studentka, która pracuje — w biurze
23 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
kiedyś zostanie pełnoprawnym inżynierem i coś będzie tworzyć, a póki co psuje sobie życie uczuciowe i zarabia ogarniając papierki w dziale HR
Gemma nigdy nie uważała sie za osobę super skomplikowaną, co pewnie oznaczało, że było wręcz przeciwnie i była bardzo skomplikowana. I kto wiedział o tym lepiej, jak nie facet który jako pierwszy się w niej tak mocno zakochał? No dobra, może i nie jako pierwszy, ale na pewno z wzajemnością. A to mu dawało przewagę, bo się starała żeby to wyszło, to… no to co było między nimi. I nie mogła powiedzieć, że o nich nie walczyła. Po prostu w pewnym momencie walka była bardzo nierówna, bo brakowało jej już sił i miała wrażenie, że już walczy sama ze sobą. I to nie tak, że nigdy się nie zastanawiała “co by było gdyby” i czy gdyby wytrzymała trochę dłużej, postarała się jeszcze bardziej, to czy ich związek dałoby się odbudować. Ale… no to nie miało sensu. Ten rozdział był zamknięty. Tak sobie przynajmniej wmawiała. Minęło też kilka lat, ona trochę dorosła, trochę się w jej życiu pozmieniało, a Finn nie miał wglądu w jej uczucia i emocje od tamtej pory. I dla jej dobra pewnie powinno tak pozostać, skoro właśnie tak reagowała, kiedy Finn Finnigan znajdował się w pobliżu.
- Co ty wiesz o zaufaniu - rzuciła, trochę poważniejąc, ale czy to nie na tym polegał problem? Nie chciał jej dopuścić do siebie kiedy najbardziej cierpiał, czy to nie świadczy właśnie o braku zaufania?
- I świetnie, więc doskonale się rozumiemy - skinęła lekko głową, bo cóż, wiedziała że skoro teraz tańczyła tak jak jej zagrał, to wieczorem i sam na sam będzie tylko gorzej. - Już ty się nie interesuj co zrobię z tymi trzema butelkami - rzuciła, lekko mrużąc oczy. No w praktyce miała współlokatorów z którymi zawsze mogła się napić, ale… nie była typem, który unikał picia solo. Odetchnęła bardzo cicho, kiedy przestał się w nią wpatrywać i przesunęła powoli dłońmi po jego barkach. Dawno ich nie dotykała i aż ją przeszedł lekko dreszcz. Uniosła się nieco na kolana, tak że pewnie mógł poczuć jej oddech na swoim karku, - eheee i co jeszcze? Nie za dużo masz wymagań? - zapytała, nachylając się nieco do jego ucha, a dłonie zsuwając powoli po jego ramionach - Po pracy? - zapytała, trochę... no trochę ciekawa jak mu się układa, co tam u niego i co właściwie robi. A nie mogła zapytać wprost.
przyjazna koala
-
instruktor gry w tenisa — korty tenisowe
22 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Mordo, jestem nieobliczalny jak pierwiastek z dwóch
Co wiedziałem o zaufaniu? Na pewno więcej, niż kilka lat temu, chociaż skłamałbym, gdybym powiedział, że jej wtedy nie ufałem. Może nie potrafiłem tego okazać, szczególnie po kontuzji, kiedy za wszelką cenę starałem się ją od siebie odsunąć. Miała prawo uważać, że moje zachowanie było w jakimś stopniu spowodowane brakiem zaufania, jednak w rzeczywistości było nieco inaczej. W trudnych chwilach człowiek reaguje inaczej niż zwykle, a ja chciałem być po prostu sam. Chciałem zaszyć się w bezpiecznym miejscu sam ze sobą, nie dopuszczając do siebie nikogo, a troska i walka ze strony Gemmy jedynie pogarszała sytuację. Świat zawalił mi się na głowę i czułem, że muszę przez to przejść sam, dlatego wściekałem się za każdym razem, gdy próbowała mi pomóc. Dziś pewnie zareagowałbym inaczej, bo ta cała sytuacja nauczyła mnie, że przecież po to są bliscy, by mieć w nich wsparcie, a nie usiłować udowodnić wszystkim, że jest inaczej. Ale tak. Rozdział z Gemmą w roli główniej jest już zamknięty i nie ma do niego powrotu. Chociaż z pozoru może wydawać się to dziwne, że dlaczego, skoro się kochamyliśmy, to nie chcemy spróbować naprawić tej relacji, zacząć od nowa, z czystą kartą, to w rzeczywistości to nie jest takie proste. -Nie da się kochać bez zaufania. A miłość akurat się pojawiła w moim życiu- powiedziałem szczerze, trochę też licząc na to, że domyśli się, że to o niej mowa. Chociaż pewnie znając życie pomyśli, że na pewno nie kochałem jej szczerze, to ja swoje wiem. To była pierwsze, najszczersze uczucie, jakim obdarzyłem dziewczynę i jedyne, jakie pozostanie ze mną na zawsze. -Skoro ja przyniosę te butelki, to oczywiste, że interesują mnie ich dalsze losy- to trochę tak, jakbym jej dzieci pod opiekę dawał, nie? Może dobra, nie jest to zbyt trafne porównanie, ale wiadomo o co chodzi. No i jeszcze w tym wszystkim najważniejsze, że interesowała mnie sama Gemma i jej stan po spożyciu tak dużej ilości alkoholu.
