a niestety co co mówiła i robiła i jak mocno histeryzowała mogło go przerazić i sprawić automatycznie, że przestanie ją kochac, przestanie widzieć w niej potencjalną matkę swoich dzieci i faktycznie pryśnie do jednego ze swoich ludzi, znikając z jej życia na dobre.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Już nie raz i nie dwa Angelo zdążył przekonać się o napięciach przedmiesiączkowych swojej dziewczyny. Zazwyczaj dość mocno się wtedy wycofywał, kupował jej słodycze, zaopatrywał w to, czego potrzebowała i nie wchodził jej w drogę, bo wiedział, że z jago charakterem to może skończyć się tylko wielką kłótnią. Jednak dzisiaj? Takiej sytuacji chyba jeszcze nie było, a jemu trochę z głowy wypadło, że ona jest przed tym okresem, po prostu nie połączył kropek. Było tyle do myślenia i organizowania, że nie mógł przecież pamiętać o całym świecie i jego składowych. Jasne, pamiętał, że spóźnia jej się okres, ale nie związał tego z jej wybuchem złości. Może gdyby rozpoczął ten temat innego dnia, nie byłoby takiej dramy? Na pewno by się wkurwiła, ale nie aż tak.
Skoro chciała, żeby z nią poszedł, to pewnie z nią pójdzie, ale najpewniej wrócą do tej rozmowy bliżej imprezy. To będzie zależało od ich nastawienia i sytuacji, bo aktualnie atmosfera była gęsta i bardzo napięta. Dodatkowo Angelo nie wiedział co będzie jutro, a co dopiero w sobotę. Musi przyzwyczaić się do nowego tymczasowego trybu, w którym nie ma codziennie miliona obowiązków, bo jego firmy zostały wstrzymane. Będzie musiał jutro pojechać do hotelu i zobaczyć co tam się dzieje, skontaktować ze wszystkimi pracownikami zarówno tego biznesu, jak i swojego studia. Powinien zrobić to dzisiaj, ale póki co Rodzinne interesy były ważniejsze....
No i ogarnięcie sytuacji z Gabi, bo nie mogła mu dokładać kolejnych problemów na łeb.
Westchnął cicho, gdy się do niej dosiadł. Poważnie? Będzie teraz obrażona na kilka dni, bo zwrócił jej uwagę? Tak nie mogło być... dlatego wyczuwał rozmowę. Łóżko pod nim skrzypnęło niebezpiecznie, Angelo też podważył jego solidność, ale jeszcze zdążą to sprawdzić. Na razie były ważniejsze rzeczy do obgadania. Puścił jej uwagę o lodówce mimo uszu. Wątpił, że nic nie przygotowała, albo nie planowała, w końcu wrócił do niej z paki... Znał ja już na tyle, że nawet mimo swoich zdolności kulinarnych, na pewno chciała go dobrze przywitać.
To, że nie była zła, też było klasyczną, babską ściemą. Trochę się w nim zagotowało, ale nie dał tego po sobie poznać, musiał zachować zimną krew, chociaż on. Dlatego zgarnął ją do siebie, ale tego wybuchu się nie spodziewał. Czemu się rozryczała? Aż tak ją to zabolało? Nie rozumiał, dla niego to było zachowanie rozkapryszonej, rozpieszczonej małej dziewczynki, a nie dorastającej kobiety. Zmarszczył brwi, a wyjaśnienia przyszły szybciej niż mógł się spodziewać.
- To nie to samo. - Trochę go tym stwierdzeniem rozbawiła, ale nie mógł z niej drwić i się śmiać, bo to jeszcze tylko pogorszy jej stan, doskonale o tym wiedział. Dlatego się zamknął i przytulił ja mocniej, głaszcząc po plecach i głowie. Uważał, że trochę dramatyzowała z tym wybuchem płaczu, w takim stanie widział ją tylko, jak bardzo ją krzywdził, a on jej tylko przecież zwrócił uwagę, że stwarza dla siebie niebezpieczeństwo na drodze! Jakie to było dla niego kurwa abstrakcyjne...
Ale mówiła dalej.