Z przymkniętymi powiekami rozkoszowałem się jej dotykiem, kiedy sunęła po moich ramionach, przy okazji też delikatnie łaskocząc oddechem. Chciałem, by ta chwila trwała w nieskończoność, bo przez ułamek sekundy poczułem się tak, jak kilka lat temu, kiedy w weekendy chillowaliśmy sobie we dwoje na plaży. -Nie, to wszystko, dziękuję- powiedziałem, uśmiechając się pod nosem, chociaż głos w mojej głowie wręcz krzyczał nie przestawaj, Gemma. -Po pracy też, ale muszę się najpierw zająć moim dzieckiem- odpowiedziałem na jej pytanie, ale dopiero po chwili dotarło do mnie, jak to zdanie zabrzmiało. -Kotem w sensie, bo niedawno go przygarnąłem- poprawiłem się szybko, odchylając lekko głowę, by móc na nią spojrzeć. Tyle że, ona była na tyle blisko, że zetknęliśmy się policzkami, przez co szybko wróciłem do poprzedniej pozycji, na nowo zamykając oczy. -A ty będziesz sama na chacie?-bo nie chcę dostać ewentualnego wpierdolu od Rydera.

gemma macfarland
ambitny krab
michałowa
studentka, która pracuje — w biurze
23 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
kiedyś zostanie pełnoprawnym inżynierem i coś będzie tworzyć, a póki co psuje sobie życie uczuciowe i zarabia ogarniając papierki w dziale HR
Finn wiele nie potrafił okazać, a Gemma nie potrafiła go tego nauczyć. Zresztą, czemu by miała to robić? Był jej facetem, jej mężczyzną, partnerem, a nie dzieckiem, które należy wychować. Mieli się uczyć życia razem, obok siebie, a nie… no nie miała prowadzić lekcji, które on miał słuchać. Poza tym jaki miała niby wzór w swoim życiu? Jej ojciec całe życie okłamywał całą rodzinę i siebie, miała beznadziejne wzorce, nie wiedziała jak wygląda zdrowy związek i sama nie potrafiła go dobrze stworzyć. I kto wie gdzie popełniła w tym wszystkim błąd, co jeśli już na początku? Co jeśli nigdy nie powinna mu dawać szansy, czy wtedy żyłoby im się lepiej, gdyby nigdy ze sobą nie byli i nigdy nie mieli szansy się w sobie zakochać? No nie ma co gdybać. Musieli żyć z tym co było, a jak widać, oboje mimo upływu lat nie mogli się pogodzić z rozstaniem, ani porządnie pójść do przodu. Oczywiście według Gemmy ona nie robiła nic złego i to Finn Finnigan był tutaj winien. Wszystkiego.
- Ej, ani się waż poruszać tego tematu. Dobrze wiemy co było Twoją życiową miłością i nie chce do tego wracać, ale na pewno nie byłam nią ja - prychnęła, bo tak, uważała że to sport i jego kariera była tą miłością. I to za nią pogrążył się w żałobie, całkowicie zapominając o Gemmie. Przestała dla niego istnieć wtedy, a teraz… teraz miała wrażenie, że tylko się nad nią znęca, mszcząc się trochę za to, że chciała być szczęśliwa bez niego. I nie pozwalając jej na to.
- Będą bezpieczne w moich rękach. Skoro teraz nie boisz się, że cię tutaj uduszę, to i o nie nie musisz się bać - skinęła lekko głową. A ona je wypije. Ale najpierw schowa swój telefon w zamrażarce, albo powie Ryderowi że ma na nim spać, żeby nie mogła pijana potem po Finna zadzwonić. Igrała z ogniem za każdym razem kiedy się upijała i chyba dlatego była taka puszczalska, bo idąc do łóżka z pierwszym lepszym typem, nie mogła tego zrobić z Finnem. A randkując z Colinem mogła iść się przespać z nim, zamiast z Finnem. To miało sens. Chory i głupi, ale miało. I jakoś działało.
- Świetnie - mruknęła, przesuwając dłonie znów blisko jego łopatek, wzdłuż kręgosłupa, który znała chyba na pamięć. Każdy z tych mięśni, każdą krzywiznę kości dotykała i całowała zbyt wiele razy. I naprawdę nie powinna teraz o tym myśleć. I nie powinna się skupiać nad tym jak pachniały jego włosy, które miała zdecydowanie zbyt blisko swojego nosa. I chyba dobrze, że powiedział to co powiedział, bo tak ją zamurowało, że na moment zapomniała o tym, jak bardzo chciała tych włosów dotknąć. - Że co? - wykrztusiła i nieco się odsunęła, kiedy znalazł się zdecydowanie zbyt blisko. - Masz… kota? - powtórzyła za nim, dalej zszokowana, bo serce waliło jej jak oszalałe. No ale przecież to głupie, nie mogłaby nie wiedzieć o tym, gdyby miał prawdziwe dziecko. - Nie, nie będę sama. I jak to masz kota? Skąd? Czemu? - zapytała, no bo… jakoś tak dziwnie było słyszeć o tym, że opiekował się żywym zwierzęciem. To duża odpowiedzialność, ważna życiowa zmiana. Jak mogła o tym nie wiedzieć?
przyjazna koala
-
instruktor gry w tenisa — korty tenisowe
22 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Mordo, jestem nieobliczalny jak pierwiastek z dwóch
-Mylisz się twierdząc, że nią nie byłaś. Ale skoro nie mogę poruszać tego tematu, to okej, uznajmy, że w ogóle się nie pojawił - nie miałem zamiaru się z nią kłócić albo za wszelką cenę przekonywać do swoich racji. Może jeszcze przyjdzie na to czas, w każdym razie najwyraźniej teraz nie był co do tego odpowiedni moment. I racja, powinniśmy uczyć się wszystkiego razem, stojąc ramię w ramię i dumnie krocząc we wspólną przyszłość, ale stało się inaczej. -Teraz nie mogłabyś mnie udusić, bo jest za dużo świadków, słońce - uśmiechnąłem się szeroko, zerkając na nią kątem oka. Widziałem i czułem, że za wszelką cenę nie chce, bym dzisiejszego wieczora pojawił się w jej mieszkaniu. Nie chciała, bym był w pobliżu, kiedy będzie pijana i nie do końca będzie w stanie się kontrolować. Takie sytuacje zazwyczaj kończyły się w jeden możliwy sposób, a Gemma najwyraźniej chciała tego uniknąć i... to było oczywiste. Chciała się ode mnie odciąć, od tej trudnej przeszłości, jaka nas łączy i nie mogłem mieć do niej o to pretensji. Powinienem jej to nawet umożliwić i nie wchodzić w drogę; zająć się w końcu sobą i uporządkowaniem własnego życia, ale jak widać, nie było to takie łatwe.
-No tak, mam kota. Rudego, puszystego. Pokazałbym ci zdjęcie, ale nie mam telefonu przy sobie - zmarszczyłem brwi, słysząc to ogromne zdziwienie w jej głosie. Czy ona serio na początku pomyślała, że mógłbym mieć dziecko, takie w sensie normalne? Może kiedyś, za parę lat, ale na pewno nie teraz. -W sumie całkiem przypadkiem to wszystko wyszło. Byłem w schronisku któregoś dnia -wcale nie u jednej laski poznanej na imprezie, która była wolontariuszką w tymże właśnie schronisku -i akurat ten kot przykuł moją uwagę i nie mogłem go nie zaadoptować. Devon na szczęście nie miała nic przeciwko, by go wziąć - wzruszyłem lekko ramionami, czując, że Gemma się ode mnie odsunęła. -Dzięki za posmarowanie i w ogóle... to będę wieczorem- wstałem powoli z jej koca i zacząłem zbierać swoje rzeczy. Nie było już sensu zajmować więcej jej czasu, skoro i tak za kilka godzin na nowo zawitam w jej mieszkaniu. Sory, przed drzwiami jej mieszkania, bo jak wynikało z jej słów, nie miała zamiaru mnie wpuszczać. A jak będzie w rzeczywistości? Się okaże.
zt.x2

gemma macfarland
ambitny krab
michałowa
ODPOWIEDZ