Trochę go to zbiło z pantałyku, że co? Zaskoczyło go to, jak się Gabi poczuła, więc nie chodziło tylko o te głupie prowadzenie? Próbował ją zrozumieć, naprawdę i jej punkt widzenia, ale to było takie abstrakcyjne. Przecież nie to na miał na celu, kompletnie i nawet nie zauważył niczego złego w tym, że musiał zająć się obowiązkami, chyba powinna to zrozumieć? Milczał i słuchał dalej. Zrobiło mu się trochę... przykro. Faktycznie Gabi zawsze się starała i to w niej bardzo kochał, że nie tylko od niego brała, ale dawała tak dużo, jak jeszcze żadna inna kobieta w jego życiu. Doceniał, że po niego dzisiaj przyjechała, że zorganizowała te wszystkie rzeczy i tak o nim myślała, ale dalej nie rozumiał do końca jak to wszystko zepsuł. I rozumiał i nie rozumiał. Jej słowa miały sens, ale spojrzenie było kompletnie odwrotne. Pocałował ją w czubek głowy, gdy skończyła mówić, a raczej rzucał słowa w histerii, które zrozumiał, co do jednego, mimo, że wyrzucała je przez łzy. Wziął głęboki wdech, gdy nastała cisza i wydech, próbując sobie wszystko w głowie poukładać i przygotować odpowiedź, która nie pogorszy jej stanu.
- Źle to wszystko odebrałaś mała. - Wyjaśnił na wstępie spokojnie. - Wkurwiłaś się, ja też, bardzo, ten seks miał wyrzucić te emocje, właśnie pomóc znaleźć gdzieś ich ujście. Nie poczułaś się lepiej? Myślałem, że poczujesz, tak jak ja... Chodziło o rozładowanie emocji, nie chciałem żebyś poczuła się tak jak mówisz. Wiesz, że cię szanuję. - Odsunął ją od siebie tak, by ująć jej polik, z którego ściągnął kciukiem łzy jak wycieraczką. Spojrzał w jej zaszklone oczy. - Kiedykolwiek traktowałem cię, tak jak mówisz? Nie narzekam, że masz problem z gotowaniem, czy robisz w okół siebie syf, nie ganiam cię do sprzątania i gotowania... Przecież teraz też tego nie zrobiłem. Byłem na ciebie zły, za to, że na mnie krzyczałaś i nie dałaś sobie nic powiedzieć, więc dlatego po bzykanku cię nie przytuliłem. Myślałem, że ty to zrobisz, że zaraz do mnie wrócisz po prysznicu i tak jak zawsze wpakujesz na kolana, czy wepchniesz pod koszulkę . A ja sobie w tym czasie dokończę, co mam dokończyć. - Uważał, że to trochę nie fair, że mu zarzuciła traktowanie jej jak jakiś prostak. Szczególnie, że to on w większości gotował, robił śniadania, czy przygotowywał jej ulubione jedzonko, gdy miała na to ochotę. Nie używał jej jak laleczki do ruchania, nigdy. Dlatego poczuł się trochę urażony tym wyrzutem, ale próbował ją zrozumieć, naprawdę. Pocałował ja w czoło.
- Kocham cię Kwiatuszku i doceniam co dla mnie robisz... -Nie wszystko, ale chociaż w większości. - ... Nie chciałem, żebyś się tak poczuła. Mam teraz dużo na głowie, też mi to siada na psychę i nie będę teraz mógł dalej poświęcać ci 100% swojego czasu jak podczas naszego wyjazdu, choćbym bardzo chciał. - Też musiała to zrozumieć, a miał wrażenie, że do końca nie zdawała sobie z tego sprawy. starł jej łzy z policzków do końca i pocałował, najpierw w jeden, później w drugi.
- Nie płacz już, nie lubię jak płaczesz. - To była jedyna kobieta, której łzy go fizycznie bolały, kiedy czuł w sobie jakiekolwiek poczucie winy i empatię. - Zrobimy te naleśniki? Chodź, wiem, że chcesz. A później ja wrócę do swoich spraw i wieczorem możemy obejrzeć ten film, wypić winko, zjeść popcorn. Tak jak chciałaś. - Wstał i podał jej rękę, żeby za nią chwyciła. Nie zmusi jej. Jeśli będzie chciała być dalej obrażona, okej. Niech będzie. Wyciągnął do niej dłoń, schował swoje ego w kieszeń, a robił to bardzo rzadko. Ciężko mu było zachować taki spokój i załagodzić całą tą sytuację, ale wiedział,że jeśli o tego teraz nie zrobi, to będzie się za nimi ciągnęło. A naprawdę potrzebował spokoju, miał wystarczająco dużo problemów.
I naprawdę za nią tęsknił w tej pace. Chciał z powrotem swoją kochaną Gabi, a nie tego rozkapryszonego potworka.
Ech te baby i te ich hormony. Chyba powoli docierało do niego, że ona lubiła dramatyzować przed okresem.

Gabrielle Glass
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
ODPOWIEDZ